Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III KK 18/13
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 14 maja 2013 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Michał Laskowski (przewodniczący)
SSN Przemysław Kalinowski (sprawozdawca)
SSN Andrzej Stępka
Protokolant Anna Korzeniecka-Plewka
przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej Bogumiły Drozdowskiej,
w sprawie M. M.
oskarżonego z art. 177§ 2 kk
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 14 maja 2013 r.,
kasacji, wniesionej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego
od wyroku Sądu Okręgowego w S.
z dnia 25 września 2012 r., zmieniającego wyrok Sądu Rejonowego w L.
z dnia 3 kwietnia 2012 r.,
1) uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje sprawę Sądowi
Okręgowemu w S. do ponownego rozpoznania w
postępowaniu odwoławczym,
2) zarządza zwrot opłaty od kasacji w kwocie 450 (
czterysta pięćdziesiąt ) zł na rzecz pokrzywdzonego R. G.
UZASADNIENIE
2
Sąd Rejonowy w L. wyrokiem z dnia 3 kwietnia 2012 r. uznał M. M. za
winnego tego, że w dniu 30 września 2010 r. w pobliżu miejscowości W.
kierując samochodem m-ki KIA Sportage nieumyślnie naruszył zasady
bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez to, że nie zachował należytej
ostrożności, nie obserwował należycie sytuacji na drodze i nie upewniając się
w sposób dostateczny co do możliwości rozpoczęcia wyprzedzania jadącego
przed nim samochodu m-ki VW Golf podjął ten manewr mimo rozpoczęcia
wyprzedzania go przez R. G. jadącego za nim pojazdem m-ki BMW,
doprowadzając w ten sposób do otarcia się samochodu BMW prawym bokiem
o lewy bok pojazdu KIA, następnie do zjazdu samochodu BMW w bocznym
poślizgu na prawą stronę drogi, uderzenia w drzewo i upadku ze skarpy, w
wyniku czego kierujący pojazdem m-ki BMW R.G. doznał szeregu obrażeń
szczegółowo wymienionych w zarzucie, naruszających czynności narządów
ciała na okres powyżej 7 dni oraz nieodwracalnej martwicy bloczka kości
skokowej, co spowodowało ciężkie kalectwo, tj. dokonania przestępstwa z art.
177 § 2 k.k. i za to na podstawie powołanego przepisu wymierzył mu karę 7
miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na
okres 2 lat próby.
Ponadto, na podstawie art. 46 k.k. Sąd orzekł wobec oskarżonego
nawiązkę w kwocie 4.000 zł na rzecz pokrzywdzonego R. G. tytułem
zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz zasądził od oskarżonego kwotę
1.500 zł na rzecz pokrzywdzonego, tytułem poniesionych przez niego
wydatków postępowania.
Powyższe orzeczenie zostało zaskarżone apelacją wniesioną przez
obrońcę oskarżonego.
Po rozpoznaniu wniesionej apelacji Sąd Okręgowy w S. wyrokiem z
dnia 25 września 2012 r. zmienił zaskarżony wyrok i uniewinnił M. M. od
popełnienia zarzucanego mu czynu.
Obecnie, kasację na niekorzyść oskarżonego od powyższego wyroku
wniósł pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego R. G. zarzucając rażące
naruszenie prawa , które mogło mieć istotny wpływ na treść orzeczenia, a
mianowicie art. 437 § 2 k.p.k. przez odmienne orzeczenie co do istoty sprawy,
3
mimo iż nie pozwalały na to zebrane dowody oraz art. 193 § 1 k.p.k. przez
zastąpienie opinii biegłych dysponujących wiadomościami specjalnymi –
własnymi poglądami sądu, podczas gdy zauważone przez Sąd Okręgowy
uchybienia Sądu Rejonowego dotyczące w szczególności braku istotnych
ustaleń w sprawie, wręcz nakazywały uchylenie wyroku Sądu I instancji i
przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, a nie na merytoryczne jej
rozpoznanie i odmienne orzekanie co do istoty sprawy.
Na podstawie tak sformułowanego zarzutu autor kasacji wniósł o
uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w
S. do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zważył co następuje.
Kasacja wniesiona przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego na
niekorzyść M. M., okazała się całkowicie zasadna, a postawione w niej zarzuty
i sformułowany wniosek – w pełni zasługiwały na uwzględnienie.
Przed przystąpieniem do rozważań kwestii merytorycznych, Sąd
Najwyższy uznaje za konieczne zwrócenie uwagi Sądowi Okręgowemu na
niedopuszczalność takiego formułowania swego pisemnego uzasadnienia,
które w istotny sposób godzi w powagę i autorytet Sądu I instancji, nazywając
jego procedowanie nierzetelnym i pozbawionym obiektywizmu, a poczynione
ustalenia wręcz nielogicznymi – bez precyzyjnego wykazania tak ciężkich
zarzutów, natomiast pod adresem innych uczestników postępowania
posługuje się określeniami wręcz obraźliwymi, nazywając opinię biegłego Z. K.
„czysto absurdalną”, a biegłemu R. S. zarzucając wykroczenie poza
kompetencje procesowe. Dodatkowo, żadne z tych stwierdzeń nie jest
następnie poparte jakąkolwiek argumentacją. Nawet prezentując krytyczną
ocenę sposobu procedowania sądu meriti, czy też wyników pracy biegłych
albo innych uczestników postępowania, sąd odwoławczy ma obowiązek
zachować taką formę wypowiedzi, która nie narusza dóbr innych podmiotów
biorących udział w procesie.
Przechodząc obecnie do meritum sprawy, na wstępie zaakcentować
należy, że przy kasacji wniesionej na niekorzyść oskarżonego przez podmiot o
jakim mowa w art. 434 § 1 zd. drugie k.p.k., zasadnicze znacznie ma ocena
4
trafności zarzutu stawianego skarżonemu rozstrzygnięciu. Tylko potwierdzenie
wystąpienia uchybienia wskazanego w środku zaskarżenia wniesionym na
niekorzyść oskarżonego, uzasadnia jego uwzględnienie (art. 518 kpk w zw. z
art. 434 § 1 zd. drugie k.p.k.). W tym wypadku warunek ten został spełniony.
Autor kasacji w tej sprawie powołał się na naruszenie art. 437 § 2
k.p.k. oraz wskazał na obrazę art. 193 § 1 k.p.k. – do czego miało dojść w
sposób opisany w zarzucie nadzwyczajnego środka zaskarżenia.
W obu powyższych kwestiach należało zgodzić się z poglądem
skarżącego. Przypomnieć, jak widać trzeba, że stosownie do dyspozycji
przepisu art. 437 § 2 k.p.k. – sąd odwoławczy może zmienić zaskarżone
orzeczenie i orzec odmiennie co do istoty sprawy – jeżeli pozwalają na to
zebrane dowody. Obowiązkiem sądu odwoławczego jest więc w takiej sytuacji
wykazanie, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy jest kompletny
(ewentualnie został przezeń uzupełniony w dopuszczalnym zakresie) i tylko
wady analizy i oceny dokonanej przez Sąd I instancji stanęły na przeszkodzie,
aby stał się on podstawą trafnego rozstrzygnięcia. W sposób oczywisty w tej
sprawie ten warunek nie został spełniony, co zresztą wprost wynika z
dalszych wywodów Sądu Okręgowego. Nie tylko odrzucono bowiem jako
oczywiście wadliwe ustalenia Sądu I instancji, ale przedstawiono całą listę
zagadnień, których tenże Sąd w ogóle nie ustalił, przez co istniejący materiał
dowodowy nie został w pełni uwzględniony. W dalszej kolejności pisemne
motywy sądu odwoławczego zawierają jednoznaczną dyskwalifikację opinii
dwóch biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych występujących
w toku procesu i wręcz ignorują treść trzeciej opinii, by jednocześnie zarzucać
sądowi meriti nieumiejętne wykorzystanie tychże opinii, co niezależnie od
procesowych konsekwencji takiej oceny, świadczy o wewnętrznej
sprzeczności rozumowania zaprezentowanego przez sąd odwoławczy.
Uznając przecież za konieczne skorzystanie przez Sąd z wiadomości
specjalnych biegłych sądowych i zarazem pozbawiając wartości dowodowej
dotychczasowe opinie – biegli „nie sprostali postawionej im tezie dowodowej”
(s. 5 uzasadnienia) oraz nie zastępując tych dowodów innymi opiniami – sąd
odwoławczy nie dostrzega tymczasem, że w ten sposób pozbawił się
5
możliwości merytorycznego rozpoznania sprawy. W świetle tak kategorycznej
oceny, zebrane dowody przestały już pozwalać na odmienne orzeczenie.
Tymczasem, w warunkach odrzucenia przez sąd odwoławczy części
dowodów będących podstawą wyroku Sądu I instancji – odmienne orzekanie
co do istoty sprawy wymaga nie tylko uzasadnienia zasadności
zdyskwalifikowania istotnych dotychczas fragmentów materiału dowodowego,
ale także precyzyjnego wykazania, że dowody pozostałe lub uzupełnione w
dopuszczalnych granicach pozwalają – w rozumieniu art. 437 § 2 k.p.k. – na
wydanie odmiennego rozstrzygnięcia. W realiach tej sprawy, Sąd Okręgowy
w ogóle nie zajął się zagadnieniem istnienia warunków umożliwiających
zastosowanie instytucji przewidzianej w powołanym przepisie, a co do samych
opinii biegłych, stanowisko sądu odwoławczego jest dodatkowo całkowicie
niekonsekwentne. Jeżeli bowiem neguje się wartość istniejącej opinii biegłego,
a zarazem uznaje konieczność sięgnięcia po wiadomości specjalne, to
obowiązkiem sądu jest zrealizowanie dyrektywy wynikającej z treści art. 201
kpk i podjęcie przewidzianych tam kroków.
Sąd II instancji popada też w kolejną wewnętrzną sprzeczność
rozumowania, skoro najpierw podkreśla wręcz konieczność czynienia ustaleń
dotyczących prędkości pojazdów i odległości między nimi oraz wpływu otarcia
się ich karoserii na dalszy przebieg zdarzenia, a w konsekwencji finalnego
skutku – w oparciu o opinie biegłych, by już w następnym zdaniu twierdzić coś
wręcz przeciwnego – uznając, że te właśnie okoliczności sąd meriti wręcz
powinien ustalić w oparciu o dowody osobowe. Zupełnie zdumiewająca jest
finalna konkluzja sądu odwoławczego, w której stwierdzono, że „na Sądzie
Rejonowym ciążyła powinność rozpatrzenia stanu faktycznego sprawy przez
pryzmat brawurowej jazdy, przyzwyczajenia zawodowego, a w ich
konsekwencji niezachowania należytej ostrożności przez R. G. i naruszenia
przez niego przywołanych przepisów”. Formułując takie zapatrywanie sąd
odwoławczy nie pokusił się jednak o wyjaśnienie jakie to „zebrane dowody”
doprowadziły go do takich wniosków.
Jako wręcz niezrozumiałe trzeba określić stanowisko Sądu
Okręgowego w odniesieniu do zagadnienia związku przyczynowego między
6
zachowaniem oskarżonego a skutkiem zdarzenia. Uznając tę kwestię za
fundamentalną i zarzucając sądowi meriti, że jej nie rozważył, snuje się
następnie własne dywagacje stwierdzając, że „gdyby fakt otarcia się dwóch
samochodów miał mieć wpływ na całe zdarzenie, to najprawdopodobniej
pokrzywdzony odbiłby gwałtownie na lewe pobocze i zjechał ze skarpy po
lewej stronie”. Na podstawie takiej wypowiedzi nie sposób się zorientować,
czy ostatecznie sąd odwoławczy wykluczył związek przyczynowy, czy też nie i
co ostatecznie było rzeczywistą przyczyną wydania wyroku uniewinniającego.
Nie ma też oczywiście odniesienia ani do treści opinii biegłych (te zostały
generalnie zdyskwalifikowane) ani do innych dowodów odnoszących się do tej
materii.
Podobnie, nie znalazła rozwinięcia koncepcja dotycząca zależności
między szeregiem licznych i skomplikowanych obrażeń, na których rozległość
i charakter miało wywrzeć dodatkowy wpływ również „prowizoryczne
naprawienie /…/ uszkodzonego przed wypadkiem pedału gazu”.
Kolejnym oryginalnym argumentem sądu odwoławczego jest teza, że
„ze względu na istotne braki w ustaleniach Sądu Rejonowego nie sposób
zatem wykluczyć, że oskarżony, pomimo bacznej obserwacji drogi /…/ - w
krytycznej chwili nie mógł lub nawet nie był w stanie dostrzec pojazdu
pokrzywdzonego z powodu” zjawiska określonego mianem „martwego punktu”
lub „luki w przestrzeni”. Nie wiadomo jednak, czy takie ustalenia sąd
odwoławczy ostatecznie sam czyni, czy też jest to jedynie kolejny sposób na
zdezawuowanie pracy wykonanej przez Sąd I instancji.
Sama natomiast koncepcja tzw. „martwego punktu”, jako okoliczności
ekskulpującej sprawcę zajechania drogi pojazdowi jadącemu sąsiednim
pasem z powodu owej „luki w przestrzeni”, jest – delikatnie mówiąc – jakimś
nieporozumieniem – zwłaszcza przy wykonywaniu manewru wyprzedzania. W
tym wypadku kierującego obowiązuje nie tylko zasada szczególnej
ostrożności związanej ze zmianą pasa ruchu, lecz dalej idący obowiązek
upewnienia się, że przystępując do wykonania tego manewru, kierujący
pojazdem przystępującym do manewru wyprzedzania, nie zajedzie drogi
pojazdowi poruszającemu się po pasie, na który zamierza wjechać. Do
7
realizacji tego obowiązku nie wystarczy zaś ograniczenie się do sprawdzenia
w lusterkach bocznych i wewnętrznym – rozwoju sytuacji na drodze. Skoro
ustawodawca wymaga od kierującego upewnienia się co do możliwości
bezpiecznego wykonania tego manewru, to jest on zobligowany do podjęcia
takich środków ostrożności, które zapewnią mu sprawdzenie sytuacji drogowej
również w strefie tzw. „martwego pola”. Obowiązujące ustawodawstwo nie
przewiduje uwolnienia od odpowiedzialności kierującego zajeżdżającemu
drogę pojazdowi znajdującemu się na sąsiednim pasie ruchu, tylko dlatego, że
ten pojazd znalazł się w strefie mało widocznej w lusterkach.
Na koniec tej części rozważań odnotować należy, że obok niczym nie
popartego uznania „przyzwyczajeń zawodowych pokrzywdzonego” i jego
„zamiłowania do brawurowej jazdy”, za podstawę ustaleń faktycznych
odnośnie przebiegu konkretnego zdarzenia drogowego, sąd odwoławczy dużą
wagę przywiązuje do przyjętego w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego faktu
wyprzedzenia przez pokrzywdzonego dwóch pojazdów, po którym to
manewrze dopiero miał nastąpić niekontrolowany ześlizg jego pojazdu na
prawą stronę drogi i upadek ze skarpy. Nie jest rolą sądu kasacyjnego
analizowanie okoliczności faktycznych i wskazywanie dowodów mających
znaczenie dla poszczególnych ustaleń, ale przypomnieć należy, że św. K. P.
w tej akurat kwestii nie potrafił zająć jednoznacznego stanowiska i nie
odpowiada rzeczywistości teza, że jego relacja wspiera w tym względzie
wersję oskarżonego. Wobec tego naturalnym posunięciem powinno być
sięgnięcie do dowodów materialnych, czyli śladów na poboczu i jezdni
utrwalonych w odpowiedniej dokumentacji. Porównanie odcinka drogi
przebytej przez pokrzywdzonego podczas jazdy poboczem z długością drogi
potrzebnej do wyprzedzenia dwóch pojazdów poruszających się z prędkością
zbliżoną do 90 km/h, mogłoby udzielić odpowiedzi na niektóre przynajmniej
wątpliwości sądu odwoławczego. Tymczasem, również tę część materiału
dowodowego całkowicie zignorowano w toku orzekania apelacyjnego.
W całej rozciągłości zasługiwał na uwzględnienie również drugi z
zarzutów kasacyjnych wskazujący na naruszenie art. 193 § 1 k.p.k., do czego
miało dojść w wyniku zastąpienia opinii biegłych ds. ruchu drogowego i
8
rekonstrukcji wypadków drogowych – własnymi poglądami sądu
odwoławczego. Jak już wcześniej odnotowano, sąd odwoławczy
zdyskwalifikował opinię biegłego R. S., jako wykraczającą poza kompetencje
procesowe biegłego, a opinię Z. K. – jako absurdalną. Z opinii R. W.
wykorzystano jedynie fragment dotyczący braku technicznej poprawności
naprawy tzw. pedału gazu przy pomocy zawiasu do szafki i braku gwarancji co
do prawidłowego funkcjonowania takiego połączenia. Na koniec, ustalając
wręcz konieczność wykorzystania wiadomości specjalnych do rozstrzygnięcia
przedmiotowej sprawy uznano, że de facto wszyscy dotychczasowi biegli „nie
sprostali postawionej im tezie”. Dlaczego tak krytycznie ocenione zostały
powyższe opinie trudno dociec, bo do ich merytorycznej treści sąd
odwoławczy w ogóle się nie odniósł. Nastąpiło to z niepowetowaną szkodą dla
prawidłowości kontroli odwoławczej, bo wypowiedzi biegłych zawierają
konkretne rozważania na temat wzajemnego usytuowania pojazdów, ich
prędkości przemieszczania się na jezdni i względem siebie, możliwości
przyspieszania itp. Odrzucając natomiast opinie biegłych i dowody
materialne, sąd odwoławczy samodzielnie ustala „winę” pokrzywdzonego R.
G., przypisując mu „szybką i brawurową jazdę”, a w konsekwencji
prowadzenie pojazdu w sposób niebezpieczny oraz wyprzedzanie bez
zachowania bezpiecznych odstępów bocznych, przez co sprowadził
„dodatkowe znaczne ryzyko”, które doprowadziło do „naruszenia przez
pokrzywdzonego zasady szczególnej ostrożności – zgodnie z dyspozycją art.
3 ust. 1 w zw. z art. 24 ust. 2 ustawy – Prawo o ruchu drogowym”. Niezależnie
od braku wskazania konkretnych podstaw do czynienia tak daleko idących
ustaleń, sąd odwoławczy nie dostrzegł też, że w istocie rozstrzygnął w
przedmiocie ponoszenia odpowiedzialności za wypadek wyłącznie
pokrzywdzonego R. G., który w tym procesie nie występował przecież w
charakterze oskarżonego i jego zachowanie nie było przedmiotem niniejszego
postępowania.
Tymczasem, z niezbyt precyzyjnych i uporządkowanych wypowiedzi,
zamieszczonych w pisemnych motywach zaskarżonego obecnie wyroku, nie
wynika nawet, jakie konkretnie działanie uczestników ruchu uznano za
9
wykonywanie manewru wyprzedzania. W świetle wywodów zawartych na str
3, i 6 uzasadnienia można sądzić, że decyduje o tym włączenie
kierunkowskazu, co pierwszy miał uczynić – zgodnie z przekonaniem Sądu
Okręgowego – osk. M. M. Jednak równolegle – str. 5 uzasadnienia –
przyjmuje się, że skoro „pojazd oskarżonego miał włączony kierunkowskaz, to
pokrzywdzony powinien był zrezygnować z wyprzedzania i przede wszystkim
wrócić na prawy pas ruchu (podkr. – SN) i zmniejszyć prędkość albo nawet
poruszając się dalej lewym pasem ruchu zmniejszyć prędkość tak, aby
umożliwić manewr wyprzedzania oskarżonemu”. Pogląd ten jest oczywiście
błędny w świetle dyspozycji art. 24 ust. 1 pkt 2 ustawy – Prawo o ruchu
drogowym, który niezależnie od włączenia kierunkowskazu - nie zezwala na
rozpoczęcie manewru wyprzedzania i wjazdu na pas ruchu zajęty już przez
pojazd wyprzedzający. Podobnie zresztą przepis art. 22 ust. 4 tejże ustawy,
obliguje kierującego zmieniającego zajmowany pas ruchu do ustąpienia
pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza
wjechać. Niezależnie od tego, przytoczona wypowiedź potwierdza stanowisko
wyrażone przez biegłych i przyjęte przez Sąd I instancji, dotyczące
usytuowania pojazdu pokrzywdzonego w chwili, gdy osk. M. M. rozpoczął
zjazd na lewą stronę jezdni. Wspierano je przecież właśnie argumentem, że to
R. G. jako pierwszy znalazł się na lewej stronie jezdni i zdążył już dojechać na
wysokość pojazdu kierowanego przez oskarżonego, zanim ten rozpoczął
przekraczanie osi jezdni.
Przytoczone powyżej tytułem przykładu niespójności i niekonsekwencje
rozumowania prowadziły do wniosku, że to pominięcie lub wprost odrzucenie
przez Sąd Okręgowy treści opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego oraz
całej dokumentacji związanej z wypadkiem, uniemożliwiło przeprowadzenie w
tej sprawie prawidłowej kontroli odwoławczej. W sytuacji, gdy jednocześnie
wielokrotnie podkreślano konieczność sięgnięcia po dowody tego rodzaju,
wręcz uniemożliwiało to samodzielne dokonywanie nowych ustaleń
faktycznych na etapie postępowania odwoławczego i w konsekwencji –
odmienne orzekanie co do istoty sprawy. Postępując w ten sposób
rzeczywiście naruszono przepis art. 193 § 1 k.p.k., uznając z jednej strony, że
10
do rozstrzygnięcia sprawy niezbędne jest stwierdzenie okoliczności
wymagających dysponowania wiadomościami specjalnymi, a z drugiej –
dokonując własnej oceny jedynie części dowodów, przypisując na tej
podstawie spowodowanie wypadku pokrzywdzonemu R. G. i orzekając
odmiennie co do istoty – bez zasięgnięcia opinii biegłych.
Wszystkie opisane uchybienia należało ocenić jako rażące naruszenie
prawa, a skoro sąd odwoławczy tak ułomną argumentację uczynił podstawą
swego orzeczenia, zmieniającego co do istoty rozstrzygnięcie Sądu I instancji,
to wpływ tych uchybień na treść zaskarżonego wyroku trzeba było uznać za
wręcz oczywisty.
Przy ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Okręgowy podda wnikliwej
analizie cały materiał dowodowy, jaki został dotychczas zgromadzony,
rozważy możliwość jego uzupełnienia – gdy rzeczywiście dostrzeże taką
potrzebę, odniesie się do zarzutów apelacyjnych w sposób przewidziany w
przepisach art. 433 § 2 k.p.k. i art. 457 § 3 k.p.k., a przy prezentowaniu
wyników kontroli odwoławczej powstrzyma się od emocjonalnego
zaangażowania, któremu poprzednio dał wyraz w pisemnych motywach
uchylonego orzeczenia.
Mając to wszystko na uwadze Sąd Najwyższy orzekł, jak w wyroku.