Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II KK 308/13
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 13 lutego 2014 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Waldemar Płóciennik (przewodniczący)
SSN Tomasz Grzegorczyk
SSN Andrzej Tomczyk (sprawozdawca)
Protokolant Ewa Oziębła
przy udziale Prokuratora Biura Lustracyjnego IPN Tomasza Gawlika,
w sprawie M. K.
w przedmiocie zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego,
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 13 lutego 2014 r.
kasacji, wniesionej przez obrońcę
od orzeczenia Sądu Apelacyjnego
z dnia 11 czerwca 2013 r.,
zmieniającego orzeczenie Sądu Okręgowego w W.
z dnia 6 grudnia 2012 r.,
1. uchyla zaskarżone orzeczenie oraz zmienione nim
orzeczenie Sądu Okręgowego w W. z dnia 6 grudnia 2012r, i
stwierdza, że M. K. złożył zgodne z prawdą oświadczenie, o
którym mowa w art. 7 ust. 1 ustawy z dnia 18 października 2006r.
o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa
2
państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów (t.j.
Dz.U.2013. poz.1388);
2. kosztami postępowania w sprawie obciąża Skarb Państwa;
3. zarządza zwrot M. K. uiszczonej opłaty od kasacji.
UZASADNIENIE
Orzeczeniem z dnia 6 grudnia 2012 r., Sąd Okręgowy w W., na podstawie
art. 17, art. 21a ust. 1 i 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu
informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944 – 1990 oraz
treści tych dokumentów (Dz. U. z 2007 r. Nr 63, poz. 425 ze zm. – przywoływanej
dalej jako ustawa lustracyjna z 2006 r.) stwierdził, iż M. K. złożył niezgodne z
prawdą oświadczenie lustracyjne, o jakim mowa w art. 7 ust. 1 powoływanej
ustawy.
Orzekł również o utracie przez M. K. prawa wybieralności oraz o zakazie
pełnienia przez niego funkcji publicznej, o której mowa w art. 4 pkt 2-19,22,24-48,
51,54-56 tej ustawy.
Apelacje od tego orzeczenia wywiedli:
1. prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w W., na niekorzyść osoby
lustrowanej, zarzucając obrazę przepisów prawa materialnego, to jest art. 21 a ust.
2 b ustawy lustracyjnej z 2006 r.;
2. obrońca osoby lustrowanej, który zaskarżył orzeczenie w całości, zarzucając:
a) obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść orzeczenia, odnosząc ją
w szczególności do:
- art. 4 k.p.k. w zw. z art. 7 i 410 k.p.k. przez naruszenie zakazu kierunkowego
nastawienia do sprawy wyrażające się w uznaniu prymatu materiałów archiwalnych
nad innymi dowodami i pominięcie wielu istotnych okoliczności wskazujących na
brak rzeczywistej współpracy osoby lustrowanej z organami bezpieczeństwa
państwa;
- art. 7 k.p.k. polegającą na:
 jednostronnej ocenie przeprowadzonych dowodów według z góry
założonego schematu, że na wiarę zasługują tylko materiały archiwalne, a
inne dowody tylko o tyle, o ile potwierdzają na niekorzyść osoby lustrowanej
zapisy zawarte w tych materiałach;
3
 przyjęciu za podstawę orzeczenia wyłącznie dowodów o charakterze
formalnym, odzwierciedlających sam fakt istnienia określonych dokumentów
bez dokładnej analizy ich treści w powiązaniu z wyjaśnieniami osoby
lustrowanej i zeznaniami świadka S. S.;
 nieuwzględnieniu zasad doświadczenia życiowego w określonym kontekście
historycznym i na dowolnej ocenie (tylko pod kątem niekorzystnym dla osoby
lustrowanej) zeznań świadków M. W., A. P. i listu J. G.;
 nieuwzględnieniu czasu, jaki upłynął od zdarzeń objętych postępowaniem
lustracyjnym (ok. 50 lat) i niemożności przesłuchania wielu osób w
charakterze świadków, co miałoby istotne znaczenie dla prawidłowej oceny
materiałów archiwalnych wytworzonych przez funkcjonariuszy SB;
- art. 7 k.p.k. w zw. z art. 5 § 2 k.p.k. polegającą na nierozważeniu okoliczności
wskazanych wyżej pod kątem zastosowania reguły in dubio pro reo;
- art. 424 § 1 k.p.k. przez streszczenie dowodów zamiast dokonania ustaleń
faktycznych i wskazania na jakich dowodach zostały oparte, a także przez
niewskazanie dlaczego materiały archiwalne przede wszystkim zasługują na
wiarygodność, mimo iż niektóre z nich były przerabiane;
b) błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego
orzeczenia i mający wpływ na jego treść, polegający m.in. na:
- przyjęciu, że zebrany w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do uznania,
że M. K. złożył zgodne z prawdą oświadczenie, iż nie współpracował z organami
bezpieczeństwa państwa, w rozumieniu ustawy lustracyjnej z 2006 r.;
- uznaniu, że w zdecydowanej większości rozmowy osoby lustrowanej ze
świadkiem S. S. nie były przesłuchaniami i że tak nie powinny być odbierane przez
M. K.;
- uznaniu, że pismo dotyczące pobytu osoby lustrowanej w Wielkiej Brytanii zostało
sporządzone w maju 1966 r., po podpisaniu zobowiązania, a nie w sierpniu 1965 r.
na polecenie przesłuchującego;
- uznaniu, że zeznania świadków M. W. i A. P. wspierają pozytywną ocenę
materiałów archiwalnych;
- przyjęciu, że kontakty osoby lustrowanej z funkcjonariuszem SB nie miały
charakteru pozoracji.
4
Po rozpoznaniu sprawy z powodu tych apelacji Sąd Apelacyjny, orzeczeniem
z dnia 11 czerwca 2013 r. zmienił zaskarżone orzeczenie przez przyjęcie za
podstawę orzeczonego w oparciu o art. 21 a ust. 2 b ustawy lustracyjnej z 2006 r.
zakazu pełnienia funkcji publicznej art. 4 pkt 2-57 tej ustawy. W pozostałej zaś
części zaskarżone orzeczenie utrzymał w mocy.
Z kolei to orzeczenie Sądu Odwoławczego zaskarżył obrońca osoby
lustrowanej i zarzucając „rażące naruszenie prawa, które miało zasadniczy wpływ
na treść zaskarżonego orzeczenia, a mianowicie:
a) art. 433 § 2 k.p.k. w zw. z art. 457 § 3 k.p.k. w zw. z art. 74 k.p.k. poprzez nie
odniesienie się do zarzutu apelacyjnego w postaci zarzucenia Sądowi I instancji
naruszenia dyspozycji art. 4 k.p.k. w zw. z art. 7 k.p.k., które to naruszenie polegało
na pominięciu wielu istotnych okoliczności wskazujących na brak rzeczywistej
współpracy lustrowanego z organami bezpieczeństwa państwa oraz na
przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów;
b) art. 433 § 2 k.p.k. w zw. z art. 457 § 3 k.p.k. w zw. z art. 5 § 2 k.p.k. poprzez
niedokładne rozpoznanie zarzutu apelacyjnego w postaci zarzucenia Sądowi I
instancji naruszenia art. 5 § 2 k.p.k., polegającego na rozstrzygnięciu niedających
się usunąć wątpliwości na niekorzyść lustrowanego;
c) art. 433 § 2 k.p.k. w zw. z art. 457 § 3 k.p.k. poprzez niedostateczne odniesienie
się do zarzutu apelacyjnego w postaci zarzucenia Sądowi I instancji dokonania
błędu w ustaleniach faktycznych polegającego na przyjęciu, że zebrany w sprawie
materiał dowodowy nie dawał podstaw do uznania, że lustrowany M. K. złożył
zgodne z prawdą oświadczenie, iż nie współpracował z organami bezpieczeństwa
państwa (…);
d) art. 433 § 2 k.p.k. w zw. z art. 457 § 3 k.p.k. poprzez nieodniesienie się do
argumentacji zawartej w zdaniu odrębnym, która w istotnej części została włączona
do zarzutów i uzasadnienia apelacji wniesionej na korzyść lustrowanego”,
wniósł o „uchylenie (…) orzeczenia Sądu Apelacyjnego (…) oraz objętego nim
orzeczenia Sądu Okręgowego w W. (…) i przekazanie sprawy lustrowanego M. K.
do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji”.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
5
Rozpoznawana sprawa jest wyjątkowo specyficzna, ponieważ w bardzo
obszernym materiale dowodowym znalazły się dowody potwierdzające okoliczności
o charakterze formalnym, odzwierciedlające z jednej strony kontakty M. K. z
funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, z drugiej zaś jego kontakty ze znanymi i
uznanymi przedstawicielami emigracyjnej opozycji niepodległościowej oraz
niepodważalne dowody jego działalności na rzecz niepodległego bytu Państwa
Polskiego.
Wobec zakwestionowania przez prokuratora Oddziałowego Biura
Lustracyjnego IPN w W. prawdziwości oświadczenia lustracyjnego złożonego przez
M. K. w dniu 5 marca 2008 r., orzekające w tym przedmiocie sądy obowiązane były
do rozstrzygnięcia, które z tych kontaktów miały charakter rzeczywisty, a które
pozorny, nie tylko bowiem modelowo – w ocenie Sądu Najwyższego – tego rodzaju
wzajemnie wykluczających się sfer aktywności nie da się ocenić, jak stało się to
udziałem Sądu pierwszej instancji, jako jednocześnie niepodległościowych i
zarazem sprzyjających organom bezpieczeństwa państwa, dążenia do uzyskania
owej niepodległości zwalczającym. Podobnie jak trudno jest obdarzyć pełnym
uznaniem i szacunkiem osobę, której oświadczeniom odmówiło się wiarygodności,
której przypisało się tzw. kłamstwo lustracyjne, a więc osobę współdziałającą z
ówczesnymi organami bezpieczeństwa państwa i dodatkowo niemającą odwagi
cywilnej, by się do tej współpracy przyznać, za jej – jak pisze Sąd Okręgowy –
niekwestionowane zaangażowanie w działalność opozycyjną na rzecz odzyskania
przez Państwo Polskie pełnej suwerenności w 1989 r. (mimo że ustawa lustracyjna
z 2006 r. już w art.1 fakt ten umiejscawia w dniu 31 lipca 1990 r. – uwaga SN).
Tej nielogiczności nie zakwestionował Sąd Apelacyjny, przy czym
zauważenia wymaga, że nie podkreślał on obu tych sfer aktywności osoby
lustrowanej, a nawet – nie wprost, ale przy ocenie niektórych dowodów – zdawał
się wskazywać, iż obie sfery działalności M. K. nie zazębiały się, lecz następowały
po sobie. Jako przykład można tu wskazać analizę zeznań świadka M. W. oraz
treści listu J. G. (s. 12 i 13 uzasadnienia orzeczenia Sądu Apelacyjnego). Przy
czym już w tym miejscu odnotować należy, że w rozpoznawanej sprawie
zgromadzono multum niekwestionowanych dowodów wskazujących na
rzeczywistą, tzw. niepodległościową, czy opozycyjną działalność M. K. oraz
6
dokumentujących doznane przez niego z tego powodu represje, a nawet nie w pełni
zrealizowane plany ówczesnej Służby Bezpieczeństwa mające w zamierzeniach
dotkliwość represji wzmagać. Natomiast dowodów mogących wskazywać na
rzeczywistą współpracę osoby lustrowanej z organami bezpieczeństwa państwa w
istocie – o czym poniżej – jest niewiele.
Przypomnieć należy, że u podstaw przypisania M. K. przez Sąd pierwszej
instancji tzw. kłamstwa lustracyjnego, legła – zakwestionowana w apelacji obrońcy
osoby lustrowanej – ocena zebranego w sprawie materiału dowodowego
sprowadzająca się do, najogólniej mówiąc, przyznania waloru wiarygodności
dokumentacji archiwalnej, zgromadzonej w teczkach personalnej i pracy TW „W.”
oraz zanegowania wyjaśnień M. K.
Nie powtarzając szeroko przytoczonych w części wstępnej niniejszego
uzasadnienia zarzutów apelacyjnych, wskazać należy, że w tym środku
odwoławczym sformułowane zostały bardzo poważne w swej wymowie zarzuty
eksponujące naruszenie zakazu kierunkowego nastawienia do sprawy, wyrażające
się w uznaniu prymatu materiałów archiwalnych nad innymi dowodami i wynikająca
stąd jednostronność ocen według z góry założonego schematu, co doprowadziło do
niedostrzeżenia okoliczności nakazujących zastosowanie reguły in dubio pro reo i w
konsekwencji dokonania błędnych ustaleń faktycznych.
Orzekający w sprawie, m.in. z powodu tej apelacji obrońcy osoby
lustrowanej, Sąd Apelacyjny, w istocie potwierdził prawidłowość rozumowania Sądu
pierwszej instancji, pogłębił argumentację co do części okoliczności, ale nie
rozważył zarzutu – jak się wydaje najistotniejszego – braku obiektywizmu. Nie
podjął tym samym polemiki z okolicznościami wskazywanymi w uzasadnieniu tego
zarzutu, podtrzymując tezę sądu a quo o wiarygodności materiału archiwalnego i
wynikających z takiej oceny ustaleniach.
Kwestionujący ten sposób postępowania, jako rażąco naruszający przepis
art. 433 § 2 k.p.k., zarzut kasacyjny z przyczyn czysto formalnych okazał się więc
zasadny. Pozostała jedynie do rozważenia kwestia wpływu tego uchybienia na
treść zaskarżonego kasacją orzeczenia.
W tym celu niezbędne jest ponowne przeanalizowanie dokumentacji
archiwalnej pod kątem jej rzetelności, a tym samym wiarygodności (oczywiście w
7
zakresie potwierdzenia lub wykluczenia zasadności merytorycznej zarzutów
kasacyjnych).
W teczce personalnej tajnego współpracownika o pseudonimie „W.”
opatrzonej adnotacją „ZAREJESTROWANO w Wydziale […] pod Nr […] dnia
14.VI.66”, zgromadzono m.in.:
a) ankietę tajnego współpracownika, ps. „W.”, w której sporządzający ją por. S.
wskazał nr rejestracyjny […] oraz datę pozyskania – 20.05.1966 przez siebie na
podstawie dobrowolności M. K. Mimo przewidzianej na to rubryki, ankieta nie
zawiera ani miejsca, ani daty jej sporządzenia, przy czym w poz. 22 odnotowuje
pobyt M. K. w Nepalu w 1966 r., z czego wnosić należy, że została sporządzona po
tej dacie;
b) wniosek o zezwolenie na opracowanie kandydata do pozyskania w charakterze
TW, podpisany „S.”, przy czym data sporządzenia wniosku jest przerobiona,
natomiast prośba o zatwierdzenie opracowania kandydata opatrzona jest datą
„24.7.65 r.” zaś w poz. „ZATWIERDZAM” wpisano datę „24.VII.”,
c) wniosek o zezwolenie na przeprowadzenie pozyskania podpisany „S.”, przy
czym przerobione są daty: sporządzenia wniosku (po przerobieniu 5.10.1965 r.),
adnotacji wskazującej, że na pozyskanie jest za wcześnie (po przerobieniu 27.X.
65), zatwierdzenia (po przerobieniu 17.V.1966 r.).
We wniosku tym sporządzający odnotował m.in., że „siostra kandydata
posiada bliskie kontakty z rozgłośnią W. Europa i z tego tytułu przechodzi w
operacyjnym zainteresowaniu W VIII…”.
Na s. 5 wniosku w sformułowaniu „zaproponuję kandydatowi współpracę z
org. Sł. Bezp….” w nawias ujęto wyraz „współpracę”, skreślono „z” i nadpisano nad
wyrazem „współpracę” wyraz „pomoc”.
Na s. 6 wniosku opisano jedno z zamierzeń: „… w wypadku nie wyrażenia
przez niego (M. K. – dopisek SN) zgody na współpracę, pobiorę od niego
zobowiązanie do zachowania w absolutnej tajemnicy przeprowadzonych z nim
rozmów z pracownikiem Sł. Bezp.”
Opinia pod wnioskiem opatrzona jest datą „19.10.65 r.”;
d) wniosek o zatwierdzenie dokonanego pozyskania t.w. ps. „W.”, który – zgodnie z
datą na nim uwidocznioną – został sporządzony w K., dnia 30. V. 1966 r., a
8
zatwierdzony „1.VI. 66”. Z treści zawartej we wniosku relacji z przebiegu
pozyskania wynika, że nastąpiło ono 20 maja 1966 r. w pomieszczeniu hotelu […],
zaś „… kandydat (…) napisał odpowiednie oświadczenie wg podyktowanej mu
przeze mnie (por. S. – dopisek SN) treści. Ponadto napisał relacjonowane
uprzednio ustne informacje odnośnie MFFK oraz sporządził wykaz swoich
znajomych w Wielkiej Brytanii, z którymi zetknął się w czasie swego pobytu w
latach 1963 /64 (…) obrał sobie pseudonim << W.>>”.
Wniosek ten został sporządzony pismem maszynowym i opatrzony
nieczytelnym podpisem pod zapisem „Oficer Operacyjny […] S.”;
e) odręcznie sporządzony przez M. K. tekst o treści:
„Zobowiązuję się zachować w całkowitej tajemnicy wobec wszystkich osób fakt
kontaktu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa, oraz fakt przekazywania mu
informacji które ze wzg. na ich charakter tajny podpisywał będę imieniem W”.
Tekst ten został opatrzony dopiskiem „20.05.1966”, przy czym autorstwo
zapisu cyfrowego nie zostało ustalone;
f) odręcznie sporządzony przez M. K., niedatowany wykaz 4 firm z adnotacjami
dotyczącymi adresów niektórych z nich i ich właścicieli, bądź osób zatrudnionych,
podpisany „W.”;
g) notatka służbowa, „ z rozmowy operac. przeprowadzonej w dn.21.08.
br.(zapewne 1965 – dopisek SN) z kand. na t.w. cyw. K. M” sporządzona:
„dn.23.08.1965 r.” przez „S.”, z której wynika m.in., że „kandydat (…) wyjechał (…)
na zaproszenie znajomej jego matki (…) S. D. ur. 1891 r. od 1939 r. zam. w
Anglii…” .
W dalszym ciągu notatka zawiera wykaz instytucji, w których kandydat
pracował. Wykaz ten jest zbliżony z wykazem omówionym w pkt „f”.
W notatce tej jest również zapis dotyczący Z. H., studenta […], którego ojciec
jest pracownikiem […], a który „… przy okazji przedłużenia wizy był wzywany do
innych pomieszczeń Home Office (poza pomieszczenia sekcji wizowej) i tam
bardziej szczegółowo rozpytywany na różne tematy”.
W notatce tej odnotowuje się również, że „po powrocie z Anglii Z. H. ukończył
[…] i mieszka nadal w W”.
9
Notatka ta zwieńczona jest wnioskami S. S., w których zauważa, że
„…kandydat nie jest obciążony uprzedzeniami do Sł. Bezp., co do przekazywania
informacji interesujących te organa, nie wnosi zastrzeżeń – szczególnie w
odniesieniu do cudzoziemców – przekazywanie o nich informacji Sł. Bezp. uważa
za zjawisko normalne”. We wnioskach podkreśla także, że kandydat nie ogranicza
przekazywanych informacji co do cudzoziemców, a czego dowodem jest „podana
przez niego istotna informacja odnośnie jego kolegi Z. H.(…). Informację tę podał
bez zauważalnych (…) oporów”.
Wreszcie we wnioskach tych zauważono, że „… z całości zachowania się
kandydata (…) niewykluczone, że liczy on na to, iż jego kontakt z org. Sł. Bezp.
zapewnia mu szerszy i częstszy niż dotychczas angaż do pracy zarobkowej (…) na
czym mu wyraźnie bardzo zależy”.
Pod tą notatką zamieszczono polecenie (dekretację) S. H., opatrzoną datą
25.08.1965 r., w którym nakazuje on „… szczegółowo wyjaśnić okoliczności jego
(kandydata – uwaga SN) pobytu w Anglii a w tym m.in. kto wydaje zezwolenia na
podjęcie pracy okoliczności przedłużenia wizy itp. Następnie pobrać informacje o
znajomych za granicą i cudzoziemcach w kraju. W wypadku uzyskania
pozytywnych rezultatów i wykonaniu planu opracowania przystąpić do pozyskania”;
h) korespondencja dotycząca wyjaśnienia kolizji interesów z Wydziałem VIII
Departamentu I - go. Wynika z niej, że Wydział VIII zamówił korespondencję ze
względu na rozpracowywanie siostry figuranta B. K. Jednocześnie Wydział VIII
prosi o przesyłanie im materiałów jej dotyczących (pismo z dnia 2 września 1965
r.);
i) notatka służbowa sporządzona „dn. 15.10.1965 r.” przez S. z rozmowy z
kandydatem na t.w. w dniu 14.10.1965 r. Z treści tej notatki wynika, iż S. nawiązał
do „… rozmowy, którą przeprowadzili urzędnicy Home Office z H. Z. …”. Z notatki
wynika, że rozmowy te toczyły się zimą 1963/64 oraz po upływie ponad 3 miesięcy,
kiedy to zainteresowany otrzymał przedłużenie wizy. W notatce tej zamiennie
używa się nazwiska „H.” i „H.”;
j) notatka służbowa, sporządzona „dn.14.11.1965 r.” przez S. „ z rozmowy z
kandydatem na t.w. obyw. M.K.”, w treści której zawarta jest charakterystyka dr. U.
z katedry […]. „Kandydat charakteryzując U. oświadczył, że jest to równy chłop,
10
zrównoważony, koleżeński (…) jest (…) alpinistą, przez jakiś czas interesował się
speleologią”;
k) notatka służbowa „z rozmowy operacyjnej z kandydatem na t.w. obyw. K.M. w
dniu 8.12. 1965 r.” sporządzona dnia 11.12. 1965 r. przez S. S. Odnotowano w niej,
że M. K. zamierza zaprosić S. – stażystę dr. U. – w góry. Zwierzył się przy tym, że
nie ma nart.
We wnioskach S. S. zaproponował „… udzielenie kandydatowi w formie
wręczenia za pokwitowaniem sumy ok. 400 złotych, gdyż to w poważnym stopniu
wiązało by kandydata z organami służby bezp. poprzez pomoc udzieloną mu w
krytycznym dla niego momencie”;
l) informacja o zarejestrowaniu M. K. w Wydziale […] pod Nr […] dnia 26.07.1965 r.;
m) wniosek o zaniechanie współpracy z tajnym współpracownikiem sporządzony
przez S.S., dnia 7 stycznia 1969 r. po rozpatrzeniu materiałów zawartych w teczce
personalnej Nr […].
Wniosek ten zawiera dopisek „Uwaga: Teczkę pers. i pracy TW ps.”W.” Nr
ewid. […] otrzymano w Wydz. [...] dnia 18.07. 1969 r.” opatrzony nieczytelną
parafą.
Natomiast w teczce pracy tajnego współpracownika, pseudonim „W.”,
opatrzonej adnotacją „ZAREJESTROWANO w Wydz. […] pod Nr […] dnia
14.09.1966 r. zgromadzono m.in.:
a) odręcznie sporządzoną przez M. K. informację o przybyciu do K. dr. G. T. z
Uniwersytetu […], jako przedstawiciela swego Uniwersytetu. Informacja ta została
„obudowana” dopiskami „Doniesienie kandydata”, „K., dn. 7.03.1966 r.”, „źródło <<
W.>>, przyjął S. dn. 05.03. 1966 r.”, a nadto zawiera adnotację: „otrzymałem kopię
infor” opatrzoną nieczytelną parafą oraz datą „7.II.66”.
Ta czterozdaniowa informacja została dodatkowo uzupełniona przez S. S.
trzystronicowym komentarzem zatytułowanym „uzupełnienie”;
b) odręcznie sporządzoną przez M. K. informację, że w czasie ubiegłorocznego
Festiwalu Filmów Krótkometrażowych poznał tylko jedną osobę z Francji, ale nie
nawiązał z nią bliższych kontaktów.
11
Te informację S. S. „uzupełnił” własnym komentarzem, opatrzył ją tytułem
„Doniesienie”, dopiskiem „K., dn. 21.05.66” oraz „Ź. << W.>> przyjął S. z dn.
20.05.66”;
c) odręcznie sporządzone przez M. K., podpisane „W.”, na jednym arkuszu A-4
dwie informacje: o przyjeździe do Polski grupy alpinistów francuskich oraz
planowanej wyprawie w Hindukusz.
Notatki te S. S. tym razem opatrzył tytułem „Doniesienie kand.”, datą „K., dn.
14.05.1966 r.” oraz dopiskiem „źródło ps. << W.>> przyjął S. dn. 13.05. 1966”.
I ta notatka została uzupełniona przez tego oficera SB oraz zapisano pod nią
zadanie: „W czasie spotkania z kolegą w W., który podał dr. T… adres kandydata,
ustalić w jakich okolicznościach zapoznał on dr. T… i odkąd datuje się ich
znajomość”. Natomiast w ramach przedsięwzięć S. S. wpisał „… pobranie od
kandydata wykazu jego znajomych i kontaktów za granicą oraz zobowiązania
wyrażającego jego zgodę na udzielanie pomocy org. Sł. Bezp.”
Spotkanie, podczas którego miały być zrealizowane owe przedsięwzięcia
ustalił na dzień 20 maja 1966 r.;
d) notatka sporządzona przez „ Kier. […]” opatrzona datą „14.6.1966” wskazująca,
że tego dnia t.w. ”W.” poinformował go, iż „ …w okresie Festiwalu Filmów
Krótkometrażowych nie miał ciekawych kontaktów i informacji istotnych nie
posiada…”;
e) notatka z próby kontaktu z t.w. „W.” w dniu 13 października 1966 r. z dekretacją
dla T. S. o treści: „Ponieważ t.w. << W.>> pozostaje bez kontaktu praktycznie od
czerwca 1966 r., a i z pracą z nim nie było najlepiej, proszę aktywnie poczynić
próby nawiązania z nim kontaktu (wg. omówień) i w dniu 30.III. 67 r. przedstawić
mnie wyniki. Wym. t.w. jest kandydatem do przekazania Wydz. II w W”. Dekretację
tą opatrzono datą 6. III.67;
f) notatka ze spotkania z t.w. „W.” w dniu 22. 03. 1967 r., (będąca odpisem
odręcznej notatki z dnia 23.03.1967 r. zamieszczonej w teczce personalnej),
sporządzona „1.IV.1967”, opisująca bardzo enigmatycznie poczynania t.w. „W.” w
W., opatrzona uwagami (dekretacjami) żądającymi konkretów.
Pod tą notatką wpisano dwa polecenia. Pierwsze, opatrzone datą „4.V. 67” o
treści: „Organizacyjnie ustawić pracę z tym t.w. (posiada dobre możliwości dla nas).
12
Spotkania organizować w K. i W. Wyniki przedstawić mnie do dnia 1.VI.67”.
Drugie, opatrzone datą „12.X.67” o treści: „ T. S. W dniu 13.X. 1967 proszę
wyjaśnić mnie powody nie zrealizowania polecenia z dnia 4.V. 67”;
g) notatka służbowa opatrzona datą „K. dn.13.10.1967 r.,” z której wynika, że
sporządzający ją „insp. S.” nawiązał kontakt z t.w. „W.” w czerwcu 1967 r., w czasie
trwania Festiwalu Filmów Krótkometrażowych, ale ten oświadczył, że nie miał
żadnych kontaktów z zagranicznymi uczestnikami festiwalu, ponieważ pracował
jako tłumacz kabinowy;
h) notatka służbowa opatrzona datą „K., dn. 14.06.1968 r.” ze spotkania z t.w. „W.”,
z której wynika, że sporządzający ją „insp. zesp. S.” w dniu 7 czerwca 1968 r.
spotkał się z t.w. „w hotelu […], ten zaś oświadczył mu, że charakter jego pracy w
redakcji biura prasowego FFK sprowadza się do tłumaczenia na język angielski
biuletynu opracowanego przez biuro prasowe. Nie ma kontaktu z cudzoziemcami i
nie dysponuje na ten temat żadnymi informacjami. Na temat swego ostatniego
pobytu za granicą (marzec br. Francja) t.w. nie podał nic istotnego. Na zakończenie
rozmowy t.w. oświadczył, że gdy będzie miał kontakt z osobą, która będzie ich
(Służby Bezpieczeństwa – dopisek SN) specjalnie interesować, to w miarę
możliwości udzieli im informacji.
We wnioskach autor notatki odnotował, że „T.w. <> nie chce
systematycznie współpracować z org. Sł. Bezp., ale w wypadku posiadania przez
niego kontaktu z interesującą nas osobą można go będzie wykorzystać”.
Zaproponował przekwalifikowanie „t.w. <> z kategorii t.w. na kategorię k.o.”
Pod tą notatką znajduje się zapis opatrzony datą 28.VI.68.
„T. S. W związku z niechętnym stosunkiem t.w. do dalszej systematycznej (wyraz
nadpisany – uwaga SN) współpracy – mimo że posiada dobre możliwości – po
odbyciu spotkania kontrolnego, które przeprowadzi kpt. H. i rozmowie na nim
wyjaśniającej należy go z sieci wyłączyć a utrzymywać kontakt jako z KO.”
To stosunkowo obszerne jak na postępowanie kasacyjne zagłębienie się w
dokumentację archiwalną było niezbędne dla zobrazowania jej charakteru oraz
informacji w niej zawartych.
Analiza tej dokumentacji unaocznia m.in., że:
13
1. numer teczki personalnej oraz numer rejestracyjny t.w. „W.” uwidoczniony w
ankiecie tajnego współpracownika są inne niż numer rejestracyjny Wydziału […].
Niezgodność ta może być wynikiem omyłki pisarskiej popełnionej w trakcie
rutynowych czynności, ale może też świadczyć o tym, że teczka personalna została
zakładana później niż widniejące na dokumentach w niej zawartych daty. Jak
bowiem wskazuje doświadczenie życiowe, trudno w roku dokonywania czynności
wpisać rok następny. Znacznie łatwiej zaś o omyłkę w sytuacji, gdy tworzy się
dokument mający obrazować czynność z roku poprzedniego;
2. w wielu dokumentach dokonano przerobień dat oraz ingerencji w tekst. Nie
ustalono kto, kiedy i w jakim celu przeróbek tych dokonał; do części z nich przyznał
się S. S., nie wskazując jednak powodów ich naniesienia;
3. z wielu dokumentów wynika, że M. K. pozyskał w dniu 20 maja 1966 r., na
zasadzie dobrowolności, S. S. Z dokumentów tych wynika również, że tego dnia M.
K. sporządził zobowiązanie o zachowaniu w tajemnicy kontaktu z pracownikiem
Służby Bezpieczeństwa oraz fakt przekazywania mu informacji, które ze względu
na ich charakter tajny będzie podpisywał imieniem „W”. Zobowiązanie to opatrzono
datą 20.05.1966 r., nie ustalono jednak autorstwa tego zapisu. Być może była to
próba przedstawienia nieprawdziwego obrazu dotyczącego okoliczności
sporządzenia tego dokumentu. Jeżeli się dodatkowo zauważy, że w kilku
dokumentach wytworzonych przed tą datą wskazuje się na źródło „W.”, przeto
nasuwa się jednoznaczny wniosek, że ów „W.” zaistniał w rzeczywistości
dokumentacyjnej zanim pseudonim ten „wybrał” sobie M. K. Świadczyć to może -
najdelikatniej rzecz ujmując - o nierzetelności dokumentacji zawartej w teczkach
personalnej i pracy t.w. „W”. Ale i świadczy o prawdziwości wyjaśnień M. K., w
których twierdzi on, że owo zobowiązanie napisał pod dyktando funkcjonariusza
Służby Bezpieczeństwa, który przesłuchiwał go w Komendzie Wojewódzkiej Milicji
Obywatelskiej na okoliczność pobytu w Anglii;
4. zawarty w teczce personalnej, odręcznie sporządzony przez M. K. wykaz firm z
adnotacjami dotyczącymi adresów niektórych z nich i ich właścicieli nie zawiera
daty, ale podpisany jest pseudonimem „W”. W świetle okoliczności omówionych w
pkt. 3. nie można wykluczyć, że również w tej części wiarygodne są wyjaśnienia M.
K., że taką notatkę sporządził na żądanie przesłuchującego go funkcjonariusza
14
Służby Bezpieczeństwa podczas pobytu w siedzibie KW MO. Dodatkowo o tym
świadczy niebywała zbieżność treści tego dokumentu z treścią tej części notatki
sporządzonej w dniu 23 sierpnia 1965 r. przez S. S.;
5. we wniosku o zezwolenie na przeprowadzenie pozyskania, którego daty
sporządzenia i zatwierdzenia są przerobione, zaplanowano pobranie od kandydata
zobowiązania do współpracy (wyraz ten został wzięty w nawias, a nad nim
nadpisano wyraz „pomoc” – uwaga SN), zaś w wypadku niewyrażenia przez niego
zgody na współpracę – pobranie od niego zobowiązania „o zachowaniu w
absolutnej tajemnicy przeprowadzonych z nim rozmów przez pracownika Służby
Bezpieczeństwa”. Zgodność artykulacji tego przedsięwzięcia z faktyczną treścią
zobowiązania sporządzonego przez M. K. pod dyktando S. S. oraz złagodzenie
formy ewentualnego pozyskania ze współpracy na pomoc nasuwają kolejną
wątpliwość, mianowicie czy tekst zobowiązania nie był wynikiem odmowy
współpracy i zgody na doraźne kontakty, tym bardziej że tego rodzaju formę
zobowiązania do zachowania w tajemnicy kontaktów z SB przewiduje Instrukcja nr
03/60 z dnia 2 lipca 1960 r. o podstawowych środkach i formach pracy operacyjnej
Służby Bezpieczeństwa;
6. własnoręcznie sporządzone przez M. K. informacje każdorazowo uzupełniane są
przez S. S. Nasuwa się w związku z tym pytanie czy w rzeczywistości informacje
zawarte w tych uzupełnieniach pochodzą od osoby lustrowanej, skoro również z
dokumentacji archiwalnej wynika, że w środowisku M. K. działali i przekazywali
informacje, także S. S.: TW „M.”, KO „K.” i KO „Z”.;
7. żadne polecenie, zamierzenie, dekretacja zamieszczona na dokumentach
wytworzonych przez S. S. nie znalazło zapisu o wykonaniu. Albo więc nie zostały
one przekazane osobie lustrowanej do wykonania, albo polecenia te M. K.
ignorował, co świadczy o prawdziwości jego wyjaśnień. Brakuje też w omawianej
dokumentacji adnotacji o przekazaniu M.K. pieniędzy na zakup nart. A więc i to
zamierzenie, mające wiązać osobę lustrowaną ze Służbą Bezpieczeństwa nie
zostało zrealizowane;
8. mimo – w istocie braku konkretnych informacji pochodzących od osoby
lustrowanej, bądź ich bardzo neutralnego charakteru, mimo wynikającej również z
tej dokumentacji niechęci M. K. do udzielania jakichkolwiek informacji i unikania
15
kontaktów za S. S. zauważalna jest tendencja do wpisywania do tych notatek uwag
o bardzo pozytywnym nastawieniu osoby lustrowanej do Służby Bezpieczeństwa, o
chęci niesienia pomocy (oczywiście w sytuacji, gdy będzie po temu stosowna
okazja). Deklaracja taka – rzekomo pochodząca od M. K. – znalazła się nawet w
notatce odzwierciedlającej jego niechęć do dalszych kontaktów i brak zgody na
przekazanie go strukturom warszawskim. Koniunkturalność tych zapisów jest aż
nadto widoczna i nie wymaga szerszego komentarza w sytuacji, gdy dostrzega się
bezdyskusyjną nierzetelność tej dokumentacji.
Abstrahując jednak od nierzetelności dokumentacji archiwalnej, nie ulega
najmniejszej wątpliwości, że S. S. – oficer operacyjny Służby Bezpieczeństwa –
nawiązał kontakt z M. K. i przez pewien czas kontakt ten utrzymywał. Jako więc
kolejną okoliczność wymagającą zbadania, należy rozstrzygnąć czy kontakty te
wypełniają wszystkie elementy współpracy, o jakiej mowa w art. 3 a ust. 1 ustawy
lustracyjnej z 2006 r.
Z uwagi na to, że definicja współpracy zawarta w art. 3a ust. 1 ustawy
lustracyjnej jest tożsama z unormowaniem obowiązującym poprzednio, co do
zasady jednolicie wykładanym, przy rozważaniach dotyczących tego zagadnienia
pomocne będą kryteria wymienione w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10
listopada 1998 r., (sygn. akt: K 39/97, OTK z 1999 r., Nr 6 poz. 99).
Posiłkując się tymi, powszechnie akceptowanymi, kryteriami uznać należy,
że M. K. miał świadomość, iż S. S., który nawiązał z nim kontakt, był oficerem
Służby Bezpieczeństwa. Oznacza to, że zdawał sobie sprawę z tego, iż utrzymywał
kontakty i udzielał informacji przedstawicielowi organów bezpieczeństwa państwa.
Niewątpliwie miał też świadomość, że przedstawiciel służb bezpieczeństwa
państwa kontaktował się z nim w celu uzyskania interesujących go informacji, które
pozyskiwał w sposób pozaprocesowy. W odniesieniu do tej części analizy pojawia
się pierwsza wątpliwość, wynikająca z wyjaśnień M. K., wskazującego, że rozmowy
z S. S. traktował jako przesłuchania. Jednakże uznać należy, iż takie pojmowanie
czynności dokonywanych przez S. S. usprawiedliwiać można li tylko w odniesieniu
do pierwszego kontaktu, który miał miejsce – zgodnie z niekwestionowanym
ustaleniem sądu pierwszej instancji – w siedzibie KW MO w K. Pozostałe
natomiast, niezależnie od ich rzeczywistej ilości i podobnej dociekliwości oficera
16
SB, za przesłuchanie uznać byłoby trudno nawet posługując się kryteriami ocen
zupełnie niezorientowanego w tej materii osobnika. Tak więc – modelowo –
kryterium kontaktów związanych z operacyjnym zdobywaniem informacji przez
służby bezpieczeństwa państwa – mimo zastrzeżeń do rzetelności dokumentacji
archiwalnej, wytworzonej przez S. S. – również in concreto zostało spełnione.
Rozważając natomiast kwestię wymogu tajności współpracy, czyli
zachowania w tajemnicy faktu nawiązania kontaktów, ich przebiegu, stwierdzić
należy, że M. K. w swoich wyjaśnieniach podał, iż o kontaktach ze Służbą
Bezpieczeństwa informował osoby, z którymi wówczas współpracował. Wymienił tu
swoją siostrę, A. M., M. W. oraz J. G. W toku postępowania lustracyjnego udało się
przesłuchać jedynie M. W., natomiast J. G. wypowiadał się na ten temat w liście z
dnia 31 lipca 2000 r. M. W. nie potwierdził posiadania takiej wiedzy, ale zeznał
zarazem, że według niego M. K. nie był współpracownikiem Służby
Bezpieczeństwa ze względu na swoje cechy charakteru.
J. G. natomiast napisał, że M. K. poznał na początku lat 60 –tych, gdy był
jeszcze studentem archeologii i nawiązał z nim bardzo ścisłą współpracę. Był on (K.
– uwaga SN) niezmiernie pomocny w przerzucaniu „Kultury” i wydawnictw Instytutu
Literackiego do Polski. Wielokrotnie mówił, że jest nachodzony przez władze
bezpieczeństwa i nie ukrywał tego nie tylko przed autorem listu, ale i przed swoimi
przyjaciółmi i znajomymi w Polsce.
Wypowiadając się w tym przedmiocie, Sąd pierwszej instancji odnotował
tylko, że M. W. nie potwierdził tej okoliczności, zaś w odniesieniu do listu J. G.
przyjął, że wzmianka o nachodzeniu przez Służbę Bezpieczeństwa nie precyzuje
kiedy ta informacja była przekazana (po procesie „taterników” czy w okresie,
którego dotyczy postępowanie lustracyjne), a nadto nie zawiera informacji
dotyczących szczegółów przekazu, a więc czy M. K. opisał kontakty i informacje
jakie przekazał S. S., czy powiedział o podpisaniu zobowiązania i jego treści, czy
powiadomił go o składaniu pisemnych informacji sygnowanych pseudonimem. Na
zakończenie tych rozważań stwierdził, że „określenie którego użył J. G. w tym liście
– << nachodzenie przez władze bezpieczeństwa >> - może być odczytane
wieloznacznie, albo jako przejaw szykany po tzw. procesie taterników, albo jako
szczera informacja o kontaktach z S. S. i ich charakterze”.
17
Po wyartykułowaniu tej dwuznaczności Sąd Okręgowy zrekapitulował, że
nawet przyjęcie, że trzy nieżyjące już osoby z najbliższego otoczenia lustrowanego
wiedziały o jego kontaktach, nie pozwala uznać, iż zdekonspirował się on w taki
sposób, by nie można było mówić o tajnym charakterze współpracy. Podkreślił przy
tym, że o współpracy nie poinformował środowisk, których współpraca miała
dotyczyć. Wymienił tutaj cudzoziemców przebywających w Polsce i kontaktujących
się z nimi Polaków, Polaków przebywających za granicą i środowisko polskich i
zagranicznych alpinistów.
Sąd Apelacyjny w ocenach swych poszedł jeszcze dalej i wywiódł, że treść
listu J. G. w żaden sposób nie potwierdza tego, iż wiedział od M. K. o jego
rzeczywistych kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa „… w latach poprzedzających
współpracę z J. G”. Wniosek ten wyprowadził ze sformułowania zawartego w liście,
a dotyczącego „nachodzenia przez władze bezpieczeństwa” czego nie można
utożsamiać ze współpracą i że osoby ostatecznie skazane w procesie „T.” nie
mogły używać jako równoważnika znaczeniowego między określeniami
„nachodzenie przez władze bezpieczeństwa” a świadomie podjętą współpracą z
tymi władzami. Skonkludował, że fragment listu odnoszący się do nachodzenia M.
K. przez władze bezpieczeństwa „… ewidentnie odnosi się do okresu po
opuszczeniu zakładu karnego, kilka lat po zakończeniu faktycznej współpracy M. K.
z SB, o której to współpracy autor listu faktycznie nic nie wiedział”.
Tego rodzaju ocena, daleko wykraczająca poza delikatnie wyrażone przez
Sąd pierwszej instancji przypuszczenia, i pominięcie ich w dalszych rozważaniach –
nie znajduje żadnego oparcia ani w treści listu J. G., ani w materiale dowodowym,
zgromadzonym w postępowaniu lustracyjnym i musi być postrzegana jako dowolna,
pozostająca poza ochroną art. 7 k.p.k.
Po pierwsze: to J. G., a nie współdziałający z M. K. opozycjoniści skazani w
procesie „T.” użyli pojęcia „nachodzenie przez władze bezpieczeństwa”, więc
wniosek dotyczący równoważnika znaczeniowego jest oczywiście chybiony.
Po wtóre: J. G. użył tego sformułowania w logicznym ciągu wypowiedzi
odzwierciedlającej charakter jego współpracy z M. K. W liście tym wyraźnie
stwierdza, że dopiero pod koniec 1981 r. M. K. mógł wznowić z nim kontakt.
Oznacza to jednoznacznie, że od momentu aresztowania w 1969 r. do roku 1981
18
J. G. i M.K. nie kontaktowali się. Z tego wypływa niewątpliwy wniosek, że
informacje o nachodzeniu go przez władze bezpieczeństwa M. K. przekazywał
wielokrotnie J. G. między początkiem lat 60-tych, a aresztowaniem. Owa
wielokrotność wskazuje na to, że rozmawiali na ten temat zapewne podczas
każdego spotkania, ilości których nie ustalono, ale których zbyt wiele być nie mogło.
Ponadto z listu tego wynika – czego żaden z Sądów orzekających w sprawie nie
odnotował i nie poddał ocenie – że o tym nachodzeniu, a więc, w istocie, o
kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa M. K. informował również przyjaciół i
znajomych w Polsce.
Rzeczywiście nieznana jest treść rozmów między osobą lustrowaną a J. G.,
jak i nieznany jest przekaz adresowany do przyjaciół i znajomych w Polsce. Pewne
jest natomiast to, że musiał to być przekaz obejmujący wiele osób, a nie tylko trzy
nieżyjące już, jak to zrelacjonował sąd pierwszej instancji. Jednak fakt
rozpowszechniania kontaktów z SB przez M. K. jest niewątpliwy. Wątpliwość
jedynie budzić może treść tego przekazu, ale tu właśnie jest miejsce na
zastosowanie art. 5 § 2 k.p.k., czego Sądy obu instancji nie dostrzegły, dokonując
dowolnej, wręcz tendencyjnej oceny dowodu z treści listu J. G.
Ponadto zauważyć należy, że M. K. informował S. S. o przyjeździe
(oficjalnym i służbowym) do Polski dr. T., o tym, że S. jest stażystą u dr. U.
nieskorym do nawiązywania kontaktów oraz że do Polski przyjechała grupa
alpinistów francuskich, zaś informacje te zostały przekazane post factum (z
wyłączeniem, co do którego planowano szersze działania). Trudno więc w
kategoriach racjonalności wymagać od informatora przekazywania tym osobom
informacji o kontaktach z organami bezpieczeństwa państwa i
prawdopodobieństwie poinformowania tych organów o ich oficjalnym pobycie.
Trudno też wymagać o powiadamianiu o kontaktach z SB osób, z którymi miał
styczność jako tłumacz, pilot i przewodnik. Brak zaś tego informowania Sąd
pierwszej instancji uznał za zrealizowanie przez osobę lustrowaną przesłanki
tajności współpracy. Na marginesie tylko wypada zaznaczyć, że wniosek o
niepoinformowaniu tych obcokrajowców przez M. K. o kontaktach z organami
bezpieczeństwa państwa Sąd ten mógł tylko wywieść z wyjaśnień osoby
lustrowanej wskazujących na krąg osób informowanych, ponieważ nie podjął nawet
19
próby ustalenia tego faktu innymi środkami dowodowymi, co zapewne byłoby po
tylu latach niewykonalne, choćby z braku ustaleń dotyczących osób, z którymi M. K.
w tym okresie się stykał i którym świadczył usługi.
Jeżeli dodatkowo zważy się, że (o ile za wiarygodne uznać fragmenty
wniosków sporządzonych przez S. S. co do rzeczywistego kierunku wykorzystania
M. K.) zadaniem osoby lustrowanej miało być inwigilowanie obcokrajowców, z
którymi kontakt był doraźny, wręcz przelotny, stawianie przy ocenie tajności
współpracy wymogu informowania tych osób o fakcie współpracy jest wręcz
nieracjonalne. Natomiast wysuwanie z niezrealizowania tak nieracjonalnego
wymogu wniosków dowodzących spełnienia przesłanki tajności współpracy
pozostaje wręcz na granicy absurdu.
Wbrew stanowisku obu sądów, a w szczególności wbrew stanowisku Sądu
Odwoławczego do dekonspiracji osoby lustrowanej doszło. Nie udało się ustalić
wprawdzie w jaki sposób przebieg kontaktów z funkcjonariuszem SB był przez M.
K. relacjonowany, lecz tej luki nie wolno było wypełniać domniemaniami i to na
niekorzyść osoby lustrowanej. Kłóci się to z zasadami orzekania w oparciu o
odpowiednio stosowane przepisy Kodeksu postępowania karnego w przedmiocie
represyjnej wszak odpowiedzialności uregulowanej w ustawie lustracyjnej z 2006 r.
Stosownie do unormowania wynikającego z art. 436 k.p.k., można było
ograniczyć rozpoznanie kasacji do wskazanego uchybienia, albowiem było to
wystarczające do wydania wyroku uchylającego oba orzeczenia i stwierdzenia, że
M. K. złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, ponieważ odmienne
stwierdzenie okazało się oczywiście niesłuszne (art. 537§ 2 k.p.k.).
Z uwagi jednak na specyfikę rozpoznawanej sprawy, co już Sąd
Najwyższy podkreślał na wstępie niniejszego uzasadnienia, nie można nie
ustosunkować się do ostatniej przesłanki domykającej definicję współpracy,
mianowicie do jej materializacji. Jest to tym bardziej istotne, że M. K. w swoich
wyjaśnieniach wskazał, że w kontaktach ze S. S. pozorował współpracę, że z
organami Służby Bezpieczeństwa podjął swoistą grę mającą na celu wysondowanie
co organy bezpieczeństwa państwa wiedzą na temat jego działalności
niepodległościowej i kontaktach z emigracyjną opozycją niepodległościową oraz –
czego nie ukrywał – zapewnienie sobie możliwości wyjazdu za granicę i kontaktu z
20
działaczami opozycyjnymi oraz przekazywanie im informacji, a nadto umożliwienie
przemytu zakazanych wydawnictw, a więc kontynuowania działalności opozycyjnej,
niepodległościowej.
W tym miejscu nie sposób nie przypomnieć, oczywiście w największym
skrócie, stanowiska Trybunału Konstytucyjnego zaprezentowanego w
przywoływanym już wyroku, wydanym w sprawie o sygn. K. 39/97, w wyniku
dokonanej analizy przepisu art. 4 ustawy lustracyjnej z 11 kwietnia 1997 r., a
wskazującego, że współpraca nie mogła się ograniczyć do samej deklaracji woli,
lecz musiała materializować się w świadomie podejmowanych konkretnych
działaniach w celu jej urzeczywistnienia. Tym samym za niewystarczające uznał
Trybunał samo wyrażenie zgody w sprawie nawiązania i zakresu przyszłej
współpracy, lecz konieczne były konkretne działania odpowiadające wyżej
wskazanym kryteriom i składające się na rzeczywiste współdziałanie z organami
bezpieczeństwa.
Analizując wystąpienie w postępowaniu M. K. i tej przesłanki Sąd Okręgowy,
orzekający w pierwszej instancji, nie podzielił argumentacji osoby lustrowanej
dotyczącej pozorowania współpracy i wskazał, że przekazane przez nią informacje
zostały przesłane dalej przez S. S. i mogły zaszkodzić zarówno dr. G. T., jak i
polskim oraz francuskim alpinistom, których dotyczyły, którzy współpracowali i
planowali wspólne wyprawy. Charakter taki – zdaniem Sądu Okręgowego – mogła
mieć także informacja na temat zainteresowania Z. H. urzędników Home Office,
mogła ona zaszkodzić jemu, jego ojcu, jak i Polakom zatrzymującym się w hotelu
prowadzonym przez H. To ostatnie przypuszczenie Sąd pierwszej instancji
powiązał - nie wiadomo z jakiego powodu - z artykułowanym przez M. K. celem
kontaktów ze S. S., którym „…była chęć nie narażenia się na zablokowanie
wydawania mu paszportu”.
Jednocześnie Sąd ten zastrzegł, że niezależnie od tego, jaką rzeczywistą
wartość miały te informacje „kryterium realności współpracy z organami
bezpieczeństwa państwa nie musi polegać na dostarczaniu tym organom
wszystkich informacji znanych lustrowanemu (…) Sąd nie jest (…) uprawniony do
badania i oceniania w jaki sposób dostarczone informacje zostały wykorzystane
przez organy bezpieczeństwa państwa oraz czy zostały użyte do wyrządzenia
21
konkretnym osobom rzeczywistej krzywdy” (cytaty z uzasadnienia orzeczenia Sądu
pierwszej instancji).
Tę retorykę nie tylko podtrzymał, ale i rozbudował w oparciu o dokumentację
archiwalną Sąd Odwoławczy z jednozdaniową akceptacją wyniku oceny przez Sąd
a quo dowodu z wyjaśnień osoby lustrowanej, jako prawidłowo zweryfikowanych
zeznaniami S. S. w kontekście materiałów archiwalnych, „…których prawdziwości
nikt w tym procesie nie podważał ”.
Niezależnie od retorycznego pytania, któż to w tym procesie mógłby w
sposób wiążący wiarygodność owych materiałów podważyć (wszak postulowali o to
zarówno osoba lustrowana jak i jej obrońca) stwierdzić należy, że nie może dziwić,
iż prezentując tego rodzaju stanowisko Sądy obu instancji nie podjęły próby oceny
warunków w jakich M. K. złożył zobowiązanie o zachowaniu w tajemnicy kontaktu
(podkreślenie SN wskazujące na liczbę tego rzeczownika) z pracownikiem Służby
Bezpieczeństwa, a zważywszy że mogło to nastąpić w okolicznościach wskazanych
przez osobę lustrowaną, a więc podczas pierwszego kontaktu, w Komendzie
Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w K., podczas czynności odbieranych przez nią
jako przesłuchanie związane nie tylko z obowiązkiem ustnej relacji z pobytu w
Anglii, ale – niewykluczone – że połączone z wymogiem relacji pisemnej, w
zupełnie odmiennym kontekście należałoby rozważać wydźwięk sporządzenia tego
zobowiązania, jego treści – jedynie w drugiej części odwołującej się do zachowań
powtarzalnych oraz przekazanych wówczas informacji.
Ponadto, w świetle ustaleń Sądu pierwszej instancji, przemilczanych przez
Sąd Odwoławczy, nie ma w sprawie niniejszej dowodu, - nawet w materiałach
archiwalnych – na to, żeby M. K. próbował podejmować kontakty z
funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, by występował z inicjatywą przekazania
jakichkolwiek informacji. Przeciwnie, jego wyjaśnienia wspiera treść notatek
sporządzonych przez S. S. Wynika z nich również, że M. K. unikał kontaktów i
czynił to dość skutecznie.
Nie ma też w tych materiałach żadnego dowodu, że M. K. wykonał
(zrealizował) którekolwiek z zadań, przedsięwzięć, zamierzeń, których wiele
sprecyzowano w dokumentacji historycznej, w tym część przez przełożonych S. S.,
22
których działalności Sąd Apelacyjny przyznał istotne znaczenie, wskazując, że
zachowane materiały wykazały, iż
- kontakt z dokumentami wytworzonymi przez M. K. i S. S. mieli jego przełożeni,
- ci przełożeni zwracali uwagę prowadzącemu na różne aspekty jego pracy z
osobowym źródłem informacji, w tym na konieczność zintensyfikowania
częstotliwości spotkań, doprecyzowanie poleceń z uwzględnieniem nawiązania
kontaktów z określonymi osobami,
- przełożeni ci zwracali uwagę na poszerzenie zagadnień, które w ich ocenie M. K.
mógł pozyskać.
Zauważenia te akcentują, nadają szczególną wagę dokumentom
archiwalnym, ale nie stanowią i nie mogą stanowić argumentu przesądzającego o
materializacji kontaktów M. K. w formie współpracy z organami bezpieczeństwa
państwa. Okoliczności wskazane w tych dywagacjach prawidłowo odzwierciedlają
stan zastany w dokumentacji archiwalnej, ale pozbawione analizy merytorycznej, są
bezwartościowe. Natomiast merytoryczna ocena tych okoliczności wykazuje, że
owa mozolna praca przełożonych S. S. okazała się – nawet w obrazie kreowanym
przez tą dokumentację – zupełnie bezwartościowa, wręcz jałowa. Natomiast można
wyrazić graniczące z pewnością przypuszczenie, że nie tylko w ocenie Sądu
Apelacyjnego, ale i w ocenie przełożonych tych przełożonych S. S. ich działalność
była jak najbardziej celowa, konkretna i w pełni przekonywująca co do kierunków
dalszej współpracy, której w istocie nie było.
Wreszcie odnotować należy, że informacje, jakie M. K. przekazał S. S.
opisywały bardzo lakonicznie wydarzenia powszechnie znane i o zupełnie
neutralnym wydźwięku, a więc obiektywizując – zupełnie – bezwartościowe.
Zastrzec tu jednak należy, że oceną tą objąć można tylko treść informacji
przekazanych przez osobę lustrowaną w formie pisemnej oraz te, których
udzielenia nie kwestionuje. To bowiem co w notatkach zapisał S. S. (mimo że też
nie zawiera rewelacji) w ramach odtworzenia relacji M. K., nie może być jemu
przypisane bez wątpliwości, ponieważ w jego środowisku Służba Bezpieczeństwa
miała rzeczywistych współpracowników, którzy byli wykorzystywani do
opracowywania kandydatury M. K. na tajnego współpracownika, a także w procesie
jego sprawdzania. Nie można więc wykluczyć, że sprawozdania S. S., jego
23
uzupełnienia informacji pisemnych osoby lustrowanej, były odzwierciedleniem
ogólnej wiedzy tego oficera, ale niekoniecznie zaczerpniętej od M. K. Jeśli bowiem
można było pisemną informację sporządzoną przez osobę lustrowaną opatrywać
dopiskami typu „ doniesienie kandydata na T.W”, to i można było w jej uzupełnieniu
podjąć próbę zmanipulowania tekstu źródłowego tak, by rzeczywiście informacja
tam zawarta mogła być uznana za donos (doniesienie).
Natomiast okoliczność, że oficer Służby Bezpieczeństwa przekazał jakiś
fragment opisu rzeczywistości, uzyskany rzekomo od osoby lustrowanej, innym
wydziałom, co bardzo eksponował Sąd Apelacyjny, nie może przesądzać o
jakiejkolwiek wartości takiej informacji. A już na pewno nie wolno czynić z oficera
Służby Bezpieczeństwa przekazującego taką informację innym wydziałom (jak to
stało się udziałem Sądu pierwszej instancji) autorytetu przez wartościowanie
informacji stwierdzeniem, że „nawet S. S. uznał ją za ważną”. Takie postąpienie
stawia tego oficera w roli biegłego, to zaś wydaje się niedopuszczalne procesowo,
ale i niezbyt racjonalne, w szczególności na chociażby fakt, że informacji zawartych
w jednej z notatek a dotyczących siostry osoby lustrowanej nie przekazał, mimo że
W VIII, w którego opracowaniu była, o to się zwracał, a więc wyboru dokonywał
dość swobodnie i niekoniecznie adekwatnie do potencjalnej wartości dla
konkretnych wydziałów.
Zapewne więc – jak wskazuje na to nie tylko powyższa uwaga, ale i
doświadczenie życiowe – rzeczywistość wyglądała bardzo przyziemnie i
przekazywanie informacji - rzekomo wartościowej – nastąpiło dla szerszego (poza
własną grupą czy wydziałem) zaprezentowania faktu uzyskania informacji
przedmiotowo gromadzonych przez innych.
Oczywiście jest to tylko sugestia, jednakże uprawnia do niej analiza
dokumentacji wytworzonej przez S. S. Pomijając jej nierzetelność wynikającą z
przeróbek, ingerencji w tekst, rażących omyłek merytorycznych i tworzenia
wirtualnego procesu pozyskania M. K. jako t.w. „W.”, uwaga ta dotyczy również
entuzjastycznej wręcz formy charakterystyki M.K. i jako kandydata na t.w., mimo że
czynności które miały to pozyskanie dokumentować zostały dokonane wcześniej
oraz skrupulatnego odnotowywania jego ponadprzeciętnego wręcz zaangażowania
w przekazywanie informacji interesujących Służbę Bezpieczeństwa bezpośrednio
24
przed rzekomym pozyskaniem, czy wreszcie odnotowywanie niechęci osoby
lustrowanej do udzielania informacji, unikania spotkań dopiero wówczas, gdy trzeba
było podejmować decyzje o zakończeniu współpracy, nie zaś na bieżąco.
W świetle zaś zamierzeń Służby Bezpieczeństwa odnośnie do
skompromitowania M. K. w środowisku, już po opuszczeniu przez niego zakładu
karnego, relacja S. S., że przez zaniedbanie nie przekazał dokumentacji osoby
lustrowanej do archiwum, nie musi być prawdziwa. Nie można bowiem wykluczyć,
że temu celowi miały służyć te właśnie materiały, niewykluczone że po
odpowiednim spreparowaniu, czego próbom świadczyłoby przerabianie dat i
ingerencje w tekst.
To jest oczywiście kolejne przypuszczenie, ale i kolejna, nieusuwalna dzisiaj
wątpliwość. Niewątpliwe jest jednak, że wbrew twierdzeniom Sądów obu instancji
postępowanie S. S. nie było wolne od błędów, co powinno wyostrzyć czujność obu
Sądów, a czego nie dostrzeżono, bądź zbagatelizowano.
Nie wolno było też lekceważyć sygnału, że dopiero informacja wywiadu
wojskowego, iż M. K. jest podejrzewany o związki z „Paryską Kulturą” spowodowała
opracowywanie dokumentacji mającej na celu formalne zakończenie kontaktów,
których już wówczas faktycznie nie było.
W kontekście zaś zgromadzonych w dokumentach historycznych informacji
rzekomo, ale i częściowo rzeczywiście przekazanych przez osobę lustrowaną,
odnotować należy, że w dotychczasowym orzecznictwie Sądu Najwyższego i
sądów apelacyjnych eksponuje się, iż dla zmaterializowania współpracy nie jest
konieczne, by informacje dostarczone przez osobowe źródło były istotne
operacyjnie i wykorzystywane (mimo że taki w istocie był i zapewne jest aktualnie
w działaniach służb bezpieczeństwa Państwa cel ich pozyskania), czy też, aby
wyrządziły komukolwiek szkodę. Ocena bowiem rzeczywistej współpracy nie zależy
od charakteru przekazywanej informacji i od jej ewentualnego wykorzystania przez
organy bezpieczeństwa państwa, tym bardziej że zarówno ocena istotności
informacji oraz ewentualność ich wykorzystania leżą poza gestią informatora.
Co do zasady, skład orzekający w rozpoznawanej sprawie stanowisko to
podziela, tyle że z pewnymi zastrzeżeniami:
25
po pierwsze: in concreto, dla rozstrzygnięcia dylematu czy współpraca ma
charakter rzeczywisty, czy pozorny właśnie treść przekazywanych informacji
pozwala na wnioskowanie o zamiarze osobowego źródła informacji, a więc poza
innymi okolicznościami, jak np. inicjatywa lub jej brak w wywoływaniu spotkań,
nastawienie do uczestniczenia w spotkaniach, w tym ewentualne próby ich
unikania, właśnie charakter tych informacji, ich wartość operacyjna, rzutuje na
ocenę strony podmiotowej zachowań polegających na kontaktach z
funkcjonariuszami organów bezpieczeństwa państwa i przekazywaniu im informacji,
do czego osoba taka się zobowiązała.
W opisanej zaś sytuacji nie sposób przyjąć, że osoba deklarująca pozorność
współpracy i dla zachowania pozorów, przekazująca nieistotne, powszechnie znane
nieobciążające nikogo informacje oraz odbywająca spotkania z oficerem
prowadzącym, podjęła współpracę, która poprzez przekazywanie takich informacji
się urzeczywistniła.
W rozpoznawanej sprawie, całokształt zachowań M. K. w ramach kontaktów
z oficerem Służby Bezpieczeństwa S. S. (nawet w świetle materiałów
archiwalnych), w tym w szczególności: nieistotność przekazywanych informacji, ich
neutralny charakter, niechętne udzielanie nawet tych powszechnie znanych
informacji, brak inicjatywy w wywoływaniu spotkań, a wręcz unikanie kontaktów,
nieudzielenie żadnej informacji dotyczącej faktycznej działalności jednoznacznie
wskazują na brak zamiaru rzeczywistej współpracy po stronie osoby lustrowanej, a
więc na dalszą dekompletację znamion ustawowych współpracy w postaci jej
rzeczywistego charakteru;
po wtóre: ustawa lustracyjna z 2006 r., w przeciwieństwie do poprzednio
obowiązującej ustawy z dnia 11 kwietnia 1997 r. o lustracji (Dz. U. z 1999 r., Nr 42,
poz. 428 ze zm.), na gruncie której prezentowane poglądy judykatury zostały
wypracowane i odnoszone do obecnie obowiązującej z uwagi na niezmienioną
treść definicji współpracy, zawiera preambułę, której treści nie można ignorować.
Wprawdzie Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że sama w sobie preambuła nie rodzi
skutków prawnych dla adresatów ustawy, to jednak jest wypowiedzią normatywną i
nie można twierdzić, że jej brzmienie jest bez znaczenia dla osób objętych
26
lustracją (wyrok T.K. z dnia 11 maja 2007 r., K 2/07, OTK-A z 2007 r., nr 5, poz.
48).
Preambuła do ustawy lustracyjnej z 2006 r. zawiera stwierdzenie, że praca
albo służba w organach bezpieczeństwa państwa komunistycznego, lub pomoc
udzielana tym organom (...) polegające na:
- zwalczaniu opozycji demokratycznej,
- zwalczaniu związków zawodowych,
- zwalczaniu stowarzyszeń,
- łamaniu prawa do wolności słowa i zgromadzeń, gwałceniu prawa do życia,
wolności, własności i bezpieczeństwa obywateli
była trwale związana z łamaniem praw człowieka i obywatela na rzecz
komunistycznego ustroju totalitarnego.
Niezależnie od tego jak dalece preambuła ustawy lustracyjnej z 2006 r.
miałaby wkraczać w rozumienie współpracy, wniosek z analizy jej treści nasuwa się
jeden: całokształt działalności osobowego źródła informacji jako pomocnika
organów bezpieczeństwa państwa ma wskazywać na jej ukierunkowanie na choćby
jeden z elementów wymienionych w preambule, składających się na łamanie praw
człowieka i obywatela na rzecz komunistycznego ustroju totalitarnego. W
przeciwnym bowiem wypadku każdy kontakt z przedstawicielem tych organów,
połączony z przekazywaniem mu neutralnej informacji, mógłby być oceniony jako
współpraca w rozumieniu ustawy lustracyjnej z 2006 r., mimo braku zamiaru
realizowania przez takiego informatora owych, niegodziwych zachowań organów
bezpieczeństwa państwa komunistycznego.
Wracając na grunt rozpoznawanej sprawy, bezsporne jest, że M. K. miał
kontakt z czołowymi przedstawicielami emigracji niepodległościowej,
systematycznie współpracował z J. G., a więc miał możliwość wypełnienia – w
ramach pomocy niesionej organom bezpieczeństwa państwa komunistycznego – i
zrealizowania niejednego z wymienionych w preambule przejawów łamania praw
człowieka i obywatela na rzecz komunistycznego ustroju totalitarnego. Mógł być
kopalnią wiedzy dla tych organów, pozwalającą na urzeczywistnienie opisanych
działań. Nie przekazał jednak najmniejszej choćby cząstki posiadanych informacji,
lecz kontynuował działalność skierowaną nie na zwalczanie, lecz wzmacnianie
27
wskazanych w preambule przejawów walki o przywrócenie praw człowieka i
obywatela, co świadczy o tym, że nie był współpracownikiem tych organów, lecz dał
gwarancję uczciwości, szlachetności, poczucia odpowiedzialności za własne czyny
i słowa, odwagi cywilnej i prawości, za co w procesie tzw. „t.” został skazany na
karę pozbawienia wolności i karę tę odbywał, a po opuszczeniu zakładu karnego
doświadczył rzeczywistego działania organów ochrony państwa komunistycznego.
W świetle tych rozważań, nierozpoznanie przez Sąd Odwoławczy części
zarzutów apelacji miało istotny wpływ na treść orzeczenia.
Dlatego też orzeczenia kwestionujące rzeczywistą postawę M. K. i
podejmowane przez niego działania, należało uchylić.
Sąd Najwyższy nie uwzględnił wniosku autora kasacji dotyczącego
orzeczenia następczego, ponieważ wobec braku możliwości wyjaśnienia
zasygnalizowanych wątpliwości w oparciu o zgromadzony w sprawie materiał
dowodowy oraz braku możliwości pozyskania nowego, z uwagi – przede wszystkim
– na upływ czasu od zdarzeń będących podstawą osądu, wątpliwości te – zgodnie
z regułą wyrażoną w art. 5 § 2 k.p.k. – należało rozstrzygnąć na korzyść osoby
lustrowanej. To zaś spowodowało uznanie zapadłych w sprawie orzeczeń za
oczywiście niesłuszne i stwierdzenie, że M. K. złożył zgodne z prawdą
oświadczenie lustracyjne.