Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt X Ga 253/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 3 grudnia 2014 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach X Wydział Gospodarczy

w składzie:

Przewodniczący: SSO Leszek Guza

Sędziowie: SSO Małgorzata Korfanty, SSO Iwona Wańczura (spr.)

Protokolant: Sonia Giemza

po rozpoznaniu w dniu 28 listopada 2014 r.

sprawy z powództwa S. Z.

przeciwko M. W. (1)

o zapłatę

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach z dnia 27 maja 2014 r, sygn. akt VII GC 517/11

1)  oddala apelację;

2)  zasądza od powoda na rzecz pozwanego 1 200 zł (tysiąc dwieście złotych) tytułem kosztów postępowania odwoławczego.

SSO Małgorzata Korfanty SSO Leszek Guza SSO Iwona Wańczura

Sygn. akt X Ga 253/14

UZASADNIENIE

S. Z. wniósł o zasądzenie od M. W. (2) kwoty 22 570 zł
z ustawowymi odsetkami od 17 października 2008 r. i kosztów procesu. Twierdził, że 5 października 2008 r. zakupił u pozwanego ramę do prostowania karoserii samochodowych w cenie 22 570 zł. W trakcie eksploatacji rama wykazywała wady
w postaci pękających pierścieni Segera, powodujących wypadanie sworzni na wszystkich czterech łapach urządzenia. W odpowiedzi na reklamację pozwany uznał jej zasadność, przesłał dwa nowe pierścienie celem zamontowania ich
w urządzeniu. Mimo założenia nowych pierścieni rama w dalszym ciągu wykazywała wady. Powód ponownie zwrócił się do pozwanego o usunięcie usterki. Pozwany pozostawił pismo bez odpowiedzi. Nie dokonał również naprawy wadliwego urządzenia, wobec czego powód odstąpił od umowy pismem z 16 października 2008 r. i zażądał zwrotu zapłaconych pieniędzy. Pozwany odmówił naprawy i zwrotu pieniędzy. Podał przy tym, że zdaniem jego i producenta, przyczyną pękających sworzni jest niewłaściwe użytkowanie urządzenia przez powoda. Powód podniósł, że jest to nieprawdą, gdyż producent nigdy nie oglądał urządzenia, robił to tylko pozwany, nadto powód zna obsługę i sposób korzystania.
z tego urządzenia, przestrzega wszystkich zasad jego użytkowania i bezpieczeństwa.

W dniu 19 maja 2009 r. Sąd Rejonowy w Zabrzu wydał nakaz zapłaty
w postępowaniu upominawczym, uwzględniając powództwo.

Pozwany zaskarżył nakaz zapłaty w całości, wnosząc o oddalenie
powództwa i zasądzenie zwrotu kosztów procesu. Przyznał, że powód nabył u niego urządzenie techniczne o nazwie Longus King Junior. Przedmiotem transakcji był wyłącznie zakup urządzenia. Umowa nie obejmowała szkolenia powoda w zakresie jego montażu, ani tym bardziej wykonania montażu przez pozwanego. Pozwany nie uznał jednak reklamacji pismem z 21 lutego 2008r. Polecił swoim pracownikom wyjazd do powoda celem sporządzenia dokumentacji fotograficznej urządzenia i jego oględzin pod kątem zgłoszonej wady. Mając na względzie dobre imię firmy oraz będąc w posiadaniu oryginalnych pierścieni do urządzenia, grzecznościowo przekazał je powodowi celem zamontowania w urządzeniu wraz z kasetą zawierającą instrukcję prawidłowego montażu urządzenia. Po kolejnej reklamacji powoda, pozwany oświadczył, że jej nie uznaje zaznaczając, a jego stanowisko może ulec zmianie po otrzymaniu opinii od producenta. Również producent wskazał, że ze zdjęć sporządzonych u powoda wynika, że urządzenie zostało u niego nieprawidłowo zamontowane, tzn. przedłużenie zacisku kotwiącego założone jest
w odwrotną stronę. Producent wskazał też, że podane przez powoda wyskoczenie pierścienia może się zdarzyć, jeśli siła przy rozciąganiu jest niedostosowana do urządzenia prostującego i nie działa z właściwego kierunku. Pozwany zarzucił również, że jego pracownicy, którzy kilkukrotnie wyjeżdżali do powoda w związku
z reklamacjami ustalili, że powód nie stosował czujnika tensometrycznego do kontroli siły stosowanej do prostowania.

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Rejonowy oddalił powództwo, zasądził od powoda na rzecz pozwanego koszty procesu i nakazał pobrać od powoda na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Rejonowego w Gliwicach kwotę
11 334,65 zł tytułem zwrotu wydatków, dokonując na podstawie dowodów powołanych w uzasadnieniu orzeczenia następujących ustaleń:

W dniu 5 października 2007 r. powód nabył u pozwanego, urządzenie do prostowania karoserii samochodowych Longus King Junior za cenę 22 570 zł. Urządzenie zostało powodowi wydane, a cena sprzedaży uiszczona. Przed zakupem powód był w firmie pozwanego i przez ponad godzinę rozmawiał z producentem urządzenia, przy udziale tłumacza języka niemieckiego, na temat obsługi ramy. Był również wówczas ekspert techniczny, który starał się powodowi doradzić. Powód twierdził, że pracował już na takich urządzeniach, zna się na obsłudze ram do prostowania karoserii samochodowych, wie jak używać urządzenie, które zamierzał kupić od pozwanego i nie jest potrzebne, by mu to tłumaczyć.

Powód wykorzystywał nabyte u pozwanego urządzenie gównie do prostowania karoserii samochodów marki V., które charakteryzują się twardą blachą karoserii. Przy zawarciu umowy sprzedaży urządzenia nie otrzymał dokumentacji w języku polskim dotyczącej obsługi urządzenia, bo z tego zrezygnował w czasie rozmowy z pozwanym i z producentem jeszcze przed zakupem ramy. Powód zrezygnował również ze szkolenia jego pracowników oraz z usługi montażu, bo to wiązało się z dodatkowymi kosztami. Był poinformowany o konieczności przeszkolenia pracowników, ale powiedział, że prowadzi warsztat od kilkunastu lat
i nie jest to mu potrzebne.

Powód nabywał od pozwanego urządzenie z założeniem, że będzie ono wykorzystywane do naprawy mniejszych samochodów, do szybkich, lekkich napraw. Rama była używana przez powoda głównie do napraw samochodów typu V.
S 40. Po pierwszych naprawach, w trakcie ciągnięcia auta na boki, zaczęły wypadać pierścienie Segera, wchodzące w skład tego urządzenia. To uniemożliwiało dalszą pracę. Powód zgłaszał pozwanemu wystąpienie awarii i otrzymał od pozwanego nowe pierścienie. Pierścienie w dalszym ciągu wypadały.

Maszyna uległa uszkodzeniu w trakcie używania. Uszkodzona została przednia poprzeczka ramy. Pierścień Segera był wygięty i zdeformowany ze śladami wybłyszczeń oraz odcisków na jednej z płaszczyzn. Pierścień przedstawiony do badań był wygięty w kształcie stożka, a przy wewnętrznej średnicy występował
z jednej strony odcisk wraz z okrągłymi śladami wytarć, czyli wybłyszczeń. Ślady wybłyszczeń mogły świadczyć o działaniu znacznej siły na pierścienie Segera. Przy poprzeczce, z jej prawej strony, doszło do pęknięcia spawów mocujących gwintowaną tuleję prowadzącą śruby regulacyjnej. Lewy zaczep mocujący poprzeczkę do ramy pośredniej był wygięty, przez co był nieprostopadły w stosunku do poprzeczki. Lewa tulejka prowadząca śrubę regulacyjną, przyspawana do poprzeczki była wygięta, przez co tuleja była nieprostopadła do poprzeczki. Na rozsuwanych prowadnicach w przedniej poprzeczce występował znacznie większy boczny luz niż w tylnej. Maksymalna siła, z jaką działał siłownik wynosiła 4,45 T i nie przekraczała dopuszczalnej przez producenta siły. Maszyna posiadała ogranicznik siły, który nie dopuszczał do działania sił większych niż dopuszczalne przez producenta.

Biegły sądowy mgr inż. M. B. przeprowadził eksperyment, polegający na badaniu urządzenia w trakcie normalnej pracy. Wykonano 20 prób ciągnięcia (prostowania), po których lewy próg pojazdu wyskoczył z lewej tylnej szczęki. Po wykonaniu 20 prób ciągnięcia nadwozia pierścień Segera nie wyskoczył, ale był odkształcony i zdeformowany ze śladami wybłyszczeń i odcisków na jednej
z płaszczyzn, w taki sam sposób jak uszkodzony wcześniej pierścień dostarczony przez powoda. Przy wykonywaniu prób ciągnięcia pojazd oraz jego płyta podłogowa wraz z przednią poprzeczką ulegała skręceniu i odkształceniu zgodnie z działającą siłą ciągnącą. W trakcie prób prostowania ramy sama płyta podłogowa nie ulegała skręcaniu, tylko przemieszczaniu w bok, a deformacji, jako element słabszy, ulegała przednia poprzeczka. Nie było konieczne używanie czujnika tensometrycznego przez użytkownika ramy podczas pracy. Samo urządzenie zapobiega występowaniu siły ciągnącej większej niż przewiduje producent. .

Po maksymalnym dokręceniu śruby regulacyjnej do wewnątrz pojazdu, co spowodowało, że szczęka mocująca uległa skrzywieniu i wykonaniu pojedynczej próby ciągnięcia nadwozia, doszło do wyskoczenia pierścienia z prowadnicy śruby regulacyjnej. W wyniku prób ciągnięcia na wszystkich czterech śrubach pojawiało się różne napięcie. Regulacja naciągu na śrubach regulacyjnych pozwalała na wykasowanie luzów.

Rama posiadała uszkodzoną przednią ramę w ten sposób, że została wyrwana nakrętka z ramy w kierunku wewnętrznej części ramy. Łby śrub mocujących były bardzo zużyte. Powód nie posługiwał się narzędziami wyeksploatowanymi czy też niewłaściwymi - doposażenie warsztatu w narzędzia ręczne było na wysokim poziomie. Pracownicy powoda używali bardzo dużej siły do ich przykręcania lub odkręcania, nieprawidłowo obsługiwali urządzenie, co polegało na używaniu zbyt dużej siły przy wkręcaniu śrub regulacyjnych, przez co działali z bardzo dużą siłą na pierścienie Segera ramion. Nieprawidłowo montowali szczęki do pojazdu. Do uszkodzenia ramy doprowadziły: błędna obsługa ramy i brak wiedzy technicznej pracowników powoda.

Rzeczoznawca samochodowy mgr inż. A. B., który
z upoważnienia pozwanego uczestniczył w trakcie eksperymentu przeprowadzanego przez biegłego sądowego mgr. inż. M. B., zademonstrował pracownikom powoda jak należy prawidłowo naprężać ramiona maszyny, że konieczne jest „kasowanie” luzu, który pojawia się po każdym pojedynczym ciągnięciu. Podczas prób wykonanych według wskazań A. B. nie doszło do kontaktu półpierścieni z segerem. Kolejne próby były wykonywane bez kontroli napięcia ramion belek. Podczas prostowania pojazdu dochodzi do deformacji całego nadwozia samonośnego, także podłogi, a więc kontrola napięcia ramion jest niezbędna do prawidłowego użytkowania ramy. Wykonanie 20 prób z ciągnięciem do samoczynnego zadziałania systemu bezpieczeństwa, tj. z maksymalną dopuszczalną siłą nie spowodowało wypadnięcia pierścieni segera. Doszło jedynie do odkształcenia pierścienia segera, co wynikało z niewłaściwej obsługi w postaci braku kontroli napięcia ramion. Taka sytuacja, przy prawidłowej obsłudze ramy, nie miałaby miejsca.

W ramie zastosowano różnice w przekrojach belki przedniej i tylnej w stosunku do przekrojów ramion regulacyjnych. Różnice te pozwalały na zakleszczenie się ramion w belkach dla większej sztywności konstrukcji ramy. Zabieg ten został wykonany celowo i wynikał z założeń konstrukcyjnych ramy. Rama została skonstruowana w sposób prawidłowy. Wyrwanie nakrętki z belki przedniej było wynikiem próby prostowania pojazdu przy użyciu śrub regulacyjnych. Otarcia łbów śrub wskazują na używanie dużej siły do kręcenia śruby. Zgodnie z przeznaczeniem te śruby nie ulegają dużym obciążeniom, gdyż służą jedynie do regulacji rozstawienia zacisków. Wszelkie złącza mocujące tuleje gwintowane do ramy zostały wykonane przez producenta prawidłowo i są wolne od niezgodności spawalniczych. Stale,
z których wykonano ramę, były wolne od wad metalurgicznych.

Śruba dystansowa regulująca odległość pomiędzy szczękami w dolnej ich części była zapieczona. Regulacja ta nie była wykorzystywana przez pracowników powoda w trakcie eksploatacji ramienia. Szczęki mocowano na progu karoserii w taki sposób, że nie były ustawione równolegle względem siebie. Przedmiotowa rama została prawidłowo skonstruowana i wyposażona we wszystkie elementy umożliwiające prawidłową obsługę przy naprawach pojazdów, przy uwzględnieniu dopuszczalnej masy pojazdów oraz sił generowanych przez siłownik hydrauliczny zamontowany w urządzeniu. Zamontowany ogranicznik uniemożliwiał zastosowanie siły większej niż dopuszczalna przez producenta. Stwierdzone uszkodzenia były wynikiem niewłaściwego używania urządzenia.

Mechanizm śrubowy ramy, znajdujący się na końcach ramion mocujących, złożony jest ze śruby regulacyjnej, tulei gwintowanej, trwale połączonej ze środkową częścią poprzeczki oraz z uchwytu śruby na trwale połączonego z ruchomą, przesuwną częścią poprzeczki. Tuleja gwintowana i uchwyt śruby są zamocowane techniką spawania. Mechanizm śrubowy po lewej stronie poprzeczki czołowej, zbudowany jest w podobny, lecz nie w identyczny sposób. Tą odmienną cechą konstrukcyjną w stosunku do mechanizmu śrubowego zlokalizowanego po stronie przeciwnej jest sposób mocowania uchwytu śruby regulacyjnej. Uchwyt ten, jest tu zamocowany nie w sposób trwały, lecz suwliwy. Takie rozwiązanie konstrukcyjne umożliwia przesuwanie się ruchomej końcówki poprzeczki czołowej, wraz
z zaciskiem kotwiącym, względem nieruchomej części środkowej poprzeczki, z którą śruba regulacyjna jest na trwałe związana tuleją gwintowaną. Zakres tego przemieszczania jest niewielki, rzędu ok. 1 centymetra i ograniczony kołkami, które ograniczają ruch końcówki poprzeczki. W trakcie wykonywania procesu ciągnięcia zdeformowanego fragmentu karoserii, sztywna bryła nadwozia pojazdu jest na trwale związana z ramą poprzez cztery zaciski kotwiące, umocowane do krawędzi progów pojazdu. W wyniku procesu ciągnięcia występuje tendencja do przemieszczania się w kierunku działania siły ciągnącej całej bryły nadwozia. Skutkuje to powstaniem naprężeń w bryle karoserii, jak również w węzłach mocowania śrub regulacyjnych, tj. w tulejach gwintowanych i uchwytach mocujących śruby. Zjawisko to występuje
w sposób najbardziej nasilony, kiedy siła ciągnąca działa w kierunku osi śruby regulacyjnej (przy nie osiowym kierunku oddziałuje tylko część składowa tej siły na kierunku osi obrotu śruby). Im bliżej śruby regulacyjnej siła ta jest przyłożona, tym wartość naprężeń w węzłach mocowania śruby jest większa. Zastosowanie pływającego mocowania uchwytu śruby regulacyjnej ma na celu zminimalizowanie niepożądanych naprężeń w tych węzłach. Dotyczy to w szczególności takich elementów, jak pierścienie osadcze sprężynujące Segera, których zadaniem jest zapobieganie osiowemu przemieszczaniu się części mechanizmów i ustalanie położenia tych mechanizmów w takiej pozycji, która jest konieczna dla poprawnej pracy urządzenia. Maksymalna wartość możliwej do przeniesienia siły osiowej przez pierścień o konkretnym rozmiarze jest określona normami technicznymi i konstrukcja środka technicznego powinna zagwarantować nieprzekroczenie tej siły. Jeśli warunek ten nie zostanie spełniony, to może dojść do wyrwania pierścienia osadczego Segera z rowka, w którym pierścień jest osadzony.

Uchwyt śruby po stronie prawej poprzeczki składa się z tulei stanowiącej prowadzenie części cylindrycznej śruby regulacyjnej, dwóch półpierścieni oporowych oraz pierścienia osadczego Segera. Półpierścienie umieszcza się w cylindrycznym rowku i wprowadza wraz ze śrubą regulacyjną do tulei. Część cylindryczna śruby regulacyjnej opiera się o krawędź tulei. Po przeciwnej stronie część cylindryczna śruby regulacyjnej jest zabezpieczona przed wysunięciem pierścieniem osadczym Segera osadzonym w rowku. Cylindryczna część śruby regulacyjnej oraz półpierścienie oporowe osadzone są w tulei z luzem. Zastosowanie tego luzu ma na celu uniknięcie naprężeń w miejscach mocowania śruby regulacyjnej w przypadku utraty współosiowości pomiędzy teleskopowo połączonymi częściami poprzeczki: środkową (stałą) i zewnętrzną (przesuwną). W zaciskach kotwiących zastosowane były śruby do zaciskania szczęk, o dwóch różnych długościach i różnych klasach wytrzymałości materiału. Śruby dłuższe posiadały klasę wytrzymałości 5.8, a śruby krótsze klasę 8,8. Ponadto w każdym zacisku zastosowane były śruby do regulacji rozstawu szczęk. Śruby te posiadały klasę wytrzymałości 8,8. Na większości śrub służących do zaciskania szczęk, widoczne były oznaki znacznego zużycia. Zużycie to koncentrowało się na częściach gwintowanych śrub. Uszkodzenia części gwintowanych koncentrują się na odcinku od łba śruby do około połowy ich długości. Stopień uszkodzenia gwintów śrub jest większy w śrubach dłuższych niż w śrubach krótszych. Śruby krótkie były wykonane z materiału o wyższych własnościach wytrzymałościowych niż śruby dłuższe.

Przyczyną uszkodzeń w części bezpośrednio sąsiadującej z łbem śruby jest brak współosiowości pomiędzy otworem gwintowanym w korpusie zacisku kotwiącego a otworem przelotowym w szczęce ruchomej. Przyczyną uszkodzeń
w części bezpośrednio sąsiadującej z łbem śruby jest brak współosiowości pomiędzy otworem gwintowanym w korpusie zacisku kotwiącego a otworem przelotowym
w szczęce ruchomej. Brak tej współosiowości może być spowodowany niewłaściwym ustawieniem śruby regulującej graniczną odległość szczęk zacisku przy mocowaniu go do krawędzi progu naprawianego pojazdu. W przypadku braku tej współosiowości wystąpi zjawisko klinowania się śruby w przelotowym otworze szczęki ruchomej, co
z kolei spowoduje wzrost siły tarcia w tej strefie (tj. przy łbie śruby) i przyśpieszone jej zużycie. Przyczyną uszkodzenia śruby w jej dalszej części był kontakt śruby
z krawędzią progu, do którego mocowany jest zacisk. Uszkodzeniom śrub zacisków kotwiących można było zapobiec poprzez precyzyjne dopasowanie granicznej odległości pomiędzy szczękami do grubości krawędzi progu za pomocą śruby regulacyjnej zacisku kotwiącego oraz niedopuszczenie do kontaktu krawędzi progu ze śrubami.

Części krańcowe śrub mechanizmu regulacji położenia ruchomych części poprzeczek z zaciskami kotwiącymi, tj. sześciokątne łby, mające kontakt z kluczem wprawiającym śruby w ruch obrotowy, posiadały wyraźne oznaki ponadnormatywnego zużycia. Na większości tych łbów krawędzie stanowiące przejście pomiędzy kolejnymi płaskimi płaszczyznami były zaokrąglone. Widoczne były też ślady zagnieceń. Mechanizm śrubowy w badanym urządzeniu służył jedynie do przemieszczania końcówek poprzeczek ramy ruchomej (wsuwania lub wysuwania) w celu dopasowania położenia zacisków kotwiących do rozstawu progów pojazdu. Występujący podczas tej operacji moment siły, od sił oporu w tym węźle konstrukcyjnym, przeciwstawiający się momentowi siły przyłożonej do łba śruby
w celu jej obrotu jest niewielki. Wartość momentu siły koniecznego do obrotu śruby mechanizmu regulacyjnego można oszacować na nie więcej niż 10 Nm. W celu wywołania obrotu śrub regulacyjnych przyłożony był do nich moment siły o wartości około 100 Nm (lub wyższy). Biorąc pod uwagę konstrukcyjne przeznaczenie śrub regulacyjnych, przykładanie momentu o takiej wartości nie znajdowało uzasadnienia. Był to moment około dziesięciokrotnie większy od wymaganego. Ewakuacja pierścieni osadczych była skutkiem działania na nie siły - poprzez półpierścienie oporowe - na kierunku osi obrotu śruby regulacyjnej i zwrocie do wewnątrz urządzenia. Ponieważ do ewakuacji pierścieni Segera doszło, to oznacza, że siła ta była za duża w stosunku do maksymalnej siły osiowej, jaką może przenieść pierścień osadzony w rowku otworu..

Badane urządzenie jest przeznaczone do naprawiania zdeformowanych elementów karoserii pojazdu metodą naciągania. Procesy naciągania w sposób naturalny powodują generowanie sił, m.in. w punktach mocowania nadwozia naprawianego pojazdu do urządzenia, w tym również w węzłach mocowania śrub regulacyjnych w uchwytach końcówek poprzeczek ramy ruchomej. Wartość sił w tych węzłach zależy od wielu czynników, w tym m.in. od miejsca przyłożenia siły
i kierunku jej działania. Im bliżej siła ciągnąca będzie przyłożona do tego węzła, a jej kierunek bardziej zbliżony do kierunku osi obrotu śruby regulacyjnej, tym siła naporu na pierścień osadczy Segera będzie większa. W praktyce taka sytuacja wystąpi wtedy, kiedy ramię ciągnące będzie zaczepione do bocznej części pojazdu, w okolicy zacisku kotwiącego. Konstrukcja spornego urządzenia umożliwia wykorzystanie go
w ten sposób lub w sposób bardzo zbliżony. Ramię ciągnące można ustawić
w dowolnej pozycji na płaszczyźnie ślizgowej stałej ramy. Siła ciągnąca możliwa do wygenerowania przez ramię ciągnące jest ograniczona. Dopuszczalna przez producenta siła w krytycznym ustawieniu (przyłożenie siły w okolicach zacisku) była wystarczająca do wytworzenia nacisku na pierścienie Segera przekraczającego wartość siły powodującej ewakuację pierścienia z tulei.

W tak ustalonym stanie faktycznym, Sąd I instancji zważył, że powództwo należało oddalić.

Kluczową kwestią w sprawie było rozstrzygnięcie, czy do wypadania pierścieni Segera dochodziło z powodu wadliwości maszyny, czy z powodu nieprawidłowej jej obsługi. W sprawie zostały sporządzone trzy opinie biegłych oraz złożona została opinia prywatna rzeczoznawcy samochodowego. Istotne było ustalenie funkcjonowania węzła konstrukcyjnego służącego do regulacji rozstawów zacisków mocujących, gdyż to w tym elemencie był zamontowany pierścień Segera. Wypadanie pierścienia wynikało z wystąpienia nadmiernych nacisków na ten węzeł. Na podstawie opinii biegłych Sąd ustalił, w jakich okolicznościach dochodziło do występowania nacisków na węzeł mocujący śruby regulacji rozstawu zacisków.
oparciu o opinie biegłych i zeznania świadków Sąd uznał, że przyczyną występowania awarii była nieprawidłowa obsługa urządzenia przez pracowników powoda. Urządzenie nie posiadało wad konstrukcyjnych. Nie było podstaw do skorzystania z rękojmi. Powód ponosił winę za nieprawidłową obsługę ramy przez jego pracowników.

Powód nie widział potrzeby skorzystania z pomocy sprzedawcy czy producenta przy wyjaśnieniu specyfiki konstrukcyjnej urządzenia, nie był zainteresowany wysłuchaniem pouczeń i wyjaśnień producenta na temat obsługi maszyny. Deklarował, że korzystał już z ram różnego typu i wie jak się takie urządzenia obsługuje. Zatem na własne ryzyko podjął się obsługi i dokonywania napraw karoserii samochodowych za pomocą nabytego u pozwanego urządzenia. Wykonywanie prac naprawczych przy dokonywaniu ustawień za pomocą śruby regulacyjnej doprowadziło do częściowego wygięcia pierścienia, który stał się bardziej podatny na wypadanie. W sytuacji używania siły ciągnącej z boku naprawianego pojazdu, naciski boczne powodowały wypadanie pierścienia. Sąd ustalił w oparciu o zeznania mechaników powoda, że pierścień wypadał
z urządzenia, co świadczyło o tym, że naciski na węzły (zaciski) nie były duże. Kiedy siła działająca na pierścienie Segera miała niską wartość, pierścienie były sprężyście, z dużą prędkością „wyrzucane” z rowków, bez śladów silnej deformacji
(a zatem tak jak w sytuacji opisywanej przez świadków), a kiedy siła ta miała wartość znacznie większą pierścienie zakleszczały się w tulei uchwytu śruby regulacyjnej
i były silnie zdeformowane. A zatem nie występowały obciążenia znacznie przekraczające wartość progową ewakuacji pierścienia, gdyż pierścień był jedynie nieznacznie zdeformowany lub wręcz tylko „przetarty”. Powód na urządzeniu naprawiał pojazdy marki V., których blacha jest twarda, a zatem potrzeba było większych sił do jej odgięcia. Rama była zatem poddawana znacznym obciążeniom graniczącym z maksymalnie dopuszczalnymi, a pomimo tego dopiero wskutek nienależytej obsługi wystąpiły naciski przekraczające progi ewakuacji pierścieni. Te progi zostały przekroczone w niewielkim stopniu. Dopiero łączne wystąpienie kilku czynników wpływających na zwiększenie nacisków na węzeł ramienia mocujące spowodowało jedynie nieznaczne przekroczenie progów ewakuacji pierścienia. Były to czynniki w postaci nieprawidłowej obsługi ramy, prostowanie twardej blachy, przykładanie siły graniczącej z maksymalnie dopuszczalną z boku pojazdu, gdyż przy takim miejscu przyłożenia siły powstawały największe naprężenia. Skoro łączne wystąpienie tych czynników doprowadziło do przekroczenia progów jedynie
w niewielkim stopniu, to należało przyjąć, że rama nie posiadała wad konstrukcyjnych. Brak wad konstrukcyjnych ramy potwierdza opinia biegłego sądowego mgr. inż. L. D. oraz Stowarzyszenia (...) oraz (...) w K..

Tylko jeden czynnik był dopuszczalny w świetle przeznaczenia ramy,
a mianowicie używanie jej do prostowania pojazdów o twardości blachy odpowiadającej pojazdom marki V.. Natomiast pozostałe czynniki wynikały
z nieprawidłowej obsługi ramy, tj. nieusuwanie luzów, brak równoległości szczęk, montowanie zacisków w położeniu skośnym do podłoża. Z powyższego wynika wniosek, że gdyby powód prawidłowo obsługiwał urządzenie, to nie powstawałyby naciski przekraczające wartość progową ewakuacji pierścienia Segera i urządzenie byłoby w pełni funkcjonalne.

Powód miał świadomość, że zakupiona przez niego rama była przeznaczona do „lekkich napraw”. Jej specyficzna konstrukcja powodowała, że przykładanie siły
z boku pojazdu w okolicach zacisków powodowało, że węzły ramion regulacyjnych znajdujące się z jednego boku przyjmowały na siebie największe obciążenie.

Sąd nie podzielił wniosku biegłego mgr. inż. M. B., że nie było możliwe wytworzenie siły powodującej wypadnięcie pierścienia Segera z uwagi na zastosowany w maszynie ogranicznik siły, przychylając się w tym zakresie do opinii Stowarzyszenia (...) oraz (...) w K., w której stwierdzono na podstawie wnikliwych wyliczeń i eksperymentów przeprowadzonych z wykorzystaniem ramienia mocującego, że maksymalna siła generowana przez ramię ciągnące była wystarczająca do spowodowania wypadnięcia pierścienia. Przekonujące były twierdzenia M. Ś., że siła działająca na mocowania zacisków była zależna nie tylko od wartości siły ciągnącej, ale także od miejsca przyłożenia tej siły, a to z uwagi m.in. na „pływającą” konstrukcję mocowań ramion
i luzy występujące w tych miejscach. Biegły. M. B. nie uwzględnił w swojej opinii tej okoliczności. Wniosek o zróżnicowaniu sił potwierdzały też zeznania świadków - mechaników powoda, którzy zeznali, że pierścień wypadał przy naprawach bocznych.

Okoliczność, że ramię ciągnące pozwalało na wygenerowanie siły ciągnącej
o określonej mocy nie stanowiła podstawy do przyjęcia, że taką maksymalną siłę powód mógł przyłożyć w dowolnym miejscu naprawianego pojazdu. Przyłożenie takiej siły z przodu pojazdu nie doprowadziłoby do powstawania napięć graniczących z wartościami progowymi ewakuacji pierścienia. Natomiast przyłożenie maksymalnej siły w miejscu szczególnie wrażliwym (z boku pojazdu, w okolicach zaczepów) mogło doprowadzić do wypadnięcia pierścienia. Powód, jako fachowiec, lub pracownicy wyznaczeni przez niego do obsługi maszyny, powinni mieć świadomość działania podstawowych zasad fizyki i rozkładu sił w prostowanych pojazdach. Powód powinien uświadamiać sobie, że zastosowana w ramie „pływająca” konstrukcja ramion z zaciskami, co nie było wadą urządzenia, ale celowym zabiegiem konstrukcyjnym, ma na celu niwelowanie napięć powstających przy pracy urządzenia.

W związku z powyższym ustalenie w opinii Stowarzyszenia (...) oraz (...) w K., że w trakcie eksploatacji urządzenia było możliwe wygenerowanie nacisków skutkujących wypadaniem pierścienia Segera nie oznaczało, że urządzenie było wadliwe. Urządzenie miało swoją specyficzną konstrukcję, a warunkiem bezawaryjnej pracy ramy Longus King Junior było przestrzeganie zasad działania urządzenia. Powód nieprawidłowo obsługiwał maszynę. Zatem wyłączną winę za awarie urządzenia, polegające na wypadaniu pierścienia Segera, należy przypisać właśnie jemu.

Po pierwsze, powód używał śruby regulującej rozstaw zacisków niezgodnie
z przeznaczeniem. Stan zużycia śrub regulacyjnych wskazywał na stosowanie przy przykręcaniu bądź odkręcaniu tych śrub sił znacznie przekraczających poziom siły potrzebny do używania tych śrub zgodnie z przeznaczeniem, tj. do regulowania rozstawu zacisków. M. Ś. poddał śruby badaniom pod kątem ich twardości i w oparciu o przyjęte założenia uznał, że do regulacji tych śrub zgodnie
z przeznaczeniem potrzebna była siła o wartości 10 Nm, a ze stanu zużycia łbów śrub biegły wywiódł, że były one poddawane oddziaływaniu siły 100 Nm. Był to moment około dziesięciokrotnie większy od wymaganego. Przykładanie momentu
o takiej wartości nie znajdowało uzasadnienia. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem stosowania tak dużej siły do kręcenia śrubami regulacyjnymi było przyjęcie, że były one używane do prac naprawczych, polegających na prostowaniu pojazdu poprzez skręcanie lub rozkręcanie tych śrub. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że takie działania miały miejsce.

Powód utrzymywał, że śruby były dokręcane jedynie przy użyciu siły ludzkich mięśni, ale nie wykazał, że tak było. Śruby mogły być dokręcane przy użyciu narzędzi generujących siłę mechaniczną przekraczającą wielokrotnie siłę możliwą do wytworzenia przez ludzkie mięśnie. W związku z powyższym Sąd nie podzielił twierdzenia biegłego M. B., że ślady zużycia widoczne na łbach śrub regulacyjnych były oznaką zwykłego zużycia w ramach normalnej eksploatacji zgodnie z przeznaczeniem tych śrub.

Dokręcanie śrub z nadmierną siłą doprowadziło do wygięcia nieruchomego gniazda śruby mocującej znajdującego się na wysuwanym elemencie ramienia oraz do oderwania gwintowanej tulei prowadzącej śrubę regulacyjną. Tuleja celowo nie była w sposób bardzo trwały przymocowana do nieruchomego elementu ramienia, gdyż z założenia nie powinna być poddawana znacznym naciskom. Jej przeznaczeniem było wytrzymywanie nacisków wywołanych regulowaniem rozstawienia zacisków, a zatem niezasadne były zarzuty powoda o wadliwości spawów wykonanych przez producenta maszyny. Spawy były wykonane prawidłowo. To używanie śruby regulacyjnej niezgodnie z przeznaczeniem doprowadziło do oderwania tulei.

Pracownicy powoda nieprawidłowo montowali nadwozie do ramy, gdyż ściągali rynienki progów nadwozia do wewnątrz ramy, a nie doprowadzali wcześniej do rozprężenia szczęk wewnętrznych, wskutek czego deformowali bryłę nadwozia. Ponadto zamocowania rynienek progów nie były prostopadłe do płaszczyzny przechodzącej przez progi. Wskutek tego dochodziło do prób prostowania samochodu w stanie jego wstępnej deformacji niezgodnie z zasadą, że bryła nadwozia nie może stanowić naprężeń w stosunku do ramy. Powodowało to do zwiększania nacisku na pierścienie Segera.

Pracownicy powoda nie używali śrub służących do regulacji równoległości szczęk zacisków. Świadczyło o tym zapieczenie tych śrub. Niestosowanie regulacji równoległości szczęk mocujących do progu doprowadziło do zniszczenia gwintu śrub, trudności w ich odkręcaniu (zużycie łbów śrub) oraz przyspieszonego zużycia górnej części szczęk mocujących. Brak osiowości na szczękach mocowanych do karoserii spowodował nieosiowe działanie sił na śrubę napinającą i pierścienie oporowe. Niestosowanie regulacji równoległości szczęk mocujących do progu powodowało zwiększanie nacisków na pierścienie.

Kolejnym błędem powoda przy obsługiwaniu maszyny było wykonywanie kolejnych ciągnięć bez kasowania powstałych luzów w ramionach. Pracownicy powoda nieprawidłowo montowali pojazd na ramie. W trakcie eksperymentu wykonano około 20 prób z ciągnięciem do samoczynnego zadziałania systemu bezpieczeństwa, tj. z maksymalną dopuszczalną siłą, co nie spowodowało wypadnięcia pierścieni Segera. Po tych próbach zbadano stan pierścieni Segera. Doszło jedynie do nieznacznego odkształcenia pierścienia Segera. Wynikało to
z niewłaściwej obsługi w postaci braku kontroli napięcia ramion. Taka sytuacja, przy prawidłowej obsłudze ramy, nie miałaby miejsca. Świadczyła o tym okoliczność, że podczas prób wykonanych według wskazań A. B. nie doszło do kontaktu półpierścieni z Segerem. Nie występował nacisk na pierścienie. A zatem to nieprawidłowe mocowanie pojazdu na ramie (nieprawidłowe montowanie progów pojazdu w zaciskach oraz brak „kasowania” luzów) powodowały występowanie nacisku na pierścienie Segera i ich uszkadzanie. W trakcie eksperymentu pierścień nie wypadł.

A. B. wskazał również, że w ramie zastosowano różnice
w przekrojach belki przedniej i tylnej w stosunku do przekrojów ramion regulacyjnych. Różnice te pozwalały na zakleszczenie się ramion w belkach dla większej sztywności konstrukcji ramy. Zabieg ten został wykonany celowo i wynikał z założeń konstrukcyjnych ramy. Luz na elemencie wysuwanym ramienia na każdym ramieniu był taki sam i był on celowo wykonany przez producenta, bo nie było na nim żadnych śladów ani uszkodzenia, ani zniszczenia. Ten luz był po to, by zamknąć bryłę geometryczną podwozia, tj. by samochód miał wszystkie elementy podwozia ustawione w jednolity sposób. Gdyby były zamontowane belki sztywne nie udałoby się ustawić geometrii podwozia. Sąd uznał za niezasadne stanowisko biegłego M. B., które zostało zakwestionowane i szczegółowo wyjaśnione
w opiniach późniejszych biegłych i zeznaniach świadka A. B.. Niezasadny był wniosek biegłego M. B., że luzy istniejące pomiędzy elementami ramienia były przyczyną wygięcia zaczepu oraz deformacji tulei. Konstrukcja ramion, a mianowicie luzy występujące w tulejach znajdujących się na końcach ramion znosiły napięcia wynikające z przemieszczania się w bok wysuwanego elementu ramienia względem elementu nieruchomego. Sąd podzielił stanowisko prezentowane przez biegłego mgr. inż. L. D.
i rzeczoznawcę B., zgodnie z którym zastosowanie luzów w ramionach mocujących było celowym działaniem producenta. Wnioski wynikające z tych opinii oraz zeznań świadka są logicznie wyjaśnione i przekonująco wyjaśnione zarówno
w opiniach pisemnych, jak i na rozprawie. Zwrócić należy również uwagę, że Sąd miał możliwość również naocznie zapoznać się z zasadą działania ramienia ramy, która została dostarczona na rozprawę, a jej funkcjonowanie wyjaśnione. Sąd
w oparciu o opinie tych dwóch ekspertów uznał, że fakt powstawania luzów po każdym pojedynczym ciągnięciu elementów pojazdu powodował konieczność „kasowania” luzów powstających na ramionach. Skoro zmieniała się bryła pojazdu (co było podstawowym celem podejmowanych prac), to należało odpowiednio skorygować rozstaw zacisków, aby uniknąć ich pracy w położeniu nieprostopadłym do podłoża. Nakazują to uczynić już choćby zasady logicznego rozumowania, nawet przy braku wiedzy technicznej. Występowanie luzu w ramionach mocujących było niezbędne do ustawienia geometrii podwozia, na co wskazywał biegły L. D..

Zastosowana w ramie „pływająca” konstrukcja mocowań śrub regulacyjnych oraz luzy pomiędzy elementami ramion miały na celu niwelowanie napięć powstających przy pracy urządzenia. Z uwagi na to, że ramię ciągnące można było ustawiać w dowolnym położeniu na prowadnicy, zależne od rodzaju uszkodzeń pojazdu, logiczne było, że siły działające na zaciski miały różne wartości i kierunki
w zależności od tego, czy siła ciągnąca działała z boku czy z przodu pojazdu. Zatem niezbędny był pewien zakres tolerancji dla ruchu śruby wewnątrz mocowania. Temu służyło także zamontowanie suwliwego mechanizmu przy tulei mocującej śrub regulacyjnych z jednej strony urządzenia. To, co biegły M. B. ocenił jako wadę, było w istocie celowym zabiegiem konstrukcyjnym zwiększającym elastyczność i zakres pracy urządzenia. Nie była to wada urządzenia. Jak ustalono, brak „kasowania” luzów powodował większe wygięcie ruchomych elementów ramion z zaciskami i zwiększenie napięcia w węzłach mocujących, a co za tym idzie większy nacisk na pierścienie Segera.

Na tej podstawie Sąd uznał, że powód nie wykazał wadliwości nabytego od pozwanego urządzenia, a tym samym odstąpienie z tej przyczyny od umowy
i żądanie zwrotu ceny jej nabycia było bezzasadne.

O kosztach postępowania Sąd orzekł na mocy art. 98 k.p.c.

Apelację od powyższego wyroku złożył powód, zarzucając mu błędne ustalenia faktyczne i błędną ocenę dowodów zgromadzonych w sprawie, polegające na:

- błędnym ustaleniu, że rama wolna jest od wad konstrukcyjnych,

- bezpodstawnym przyjęciu, że powód błędnie obsługiwał urządzenie
w sytuacji, kiedy ani producent ani sprzedawca nie znali specyfiki wady urządzenia oraz specyfiki ewakuacji pierścienia i braku w tym zakresie informacji, ostrzeżenia oraz reguł postępowania, które mogą zapobiegać wypadaniu pierścienia segera, producent nie zabraniał również działań polegających na bocznym ustawianiu siłownika,

- bezpodstawnym przyjęciu, że powód używał urządzenia do prostowania pojazdów zbyt twardych, w sytuacji kiedy jedynym ograniczeniem wskazywanym przez producenta była masa własna pojazdu a nie sztywność i twardość jego karoserii,

- bezpodstawnym posługiwaniu się opinią A. B.
w sytuacji, kiedy nie jest on biegłym sądowym, sporządził opinię na zlecenie pozwanego z wnioskiem końcowym tożsamym z zarzutem pozwanego, a więc nieobiektywną; jedynie opinia M. B. jest miarodajna i winna zostać uznana za prawidłową w przedmiocie wadliwości precyzji wykonania urządzenia, destrukcyjnych skutków braku precyzji wykonania, a także prawidłowości obsługi urządzenia przez powoda, bo tylko ten biegły miał możliwość obserwacji rzeczywistego sposobu pracy i oceny czynności podejmowanych przez powoda
i jego pracowników,

- bezpodstawnym przyjęciu, że sposób działania zaproponowany przez A. B. będzie prowadził do korzystania z urządzenia bez wypadania pierścieni Segera w sytuacji, kiedy A. B. nie znał faktycznej przyczyny wypadania pierścieni i wskazywał na okoliczność wyciągania progów pojazdów jako przyczynę wypadania pierścieni Segera

oraz naruszenie przepisów o postępowaniu, tj. art.479(9)§1 w zw. z art.133 kpc poprzez oparcie działania sądu na wnioskach pozwanego, formułowanych w pismach, podlegających zwrotowi oraz art.479(14)§2 kpc poprzez dopuszczenie dowodu z opinii A. B. i przesłuchanie go jako świadka mimo, że dowody te były spóźnione.

Powód domagał się zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uwzględnienie powództwa w całości i zasądzenia od pozwanego zwrotu kosztów postępowania za obie instancje. W uzasadnieniu apelacji przytoczył szeroko argumentację na poparcie jej zarzutów, wykazując, że poczynienie przez sąd odmiennych od wskazanych przez niego ustaleń stanowi naruszenie treści art.233 kpc poprzez przekroczenie granicy swobody oceny dowodów poprzez poczynienie wniosków odmiennych od formułowanych przez biegłych M. B. oraz M. Ś., którzy jasno wskazywali, że urządzenie jest wadliwe, stąd zgodnie
z treścią art.556 kc sprzedawca ponosi odpowiedzialność za wady.

Na rozprawie odwoławczej pozwany wniósł o oddalenie apelacji i zasądzenie kosztów postępowania odwoławczego.

Sąd Okręgowy zważył:

Apelacja powoda nie mogła odnieść skutku, gdyż wyrok Sądu I instancji jest słuszny, odpowiada prawu jako oparty na prawidłowo ustalonym stanie faktycznym
i właściwie wyciągniętych na tej podstawie wnioskach.

Sąd Okręgowy szeroko przytoczył uzasadnienie Sądu I instancji, gdyż tak poczynione ustalenia przyjmuje za własne i podziela w pełni zarówno dokonaną ocenę dowodów, jak i wykładnię prawa materialnego. Przytoczone w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku motywy tej oceny nie wykazują sprzeczności ustaleń faktycznych Sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego, zaoferowanego przez strony, który został oceniony bez przekroczenia przysługującego Sądowi I instancji uprawnienia do swobodnej oceny dowodów, zgodnie z przepisem art. 233 § 1 k.p.c. Nie można również zarzucić Sądowi
I Instancji nieprawidłowości w rozumowaniu czy też błędów logicznych.

Rozważania Sądu I instancji obszernie i wyczerpująco przedstawione zostały w motywach rozstrzygnięcia, w sposób spójny i logiczny, przez co spełniają wymagania określone w art. 233 § 1 k.p.c Dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie można poprzestać na stwierdzeniu, że dokonane ustalenia faktyczne są wadliwe, odnosząc się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Niezbędne jest wskazanie przyczyn, które dyskwalifikują postępowanie sądu w zakresie ustaleń. Skarżący powinien zwłaszcza wskazać, jakie kryteria oceny zostały naruszone przez sąd przy analizie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im taką moc przyznając (zob. postanowienie SN z dnia 23 stycznia 2001 r., IV CKN 970/00, Lex nr 52753, wyrok SN z dnia 6 lipca 2005 r., III CK 3/05, Lex nr 180925).

Ustalenia Sądu I instancji oraz wyciągnięte na tej podstawie wnioski oparte zostały m.in. o opinie dwóch biegłych: L. D. i M. Ś., którym należy przypisać walor fachowości i rzetelności. Konsekwentne przyjmowanie przez powoda innego stanu faktycznego i jego oceny nie znajduje uzasadnienia
w świetle tych opinii, brak jest racjonalnych podstaw do dyskwalifikowania wniosków wynikających z tych opinii tylko dlatego, że są sprzeczne z wersją faktów, przytaczanych przez powoda. Sąd I instancji poczynił swe ustalenia w pewnym zakresie w oparciu o zeznania świadka A. B., wyjaśniając przekonująco, dlaczego mogły one służyć jako podstawa tych ustaleń – korespondowały bowiem z pozostałym materiałem dowodowym. Wbrew zarzutom apelującego to nie prywatna opinia A. B. stanowiła dowód
w niniejszym postępowaniu, lecz jego zeznania.

Zarzucany przez powoda brak informacji czy ostrzeżeń w użytkowaniu przedmiotowej ramy nie stanowi podstaw do przyjęcia odpowiedzialności pozwanego za jej nieprawidłowe funkcjonowanie w sytuacji, gdy powodowi proponowana była praktyczna instrukcja obsługi tego urządzenia w postaci przeszkolenia pracowników.

Również zarzuty apelacji, dotyczące naruszenia przepisów postępowania, obowiązujących w niniejszym procesie, tj. art.479(9)§1 i 479(14)§2 k.p.c. nie mogły skutkować zmianą zaskarżonego wyroku. Należy bowiem wziąć pod uwagę, że podstawę pominięcia spóźnionych wniosków stanowi ustalenie, że ich uwzględnienie przyczyni się do przedłużenia postępowania. Takiego skutku nie sposób przypisać dopuszczeniu dowodu z zeznań świadka A. B. w sytuacji, gdy proces trwał kilka lat i przeprowadzone zostały trzy opinie biegłych wobec kwestionowania każdej z nich.

Z powyższych względów Sąd Okręgowy na podstawie art.385 k.p.c. oddalił apelację powoda jako bezzasadną, orzekając o kosztach postępowania apelacyjnego na mocy art.98 i 99 k.p.c. w zw. z § 6 pkt 5 i §13 ust.1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu

SSO Małgorzata Korfanty SSO Leszek Guza SSO Iwona Wańczura