Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 778/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 14 lutego 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie I Wydział Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący:

SSA Iwona Wiszniewska (spr.)

Sędziowie:

SSA Agnieszka Sołtyka

SSA Halina Zarzeczna

Protokolant:

st. sekr. sądowy Beata Wacławik

po rozpoznaniu w dniu 14 lutego 2013 r. na rozprawie w S.

sprawy z powództwa J. C. S.

przeciwko M. Z.

o zapłatę

na skutek apelacji pozwanego

od wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie

z dnia 27 września 2012 r., sygn. akt I C 1095/10

I. oddala apelację,

II. zasądza od pozwanego na rzecz powoda kwotę 2.700 (dwa tysiące siedemset) złotych tytułem kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym.

SSA H . Zarzeczna SSA I. Wiszniewska SSA A. Sołtyka

Sygn. akt: I ACa 778/12

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 27 września 2012 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie w Wydziale I Cywilnym, sygn. akt I C 1095/10, zasądził od pozwanego M. Z. na rzecz powoda J. C. S. kwotę 71562,64 zł wraz z odsetkami w wysokości ustawowej od dnia 21 kwietnia 2010 roku.

Oddalił powództwo w pozostałej części i orzekł o kosztach procesu.

Sąd Okręgowy ustalił, że powód J. S. prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą (...). (...) E. w B., w ramach której świadczy usługi transportowe. Powód był właścicielem ciągnika siodłowego marki M. o numerze rejestracyjnym (...), który wchodził w skład prowadzonego przez niego przedsiębiorstwa transportowego. Pozwany M. Z. w okresie od 5 maja 2008 roku do 7 lipca 2009 roku był zatrudniony na podstawie umowy o pracę na stanowisku kierowcy w prowadzonym przez powoda przedsiębiorstwie transportowym.

Pozwany M. Z. w okresie od 23 czerwca 2009 roku do 28 czerwca 2009 roku znajdował się w podróży służbowej, kierując w tym czasie wymienionym ciągnikiem siodłowym marki M. wraz z naczepą.

Sąd Okręgowy ustalił również, że w nocy z 26 na 27 czerwca 2009 roku pozwany przyjechał do G. i do poniedziałku rano w dniu 29 czerwca 2009 roku powinien nie świadczyć pracy, gdyż przysługiwała mu przerwa weekendowa. W czasie pobytu w G. M. Z. spożywał alkohol. W nocy z 27 na 28 czerwca 2009 roku pozwany kierował wymienionym ciągnikiem siodłowym wraz z naczepą. W pewnym momencie podczas jazdy ulicą (...) w G. pojazd kierowany przez pozwanego zjechał z drogi i zatrzymał się w rowie melioracyjnym. M. Z. w czasie tego zdarzenia znajdował się w stanie nietrzeźwości wynoszącym od 2,1 do 2,3 promila alkoholu etylowego.

Kolejno Sąd I instancji ustalił, że w wyniku tego zdarzenia ciągnik siodłowy marki M. został uszkodzony i nie nadawał się do dalszej jazdy. Całkowitemu zniszczeniu uległa kabina kierowcy, przednie zawieszenie z układem kierowniczym; zaś częściowo zostały uszkodzone wyposażenie kabiny kierowcy, silnik z osprzętem i rama. Ciągnik siodłowy po wypadnięciu z drogi zatrzymał się w rowie melioracyjnym obok naziemnego gazociągu. Zaczęło z niego wyciekać paliwo. Bezpośrednio po tym zdarzeniu na miejsce przyjechali funkcjonariusze Policji i Straży Pożarnej. Straż Pożarna następnie zawiadomiła o tym zdarzeniu W. W., który świadczy w tej miejscowości usługi w zakresie pomocy drogowej dla samochodów ciężarowych. Następnie W. W. skontaktował się z pracownikiem powoda, który zlecił mu przeprowadzenie akcji ratowniczej. Po otrzymaniu tego zlecenia W. W. używając dźwigu i holowników, wyciągnął przedmiotowy ciągnik siodłowy wraz z naczepą na ulicę i przetransportował je następnie na prowadzony przez siebie parking strzeżony.

W. W. za wykonanie powyższej usługi wystawił w dniu 1 lipca 2009 roku fakturę opiewającą na kwotę 19.412,64 złotych, obejmującą kwotę 1.976,40 złotych za dojazd holowników do miejsca zdarzenia, kwotę 6.588 złotych za pracę dwóch holowników przy wyciąganiu naczepy z rowu, kwotę 7.905,60 złotych za pracę dwóch holowników przy wyciąganiu ciągnika z rowu, kwotę 197,64 złotych za holowanie na parking dozorowany, kwotę 549 złotych za przygotowanie pojazdu do wyciągania i holowania, kwotę 2.196 złotych za pracę dźwigu podczas akcji wraz z dojazdem i powrotem. Powód J. S. zapłacił W. W. kwotę 19.412,64 złotych objętą fakturą VAT z dnia 1 lipca 2009 roku.

J. S. następnie zlecił swoim pracownikom przetransportowanie uszkodzonego ciągnika siodłowego wraz z naczepą z G. do siedziby firmy w B.. W tym celu wysłał do G. dwa ciągniki siodłowe. Jeden z nich przy pomocy niskopodwoziowej naczepy przetransportował przedmiotowy ciągnik siodłowy do bazy przedsiębiorstwa powoda w B., zaś drugi przywiózł tam uszkodzoną naczepę. Powód następnie we własnym zakresie naprawił uszkodzenia w naczepie o numerze rejestracyjnym (...). J. S. nie dokonał natomiast naprawy ciągnika siodłowego marki M. o numerze rejestracyjnym (...).

J. S. w dniu 25 listopada 2009 roku sprzedał pozostałości ciągnika siodłowego marki M. o numerze rejestracyjnym (...) Ł. K. prowadzącemu skup złomu za kwotę 100 złotych. Kupujący na podstawie umowy z powodem zobowiązał się, że zdemontuje i przekaże powodowi elementy ciągnika siodłowego w postaci silnika, skrzyni biegów, elementów układu pneumatycznego, osi przedniej, tylnych mostów, skrzyni narzędziowej za kabiną i wyposażenia kabiny.

Następnie Sąd Okręgowy ustalił, że wartość rynkowa ciągnika siodłowego marki M. o numerze rejestracyjnym (...) w stanie nieuszkodzonym wynosiła na dzień 28 czerwca 2009 roku 164.800 złotych, a w stanie uszkodzonym w wyniku zdarzenia z dnia 28 czerwca 2009 roku wynosiła w dniu powstania szkody kwotę 17.900 złotych. Koszt przywrócenia tego ciągnika siodłowego do stanu przed powstaniem szkody wynosiła 311.214,05 złotych brutto. Ustalono również, że koszt holowania przedmiotowego ciągnika siodłowego z miejsca wypadku do G. i z G. do B. - w przypadku zlecenia tego rodzaju czynności podmiotom trudniącym się usługami z zakresu pomocy drogowej -wynosiłby 4.376,14 złotych, zaś naczepy - 4.118,72 złotych.

Sąd Okręgowy ustalił, że powoda J. C. S. w dniu 28 czerwca 2009 roku łączyła z Towarzystwem (...) Spółką Akcyjną w W. umowa ubezpieczenia autocasco przedmiotowego ciągnika siodłowego marki M.. Powód w dniu 13 lipca 2009 roku dokonał zgłoszenia szkody komunikacyjnej z ubezpieczenia AC. Towarzystwo Ubezpieczeń zawiadomiło powoda, że odmawia przyznania mu odszkodowania z ubezpieczenia AC z uwagi na to, że kierujący pojazdem prowadził pojazd w stanie po użyciu alkoholu. Następnie pismem z dnia 8 grudnia 2009 roku Towarzystwo Ubezpieczeń zawiadomiło powoda, że ustala wysokość szkody w kwocie równej wartości pojazdu [wynoszącej 126.100 złotych] po potrąceniu wartości pozostałości [wynoszących 21800 złotych] i jednocześnie w drodze wyjątku po ponownym rozpoznaniu sprawy przyznaje mu odszkodowanie z ubezpieczenia AC w wysokości 50 % tak ustalonej szkody, czyli w kwocie 52.150 złotych, które wypłaciło na rzecz powoda.

Mając na uwadze takie ustalenia Sąd Okręgowy uznał roszczenie powoda za częściowo zasadne.

Sąd I instancji odniósł się na wstępie do pierwotnie wskazywanej przez powoda podstawy prawnej żądania pozwu, to jest art. 122 k.p. w związku z art. 114 k.p. Sąd I instancji uznał, że pozwany od chwili przyjazdu do G. w nocy z 26 na 27 czerwca 2009 roku nie świadczył pracy, gdyż przysługiwała mu przerwa weekendowa, która miała trwać do poniedziałku rano w dniu 29 czerwca 2009 roku. Z tego względu uzasadniony jest wniosek, że pozwany przemieszczając się w nocy z 27 na 28 czerwca 2009 roku przedmiotowym ciągnikiem siodłowym po G. działał w sposób samowolny bez żadnego związku z należącymi do niego obowiązkami pracowniczymi. Sąd Okręgowy uznał, że powyższe zachowanie pozwanego nie mieści w dyspozycji art. 114 k.p. (omyłkowo wskazano „k.c.”). W tym stanie rzeczy powód może domagać się naprawienia szkody wyrządzonej mu przez pozwanego na podstawie przepisów k.c. o odpowiedzialności deliktowej. Przytaczając przesłanki odpowiedzialności deliktowej z art. 415 k.c., Sąd Okręgowy przyjął, że pozwany dopuścił się czynu niedozwolonego w rozumieniu art. 415 k.c. i w związku z tym obowiązany jest naprawić szkodę wyrządzoną powodowi w wyniku tego zdarzenia. Oczywiste jest, że w następstwie uszkodzenia samochodu powstał uszczerbek w majątku powoda wyrażający się w zmniejszeniu wartości uszkodzonej rzeczy ewentualnie w konieczności poniesienia wydatków na jej naprawę. W niniejszej sprawie szkoda poniesiona przez powoda polegała także na konieczności poniesienia wydatków na koszty akcji ratowniczej i holowanie uszkodzonych pojazdów do siedziby powoda, co doprowadziło do zmniejszeniu się aktywów majątkowych powoda.

Przytaczając przepis art. 361 § 2 k.c. i poglądy judykatury, Sąd Okręgowy wskazał, że jeśli koszt naprawy samochodu jest wyższy od jego wartości przed uszkodzeniem, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do kwoty odpowiadającej różnicy wartości samochodu sprzed i po kolizji. Sąd I instancji wziął pod uwagę, że pomiędzy stronami istniał spór co do wysokości tak określonej szkody i ciężar dowodu w tym zakresie spoczywał na powodzie, albowiem on z tego faktu wywodził skutki prawne. W niniejszej sprawie Sąd I instancji czyniąc ustalenia odnośnie wysokości szkody w ciągniku siodłowym marki M., oparł się na opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego i techniki samochodowej, która w ocenie sądu jest w pełni przekonywująca, tym bardziej, że biegły składając wyjaśnienia na rozprawie ustosunkował w sposób jasny i przekonujący do wszystkich zarzutów strony pozwanej. Sąd wskazał trzeba, że biegły nie miał możliwości oględzin uszkodzonego pojazdu, to jednak okoliczność ta nie uniemożliwiała sporządzenia opinii przez biegłego. Zakres uszkodzeń w ciągniku siodłowym wynika bowiem z dowodów w postaci przede dokumentacji sporządzonej przez rzeczoznawcę działającego na zlecenie Towarzystwa (...), obejmującej także dokumentację fotograficzną, która w powiązaniu z dowodami osobowymi takimi jak przesłuchanie stron i zeznania świadka D. K. pozwala obiektywnie ocenić stan techniczny tego pojazdu po powstaniu zdarzenia z dnia 28 czerwca 2009 roku. W ocenie Sądu Okręgowego brak podstaw do uznania powyższych dokumentów za sporządzonych nierzetelnie na korzyść powoda. Do wniosku tego prowadzi okoliczność, że oględzin pojazdu i wyceny szkody dokonywał podmiot działający na zlecenie zakładu ubezpieczeń, który – jak wskazuje doświadczenie życiowe – z reguły jest zainteresowany w pomniejszaniu, a nie powiększaniu zakresu szkody. Po drugie, w świetle wyjaśnień biegłego chybiony jest zarzut strony pozwanej, że suma wartości nieuszkodzonych części daje wyższą kwotę niż przyjęta przez biegłego wartość samochodu w stanie uszkodzonym. Powyższy zarzut opierał się bowiem na błędnym założeniu, że podana na stronie trzeciej arkusza ustalania wartości pojazdu w stanie uszkodzonym wycena zespołów pojazdów odpowiada rzeczywistej wartości rynkowej tych części w dniu powstania szkody, podczas gdy biegły wyjaśnił, że kwoty te stanowią jedynie dane wyjściowe, które są następnie poddawane korektom na podstawie przyjętych przez rzeczoznawców samochodowym współczynnikom, które dopiero pozwalają ustalić hipotetyczną wartość rynkową samochodu w stanie uszkodzonym. Po trzecie, biegły w sposób równie przekonujący wyjaśnił sposób ustalenia kosztów naprawy ciągnika siodłowego, w szczególności powody, dla których uwzględnił jako podstawę tych kosztów nowych części zamiennych zalecanych przez generalnego importera samochodów (...), racjonalnie tłumacząc, że zastosowanie części używanych lub tzw. części alternatywnych nie gwarantowałoby przywrócenia uszkodzonego pojazdu do poprzedniego stanu.

Sad I instancji wyprowadził wniosek, że naprawa uszkodzeń ciągnika siodłowego marki M. powstałych w wyniku zdarzenia z dnia 28 czerwca 2009 roku byłaby ekonomicznie nieopłacalna i z tego względu odszkodowanie powinno się ograniczyć się do różnicy pomiędzy wartością pojazdu w stanie przed powstaniem szkody i wartością pojazdu w stanie uszkodzonym, co odpowiada kwocie 146.900 złotych. Biorąc pod uwagę, że powód otrzymał z tytułu ubezpieczenia AC świadczenie odszkodowawcze w wysokości 52150 złotych, wysokość szkody podlegającej naprawieniu przez pozwanego powinna wynosić kwotę 94750 złotych. Z uwagi na to, że powód zażądał (ostatecznie) z tego tytułu zapłaty odszkodowania w niższej wysokości, czyli w kwocie 52.150 złotych, roszczenie to zasługiwało w pełni na uwzględnienie.

Odnosząc się do drugiego elementu szkody, której naprawienia domagał się powód od pozwanego, to jest wydatków poniesionych na akcję ratowniczą i holowanie pojazdu na parking, w ocenie Sądu I instancji powód wykazał, że zlecił W. W. wykonanie usługi polegającej na wyciąganiu uszkodzonego ciągnika siodłowego i naczepy z rowu oraz ich przetransportowanie na parking i z tego tytułu zapłacił powyższemu podmiotowi wynagrodzenie w kwocie 19.412,64 złotych. Podkreślił Sąd, że poniesienie powyższych wydatków było celowe i uzasadnione, albowiem jest oczywiste, że w przypadku wypadnięcia pojazdu z drogi konieczne jest jak najszybsze jego usunięcie z miejsca zdarzenia, tak aby nie blokował on ruchu i nie stwarzał zagrożenia dla innych użytkowników drogi. W tym przypadku ze zgodnych zeznań świadków W. W. i D. K. wynika dodatkowo, że potrzeba szybkiego przeprowadzenia akcji ratowniczej wynikała z faktu, że z samochodu wyciekało paliwo, a w pobliżu miejsca zdarzenia przebiegał gazociąg. W ocenie Sądu I instancji nie ma jednocześnie podstaw do weryfikowania wysokości umówionego przez strony wynagrodzenia, skoro zostało ono przez powoda faktycznie zapłacone. Podkreślił Sąd Okręgowy, że powód będąc zmuszony do pilnego przeprowadzenia akcji ratowniczej, nie miał realnej możliwości, aby poszukiwać podmiotu, który taniej wykonałby akcję ratowniczą – tym bardziej, że była ona skomplikowana i wymagała posiadanie specjalistycznego sprzętu.

Z powyższych przyczyn Sąd I instancji uznał, że powód może domagać się naprawienia przez pozwanego szkody związanej z faktycznie poniesionymi przez powoda kosztami akcji ratowniczej wynoszącymi kwotę 19.412,64 złotych.

Ostatnim elementem szkody, której naprawienia domagał się powód od pozwanego, były wydatki poniesione przez powoda na holowanie uszkodzonego ciągnika siodłowego i naczepy z G. do siedziby prowadzonego przez niego przedsiębiorstwa w B.. Sąd I instancji wziął pod uwagę, że strona powodowa zawnioskowała na tę okoliczność dowód z opinii biegłego z zakresu techniki samochodowej, jednak w ocenie Sądu dowód ten okazał się nieprzydatny dla ustalenia wysokości poniesionej przez powoda szkody. Biegły w swojej opinii podał bowiem koszty holowania ciągnika siodłowego i naczepy ustalane na podstawie stawek stosowanych przez podmioty profesjonalnie świadczące usługi holownicze. W niniejszej sprawie – skoro powód nie zlecił wykonanie powyższej usługi tego rodzaju podmiotowi – nie może domagać się zwrotu wydatków za holowanie uszkodzonych pojazdów wyliczonych według powyższych stawek, lecz zwrotu faktycznie poniesionych wydatków. Dlatego też powództwo w tej części nie zasługiwało na uwzględnienie z uwagi na niewykazanie wysokości poniesionej szkody.

W konkluzji Sąd I instancji przyjął, że łączne odszkodowanie przysługujące powodowi od pozwanego stanowi sumę wskazanych wyżej kwot 19.412,64 złotych i 5.2150 złotych, co daje łącznie kwotę 71.562,64 złotych, którą to kwotę tytułem należności głównej należało zasądzić od pozwanego na rzecz powoda.

O odsetkach od powyższej kwoty orzeczono na podstawie art. 481 § 1 i 2 k.c. w związku z art. 455 k.c. Wezwanie do zapłaty zasądzonej kwoty 71.562,64 złotych zostało zawarte dopiero w pozwie, którego odpis został doręczony pozwanemu w dniu 6 kwietnia 2010 roku. W ocenie Sądu I instancji pozwany powinien spełnić powyższe świadczenie w terminie 14 od daty doręczenia mu powyższego odpisu pozwu, czyli do dnia 20 kwietnia 2010 roku. Pozwany nie płacąc odszkodowania w tej dacie popadł opóźnienie z dniem następnym, tj. z dniem 21 kwietnia 2010 roku i od tej daty należało zasądzić odsetki ustawowe.

O kosztach procesu orzeczono na podstawie art. 98 § 1 i 2 k.p.c. oraz art. 100 k.p.c..

Powyższy wyrok w części dotyczącej jego punktu I apelacją zaskarżył pozwany.

Zaskarżonemu wyrokowi zarzucił naruszenie przepisów prawa materialnego, to jest ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o czasie pracy kierowców poprzez jej niezastosowanie w sprawie.

Zarzucił ponadto naruszenie przepisów postępowania, które mogło mieć wpływ na wynik sprawy, tj.:

1)  art. 386 § 4 k.p.c. poprzez nierozpoznanie istoty sprawy, polegające na zaniechaniu wyjaśnienia charakteru odpowiedzialności pozwanego, a to w wyniku nieprzeprowadzenia dowodów, które umożliwiałyby rozstrzygnięcie treści spornego stosunku prawnego;

2)  art. 468 § 2 pkt 2 i 3 k.p.c. oraz art. 472 § 2 k.p.c. poprzez niepodjęcie przez Sąd I instancji czynności wyjaśniających;

3)  art. 328 § 2 k.p.c. przez niedostateczne uzasadnienie orzeczenia w przedmiocie ustalonej podstawy faktycznej i prawnej orzeczenia;

4)  art. 233 k.p.c. poprzez oczywiście błędną ocenę dowodów, a w szczególności bezkrytyczne przyjęcie stanowiska Sądu Pracy, że pozwany w dniu zdarzenia nie wykonywał pracy;

5)  art. 217 § 1 k.p.c. oraz art. 286 w zw. z art. 224 § 1 k.p.c. przez częściowe uwzględnienie roszczenia powoda, pomimo niedostatecznego wyjaśnienia sprawy, z uwagi na pominięcie środków dowodowych mających zasadnicze znaczenia dla rozstrzygnięcia istoty spornego stosunku prawnego, m.in. regulaminu pracy, rozkładu czasu pracy, ewidencji czasu pracy i tarczek tachografu z okresu, w jakim miało miejsce zdarzenie;

6)  art. 217 § 3 k.p.c. oraz art. 286 w zw. z art. 224 § 1 k.p.c. przez nierozważenie wszystkich zarzutów do opinii biegłego sądowego, w szczególności dotyczących niedokonania wyceny elementów wymontowanych z ciągnika i zwróconych powodowi, a wymienionych w aneksie do umowy złomowania, co doprowadziło do ustalenia nierzeczywistej szkody, a na pewno znacznie zawyżonej.

Wskazując na powyższe zarzuty pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie i oddalenie powództwa w całości oraz zasądzenie od powoda na rzecz pozwanego kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego za obie instancje, ewentualnie o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w tym zakresie oraz rozstrzygniecie o kosztach procesu.

Rozwijając powyższe zarzuty w uzasadnieniu do apelacji, skarżący podniósł, że Sąd I instancji przedwcześnie ustalił odpowiedzialność pozwanego, opierając się na przesłankach z art. 415 k.c. Zdaniem pozwanego środki dowodowe w postaci zeznań powoda oraz polecenia wyjazdu służbowego wraz z rachunkiem nie są wystarczające dla określenia charakteru odpowiedzialności pozwanego, bez dowodów w postaci rozkładu czasu pracy pracownika, ewidencji czasu pracy i tarczek tachografu, bez których to dokumentów nie można ustalić, czy pozwany w trakcie zdarzenia wykonywał obowiązki pracownicze. Zdaniem skarżącego nieprzedstawienie przez powoda ww. dokumentów w zakreślonym przez Sąd I instancji terminie winno być ocenione w taki sposób, że nie wykazał on zasadności roszczenia opartego na przyjętej podstawie prawnej. Ustalenia, że w dniach 27 - 28 czerwca 2009 roku pozwanemu przysługiwała przerwa weekendowa, poparte w zasadzie jedynie zeznaniami powoda, są zdaniem apelującego przedwczesne. Ponadto powód wprost w pozwie wskazał, że dochodzi roszczenia ze stosunku pracy, a dopiero po niewykonaniu zobowiązania sądu w zakresie przedstawienia tarczek tachografu i rozkładu czasu pracy powoda zmienił podstawę prawną na reżim deliktowy, jednak w żadnym zakresie nie zmienił podstawy faktycznej żądania. Tymczasem pozwany w odpowiedzi na pozew wskazał, ze nie wykonywał obowiązków pracowniczych, nie zaś, że nie wykonywał pracy. Wskazał, że bez analizy wspomnianych dokumentów Sąd nie był w stanie określić należytej podstawy prawnej żądania. Sąd Okręgowy w ocenie pozwanego ocenił stan faktyczny w tym zakresie z punktu widzenia Kodeksu pracy, a nie przepisów o czasie pracy kierowców. Z ostrożności procesowej pozwany zakwestionował wysokość szkody powoda ustalonej na podstawie opinii biegłego, przy czym podniósł, że nie wszystkie zarzuty do opinii zostały przez Sąd I instancji rozpoznane. Zdaniem pozwanego, skoro biegły sądowy nie potrafił oszacować wartości nieuszkodzonych, a zwróconych powodowi po ich wymontowaniu, to miało to znaczenie dla określenia wartości szkody i zasadne było powołanie innego biegłego.

Powód wniósł o oddalenie apelacji pozwanego, wskazując, iż są one bezzasadne. Wniósł również o zasądzenie kosztów procesu za obie instancje.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelację pozwanego jako bezzasadną należało oddalić.

Kontrola instancyjna wykazała, że Sąd Okręgowy nie dopuścił się uchybień wskazanych w apelacji, które miałyby wpływ na treść rozstrzygnięcia i które to uzasadniałyby zmianę zaskarżonego wyroku poprzez oddalenie powództwa w zakresie zasądzonego odszkodowania. Również postępowanie dowodowe nie zawiera braków i innego rodzaju uchybień, które skutkować miałyby wydaniem przez Sąd Apelacyjny wyroku reformatoryjnego co do zaskarżonej części, bądź uchyleniem go do ponownego rozpoznania. Zebrany zaś materiał dowodowy Sąd Okręgowy ocenił w granicach zakreślonych treścią art. 233 k.p.c., nie uchybiając przy tym przepisom prawa procesowego. Zarówno ustalenia faktyczne, jak i dokonaną na ich podstawie prawną ocenę Sądu I instancji zawartą w pisemnym uzasadnieniu, Sąd Apelacyjny w pełni podziela i przyjmuje za własne.

Odnosząc się w pierwszej kolejności do zarzutów proceduralnych, uznać należy, że nie zasługiwały one na uwzględnienie.

Zarzuty dotyczące nierozpoznania istoty sprawy rzutujące na charakter odpowiedzialności pozwanego, jak również dotyczące uchybień w zakresie postępowania wyjaśniającego oraz dowodowego, związane z nieprzeprowadzeniem dowodów z tarczek tachografu i ewidencji czasu pracy pozwanego oraz niewyciągnięciem przez Sąd I instancji skutków prawnych w związku z nieprzedłożeniem przez powoda tychże dokumentów, ściśle łączą się z zarzutem naruszenia przepisów prawa materialnego dotyczącym czasu pracy kierowców, dlatego zostaną one omówione łącznie.

W rozpoznanej sprawie powód domagał się od pozwanego odszkodowania z tytułu szkody wyrządzonej przez M. Z. w wyniku zdarzenia w nocy z 27 na 28 czerwca 2009 roku, a swoje roszczenie pierwotnie wywodził w oparciu o treść art. 122 k.p., który jest zawarty w dziale regulującym odpowiedzialność materialną pracowników. Nie było przy tym sporu, że pozwany w dacie powstania szkody, tj. 28 czerwca 2009 roku miał status pracownika w przedsiębiorstwie transportowym powoda i przebywał w podróży służbowej.

Przepisy zawarte w Dziale V Kodeksu pracy pt. Odpowiedzialność Materialna pracowników (art. 114-127 k.p.), kompleksowo i co do zasady całościowo regulują postawy i zasady odpowiedzialności materialnej pracowników za szkody majątkowe wyrządzone w mieniu pracodawcy. Taki wniosek wyraźnie, jednoznacznie i wprost wynika przede wszystkim z art. 114 k.p., który stanowi, że pracownik, który wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych ze swej winy wyrządził pracodawcy szkodę, ponosi odpowiedzialność materialną według zasad określonych w przepisach rozdziału I.

Zmodyfikowane reguły, bo ograniczone do przepisów i zasad zawartych w art. 117 k.p., 121 k.p., 121 1 k.p. i 122 k.p., stosuje się przy odpowiedzialności za mienie powierzone pracownikowi, co także oznacza, że również ten rodzaj pracowniczej odpowiedzialności materialnej oparty jest przede wszystkim na przepisach rozdziału II Działu V Kodeksu pracy i wynikających z nich zasadach ponoszenia odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną pracodawcy w mieniu powierzonym pracownikowi, co następuje z koniecznym uwzględnieniem normatywnego odesłania art. 127 k.p. do przepisów w art. 117, 121, 121 1 i 122 k.p. i zasad zawartych w tych przepisach (tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 stycznia 2011 r., sygn. akt II PK 159/10, publ. OSNP 2012/7-8/87, LEX nr 1130825).

Już w uchwale z dnia 29 grudnia 1975 r., sygn. akt V PZP 13/75 (publ. OSNC 1976/2/19, LEX nr 12344) Sąd Najwyższy wyjaśnił, że wyczerpujące unormowanie w Kodeksie pracy materialnej odpowiedzialności pracowników nie wyklucza możności odpowiedniego stosowania przepisów kodeksu cywilnego - nie wyłączając przepisów o czynach niedozwolonych - jeżeli nie są one sprzeczne z zasadami prawa pracy. Odpowiednie stosowanie przepisów kodeksu cywilnego z mocy art. 300 k.p. włącza wynikające z nich dyspozycje do przepisów prawa pracy. Sąd Najwyższy w przywołanej uchwale podał również przykład umyślnego wyrządzenia szkody z zamiarem bezpośrednim, wskazując, że w pełnej wysokości odpowiada też pracownik, który wprawdzie nie chce wyrządzić szkody zakładowi pracy, ale podejmuje określone działanie (zaniechanie), przewidując, że szkoda może nastąpić i na to się godzi. Pracownik obowiązany jest do wykonywania swoich obowiązków ze szczególną starannością. Jeżeli więc przewiduje możliwość wyrządzenia szkody zakładowi pracy i na to się godzi, to takie postępowanie ma znamiona umyślnego wyrządzenia szkody.

W świetle ugruntowanego orzecznictwa i poglądów doktryny nie ulega wątpliwości, że odpowiedzialność pracownika za szkodę wyrządzoną pracodawcy wedle zasad przewidzianych w rozdziale I działu V k.p. występuje jedynie w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych, co wprost wynika z treści art. 114 k.p. (zob. np. W. Postulski, Pracownicza odpowiedzialność odszkodowawcza. Komentarz. Warszawa 2006, s. 23 – 95).

Wbrew twierdzeniom apelującego niepoczynienie przez Sąd I instancji ustaleń w tej kwestii w oparciu dodatkowo o tarczki tachografu, ewidencji czasu pracy, czy rozkład czasu pracy pozwanego ze spornego okresu, które to dokumenty nie zostały ostatecznie przedłożone do akt sprawy przez powoda, w żaden sposób nie rzutuje na prawidłowe ustalenia tego sądu, że pozwany nie wykonywał w chwili zdarzenia swoich obowiązków pracowniczych. W tym zakresie Sąd I instancji bazował nie tylko na zeznaniach powoda, poleceniach wyjazdu służbowego wraz z rachunkiem, ale przede wszystkim na twierdzeniach i zeznaniach samego pozwanego, który podnosił powyższe już w odpowiedzi na pozew. Fakt, że pozwany w trakcie zdarzenia nie wykonywał obowiązków pracowniczych, gdyż w tym czasie przysługiwała mu tzw. przerwa weekendowa, wynikająca właśnie z przepisów o czasie pracy kierowców, wynika również z twierdzeń pozwanego podczas posiedzenia wyjaśniającego przed sądem pracy (k. 101 -102). To wówczas pozwany, reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika, podał informacyjnie, że przyjechał do G. w nocy z piątku na sobotę z 26 na 27 czerwca, a w okresie od przyjazdu do G. do planowanego załadunku w poniedziałek 29 czerwca 2009 roku miał odbywać przerwę w świadczeniu obowiązków pracowniczych na rzecz powoda, właśnie z uwagi na przepisy regulujące czas pracy kierowców. Bezsporne również było to, że kierowanie przez pozwanego przedmiotowym ciągnikiem z naczepą w stanie nietrzeźwości w nocy z 27 na 28 czerwca 2009 roku, za co pozwany został skazany prawomocnym wyrokiem nakazowym sądu karnego, nie miało nic wspólnego z wykonywaniem jego obowiązków pracowniczych, ani też nie było dokonywane w związku z pełnionymi obowiązkami. Powyższe potwierdza również treść zeznań składanych przez pozwanego na rozprawie przed Sądem I instancji. W takiej sytuacji dodatkowe opieranie się na dokumentach w postaci tarczek tachografu, czy ewidencji czasu pracy kierowcy na okoliczność świadczenia przez pozwanego pracy u powoda, nie było konieczne, bowiem okoliczność, że pozwany miał status pracownika powoda, a w dacie powstania zdarzenia nie wykonywał obowiązków pracowniczych, choć był w podróży służbowej, była między stronami bezsporna. Natomiast przedmiotem dowodu są jedynie fakty istotne (art. 227 k.p.c.), a przy tym sporne. W tych okolicznościach posiłkowanie się przepisami ustawy o czasie pracy kierowców nie było również w tej sprawie konieczne, bowiem nie było między stronami sporu, iż pozwany przebywał w podróży służbowej, niemniej w krytycznym dniu nie wykonywał żadnych obowiązków służbowych, a wręcz należy stwierdzić, że działał wbrew poleceniom przełożonym.

Wprawdzie powód dochodził początkowo roszczenia odszkodowawczego ze stosunku pracy, dlatego też powództwo skierowane zostało do Wydziału Pracy Sądu Okręgowego, to jednak podaną podstawą prawną żądania pozwu Sąd I instancji nie był związany, zwłaszcza że przekazanie sprawy do Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego nastąpiło właśnie na skutek stanowiska zawartego w odpowiedzi na pozew i twierdzeń pozwanego na posiedzeniu wyjaśniającym. W związku z powyższym nie można dopatrzyć się również żadnych uchybień proceduralnych związanych z czynnościami wyjaśniającymi Sądu Okręgowego.

Zdaniem Sądu II instancji słusznie Sąd Okręgowy przyjął, że w niniejszej sprawie nie zachodzą podstawy do przyjęcia pracowniczej odpowiedzialności pozwanego, o której mowa w art. 122 k.p. Jak zauważył Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 4 listopada 2010 r., II PK 112/10 (LEX nr 707870), odpowiedzialność za delikt ma tę cechę (walor), że nie można wyłączyć jej zastosowania przez określone „zadekretowanie”, gdyż obowiązuje z mocy ustawy - art. 415 k.c. Również z samej swej istoty nie może ona pozostawać w kolizji z odpowiedzialnością określoną w prawie pracy (art. 300 k.p.).

Wskazać przy tym należy, że samowolne użycie samochodu zakładu pracy przez pracownika-kierowcę dla własnych celów, po zrealizowaniu objętego treścią stosunku pracy zadania i udzielonego mu polecenia, określającego cel, sposób i czas używania tego samochodu, nie jest wykonywaniem obowiązków pracowniczych i wykracza poza treść wiążącego strony stosunku pracy. Za wynikłą z takiego zachowania się pracownika szkodę dla zakładu pracy odpowiada on na podstawie przepisów prawa cywilnego. Odrębnie unormowana w kodeksie pracy odpowiedzialność materialna pracowników za szkody wyrządzone zakładowi pracy, ma zastosowanie wówczas, gdy szkoda jest następstwem działania lub zaniechania pracownika w ramach obowiązków, wynikających z łączącego strony stosunku pracy (tak Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 maja 1976 r., sygn. IV PR 49/76, publ. OSP 1979/1/1, LEX 13493), co w niniejszej sprawie ewidentnie nie miało miejsca.

Sąd Apelacyjny podziela zatem stanowisko Sądu I instancji, że wyrządzenie szkody w przedmiotowym ciągniku przez pozwanego stanowiło delikt cywilny w rozumieniu art. 415 k.c., z którego wyniknęła szkoda majątkowa w mieniu pracodawcy. Sąd I instancji prawidłowo również dokonał subsumcji zawartej w przepisie art. 415 k.c. normy prawnej do ustalonego stanu faktycznego, nie dopuszczając się w tym zakresie obrazy prawa materialnego, a co za tym idzie – rozpoznał istotę niniejszej sprawy.

Ponadto, nawet gdyby z daleko idącej ostrożność przyjąć, że odpowiedzialność pozwanego powinna być rozpatrywana jednak w oparciu o przepisy Kodeksu pracy, jak tego - zdaje się - oczekuje pozwany, to należy zwrócić uwagę, że w przypadku przypisania pozwanemu winy umyślnej, której skarżący nawet nie kwestionował, za szkodę wyrządzoną pracodawcy na skutek niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych pracownik odpowiadałby i tak w pełnej wysokości (122 k.p.), bez ograniczenia tej odpowiedzialności do trzykrotności jego wynagrodzenia, jak ma to miejsce w przypadku winy nieumyślnej (art. 119 k.p.). Nietrzeźwość pracownika może bowiem skutkować przypisaniem mu winy umyślnej, zwłaszcza w postaci zamiaru ewentualnego (zob. orzecznictwo w komentarzu do art. 122 k.p. w: W. Postulski, Pracownicza odpowiedzialność odszkodowawcza. Komentarz. Warszawa 2006, s. 70). Ponadto, Kodeks pracy, jak już wyżej wspomniano, przewiduje również kwalifikowaną postać odpowiedzialności materialnej pracownika, jaką jest odpowiedzialność za powierzone mienie, unormowaną w art. 124-127, usytuowanych w rozdziale II działu V Kodeksu pracy. Odpowiedzialność materialna za mienie powierzone z obowiązkiem zwrotu jest odrębnym reżimem odpowiedzialności materialnej pracowników w relacji do tej, o jakiej traktują przepisy art. 114-122 k.p., a która dotyczy szkody w innym niż powierzone mienie pracodawcy. Zdaniem Sądu Apelacyjnego, gdyby opisany stan faktyczny zakwalifikować również jako powierzenie pracownikowi przez pracodawcę mienia w rozumieniu art. 124 § 2 k.p. - w odniesieniu do oddanego pozwanemu w używanie dla celów służbowych przedmiotowego ciągnika siodłowego wraz z naczepą, to wystarczające jest dla przyjęcia tej zaostrzonej odpowiedzialności, aby powierzenie mienia nastąpiło w taki sposób, aby pracownik wszedł w jego rzeczywiste posiadanie i mógł nim dysponować w warunkach zapewniających możliwość zabezpieczenia mienia przed dostępem osób nieupoważnionych i utrzymania mienia w stanie zgodnym z jego przeznaczeniem, a następnie dokonać jego zwrotu lub wyliczyć się z niego (tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 19 kwietnia 2010 r., sygn. II PK 307/09, publ. w OSNP 2011/19-20/251, LEX nr 987119). W takiej sytuacji Kodeks pracy przewiduje nawet surowszy reżim, aniżeli przepisy o odpowiedzialności deliktowej z Kodeksu cywilnego, gdyż stosownie do art. 124 § 3 k.p. od odpowiedzialności za mienie powierzone pracownik może się uwolnić tylko wówczas, jeżeli wykaże, że szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych, a w szczególności wskutek niezapewnienia przez zakład pracy warunków umożliwiających zabezpieczenie powierzonego mienia. W doktrynie przyjmuje się, że w cytowanym przepisie ustawodawca statuuje domniemanie winy pracownika w wyrządzeniu szkody mieniem mu powierzonym, co oczywiście jest mniej korzystną sytuacją procesową dla pracownika w zakresie rozkładu ciężaru dowodu, aniżeli przy odpowiedzialności deliktowej z art. 415 k.c. (zob. np. W. Postulski, Pracownicza odpowiedzialność odszkodowawcza. Komentarz. Warszawa 2006, s. 72 i nast.). Przy czym pracownik nadużywający alkoholu w czasie pracy nie może zwolnić się od odpowiedzialności za szkodę w mieniu powierzonym, powołując się na własne pijaństwo (tak wyrok SN z 6.01.1989, IV PR 356/88 przywołany w komentarzy do art. 124 k.p. w: W. Postulski, Pracownicza odpowiedzialność odszkodowawcza. Komentarz. Warszawa 2006, s. 95).

Reasumując ten wątek, Sąd Apelacyjny w pełni podziela przyjętą przez Sąd I instancji podstawę prawną odpowiedzialności pozwanego na zasadzie art. 415 k.c. W ocenie Sądu II instancji pozwany krytycznego dnia niejako zerwał swój stosunek pracy, w czasie gdy korzystał z przedmiotowego ciągnika siodłowego w niewiadomym celu, kierując nim w stanie nietrzeźwości, mimo że miał wyraźne polecenie służbowe, aby ciągnikiem tym w czasie przerwy weekendowej nie jeździł i oczekiwał do poniedziałku 29 czerwca 2009 roku, kiedy to z rana miał się stawić do dostawcy w G.. Pozwany kierując pojazdem służbowym w stanie nietrzeźwości, i to przekraczającym ponad czterokrotnie próg trzeźwości, co najmniej obejmował swoją świadomością, że może dojść do szkody na skutek jazdy w takim stanie i na to się godził. Wskazać przy tym należy, że okoliczność, iż pozwany z powodu znacznego upojenia alkoholem nie pamiętał, jak doszło do tego, że kierował pojazdem służbowym po G. w stanie nietrzeźwości i w jakim czynił to celu, nie rzutuje na przyjętą podstawę jego odpowiedzialności. Zgodnie bowiem z art. 425 § 2 k.c., kto uległ zakłóceniu czynności psychicznych wskutek użycia napojów odurzających (…), ten obowiązany jest do naprawienia szkody, chyba że stan zakłócenia został wywołany bez jego winy (co w niniejszej sprawie w ogóle nie było przez pozwanego podnoszone).

Odnosząc się zaś do zarzutów proceduralnych związanych przeprowadzonym przez Sąd I instancji dowodem z opinii biegłego sądowego, co doprowadziło do ustalenia nierzeczywistej wartości szkody, uznać należy, że i one ostatecznie nie zasługiwały na uwzględnienie.

Wbrew stanowisku skarżącego Sąd Okręgowy w sposób logiczny i przekonywający odniósł się do wskazanego dowodu, również w kontekście zarzutów stawianych opinii biegłego. Sąd I instancji zasadnie przyjął wysokość należnego odszkodowania z tytułu szkody w pojeździe na kwotę 52.150 zł. Powyższe wyliczenie jest korzystne dla pozwanego. Rzeczywista szkoda poniesiona przez powoda z tytułu uszkodzeń pojazdu, w oparciu o opinię biegłego sądowego została przez Sąd I instancji ostatecznie ustalona na kwotę 146.900 zł. Różnica wynikająca ze świadczenia wypłaconego przez ubezpieczyciela (52.150 zł) wynosi więc 94.750 zł. Wprawdzie w toku postępowania pierwszoinstancyjnego nie została wyliczona wartość konkretnych elementów pozostałości ciągnika zwróconych powodowi i jak wynika z uzasadnienia do zaskarżonego wyroku ich wartość rzeczywiście nie została przez Sąd I instancji dokładnie wyliczona, to jednak nieprzeprowadzenie uzupełniającej opinii biegłego w tym zakresie - w ocenie Sądu Apelacyjnego - nie rzutowało na prawidłowość zaskarżonego rozstrzygnięcia. Wartość pozostałości uszkodzonego pojazdu ubezpieczyciel szacunkowo wyliczył na kwotę 21.810 zł (k. 22); z kolei biegły sądowy wartość pojazdu w stanie uszkodzonym wycenił na 17.900 zł (k. 324). Szacunki w tym zakresie różnią się zatem kwotą 4.000 zł. Uwzględniając wyliczoną wartość pojazdu w stanie uszkodzonym wedle wyższej kwoty przyjętej przez ubezpieczyciela (21.810 zł), z uwzględnieniem kwoty 100 zł uzyskanej przez powoda z tytułu oddania wraku ciągnika na złom, oraz odszkodowania, jakie uzyskał od ubezpieczyciela powód, pozostała do zapłaty przez pozwanego kwota i tak nie pokryłaby całej szkody. Żądanie pozwu w tym zakresie obejmowało znacznie niższą kwotę, tj. 52.150 zł (ponad 42.000 zł niższą), aniżeli wartość szkody wynikająca z opinii biegłego sądowego (146.900 zł) po odjęciu świadczenia wypłaconego przez ubezpieczyciela (52.150). W związku z tym taka też niższa kwota została ostatecznie zasądzona (wraz z niekwestionowaną przez pozwanego w apelacji kwotą 19.412, 64 zł tytułem kosztów usługi akcji ratowniczej wykonanej przez W. W., co daje w sumie kwotę 71.562,64 zł zasądzoną w punkcie I zaskarżonego orzeczenia). Sąd Apelacyjny ostatecznie uznał zatem, że przyjęcie przez sąd pierwszej instancji w oparciu o opinie biegłego, szacunkowej wyceny pozostałości i brak ustaleń w zakresie wartości konkretnych pozostałości pojazdu nie jest istotną w sprawie okolicznością, rzutującą na treść zaskarżonego wyroku. Wartość pozostałości została wyliczona szacunkowo, przy czym zwraca uwagę, że kwoty pozostałości w opinii biegłego oraz wyliczeniach ubezpieczyciela różnią się. Ustawodawca pozwala w takim wypadku sądowi na szacunkowe ustalenie szkody. Zgodnie z art. 322 k.p.c. jeżeli w sprawie o naprawienie szkody sąd uzna, że ścisłe udowodnienie wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione, może w wyroku zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny, opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy. Dlatego Sąd Apelacyjny przyjął, iż należy wziąć pod uwagę wyższą wartość pozostałości, wyliczoną przez ubezpieczyciela, co odbędzie się z korzyścią dla strony pozwanej. Podzielić należy przy tym pogląd Sądu I instancji, że doświadczenie wskazuje, iż ubezpieczyciel ma interes w tym, aby wyliczając szkodę, przyjąć na tyle surowe dla ubezpieczonego wskaźniki, aby wypłacone odszkodowanie było jak najniższe. Uznając, że jednoznaczne ustalenie wartości pozostałości jest utrudnione z uwagi na ich brak- związany z przekazaniem ich na złom, a pozwany przegrywający sprawę co do zasady i tak poniósłby koszty dodatkowej opinii, Sąd Apelacyjny uznał, że szacunkowe ustalenie wartości pozostałości jest w niniejszej sprawie wystarczające i pozwala na wyliczenie wysokość szkody. Tym bardziej, że powód ostatecznie domagał się od pozwanego zapłaty niższego odszkodowania, aniżeli wynikałoby to z faktycznie poniesionej przez niego szkody.

Z tych wszystkich względów Sąd Apelacyjny na podstawie art. art. 385 k.p.c., apelację pozwanego jako bezzasadną oddalił.

O kosztach postępowania odwoławczego Sąd Apelacyjny orzekł na podstawie art. 98 k.p.c. w zw. z art. 391 § 1 k.p.c. oraz na podstawie § 6 pkt 6 w zw. z § 13 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat a czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. z 2002r. nr 163 poz. 1348 ze zm.).

SSA H.Zarzeczna SSA I.Wiszniewska SSA A. Sołtyka