Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt V Ka 1360/15

UZASADNIENIE

Wyrokiem Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia w Łodzi K. S. został uznany za winnego tego, że w dniu 4 listopada 2013 r. w Ł. na portierni Spółdzielni (...) przy ulicy (...) kilkakrotnie uderzył B. S. kubkiem w głowę, w wyniku czego pokrzywdzony doznał ran tłuczonych powłok głowy, stłuczenia głowy, sińców okularowych obu okolic oczodołowych i otarć naskórka nosa, czym spowodował naruszenie czynności ciała na okres przekraczający 7 dni inne niż określone w art. 156 k.k., tj. czynu z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. i na podstawie art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. wymierzył mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, na podstawie art. 69 § 1 k.k., art. 70 § 1 pkt 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. wykonanie tej kary warunkowo zawiesił na okresy próby 2 lat, na podstawie art. 46 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. zasądził od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego B. S. kwotę 5.000 złotych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, zasądził od Skarbu Państwa na rzecz pełnomocnika oskarżyciela z urzędu kwotę 723,24 złotych tytułem pomocy prawnej udzielonej z urzędu i zwolnił oskarżonego kosztów sądowych.

Wyrok ten zaskarżyli w całości na korzyść oskarżonego apelacjami obrońca oskarżonego i prokurator.

Obrońca zarzucił:

a) obrazę przepisów postępowania:

- art. 4, 5 § 2, 410 k.p.k. w zw. z art. 193 k.p.k. i art. 201 k.p.k. poprzez ich nie zastosowanie i ustalenie winy i sprawstwa oskarżonego, podczas gdy żadna z pięciu opinii biegłych medyków sądowych (w tym uzupełniających opinii pisemnych oraz ustnej opinii uzupełniającej wydanej na terminie rozprawy) nie potwierdziła ostatecznie jako wiarygodnej wersji podanej zarówno przez pokrzywdzonego, jak i oskarżonego, a zatem były to opinie o charakterze wariantowym, na co Sąd I instancji wskazał w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku;

- art. 4, 5 § 2, 410 k.p.k. poprzez dowolną a nie swobodną ocenę dowodów w postaci wyjaśnień oskarżonego i zeznań pokrzywdzonego S., z korzystną oceną dla pokrzywdzonego, podczas gdy jak prawidłowo ustalił Sąd I instancji w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, wyłącznie oskarżony i pokrzywdzony byli bezpośrednimi świadkami zdarzenia i są nadto bezpośrednio zainteresowani wynikiem postępowania, podawane przez nich wersje zdarzenia całkowicie się wykluczają, a nadto wersja podawana przez pokrzywdzonego S. podlegała nie tylko stopniowemu uzupełnieniu, w miarę upływu czasu i toczącego się postępowania przygotowawczego i sądowego, ale również całkowicie się wykluczała co do opisu prawdopodobnie zadawanych ciosów, na co Sąd I instancji również zwrócił uwagę i w ocenie obrony zupełnie dowolnie i niezasadnie usprawiedliwił sprzeczności w zeznaniach pokrzywdzonego;

b) rażącą niewspółmierność wymierzonej kary poprzez wymierzenie oskarżonemu kary oraz wygórowanego zadośćuczynienia pieniężnego jak na możliwości majątkowe i zarobkowe oskarżonego, niezasadne przyjęcie znacznego stopnia społecznej szkodliwości czynu.

Obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku, poprzez uniewinnienie oskarżonego, ewentualnie o warunkowe umorzenie postępowania karnego przy ustaleniu, że wina i stopień społecznej szkodliwości czynu nie są znaczne.

Prokurator zarzucił błąd w ustaleniach faktycznych, polegający na daniu wiary niekonsekwentnym, częściowo nielogicznym i wewnętrznie sprzecznym zeznaniem pokrzywdzonego w sytuacji, gdy nie tłumaczyły one w sposób nie budzący wątpliwości powstania wszystkich stwierdzonych u niego obrażeń oraz poczynienia ustaleń, które w żaden sposób nie wynikały ze zgromadzonego materiału dowodowego, w sytuacji gdy prawidłowa jego ocena, uwzględniająca zasady wiedzy i doświadczenia życiowego prowadzi do wniosku, że oskarżony nie dopuścił się przypisanego mu przestępstwa.

Prokurator wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu.

Sąd Okręgowy, zważył, co następuje:

Apelacje nie są zasadne. Odnośnie apelacji prokuratora, pierwszej kolejności odnieść się należy do najdalej idących zarzutów procesowych, w zakresie uznania za wiarygodne przez Sąd I Instancji zeznań pokrzywdzonego S. i to wbrew wnioskom, wynikającym z opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej co do możliwych okoliczności powstania urazów stwierdzonych u pokrzywdzonego po zajściu. Od razu należy przypomnieć, że Sąd I instancji oceniając wiarygodność kolejnych zeznań pokrzywdzonego, dostrzegł zachodzące w nich sprzeczności i prawidłowo je ocenił, czemu dał w wystarczający sposób wyraz w pisemnym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku na kartach 99-102 akt sprawy. W szczególności zaś prawidłowo uznał, że pierwsze zeznania pokrzywdzonego zawierają znacznie mniej szczegółów, co do tak istotnych okoliczności zdarzenia, jak choćby kierunek zadawanych przez oskarżonego ciosów, ich ilość, czy też tego rodzaju kluczowa okoliczność, jak którą ręką ciosy były zadawane. Z treści tej pierwszej relacji pokrzywdzonego o zajściu wynika, że właściwie nie widział on zachowania oskarżonego w chwili zadawanych ciosów, gdyż został przez niego zaskoczony od tyłu, a potem miał dociskaną głowę do dołu.

Podczas tych pierwszych zeznań pokrzywdzony podał więc jedynie, że czuł zadawane uderzenia i dopiero jak po zakończeniu ataku przez oskarżonego odwrócił się, to zobaczył że oskarżony w ręku trzymał kubek, za ucho (k. 4). Dopiero zaś w kolejnych zeznaniach pokrzywdzony zaczął „uszczegółowiać” zachowanie oskarżonego, głównie poprzez doprecyzowanie, w której ręce oskarżony trzymał kubek, którym uderzał pokrzywdzonego po głowie, z której strony kierowane były uderzenia. Charakterystyczne jest przy tym, że jeszcze w postępowaniu przygotowawczym, gdy w miarę upływu czasu „szczegółowość” zeznań pokrzywdzonego wzrastała (k. 80-81), nie zadano mu podstawowych pytań weryfikujących treść relacji. Mianowicie odnośnie tego, które opisywane przez siebie szczegóły zdarzenia pokrzywdzony widział i jest ich pewny, a których tylko się domyśla, bo w jego mniemaniu „nie mogło być inaczej”. Dopiero na rozprawie, na bardziej szczegółowe pytania Sądu i stron, pokrzywdzony wyraźnie oddzielił to, co widział i na pewno zapamiętał ze zdarzenia, od tego, co mógł tylko poczuć (uderzenia w głowę, dociskanie ręką głowy w dół), albo domyślać się między innymi na podstawie usytuowania doznanych na głowie urazów. Prawidłowo również Sąd I instancji zauważył, że zdarzenie opisane przez pokrzywdzonego miało charakter dynamiczny, było dla niego zupełnym zaskoczeniem, wiązało się z doznaniem silnych emocji, co nie sprzyjało zapamiętywaniu nawet istotnych szczegółów, także takich, jak ilość ciosów zadanych w głowę. Zatem pokrzywdzony początkowo wskazał wyraźnie na dwa uderzenia w głowę nie dlatego, że był pewien, że takich uderzeń nie otrzymał więcej, ale dlatego, że doznał akurat dwóch rozległych urazów głowy połączonych z rozcięciem naskórka: na czole i w bocznej części łuku brwiowego.

Z faktu, że podczas zadawania uderzeń głowa pokrzywdzonego mogła się w ograniczonym zakresie poruszać (np. w celu uniknięcia kolejnych ciosów) nie wynika, że prawidłowo zaobserwował i zapamiętał on sposób zadawania uderzeń przez oskarżonego, tj. którą ręką i od której strony były one zadawane. Nie można też podzielić poglądu prokuratora zawartego w apelacji, że gdyby pokrzywdzony doznał większej ilości ciosów kubkiem, niż tylko dwa, to powinien mieć więcej obrażeń na głowie. Pokrzywdzony bowiem próbował osłaniać głowę ręką, poruszać nią, co mogło spowodować, że część ciosów nie osiągnęła celu, lub osiągnęła go ze znacznie mniejszą siłą. Odnośnie zaś wersji zadawania przez oskarżonego ciosów lewą ręką, ale od prawej strony, to ta akurat część zeznań pokrzywdzonego została przez Sąd I instancji uznana za niewiarygodną, gdyż wynikającą nie z tego, co pokrzywdzony rzeczywiście zauważył i zapamiętał, ale z tego, jak wydawało mu się, że ciosy powinny być zadawane. Stąd właśnie ograniczona wartość opinii biegłych lekarzy do oceny i weryfikacji szczegółów zawartych w kolejnych zeznaniach pokrzywdzonego. Niezależnie zaś od tego Sąd ten prawidłowo uznał, że zasady doświadczenia życiowego wskazują na wykonywanie przez pokrzywdzonego podczas zadawania uderzeń ruchów głowy, w sposób nieskoordynowany, w różnych kierunkach, dla utrudnienia oskarżonemu zadawania dalszych ciosów w tę część ciała. Fakt zaś, że oskarżony przyciskał prawą ręką szyję pokrzywdzonego do dołu, nie wykluczał jakichkolwiek ruchów głowy. Zwłaszcza, że oskarżony nie był w stanie zacisnąć na szyi pokrzywdzonego palców prawej dłoni.

Sąd I instancji trafnie również zauważył, że istnieją tylko dwie konkurujące ze sobą wersje zdarzenia: pokrzywdzonego, że został napadnięty od tyłu i pobity kubkiem po głowie przez oskarżonego. Oraz oskarżonego, że to pokrzywdzony próbował go zaatakować głową, a oskarżony broniąc się najpierw raz go odepchnął od siebie (lub uderzył dłonią w okolicę czołową), a następnie zadał mu jeden cios przedramieniem (lub łokciem) w głowę (w czoło). Wersja oskarżonego została też uzupełniona o dodatkowy element w postaci dokonania przez pokrzywdzonego samouszkodzenia poprzez uderzenie głową w kant biurka. I rację ma Sąd I instancji gdy wskazuje, że wykluczenie lub odrzucenie jako niewiarygodnej jednej z tych wersji zdarzenia, pośrednio wzmacnia wiarygodność tej drugiej. Rację ma też Prokurator gdy wskazuje w apelacji, że wersja oskarżonego jest co do zasady bardziej konsekwentna, zawiera więcej szczegółów, a sprzeczności w kolejnych wyjaśnieniach oskarżonego nie dotyczą kwestii zasadniczych. Jednak tę właśnie wersję konsekwentnie uznali za niewiarygodną także biegli lekarze, nawet gdyby uznać, że jedna z ran głowy powstała u pokrzywdzonego na skutek samouszkodzenia. W tym ostatnim zakresie zresztą Sąd I instancji prawidłowo uznał za niewiarygodne, aby pokrzywdzony, który krótko wcześniej na skutek ciosu zadanego przez oskarżonego doznał jednej dużej i krwawiącej (wymagającej szycia) rany głowy, miał powód do dokonania dalszego samouszkodzenia, tylko po to, aby oskarżyć K. S. o pobicie.

Niezależnie zaś od tego, Sąd I instancji trafnie zwrócił uwagę, że wersja o „samouszkodzeniu” dokonanym przez pokrzywdzonego, powstała dopiero w momencie, gdy oskarżony dowiedział się o tym, że będzie zwolniony z pracy w związku z zajściem. Początkowo zaś twierdził w rozmowie z przełożonym, że pokrzywdzony został zabrany do szpitala, gdyż oskarżony bronił się przed jego atakiem. Oskarżony początkowo nie kwestionował zatem okoliczności zasadniczej, że to on spowodował uszkodzenia ciała u pokrzywdzonego. Trzeba też zauważyć, że oskarżony w podanej przez siebie wersji zdarzenia miał pełną możliwość zaobserwować i zapamiętać zarówno to, co robił on sam, jak i to, co robił podczas zajścia pokrzywdzony. Wyjaśnił bowiem, że spokojnie i skutecznie odparł nieskoordynowany atak ze strony pokrzywdzonego, którego zachowanie obserwował przez cały przebieg zajścia. Sam oskarżony nie doznał przy tym żadnego uszkodzenia ciała. W tej sytuacji sprzeczności i niekonsekwencji w wyjaśnieniach oskarżonego, wskazane przez Sąd I instancji nie dają się już w sposób racjonalny wyjaśnić dynamiką zajścia, stanem emocjonalnym oskarżonego, czy też ograniczoną możliwością obserwacji zajścia. A pomimo tego wersja oskarżonego, w ocenie opiniujących biegłych z zakresu medycyny sądowej, również nie znalazła potwierdzenia w ilości, rodzaju i usytuowaniu doznanych przez pokrzywdzonego uszkodzeń głowy. Nie zmienia tego faktu spekulacja Prokuratora poczyniona w uzasadnieniu apelacji odnośnie rzekomej możliwości stłuczenia okolicy ciemieniowej głowy pokrzywdzonego na skutek jedynie odepchnięcia lub uderzenia pokrzywdzonego ręką przez oskarżonego, w okolicę czołową głowy. Taką wersję powstania urazu u pokrzywdzonego, podaną przez oskarżonego, również przecież brali pod uwagę opiniujący w sprawie biegli z zakresu medycyny sądowej. I ostatecznie wykluczyli ją.

Odnośnie apelacji obrońcy, rację ma skarżący gdy stwierdza, że biegli z zakresu medycyny sądowej nie potwierdzili jako w pełni wiarygodnej wersji zdarzenia ani podanej przez oskarżonego, ani podanej przez pokrzywdzonego. Należy jednak od razu zaznaczyć, że wydając swoje opinie biegli w sposób literalny odnieśli się do szczegółów zdarzenia, podanych w toku postępowania karnego przez każdą z tych osób. Tymczasem ocena, która z tych wersji i w jakim zakresie jest wiarygodna należy ostatecznie do Sądu orzekającego. Który w tym wypadku ocenił zeznania pokrzywdzonego odnośnie sposobu i ilości ciosów zadawanych przez oskarżonego jako częściowo tylko wiarygodne, bo oparte na jego odczuciach i domysłach, a nie prawidłowej obserwacji zdarzenia. W zakresie zaś oceny wiarygodności dwóch zasadniczych źródeł dowodowych (zeznań pokrzywdzonego i wyjaśnień oskarżonego) Sąd ten nie przekroczył granic swobodnej ich oceny, określonej w art. 7 k.p.k. Poczynione zaś ustalenia co do ilości i sposobu zadawania ciosów przez oskarżonego, nie są sprzeczne z wnioskami biegłych lekarzy, którzy wydając opinie przyjmowali inne, bardziej precyzyjne założenia, w szczególności przy analizie zeznań pokrzywdzonego. Słusznie Sąd I instancji uznał więc, że opinie biegłych nie mogą być w tych okolicznościach jedyną podstawą do weryfikacji przyjętej wersji zdarzenia. Nie oznacza to zaś w szczególności, że wobec „wariantowej” treści opinii biegłych należało uznać za wiarygodną wersję oskarżonego, zgodnie z dyspozycją art. 5 § 2 k.p.k.

Wbrew bowiem twierdzeniom obrońcy, Sąd meriti nie dopuścił się też naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. Wymaga podkreślenia, iż dla oceny, czy nie został naruszony zakaz in dubio pro reo nie są bowiem miarodajne wątpliwości podnoszone przez stronę, lecz to, czy sąd orzekający w sprawie istotnie powziął wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych lub wykładni prawa i wobec braku możliwości ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego, względnie czy na gruncie konkretnej sprawy powinien był powziąć takie wątpliwości (postanowienie SN z 5 sierpnia 2009 r., II KK 36/09; OSNKW 2009/9/80). Istnienia takowych nie usuniętych przez Sąd I instancji wątpliwości w niniejszej sprawie obrońca jednak nie wykazał.

W tej sytuacji nie może też zostać uznany za trafny i zasadny zarzut dokonania przez Sąd I instancji błędu w ustaleniach faktycznych poprzez przypisanie oskarżonemu S. zarzucanego mu czynu, skoro ustalenia te są następstwem dokonania prawidłowej i zgodnej z zasadami prawa procesowego oceny dowodów, dokonanej przez ten Sąd. Zwłaszcza, że obrońca przyznał w treści apelacji, że Sąd I instancji w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku dostrzegł i rozważył także wątpliwości dotyczące szczegółów zdarzenia, podawanych na różnym etapie postępowania przez pokrzywdzonego i prawidłowo odniósł się do tych kwestii. Nie ma też racji obrońca sugerując w apelacji, że proces ten miał charakter jedynie poszlakowy. Są bowiem dowody bezpośrednie, w postaci relacji obu uczestników zdarzenia, które zostały szczególnie wnikliwie i krytycznie przeanalizowane przez Sąd I instancji, także na tle dowodów pośrednich w postaci opinii biegłych oraz zeznań osób, którym strony w różnym czasie opowiadały o zdarzeniu. Nie jest też trafny podniesiony w apelacji obrońcy zarzut naruszenia art. 410 k.p.k., skoro Sąd I instancji przeanalizował cały zebrany w sprawie i ujawniony podczas rozprawy materiał dowodowy.

Sąd I instancji prawidłowo uznał stopień społecznej szkodliwości czynu popełnionego przez oskarżonego za znaczny, z uwagi na wyrządzenie pokrzywdzonemu dużych dolegliwości fizycznych i istotnych obrażeń ciała, a także działanie przez oskarżonego w zamiarze bezpośrednim, poprzez zadanie kubkiem większej ilość uderzeń głowę pokrzywdzonego. Wziął przy tym także pod uwagę istotne okoliczności łagodzące, takie jak zamiar nagły po stronie oskarżonego czy też przyczynienie się pokrzywdzonego do wywołania konfliktu z oskarżonym. Prawidłowo jednak uznał, że znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu wyłączył możliwość warunkowego umorzenia postępowania karnego, choć oskarżony nie był dotychczas karany, a popełnienie czynu było w jego życiu jedynie incydentem.

Wymierzonej oskarżonemu kary pozbawienia wolności nieznacznie przekraczającej dolny próg ustawowego zagrożenia przewidzianej w art. 157 § 1 k.k. ocenie w Sądu Okręgowego nie można też uznać za rażąco niewspółmiernie surową w rozumieniu art. 438 pkt 4 k.p.k., zwłaszcza przy warunkowym zawieszeniu jej wykonania na minimalny okres próby (art. 70 § 1 pkt 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k.). Podzielić też należy pogląd tego Sądu, że w okolicznościach tej konkretnej sprawy ustawą względniejszą była ta obowiązująca w chwili popełnienia zarzucanego czynu. Efektywna dolegliwość wobec oskarżonego zasadza się bowiem w nawiązce orzeczonej na rzecz pokrzywdzonego w trybie art. 46 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. A w tym zakresie względniejsza była ustawa obowiązująca w chwili popełnienia czynu, a nie w czasie orzekania, co prawidłowo dostrzegł i uzasadnił Sąd I instancji. Nie można wreszcie uznać, że sama wysokość orzeczonego na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienia za krzywdę jest wygórowana czy też nie odpowiada bólowi i cierpieniu pokrzywdzonego wynikających z dwóch dużych ran na głowie, blizny po których są widoczne pomimo ich zagojenia. Z tych wszystkich powodów należało utrzymać w mocy zaskarżonej wyrok.

Sąd Okręgowy zasądził od Skarbu Państwa na rzecz pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego subsydiarnego wynagrodzenie za nieopłaconą pomoc prawną świadczoną tej stronie z urzędu, według minimalnej stawki przewidzianej przepisami, przy zwiększeniu jednak o należny podatek VAT – 23%. Uwzględniając fakt, że oskarżony jest osobą w starszym wieku, niepełnosprawną, osiągającą niewielkie dochody, a także dość znaczną wysokość zasądzonej w tej sprawie nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, Sąd Okręgowy zwolnił oskarżonego od kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. w części związanej z rozpoznaniem apelacji jego obrońcy. W pozostałej części koszty te ponosi Skarb Państwa zgodnie z treścią art. 636 § 1 k.p.k. w zw. z art. 640 k.p.k.