Pełny tekst orzeczenia

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 27 kwietnia 2015r., w sprawie K. K.,

oskarżonego o występek z art. 226 § 1 k.k.

I.  Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W godzinach wieczornych dnia 15 grudnia 2014r. oskarżony K. K. kierował w W. samochodem marki M. (...) o numerach rejestracyjnych (...). W tym samym czasie umundurowani funkcjonariusze policji z Komendy Powiatowej Policji w W. sierż. M. Ś. (1) i st. post. R. N. (1) pełnili służbę na terenie miasta, poruszając się oznakowanym radiowozem. Krótko przed godz. 23.15 na ul. (...) zauważyli jadący samochód osobowy marki M. (...), którym kierował oskarżony.

Osoba oskarżonego znana była funkcjonariuszom policji z wcześniejszych czynności służbowych, związanych z popełnianymi przez niego wykroczeniami drogowymi, m.in. kierowaniem pojazdem bez dokumentu prawa jazdy. Wiedzieli, że w przeszłości zostało mu zatrzymane prawo jazdy i był w stosunku do niego sporządzany wniosek o sprawdzenie kwalifikacji kierowcy. Wobec tego podjęli decyzję o zatrzymaniu go do kontroli drogowej w związku z podejrzeniem, że kieruje pojazdem bez uprawnień. Oskarżony posiadał także notowania policyjne w związku z podejrzeniem posiadania środków odurzających (sprawa o sygn. Ds. 1802/14 Prok. Rej. W.). St.post. R. N. (1) kojarzył natomiast oskarżonego z przeprowadzanej wobec niego latem 2014r. interwencji za zakłócanie spokoju publicznego na Placu (...) w W. (sprawa o sygn. II W 656/14), w trakcie której zaszła konieczność użycia środków przymusu bezpośredniego.

Oskarżony widząc patrol policji przyśpieszył, udając się w kierunku stacji paliw S. mieszczącej się na ul. (...), obok marketu (...). Kierujący radiowozem sierż. M. Ś. (1) włączył sygnały świetlne (bez dźwiękowych, z uwagi na późną porę). Oskarżony wjechał na stację S. i podjechał pod środkowy dystrybutor z paliwem (nr 2), zatrzymując się przodem w kierunku budynku stacji. Za nim na stację wjechał radiowóz, ustawiając się przodem do budynku stacji i równolegle do pojazdu oskarżonego, na wysokości dystrybutora nr 1 - z tym, że bliżej krawężnika, zostawiając przestrzeń na swobody przejazd innych pojazdów. St. post. R. N. (1) pośpiesznie wyszedł z radiowozu udając się w kierunku oskarżonego, ponieważ sierż. M. Ś. (1) zwrócił mu uwagę, że oskarżony może podjąć próbę ucieczki w związku z podejrzeniem przekroczenia liczby dopuszczanych punktów karnych w ruchu drogowym. S.. M. Ś. (1) pozostał jeszcze chwilę (5-10 sek.) w radiowozie, kończąc czynności parkowania i wyłączania pojazdu.

Tymczasem do oskarżonego podszedł już pracownik stacji – Ł. A. (1) i zapytał jakie paliwo wlać. Oskarżony prosił o zatankowanie oleju napędowego za kwotę 20 zł. Ł. A. (1) rozpoczął tankowanie do wlewu paliwa mieszczącego się w środkowej części pojazdu oskarżonego, od strony kierowcy.

St. post. R. N. (1) podszedł do oskarżonego siedzącego na miejscu kierowcy w swoim samochodzie. Przystąpił do czynności legitymowania - przedstawił się, podał powód kontroli drogowej i poprosił oskarżonego o okazanie dokumentów: prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego oraz polisy OC. Oskarżony przez uchylone okno pojazdu zwrócił się do niego m.in. słowami „ a może nie mam”, a chwilę później znieważył go podczas i w związku z czynnością legitymowania używając słowa „ cwaniaczku” w zwrocie: „co jest cwaniaczku, w dupie cię mam, spierdalaj, nie dam ci żadnych dokumentów, niech podejdzie drugi policjant”.

Ł. A. (1) słyszał tylko początkowy fragment tej rozmowy do słów „ a może nie mam”. Kiedy odszedł od oskarżonego i załączył dystrybutor, zajęty był już tankowaniem paliwa, patrzył na licznik, żeby nie przelać; pompa od dystrybutora zagłuszała rozmowę. Znajdował się ok. 2,5-3 m od policjanta i oskarżonego, który wówczas siedział jeszcze w samochodzie.

Z kolei S.. M. Ś. (1), wychodząc w tym czasie z radiowozu i dochodząc do oskarżonego i kolegi z patrolu, słyszał końcowy fragment tej wypowiedzi oskarżonego od słów „ spierdalaj …” itd.

Kiedy Ł. A. (1) zakończył czynność tankowania i odwrócił się w stronę oskarżonego, stało już przy nim dwóch funkcjonariuszy policji.

Po tych słowach funkcjonariusze policji poinformowali oskarżonego, że zostaje zatrzymany w związku ze znieważaniem policjanta (zatrzymanie o godz. 23.20). Oskarżony został wezwany do opuszczenia samochodu, położenia rąk na dachu pojazdu i przyjęcia pozycji w rozkroku, czego nie chciał dobrowolnie uczynić, stawiając opór. Funkcjonariusze policji zastosowali środki przymusu bezpośredniego (siły fizycznej) w postaci chwytów obezwładniających (dźwignia barkowo – łokciowa) i kajdanek na ręce trzymane z tyłu. W ten sposób oskarżony został wyciągnięty z samochodu i doprowadzony do radiowozu. Oskarżony nie został położony na ziemi, ponieważ był ubrany na biało, a w miejscu kontroli znajdowały się kałuże. Podczas tych czynności oskarżony mówił do policjantów, że ich „ porobi” i stracą pracę; do st. post. R. N. (1) zwracał się także słowami „ czy ciebie pojebało”.

Ł. A. (1) widział jak oskarżony stawiał opór, szamocząc się i nie chcąc wyjść z samochodu, a także widział częściowo jak policjanci stosują wobec niego środki przymusu bezpośredniego, doprowadzając go do radiowozu. Nie interesował się dalszym przebiegiem zdarzenia, poprosił tylko funkcjonariusza policji o uregulowanie należności za paliwo. Na jego prośbę sierż. M. Ś. (1) poszedł z oskarżonym zakutym w kajdanki zapłacić za paliwo. W budynku stacji w tym czasie znajdowała się (...), która nie słyszała tego, co działo się na podjeździe z dystrybutorami i wybiórczo przyglądała się sytuacji.

Samochód oskarżonego przeparkowano na pobliski parking. Z uwagi na wcześniejsze notowania policyjne związane z podejrzeniami posiadania narkotyków przeprowadzono w obecności oskarżonego kontrolę pojazdu w zakresie sprawdzania przewożonego ładunku i bagaży pod kątem ujawnienia narkotyków. Podczas i w związku z wykonywaniem tych czynności oskarżony w stosunku do st. post. R. N. (1) po raz kolejny w krótkim odstępie czasu wypowiadał słowa znieważające „ cwelu”, „ debilu” (w zwrocie: „ zostaw mnie cwelu, debilu”).

Ustalono, że oskarżony nie posiadał dokumentu prawa jazdy, ani aktualnego przeglądu technicznego pojazdu. Na informację o zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego zareagował słowami: „ mam wyjebane na przegląd, a także na wasze mandaty”.

Nie znaleziono przy oskarżonym ani w samochodzie narkotyków. Samochód M. (...) został przekazany ojcu oskarżonemu. K. K. został przewieziony do KPP W. i osadzony w (...) celem wykonania dalszych czynności procesowych. Został zwolniony do domu w dniu 16 grudnia 2014r. o godzinie 14.20.

Oskarżony i funkcjonariusze policji byli trzeźwi (badanie trzeźwości oskarżonego o godz. 23.52). Wobec st.post. R. N. (1) nie toczyło się postępowanie skargowe, ani w związku z tym zdarzeniem, ani innymi.

Oskarżony znieważył tego dnia dwukrotnie funkcjonariusza policji R. N. (1) podczas i w związku z pełnionymi czynnościami służbowymi związanym z legitymowaniem i kontrolą pojazdu w zakresie sprawdzenia bagażu i ładunku, działając w krótkich odstępach czasu i z góry powziętym zamiarem.

K. K. ma 21 lat. Oskarżony to postawny mężczyzna o wzroście 193 cm i wadze ok. 115 kg. Jest bezdzietnym kawalerem, bez zawodu. Aktualnie jest uczniem pierwszej klasy liceum. Jest osobą zdrową, nie leczył się psychiatrycznie ani odwykowo. Mieszka w K. z rodzicami i pozostaje na ich utrzymaniu. Nie ma własnych dochodów, nie pracuje, nie posiada wartościowego majątku.

Podsądny nie był dotąd karany za przestępstwa. Jako osoba nieletnia posiadał negatywną opinię w związku z wykazywanymi objawami demoralizacji (postępowania opiekuńczo – wychowawcze przed tut. Sądem w sprawach o sygn. III Now 152/07 i III Now 69/11 m.in. za aroganckie i lekceważące zachowanie w stosunku do nauczycieli, używanie wulgaryzmów, branie udziału w bójkach, znajdowanie się w stanie nietrzeźwości).

Już jako osoba pełnoletnia K. K. dopuścił się szeregu wykroczeń (por. k. 3 w aktach II W 656/14 i dane zebrane w niniejszych aktach). W okresie od września 2013r. do marca 2014r. popełnił cztery wykroczenia w ruchu drogowym i w związku z przekroczeniem ilości punktów karnych zostało mu zatrzymane prawo jazdy. W latach 2011-2014r. przeprowadzanych było wobec niego siedem interwencji (m.in. w związku z zakłócaniem porządku i spokoju publicznego - interwencje w dniach 03.07.2014r., 11.6.2014r., 31.12.2013r., 13.02.2013r.). Część ze spraw zakończyła się ukaraniem przez Sąd Rejonowy w Wągrowcu (wykroczenia nie uległy zatarciu – art. 46 § 2 k.w.):

- wyrokiem nakazowym z dnia 16.12.2013r. (sygn. akt II W 835/13) za wykroczenie z art. 95 k.w. na karę 100 złotych grzywny;

- wyrokiem z dnia 28.04.2014r. (sygn. akt II W 262/14) za wykroczenia z art. 92 §1 k.w., art. 95 k.w. i art. 97 k.w. na karę 300 złotych

- wyrokiem z dnia 06.11.2014r. (sygn. akt II W 591/14) za wykroczenie z art. 51 § 1 k.w. na karę 400 złotych grzywny;

- wyrokiem nakazowym z dnia 09.01.2015r. (sygn. akt II W 11/15) za wykroczenie z art. 95 k.w. i art. 141 k.w. na karę 500 złotych grzywny;

- wyrokiem z dnia 02.02.2015r. (sygn. akt II W 656/14) za wykroczenie z art. 51 § 1k.w., art. 145 k.w. i art. 43 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu narkomanii na karę 700 złotych grzywny,

Wymieniona wcześniej sprawa o sygn. Ds. 1802/14 (Prok. Rej. W.) obecnie prowadzona jest przeciwko oskarżonemu na etapie postępowania sądowego pod sygn. akt II K 802/14 (SR Wągrowiec) o przestępstwo z art. 62 ust. 2 ustawy z dnia 29.07.2005r. o przeciwdziałaniu narkomanii oraz o przestępstwa art. 58 ust. 1 ustawy z dnia 29.07.2005r. o przeciwdziałaniu narkomanii.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie:

1)  wyjaśnień oskarżonego K. K. w części (k.20, 65-67),

2)  zeznań świadków: R. N. (1) (k.3v, k. 68-69, 110), M. Ś. (1) (k. 6v, k. 70-71), Ł. A. (1) (k. 25, 72-73), w części E. G. (1) (k.109-110) oraz w niewielkim zakresie J. B. (k. 106-107) i M. Z. (k. 107-108), ,

3)  dokumentów zgromadzonych w aktach: notatka urzędowa z dnia 16.12.2014r. (k. 1-1v), protokół zatrzymania oskarżonego (k. 2-2v), protokół z przebiegu badania stanu trzeźwości urządzeniem elektronicznym (k. 8-8v, 9-9v, 10-10v), karta karna (k. 27, 78), notatka urzędowa z dnia 22.01.2015r. – dane osobopoznawcze (k. 29), dane o karalności – wydruk z Sędzia 2 (k. 43), odpis wyroku w sprawie II W 656/14 (k. 45), odpis wyroku w sprawie II W 835/13 (k. 46), odpis wyroku w sprawie II W 591/14 (k. 47), odpis postanowienia w sprawie III Now 152/07 (k. 58), odpis postanowienia w sprawie III Now 69/11(k. 59-59v), odpis postanowienia w sprawie III Now 88/12 (k. 60-60v), odpis wyroku w sprawie II W 11/15 (k. 62), wydruk z G. (k. 63), szkic miejsca zdarzenia wykonany przez oskarżonego (k. 64), pismo KPP W. z dnia 30.03.2015r. (k. 83), kopia notatnika służbowego sierż. M. Ś. wraz z odpisem (k. 84-90 i k. 103), kopia notatnika służbowego st. post. R. N. (k. 91-97), pismo z Stacji S. z dnia 26.03.2015r. (k. 98), (k. 103), kopia aktu oskarżenia w sprawie II K (k. 104-105v), a także dokumenty w aktach sprawy o sygn. II W 656/14 i II W 11/15.

******

1. Oskarżony K. K. nie przyznawał się w toku postępowania przygotowawczego i sądowego do stawianego mu zarzutu, co Sąd uznał za niewiarygodne, albowiem przeczą temu pozostałe zgromadzone dowody w powiązaniu z zasadami logiki i doświadczenia życiowego.

Za wiarygodne Sąd uznał wyjaśnienia oskarżonego w części bezspornej, bądź dotyczącej okoliczności o charakterze drugorzędnym, a pokrywających się z dowodami, którym Sąd dał wiarę. Dotyczy to miejsca, czasu i osób uczestniczących w zdarzeniu (z zastrzeżeniem, że wbrew twierdzeniom oskarżonego pracownik stacji Ł. A. nie był przez niego przywoływany w charakterze świadka, albowiem nie potwierdza tego ta osoba, i nie widziała/nie słyszała ona przebiegu całego zajścia). W odniesieniu do przebiegu kontroli za odpowiadające prawdzie należało uznać wyjaśnienia oskarżonego w części, w której wskazał na zastosowanie wobec niego środków przymusu bezpośredniego, przy czym przeciwko uznaniu, że środki te wykraczały natężeniem i rodzajem potrzebę wynikającą z zachowania oskarżonego, przemawiają zeznania świadków (policjantów i dwóch postronnych osób – pracowników stacji). Ponadto oskarżony podając, że nie ruszał się i nie utrudniał czynności prowadzonych wobec niego przez policjantów, jednocześnie zaznaczał, że policjant wzywał go do tego, aby się nie szarpał. Taki opis jest więc wewnętrznie niespójny i nielogiczny – takie polecenie policjanta nie przystaje bowiem do deklarowanego sposobu zachowania się oskarżonego. Oskarżony wskazywał także, że czynność legitymowania rozpoczęła się zgodnie z przepisami od przedstawienia się przez policjanta; podawał, że został mu zakomunikowany fakt i powód zatrzymania, a przegląd bagaży odbywał się w jego obecności – powyższe koresponduje z dowodami z zeznań funkcjonariuszy policji. Za wiarygodne należało uznać wyjaśnienia oskarżonego w części, w której podawał, że używał w przebiegu zajścia wulgaryzmu (takie ustalenia poczynił także sąd wydając wyrok w sprawie II W 11/15), a także, że wulgaryzmów nie używali w trakcie zajścia funkcjonariusze policji. Podawana przez oskarżonego informacja, że doszło już wcześniej do interakcji między nim a funkcjonariuszem R. N. (1) podczas interwencji latem 2014r. jest zgodna z prawdą, niemniej z zebranych dowodów nie wynika, ani to, by przebieg tej interwencji odbiegał od standardów/procedury, ani to, by miała ona wpływ, związek, czy przełożenie na obecnie rozpatrywane zdarzenie. Ten ostatni wniosek jest tym bardziej prawidłowy, że oskarżony nie podnosił, aby funkcjonariusz nawiązywał lub odwoływał się do okoliczności poprzedniej interwencji, albo uczynił cokolwiek, co mogłoby świadczyć o tym, że miał z góry negatywne nastawienia wobec oskarżonego.

2. Za wiarygodną Sąd uznał relację świadków R. N. (1) i M. Ś. (1) . W toku postępowania przygotowawczego w sposób wzajemnie spójny opisywali powody kontroli i przebieg czynności z oskarżonym. Z zachowaniem chronologii wydarzeń wskazywali na najistotniejsze etapy zdarzenia, przypisując oskarżonemu określone zachowania towarzyszące, w tym używanie zwrotów znieważających, odmowę wykonywania poleceń, stawianie biernego oporu. Adekwatnie do układu sytuacyjnego każdy z nich opisywał to, co mógł w danych okolicznościach usłyszeć i zobaczyć. Dotyczy to w szczególności świadka M. Ś. (1), który w odniesieniu do pierwszej fazy zajścia, słyszał jedynie fragment wypowiedzi oskarżonego (bez zwrotów znieważających), albowiem wyszedł z radiowozu i przyglądał się zajściu (słyszał je) z pewnym opóźnieniem. Gdyby więc zarzucać mu tendencyjność czy jednostronność w opisie rzeczywistości, należałoby się spodziewać, że byłby skłonny do przypisywania oskarżonemu wszelkich obelg, w oparciu np. o relację partnera. Tymczasem świadek wyraźnie zaznaczał, które fragmenty zajścia słyszał, a o których wie tylko z relacji innej osoby. Brak skłonności do uzupełnienia luk spostrzeżeniowych własnymi domysłami czy wiadomościami zasłyszanymi (traktowanymi jako własnymi) należy poczytać na jego korzyść przy ocenie zeznań.

Uwaga o braku tendencyjności odnosi się w równym stopniu także do drugiego ze świadków – R. N. (1). Z porównania zapisów w notatnikach urzędowych z ich relacjami wynika bowiem, że wobec oskarżonego można byłoby wysuwać cały szereg innych zarzutów, polegających co najmniej na lekceważącym i aroganckim postępowaniu względem nich, od czego się świadkowie jednak powstrzymali. Świadkowie przytaczali zaś tylko najistotniejsze fragmenty wypowiedzi oskarżonego, pomijając pozostałe treści o zabarwieniu lekceważącym, nonszalanckim (jak to ujął świadek Ł. A.) czy wulgarnym. Zaznaczyć należy już w tym miejscu, że wpisy w notatnikach urzędowych policjantów nie służyły do zastępowania zeznań świadków, co byłoby sprzeczne z treścią art. 174 k.p.k., ale do ich weryfikowania (w orzecznictwie wyrażany jest pogląd, że notatki mogą być wykorzystane jako podstawa zakwestionowania, uzupełnienia lub potwierdzenia, tj. weryfikacji oryginalnych zeznań, jeżeli notatki im nie przeczą, por. wyrok SN 1979.08.17, Rs 4/79, OSNPG 1980/3/39; post. SN z dnia 22.02. 2007 r., V KK 183/06, OSNwSK 2007/1/487). Wynik tego porównania wypadł korzystnie dla oceny zeznań świadków, albowiem brak w notatkach urzędowych treści, które mogłyby prowadzić do zakwestionowania relacji świadków złożonych podczas przesłuchania.

Stopień szczegółowości zeznań świadków składanych w toku postępowania przygotowawczego, zwłaszcza w części, w której przywoływali cytaty określonych wypowiedzi oskarżonego, odpowiada temu w jakim odstępie czasu od zdarzenia byli przesłuchiwani. Biorąc pod uwagę, że zeznawali jeszcze tej samej nocy, niemal na gorąco, pod wpływem wcześniejszych wydarzeń – nie powinno dziwić, że potrafili tak wiernie odtworzyć najistotniejsze dla sprawy znieważające wypowiedzi oskarżonego.

Stosownie do reguły, że wraz z upływem czasu zacierają się szczegóły, na rozprawie świadkowie podawali już mniej wiernie albo z opuszczeniami to, w jaki sposób wypowiadał się oskarżony, a świadek M. Ś. (1) odwoływał się w tym zakresie w całości do wcześniejszych zeznań. Rozpytywany na tę okoliczność każdy ze świadków zaznaczał jednak, że podtrzymuje te wyrażenia, o których zeznał poprzednio i co zapisał ponadto w notatniku. Z punktu widzenia upływu czasu i ilości czynności służbowych wykonywanych na przestrzeni kliku miesięcy, a także niewątpliwie mniejszego znaczenia dla ich życia osobistego i zawodowego tego incydentu (nie doszło do naruszenia ich nietykalności cielesnej, nie toczyło się w związku z tą sprawą postępowanie skargowe, ani osoba oskarżonego nie zaznaczyła się w późniejszym czasie w ich życiu) - byłoby nienaturalnym, gdyby to nadal wiernie przechowywali w pamięci.

Omawiając tę kwestię Sąd zauważa, że świadek R. N. (1) wspominał na rozprawie także o zwrocie „idioto”, który nie występował w jego poprzednich zeznaniach ani nie został odnotowany w notatniku służbowym. Okoliczność ta nie przekreśla wiarygodności jego relacji. Po pierwsze, dlatego, że oskarżony posługiwał się w przebiegu zajścia w różnych momentach różnymi nieprzychylnymi określeniami, o charakterze obelżywym lub tylko lekceważącym, aroganckim, albo wulgarnym, a zatem nie można wykluczyć, że i takie słowo padło z jego ust, choć mogło zostać pominięte w pierwszych zeznaniach świadków. Po drugie, znaczenie słowa „debil” (które znajduje potwierdzenie w pierwszej relacji świadków jako wyraz używany przez oskarżonego), jest bliskie znaczeniu słowa „idiota”, o którym wspominał świadek R. N. (1) na rozprawie – w obu przypadkach jest to pejoratywnie zabarwione określenie imputujące osobie, wobec której jest kierowane, niski poziom inteligencji. Wobec tego świadek mógł po pewnym czasie zapamiętać tylko sens, znaczenie wypowiedzi oskarżonego, a nie dokładne słowo. Tę drugą możliwość Sąd przyjął w sprawie, albowiem jest to wersja korzystniejsza dla oskarżonego (wprowadzanie do ustaleń faktycznych kolejnego słowa o charakterze znieważającym byłoby ustaleniem niekorzystnym dla niego, co pozostawałoby w sprzeczności z regułą z art. 5 § 2 k.p.k.).

Świadkowie zeznawali na rozprawie w sposób naturalny, jak wskazywali - nie przygotowywali się wcześniej do przesłuchania, co także odpowiada stopniowi szczegółowości ich relacji z etapu postępowania sądowego. Odtworzyli dość dokładnie kontekst zdarzenia i zasadniczy układ chronologiczny, w szczególności zaznaczając, że do znieważenia doszło dwukrotnie: w czasie czynności legitymowania i czynności kontroli w pojeździe. Wskazali na niesubordynację oskarżonego i konieczność zastosowała siły fizycznej celem wyegzekwowania wydawanych poleceń związanych z opuszczeniem pojazdu. Uzasadnili powody zainteresowania pojazdem oskarżonego, odwołując się do notowań kryminalnych i karalności oskarżonego za wykroczenia, co koresponduje z danymi osobo-poznawczymi zgromadzonymi w aktach.

W zeznaniach świadków z rozprawy występują pewne nieścisłości czy opuszczenia, jednak nie mają one charakteru zasadniczego dla sprawy. Żaden z nich nie miał wątpliwości, że doszło do znieważenia funkcjonariusza policji w związku z podejmowanymi przez niego czynnościami i że policjant ten nie dawał oskarżonemu powodów do takiego zachowania. Wątpliwości świadkowie mieli np. co do tego: czy włączone były w radiowozie sygnały do zatrzymania; czy wspólnie czy w pojedynkę wykonywali niektóre czynności; przy określaniu dokładnego miejsca kajdankowania albo pozycji radiowozu itp.

Większą ilość pominięć i niedokładności Sąd dostrzegł w zeznaniach świadka M. Ś. (1) z rozprawy, co może wynikać po pierwsze z tego, że zainteresowanie i uwikłanie świadka w sprawę było niewielkie, skoro nie jego dotyczyły zniewagi i nie on mógł się poczuć dotknięty postępowaniem oskarżonego. Świadek miał pewne problemy z określeniem oporu stawianego przez oskarżonego (raz podał, że z jego zatrzymaniem nie było problemów, potem, że trzeba było użyć siły: chwytów obezwładniających i kajdanek, bo dobrowolnie nie chciał wyjść z samochodu, ani podać rąk). Ponieważ oskarżony czynnie nie nastawał na policjantów, a jego opór miał raczej charakter bierny, nie był gwałtowny w przebiegu ani drastyczny, to świadek z czasem mógł umniejszać okoliczności tego oporu. Ponieważ z zeznań świadka postronnego (Ł. A.) wynika, że oskarżony ewidentnie stawiał opór, a nawet zaczął się „szamotać”, okoliczności te Sąd uznał za udowodnione zgodnie z pierwszymi, jednoznacznymi w swej treści, zeznaniami świadka M. Ś. (1). Już z samego porównania postury oskarżonego (wagi ciała, wzrostu) i policjantów wynika, że oskarżony nie musiał zadawać sobie wiele trudu, by skutecznie utrudnić im czynność zatrzymania.

Dynamiczność sytuacji w zestawieniu z upływem czasu od zajścia także po części uzasadnia wątpliwości świadków, dotyczące np. określenia dokładnego miejsca założenia kajdanek (przy pojeździe oskarżonego, przy radiowozie, czy pomiędzy pojazdami). Zauważyć należy, że nawet postronni świadkowie mieli z tym problemy, chociaż nikt nie ma wątpliwości, że zeznają wiarygodnie: E. G. (1) podaje, że założenie miało miejsce między stanowiskami z dystrybutorami, przed doprowadzeniem do radiowozu; Ł. A. (1) – że przy radiowozie. Powyższe może też wynikać z faktu, że odległość między pojazdami nie była duża (świadkowie podają wartości od 4 do 10m, przy czym za miarodajne należy uznać opisową wersję wzajemnego ustawienia pojazdów, z której wynika, że była to odległość, która umożliwiała przejazd innym pojazdom). Na podstawie zeznań świadka E. G. (1) można kwestię tę rozstrzygnąć w ten sposób, że skoro świadek nie widziała momentu doprowadzania oskarżonego do radiowozu, a widziała zakładanie kajdanek, to musiało dojść do tego przy, bądź niedaleko, pojazdu oskarżonego.

Fakt, że świadkowie z upływem czasu przyznają się, że pewnych fragmentów nie pamiętają, albo nie są ich pewni, sprawia, że zeznania te nabierają waloru spontanicznej, niesterowalnej, nieuzgadnianej wcześniej relacji.

Z kolei w kwestii sygnałów do zatrzymania, świadek R. N. (1) powołał się na fakt, że decyzję o włączeniu sygnałów podejmuje kierowca radiowozu, w tym wypadku świadek M. Ś. (1); ten zaś wskazał, że zastosowano tylko sygnały świetlne i wyjaśnił z jakich powodów. Logicznie wskazał także, odwołując się do porównania prędkości obu pojazdów, że zaistniały podstawy, by zakładać, że oskarżony na widok radiowozu celowo przyspiesza. Nie ma w ocenie Sądu potrzeby dalszego roztrząsania tych kwestii, bo nawet, gdyby podążali za oskarżonym bez sygnałów, to fakt ten pozostaje bez znaczenia dla oceny późniejszego zachowania oskarżonego. Nie doszłoby do jego zatrzymania, gdyby zamiast zniewag po prostu okazał dokumenty lub poinformował o ich braku. Decyzja funkcjonariuszy o przeprowadzeniu kontroli okazała się, zgodnie ze wstępnymi założeniami, trafna – oskarżony kierował pojazdem bez dokumentu prawa jazdy i bez ważnego przeglądu technicznego. Nie sposób więc przyjmować, aby nadużywali swych uprawnień podejmując bezpodstawne czynności, motywowani chęcią szykany oskarżonego. Taki punkt widzenia zdaje się prezentować oskarżony, jest on jednak zupełnie oderwany od realiów sprawy i tego, jaka przeszłość (linia życiowa) oskarżonego rysuje się na tle chociażby uprzednich skazań za wykroczenia.

W tym miejscu należałoby nawiązać do linii obrony, która – jak należy sądzić na podstawie składanych wniosków dowodowych – próbuje nakreślić sylwetkę pokrzywdzonego R. N. (1) jako osoby nadużywającej swych uprawnień.

Sąd ustalił, że nie toczyły się w przeszłości postępowania skargowe wobec tego funkcjonariusza policji; jednorazowo przeprowadzone były czynności sprawdzające w związku z zarzutem osoby trzeciej, które jednak nie potwierdziły żadnych nieprawidłowości w postępowaniu funkcjonariusza, a zarzuty miały charakter pomawiający. Mimo tego funkcjonariusz nie występował przeciwko tej osobie z oskarżeniem prywatnym, co dowodzi, że jest zdolny do oddzielania spraw zawodowych od życia prywatnego i nie chowała osobistych urazów do kontrolowanych osób, nawet jeśli formułują pod jego adresem nieprawdziwe zarzuty. Powyższe wpisuje się w sposób zachowania pokrzywdzonego w dniu zdarzenia, kiedy to nie odwoływał się do poprzednich incydentów z udziałem oskarżonego. Zresztą sam oskarżony nie zarzuca mu w wyjaśnieniach, aby się na to powoływał. Zbytnią wagę przywiązuje więc obrona do przebiegu zajścia na Placu (...) latem 2014r., bo w dniu analizowanego zdarzenia w grudniu 2014r. fakt ten nie wpływał na zachowanie policjanta. Zupełnie pomija zaś obrona fakt, że tamte zdarzenia doprowadziły do wydania prawomocnego wyroku skazującego oskarżonego za wykroczenia zakłócania spokoju i porządku publicznego, zaśmiecanie miejsc publicznych i spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym (II W 656/14), zaś w stosunku do policjanta nie toczyło się nawet postępowanie ze skargi oskarżonego. Skoro oskarżony nie składał skargi na postępowanie policjanta zarówno w związku z incydentem latem 2014r., jak i w grudniu 2014r., to wysuwanie obecnie zastrzeżeń pod jego adresem musi być potraktowane jako działanie instrumentalne, podyktowane doraźną potrzebą procesową.

Funkcjonariusz R. N. (1) wyjaśniał swoje nastawienie względem sprawy, podając jasne i czytelne motywy, dla których o znieważającym zachowaniu oskarżonego zaraportował w notatce. Wskazał mianowicie, że był do tego zobligowany z uwagi na publiczno-skargowy tryb ścigania przestępstw znieważenia funkcjonariuszy publicznych, a brak reakcji z jego strony na takie zachowania mógłby być poczytany za niedopełnienie obowiązku zawiadomienia o popełnionym przestępstwie (k. 69).

W odniesieniu do funkcjonariusza M. Ś. (1) oskarżony nie formułował żadnych zarzutów, a wręcz podawał, że był bardzo miły. Tym bardziej trudno zakładać, że funkcjonariusz ten, bez żadnego powodu i interesu, pomawia oskarżonego. Sam nie pozostaje też w jakichś bliższych relacjach z drugim funkcjonariuszem, które mogłyby rzutować na treść jego zeznań (jak podawał przez zdarzeniem incydentalnie odbył z nim jedną służbę).

Sąd nie uważa, aby należało wyciągać istotne dla sprawy wnioski z faktu, że z dwóch funkcjonariuszy policji oskarżony atakował werbalnie tylko jednego. Skoro to funkcjonariusz R. N. (1) rozpoczął z nim czynności legitymowania, to logicznym jest, że w jego stronę skierował atak. Mając zaś na uwadze, że oskarżony żywił głęboką urazę do policjanta R. N. (1) w związku z poprzednią interwencją, to zgodne z tymi emocjami, jest jego dalsze postępowanie, gdzie jemu właśnie konsekwentnie ubliżał. Świadek M. Ś. (1) wspominał o konflikcie („darciu kotów”) oskarżonego z drugim funkcjonariuszem, niemniej konflikt ten miał źródło w zachowaniu oskarżonego i nie przekładał się na postępowanie funkcjonariusza, skoro nie postępował on nieadekwatnie do okoliczności kontroli. Wynika to z zeznań świadka M. Ś. (1) i Ł. A. (1) (w części, w której nie dostrzegają nieprawidłowości w wyborze, skali i sposobie przeprowadzenia środków przymusu), a częściowo także wyjaśnień oskarżonego (w części, w której nie zarzucał policjantowi ataków natury werbalnej).

Nie należy upatrywać złej woli funkcjonariuszy policji w fakcie, że nie została zabezpieczona płyta z monitoringu stacji paliw. Po pierwsze, dlatego, że decyzja o kształcie czynności dowodowych w postępowaniu przygotowawczym nie należała do sfery ich kompetencji, tylko osoby prowadzącej dochodzenie. Po drugie, zakres nagrania wynika pośrednio z zeznań postronnego świadka E. G. (1) i na tej podstawie należało przyjąć, że dowód ten dla sprawy o znieważanie mógłby niewiele wnieść (z uwagi na brak nagrania głosu oraz lukę w świetle kamery między dystrybutorami). W świetle tych faktów decyzja prowadzącego dochodzenie o uznaniu nagrania za nieistotnego dla sprawy nie wydaje się być pozbawiona racjonalnych podstaw.

Zeznania świadka R. N. (1) z bliźniaczej sprawy o wykroczenie Sąd uznał za wiarygodne, niemniej nie miały one istotnego znaczenia dla sprawy, albowiem dotyczyły okoliczności bezspornych (brak dokumentu prawa jazdy) albo pobocznych (wulgaryzmy w miejscu publicznym) i nie były nakierowane na wyświetlenie faktów związanych z zarzutami stawianymi oskarżonemu w niniejszej sprawie. Z kolei jego zeznania z ostatniej rozprawy miały służyć przekładowi treści notatnika na czytelny odpis, podobnie jak uczyniono to w przypadku notatnika M. Ś. (1), i to w celu weryfikującym, a nie zastępującym jego zeznania (por. wcześniejsze uwagi o art. 174 k.p.k.).

3. Zeznania funkcjonariuszy policji Sąd zweryfikował w świetle zeznań świadka Ł. A. (1). Chodzi zwłaszcza o rozstrzygnięcie, czy i kto mógł (miał warunki do tego), by słyszeć pierwszą wymianę zdań między oskarżonym a policjantem R. N. (1) przy czynności legitymowania.

Z zeznań Ł. A. (1) wynika, że był świadkiem zdarzenia, jednak nie prowadził nieustającej obserwacji przebiegu czynności z oskarżonym. Jak podaje słyszał polecenie okazania dokumentów do kontroli i odpowiedź oskarżonego „ a może nie mam”. Zaznaczył, że te wypowiedzi nie kończyły interakcji między rozmówcami, jednak on nie znał jej dalszego przebiegu. Logicznie i zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego wyjaśnił przy tym, że jego brak spostrzeżeń wynika z tego, iż zajęty był tankowaniem, a więc: po pierwsze, uwagę swoją skupiał na liczniku dystrybutora, żeby nie przelać ponad żądanie klienta; po drugie, ewentualne odgłosy zakłócał silnik (pompa) pracującego dystrybutora. Zdarzenie nie było zaś aż tak spektakularne, żeby mogło przykuwać jego uwagę. W części, w której świadek wskazuje, że policjant zgodnie ze swymi obowiązkami przedstawił się i poprosił o dokumenty do kontroli, nie czyniąc żadnych niestosownych aluzji czy wtrąceń, zeznania te odpowiadają także wyjaśnieniom oskarżonego i zeznaniom świadka R. N. (1). W części, w której świadek wskazuje na lekceważący sposób potraktowania legitymującego policjanta, zeznania świadka podważają wyjaśnienia oskarżonego, który podawał, że zwrócił się do policjanta wyłącznie z prośbą o to, by podszedł drugi policjant, a jednocześnie uprawdopodobniają relację policjanta wskazującego na kontynuowanie tego aroganckiego sposobu zachowania. Wobec tego, że świadek Ł. A. (1) wskazuje, że interakcja w/w osób była kontynuowana po tym, jak odszedł do dystrybutora, jego zeznania nie przeczą w sposób oczywisty zeznaniom policjanta R. N. (1), który wskazuje na następujące w dalszej fazie zwroty znieważające. Fakt, że świadek R. N. (1) nie przytoczył słów oskarżonego „ a może nie mam”, o których mówił z kolei pracownik stacji, nie przesądza, że słowa takie nie padły na samym początku. Świadek R. N. (1) powtarzał istotny dla sprawy konkretny zwrot znieważający, a nie całości konwersacji, która przecież nie zamykała się tylko w znieważającej frazie.

Należy zauważyć, że świadek Ł. A. (1) wskazał, iż w jego ocenie drugi funkcjonariusz znajdujący się wówczas jeszcze w pojeździe mógł nie słyszeć przebiegu tej interakcji w jej wstępnej fazie. Ocena ta wydaje się być trafna, jeśli się zważy, że rozmowa nie była głośna, toczyła się przez uchyloną szybę samochodu, a wypowiadając słowa oskarżony był wewnątrz pojazdu. Z tym spostrzeżeniem Ł. A. (1) korespondują zeznania świadka M. Ś. (1), który wyraźnie zaznacza, że nie słyszał początkowej fazy legitymowania, a zasłyszana przez niego fraza: „ spierdalaj nie dam ci dokumentów” była fragmentem kończącym nieznaną mu wcześniejszą wypowiedź oskarżonego, na którą powoływał się świadek R. N. (1) (tj. frazę: „ co jest cwaniaczku, w dupie cie mam …”). Gdyby funkcjonariusz M. Ś. (1) upierał się, że słyszał jak oskarżony znieważał partnera używając zwrotu „cwaniaczku”, to podważałoby to jego wiarygodność. Fakt, że tego nie czynił, nadaje jego zeznaniom walor szczerej relacji. Na rozprawie, po upływie pewnego czasu od zdarzenia mógł nie mieć pewności, w którą stronę wówczas patrzył, jaka była dokładna pozycja radiowozu, itp. - niemniej istotne jest to, że w dalszym ciągu utrzymywał, że wszystkiego nie słyszał, a w szczególności nie twierdził, że był świadkiem wypowiadania przez oskarżonego zniewagi „cwaniaczku”.

W momencie, gdy funkcjonariusz M. Ś. (1) opuścił radiowóz, idąc w kierunku samochodu oskarżonego, miał już możliwość czynienia spostrzeżeń słuchowych. Stąd też był w stanie powtórzyć końcową frazę wypowiedzi oskarżonego od słów „ spierdalaj”. Świadek Ł. A. (1) mógł zaś z kolei już tego nie słyszeć, ponieważ, gdy ponownie rozpoczął obserwować zdarzenie, to obaj policjanci byli już przy pojeździe oskarżonego – a zatem nie widział momentu, gdy policjant – kierowca podchodzi do oskarżonego i toczyła się rozważana wymiana zdań. Zakończyła się ona zanim pracownik stacji ukończył czynność tankowania (podczas której nic nie mógł usłyszeć) i ponownie spojrzał w miejsce czynności legitymowania.

Trzeba zauważyć, że oboje: świadek Ł. A. (1) i M. Ś. (1) podają przybliżony czas, kiedy to nie mogli słyszeć wymiany zdań między oskarżonym a funkcjonariuszem R. N. (1) (Ł. A. mówi o 10 sek. tankowania; M. Ś. o 5-10 sek. na zaparkowanie i wyłączenie radiowozu i podejście do oskarżonego). Był to czas, w którym mogła rozegrać się sytuacja, o której mówił świadek R. N. (1) – w przebiegu której oskarżony wypowiedział znieważającą frazę, a której mogli nie słyszeć świadkowie M. Ś. (1) i Ł. A. (1).

Należy też zauważyć, że na tym spostrzeżeniu kończy się relacja świadka Ł. A. (1) w części dotyczącej wymiany zdań między uczestnikami czynności, a wiec tego, co sam usłyszał. Świadek opisuje dalej już tylko to, co widział, z czego należałoby wnosić, że oddalił się i widział zajście z pewnej perspektywy. Ponadto, w jego relacji istnieją luki związane z czynnościami sprawdzającymi wnętrze pojazdu – świadek pamięta, że doszło do przeparkowania pojazdu spod dystrybutora, jednak pomija czynności kontrolne w pojeździe oskarżonego. Wobec powyższego należało przyjąć, że nie opisuje (nie widział) zdarzenia całościowo. Tym samym zeznania świadka nie są sprzeczne z relacją funkcjonariuszy policji na temat tego, jak zachowywał się, a w szczególności co mówił, oskarżony podczas tej fazy zajścia. Świadek w sposób spójny z relacją funkcjonariuszy wskazywał natomiast, że oskarżony stawiał opór, a nawet szamotał się, a policjanci nie stosowali środków, które wykraczały poza aktualną potrzebę (na tego rodzaju przekroczenie uprawnień nie wskazuje też druga pracownica stacji).

Zeznania świadka Ł. A. (1) Sąd uznał za wiarygodne, albowiem co do jego obiektywizmu nie należało mieć wątpliwości jako postronnego i przypadkowego obserwatora.

4. Zeznania świadka E. G. (1) są nieistotne dla głównego nurtu procesu, bo świadek nie słyszała żadnego fragmentu zajścia, znajdując się przez cały czas wewnątrz budynku stacji paliw. Opisała pewną chronologię wydarzeń, co do zasady zgodną z relacją pozostałych uczestników lub świadków zdarzenia. Istnieją w tym opisie pewne drobne różnice na tle pozostałych dowodów dotyczące np. tego, czy policjant kierujący radiowozem podchodził do oskarżonego będącego w aucie (tak zeznają pozostali świadkowie), czy też poszedł tam dopiero z drugim funkcjonariuszem, który po niego się wrócił (jak podaje E. G.). Jeśli się uwzględni, że świadek E. G. (1) podaje, iż całość konwersacji policjanta (będącego pasażerem) z oskarżonym miała trwać 5 minut, a z innych wiarygodnych dowodów wynika, że trwało to znacznie krócej (por. zeznania Ł. A. – ok. 10sek.), to należy przyjąć, że świadek pominęła jakiś fragment zajścia lub dokonała uproszczenia, czy przesunięcia w czasie. Wątpliwym w świetle zasad doświadczenia życiowego jest także, aby funkcjonariusz policji, po stwierdzeniu, że zachodzą podstawy do zatrzymania osoby w związku ze znieważaniem policjanta, zostawiał go następnie bez nadzoru, udając się do radiowozu po drugiego policjanta; podobnie wątpliwym jest z punktu widzenia logiki, że funkcjonariusz (kierowca), który chwilę wcześniej zwracał uwagę koledze z patrolu na potrzebę pilnej interwencji w związku z możliwą próbą ucieczki kierującego, następnie spokojnie obserwuje sytuację przez 5 minut z radiowozu. Powyższe nie ma w każdym razie decydującego znaczenia dla sprawy, bo policjant będący kierowcą nie zeznawał na okoliczność zwrotów znieważających przy czynnościach legitymowania. Rozważana tu sekwencja zdarzeń mogłaby mieć znaczenie wtedy, gdyby świadek ten potwierdzał, że słyszał (wychodząc z radiowozu lub podchodząc do kierującego) zwroty znieważające – zeznania pracownicy stacji mogłyby wówczas posłużyć jako narzędzie weryfikacji jego relacji.

Podobnie, za nieistotne dla sprawy, należało uznać zeznania świadka E. G. (1) w części, w której wskazuje, że oskarżony na stacji najpierw wysiadł z samochodu, a dopiero na widok radiowozu wsiadł do niego z powrotem. Fakt ten nie wynika z żadnego z przeprowadzonych dowodów, wobec powyższego Sąd także w tej części zeznania świadka odrzucił, tym bardziej, że świadek nie była tej okoliczności pewna. Na mniejszą dokładność opisu świadka z pewnością mógł mieć wpływ fakt, że nie składała zeznań bezpośrednio po zdarzeniu, tylko cztery miesiące później, a nadto nie prowadziła nieprzerwalnej obserwacji sytuacji na podjeździe i czyniła to z dalszej perspektywy (wnętrza budynku).

Zeznania świadka E. G. (1) Sąd uznał za szczere, jako postronnego, niezainteresowanego biegiem sprawy obserwatora, niemniej przydatne dla sprawy tylko z uwzględnieniem zastrzeżeń poczynionych powyżej.

5. Zeznania świadków J. B. i M. J. są nieistotne dla sprawy, ponieważ świadkowie nie uczestniczyli w zdarzeniach na stacji S.. Świadkowie potwierdzili bezsporny fakt, że wobec oskarżonego już wcześniej prowadzona była interwencja, w której uczestniczył m.in. funkcjonariusz R. N. (1). Z interwencji tej nie sposób jednak wywodzić, że między interweniującym funkcjonariuszem a oskarżonym powstał na kanwie tego zdarzenia konflikt we właściwym tego słowa znaczeniu. Być może na tej podstawie oskarżony wyniósł subiektywne poczucie pokrzywdzenia. Natomiast dla funkcjonariusza policji była to jedna z wielu interwencji, w przebiegu której spotkał się z niesubordynacją kontrolowanego i zmuszony został do wykorzystania środków przymusu bezpośredniego. Zdarzenie miało charakter incydentalny i ze zdarzenia tego dla policjanta nie wynikły żadne dalsze przykre konsekwencje – nie doznał obrażeń, nie toczyło się postępowanie skargowe przeciwko niemu, ani sam nie składał zawiadomień przeciwko oskarżonemu, itp. fakty, które mogłyby wpłynąć na wytworzenie się u niego nieprzychylnego nastawienia czy wrogiej postawy wobec oskarżonego. Należy zauważyć, że nawet z zeznań omawianych świadków (odczytanych ze sprawy II W 656/14) wynika, iż oskarżony co najmniej przeklinał w obecności policjantów, spożył alkohol i nie wykonywał części poleceń funkcjonariusza policji, a zatem nie było podstaw, by podważać ustalenia prawomocnego wyroku skazującego w sprawie II W 656/14, ani kwestionować zasadność środków podjętych na miejscu interwencji przez funkcjonariusza. Dalsze roztrząsanie tej kwestii Sąd uznał za nieistotne dla sprawy, albowiem nie wykazano, aby okoliczności tej interwencji miały przełożenie na okoliczności analizowanego zdarzenia (por. wcześniejsze rozważania). Rozstrzygające znaczenie mają w tej kwestii same wyjaśnienia oskarżonego, z których wynika, że funkcjonariusz policji w związku z tą kontrolą w żaden sposób nie nawiązywał do interwencji sprzed pół roku. Nawiązanie takie poczynił tylko oskarżony i tylko w jego subiektywnym przekonaniu istniał jakiś związek między sprawami.

6. Sąd uznał za wiarygodne dokumenty, zgromadzone w niniejszej sprawie, a także w załączonych aktach – te ostatnie w aspekcie uprzedniej karalności za wykroczenia – albowiem nie były kwestionowane przez strony, tak co do ich rzetelności i autentyczności, jak i co do prawdziwości zawartych w nich treści. Wobec braku dowodów przeciwnych, Sąd także nie znalazł podstaw, by je kwestionować.

II. Sąd zważył, co następuje:

Występku z art. 226 § 1 k.k. dopuszcza się ten, kto znieważa funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych.

1. Istota tego rodzaju czynu karalnego sprowadza się do zachowania, które według zdeterminowanych kulturowo i społecznie aprobowanych ocen stanowi wyraz pogardy, uwłaczania czci drugiego człowieka, ubliżania, obraźliwego zachowania (W. Kulesza, Zniesławienie i zniewaga. Ochrona czci i godności człowieka w polskim prawie karnym - zagadnienia podstawowe, Warszawa 1984, s. 169; P. Hofmański, J. Satko, Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej, Zakamycze 2002, s. 44). Słownymi zniewagami są w pierwszym rzędzie takie wypowiedzi, które w każdym kontekście są obraźliwe (np. określenia „cham”, „cwel”), jak i wypowiedzi, zawierające niezracjonalizowaną treść, na którą składać się mogą rzeczowniki same w sobie zawierające sens nazwowy, jednak nabierające obraźliwego charakteru na mocy przyjętej w społeczeństwie konwencji (np. zwroty „ty świnio”).

Jak skonstatował SN w wyroku z 7.5.2008 r.: „ Przestępstwo zniewagi polega na użyciu słów obelżywych lub sformułowanie zarzutów obelżywych lub ośmieszających, postawionych w formie niezracjonalizowanej. O uznaniu określonych sformułowań za »znieważające« decydują w pierwszym rzędzie ogólnie przyjęte normy obyczajowe”.

Należy też podkreślić, że zachowanie znieważające jest czymś więcej niż postępowaniem niekulturalnym czy lekceważącym: „ Istotą znieważenia jest okazanie pogardy, która głębiej wyraża ujemny stosunek do wartości, jaką reprezentuje sobą człowiek, niż lekceważenie” (W. Kulesza, op.cit., s. 174).

Ścisłe wytyczenie zakresu znaczeniowego znamienia „znieważa” nie jest możliwe ze względu na wchodzące w grę oceny. „ Mogą one być zrelatywizowane nie tylko do obyczajowości różnych środowisk, ale również powinny uwzględniać stosunki łączące strony: służbowe, towarzyskie oraz stopień wzajemnej zażyłości" (W. Kulesza, op.cit. s. 174, s. 169-174). Należy jednak podkreślić, że rzeczowe kryterium oceny w tym przedmiocie stanowią normy społeczne, a nie subiektywne mniemanie o sobie określonego funkcjonariusza (zob. wyrok SN z 17 lutego 1993 r., III KRN 24/92 (Wokanda 1993, nr 10, poz. 8).

Powyższe wiąże się pośrednio z przyjęciem poglądu – przeważającego w doktrynie i akceptowanego przez Sąd w niniejszej sprawie - że zniewaga jest przestępstwem formalnym, a zatem dla jego dokonania nie jest konieczny żaden konkretny skutek, a w szczególności, by adresat znieważającej wypowiedzi poczuł się dotknięty (tak m.in. J. Waszczyński, Zniewaga, w: System prawa karnego t. IV, O przestępstwach w szczególności, cz. 2, red. I. Andrejew, 1989, s. 113-114; A. Marek, Komentarz, s. 487; L. Gardocki, Prawo, s. 292; Kulesza, op.cit., s. 168 i n.).

Nie ulega wątpliwości, że nazywając pokrzywdzonego „cwaniaczkiem”, „cwelem”, „debilem” – na tle przyjętych i stosowanych powszechnie kryteriów - oskarżony wykroczył daleko poza tylko lekceważenie czy wyrażenie krytycznego sądu na temat aktywności drugiej osoby. Wyrazy te uwłaczają jednoznacznie godności drugiego człowieka. Do zakresu lekceważącego zachowania można natomiast zaliczyć pozostałe formy postępowania oskarżonego w relacjach z funkcjonariuszami (jak np. jego wypowiedzi w związku zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego, których Sąd nie zaliczył w poczet zwrotów znieważających, uznając, ze stanowią wyraz jedynie braku szacunku i kultury).

Należy zaznaczyć, że w praktyce mogą wystąpić trudności w zakwalifikowaniu określonego zachowania jako zniesławienia bądź też zniewagi. Wskazuje się w piśmiennictwie, że istotną różnicą jest to, czy mamy do czynienia " (...) z postawieniem zarzutu zracjonalizowanego, dotyczącego postępowania lub właściwości pokrzywdzonego, które mogą go poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności" - w przypadku zniesławienia, czy też w przypadku zniewagi chodzi o " (...) zarzut obelżywy lub ośmieszający, postawiony w formie niezracjonalizowanej" (B. Kunicka-Michalska, J. Wojciechowska, Przestępstwa przeciwko wolności, wolności sumienia i wyznania, wolności seksualnej i obyczajności oraz czci i nietykalności cielesnej, Warszawa 2001, s. 246 – 247). W judykaturze wskazuje się natomiast, że: " W zupełnie takich samych wyrażeniach może raz tkwić zniesławienie, a w innym wypadku tylko obelga. W wystosowaniu do kogoś słów: "złodziej" (...) itp. może, zależnie od okoliczności i zamiaru, tkwić bądź wprost tylko obelga ("Ty złodzieju" (...)), bądź zniesławienie ("jest to złodziej" (...)), bo w pierwszym razie mamy tu do czynienia tylko z obelżywym epitetem, w drugim zaś - wręcz z przypisaniem oskarżonemu czynów występnych, gdyż złodziejem jest "kto dopuszcza się kradzieży"" (wyrok SN z 9 października 1931 r., 1 K 886/31, RPiE 1932, nr 1).

W realiach niniejszej sprawy zwroty „cwaniaczku”, „cwelu”, „debilu” to obelżywe epitety, wysłowione w formie niezracjonalizowanej, bez relatywizowania ich (nawiązywania) do określonego postępowania czy właściwości pokrzywdzonego (nie łączyły się z prezentacją faktów, które mogłyby naruszać dobre imię, co byłoby charakterystyczne dla zniesławienia). Stąd właściwym jest przyjęcie, że naruszają godność osobistą i tym samym wypełniają znamiona strony przedmiotowej występku znieważania. Ubocznie należy zwrócić uwagę, że tak też słowa te potraktował funkcjonariusz policji, nie upatrując w nich zarzutu zniesławiającego.

2. Dla realizacji czynu zabronionego z art. 226 § 1 k.k. konieczne jest ponadto wystąpienie łącznie dwóch przesłanek, tj. popełnienie czynu zabronionego podczas i w związku z pełnieniem przez funkcjonariuszy publicznych obowiązków służbowych.

Określenie to, najogólniej rzecz biorąc, oznacza istnienie powiązania rzeczowo-przyczynowego pomiędzy znieważeniem a wypełnianiem obowiązków (realizacją uprawnień) służbowych, które wykonuje, wykonywał, czy dopiero ma wykonać funkcjonariusz publiczny. Istotą tego powiązania jest na ogół to, że wykonywana, wykonana albo mająca być w przyszłości przedsięwzięta czynność służbowa funkcjonariusza, zwykle dla sprawcy niekorzystna, jest motywem przestępnego działania (por. wyrok SN z dnia 28 grudnia 1973 r., Rw 1084/73, OSNKW 1974, nr 4, poz. 80 oraz wyrok SN z dnia 5 października 1977 r., Rw 291/77, OSNKW 1977, nr 12, poz. 137). W odniesieniu do znamienia „podczas pełnienia obowiązków służbowych" należy przyjąć, że nie odnosi się ono tylko do godzin urzędowania, lecz do samych czynności wykonywanych przez funkcjonariusza publicznego, które muszą wszakże formalnie mieścić się w ich prawnym zakresie działania.

Funkcjonariusz policji R. N. (1) jako funkcjonariusz organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego jest funkcjonariuszem publicznym (art. 115 § 13 pkt 7 k.k.). Oskarżony znieważał funkcjonariusza publicznego, gdy ten pełnił czynności służbowe związane z legitymowaniem osoby, a następnie czynności przeglądania zawartości bagaży i sprawdzania przewożonego ładunku w pojeździe.

Analizując pod tym kątem obowiązujące przepisy należy zauważyć, że stosownie do treści art. 1 ust. 2 pkt 1 i 4 ustawy z dnia 06.04.1990r. o Policji do podstawowych zadań policji należy ochrona bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także wykrywanie przestępstw i wykroczeń oraz ściganie ich sprawców. W granicach tych zadań, w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania m.in. wykroczeń, wykonuje czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze, a także te o charakterze tylko administracyjno-porządkowym (art. 14 cyt. ustawy). Wykonując te czynności policjant ma prawo m.in. do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości; zatrzymywania osób w trybie i przypadkach określonych w przepisach k.p.k. i innych ustaw, dokonywania kontroli osobistej, a także przeglądania zawartości bagaży i sprawdzania ładunku w środkach transportu lądowego w razie istnienia uzasadnionego podejrzenia popełnienia czynu zabronionego pod groźbą kary (art. 15 pkt 1,2,5 cyt. ustawy). Ponadto, policjant do którego zadań należy czuwanie nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach, w związku z wykonywaniem tych czynności, jest uprawniony m.in. do: legitymowania uczestnika ruchu i wydawania mu wiążących poleceń co do sposobu korzystania z drogi lub używania pojazdu; sprawdzania dokumentów wymaganych w związku z kierowaniem pojazdem i jego używaniem, a także dokumentu potwierdzającego zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu lub dowodu opłacenia składki za to ubezpieczenie; żądania poddania się przez kierującego pojazdem badaniu w celu ustalenia zawartości w organizmie alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu; sprawdzania stanu technicznego, wyposażenia i ładunku pojazdu znajdującego się na drodze; wydawania poleceń kontrolowanemu uczestnikowi ruchu co do sposobu jego zachowania; a także uniemożliwienia kierowania pojazdem, którego stan techniczny lub ładunek, zagrażają bezpieczeństwu lub porządkowi ruchu, powodują uszkodzenie drogi albo naruszają wymagania ochrony środowiska, a ponadto kierowania pojazdem przez osobę nieposiadającą wymaganych dokumentów uprawniających do kierowania lub używania pojazdu (art. 129 ust. 2 ustawy z dnia 20.06.1996r. Prawo o ruchu drogowym).

Obie czynności wykonywane przez funkcjonariusza/-y policji miały swoje umocowanie ustawowe. Podjęcie czynności zatrzymania do kontroli i legitymowania uczestnika ruchu drogowego związane było z podejrzeniem kierowania przez oskarżonego pojazdem bez uprawnień lub bez wymaganego dokumentu potwierdzającego takie uprawnienia. W świetle uprzedniej karalności oskarżonego za podobne wykroczenia i wiedzy policjantów o skierowaniu go na sprawdzenie kwalifikacji jako kierowcy, podjęte czynności służbowe były poprawne formalnie i merytorycznie uzasadnione. Mieli oni obowiązek ustawowy uniemożliwienia kierowania pojazdem osobie, która nie posiada wymaganych dokumentów uprawniających do kierowania lub używania pojazdu, tj. prawa jazdy i ważnego przeglądu technicznego. Z kolei z uwagi na informacje o wcześniejszych notowaniach policyjnych związanych z podejrzeniem posiadania przez oskarżonego środków odurzających, zgodne z wymienionymi przepisami były także czynności kontrolne w jego pojeździe związane z przeglądaniem zawartości bagaży i sprawdzania ładunku pod kątem posiadania narkotyków. Zwrócić należy uwagę, że wobec oskarżonego w dniu 05.12.2014r., a zatem niemal dwa tygodnie wcześniej niż dzień kontroli, został skierowany do tut. Sądu akt oskarżenia z zarzutem posiadania znacznej ilości środków odurzających, a także udzielania ich innym osobom (Ds. 1802/14; II K 802/14). Nie chodzi w tym miejscu o naruszanie zasady domniemania niewinności czy antycypowanie treści przyszłego rozstrzygnięcia sprawy – Sąd okoliczności tej w najmniejszym stopniu nie uznawał za działającą na jego niekorzyść. Okoliczność tę przywołać należało w ustaleniach faktycznych tylko po to, by ocenić – czy w świetle tych faktów – czynności służbowe policjantów były merytorycznie słuszne z uwagi na wymaganą do kontroli osobistej i przeglądania zawartości bagaży oraz ładunku w pojeździe przesłankę „istnienia uzasadnionego podejrzenia popełnienia czynu zabronionego pod groźbą kary”. Z uwzględnieniem tych informacji z toczącego się postępowania Ds. 1802/14 (dla policjantów były to informacje o tzw. notowaniach kryminalnych) przyjąć należało, że analizowane czynności były zasadne.

Funkcjonariusz policji jest uprawniony do stosowania środków przymusu bezpośredniego, do których należą m.in. siła fizyczna w postaci technik: transportowych i obezwładnienia oraz kajdanek zakładanych na ręce. Może ich użyć w przypadku konieczności podjęcia co najmniej jednego z działań wymienionych w art. 11 ustawy z dnia 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej (Dz. U. poz. 628, z późn. zm.), m.in. dla wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania zgodnie z wydanym przez uprawnionego poleceniem; przeciwdziałania naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego; ujęcia lub zatrzymania osoby albo udaremnienia jej ucieczki; pokonania biernego lub czynnego oporu (art. 16 cyt. ustawy). Skoro oskarżony nie chciał opuścić pojazdu i poddać się czynnościom kontrolnym, chociażby związanych z ustalaniem, czy posiada wymagane prawem dokumenty do kierowania i używania pojazdu, czy też czynnościom związanym z zatrzymaniem, a następnie stosował bierny opór – to wykorzystanie przez funkcjonariuszy policji środków przymusu bezpośredniego celem wyegzekwowania wydawanych poleceń znajduje umocowanie w treści przywołanych przepisów.

3. Zachowanie oskarżonego miało miejsce w obecności funkcjonariusza policji i do niego kierowane, w trakcie wykonywania przez niego czynności służbowych i pozostawało w związku z tymi czynnościami. Nie ulega bowiem wątpliwości, że to czynność legitymowania, a następnie zatrzymania oskarżonego i przeprowadzania sprawdzania ładunku i bagaży w pojeździe - była motorem, motywem (czynnikiem stymulującym) i przyczyną zachowania oskarżonego, a wypowiadane obraźliwe sformułowania były wyrazem oceny pokrzywdzonego jako pełniącego określone funkcje (czynności służbowe) publiczne, a nie jako osoby prywatnej. Także z innych wypowiedzi oskarżonego wynika, że atakował policjanta właśnie z uwagi na wykonywane przez niego czynności, a nie prywatne porachunki. Dotyczy to tych fragmentów, w których podważał policyjne polecenie okazania dokumentów dotyczących pojazdów, czy kpił z postępowania mandatowego, albo straszył policjantów, że stracą pracę (że ich „porobi”). Z uwagi na kontekst tych wypowiedzi i jednoznaczną w wymowie treść słów znieważających nie ulega wątpliwości, że oskarżony działał umyślnie, z zamiarem bezpośrednim.

4. Sąd przyjął - za aktem oskarżenia - że zwroty znieważające oskarżony wypowiadał podczas dwóch czynności służbowych, w dwóch różnych układach sytuacyjnych: związanych z legitymowaniem, a następnie kontrolowaniem wnętrza pojazdu. Z uwagi na odstęp czasowy dzielący te czynności nie sposób przyjąć, aby zwroty znieważające wypowiadane były w jednym słowotoku. Mając jednak na uwadze całokształt zachowania oskarżonego, w tym prezentowane permanentnie negatywne nastawienie wobec policjanta, Sąd uznał, że istniały podstawy do przyjęcia jedności czynu spiętego klamrą z góry powziętego zamiaru, tj. czynu wypełniającego znamiona przestępstwa z art. 226 §1 k.k. w zw. z art. 12 k.k.

5. Należy podkreślić, że dla realizacji znamion przestępstwa z art. 226 § 1 k.k. nie jest konieczne, by znieważenie funkcjonariusza publicznego nastąpiło publicznie (por. podsumowujące dotychczasowy dorobek doktryny i judykatury wyrok TK z dnia 12 lutego 2015 r., SK 70/13; uchwała SN z 20 czerwca 2012 r., sygn. akt I KZP 8/12, OSNKW 7/2012, poz. 71). Dlatego też tylko ubocznie i dla oceny stopnia społecznej szkodliwości czynu należy zwrócić uwagę, że oskarżony podejmował zachowania w miejscu, które było dostępne dla nieokreślonego bliżej liczebnie i rodzajowo kręgu osób i mogło być dostrzeżone przez bliżej nieoznaczoną liczbę osób – klientów, pracowników stacji, przypadkowych przechodni, itp. To, że w konkretnym przypadku zachowanie oskarżonego w części obejmującej zniewagi było dostrzeżone w zasadzie tylko przez drugiego funkcjonariusza, Sąd uwzględnił przy wymiarze kary.

6. W sprawie nie zachodziły przesłanki z art. 222 § 2 k.k. w zw. z art. 226 § 2 k.k., zgodnie z którym sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia, jeżeli czyn (znieważenie) wywołało niewłaściwe zachowanie się funkcjonariusza lub osoby do pomocy mu przybranej.

Niewłaściwe zachowanie funkcjonariusza publicznego określane jest jako zachowanie „sprzeczne z przyjętymi normami kulturowymi" (A. Zoll (w:) Kodeks..., s. 715), „takie, które nie powinno nastąpić, niestosowne, nieodpowiednie, nie na miejscu" (O. Górniok (w:) Kodeks..., s. 18). Trafne jest także spostrzeżenie, że fakt podjęcia merytorycznie nieuzasadnionej czynności służbowej (formalnie odpowiadającej jednak obowiązującym standardom oraz mieszczącej się - co do zasady - w sferze kompetencji funkcjonariusza) nie oznacza zachowania niewłaściwego, stanowiącego podstawę zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary (por. np. teza 27 i 28 do art. 222, A. Zoll (red), KK. Część szczegółowa. Komentarz, Zakamycze 2006).

Brak okoliczności, które w niniejszej sprawie mogłyby uzasadniać twierdzenie o niewłaściwym zachowaniu policjanta. Podjęte przez niego czynności były poprawne pod względem formalnym, pozostawały w sferze jego kompetencji, co Sąd wykazał już wcześniej. Policjant nie zachowywał się względem oskarżonego w sposób wulgarny, obelżywy czy lekceważący – nie wynika to z materiału dowodowego i takich zarzutów nie formułuje sam oskarżony. W odniesieniu do pierwszej fazy zajścia, kiedy policjant prosił o okazanie dokumentów, co spotkało się z obelżywym zwrotem ze strony oskarżonego, nie sposób na podstawie żadnego z przeprowadzonych dowodów, także wyjaśnień oskarżonego, wywodzić, że to pokrzywdzony policjant zrobił lub powiedział coś niewłaściwego, co mogłoby wywołać taką słowną reakcję oskarżonego. Takich zarzutów oskarżony nie formułuje w stosunku do policjanta także w odniesieniu do dalszego etapu zajścia związanego ze sprawdzaniem pojazdu, kiedy to ponownie znieważył funkcjonariusza policji. Jedyne zarzuty, które oskarżony stawia związane są ze sposobem stosowania środków przymusu podczas kajdankowania i doprowadzania go do radiowozu, a zatem są to zarzuty odnoszące się do tego, co działo się pomiędzy dwoma istotnymi dla sprawy etapami zdarzenia. Nawet więc przy hipotetycznym założeniu wersji oskarżonego, trudno przyjmować, że zachowanie policjanta podczas stosowania środków przymusu mogło mieć wpływ na to, co działo się wcześniej - przy legitymowaniu, albo przekładać się na oddalone w czasie zdarzenia związane ze sprawdzaniem pojazdu, kiedy to oskarżony był już zakuty w kajdanki. Przywoływanie zaś okoliczności zdarzenia z ponad pół roku wcześniej na Placu (...) jest irrelewantne dla sprawy, albowiem nie wynika z wyjaśnień oskarżonego, żeby funkcjonariusz policji powoływał się lub nawiązywał słownie do tego zajścia (o czym wcześniej Sąd szerzej wspomniał).

III. Przestępstwo z art. 226 § 1 k.k. zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności do roku. Rozważając wymiar kary dla oskarżonego Sąd miał na uwadze wszystkie dyrektywy wymiaru kary przewidziane w art. 53 § 1 i § 2 k.k., tj. wzgląd na społeczną szkodliwość czynu oskarżonego i stopień jego winy oraz wymogi indywidualnego i społecznego oddziaływania wymierzonej kary. We wrześniu 2014r., a więc przed zdarzeniem, oskarżony ukończył 21 lat, co oznacza, że plasował się poza ustawową grupą osób młodocianych; niemniej młodego wieku oskarżonego Sąd nie tracił z pola wiedzenia określając wymiar kary, przede wszystkim z punktu widzenia celów wychowawczych.

Oceniając stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego Sąd na niekorzyść przyjął, że oskarżony naruszył nie tylko dość istotne dobro prawne jednostkowe, jakim jest godność człowieka, ale przede wszystkim dobro ogólne jakim jest powaga i niezakłócona działalność instytucji reprezentowanej przez funkcjonariusza. Uczynił tak w miejscu ogólnie dostępnym i częściowo w obecności drugiego funkcjonariusza, choć na korzyść oskarżonego należało przyjąć, że nie zostało dostrzeżone przez osoby postronne. Stopień naruszenia godności funkcjonariusza i jego nieprzyjemnych doznań z tym związanych nie był znaczny, bo R. N. (1) nie powoływał się na to, aby zdarzenie wywołało szczególnie przykre dla niego doznania. Z kolei na niekorzyść oskarżonego należało przyjąć, że działał dwukrotnie, a użyte słowa, z uwagi na ich znaczenie odznaczały się dość dużym stopniem agresji werbalnej. Podważały więc istotnie autorytet instytucji reprezentowanej przez funkcjonariusza publicznego. Okoliczności towarzyszące czynowi, jak niesubordynacja, czy lekceważące odzywki, działały na niekorzyść oskarżonego. Bilansując powyższe okoliczności należało czyn oskarżonego kwalifikować jako karygodny w stopniu większym niż średni (przeciętny).

Przy ocenie stopnia winy na korzyść oskarżonego Sąd uwzględnił, że oskarżony czynu swego nie planował- nagłość zamiaru umniejsza stopień jego winy. Z drugiej strony oskarżony w przebiegu całego zajścia wykazywał duży stopień zdeterminowania w okazywaniu swego pogardliwego stosunku wobec funkcjonariusza policji, czego wyrazem były dwukrotne zniewagi wypowiadane w dwóch różnych układach sytuacyjnych i lekceważenie przy okazji innych czynności. Wypowiedzi oskarżonego nie były usprawiedliwione publicznymi racjami ani uzasadnionym interesem prywatnym. Nawet przy założeniu, że oskarżony źle ocenia pracę funkcjonariusza policji R. N. (1) (choć godzi się zauważyć, że dotychczas nie wykorzystywał trybu skargowego dla podważania jego kompetencji), to odwołanie się do obraźliwego języka nie było konieczne w celu wyrażenia negatywnej opinii. Stąd też należało przyjąć, że służyło wyłącznie wyładowaniu emocji i było ukierunkowana na naruszenie godności funkcjonariusza policji. Naruszone przez oskarżonego normy postępowania miały podstawowy i oczywisty charakter dla każdej osoby o przeciętnym stopniu socjalizacji i przeciętnym doświadczeniu życiowym, takim jak dysponuje oskarżony - osoba sprawna intelektualnie i mająca już w przeszłości kontakt z policjantami. Z uwzględnieniem tych okoliczności stopień winy oskarżonego należy ocenić jako przekraczający próg średniego.

Na korzyść oskarżonego działała jego wcześniejsza niekaralność za przestępstwa, utrzymywanie poprawnych relacji rodzinnych i fakt, że kontynuuje naukę. Karalność za wykroczenia należało poczytać na jego niekorzyść. Mając na uwadze rodzaj tych wykroczeń, można wyprowadzić niepokojący wniosek o utrzymującej się u oskarżonego od pewnego czasu tendencji do zakłócania ładu społecznego.

Bilansując wymienione okoliczności Sąd uznał, że wymierzona kara 6 miesięcy ograniczenia wolności będzie karą należycie spełniającą swoje funkcje z zakresu prewencji ogólnej oraz indywidualnej i karą adekwatną do stopnia społecznej szkodliwości czynu oskarżonego oraz nieprzekraczającą stopnia jego winy.

Skoro miarą surowości kary jest przede wszystkim stopień wykorzystania sankcji ustawowej, a w niniejszej sprawie wymierzona kara utrzymana jest w połowie górnej granicy, to nie sposób traktować jej jako nadmiernie surowej.

Sąd nie wymierzał oskarżonemu kary grzywny, albowiem jest osobą bez własnych źródeł utrzymania i bez dochodów, co uzasadnia przekonanie, że grzywny nie uiści i nie będzie możliwe jest ściągnięcie w trybie przymusowym. Istniałoby ryzyko, że finansowe skutki takiego wymiaru kary ponieśliby rodzice, na utrzymaniu których oskarżony pozostaje. Trzeba też przy wyborze rodzaju kary podkreślić nieskuteczność finansowych form karania stosowanych poprzednio za wykroczenia (także zbliżone rodzajowo, bo polegające na użyciu wulgaryzmów w miejscu publicznym). W ocenie Sądu kara graniczenia wolności, połączona z obowiązkiem wykonywania prac społecznych, w większym stopniu może wpłynąć wychowawczo na oskarżonego, wdrażając go do przestrzegania porządku prawnego i zaniechania podobnych zachowań w przyszłości. Ustalając miesięczny wymiar prac społecznych na minimalnym poziomie, Sąd miał na uwadze, że oskarżony kontynuuje naukę. Mając na uwadze zbliżający się okres wakacyjny, wykonanie prac społecznych, nie powinno nastręczać trudności, ani przynosić oskarżonemu dodatkowej, niezasłużonej dolegliwości.

Wychowawczy aspekt ma także orzeczony obowiązek przeproszenia pokrzywdzonego. Mając na uwadze formę i zamknięty krąg odbiorców pisma zawierającego przeprosiny, nie przyniesie on oskarżonemu dodatkowych dolegliwości związanych ze stygmatyzację w środowisku, z czym niewątpliwie związane byłby zastosowanie formy przeprosin w środkach masowego przekazu lub w inny publiczny sposób.

Tak ukształtowana sankcja karna winna także pozytywnie społecznie oddziaływać na innych potencjalnych sprawców i wywoływać przekonanie, że sprawca tego właśnie rodzaju przestępstw nie może liczyć na pobłażliwe potraktowanie. Winno też uświadamiać, że wolności i prawa jednostki związane ze swobodą wypowiedzi i prawem do krytyki działalności funkcjonariuszy publicznych nie są wartością absolutną i podlegają konfrontacji z innymi konstytucyjnie chronionymi wartościami, jak choćby porządkiem publicznym, którego nieodłącznym komponentem jest niezakłócone funkcjonowanie władzy publicznej w interesie ogółu społeczeństwa. O poczuciu bezpieczeństwa obywateli na ogół nie decydują najcięższe zbrodnie i występki, lecz z reguły właśnie tego rodzaju sytuacje doświadczane na co dzień, w najbliższym otoczeniu – w pracy, na drodze, w miejscach użyteczności publicznej, jak choćby wspomniana stacja paliw.

W punkcie 3 Sąd zaliczył na poczet kary okres zatrzymania oskarżonego (art. 63 § 1 k.k.).

O kosztach procesu Sąd orzekł na podstawie przepisów powołanych w pkt 4 wyroku. Na koszty te złożyły się wydatki na kartę karną, ryczałt za doręczenia za postępowanie przygotowawcze i sądowe oraz opłata od kary.

SSR Anna Filipiak