Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 384/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 3 czerwca 2016 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Marcin Schoenborn

Protokolant Sylwia Sitarz

przy udziale K. M.

Prokuratora Prokuratury Rejonowej G. w G.

po rozpoznaniu w dniu 3 czerwca 2016 r.

sprawy M. B. ur. (...) w Z.

córki A. i E.

oskarżonej z art. 278§1 kk

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonej

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach

z dnia 23 grudnia 2015 r. sygnatura akt IX K 1734/13

na mocy art. 437 § 1 kpk i art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od oskarżonej na rzecz oskarżyciela posiłkowego B. S. kwotę 840 (osiemset czterdzieści) złotych, tytułem zwrotu wydatków poniesionych na ustanowienie pełnomocnika w postępowaniu odwoławczym;

3.  zasądza od oskarżonej na rzecz Skarbu Państwa wydatki poniesione
w postępowaniu odwoławczym w kwocie 20 (dwadzieścia) złotych
i wymierza jej opłatę za II instancję w kwocie 75 (siedemdziesiąt pięć) złotych.

  Sygn. akt VI Ka 384/16

UZASADNIENIE

  wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach z dnia 3 czerwca 2016 r. w całości

Prokuratura Rejonowa G. w G. oskarżyła M. B. o to, że w dniu 28 stycznia 2011 r. w K. na terenie stacji paliw (...) dokonała w celu przywłaszczenia pieniędzy w kwocie 1.500 złotych na szkodę B. S., tj. o przestępstwo z art. 278 § 1 kk

Po tym, jak poprzedni wyrok Sądu pierwszej instancji – uniewinniający M. B. od popełnienia zarzucanego czynu - został uchylony przez Sąd odwoławczy w wyniku uwzględnienia apelacji Prokuratora wniesionej na niekorzyść oskarżonej, Sąd Rejonowy w Gliwicach po ponownym rozpoznaniu sprawy wyrokiem z dnia 23 grudnia 2015 r. sygn. akt IX K 1734/13 orzekł, że:

1.  uznaje oskarżoną M. B. za winną popełnienia zarzucanego jej czynu, czym wyczerpała znamiona występku z art. 278 § 1 kk i za to na mocy art. 278 § 1 kk w zw. z art. 37a kk skazuje ją na karę 50 stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 15 złotych;

2.  na mocy art. 46 § 1 kk orzeka wobec oskarżonej obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem poprzez zapłatę na rzecz oskarżyciela posiłkowego B. S. kwoty 1.500 złotych;

3.  na mocy art. 627 kpk zasądza od oskarżonej na rzecz oskarżyciela posiłkowego B. S. kwotę 1.860 złotych tytułem wydatków poniesionych w postępowaniu;

4.  na mocy art. 627 kpk zasądza od oskarżonej na rzecz Skarbu Państwa częściowo wydatki poniesione w postępowaniu w kwocie 90 złotych, w pozostałym zakresie na mocy art. 624 § 1 kpk zwalnia oskarżoną od zapłaty wydatków poniesionych w postępowaniu obciążając nimi Skarb Państwa i na mocy art. 17 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych odstępuje od obciążania jej opłatą.

Apelację od tego wyroku złożył obrońca zaskarżając orzeczenie na korzyść oskarżonej i zarzucając mu:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego orzeczenia i który miał wpływ na jego treść polegający na niewłaściwej ocenie zebranego w sprawie materiału dowodowego, a w szczególności ocenie zeznań świadków B. S. i I. U. oraz bezpodstawnym przyjęciu, iż zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwala na przypisanie oskarżonej zarzucanego jej przestępstwa,

a na wypadek nieuwzględnienia poprzedzającego zarzutu

2.  obrazę przepisów postępowania, która miała wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia, a to art. 193 § 1 kpk poprzez dokonanie przez Sąd Rejonowy ustaleń wymagających wiadomości specjalnych w zakresie stanu psycho-fizycznego oskarżonej dniu zdarzenia z pominięciem dowodu z opinii biegłego,

a na wypadek nieuwzględnienia poprzedzającego zarzutu

3.  obrazę prawa materialnego, a to art. 278 § 1 kk poprzez niewłaściwe zastosowanie.

Podnosząc zaś te zarzuty wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonej od popełnienia zarzucanego jej czynu, ewentualnie uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Gliwicach.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, zważył co następuje.

Apelacja obrońcy jako niezasadna na uwzględnienie nie zasługiwała.

Twierdzi przede wszystkim skarżący, iż oskarżona powinna być uniewinniona gdyż nie popełniła czynu jej przypisanego, a Sąd Rejonowy ustalając zgoła przeciwnie dopuścił się uchybienia z art. 438 pkt 3 kpk domniemując sprawstwa M. B. sprzecznie z zasadą in dubio pro reo z art. 5 § 2 kpk, a nadto wadliwie (dowolnie) oceniając zgromadzony w sprawie materiał dowodowy i to bez wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy.

Wbrew jednak przekonaniu apelującego, Sąd Rejonowy wszechstronnie i wnikliwie ocenił kompletnie zgromadzony materiał dowodowy, wyciągając z niego jak najbardziej trafne wnioski. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu Rejonowego przedstawiony w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku jest prawidłowy pod względem logicznym i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Sąd odwoławczy nie doszukał się podstaw do odmiennej od dokonanej przez Sąd I instancji oceny dowodów. Ten dochodząc do ostatecznych wniosków nie przekroczył bowiem ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełnił innych uchybień prawa procesowego, które mogłyby rzutować na treść wydanego przez niego merytorycznego rozstrzygnięcia. Prawidłową była również ocena prawna czynu przypisanego oskarżonej przez Sąd I instancji.

W ocenie instancji odwoławczej Sąd Rejonowy miał pełne podstawy do tego, by przydając walor wiarygodności jednym dowodom, a odmawiając go dowodom przeciwnym ze wskazaniem, z jakich przyczyn to czyni, ustalić istotne dla rozstrzygnięcia okoliczności. Zgodnie z istotą swobodnej oceny dowodów stanowisko to wprawdzie oparte było o własne przekonanie organu orzekającego, nie mniej uwzględniało wszystkie przeprowadzone dowody ocenione zgodnie z zasadami prawidłowego rozumowania oraz wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego.

Przypomnieć w tym miejscu należy, że zarzut błędu w ustaleniach faktycznych jest słuszny tylko wówczas, gdy zasadność ocen i wniosków wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania, nie może on natomiast sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami sądu wyrażonymi w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, koniecznym jest zaś wykazanie, jakich mianowicie konkretnych uchybień w zakresie zasad logicznego rozumowania dopuścił się sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego ( por. wyrok SN z 23 marca 1974 r., II KR 355/74, OSNPG 1975/9/84). Z kolei przekonanie sądu o wiarygodności lub niewiarygodności określonych dowodów pozostaje pod ochroną zasady wyrażonej w art. 7 kpk wtedy, kiedy spełnione są warunki ujawnienia całokształtu okoliczności sprawy (art. 410 kpk), rozważenia wszystkich okoliczności zgodnie z zasadą określoną w art. 4 kpk oraz wyczerpującego i logicznego z uwzględnieniem wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego uzasadnienia przekonania sądu (art. 424 § 1 pkt 1 kpk) ( por. postanowienie SN z 14 grudnia 2006 r., III K 415/06, OSNwSK 2006/1/2452). Niewątpliwie tym wszystkim wymaganiom Sąd Rejonowy sprostał. Zarzut naruszenia art. 7 kpk nie może ograniczać się zaś do wskazania wadliwości sędziowskiego przekonania o wiarygodności jednych, a niewiarygodności innych źródeł czy środków dowodowych, lecz powinien wykazywać konkretne błędy w samym sposobie dochodzenia do określonych ocen, przemawiające w zasadniczy sposób przeciwko dokonanemu rozstrzygnięciu. W grę może wchodzić np. pominięcie istotnych środków dowodowych, niedostrzeżenie ważnych rozbieżności, uchylenie się od oceny wewnętrznych czy wzajemnych sprzeczności ( por. postanowienie SN z 26 lipca 2007 r., IV KK 175/07, OSNwSK 2007/1/1738; wyrok SA Katowice z 20 grudnia 2007 r., II AKa 381/07, Prok.i Pr.-wkł. 2008/9/31). W procesie nie chodzi przecież o to, czy dowody są nieprzekonujące dla strony, lecz o to, czy są one przekonujące lub nie dla sądu w kontekście całokształtu materiału dowodowego. Sama odmienność przekonania obrońcy w danej kwestii nie jest zaś obrazą prawa ( por. postanowienie SN z 13 listopada 2007 r., V KK 257/07, LEX nr 332945). Poza tym o złamaniu dyrektywy zawartej w art. 5 § 2 kpk nie można mówić w sytuacji, w której sąd dokonując oceny dwóch przeciwstawnych wersji dowodowych, wybiera jedną z nich, należycie, stosownie do wymogów art. 7 kpk i art. 410 kpk, ten to wybór uzasadniając. O naruszeniu powołanego przepisu można by mówić dopiero wtedy, gdyby sąd orzekający powziął wątpliwości, co do treści ustaleń faktycznych i mimo braku możliwości dowodowych prowadzących do ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego, bądź wówczas, gdyby takie wątpliwości powinien był powziąć ( por. postanowienie SN z 29 maja 2008 r., V KK 99/08, LEX nr 435313). Przepis art. 5 § 2 kpk nie ma bowiem odniesienia do wątpliwości, które ma w zakresie przeprowadzonego postępowania dowodowego któraś ze stron procesu karnego. Przepis ten dotyczy wyłącznie wątpliwości, które mogłyby powstać po stronie sądu co do interpretacji zgromadzonego materiału dowodowego i wskazuje, jak należy w takiej sytuacji postąpić ( por. postanowienie SN z 15 maja 2008 r., III KK 79/08, LEX nr 393949). Nie można więc zasadnie stawiać zarzutu obrazy art. 5 § 2 kpk podnosząc wątpliwości strony co do treści ustaleń faktycznych. Dla oceny, czy nie został naruszony zakaz in dubio pro reo nie są bowiem miarodajne tego rodzaju wątpliwości, zgłaszane przez stronę, ale jedynie to, czy orzekający w sprawie sąd rzeczywiście powziął wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych i wobec braku możliwości ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego por. postanowienie SN z 24 kwietnia 2008 r., V KK 24/08, LEX nr 395213). W wypadku gdy istotne dla sprawy ustalenie faktyczne może być poczynione w sposób pewny (tj. bez wypełniania rozumowania niekorzystnymi dla oskarżonego domniemaniami), a zależne jest ono od dania wiary lub odmówienia wiary tej czy innej grupie dowodów (np. zeznaniom świadków, w opozycji do wyjaśnień oskarżonego lub vice versa), Sąd nie może uchylić się od oceny przeprowadzonych dowodów, odwołując się do zasady in dubio pro reo. Sięganie po § 2 art. 5 kpk nie może zatem stanowić wyrazu bezradności decyzyjnej sądu w sytuacji, w której winien on zdecydować się na danie wiary temu lub innemu dowodowi, przy jednoczesnym odmówieniu wiary innemu dowodowi, jeśli tylko obdarzenie zaufaniem jednego z dowodów (grupy dowodów) prowadzi do stanowczych wniosków co do przebiegu wydarzeń istotnych z punktu widzenia odpowiedzialności karnej oskarżonego ( por. wyrok SN z 6 lutego 2008 r., IV KK 404/07, Biul.PK 2008/5/10).

Dla Sądu Okręgowego jest oczywistym, co prawidłowo zauważył już Sąd Rejonowy, a czego z niezrozumiałych względów nie dostrzega apelujący, że danie wiary zeznaniom B. S. i I. U. musi w okolicznościach sprawy prowadzić do wniosku, że pieniądze z kasy w kwocie 1.500 złotych pobrane przez oskarżoną ok. godz. 23:30 z przeznaczeniem na dokonanie tzw. wrzutki do sejfu, musiały zostać przez nią zagarnięte, tj. ukryte choćby pod własnym odzieniem, a następnie wyniesione poza teren jej miejsca pracy i zapewne spożytkowane na cele prywatne. Inaczej bowiem nie da się w realiach sprawy logicznie wytłumaczyć ich braku. W zaprzeczaniu przez oskarżoną takiemu postępkowi niewątpliwie zaś ujawniała się rozbieżność jej wyjaśnień z zeznaniami w/w świadków.

Oskarżona w swojej relacji wskazywała alternatywnie, że albo pieniądze znalazły się w sejfie, gdzie trafiły za jej sprawą przez tzw. wrzutnik zlokalizowany w pomieszczeniu WC dla pracowników, znajdujące się na zapleczu stacji paliw niedostępne dla osób postronnych, a świadek S. kłamie twierdząc, iż tak się nie stało, albo przez jej nieuwagę i niewłaściwe obsłużenie wrzutnika pozostały w jego wnętrzu, skąd wykorzystując tę sytuację, po kryjomu i nie przyznając się nikomu, zabrała je kolejna z kasjerek, która z tego urządzenia musiała krótko po niej skorzystać, czyli I. U.. M. B. jako oskarżona, a wcześniej podejrzana, nie twierdziła natomiast, iż po drodze do wrzutnika zza linii kas woreczek zamykany strunowo z pieniędzmi przypadkowo jej wypadł, w czym się nie zorientowała, podobnie koleżanka ze zmiany, czyli I. U., a następnie pod ich nieuwagę ujawnił go i zabrał po kryjomu ktoś z ekipy naprawczej, która niemal trzy godziny później o godz. 2:31 w nocy pojawić się miała na stacji paliw i naprawiać drzwi prowadzące na zaplecze.

Tymczasem z zeznań B. S. wynikało pewnie i konsekwentnie, iż w sejfie następnego dnia, gdy sprawdzał jego zawartość i kontrolował z danymi z kas, brakowało akurat przedmiotowej wrzutki na kwotę 1.500 złotych, której miała dokonać oskarżona. Natomiast I. U. stanowczo zeznawała, iż gdy po oskarżonej dokonywała wrzutki do sejfu nie ujawniła we wrzutniku żadnego pakunku, który pozostałby w nim, ani też niczego takiego w jego otoczeniu, nie mogła więc go zabrać, konsekwentnie się też takiego zachowania wypierała.

W tych okolicznościach nie mogło budzić wątpliwości, że danie wiary owym obciążającym oskarżoną zeznaniom nie będzie pozostawiało jakiegokolwiek marginesu niepewności co do losów przedmiotowej wrzutki, a konkretnie tego, iż zabrać ją musiała w celu przywłaszczenia oskarżona.

Sąd Okręgowy nie miał zaś powodów, by nie zgodzić się z Sąd I instancji, który owe zeznania obdarzył przymiotem wiarygodności, kiedy apelujący wnikliwej i wszechstronnej analizie materiału dowodowego przeprowadzonej przez Sąd Rejonowy i zaprezentowanej w sposób klarowny i jasny w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku przeciwstawił własną jego ocenę, akurat korzystną dla oskarżonej. Jednocześnie nie przedstawił przekonującej argumentacji, która wykazywałaby, że Sąd Rejonowy akurat z obrazą art. 7 kpk, a więc bez uwzględnienia całokształtu okoliczności sprawy, zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego ocenił zeznania B. S. i I. U., wynik której przecież nie mógł już pozostawiać wyboru i nakazywał za niewiarygodne uznać wyjaśnienia M. B. w tym ich fragmencie, w którym zaprzeczała zaborowi gotówki.

Jak trafnie podkreślił Sąd Rejonowy, dowody o obiektywnej wymowie, a to zapisy monitoringu oraz wyniki eksperymentu procesowego przeprowadzonego na etapie ponownego rozpoznania sprawy, dowodziły, iż przebieg wydarzeń krytycznej nocy, mógł być takim, na jaki naprowadzały zeznania B. S. i I. U..

Na zapisie monitoringu wyraźnie wręcz widać, iż oskarżona miała sposobność, by niepostrzeżenie zabrać przedmiotową wrzutkę. Był moment, w którym poza okiem kamery i polem obserwacji drugiej pracownicy ze zmiany przez pewien okres znajdowała się w pomieszczeniu z wrzutnikiem. Wówczas miała wprawdzie krótki, ale wystarczający czas, by pieniądze, miast umieścić we wrzutniku, a następnie za jego pomocą we wnętrzu sejfu, ukryć pod ubiorem, który miała na sobie. Ten niewątpliwie umożliwiał jej to i nie wymagał od niej, bacząc na charakterystykę przedmiotowego woreczka z pieniędzmi, który wcześniej mieścił się przecież w zwykłym notesie, jakichś szczególnie wyrafinowanych działań, czy też mozolnych przygotowań.

Z kolei eksperyment procesowy dowiódł, iż generalnie mechanizm wrzutnika działał prawidłowo i skutecznie zapewniał umieszczanie jego zawartości w sejfie. Przypadki, gdy wrzutka, najczęściej nieprawidłowo przy tym umieszczona w jego wnętrzu, co dawało się nie tylko dostrzec, ale również wyczuć podczas użycia mechanizmu wajchy, nie trafiała do wnętrza sejfu, jakkolwiek wcale nie takie rzadkie przy tej ilości prób, która została wykonana, nie wskazywały przecież, iż przedmiotowa wrzutka pomimo aktywności oskarżonej nie mogła zostać umieszczona w sejfie. Wręcz przeciwnie, eksperyment procesowy wykazał, że przy zapalonym świetle w pomieszczeniu wrzutni, a ta okoliczność wynikała z zapisu monitoringu, należałoby się nawet nieco postarać, by nie podołać zadaniu umieszczenia wrzutki w sejfie i tego nie dostrzec, bądź nie odczuć nieprawidłowości zadziałania mechanizmu wrzutni. Dowiódł też, iż nie było możliwym, by wrzutka najzwyczajniej mogła wypaść na podłogę w pomieszczeniu WC na skutek użycia mechanizmu wrzutni.

Oczywiście w/w dowody nie przesądzały, iż musiało być tak, jak wynikało to z zeznań B. S. i I. U., przecząc tym samym wersji oskarżonej. Nie była to jednak okoliczność, która mogła skłonić to sięgnięcia po art. 5 § 2 kpk, skoro pewności należało nabrać kierując się tym, o czym zapewniali w/w świadkowie, jednoznacznie naprowadzając na oskarżoną jako jedyną osobę, która musi odpowiadać za brak przedmiotowej wrzutki w sejfie. Wbrew twierdzeniom skarżącego nie ujawniły się zaś żadne okoliczności, które mogłyby rzeczywiście przekonać, iż B. S. i I. U. zeznawali fałszywie na niekorzyść oskarżonej.

Myli się obrońca, jakoby rzeczone wyniki eksperymentu procesowego zaprzeczały zeznaniom B. S. i I. U.. Informowali oni w nich przecież o swych doświadczeniach z działaniem przedmiotowej wrzutni, a te mogli mieć jedynie pozytywne, kiedy eksperyment dowiódł, że działa ona generalnie prawidłowo. Poza tym jedyne osoby, które poza oskarżoną przed wspomnianym eksperymentem wskazywały na przypadki nieprawidłowego działania wrzutni w istocie wspominały okres poprzedzający przejęcie stacji w ajencję przez B. S. i zbyt duże (grube) pakunki z gotówką umieszczane za jej pomocą w sejfie, czego już za nowego ajenta miano się wystrzegać ze względu na wprowadzony przez niego limit 1.500 złotych.

Argument, że B. S. jako pracodawca bezwzględnie rozliczający wszelkie manko w kasie miałby powód, by ukryć rzeczywiście dokonaną wrzutkę dla dodatkowego finansowego obciążenia oskarżonej wybrzmiewał dość naiwnie, jeśli uwzględni się, że w toku całego postępowania nikt, a oprócz oskarżonej i I. U., przesłuchano jeszcze trzech innych pracowników stacji paliw zatrudnianych przez oskarżyciela posiłkowego, nie zarzucał mu nieprawidłowości przy rozliczaniu pracowników z pieniędzy w kasie, nawet w kontekście tego, że miał nie praktykować wystawiana pokwitowań na potwierdzenie ich dokonania. Nawet oskarżona nie twierdziła, że w tych innych wypadkach, o których wyjaśniała, całkowicie niezasadnie została obciążona brakiem gotówki w kasie, wręcz przyznawała się, iż było to następstwem jej przeoczeń, niedopatrzeń, które wyszły przy porównaniu stanu gotówki z danymi zapisanymi w pamięci obsługiwanej przez nią kasy. Nie sposób zaś wypominać jej pracodawcy, że jako prowadzący działalność gospodarczą w charakterze ajenta stacji paliw sieci (...) dbał o własne sprawy, wnikliwie przyglądając się pracy zatrudnionych przez siebie osób i nie pozwalając sobie, by z ich powodu ponosił ujemne konsekwencje finansowe. Stąd też musi być zrozumiałym, że dla ochrony swych interesów stosować musiał adekwatne środki. Zawsze było to jednak w zgodzie z prawem. Nie chodziło też, by za wszelką cenę napominać pracownika w sposób formalny, w szczególności gdy poczuwał się on do odpowiedzialności. Najważniejsze w takiej sytuacji było, aby stan kasy się zgadzał, a powstałe manko zostało wyrównane, niekoniecznie stygmatyzując przy tym pracownika, któremu przecież mogą się zdarzyć błędy w pracy, a pracodawcy przecież musi zależeć, by osoby, którym może i chce ufać, pracowały dla niego możliwie jak najdłużej. Kiedy zaś trzeba się pożegnać z niesolidnym i nierokującym pozytywnie na przyszłość pracownikiem, trudno zarzucać nieracjonalność pracodawcy, który nie ma przed tym jakichkolwiek skrupułów. W żadnym razie nie wynikało z takiego spojrzenia na osobę B. S., w pełni zrozumiałego choćby w świetle wskazań doświadczenia życiowego, iż był bezdusznym kapitalistą skorym bezpodstawnie obciążyć pracownika tylko dlatego, że wiedział, iż będzie mu on musiał np. zrekompensować rzekomo stwierdzony brak wrzutki w sejfie, a to zdawał się zupełnie dowolnie sugerować skarżący w odniesieniu do przypadku oskarżonej tylko dlatego, że na owy czas oskarżyciel posiłkowy nie był w żaden sposób kontrolowany przy opróżnianiu sejfu i weryfikowaniu jego zawartości. Przecież nawet czas zakomunikowania oskarżonej braku wrzutki w sejfie, choćby było to ok. godz. 13:00 29 stycznia 2011 r. nie mógł jeszcze rodzić podejrzeń, kiedy sam B. S. nie wykluczał, że niekiedy z pewnym opóźnieniem przystępował do sprawdzenia wpłat znajdujących się w sejfie. Poza tym przedłożony przez oskarżoną wykaz połączeń nie wskazuje wcale koniecznie na połączenie telefoniczne wykonane do niej przez B. S., a wręcz sugeruje rozmowę przez nią zainicjowaną, o czym świadczą opisy rubryk „numer docelowy” i „wartość brutto PLN” (k. 91).

Bynajmniej też, wbrew temu co zdawał się suponować obrońca, B. S. nie dał po sobie poznać uprzedzenia, czy negatywnego nastawienia do oskarżonej, z którego miałoby wynikać, iż miał motyw, aby złożyć przeciwko niej nieprawdziwe obciążające ją zeznania. Niczym dziwnym jest, że nie był skory za wszelką cenę od razu możliwie najsurowiej napiętnować oskarżonej za to, o co ją posądzał. Interesowało go odzyskanie pieniędzy, na zwrot których ewidentnie dał czas oskarżonej. Kiedy nie skorzystała z tej drogi rozwiązania zaistniałej sytuacji, naturalnym było, że została z nią rozwiązana umowa o pracę z winy pracownika i bez zachowania okresu wypowiedzenia z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Niczego przeciwnego nie dowodził również sposób zakończenia sporu przed sądem pracy, gdzie oskarżona za sprostowanie świadectwa pracy w zakresie podstawy rozwiązania z nią stosunku pracy przez oskarżyciela posiłkowego zrezygnowała jednocześnie z kierowanych względem niego żądań finansowych. Wręcz na tej podstawie można sądzić, że oskarżyciel posiłkowy nie będąc zawziętym nie był skory oskarżonej robić problemów na rynku pracy, a i sama M. B. nie musiała być przekonana do swych racji natury finansowej, niewątpliwie niezwiązanych z przedmiotowymi 1.500 złotymi.

O niewiarygodności I. U. nie może natomiast zaświadczać to, iż potencjalnie była również osobą, która mogła chcieć przerzucać odpowiedzialność na oskarżoną za brak przedmiotowej wrzutki, bowiem zapis monitoringu obiektywnie nie eliminował jej z kręgu osób, na które mogło padać podejrzenie. Sąd Rejonowy miał jednak pełne prawo uwierzyć I. U., że nie zabrała pieniędzy, które miast trafić do sejfu pozostały po wizycie oskarżonej w pomieszczeniu z wrzutnią w tym urządzeniu. Okoliczności sprawy nie wskazywały przecież, by miała po temu motyw. Nie sposób za takowy uważać jej dalekich powiązań rodzinnych z oskarżycielem posiłkowym, kiedy sam B. S. z przyczyn wyżej naprowadzonych miał nie mieć powodów, aby bezpodstawnie o kradzież posądzać oskarżoną. Wbrew twierdzeniom oskarżonej nie zostało też wykazane, by I. U. wykazywała zainteresowanie faktem posądzenia M. B. o kradzież pieniędzy. Przedłożony przez oskarżoną wykaz połączeń wcale nie potwierdzał, że w sprawie braku przedmiotowej wrzutki to I. U. nawiązała z nią kontakt telefoniczny po południu w dniu 29 stycznia 2011 r.. Wręcz informacje, iż koszt połączenia mieścił się w pakiecie, a numerem docelowym był numer opisany jako należący do I. U., podpowiadały coś zgoła przeciwnego. Za nieprawdziwe nie mogły uchodzić też stwierdzenia I. U., że oskarżona żaliła się jej na problemy finansowe związane z rachunkiem za gaz. Uważna analiza danych z rachunku bankowego oskarżonej, wspólnie posiadanego z jej ojcem (k. 241-245), wskazywała, iż po zapłaceniu w dniu 27 stycznia 2011 r. niewiele ponad połowy należności z rachunku za gaz opiewającego na przeszło 1.059,32 złotych (k. 333, 338) oraz innych należności, na koncie na rachunku bieżącym pozostało niespełna 500 złotych, a było to już po tym, jak wpłynęły na nie w miesiącu styczniu 2011 r. emerytura ojca (1.756,19 złotych) oraz wypłata oskarżonej (779 złotych), a także alimenty na dziecko (300 złotych), świadczenie rodzinne z MOPS (91 złotych) oraz spora suma na książki od E. G. (600 złotych). Trudno zaś posiłkować się kwotami z rachunku oszczędnościowego (k. 96v), kiedy równie dobrze mogły one być środkami zaoszczędzonymi przez ojca oskarżonej, który nie godził się na ich rozdysponowanie, a wcześniej w styczniu 2011 r. z rachunku bieżącego gotówką wypłacone zostało łącznie 2.000 złotych, co nie obejmowało płatności za gaz, za telewizję, za telefon, za wodę, na ubezpieczenie grupowe, który opłacane były przelewami, a także płatności za zakupy w (...) i aptekach dokonywanych kartą. Z kolei lokata terminowa na 10.000 złotych założona została w połowie listopada 2010 r. na rok czasu, zatem szkoda byłoby dla dokonania bieżących płatności, choćby drugiej raty za gaz, zrywać ją z przeświadczeniem utraty odsetek. Przedstawione dane finansowe wręcz potwierdzały, iż oskarżona na dzień 28 stycznia 2011 r. mając w perspektywie do zapłaty jeszcze prawie 500 złotych za gaz, a także spłatę choćby 300 złotych na rzecz pracodawcy za wcześniej spowodowane manko, mogła chcieć skorzystać ze sposobności, jaką dawała jej praca na stacji paliw u pokrzywdzonego, by zdobyć dodatkowe środki i to w okolicznościach, które później mogłaby wykorzystać dla wyparcia się swych związków z tego rodzaju zdarzeniem, przerzucając przy tym odpowiedzialność na kogoś innego. W tej perspektywie nie musiałaby też kalkulować, że zostanie obciążona brakiem.

Na podstawie zasadnie obdarzonych wiarą zeznań B. S. i I. U. trafnie więc ustalonym zostało, że oskarżona miast wrzucić przedmiotowe 1500 złotych do sejfu za pomocą wrzutni, zatrzymała je przy sobie i na własne potrzeby, a tym samym, że dokonała ich zaboru w celu przywłaszczenia. Z tak ustalonym stanem faktycznym nie do pogodzenia była natomiast wersja oskarżonej, toteż słusznie odmówiono jej przymiotu wiarygodności. Bez znaczenia przy tym było, czy rzeczywiście mającym oparcie w jej stanie psychofizycznym w krytycznym czasie było przedstawione przez nią wytłumaczenie tego, że nie sprawdziła wrzutni po uruchomieniu jej mechanizmu. To, czy była wówczas zmęczona, czy też nie, nigdy bowiem, w obliczu takiej, a nie innej oceny zeznań B. S. i I. U., nie skutkowałoby uznaniem jej wyjaśnień za wiarygodne w zakresie, w jakim wypierała się w nich sprawstwa. Toteż ówczesny jej stan psychofizyczny nie był okolicznością istotną dla rozstrzygnięcia, a tym samym nie wymagał stwierdzenia za pomocą wiadomości specjalnych. Zgodnie z art. 193 § 1 kpk dowód z opinii biegłego dopuszcza się zaś wtedy jedynie, gdy stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych. Już więc tylko z tego względu nie obraził Sąd Rejonowy powołanego przepisu, nie wspominając, że i tak nieprzeprowadzenie dowodu z opinii biegłego nieokreślonej specjalności, której skarżący indagowany przez Sąd Okręgowy na rozprawie apelacyjnej nie potrafił nawet wskazać, nie mogłoby mieć wpływu na treść zaskarżonego wyroku. Nie miałby przecież biegły, co oczywiste, oceniać wartości dowodowej zeznań B. S. i I. U.. Bynajmniej też Sąd Rejonowy stanu psychofizycznego oskarżonej tempore criminis, nawet jeśli odniósł się do niego w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, nie potraktował jako okoliczności istotnej dla rozstrzygnięcia, determinującej jego treść. Ogólnikowo odniósł się jedynie do deklarowanych przez oskarżoną w jej wyjaśnieniach przemęczenia i pośpiechu, wskazując, że zapisy monitoringu obrazujące zachowanie oskarżonej na krytycznej zmianie w pewnym przedziale czasu na nic takiego nie wskazywały (k. 255v-256), a z czym, jeśli za źródło tego rodzaju przekonania potraktować wyłącznie pozbawiony dźwięku zapis obrazu, trudno byłoby się nie zgodzić, pamiętając również, że M. B. pracę rozpoczętą o godzinie 19:00 kończyła dopiero o 7:00 dnia następnego.

Kompletnie chybionym było również twierdzenie obrońcy, że oskarżona nie mogła zabrać przedmiotowych pieniędzy, ponieważ była w ich legalnym posiadaniu. Na tej podstawie postawił zarzut obrazy prawa materialnego, choć w istocie kwestionował ustalenie faktyczne. Z tej też perspektywy należało skontrolować skarżony wyrok i w tym aspekcie ( por. wyrok SA w Krakowie z 4 sierpnia 2009 r., II AKa 143/09, KZS 2009/7-8/60). Niewątpliwie Sąd Rejonowy nie ustalił, że oskarżona posiadała zawartość owej wrzutki pobraną wcześniej z kasy. Przyjął jedynie, że ją dzierżyła, a więc władała nią w cudzym imieniu, za kogo innego (art. 338 kc), in concreto swego pracodawcy, który pozostawał w jej samoistnym posiadaniu jako właściciel pieniędzy (por. art. 336 i 337 kc), co nie może budzić wątpliwości, jeśli uwzględni się, że na przedmiotową wrzutkę składały się środki pochodzące z płatności dokonanych uprzednio przez klientów stacji na rzecz podmiotu prowadzącego ten biznes, czyli oskarżyciela posiłkowego, wyprowadzone z kasy firmowej i to z przeznaczeniem na ich przemieszczenie do służbowego sejfu. Tymczasem zabór cudzej rzeczy oznacza wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej będącej przedmiotem kradzieży spod władztwa osoby dotychczas nią władającej i objęcie jej we własne władanie. Niewątpliwie czyn oskarżonej temu właśnie służył, co więcej został popełniony, by pieniędzmi zawładniętymi wbrew woli pokrzywdzonego dysponować jako swoją własnością, a więc w celu przywłaszczenia. Z tego względu nie mogło być cienia wątpliwości, że swoim zachowaniem oskarżonego zrealizowała znamiona występku z art. 278 § 1 kk, a nie, co z ostrożności procesowej w istocie dopuszczał skarżący, przestępstwa z art. 284 § 1 kk polegającego na przywłaszczeniu cudzej rzeczy ruchomej, nie wiedzieć jednak czemu i z tego powodu domagając się korekty zaskarżonego wyroku polegającej na uniewinnieniu oskarżonej.

W ocenie Sądu odwoławczego postępowanie sądowe wykazało więc winę oskarżonej. Także przyjęta kwalifikacja prawna jej zachowania jako kradzieży w typie podstawowym nie mogła zostać skutecznie zakwestionowana.

Sąd Okręgowy nie miał również zastrzeżeń do rozstrzygnięcia o karze.

Wymierzona oskarżonej kara samoistnej grzywny w niewygórowanej wysokości, adekwatnej również do jej możliwości płatniczych, w żadnym razie za rażąco niewspółmiernie surową uchodzić nie mogła. Nie przekracza bowiem stopnia winy oskarżonej oraz stopnia społecznej szkodliwości przypisanego jej czynu. Kara ta nie może być też uznana za przesądną represję dla realizacji celów szczególno i ogólnoprewencyjnych.

Nie było również najmniejszych powodów, by nie zgodzić się z zaskarżonym wyrokiem w zakresie rozstrzygnięcia o obowiązku naprawienia szkody, które ma służyć zrekompensowaniu szkody poniesionej przez pokrzywdzonego, a wyrządzonej przestępstwem popełnionym i przypisanym oskarżonej.

Oczywiście nie dziwiło też obciążenie oskarżonej wydatkami Skarbu Państwa do kwoty 90 złotych oraz wydatkami oskarżyciela posiłkowego poniesionymi na ustanowienie pełnomocnika, a to po myśli zasady wyrażonej w art. 627 kpk.

Nie znajdując zatem i innych uchybień, niż podniesione w apelacji, w szczególności tych podlegających uwzględnieniu niezależnie od kierunku i granic zaskarżenia orzeczenia, Sąd odwoławczy zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.

Nieuwzględnienie apelacji wywiedzionej na korzyść M. B. przez jej obrońcę zgodnie z art. 636 § 1 kpk skutkować musiało obciążeniem oskarżonej:

-

kosztami sądowymi za postępowanie odwoławcze, tj. wydatkami Skarbu Państwa, na które złożył się jedynie ryczałt za doręczenie pism w kwocie 20 złotych oraz opłatą w wysokości należnej za pierwszą instancję,

-

wydatkami oskarżyciela posiłkowego na ustanowienie pełnomocnika w postępowaniu odwoławczym ustalonymi w wysokości stawki minimalnej określonej w § 11 ust. 2 pkt 4 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz.U. z 2015 r. poz. 1800) przy jednoczesnym braku podstaw do jej określenia w wyższej wysokości stosownie do § 16 przywołanego rozporządzenia.

Z tych względów Sąd Okręgowy orzekł jak w części dyspozytywnej swego wyroku.