Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XII C 109/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 23 grudnia 2015 roku

Sąd Okręgowy w Gliwicach Wydział XII Cywilny

Przewodniczący – SSO Piotr Suchecki

Protokolant - Magdalena Kostur

po rozpoznaniu w dniu 9 grudnia 2015 roku w Gliwicach

na rozprawie

spraw z powództw M. B. (1) (B.) i A. B.

przeciwko Szpitalowi (...) z siedzibą w Z.

o zapłatę

1.  zasądza od pozwanej Szpitala (...) z siedzibą w Z. na rzecz powódki A. B. kwotę 100 000 (sto tysięcy) wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 12 czerwca 2014 roku;

2.  zasądza od pozwanej Szpitala (...) z siedzibą w Z. na rzecz powoda M. B. (1) kwotę 100 000 (sto tysięcy) wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 12 czerwca 2014 roku;

3.  w pozostałym zakresie powództwa oddala;

4.  zasądza od pozwanej Szpitala (...) z siedzibą w Z. kwoty po 3 600 (trzy tysiące sześćset) złotych na rzecz każdego z powodów tytułem zwrotu kosztów procesu;

5.  odstępuje od obciążania stron kosztami sądowymi.

SSO Piotr Suchecki

Sygn. akt XII C 109/14

UZASADNIENIE

W dniu 12 czerwca 2014 r. M. B. (1) i A. B. wystąpili przeciwko Szpitalowi (...) w Z. z powództwem, w ramach którego domagali się zadośćuczynienia za krzywdę wynikającą z urodzenia martwego dziecka wskazując, iż śmierć ich dziecka była skutkiem błędów popełnionych przez personel medyczny w trakcie akcji porodowej. Po ostatecznym sprecyzowaniu żądań wnieśli o zasądzenie na ich rzecz kwot po 150 000 zł. z ustawowymi odsetkami liczonymi od dnia wniesienia pozwu oraz kosztami postępowania według norm przepisanych.

Szpital (...) w Z. domagała się oddalenia powództwa w całości i zasądzenia od powodów kosztów procesu według norm przepisanych. Zaprzeczyła, aby personel medyczny dopuścił się jakichkolwiek błędów, podnosząc jednocześnie, iż śmierć płodu była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, względnie stanu samego płodu.

Stan faktyczny:

A. B. i M. B. (1) zawarli związek małżeński we wrześniu 2010 r., po wcześniejszym okresie dwuletniej znajomości. A. B. miała wówczas 22 lata, a M. B. (1) 25 lat. Łączyło ich głębokie uczucie i wspólne plany na przyszłość. Oboje bardzo cenili wartości rodzinne i od początku planowali posiadanie trójki dzieci. Po ślubie zamieszkali u rodziców M. B. (1). A. B. pracowała jako stylistka paznokci i zarabiała na poziomie najniższego wynagrodzenia. M. B. (1) pracował jako konsultant ds. sprzedaży w salonie telefonii komórkowej sieci P. i zarabiał ok. 2 000 zł. netto miesięcznie. Z początkiem 2011 r. A. B. zaszła w zaplanowaną ciążę, co oboje małżonkowie przyjęli z dużym entuzjazmem. Radość zapanowała też wśród członków ich rodzin, zwłaszcza gdy okazało się, że urodzi się dziewczynka. Miała to być pierwsza wnuczka w obu rodzinach. M. B. (1) cieszył się szczególnie, albowiem sam miał dwóch braci, którzy mieli tylko męskich potomków i córka była jego marzeniem. W związku z planowanym powiększeniem rodziny M. B. (1) i A. B. zaczęli remontować mieszkanie po babci A. B.. Spieniężyli swój samochód i uzyskane środki zainwestowali w urządzenie i wyposażenie mieszkania pod kątem swoim i córki. Zakupili wszystkie sprzęty, ubranka i zabawki z przeznaczeniem dla dziecka. Od początku ciąży wspólnie chodzili na wszystkie wizyty kontrolne, które za każdym razem potwierdzały, że ciąża przebiega bezproblemowo i dziecko rozwija się prawidłowo. To utwierdzało ich w przekonaniu, że nadchodzi radosny dla nich moment narodzin pierwszego dziecka. Wspólnie wybrali córce imię – V..

W dniu 18 października 2011 r. A. B. zgłosiła się do Szpitala Miejskiego w Z. w związku z nadejściem planowanego terminu porodu. A. B. została przyjęta do szpitala i umieszczona na oddziale, a badania wykonane jej i dziecku w tym i w następnym dniu nie wykazywały żadnych nieprawidłowości. W dniu 20 października o godz. 5.45 A. B. odeszły wody płodowe o gęstej konsystencji i koloru zielonego, co było wskazaniem medycznym do zwrócenia uwagi na możliwość wystąpienia niedotlenienia dziecka. Położna, która akurat pełniła dyżur, zaprowadziła A. B. na salę porodową. Tam o godz. 6.23 podłączona została do kardiotakografu /KTG/, którego rolą jest monitorowanie akcji serca płodu, z jednoczesnym zapisem czynności skurczowej mięśnia macicy. Kardiotakograf w Szpitalu w Z. wyposażony był dodatkowo w system Monaco, czyli system nadzoru położniczego umożliwiający kompleksową ocenę stanu nienarodzonego dziecka i to na wszystkich stanowiskach porodowych jednocześnie. Wyniki tego monitoringu są prezentowane na bieżąco w postaci wykresowej, są w czasie rzeczywistym dostępne do interpretacji klinicznej i pozwalają na wczesne wykrywanie wewnątrzmacicznego wieloaspektowego zagrożenia płodu. Wystąpienie sytuacji zagrożenia sygnalizowane jest poprzez migający znacznik na ekranie oraz za pomocą sygnału dźwiękowego. Prawidłowe tętno powinno się mieścić w przedziale pomiędzy 110 a 150 uderzeń na minutę. Po godz. 7.00 tętno płodu zaczęło spadać, co sygnalizował system monitorujący. Lekarz D. K., która od 2003 r. w szpitalu odbywała specjalizację zapoznała się ze wskazaniami KTG i ok. godz. 7.10 powiadomiła dyżurującego lekarza nadzoru P. W.. Lekarz ten przybył na salę porodową i do niego należało podejmowanie decyzji odnośnie przebiegu porodu dziecka A. B.. W tym czasie tętno płodu spadło poniżej wartości referencyjnych do poziomu 100 uderzeń na minutę i stan ten się utrzymywał. W tym momencie zaistniały już wskazania do skierowania A. B. na cesarskie cięcie. O godz. 7.20 A. B. odchodziły zielone wody płodowe, a jednocześnie mimo zwiększającego się rozwarcia tętno płodu utrzymywało się poniżej wartości referencyjnych i spadało. O godz. 7.40 tętno płodu spadło już do 80 uderzeń na minutę. Było to ostateczne wskazanie do podjęcia koniecznej decyzji o cesarskim cięciu. W międzyczasie na salę porodową przybył M. B. (1), zawiadomiony przez położną o rozpoczęciu akcji porodowej. Zorientował się, że coś idzie nie tak jak powinno, albowiem na sali było kilka osób personelu medycznego i atmosfera była nerwowa. Widział, jak D. K. wskazywała na coś P. W., jednakże ten zachowywał spokój i decydował o kontynuowaniu porodu w sposób naturalny. O godz. 8.00 tętno płodu spadło poniżej wartości 80 uderzeń na minutę, co skłoniło P. W. do podjęcia decyzji o cesarskim cięciu. Operację w pełnej narkozie rozpoczęto o godz. 8.15, a o godz. 8.20 wydobyto martwy płód dziecka – dziewczynki. Od reanimacji dziecka odstąpiono o godz. 8.45. Córka A. i M. B. (1) miała 100% szans na przeżycie, gdyby decyzja o cesarskim cięciu podjęta została zgodnie ze wskazaniami medycznymi. W świetle tych wskazań ostatnią chwilą, którą można by jeszcze uznać za właściwą do podjęcia decyzji o cesarskim cięciu był odnotowywany spadek tętna płodu o godz. 7.40. Ponieważ decyzja ta została spóźniona, dlatego dziecko zmarło na skutek niedotlenienia. Niedotlenienie było jedyną przyczyną zgonu dziecka, które było prawidłowo wykształcone, nie wykazywało żądnych zmian morfologicznych /tj. wad wrodzonych, urazów mechanicznych, zmian narządowych/.

O tym, że trwa akcja reanimacyjna dziecka M. B. (1) zorientował się stojąc na korytarzu pod salą. Modlił się, aby nie chodziło o jego córkę. Po zakończeniu akcji reanimacyjnej wyszedł do niego ordynator oddziału L. S. i poinformował oględnie, iż na skutek „komplikacji przy porodzie” dziecko urodziło się martwe. M. B. (1) ciężko przeżył tą wiadomość, której nie miał prawa się spodziewać. Zobaczył też ciało córki, owinięte w ubranka i nie mógł się pogodzić z tym, że idealnie wyglądające dziecko nie żyje. Wiadomość tą przekazał swojej matce, a także nieświadomej jeszcze niczego żonie A. B.. Ta po operacji została wybudzona i nieświadoma oczekiwała z radością na męża i dziecko. Kiedy M. B. (1) wszedł i powiadomił żonę o śmierci córki oboje wpadli w rozpacz. Po pewnym czasie położna uwzględniła ich prośbę i przywiozła do pokoju ciało zmarłej córki, aby mogli się z nią pożegnać przed przewiezieniem ciała do prosektorium. Widok ciała wymarzonego, nieruchomego dziecka stanowił dla każdego z nich bolesne, traumatyczne przeżycie. M. B. (1), zamiast zająć się przygotowaniem domu na przyjście żony i córki, zajął się organizacją pogrzebu dziecka. W pogrzebie dziecka wzięła udział także A. B., która wbrew zaleceniom, na wózku inwalidzkim wyszła ze szpitala na przepustkę. W tym czasie członkowie rodzin A. i M. B. (1) opróżnili ich mieszkanie ze wszystkich elementów, które były związane z dzieckiem. Po trzech dniach od operacji A. B. opuściła szpital i wróciła do mieszkania. Zapanowała tam przygnębiająca atmosfera. Żadne z małżonków nie potrafiło znaleźć sobie miejsca, nie potrafili ze sobą rozmawiać, popadli w przygnębienie i depresyjny nastrój. M. B. (1) wrócił do pracy. Aby A. B. nie siedziała w domu pogrążając się w rozpaczy, członkowie jej rodziny pełnili przy niej „dyżury”. Małżonkowie nie umieli sobie poradzić z tą sytuacją, izolowali się od towarzystwa, przestawali ze sobą rozmawiać. Często chodzili na cmentarz odwiedzać grób córki. Oboje mieli poczucie wielkiej straty i oddalali się od siebie. A. B. szczególnie krytycznie reagowała na widok dziecięcych wózków, który zaczął ją prześladować. M. B. (1) miał swoje miejsce pracy w centrum handlowym, gdzie ciągle widywał małe dzieci, co potęgowało jego poczucie straty. Nie mógł opanować emocji, gdy klienci przychodzili do niego z malutkimi dziećmi, albo gdy koleżanka z pracy przesłała mailem zdjęcia swojego nowonarodzonego dziecka. A. B. uznała, że jedynym ratunkiem dla niej i dla bytu ich małżeństwa będzie szybkie zajście w ciążę. Myśl ta stała się jej obsesją i motywowała do działania; czuła że tylko tak może „odzyskać” córkę. U lekarza upewniała się kiedy najszybciej może zacząć starania o dziecko. Oboje zdawali sobie sprawę, że tylko szybkie poczęcie dziecka będzie w stanie uratować ich rodzinę. Równocześnie A. B. obawiała się, czy będzie w stanie pokochać inne dziecko. Nie dopuszczała do siebie myśli, że dziecko nie będzie płci żeńskiej. Po roku urodziła im się zdrowa córka N.. Dziecko urodziło się w sposób planowy przez cesarskie cięcie. Tym razem małżonkowie zadbali już o wszystkie detale. Operację wykonywał lekarz prowadzący ciążę. Mimo tego oboje przeżyli poród bardzo stresująco. Złe wspomnienia wróciły, gdy okazało się, że przypadkowo do szpitala przyjmował ich lekarz P. W., który sprawiał jednak wrażenie, że ich nie kojarzy. M. B. (1) z ogromnym strachem oczekiwał pod salą operacyjną. Urodziny córki N. nie spowodowały jednak zmiany w podejściu małżonków do życia. Nadal często odwiedzali grób pierwszego dziecka, na którym wspólnie śpiewali kołysanki. W codziennej modlitwie wspominali i nadal wspominają zmarłą córkę, nauczyli młodszą córkę wysyłać „całusy” do nieba. Nie odzyskali dawnej radości życia. Nie wrócili już do dawnego towarzystwa. Przesadnie bali się o zdrowie córki N., nerwowo reagując na wszelkie, nawet drobne niedyspozycje zdrowotne dziecka, z czego zdają sobie sprawę. Lęku tego nie potrafią pokonać, bojąc się straty dziecka. W listopadzie 2014 r. podjęli decyzję o wyjeździe do Holandii. Tam mieszkają z bratem M. B. (1) i jego rodziną. A. B. nie pracuje i aktualnie jest w ciąży z kolejnym dzieckiem. M. B. (1) utrzymuje rodzinę pracując i zarabiając ok. 1 400 euro miesięcznie. Pobyt w Holandii traktują jako stały. A. B. ponownie ma zaplanowany poród przez cesarskie cięcie i wedle wskazań lekarskich będzie to jej ostatni poród. Kolejne porody, po serii trzech cesarskich cięć, stanowiłyby zbyt duże ryzyko dla zdrowia A. B., jak i dziecka.

Dowód: / oryginał dokumentacji medycznej z przebiegu ciąży , pobytu powódki w szpitalu, protokołu operacyjnego, karty obserwacji porodu, karty kontroli tętna i ciśnienia, karty obserwacji pooperacyjnej, raportów lekarskich pielęgniarskich, epikryzy, protokołu sekcji zwłok, zeznania świadków: A. R., J. G., L. S., D. K., P. W. – zapis rozprawy z 14 listopada 2014r., opinia biegłej E. B. - k. 158-171, 194-198 i ustne wyjaśnienia biegłej do opinii pisemnej - zapis rozprawy z 15 lipca 2015 r., opinia biegłego M. B. (2) k. 254-256, zeznania powodów – zapis rozprawy z dnia 9 grudnia 2015 r./

Ustaleń w zakresie stanu faktycznego, przyjętego za podstawę do przeprowadzenia rozważań prawnych, sąd dokonał w oparciu o wszechstronną analizę całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w zakresie w pełni uwzględniającym inicjatywę dowodową stron i kierując się przy tym dyrektywami określonymi w art. 233 § 1 k.p.c. Wszelkie wykorzystane przez sąd dokumenty mogły stanowić podstawę do dokonywania ustaleń, albowiem nie były kwestionowane w zakresie autentyczności ani treści. Zeznania świadków, którymi byli pracownicy szpitala cechowały się daleko idącą oględnością przekazu. Zeznania B. R. okazały się nieprzydatne dla sprawy, albowiem w żadnym zakresie nie uczestniczyła ona w akcji porodowej. Zeznania P. W., który był lekarzem prowadzącym poród cechuje skłonność do abstrahowania i wyrażania sądów eksperckich. Wynika z nich, iż lekarz ten faktycznie decydował o podjęciu decyzji o cesarskim cięciu, a także iż swoją zwłokę i ignorowanie wskazań aparatury uzasadniał bogatym doświadczeniem zawodowym. Zeznania D. K. potwierdzają, że odbywała specjalizację i wobec pojawiających się nieprawidłowości wezwała na salę P. W., do którego należał proces decyzyjny. L. S. zeznał, że jako ordynator oddziału został zawiadomiony o przypadku powódki, ale nie włączył się do trwającej już operacji. Potwierdził też, że decyzje podejmował uprawniony do tego P. W.. Świadkowie A. R. i J. G. potwierdziły, że jako położne pracowały wówczas w szpitalu i w zasadzie ograniczyły się do potwierdzenia danych wynikających z zapisów aparatury. Zasadnicze znaczenie dla sprawy miały opinie biegłych. Opinia biegłej E. B., specjalisty z zakresu ginekologii i położnictwa, wobec zawartych w niej jasnych i logicznych, a przede wszystkim stanowczych odpowiedzi, wyprowadzonych z analizy całokształtu okoliczności sprawy, badania przypadku oraz doświadczenia biegłej w pracy klinicznej, zasługiwała na pełną aprobatę. Z opinii tej w sposób jednoznaczny wynikało, że przyczyną śmierci dziecka powodów była spóźniona decyzja o cesarskim cięciu. Biegła w sposób kompleksowy przytoczyła jakie są przyjęte od dawna wskazania medyczne i zalecenia Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników /FIGO/ w zakresie normokardii płodowej. Z jej opinii w sposób stanowczy i nie budzący wątpliwości wynika, że decyzja lekarza w sprawie cesarskiego cięcia była w sposób oczywisty spóźniona. Opóźnienie to nie znajdowało uzasadnienia w świetle zasad wiedzy medycznej, a nadto nastąpiło przy zignorowaniu alarmujących wskazań aparatury monitorującej, w którą wyposażony był szpital. Z opinii w sposób jednoznaczny wynika, że gdyby cesarskie cięcie przeprowadzono w odpowiednim wedle wskazań momencie, a nawet nieco później /najpóźniej o godz. 7.40/, to dziecko powodów miałoby 100 % szans na urodzenie się żywym. Podczas wyjaśnień na rozprawie biegła systematycznie odniosła się do wszystkich zgłoszonych przez pozwaną zastrzeżeń i w niebudzący wątpliwości sposób rozwiała wszelkie zgłoszone wątpliwości, wykazując się przy tym bogatym doświadczeniem praktycznym oraz znajomością przedmiotu. W czasie tych wyjaśnień żadna ze stron nie wykazała, aby w opinii biegłej występowały jakiekolwiek błędy logiczne bądź merytoryczne, przy czym biegła odpowiedziała na każde pytanie i wyjaśniła każdą wątpliwość dotyczącą meritum zagadnienia, a tłumaczenia popierała prostym, zrozumiałym przekazem. Wyjaśnienia udzielone przez biegłą skutkowały brakiem dalszych pytań i zastrzeżeń wobec jej opinii. Natomiast dla sądu rzetelne i kompletne wyjaśnienia biegłej stanowiły asumpt do wykorzystania jej opinii w ramach czynionych ustaleń i podejmowanych rozstrzygnięć. Opinia biegłej E. B., uzupełniona jej wyjaśnieniami na rozprawie, nie zawiera bowiem żadnych istotnych luk, odpowiada w koniecznym zakresie na postawione pytania tezy dowodowej, jest jasna, zrozumiała i należycie uzasadniona. Z opinią w pełni koreluje opinia biegłego patomorfologa dr n. med. M. B. (2), z której w jednoznaczny sposób wynika przyczyna śmierci dziecka. Opinia ta wykluczyła, aby istniały jakikolwiek inne przyczyny skutkujące śmiercią płodu. Opinia ta zgodnie i bez zastrzeżeń została zaakceptowana przez obie strony postępowania, które po zapoznaniu się z jej treścią oświadczyły o uznaniu wynikających z niej ustaleń za okoliczności niesporne. Okoliczności dotyczące przeżyć, jakie towarzyszyły każdemu z powodów w związku z narodzinami martwego dziecka, ich więzi z nienarodzonym dzickiem, wpływu tego zdarzenia na życie powodów oraz ich sytuacji życiowej i majątkowej sąd ustalił w oparciu o przesłuchanie stron. Dla porządku wskazać należy, że w oparciu o art. 302 § 1 k.p.c. sąd pominął dowód z przesłuchania pozwanej w charakterze strony – na jej wniosek, z przyczyn natury faktycznej, albowiem oczywistym jest, że członkowie zarządu pozwanej Spółki nie będą posiadali żadnej wiedzy odnośnie okoliczności istotnych dla sprawy. Zeznania każdego z powodów zasługiwały na pełną wiarę, albowiem były ze sobą zgodne, wewnętrznie spójne i logicznie korelowały z resztą materiału dowodowego.

Sąd zważył, co następuje:

Na wstępie wyjaśnić należy, iż roszczenie powodów znajduje podstawę w art. 446 § 4 k.c. Przepis ten ma zastosowanie, gdy śmierć nastąpiła na skutek deliktu po dniu 3 sierpnia 2008 r. (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 10 listopada 2010 r., II CSK 248/10, OSNC-ZD 2011, nr B, poz. 44 oraz z dnia 25 maja 2011 r., II CSK 537/10, niepubl.). Ratione legis tego przepisu jest zrekompensowanie krzywdy wynikającej z całokształtu negatywnych przeżyć związanych ze śmiercią osoby bliskiej; w myśl tego przepisu sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. "Poszkodowanym" wedle tego przepisu jest osoba fizyczna, która na skutek deliktu doznała szkody o charakterze majątkowym lub krzywdy, natomiast "zmarłym" człowiek, który na skutek deliktu poniósł śmierć. Zdolność prawna zmarłego (art. 8 § 1 k.c.) nie jest przesłanką powstania roszczenia o zadośćuczynienie, a dziecko nienarodzone, zdolne do życia poza organizmem matki, które zmarło na skutek deliktu, może zostać uznane za "zmarłego" w rozumieniu art. 446 § 4 k.c. Tak wypowiedział się Sąd Najwyższy min. w wyroku z dn. 9 marca 2012 r. /sygn. I CSK 282/11, OSNC 2012/11/130/. W judykaturze wyjaśniono już wcześniej, że o tym, kto jest najbliższym członkiem rodziny, decyduje faktyczny układ stosunków pomiędzy określonymi osobami, a nie formalny stopień pokrewieństwa wynikający w szczególności z przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego lub z powinowactwa. Z tego względu do ustalenia, czy występujący o zadośćuczynienie jest najbliższym członkiem rodziny zmarłego, konieczne jest stwierdzenie, czy istniała odpowiednio silna i pozytywna więź emocjonalna pomiędzy dochodzącym tego roszczenia a zmarłym (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3 czerwca 2011 r., III CSK 279/10, OSP 2012, nr 4, poz. 44). W niniejszej sprawie, w której z żądaniem zadośćuczynienia występują rodzice zmarłego dziecka sąd ustalił, iż pomiędzy nimi a zmarłym istniała więź pozwalająca na uznanie, że było ono uznawane przez nich za członka rodziny (osobę bliską) i charakter tych więzi był niezwykle silny. Nie ulega wątpliwości, że od chwili poczęcia dziecko nienarodzone może być traktowane przez rodziców za ich dziecko, które już mają, co z kolei powoduje wywiązanie się określonych więzi emocjonalnych i uczuć do nienarodzonego dziecka. Tak było właśnie w przypadku powodów i na dokonanie takiej oceny wpłynął nie tylko okres życia dziecka w organizmie matki, lecz również subiektywne zapatrywanie rodziców oczekujących córki oraz sposób przygotowywania się do narodzin dziecka. Istotny był zatem stosunek każdego z powodów do nienarodzonego dziecka, fakt iż było ono oczekiwane, chciane oraz wiązali z nim nadzieje. Ustalenie tych okoliczności pozwalało na ocenę, iż więź między rodzicami a ich oczekującym narodzin dzieckiem była niezwykle głęboka. Więź tą wzmacniała okoliczność, iż doczekali planowanego terminu narodzin, w pełni się do tego przygotowali i z radością oczekiwali córki, która miała już wybrane imię, zakupione ubranka, urządzony pokój. W istocie relacje powodów z nienarodzonym dzieckiem nie różniły się wiele od relacji między rodzicami, a dzieckiem po urodzeniu, co w konsekwencji uprawnia do stwierdzenia, że powodowie mogli być uznani za najbliższych członków rodziny w rozumieniu art. 446 § 4 k.c.

Przeprowadzone postępowanie dowodowe nie pozostawiło wątpliwości, iż pozwana ponosi odpowiedzialność za śmierć dziecka powodów, a tym samym za wynikającą z tego ich krzywdę. Należy wyjaśnić, iż odpowiedzialność podmiotu świadczącego usługi medyczne /podmiotu leczniczego, w definicji którego mieści się pozwana w świetle art. 4 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej –t.jedn. Dz.U. 2015.618 z późn. zm./ w zależności od okoliczności konkretnego przypadku może opierać się na art. 416 k.c. /w tzw. przypadku winy organizacyjnej/ lub na art. 430 k.c./w przypadku odpowiedzialności za działanie zatrudnionych członków personelu medycznego/. W niniejszej sprawie podstawy odpowiedzialności pozwanej upatrywać należy w art. 430 k.c. Analiza materiału dowodowego, w szczególności opinii biegłych, prowadzi do wniosku, iż dziecko powodów urodziło się martwe wyłącznie wskutek niewłaściwych decyzji lekarza prowadzącego poród. Postępowanie lekarza odbiegało od wzorca właściwego zachowania, a to w każdym przypadku stanowi o winie. Określone działanie lub zaniechanie ma charakter zawiniony, jeżeli z porównania postępowania konkretnego lekarza (dokonującego określonej czynności medycznej w danych warunkach) z przyjętym dla niego modelem powinnego działania wynika, że wzorcowy dobry lekarz w identycznych okolicznościach uniknąłby wyrządzenia pacjentowi szkody. Obok niedbalstwa (braku należytej staranności), winę stanowi także niezręczność i nieuwaga lekarza, a także zwykłe zapomnienie lub przeoczenie (np. co do uczynienia zadość obowiązkowi poinformowania pacjenta o stanie jego zdrowia, pominięcie koniecznych badań diagnostycznych), brak ostrożności czy przezorności, które prowadzą do powstania u pacjenta szkody. Postać i stopień winy jest jednak nieistotny i nie ma jednak większego znaczenia z punktu widzenia odpowiedzialności odszkodowawczej. Zgodnie z przyjętym i niekwestionowanym stanowiskiem orzecznictwa i literatury, lekarz odpowiada za każdą winę cywilną, nawet najlżejszą (w postaci culpa levissima), i to niezależnie od reżimu odpowiedzialności. Biegła z zakresu ginekologii i położnictwa w sposób bardzo analityczny przedstawiła jakie są wskazania do wykonania cesarskiego cięcia w przypadku bradykardii /zwolnienia akcji serca/ płodu, posługując się także znanymi wszystkim specjalistom wytycznymi organizacji FIGO. Należy zwrócić uwagę, że już odejście gęstych i zielonkawych wód płodowych było sygnałem ostrzegawczym, sugerującym ryzyko wystąpienia niedotlenienia dziecka podczas procesu porodowego. W czasie akcji porodowej powódka była monitorowana aparaturą, która na bieżąco zapewniała możliwość pełnej diagnostyki. W ramach tej aparatury działał system ostrzegania o utrzymującym się poniżej normy zwolnieniu akcji serca płodu. Od godz. 7.10 tętno płodu zaczęło spadać i utrzymywało się poniżej wartości referencyjnych. Należy oczywiście uwzględnić, że poród jest procesem dynamicznym, w przypadku komplikacji wymagającym od lekarza opanowania, w tym także powstrzymania się od pochopnych decyzji. Niemniej z opinii biegłej wynika, iż absolutnie ostatecznym momentem do podjęcia decyzji o cesarskim cięciu była godz. 7.40. Wprawdzie wskazania do takiej decyzji istniały już wcześniej, ale mając na względzie dynamikę procesu, cały zestaw subiektywnych okoliczności i doświadczenie lekarza można by przyjąć, że wstrzymywanie decyzji do godz. 7.40 mieściło się jeszcze w ramach uzasadnionej swobody decyzyjnej lekarza. Dalszego zwlekania z decyzją nie da się już w żaden sposób usprawiedliwić. U płodu występowała już ciężka bradykardia, realnie zagrażająca zdrowiu i życiu dziecka. Z zeznań wynika, że lekarz prowadzący wstrzymując decyzję bazował na własnym doświadczeniu. Doświadczenie takie jest bezsprzecznie istotnym składnikiem procesu medycznego, niemniej nie może usprawiedliwiać ignorowania obiektywnych zasad sztuki, w tym powszechnie przyjętych wytycznych oraz alarmujących wskazań aparatury. Wydaje się, że celem wyposażenia szpitala w tego rodzaju aparaturę było zminimalizowanie ryzyka i uniezależnienie procesu porodowego wyłącznie od doświadczenia lekarza. Podkreślić należy, że z opinii biegłych zgodnie wynika, iż jedyną przyczyną śmierci dziecka było wewnątrzmaciczne uduszenie. Tej śmierci można by uniknąć, gdyby w odpowiednim czasie podjęta została decyzja o przystąpieniu do cesarskiego cięcia. W tym przypadku do operacji przystąpiono 35 minut od momentu, który był ostatecznym do podjęcia takiej decyzji. Skutkiem tej zwłoki dziecko powodów urodziło się martwe, a oni sami zamiast cieszyć się z narodzin zdrowej i prawidłowo rozwiniętej córki, przeżyli tragedię związaną ze stratą oczekiwanego i kochanego już dziecka.

W tych okolicznościach do ustalenia pozostała tylko kwota należnego każdemu z powodów zadośćuczynienia. Na skutek śmierci dziecka powodowie doznali niezwykle istotnego uszczerbku w sferze dóbr osobistych. Zostali niespodziewanie i nieodwracalnie pozbawieni więzi rodzinnych z najbliższą im osobą. Każdy z powodów był świadomym rodzicem, aktywnie oczekującym na narodziny córki. Całemu okresowi ciąży i bezpośrednim przygotowaniom do porodu towarzyszyła radość. Powodowie tworzyli zgodne małżeństwo, planujące rodzinę z trójką dzieci. Całe swoje życie podporządkowali przygotowaniom do narodzin córki. Ciąża do samego końca przebiegała prawidłowo i nie mieli prawa spodziewać się, że stanie się cokolwiek złego, zwłaszcza oddając się w zaplanowanym wcześniej terminie pod opiekę wyspecjalizowanego szpitala. Każdy z powodów był w równym stopniu świadomy swojego rodzicielstwa. Oboje w równie traumatyczny sposób przeżyli stratę dziecka. Powódka jeszcze po operacji obudziła się niczego nieświadoma i z nadzieją oczekiwała na wiadomość. Powód w euforii przyjechał wziąć udział w rodzinnym porodzie, a tymczasem przedstawiono mu ciało zmarłej córki i obciążono obowiązkiem przekazania tej informacji oczekującej żonie. Zamiast pielęgnować swoje dziecko i cieszyć się szczęściem jego posiadania wzięli udział w jego pogrzebie. Nie mogli się pogodzić z tragedią, jaka ich dotknęła. Ciężko przeżywali widok nowonarodzonych dzieci, tym boleśniej przeżywając swój smutek. Zamiast bawić się z dzieckiem i obserwować jego rozwój odwiedzali grób córki i tam śpiewali jej kołysanki. Stracili radość życia, wycofali się z relacji towarzyskich. Ta sytuacja negatywnie przekładała się także na ich wzajemne relacje, a ich szczęśliwy dotąd związek dotknięty został kryzysem. Uratowali swoje małżeństwo tylko dzięki temu, że powódka relatywnie szybko zaszła w kolejną ciążę i dzięki temu zyskali życiowy cel. Do porodu podeszli już jednak z dużą niepewnością i obawami, a o urodzoną córkę zaczęli przesadnie dbać, podświadomie obawiając się straty kolejnego dziecka. Trwale zmienili swoje podejście do życia, do którego nie wróciła dawna radość. Mimo upływu lat nadal wspominają córkę w codziennej modlitwie i odwiedzają jej grób przy nadarzających się okazjach. Nie pogodzili się z jej stratą, czemu nadal towarzyszą żywe emocje. Najprawdopodobniej nie zrealizują swojego wymarzonego modelu rodziny. Strata powodów ma w istocie charakter niewymierny, a świadczenie pieniężne może jedynie zadośćuczynić ich emocjonalnym cierpieniom i w pewnym stopniu je zrekompensować. Właściwych z tego tytułu kwot nie sposób zweryfikować w ścisły, definiowalny sposób. Decyzję o wysokości tego rodzaju świadczenia ustawodawca pozostawił do sędziowskiego uznania, a w ocenie sądu kwoty po 100 000 zł. na rzecz każdego z powodów mają wymiar „sum odpowiednich”. Powodowie bezpowrotnie utracili jedno z najcenniejszych dóbr osobistych i nie sposób uznać, że kwoty określone na takim pułapie oderwane są od realiów, czy przekraczają stosunki majątkowe panujące w społeczeństwie. Wymiar zadośćuczynienia o którym decyduje sąd jest limitowany granicą określaną jako „rażące zawyżenie” i przyznane powodom kwoty nie zostały zawyżone, a już z pewnością nie można mówić o zawyżeniu rażącym. Sąd miał przy tym na uwadze utrzymującą się tendencję w kwestii zasądzanych zadośćuczynień, co związane jest z postępującym bogaceniem społeczeństwa i tym samym urealnieniem wysokości tego rodzaju świadczeń w stosunku do obiektywnych wskaźników ekonomicznych. Przyznanych powodom kwot nie sposób – w świetle całokształtu przedstawionych okoliczności – uznać także za „rażąco zaniżone”. Kwoty te stanowić będą dla każdego z nich ekonomicznie odczuwalną wartość, także w stosunku do obiektywnych wskaźników ekonomicznych. Powodowie nie należą do osób zamożnych nie tylko dlatego, że zmuszeni byli ubiegać się o zwolnienie od kosztów sądowych. Powódka nie pracuje, a w przeszłości pracowała za najniższe wynagrodzenie. Powód także zarabiał i zarabia tyle, że wystarcza to na skromne utrzymanie rodziny. Zadośćuczynieniom w kwotach po 100 000 zł. nie sposób więc w kategoriach obiektywnych zarzucić naruszenia rozsądnej miary i tym samym odmówić waloru odpowiedniości. Zadośćuczynienia na tym poziomie pełnią funkcję wyłącznie kompensacyjną. Odnosząc się do argumentów odwołujących się do wysokości zadośćuczynień przyznawanych w innych sprawach podkreślić należy, że wysokość tego rodzaju świadczeń przyznanych w innych sprawach, choćby nawet w podobnych stanach faktycznych, nie może stanowić kryterium miarkowania zadośćuczynienia z uwagi na stricte indywidualnych charakter /vide np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 24 września 2014 r. sygn. I ACa 312/14/. Powodowie żądali kwot o 50 000 zł. wyższych, które w tym zakresie – w ocenie sądu – przekraczałyby już granicę odpowiedniości świadczenia. Mimo całego zrozumienia dla trudnej sytuacji powodów wskazać należy, że więzi rodzinne, jakkolwiek niezwykle ważne, to jednak nie stanowią kategorii dóbr chronionych najmocniej. Takimi dobrami są życie i zdrowie i żądane przez powodów kwoty przystają do tego rodzaju dóbr, a w tym zakresie powodowie uszczerbku nie ponieśli i nie jest on objęty przedmiotowymi granicami powództwa. Należy jeszcze wyjaśnić, że choć przyznane każdemu z powodów kwoty są równe, to ich wysokości zadecydowały okoliczności indywidualne. Okoliczności te były niemal identyczne, albowiem oboje w równym stopniu cieszyli się przygotowywali na narodziny córki i równie silnie przeżyli stratę dziecka. Stąd kwota 100 000 zł. w odniesieniu do każdego z powodów spełni swoją funkcję kompensacyjną, mając przy tym charakter zindywidualizowanego świadczenia.

O odsetkach należnych powodom sąd rozstrzygnął zgodnie z art. 481 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 455 k.c. Powodowie przed wszczęciem procesu wystosowali do pozwanej wezwanie do zapłaty i wykorzystali sądową ścieżkę zawezwania do próby ugodowej. Pozwana miała więc odpowiedni czas na analizę okoliczności i wypłatę stosownego świadczenia. Musiała mieć świadomość swojej odpowiedzialności, albowiem błąd miał charakter ewidentny, a w postępowaniu ugodowym sama deklarowała wolę polubownego zakończenia sporu. Stąd żądanie odsetek ustawowych od momentu dużo późniejszego od pierwotnego wezwania do zapłaty, który sami powodowie oznaczyli jako dzień wniesienia pozwu, należało uznać za w pełni usprawiedliwione.

Rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów postępowania pomiędzy stronami znajduje uzasadnienie w treści art. 100 zd. 2 k.p.c. Rozstrzygnięcie to uwzględnia formalny charakter współuczestnictwa i wynikającą z tego zasadę odrębnego liczenia kosztów w każdym z formalnie połączonych powództw. Roszczenia powodów, wbrew stanowisku pozwanej, były co do zasady usprawiedliwione i to jak się okazało w sposób oczywisty. Określenie należnej każdemu powodowi sumy ostatecznie zależało jednak od oceny sądu. Z tych względów sąd włożył na pozwaną obowiązek zwrotu powodom poniesionych przez nich kosztów celowych, oczywiście w wysokości, która wynikałaby z dokonanego wcześniej stosunkowego rozdzielenia. Ten sposób wykładni powołanego przepisu nie budzi wątpliwości w judykaturze, czego przykładem jest choćby wyrok Sadu Apelacyjnego w Rzeszowie z dnia 3 kwietnia 2014 r. sygn. I ACa 682/13/. Do poniesionych przez powodów kosztów celowych zaliczały się jedynie wynagrodzenia pełnomocnika w stawce minimalnej 3 600 zł., zgodnej z § 6 pkt 6 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (t.jedn. Dz.U z 2013 r. poz. 490). Powodowie zwolnieni byli bowiem od kosztów sądowych w całości, a tego rodzaju zwolnienie zwalania również z obowiązku wnoszenia opłaty skarbowej od składanego w postępowaniu sądowym dokumentu pełnomocnictwa /vide załącznik do ustawy z dnia 16 listopada 2006 r. o opłacie skarbowej – t.j. Dz.U. 2014 poz. 1628 z późn. zm./.

O należnych Skarbowi Państwa od pozwanej kosztach, wynikających z obowiązku pokrycia odpowiedniej części /tj. do wysokości 2/3 wartości/ opłaty od pozwu oraz wydatków skredytowanych przez Skarb Państwa w związku z wynagrodzeniami biegłych, od uiszczenia których powodowie zostali na wstępie postępowania zwolnieni, sąd - wedle art. 113 ust. 1 ustawy z dnia 28.07.2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych ( t.jedn. Dz.U. z 2010 r. nr 90 poz. 594 z późn. zm.) - winien rozstrzygnąć, stosując odpowiednio zasady wynikające z przytoczonych wyżej przepisów regulujących materię kosztów procesu. Z tych względów pozwana Spółka powinna zostać obciążona obowiązkiem pokrycia tych kosztów w stosunku 2/3, albowiem właśnie w takiej proporcji roszczenie każdego z powodów okazało się usprawiedliwione. Opłata od pozwu wynosiła łącznie 15 000 zł., zatem na pozwaną przypadał obowiązek pokrycia kwoty 10 000 zł. Wydatki na wynagrodzenia biegłych wyniosły łącznie 841,33 zł. Na pozwaną przypadała zatem kwota 560,88 zł., z tym, że od kwoty tej odliczyć należało zaliczkę, jaką pozwana uiściła w wysokości 500 zł. Sąd postanowił jednak o skorzystaniu z regulacji zawartej w art. 113 ust. 4 powołanej ustawy i odstąpił od obciążania pozwanej tymi kosztami. Pozwana działa wprawdzie jako spółka prawa handlowego, niemniej nie można abstrahować od celu jej działalności. Nakazanie pobrania tak znacznej kwoty ograniczałoby możliwości powódki, która powołana została do świadczenia specjalistycznych usług zdrowotnych dla społeczeństwa. Jest to zatem większe dobro, niż fiskalny interes Skarbu Państwa i w związku z tym zasługuje na ochronę oraz potraktowanie jako okoliczności szczególnej, usprawiedliwiającej odstąpienie od obciążania pozwanej kosztami sądowymi. Natomiast w przypadku powodów sąd także nie obciążył ich resztą nieuiszczonych kosztów w zakresie, w jakim przegrali oni spór, albowiem co do zasady ich roszczenia były słuszne, a wysokość zasądzonych kwot ostatecznie zależała od decyzji sądu i ściąganie należnych sum prowadziłoby do częściowego pozbawienia przyznanego im świadczenia waloru zadośćuczynienia.

(...)

ZARZĄDZENIE

1.  (...)

2.  (...)

3.  (...)

(...)

(...)