Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt II Ca 233/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 8 kwietnia 2016 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział II Cywilny Odwoławczy

w składzie:

Przewodniczący:

SSO Jarosław Tyrpa

Sędziowie:

SO Krzysztof Wąsik (sprawozdawca)

SR (del.) Agnieszka Zwęglińska-Wójcik

Protokolant: starszy protokolant sądowy E. H.

po rozpoznaniu w dniu 8 kwietnia 2016 r. w Krakowie

na rozprawie

sprawy z powództwa M. H.

przeciwko R. B.

o zapłatę

na skutek apelacji pozwanego

od wyroku Sądu Rejonowego w Myślenicach

z dnia 2 lipca 2015 r., sygnatura akt I C 93/13

1.  oddala apelację;

2.  zasądza od pozwanego na rzecz powoda kwotę 1800 zł (jeden tysiąc osiemset złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania odwoławczego.

SSR Agnieszka Zwęglińska - Wójcik SSO Jarosław Tyrpa SSO Krzysztof Wąsik

UZASADNIENIE

Wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie z 8 kwietnia 2016 r.

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Rejonowy w Myślenicach zasądził od poywanego R. B. na rzecz powoda M. H. kwotę 73 525,04 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 25 stycznia 2011 r. do dnia zapłaty oraz ustalił, że koszty postępowania ponosi pozwany R. B. w całości.

Sąd Rejonowy ustalił, że strony zawarły w dniu 18 grudnia 2006 r. umowę spółki cywilnej, której przedmiotem działalności było prowadzenie Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Usługowego (...) s.c. Zgodnie z tą umową wspólnicy posiadali równe udziały w zyskach i stratach. Ustalono, iż każdy ze wspólników może wystąpić ze spółki poprzez wypowiedzenie swojego udziału na trzy miesiące naprzód na koniec roku kalendarzowego. Z ważnych powodów wspólnik mógł wypowiedzieć swój udział bez zachowania 3-miesięcznego terminu wypowiedzenia. W przypadku rozwiązania spółki, z majątku w pierwszej kolejności spłacane miały być zobowiązania spółki, potem zwracano wkłady nominalne włożone przez wspólników a pozostała nadwyżka miała być dzielona pomiędzy wspólników proporcjonalnie do udziału w zyskach i stratach. Początkowo umowa przewidywała łączną reprezentację spółki. W dniu 2 kwietnia 2007 r. aneksem do umowy wspólnicy wprowadzili możliwość samodzielnego reprezentowania spraw spółki na zewnątrz.

W dniu 23 lutego 2010 r. M. H. wypowiedział umowę spółki bez zachowania 3-miesięcznego terminu wypowiedzenia powołując się na brak możliwości dalszego prowadzenia spółki z uwagi na rozbieżności pomiędzy wspólnikami w tym zakresie. W związku z tym, 25 lutego 2010 r. odbyło się zebranie wspólników spółki, na którym zgodnie ustalili oni sposób podziału majątku wspólnego wspólników. Według ustaleń wspólników zobowiązania wspólne miały zostać uregulowane w częściach równych poprzez spłatę w gotówce, przy czym ewentualne spłaty dokonane przez każdego ze wspólników zostać miały przedstawione drugiemu do rozliczenia. Ponadto strony ustaliły sposób podziału wartości rzeczowych przedsiębiorstwa. Wierzytelności przysługujące spółce na dzień jej rozwiązania miały zostać przeznaczone w pełnej wysokości na spłatę zobowiązań spółki istniejących w dniu jej rozwiązania W przypadku opóźnienia w zapłacie wierzytelności przysługujących spółce a istniejących w dniu jej rozwiązania trwającej dłużej niż do dnia 31 marca 2010 r. każdy ze wspólników miał być uprawniony do ich dochodzenia samodzielnie po uprzednim poinformowaniu pisemnie drugiego wspólnika.

Sąd I instancji ustalił również, że R. B. pobrał z rachunku bankowego prowadzonego dla Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Handlowego (...) s.c. w okresie od 19 stycznia do 8 kwietnia 2010 r. łącznie kwotę 219 193,98 zł. Kwoty pobrane przed formalnym rozwiązaniem spółki zostały pobrane bez wiedzy i zgody powoda. Sąd Rejonowy zaznaczył, iż zgodnie z postanowieniami umowy spółki oraz ustaleniami dotyczącymi podziału majątku po rozwiązaniu spółki – powodowi przysługiwało 50% tej kwoty tj. 109 596,99 zł.

Sąd zaznaczył też, iż pod sygnaturą I C (...)toczyło się postępowanie z powództwa R. B. przeciwko M. H. o zapłatę kwot 7 446,30 zł, 6 944,09 zł i 19826,18 zł. Powództwo to prawomocnym wyrokiem z dnia 20 czerwca 2013r. zostało oddalone. Dalej Sąd Rejonowy podał, iż w dniu 12 marca 2012 r. M. H. potrącił z wierzytelności wynoszącej 109 596,99 zł (powstałej z tytułu wypłaty środków ze wspólnego konta) przysługującej mu względem R. B. kwotę 36 071,95 zł (dochodzoną od niego w postępowaniu 123/11). Obydwie wierzytelności umorzyły się więc do wysokości wierzytelności niższej. Tym samym wierzytelność M. H. względem R. B. wyniosła 73 525,04 zł.

Sąd I instancji zaznaczył, iż R. B. powołał się na umowę pożyczki mającą być zawartą pomiędzy (...) spółki (...) a K. G. (1) z dnia 15 lutego 2008r. opiewającą a na kwotę 65 000 zł oraz 60 000 $. Pozwany twierdził, iż pieniądze wypłacone przez niego z konta spółki, na które powołuje się powód jako na podstawę swojego roszczenia w niniejszym postępowaniu, zostały przez pozwanego w całości przeznaczone na spłatę tej pożyczki. Na dowód swoich twierdzeń przedstawił on zarówno kserokopię samej umowy, jak i kserokopię pokwitowań wystawionych przez K. G. (1).

Stan faktyczny dotyczący postanowień spółki, jej powstania, rozwiązania, sposobów reprezentacji, wypłaconych kwot był zdaniem Sądu I instancji bezsporny i tym samym nie wymagał oceny dowodów potwierdzających te twierdzenia stron. Jedynym spornym elementem, istotnym z punktu widzenia Sądu, był fakt istnienia pożyczki zawartej pomiędzy K. G. (1) a R. B. mającym działać w imieniu spółki (...). Na okoliczność zawarcia samej umowy, przebiegu spotkania dotyczącego jej zawarcia oraz jej spłaty Sąd Rejonowy przeprowadził dowody z zeznań świadków K. G. (1) i I. B. - żony pozwanego, szczegółowo je oceniając i w zasadniczej mierze odmawiając im wiary.

Sąd Rejonowy nie dokonywał analizy zeznań pozostałych występujących w sprawie świadków uznając, że zeznania te nie były istotne dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy.

Sąd Rejonowy mając na uwagę powyższe ustalenia uznał powództwo za zasadne. Powołując się na treść przepisu art. 865 kc stwierdził, iż zobowiązania przez spółkę cywilną posiadająca bardzo duże kłopoty finansowe na łączną kwotę 65 000 zł oraz 60 000 $ jest sprawą przekraczająca zakres zwykłego zarządu. W umowie, w której zaciąganie jest bowiem takie zobowiązanie mogą bowiem zostać uzgodnione warunki absolutnie sprzeczne z wola drugiego wspólnika (choćby co do terminu zwrotu ,sankcji za jego przekroczenie). W ocenie Sądu Rejonowego brak zgody wyrażonej przez wspólnika, który nie miał wiedzy o fakcie zawarcia takiej umowy czyni tę czynność bezskuteczną w stosunku do tego wspólnika, a tym samym do całej spółki. W niniejszym przypadku czyni niemożliwym powołanie się na tę umowę w rozliczeniach między wspólnikami. Nie można również było uznać złego stanu finansowego spółki wymagającego wsparcia pieniędzmi pożyczonymi od K. G. (1) okolicznością nagłą, która upoważniałaby R. B. do zawarcia takiej umowy bez zgody drugiego wspólnika

Sad Rejonowy przywołał przepis art. 864 k.c., który mówi o solidarnej odpowiedzialności wspólników za zobowiązania spółki cywilnej i wskazuje, iż dotyczy to zobowiązań powstałych w zakresie czy w związku z działalnością wspólników w ramach spółki, a więc podejmowaną dla osiągnięcia wspólnego celu. Przeprowadzone przez Sąd Rejonowy postępowanie nie pozwoliło na przyjęcie, iż pozwanemu przysługiwało prawo przeznaczenia pobranych pieniędzy spółki na poczet spłaty pożyczki zaciągniętej u K. G. (1) i tym samym powodowi nie przysługuje prawo żądania zwrotu połowy wypłaconych z rachunku spółki pieniędzy.

O kosztach Sąd Rejonowy orzekł na podstawie art.98 k.p.c.

Apelację od powyższego wyroku wniósł pozwany, zaskarżając go w całości. Orzeczeniu temu zarzucił naruszenie:

1.  przepisów prawa materialnego:

- art. 6 k.c. w zw. z art. 864 k.c. w zw. z art. 376 § 1 k.c. poprzez przyjęcie, że: pomimo istnienia zobowiązań powstałych w trakcie istnienia spółki cywilnej Przedsiębiorstwo Produkcyjno - Handlowo Usługowe (...) R. B., M. H. s.c, wynikających z umowy pożyczki zawartej w dniu 15 lutego 2008 roku pomiędzy pozwanym (reprezentującego obydwóch wspólników) a K. G. (1) w imieniu i na rzecz obu wspólników przedmiotowej spółki cywilnej to wyłącznie jeden ze wspólników tzn. pozwany ponosi odpowiedzialność majątkową za spłatę pożyczki ze względu na to, iż Sąd przyjął, że pozwany działał w imieniu własnym, a nie obydwóch wspólników spółki cywilnej;

- art. 6 k.c. w zw. z art. 865 k.c. poprzez przyjęcie, że pomimo zgody powoda a także jego nalegania na pozwanego, aby pożyczył pieniądze na wspólną działalność gospodarczą w formie spółki cywilnej Przedsiębiorstwo Produkcyjno - Handlowo Usługowe (...) R. B., (...) s.c. Sąd błędnie uznał, że pożyczka zaciągnięta u K. G. (1) została zawarta wyłącznie pomiędzy K. G. (1) a pozwanym, za której spłatę wyłącznie pozwany ponosi odpowiedzialność;

- art. 864 k.c. poprzez przyjęcie, że pomiędzy powodem i pozwanym a świadkiem K. G. (1) nie istnieje solidarne zobowiązanie do zwrotu zaciągniętej pożyczki z uwagi na to, że brak jest wspólności celu i interesów, a także dokonania czynności prawnej pożyczki poza zakresem i poza związkiem ze wspólną działalnością gospodarczą stron postępowania i poza wspólnym celem wspólników (stron) tym samym doprowadzając do przyjęcia, że pożyczka z dnia 15 lutego 2008 roku została udzielona wyłącznie pozwanemu R. B. i ewentualnie jego małżonce I. B.;

2. przepisów prawa procesowego powodujące błąd w ustaleniach faktycznych:

- art. 227 k.p.c. w zw. z art. 229 k.p.c., poprzez nie uznanie przez Sąd orzekający, że doszło do zawarcia umowy pożyczki pomiędzy K. G. (1), a wspólnikami spółki cywilnej Przedsiębiorstwo Produkcyjno Handlowo Usługowe (...) R. B., (...) s.c. pomimo tego, że powód potwierdził, że były zawierane pożyczki w imieniu obu wspólników i na rzecz spółki ze świadkiem K. G. (1);

- art. 227 k.p.c. w zw. z art. 231 k.p.c. 233 k.p.c. poprzez przyjęcie przez Sąd, że stwierdzenia czynione przez pozwanego i jego małżonkę I. B. a także świadka K. G. (1) wyrażane w sposób „my” „myśmy”, „kolega prosił mnie o pożyczkę”, „pożyczyłem koledze” stanowią wystarczające przekonanie, że ewentualna pożyczka jednak istniała wyłącznie pomiędzy K. G. (1), a pozwanym, ponadto pozwany w ogóle nie wykazał, aby pożyczone pieniądze zostały przekazane do spółki, który następnie pobrane pieniądze przekazał, jako swój wkład do spółki;

- art. 227 k.p.c. w zw. z art. 233 § 2 k.p.c. poprzez przyjęcie, że pomimo przedstawienia przez pozwanego kserokopii urnowy pożyczki z dnia 15 lutego 2008 roku (pozwany nie ponosi za tę okoliczność żadnej winy, ponieważ jeden egzemplarz znajdował się u świadka Pana K. G. (1), a drugi w lokalu spółki w M., który objął po rozwiązaniu spółki w posiadanie powód) nie stanowi dowodu zawarcia umowy pożyczki;

- art. 227 k.p.c. poprzez pominięcie w uzasadnieniu wyroku zeznań świadków wnioskowanych przez pozwanego w sprzeciwie oraz w dalszych pismach procesowych, których zeznania jednoznacznie wskazywały na rozdysponowanie pieniędzmi pożyczonymi od K. G. (1) na wynagrodzenia pracowników, swobody stron postępowania przy zaciąganiu zobowiązań ze skutkiem dla drugiego ze wspólników spółki cywilnej - w tym zaciągnięcia pożyczki u K. G. (1).

Apelujący na wypadek uznania za zasadne roszczenie powoda o zapłatę z ostrożności procesowej zgłosił w apelacji zarzut potrącenia z dochodzonej w toku mniejszego postępowania wierzytelności M. H. o zapłatę w wysokości 73 525,04 zł z odsetkami ustawowymi liczonymi od dnia 25 stycznia 2011 roku do dnia zapłaty z wierzytelnościami pozwanego przysługujących mu wobec powoda z tytułu zapłaty zaległości wobec ZUS w wysokości 12 334,17 zł, pobranego przez powoda nienależnego wynagrodzenia w wysokości 18 322,60 zł kwoty z tytułu uregulowania przez pozwanego zobowiązań wobec wspólnego wierzyciela stron, jakim jest (...) Bank (...) S.A. dochodząca w postępowaniu egzekucyjnym do sygn. akt: KM (...)zapłaty od M. H. i R. B. - łączna kwota po rozliczeniu wpłat dokonanych na rzecz wierzyciela każdego z dłużników (M. H. spłacił 102 870,28 zł R. B. spłacił 145 350 zł - różnica do rozliczenia wobec 42 479,72 zł : 2 = 21 239,86 zł) Łączna kwota do żądania zwrotu od powoda wynosi 51 896,63 zł, a przy dokonaniu potrącenia z wierzytelnością dochodzoną przez powoda w toku niniejszego postępowania roszczenie wynosi 21 628,41 zł

Mając powyższe na uwadze apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez oddalenie powództwa w całości i zwrot kosztów postępowania, a w tym kosztów zastępstwa procesowego za obie instancje zgodnie z normami przepisanymi, ewentualnie wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w celu uzupełnienia materiału dowodowego o ponowne przesłuchanie świadków, co do zawarcia przez pozwanego i K. G. (1) pożyczki w imieniu wspólnym stron postępowania i na rzecz, wspólnego przedsiębiorstwa - spółki cywilnej Przedsiębiorstwo Produkcyjno Handlowo Usługowe (...) R. B., (...) s.c.

W odpowiedzi na apelację pozwanego, powód wniósł o jej oddalenie oraz o zasądzenie kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

Sąd Okręgowy zważył co następuje.

Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.

Sąd Okręgowy w całości podziela ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd I instancji, jak i oparte na nich rozważania natury prawnej, przez co szczegółowe ich tutaj powielanie uważa za zbędne, ograniczając się jedynie do odniesienia się do poszczególnych zarzutów apelacji.

Zanim jednak omówione zostaną zarzuty apelacji Sąd Okręgowy pragnie zwrócić uwagę na zagadnienie prawne mające dla sprawy znaczenie kapitalne. Przejście do dalszych rozważań poprzedzone być musi pewnym wywodem o charakterze ogólnym i nie odnoszącym się wprost do wyartykułowanych w apelacji zarzutów, a to z uwagi na fakt, że niniejsza sprawa jest już kolejnym sporem sądowym pomiędzy tymi samymi stronami, na kanwie tych samych relacji pomiędzy nimi i tych samych zdarzeń faktycznych i prawnych. Toczyła się już bowiem sprawa (I C 123/11), w której przedmiotem była ta sama umowa pożyczki z 15 lutego 2008 r. i w której badana była kwestia, czy pożyczka ta w ogóle została zawarta oraz ewentualnie, w przypadku potwierdzenia zawarcia tej umowy, kto – sam pozwany jako osoba fizyczna, czy spółka cywilna stron – był pożyczkobiorcą.

Sprawa ta, ostatecznie tocząca się do sygnatury akt II Ca 2408/13, została już prawomocnie zakończona. W sprawie tamtej nie tylko była badana sama umowa, fakt jej zawarcia i strony, ale co szczególnie istotne w stosunku do niej podnoszone były przez strony identyczne co obecnie argumenty, twierdzenia i zarzuty. Dość powiedzieć, że przeważająca część obecnie rozpoznawanej apelacji, jest wierną i dosłowna kopią apelacji w tamtej sprawie. Rozpoznający tamtą sprawę Sąd napisał wprost w uzasadnieniu wyroku, że kluczowym było ustalenie, czy pozwany (tam powód) spłacając pożyczkę spłacał zobowiązania swoje czy spółki oraz to czy pożyczka udzielona była pozwanemu czy spółce. Z kolei sąd odwoławczy musiał zmierzyć się z zarzutami skierowanymi właściwie głównie przeciwko ustaleniom i rozważaniom sądu na gruncie owej umowy pożyczki, analizując - jak wyżej wspomniano dosłownie przekopiowane do badanej obecnie apelacji - zarzuty. Najważniejsza zatem dla niniejszej sprawy kwestia istnienia i treści umowy pożyczki z 15 lutego 2008 r., była już badana i oceniana w tamtej sprawie (I C 123/11).

Mając to na uwadze, nie można było w niniejszej sprawie abstrahować od zasad wynikających z art. 365 kpc i związania sądu prawomocnym wyrokiem zapadłym w innej sprawie. Jak napisał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 4 lutego 2011 r. (III CSK 161/10) określony w art. 365 kpc zakres związania sądu treścią prawomocnego orzeczenia oznacza zakaz dokonywania ustaleń sprzecznych z uprzednio osądzoną kwestią a nawet niedopuszczalność prowadzenia w tym zakresie postępowania dowodowego. Moc wiążąca jest przedmiotem rozpoznania wtedy, gdy rozpoznawana jest inna sprawa, a kwestia rozstrzygnięta wcześniejszym wyrokiem stanowi zagadnienie wstępne. Odnosi się ona, po pierwsze do faktu istnienia prawomocnego orzeczenia, i po drugie do waloru prawnego rozstrzygnięcia zawartego w treści orzeczenia. Skutkiem pozytywnym (materialnym) jest to, że rozstrzygnięcie zawarte w orzeczeniu stwarza taki stan prawny, jaki z niego wynika, czyli sądy rozpoznające spór muszą przyjmować, że dana kwestia kształtuje się tak, jak to przyjęto we wcześniejszym, prawomocnym orzeczeniu. W kolejnym, zatem postępowaniu, w którym pojawia się ta sama kwestia, nie może być już ona w ogóle badana, a z pewnością inaczej oceniona. Związanie dotyczy sentencji wyroku, ale i motywów w tych granicach, jakie stanowią konieczne uzupełnienie rozstrzygnięcia. W konsekwencji nikt nie może kwestionować faktu istnienia prawomocnego wyroku i jego treści. Podobnie w tym przedmiocie wypowiadał się Sąd Najwyższy m.in. w wyroku z dnia 10 lutego 2010 r. (II PK 212/09), czy w postanowieniu z dnia 3 lutego 2010 r. (II CSK 414/09). Zgodnie zatem z art. 365 § 1 kpc, orzeczenie prawomocne wiąże nie tylko strony i sąd, który je wydał, lecz również inne sądy oraz inne organy państwowe i organy administracji publicznej, a w wypadkach w ustawie przewidzianych także inne osoby. Przytoczony przepis określa zasadnicze skutki każdego prawomocnego orzeczenia sądowego w sprawie cywilnej. Jednym z takich skutków jest moc wiążąca orzeczenia cechującego się prawomocnością. Jeżeli chodzi o orzeczenia wydawane w procesie, to moc wiążącą mają przede wszystkim wyroki. Podkreślić też trzeba, że w rezultacie uprawomocnienia się orzeczenia nikt nie może kwestionować nie tylko faktu jego istnienia, lecz także jego treści, i to bez względu na to, czy ktoś był, czy też nie był stroną postępowania zakończonego tym orzeczeniem (wyrok z dnia 16 lipca 2009 r., I CSK 456/08). Dopuszczenie do możliwości rozbieżnego ocenienia zasadności tego samego roszczenia (oceny tego samego zdarzenia) w tych samych okolicznościach w różnych orzeczeniach byłoby zaprzeczeniem społecznie oczekiwanych reguł ochrony prawnej i naruszeniem zasady zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Nie powinno być bowiem tak, że ta sama strona procesu, w którym badana jest jakaś kwestia proces ten prawomocnie wygrywa, by w innym procesie, w którym ta sama kwestia ma znaczenie przesądzające przegrać tylko dlatego, że inny sąd inaczej ocenił tę samą kwestię już raz stwierdzoną i stanowiącą kanwę prawomocnego wyroku.

W realiach niniejszej sprawy oznacza to, że nie może być tak, że w jednej sprawie, w której spór toczy się wokół umowy pożyczki z 15 lutego 2008 r. sąd uzna, że umowa ta wiązała tylko R. B., a nie spółkę cywilną (...) i stosownie do tego ustalenia spór rozstrzygnie (prawomocnie), a w innej sprawie tę samą umowę oceni inaczej – że została zawarta w imieniu i na rzecz spółki i wiązała ją, a zatem oceni tę okoliczność zupełnie odmiennie i właściwie dla tej odmiennej oceny wyda wyrok.

Już tylko z tych powodów nie mógł Sąd odwoławczy uznać całego szeregu argumentów pozwanego, które zmierzały do kwestionowania ustalenia sądu I instancji, że przedmiotowa umowa wiązała tylko pozwanego, gdyż zostały one przesądzone w sposób zgodny z ustaleniem Sądu Rejonowego przez prawomocny wyrok sądu zapadły w innej sprawie.

Zauważyć jednak trzeba, że w zaskarżonym wyroku Sąd Rejonowy nie powołał się na związanie z art. 365 § 1 kpc, ale samodzielnie (fakt, że zbieżnie ze sprawą I C 123/11) poczynił istotne dla rozstrzygnięcia ustalenia i samodzielnie je prawnie ocenił. Dodać wic można, że ustalenia te są całkowicie prawidłowe i Sąd Okręgowy w całości przyjmuje je za własne.

Chybiony jest zarzut naruszenia prawa procesowego w postaci art. 227 k.p.c., zgodnie z którym przedmiotem dowodu są fakty mające dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie. Wspomniana istotność wynika z przedmiotu postępowania i jest bezpośrednio związana z twierdzeniami faktycznymi stron występujących w procesie. Spośród wszystkich przedstawionych faktów, to Sąd dokonuje selekcji, wybierając te, które na tle omawianego przypadku są istotne i mają znaczenie prawne, uwzględniając przy tym zasadę prawdy materialnej oraz kontradyktoryjności. Nie ma wątpliwości, że sąd koncentrując się na kwestiach związanych z okolicznościami zawarcia umowy pożyczki skupił się na faktach dla sprawy najistotniejszych, gdyż to ta okoliczność była w sprawie nie tylko niemal wyłącznie na tle wszystkich innych faktów, sporna, ale też kluczowa dla rozstrzygnięcia sprawy.

Wskazać też można, że art. 227 k.p.c. nie może być przedmiotem naruszenia przez sąd w procesie, ponieważ nie jest on źródłem jego obowiązków czy uprawnień jurysdykcyjnych, lecz określa jedynie wolę ustawodawcy ograniczenia kręgu faktów, które mogą być przedmiotem dowodu w postępowaniu cywilnym. Naruszenie art. 227 k.p.c. może być podstawą zarzutu, ale właściwie tylko wtedy, kiedy strona wykaże, że sąd przeprowadził dowód na okoliczności nie mające istotnego znaczenia w sprawie i mogło to mieć wpływ na wynik sprawy, a także gdy sąd odmówił przeprowadzenia dowodu na fakty mające istotne znaczenie w sprawie, wadliwie oceniając, że nie mają one takiego charakteru (wyrok SN z 4.11.2008r., II PK 47/08, oraz post. SN z 11.05.2005r., III CK 548/04). Z reguły zarzutowi naruszenia art. 227 k.p.c. powinno jednak towarzyszyć wskazanie na uchybienie innym przepisom regulującym postępowanie dowodowe (np. art. 217 k.p.c. lub 278 § 1 k.p.c). Tymczasem tak omawiany zarzut apelacji nie jest w niej definiowany i jego uzasadnienie sprowadza się raczej do zarzutu niewłaściwej oceny dowodów dokonanej przez Sąd.

Jedynie na marginesie i dla porządku dodać można, że w ocenie Sądu Okręgowego, Sąd I Instancji nie dopuścił się obrazy przepisów proceduralnych dotyczących selekcji dowodów zgromadzonych w sprawie i w tym zakresie działał w granicach prawa. Sąd, bardzo słusznie skupił się na faktach i ich dowodach okoliczności wskazujących na to kto był pożyczkobiorcą w dniu 15 lutego 2008 r., gdyż od tego tylko faktu, a nie stosunków osobistych wspólników spółki cywilnej, ustalonego przez nich sposobu rozliczeń, ich stosunku do pracowników, czy nawet przyczyn rozwiązania umowy spółki, zależał wynik sprawy mając na uwadze zakreśloną w pozwie podstawę faktyczna żądania.

Nie do końca wiadomo na czym miało polegać art. 229 k.p.c., który stanowi swoiste ułatwienie dowodowe dla stron procesu i sądu wskazując na fakty, które nie wymagają dowodu i w jakich okolicznościach fakty takie można uznać za przyznane zwalniając jednocześnie strony i organy procesu od konieczności przedstawiania i przeprowadzania dowodów. Sąd Rejonowy nie oparł rozstrzygnięcia w tym kluczowym zakresie – umowy pożyczki – na przyznaniu faktów. Tę kwestię uznał Sąd za oczywiście sporną i badał ją prowadząc w tym kierunku postępowanie dowodowe. Za fakty przyznane, które wygenerowały z kolei bezsporne ustalenia faktyczne uznał Sąd, zresztą słusznie, szereg okoliczności dotyczących formy współpracy stron, łączącej ich umowy, zasad współdziałania w spółce, faktu jej rozwiązania i przyjętego sposobu rozliczenia końcowego. Fakty te nie tylko wynikały z zalegających w aktach dokumentów, ale też nie były przez strony kwestionowane. Podobnie nie było powodów, dla których należałoby osobno dowodzić faktu dokonania przez pozwanego wypłat, o których mowa w pozwie, gdyż temu faktowi także pozwany nie przeczył, odmiennie jedynie oceniając motywację i podstawę prawną tych wypłat, ale już to przecież stało się podstawą dokładnego postępowania dowodowego, które swój wyraz i szczegółową ocenę znalazło w uzasadnieniu wyroku.

W tym miejscu zauważyć jedynie można, że absolutnie nie można było za okoliczność bezsporną uznać faktu, że pożyczka została zawarta przez spółkę, nawet jeżeli w aktach sprawy mogły się znajdować materiały wskazujące na wiedzę czy nawet wolę powoda co do zawarcia takiej umowy. Wynika to z tego, że powód kategorycznie i konsekwentnie zawarciu takiej umowy przez spółkę przeczył. Nawet więc, gdyby sąd ostatecznie uznał, że był on jednak też stroną tej umowy, jako wspólnik spółki cywilnej, to byłoby to ustalenie poczynione w ramach oceny dowodów, a nie jako fakt przez stronę przyznany, do którego można by zastosować art. 229 k.p.c.

W tym miejscu zauważyć trzeba, że powód wyraźnie podkreślał fakt, że oprócz zobowiązań zaciągniętych wspólnie przez strony jako wspólników spółki, zwyczajem w spółce było, że każdy ze wspólników pozyskiwał środki na własną rękę, które następnie wnosił do spółki, ale jako własny wkład, a nie jako zobowiązanie spółki. Sam przecież pozwany powoływał się na fakt, że na potrzeby spółki sprzedał dwa swoje mieszkania i samochód, a środki pozyskane ze sprzedaży których nie stanowiły przecież zobowiązań spółki wobec osób trzecich. Oczywiście nie można wykluczyć rozliczenia także takich wkładów do spółki, jeżeli dokonywane były zgodnie z zasadami zarządu nią, ale rozliczenie to mogłoby być dokonane w postępowaniu o podział majątku spółki, a nie w podobnym do niniejszego procesie. W taką formę wspomagania spółki przez wspólników spisuje się nawet twierdzenie, że powód dziękować miał pożyczkodawcy za pożyczkę, bo nie kłóci się to z twierdzeniem, że pożyczka została udzielona tylko pozwanemu (a nie spółce) i tylko on winien, z własnych środków ją spłacić. Za „fakty przyznane” w rozumieniu art. 229 k.p.c. rozumie się w nauce i praktyce tylko fakty zgłoszone przez jedną stronę i potwierdzone, jako zgodne z prawdą, przez stronę przeciwną w drodze wyraźnego oświadczenia wiedzy złożonego w toku konkretnego postępowania - ustnie do protokołu lub pisemnie. Zawarcie przedmiotowej umowy przez spółkę oczywiście takim przyznaniem nie było objęte.

Jest rzeczą oczywistą, że przedstawienie jedynie kserokopii dokumentu nie może być przedmiotem dowodu z dokumentu w rozumieniu k.p.c. W uchwale z dnia 29 marca 1994 r. (III CZP 37/94, OSNC 1994/11/2006( Sąd Najwyższy napisał jednoznacznie, że niepoświadczona podpisem strony kserokopia nie jest dokumentem. Z kolei w postanowieniu z dnia z dnia 27 lutego 1997 r. (III CKU 7/97) Sąd Najwyższy wskazał, że kserokopie niepotwierdzone „za zgodność z oryginałem” nie mają mocy dowodowej. Z kolei w wyroku z 14 lutego 2007 r. (II CSK 401/06) ten sam Sąd wyjaśnił, że niepoświadczona kserokopia nie jest dokumentem; jeżeli zaś pismo nie może być uznane za dokument, nie może być ono też podstawą do prowadzenia dowodu w trybie art. 308 k.p.c. Nie można zatem podzielić zarzutów apelacji, że Sąd niesłusznie w zakresie ustalenia istnienia i stron umowy pożyczki nie oparł się na dołączonej do akt kserokopii. Powód kategorycznie przeczył nie tylko samej umowie, ale nawet wiarygodności dokumentu, o istnieniu którego owa kserokopia miała świadczyć, domagając się nie tylko przedłożenia oryginału, ale nawet jego badania pod kątem prawdziwości jego datowania w relacji do rzeczywistego sporządzenia. Pozwany nie przedkładając dokumentu w oryginale takie dowody wykluczył. Słusznie zatem to on został obciążony negatywnymi konsekwencjami dowodowymi tego zaniechania. To jego obciążał dowód, bo to on powoływał się na tę umowę, to on też, bądź jego kontrahent, byli dysponentami dokumentów powstałych przy okazji tej umowy (sam jej dokument oraz pokwitowania). Nie można zatem było przyznać wiary jemu, który jedynie na istnienie dokumentu się powoływał, a nie powodowi, który umowie i wiarygodności dokumentu przeczył, gdyż nie tylko nikt nie mógł dokumentów tych poznać, ale tym bardziej nie można ich było zbadać sięgając do wiadomości specjalnych biegłych. To na pozwanym spoczywała w tym zakresie powinność wskazywania dowodów uzasadniających podnoszone twierdzenia. Zgodnie bowiem z ogólną regułą ciężaru dowodu, wyrażoną w art. 6 k.c. nieprzedłożenie środków dowodowych rodzi dla strony powodowej negatywny skutek w postaci oddalenia powództwa.

Nie można w tym miejscu nie zauważyć, że doprawdy dziwne jest nieistnienie omawianych tu dokumentów. Sama umowa miała być napisana w dwóch egzemplarzach, ale żaden z nich się nie zachował. Nie zachowały się one, choć obejmowały czynność prawną o bardzo istotnej treści – pożyczkę opiewającą na bardzo dużą sumę. Nie zachowały się, choć strony nie dysponowały żadnymi innymi dowodami jej zawarcia, chociażby w postaci zabezpieczeń (np. weksla). Nie zachowały się, choć sytuacja finansowa spółki była wtedy bardzo zła, a więc istnienie takich dokumentów mogących dowieść racji stron w przypadku ewentualnego sporu było niezwykle ważne. Nie zachowały się, choć strony pożyczki są profesjonalistami, wieloletnimi przedsiębiorcami i zasady należytej staranności w biznesie muszą im być perfekcyjnie znane. Nie zachowało się także pokwitowanie, choć jest właściwie jedynym dowodem spłaty bardzo wysokiego zobowiązania, a więc o zasadniczym znaczeniu dla pożyczkobiorcy, który w ten sposób winien wykazywać dokonanie spłaty w razie sporu z pożyczkodawcą. Nie zachowały się wreszcie, choć zachowały się ich kserokopie. W tym zakresie zastanawiającą jest doprawdy dbałość o zachowanie kserokopii, a nie oryginałów. Materiał dowodowy absolutnie nie pozwalał, nawet nie licząc wywodów prawnych na temat wartości dowodowej kserokopii, na uznanie, że postawa pozwanego powołującego się na te dokumenty jest w minimalnym choćby stopniu wiarygodna. Kończąc te myśl nie można nie zauważyć, że dziwnym trafem pozwany nie powołał się nie tylko na te dokumenty, ale nawet na sam tylko fakt zawarcia umowy, w swojej odpowiedzi na wezwanie do zapłaty dokładnie tych samych kwot, które teraz są dochodzone w pozwie, choć taka reakcja na wezwanie powoda wcale nie była spontaniczna i niezwłoczna, lecz przemyślana, bo nie tylko sporządzona dopiero po około miesiącu od otrzymania pisma powoda, ale też opracowana i podpisana przez radcę prawnego.

Słuszną decyzją Sądu było pominięcie w ocenie dowodów osobowych źródeł dowodowych w osobach świadków J. M., D. M., P. S., T. S. i B. P., które w ogóle nie posiadały żadnej wiedzy na temat przedmiotowej pożyczki, a zeznawały jedynie o faktach dotyczących funkcjonowania przedsiębiorstwa twierdząc nawet wprost, że o pożyczce nic nie wiedzą (k. 175 i 176). Nie dość więc, że wiedza płynąca z ich słów nie miała istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia, a tylko takie fakty są podstawą orzekania, to jeszcze nie było żadnych powodów, by w zakresie tych zeznań świadkom odmówić wiary, a przecież osobnemu uzasadnieniu podlegają tylko te dowody, którym sąd wiary bądź mocy dowodowej odmówił (art. 328 § 2 k.p.c.). Jedynie świadek A. K. zeznała, że słyszała o przedmiotowej pożyczce, tyle tylko, że dodała do tego, iż dowiedziała się o tym od pozwanego, własnej wiedzy na ten temat nie mając i co szczególnie istotne dla oceny wagi tego zeznania, świadek ta zaczęła pracować w firmie dopiero we wrześniu 2008 r., a więc ponad 6 miesięcy po zawarciu umowy, co z jednej strony dyskwalifikuje jej wiedzę jako bezpośrednią, a z drugiej samego świadka jako osobę, której pozwany mógł takie informacje, dla niej w ogóle nie przeznaczone, przekazywać.

Przechodząc do zarzutu nieprawidłowej oceny dowodów dokonanej przez Sąd I instancji stwardzić należy, że także ten zarzut nie zasługiwał na uwzględnienie. Skuteczne postawienie zarzutu naruszenia przez sąd zasady swobodnej oceny dowodów wynikającej z art. 233 § 1 kpc wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Taka ocena, dokonywana jest na podstawie przekonań sądu, jego wiedzy i posiadanego doświadczenia życiowego, a nadto winna uwzględniać wymagania prawa procesowego oraz reguły logicznego myślenia, według których sąd w sposób bezstronny, racjonalny i wszechstronny rozważa materiał dowodowy jako całość, dokonuje wyboru określonych środków dowodowych i - ważąc ich moc oraz wiarygodność - odnosi je do pozostałego materiału dowodowego (wyrok SN z dnia 10.06.1999 r., II UKN 685/98, OSNAPiUS 2000/17/655). Jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo-skutkowych, to przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona (wyrok SA w Warszawie 17.05.2012 r., I ACa 31/12). Same, nawet poważne wątpliwości co do trafności oceny dokonanej przez sąd pierwszej instancji, jeżeli tylko nie wykroczyła ona poza granice zakreślone w art. 233 § 1 kpc, nie powinny stwarzać podstawy do zajęcia przez sąd drugiej instancji odmiennego stanowiska (wyrok SN z dnia 12.04. 2012 r., I UK 347/11). W niniejszej sprawie tak definiowanych uchybień swobodnej oceny dowodów nie było, a ocena Sądu I instancji zakwestionowanych w apelacji dowodów nie uchybiała tym zasadom. Jednocześnie podkreślić należy, że do skutecznego zakwestionowania oceny dowodów dokonanej przez Sąd bezpośrednio dowody przyprowadzający nie jest wystarczające zaprzeczenie zgody na ocenę dokonaną przez Sąd, czy przedstawienie własnej alternatywnej jej oceny, a niezbędne jest zaprezentowanie takich argumentów, które nie pozwolą pozostawić oceny dowodów Sądu I instancji jako wiążącej, bo zgodnej ze wspomnianymi zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Apelacja takich wartościowych argumentów nie przedstawia koncentrując się właściwie na jedynie polemice z oceną sądu i poczynionymi w oparciu o nią ustaleniami.

Nie można, oceniając dowody z zeznań K. G. (1) oraz pozwanego i jego żony abstrahować od tego, że w sprawie takiej jak ta winny one stanowić jedynie uzupełnienie dowodów obiektywnych, zwłaszcza w postaci dokumentów. O tym, że dokumentów dotyczących samej umowy pożyczki i jej spłat brak wiadomo. O tym, że fakt ten jest wielce zastanawiający i w sposób oczywisty obciążający pozwanego i rzutujący na jego wiarygodność, była już wyżej mowa. Ale też innych obiektywnych dowodów potwierdzających pożyczkę i jej wniesienie do spółki nie ma. Zanim więc w ogóle można podjąć się oceny w.w. źródeł dowodowych trzeba „poszukać” takich obiektywnych zdarzeń, okoliczności czy faktów, które te zeznania mogłyby uwiarygodnić. Wynika to z tego, że zeznania pozwanego czy jego żony w sposób oczywisty muszą być skażone subiektywizmem i stanowią przede wszystkim projekcję stanowiska procesowego pozwanego. Z kolei zeznania pożyczkodawcy nie tylko są zeznaniami przyjaciela pozwanego (przyjaciela chyba bardzo zaufanego, bo pożyczającego bardzo duże pieniądze bez zabezpieczeń, bez odsetek i z narażaniem się nawet na odpowiedzialność publicznoprawną za brak przelewów czy podatku (...)), ale do tego wpisywać się muszą w pewien ich treściowy ciąg, wobec niejednokrotnego już zeznawania na ten sam temat w różnych postępowaniach.

Poszukując niejako takich obiektywnych potwierdzeń stanowiska pozwanego Sąd napotykał za każdym razem okoliczności świadczące w sposób oczywisty przeciwko lansowanej przez niego wersji zdarzeń.

Po pierwsze, o istnieniu pożyczki w ogóle, pozwany nie wspominał na etapie przed procesowym (przed sprawą I C 123/11), a w szczególności w odpowiedzi na wezwanie do zapłaty z 28 stycznia 2011 r., choć taka jego reakcja i takie, oraz w tamtym piśmie umotywowanie wyjęcia pieniędzy z konta spółki, wydawałoby się najbardziej naturalne, tym bardziej, że w wezwaniu do zapłaty są wyszczególnione precyzyjnie wszystkie te kwoty, które rzekomo pozwany miał przekazać K. G. na spłatę wspólnej pożyczki wspólników. Brak takiej odpowiedzi na wezwanie do zapłaty jest tym bardziej zastanawiający, że opracował ją profesjonalista – radca prawny.

Po drugie, zasadnicza część spłat pożyczki miała miejsce w okresie już po rozwiązaniu umowy spółki, pozwany winien więc dbać o to, by dysponować dokumentami potwierdzającymi transakcje spłat na potrzeby rozliczeń ze wspólnikiem. Wszystkie zaś spłaty zostały dokonane już w okresie zaostrzonego sporu między wspólnikami, co z kolei wyklucza uznanie za logiczne i zgodne z doświadczeniem życiowym przechowywanie tak ważnych dokumentów jak umowa pożyczki czy pokwitowania w siedzibie spółki narażając je na ingerencję powoda.

Po trzecie, umowa pożyczki, choć zawarta na wcale nie krótki okres, bo prawie dwóch lat, i pomiędzy przedsiębiorcami, rzekomo na cele prowadzonego przedsiębiorstwa, została zawarta nieodpłatnie. W latach 2008-2009 samo tylko oprocentowanie lokat bankowych wahało się między 5 a 10%. Zakładając więc, że pożyczkodawca przeznaczył swoje pieniądze w wysokości ok. 200 000 zł na nieprocentowany cel, stracił na tym ok. 20 000 – 40 000 zł. Tylko przyjaźń mogłaby taką rozrzutność przedsiębiorcy jakim był pożyczkodawca uzasadniać. Gdyby więc pożyczka miała mieć charakter biznesowy, a więc była przeznaczona dla spółki, to na rezygnację z odsetek, choćby tylko na poziomie lokat bankowych (które są co prawda bezpieczną inwestycją, ale wiadomo zarazem, że o najniższej stopie zwrotu), należałoby wykluczyć. Pożyczka więc, jeżeli w ogóle miała miejsce, to z pewnością dla pozwanego jako osoby fizycznej i przyjaciela pożyczkodawcy.

Po czwarte, absolutnie niezrozumiałe, by nie powiedzieć, że wręcz wykluczone, wydaje się by pożyczka tak wysokiej sumy odbyła się bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, choćby w postaci poręczenia, czy weksla. Jest to tym bardziej zastanawiające, że pożyczkodawca miał wiedzieć, że pieniądze mają być rzekomo przeznaczone na ratowanie upadającej spółki. Racjonalnie myśląc musiał więc się liczyć także z trudnością w zwrocie pożyczki, a może nawet całkowitym jej przepadkiem. Zabezpieczenie było też o tyle pożądane, że pożyczkodawca nie znał w ogóle wspólnika pozwanego, a więc nie wiedział na ile jest on osobą odpowiedzialną i godną zaufania. Poza tym uzyskanie podobnych zabezpieczeń nie wydaje się być szczególnie uciążliwe. Rezygnacja z zabezpieczenia zwrotu pożyczki jawi się w tych okolicznościach jako fakt wręcz niemożliwy i przekreślający wiarygodność pożyczki na cele spółkowe.

Po piąte, nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, dla którego pożyczka nie miałaby zostać udzielona w formie przelewu. Nawet abstrahując od tego, że taka transakcja pomiędzy przedsiębiorcami musiała odbyć się w takiej formie z mocy obowiązującego prawa, a obie strony były od lat przedsiębiorcami więc musiały o tym obowiązku wiedzieć (co zresztą przyznały w zeznaniach), to przelew tak dużych środków, których raczej w domu się nie trzyma, byłby po prostu wygodniejszy i bezpieczniejszy, dla obu stron umowy. Dokładnie to samo powiedzieć trzeba o spłatach, które też powinny odbyć się przelewem. One też przelewem odbyć się mogły, gdyż pieniądze na rzekome spłaty spożytkowane pozwany najpierw z rachunków bankowych wypłacał, by następnie wieźć je do K. i zwracać K. G.. Taki sposób przekazywania środków przez przedsiębiorców czyni ich działania co najmniej niewiarygodnymi, by nie odwołać się w tym miejscu do terminów mających znaczenie karnoprawne, a przynajmniej karnoskarbowe.

Po szóste, umowa nie została zgłoszona do urzędu skarbowego i nie zapłacono z jej tytułu należnego podatku, choć jej strony były przedsiębiorcami i o takim obowiązku z pewnością wiedziały. Obowiązek ten z pewnością byłby zrealizowany, gdyby pożyczka była oficjalną formą pozyskania środków dla spółki, gdyż jego zaniechanie mogła z łatwością wykryć każda kontrola skarbowa. Jedynie tzw. umowa dżentelmeńska, kiedy jeden kolega pożycza pieniądze drugiemu, nie jest obarczona takim wysokim ryzykiem wykrycia nieopodatkowanej czynności. Gdyby pieniądze były dla spółki, ta z pewnością wolałaby zapłacić niewysoki przecież (nawet wobec jej kłopotów finansowych) podatek od czynności cywilnoprawnych, niż ryzykować ewentualne kary, nie licząc osobistej odpowiedzialności wspólników.

Po siódme, nie można uznać pozwanego za osobę wiarygodną, kiedy mówi, że obowiązkiem wręcz jego było spłacenie wierzycieli spółki, co też rzekomo uczynił zwracając pożyczkę spółki od K. G.. Może byłoby to tłumaczenie racjonalne, gdyby dług ten był jedynym, bądź jedynym pilnym lub jedynym o takiej istotnej wysokości, jaki miał obciążać spółkę, ale tak nie było. Nie licząc mniejszych zobowiązań, w tym wobec pracowników, spółka miała przynamniej jeszcze jeden wysoki dług (i to już restrukturyzowany bo objęty ugodą), a to wobec banku (...), któremu spółka winna była na dzień 31 marca 2010 r. 165 666,18 zł samego kapitału kredytu, bez odsetek (k. 124). Spłacanie więc tylko jednego wierzyciela (K. G.), który w odróżnieniu od banku nie żądał odsetek, ani zabezpieczeń i jako przyjaciel zawsze mógł poczekać na spłatę, było z jednej strony nieracjonalne dla spółki, a z drugiej strony nosiło znamiona działania ze szkodą zarówno dla spółki, jak i pozostałych jej wierzycieli.

Po ósme, żadne dokumenty finansowe spółki, nawet te najbardziej odformalizowane (jak notatnik, w którym wspólnicy notowali wpłaty do spółki i wypłaty) nie odnotowały wpływu środków z owej pożyczki, choć środków w wysokości ok. 200 000 zł nie można by w nich nie zauważyć. Wpłaty tej do spółki ze strony pozwanego nie odnotował także rachunek bankowy spółki. Środki te zatem do spółki nie weszły, co jest kolejnym argumentem na poparzcie stanowiska powoda, że takiej pożyczki dla spółki nie było.

Po dziewiąte, dokumenty finansowe spółki nie wskazują też na żadne istotne wypłaty ze spółki (na regulacje zobowiązań spółki, czy inwestycje) w okresie następującym bezpośrednio po 15 lutego 2008 r. Księga przychodów i rozchodów za 2008 r. (k. 194-199) pierwszą większą wypłatę na około 32 000 zł odnotowała dopiero pod koniec marca (na wypłaty dla pracowników). Do 200 000 zł nadal jednak daleko. Oczywiście wydatki mogły być realizowane z pominięciem tej księgi (za okres do kwietnia 2008 r. wpływy miały wynieść jedynie ok. 60 000 zł), ale nie dość, że nie wiadomo dlaczego by tak miało być, to jeszcze nie byłaby to okoliczność potwierdzająca tezy pozwanego, jako nie pozostawiająca namacalnego i obiektywnie poznawalnego śladu.

Po dziesiąte, potrzebę wydania kwoty 200 000 zł z pewnością dość łatwo dałoby się uzasadnić, tymczasem oprócz ogólnikowych twierdzeń o potrzebie ratowania spółki, żadnego uzasadnienia pozyskania dla spółki tych środków i ich przeznaczenia w aktach nie ma.

Po jedenaste wreszcie, znamiennym jest, że nawet kiedy dług z pożyczki stał się przeterminowany, to pożyczkodawca nigdy o jego spłatę nie zwrócił się do powoda, choć ten też miał być do spłaty zobowiązany, lecz tylko i wyłącznie do pozwanego.

Wszystko powyższe wyklucza uznanie, że do pożyczki na rzecz spółki doszło. Ustalenia takiego nie mogą zmienić nawet najmocniejsze zapewnienia o tym fakcie osób za pożyczkę odpowiedzialnych i bezpośrednio zainteresowanych tym, aby teraz się z niej nie rozliczyć, uznając ja za dług spółki a nie osobisty pozwanego. Niezależnie zatem, czy ocena dowodów osobowych z pozwanego i jego żony oraz pożyczkodawcy była zbyt drobiazgowa i niepotrzebnie doszukiwała się sprzeczności, niejasności czy niedopowiedzeń w ich słowach, nie można jej było dokonać odmiennie. Sąd Okręgowy w całości podziela tę ocenę dokonaną przez Sąd I instancji, nie doszukując się w niej jakichkolwiek naruszeń zasady swobodnej oceny dowodów, czy odejścia od koniecznego w takich wypadkach obiektywizmu. Materiał dowodowy jako całość, z pewnością nie dostarczył powodów, dla których należałoby uznać, że umowa z 15 lutego 2008 r. została zawarta przez pozwanego w imieniu i na rzecz spółki oraz za wiedzą i wolą powoda. Tym bardziej nie dostarczył on żadnych argumentów za odejściem od zasady związania, którą na wstępie tych rozważań przedstawiono.

W konsekwencji w sprawie nie doszło nie tylko do nieprawidłowych ustaleń faktycznych, ale też do naruszenia art. 6 k.c. czy pozostałych zakwestionowanych w apelacji przepisów prawa materialnego. Za pożyczkę nie odpowiadali wspólnicy solidarnie, gdyż dług wobec K. G. nie był długiem spółki, lecz długiem osobistym pozwanego.

Nie mógł być także uwzględniony w sprawie zarzut potrącenia zgłoszony w apelacji.

Zarzut potrącenia jest formą dochodzenia roszczenia zrównaną w skutkach z powództwem. Podlega zatem wymaganiom stawianym wobec pozwu co do określenia żądania, przytoczenia okoliczności faktycznych uzasadniających żądanie oraz wskazania dowodów. Podniesienie zarzutu potrącenia co do zasady możliwe jest nie tylko w postępowaniu przed Sądem I instancji, ale także w postępowaniu apelacyjnym. Nie istnieją formalne zakazy zgłaszania nowych zarzutów w postępowaniu odwoławczym. Należy jednak mieć na uwadze, że zgłoszenie zarzutu potrącenia (jak też każdego innego) w postępowaniu apelacyjnym podlega ograniczeniom dowodowym przewidzianym dla tego stadium postępowania sądowego. Z zasady bowiem sąd drugiej instancji może pominąć nowe fakty i dowody, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, chyba że potrzeba powołania się na nie wynikła później - art. 381 k.p.c. (wyrok SA w Poznaniu z 25.05.2006 r., I ACa 1315/05). Zgłoszenie zarzutu potrącenia w postępowaniu apelacyjnym podlega więc ograniczeniom dowodowym przewidzianym dla tego stadium postępowania sądowego. Oznacza to ograniczenie skutecznego powołania się na ten zarzut do granic stanu faktycznego już wykazanego przed sądem pierwszej instancji lub okoliczności opartych na nowych faktach i dowodach dopuszczalnych w postępowaniu przed sądem apelacyjnym (wyrok SA w Poznaniu z 28.05.2014 r., I ACa 308/14).

W realiach niniejszej sprawy, w której zarzut ten nie był podnoszony przez Sądem I instancji i na jego poparcie nie zostały zgłoszone tam i przeprowadzone jakiekolwiek dowody, oznacza to, że na etapie postępowania apelacyjnego musiał być on nieskuteczny, jako niewykazany pod względem merytorycznym, a jego teraz dopiero wykazywaniu sprzeciwia się norma art. 381 k.p.c.. Co w tym miejscu szczególnie ważne dla uznania, że potrącenie wywołało skutek prawny w postaci wygaśnięcia (umorzenia) wzajemnych wierzytelności, nie wystarcza samo powoływanie się przez składającego oświadczenie o potrąceniu na fakt przysługiwania mu wierzytelności przeznaczonej do potrącenia, ale musi jeszcze zostać udowodnione istnienie tej wierzytelności (wyrok SN z dnia 14 listopada 2006 r., II CSK 192/2006, niepubl.), co w niniejszej sprawie, a już na pewno na etapie postępowania pierwszoinstanycjnego, nie zaistniało. Jednocześnie dowody faktów przytoczonych na poparcie zarzutu potrącenia (znów zgłoszone jedynie w kserokopiach i bez potwierdzenia za zgodność) dopiero w apelacji, na zasadzie wspomnianego art. 381 k.p.c. należało pominąć.

Wreszcie na koniec zauważyć należy, że w judykaturze zaprezentowano pogląd, że skoro oświadczenie o potrąceniu wywiera skutek dopiero z chwilą dojścia do adresata (art. 61 k.c.), a pełnomocnik pozwanego złożył oświadczenie wobec pełnomocnika procesowego adresata (jak w niniejszej sprawie – w apelacji doręczonej pełnomocnikowi powoda) – nie można przyjąć, iż zostało skutecznie złożone oświadczenie o potrąceniu. Treść art. 91 k.p.c. nie daje podstaw do przypisania pełnomocnikowi procesowemu prawa przyjmowania w imieniu mocodawcy materialnoprawnych oświadczeń kształtujących. Pełnomocnik procesowy nie jest więc pełnomocnikiem, jaki po myśli art. 95 k.c. mógłby zastąpić powoda w skutecznym zapoznaniu się z oświadczeniem (wyrok SN z dnia 12 października 2007 r., V CSK 171/2007, niepubl.).

Wobec powyższego, na podstawie art. 385 k.p.c., orzeczono jak w sentencji.

O kosztach postępowania odwoławczego orzeczono na podstawie art. 98 § 1 i 3 k.p.c.. Strona pozwana przegrała swoją apelację, więc była zobowiązana do zwrotu jej kosztów na rzecz powoda, który o zasądzenie tych kosztów wniósł w odpowiedzi na apelację. Na zasądzoną kwotę 1 800 zł złożyło się wynagrodzenie pełnomocnika powoda obliczone na podstawie § 6 pkt. 6 w zw. z § 12 ust. 1 pkt. 1 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych.