Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 170/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 13 marca 2017 roku

Sąd Rejonowy w Limanowej II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący: SSR Marek Kulik

Protokolant: st.sekr.sąd Jolanta Surdziel

w obecności Prokuratora: Bartłomieja Michury

po rozpoznaniu dniach 13.03.2017r. i innych sprawy karnej:

G. G. (1) syna B. i L. z d. R.

ur. (...) w N.

oskarżonego o to, że:

w dniu 17 czerwca 2014r w miejscowości P. rejonu (...) kierując po drodze publicznej samochodem ciężarowym marki M. (...) o nr rej. (...) naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że wykonując manewr cofania nie zachował szczególnej ostrożności, nieprawidłowo obserwował drogę za pojazdem oraz nie zapewnił sobie pomocy osoby trzeciej, w wyniku czego najechał na poruszającego się jezdnią w tym samym kierunku pieszego J. P. (1), wskutek czego pieszy w wyniku doznanych obrażeń poniósł śmierć na miejscu

tj. o przest. z art. 177 § 2 kk

I.  Uznaje oskarżonego G. G. (1) za winnego popełnienia czynu zarzuconego mu aktem oskarżenia, przy czym przyjmuje, że oskarżony naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego w sposób nieumyślny, zaś pokrzywdzony pieszy J. P. (1) przyczynił się do zaistnienia wypadku w ten sposób, że poruszał się jezdnią, a nie poboczem, tj. uznaje oskarżonego za winnego popełnienia przestępstwa z art. 177§2 k.k. i na mocy powołanego przepisu ustawy wymierza oskarżonemu karę 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie na mocy art. 69 § 1 k.k. i art. 70 § 1 k.k. warunkowo zawiesza oskarżonemu na okres próby wynoszący 2 (dwa) lata.

II.  Na mocy art. 71 § 1 k.k. wymierza oskarżonemu G. G. (1) karę grzywny w wysokości 50 (pięćdziesiąt) stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na 20 zł (dwadzieścia złotych) tj. grzywnę w kwocie 1 000 zł (jeden tysiąc złotych).

III.  Na mocy art. 43 b k.k. orzeka wobec oskarżonego G. G. (1) środek karny w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie odpisu wyroku na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy w Dobrej na okres 21 (dwudziestu jeden) dni.

IV.  Na zasadzie art. 627 k.p.k. zasądza od oskarżonego G. G. (1) na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. P. (1) kwotę 2 550 zł (dwa tysiące pięćset pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.

V.  Na zasadzie art. 624 § 1 kpk zwalnia oskarżonego G. G. (1) od ponoszenia połowy zwrotu kosztów sądowych i na zasadzie art. 627 k.p.k. zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa połowę kosztów sądowych tj. kwotę w wysokości: 3244,85 zł ( trzy tysiące dwieście czterdzieści cztery 85/100 złotych) tytułem zwrotu wydatków, zaś na zasadzie art. 17 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych zwalnia oskarżonego od ponoszenia opłaty.

UZASADNIENIE

wyroku Sądu Rejonowego w Limanowej z dnia 13 marca 2017 roku

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Oskarżony G. G. (1) w dniu 17.06.2014 r. pracował, jako robotnik budowlany w P. rej. (...). Około godziny 12.0 oskarżony wraz z kolegami postanowił pojechać do pobliskiego sklepu po zakupy na śniadanie. Oskarżony kierował samochodem ciężarowym z tzw. paką marki M. (...) o nr rej. (...), obok niego na środkowym miejscu pasażerskim siedział B. G., od lewej strony siedział S. M. (1). Oskarżony jechał do sklepu, który znajdował się po lewej, dla jego kierunku jazdy, stronie drogi i kiedy dojechał w to miejsce, to zjechał na lewą stronę drogi i zatrzymał się równolegle do drogi, bezpośrednio przy sklepie. Z samochodu wysiadł S. M. (1) i udał się do sklepu zrobić zakupy.

/dowody: wyjaśnienia oskarżonego G. G. (1) k. 252- 254, 306- 307, zeznania świadków B. G. k. 35- 36, S. M. (1) k. 36- 37, 308/2/

W tym czasie, gdy samochód kierowany przez oskarżonego dojeżdżał do sklepu, to w tym samym kierunku i również do sklepu, szła K. S., która poruszała się z wózkiem dziecięcym lewą stroną drogi. Samochód oskarżonego przejechał na wysokości pieszej, gdy była ona około 50 m od sklepu.

/dowody: zeznania świadek K. S. k. 39, 308/2- 309/

Przed sklepem znajdowali się wówczas J. K. i J. P. (2), zaś nadszedł tam wujek J. K., pokrzywdzony J. P. (1). Pokrzywdzony J. P. (1) miał wówczas 79 lat, był bardzo niski (151 cm wzrostu), miał trudności z poruszaniem się i chodził o lasce. W drodze do sklepu pokrzywdzony zwyczajowo zatrzymał się na rozmowę przy posesji swych znajomych, znajdującej się około 30 m przed sklepem, po drugiej stronie drogi, gdzie rozmawiał ze stojącą przy betonowym ogrodzeniu swej posesji starszą, obecnie już nieżyjącą znajomą z rodziny K.. Po krótkiej rozmowie pokrzywdzony poszedł dalej do sklepu, zaś rozmawiająca z nim kobieta wróciła do swego domu. W sklepie (...) kupił sobie piwo w puszcze, ale w podczas krótkiej rozmowy z J. K. i J. P. (2) upił z niej tylko kilka łyków, zaś otwartą puszkę schował do kieszeni kurtki, ponieważ postanowił pójść już do domu. Pokrzywdzony przeszedł na drugą stronę drogi i ruszył jej lewą stroną w kierunku, z którego nadjechał oskarżony.

/dowody: zeznania świadków J. K. k. 187-188, 309, J. P. (2) k. 61, 191- 192/

Na drodze, którą szedł pokrzywdzony, znajduje się utwardzone pobocze o szerokości 70 cm, a zatem przystosowane do ruchu pieszych i pokrzywdzony J. P. (1) szedł początkowo tym poboczem, ale potem wszedł na jezdnię i szedł przy jej lewej stronie, około 30 cm od krawędzi jezdni. W tym czasie, w przeciwnym kierunku, do sklepu nadchodziła K. S., która zauważyła najpierw podjeżdżający pod sklep samochód ciężarowy, kierowany przez oskarżonego, a zaraz potem wyminęła się z pokrzywdzonym.

/zeznania świadków zeznania świadków J. K. k. 187-188, 309, K. S. k. 39, 308/2- 309, protokół oględzin miejsc zdarzenia ze szkicem i zdjęciami k. 3- 6, 83- 86,173/

Po wyjściu z samochodu do sklepu (...), oskarżony postanowił wycofać samochodem około 30 m i zatrzymać się po przeciwnej stronie drogi w ocienionym miejscu, aby tam zaczekać na robiących zakupy kolegów z pracy. Ponieważ tą stroną drogi, przy której oskarżony zatrzymał się przy sklepie, nadchodziła wraz z wózkiem K. S., to oskarżony po ruszeniu, od razu zjechał na przeciwną stronę drogi i kontynuował cofanie, wymijając się z K. S.. Rozpoczynając i kontynuując cofanie oskarżony patrzył naprzemiennie w oba lusterka wsteczne zewnętrzne oraz w lusterko wsteczne wewnętrzne i poruszał się z prędkością około 10 km/h. Ponieważ lusterka wsteczne nie dawały oskarżonemu pełnej widoczności na jezdnię za samochodem w kierunku cofania, zaś oskarżony mimo to nie zapewnił sobie pomocy osoby trzeciej do pomocy przy cofaniu, to na skutek takiego nieumyślnego braku należytej ostrożności oskarżony nie zauważył idącego lewą stroną jezdni pieszego, który nie zorientował się, że za jego plecami cofa pojazd i nie zszedł z jezdni na pobocze. Doszło wówczas do uderzenia pieszego od tyłu prawą, tylną częścią samochodu ciężarowego, na skutek czego pieszy upadł na jezdnię do przodu, równolegle do krawędzi jezdni, po czym samochód przejechał po tak leżącym, twarzą do jezdni pieszym. Bezpośrednio po potrąceniu pieszy leżał twarzą do jezdni, równolegle do jezdni, bezpośrednio przy jej krawędzi, bowiem jego głowa znajdował się około 30 cm od krawędzi jezdni i znajdował się pomiędzy osiami pojazdu. Pokrzywdzony doznał rozległych, krwawiących obrażeń twarzy, na skutek czego, w miejscu, gdzie jego twarz leżała na jezdni, powstała duża plama krwi. Oskarżony odczuł uderzenie i najechanie na przeszkodę, ale do końca nie widział, w jaką przeszkodę uderzył, od razu zatrzymał swój samochód. Pasażer B. G. wyjrzał przez okno samochodu i spostrzegł, że samochód kogoś przejechał, po czym on i oskarżony wybiegli z samochodu. Odgłos potrącenia pieszego przez samochód usłyszeli będący przy sklepie (...), którzy natychmiast pobiegli do znajdującego się około 30 m dalej miejsca wypadku. J. K., jako pierwszy doskoczył do pokrzywdzonego i najpierw przewrócił go twarzą do góry, a następnie wyciągnął spod samochodu na pobocze, gdzie razem z J. P. (2) zaczął reanimować pokrzywdzonego. Odgłos wypadku usłyszała także K. S., która również od razu podeszła na miejsce zdarzenia i zadzwoniła po pomoc na numer alarmowy. Oskarżony i jego pasażer byli bardzo zdenerwowani, biegali koło samochodu, po czym oskarżony pomagał J. K. przy reanimowaniu pokrzywdzonego.

/dowody: częściowo wyjaśnienia oskarżonego G. G. (1) k. 252- 254, 306- 307, zeznania świadków B. G. k. 35- 36, 307/2- 308, zeznania świadków świadków J. K. k. 187-188, 309, J. P. (2) k. 61, 191- 192, K. S. k. 39, 195, 308/2- 309…..

Na miejsce wypadku przyjechali policjanci H. S. i M. B., którzy najpierw, do czasu przybicia karetki pogotowia, reanimowali pieszego, zaś potem dokonali wstępnych ustaleń o przebiegu wypadku rozmawiając na ten temat z oskarżonym, pasażerem kierowanego przez niego samochodu oraz z K. S. i J. P. (2). Dokonane przez nich ustalenia wstępne policjant H. S. opisał w notatce urzędowej. Ponadto H. S. poszedł do domu, przy którym doszło do wypadku i tam rozpytał starszą kobietę, z którą pokrzywdzony rozmawiał przy jej ogrodzeniu w drodze do sklepu. Kobieta przekazała policjantowi, że nie wie co działo się po jej odejściu od ogrodzenia, była zaskoczona informacją, że koło jej domu doszło do takiego wypadku. Policjanci przeprowadzili także badanie kontrolne, wykazujące trzeźwość oskarżonego G. G. (1). Następnie na miejsce zdarzenia przybyła ekipa techniczno- kryminalistyczna, tj. Ł. L. i T. K., którzy dokonali formalnych oględzin miejsca wypadku i wykonali zdjęcia, zaś potem opracowali szkic miejsca zdarzenia, przy czym na szkicu miejsca wypadku nie zaznaczono śladu w postaci reklamówki z zakupami, która wcześniej została opisana w protokole oględzin i sfotografowana.

/dowody: protokoły ustalenia trzeźwości oskarżonego k. 12- 16, zeznania świadków H. S. k. 328, M. B. k. 328/2- 329, Ł. L. k. 329, T. K. k. 329/

Potrącony pieszy J. P. (1) na skutek szeregu odniesionych poważnych obrażeń, zmarł na miejscu zdarzenia. Pokrzywdzony doznał m.in. złamania kości sklepienia i podstawy czaszki, krwawienia podpajęczynkowego mózgu, pęknięcia lewego płuca, obustronnego złamania żeber, złamania kręgosłupa piersiowego, pęknięcia wątroby, krwawienia do otrzewnej i złamania miednicy. We krwi zmarłego nie stwierdzono obecności alkoholu.

/dowód: protokół oględzin zwłok k. 63- 66/

Oskarżony G. G. (1) nie był dotąd karany, ma ustabilizowaną sytuację życiową (pracuje zagranicą)

/dane o niekaralności k. 401, dane osobowe k. 252/

Oskarżony G. G. (1) nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu.

Przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnił, że kierując samochodem ciężarowym, tzw. paką, pojechał wraz z dwoma kolegami na zakupy do sklepu w P., a po wyjściu ze sklepu wsiadł z tymi kolegami do samochodu i ponieważ nie mógł tam zawrócić, to postanowił wycofać w inne miejsce do zawrócenia, przy czym zauważył, że lewą stroną drogi szła kobieta z dzieckiem. Zaczął powoli cofać, patrząc naprzemiennie we wszystkie trzy lusterka wsteczne i po przejechaniu kilkunastu metrów odczuł, że na coś najechał, bo samochód podskoczył. Zatrzymał samochód i zobaczył leżącego pod kołami mężczyznę, którego od razu wyciągnął i zaczął udzielać pomocy. Oskarżony zapewnił, że nie wie skąd ten mężczyzna wziął się na drodze podczas jego cofania samochodem, ponieważ on uważnie obserwował drogę za samochodem w dużych lusterkach samochodu, a dodatkowo jadący z nim kolega patrzył przez prawe okno i on się go pytał, czy jest pusto.

Na rozprawie oskarżony podtrzymał te wyjaśnienia i dodał, że do sklepu oprócz dwóch kolegów, tj. B. G. i S. M. (1) pojechał jeszcze jeden, nieznany mu mężczyzna, o którym w poprzednich wyjaśnieniach zapomniał, ale który nie widział wypadku i nie podchodził potem nawet na jego miejsce. Odpowiadając następnie na pytania oskarżony uściślił kilka okoliczności zdarzenia. I tak stwierdził, że on jednak nie wychodził z samochodu do sklepu na zakupy i zaraz po wyjściu kolegów zaczął wycofywać, ale przy tym nie był pewien, czy w momencie tego cofania w samochodzie był z nim tylko B. G., czy również S. M. (1). Twierdził, że B. G. siedział na miejscu bezpośrednio przy drzwiach i patrzył przez okno boczne, a on pytał się go, czy jest pusto. Zapewnił, że lusterka wsteczne zapewniały mu pełną widoczność, w tym także na prawe pobocze, bez żadnego tzw. martwego pola, ale nie potrafił wytłumaczyć, jak to się stało, że przy takiej pełnej widoczności do tyłu oraz przy prowadzeniu przez niego ciągłej i uważnej obserwacji przy cofaniu, do końca nie zauważył pieszego, którego przejechał. Wyraził przypuszczenie, iż kiedy patrzył w lusterko inne, niż prawe zewnętrzne, to wówczas pieszy, który mógł stać gdzieś przy drodze, nagle ruszył i wtargnął na jezdnię. Powołał się co do tego na to, że kobieta z dzieckiem będąca na miejscu wypadku mówiła, że przed potrąceniem pieszy przeszedł przez jezdnię i stał gdzieś przy płocie. Według oskarżonego, pokrzywdzony bezpośrednio po potrąceniu leżał prostopadle do pobocza i osi jezdni, pod samochodem znajdowała się tylko jego głowa, zaś pozostała część ciała znajdowała się poza samochodem i to on najpierw odwrócił go twarzą do góry, a potem wyciągnął spod samochodu układając, go równolegle do samochodu i do krawędzi drogi.

/wyjaśnienia oskarżonego G. G. (1) k. 252- 254, 306- 307)

Ocena wyjaśnień oskarżonego:

Sąd dał wiarę wyjaśnieniem oskarżonego G. G. (1) jedynie w niewielkim zakresie. Za wiarygodne uznano wyjaśnienie oskarżonego, że rozpoczynając i wykonując manewr cofania patrzył naprzemiennie w lusterka wsteczne, ale od razu należy zastrzec, że chodzi o tu sądowi o to, iż oskarżony nie zaniedbał całkowicie prowadzenia obserwacji w lusterkach drogi za samochodem, a nie o to, że zachował szczególną ostrożność i zapewnił sobie prawidłową widoczność do tyłu, wymagane przy wykonywaniu manewru cofania. Również zresztą oskarżyciel nie zarzucił oskarżonemu zaniechania obserwowania drogi do tyłu podczas cofania, ale obserwację nieprawidłową. Za wiarygodne uznano też zapewnienie oskarżonego, że ruszył samochodem spokojnie i cofał powoli, albowiem znalazło to potwierdzenie im w opinii rekonstrukcyjnej o wypadku wykonanej przez Biuro (...) ( (...)) w L., gdzie ustalono, że prędkość samochodu ciężarowego przy potrąceniu pieszego wynosiła 10 km/h. Pozostałym wyjaśnieniom oskarżonego należało już jednak wiary odmówić.

I tak wyjaśnienia oskarżonego były poprzez swą wewnętrzną sprzeczność niewiarygodne na okoliczność tego, ile osób pojechało z nim do sklepu, tj. czy byli to tylko B. G. i S. M. (2), czy też oprócz nich był to jeszcze jeden, nieznany oskarżonemu mężczyzna. Co do tej okoliczności inne dowody także zresztą były rozbieżne, bowiem B. G. i S. M. (1) też nie pamiętali, ilu ich razem pojechało do sklepu, K. S. zeznawała, że z samochodu wysiadł i do sklepu poszedł jeden mężczyzna, zaś J. K. zeznawał, że z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn, którzy po zakupach powrócili do auta. Omawiana okoliczność nie była jednak istotna dla dokonania ustaleń faktycznych co do samego wypadku, albowiem bezspornym było, że nawet, jeżeli jakiś nieustalony mężczyzna również przyjechał z oskarżonym i jego ustalonymi kolegami do sklepu, to nie było go w samochodzie podczas cofania, nie widział tego manewru i nie był potem nawet na miejscu wypadku. Następnie sąd krytycznie odniósł się do zapewnień oskarżonego, iż lusterka wsteczne zapewniały mu pełną widoczność do tyłu, bez tzw. martwego pola, albowiem z zasad doświadczenia życiowego wynika, a wręcz jest to okoliczność notoryjna, iż w każdym pojeździe występuje zjawisko tzw. martwego pola widoczności, tj. obszar pozostający poza widokiem w lusterkach wstecznych i jest on tym większy, im większe są rozmiary pojazdu (to właśnie dlatego nowoczesne samochody wyposaża się dla podniesienia bezpieczeństwa w czujniki cofania). W związku z tym należało też odrzucić zapewnienie oskarżonego, że cofając w pełni obserwował drogę za samochodem, albowiem po pierwsze, lusterka wsteczne nie dawały mu pełnego widoku do tyłu, a po drugie, oskarżony patrzył w nie naprzemiennie, bo przecież inaczej nie można. Oskarżony sam to zresztą przyznał, zaznaczając nawet na rozprawie, że jego zdaniem pieszy mógł przemieścić się z prawej strony drogi na tor ruchu jego samochodu wówczas, gdy on patrzył akurat w lusterko wsteczne inne, niż zewnętrzne prawe. Tym samym oskarżony sam pośrednio przyznał, że cofając pewnych części drogi za samochodem chwilami nie widział. Następnie sąd odrzucił wyjaśnienia oskarżonego o tym, że siedzący przy prawych drzwiach B. G. patrzył podczas cofania przez boczne okno, a oskarżony pytał się go, czy droga jest pusta, ponieważ zeznania świadka B. G. wykluczyły taką okoliczność. Wymieniony świadek zeznał bowiem już przy pierwszym przesłuchaniu, że wcale nie siedział przy prawych drzwiach, tylko na miejscu środkowym (a zatem nie mógł z tego miejsca wyglądać przez okno w drzwiach samochodu), zaś na rozprawie dodał, iż pamięta, że na miejsce przy drzwiach przesiadł się dopiero wówczas, gdy samochód na coś najechał i właśnie wtedy przeszedł na fotel przy drzwiach, aby zobaczyć, co się stało. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego dotyczącym bardzo ważnej kwestii, w jaki sposób pieszy leżał na drodze bezpośrednio po potrąceniu, na co oskarżony wyjaśniał, że pokrzywdzony leżał prostopadle do pobocza i osi jezdni, pod samochodem znajdowała się tylko jego głowa, zaś pozostała część ciała znajdowała się poza samochodem, albowiem takiego ułożenia ciała pieszego nie potwierdzały nawet zeznania B. G., zaś zbieżne ze sobą w tej kwestii dowody w postaci zeznań świadków J. K. i J. P. (2), a przede wszystkim opinii rekonstrukcyjnej (...) w L., wykazały, że pozycja powypadkowa pieszego była całkiem inna, co zostanie dokładnie wykazane przy omawianiu tych właśnie nie dowodów. W konsekwencji odrzucenia wyjaśnień oskarżonego o powypadkowym położeniu pieszego, sąd odrzucił również jego dalsze wyjaśnienia o tym, że to on wydobył ciało pieszego spod samochodu i rozpoczął pierwszy reanimację, tym bardziej, że zaprzeczyły temu zeznania świadka J. K., co także zostanie we właściwym miejscu dokładniej omówione. Wreszcie sąd nie dał wiary także przypuszczeniom oskarżonego o tym, że pieszy mógł stać przy ogrodzeniu znajdującego się tam domu, gdzie miałby rozmawiać z mieszkającą tam kobietą, po czym nagle ruszył i wtargnął na jezdnię lub upadł pod cofający samochód, albowiem dowód w postaci opinii rekonstrukcyjnej (...) w L. wykluczał taką możliwość zdarzenia, co zostanie wykazane przy omawianiu tego dowodu. Tym samym taką właśnie możliwość zdarzenia sąd odrzucił, uznając ją jedynie za podjętą przez oskarżonego linię obrony.

Ocena zeznań świadków:

Za wiarygodne w całości zostały uznane zeznania świadek K. S., która przechodziła w pobliżu miejsca wypadku w kierunku sklepu, była wyprzedzona przez samochód ciężarowy, wyminęła się z pokrzywdzonym pieszym, a potem podeszła na miejsce wypadku i wezwała telefonicznie pomoc. Świadek opisała przebieg zdarzenia w sposób zbieżny z innymi dowodami, wypowiadała się jasno i rzeczowo, przy czym jej pierwsze zeznania, złożone niedługo po wypadku były miejscami niedokładne, zaś na rozprawie z uwagi na upływ czasu tych niedokładności świadek nie była już w stanie usunąć. Świadek opisała zatem już w pierwszych zeznaniach, że w odległości około 50 m od sklepu wyprzedził ją samochód ciężarowy, który potem podjechał w lewo pod sklep oraz, że wyminęła się z idącym od sklepu drugą strona ulicy starszym mężczyzną, przy czym nie potrafiła sprecyzować, czy szedł on poboczem, czy ulicą. Na rozprawie świadek zeznała, że widziała nawet, jak ten mężczyzna przechodził od sklepu na drugą stronę drogi, ale nie potrafiła określić, jaka była kolejność zdarzeń, tj. czy najpierw zobaczyła pieszego przechodzącego od sklepu, a dopiero potem nadjechał samochód dostawczy (jak to zeznała na rozprawie), czy też najpierw przejechał koło niej ten samochód, a potem zobaczyła pieszego (jak to zeznała w pierwszych zeznaniach), ale zaznaczyła, że na pewno zdarzenie pamiętała lepiej, kiedy składała pierwsze zeznania. Świadek zeznała, że z samochodu, który podjechał pod sklep wysiadł tylko jeden mężczyzna, a wtedy, po około minucie, samochód zaczął cofać, co wykazuje, że z samochodu wysiadł tylko świadek S. M. (1), zaś w samochodzie pozostali oskarżony i świadek B. G.. Świadek nie widziała, jak pieszy został potrącony przez samochód, bo stało się to za jej plecami. Świadek od razu podeszła na miejsce wypadku, ale nie potrafiła jednoznacznie opisać, w którym to było momencie i jak było wówczas ułożone ciało pieszego. Przy dodatkowym przesłuchaniu w postępowaniu przygotowawczym, poświęconym właśnie tym okolicznościom, świadek stwierdziła, że nie przypomina sobie, żeby osoby z samochodu przenosiły przejechanego mężczyznę, ponieważ „oni biegali naokoło samochodu i byli w szoku” (k. 195/2). Należy tu zaznaczyć, że takie zeznanie świadek S. podważało zatem wyjaśnienia oskarżonego o tym, że to on wydobył pieszego spod samochodu i go reanimował, zaś odpowiadało zeznaniom świadka K.. Wobec linii obrony oskarżonego o tym, że pokrzywdzony bezpośrednio przed wypadkiem miałby rozmawiać z jakąś kobietą przy ogrodzeniu, a następnie z tego miejsca zatoczyć się lub wtargnąć na jezdnię, to warto na tę okoliczność dosłownie przywołać zeznanie świadek K. S., tym bardziej, że co do tych okoliczności oskarżony powoływał się właśnie na to, co na miejscu wypadku miała mu o tym powiedzieć „kobieta, która szła z dzieckiem”. Otóż K. S., dokładnie wypytywana co tego na rozprawie zeznała: „Jak ja wyminęłam się z pieszym, to potem już się nie odwracałam, nie patrzyłam za nim, a zatem nie widziałam co robił pieszy po tym, jak się z nim wyminęłam, a zanim został potrącony. Ja nie widziałam wówczas takiej sytuacji, aby ten pieszy stał gdzieś przy jakimś ogrodzeniu i z kimś rozmawiał” (k. 309). Potem wytłumaczyła, że miała jedynie taki domysł, iż pieszy przy ogrodzeniu z kimś rozmawiał, po czym zaznaczyła, że mogła na miejscu wypadki mówić o tym tylko, jako swym domyśle, a nie fakcie, który widziała. Zeznania świadek K. S. nie zawierały zatem żadnych takich informacji, które podważałyby skutecznie zarzut aktu oskarżenia i tworzyły inną, niż to przyjął oskarżyciel publiczny, wersję zdarzenia.

Niejednolicie należało ocenić zeznania świadka J. K., który był przy sklepie razem z kolegą J. P. (1) i najpierw rozmawiał tam z pokrzywdzonym, a potem pobiegł na miejsce wypadku. Sąd nie dał wiary trzem okolicznościom podawanym przez tego świadka. Po pierwsze, świadek zeznał, że samochód ciężarowy nie zjechał pod sklep na lewą stronę drogi, tylko zatrzymał się po tej stronie drogi, którą nadjechał, czemu zaprzeczyły zgodne relacje wszystkich pozostałych świadków i oskarżonego. Po drugie, świadek zeznał, że z samochodu wysiadło i do sklepu poszło dwóch mężczyzn i dopiero kiedy oni wrócili, to samochód zaczął cofać, co także było niezgodne z relacjami pozostałych świadków. Wreszcie świadek zeznał, że samochód ruszył do tyłu bardzo ostro, czego nie tylko nie potwierdzały inne dowody (np. zeznania K. S., czy też J. P. (2)), ale co zostało innymi dowodami podważone (wyjaśnienia oskarżonego i zeznania świadka G.), a nawet wykluczone (opinia (...) w L. o tym, że samochód w chwili potrącenia jechał 10 km/h). Sąd uznał jednak, że powyższe nieprawidłowości w zeznaniach świadka K. wynikały po prostu z jego omyłki w zaobserwowaniu niektórych elementów zdarzenia, do tego mniej charakterystycznych i istotnych. Pozostałej części zeznań świadka K. można było natomiast dać już pełną wiarę, albowiem były jasne, rzeczowe i stanowcze, a do tego znajdowały oparcie w innych dowodach, pozostając z nimi w logicznym powiązaniu. Najważniejszą okolicznością opisaną we wiarygodnej części zeznań świadka K. było to, w jakiej pozycji pokrzywdzony znajdował się bezpośrednio po potrąceniu. Należy podkreślić, że świadek K. stanowczo i konsekwentnie zeznawał, że od razu, kiedy usłyszał odgłos wypadku, podbiegł w to pobliskie miejsce i to on dokonał wydobycia ciała pokrzywdzonego spod samochodu, a zatem jego zeznanie na ten temat zasługiwało na uwzględnienie. Już w swych pierwszych zeznaniach J. K. podał na tę okoliczność, że pokrzywdzony leżał równolegle do krawędzi jezdni, około 50 cm od jej krawędzi w kierunku osi, leżał na brzuchu, z twarzą zwróconą w kierunku podłoża, z głową w kierunku P. i właśnie z takiej pozycji przeciągnął ciało pieszego na pobocze. Warto odnotować, że zeznanie świadka jest na omawiany temat bardzo jasne i dokładne (w przeciwieństwie do ogólnikowego wypowiadania się na ten temat oskarżonego oraz świadka G.), oraz zgodne z zeznaniem świadka J. P. (2), co także podnosiło wiarygodność tej relacji. O stanowczości wypowiedzi świadka sąd przekonał się natomiast już bezpośrednio na rozprawie, gdzie świadek zeznał m.in.: „…to ja byłem pierwszą osobą, która wyciągnęła mojego wujka spod samochodu. To było tak, jak to opisałem w poprzednich zeznaniach, na pewno nikt wcześniej mojego wujka nie ruszał /…/Jak ja nadbiegłem, to wtedy przy wujku nie było jeszcze nikogo, ja jak usłyszałem huk, to wtedy od razu tam szybko pobiegłem, to był moment. Trzeba było wujka reanimować, a jak było to robić, jak on znajdował się pod samochodem i dopiero ja go musiałem stamtąd wyciągnąć” (k. 309/2). Ostatecznym argumentem, który przekonywał o wiarygodności zeznań świadka K. na omawiany temat było to, że zostały one potwierdzone wywodami i wnioskami, jaki na ten temat zawierała opinia (...) w L., do czego sąd powróci przy omawianiu tego dowodu.

Za dowód wiarygodny uznano zeznania świadka J. P. (2), który najpierw był przy sklepie z J. K., a potem pobiegł z na miejsce wypadku. Zeznanie tego świadka sąd aprobował, albowiem były jasne i rzeczowe, a także zgodne z innymi dowodami, tj. zeznaniami J. K., K. S. oraz opinią (...) w L.. Najważniejszą częścią zeznań świadka P. był opis położenia ciała pokrzywdzonego bezpośrednio po potrąceniu, z którego wynikało, że pokrzywdzony leżał na jezdni po lewej stronie drogi. równolegle wzdłuż jezdni, bezpośrednio przy krawędzi. Wprawdzie zeznał świadek, że pokrzywdzony leżał na wznak, tj. na plecach, ale tej okoliczności nie był całkowicie pewien (użył wyrażenia „ z tego, co pamiętam…”), a zatem w świetle stanowczych na ten temat, odmiennych zeznań J. K. oraz opinii (...) w L., należało uznać, że na tę akurat okoliczność świadek się pomylił, tym bardziej, że z uwagi na śmierć świadka nie było możliwości doprecyzowania jego zeznań.

Dowód w postaci zeznań świadka B. G., pasażera samochodu ciężarowego, sąd ocenił, podobnie jak i wyjaśnienia oskarżonego, w sposób niejednolity. Nie budziła wątpliwości pierwsza część zeznań świadka, dotycząca podjechania samochodu pod sklep, wyjściu na zakupy jednego kolegi i od razu rozpoczęcia przez oskarżonego manewru cofania, wykonywanego powoli i powiązanego ze zjechaniem na lewą stronę drogi. Trzeba przy tym przypomnieć, że jak już podniesiono przy omówieniu wyjaśnień oskarżonego, z zeznań świadka G. wynikało, że nie siedział wówczas przy drzwiach, tylko na miejscu środkowym, co wykluczyło wyjaśnienia oskarżonego o tym, że wymieniony siedział przy drzwiach i przez okno patrzył na drogę za samochodem. Dalsza część zeznań świadka G. podlegała już jednak ocenie krytycznej, tym bardziej, że świadek, jak to okazało się na rozprawie, częściowo przedstawiał swe domysły, jako okoliczności rzeczywiste, zaś wielu ważnych okoliczności nie pamiętał. Przede wszystkim świadek nie widział, w jaki sposób doszło do znalezienia się pieszego na torze ruchu samochodu, zaś jedynie jego domysłami było to, że pieszy miał stać przy płocie, „odkleić się” od płotu i leżeć na drodze w chwili przejechania przez samochód. Wszystkie sugestie świadka o takim właśnie przebiegu zdarzenia były też niewiarygodne z tego powodu, że inne przyjęte przez sąd dowody, taką wersję zdarzenia wykluczyły. W świetle zeznań świadek K. S., niewiarygodna okazała się końcowa część pierwszych zeznań świadka o tym, że kobieta, która szła z wózkiem mówiła mu, że potrącony mężczyzna szedł drogą zataczając się, a potem stał oparty przy płocie. Za niewiarygodne sąd uznał także twierdzenie świadka, że bezpośrednio po potrąceniu, kiedy wyjrzał przez okno i zobaczył pokrzywdzonego, to ten leżał prostopadle do boku samochodu i na wysokość do pasa swego ciała znajdował się pod samochodem, zaś pierwszą osobą, jaka znalazła się przy pokrzywdzonym i wyciągnęła go spod samochodu był oskarżony, albowiem inne, przekonujące w ocenie sądu dowody (zeznania świadków K. i P., opinia (...) w L.) temu skutecznie zaprzeczyły.

Zeznania świadek A. P. (1), córki zmarłego pokrzywdzonego, były bezsporne, ale nie zawierały żadnych istotnych dla oceny sprawy informacji. Tak samo sąd ocenił zeznania świadka S. M. (1), który przyjechał samochodem z oskarżonym do sklepu, ale kiedy doszło do wypadku, to był jeszcze w sklepie, zaś potem tylko krótko był przy miejscu wypadku.

Nie było powodów do podważania zeznań świadka H. S.- policjanta, który był w patrolu przybyłym na miejsce wypadku, ale jego zeznania, z uwagi na upływ czasu od zdarzenia nie były dokładne i dlatego w zeznaniach tych świadek odnosił się także do tego, co zapisał w sporządzonej przez siebie notatce urzędowej z miejsca zdarzenia. Świadek nie wiedział, czy przed przybyciem jego patrolu ciało pieszego było przemieszczane. W odniesieniu do zeznań świadek K. S. świadek nie potrafił odnieść się do zapisu w swej notatce, iż wymieniona oświadczyła, że widziała, jak pieszy szedł chwiejnym krokiem, a potem stanął przy betonowym płocie. Na rozprawie świadek ujawnił natomiast okoliczność, która nie była opisana w jego notatce urzędowej, bowiem zeznał, że był w domu znajdującym się przy miejscu wypadku i rozmawiał z mieszkająca tam starszą kobietą, która była zaskoczona przekazaną jej informacją o wypadku J. P. (1) i oświadczyła, że wcześniej rozmawiała z pokrzywdzonym stojąc przy ogrodzeniu swej posesji, ale potem odeszła i nie wie, co dalej się działo. Sąd nie podważył tej relacji świadka, ale uznał, że wypowiedź opisanej przez świadka kobiety (czyli zmarłej już G. K.) dotyczyła sytuacji, kiedy pokrzywdzony szedł do sklepu, a nie kiedy już z niego wracał. Taki wniosek wynika z kilku przesłanek. Przede wszystkim warunki czasowe zdarzenie wykluczają, aby pokrzywdzony rozmawiał z ustaloną znajomą przy płocie jej posesji w czasie, kiedy już wracał ze sklepu, albowiem z wyjaśnień oskarżonego oraz zeznań świadków G., K., P. i S. zgodnie wynikało, że pomiędzy odejściem pokrzywdzonego spod sklepu, jego przejściem na drugą stronę i wolnym ruszeniu lewą stroną drogi w kierunku domu oraz w tym czasie podjechaniem samochodu oskarżonego pod sklep i zaraz potem (tj. po około minucie, czyli czasie potrzebnym na wyjście z samochodu świadka M.) rozpoczęciem cofania samochodu, a potrąceniem pokrzywdzonego przez cofający samochód, upłynęło około 1- 2 minut (co odpowiada ustaleniom, że przed wypadkiem samochód jechał wolno i przejechał jedynie około 30 m). Należy zatem wykluczyć, aby tak krótki przedział czasowy był wystarczający do tego, aby wolno poruszający się o lasce pokrzywdzony doszedł na wysokość domu swej znajomej, przeszedł przez przydrożny rów do płotu posesji i tam odbył rozmowę ze znajomą. Ponadto, gdyby do wypadku doszło bezpośrednio po zakończeniu rozmowy pokrzywdzonego ze znajomą, to wówczas wypadek ten miałby miejsce na jej oczach, a zatem wiedziałaby o tym wypadku i była ustalonym jego świadkiem, tymczasem jak wynikało z zeznań H. S. kobieta ta po rozmowie z pokrzywdzony odeszła do swego domu i nic nie widziała o zaistniałym wypadku, co dla tego policjanta było na tyle oczywiste, że informacji o rozmowie z kobietą nie zawarł nawet w swej notatce urzędowej o zdarzeniu, w której wymieniał ustalonych świadków zdarzenia.

Zeznania drugiego z policjantów z patrolu, jaki pierwszy przybył na miejsce wypadku, M. B. nie miały znaczenia dla sprawy, bowiem były lakoniczne i ogólnikowe, co wynikało stąd, że świadek nie pamiętał już przebiegu zdarzenia.

W ocenie sądu niczego istotnego do sprawy nie wniosły też zeznania Ł. L. i T. K., czyli policjantów, którzy dokonali protokolarnych oględzin miejsca zdarzenia, uzupełnionych szkicem i zdjęciami. Zostali oni przesłuchani na wniosek obrońcy oskarżonego, zaś ich zeznania wykazały tylko to, że na szkicu miejsca zdarzenia pominięto ślad w postaci reklamówki z zakupami, którą opisano w protokole oględzin oraz ujęto oddzielnie na jednym ze zdjęć. Z zeznań świadków wynikało jasno, że doszło do zwykłego przeoczenia. Natomiast niekwestionowany przecież ślad w postaci tej leżącej przy płocie reklamówki, w żaden sposób nie dowodzi tego, że w drodze ze sklepu już z zakupami pokrzywdzony stał przy płocie, bowiem wykluczyły to nie tylko omówione powyżej ustalenia wynikające z dowodów osobowych, ale także ustalenia wynikające z opinii (...) w L., która zostanie omówiona poniżej. Już jednak w tym miejscu można zaznaczyć, że opinia ta w drodze odpowiedzi na pytanie obrońcy oskarżonego, odniosła się oddzielnie do przedmiotowego dowodu w sposób dla sądu w pełni przekonujący (k. 355- 357).

Ocena pozostałego materiału dowodowego, a w tym opinii rekonstrukcyjnych o wypadku:

Dowód w postaci protokołu oględzin miejsca przedmiotowego wypadku, połączony ze szkicem oraz uzupełniony zdjęciami, nie był przez strony kwestionowany. Dowód ten należało ocenić w powiązaniu z omówionymi powyżej zeznaniami policyjnych techników, którzy dokonali oględzin miejsca wypadku. Odnośnie śladu w postaci reklamówki z zakupami, która znajdowała się przy płocie, jak już wyżej stwierdzono, nie było podstaw do przyjęcia, aby ślad ten świadczył, iż pokrzywdzony stał w tym miejscu bezpośrednio przed wypadkiem. Przekonujące dla sądu na ten temat było przypuszczenie biegłego ds. ruchu drogowego zawarte w opinii (...) w L., że przedmiotowa reklamówka z zakupami została odrzucona pod płot podczas reanimacji pokrzywdzonego. Najważniejszą okolicznością, którą wykazywał omawiany dowód było jednak to, że w miejscu wypadku, przy jezdni znajdowało się ziemno- żwirowe pobocze o szerokości 0,7 m.

Dowodem całkowicie wiarygodnym i niepodważanym przez strony był protokół oględzin zwłok, oględzin wykonanych w (...) w K.. Na potrzeby dalszych rozważań należy zauważyć, że obrażenia, jakich doznał pokrzywdzony (wszystkie łącznie, tj. zewnętrzne i wewnętrzne) zlokalizowane były na całym jego ciele, przy czym najpoważniejsze skoncentrowane były w obrębie od pasa do głowy, jak też trzeba odnotować bardzo niski wzrost pokrzywdzonego (151 cm) oraz to, że w jego organizmie nie stwierdzono alkoholu (co odpowiadało zeznaniu świadka K., że pokrzywdzony z zakupionego piwa upił tylko trzy łyki).

Dowodem wiarygodnym i bezspornym była opinia biegłego sądowego S. B. stwierdzająca, że stan techniczny (...) był dobry i nie miał wpływu na zaistnienie i przebieg wypadku. Warto zaznaczyć, że ze zdjęć pojazdu wykonanych podczas oględzin przez biegłego (k. 91) wynika, że nie jest możliwym, aby przy tego typu konstrukcji samochodu (długość i szerokość części ładunkowej oraz podwyższone jej klapy przednia i tylna), lusterka wsteczne zapewniały pełną widoczność do tyłu, tj. bez tzw. martwych pól. Te zdjęcia należy też zestawić ze zdjęciem z opinii (...) w L., na którym wskazano, którą częścią samochodu pieszy został potrącony (k. 221) oraz ze zdjęciem z oględzin miejsca wypadku, zawartym w tej opinii (k. 219), na którym widać, że A. P. (2), córka zmarłego, wyższa od swego zmarłego ojca, tylko około pół głowy przewyższa górną krawędź tylnej klapy. Skoro zatem pokrzywdzony liczył zaledwie 151 cm wzrostu, to z pewnością nie sięgał ponad tę klapę i przez to nie mógł być widoczny w wewnętrznym lusterku wstecznym samochodu, znajdując się w bliskiej odległości od niego.

Zdecydowanie sąd odrzucił natomiast opinię biegłego S. B. dotyczącą przebiegu i przyczyn wypadku (w całości, tj. część główną i uzupełniającą). Oczywiście każdy sąd orzekający dokonuje samodzielnej oceny dowodów, ale nie sposób zauważyć, że niewiarygodność tego dowodu została podniesiona już przez sąd rozpoznający w toku postępowania przygotowawczego zażalenie na postanowienie umorzeniu śledztwa, które to postanowienia, oparte w całości właśnie o omawianą opinię, zostało uchylone (k. 180- 182). Nie wdając się w powtarzanie wywodów dotyczących opinii zawartych w uzasadnieniu powołanego postanowienia sąd obecnie orzekający stwierdza, że podziela je w całości i bez zastrzeżeń. Ze swej strony sąd podkreśla, że przedmiotową opinię należało odrzucić w całości, ponieważ wszystkie swe wywody biegły oparł na przyjęciu, że bezpośrednio przed potrąceniem pieszy stał przy betonowym płocie, co biegły wywiódł z treści notatki urzędowej policji o wypowiedzeniu się na ten temat K. S. (k. 106 i nast.), nie bacząc, iż w swych ówczesnych zeznaniach świadek K. S. w ogóle takiej okoliczności nie podała. W świetle zeznań K. S. złożonych na rozprawie, jasno stwierdzających, że nie widziała stojącego przy płocie pokrzywdzonego, odrzucenie opinii biegłego B. było tym bardziej oczywiste. Nie mniej, nie sposób jednak nie zauważyć dodatkowo, iż zupełnym już nieporozumieniem było to, że dla „wzmocnienia wartości dowodowej” swych rozważań, biegły w opinii uzupełniającej podniósł, że podczas oględzin dokonywanych na miejscu wypadku sam „uległ niekontrolowanemu poślizgnięciu wprost na jezdnię”, co miało być potwierdzeniem słuszności jego wywodów (k. 160). Ostatecznie zaś poglądy biegłego S. B. na przebieg i przyczyny wypadku, zostały wykluczone przez w pełni wiarygodną w ocenie sądu opinię (...) w L..

Kluczowym dowodem dla rozstrzygnięcia sprawy była opinia Biura (...) w L., której wiarygodność była tym większa, że składała się ona z dwóch części, tj. opinii rekonstrukcyjnej opracowanej przez biegłego Z. S. oraz opinii lekarskiej opracowanej przez biegłego lekarza z zakresu medycyny sądowej S. N.. Wywody obu opiniujących były jasne, rzeczowe i stanowcze, a przy tym wzajemnie ze sobą spójne, przez co omawiana opinia miała walor opracowania całościowego. Wywody biegłych sąd uznał za pełne, a wręcz wyczerpujące po tym, jak w opinii uzupełniającej odnieśli się oni do dowodów przeprowadzonych na rozprawie i odpowiedzieli na pytania postawione przez sąd i obrońcę oskarżonego. Znaczącym walorem opinii w części rekonstrukcyjnej było ponadto, że do jej dokonania biegły wykorzystał specjalistyczny program komputerowy, zaś swe wywody zobrazował licznymi, odpowiednio dobranymi materiałami obrazowymi.

W sytuacji, gdy nie było bezpośrednich dowodów w postaci osobowych relacji o tym, gdzie znajdował się pokrzywdzony J. P. (1) w chwili potrącenia przez samochód i jak się wtedy poruszał, słusznie uznano w opinii rekonstrukcyjnej, iż należy to wywieść z powypadkowego położenia ciała pieszego. Na tę okoliczność osobowy materiał dowodowy, dla przypomnienia, był sprzeczny, albowiem wersji oskarżonego i świadka G. o prostopadłym do jezdni położeniu ciała pieszego i jego tylko częściowym znajdowaniu się pod samochodem (przy czym oskarżony twierdził, że pod samochodem znajdowała się tylko głowa pieszego, a świadek G. twierdził, że pieszy od swego pasa w górę był po samochodem), zaprzeczały zgodne ze sobą zeznania świadków K. i P., że pieszy całym ciałem leżał na jezdni pod samochodem, pomiędzy osiami auta, równolegle przy boku jezdni i głową w kierunku tyłu pojazdu. Omawiana opinia jasno i przekonująco wykazał, że wersję świadków K. i P. należało uznać za prawdziwą, zaś wersję oskarżonego i pasażera jego samochodu za chybioną, co szczególnie dokładnie wywiedziono w opinii uzupełniającej. Powyższą okoliczność należało rozstrzygnąć przede wszystkim w oparciu o wzajemną relację zabezpieczonego na miejscu wypadku śladu w postaci dużej plamy krwi przy krawędzi jezdni oraz obrażeń ciała doznanych przez pokrzywdzonego, jak też ukształtowania drogi i warunków technicznych pojazdu, uczestniczącego w wypadku. Ponieważ zarówno ze zdjęć pokrzywdzonego z miejsca wypadku, jak też z protokołu oględzin zwłok zmarłego wynika, że jedyne, obficie krwawiące obrażenia na ciele pokrzywdzonego były zlokalizowane na jego twarzy, to bez wątpienia dowodowy ślad w postaci dużej plamy krwi przy lewej krawędzi jezdni oznacza miejsce, w którym głowa pokrzywdzonego znajdowała się bezpośrednio po potrąceniu. Gdyby zatem ciało pieszego znajdowało się tak, jak to wyjaśniał oskarżony, czyli prostopadle do jezdni, jedynie z głową pod samochodem, to wówczas pozostała część ciała pieszego (od góry klatki piersiowej w dół) znajdowałoby się poza samochodem, na poboczu oraz nogami w przydrożnym rowie, a w takiej sytuacji pokrzywdzony doznałby tylko urazu głowy, zaś nie doznałby tych wszystkich, wyjątkowo licznych i rozległych obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych, które u niego stwierdzono, umiejscowionych również w obszarze klatki piersiowej, brzucha i miednicy, ale także nawet i grzbietów rąk, kolan i stóp. Bardzo dokładnie biegły ds. rekonstrukcji wypadków wykazał to i zilustrował na str. 7- 10 opinii uzupełniającej (k. 351- 354), dodając tam jeszcze i dodatkowe argumenty za takim wnioskowaniem. Również i wersja świadka G. nie koreluje ze śladem w postaci plamy krwi, ponieważ w takiej sytuacji doszłoby do przejechania kołem po okolicy bioder pokrzywdzonego i może częściowo klatki piersiowej, ale już nie po głowie pokrzywdzonego, a zatem nie doszłoby i do powstania obficie krwawiących obrażeń zewnętrznych na twarzy pokrzywdzonego. Wprawdzie biegły medyk sądowy, w odpowiedzi na pytanie sądu stwierdził, że możliwa jest także wersja przejechania pojazdem w poprzek po ciele pieszego, przy czym wówczas obrażenia w obszarze głowy byłby skutkiem zaczepienia zwłok o pojazd i ich wleczenia po twardym podłożu, ale taki wniosek należy odczytywać tylko, jako wersję możliwą medycznie, która nie znajduje jednak odniesienia do przedmiotowego wypadku drogowego, ponieważ żaden z zebranych dowodów nie naprowadzał na to, aby ciało pieszego było po potrąceniu wleczone przez samochód (nawet oskarżony i świadek G. zgodnie twierdzili, że samochód zatrzymany został się od razu, kiedy odczuli najechanie samochodem na przeszkodę), zaś dowód w postaci śladu krwi wprost taką wersję w omawianym przypadku wykluczał (plama znajdowała się przy krawędzi jezdni, a nie ponad obrysem prawego tylnego koła pojazdu). Podsumowując trzeba stwierdzić, że ślad w postaci plamy krwi odpowiada jedynie takiej relacji o ułożeniu ciała pieszego po wypadku, jaką przedstawili świadkowie K. i P. (co zilustrowano np. na str. 32 opinii głównej- k. 236). Ustalenie miejsca i sposobu znajdowania się ciała pokrzywdzonego bezpośrednio po potrąceniu w połączeniu z rodzajem i rozmieszczeniem obrażeń ciała doznanych przez pokrzywdzonego, pozwoliło biegłemu ds. rekonstrukcji wypadku na stwierdzenie zaakceptowane przez biegłego medyka sądowego, że w chwili potrącenia pieszy szedł przy lewej stronie jezdni i był zwrócony plecami do nadjeżdżającego, cofającego samochodu (k. 238, 242). Takie ustalenie jednoznacznie wykluczało zatem wersję zdarzenia przyjętą przez biegłego S. B. oraz sugerowaną przez oskarżonego G. i świadka G. o nagłym znalezieniu się pieszego na torze ruchu cofającego samochodu, co szczególnie dokładnie zostało uargumentowane w opinii uzupełniającej (...) i jej wnioskach końcowych (np. k. 364- 365, wniosek nr 3). Po dokonaniu ustaleń o sposobie poruszania się pieszego oraz wobec pewnych ustaleń, co do cofającego samochodu (który po potrąceniu pieszego nie był przemieszczany do czasu oględzin), biegły ds. rekonstrukcji wypadków ocenił w sposób przekonujący zachowanie uczestników zdarzenia, słusznie stwierdzając, że w zaistniałej sytuacji drogowej obaj zachowali się nieprawidłowo.

Odnośnie oskarżonego G. G. (1) biegły stwierdził, że wymieniony nie zachował szczególnej ostrożności w trakcie wykonywania manewru cofania i przez to najechał na idącego jezdnią J. P. (1). Biegły słusznie wywiódł, że skoro pieszy w chwili potrącenia znajdował się na jezdni, a oskarżony (co nawet sam podkreślał w swych wyjaśnieniach) nie widział go, to wynikało to jedynie z nienależytej obserwacji przez oskarżonego drogi za samochodem (k. 238- 239). W opinii dodatkowej biegły poprzez odpowiednio dobrane zdjęcia wykazał, że na odcinku od sklepu do miejsca wypadku istnieje dobra, niczym nieograniczona widoczność (k. 361- 362), a w związku z tym, gdyby oskarżony prawidłowo obserwował drogę (bezpośrednio samemu lub przy udziale przybranej osoby), to musiałby zauważyć pieszego idącego jezdnią. Biegły uznał, że oskarżony cofając bez należytego upewniania się, czy na jezdni za samochodem nie znajduje się przeszkoda naruszył przepisy ruchu drogowego. Podzielając i rozwijając taki wniosek sąd stwierdza, że wykonując manewr cofania, kierujący pojazdem – zgodnie z art. 23 ust. 1 pkt 3 Prawa o Ruchu Drogowym – jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa innemu uczestnikowi ruchu (czyli także pieszemu) i zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia, a w tym upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda, a w razie trudności w osobistym upewnieniu się – zapewnić sobie pomoc innej osoby. „Cofanie pojazdu – jak zaznaczył Sąd Najwyższy – jest manewrem specjalnym, którego inni użytkownicy dróg oraz osoby znajdujące się na drodze cofanego pojazdu w zasadzie nie przewidują. Nakłada to na kierującego pojazdem szczególne obowiązki (...), oskarżony obowiązany był upewnić się przed manewrem cofania samochodu, że nikt nie znajduje się za pojazdem, przy czym wobec trudności przekonania się o tym osobiście z uwagi na rodzaj pojazdu, powinien był zapewnić sobie podczas cofania pomoc innej osoby (...). Albo kierowca sam dokładnie widzi drogę za cofającym pojazdem, albo ma kontakt wzrokowy z inną osobą ustawioną tak, że widzi ona dokładnie tę drogę i może natychmiast zasygnalizować o niebezpieczeństwie" (wyr. SN z 27.6.1972 r., V KRN 227/72, OSNKW 1972, Nr 12, poz. 192, z glosą A. Wrońskiego, OSPiKA 1973, Nr 10, poz. 203 i uwagami J. Bilickiego i W. Kubali, Przegląd orzecznictwa Sądu Najwyższego w zakresie przestępstw przeciwko bezpieczeństwu w ruchu lądowym, WPP 1974, Nr 1). Wykonując ten manewr na jezdni, kierujący pojazdem jest zobligowany do obserwowania jezdni, gdyż PRDr wymaga upewnienia się verba legis, „czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda”. Z utrwalonego orzecznictwa sądowego wynika, że tylko wówczas cofający nie ponosiłby odpowiedzialności za potrącenie pieszego znajdującego się na torze ruchu cofającego pojazdu, gdyby ten dokonał wtargnięcia przed cofający samochód (analogicznie do wtargnięcia przechodnia na jezdnię przed jadący do przodu samochód- np. wyr. SN z 19.8.1981 r., V KRN 151/81), ale taki wariant zdarzenia został w rozpoznawanej sprawie wykluczony. Ponieważ sąd ustalił, że nie było sytuacji, aby oskarżony G. rozpoczynając i wykonując cofanie całkowicie zaniechał obserwacji drogi za pojazdem, lecz ustalono, że obserwację tę wykonywał nieprawidłowo, to słusznie w wystąpieniu końcowym oskarżyciel wniósł o przyjęcie, że naruszenie przez oskarżonego w ustalony sposób opisanego przepisu ruchu drogowego dotyczącego bezpieczeństwa cofania, miało ze strony oskarżonego charakter nieumyślny.

Odnośnie pokrzywdzonego pieszego, zmarłego J. P. (1) biegły stwierdził, że wymieniony także naruszył przepisy ruchu drogowego, bowiem szedł jezdnią, a nie poboczem i nie ustąpił miejsca nadjeżdżającemu samochodowi, co także w konsekwencji miało wpływ na zaistnienie przedmiotowego wypadku. Taką ocenę biegłego sąd w pełni podzielił. Zgodnie z art. 11 PRDr pieszy tam, gdzie nie ma chodnika lub drogi dla pieszych jest obowiązany korzystać z pobocza, zaś korzystać z jezdni może pod warunkiem ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi, przy czym należy dodać, że nie ma znaczenia, z jakiego kierunku ten pojazd nadjeżdża (ruch pojazdów nadjeżdżających od tyłu też jest bowiem możliwy i są to pojazdy wyprzedzające lub cofające). Na odcinku drogi, na którym doszło do wypadku, było ziemno- żwirowe pobocze o szerokości 0,7 m przeznaczone do ruchu pieszych, którym pokrzywdzony mógł się poruszać. Co więcej, z zeznań świadka K. wynikało, że dopóki on patrzył za odchodzącym pokrzywdzonym, to ten szedł właśnie lewym poboczem, co pokrzywdzony powinien kontynuować, zamiast w nieustalonym bliżej miejscu wejść potem na jezdnię. Podobną ocenę postępowania pieszego wyraził również oskarżyciel publiczny, który w wystąpieniu końcowym wniósł o przyjęcie, że pieszy przyczynił się do wypadku, bowiem szedł jezdnią, a nie poboczem.

Podsumowując ocenę dowodu w postaci całości opinii (...) w L., sąd stwierdza, że dowód ten został uznany za w pełni wiarygodny.

Przeprowadzona powyżej analiza materiału dowodowego wykazała w sposób pewny, że oskarżony G. G. (1) dopuścił się czynu, zarzuconego mu aktem oskarżenia, przy dodatkowym przyjęciu, że oskarżony naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego w sposób nieumyślny, zaś pokrzywdzony pieszy J. P. (1) przyczynił się do zaistnienia wypadku w ten sposób, że poruszał się jezdnią, a nie poboczem. Sąd przypisał zatem oskarżonemu G. G. (1) popełnianie przestępstwa za art. 177§2 kk.

Co do wymiaru kary:

Za okoliczność obciążającą uznano to, że skutek wypadku spowodowanego przez oskarżonego był najpoważniejszy z tych, jakie obejmuje swym zakresem przypisane mu przestępstwo, bowiem była nim śmierć pokrzywdzonego pieszego.

Za okoliczności łagodzące uznano: dotychczasową niekaralność oskarżonego i jego ustabiliozowaną sytuację życiową, popełnienie przestępstwa z winy nieumyślnej, a przy tym naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego także w sposób nieumyślny oraz przyczynienie się pokrzywdzonego pieszego do zaistnienia wypadku drogowego.

Mając powyższe na uwadze sąd wymierzył oskarżonemu G. G. (1) karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, jako najbardziej odpowiadającą stopniowi winy oskarżonego, zaś wykonanie tej kary, wobec dodatnich dotąd właściwości i warunków osobistych oskarżonego, warunkowo zawiesił na okres próby wynoszący 2 lata. Z uwagi natomiast na probacyjny charakter kary głównej, dla podniesienia oddziaływania prewencyjnego i wychowawczego wyroku wobec oskarżonego, sąd wymierzył mu karę grzywny w wysokości 50 stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na 20 zł. Ponadto konsekwencją probacyjnego charakteru kary głównej było orzeczenie wobec oskarżonego środka karnego w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości w sposób określony w pkt III wyroku.

O kosztach zastępstwa procesowego na rzecz oskarżycieli posiłkowej oraz o kosztach sądowych na rzecz Skarbu Państwa, sąd orzekł na podstawie przepisu powołanego w pkt IV i V wyroku, przy czym oskarżonego zwolniono w połowie od zwrotu wydatków poniesionych na proces z uwagi na to, że do zaistnienia wypadku przyczynił się także drugi jego uczestnik.