Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 736/16

UZASADNIENIE

M. P. został oskarżony o to, że:

1.  w dniu 08 września 2014 r. w miejscowości P., działając z góry powziętym zamiarem, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wspólnie i w porozumieniu z D. Ł. i A. Ł., dokonał rozboju na P. B. w ten sposób, że po uprzednim przewiezieniu pokrzywdzonego do P., używając przemocy w postaci bicia pięściami i kopania po całym ciele przewrócił go na ziemię, po czym zabrał w celu przywłaszczenia z kieszeni jego spodni telefon komórkowy marki N. (...) o nr (...) o wartości 1000 zł, portfel o wartości 40 zł z zawartością dokumentów, dowodu osobistego, prawa jazdy, pieniędzy w kwocie 500 zł, wszystko o łącznej wartości 1540 zł na szkodę P. B. oraz spowodował obrażenia ciała pokrzywdzonego w postaci stłuczenia twarzy z zasinieniem w okolicy brody i oka prawego, stłuczenia okolic obu talerzy biodrowych z otarciami skóry oraz stłuczenia łydki prawej, które to obrażenia naruszyły czynności jego ciała na czas nieprzekraczający 7 dni

tj. o czyn z art. 280 § 1 kk w zb. z art. 157 § 2 kk w zb. z art. 275 § 1 kk w z. z art. 11 § 2 kk

2.  w dniu 12 września 2014 r. w P. przy ul. (...) działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wspólnie i w porozumieniu z nieustalonym mężczyzną o pseudonimie (...) zażądał od P. B. pieniędzy w kwocie 300 zł w zamian za zwrot dokumentów i przedmiotów pochodzących z dokonanego w dniu 08 września 2014 r. przestępstwa rozboju na osobie P. B.

tj. o czyn z art. 286 § 2 kk

Wyrokiem z dnia 12 września 2016 r. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim korygując wartość telefonu na kwotę 808 zł i ustalając łączną wartość skradzionego mienia na kwotę 1.348 zł. uznał oskarżonego M. P. za winnego popełnienia przestępstwa wskazanego w pkt 1 uzupełniając jego kwalifikację prawną o art. 4 § 1 kk i za to na podstawie art. 280 § 1 kk w zw. z art. 11 § 3 kk wymierzył mu karę 2 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności. Przyjmując, że przestępstwo wskazane w pkt 2 wyczerpuje znamiona art. 286 § 2 kk w zw. z art. 4 § 1 kk na podstawie art. 286 § 2 kk Sąd ten wymierzył M. P. karę 1 roku pozbawienia wolności. Za zbiegające się przestępstwa, na podstawie art. 85 kk, art. 86 § 1 i 2 kk

w zw. z art. 4 § 1 kk oskarżonemu wymierzono karę łączną 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz obciążono go wydatkami postępowania w kwocie 40 zł i wymierzono mu 400 zł opłaty.

Apelację od wyroku Sądu I instancji w części dotyczącej M. P. wywiedli oskarżony oraz jego obrońca, przy czym obaj kwestionowali wyrok w całości, na korzyść oskarżonego.

M. P. postawił zaskarżonemu orzeczeniu zarzut błędu w ustaleniach faktycznych mający wpływ na jego treść, polegający na pominięciu zeznań „ważnych” świadków i nieprawidłową ocenę twierdzeń pokrzywdzonego P. B., który składając je był nietrzeźwy i zdaniem autora apelacji wielokrotnie „kłamał, mataczył” przed Sądem I instancji. W konsekwencji powyższego, oskarżony domagał się uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania.

Apelacja obrońcy zawierała zarzuty obrazy licznych przepisów postępowania, w tym art. 2, 4, 5 § 2, 410, 413 §2 i 424 § 2 kk, która mogła mieć wpływ na treść orzeczenia poprzez:

- poczynienie ustaleń faktycznych w oparciu o zeznania złożone przez nietrzeźwego pokrzywdzonego, a zatem w stanie wyłączającym u niego swobodę wypowiedzi;

- pominięcie rzeczywistej wartości telefonu komórkowego będącego przedmiotem przestępstwa rozboju i określenie jej w sposób sprzeczny zarówno z deklaracjami pokrzywdzonego, jak i z informacją uzyskaną od operatora sieci;

- nieujawnienie i niepoddanie ocenie dowodu z zeznań I. N., które podważały wiarygodność pokrzywdzonego co do rzeczywistego dysponowania w chwili przestępstwa rozboju deklarowaną kwotą pieniędzy.

Obrońca postawił nadto zarzut błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, który miał istotny wpływ na jego treść i niesłusznie, w następstwie dowolnej oceny materiału dowodowego, w szczególności zeznań pokrzywdzonego, doprowadził do uznania M. P. za sprawcę obu zarzuconych mu czynów. Rozwijając powyższe, obrońca w dużej mierze powołał się na twierdzenia, którymi uprzednio uzasadniał naruszenie przepisów procesowych - w tym zwłaszcza odebranie zeznań od P. B. znajdującego się, z uwagi na nietrzeźwość, w stanie wyłączającym swobodę wypowiedzi oraz błędne oszacowanie jego możliwości zarobkowych i stanu posiadania w chwili rozboju. Zdaniem autora apelacji, nietrafne było nadto wywodzenie popełnienia przestępstwa z faktu przekazania pokrzywdzonemu przez K. Ś., działającą w interesie oskarżonego, pieniędzy mających stanowić równowartość doznanej szkody majątkowej, przyłożenie nadmiernej wagi do „oświadczenia” M. P. przyznającego się do popełnienia zarzuconych mu czynów, a także pominięcie faktycznego motywu skierowanego do pokrzywdzonego przez M. P. żądania zapłaty pieniędzy, którym była wola uzyskania rekompensaty za przysługę w postaci dowiezienia do P. i zapewne również za uszkodzoną przez P. B. karoserię pojazdu, nie zaś za zwrot zrabowanych wcześniej rzeczy.

W konkluzji, obrońca wnosił o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie M. P. od obu zarzuconych mu czynów, ewentualnie przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

W toku rozprawy apelacyjnej obrońca popierał własną apelację i zawarte w niej wnioski oraz przyłączył się do apelacji wywiedzionej osobiście przez M. P., który nie uczestniczył w rozprawie apelacyjnej.

Prokurator wnosił o utrzymanie zaskarżonego wyroku w mocy.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacje okazały się skuteczne jedynie w części dotyczącej oszacowania wartości mienia stanowiącego przedmiot przestępstwa rozboju i jedynie w tym zakresie doprowadziły do merytorycznej korekty zaskarżonego wyroku. Pozostałe zawarte w nich zarzuty były chybione, zmierzając do zastąpienia prawidłowych ustaleń faktycznych Sądu Rejonowego odmienną oceną rzeczywistości, w dużej mierze opartą na szerzeniu wątpliwości tam, gdzie w istocie ich nie było. Polemiczny charakter tych argumentów apelacyjnych i próba dowiedzenia, że wyniki postępowania dowodowego powinny doprowadzić Sąd I instancji do innych wniosków finalnych nie mogły jednak spowodować oczekiwanego przez apelujących skutku w postaci uchylenia zaskarżonego wyroku, a tym bardziej do jego zmiany i uniewinnienia M. P. od któregokolwiek z zarzuconych mu czynów.

Identyfikując w zachowaniu oskarżonego komplet ustawowych znamion przestępstwa rozboju Sąd Rejonowy w zasadniczej mierze oparł się za zeznaniach pokrzywdzonego P. B., w czym autorzy obu apelacji upatrywali najistotniejszego błędu. Miał on w rezultacie doprowadzić do nieprawidłowych ustaleń faktycznych, a także stanowić poważne naruszenie proceduralne. Zarówno oskarżony, jak i jego obrońca przede wszystkim kwestionowali zdolność psychofizyczną w/w do występowania w roli źródła dowodowego, ale również eksponowali mankamenty logiczne kolejnych relacji pokrzywdzonego, ich niestabilność i sprzeczność z innymi przeprowadzonymi dowodami.

Nie można się zgodzić z zarzutem, że biorąc za podstawę ustaleń faktycznych znaczącą część zeznań P. B., Sąd Rejonowy w istocie sięgnął po dowód niedozwolony, pozyskany w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi w/w. Sąd Okręgowy nie podziela przekonania, że stan nietrzeźwości osoby przesłuchiwanej wyłącza sam przez się możliwość wypowiadania się w sposób nieskrępowany, zgodny z wolą przesłuchiwanego i tym samym przesądza o niedopuszczalności złożonych w takim stanie, zeznań, wyjaśnień, czy oświadczeń. Wprawdzie w orzecznictwie odnotowano tego typu restrykcyjne poglądy, jednak jak zauważył Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 4 maja 2009 r. ( sygn. akt V KK 418/2008, LexPolonica nr 2391869) - od kilku lat konkretyzuje się odmienne stanowisko, zgodnie z którym stan nietrzeźwości, w który wprawiła się osoba przesłuchiwana bez udziału organu przesłuchującego, nie stanowi okoliczności wyłączającej swobodę wypowiedzi, o której mowa w art. 171 § 7 kpk. Eliminacja dowodu na podstawie przesłanki określonej w tym przepisie wymaga wykazania, że konkretna osoba, w czasie konkretnego przesłuchania znajdowała się w stanie, w którym przesłuchanie nie mogło się odbyć. Słusznie podkreśla się również, że problem skutku spożycia alkoholu przez osobę przesłuchiwaną winien zostać przeniesiony na płaszczyznę oceny dokonywanej zgodnie z art. 7 kpk, kiedy to możliwe jest wszechstronne zbadanie, w jakim stopniu spożyty alkohol wpłynął na prawidłowość postrzegania, zapamiętywania i odtwarzania zdarzeń, a także na ewentualne uleganie sugestii. Zakres stosowania art. 171 § 7 kpk pozostaje bowiem w logicznej korelacji ze zdarzeniami opisanymi w § 5 tego przepisu, z których żadne in concreto nie miało miejsca i na żadne z nich apelujący nie wskazują. Oznacza to, że wartość dowodową zeznań składanych przez pokrzywdzonego bezpośrednio po zdarzeniu należy rozpatrywać jako problem jego indywidualnej zdolności do odtworzenia zapamiętanych zdarzeń (czy szerzej, w ogóle zdolności do zapamiętania postrzeganych zdarzeń), nie zaś braku swobody wypowiedzi. Problemem nie jest więc to, czy istnieje procesowa możliwość wykorzystania zeznań uzyskanych w takich warunkach, lecz ocena ich wiarygodności, a więc ocena dokonana w oparciu o art. 7 kpk (tak też SN w wyroku z dnia 5 marca 2004 r. V KK 314/2003 Orzecznictwo Sądu Najwyższego w Sprawach Karnych 2004 poz. 501, podobnie SA w Lublinie w wyroku z dnia 9 czerwca 2011 r., II Aka 108/2011, LexPolonica nr 3024993).

Sąd Rejonowy dostrzegł wagę i znaczenie stanu P. B. w chwili czynu i w chwili pierwszego przesłuchania, czemu dał wyraz już na wstępie oceny jego zeznań. Biorąc za punkt wyjścia właśnie stopień intoksykacji alkoholowej stwierdzony u pokrzywdzonego o godz. 22:51 w dniu 8 września 2014 r. i odnosząc go do informacji podanych przez niego w toku pierwszego przesłuchania odbytego w tym dniu w godz. 21:50- 22:30, Sąd Rejonowy doszedł do wniosku, że mimo oczywistej nietrzeźwości w chwili zdarzenia P. B. zachował bardzo dobrą zdolność percepcji pamięciowo-wizualnej. Z wnioskiem tym trudno się nie zgodzić. Pokrzywdzony wypowiadał się logicznie, z dużą dbałością o szczegóły dotyczące liczby i wyglądu zewnętrznego napastników, prawidłowo określił markę i numer skradzionego telefonu i jak słusznie zauważa Sąd Rejonowy – na tyle dobrze zapamiętał również cechy samochodu, którym go wieziono, że po kilku dniach trafnie rozpoznał go na jednej z ulic miasta. Prawidłowo zidentyfikował przy tej okazji również samego M. P.. Już tylko zwykłe doświadczenie życiowe, a także powszechnie znane skutki działania alkoholu pozwalają potwierdzić słuszność rozumowania zaprezentowanego w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku. O ile można zakładać, że istnieją osoby, dla których zawartość alkoholu w organizmie na poziomie 0,83 mg/l będzie oznaczała kompletną niezdolność do zbudowania kilku sensownych zdań, czy przywołania podstawowych faktów, o tyle należy liczyć się również z tym, że istnieje grupa ludzi dobrze funkcjonująca mimo analogicznego wyniku. Analiza zeznań P. B. pod kątem ich wewnętrznej logiki, rzeczowości i spójności uprawnia do przyjęcia, że należy on do tej drugiej kategorii. Przemawia za tym również fakt, że pierwszego przesłuchania nie odroczono kwalifikując P. B., jako osobę zdolną do wskazania istotnych i ważnych (zwłaszcza w pierwszej fazie działań policyjnych) informacji. Warto przypomnieć, że matka współoskarżonych A. i D. R. Ł. dość mocno eksponowała skłonność pokrzywdzonego do alkoholu ( v. k. 479), co tylko sprzyja przekonaniu, że pokrzywdzony jest dostatecznie zaadoptowany do funkcjonowania po spożyciu alkoholu i wykazuje na jego działanie pewną odporność. W czasie przesłuchania pokrzywdzony wypowiadał się nie tylko zupełnie przytomnie, ale w pełni samodzielnie, dobrowolnie i stosownie do tego co sam zapamiętał. Trudno logicznie bronić tezy, że było inaczej, skoro sprawcy wówczas pozostawali nieznani, a zgłoszenie zajścia było wyłączną inicjatywą P. B.. Godne podkreślenia jest również to, że zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa składane w stanie nietrzeźwości nie było jedyną relacją P. B.. Przeciwnie, w/w był na dalszych etapach postępowania przesłuchiwany jeszcze wielokrotnie, a jego wersja wydarzeń była konfrontowana z innymi, zebranymi w sprawie dowodami. Kolejne zeznania pokrzywdzonego w swym zasadniczym nurcie dotyczącym jednoczesności ataku na mienie oraz zdrowie w/w pozostały niezmienne.

W pierwszej kolejności należy zatem stwierdzić, że składając zawiadomienie o przestępstwie P. B. nie znajdował się w stanie wyłączającym swobodę wypowiedzi, a więc Sąd I instancji w żadnym wypadku nie naruszył zakazu dowodowego wyrażonego w art. 171 § 7 kpk.

Po drugie, ocena walorów dowodowych zeznań pokrzywdzonego w zdecydowanej większości została przeprowadzona prawidłowo i słusznie przywiodła do wniosku, że M. P. popełnił oba zarzucone mu czyny.

W przypadku przestępstwa z art. 286 § 2 kk oskarżony został ujęty niemal na „gorącym uczynku”, tuż po tym, jak zażądał pieniędzy w zamian za zwrot rzeczy skradzionych w trakcie rozboju. Poza zupełnie jednoznacznymi i konsekwentnymi w tym zakresie zeznaniami pokrzywdzonego, zarzut ten ma niepodważalne oparcie w okolicznościach ujęcia i zatrzymania oskarżonego przez policję oraz w relacji bezpośredniego świadka J. J.. Wprawdzie w/w nie potrafił konkretnie wskazać, kto z grupy, w której znajdował się oskarżony żądał pieniędzy od pokrzywdzonego, ale jednocześnie nie miał wątpliwości, że padła kwota 300 zł, w zamian, za którą P. B. miały być zwrócone dokumenty i telefon. Sam M. P. w pierwszych wyjaśnieniach przyznał, że domagał się od pokrzywdzonego, aby ten oddał 100 zł, „ to oddamy mu dokumenty i portfel” (v. k. 38). Dodał, że tego samego domagał się również jeden z towarzyszących mu kolegów ( pseudonim (...)), co zresztą znalazło swoje odzwierciedlenie w przyjęciu współdziałania przestępczego. Takie właśnie ustalenie przyjął Sąd Rejonowy odmawiając jednocześnie wiary twierdzeniom zmodyfikowanym na dalszym etapie postępowania, że żądanie dotyczyło jedynie pokrycia kosztów podróży, a nie „wykupu” za skradzione wcześniej rzeczy. Trudno ustalenie Sądu uznać za dowolne, skoro logicznie wynikało ono ze wszystkich przeprowadzonych w tym zakresie dowodów, poza wielokrotnie zmienianymi wyjaśnieniami M. P.. Sąd Okręgowy zwraca uwagę na szczególną wagę zeznań J. J., który nie dał się w toku postępowania poznać jako świadek ze skłonnością do nadinterpretacji faktów. Przeciwnie, wypowiadał się raczej powściągliwie i nie operował kategorycznymi twierdzeniami tam, gdzie nie dysponował własną wiedzą. W przypadku przestępstwa, którego był naocznym świadkiem zachował analogiczny dystans do rzeczywistości nie podejmując nawet próby typowania osoby, z której ust padło żądanie zapłaty. Nie było więc żadnego racjonalnego powodu, aby odmówić mu wiary gdy twierdził, że od P. B. żądano kwoty 300 zł w zamian za zwrot dokumentów i telefonu. Wiarygodne zeznania J. J. w pełni korespondowały z relacją pokrzywdzonego, toteż trudno zarzucić Sądowi Rejonowemu, że również one doczekały się pozytywnej oceny.

W zakresie dotyczącym wydarzeń z 8 września 2014 r. ocena ta nie przedstawia się już tak jednoznacznie, co po części znalazło wyraz w przyjętych ustaleniach faktycznych. Sąd Rejonowy odmówił wiary P. B., gdy ten twierdził, że zapłacił za kurs do P. i tym samym nie dał oskarżonym powodu do zdenerwowania, a tym bardziej do rekompensowania sobie strat w inny sposób. Sceptycyzm Sądu Rejonowego należy podzielić. Wymaga tego elementarna logika sytuacyjna, narzucająca wniosek, że to nic innego, jak brak zapłaty stanowił iskrę zapalną i w konsekwencji sprowokował dalsze wydarzenia. Jest rzeczą dość oczywistą, że gdyby oskarżeni od początku planowali rabunek wybraliby bardziej stosowne miejsce, nie napadając na P. B. u kresu podróży, w zasięgu wzroku wielu potencjalnych świadków, w tym T. J., przed którego domem rozegrały się wydarzenia. Z trafnym przyjęciem, że pokrzywdzony jednak nie zapłacił za dojazd kłóciły się zatem ustalenia odniesione do jego stanu posiadania w chwili zajścia. Innymi słowy, skoro P. B. dysponował pieniędzmi w kwocie 500 zł, jak przyjął Sąd Rejonowy, to trudno znaleźć racjonalny powód, dla którego nie uregulował należności za grzecznościowy transport. Przecież ryzykował w ten sposób konflikt nie tylko z kierowcą, ale również dwoma towarzyszącymi mu kolegami, w dodatku na obcym terenie, bez szans na pomoc kogokolwiek. Za niżą kwotę niż zadeklarowane 100 zł dojechałby do tak nieodległej miejscowości komunikacją publiczną, a nawet taryfą, bez konieczności zabiegania o przysługę u przypadkowych, obcych mężczyzn. Zdaniem Sądu Okręgowego, prawidłowo ustalony brak zapłaty za podróż, wprost prowokował do wniosku, że pokrzywdzony nie miał przy sobie nawet 100 zł, a tym bardziej 500 zł, o których mówił. Słusznie zatem podniesiono zarzut, że przypisana oskarżonemu łączna wartość zrabowanego mienia nie miała wystarczającego oparcia w materiale dowodowym. W szczególności nie wynikała ani z logiki sytuacyjnej, ani z dowodów, którymi Sąd I instancji próbował uwiarygodnić zeznania P. B.. Żaden z zasygnalizowanych przez niego wątków dowodowych mających wykazać jego potencjał materialny w chwili czynu nie doczekał się pozytywnego finału. Pokrzywdzony nie potrafił zidentyfikować pracodawcy mającego wypłacić mu tego dnia 1000 zł, nie przedstawił jakoby opłaconego wówczas rachunku za energię, a córka mająca potwierdzić przyjęcie alimentów okazała się nieosiągalna przebywając za granicą, pod nieznanym adresem. Jednocześnie pewne jest, że P. B. nie regulował należności za telefon i doczekał się rozwiązania umowy przez operatora, a także pozostawał dłużnikiem alimentacyjnym z prowadzoną egzekucją komorniczą, co sam przyznał. W tych okolicznościach, fakt zrabowania mu wraz z portfelem kwoty 500 zł nie może zostać uznany za dowiedziony, a przeciwnie - logika narzuca wniosek, że pokrzywdzony w chwili czynu taką kwotą po prostu nie dysponował. Można natomiast bez ryzyka pomyłki przyjąć, że w skradzionym portfelu było zaledwie 3 zł, bowiem o takiej kwocie wprost mówił M. P., przyznając się do jej zabrania. Taki stan rzeczy zdecydowanie lepiej przystaje do realiów życiowych pokrzywdzonego i logicznie tłumaczy brak zapłaty za podróż, toteż w tym zakresie apelującym należało przyznać rację.

Sąd Rejonowy dopuścił się również uchybienia określając wartość skradzionego telefonu na kwotę 808 zł. Akurat ta kwestia nie wymagała skomplikowanych operacji dowodowych, bowiem faktyczna, pozapromocyjna wartość urządzenia została jednoznacznie określona przez operatora na kwotę 559 zł ( v. k. 628). Za kompletne nieporozumienie uznać zatem należy odwoływanie się do wartości określonej przez sieć (...), jako „ulga” i powiązanej z rodzajem abonamentu i okresem trwania umowy ( v. k. 631). Suma niekwestionowanych wartości poszczególnych przedmiotów czynności wykonawczej rozboju – tj. pieniędzy w kwocie 3 zł, aparatu telefonicznego wartego 559 zł i samego portfela o wartości 40 zł składa się na łączną kwotę 602 zł. Mając to na uwadze Sąd Okręgowy zmienił zaskarżony wyrok w odniesieniu do wszystkich trzech współsprawców rozboju korygując błędne ustalenia i zastępując je tymi, do jakich faktycznie uprawniał materiał dowodowy poddany logicznej, kompleksowej ocenie.

W pozostałym zakresie, dokonana przez Sąd Rejonowy weryfikacja dowodów, w tym zeznań P. B. nie budziła zastrzeżeń, a kwestionujące ją zarzuty apelacyjne miały charakter czysto polemiczny. O ile zeznania P. B. cechowały wytknięte powyżej niedomagania logiczne dotyczące posiadanej w dniu 8 września 2014 r. kwoty pieniędzy i zapłaty za podróż, to już zachowywały pełną konsekwencję w zakresie odniesionym do formy zastosowanej wobec niego przemocy i jej ścisłego związku z kradzieżą telefonu oraz portfela. Tej części zeznań pokrzywdzonego trudno skutecznie przeciwstawić wyjaśnienia oskarżonych, w tym M. P., bowiem były one zmienne, wewnętrznie i zewnętrznie sprzeczne, a pewna wzajemna spójność zarysowała się w nich dopiero w końcowej fazie postępowania, czego trudno nie skojarzyć z taktyką obronną. Na etapie przygotowawczym M. P. konsekwentnie przyznawał się przestępstwa rozboju i to także wówczas, gdy w przesłuchaniu towarzyszył mu obrońca. Do występku tego przyznał się również w toku rozprawy. Naiwnością byłoby wierzyć, że oskarżony nie zdawał sobie sprawy z wagi przestępstwa, które mu zarzucono, zwłaszcza, że nie był to jego pierwszy konflikt z prawem, a pomoc prawną świadczył mu profesjonalista. Oskarżony przyznał, że miał kontakt fizyczny z pokrzywdzonym ( odciągał go w czasie „szarpaniny” k. 38), nie chciał ujawnić danych współsprawców twierdząc, że boi się ich zemsty, a udział braci Ł. w zdarzeniu potwierdził dopiero wówczas, gdy obaj zostali już zidentyfikowani. Podważa to sens linii obrony krystalizującej się w ostatniej fazie postępowania. Gdyby wszak oskarżony nie dopuścił się rozboju na P. B., to bracia Ł. powinni być przez niego od początku postrzegani raczej jako osoby mogące potwierdzić jego wersję wydarzeń. Ich ujawnienie leżałoby wówczas w interesie M. P., tymczasem starał się on by współoskarżonych utrzymywać poza orbitą postępowania. Należy tym samym dojść do wniosku, że M. P. był świadomy wagi przestępstwa popełnionego na P. B., a jego zmienne i nieracjonalne stanowisko nie jest przejawem nieporadności życiowej i nic nieznaczącego „oświadczenia” jak sugeruje w swojej apelacji obrońca, ale chaotycznej linii obrony, korygowanej na bieżąco i z oczywistą intencją minimalizowania swojej roli w zdarzeniu. M. P. nie wyjaśniał konsekwentnie i wyraźnie gubił się w podawaniu okoliczności, w jakich wszedł w posiadanie telefonu P. B.. Pierwotnie utrzymywał, że portfel wypadł pokrzywdzonemu na ziemię w czasie szarpaniny, skąd go podniósł, a potem zabrał. Podczas rozprawy twierdził, że portfel i telefon wypadły pokrzywdzonemu w trakcie jazdy. Potwierdził, że osobiście przeszukał portfel pokrzywdzonego i nim go wyrzucił, zabrał z niego pieniądze w kwocie 3 zł. Odmiennie podawał także powody, dla których domagał się od P. B. pieniędzy w dniu 12 września 2014 r – pierwotnie przyznał, że w zamian obiecywał zwrot dokumentów i portfela, a później wyjaśnił, że domagał się jedynie zwrotu należności za benzynę. W apelacji obrońcy pojawił się zaś trzeci motyw sugerujący, że M. P. domagał się „zapewne” naprawienia szkody wyrządzonej przez pokrzywdzonego w pojeździe D. Ł.. Stanowisko oskarżonego trudno tym samym uznać za stabilne i przekonujące, podobnie, jak stanowisko, pozostałych współoskarżonych. Dość przypomnieć, że A. Ł. początkowo w ogóle przeczył, aby miał cokolwiek wspólnego z przestępstwem na szkodę P. B. utrzymując, że cały dzień 8 września 2014 r. spędził w domu i ma na to świadka ( matkę). D. Ł. w pierwszych wyjaśnieniach potwierdził przepychankę i „bójkę” między nim, a pokrzywdzonym, który nie zapłacił za przejazd i rzucając kamieniem w auto pogniótł jego maskę. Jednak już wyjaśniając przed Sądem podał, że to raczej P. B. jako pierwszy zaatakował jego brata „ o telefon który zgubił w aucie” , a „po tej szarpaninie mówił tylko żeby mu oddać portfel”. Jasne jest więc, że wbrew eksponowanym w apelacji obrońcy zeznaniom J. J. P. B. doskonale wiedział co mu zabrano i w jakich okolicznościach. Świadomość tę mięli również wszyscy oskarżeni, skoro pokrzywdzony głośno domagał się zwrotu portfela i telefonu. Trudno się dziwić, że żaden z oskarżonych nie został uznany za w pełni wiarygodne źródło informacji o wypadkach z 8 września 2014 r., bo do takiego wniosku prowadziła ocena dowodów osobowych dokonana przy użyciu kryteriów wskazanych w art. 7 kpk.

Zabór obu rzeczy pokrzywdzonemu, tj. wartościowego, praktycznie nowego telefonu a jednocześnie portfela wraz z zawartością, wespół z potwierdzonymi opinią lekarską obrażeniami ciała P. B. składają się na słuszny i logiczny wniosek, że M. P. (razem z dwoma współoskarżonymi) dopuścił się przestępstwa rozboju na P. B., przy czym korekta wartości skradzionego mienia pozostaje bez wpływu na byt w/w przestepstwa. Warto także dodać, że znacząca dysproporcja pomiędzy umówioną kwotą zapłaty za podróż, a wartością i rodzajem skradzionych rzeczy pozwala odróżnić in concreto przestępstwo z art. 280 § 1 kk od przestępstwa z art. 191 § 2 kk, na które mógłby wskazywać niefortunny zwrot zawarty w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, jakoby oskarżeni „postanowili sami wyegzekwować swoją należność” ( v. k. 694). Gdyby w istocie jedynie wymuszenie tej niewielkiej wierzytelności było intencją oskarżonych, to M. P. zadowoliłby się tylko jedną z dwóch rzeczy – telefonem, którego stan, model i marka z nawiązką zapewniały rekompensatę za podróż, albo portfelem, w którym miał prawo spodziewać się pieniędzy. Gdyby rzeczy te miały stanowić „zastaw” uzasadniający żądania wypowiedziane kilka dni później, to M. P. nie pozbywałby się portfela i dokumentów, co uczynił, ale trzymał go, jako argument nacisku na pokrzywdzonego. Ten ostatni scenariusz jest zresztą o tyle niemożliwy, że ofiara i napastnicy byli sobie ludźmi obcymi, a ich spotkanie miało charakter czysto przypadkowy. M. P. z pewnością nie spodziewał się, że kiedykolwiek się ono powtórzy, skoro pozbył się dokumentów P. B., nie szukał z nim kontaktu, a jego telefon przekazał własnej siostrze.

W konkluzji, Sąd Okręgowy staje na stanowisku, że słusznie przypisano M. P. również drugi z czynów, a wątpliwości szerzone w apelacjach są nieuzasadnione. Można jedynie dodać, że akcentowane przez obrońcę zeznania J. J., nie mają takiej wagi, jaką usiłuje się im nadać, ponieważ świadek ten nie był obecny na miejscu zdarzenia, a swoją wiedzę czerpał wyłącznie z cudzych przekazów, podkreślając, że sam nie wie, jak było. Pozbawiony większej wagi jest również zarzut nawiązujący do miejsca logowań telefonu A. Ł.. Fakt, że odnotowano go w stacji przekaźnikowej w W. w godzinach 13:39 – 21:20 w żaden sposób nie może być pomocny w ustalaniu przebiegu dynamicznego incydentu o cechach rozboju. Nie przeczy on także twierdzeniu P. B., że po dokonanym przestępstwie sprawcy niezwłocznie odjechali z miejsca zdarzenia. Całkowicie chybiona jest także próba powiązania zachowania M. P. z uszkodzeniem auta przez P. B.. Oskarżony dziwnym trafem pominął ten fakt składając wyjaśnienia w postępowaniu przygotowawczym, a wzbogacił swoją wersję wydarzeń dopiero na rozprawie. Element ten ewidentnie nawiązuje do twierdzeń D. Ł. i fotografii mającej ilustrować skalę zniszczeń dokonanych przez pokrzywdzonego w obrębie pokrywy silnika samochodu. Uszkodzenia te są na tyle rozległe, że trudno wziąć za następstwo pojedynczego rzutu kamieniem, bowiem przeczą temu wskazania doświadczenia życiowego i podstawowe prawa fizyki ( k. 427).

Przedstawiony wywód oznacza zatem, że poza zastrzeżeniami do wartości mienia zrabowanego w wyniku rozboju, zarzuty apelacyjne bazowały na konkurencyjnej i ewidentnie wybiórczej ocenie materiału zebranego w sprawie, w rezultacie czego nie zasługiwały na poparcie.

Skorygowane przez Sąd Okręgowy ustalenia dotyczące wartości skradzionego mienia, przywróciły konieczną spójność logiczną ocenie dowodów dokonanej przez Sąd Rejonowy, która w pozostałym zakresie nie budziła zastrzeżeń. Należało nadto wyeliminować z podstaw prawnych rozstrzygnięć zawartych w pkt 8,10 i 11 zaskarżonego wyroku zbędny w tych miejscach art. 4 § 1 kk, przywołany uprzednio prawidłowo w podstawach prawnych skazania.

O kosztach postępowania odwoławczego Sąd Okręgowy orzekł na podstawie art. 634 kpk w zw. z art. 627 kpk i art. 8 Ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz. U. 1983 r. Nr 49 poz. 223). Ten ostatni przepis stanowi, w razie nieuwzględnienia apelacji wniesionej na korzyść oskarżonego, zwróconej przeciwko rozstrzygnięciu o winie lub karze zasadniczej, sąd wymierza za postępowanie odwoławcze opłatę w wysokości należnej za pierwszą instancję, przy czym opłatę wymierza się od tej kary, przeciwko której była zwrócona apelacja oskarżonego. Tym samym, wysokość opłaty za drugą instancję należało określić zgodnie z brzmieniem art. 2 ust. 1 pkt 5 powołanej wyżej ustawy. Wydatek postępowania odwoławczego stanowił 1/3 ryczałtu za doręczenia pism procesowych w kwocie 20 zł przypadającej łącznie od wszystkich oskarżonych wnoszących apelacje.