Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI Pa 50/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 25 września 2017 r.

Sąd Okręgowy w Szczecinie VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie następującym:

Przewodniczący:

SSO Monika Miller-Młyńska (spr.)

Sędziowie:

SSO Barbara Konieczna

SSO Jan Przybyś

Protokolant:

st. sekr. sądowy Katarzyna Herman

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 25 września 2017 roku w S.

sprawy z powództwa P. T. (1)

przeciwko Zespołowi Szkół Nr (...) w S.

o uchylenie kary nagany

na skutek apelacji wniesionej przez P. T. (1)

od wyroku Sądu Rejonowego Szczecin – Centrum w Szczecinie

z dnia 2 sierpnia 2016 roku, sygn. akt IX P 829/15

I.  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że uchyla karę nagany nałożoną na P. T. (1) w dniu 15 października 2015 roku;

II.  zasądza od pozwanego Zespołu Szkół nr (...) w S. na rzecz P. T. (1) kwotę 30 (trzydziestu) złotych tytułem zwrotu kosztów procesu instancji odwoławczej.

UZASADNIENIE

W toku procesu, jaki toczył się przed Sądem Rejonowym Szczecin-Centrum w Szczecinie pod sygnaturą akt IX P 829/15, P. T. (1) domagał się uchylenia nałożonej na niego przez pracodawcę - Zespół Szkół nr (...) w S. - kary porządkowej nagany. Pozwany domagał się oddalenia powództwa i zasądzenia od powoda na swoją rzecz zwrotu kosztów procesu.

Wyrokiem z 2 sierpnia 2016 roku sąd I instancji oddalił powództwo (pkt I sentencji) oraz zasądził od powoda na rzecz pozwanego kwotę 60 złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego (pkt II sentencji).

Powyższe rozstrzygnięcie Sąd Rejonowy wydał w oparciu o następujące ustalenia faktyczne i rozważania prawne:

P. T. (1) był zatrudniony w Zespole Szkół nr (...) w S., na podstawie umowy o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy, na stanowisku nauczyciela.

W dniu 1 września 2014 r. pracodawca udzielił P. T. (1) instruktażu ogólnego, który przeprowadził specjalista BHP A. S. (1). W programie instruktażu znalazło się omówienie zagrożeń wypadkowych i zagrożeń dla zdrowia występujących w zakładzie oraz postępowanie w razie wypadku, w tym organizacja i zasady udzielania pierwszej pomocy. Pracownik pokwitował odbycie szkolenia.

Poza tym P. T. (1) w 2010 r. ukończył szkolenie w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy.

W dniu 12 października 2015 r. dwóch nauczycieli Zespołu Szkół nr (...) w S. miało dyżur w świetlicy szkolnej: P. T. (1) i M. P. (1). P. T. (1) wyszedł z około 15 dziećmi na plac zabaw, a M. P. (1) pozostała z inną grupą uczniów w pomieszczeniu świetlicy.

Podczas zabawy uczeń pierwszej klasy – J. K. – upadł na piaszczyste podłoże i zaczął płakać oraz skarżyć się na ból ręki. P. T. (1) delikatnie dotknął ręki ucznia przez kurtkę i uznał, że reakcja ucznia nie wskazuje na złamanie. Nie podwijał rękawa kurtki i nie przyglądał się ręce chłopca. Po kilku minutach siedzenia J. K. na ławce, P. T. (1) wysłał go do świetlicy wraz z innym uczniem – A. S. (2) z drugiej klasy, mówiąc im, by powiedzieli w świetlicy o upadku i by zadzwoniono do rodzica.

Obaj uczniowie dotarli do świetlicy (około 200 m) i powiedzieli obecnej tam M. P. (1), że J. boli ręka. Nauczycielka poprosiła obu uczniów, by poszli do sekretariatu. Nie wiedziała wtedy, że doszło do jakiegoś wypadku i że chłopcu mogło stać się coś poważnego.

Po pewnym czasie J. K. przyszedł do sekretariatu szkoły – smutny, zapłakany i ze spuszczoną głową. Obecna tam jego wychowawczyni I. S. spytała o to, co się stało. Odpowiedział, że upadł i boli go ręka. I. S. wraz z sekretarką podwinęły rękaw kurtki i od razu zauważyły, że kość przedramienia jest przesunięta względem kości dłoni. Kobiety usztywniły rękę dziecka i zadzwoniły do jego matki, która poinformowała, że jest już w drodze do szkoły i poprosiła, by nie wzywać pogotowia, ponieważ sama zawiezie syna do placówki służby zdrowia.

Do końca dnia 12 października 2015 r., ani następnego dnia rano P. T. (1) nie złożył w sekretariacie żadnej informacji o zaistniałym zdarzeniu. Będąc jeszcze na placu zabaw otrzymał od uczennicy informację o tym, że J. K. był opatrywany w sekretariacie.

Następnego dnia po zakończeniu pierwszej lekcji dyrektor Zespołu Szkół nr (...) poprosił P. T. (1) na rozmowę celem wyjaśnienia wysłania dziecka do świetlicy oraz braku informacji na temat wypadku. Powód wyjaśnił, że dotykał ręki chłopca przez kurtkę i nie wiedział o złamaniu.

Podczas zabiegu lekarskiego J. K. rozpoznano u niego złamanie przynasad dalszych kości przedramienia lewego z przemieszczeniem całkowitym odłamu kości promieniowej.

Zgodnie z § 32 ust. 3 Statutu Zespołu Szkół nr (...) w S. nauczyciel odpowiada za tragiczne skutki wynikłe z braku swego nadzoru nad bezpieczeństwem uczniów zna zajęciach szkolnych, w czasie dyżurów mu przydzielonych oraz za nieprzestrzeganie procedury postępowania po zaistnieniu wypadku uczniowskiego lub na wypadek pożaru.

W myśl § 24 ust. 3 Regulaminu Pracy pracownik, który zauważył wypadek lub dowiedział się o nim jest zobowiązany udzielić pomocy poszkodowanemu i zawiadomić o wypadku przełożonego.

W zakresie czynności P. T. (1) wpisano, że ponosi odpowiedzialność za nieprzestrzeganie procedury postępowania po zaistnieniu wypadku uczniowskiego lub na wypadek pożaru.

P. T. (1) dnia 16 sierpnia 2015 r. otrzymał pismo o udzieleniu kary nagany z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych, związanych z wypadkiem pozostającego pod jego opieką ucznia w dniu 12.10.2015 r., poprzez nieudzielenie pomocy uczniowi oraz niezgłoszenie wypadku przełożonemu. Jednocześnie wskazano na naruszone przepisy oraz pouczono o prawie do wniesienia sprzeciwu.

Od nałożonej kary upomnienia P. T. (1) wniósł dnia 22 października 2015 r. sprzeciw. Sprzeciw został odrzucony, a pismo w tej sprawie pracownik otrzymał 28 października 2015 r. Poprzednio P. T. (1) otrzymał karę upomnienia.

Oceniając tak ustalony przez siebie stan faktyczny, Sąd Rejonowy uznał powództwo za zasadne. Uznał po pierwsze, iż pozwany pracodawca sprostał wymogom co do procedury ukarania zawartym w kodeksie pracy, a po drugie, że kara została nałożona w sposób zasadny.

Oceniając zasadność ukarania powoda, sąd odwołał się do przepisów art. 108 § 1 k.p., a także § 32 ust. 3 Statutu pozwanego, § 24 ust. 3 obowiązującego w nim Regulaminu Pracy, a także do indywidualnego zakresu czynności powoda. Podkreślił, że poza regulacją wewnętrzną pozwanego, wymagany sposób postępowania regulują także przepisy powszechnie obowiązujące. W tym zakresie przywołał przepis § 40 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz. U. z 2003 r. Nr 6, poz. 69), zgodnie z którym pracownik szkoły lub placówki, który powziął wiadomość o wypadku, niezwłocznie zapewnia poszkodowanemu opiekę, w szczególności sprowadzając fachową pomoc medyczną, a w miarę możliwości udzielając poszkodowanemu pierwszej pomocy. Zwrócił też uwagę, że z § 41 rozporządzenia wynikają ciążące na dyrektorze placówki obowiązki niezwłocznego poinformowania o wypadku rodziców (opiekunów) poszkodowanego; pracownika służby bezpieczeństwa i higieny pracy; społecznego inspektora pracy; organu prowadzącego szkołę lub placówkę; rady rodziców. Podkreślił, że aby wypełnić te obowiązki, dyrektor musi zostać niezwłocznie zawiadomiony przez nauczyciela będącego świadkiem wypadku.

W ocenie sądu I instancji, powód nie mógł zasłaniać się nieznajomością tych obowiązków. Niezależnie od tego, jaki był zakres przeprowadzonego przez pracodawcę szkolenia wstępnego, czy odbytego kursu BHP, każdy nauczyciel musi zdaniem sądu znać powinności, które nakładają na niego przepisy powszechnie obowiązujące, a w tym cytowane rozporządzenie.

Sąd Rejonowy podkreślił nadto, że istotą zarzutu zawartego w karze nagany nie był sam wypadek ucznia, ale postępowanie powoda po wypadku. Zauważył, że powód argumentował, że pracodawca nie mógł wymagać od niego udzielenia uczniowi pomocy i przekazania informacji o zdarzeniu, skoro on sam nie miał świadomości zaistnienia wypadku. Sąd uznał jednak, że ten brak świadomości jest okolicznością zawinioną przez powoda. Uznał w tym zakresie, że skoro uczeń pierwszej klasy, będący na placu zabaw pod jego własną pieczą, upadł, rozpłakał się i skarżył na ból ręki, to obowiązkiem powoda było w rzetelny sposób ocenić, czy doszło do urazu ucznia. Sąd Rejonowy podkreślił zarazem, że nie należało oczekiwać, by powód postawił diagnozę medyczną, lecz by dokonał zwykłej oceny, czy dziecko wymaga interwencji medycznej, skoro upadło i w wyraźny sposób skarży się na ból w określonym miejscu. Za zbyt pobieżne, stanowiące przyczynę dalszych nieprawidłowości i będące przejawem niedbalstwa powoda uznał jego zachowanie, polegające na delikatnym dotknięciu ręki chłopca przez kurtkę. W jego ocenie reguły ogólnie i obiektywnie pojętej ostrożności nakazywały, aby obejrzeć rękę ucznia, podwijając rękaw kurtki, tym bardziej, że dalsze wydarzenia z sekretariatu szkoły wskazują zdaniem sądu, że już sama obserwacja nieodzianej ręki prowadziła do wniosku o złamaniu (w tym zakresie sąd I instancji wskazał, że świadek I. S. i dyrektor W. Ż. (1) zeznali o nienaturalnie wykrzywionym przedramieniu chłopca. Relację tych osób sąd uznał przy tym za zbieżną z kartą informacyjną leczenia, wskazującą na złamanie z przemieszczeniem kości przedramienia). Sąd Rejonowy wskazał więc, że to zbyt pobieżne oględziny ręki ucznia doprowadziły powoda do błędnego przekonania o braku wypadku. Podkreślił, że brak udzielenia pomocy i poinformowania dyrektora (poprzez sekretariat) o wypadku nie były więc przez powoda zamierzone, ale zostały przez niego zawinione, właśnie poprzez brak podjęcia właściwego rozpoznania sytuacji zagrożenia zdrowia ucznia. Za dalszy skutek zaniechania powoda uznał nadto sąd I instancji narażenie ucznia w wieku 6 lub 7 lat na większą utratę zdrowia, poprzez wysłanie go z uczniem zaledwie rok starszym, do świetlicy oddalonej o 200 m, gdzie niczego nie świadoma nauczycielka (w tym zakresie sąd wskazał, że M. P. (1) otrzymała od ucznia jedynie lakoniczną informację o bolącej ręce) wysłała go do sekretariatu. Dopiero tam uczeń uzyskał pierwszą pomoc (a więc po upływie co najmniej kilkunastu lub kilkudziesięciu minut i przejściu długiej drogi). Drugą konsekwencją zaniechania powoda było w ocenie sądu to, że dyrektor szkoły nie otrzymał na bieżąco sygnału o wypadku, przez co nie mógł wykonać własnych obowiązków z tym związanych, a wynikających z § 41 rozporządzenia.

W świetle powyższego w ocenie sądu i instancji pracodawca zasadnie powołał w naganie dwie przyczyny, które były zawinione przez powoda, poprzez niedokonanie właściwych oględzin ręki ucznia po upadku. Nie mogło powoda zdaniem sądu zwalniać z tego obowiązku przekonanie o miękkim podłożu na placu zabaw, skoro uczeń rozpłakał się i skarżył na ból lewej ręki. Sąd podkreślił także, że mimo iż powód w tym czasie miał pod opieką około 15 uczniów i zajmował się zapisywaniem ich na świetlicę, to obowiązek dotyczący oceny skutków upadku płaczącego ucznia, winien był być na tamtą chwilę oceniony jako najważniejszy.

Sąd Rejonowy wskazał ponadto, że wybór przez pracodawcę kary nagany, jako drugiej w gradacji kar, był uzasadniony charakterem konsekwencji, które mogły wypłynąć ze zdarzenia (poważne narażenie zdrowia ucznia na skutek braku natychmiastowego usztywnienia ręki), a także faktem, że powód uprzednio został już ukarany karą upomnienia.

Powyższy wyrok zaskarżony został apelacją przez powoda, który zaskarżając wyrok w całości i wnosząc o jego uchylenie poprzez uchylenie nałożonej na niego kary nagany, zarzucił mu:

1. naruszenie prawa materialnego poprzez:

- naruszenie art. 111 k.p.,

- nieuwzględnienie § 2 art. 214 k.p.,

- nieuwzględnienie § 2 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r.

- nieuwzględnienie § 11 rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 27 lipca 2004 r.

- nieuwzględnienie § 5 regulaminu pracy Zespołu Szkół nr (...) w S..

2. naruszenie prawa procesowego, mające wpływ na wynik sprawy poprzez:

- naruszenie art. 230 k.p.c., polegające na pominięciu okoliczności, iż fakt nieodbycia przez powoda instruktażu stanowiskowego u pozwanej (przed rozpoczęciem pracy powoda w świetlicy szkolnej) oraz fakt braku rozmowy wprowadzającej na nowe stanowisko pracy został przyznany przez pozwaną w sposób konkludentny (wobec niekwestionowania przez pozwaną tego faktu w toku procesu),

- utrudnienie powodowi dnia 2 sierpnia 2016 r., (podczas rozprawy) możliwości zajęcia rzetelnego stanowiska wobec przedstawionego mu tego samego dnia (na tej samej rozprawie) oświadczenia specjalisty ds. BHP, poprzez wyznaczenie tylko 5-minutowej przerwy (powód musiał zapoznać się z w/w oświadczeniem na korytarzu sądowym).

W uzasadnieniu apelacji powód wskazał, że sąd I instancji nie wziął pod uwagę jego zeznań, dotyczących nieprzeprowadzenia przez pracodawcę instruktażu stanowiskowego po zatrudnieniu na nowym stanowisku (wychowawcy świetlicy), mimo iż był do tego zobowiązany na mocy przepisów rozporządzenia Ministra Gospodarki i Pracy z 27 lipca 2004r. w sprawie szkolenia w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy. Przypomniał, że podczas rozprawy przed sądem I instancji zeznał, iż podczas szkolenia BHP, w którym uczestniczył ponad rok wcześniej, była mowa jedynie o sytuacjach, w których udziela się pomocy polegającej na ratowaniu życia (np. przeprowadzeniu resuscytacji). Nie była natomiast szczegółowo omawiana procedura postępowania w razie wypadku ucznia, w tym nie było na pewno mowy o tym, że należy zawiadomić niezwłocznie przełożonego o wypadku.

Apelujący podkreślił, że 12 października 2016 r., po zakończonym dyżurze w świetlicy, chciał porozmawiać zarówno z pracownikami sekretariatu, jak i dyrekcją na temat niefortunnego zdarzenia z udziałem J. K., jednak sekretariat (skąd wchodzi się także do gabinetu dyrektora) był już wówczas zamknięty. Niemożliwą zatem okazała się rozmowa zarówno z dyrektorem szkoły, jak i pracownikami sekretariatu, na temat niefortunnego zdarzenia. Sąd I instancji nie wziął zatem jego zdaniem pod uwagę faktu, iż niewykonalne wprost było wykonanie wymogu związanego z niezwłocznym poinformowaniem przełożonego o niefortunnym zdarzeniu, z uwagi na fakt, iż dyżur powoda na świetlicy trwał o godzinę dłużej, aniżeli czas urzędowania dyrektora szkoły. Powód podkreślił także, że pod jego wyłączną opieką były inne dzieci w świetlicy przez ostatnią godzinę jego pracy w tym dniu, tj. od 15:30 do 16:30 oraz, że gdy przybył na świetlicę z placu zabaw, druga nauczycielka gdzieś wtedy wyszła ze świetlicy (możliwe, że właśnie udała się do sekretariatu), a gdy się pojawiła, to tylko powiedziała bardzo spokojnym tonem, że J. K. odebrali rodzice, po czym opuściła salę świetlicową, mimo że powód chciał z nią porozmawiać na temat J..

Za nieprawdziwe uznał apelujący uznanie przez sąd I instancji, iż nie udzielił uczniowi pomocy. W tym zakresie zarzucił, że nie jest prawdą, że nie uczynił nic, aby dziecku pomóc, albowiem wysłał go właśnie do sekretariatu, aby zatelefonowano po jego rodzica (tak jak było kiedyś mówione na radzie pedagogicznej, że jeśli dziecko się źle czuje, to należy wezwać rodzica), a po drugie wskazał, że dyrektor szkoły, jak sam przyznał w swoim zeznaniu, będąc obecny w swoim gabinecie i mając drzwi swojego gabinetu otwarte, wiedział o tym, że J. bolała ręka oraz, że zadzwoniono do matki chłopca. Mimo to nie skontaktował się z dyżurującym w świetlicy powodem, by porozmawiać o zdarzeniu na placu zabaw.

Apelujący zarzucił nadto, sądowi I instancji, iż ten nie uwzględnił także zapisu art. 111 k.p. który mówi o tym, iż przy stosowaniu kary bierze się pod uwagę w szczególności m. in. dotychczasowy stosunek pracownika do pracy – nie wziął pod uwagę dowodów świadczących o sumiennej dotychczasowej pracy powoda, chociażby opinii o jego pracy wydanej przez samą pozwaną w dniu 12 stycznia 2009 r., czy też oceny dorobku zawodowego z 26 października 2010 r., ale również i opinii sporządzonych w roku 2016 o pracy powoda z dwóch innych szkół, w których był zatrudniony.

Za istotny powód uznał również fakt, iż dyrektor szkoły dopiero po niefortunnym zdarzeniu z udziałem J. K. zorganizował dokładniejsze szkolenie pt. „Bezpieczeństwo ucznia w szkole”. Zaprzeczył jednocześnie, aby wcześniej procedura postępowania nauczyciela w przypadku zaistnienia wypadku na terenie szkoły była przedmiotem szkoleń z zakresu BHP.

W odpowiedzi na apelację strona pozwana wniosła o jej oddalenie, a także o zasądzenie od powoda na swoją rzecz kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa adwokackiego według norm przepisanych.

Odnosząc się do zarzutów apelacji podkreśliła, że w dniu 1 września 2014r., a więc w dacie, w której powód kwestionuje brak przeprowadzenia z nim instruktażu stanowiskowego, powód nie był zatrudniony lub przenoszony na inne stanowisko pracy, lecz był pracownikiem pozwanej od kilku lat. Z tych też powodów w dacie tej nie istniał po stronie pozwanej jej zdaniem obowiązek przeprowadzenia z powodem przeszkolenia stanowiskowego, co dawało prawo przekreślenia tych zapisów w karcie szkolenia wstępnego w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy z dnia 1 września 2014 r. W dacie 1 września 2014 r. powód przechodził tzw. szkolenie okresowe, do którego odbycia był zobowiązany z racji wykonywania pracy w danej placówce od kilku lat.

Za chybiony uznała także zarzut nieprzeprowadzenia takiego instruktażu stanowiskowego w dacie 1 września 2015 r., tj. w dacie wejścia w życie zapisów wręczonego powodowi w dniu 21 maja 2015 r. wypowiedzenia warunków pracy.

Zdaniem pozwanej sąd I instancji słusznie wskazał, iż istotą nałożonej kary nagany nie był wypadek ucznia, lecz postępowanie powoda po wypadku. Brak podjęcia przez powoda bezpośrednio po upadku chłopca działań mających na celu rzetelne ustalenie obrażeń chłopca, należy jej zdaniem zakwalifikować jako rażące niedbalstwo, które naraziło dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i uzasadniało nałożenie kary nagany, utrzymanej w mocy przez sąd I instancji. Zwrócono przy tym uwagę, że Nadto kolejnym rażącym zaniedbaniem ze strony powoda, poza pobieżnymi oględzinami ręki dziecka, było wysłanie ucznia w obecności o rok starszego chłopca samodzielnie do szkoły oddalonej od placu zabaw o ponad 200 m. Pozwana oceniła powyższe zachowanie jako skrajnie nieodpowiedzialne i mogące mogło narazić chłopca na poważniejsze skutki doznanego upadku, w tym nie wykluczając nawet realnego zagrożenia życia dziecka.

Wreszcie, zdaniem pracodawcy pozytywne opinie na temat pracy i osoby powoda nie mogą wyłączać jego odpowiedzialności za ewentualne przewinienia i zaniedbania, tym bardziej, że powód powołuje się na opinie sprzed kilku lat przed zaistnieniem feralnego wypadku, a od tego czasu zachowanie powoda uległo znacznej zmianie. Zwrócono w tym zakresie uwagę, że powód został skierowany do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy, który stwierdził jego nieprzydatność do wykonywania zawodu nauczyciela z powodu zaburzeń osobowościowych i co skutkowało rozwiązaniem stosunku pracy z powodem z powodu ustawowych przesłanek.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja powoda okazała się zasadna i jako taka doprowadziła do zmiany zaskarżonego wyroku. Sąd Okręgowy, działając w wyznaczonym obecnie przez ustawodawcę modelu apelacji pełnej, dokonał jednak samodzielnej, merytorycznej oceny tak zebranego przez sąd I instancji materiału dowodowego (uznając go ostatecznie za niekompletny, co pociągnęło za sobą konieczność jego uzupełnienia), jak i prawidłowości wyprowadzonych na jego podstawie przez Sąd Rejonowy wniosków (uznając je za chybione).

I tak, Sąd Odwoławczy ustalił dodatkowo, że:

P. T. (1) od 1 września 2005 roku został zatrudniony w Szkole Podstawowej nr (...) w S. na stanowisku nauczyciela języka angielskiego. Zatrudnienie to kontynuował nieprzerwanie na mocy kolejnych zawieranych z tym pracodawcą umów, przy czym od 1 września 2008 roku jego pracodawcą (w trybie art. 23 1 Kodeksu pracy) stał się Zespół Szkół nr (...) w S.. Po zmianie pracodawcy P. T. (1) i działający za nowego pracodawcę dyrektor, W. Ż. (1), podpisali umowę o pracę, w której wskazano, iż P. T. jest zatrudniony na stanowisku nauczyciela języka angielskiego.

W roku szkolnym 2012/2013 P. T. (1) był zatrudniony w Zespole Szkół nr (...) w S. w wymiarze czasu pracy 12/18 etatu (powód podpisał w trakcie tego roku szkolnego pismo, w którym wyraził zgodę na taki wymiar czasu pracy „do odwołania”).

W maju 2013 roku pracodawca wypowiedział P. T. (1) umowę o pracę, wskutek czego umowa ta rozwiązała się ze skutkiem na 31 sierpnia 2013 roku.

Powód wykonywał przez cały ww. okres zatrudnienia faktycznie wyłącznie pracę nauczyciela języka angielskiego; dodatkowo pełnił funkcję wychowawcy klasy.

Powód odwołał się od dokonanego wypowiedzenia umowy o pracę do sądu, domagając się przywrócenia go do pracy. Postępowanie w tej sprawie toczyło się przed Sądem Rejonowym Szczecin-Centrum w Szczecinie pod sygnaturą akt IX P 521/13. Wyrokiem wydanym w dniu 3 lipca 2014 roku sąd ten przywrócił P. T. (1) do pracy w Zespole Szkół nr (...) w S. na poprzednich warunkach. Żadna ze stron nie wniosła od tego wyroku apelacji, wobec czego uprawomocnił się on w dniu 19 sierpnia 2014 roku.

Przez cały rok szkolny 2013/2014 P. T. (1) nie wykonywał pracy u pozwanego.

W dniu 4 września 2014 roku P. T. (1) pokwitował odbiór datowanego na 1 września 2014 roku, a podpisanego przez dyrektora szkoły W. Ż. (1) pisma, ustalającego warunki zatrudnienia „ w związku z przywróceniem do pracy wyrokiem Sądu Rejonowego”. W piśmie tym wskazano wyłącznie, że P. T. (1) jest zatrudniony jako nauczyciel oraz określono wysokość jego wynagrodzenia od 1 września 2014 r.

Tego samego dnia powód potwierdził zapoznanie się pisemnym zakresem czynności, w którym wskazano, że pełni on obowiązki „nauczyciela-wychowawcy”.

W dniu 28 stycznia 2015 roku P. T. (1) i – działający jako dyrektor Zespołu Szkół nr (...) w S.W. Ż. (1) podpisali dokument zatytułowany „porozumienie zmieniające”, w którego treści wskazano, iż „strony zgodnie postanawiają, że od dnia 01 lutego 2015 r. do dnia 31.08.2015 r., będą obowiązywały następujące warunki umowy o pracę: wymiar zatrudnienia: 5/18 nauczyciel języka angielskiego (SP), 1/18 nauczyciel wychowawca oraz 9/26 nauczyciel świetlicy co stanowi w pensum uśrednionym 15/22 etatu”. W treści porozumienia ustalono także zasady obliczania wynagrodzenia powoda oraz wskazano, że „pozostałe postanowienia umowy o pracę pozostają bez zmian”.

Następnie, w dniu 21 maja 2015 r., pracodawca doręczył P. T. podpisane przez W. Ż. pismo zatytułowane „wypowiedzenie warunków umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony”, w którym wskazano, iż z dniem 1 czerwca 2015 r. pracodawca wypowiada powodowi umowę o pracę w części dotyczącej wymiaru czasu pracy i wynagrodzenia. Wskazano m.in., że po upływie okresu wypowiedzenia, tj. od dnia 01.09.2015 r. pracodawca proponuje powodowi „następujące, nowe warunki umowy o pracę:

- wymiar zatrudnienia: 3/18 nauczyciel języka angielskiego (SP klasy 2-3), oraz 9/26 wychowawca świetlicy, co stanowi w pensum uśrednionym 12/23, tj. 0,522 etatu”.

Powód w ustawowym terminie nie odmówił przyjęcia nowych warunków zatrudnienia, w związku z czym od 1 września 2015 roku podjął pracę na nowych warunkach.

Pracodawca nie skierował P. T. na nowe badania lekarskie, uznając za wiążące znajdujące się w aktach osobowych powoda zaświadczenie lekarskie z 2 września 2014 r. o braku przeciwwskazań zdrowotnych do wykonywania przez niego pracy na stanowisku nauczyciela.

P. T. nie został także przez pracodawcę poddany szkoleniu z zakresu bhp w związku z podjęciem pracy na nowym stanowisku.

Niesporne, a nadto dowody: dokumenty w aktach osobowych P. T. (1) – część B.

W związku z wykonywaniem pracy u pozwanego pracodawcy (oraz jego poprzednika prawnego) P. T. (1) przeszedł szkolenia bhp w następujących datach i w następującym zakresie:

- w dniu 6 września 2006 r. – instruktaż ogólny w ramach wstępnego szkolenia bhp (przeprowadzony przez inspektora ds. bhp J. M.),

- w dniu 4 września 2006 r. – instruktaż stanowiskowy na stanowisku nauczyciela języka angielskiego, przeprowadzony przez ówczesną dyrektorkę szkoły, B. W.;

- w dniu 1 października 2010 roku – szkolenie okresowe pracowników na stanowisku nauczyciel, którego celem były: „aktualizacja i uzupełnienie wiedzy z zakresu: oceny zagrożeń związanych z wykonywaną pracą, metod ochrony przed zagrożeniami, kształtowanie warunków pracy w sposób zgodny z przepisami bhp, postępowanie w razie wypadku oraz w sytuacjach awaryjnych”.

Dowody: dokumenty dot. przebytych przez P. T. szkoleń bhp – w aktach osobowych powoda, część B, k. 4, 52.

W związku z przystąpieniem przez P. T. (1) do pracy na skutek dokonanego przez sąd przywrócenia do pracy, został on w dniu 1 września 2014 roku skierowany przez pracodawcę na szkolenie bhp.

Niesporne.

Powyższe szkolenie zostało przeprowadzone przez pracownika (...) Centrum (...) i Higieny Pracy – A. S. (1) (starszego specjalistę ds. bhp). Szkolenie to miało charakter zbiorowy i zostało zorganizowane w wyznaczonym miejscu dla wszystkich wymagających w danym momencie przeszkolenia bhp pracowników placówek oświatowych, dla których organem założycielskim była Gmina M. S.. Wymiar godzinowy szkolenia był określony na minimum trzy godziny, przy czym dwoma z jedenastu poruszanych w jego trakcie zagadnień były: „podstawowe zasady ochrony przeciwpożarowej oraz postępowania w razie pożaru”, a także „postępowanie w razie wypadku, w tym organizacja i zasady udzielania pierwszej pomocy”. Łącznie na omówienie obu tych zagadnień przewidziano godzinę.

Dowody:

- wyjaśnienia P. T. (1) – k. 70-71 akt sądowych;

- program instruktażu ogólnego z zakresu bhp – w aktach osobowych powoda, część B, k. 77v;

- zeznania świadka A. S. (1) złożone na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Szczecinie w dniu 25 września 2017 roku – w wersji elektronicznej oraz transkrypcja k. 219-227 akt sądowych;

- pisemne wyjaśnienia A. S. (1) – k. 102-102 v akt sądowych.

A. S. (1) podczas przeprowadzanych przez siebie, a organizowanych dla pracowników szkół, szkoleń bhp, przekazuje informacje ogólne na temat: regulacji prawnych dotyczące placówek oświaty, odpowiedzialności za zadania wykonywane przez danych pracowników, ochrony przeciwpożarowej, zagrożeń i zasad bezpieczeństwa w placówkach oświatowych. W zakresie wypadków uczniowskich przekazuje informację, że w razie zaistnienia zdarzenia z udziałem dziecka (ucznia), nauczyciel ma obowiązek powiadomić dyrektora szkoły o zaistniałym zdarzeniu. Wyjaśnia, że w pierwszej kolejności nauczyciel powinien skontaktować się telefonicznie z dyrektorem szkoły, sekretariatem lub z pracownikiem świetlicy czy też innym pracownikiem szkoły i poinformować o wypadku. Tłumaczy, że jeśli nauczyciel nie jest w stanie uczynić tego osobiście, powinien zrobić to za pomocą innej dorosłej osoby, która może przekazać taką informację dyrektorowi danej szkoły. Wskazuje ponadto, że w wyjątkowych przypadkach, gdy nie ma możliwości zawiadomienia przełożonego o zdarzeniu w podany powyżej sposób, nauczyciel może wysłać dziecko, które doznało urazu, do sekretariatu szkoły pod opieką dwójki innych zdrowych dzieci.

A. S. (1) w czasie szkoleń nie podaje osobom przez siebie szkolonym definicji wypadku uczniowskiego; przytacza natomiast ogólną definicję wypadku przy pracy wynikającą z obowiązującej ustawy wypadkowej. Podaje natomiast znane sobie z praktyki przykłady sytuacji, w których dochodziło do wypadków, wyjaśniając jak jego zdaniem nauczyciel powinien się wówczas zachować.

W czasie szkoleń A. S. (1) nie udostępnia ich uczestnikom opracowanego na potrzeby placówek (...) wzoru „notatki o zdarzeniu urazowym”. Jej wzorem dysponują natomiast dyrektorzy poszczególnych placówek.

Dowód: zeznania świadka A. S. (1) złożone na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Szczecinie w dniu 25 września 2017 roku – w wersji elektronicznej oraz transkrypcja k. 219-227 akt sądowych.

P. T. (1) po przywróceniu do pracy w roku 2014 ani w okresie późniejszym, w szczególności po dokonaniu w roku 2015 wypowiedzenia zmieniającego, nie przeszedł instruktażu stanowiskowego na zajmowanym stanowisku pracy.

Niesporne.

W roku szkolnym 2015/2016 ani w poprzednich latach w Zespole Szkół nr (...) w S. nie został wprowadzony żaden regulamin postępowania w razie zaistnienia wypadku uczniowskiego. Nie istniały także żadne „przepisy prawa wewnętrznego”, które określałyby zasady takiego postępowania.

Niesporne.

W roku szkolnym 2015/2016 roku dla dzieci ze Szkoły Podstawowej nr (...) w S., wchodzącej w skład Zespołu Szkół nr (...) w S. była zorganizowana świetlica. Zgodnie z obowiązującym w okresie od 1 września do 26 listopada 2015 roku planem pracy świetlicy, P. T. (1) miał pracować w niej: w poniedziałki w godzinach od 12.30 do 16.30, we wtorki i środy w godzinach od 13.30 do 15.30 oraz w piątki w godzinach od 13.30 do 16.30.

12 października 2015 roku był poniedziałkiem. P. T. (1) był tego dnia w pracy i prowadził zajęcia w świetlicy zgodnie z planem. Tego dnia zajęcia w świetlicy zgodnie z planem zajęć w godzinach od 12.30 do 14.30 powinna prowadzić także B. S..

Niesporne, a nadto dowód: dziennik zajęć świetlicowych (...) stanowiący załącznik do akt.

Zgodnie z ustalonymi w Zespole Szkół nr (...) w S. zasadami, obowiązującymi w październiku 2015 roku, dzieci przebywające w świetlicy mogły wyjść pod opieką nauczyciela na boisko szkolne. Jeśli liczba dzieci przebywających w świetlicy przekraczała 25, dzieci były dzielone na dwie grupy. Jedna grupa pozostawała w pomieszczeniu świetlicowym pod opieką jednego nauczyciela, druga wychodziła na boisko szkolne lub do innych pomieszczeń szkoły pod opieką drugiego nauczyciela.

Dyrekcja szkoły nie zapewniała w tym czasie dostępu do telefonu komórkowego lub innego środka komunikacji nauczycielom wychodzącym na dwór z dziećmi korzystającymi ze świetlicy.

Niesporne.

Na boisku szkolnym było w tym czasie zainstalowane przez dyrekcję szkoły urządzenie do zabawy przewidziane dla młodszych dzieci. Była to drewniana konstrukcja, wyposażona m.in. w liny do wspinania, posadowiona na miękkim podłożu - piasku. Po zainstalowaniu urządzenia pracownicy służby bhp nie wydali dyrekcji szkoły szczególnych zaleceń dotyczących sposobu korzystania z tego urządzenia.

Niesporne, a nadto dowód: zeznania świadka A. S. (1) złożone na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Szczecinie w dniu 25 września 2017 roku – w wersji elektronicznej oraz transkrypcja k. 219-227 akt sądowych.

Miejsce, w którym było zainstalowane urządzenie do zabawy, było oddalone od najbliższego wejścia do szkoły (położonego przy bibliotece i prowadzącego przez piwnicę) o około 15 metrów. Zaraz przy wejściu znajdowały się schody prowadzące na piętra. Aby dotrzeć tamtędy do pomieszczenia przeznaczonego na świetlicę, należało wejść schodami na piętro, przejść korytarzem kilka metrów (maksymalnie 10), następnie skręcić i pokonać podobną odległość.

Nauczyciel, który razem z dziećmi przebywał na boisku, w miejscu przeznaczonym na zabawę, nie miał możliwości bezpośredniego skomunikowania się z osobami przebywającymi w budynku szkolnym.

Dowód: zeznania świadka A. S. (1) złożone na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Szczecinie w dniu 25 września 2017 roku – w wersji elektronicznej oraz transkrypcja k. 219-227 akt sądowych.

W dniu 12 października 2015 r. o godzinie 14.00 ze świetlicy korzystało więcej niż 25 dzieci. W tym czasie poza P. T. (1) w świetlicy dyżurowała także M. P. (1), która zastąpiła inną nauczycielkę, dyżurującą tam wcześniej. P. T. (1) przed przyjściem M. P. wyszedł z częścią dzieci, w tym z uczniem klasy pierwszej, J. K. na dwór, na boisko szkolne.

Niesporne, a nadto dowód: zeznania świadka M. P. (1) – k. 67-68 akt sądowych.

W dniu 12 października 2015 roku P. T. (1), przebywając z dziećmi na boisku szkolnym, nie miał przy sobie prywatnego telefonu komórkowego. Nie dysponował także żadnym innym środkiem łączności.

Dowód: wyjaśnienia P. T. (1) – k. 70-71 akt sądowych.

J. K. w momencie, w którym razem z A. S. (2) zgłosił się, na prośbę P. T. (1) do dyżurującej w świetlicy M. P. (1), był ubrany w kurtkę. Nie płakał ani nie wykazywał innych szczególnych oznak, które świadczyłyby o tym, że przydarzyło mu się coś niepokojącego. Powiedział natomiast, że boli go ręka. M. P. odesłała obu uczniów do sekretariatu. Nie wysłała z nimi żadnej osoby dorosłej.

Po pewnym czasie A. S. (2) wrócił do M. P., informując, że J. K. został w sekretariacie. Poinformował także wówczas nauczycielkę, że J. będąc na placu zabaw spadł z drabinki.

Sekretariat szkoły (i gabinet dyrektora) był tego dnia otwarty do godziny 15.30.

Dowód: zeznania świadka M. P. (1) – k. 67-68 akt sądowych.

W momencie gdy J. K. razem z A. S. (2) przyszli do sekretariatu, J. K. nie płakał. Zaczął płakać dopiero gdy obecna w sekretariacie nauczycielka razem z sekretarką zaczęły podwijać mu rękaw kurtki.

W tym czasie w sekretariacie przebywała sekretarka i I. S. (zastępca dyrektora szkoły). Obie dowiedziały się do J. K., że upadł, będąc na placu zabaw. I. S. wiedziała, że w tym czasie na placu zabaw razem z dziećmi był P. T. (1).

Dowód: zeznania świadka I. S. – k. 69 akt sądowych.

W tym czasie w swoim gabinecie, przylegającym bezpośrednio do sekretariatu, przebywał także dyrektor placówki, W. Ż. (1). Dyrektor widział J. K. już po tym jak w sekretariacie podciągnięto mu rękaw kurtki. Dowiedział się też od ucznia co się stało.

Dowód: wyjaśnienia W. Ż. (1) – k. 71 akt sądowych.

Ani I. S., ani W. Ż. (1), ani nikt inny działający z ich ramienia, w dniu 12 października 2015 r. nie skontaktował się z P. T. (1) w celu uzyskania od niego informacji na temat tego, co zdarzyło się na placu zabaw.

Niesporne.

W dniu 12 października 2015 r. W. Ż. (1) nie podjął żadnych działań zmierzających do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia z udziałem J. K..

Dowód: wyjaśnienia W. Ż. (1) – k. 71 akt sądowych.

Jakiś czas po wysłaniu J. K. razem z A. S. (2) do świetlicy, P. T. (1) wysłał do świetlicy także uczennicę klasy trzeciej, N. P., z prośbą o sprawdzenie, czy dotarła informacja o tym, że J. K. upadł na placu zabaw. N. P. po chwili wróciła na plac zabaw, przekazując P. T., że J. K. ma właśnie opatrywaną rękę.

Dowód: wyjaśnienia P. T. (1) – k. 70-71 akt sądowych.

Po zdarzeniu jakie miało miejsce 12 października 2015 roku, A. S. (1), przeprowadzający formalne postępowanie powypadkowe, zgłosił dyrektorowi szkoły istnienie problemu polegającego na tym, że nauczyciel przebywający z dziećmi na boisku szkolnym nie ma możliwości skomunikowania się z osobami znajdującymi się w budynku. Sugerował potrzebę kierowania w takiej sytuacji na dwór dwojga opiekunów, osób dorosłych.

W ocenie A. S. w konkretnej sytuacji jaka miała miejsce w dniu 12 października 2015 roku nauczyciel opiekujący się dziećmi na dworze, chcąc zgłosić zaistnienie problemu, mógł albo dostrzec w pobliżu dorosłą osobę, którą mógł poprosić o przekazanie tej informacji, albo też mógł wysłać do szkoły z prośbą o przekazanie informacji dwójkę „najbardziej rozgarniętych” dzieci. Oba powyższe sposoby postępowania były jego zdaniem w tych konkretnych okolicznościach dopuszczalne.

Dowód: zeznania świadka A. S. (1) złożone na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Szczecinie w dniu 25 września 2017 roku – w wersji elektronicznej oraz transkrypcja k. 219-227 akt sądowych.

W oparciu o uzupełniony jak powyżej stan faktyczny sprawy, Sąd Odwoławczy uznał apelację (a co za tym idzie, także powództwo) za uzasadnione. W szczególności należało w pełni podzielić twierdzenia powoda, że w analizowanym przypadku nie zachodziły przesłanki do ukarania go karą porządkową nagany. Sąd Rejonowy, wyprowadzając wniosek odmienny, opierał się bowiem o niepełny materiał dowodowy, który okazał się być niewystarczający do dokonania wszechstronnej oceny, zgodnie z zaleceniem zawartym w przepisie art. 233 § 1 k.p.c.

Powód we wniesionej przez siebie apelacji zarzucił wprawdzie wprost (w zakresie zarzutów procesowych) wyłącznie naruszenie przepisu art. 230 k.p.c., poprzez niewzięcie pod uwagę tego, że pracodawca przyznał w sposób dorozumiany istotne dla rozstrzygnięcia okoliczności. Niemniej, nie można było tracić z pola widzenia tego, że w toku całego procesu (w tym również na etapie postępowania apelacyjnego) P. T. działał samodzielnie, bez pomocy profesjonalnego pełnomocnika. Stąd też sformułowanie przez niego zarzutu utrudnienia mu zajęcia przez sąd I instancji stanowiska wobec złożonego przez pozwaną oświadczenia specjalisty ds. bhp, ujęte w kategorii uchybień procesowych, skutkowało dostrzeżeniem przez sąd II instancji potrzeby przeprowadzenia dowodu z zeznań owego inspektora. Istotnie bowiem, powodowi doręczono istotne dla rozstrzygnięcia (w każdym razie w ocenie Sądu Rejonowego) pisemne oświadczenie inspektora bhp dopiero na rozprawie w dniu 2 sierpnia 2016 r., tj. w dniu, w którym rozprawę zamknięto i bezpośrednio po jej zamknięciu wydano wyrok. Powód sygnalizował przy tym w czasie rozprawy potrzebę umożliwienia mu „spokojnego” zapoznania się z treścią tego oświadczenia. W ocenie sądu I instancji wystarczające było w tym celu zarządzenie pięciominutowej przerwy. Sąd Okręgowy uznał to jednak za niewystarczające, mając przy tym na uwadze tak treść przepisu art. 162 k.p.c., jak i art. 5 k.p.c., nakładającego na sąd obowiązek udzielania stronom stosownych pouczeń o czynnościach procesowych. W ocenie sądu II instancji treść oświadczenia mogła budzić wątpliwości, w szczególności powoda i wymagała wyjaśnienia i doprecyzowania. W tych okolicznościach, mając także na uwadze charakter sprawy, będącej sprawą z zakresu prawa pracy, zaktualizowała się więc potrzeba przeprowadzenia przez sąd z urzędu (art. 232 zd. 2 k.p.c.) dowodu z zeznań autora spornego oświadczenia. Jak się zaś okazało, to właśnie treść zeznań tego świadka doprowadziła do przyjęcia przez Sąd Okręgowy, że postępowanie pracodawcy polegające na ukaraniu powoda karą porządkową było w okolicznościach tej konkretnej sprawy nieprawidłowe.

Zgodnie z treścią przepisu art. 108 § 1 k.p., za nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, a także przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności w pracy, pracodawca może stosować: 1) karę upomnienia; 2) karę nagany. Pracodawca nie może więc ukarać pracownika naganą za inne uchybienie niż wymienione w wyżej przywołanym przepisie.

W doręczonym powodowi zawiadomieniu o ukaraniu przyczynę ukarania pracodawca określił jako: „ naruszenie podstawkowych obowiązków pracowniczych, związanych z wypadkiem pozostającego pod Pana opieką ucznia w dniu 12.10.2015 r. poprzez nieudzielenie pomocy uczniowi oraz niezgłoszenie wypadku przełożonemu”. W zakresie podstawy prawnej zarzucono powodowi naruszenie przepisu art. 211 pkt 6 Kodeksu pracy, § 40 rozporządzenia (...) z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, a także bliżej niesprecyzowanych przepisów bliżej niesprecyzowanego „prawa wewnętrznego Zespołu Szkół nr (...)”.

Pierwszy z przywołanych przepisów, znajdujący się w Kodeksie pracy nakłada na pracownika obowiązek niezwłocznego zawiadomienia przełożonego o zauważonym w zakładzie pracy wypadku albo zagrożeniu życia lub zdrowia ludzkiego oraz ostrzeżenia współpracowników, a także innych osób znajdujące się w rejonie zagrożenia, o grożącym im niebezpieczeństwie. Z powyższego nie sposób jednak wyprowadzić – jak chciał tego pracodawca – obowiązku pracownika natychmiastowego powiadamiania przełożonego o każdym zdarzeniu, które może mieć znamiona wypadku, niezależnie od okoliczności, w jakich pracownik powziął wiedzę o tym zdarzeniu. Dokonując wykładni każdego przepisu, trzeba mieć bowiem na uwadze nie tylko jego bezpośrednią treść, ale i cel. Zdaniem sądu II instancji celem przywołanej regulacji jest zaś uniknięcie sytuacji, w której pracodawca z opóźnieniem dowiaduje się o tym, że na terenie zakładu pracy doszło (lub może dojść) do niebezpiecznego zdarzenia, co wymaga jego reakcji. Z kolei celem drugiego z przywołanych przepisów (§ 40 rozporządzenia (...)) jest doprowadzenie do sytuacji, w której osobie poszkodowanej zostanie udzielona pomoc tak szybko, jak tylko będzie to w danych okolicznościach możliwe. Zdaniem Sądu Okręgowego oba te cele zostały w niniejszej sprawie zrealizowane, gdyż na skutek działań P. T. (1) - podjętych w granicach wyznaczonych nie tylko przepisami prawa, ale i okolicznościami faktycznymi w jakich się znajdował oraz zdrowym rozsądkiem – dyrektor pozwanego dowiedział się o zdarzeniu z udziałem ucznia J. K. niedługo po jego zaistnieniu, gdy tylko uczeń ten – odesłany do szkoły przez P. T. – pojawił się w sekretariacie, a uczniowi została niezwłocznie udzielona potrzebna pomoc.

Sąd Okręgowy pragnie w tym miejscu podkreślić, iż jest dla niego oczywistym, że obowiązkiem nauczyciela jest zarówno dbanie o to, by uczniom w czasie pobytu w szkole i na jej terenie nie stało się nic złego, jak i niezwłoczne reagowanie w razie zaistnienia sytuacji niebezpiecznych; stoi jednakże zarazem na stanowisku, że powyższe powinno odbywać się w rozsądnych graniach. Nie można więc w szczególności oczekiwać od nauczyciela, aby w razie zaistnienia wszelkiego rodzaju potencjalnie niebezpiecznych zdarzeń z udziałem dzieci (które w szkołach zdarzają się nierzadko), reagował na nie w zawsze jedyny zalecany i obiektywnie najlepszy sposób (którego to sposobu przy tym w niniejszej sprawie de facto pozwany pracodawca wyraźnie nie określił).

W tym miejscu trzeba więc zaakcentować, że – co całkowicie umknęło uwadze Sądu Rejonowego - jak wynika z oświadczenia dyrektora pozwanej szkoły W. Ż. (1), złożonego w dniu 9 czerwca 2017 roku na rozprawie przed Sądem Okręgowym, w dniu 12 października 2015 roku, kiedy uczeń J. K. spadając na ziemię doznał złamania ręki, w pozwanej szkole nie obowiązywała żadna obowiązująca pracowników tej szkoły, w tym nauczycieli, procedura dotycząca zasad postępowania w razie zaistnienia wypadku uczniowskiego. Pracodawca – który oczekiwał od powoda określonego zachowania – powoływał się przy tym na wiedzę powoda na temat właściwego zachowania, jaką ten uzyskał w czasie szkolenia z zakresu bhp. Tymczasem szkolenie to miało charakter ogólny; jak zeznał powód, a w tym zakresie sąd w pełni daje mu wiarę, było przy tym zorganizowane zbiorczo, dla pracowników wielu placówek oświatowych. W czasie tego szkolenia ogólnie mówiono jedynie o wypadkach – tak przy pracy, jak i uczniowskich. Szczegółowo na ten temat wypowiedział się świadek A. S. (1) – inspektor BHP, który przeprowadzał to szkolenie. W swoich zeznaniach jasno wskazał on zaś, że w czasie szkolenia informował, że w razie zaistnienia zdarzenia z udziałem dziecka (ucznia), nauczyciel ma obowiązek powiadomić dyrektora szkoły o zaistniałym zdarzeniu. Dodatkowo jednak podawał, że jego zdaniem w pierwszej kolejności nauczyciel powinien skontaktować się z dyrektorem szkoły, sekretariatem lub z pracownikiem świetlicy czy też innym pracownikiem szkoły telefonicznie i poinformować o wypadku. Jeśli nauczyciel nie jest w stanie uczynić tego osobiście, powinien jego zdaniem zrobić to za pomocą innej dorosłej osoby, która może przekazać informację dyrektorowi danej szkoły. Natomiast w sytuacji, gdy nie ma możliwości zawiadomienia przełożonego o zdarzeniu w podany powyżej sposób, nauczyciel może jego zdaniem wysłać dziecko, które doznało urazu, do sekretariatu szkoły, pod opieką dwójki innych zdrowych dzieci. Sąd Okręgowy nie doszukał się istnienia żadnych podstaw do zanegowania treści i miarodajności zeznań tego świadka, osoby obcej dla obu stron.

Odnosząc powyższe zeznania inspektora BHP do analizowanej sprawy należy więc zaakcentować, że to dyrektor szkoły, zezwalając na wychodzenie przez nauczycieli z dziećmi na plac zabaw, zobowiązany był ze swej strony zapewnić im (nauczycielom) możliwość skomunikowania się – w razie zaistnienia nagłego zdarzenia - z dyrekcją szkoły, innymi nauczycielami czy też pracownikami placówki szkolnej. Trudno bowiem oczekiwać od nauczyciela, by w każdym przypadku, gdy dziecko się przewróci (co, jak sąd pozwala sobie stwierdzić, zdarza się w szkołach na co dzień często, zwłaszcza w czasie swobodnej zabawy), natychmiast zabierał całą grupę dzieci i udawał się wraz z nimi oraz z potencjalnie poszkodowanym dzieckiem do gabinetu dyrektora. Skoro więc z zeznań świadków złożonych przed Sądem Rejonowym wynika, że powód w dniu 12 października 2015 roku zachował się w sposób, który przedstawiony był przez inspektora BHP A. S. (1), jako jeden z dopuszczalnych sposobów komunikowania się nauczycieli z innymi pracownikami szkoły w razie zaistnienia zdarzenia z udziałem ucznia (wobec niemożliwości skontaktowania się powoda z pracownikami szkoły przebywającymi w budynku, P. T. odesłał ucznia J. K. do świetlicy szkolnej, razem z grupą innych uczniów, prosząc najpierw jednego ucznia (A. S. (2)), a następnie drugiego (N. P.), by dopilnowali, aby informacja o zdarzeniu dotarła do innego nauczyciela), nie sposób czynić mu obecnie z tego zarzutu, a już zwłaszcza karać za to karą dyscyplinarną.

Jeżeli pozwany pracodawca uważał, że powód zobowiązany był zachować się w inny sposób niż to uczynił, to powinien był wcześniej wdrożyć stosowną procedurę, która w sposób wyraźny i jednoznaczny wskazywałaby nauczycielom i opiekunom uczniów określony sposób zachowania się w razie zaistnienia zdarzeń tego rodzaju. Co więcej, w toku niniejszego procesu sądowego pozwany obowiązany był także wykazać, że powód został z taką procedurą zapoznany i przyjął ją do stosowania. Tymczasem nic takiego w toku procesu nie miało miejsca.

Wymaga także podkreślenia, że z zeznań przesłuchanych świadków wcale nie wynikało, aby uczeń, który uległ w dniu 12 października 2015 roku wypadkowi, był w stanie, który mógłby pozwolić racjonalnie rozumującej osobie przypuszczać, iż doznał on poważnego urazu, w szczególności, by złamał rękę. Przeciwnie, tak z wyjaśnień powoda, jak i z zeznań świadków M. P. (1) (nauczycielki świetlicy) i I. S. (zastępczyni dyrektora szkoły) wynika, że uczeń w czasie gdy dotarł najpierw do świetlicy, a potem do sekretariatu, nie płakał, był spokojny. Rozpłakał się dopiero w sekretariacie szkoły podczas zdejmowania kurtki, co zapewne sprawiło mu ból. Sam P. T. (1) wyjaśnił, że J. K. początkowo po upadku płakał, wobec czego sprawdził jego rękę, ale nic nie zauważył. Następnie usiadł z nim na ławce, porozmawiał, a ten się uspokoił. Wobec powyższego powód przyjął, a przekonanie to zdaniem sądu było usprawiedliwione okolicznościami, w tym, że uczeń uspokoił się i przestał płakać, że uczniowi nic złego się nie stało. Wymaga zarazem podkreślenia, że powód nie zbagatelizował tego zdarzenia, gdyż krótko potem, korzystając z tego, że do szkoły udawała się grupa dzieci, odesłał ucznia do świetlicy szkolnej, by poinformował przebywającą tam nauczycielkę M. P. (1) o zdarzeniu. Podkreślenia przy tym wymaga, że także M. P. (1) nie zareagowała w sposób, jakiego w niniejszym postępowaniu oczekiwał od powoda P. T. (1) pozwany pracodawca. Nie zebrała bowiem wszystkich dzieci przebywających wówczas pod jej opieką w świetlicy szkolnej i nie poszła wraz z nimi i uczniem J. K. do sekretariatu szkoły, by poinformować o zaistniałym zdarzeniu, ale odesłała go do sekretariatu wraz z uczniem, który go przyprowadził z placu zabaw.

W ocenie Sądu Okręgowego powyższe poświadcza, iż taka praktyka obowiązywała w pozwanej szkole w sytuacjach tego rodzaju. Brak jest zatem podstaw, by przypisywać powodowi tak rażące naruszenie przepisów i obowiązujących procedur - które de facto w roku szkolnym 2015/2016, tj. wówczas, kiedy miało miejsce zdarzenie z uczniem J. K. – nie istniały w pozwanej szkole.

Wskazać należy, iż niewątpliwie doszło do zdarzenia, którego skutkiem był uraz u dziecka, jednakże nie można zarzucić - jak uczynił to pozwany pracodawca w piśmie o ukaraniu karą nagany – że powód: „nie udzielił pomocy uczniowi oraz nie zgłosił wypadku przełożonemu”.

Z zeznań świadka M. P. (1) wynika też, że powód dostał informację zwrotną od kolegów J. K., że po odprowadzeniu do szkoły uczniem zajęli się dorośli znajdujący się w sekretariacie szkoły. P. T. miał więc zdaniem Sądu Okręgowego pełne prawo oczekiwać, że o problemie ucznia od razu dowiedział się także dyrektor szkoły, którego gabinet przylega do sekretariatu. Skoro więc następnie powód nie otrzymał żadnego sygnału zwrotnego ze szkoły, w tym w szczególności od dyrektora lub osób działających z jego ramienia, że potrzebne jest udzielenie przez niego jakichś wyjaśnień, a także nikt nie odwołał go z dalszego pobytu z dziećmi na szkolnym placu zabaw, miał uzasadnione okolicznościami podstawy, by sądzić, że jego pierwotne przypuszczenia okazały się trafne i nic poważnego uczniowi się nie stało. W przypuszczeniu tym mogła dodatkowo utwierdzić go informacja przekazana mu o godzinie 16.30 przez M. P. (1), że uczeń J. K. został odebrany przez rodzica (nie wzywano do szkoły karetki pogotowia ratunkowego). Czynienie zatem powodowi zarzutu z tego, że następnego dnia po zdarzeniu od razu po przyjściu do szkoły nie zgłosił wypadku ucznia przełożonemu, jest w ocenie Sądu Okręgowego niezrozumiałe i bezpodstawne, tym bardziej, że dyrektor szkoły sam zwrócił się do niego o udzielenie wyjaśnień już po pierwszej lekcji, co oznacza, że powód nie miał nawet realnej możliwości, by tego dnia go uprzedzić.

Mając na uwadze te okoliczności sąd II instancji nie podzielił wniosku wyprowadzonego przez Sąd Rejonowy, iż powód wykazał się niedbalstwem i „niewłaściwie rozpoznał sytuację zagrożenia zdrowia ucznia”. Przeciwnie, w okolicznościach niniejszej sprawy P. T. zachował się racjonalnie, stosownie do sytuacji i zgodnie z tym, czego dowiedział się od szkolącego go specjalisty z zakresu bhp. Sądowi I instancji umknęło w zaistniałych okolicznościach, że przepis art. 211 kodeksu pracy, nakładający na pracownika obowiązki dotyczące bhp poprzedzony jest m.in. przepisem art. 207 § 1 k.p., nakładającym takie obowiązki w pierwszym rzędzie na pracodawcę. To pracodawca ponosi bowiem odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy. Na zakres odpowiedzialności pracodawcy nie wpływają obowiązki pracowników w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz powierzenie wykonywania zadań służby bezpieczeństwa i higieny pracy specjalistom spoza zakładu pracy, o których mowa w art. 237 11 § 2. Jeśli więc pozwany zarzuca (a tak czyniła w toku niniejszego procesu) powodowi, że zbagatelizował upadek ucznia, mimo że ten upadł na twarde podłoże, sam powinien najpierw rozważyć zakres swojej odpowiedzialności za to, że do tego doszło. To pozwany pracodawca (Zespół Szkół) powinien bowiem w pierwszym rzędzie zadbać o to, by na placu zabaw na którym bawią się uczniowie, nie groziło im niebezpieczeństwo. Skoro powód wyszedł z dziećmi na plac zabaw, które to miejsce zostało dopuszczone do użytkowania przez dzieci, to obowiązkiem dyrekcji szkoły było zapewnianie bezpiecznych warunków dla przebywających tam uczniów, w tym także tego, by podłoże pod konstrukcją było miękkie. Na marginesie należy jednak zauważyć, że powyższe twierdzenia pozwanej okazały się nie mieć oparcia w rzeczywistości, skoro świadek A. S., oglądający miejsce upadku po zdarzeniu, zeznał, iż podłoże było miękkie, gdyż było wysypane piaskiem. Brak było tym samym przyczyn, dla których P. T. (1) mógłby przypuszczać, że uczeń po upadku mógł doznać istotnych obrażeń. Słusznie więc powód w swojej apelacji zarzucił sądowi naruszenie przepisu art. 111 Kodeksu pracy, stanowiącego, że przy stosowaniu kary bierze się pod uwagę w szczególności rodzaj naruszenia obowiązków pracowniczych, stopień winy pracownika i jego dotychczasowy stosunek do pracy. Zdaniem sądu II instancji powód nie naruszył bowiem swoich obowiązków pracowniczych, nie sposób przypisać mu jakiejkolwiek winy, wobec czego sam fakt wcześniejszego ukarania (w styczniu 2015 r.) karą upomnienia za inne przewinienie nie mógł stanowić samodzielnej podstawy do ukarania za inne, niezawinione i nienaruszające prawa zachowanie.

W tym miejscu warto także zauważyć, że Sąd Rejonowy nie podjął jakiejkolwiek próby usytuowania zdarzenia z 12 października 2015 r. w całokształcie okoliczności związanych z zatrudnieniem P. T. u pozwanego. Pracodawca nie przesłał bowiem w toku postępowania przed sądem I instancji – mimo nałożenia nań takiego zobowiązania (vide: pismo z 3 lutego 2016 r., k. 32) oryginałów akt osobowych powoda, wskazując, że akta te zostały dołączone do akt innej, toczącej się między stronami, sprawy. Sąd zignorował tę informację i do dnia zamknięcia rozprawy nie zapoznał się ze wszystkimi dokumentami zgromadzonymi w tychże aktach, opierając się na pojedynczych dokumentach, wybiórczo przedstawianych mu przez pozwanego pracodawcę. Tymczasem lektura akt osobowych P. T. (z których dowód przeprowadził dopiero Sąd Okręgowy) pozwoliła dostrzec szerszy kontekst, związany m.in. z tym, że pozwany pracodawca dwa lata przed zdarzeniem wypowiedział P. T. umowę o pracę, która to czynność została jednak uznana przez sąd za niezgodną z prawem, wskutek czego P. T. (1) – po roku – został przywrócony do pracy (a więc przez rok nie świadczył faktycznie pracy w tym zakładzie pracy). Ponadto z akt tych wynika również (co powód podnosił w swoich pismach procesowych), że krótko przed zdarzeniem w istotny sposób zmieniono mu warunki pracy, bowiem od 1 września 2015 roku (a więc ledwie na nieco ponad miesiąc przed zdarzeniem z 12 października 2015r.) powierzono mu w przeważającym wymiarze czasu pracy nowe, niewykonywane wcześniej obowiązki nauczyciela świetlicy. Sąd Okręgowy negatywnie ocenia przy tym próbę zbagatelizowania znaczenia tej zmiany przez pozwanego. Gdyby bowiem zmiana ta rzeczywiście nie była istotna, pozwany nie dokonywałby wypowiedzenia zmieniającego. Skoro zaś wypowiedzenie takie było dokonane, należało rozważyć czy aby na pewno – jak nieco bezrefleksyjnie przyjął Sąd Rejonowy – powód musiał znać wszystkie swoje „powinności” na nowo powierzonym stanowisku, a jego zachowanie mogło zostać ocenione jako przejaw niedbalstwa. Przeciwnie, zdaniem sądu II instancji, analiza wszystkich okoliczności sprawy, jak wykazano wyżej, nie pozwalała na wyciągnięcie takiego wniosku.

W świetle powyższych okoliczności, uznając, iż apelacja powoda okazała się zasadna, sąd odwoławczy na mocy art. 386 § 1 k.p.c. w punkcie I zmienił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego zgodnie z kierunkiem zaskarżenie w ten sposób, że uchylił karę nagany nałożoną na P. T. (1) w dniu 15 października 2015 roku.

W punkcie II wyroku, rozstrzygając o kosztach postępowania apelacyjnego na podstawie art. 98 § 1 k.p.c., sąd przyznał powodowi od strony pozwanej całość poniesionych przez niego kosztów, na które złożyła się w tym przypadku wyłącznie uiszczona przez niego opłata od apelacji w kwocie 30 zł.