Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 45/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 6 czerwca 2017 r.

Sąd Apelacyjny w Krakowie – I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Wojciech Kościołek

Sędziowie:

SSA Barbara Baran (spr.)

SSA Paweł Czepiel

Protokolant:

sekr. sądowy Katarzyna Rogowska

po rozpoznaniu w dniu 6 czerwca 2017 r. w Krakowie na rozprawie

sprawy z powództwa B. P.

przeciwko Szpitalowi Miejskiemu (...) w K.

przy udziale interwenienta ubocznego (...) S.A. V. (...) w W. (dawniej Towarzystwa (...) S.A. w W.)

o zapłatę

na skutek apelacji obu stron i interwenienta ubocznego

od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie

z dnia 16 września 2016 r. sygn. akt I C 2063/10

1.  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że:

- w punkcie III kwotę 2 785,09 zł zastępuje kwotą 3 056 zł (trzy tysiące pięćdziesiąt sześć złotych);

- w punkcie IV kwotę 1 018 zł zastępuje kwotą 1 029 zł (jeden tysiąc dwadzieścia dziewięć złotych);

- w punkcie V kwotę 3 409,56 zł zastępuje kwotą 5 613 zł (pięć tysięcy sześćset trzynaście złotych);

2. w pozostałym zakresie apelację powódki oddala;

3. oddala apelacje strony pozwanej i interwenienta ubocznego w całości;

4. zasądza od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 515 zł (pięćset piętnaście złotych) tytułem kosztów pomocy prawnej udzielonej powódce z urzędu w postępowaniu apelacyjnym;

5. zasądza od powódki na rzecz strony pozwanej kwotę 3 400 zł (trzy tysiące czterysta złotych) tytułem kosztów postępowania apelacyjnego;

6. przyznaje od Skarbu Państwa – Sądu Okręgowego w Krakowie na rzecz adwokata A. K. kwotę 2 806 zł (dwa tysiące osiemset sześć złotych) tytułem części kosztów pomocy prawnej udzielonej powódce z urzędu w postępowaniu apelacyjnym.

SSA Barbara Baran SSA Wojciech Kościołek SSA Paweł Czepiel

Sygn. akt I ACa 45/17

UZASADNIENIE

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Okręgowy w Krakowie zasądził od pozwanego Szpitala Miejskiego (...) w K. na rzecz powódki B. P. kwotę 30 000 zł z odsetkami ustawowymi od dnia 18 listopada 2010 r., w pozostałym zakresie powództwo oddalając.

Zasądził także od powódki na rzecz pozwanego kwotę 2785,09 zł tytułem zwrotu części kosztów zastępstwa procesowego, zaś od pozwanego na rzecz powódki kwotę 1 018 zł z tego tytułu, przyznając od Skarbu Państwa – Sądu Okręgowego w Krakowie na rzecz adwokata A. K. kwotę 3 409,56 zł tytułem części nieopłaconego wynagrodzenia pełnomocnika ustanowionego dla powódki z urzędu, powiększonego o podatek od towarów i usług.

Bezsporne było, że w dniu 9 maja 2000 r. matka powódki – M. M. przebywająca na oddziale pozwanego Szpitala wyskoczyła przez okno z pomieszczenia znajdującego się na 3 piętrze i poniosła śmierć na miejscu.

S. R. dla K. (...) wyrokiem z dnia 20 października 2004 r. (sygn. akt II K 882/04/K) warunkowo umorzył postępowanie o przestępstwo z art. 160 § 2 k.k. przeciwko pielęgniarce D. B., przyjmując, że mimo ciążącego na niej w tym zakresie obowiązku nie zapewniła M. M. należytej opieki, czym naraziła ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Sąd zakwalifikował ten czyn jako występek z art. 160 § 3 k.k. w zw. z art. 160 § 2 k.k. Wyrok został utrzymany w mocy przez Sąd II instancji.

Sąd ustalił, że matka powódki M. M. w chwili śmierci miała 81 lat mieszkała samotnie a opiekowali się nią świadkowie Jehowy. Na początku maja 2000 r. przestała jeść i pić. Po telefonie opiekunki córka przyjechała do niej i wezwała pogotowie, które zabrało ją do szpitala. Powódka nie pojechała wraz z matką do szpitala.

Stosunki powódki z matką ochłodziły się w roku 1984, kiedy M. M. zmieniła wyznanie i próbowała do nowej wiary przekonać powódkę i jej córkę. Takie działania stały się przyczyną wyjazdu córki powódki na stałe do USA. Powódka widywała się z matką raz na dwa - trzy lata, sama także wyjeżdżała na dłuższe okresy do USA - ostatni raz na pół roku, gdy jej matka miała już 80 lat. M. M. nie miała żadnych krewnych, którzy mogliby się zaopiekować nią w tym okresie. Powódka odwiedziła matkę w szpitalu dwukrotnie.

M. M. została przyjęta na Oddział (...)pozwanego 5 maja 2000 r. z powodu pobolewania brzucha. Jak większość pacjentów w podeszłym wieku, miała problemy z pamięcią, wstawała w nocy, błądziła po szpitalu. Zdiagnozowano u niej zespół psychoorganiczny. Zlecono podawanie jej pernazyny.

W dniu 8 maja 2000 r. powódka miała zabrać matkę do domu, ale z uwagi na brak możliwości zapewnienia jej należytej opieki poprosiła o pozostawienie jej w szpitalu jeszcze przez jeden dzień. Powódka mówiła lekarzowi Z. Ż., że będzie się starać o miejsce dla matki w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, ale wymagane są tam badania psychiatryczne, w związku z czym Z. Ż. zleciła badania i konsultację psychiatryczną.

Na oddziale, na którym przebywała M. M. wśród pielęgniarek dyżurnych istniał nieformalny podział, że jedna z nich jest na odcinku męskim, druga na żeńskim, a trzecia pomaga tam, gdzie potrzeba. 9 maja 2000 r. za „odcinek żeński” odpowiadała pielęgniarka D. B. i była upoważniona do podawania znajdującym się tam pacjentkom leków, zleconych wcześniej przez lekarza. Na tej samej zmianie były jeszcze dwie pielęgniarki: K. P. – na odcinku męskim i M. B. (1) – przebywająca tam gdzie była akurat taka potrzeba.

Tego dnia M. M. nagle podeszła do okna, otworzyła je, uklękła na taborecie, złapała się futryny i zaczęła wysuwać się na zewnątrz. Kiedy zobaczyła to będąca na sali pacjentka M. B. (2), podbiegła do niej, chwyciła ją za szlafrok i wołała o pomoc, z którą przyszła druga pacjentka, M. S.. Razem ściągnęły za nogi matkę powódki i zamknęły okno. M. S. krzyczała na M. M., pytając dlaczego tak się zachowuje.

Wtedy na salę weszła pacjentka M. B. (3) i pobiegła poinformować o próbie samobójczej matki powódki pielęgniarkę D. B.. Pielęgniarka podała M. M. leki i opuściła salę. Nie poinformowała o zdarzeniu żadnego lekarza ani innych pielęgniarek. Nieco później, gdy na sali z matką powódki przebywała tylko M. B. (3) i inna śpiąca pacjentka, M. M. wstała z łóżka i oddała mocz na podłogę. M. B. (3) natychmiast wybiegła do dyżurki powiadomić o tym pielęgniarki. Podczas jej nieobecności M. M. wyskoczyła przez okno i poniosła śmierć na miejscu.

W sytuacji, w której personel wiedział, że pacjent wychyla się przez okno, powinien poddać go szczególnemu nadzorowi, przenieść na salę koło dyżurki pielęgniarskiej i szczególnie pilnować. Należało nawiązać z pacjentem kontakt, ustalić powody takiego zachowania. Pielęgniarka nie może bez zlecenia lekarza podać pacjentowi leku uspokajającego. W razie podejrzenia próby samobójczej konieczna jest konsultacja psychiatryczna. Jeżeli pacjent w sposób wyraźny zagraża sobie albo innym pacjentom, konieczne jest przewiezienie go karetką do szpitala psychiatrycznego. Pielęgniarka D. B. wiedziała, że w razie wiadomości o próbie samobójczej pacjenta należy natychmiast zgłosić to lekarzowi dyżurnemu.

W niniejszej sprawie żaden z lekarzy nie wiedział o tej próbie samobójczej.

Powódka leczyła się psychiatrycznie w roku 2000 w przychodni przy al. (...) w K., następnie w roku 2003 w Poradni (...). Od r. 2006 powódka leczyła się psychiatrycznie w Poradni (...). W dokumentacji lekarskiej odnotowano, że leczy się psychiatrycznie od 2000 r. W dniach od 6 lipca do 25 września 2006 r. przebywała na oddziale Psychiatrycznym Szpitala im. (...) z powodu depresji i myśli samobójczych. Kolejny pobyt na oddziale dziennym miał miejsce od 20 kwietnia do 17 lipca 2009 r.

Póki do pogrzebu matki były z powódką dzieci jej siostry, funkcjonowała raczej normalnie, choć mało spała, nie jadła i paliła dużo papierosów. Kiedy siostrzeńcy wyjechali, powódka zaczęła czuć się coraz gorzej, była coraz bardziej nieobecna, coraz mniej spała.

Powódka od śmierci matki przez 13 lat często miewa sny, w których widzi, jak jej matka wypada przez okno i spada z hukiem na ziemię. Takie sny bardzo ją przygnębiają, powodując obniżenie nastroju i sprawiają, że „ma kilka dni z głowy.” Życie powódki obfitowało w wiele traumatycznych wydarzeń, jak choroba nowotworowa, śmierć siostry, rozwód z mężem, wyjazd jedynej córki do USA. Dopóki córka powódki mieszkała z Polsce, istniał również konflikt z matką powódki na tle jej wiary. M. M. przystąpiła do świadków Jehowy i chciała, by jej drogą poszła córka i wnuczka. Córka powódki wyraźnie nie akceptowała „nawracania” ze strony babci, co wiązało się konfliktami na tym tle i doprowadziło do ochłodzenia relacji między powódką a jej matką. Matka powódki nie chciała, by powódka z nią zamieszkała. Była pod silnym wpływem społeczności świadków Jehowy, dlatego powódka musiała konsultować z nimi sprawy matki. Matka powódki nie udzielała jej żadnego wsparcia finansowego. Obie kobiety były w złej sytuacji materialnej.

Po śmierci matki powódka nie chciała wychodzić z domu, nie było z nią większego kontaktu. Będąc w szpitalu psychiatrycznym nie chciała jeść, ubierać się. Do tej pory ma takie stany, że nie chce wychodzić domu, zamyka się, nie chce nikogo widzieć. Czasem nie ma z nią kontaktu, nie odbiera telefonu. Kiedy była w Szpitalu (...), było z nią bardzo źle, nie można się z nią było porozumieć. M. K. z własnej woli czasem dokładała jej się do opłat za gaza a czasem jej coś kupiła.

J. P. (1) pożyczyła powódce dwa lata temu 3 000 $ a w 2010 r. łącznie 8 000 $. Świadek udziela pomocy powódce z własnej inicjatywy i skoro „zrobiła gest”, to liczy się z tym, że powódka nie zwróci jej tych pieniędzy. Świadek widziała się z powódką ostatnio w 2009 r. a wcześniej w 1998 r. Będąc z miesięczną wizytą u powódki w 2009 r. świadek widziała, że powódka żyje w trudnych warunkach, zażywa bardzo dużo leków. Powódka skarży jej się na depresję, że źle się czuje, że ma złe warunki finansowe.

Aktualnie u powódki rozpoznano zaburzenia depresyjne o łagodnym nasileniu. Zważywszy na obciążający wywiad chorobowy, jej aktualny stan zdrowia można określić jako stosunkowo dobry. Stan somatyczny i psychiczny powódki oceniany łącznie pozwala obecnie na wykonywanie lekkiej, spokojnej pracy, zarówno fizycznej jak i umysłowej. Powódka od 1984 r przebyła liczne schorzenia, obejmujące wątrobę, narząd rodny, nerkę, tarczycę i płuco. Cierpi też na zaburzenia hormonalne. Od lutego 1996 r. do marca 1999 r. była całkowicie niezdolna do pracy a następnie częściowo niezdolna do pracy. Z tego tytułu pobierała rentę. Od roku 2004 jedną z przyczyn niezdolności do pracy był jej stan psychiczny. U powódki już w roku 1996 rozpoznano nerwicę wegetatywną znacznego stopnia. Ponadto podczas badania ZUS w 1999 r. stwierdzono nadpobudliwość nerwową. W tamtym czasie rozpoznano u niej również zaburzenia adaptacyjne, zespół lękowo-depresyjny i zaburzenia osobowości.

Obecnie nie ma uzasadnienia dla przyjęcia związku przyczynowego między schorzeniami psychiatrycznymi powódki a tragiczną śmiercią jej matki. Związek taki można przyjąć jedynie w okresie dwóch lat po tragicznym zdarzeniu. Na stan zdrowia powódki miały wpływ zarówno okoliczności, jakie zaszły w jej życiu przed śmiercią mamy, jak i zdarzenia jakie następowały w ciągu kolejnych lat.

Sąd uznał, że roszczenie powódki okazało się częściowo zasadne.

Co do podnoszonego przez pozwanego i interwenienta ubocznego zarzutu przedawnienia sąd wskazał, że roszczenie wiąże się ze zdarzeniem które miało miejsce w dniu 9 maja 2000 r., pozew zaś został wniesiony w dniu 7 maja 2010 r. Przepisy dotyczące terminu przedawnienia roszczeń z tytułu odpowiedzialności deliktowej uległy zmianie w okresie między powołanym zdarzeniem a chwilą wniesienia pozwu. Mocą ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o zmianie ustawy - Kodeks cywilny (Dz. U. 2007.80.538), ogłoszonej w dniu 9 maja 2007 r. uchylono bowiem art. 442 k.c. i dodano art. 442 1 Zgodnie z art. 2 tej ustawy Do roszczeń, o których mowa w art. 1, powstałych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy, a według przepisów dotychczasowych w tym dniu jeszcze nieprzedawnionych, stosuje się przepisy art. 442 1 Kodeksu cywilnego.” Natomiast z mocy art. 3 ustawa weszła w życie po upływie trzech miesięcy od dnia ogłoszenia, tj. w dniu 10 sierpnia 2007 r.

Aby stwierdzić, jakie przepisy mają zastosowanie, należy zbadać, czy szkoda wynikła z przestępstwa (zbrodni lub występku). W niniejszej sprawie okolicznością bezsporną było, iż wspomnianym wyrokiem S. R. dlaK. (...) warunkowo umorzono postępowanie o przestępstwo z art. 160 § 2 k.k. przeciwko D. B., przyjmując, że nie zapewniła M. M. należytej opieki, mimo ciążącego na niej w tym zakresie obowiązku, czym naraziła ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zakwalifikowano ten czyn jako występek z art. 160 § 3 k.k. w zw. z art. 160 § 2 k.k. Zgodnie z uchwałą 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 22 października 1974 r., III PZP 20/74, będącej jednocześnie zasadą prawną „ Ustalenia wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku warunkowo umarzającego postępowanie na podstawie art. 27 § 1 k.k. - co do popełnienia przestępstwa - nie wiążą z mocy art. 11 k.p.c. sądów w postępowaniu cywilnym.” Prawomocny wyrok umarzający postępowanie karne nie jest wyrokiem skazującym, sąd nie orzeka o winie i nie skazuje sprawcy. Wyrok warunkowo umarzający postępowanie nie jest ani formą, ani odmianą warunkowego skazania, ponieważ pociąga za sobą definitywną rezygnację ze skazania i karania sprawcy, jeżeli ten w okresie ustalonej dla niego próby nie dał swym zachowaniem podstaw do podjęcia przeciwko niemu postępowania karnego. Okoliczność jednak, że w stosunku do pozwanego toczyło się postępowanie karne, zakończone warunkowym umorzeniem, jest o tyle istotna, iż powinna być rozważona w toku postępowania dowodowego. Chociaż ustalenia zawarte w sentencji takiego wyroku podlegają swobodnej ocenie sądu, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału to nie można pozbawić znaczenia faktu, że wyrok warunkowo umarzający postępowanie może zapaść tylko wówczas, gdy zdaniem sądu karnego okoliczności popełnienia czynu nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy nie karanego za przestępstwo, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni ponownie przestępstwa.

Podstawy kwalifikacji prawnej zdarzenia szkodzącego jako zbrodni i występku określa kodeks karny, jednak dla zastosowania art. 442 1 § 2 k.c. stosownych ustaleń co do przestępczego charakteru czynu wyrządzającego szkodę może dokonać sąd cywilny w oparciu o kryteria przewidziane w przepisach prawa karnego. Nadto z dyspozycji przepisu regulującego termin przedawnienia wynika, że istotne jest tylko to, czy szkoda była wynikiem zbrodni czy występku, a nie to, czy dopuścił się jej bezpośrednio pozwany. Gramatyczna wykładnia przepisu pozwala na stwierdzenie, że uniezależnia on przyjęcie okresu przedawnienia od przesłanek innych, niż spowodowanie szkody przestępstwem, stwarzając wzmocnioną ochronę osobom poszkodowanym kwalifikowanym czynem niedozwolonym. Oznacza to, że powołany przepis mieć będzie zastosowanie wówczas, gdy szkoda spowodowana zostanie przestępstwem, niezależnie od tego, czy poszkodowany skieruje swoje roszczenie przeciwko sprawcy przestępstwa, czy przeciwko innej osobie odpowiedzialnej za szkodę.

Rzeczą Sądu w niniejszym procesie było więc ustalenie przyczyn i okoliczności zdarzenia, z którego wynikła szkoda i przeprowadzenie oceny, czy noszą one cechy zbrodni lub występku.

Odpowiedzialność pozwanego Szpitala ma podstawę prawną w treści art. 430 k.c., zgodnie z którym kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej czynności. Konieczne było w ocenie Sądu Okręgowego przesądzenie, czy któremuś z pracowników pozwanego można przypisać odpowiedzialność za wyskoczenie M. M. z okna, co skutkowało jej śmiercią. Jednocześnie z uwagi na zgłoszony zarzut przedawnienia należało tę odpowiedzialność przeanalizować pod kątem popełnienia zbrodni lub występku z kodeksu karnego.

Jak ustalono, pielęgniarka, która wiedziała od pacjentki o próbie samobójczej M. M. i podała jej lek, nie przekazała tej informacji żadnemu z lekarzy. Ta bierność ze strony pielęgniarki doprowadziła do zaniechania objęcia M. M. szczególną opieką i brakiem wdrożenia procedur przeciwdziałających autoagresji. Skutkiem tego zaniechania było stworzenie przez pielęgniarkę warunków do nieakceptowalnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia matki powódki, co ostatecznie zakończyło się jej śmiercią. Krąg osób odpowiedzialnych za naruszenie reguł ostrożności postępowania z pacjentką podejmującą próbę samobójczą w świetle zgromadzonego materiału dowodowego ograniczał się do trzech pielęgniarek, pełniących wtedy dyżur na oddziale. Podział oddziału pomiędzy pielęgniarkami na tzw. odcinki pozwolił na identyfikację pielęgniarki, która zajmowała się M. M., tj. D. B., upoważnionej do podawania znajdującym się tam pacjentkom leków, zleconych wcześniej przez lekarza. W ocenie Sądu pielęgniarką, która została poinformowana o próbie samobójczej pacjentki, podała jej leki a następnie nie zawiadomiła o incydencie lekarza, była właśnie D. B..

Jej zachowanie należy ocenić przez pryzmat wypełnienia znamion przestępstwa stypizowanego w art. 160 k.k. zgodnie z którym: § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1–3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo. § 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Zgodnie zaś z art. 21 ustawy z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego osoba, której zachowanie wskazuje na to, że z powodu zaburzeń psychicznych może zagrażać bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób, bądź nie jest zdolna do zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, może być poddana badaniu psychiatrycznemu również bez jej zgody. Konieczność przeprowadzenia badania, stwierdza lekarz psychiatra, a w razie niemożności uzyskania pomocy lekarza psychiatry – inny lekarz. W razie potrzeby lekarz przeprowadzający badanie zarządza bezzwłocznie przewiezienie badanego do szpitala.

M. M. była w świetle art. 3 ust. 1 pkt 3 w/w ustawy osobą z zaburzeniami psychicznymi, do której zastosowanie mają przepisy tego aktu prawnego, bowiem stwierdzono u niej zespół psychoorganiczny.

D. B. wiedziała, że o tym, iż któryś z pacjentów podejmował próbę samobójczą, należy zawiadomić lekarza. Wiedziała, że matka powódki zachowuje się w sposób zagrażający bezpośrednio swojemu życiu. W tej sytuacji ciążył na niej jako osobie zobowiązanej z racji umowy o pracę obowiązek opieki nad pacjentką – była ona gwarantem jej bezpieczeństwa. Mimo tego obowiązku i świadomości możliwości kolejnego targnięcia się na swoje życie przez matkę powódki, D. B. zaniechała zawiadomienia o tym fakcie lekarza dyżurnego, w którego wyłącznej kompetencji było skierowanie M. M. na natychmiastową konsultację psychiatryczną. Gdyby D. B. zgodnie z ciążącym na niej obowiązkiem zawiadomiła lekarza, zostałaby wdrożona procedura, zmierzająca do poddania matki powódki stosownym badaniom a jej ewentualna kolejna próba samobójcza ze względu na wzmożona opiekę zostałaby udaremniona. Otoczenie jej specjalną opieką z całą pewnością usnęłoby stan bezpośredniego niebezpieczeństwa dla jej życia i zdrowia. W ocenie Sądu D. B. działała w warunkach świadomej nieumyślności w rozumieniu art. 9 § 2 k.k., bowiem mając świadomość ciążących na niej obowiązków i przewidując, że M. M. może ponownie próbować odebrać sobie życie i tym samym spowodować jego zagrożenie, nie zapewniła jej należytej opieki - a zatem zrealizowała swoim zachowaniem znamiona występku z art. 160 § 3 k.k. w zw. z art. 160 § 2 k.k. Nie sposób uznać, by D. B. działała w warunkach umyślności, skoro bezpośrednio po informacji o próbie samobójczej podjęła pewne (choć z całą pewnością niewystarczające) działania mające na celu uchylenie niebezpieczeństwa, tj. podała pacjentce leki. Tym samym w sposób wyraźny zamanifestowała, że nie godzi się na narażanie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z uwagi na wiek oraz poczytalność miała możliwość rozpoznania znaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Miała zatem świadomość bezprawności swojego zachowania. Wina D. B. nie budzi wątpliwości, bowiem nie znajdowała się w żadnej anormalnej sytuacji motywacyjnej. Jej zachowanie było bezprawne, karygodne i zawinione.

Sąd ustalił zatem, że wypadnięcie matki powódki z okna było wynikiem występku popełnionego przez pracownicę pozwanego. Bezpośrednim jego skutkiem była śmierć M. M.. Wypadnięcie z okna znajdującego się na drugim piętrze co do zasady skutkuje śmiercią. Niezapewnienie M. M. odpowiedniej opieki stworzyło warunki do tego śmiertelnego wypadku. W świetle art. 442 1 § 2 k.c. śmierć matki powódki wynikała z występku z art. 160 § 3 k.k. w zw. z art. 160 § 2 k.k., a tym samym w chwili wejścia w życie przepisów nowelizujących przepisy o przedawnieniu roszczenie powódki nie było jeszcze przedawnione - zastosowanie ma przedłużony, 20 letni termin. Zarzuty pozwanego i interwenienta ubocznego były zatem chybione.

Analizując przesłanki odpowiedzialności deliktowej pozwanego z art. 430 k.c., jako zwierzchnika D. B. Sąd wskazał, że zaniechanie, polegające na niezapewnieniu pacjentowi bezpiecznych warunków przebywania w szpitalu i opieki, należy ocenić jako niedopełnienie przez osoby zarządzające szpitalem i jego personel obowiązków zachowania należytej staranności przy wykonywaniu swoich funkcji, które uzasadnia odpowiedzialność szpitala na podstawie art. 416 k.c., a z racji relacji zwierzchnictwa i podporządkowania na podstawie art. 430 k.c. w związku z art. 415 k.c. Przesłankami odpowiedzialności zwierzchnika są: powierzenie na własny rachunek wykonania czynności podwładnemu, zawiniony czyn niedozwolony podwładnego, szkoda wyrządzona przy wykonywaniu powierzonej podwładnemu czynności oraz związek przyczynowy między czynem niedozwolonym podwładnego a szkodą.

Pielęgniarka D. B. działała na rachunek i w interesie pozwanego Szpitala. Działała też pod nadzorem władz Szpitala i na jego ternie. Szpital powierzył wykonanie czynności pielęgniarskich osobie, która przy ich wykonywaniu podlegała jego kierownictwu i miała obowiązek stosować się do jego wskazówek. Odpowiedzialność powierzającego ograniczona jest wyłącznie do przypadków, gdy szkoda została wyrządzona przez sprawcę "przy wykonywaniu powierzonej mu czynności". Chodzi o przypadki, gdy szkoda została wyrządzona bezprawnym zachowaniem wykonawcy a nadto konieczne jest, by istniał normalny związek przyczynowy między zachowaniem bezpośredniego sprawcy (wykonawcy czynności) a szkodą. Podkreśla się jednocześnie, że zachowanie sprawcy, aby rodziło odpowiedzialność powierzającego, musi pozostawać w funkcjonalnym związku z czynnością, której wykonanie mu powierzono. W niniejszej sprawie pielęgniarka D. B. wbrew szczególnym obowiązkom podczas pełnienia czynności służbowych w Szpitalu nie poinformowała lekarza dyżurnego o próbie samobójczej pacjentki, zaniechała wdrożenia specjalnych procedur, pozostawiła ją bez opieki. To zaniechanie doprowadziło do skutecznego targnięcia się na swoje życie przez matkę powódki, pielęgniarka wbrew szczególnemu obowiązkowi nie zapobiegła skutkowi w postaci wypadnięcia przez okno i w konsekwencji śmierci. W świetle art. 361 § 1 k.c. istnieje zatem adekwatny związek przyczynowy między zaniechaniem pielęgniarki a śmiercią pacjentki.

Zachowanie D. B. miało charakter zawiniony, bowiem rezygnując dobrowolnie z wdrożenia szczególnej procedury postępowania z pacjentką o zachowaniu autoagresywnym postąpiła wbrew wymaganym od niej regułom należytej staranności.

Wszystkie przesłanki art. 430 k.c. zostały zatem spełnione.

Powódka powołując się na art. 446 § 3 i 4 k.c. domagała się od pozwanego odszkodowania z uwagi na znaczne pogorszenie jej sytuacji życiowej na skutek śmierci matki oraz zadośćuczynienia za krzywdę związaną z jej śmiercią. Wypadek, w wyniku którego matka powódki poniosła śmierć, miał miejsce przed wejściem w życie przepisu art. 446 § 4 k.c., stanowiącego podstawę do dochodzenia od zobowiązanego zadośćuczynienia za śmierć osoby najbliższej. Za skutki zdarzeń, które wystąpiły w okresie poprzedzającym obowiązywanie powyższego przepisu, obowiązany do ich naprawienia również odpowiada, tyle że na podstawie art. 448 k.c. w związku z art. 24 § 1 k.c.

Śmierć M. M. była skutkiem deliktu, za który odpowiedzialność ponosi strona pozwana.

Więź rodzinna jest jednym z dóbr osobistych w rozumieniu art. 23 k.c. a jej bezprawne naruszenie uzasadnia roszczenie o wypłatę zadośćuczynienia. Uzasadnieniem przyznania zadośćuczynienia dla bliskich jest domniemanie faktycznego istnienia traumatycznych przeżyć w związku ze śmiercią osoby bliskiej, wystąpienia normalnej reakcji na tragiczną śmierć bliskiej osoby. Poczynienie ustaleń i oceny materiału sprawy w tym zakresie nie wymaga, co do zasady, wiadomości specjalnych. W niniejszej sprawie powódka wskazywała jednak na pogorszenie się jej stanu zdrowia psychicznego. Zaś przy uwzględnieniu okoliczności, iż powódka w trakcie swojego życia doświadczyła wielu traumatycznych zdarzeń, konieczne było zasięgnięcie opinii biegłego psychiatry celem ustalenia, czy i w jakim zakresie śmierć matki miała wpływ na stan zdrowia psychicznego powódki.

Orzekając o zadośćuczynieniu po śmierci osoby bliskiej istotne jest ustalenie roli, jaką w rodzinie pełniła ta osoba i konieczność dostosowania się do nowej rzeczywistości w związku z jej śmiercią. Przez krzywdę rozumie się przy tym cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno doznane jak i przyszłe. Zadośćuczynienie ma ją zaś zrekompensować. Jego przyznanie jest zależne od uznania Sądu a wysokość winna uwzględniać wszelkie okoliczności, wpływające na rozmiar krzywdy. Wysokość zadośćuczynienia została określona mianem „odpowiedniej sumy”. Kwota ta w każdym przypadku powinna być ustalana indywidualnie przy uwzględnieniu całokształtu okoliczności sprawy. Z jednej strony należy więc brać pod uwagę czas trwania oraz intensywność cierpień fizycznych i psychicznych, nieodwracalność skutków, stopień doznanego uszczerbku na zdrowiu, wiek pokrzywdzonego. Z drugiej strony kwota zadośćuczynienia nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi stanowić odczuwalną wartość ekonomiczną a jednocześnie nie może być nadmierna w stosunku do doznanej krzywdy. Zadośćuczynienie musi mieć charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne - zarówno te doznane, jak i te, które wystąpią w przyszłości.

Z dokonanych przez Sąd ustaleń faktycznych jednoznacznie wynika, iż stopień krzywdy doznanej przez powódkę kształtuje się na średnim poziomie. Ocena stopnia cierpień po śmierci matki jest sprawą bardzo osobistą, jednak polskie ustawodawstwo różnicując stopień cierpień i tym samym wysokość odszkodowań, do takiej oceny zmusza. Dokonując jej, Sąd zważył, że matka powódki zmarła w wieku 81 lat i powódka z uwagi na jej wiek liczyła się z tym, że śmierć matki jest nieuchronna. Wobec średniej długości życia kobiet w Polsce matka powódki żyła relatywnie dłużej niż przeciętna kobieta. Tym niemniej nie sposób nie zauważyć, że M. M. zmarła nagle i w szczególnie tragicznych okolicznościach.

W ocenie Sądu właśnie okoliczności tej śmierci stanowiły bezpośrednią przyczynę doznanej krzywdy. Powódka zeznała, że często miewa sny, w których widzi spadającą z okna budynku i rozbijającą się o ziemię matkę. Takie sny działają bardzo źle na jej samopoczucie. Stan ten trwa niezmiennie od 13 lat. Z kolei oceniając więź łączącą powódkę z matką, nie można uznać jej za szczególnie głęboką, choć niewątpliwie istniała. Matka powódki była osobą bardzo niezależną, nie chciała niczyjej pomocy, odmawiała wspólnego mieszkania z powódką, była bardzo zaangażowana w społeczność świadków Jehowy, do której powódka nie należała. Powódka nie pomagała matce w bieżących sprawach mimo, że ta miała już ponad 80 lat. Nie spędzały razem świąt czy uroczystości rodzinnych. Powódka wyjechała do USA na pół roku, podczas gdy jej matka nie miała jakichkolwiek innych krewnych, którzy zajmowaliby się nią w tym okresie. Było to już po ukończeniu przez matkę 80 lat życia. Powódka nie miała większego wpływu na decyzje swojej matki, istniała wręcz konieczność konsultacji w jej sprawach ze środowiskiem świadków Jehowy. Z kolei matka powódki również nie miała większego wpływu na decyzje powódki, bowiem mimo usilnych prób nie zdołała jej przekonać do przystąpienia do świadków Jehowy. Okoliczność ta najlepiej świadczy o relacjach obu kobiet. Powódka odwiedziła matkę w szpitalu jedynie dwukrotnie a ostatniego dnia nawet się z nią nie pożegnała. O tym, że jej matka od kilku dni nie je, dowiedziała się od obcej osoby. Sąd, dysponując własnym doświadczeniem życiowym, musi ocenić takie zachowanie jako odbiegające od normy. Matka powódki niezależnie od jej poglądów na temat wiary winna liczyć na pomoc z jej strony, zwłaszcza będąc w tak podeszłym wieku. Sama powódka zeznała, że odwiedzała matkę dwa - trzy razy w roku. Uwadze sądu nie mogła uciec również okoliczność, że powódka poza własnymi twierdzeniami nie przedstawiła innych dowodów, które mogłyby potwierdzić jej relacje z matką. Powódka nic nie wiedziała o stanie psychicznym swej matki. Gdyby utrzymywała z nią właściwe relacje, z pewnością mogłaby się zorientować, że cierpi na depresję, tym bardziej, że zaprzestała jedzenia i picia. W ocenie Sądu zarówno matka jak i córka żyły każda swoim życiem. Takie zachowanie nie jest jednak typowe dla relacji dziecko - rodzic, zwłaszcza w sytuacji, gdy rodzic ma już ponad 80 lat i jeśli się z nim nie mieszka, to należy na bieżąco kontrolować, czy nie potrzebuje pomocy. W związku z powyższym relacje między kobietami uznać należy za odbiegające od normy na tle typowych relacji rodzinnych.

Odnośnie wpływu śmierci matki na pogorszenie się stanu zdrowia psychicznego powódki Sąd oparł się na przekonującej opinii biegłego psychiatry, zgodnie z którą subiektywne przekonanie powódki o wyłącznym wpływie śmierci matki na jej stan zdrowia psychicznego nie znajduje obiektywnego potwierdzenia. Śmierć matki mogła spowodować pogorszenie stanu zdrowia powódki, ale nie ma podstaw do przyjęcia, że była to jedyna okoliczność odpowiedzialna za jej obecny stan zdrowia. Z faktu, że powódka przed majem 2000 r. nie korzystała z pomocy psychiatry nie wynika, że nie cierpiała na zaburzenia depresyjne. Pierwsze informacje o zaburzeniach określanych zgodnie z ówczesną terminologią jako nerwica wegetatywna pochodzą bowiem już z 1984 r. Inne czynniki, które zgodnie z wiedzą i doświadczeniem lekarskim musiały wpływać ujemnie na stan psychiczny powódki to cały szereg traumatycznych sytuacji związanych z jej zdrowiem, chorobami nowotworowymi w rodzinie, mało satysfakcjonujące relacje z osobami najbliższymi. Biegła kategorycznie stwierdziła, że inne czynniki musiały mieć wpływ na zdrowie powódki, w ocenie Sądu, taka konstatacja jest w pełni zgodna z zasadami doświadczenia życiowego, albowiem takie okoliczności jak zachorowanie na nowotwór, związane z tym liczne operacje, rozwód z mężem, wyjazd jedynej córki na stałe do Stanów Zjednoczonych czy też śmierć siostry z pewnością odciskają głębokie piętno na psychice, choć próbując „żyć dalej” pomimo tych doświadczeń, człowiek może sobie tego nie uświadamiać.

W związku z powyższym śmierć matki powódki wbrew jej twierdzeniom, nie była wyłączną, ale jedną z kilku okoliczności, mających wpływ na pogorszenie się jej zdrowia psychicznego. Z tego względu roszczenie o zadośćuczynienie uznano za uzasadnione w części - do wysokości 30 000 zł. Kwota ta jest adekwatna do relacji, jakie łączyły powódkę ze zmarłą i jednocześnie uwzględnia dodatkową traumę powódki, która bez wątpienia jest związana z okolicznościami śmierci matki. Wskazana kwota w ocenie Sądu stanowi odpowiednią rekompensatę doznanych cierpień, uwzględniając w szczególności osłabienie aktywności życiowej powódki, dręczące ją sny oraz wpływ na pogorszenie się jej zdrowia psychicznego. Zadośćuczynienie w tej wysokości będzie stanowić odczuwalną dla powódki wartość ekonomiczną, która pozwoli na złagodzenie doznanych przez nią cierpień.

Nie można też pominąć faktu, że wysokość zadośćuczynienia należnego powódce ustabilizowała się w okresie dwóch lat po śmierci jej matki. Z opinii biegłej wynika, że taki był okres żałoby, oraz że tylko w tym okresie można mówić o wpływie wypadku na zdrowie psychiczne B. P.. To, że powódka wystąpiła z żądaniami dopiero w roku 2010 nie może dodatkowo obciążać strony powodowej. Sąd ustalając wysokość zadośćuczynienia brał więc pod uwagę stosunki społeczne i gospodarcze, jakie miały miejsce w tamtym czasie (w roku 2002) i odwołał się do treści wyroku Sądu Najwyższego, jaki zapadł w tamtym okresie, a w którym uznano za trafne zasądzenie kwoty 25 000 zł dla matki 12-letniego chłopca, zabitego przez pijanego kierowcę (vide II CKN 985/00).

Sąd zasądził odsetki ustawowe od 18 listopada 2010 r., tj. od dnia doręczenia pozwu. Wskazał na istniejącą w ostatnich latach rozbieżność stanowisk co do początkowego terminu naliczania odsetek za opóźnienie w zapłacie zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, zwracając uwagę na wyraźny pogląd, że wymagalność roszczenia o zadośćuczynienie, a tym samym i początkowy termin naliczania odsetek za opóźnienie w jego zapłacie może się różnie kształtować w zależności od okoliczności sprawy. W świetle tego stanowiska terminem, od którego należą się odsetki za opóźnienie w zapłacie zadośćuczynienia za krzywdę, może być zarówno dzień poprzedzający wyrokowanie o zadośćuczynieniu, jak i dzień tego wyrokowania.

W okolicznościach niniejszej sprawy Sąd uznał, że odsetki należą się powodom od dnia wcześniejszego niż dzień wyrokowania. Powódka szkodę zgłosiła pozwanemu w chwili doręczenia pozwu. Co istotne, żądała odsetek jedynie od kwot zgłoszonych w pozwie. Pełnomocnik powódki rozszerzając powództwo nie wnosił o odsetki od dalszych kwot. Wskazać też należy, że przewidziana w art. 445 § 1 k.c. możliwość przyznania przez sąd odpowiedniej sumy zadośćuczynienia za krzywdę nie zakłada dowolności ocen sądu, a jedynie jest konsekwencją nie w pełni wymiernego charakteru okoliczności, które decydują o krzywdzie i jej rozmiarze. Zatem uznaje się, że pomimo przyznania sądowi pewnej swobody w orzekaniu o zadośćuczynieniu, wyrok go zasądzający ma jednak charakter deklaratywny a nie konstytutywny. Zatem terminem, od którego należą się odsetki za opóźnienie w zapłacie zadośćuczynienia może być, w zależności od okoliczności sprawy, zarówno dzień poprzedzający wyrokowanie, jak i dzień wyrokowania. Termin ten zależy od tego, czy w toku procesu zostanie wykazane, że kwota dochodzona tytułem zadośćuczynienia należała się rzeczywiście od dnia wskazanego przez powoda. Natomiast jeśli by sąd ustalił, że zadośćuczynienie w rozmiarze odpowiadającym dochodzonemu przez powoda należy się dopiero od dnia wyrokowania, odsetki od zasądzonego w takim wypadku zadośćuczynienia mogą się należeć dopiero od dnia wyrokowania. Regułą powinno być, że zobowiązania powstające z czynów niedozwolonych są zobowiązaniami bezterminowymi i stają się wymagalne po wezwaniu sprawcy przez poszkodowanego do wykonania obowiązku art. 455 k.c. ). Od tej zatem chwili - co do zasady - biegnie termin do odsetek za opóźnienie ( art. 481 § 1 k.c. ) i wyjątki od tej zasady nie mogą być interpretowane rozszerzająco. Należy zatem ocenić, czy zadośćuczynienie w wysokości uwzględnionej przez Sąd należało się powódce już w dacie wystąpienia z powództwem. Z opinii biegłej S. wynika, że ewentualne zwiększone następstwa traumy, jakiej doznała powódka, utrzymywały się przez okres dwóch lat. Biegła wyjaśniła również, że normalne skutki żałoby utrzymują się właśnie przez ten czas. Skoro powódka wystąpiła z pozwem po upływie tak znacznego okresu, uznać należy, że w dacie jego doręczenia pozwanemu rozmiar jej krzywdy był już ustabilizowany i na ten właśnie dzień Sąd orzekł o jego rozmiarze. Właściwą datą, od której należy liczyć odsetki, był dzień doręczenia pozwu pozwanemu.

W kwestii odszkodowania sąd wskazał , że znaczne pogorszenie sytuacji życiowej dotyczy nie tylko obecnej sytuacji materialnej, lecz także utraty realnej możliwości polepszenia warunków życia i realizacji planów życiowych. Pogorszenie sytuacji życiowej nie musi więc przejawiać się tylko w postaci wystąpienia szkody materialnej. Pogorszenie musi mieć charakter obiektywny i wynikać ze śmierci osoby najbliższej. Decydujące nie są subiektywne odczucia pośrednio poszkodowanego, ale kryteria obiektywne. Powódka tytułem odszkodowania domagała się zasądzenia ostatecznie 74 258 zł, pierwotnie wskazując, że kwota 31 131,41 zł stanowi różnicę między uzyskiwanymi przez nią świadczeniami z tytułu renty a możliwymi do uzyskania zarobkami w wysokości minimalnego wynagrodzenia netto w latach 2000-2010, zaś kwota 32 808 zł określa wysokość zaciągniętych przez powódkę od przyjaciółki z USA pożyczek na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb życiowych. Następnie w piśmie z 2015 r. powódka wskazała, że kwota ta odpowiada wysokości kredytu jaki zaciągnęła w banku.

Jak ustalono, powódka jeszcze przed śmiercią matki pobierała rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy, jej koleżanki wskazywały, że dodatkowo gdzieś pracowała ale nie było im wiadome gdzie. Powódka nie podała, w jakiej wysokości otrzymywała wynagrodzenie z tytułu tych prac, co jest konieczne, by porównać wysokość osiąganych przez nią dochodów z pracy z wysokością dochodów osiąganych już po śmierci matki i orzeczeniu o niezdolności do pracy z powodu problemów natury psychicznej. Tak ustalona różnica stanowiłaby szkodę. Powódka twierdzi, że taką szkodą jest różnica między wysokością wynikającego z ustawy minimalnego wynagrodzenia pracownika w Polsce a wysokością dochodów uzyskiwanych z renty ale nie sposób przyznać racji takiemu rozumowaniu, bowiem powódka wbrew ciążącemu na niej obowiązkowi z art. 6 k.c. nie wykazała, jakie były jej zarobki (uzyskiwane niezależnie od renty) przed śmiercią matki. Nie istnieje przy tym żadne domniemanie, że każda osoba która pracuje, uzyskuje wynagrodzenie co najmniej w wysokości minimalnej średniej krajowej. Nie ma zatem podstaw do uznania, że gdyby nie śmierć matki i związane z tym następstwa, to powódka osiągałaby wskazywane przez nią dochody. Należy mieć również na uwadze, że obecnie, choć powódka nie ma orzeczonej całkowitej niezdolności i mogłaby wykonywać lekką pracę umysłową lub fizyczną, to jednak żadnej pracy nie świadczy i nie uzyskuje żadnych dochodów. Istotne jest, że - jak zeznała sama powódka - jej matka przed śmiercią nie pomagała jej finansowo, bowiem sytuacja obu kobiet w tym zakresie była trudna. Doświadczenie życiowe przemawia przy tym za tym, iż to powódka z biegiem czasu byłaby obciążana koniecznością choćby częściowej alimentacji matki, która cierpiąc na zespół psychoorganiczny potrzebowała wykwalifikowanej opieki ze strony innych osób, a to wiąże się z kosztami. Roszczenie w tym zakresie nie jest więc zasadne.

Co do zwrotu pożyczki udzielonej przez J. P. (1) Sąd zaznaczył, że J. P. (1) wprost podała, iż pożyczki udzielane były z jej inicjatywy i od samego początku miała świadomość, że to jest jej serdeczny gest w stronę powódki, z którą była zaprzyjaźniona, a zwrot zależy wyłącznie od powódki i był bezpośrednio uzależniony od ewentualnej poprawy jej sytuacji finansowej. W ocenie Sądu były to darowizny na rzecz powódki. Skoro powódka nie jest zobowiązana do zwrotu tych kwot, gdyż w rzeczywistości nigdy nie była dłużnikiem J. P. (1), to nie sposób twierdzić, by przekazane jej środki finansowe określały szkodę. Tym samym i w tej części roszczenie było bezpodstawne.

Nie sposób także przyjąć, że sytuacja majątkowa powódki uległa pogorszeniu. Zmarła w żaden sposób nie pomagała jej w utrzymaniu a stan ten z pewnością nie uległby zmianie, bowiem matka powódki miała już 81 lat i trudno było wymagać od niej łożenia na dorosłą córkę. Wręcz przeciwnie - to powódka powinna pomagać swej matce. Powódka domagała się z tego tytułu kwoty równej aktualnemu zadłużeniu. W ocenie sądu nie wykazano jednak, by między śmiercią matki powódki a tym zadłużeniem był jakikolwiek związek przyczynowy. Biegła E. S. w sposób przekonujący stwierdziła, że pogorszenie stanu zdrowia powódki w związku ze śmiercią jej matki, utrzymywało się przez okres jedynie dwóch lat. Z dokumentów ZUS wynika także, że podstawą do renty zaburzenia psychiczne stały się dopiero od roku 2004. W sprawie nie wykazano też, by ewentualne obniżenie dochodów powódki miało związek ze śmiercią jej matki. Powódka przebywała na rencie już wcześniej a w sprawie nie wykazano, by ta niezdolność powiększyła się właśnie w następstwie śmierci matki.

O kosztach postępowania Sąd orzekł na podstawie art. 100 k.p.c.

Apelacje od powyższego wyroku wnieśli: powódka, strona pozwana i interwenient uboczny.

Powódka w swojej apelacji domagała się zmiany wyroku w punktach II-V i zasądzenia na jej rzecz kwoty 194 258 zł tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania, a także kwoty 6642 zł (w tym VAT) tytułem kosztów zastępstwa procesowego. Żądała także kosztów pomocy prawnej udzielnej z urzędu w postępowaniu apelacyjnym.

Powódka zarzuciła naruszenie:

- art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 448 k.c. i 24 § 1 k.c., polegające na przekroczeniu zasady swobodnej oceny dowodów i uznaniu niezgodnie z materiałem dowodowym, że stopień krzywdy doznanej przez powódkę kształtuje się na poziomie średnim, więź łącząca powódkę z matką nie była szczególnie głęboka a trauma powódki związana ze śmiercią matki utrzymywać się mogła jedynie przez 2 lata od tego zdarzenia,

- art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 446 § 3 k.c. poprzez dokonanie niewłaściwej oceny dowodów skutkujące uznaniem, że powódka nie poniosła szkody i nie nastąpiło znaczne pogorszenie jej sytuacji życiowej,

- § 2 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 28 września 2002 r. i przyznanie adwokatowi z urzędu wynagrodzenia w stawce minimalnej, podczas gdy nakład pracy pełnomocnika uzasadniał stawkę 150 %.

Rozwijając zarzuty powódka podniosła, że konflikt powódki z matką należy umiejscowić w latach 90-tych ub. wieku, zaś z chwilą wyjazdu córki powódki (a wnuczki zmarłej) kontakty powódki z matką ustabilizowały się. Powzięcie wiadomości o złym stanie matki od świadków Jehowy nie oznacza, że relacje powódki z matką były złe. Zasądzone zadośćuczynienie jest zbyt niskie i nieadekwatne do rozmiaru przeżytej tragedii. Odszkodowanie zaś należy się powódce, bo gdyby nie doświadczyła tej traumy, mogłaby pracować i osiągać co najmniej minimalne wynagrodzenie. Zadłużenie powódki u przyjaciółki nadal istnieje i można się spodziewać konieczności jego zwrotu.

Pozwany Szpital zaskarżył wyrok w zakresie punktów I, III, IV i V, domagając się zmiany wyroku i oddalenia powództwa oraz zasądzenia kosztów na rzecz strony pozwanej za obie instancje, lub uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

W apelacji strony pozwanej podniesiono zarzuty naruszenia:

1. przepisów prawa materialnego poprzez ich niewłaściwą interpretację, a to:

- art. 448 k.c. w zw. z art. 24 k.c. poprzez uznanie, że zostało naruszone dobro powódki w postaci więzi rodzinnej, co wobec ustalonego charakteru relacji między nią a matką nie miało miejsca, uznanie, że powódce należy się zadośćuczynienie, oraz że kwota 30 tys. zł jest adekwatna, podczas gdy jest rażąco zawyżona z uwagi na rozmiar krzywdy i znaczny upływ czasu od zdarzenia,

- art. 448 k.c. w zw. z art. 24 k.c. i 6 k.c. poprzez zasądzenie zadośćuczynienia w sytuacji, gdy powódka nie wykazała istnienia i naruszenia jej dobra osobistego w postaci więzi z matką,

- art. 481 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 455 k.c. i 448 k.c. przez błędną wykładnię i przyjęcie, że odsetki należą się powódce od dni a doręczenia pozwu a nie od dnia wyrokowania, pozwany bowiem nie może ponosić odpowiedzialności za długotrwałość procesu, zaś ustalenie wysokości zadośćuczynienia nastąpiło dopiero na chwilę wyrokowania,

2. przepisów prawa procesowego, a to:

- art. 233 § 1 k.p.c. poprzez błędy w ocenie dowodów i niewłaściwe ustalenia faktyczne polegające na przyjęciu istnienia między powódką a jej matką więzi wymagającej ochrony,

-art. 100 k.p.c. poprzez wadliwe wyliczenie kosztów mimo przyjęcia prawidłowej zasady rozdzielenia ich pomiędzy strony.

Interwenient uboczny zaskarżył wyrok w punktach I, III i IV, domagając się zmiany wyroku i oddalenia powództwa w całości a także zasądzenia na jego rzecz kosztów procesu za obie instancje, lub uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

Apelujący interwenient zarzucił naruszenie:

- art. 232k.p.c. i 6 k.c. w zw. z art. 227 k.p.c. przez uznanie, że powódka wykazała zasadność i wysokość swojego roszczenia oraz zasadność początkowej daty odsetek,

- art. 233 § 1 k.p.c. poprzez błędną ocenę dowodów i w konsekwencji uznanie, że powódkę ze zmarłą matką łączyła więź emocjonalna, która uzasadnia zasądzenie zadośćuczynienia,

- art. 328 § 2 k.p.c. poprzez niewskazanie w uzasadnieniu dowodów, na których sąd się oparł, ustalając wysokość zadośćuczynienia i początkową datę odsetek,

- art. 448 k.c. w zw. z art. 24 § 1 k.c. poprzez ich błędną wykładnię w zakresie pojęcia „odpowiednia suma”, co doprowadziło do zasądzenia rażąco wygórowanego zadośćuczynienia,

- art. 481§ 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c. i 362 k.c. poprzez zasądzenie odsetek od dnia 18 listopada 2010 r., podczas gdy ustalenie krzywdy możliwe było dopiero przed wydaniem wyroku, zatem odsetki winny być liczone od dnia wyrokowania.

Sąd Apelacyjny przyjął za własne ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd Okręgowy i zważył, co następuje:

Podniesione przez apelujące strony zarzuty pogrupować można, kierując się ich treścią i wskazaniem naruszonego przepisu.

Na wstępie rozważyć należy zarzuty, dotyczące oceny dowodów i ustaleń stanu faktycznego, bowiem jedynie wówczas, gdy stan faktyczny ustalony został prawidłowo, można dokonywać trafnych rozważań prawnych. Kwestionowana w apelacjach ocena dowodów oraz dokonanych na podstawie dowodów ustaleń faktycznych skupia się na kwestii istnienia więzi między powódką a jej matką (apelacja pozwanego i interwenienta ubocznego) oraz siły tej więzi (apelacja powódki) a także rozmiaru krzywdy (apelacja powódki). Apelujący podnosząc te okoliczności, zarzucali naruszenie art. 233 § 1 k.p.c. Sąd Apelacyjny zwraca uwagę, że ocena wiarygodności i mocy dowodów jest podstawowym zadaniem sądu orzekającego, wyrażającym istotę sądzenia, a więc rozstrzygania kwestii spornych w warunkach niezawisłości, na podstawie własnego przekonania sędziego przy uwzględnieniu całokształtu zebranego materiału. Skuteczne postawienie zarzutu naruszenia przez sąd art. 233 § 1 k.p.c. wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Nie wystarcza przekonanie strony o innej, niż przyjął sąd wadze (doniosłości) poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu. W przypadku zaś osobowych źródeł dowodowych, przy ocenie których istotne znaczenie ma bezpośredni wydźwięk zeznań złożonych przed składem orzekającym, sąd odwoławczy ma ograniczone możliwości ingerencji w dokonane na podstawie tych dowodów ustalenia faktyczne. Zmiana ustaleń nastąpić może zupełnie wyjątkowo, w razie oczywistej błędności oceny materiału mającego jednoznaczną wymowę (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 listopada 2003 r., IV CK 183/02).

W niniejszej sprawie żadna z apelacji nie sprostała wymogom skutecznego postawienia omawianych zarzutów. W apelacji powódki argumentacja polega na odwołaniu się do wypowiedzi powódki i przedstawieniu własnej oceny tych twierdzeń a także własnej oceny faktu pozyskania określonych kwot od przyjaciółki. W żadnym fragmencie w apelacji powódki nawet nie próbuje się przeprowadzić jurydycznego wywodu wskazującego na uchybienie zasadom doświadczenia życiowego lub logicznego rozumowania.

Z kolei w apelacjach pozwanego i interwenienta ubocznego zarzuca się niewłaściwe ustalenie, iż w ogóle pomiędzy powódką a jej matką istniała więź emocjonalna, uzasadniająca przyznanie zadośćuczynienia. Jednakże i w tych apelacjach brak odpowiedniego wywodu, który czyniłby taki zarzut skutecznym. Apelujący dokonują własnej oceny zgromadzonego materiału, przy czym pozwany akcentuje przede wszystkim wnioski, jakie Sąd Okręgowy wyciągnął, interwenient zaś wskazuje kilka z przeprowadzonych przez Sąd dowodów. W obydwu tych apelacjach nie wskazuje się przy użyciu wyżej wspomnianych kryteriów oceny dowodów, dlaczego zdaniem apelujących ocena dowodów i ustalenia są niewłaściwe, lecz akcentuje się korzystne dla apelujących fragmenty materiału dowodowego, budując de facto odmienny stan faktyczny.

Odwołując się zatem do wcześniejszych wywodów teoretycznych stwierdzić należy, że zdaniem Sądu Apelacyjnego Sąd pierwszej instancji nie dopuścił się przy ocenie dowodów naruszenia zasad wynikających z omawianego przepisu. Materiał dowodowy został zanalizowany wszechstronnie i z ustalonych faktów Sąd ten wysnuł prawidłowe wnioski, prowadzące w konsekwencji do uznania powództwa za częściowo zasadne. Sąd Okręgowy starannie zebrał, szczegółowo rozważył wszystkie dowody i ocenił je w sposób nie naruszający swobodnej oceny dowodów, uwzględniając w ramach tejże oceny zasady logiki i wskazania doświadczenia życiowego. Wobec tego nie sposób jest podważać adekwatności dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń do treści przeprowadzonych dowodów.

Co do pozostałych zarzutów naruszenia prawa procesowego, podniesione one zostały w apelacjach pozwanego i interwenienta ubocznego. Pozwany kwestionuje prawidłowość rozliczenia kosztów procesu (o czym będzie jeszcze mowa), interwenient zaś zarzuca naruszenie art. 232 k.p.c. w zw. z art. 6 k.c. (czyli częściowo opiera go na prawie materialnym) i art. 328 § 2 k.p.c.

Pierwszy z wymienionych wyżej, tj. zarzut naruszenia 232 k.p.c. w zw. z art. 6 k.c. jest całkowicie bezzasadny. Wskazywany w apelacji interwenienta jako przedmiot naruszenia przepis art. 232 k.p.c. nigdy przez sąd naruszony zostać nie może. Przepis ten nie nakłada na sąd żadnego obowiązku, ale stanowi o obowiązku wskazywania dowodów przez strony. Nie sposób sobie nawet abstrakcyjnie wyobrazić, w jaki sposób sąd mógłby temu obowiązkowi uchybić.

Z kolei zgodnie art. 6 k.c. ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Naruszenie zasad rozkładu ciężaru dowodu przez sąd orzekający ma miejsce wtedy, gdy sąd ten przypisuje obowiązek dowodowy innej stronie niż ta, która z określonego faktu wywodzi skutki prawne albo wiąże negatywne skutki z nieprzeprowadzeniem dowodu dla strony, która nie była obciążona przeprowadzeniem tego dowodu. W orzecznictwie naruszenie zasad rozkładu ciężaru dowodu kwalifikowane jest jako naruszenie prawa materialnego (tak SN w wyroku z 15 marca 2012 r., I CSK 345/11). Uznanie przez sąd, że przeprowadzone dowody nie są wystarczające do przyjęcia za udowodnione istotnych dla sprawy okoliczności, jest kwestią oceny dowodów, a nie zasad rozkładu ich ciężaru. Zarzut niewłaściwej oceny przez sąd dowodów nie jest zarzutem naruszenia art. 6 k.c., ale przepisów k.p.c. (tak trafnie SN w wyroku z 29 kwietnia 2011 r., I CSK 517/10), zaś stwierdzenie, że strona nie udowodniła swoich racji a mimo to sąd uwzględnił jej żądania nie może stanowić zarzutu opartego na treści art. 6 k.c.

Co do zarzutu naruszenia art. 328 § 2 k.p.c. zauważyć trzeba, że może on być podniesiony tylko wówczas, gdy uzasadnienie orzeczenia sporządzono w taki sposób, że nie można odtworzyć rozumowania sądu i dokonać kontroli instancyjnej. Taka sytuacja w tej sprawie w żadnym wypadku nie zachodzi. Nadto kwestia rozmiaru zadośćuczynienia (wysokości kwoty) przyznawanego na podstawie art. 448 k.c. ma charakter ocenny, dlatego przy jego ustalaniu sądy zachowują duży zakres swobody – o czym będzie jeszcze mowa poniżej – i jest to w istocie materia objęta zarzutem naruszenia art. 448 k.c. Jeśli zaś chodzi o odsetki. Sąd Okręgowy obszernie wypowiedział się na ten temat w uzasadnieniu wyroku – jest to problem materialnoprawny i będzie o nim mowa przy rozważaniu zarzutów opartych na art. 481 i in. k.c.

Zarzuty naruszenia prawa materialnego skupiają się przede wszystkim na zakwestionowaniu istnienia dobra osobistego, podlegającego ochronie (apelacje pozwanego i interwenienta ubocznego) oraz zakwestionowaniu stopnia doznanej krzywdy (apelacja powódki). Zauważyć przy tym należy, że nieprawidłowo w apelacji powódki zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. połączony został w „związek” z przepisami prawa materialnego, niemniej jednak skoro z treści apelacji wynika, co powódka kwestionuje, zarzuty te podlegały rozważeniu.

Nie kwestionowano już na obecnym etapie postępowania prawidłowego w ocenie Sądu Apelacyjnego stanowiska Sądu Okręgowego, iż roszczenie powódki nie jest przedawnione oraz że spełnione zostały przesłanki odpowiedzialności pozwanego Szpitala na podstawie art. 430 k.c.

Zważywszy na stwierdzony wyżej brak skuteczności zarzutów dotyczących oceny dowodów i ustaleń faktycznych, odwołać się należy obecnie do dokonanej przez Sąd I instancji oceny istnienia dobra osobistego, podlegającego ochronie a mającego postać więzi rodzinnej. Teoretyczne wywody Sądu Okręgowego w tej kwestii, czynione na tle art. 448 i 24 § 1 k.c. należy zaakceptować, są bowiem trafne. W zarzutach apelacyjnych pozwanego i interwenienta ubocznego także nie kwestionuje się co do zasady tego, że więź rodzinna jest chronionym dobrem osobistym. Nie można jednak zgodzić się z twierdzeniami tych apelujących, iż więź rodzinna pomiędzy powódką a jej matką nie istniała w ogóle (zatem nie można mówić o jej zerwaniu) lub była tak słaba, że nie ma podstaw do zasądzenia zadośćuczynienia. Takie stwierdzenie stoi w sprzeczności z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji, których apelującym nie udało się zakwestionować. Trafna jest zatem ocena Sądu, iż więź ta nie była szczególnie głęboka, na co wskazuje wybrany zarówno przez powódkę, jak i jej matkę sposób życia, niewielka częstotliwość kontaktów, brak wzajemnego wpływu na podejmowane przez każdą z nich decyzje. Słusznie podkreśla Sąd, że zarówno matka, jak i powódka żyły każda własnym życiem, czego wyraźnym dowodem jest np. decyzja powódki o wyjeździe do USA na dłuższy czas, kiedy jej matka liczyła już 80 lat oraz to, w jakich okolicznościach i od kogo powódka dowiedziała się o złym stanie zdrowia swojej matki. Z kolei wnioski wypływające z opinii biegłej a dotyczące głównie następstw zdarzenia w postaci śmierci matki powódki i okoliczności tej śmierci jednoznacznie potwierdzają istnienie takiej więzi (choć nie o takiej sile, jaka sugeruje powódka). Słusznie zatem przyjął Sąd Okręgowy, że więź między powódką a jej matką istniała, jakkolwiek relacje między nimi odbiegały od typowych relacji rodzinnych.

Tym samym – z wyżej przytoczonych względów - nie można uznać za zasadny zarzutu powódki podnoszonego w punkcie 1b) zarzutów, dotyczącego więzi. Nie sposób bowiem przyjąć, by zgodnie z twierdzeniem powódki więź ta była silna - w takim wypadku stosunki rodzinne układałyby się inaczej.

(...) omawianej więzi ma związek w niniejszej sprawie z rozmiarem krzywdy, doznanej przez powódkę, a zatem z zarzutami opartymi na treści art. 448 k.c. Pozwany i interwenient uboczny wskazują bowiem, że słabość lub brak więzi oznacza w tej sprawie niemożność zasądzenia na rzecz powódki jakiegokolwiek zadośćuczynienia, powódka zaś wskazuje, że zadośćuczynienie jest zbyt niskie. Zarzuty te wiążą się z problemem „odpowiedniej sumy”, o jakiej mowa w w/w przepisie. Celem przyznania ochrony w formie majątkowej (pieniężnego zadośćuczynienia) jest zrekompensowanie i złagodzenie doznanej krzywdy moralnej. Jak już wspomniano wcześniej, przy jego ustalaniu sądy zachowują duży zakres swobody – pozostawiono tę kwestię do oceny w ramach tzw. prawa sędziowskiego. Oznacza to, że określenie wysokości zadośćuczynienia za doznaną krzywdę stanowi istotne uprawnienie sądu rozstrzygającego sprawę w pierwszej instancji. Niedający się ściśle wymierzyć charakter krzywdy sprawia, że ustalenie stosownej sumy nastręcza trudności. Jednakże nie budzi wątpliwości to, że każda sprawa winna być rozpatrywana przez pryzmat indywidualnych okoliczności danego wypadku. W konsekwencji – zgodnie z utrwalonym w orzecznictwie i literaturze stanowiskiem strona może skutecznie zakwestionować wysokość zadośćuczynienia tylko wtedy, kiedy nieproporcjonalność do wyrządzonej krzywdy jest wyraźna lub rażąca (zob. m.in. wyrok SN z dnia 15 października 2009 r., I CSK 83/2009, wyrok SN z dnia 8 sierpnia 2007 r., I CSK 165/2007).

Podkreśla się w orzecznictwie, że na rozmiar krzywdy wywołanej śmiercią bliskiej osoby mają przede wszystkim wpływ dramatyzm doznań osoby bliskiej, poczucie osamotnienia i pustki, cierpienia moralne i wstrząs psychiczny wywołany śmiercią osoby najbliższej, rodzaj i intensywność więzi łączącej pokrzywdzonego ze zmarłym, wystąpienie zaburzeń będących skutkiem tego odejścia (np. nerwicy, depresji), roli w rodzinie pełnionej przez osobę zmarłą, stopień w jakim pokrzywdzony będzie umiał się znaleźć w nowej rzeczywistości i zdolności jej zaakceptowania, leczenie doznanej traumy, wiek pokrzywdzonego (tak np. SA w Ł. w sprawie I ACa 1453/16). Jednakże zasądzona kwota zadośćuczynienia nie może być symboliczna, musi mieć charakter kompensacyjny i musi spełniać także funkcję represyjną wobec sprawcy naruszenia. Suma ta bowiem powinna być „odpowiednia", a jej określenie musi uwzględniać wszystkie okoliczności sprawy – co nie zmienia faktu, że zależy od swobodnego uznania sędziowskiego (por. wyrok SA w Lublinie z dnia 27 listopada 2008 r., I ACa 565/2008).

Sąd orzekający w niniejszej sprawie wziął pod uwagę wszystkie okoliczności, składające się na przedmiotowy stan faktyczny. Apelujący w tym powódka - nie zdołali zakwestionować ustaleń stanu faktycznego i oceny dowodów, zatem m.in. z opinii biegłej, czyli jednego z dowodów, prawidłowo ocenionego przez sąd wynika, że podkreślany i akcentowany przez powódkę jej stan psychiczny oraz wskazywane następstwa (trauma po śmierci matki) utrzymywać się mógł przez 2 lata od tego zdarzenia. Biegła opiniująca w niniejszej sprawie wielokrotnie odnosiła się do tej kwestii, a prawidłowość sporządzonych przez nią opinii także nie została przez apelujących skutecznie zakwestionowana. Z materiału dowodowego, m.in. z opinii wynika przede wszystkim to, że stan psychiczny powódki, określany przez biegłą aktualnie jako zaburzenia depresyjne o łagodnym nasileniu, nie jest wyłącznie wynikiem śmierci matki, nawet jeśli subiektywnie powódka przedstawia takie przekonanie. Nie ma to potwierdzenia w dowodach, bowiem już w 1996 r. (jak wynika z orzeczenia ZUS) rozpoznano u powódki nerwicę wegetatywną, w 1999 r. zwrócono uwagę na nadpobudliwość nerwową. Pierwsze wzmianki o nerwicy wegetatywnej pochodzą z 1984 r. (opinia biegłej z września 2014 r.). Nie ma podstaw, by leczenie szpitalne powódki w 2006 r. wiązać wyłącznie ze śmiercią matki, gdyż powódka doznała innych traumatycznych przeżyć. Charakterystyczny jest brak zapisów o relacji z matką, jej śmierci i przeżyciach z tym związanych w dokumentacji medycznej z leczenia psychiatrycznego z przychodni na Pl. (...) (podkreślany przez biegłą w opinii z maja 2014 r.). Powtórzyć należy za opinią biegłej, iż śmierć osoby bliskiej jest zawsze stresem o znacznym nasileniu, ale należy uwzględnić specyficzne, pozbawione serdeczności relacje powódki z matką. Podzielić należy zatem pogląd, że jakkolwiek reakcja powódki na śmierć matki przekraczała normalną reakcję w ramach żałoby, to – zgodnie z kategorycznym stwierdzeniem biegłej - były inne elementy, pogarszające stan psychiczny powódki, związane z linią życiową powódki i różnymi niepowodzeniami. Podzielić należy także opinię, że związek między pogorszonym stanem psychicznym powódki a śmiercią matki mógł trwać przez 2 lata od śmierci matki.

Powyższe rozważania mają znaczenie dla oceny wysokości kwoty zadośćuczynienia. Nawiązując do wcześniejszych stwierdzeń, uznać należy, że kwota 30 000 zł została przez Sąd Okręgowy dobrana adekwatnie do przedmiotowego stanu faktycznego – do rozmiaru krzywdy, doznanej przez powódkę. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, by była ona rażąco zawyżona lub zbyt niska. Zadośćuczynienie ma mieć przede wszystkim charakter kompensacyjny, wobec czego jego wysokość nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość. Zasądzona kwota niewątpliwie taką wartość dla powódki. ma. Kwota 30 000 zł nie jest nadmierna w stosunku do doznanej krzywdy, jest "odpowiednia" także w tym znaczeniu, że została utrzymana w rozsądnych granicach.

Powódka zaskarżyła rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego także w tej części, w jakiej oddaleniu uległo żądanie odszkodowania. Apelująca w tym zakresie powódka poprzez art. 446 § 3 (znowu niewłaściwie postawiony w zbiegu z art. 233 § 1 k.p.c.) odwołała się do pogorszenia jej sytuacji życiowej. W toku postępowania przedstawiała różne wyliczenia dochodzonej kwoty, które wymienił w uzasadnieniu wyroku Sąd I instancji.

W razie śmierci poszkodowanego wszelkie dopuszczalne roszczenia kompensacyjne ustawodawca wskazuje w art. 446 k.c., w sposób szczególny określając reguły naprawienia szkody. Mają one charakter odszkodowawczy i można ich dochodzić wyłącznie w ramach odpowiedzialności z tytułu czynów niedozwolonych. Zakresem odszkodowania na podstawie art. 446 § 3 k.c. objęty jest uszczerbek, określany mianem pogorszenia się sytuacji życiowej wskutek śmierci poszkodowanego, wywołanej uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia. W doktrynie ugruntował się pogląd, według którego przepis ten normuje roszczenie o naprawienie szkody majątkowej. Szkoda ta jest wyrządzona nie bezpośrednio przez śmierć poszkodowanego, lecz przez znaczne pogorszenie się sytuacji życiowej najbliższego członka rodziny wywołane tą śmiercią. Jak interpretuje J. C. w Komentarzu do k.c. (Lexis Nexis 2014) znaczne pogorszenie się sytuacji życiowej może obejmować szereg zdarzeń o charakterze przeważnie osobistym, lecz skutkach majątkowych, choć często bardzo trudnych czy wręcz niemożliwych do precyzyjnego oszacowania w pieniądzu (np. stres, depresja lub poczucie osamotnienia, które uniemożliwiają osiąganie z pracy lub innej działalności dotychczasowych zysków; także utrata nadziei na wsparcie materialne, którego można byłoby w przyszłości oczekiwać od zmarłego).

Sąd Apelacyjny w Krakowie w sprawie I ACa 1556/16 wskazywał (z odwołaniem się do treści wyroku SN z dnia 25 listopada 2010 r., sygn. akt I CSK 702/09)., iż celem uregulowania z art. 446 § 3 k.c. jest chociażby częściowe zrekompensowanie uszczerbku w postaci znacznego pogorszenia sytuacji życiowej, będącego następstwem zdarzenia, w którym poniósł śmierć najbliższy członek rodziny. Odszkodowanie to ma szczególny charakter, polegający na dążeniu do naprawienia szkody majątkowej, która jest ściśle powiązana z krzywdą niemajątkową, a ponadto obie postacie tych szkód wzajemnie negatywnie na siebie oddziałują, skutkując znacznym pogorszeniem sytuacji życiowej. Powoduje to trudności w ścisłym wyliczeniu rozmiaru tej szkody, stąd mowa o "stosownym", a nie "należnym" odszkodowaniu i wymaga rozważenia wszystkich okoliczności konkretnej sprawy. Ocena pogorszenia tej sytuacji i stopnia jego rozległości w znaczeniu sfer życia, których dotknęło, powinna być prowadzona w oparciu o szczegółową analizę położenia, w jakim znajduje się osoba uprawniona z uwzględnieniem wszystkich okoliczności, które mają wpływ na jej warunki (trudności) życiowe, wiek, stopień samodzielności życiowej, stosunki rodzinne i majątkowe, warunki wychowawcze oraz przeprowadzenie porównania z sytuacją, w jakiej znalazłby się uprawniony, gdyby nie śmierć osoby bliskiej. Znaczne pogorszenie zależne jest od rozmiarów ujemnych następstw o charakterze majątkowym, a także zmian z sferze dóbr niemajątkowych, już istniejących oraz dających się przewidzieć w przyszłości na podstawie zasad doświadczenia życiowego. Wszystkie te okoliczności, które stanowią przesłanki odpowiedzialności odszkodowawczej, winny być wykazane przez powódkę.

W apelacji powódka odwołuje się do dwóch argumentów: pierwszy - gdyby nie doświadczyła traumy związanej ze śmiercią matki, to mogłaby podjąć zatrudnienie w pełnym wymiarze i otrzymywać co najmniej minimalne wynagrodzenie za pracę, a zatem odnoszenie się do takiego minimalnego wynagrodzenia jest zasadne. Drugi argument dotyczy kwot otrzymanych od J. P. (1), które musi zwrócić. Żaden z tych argumentów nie jest jednak skuteczny. Jak wynika z postępowania dowodowego, na długo przed śmiercią matki powódka była rencistką z powodu całkowitej lub częściowej niezdolności do pracy, powodowanej przez szereg chorób (lata 1996-1999). Od roku 2004 jedną z przyczyn niezdolności był stan psychiczny powódki. Ponownie trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że nie istnieje obecnie związek przyczynowy między schorzeniami psychiatrycznymi powódki a śmiercią jej matki, który to związek zachodził jedynie przez 2 lata od tego tragicznego zdarzenia. Nie ma żadnego dowodu na to, że gdyby nie śmierć matki, to powódka pracowałaby i osiągała przynajmniej minimalne wynagrodzenie. Nie ma też żadnego dowodu na to, czy i ile powódka zarabiała przed śmiercią matki obok otrzymywanej renty ani gdzie pracowała (dorabiała). Słusznie stwierdza Sąd Okręgowy, że istnieją różne formy zarobkowania i nie można domniemywać, że pracujący (o ile ten fakt powódka by wykazała) zarabia co najmniej średnią krajową, co miałoby być podstawą wyliczeń.

Co do kwot, jakie powódka uzyskała od swojej przyjaciółki, Sąd Okręgowy ustalił, że J. P. (1) pożyczyła je powódce. W rozważaniach prawnych – nadal traktując te kwoty jako pożyczone – Sąd jednocześnie stwierdził, że „pożyczka miała charakter darowizny”, przy czym w istocie chodziło o to, że J. P. nie domaga się jak dotąd zwrotu tych sum, zatem powódka nie jest obowiązana do ich zapłaty. W ocenie Sądu Apelacyjnego ustalenie (str. 8 uzasadnienia zaskarżonego wyroku), iż jest to pożyczka, jest prawidłowe. Termin zwrotu pożyczki nie musi być określony w chwili jej zawarcia, zatem problem zwrotu pożyczonych kwot może się uaktualnić w przyszłości, zaś roszczenie o zwrot pożyczonych kwot – skoro nie żąda tego na razie pożyczkodawczyni – nie jest jeszcze wymagalne. W żadnym jednak wypadku (czy to traktowania umowy między powódką a J. P. jako pożyczki, czy jako darowizny) nie został wykazany związek przyczynowy między udzieleniem tej pożyczki a następstwami śmierci matki powódki, obciążającymi pozwanego. Przekazanie kwot powódce miało miejsce wiele lat po śmierci matki i w żaden sposób nie wykazano jego związku z tym tragicznym zdarzeniem.

Reasumując - to na powódce spoczywał ciężar wykazania, że w sprawie zaktualizowały się przesłanki uzasadniające przyznanie odszkodowania. W zakresie żądania odszkodowania powódka temu ciężarowi nie sprostała.

Co do zarzutów pozwanego i interwenienta ubocznego w przedmiocie początkowej daty odsetek od zasądzonej kwoty, podzielić należy wywody Sądu I instancji w zakresie przedstawionych w uzasadnieniu stanowisk judykatury, a w szczególności pogląd, że początkowy termin naliczania odsetek może różnie się kształtować w zależności od okoliczności sprawy. Rozważając tę kwestię należy zwrócić uwagę na to, że w ramach pierwotnie żądanej przez powódkę kwoty (100 000 zł), z tytułu zadośćuczynienia powódka dochodziła kwoty 36 060,59 zł (k. 105). Utrzymała się przy swoim żądaniu w zakresie kwoty 30 000 zł, a zatem już na chwilę doręczenia pozwu żądanie to było zasadne. Jak słusznie podkreśla Sąd Okręgowy, zagadnienie wymagalności roszczenia o zadośćuczynienie było różnie rozwiązywane w orzecznictwie – przyjmowano zarówno pogląd, iż odsetki należą się od dnia wyrokowania, jak i pogląd, że należą się one od daty wcześniejszej. W niniejszej sprawie Sąd określił wysokość zadośćuczynienia, odnosząc jego kwotę do chwili ustabilizowania się już rozmiaru krzywdy powódki i przyjął że data doręczenia odpisu pozwu pozwanemu jest datą właściwą dla ustalenia początkowego biegu odsetek. Sąd Apelacyjny uznaje ten pogląd za zasadny w okolicznościach niniejszej sprawy, zwracając uwagę, iż zadośćuczynienie jest świadczeniem pieniężnym jak każde inne, a z jego bezterminowego charakteru wynika, że winno zostać spełnione na wezwanie wierzyciela w takim zakresie, który ostatecznie uznany zostanie za uzasadniony. Niespełnienie świadczenia na wezwanie stawia dłużnika w stan opóźnienia ze skutkiem w postaci obowiązku zapłaty odsetek od dłużnej sumy, w tym przypadku - ustawowych. Za przyjęciem innej (późniejszej) daty wymagalności muszą przemawiają szczególne względy, w tym zwłaszcza określenie wymiaru świadczenia według stanu z daty wyrokowania (tak m.in. Sąd Apelacyjny w Katowicach w sprawie I ACa 1160/16). W niniejszej sprawie wymiar świadczenia nie był obliczany na chwilę wyrokowania.

Nie doszło zatem do naruszenia art. 481 § 1 i 2 w zw. z art. 455 k.c.

Co do kosztów postepowania za I instancję Sąd Apelacyjny uznał za zasadny zawarty w apelacji powódki zarzut, dotyczący wysokości wynagrodzenia pełnomocnika z urzędu. Zważywszy bowiem na długotrwałość postępowania, wielość czynności w nim podejmowanych i aktywność pełnomocnika uzasadnionym jest zastosowanie powiększonej stawki (150 % stawki minimalnej, o czym mowa w § 19 p. 1 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu ). Wobec tego wynagrodzenie należne pełnomocnikowi, reprezentującemu z urzędu powódkę w postępowaniu przed Sądem Okręgowym wynosić winno 6642 zł (5400 zł jako 150 % stawki minimalnej, powiększone o podatek od towarów i usług). Z tej kwoty strona pozwana jako przegrywająca w części (15,5%) winna zapłacić powódce kwotę 1029 zł (p. IV wyroku Sądu I instancji), zaś resztę wynagrodzenia pokrywa Skarb Państwa (p. V wyroku Sądu I instancji). Z kolei koszty pełnomocnika strony pozwanej za I instancję to 3617 zł (nie zgłaszano żadnych szczególnych wniosków w tej kwestii), z czego powódka jako przegrywająca w 84,5 % winna zapłacić stronie pozwanej kwotę 3056 zł (p. III wyroku Sądu Okręgowego). W takim zatem zakresie zmieniony został wyrok Sądu Okręgowego.

Z powyższych względów orzeczono jak w sentencji, biorąc za podstawę art. 385 k.p.c. w zakresie, w jakim apelacje oddalono i art. 386 § 1 k.p.c. w zakresie, w jakim jedna z nich została uwzględniona.

Koszty postępowania apelacyjnego rozliczono pomiędzy stronami według zasady określonej w art. 100 k.p.c., tj. rozdzielając je stosunkowo, bowiem co do żądań w zakresie głównych kwot strony przegrały (powódka nie uzyskała zwiększenia zasądzonej na jej rzecz kwoty przy wskazywanej wartości przedmiotu zaskarżenia 164 258 zł, pozwany nie uzyskał oddalenia powództwa co do zasądzonej kwoty 30 000 zł. Sąd Apelacyjny nie znalazł żadnych podstaw do odstąpienia od obciążenia powódki kosztami postępowania apelacyjnego, bowiem skoro znając treść orzeczenia i uzasadnienia Sądu I instancji zdecydowała się ona na zaskarżenie wyroku w tak rozległym zakresie, winna liczyć się także z konsekwencjami finansowymi w rozumieniu konieczności zwrotu kosztów za tę instancję stronie wygrywającej. Powódka przy tej wartości przedmiotu zaskarżenia winna zatem zwrócić pozwanemu kwotę 3 400 zł (powódka przegrywa w zaokrągleniu w 85 %), przy zastosowaniu stawki wynagrodzenia z przedziału § 2 p. 6 w zw. z § 10 ust. 1 pkt 2 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (w II instancji wynoszącej 4050 zł). Z kolei stosownie do § 8 p. 6 w zw. z § 16 ust. 1 p. 2 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu wynagrodzenie pełnomocnika powódki w postępowaniu apelacyjnym wynosi 3 321 zł (2 700 zł + podatek od towarów i usług), z czego – stosując proporcję 84,5% do 15,5% – pozwany winien zwrócić powódce 515 zł, zaś resztę wynagrodzenia pełnomocnikowi z urzędu wypłaci Skarb Państwa. Wymienione wyżej akty prawne, stanowiące podstawę rozliczenia kosztów za postępowanie apelacyjne zastosowano – stosownie do zawartych w nich przepisów przejściowych - w brzmieniu obowiązującym w chwili wniesienia apelacji.

SSA Barbara Baran SSA Wojciech Kościołek SSA Paweł Czepiel