Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 52/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 17 stycznia 2018 r.

Sąd Okręgowy w Słupsku w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący SSO Aldona Chruściel-Struska

Sędzia SSO Jacek Żółć

Ławnicy: Stanisława Krzewina, Dorota Marcinkowska, Mirosław Adamczuk Protokolant sekr. sądowy Paula Romanowska-Pilawka

Prokurator Prokuratury Rejonowej w Człuchowie T. K.

po rozpoznaniu w dniach 13 i 19 grudnia 2017 roku i 10 stycznia 2018 roku sprawy

1. A. S. (1) s. H. i J. z d. H. ur. (...) w C.,

oskarżonego o to, że:

I. w dniu 19 maja 2017r. w C. działając wspólnie i w porozumieniu z J. S. (1) i zgodnie z podziałem ról, w zamiarze bezpośrednim dokonania zabójstwa D. P. wyprowadził cios trzymaną w ręku siekierą w kierunku głowy przewróconego i przytrzymywanego przez J. S. (1) pokrzywdzonego, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na aktywną obronę pokrzywdzonego, który zasłonił się przed ciosem ręką oraz z uwagi na interwencję osoby trzeciej, która wytrąciła mu narzędzie z ręki, przy czym zachowaniem swoim spowodował uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonego D. P. pod postacią rany ciętej ręki prawej naruszający czynności narządu ciała pokrzywdzonego na czas do 7 dni,

tj. o czyn z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 148 § 1 kk i art. 157 § 2 kk w zw. z art. 11 § 1 kk

2. J. S. (1) s. H. i J. z d. H. ur. (...) w C.,

oskarżonego o to, że:

II. w dniu 19 maja 2017 r. w C., działając wspólnie z A. S. (1) i zgodnie z podziałem ról, w zamiarze bezpośrednim dokonania zabójstwa D. P., przewrócił i zadając mu ciosy przytrzymywał na ziemi pokrzywdzonego umożliwiając A. S. (1) wyprowadzenie ciosu siekierą w kierunku głowy pokrzywdzonego, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na aktywną obronę pokrzywdzonego, który zasłonił się przed ciosem ręką oraz z uwagi na interwencję osoby trzeciej, która wytrąciła A. S. (1) narzędzie z ręki, przy czym zachowaniem swoim spowodował uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonego D. P. pod postacią złamania IX żebra po stronie prawej linii łopatkowej naruszający czynności narządu ciała pokrzywdzonego na czas powyżej 7 dni,

tj. o czyn z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 148 § 1 kk i art. 157 § 1 kk w zw. z art. 11 § 1 kk

1.  uznaje oskarżonego A. S. (1) za winnego tego, że w dniu 19 maja 2017 roku w C. działając wspólnie i w porozumieniu z J. S. (1) wziął udział w pobiciu D. P., narażając go na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub innego uszkodzenia ciała naruszającego czynności narządu ciała lub powodującego rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni, przy czym A. S. (1) użył wobec pokrzywdzonego siekiery stanowiącej inne podobnie niebezpieczne narzędzie do noża, wyprowadzając nią cios w kierunku głowy D. P., jednak z uwagi na zasłonięcie się przez niego ręką przed ciosem, spowodował u D. P. ranę ciętą ręki prawej naruszającą czynności jego narządu ciała na czas do 7 dni, to jest popełnienia przestępstwa z art. 159 k.k. i art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i za to na mocy art. 159 k.k. przy zast. art. 11 § 3 k.k. skazuje go na karę roku i (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności,

2.  uznaje oskarżonego J. S. (1) za winnego tego, że w dniu 19 maja 2017 roku w C. działając wspólnie i w porozumieniu z A. S. (1) wziął udział w pobiciu D. P., narażając go na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub innego uszkodzenia ciała naruszającego czynności narządu ciała lub powodującego rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni, przy czym poprzez kopnięcie D. P. w tułów, spowodował u niego uszczerbek na zdrowiu pod postacią złamania IX żebra po stronie prawej w linii łopatkowej, naruszający czynności narządu ciała pokrzywdzonego na czas powyżej 7 dni, to jest popełnienia przestępstwa z art. 158 § 1 k.k. i art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i za to na mocy art. 157 § 1 k.k. przy zast. art. 11 § 3 k.k. skazuje go na karę roku pozbawienia wolności,

3.  na mocy art. 39 pkt 2b, art. 41 a § 1 i 4, art. 43 § 1 k.k. orzeka wobec oskarżonych J. S. (1) i A. S. (1) tytułem środka karnego na okres 5 (pięciu) lat zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego D. P. na odległość bliższą niż 50 metrów,

4.  na podstawie art. 46 § 1 k.k. orzeka wobec oskarżonych A. S. (1) i J. S. (1) solidarnie obowiązek zapłaty na rzecz D. P. zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w kwocie 20 000 (dwudziestu tysięcy) złotych,

5.  na mocy art. 232 § 2 k.p.k. nakazuje zwrócić K. S. (1) dowód rzeczowy w postaci siekiery,

6.  na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza każdemu z oskarżonych A. S. (1) i J. S. (1) okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od dnia 19 maja 2017 roku godz. 16, 00 do dnia 17 stycznia 2018 roku, przy czym jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie równa się jednemu dniowi kary pozbawienia wolności,

7.  na podstawie art. 627 k.p.k. i art. 633 k.p.k. zasądza od każdego z oskarżonych A. S. (1) i J. S. (1) na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, według zasady słuszności, a w tym tytułem opłaty kwoty od:

A. S. (1) – 300 złotych,

- J. S. (1) - 180 złotych.

UZASADNIENIE

W dniu 19 maja 2017 roku w C. około godz. 15, 00 doszło do nieporozumienia między 26 – letnim A. S. (1) a 57 – letnim J. K.. J. K. zwrócił A. S. (1) uwagę, aby nie oddawał potrzeb fizjologicznych przy budynku, w którym on sam zamieszkuje. Wówczas A. S. (1) zaczął wyzywać J. K., a następnie rzucił w niego twardym przedmiotem oraz go kopał. Zdarzenie to zaobserwował spacerujący z psem sąsiad J. D. P.. Mężczyzna zwrócił A. S. (1) uwagę i polecił mu pozostawienie J. K. w spokoju. Zdenerwowany tą interwencją A. S. (1) zaczął wygrażać nieznanemu sobie wcześniej D. P. mówiąc, że go zaraz „zapierdoli”.

D. P. odprowadził J. K. w stronę garaży, po czym wracał z psem do swojego miejsca zamieszkania. Po drodze zauważył stojącego obok sklepu (...) A. S. (1), który zaczął go wyzywać. D. P., po powrocie do domu, opowiedział żonie o zdarzeniu, poprosił, aby wzięła telefon i pomogła mu rozpoznać A. S. (1). Oboje wyszli z domu, przed bramkę, gdzie D. P. wskazał R. P. nadal stojącego przy sklepie (...). Kobieta stwierdziła, że zna tego mężczyznę, nie pamiętała jego nazwiska. Widząc małżonków P., A. S. (1) zaczął wyzywać R. P.. Wówczas kobieta zadzwoniła na Policję, informując o zajściu. A. S. (1) wsiadł na rower i zaczął jeździć przy sklepie, a następnie odjechał.

(dowód: częściowo wyjaśnienia A. S. (1) – k. 40 - 41, 51 - 52, 289v – 291, zeznania J. K. – k. 29v, zeznania D. P. - k. 21v, 33 - 34, 35v - 36, 479v - 482v, R. P. – k. 6v, 35v – 36, 115 – 116, 446v - 449v, K. S. (2) – k. 117v, 450, 450v, T. S. – k. 31v, 452v – 453v)

A. S. (1) udał się do miejsca zamieszkania swojego starszego – 34 letniego brata J. S. (1). W mieszkaniu znajdowała się wówczas również konkubina J. S. (2) S. wraz z dzieckiem. A. S. (1) opowiedział bratu o zajściu z D. P., o tym, że ten go wyzywał, po czym poprosił brata o pomoc w pobiciu tego mężczyzny. J. S. (1) wyraził na to zgodę. Przed wyjściem z domu zabrał znajdującą się w mieszkaniu siekierę. Mężczyźni udali się na ul. (...) poszukując D. P..

(dowód: wyjaśnienia A. S. (1) – k. 40 - 41, 51 - 52, 289v – 291, 444, 451v, wyjaśnienia J. S. (1) – k. 45 – 47, 57 – 58, 287v – 289 , 291, 443v – 444, 449, 451- 451v, zeznania S. S. (2) – k. 113 v – 114, 444v, 445, 446)

Gdy A. S. (1) odjechał, D. P. wyszedł na ul. (...), aby ustalić kierunek, w którym oddalił się A. S. (1). R. P. została przy bramce prowadzącej na podwórko swojego miejsca zamieszkania, oczekując na przyjazd Policji. Po chwili D. P. zobaczył, że z ul. (...) naprzeciwko miejsca, w którym on sam się znajduje, wychodzą A. S. (1) i J. S. (1). Gdy A. S. (1) zauważył D. P., zaczął do niego krzyczeć, że zaraz zdechnie, aby nie uciekał. Wówczas D. P. odwrócił się i zaczął iść w kierunku bramki przy swoim podwórku, gdzie stała R. P.. Idąc odwrócił się do mężczyzn i powiedział, żeby A. S. (1) szedł, bo jedzie już Policja. Wówczas zauważył, że J. S. (1) sięgnął pod koszulkę, wyjął zza pasa siekierkę i podał ją A. S. (1). Następnie A. S. (1) i J. S. (1) zaczęli biec w kierunku D. P.. Widząc to, mężczyzna zaczął uciekać. Biegnąc w kierunku bramki, odepchnął żonę, mówiąc, aby uciekała. D. P. wbiegł na podwórko i skierował się w stronę ul. (...). Bracia S. biegli za nim, przy czym J. S. (1) wyprzedził swojego brata.

D. P. z obawy o żonę w pewnym momencie zatrzymał się. J. S. (1) do niego dobiegł i kopnął go obutą nogą w tułów, w linii prawej łopatki, po czym rzucił się całym ciałem na D. P., w wyniku, czego obaj mężczyźni przewrócili się na ziemię. D. P. upadł na podłoże plecami, zaś J. S. (1) upadł przodem swojego ciała na niego. Mężczyźni zaczęli się szarpać. D. P. próbował uwolnić się spod J. S. (1), który swoim ciałem przygniatał lewą rękę D. P. do ziemi. Gdy D. P. znajdował się już w pozycji półleżącej, do obu mężczyzn dobiegł trzymający w rękach siekierę A. S. (1). Stojąc od przodu D. P., A. S. (1) z niewielką siłą zamachnął się ostrzem siekiery w stronę środka jego głowy, jednak D. P. wyciągnął przed siebie prawą rękę i otrzymał uderzenie siekierą w prawą dłoń między kciukiem, a wewnętrzną część dłoni. Wówczas do mężczyzn dobiegła R. P., która odepchnęła A. S. (1) od męża, w wyniku, czego ona i A. S. (1) upadli na ziemię. A. S. (1) upuścił na ziemię siekierę, którą chwyciła R. P.. Do grupy podbiegli A. B. i T. S., którzy odciągnęli od D. P. A. S. (1) i J. S. (1). R. P. podeszła wówczas do J. S. (1) i uderzyła go otwartą ręką w twarz. Następnie bracia S. oddalili się w stronę ul. (...).

(dowód: częściowe wyjaśnienia A. S. (1) – k. 40 - 41, 51 - 52, 289v – 291, 444, 451v, częściowe wyjaśnienia J. S. (1) – k. 45 – 47, 57 – 58, 287v – 289 , 291, 443v – 444, 449, 451- 451v, częściowe zeznania D. P. - k. 21v, 33 - 34, 35v - 36, 479v - 482v, częściowe zeznania R. P. – k. 6v, 35v – 36, 115 – 116, 446v - 449v, częściowe zeznania T. S. – k. 31 - 32, 452v – 453v, zeznania A. B. – k. 26v, zeznania K. S. (2) – 117v, 450 - 451, A. S. (2)k. 117v, 451v – 452v, opinia biegłej z zakresu medycyny J. W. – k. 107 – 109, 462v – 466, protokół oględzin miejsca zdarzenia – k. 12 - 13, protokół oględzin zapisu monitoringu wraz z nagraniem z monitoringu – k. 124, 125)

Na miejsce zdarzenia przyjechali funkcjonariusze Policji. A. S. (1) i J. S. (1) zostali zatrzymani. R. P. przekazała policjantom siekierę.

(dowód: zeznania S. S. (2) - k. 114, 444v - 446, protokół zatrzymania rzeczy – k. 2 - 4, 126 )

D. P. została udzielona w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w C. pomoc lekarska w postaci założenia szwów na ranie ciętej na dłoniowej części ręki, wykonania RTG klatki piersiowej i żeber po stronie prawej, RTG nadgarstka lewego i ręki prawej oraz ustalenia złamania IX żebra po stronie prawej w linii łopatkowej, rany ciętej ręki prawej, przykurczu w stawie międzypaliczkowym bliższym palca V, bez zmian struktur kostnych ręki prawej i lewego nadgarstka ręki prawej oraz zalecenia zażywania leków przeciwbólowych, zmiany opatrunku, zmiany szwów za 10 dni i kontroli w poradni chirurgicznej za 4 - 5 dni.

(dowód: dokumentacja medyczna – k. 23 - 24)

D. P. na skutek zdarzenia doznał złamania IX żebra po stronie prawej, co spowodowało naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający dłużej niż 7 dni. Ponadto mężczyzna doznał rany ciętej na dłoniowej powierzchni ręki prawej w okolicy kłębu kciuka, która wymagała zaopatrzenia chirurgicznego, a jej następstwa spowodowały naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni.

(dowód: opinia biegłej z zakresu medycyny J. W. – k. 107 – 109, 462v – 466)

W okresie od po 19 maja 2017 roku do sierpnia 2017 roku D. P. korzystał z systematycznej pomocy psychologicznej w związku ze zdarzeniem z dnia 19 maja 2017 roku i przeżywanymi zaburzeniami adaptacyjnymi.

(dowód: zeznania D. P. – k. 480, zeznania R. P. – k. 447v, zaświadczenie – k. 440)

J. S. (1) podczas zdarzenia doznał krwawiącej rany w okolicach lewego ucha.

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. S. (1) – k. 57 - 58, 287v – 289, 291, 451- 451v, A. S. (1) – k. 52 - 53, zeznania D. P. - k. 479v - 482v, R. P. – k. 446v - 449v S. S. (2) – k. 114, 444v - 446 , opinia biegłej z zakresu medycyny J. W. – k. 462v – 466)

Siekiera, którą D. P. został zadany cios miała drewniany trzonek o długości 34 cm, obuch wykonany z metalu, o wysokości 13, 5 cm, ostrzu długości 10 cm.

(dowód: protokół oględzin siekiery – k. 14 -15)

A. S. (1) i J. S. (1), w czasie popełnienia zarzucanego każdemu z nich czynu mieli zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem.

(dowód: opinie sądowo – psychiatryczne – k. 98 -101, 102 -105)

A. S. (1) w postępowaniu przygotowawczym przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu i wyjaśnił, że między nim a K. doszło do bójki. Wówczas zainterweniował nieznany mu mężczyzna, mówiąc, aby zostawił K., bo jak go złapie, to go zabije. On sam ma nerwowy charakter, zdenerwował się, poszedł do brata do domu, powiedział mu, że jakiś mężczyzna ma do niego problem i aby brat jemu samemu pomógł. W dalszym toku przesłuchania oskarżony odmówił wyjaśnień, w tym odpowiedzi na pytanie skąd wziął siekierę. Wskazał, że zdarzenie było niepotrzebne (k. 40 - 41).

Kolejny raz słuchany oskarżony opisał, że zaczął bójkę z J. K., K. zaczął go wyzywać, a on sam rzucił w niego raz kamieniem. Obok przechodził jakiś mężczyzna i zwrócił mu uwagę, że bije K. oraz stwierdził, że jak jego złapie, to go zabije. Wystraszył się, że ten mężczyzna go pobije, wiedział, że sam mu nie da rady, bo jest od niego większy, poszedł po brata do jego domu. Brat wziął siekierę, którą chcieli tego mężczyznę tylko nastraszyć. Gdy doszli do sklepu, przy którym był ten mężczyzna, on sam powiedział do brata, aby dał mu siekierę. Wtedy pokrzywdzony zaczął uciekać, musieli go gonić i wbiegli na jego podwórko. Nie pamięta, czy biegnąc on sam miał rękę z siekierą uniesioną do góry czy opuszczoną. Na podwórko wbiegł jako pierwszy jego brat, gdy on sam tam się znalazł, to widział tylko, że pokrzywdzony siedział na jego bracie i chyba go uderzał i wtedy on chciał pomóc bratu i uderzył tego mężczyznę siekierą w rękę, tępą stroną . Nie chciał go zabić. Zamachnął się wtedy bokiem, bo chciał pokrzywdzonego uderzyć w rękę. Nie wie, czy siekiera wypadła mu z ręki, czy ktoś mu ją wyrwał. Nie było tak, że brat siedział na P., to P. siedział na jego bracie . Według niego, pokrzywdzony na niego czekał i gdyby on szedł sam, to by go pobił. Gdy poszedł do brata, zapytał go czy mu pomoże, bo pokrzywdzony powiedział, że go pobije. Brat się zdenerwował, powiedział, że idziemy, wziął siekierę z kuchni. Nie pamięta który z nich wpadł na pomysł, aby wziąć siekierę. Chcieli P. nastraszyć w ten sposób, aby raz go uderzyć w twarz, ale nie chcieli go zabić i zrobić żadnej krzywdy. On sam chciał, aby pokrzywdzony wystraszył się siekiery i po to ją wziął. Nie uzgadniali z bratem, co który będzie robił, gdy dojdą do pokrzywdzonego. Gdy zobaczył pokrzywdzonego przy sklepie, wziął siekierę od brata, zaczął biec z bratem w kierunku tego mężczyzny. Gdy on sam wbiegł na posesję, to brat szarpał się już z pokrzywdzonym, obaj upadli na ziemię i wtedy P. usiadł na jego bracie. On sam zadał cios siekierą od strony głowy pokrzywdzonego, gdy on siedział na jego bracie . Zamachnął się z boku, uderzył go siekierą w rękę, nie pamięta, czy siekierę trzymał jedną ręką czy dwiema. Gdy przyjechała karetka, mówili, że pokrzywdzony ma rozwaloną dłoń, natomiast jego brat w wyniku zdarzenia ma rozciętą skórę na głowie z lewej strony nad uchem. On sam widział, jak pokrzywdzony zadawał uderzenia jego bratu, nie wie ile razy, chyba uderzył go w głowę . Oskarżony przyznał, że pokrzywdzonego wcześniej nie znał, a jego zachowanie wobec niego, nie odpowiadało temu, co zrobił pokrzywdzony. Wskazał, że chciał go tylko nastraszyć, że szybko wpada w złość. Wtedy był trzeźwy, nie pozostawał pod wpływem narkotyków, ani dopalaczy . Wskazał, że chciałby przeprosić K. i P. (k. 51- 52).

Na rozprawie w dniu 22 września 2017 roku oskarżony podał, że nie przyznaje się do tego, że chciał zabić P.. Wskazał, że jego zamiarem było pomóc bratu, gdy poszedł się pobić z P.. W toku odpowiedzi na pytania, oskarżony wyjaśnił, że chciał się bić z pokrzywdzonym, bo wcześniej on mu groził, że go zabije, że on ma odejść. On sam bał się, że pokrzywdzony coś mu zrobi. Pokrzywdzony go nie zaatakował, tylko groził słownie. To było blisko miejsca zamieszkania P.. Do zdarzenia z siekierą też doszło pod jego domem. To nie było bezpośrednio po jego groźbach, a dopiero jak on sam tam z bratem wrócił. Gdy szli z bratem, zobaczyli P. i brat podał mu siekierę, mówiąc, „zabierz ją”, a sam zaczął gonić P.. Brat wziął siekierę, żeby go tylko nastraszyć. Bezpośrednio przed tym jak brat zaczął go gonić, P. nic jemu samemu nie zrobił. Oskarżony tłumaczył, że wcześniej miał konflikt z innym człowiekiem i w jego obronie stawał P., który powiedział, że jak pójdzie zaprowadzić psa, to jego samego zabije. P. udał się zaprowadzić psa, a on sam poszedł po brata. Z P. nigdy wcześniej nie rozmawiał. P. słusznie stanął w obronie tamtego człowieka, ale niesłusznie jemu samemu groził. On sam się wystraszył i poszedł po brata, który jest starszy, wyższy, silniejszy. Pobiegł za bratem, gdy gonił P., bo też chciał go pobić, ale nie chciał użyć siekiery. Gdy wbiegł na podwórko P., zobaczył jak brat z pokrzywdzonym przewracają się na ziemię. Nie wie, czy któryś z nich zadawał jakieś ciosy, ale jak on sam podbiegł bliżej, P. siedział na jego bracie i próbował go uderzyć z pięści w twarz. Nie chciał pozwolić, aby on brata uderzył i będąc z boku od strony głowy brata lekko zamachnął się siekierą, celując gdzieś w bok ręki pokrzywdzonego, nie w głowę. P. podniósł prawą rękę i on w nią go uderzył. Zadawał uderzenie tępą częścią siekiery, nie ostrą, mocno nie uderzał, bo bałby się mocniej uderzyć takim narzędziem jak siekiera. Jak uderzył P. wyrzucił siekierę na bok , P. ją podniósł i dał ją swojej żonie. Nie było czegoś takiego, że ktoś mu ją z ręki wyrwał. On sam nie odciągnął P. od brata, zamiast go uderzać siekierą, bo ma nerwowy charakter, działał pod wpływem emocji. Brat mógł nie pamiętać, że P. na nim siedział, ponieważ gdy upadali na ziemię, to brat uderzył głową o ziemię i może go zamroczyło. Nie wie, czy brat widział jak on sam uderzał pokrzywdzonego siekierą. Gdy szli na miejsce zdarzenia brat miał siekierę pod koszulą, on sam jej nie schował pod koszulkę. Według niego, brat nie zdążył uderzyć pokrzywdzonego. Oskarżony stwierdził, że chciał się leczyć odwykowo od narkotyków, ale był tylko raz u psychiatry, bo sobie poradził bez leczenia i nie bierze narkotyków. W dniu zdarzenia miał chyba na sobie siwą koszulkę z krótkim rękawem i chyba szare spodnie dresowe. Nie pamięta, co miał brat na sobie.

Po odczytaniu jego wyjaśnień ze śledztwa, oskarżony odnosząc się do pierwszych z nich stwierdził, że je podtrzymuje, jedynie zaznaczył, że wtedy przyznał się do czynu, ale chodziło mu o to, że użył tej siekiery, ale nie po to, aby zabić. Wskazał, że z miejsca zdarzenia do mieszkania jego brata jest około 3 minuty drogi. On sam powiedział bratu, że P. mu groził i zapytał brata, czy mu pomoże jak P. będzie chciał go bić. Brat potwierdził i wyszli z domu. Nie pamięta, czy z domu wyszli, żeby go pobić, czy na wypadek gdyby P. chciał go pobić. Oskarżony przeprosił pokrzywdzonego, wyraził żal z powodu tego, co zrobił. A. S. (1) podtrzymał drugie wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego. Stwierdził, że zdarzenie z K. zapoczątkował K., który wyzywał go przez okno, uważając niezgodnie z rzeczywistością, że on oddał mocz u niego pod oknem, jednak bójkę z K. on sam rozpoczął. Uderzył go kamieniem, kopnął dwa razy. Sprawy z K. nie załatwił słownie, bo ma nerwowy charakter. Konfliktu z P. też nie załatwił słownie, ponieważ się zdenerwował. Oskarżony stwierdził, że w stresie wyjaśnił, że to on powiedział do brata, aby dał mu siekierę, bo to brat powiedział, aby ją zabrał. Wydawało mu się, że P. uderzał brata, ale nie wie, czy tak było, bo tam było zamieszanie i widział, że pokrzywdzony jakoś machał rękoma. Gdy on sam podbiegł, widział, że trzymał pięść nad brata głową i chciał go uderzyć. Nie widział, że wcześniej zadał mu jakieś uderzenia. Oskarżony nie wiedział, dlaczego w śledztwie powiedział, że widział jak P. zadawał uderzenia bratu. Nie pamiętał, czy brat leżał na plecach, czy na boku, to chyba P. na nim usiadł, nie wie, na jakiej jego części ciała. Składając wtedy wyjaśnienia był w stresie i stąd taka ich treść. Przyznał, że w czasie rozprawy też odczuwa stres. Przypomniało mu się, że sam odrzucił siekierę, a nikt mu jej nie wyrwał, a poprzednio mówił, że nie wie czy tą siekierę ktoś mu wtedy wyrwał, czy mu wypadła z ręki, bo był wtedy w szoku (k. 289v – 291).

Na rozprawie w dniu 13 grudnia 2017 roku A. S. (1) podtrzymał wszystkie wcześniejsze swe wyjaśnienia, wskazując, że po uderzeniu pokrzywdzonego siekierą, siekierę odrzucił na bok, a pokrzywdzony ją podniósł i podał swojej żonie. Nie poczuł, aby wtedy go ktoś popchnął, odepchnął, a R. P. stała wtedy gdzieś z boku. Wykluczył, aby J. S. (1) w czasie zajścia siedział na pokrzywdzonym (k. 444, 451v).

J. S. (1) śledztwie przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu, wskazując jednak, że nie chciał zabić, a jedynie pobić pokrzywdzonego. Opisał, że brat powiedział mu, że szarpał się z kimś i ten mężczyzna kazał mu się stamtąd wynosić, bo go pobije. Brat poprosił, aby poszedł z nim pobić tę osobę, na co on się zgodził. On sam pierwszy podbiegł do tego mężczyzny i rzucił się na niego, chcąc go przewrócić, upadli razem, było po wszystkim, bo rozłączył ich kolega. On sam wziął siekierę z domu, aby pokrzywdzonego nastraszyć, nie pamięta, kiedy przekazał ją bratu, ale atakując pokrzywdzonego, już jej nie miał. Gdy byli zatrzymani przez Policję, brat mówił, że uderzył pokrzywdzonego siekierą w rękę, ale on sam tego nie widział. Wie, że ktoś bratu tę siekierę wyrwał. On sam nie bił pokrzywdzonego, aby połamać mu żebra, jeżeli ma je złamane, to może od upadku. Czekając na karetkę i Policję, on sam widział, że pokrzywdzonemu leci krew z palców jednej ręki. W czasie zajścia on sam był trzeźwy, natomiast od pokrzywdzonego, czuł zapach alkoholu (k. 45 – 47).

Kolejny raz słuchany oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu, zaznaczając jednak, że pokrzywdzonego nie chciał zabić. Brat powiedział mu, że szarpał się z jakimś mężczyzną przed sklepem (...), w tym czasie przechodził inny mężczyzna i powiedział do niego wulgarnie, że ma się wynosić, bo zaraz dostanie i zagroził mu pobiciem. Brat zapytał jego samego, czy mu pomoże, czy pójdzie z nim pod ten sklep, jak ten mężczyzna będzie chciał go bić, on odpowiedział, że jak ten mężczyzna wyskoczy do niego z rękoma, to on mu pomoże. Brat mówił, aby on szedł z nim pobić tego mężczyznę, a on sam się na to zgodził. On sam, z własnej inicjatywy, wziął siekierę, która leżała w kuchni, jednak nie dla zabicia pokrzywdzonego, a w celu jego postraszenia. Gdy poszli pod (...), ten mężczyzna zobaczył ich i siekierę i zaczął uciekać. On sam oddał siekierę bratu, obawiając się konsekwencji za to, że do kogoś idzie z siekierą. Pokrzywdzony zaczął uciekać, a oni za nim pobiegli. Mężczyzna zatrzymał się na jakiejś posesji, on sam do niego podbiegł czy podszedł i rzucił się na niego, chwycili się za ubrania na wysokości klatki piersiowej i obaj się przewrócili. Brat był wtedy za nimi, nie wie, w jakiej odległości. Upadając, on sam rozwalił sobie głowę nad lewym uchem i pociekła mu stamtąd krew. Gdy leżeli z pokrzywdzonym na ziemi, byli przy sobie, stykali się jakąś częścią ciała, nie pamięta którą, pokrzywdzony chciał go uderzyć którąś ręką w twarz i wówczas jego brat uderzył tego mężczyznę siekierą w rękę. Mężczyzna chciał wtedy zadać mu pierwsze uderzenie. Brat nie brał dużego zamachu, ponieważ nie miał zamiaru nikogo zabić. Brat uderzył tą siekierą jakoś z boku i uderzenia kierował w rękę pokrzywdzonego. Uderzył go w tę rękę, którą pokrzywdzony chciał jego samego uderzyć. Od momentu ich upadku do użycia przez brata siekiery upłynęło kilka sekund. Oskarżony nie wiedział, czy D. P. chciał go uderzyć otwartą ręką, czy pięścią. Pokrzywdzony, w czasie uderzenia jego brata, nie zasłaniał głowy ręką. Oskarżony nie wiedział, czy brat uderzał pokrzywdzonego obuchem, czy ostrą częścią siekiery. Zaraz po tym ktoś wyrwał bratu siekierę. Oskarżony zaprzeczył, aby siedział na pokrzywdzonym lub by ten siedział na nim, aby on sam przytrzymywał mężczyznę, by brat go uderzył. To, że on jest „nerwusem” spowodowało, że poszli pod (...) z zamiarem pobicia pokrzywdzonego. On sam widział u pokrzywdzonego krew na ręku, jednak nie wie, którym. Oskarżony wskazał, że wcześniej nie znał pokrzywdzonego. W czasie zajścia on sam był trzeźwy i nie pozostawał pod wpływem narkotyków (k. 57 – 58).

Na rozprawie w dniu 22 września 2017 roku oskarżony częściowo przyznał się do zarzucanego mu czynu, wskazując, że pokrzywdzonego chciał jedynie pobić, a nie zabić. W toku odpowiedzi na pytania podał, że siekierę zabrał z domu przypadkowo, gdy ją zobaczył. Nie miał zamiaru jej użyć, chciał nią postraszyć pokrzywdzonego. Idąc z bratem w którymś momencie, którego nie pamięta, oddał ją bratu, bo chciał sprawę załatwić z pokrzywdzonym po męsku, ale bez żadnego narzędzia. Przekazując siekierę bratu nic do niego nie powiedział. Ta siekiera została użyta, ale to zrobił brat w jego obronie, bo gdy on sam leżał na ziemi, to pokrzywdzony chciał zadać mu cios i wtedy brat w obronie uderzył obuchem siekiery w rękę pokrzywdzonego. O. siekiery ma kanty ostre, które również mogłyby rozwalić rękę. Oskarżony podał, że wychodząc z domu był zdenerwowany, bo brat był zdenerwowany i powiedział, że P. kazał mu odejść spod (...), bo go pobije. On sam chciał pokrzywdzonego pobić, aby bratu pomóc, po prostu stanął za bratem, co nie było mądre. Brat bał się, że dostanie od P.. Brat był chyba lekko poszarpany. On sam nie wiedział, że brat podejdzie do niego i P..

Po odczytaniu jego wyjaśnień ze śledztwa, oskarżony pierwsze z nich podtrzymał częściowo, oświadczając, że wówczas nie pamiętał przebiegu zajścia, a teraz miał czas, aby sobie to przypomnieć. Oświadczył, że pamięta ten cios i on nie był wyprowadzony ostrzem, a obuchem, który jest z metalu, nie jest pozaokrąglany. W postępowaniu przygotowawczym on sam był zestresowany i dlatego powiedział, że nie widział jak brat uderzył siekierą. Dopiero jak ochłonął, to zorientował się, że te jego wyjaśnienia nie były prawidłowe. On i pokrzywdzony D. P. złapali się za ubrania w okolicach klatki piersiowej. Wtedy pokrzywdzony był nad nim i próbował mu zadać ciosy. On sam leżał. Lewą stroną głowy uderzył w jakiś kamień i miał rozwaloną głowę. Pokrzywdzony chciał się oswobodzić, chciał go uderzyć i wówczas brat go uderzył. oskarżony nie pamiętał, czy pokrzywdzony leżał, kucał, stał nad nim, gdy on sam leżał, ale był do niego zwrócony twarzą, klatką piersiową, był nad nim. Brat stał gdzieś z boku pokrzywdzonego, z prawej lub lewej strony. J. S. (1) nie pamiętał, w jaki sposób brat trzymał siekierę, czy cios był z góry czy z boku. Wskazał, że cios ten nie był zadany z dużą siłą, a brat uderzył w jego obronie.

Odnośnie drugich swych wyjaśnień ze śledztwa, oskarżony stwierdził, że je podtrzymuje, przyznał, że wówczas mówił, iż nie pamięta jak były zadane uderzenia, a one miały miejsce obuchem, a nie ostrą częścią siekiery. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wtedy wyjaśnił, że nie wie, czy jego brat uderzał pokrzywdzonego obuchem, czy ostrą częścią siekiery. Gdy z pokrzywdzonym się przewrócił, to pokrzywdzony był na nim, on sam leżał na plecach. Stwierdził, że już nie wie, czy po przewróceniu się leżeli przy sobie, ale on sam na pewno leżał na plecach. Nie wiedział, dlaczego wcześniej wyjaśniał odmiennie. Wskazał, że brat siekierą uderzał z boku. Kierował ją w rękę pokrzywdzonego. Pokrzywdzony na pewno chciał jego samego uderzyć ręką, nie wie jednak, czy otwartą dłonią czy pięścią. Na pewno pokrzywdzony w czasie uderzenia nie zasłaniał głowy ręką, bo na pewno brat nie celowałby go w głowę. On sam to wie, bo widział, że celował w rękę i zna swojego brata. W postępowaniu przygotowawczym mówił, że pokrzywdzony do czasu uderzenia go przez brata siekierą nie zadał mu żadnego uderzenia, ale raczej on sam musiał zadać jakiś cios pokrzywdzonemu. Pokrzywdzony chyba nie zdążył zadać jemu samemu żadnego uderzenia. Brat bronił go przed uderzeniem pokrzywdzonego, którego to uderzenia nie było, bo brat uderzył go w rękę. Nie pamięta, dlaczego brat chciał pobić pokrzywdzonego. W wyniku tego zdarzenia on sam nie doznał obrażeń ciała, poza strupem na głowie. Dość mocno leciała mu krew. Wskazał, że ma łazienkę zrobioną z kuchni i stąd rozbieżność w jego wyjaśnieniach, co do miejsca skąd wziął siekierę. Nie pamiętał, czy obaj z bratem gonili pokrzywdzonego. Nie pamiętał, w którym momencie podał siekierę bratu. Zaznaczył, że chciał pobić pokrzywdzonego, ale nie chciał używać siekiery. Gdy brat dobiegł do niego i do pokrzywdzonego on sam nic nie mówił na temat siekiery. Nie pomyślał o tym, czy brat może ponieść konsekwencje za to, że on idzie z siekierą. Oskarżony wyraził żal z powodu popełnienia zarzucanego czynu, przeprosił pokrzywdzonego, jego żonę, swoją konkubinę, że zostawił ją samą. Wskazał, że nie było takiej sytuacji, że brat uderzył go siekierą, nawet przypadkowo, to jakaś pomyłka (k. 287v – 289).

Nadto oskarżony stwierdził, że upadł na ziemię, gdzie był piasek, mogły tam leżeć jakieś kamienie i stąd miał ranę na głowie. Wyszedł z bratem z domu może po minucie od przyjścia do niego brata. Był wówczas ubrany w siwą koszulkę z krótkim rękawem i ciemne zielonkawe spodnie. Co do wyjaśnień brata, że pokrzywdzony na nim siedział, stwierdził, że mogło tak być. Podał, że do złamania żebra u pokrzywdzonego mogło dojść, bo chyba musiał pokrzywdzonego uderzyć, ale nie pamięta, w jaki sposób (k. 291).

Na rozprawie w dniu 13 grudnia 2017 roku, J. S. (1) podtrzymał wszystkie wcześniejsze swe depozycje. Zaznaczył, że w czasie zajścia nie siadał na D. P., sądził, że będzie to nagrane na monitoringu. Przewracając się na ziemię wraz z pokrzywdzonym, uderzył lewą stroną głowy o jakieś drobne kamienie (k. 443v – 444, 449, 451- 451v).

Sąd zważył, co następuje:

Analiza zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego doprowadziła do wniosku, że A. S. (1) i J. S. (1) dopuścili się pobicia D. P., przy czym A. S. (1) używając podobnie niebezpiecznego narzędzia do noża, a nadto każdy z oskarżonych spowodował przy tym określone obrażenia ciała pokrzywdzonego. Natomiast dowody zebrane w sprawie nie pozwalały na ustalenie, że A. S. (1) i J. S. (1) współdziałali wobec D. P. z zamiarem zabójstwa, czy to bezpośrednim, czy to nawet ewentualnym.

Obaj oskarżeni potwierdzili swój udział w zajściu prowadzącym do pobicia D. P. i spowodowania u niego obrażeń ciała, od początku wyjaśnień zgodnie jednak przecząc, aby ich zamiarem było pozbawienie pokrzywdzonego życia. Zaznaczali stanowczo, że chcieli pobić D. P., z uwagi na to, że wszedł w spór z A. S. (1). Twierdzenia każdego z oskarżonych w tym zakresie były konsekwentne i takie stanowisko każdy z oskarżonych prezentował od początku swych wypowiedzi w sprawie. Każdy z nich też od pierwszych swych depozycji wskazywał, że użyta w zdarzeniu siekiera została zabrana z miejsca zamieszkania J. S. (1), aby nią nastraszyć D. P., a nie użyć do pozbawienia go życia. Zdaniem Sądu, wyjaśnienia te zasługiwały na wiarę.

Tym niemniej, Sąd zauważył, że co do samego przebiegu zdarzenia już po zauważeniu D. P. przez obu braci na ulicy, wyjaśnienia oskarżonych nie były spójne i niezmienne.

A. S. (1) wskazywał, że chciał pobić pokrzywdzonego i nastraszyć go siekierą, a zadając D. P. uderzenie tym narzędziem jedynie stanął w obronie swojego brata. Zauważenia jednak wymagało, że w tej ostatniej kwestii w świetle zeznań świadków, ale też częściowo wyjaśnień J. S. (1), wyjaśnienia A. S. (1) nie były przekonujące.

A. S. (1) w postępowaniu przygotowawczym opisywał, że podczas interwencji D. P. w jego spór z J. K., D. P. do niego samego powiedział, że gdy go złapie, to go zabije. On sam wystraszył się pokrzywdzonego i udał się po brata, któremu opowiedział o zajściu i że pokrzywdzony mu groził, że go pobije. Poprosił brata o pomoc, a ten się zgodził. Brat zabrał z domu siekierę, nie pamięta z czyjej inicjatywy. Gdy przy sklepie zobaczyli pokrzywdzonego, on sam powiedział do brata, aby dał mu siekierę. Wówczas D. P. zaczął uciekać. Pobiegli za nim na podwórko, jako pierwszy biegł jego brat. Gdy on sam się tam znalazł zobaczył, że pokrzywdzony siedzi na jego bracie i chyba go uderza. Widział, jak pokrzywdzony zadawał uderzenia jego bratu, nie wie ile razy, ale chyba uderzył go w głowę. On sam, chcąc pomóc bratu, uderzył siedzącego na jego bracie pokrzywdzonego siekierą, tępą stroną, w rękę. Nie chciał zabić tej osoby, a uderzyć pokrzywdzonego w rękę, dlatego zamachnął się bokiem. A. S. (1) nie wiedział, czy siekiera wypadła mu po tym z ręki, czy ktoś mu ją wyrwał. Według niego, pokrzywdzony na niego czekał i gdyby on szedł sam, to on by go pobił. Nie uzgadniali z bratem, co który będzie robił, gdy dojdą do D. P..

Na rozprawie tenże oskarżony wskazał, że chciał się bić z pokrzywdzonym, ponieważ ten mu wcześniej groził, że gdy zaprowadzi psa, to go zabije, a on sam bał się, że większy od niego D. P., go pobije. Poszedł po brata, który jest starszy, silniejszy, wyższy. Brat zabrał siekierę. Gdy zobaczyli P., brat podał jemu samemu siekierę, mówiąc, aby ją zabrał, po czym zaczął biec za pokrzywdzonym. Gdy on sam gonił P. też chciał go pobić, ale nie chciał użyć siekiery. Gdy wbiegł na podwórko pokrzywdzonego, widział, że brat i pokrzywdzony przewracają się na ziemię, a gdy podbiegł bliżej zobaczył, że D. P. siedzi na jego bracie, są do siebie zwróceni twarzami, a P. próbuje uderzyć jego brata z pięści w twarz. On sam nie chciał dopuścić, aby pokrzywdzony uderzył jego brata i stojąc od strony brata lekko zamachnął się tępą częścią siekiery, celując gdzieś w bok ręki pokrzywdzonego, a nie w jego głowę. P. podniósł rękę i on sam chyba trafił go w prawą rękę. Nie uderzał mocno, bo bałby się mocniej uderzyć takim narzędziem jak siekiera. Po uderzeniu wyrzucił siekierę na bok, a P. ją podniósł i dał swojej żonie. Oskarżony tłumaczył, że nie odciągnął P. od brata, zamiast uderzyć go siekierą, bo działał pod wpływem emocji. Według niego, brat mógł nie pamiętać, że pokrzywdzony na nim siedział, ponieważ gdy obaj mężczyźni upadali na ziemię brat uderzył głową o ziemię i mogło go zamroczyć. Brat nie zdążył uderzyć pokrzywdzonego.

Z relacji tych wynika zatem jednoznacznie - wbrew intencjom oskarżonego - że A. S. (1) wyruszył z domu brata, celem wzięcia odwetu na D. P. za to, że ten zwrócił mu uwagę za zachowanie wobec J. K.. Nie sposób uznać za wiarygodne twierdzeń oskarżonego, że udał się po brata, ponieważ rzeczywiście czuł się zagrożony przez D. P.. Oskarżony zresztą sprzecznie wyjaśniał co do tego, czy D. P. w czasie zajścia groził mu zabiciem, czy pobiciem, a J. S. (1) wskazywał, że brat informował go o tym drugim zachowaniu. Również D. P. stanowczo zaprzeczył, aby w czasie zajścia A. S. (1) z J. K. on sam groził A. S. (1), że go zabije.

Tym niemniej z relacji samego A. S. (1) wprost wynikało, że D. P. wobec niego nie podjął żadnej fizycznej agresji, która wymagałaby jakiegokolwiek odporu. To oskarżony wraz z bratem poszukiwali pokrzywdzonego celem doprowadzenia do fizycznej z nim konfrontacji. Zauważyć też należy, że A. S. (1) ostatecznie sam przyznał, że chciał pobić pokrzywdzonego, a nie bronić się przed nim.

Zdaniem Sądu, niewiarygodne były również wyjaśnienia A. S. (1) odnośnie powodu użycia przez niego wobec D. P. siekiery, a to z uwagi na ich wewnętrzną sprzeczność, jak i sprzeczność z relacjami innych osób. Według opisu oskarżonego w postępowaniu przygotowawczym - pokrzywdzony miał uderzać jego brata siedząc na nim, zaś w toku rozprawy A. S. (1) odmiennie twierdził, że pokrzywdzony miał dopiero próbować uderzyć jego brata pięścią. On sam natomiast podjął uderzenie siekierą, aby do tego nie dopuścić.

Uzasadniając te różnice w swych wypowiedziach, A. S. (1) wskazał, że wydawało mu się, że D. P. uderzał jego brata, jednak on sam nie wiedział czy tak było rzeczywiście, czy w zamieszaniu machał rękoma. Gdy do nich podbiegł, widział, że D. P. trzymał pięść nad głową brata i chciał go uderzyć.

Tłumaczenia te nie były przekonujące, bowiem oskarżony nie potrafił uzasadnić, dlaczego w śledztwie podał wprost, że widział, jak pokrzywdzony zadawał uderzenia jego bratu. Zauważyć zaś należy, że nie wskazał wówczas, iż tylko miał takie wrażenie, a jego stwierdzenie w tym zakresie było stanowcze.

Poza wskazaną wyżej sprzecznością w tym względzie wyjaśnień A. S. (1), nie można pominąć, że ta wersja zdarzenia nie znalazła potwierdzenia w relacji współoskarżonego J. S. (1), jak też zeznaniach D. P. i R. P..

J. S. (1) wyjaśnił bowiem pierwszy raz słuchany w śledztwie, że A. S. (1) przyszedł do niego prosząc o pomoc w pobiciu mężczyzny, który miał się z nim szarpać i mówić mu, że go pobije, jeżeli nie opuści miejsca, w którym przebywał. J. S. (1) wskazał, że w związku z tym wziął z domu z własnej inicjatywy siekierę, aby nią nastraszyć pokrzywdzonego, nie pamiętał, kiedy przekazał ją bratu. Podał, że do D. P. podbiegł jako pierwszy i rzucił się na niego chcąc go przewrócić, po czym obaj upadli, a rozłączył ich kolega. Stwierdził, że nie widział, jak brat uderzył pokrzywdzonego siekierą. Zaprzeczył, aby on sam bił pokrzywdzonego .

Ponownie słuchany J. S. (1) uzupełnił, że gdy pokrzywdzony zobaczył ich i siekierę, zaczął uciekać. On sam oddał wówczas siekierę bratu, obawiając się konsekwencji za to, że idzie do kogoś z takim przedmiotem, po czym pobiegli za D. P.. Gdy ten zatrzymał się na jakiejś posesji, on sam do niego podbiegł i rzucił się na niego. Chwycili się za ubrania na wysokości klatki piersiowej i upadli na ziemię, on sam upadając uderzył się w głowę nad lewym uchem i pociekła mu stamtąd krew. Brat był wtedy za nimi. Gdy on sam i pokrzywdzony leżeli na ziemi, byli przy sobie, stykali się jakąś częścią ciała, nie pamięta którą, natomiast żaden z nich nie siedział na drugim. Pokrzywdzony chciał go po raz pierwszy uderzyć którąś ręką w twarz i wówczas brat uderzył tego mężczyznę siekierą w rękę. Brat nie brał dużego zamachu siekierą, uderzył z boku i kierował uderzenie w rękę pokrzywdzonego, którą ten chciał go uderzyć. Według niego, pokrzywdzony w czasie uderzenia przez jego brata, nie zasłaniał głowy ręką. oskarżony podtrzymał, że zaraz po tym ktoś A. S. (1) wyrwał siekierę. J. S. (1) wykluczył, aby przytrzymywał pokrzywdzonego, by brat go uderzył.

Podczas rozprawy oskarżony dodał, że brat użył siekiery w jego obronie, bo gdy on sam leżał na ziemi, pokrzywdzony chciał jemu samemu zadać cios i wówczas brat uderzył go obuchem siekiery w rękę.

Nadto, po odczytaniu jego wyjaśnień z postępowania przygotowawczego, oskarżony zmienił je w zakresie usytuowania jego i pokrzywdzonego względem siebie przed ciosem, oświadczając, że on i D. P. chwycili się nawzajem za ubrania w okolicach klatki piersiowej, a pokrzywdzony był wtedy nad nim samym leżącym na plecach i próbował mu zadać ciosy, chciał się oswobodzić, uderzyć jego samego i wówczas brat uderzył go w jego obronie, nie zadając ciosu z dużą siłą. Dalej J. S. (1) podał, że pokrzywdzony nie zasłaniał głowy ręką, a on sam widział, że brat celował w jego rękę.

Analiza tych depozycji prowadzi do wniosku, że początkowo J. S. (1) nie potwierdzał wersji swojego brata, że D. P. w czasie poprzedzającym uderzenie go siekierą przez A. S. (1) na nim samym siedział i zadawał jemu samemu ciosy. Jednakże J. S. (1) w toku postępowania modyfikował swe wypowiedzi wyraźnie starając się dopasować je do relacji A. S. (1).

Z porównania twierdzeń J. S. (1) ze śledztwa i rozprawy wynika, że oskarżony zmieniał swoje stanowisko co do tego czy po przewróceniu się na ziemię leżeli z pokrzywdzonym przy sobie, czy D. P. był nad nim, przy czym tej zmiany swych wyjaśnień oskarżony nie potrafił w żaden sposób wytłumaczyć, jedynie utrzymując, że na pewno on sam leżał na plecach. Ewidentnym wyrazem postawy J. S. (1) zmierzającej do wsparcia twierdzeń swego brata o działaniu w obronie jego samego, było zaś to, że w toku rozprawy wręcz wskazał, że mogło tak być, jak wyjaśnił jego brat, że D. P. siedział na nim, mimo, że oskarżony nigdy na taką ewentualność wcześniej nie wskazał. Podtrzymał jednak, że D. P. jemu samemu nie zdołał zadać żadnego ciosu, stwierdził, że on sam musiał mu zadać jakiś cios.

Zdaniem Sądu, ta modyfikacja wyjaśnień J. S. (1) w toku rozprawy miała wyłącznie charakter instrumentalny, bowiem gdyby w istocie w czasie zajścia pokrzywdzony znajdował się na oskarżonym i go uderzał, J. S. (1) mówiłby o tym - jako ważkiej okoliczności dla obrony jego, jak i A. S. (1) - już w śledztwie, a nie dopiero na rozprawie.

W tym kontekście tłumaczenie A. S. (1) , że J. S. (1) może nie pamiętać, że pokrzywdzony na nim siedział, albowiem upadając na ziemię uderzył się w głowę i mogło go zamroczyć, w sytuacji, gdy o takiej okoliczności związanej z zakłóceniem jego percepcji J. S. (1) także nigdy nie wspominał, jest jedynie próbą znalezienia jakiegokolwiek wytłumaczenia dla sprzeczności w relacji obu braci.

Zdaniem Sądu, zmiana twierdzeń J. S. (1) miała zatem wyłącznie na celu wsparcie wersji zajścia prezentowanej przez jego brata, a nie odzwierciedlała rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Nie sposób przy tym uznać, aby A. S. (1) miał podstawy uznać, że jego brat jest zagrożony działaniem pokrzywdzonego, skoro to on sam zaatakował D. P. i taki był cel jego przybycia na miejsce zdarzenia.

Przekonuje o tym także treść zeznań D. P. , który wykluczył, aby w którymkolwiek momencie zadał J. S. (1) jakieś ciosy. Przeczył też, aby na ziemi znalazł się na J. S. (1), siedział lub leżał na nim oraz - pozostając w tym zakresie w zgodzie z J. S. (1), by ten oskarżony na nim siedział.

Sąd zauważył przy tym, że świadek w pozostałym zakresie nie był konsekwentny co do opisu zachowania wobec niego J. S. (1) na ziemi. Tenże oskarżony przeczył, aby przytrzymywał pokrzywdzonego na ziemi.

Natomiast pokrzywdzony podawał, że na ziemi znalazł się razem z J. S. (1) na skutek skoczenia na niego przez tego oskarżonego. Przy czym, D. P. w śledztwie zeznał raz, że J. S. (1) go nie przytrzymywał na ziemi, tylko leżąc przy nim, kilka razy go uderzył lub kopał, on sam czuł tylko uderzenia, a w tym czasie dobiegł do niego od przodu A. S. (1), podniósł nad głowę siekierkę celując w jego głowę, on sam już wstawał, wystawił prawą rękę i otrzymał cios ostrą częścią siekiery we wnętrze dłoni między kciukiem a resztą palców. Natomiast drugi raz słuchany w postępowaniu przygotowawczym D. P. twierdził, że J. S. (1) skoczył na niego z nogami, a na ziemi go przytrzymywał.

Z kolei na rozprawie pokrzywdzony opisał, że najpierw J. S. (1) kopnął go w żebro, następnie skoczył na niego powodując upadek ich obu na ziemię, co spowodowało, że leżąc na lewym boku był przyciśnięty do ziemi ciałem J. S. (1), także leżącego na boku. Zrzucił go z siebie, J. S. (1) położył się na jego lewą rękę, a on sam się szarpał, aby się wydostać. Gdy leżeli, J. S. (1) nie zadawał mu ciosów, a była między nimi szarpanina. Gdy chciał się wyrwać i był już na kolanach, podszedł do niego od strony brata A. S. (1), wziął zamach siekierą, której ostrzem ostatecznie uderzył go w rękę.

Rozbieżności w swych twierdzeniach co do tego, czy J. S. (1) go przytrzymywał, świadek tłumaczył tym, że w postępowaniu przygotowawczym powiedział, że oskarżony go nie przytrzymywał, choć trzymał go za lewą rękę, ponieważ on sam pozostawał pod wpływem stresu, był roztrzęsiony, zdarzenie opisał na Policji w głównych zarysach. Z kolei co do tego, że w śledztwie nie podał, że J. S. (1) najpierw go kopnął w żebro, a okoliczność tę ujawnił dopiero w toku rozprawy, D. P. uzasadnił tym, że na rozprawie starał się dokładnie opisać zajście, a w śledztwie z powodu tego, że miał mieć następnego dnia uroczystość komunijną dziecka i zjeżdżali się już goście, nie mógł się skupić nad treścią swych zeznań. Biorąc zatem pod uwagę okoliczności zajścia, które było bardzo dynamiczne, dla świadka bardzo stresujące, jak i to, że nastąpiło ono w szczególnym dla świadka czasie, uznać należy jego tłumaczenia za przekonujące. Zdaniem Sądu, nie sposób bowiem dopatrzeć się w relacjach pokrzywdzonego stronniczości, a co za tym idzie potrzeby obciążania oskarżonych niezaistniałymi okolicznościami.

Co do sposobu zachowania J. S. (1) wobec D. P., gdy leżeli obaj na ziemi, informacje podawała też R. P. .

W śledztwie wskazała, że J. S. (1) rzucił się na jej męża i wspólnie się przewrócili. Nie widziała, czy gdy leżeli, ten oskarżony uderzał jej męża, ale gdy leżeli, A. S. (1) z boku zamachnął się ostrzem siekiery w kierunku głowy jej męża, a mąż zasłonił się ręką. Natomiast w toku rozprawy opisała, że J. S. (1) naskoczył czy rzucił się na jej męża i nagle się na nim znalazł, leżał na nim, a w tym czasie A. S. (1) zamachnął się siekierą na D. P.. Świadek stwierdziła, że nie widziała, czy J. S. (1) bił go lub kopał, ponieważ była skupiona na mężczyźnie z siekierą. Według niej, po upadku męża na ziemię, J. S. (1) przytrzymywał go leżąc na nim swoim tułowiem, aby nie mógł wstać, przygniatał jego plecy, nie wie czy trzymał go za rękę, był nachylony nad nim, mąż był twarzą do ziemi. Gdy na męża leciała siekiera, mąż był już w pozycji półsiedzącej, twarzą do A. S. (1), a J. S. (1) był za jej mężem. Natomiast świadek, podobnie jak jej mąż, wykluczyła, aby D. P. w czasie zajścia znajdował się na J. S. (1).

Wskazać należy, że z relacji świadka, podobnie jak J. S. (1) i D. P. wynika, że J. S. (1) w czasie zajścia nie siedział na pokrzywdzonym. Natomiast R. P. tak jak jej mąż, podała, że oskarżony przytrzymywał pokrzywdzonego przygniatając go swoim ciałem do ziemi. Wprawdzie odmiennie niż D. P. wskazała, że początkowo upadł on na brzuch, to stwierdzić trzeba, że w tym względzie uznać należy za wiarygodne twierdzenia pokrzywdzonego, który bezpośrednio uczestniczył w zajściu, zaś z uwagi dynamikę zajścia, jak i emocjonujący jego charakter, co zresztą świadek sama przywoływała jako argument uzasadniający, iż nie wszystko z zajścia zaobserwowała i zapamiętała, mogła tego dokładnie nie pamiętać. Wskazać bowiem należy że świadkowie A. S. (2) i K. S. (2) stwierdzili, że widzieli, że D. P. w czasie zajścia leżał twarzą do góry.

Sąd nie pominął okoliczności, że świadkowie A. S. (2), K. S. (2) i T. S. utrzymywali, że jednak J. S. (1) miał siedzieć na pokrzywdzonym.

I tak A. S. (2) podała w postępowaniu przygotowawczym, że gdy szła do sklepu, A. S. (1) wyzywał J. K., a D. P. coś powiedział do A. S. (1). P. i K. gdzieś poszli, ona też udała się do domu. Następnie widziała, że na podwórku biegnie D. P., a za nim J. S. (1). Gdy P. się przewrócił, wtedy J. S. (1) się na niego rzucił i zaczął go bić, widziała, że czynił zamach ręką i bił pokrzywdzonego oraz go wyzywał. Mężczyźni się szarpali. J. S. (1) siedział na leżącym na ziemi głową do góry D. P.. Wówczas przybiegł tam A. S. (1) z siekierą, zamachnął się nią w stronę pokrzywdzonego. Pokrzywdzony dostał w rękę, którą zasłonił głowę. W tym czasie J. S. (1) leżał na P. i go szarpał.

Po odczytaniu jej relacji ze śledztwa na rozprawie podtrzymała je, stwierdziła, że nie widziała, aby J. S. (1) kopał pokrzywdzonego, nie pamiętała, w jaki sposób J. S. (1) bił D. P. ani w jakie części ciała go bił. Nie potrafiła już określić w jaki sposób J. S. (1) znajdował się na P..

Z kolei T. S. zeznał na rozprawie, że gdy przebywał w domu, jego matka – K. S. (2) krzyknęła, że coś się dzieje na podwórku i on sam zobaczył przez okno, że J. S. (1) szarpie się z D. P., co polegało na tym, że J. S. (1) siedział na brzuchu lub plechach leżącego na ziemi P., trzymał go za bluzę i szarpał, potrząsał. Świadek nie pamiętał, czy D. P. wykonywał jakieś ruchy rękoma, czy się bronił. Obok stała R. P.. On sam wybiegł z domu, a gdy dotarł na miejsce, nie widział już zajścia z siekierą, a jedynie złapał J. S. (1) i odciągnął od P.. W postępowaniu przygotowawczym świadek opisał, a co podtrzymał przed Sądem, że gdy wyjrzał przez okno, zobaczył, że J. S. (1) szarpie się z D. P., a A. S. (1) biegnie z siekierą w ich stronę. J. S. (1) i D. P. leżeli wówczas na ziemi, nie widział, aby któryś z nich zadawał ciosy.

K. S. (2) podała podobnie, że słyszała jak A. S. (1) wyzywał J. K., a następnie po jakimś czasie widziała już leżącego pokrzywdzonego i J. S. (1) na ziemi, gdy się szarpali, przy czym D. P. leżał głową do góry, a oskarżony znajdował się na nim siedząc lub leżąc. Dalej już widziała, że R. P. trzyma w ręku siekierę, jednak świadek nie zaobserwowała momentu, w którym żona pokrzywdzonego ją uzyskała. Ona sama poprosiła wtedy swojego syna T., aby udał się tam zainterweniować (k. 177, 450 - 451).

W przekonaniu Sądu, treść relacji tych osób nie świadczy o tym, że świadkowie ci celowo podawali nieprawdę, iż J. S. (1) miał w czasie zajścia siedzieć na pokrzywdzonym. Zważenia bowiem wymagało, że osoby te widziały zdarzenie, które miało dynamiczny charakter, z pewnej odległości. Nadto, jak podawał pokrzywdzony w pewnym momencie on sam już także półleżał na podłożu, próbując się wyrwać przytrzymującemu go przy podłożu J. S. (1), co powodowało, że oskarżony także znajdował się w pewnej odległości od ziemi, a co mogło na świadkach sprawiać wrażenie, że na pokrzywdzonym siedzi.

Tym niemniej, tak jak pokrzywdzony, podali, że widzieli, iż D. P. leżał plecami na ziemi, a między nim a J. S. (1) miała miejsce szarpanina.

Podkreślenia w tym zakresie wymaga, że to D. P. bezpośrednio uczestniczył w zajściu, był zatem w nim najlepiej zorientowany i wiedział, czy J. S. (1) na nim siedział. Jest przy tym oczywiste, że nie miał przy tym żadnych powodów, aby potwierdzać w tym względzie wersję prezentowaną przez J. S. (1), gdyby nie była zgodna z prawdą. Wskazać też trzeba, że J. S. (1) wręcz powoływał się na to, iż miał nadzieję, że zapisy na monitoringu wykażą jaką pozycję zajmował w czasie zajścia.

Zapisy monitoringu nie obejmowały jednak tej części zdarzenia (k. 124, 126).

Jednakże, wbrew twierdzeniom A. S. (1) oraz wspierającym je depozycjom J. S. (1), żaden ze wskazanych wyżej świadków nie potwierdził, iżby D. P., w którymkolwiek momencie zajścia był agresorem wobec J. S. (1), a A. S. (1) miałby stawać w obronie brata. Żaden z nich nie podał także, aby to J. S. (1) – wedle swojej zmienionej na rozprawie wersji, leżał na ziemi pod pokrzywdzonym.

Wobec tego, także wobec tych zeznań, brak powodów do uznania, że J. S. (1) był zagrożony zachowaniem pokrzywdzonego, a A. S. (1) uderzył D. P. w obronie swojego brata.

Dokonując oceny wyjaśnień A. S. (1) za niewiarygodne uznać należało też jego twierdzenia, że uderzył D. P. tępą stroną siekiery.

Sąd zauważył, że depozycje te starał się wesprzeć J. S. (1). Wyjaśnienia J. S. (1) w tym zakresie nie były jednak wiarygodne i jednoznacznie zmierzały do złagodzenia odpowiedzialności A. S. (1).

Mianowicie J. S. (1) w śledztwie początkowo utrzymywał, że tego ciosu nie widział, a wiedział o nim od brata, a następnie wyjaśnił, że brat uderzył jakoś z boku, kierował uderzenie w rękę pokrzywdzonego i w nią go uderzył, nie brał przy tym dużego zamachu. Wówczas J. S. (1) stwierdził też jednoznacznie, że nie wie czy brat uderzył D. P. ostrą częścią siekiery czy obuchem. Tymczasem w postępowaniu jurysdykcyjnym oskarżony już przekonywał, że pamięta cios brata i był on wyprowadzony tępą częścią siekiery. Jednakże oskarżony nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego w śledztwie wskazywał odmiennie.

O tym, że wyjaśnienia oskarżonych w omawianym zakresie nie odpowiadały prawdzie świadczyły też stanowcze zeznania D. P. i R. P. , którzy stanowczo, zgodnie i konsekwentnie podawali, iż uderzenie to zostało zadane ostrą częścią siekiery i siekiera ostatecznie uderzyła pokrzywdzonego w rękę, albowiem ten osłonił nią przed ciosem głowę.

Te zeznania korelowały zaś z opinią biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. .

Biegła podała, że D. P. na skutek zdarzenia z 19 maja 2017 roku doznał rany ciętej na dłoniowej powierzchni ręki w okolicy kłębu kciuka, która to rana wymagała zaopatrzenia chirurgicznego, a jej następstwa spowodowały naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni. Dostępne dane, w tym informacje kliniczne, nie dają podstaw do przyjęcia, że w czasie opiniowanego zdarzenia pokrzywdzony był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, natomiast biorąc pod uwagę charakter i umiejscowienie rany ręki prawej, mechanizm jej powstania oraz rodzaj użytego przez napastnika narzędzia należy przyjąć, że w tej części zdarzenia pokrzywdzony był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci, np. innego ciężkiego kalectwa. Według biegłej, rana pokrzywdzonego była skutkiem urazu mechanicznego godzącego z niewielką siłą, zadanego narzędziem ostrokrawędzistym, jakim mogła być zabezpieczona do sprawy siekiera. Charakter i umiejscowienie rany wskazują, że mogła ona powstać w warunkach i okolicznościach podanych przez pokrzywdzonego, tj. podczas osłaniania się przed ciosem. Biegła stanowczo, w tym po dokonaniu oględzin narzędzia w postaci siekiery, wskazała, że rana cięta powstała u pokrzywdzonego na skutek urazu zadanego narzędziem ostrokrawędzistym, a cechy takiego narzędzia nosi zabezpieczona do sprawy siekiera, przy czym uraz zadany musiał być ostrzem. Rana cięta powstała wskutek działania narzędzia o ostrej krawędzi, jak np. nóż, żyletka, siekiera ma równe brzegi i równe dno. Natomiast, gdyby uraz został zadany tępym obuchem, u D. P. powstałaby rana tłuczona, która ma inny wygląd niż rana cięta. Rana tłuczona ma nierówne, postrzępione, podbiegnięte krwią brzegi widoczne od razu po urazie, otarcie naskórka, a w jej dnie znajdują się mostki tkankowe i dla lekarza jest łatwa do odróżnienia od rany ciętej. Z opisu dokonanego przez lekarza udzielającego pomocy pokrzywdzonemu wynika zaś, że była to rana cięta długości 4 cm zlokalizowana w okolicy kłębu kciuka.

Opinię tę, zgodną ze zgromadzoną dokumentacją lekarską, jako jasną, logiczną, Sąd uznał za w pełni przekonującą. W powiązaniu z zeznaniami pokrzywdzonego i jego żony nie pozostawiała wątpliwości, co do tego, że A. S. (1), wbrew swym depozycjom, jak i zmienionym wyjaśnieniom J. S. (1), uderzył D. P. ostrą częścią siekiery.

Zdaniem Sądu, na akceptację nie zasługiwały również wyjaśnienia A. S. (1) odnośnie tego, czy po uderzeniu siekierą pokrzywdzonego sam wyzbył się tego narzędzia, czy też utracił je na skutek działania R. P..

A. S. (1) wskazał w śledztwie, że nie wie czy ktoś mu siekierę wyrwał z ręki, czy sama mu z niej wypadła. Tymczasem na rozprawie utrzymywał, że po uderzeniu pokrzywdzonego, sam odrzucił siekierę na bok, D. P. ją podniósł i przekazał swojej żonie. Rozbieżność w swych wyjaśnieniach w tym zakresie oskarżony tłumaczył tym, że przypomniało mu się, że ten przedmiot odrzucił, zaś poprzednio mówił odmiennie, ponieważ był w szoku. Nie poczuł wtedy, aby ktoś go popchnął, odepchnął, zaś R. P. stała gdzieś obok. Argumentację tę uznać należy za nieprawdziwą, skoro oskarżony przed Sądem dokonał opisu utraty siekiery związanego z jego świadomym działaniem, a w postępowaniu przygotowawczym w ogóle nie wiedział dlaczego po ciosie w dalszym ciągu już jej nie dzierżył w ręku.

Podkreślenia przy tym wymaga, że wyjaśnienia te nie znajdowały wsparcia w konsekwentnych wyjaśnieniach J. S. (1) , który stwierdził, iż ktoś bratu siekierę po ciosie wyrwał.

Podobnie z zeznań pokrzywdzonego i jego żony wynikało jednoznacznie, że to na skutek popchnięcia oskarżonego przez R. P., a nie na skutek własnej woli, A. S. (1) wypuścił z ręki siekierę.

Pozostali świadkowie, jak wynika z ich relacji, nie widzieli samego momentu utraty przez A. S. (1) siekiery.

A. S. (2) stwierdziła bowiem w postępowaniu przygotowawczym, że widziała, że R. P. złapała siekierę, którą upuścił A. S. (1), zaś na rozprawie podała, że nie wie, czy R. P. włączała się w to zajście, nie widziała dlaczego A. S. (1) upuścił siekierę, ponieważ się odwróciła. Nie zauważyła, czy R. P. była przy tych mężczyznach, gdy A. S. (1) zadawał cios siekierą.

T. S. wskazał, że widział, jak A. S. (1) biegnie z siekierą, a następnie już, gdy on sam dotarł na miejsce zdarzenia, R. P. miała ją już w ręku. Podobnie opisała to K. S. (2).

Z kolei A. B. podał, że jadąc ul. (...) zobaczył grupkę szarpiących się, bijących osób, a wśród nich leżącego na ziemi D. P., który się z kimś szarpał. Gdy zatrzymał samochód i do niego podbiegł zobaczył, że mężczyzna, z którym P. leżał na ziemi to J. S. (1). Obok stała R. P. z siekierką w ręku.

W świetle zatem zarówno wyjaśnień J. S. (1), jak i zeznań wskazanych świadków, brak okoliczności wspierających tezę A. S. (1), iż to on sam wyzbył się siekiery po uderzeniu nią pokrzywdzonego. Odmienne twierdzenia oskarżonego miały zatem jedynie na celu korzystniejsze przedstawienie jego postawy w zajściu.

Zważyć należało, że także wyjaśnienia J. S. (1) w zakresie go dotyczącym nie w pełni zasługiwały na wiarę. Oskarżony bowiem kwestionował początkowo, aby to na skutek jego działania doszło do złamania u pokrzywdzonego żebra. W postępowaniu przygotowawczym podawał, że nie bił pokrzywdzonego, a do złamania jego żebra mogło dojść od jego upadku na ziemię, zaś w toku rozprawy stwierdził, że do złamania żebra musiało dojść od jego uderzenia D. P., choć nie pamięta w jaki sposób to nastąpiło.

Na to, iż do powstania u pokrzywdzonego obrażeń ciała w postaci złamania żebra IX po stronie prawej w linii łopatkowej doszło na skutek bezpośredniego działania J. S. (1) wskazują jednak zeznania D. P. oraz opinia biegłej z zakresu medycyny.

D. P. opisał bowiem w postępowaniu jurysdykcyjnym, że na początku zdarzenia został kopnięty przez J. S. (1) obutą nogą w żebra, zamachem z boku, a następnie oskarżony skoczył na niego, w wyniku, czego on sam się przewrócił na plecy, a częściowo na lewy bok. Po upadku na ziemię był przyciśnięty do podłoża ciałem J. S. (1), leżał na lewym boku, a oskarżony leżał także na boku twarzą do niego, przytrzymywał go, on sam chciał się wyrwać, a wówczas A. S. (1) zrobił zamach ręką, żona podbiegła, odepchnęła go i on sam został uderzony siekierą w rękę, którą się zasłonił. Więcej ciosów ze strony A. S. (1) już nie było. Pokrzywdzony podał też, że po upadku na ziemię z J. S. (1) z jego strony nie było ciosów, a między nimi miała miejsce szarpanina, on sam próbował się mu wyrwać, ponieważ J. S. (1) leżał na jego lewej ręce. Pokrzywdzony wskazywał też, że na skutek kopnięcia go przez oskarżonego miał złamane IX żebro z lewej strony, bo J. S. (1) trafił go w klatkę piersiową z lewej strony, po środku. Żebro to było złamane z przodu, nie od strony pleców. W szpitalu zrobiono mu zdjęcie RTG klatki piersiowej.

W toku rozprawy D. P. jednoznacznie zatem wiązał swoje obrażenia ciała dotyczące żebra z działaniem J. S. (1) polegającym na jego kopnięciu. Przeczył, aby do złamania żebra doszło od jego upadku na ziemię i uderzenia się o twardy przedmiot. Wskazał, że upadł w miejscu, gdzie jest piach i szlaka, zaś kamienie są dalej. Nadto upadając nie czuł, aby na coś upadł.

Sąd zauważył, że w toku postępowania przygotowawczego świadek nie podał, iż został kopnięty przez J. S. (1) w klatkę piersiową, a wskazał jedynie, że oskarżony na niego skoczył nogami, w wyniku czego przewrócili się na ziemię, a także, że oskarżony go na ziemi nie przytrzymywał, a kilka razy go uderzył, jednak świadek nie wiedział w jaki sposób, czy było to kopanie, czy uderzenie pięścią, tylko czuł uderzenie, którego miejsca w czasie tych zeznań nie wskazał. Jednakże D. P. stwierdził też wówczas, że w trakcie badania RTG ujawniło się, że ma złamane IX żebro po prawej stronie ciała.

Po odczytaniu tych jego wypowiedzi na rozprawie, D. P. podał, że miał jednak żebro złamane z prawej strony. Wskazał, że się pomylił, gdy mówił odwrotnie, ponieważ chodziło mu o to, że leżał po lewej stronie, a kopnięcie ze strony J. S. (1) miało miejsce w klatkę piersiową po prawej stronie. Zaprzeczył, aby rozmawiał z żoną, że upadł na kamień, który spowodował złamanie żebra i taka okoliczność nie miała miejsca. Stwierdził, że od razu wiedział, że złamanie żebra nastąpiło od kopnięcia go przez oskarżonego. Pokrzywdzony zaznaczył też, że żaden z lekarzy nie poinformował go, czy żebro jest złamane od przodu, czy od tyłu, kopnięty został z boku pod prawą pachą, a bolała go cała klatka piersiowa i był cały poowijany bandażami. Tłumaczył też, że przed Sądem powiedział o tym, że został kopnięty przez J. S. (1), ponieważ stara się wszystko dokładnie opowiedzieć, a w śledztwie tego nie mówił, bo z uwagi na I Komunię Świętą dziecka w następnym dniu, nie mógł się skupić, a chciał jak najszybciej wrócić do miejsca zamieszkania.

Analiza tych wypowiedzi prowadzi do wniosku, że D. P., w istocie będąc zdenerwowanym zajściem, obolały, jak i mając świadomość uroczystości swojego dziecka w następnym dniu, chcąc jak najszybciej zakończyć swoje przesłuchanie, mógł niedokładnie opisać przebieg zajścia, pomijając fakt, iż najpierw J. S. (1) go kopnął w klatkę piersiową. Przekonuje o tym okoliczność, iż zeznania swe składał w godzinach wieczornych od 19, 45 do 21, 15. O tym, że świadek pozostawał pod silnymi emocjami składając wówczas zeznania świadczy też to, że podał, iż leżąc z oskarżonym na ziemi, był przez niego kilka razy uderzony, jednak nie potrafił mimo upływu zaledwie kilku godzin od zdarzenia, nawet wówczas sprecyzować w jaki sposób (czy pięścią, czy poprzez kopanie). Przy tym tych zeznań w toku rozprawy już nie podtrzymał, stwierdzając, że w tej części zajścia J. S. (1) go nie uderzał, a jedynie przytrzymywał swoim ciałem i rękoma jego lewą rękę.

Zdaniem Sądu, twierdzenia D. P. odnośnie przyczyn zmiany jego zeznań, jak i ich niepełności, jak również co do tego, że na rozprawie chce przedstawić rzeczywisty przebieg zajścia, jawią się jako szczere, niekalkulowane. Gdyby bowiem pokrzywdzony chciał bezpodstawnie i fałszywie obciążyć J. S. (1) spowodowaniem u niego złamania żebra, mógłby z tym samym skutkiem podtrzymać, że był uderzany przez oskarżonego, w czasie gdy z nim leżał na ziemi. Zatem wskazywanie innej okoliczności – kopnięcia go przez oskarżonego obutą nogą, gdyby nie polegała ona na prawdzie, uznać należy za sprzeczne z doświadczeniem życiowym.

Sąd zauważył, że także R. P. nic nie mówiła o kopnięciu jej męża przez oskarżonego, wskazała, że po dobiegnięciu J. S. (1) do jej męża, tenże się na niego rzucił i się przewrócili. Przy czym świadek nie potrafiła określić czy oskarżony naskoczył na jej męża, czy go popchnął. Nie wiedziała, czy gdy jej mąż i J. S. (1) leżeli na ziemi, J. S. (1) zadawał jej mężowi jakieś uderzenia.

Dokonując oceny tych wypowiedzi, stwierdzić należy, że z uwagi na to, że obaj mężczyźni pozostawali w ruchu, zaś po kopnięciu D. P. nastąpiło, według jego relacji, przewrócenie go przez J. S. (1) na ziemię, świadek mogła nie wyodrębnić w trakcie swej obserwacji, że jej mąż został także kopnięty przez oskarżonego.

Z kolei okoliczność, iż świadkowie T. S. i K. S. (2) nie zaobserwowali też takiego działania oskarżonego względem pokrzywdzonego, wynikała z tego, że widzieli to zajście już w dalszej jego części, gdy D. P. leżał na ziemi. Z kolei A. S. (2) przed Sądem podała, że nie widziała, aby pokrzywdzony był kopany, jednakże ona także musiała niedokładnie obserwować początek ataku J. S. (1) na D. P., skoro w śledztwie, a zatem w bliskiej odległości od zajścia, wskazała, wbrew nawet wyjaśnieniom J. S. (1), że pokrzywdzony upadł na ziemię, bo chyba się przewrócił.

Zaznaczenia wymaga, że zeznania pokrzywdzonego co do powstania u niego złamania żebra znalazły potwierdzenie w opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W.. Biegła stwierdziła, że z dostępnej dokumentacji medycznej wynikało, że pokrzywdzony doznał złamania IX żebra po stronie prawej w linii łopatkowej, a charakter, rozległość i umiejscowienie tego uszkodzenia w obrębie klatki piersiowej wskazują, że spowodowały one naruszenie czynności narządu ciała w postaci układu oddechowego i rozstrój zdrowia na czas trwający dłużej niż 7 dni. W czasie tej fazy zdarzenia pokrzywdzony nie był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Odnosząc się do mechanizmu powstania tego obrażenia ciała, biegła podała, iż do złamania żebra doszło wskutek urazu mechanicznego, godzącego ze znaczną siłą, który mógł być zadany pięścią bądź nogą. Gdy był zadany pięścią, to pokrzywdzony i napastnik mogli stać, jak i leżeć, a gdy nogą, to gdy napastnik znajdował się w pozycji stojącej. Żebro IX zostało złamane w linii łopatkowej, czyli w połowie odległości między kręgosłupem a boczną częścią klatki piersiowej, w związku z tym gdyby pokrzywdzony znajdował się w pozycji takiej, że plecami przylegałby do podłoża, to wówczas ta okolica ciała byłaby poza zasięgiem ciosu. Jest też bardzo mało prawdopodobne, by izolowane złamanie żebra, jakie miało miejsce u D. P., powstało w następstwie uderzenia się plecami o twarde, płaskie podłoże. Gdyby na podłożu znajdował się jakiś twardy przedmiot o niewielkiej powierzchni, np. kamień lub krawędź krawężnika, to wówczas prawdopodobieństwo złamania żebra w takich okolicznościach byłoby większe i bardziej prawdopodobne. Musiałoby to być narzędzie o wystających krawędziach, mógłby to być obły kamień, narzędzie to musiałoby być wielkości pięści - dwóch pięści. Gdyby bowiem powierzchnia takiego narzędzia była większa, to wówczas doszłoby do złamania większej ilości żeber, które oddzielone są od siebie mięśniami międzyżebrowymi i odległość między nimi wynosi około 2-3 cm.

Opinia ta potwierdziła zatem przedstawiony przez D. P. mechanizm złamania jego żebra, jak i w połączeniu z dokumentacją lekarską, okoliczność, iż złamanie to dotyczyło żebra po prawej stronie w linii łopatkowej. Na uwagę przy tym zasługuje, że z w świetle treści opinii, ze względu na to, że pokrzywdzony jednoznacznie podawał, iż upadł z oskarżonym na plecy, nie można uznać, że do złamania żebra doszło na skutek kopania go czy uderzania w czasie, gdy leżał na ziemi z J. S. (1), bowiem ten nie byłby w stanie sięgnąć w miejsce, w które pokrzywdzony doznał urazu. Okoliczność ta, zdaniem Sądu, także potwierdza, że do złamania żebra u pokrzywdzonego doszło na skutek kopnięcia go przez oskarżonego. Gdyby zaś pokrzywdzony upadł na kamień o podawanych przez biegłą rozmiarach i od tego doznał urazu, to musiałby to zauważyć i odczuć, tymczasem pokrzywdzony taką okoliczność wykluczył.

W tej sytuacji, stwierdzić trzeba, że zeznania R. P., iż na miejscu zdarzenia był kamień, jednak ona i mąż nie wiedzą, czy on na niego upadł i od tego doznał złamania żebra, stanowiły jedynie niczym nie potwierdzone dywagacje świadka, których nie potwierdził D. P. .

Wobec tego, wbrew depozycjom J. S. (1), uznać należało, że zeznania D. P. co do okoliczności powstania u niego złamania IX żebra odpowiadają prawdzie.

Również, zdaniem Sądu, nie można uznać, aby różnice w wypowiedzi D. P. odnośnie miejsca urazu (lewa, prawa strona, przód, tył klatki piersiowej) zmierzały do celowego zafałszowania rzeczywistości.

W przekonaniu Sądu, mając na uwadze okoliczności w jakich składał zeznania, rozbieżności te zostały przez świadka racjonalnie wytłumaczone. Przy tym świadek szczerze przyznał, że już przed zajściem z 19 maja 2017 roku także miał złamane inne żebro. Sąd zauważył, że także opis tego złamania dany przez pokrzywdzonego budził wątpliwości w świetle wyniku badania radiologicznego z dnia 19 maja 2017 roku, w którym stwierdzono złamanie żebra IX po stronie prawej w linii łopatkowej oraz przebyte złamanie żebra X po stronie prawej, z cechami gojenia (k. 23).

D. P. zeznał bowiem – odmiennie do tego co wynika z badania, że wcześniej miał złamane chyba VII żebro, po lewej stronie. Zatem świadek wyraźnie mylił strony ciała, po których doznał złamań żeber. Dodatkowo wyraźnie nie przykładał też wagi do tego, które żebro miał złamane, nie potrafił też sprecyzować kiedy miało miejsce pierwsze złamanie, wskazując, że było to nie wcześniej niż rok lub dalej niż rok od czasu przesłuchania, a następnie, iż było to około 2 lat przed zajściem z 19 maja 2017 roku. Tym niemniej, świadek wyraźnie rozgraniczał oba urazy żeber, których doznał, wskazując, że wcześniejsze nastąpiło od uderzenia klatką piersiową o kierownicę roweru, a następne było wynikiem kopnięcia go przez oskarżonego J. S. (1).

Ponadto zeznania D. P. co do tego, które żebro, w której części zostało złamane w czasie omawianego zajścia, także potwierdzone zostały opinią biegłej z zakresu medycyny sądowej, jak i dokumentacją, na podstawie, której biegła wydała opinię, w postaci opisu RTG klatki piersiowej i żebra po stronie prawej (k. 23) oraz dokumentem porady lekarskiej Izby Przyjęć Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w C. (k. 24).

Analiza wyników badania RTG klatki piersiowej D. P. z dnia 19 maja 2017 roku prowadzi bowiem do wniosku, że pokrzywdzony na dzień 19 maja 2017 roku miał złamane IX żebro po stronie prawej w linii łopatkowej, a nadto w przeszłości doznał urazu skutkującego złamaniem żebra X po stronie prawej, przy czym na czas przeprowadzonego badania złamanie to miało cechy gojenia.

W tym zakresie biegła J. W. stwierdziła, że na podstawie opisu badania RTG można wykluczyć, aby złamania żebra IX i X powstały w czasie tego samego zdarzenia, bądź w krótkim odstępie czasowym. Z dokumentacji lekarskiej nie wynika, aby u pokrzywdzonego stwierdzono zmiany urazowe w powłokach klatki piersiowej, w tym pleców, co nie wyklucza zadziałania urazu mechanicznego w tę okolicę ciała. W takiej sytuacji mogłoby pojawić się podbiegnięcie krwawe w powłokach w okolicy złamania żebra po upływie godzin, a nawet dni, natomiast nie musiało. Biegła zaznaczyła, że gojenie złamania żebra, jak wszystkich kości, trwa od czterech do sześciu tygodni, do momentu uzyskania zrostu, czyli wypełnienia szczeliny nową tkanką kostną. Złamaniu żeber, czy też jednego żebra, towarzyszą dolegliwości bólowe, początkowo silne i w miarę upływu zmieniające swoje nasilenie. Jeśli chodzi o leczenie żebra, to nie stosuje się żadnych specjalnych zapatrzeń, takich jak np. bandażowanie klatki piersiowej, czy stosowanie jakichś unieruchomień, osoba taka ewentualnie zażywa leki przeciwbólowe. Przez pierwszych kilka dni dochodzi do resorpcji na brzegach odłamów żebra, co powoduje, iż niekiedy szczelina złamania jest lepiej widoczna w badaniu RTG po upływie kilku dni od urazu, a następnie dochodzi do wypełniania szczeliny nową tkanką kostną i tworzenia zrostu, który w badaniu RTG, jeśli chodzi o żebra, często widoczny jest, jako pogrubienie obrysu żebra. W radiologii, jeśli widoczne jest wygojone złamanie, czyli złamanie stare, opisuje się je, jako przebyte i u pokrzywdzonego stwierdzono złamanie żebra X po stronie prawej, jako przebyte z cechami gojenia się, czyli z tworzeniem kostniny, natomiast świeże złamania żeber opisane są po prostu, jako złamania. Z dokumentacji radiologicznej dotyczącej D. P. wynika, że co do obu żeber są to dwuczasowe zmiany, oddzielone od siebie tygodniami. Wedle opinii biegłej, te żebra nie mogły być złamane podczas jednego zajścia i w tak różny sposób goić się, by jedno było złamaniem świeżym, a drugie było w trakcie zaawansowanego gojenia i mogło być opisane jako przebyte w przeszłości złamanie. Określenie z wyniku badania radiologicznego odnośnie żebra X - „z cechami gojenia” oznacza obecność zrostu kostnego w miejscu szczeliny złamania.

Opinia ta, zdaniem Sądu jest przekonująca, a przy tym koreluje także z treścią dokumentu porady lekarskiej Izby Przyjęć Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w C. dnia 19 maja 2017 roku, w którym lekarz udzielający D. P. pomocy, także bez żadnych wątpliwości ustalił u pokrzywdzonego złamanie żebra IX po stronie prawej.

Z powyższej opinii - jasnej, rzeczowej, logicznej, jak i wyników dokumentacji radiologicznej wynika zatem, że D. P. nie doznał nigdy złamania żebra z lewej strony, albowiem brak śladów zrostów żeber po tej stronie jego ciała. Nadto złamanie żebra IX miało miejsce na dzień 19 maja 2017 roku, zaś złamanie X żebra miało miejsce wcześniej w przedziale tygodni. Wobec tego nie były to złamania żeber jednoczasowe, a złamanie X żebra nie pochodziło z zajścia z dnia 19 maja 2017 roku.

Z tego zatem powodu, także nie można uznać za przekonujące twierdzeń J. S. (1), iż to nie on spowodował złamanie żebra IX u pokrzywdzonego.

Przechodząc z kolei do wyjaśnień obu oskarżonych co do tego, że nie zmierzali swoim zachowaniem wobec D. P. do pozbawienia go życia, a jedynie do jego pobicia, wskazać należy, że obaj oskarżeni stanowczo wykluczali, aby ich zamiarem było pozbawienie pokrzywdzonego życia, przy użyciu siekiery, by czynili w tym względzie jakiekolwiek ustalenia. Podkreślali od początku swych depozycji, że umówili się, że pobiją D. P. w związku z jego postawą w konflikcie A. S. (1) z J. K.. W tym też celu wyszli z mieszkania J. S. (1), w poszukiwaniu pokrzywdzonego. Wychodząc z mieszkania J. S. (1) – jak wskazał z własnej inicjatywy - zabrał znajdującą się tam siekierę. Obaj oskarżeni zgodnie wskazywali, że powodem zabrania tego przedmiotu była chęć nastraszenia nim D. P.. Nie uzgadniali co który z nich będzie robił, gdy zbliżą się do pokrzywdzonego.

W tej ostatniej kwestii niczego nie wiedziała konkubina J. S. (2) S. , która była obecna w mieszkaniu, gdy J. S. (1) zabierał z niego siekierę jej siostry, jednak tego nie widziała i nie słyszała w tym zakresie żadnych stwierdzeń obu oskarżonych. Tym niemniej świadek podała, że sądziła, że oskarżeni idą się z kimś pobić.

Zdaniem Sądu, o tym, że oskarżeni mieli inny zamiar wobec pokrzywdzonego aniżeli jego pobicie nie świadczy ocena innych okoliczności omawianego zdarzenia.

I tak z relacji obu oskarżonych wynikało, że po wyjściu z miejsca zamieszkania J. S. (1), siekierę początkowo dzierżył J. S. (1), jednak na widok D. P., przekazał ją bratu. Przy tym, oskarżony do tego momentu nie niósł jej jawnie, a miał ją schowaną pod koszulką. Świadczy to o tym, zdaniem Sądu, że nie chciał nią wywoływać przestrachu u innych osób, aniżeli pokrzywdzony.

Wyjaśnienia oskarżonych nie były natomiast tożsame co do tego jak do tego doszło, że siekierę od J. S. (1) przejął A. S. (1). Mianowicie A. S. (1) podawał w śledztwie, że to on powiedział do J. S. (1), aby mu dał siekierę, zaś w toku rozprawy stwierdził, iż brat podał mu siekierę, wyjmując ją spod koszulki i mówiąc, aby on ją zabrał. Tą rozbieżność swych wypowiedzi oskarżony tłumaczył zaś tym, że w stresie stwierdził, że to on sam powiedział do brata, aby dał mu siekierę, ponieważ brat stwierdził, że on ją ma zabrać. Z kolei J. S. (1) wyjaśnił początkowo w postępowaniu przygotowawczym, że nie pamięta, kiedy przekazał bratu to narzędzie, a kolejny raz słuchany stwierdził, że gdy D. P. zobaczył jego i brata oraz siekierę, zaczął uciekać, a on sam wtedy oddał bratu siekierę, obawiając się konsekwencji tego, że idzie do kogoś z siekierą. Przed Sądem wskazywał zaś, że oddał A. S. (1) siekierę w momencie, którego nie pamięta, ale zrobił to, ponieważ chciał z pokrzywdzonym sprawę załatwić po męsku, bez żadnego narzędzia, a przekazując je bratu, nic do niego nie powiedział. Nie pomyślał o tym, że brat może ponieść konsekwencje tego, że idzie do D. P. z siekierą. Z wypowiedzi obu oskarżonych, jak i świadków w sprawie wynika też, że to J. S. (1) jako pierwszy pobiegł po tym za pokrzywdzonym.

Zdaniem Sądu, te wyjaśnienia oskarżonych, nawet w wersji przedstawianej w postępowaniu przygotowawczym, nie pozwalają na ustalenie, że oskarżeni dokonali wówczas między sobą jakiegoś podziału ról w zakresie użycia wobec pokrzywdzonego siekiery. Z wyjaśnień tych bowiem wynika jedynie fakt przekazania tego narzędzia między braćmi, to jest, że J. S. (1) wyzbył się go przekazując bratu, a ten je przyjął. Brak zaś informacji, że oskarżeni ustalili, że A. S. (1) ma użyć tej siekiery wobec D. P., a zatem, że J. S. (1) wiedział o tym, że jego brat uderzy nią pokrzywdzonego, a przy tym, że on sam ma mu to umożliwić czy ułatwić.

Danych pozwalających na takie ustalenia nie można również uzyskać w oparciu o zeznania świadków.

D. P. zeznał bowiem w tym względzie w śledztwie, że gdy A. S. (1) go zobaczył, zaczął krzyczeć do niego, że zaraz zdechnie, a on sam zaczął iść w kierunku bramki. Odwrócił się do tych mężczyzn i powiedział, aby oskarżony szedł, bo już jedzie policja. Wówczas zobaczył, że A. S. (1) wyjął spod koszulki siekierkę i mężczyźni zaczęli za nim biec. Na rozprawie świadek wskazał, że to J. S. (1) wyjął spod koszulki siekierkę i podał ją bratu, po czym oskarżeni zaczęli za nim biec. Uzasadniając rozbieżność w swych relacjach co do tego, że oskarżeni przekazywali między sobą siekierę, podał, że zapomniał o tym w czasie zeznań w postępowaniu przygotowawczym. Z kolei R. P. nie widziała tej części zajścia.

W świetle zeznań D. P. nie sposób zatem ustalić co było powodem przekazania siekiery przez J. S. (1) swojemu bratu, czy zrobił to z własnej inicjatywy, czy na prośbę brata, i w jakim celu.

W przekonaniu Sądu, nie określał tego to, że A. S. (1) krzyczał za pokrzywdzonym, że ten straci życie, bowiem takie zachowanie oskarżonego stanowiło element wzmocnienia efektu obawy pokrzywdzonego przed nim i jego bratem, a nie było wyrazem rzeczywistego zamiaru oskarżonego. Podkreślenia przy tym wymaga jednocześnie, że D. P. nie podał, aby w ten sposób do niego wypowiadał się J. S. (1) lub by ten oskarżony potwierdzał wyartykułowane przez swojego brata słowa.

Wskazać należy, że z relacji oskarżonych i świadków wynikało, że jako pierwszy za pokrzywdzonym biegł J. S. (1), a dopiero dalej za nim A. S. (1). Jak ustalono wyżej, w świetle zeznań pokrzywdzonego, to J. S. (1) pierwszy dobiegł do D. P., kopnął go oraz spowodował jego upadek na ziemię, przewracając się na nią razem z nim. Wedle pokrzywdzonego, mężczyźni szamotali się, a w toku szarpaniny J. S. (1) przygniatał D. P. swoim ciałem, a gdy ten chciał się uwolnić, przytrzymywał mu przy ziemi lewą rękę.

Z uwagi na wyjaśnienia obu oskarżonych co do zamiaru wspólnego pobicia pokrzywdzonego, uznać należy, wbrew twierdzeniom J. S. (1), że to jego zachowanie miało służyć przytrzymaniu pokrzywdzonego do czasu przybliżenia się do niego A. S. (1). Oskarżeni nie podali bowiem, aby zrezygnowali w którymkolwiek momencie zajścia z pobicia pokrzywdzonego. Tym niemniej, wobec dalszych depozycji oskarżonych, nie można ustalić, czy to przytrzymywanie atakowanego miało służyć użyciu wobec pokrzywdzonego siekiery i w jaki sposób, czy temu, aby A. S. (1) inaczej zadziałał wobec D. P..

A. S. (1) stwierdził bowiem, że nie uzgadniali z bratem co zrobią, gdy dojdą do pokrzywdzonego, zaś J. S. (1), że nie wiedział, że brat użyje siekiery wobec D. P.. Pokrzywdzony nie pamiętał, czy któryś z oskarżonych coś do niego mówił w trakcie ataku, zaś R. P. wskazała, że obaj oskarżeni coś do niego mówili, ale nie pamiętała co.

W tej sytuacji, zdaniem Sądu, nie można stwierdzić, że J. S. (1) wiedział, że A. S. (1) użyje siekiery względem D. P., a tym bardziej, że znał sposób, w który zostanie ona użyta.

Odnosząc się do zachowania A. S. (1) związanego z siekierą, to jak wskazano już wyżej, na prawdzie nie polegały wyjaśnienia tego oskarżonego, iż użył jej tępą stroną wobec pokrzywdzonego. A. S. (1) wskazał też, że kierował ją w rękę pokrzywdzonego, z boku, a nie jego głowę. Zaznaczył, że nie uderzał mocno, ponieważ bałby się mocniej to zrobić takim narzędziem, jak siekiera. Również J. S. (1) twierdził, że brat nie uderzył siekierą z dużą siłą, a kierował ją w stronę ręki pokrzywdzonego, a nie głowy.

Wskazać jednak należy, że odmiennie przedstawiali to D. P., jak i R. P. , którzy podali, że w ich ocenie oskarżony chciał uderzyć pokrzywdzonego w głowę, wedle D. P. – w jej środek, bowiem widział ją przed swoimi oczyma. Uderzeniu w tę część ciała jednak zapobiegł wystawiając na odległość 30 – 40 cm w obronie prawą rękę, której ostatecznie została zadana rana. Świadkowie ci twierdzili też, że A. S. (1) zadając cios brał zamach siekierą, a co mogłoby świadczyć o tym, że uderzenie siekierą zostało zadane z dużą siłą.

Relacje to co do zamierzonego przez A. S. (1) kierunku ciosu, znalazły zaś potwierdzenie w zeznaniach A. S. (2) , która podała, iż D. P. dostał uderzenie siekierą w rękę, którą zasłonił głowę przed ciosem.

Nadto, również zgodnie z opinią biegłej z zakresu medycyny sądowej, obrażenie ciała, jakiego doznał D. P. w postaci rany ciętej ręki prawej mogło powstać w warunkach i okolicznościach podanych przez pokrzywdzonego i jego żonę, czyli podczas osłaniania się przed ciosem zadanym siekierą. Do powstania rany ciętej ręki prawej doszło, kiedy pokrzywdzony najprawdopodobniej był zwrócony przodem do napastnika. Na podstawie charakteru rany ciętej niemożliwe jest natomiast ustalenie kierunku, z jaką godziło narzędzie, jest to możliwe tylko w przypadku ran kłutych, które drążą w głąb ciała i mają kanał. Dostępna dokumentacja w postaci porady lekarskiej z Izby Przyjęć ze Szpitala w C. oraz opisu wyniku badania radiologicznego nie pozwalają na ustalenia w tym zakresie. Z uwagi na to, że pokrzywdzony bezpośrednio po zdarzeniu trafił do szpitala, gdzie na ranę założono szwy chirurgiczne, jakakolwiek dokumentacja fotograficzna wykonana w późniejszym okresie nie oddałaby pierwotnego wyglądu rany.

Zatem w świetle wskazanej opinii, wbrew twierdzeniom oskarżonych, rana ręki pokrzywdzonego mogła być wynikiem obrony pokrzywdzonego. Stąd też za przekonujące uznać należy twierdzenia świadków, iż pokrzywdzony osłaniał się przed ciosem. Wprawdzie biegła nie potrafiła określić kierunku ciosu, to w świetle zbornych i konsekwentnych zeznań D. P. i R. P., iż uderzenie miało dotyczyć głowy pokrzywdzonego, brak było powodów do kwestionowania tych relacji.

B. W. w swej opinii odniosła się też do siły ciosu. Podała, że cios siekierą był zadany z niewielką siłą. Świadczyła o tym okoliczność, że rana obejmowała jedynie skórę i tkankę tłuszczową, natomiast nie powodowała uszkodzenia głębiej leżących struktur, w postaci mięśni, ścięgien, ani tym bardziej kości. Skóra jest tkanką elastyczną, która stawia w przypadku ran ciętych największy opór, a uraz zadany był narzędziem o dużej masie, dlatego też ta siła została zużyta relatywnie mniejsza niż gdyby to było jakieś narzędzie lekkie. Gdyby została użyta większa siła, to cios zadany w tę okolicę ciała, mógł spowodować urazową amputację kciuka, co stanowiłoby inne ciężkie kalectwo w rozumieniu art. 156 § 1 k.k. Brak natomiast podstaw do uznania, że pokrzywdzony był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a to w konsekwencji użycia wobec niego siekiery. Z opinii biegłej wynika też, że do spowodowania siekierą u pokrzywdzonego rany ciętej ręki potrzebna była relatywnie niewielka siła, bowiem ręka ta była wolna, niczym nie podparta.

Wskazać należy, że opinia biegłej – stanowcza i jasna, potwierdza wyjaśnienia A. S. (1) , że uderzając pokrzywdzonego, nie brał dużego zamachu siekierą, gdyby bowiem był on większy skutki jego działania byłyby poważniejsze.

Zaznaczenia wymaga zaś, że nie stało nic na przeszkodzie, aby oskarżony użył siekiery z większą siłą. Z uwagi na to, że tak się nie stało, skutki jego działania u D. P., mimo użycia ostrego narzędzia stanowiły lekki uszczerbek na zdrowiu.

W przekonaniu Sądu, oceny odnośnie siły ciosu A. S. (1) nie zmieniały też zeznania R. P., A. S. (1) uderzając siekierą jej męża, zranił nią też swojego brata w okolicach ucha. Świadek bowiem przyznała, że nie widziała momentu jak siekiera uderzyła J. S. (1), ponieważ skupiła się na widocznej ranie D. P., a jedynie zobaczyła, że J. S. (1) ma nadcięte przy głowie. Nie wiedziała, czy miał to wcześniej.

J. S. (1) już na etapie postępowania przygotowawczego zaprzeczył, aby brat uderzył jego samego w czasie zajścia z siekierą, choćby przypadkowo, wskazał, że to on sam upadając z pokrzywdzonym na ziemię, uderzył głową o jakieś drobne kamienie, w wyniku czego leciała mu krew. Oskarżony okazał przy tym w czasie posiedzenia w dniu 22 maja 2017 roku w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania głowę, na której stwierdzono nad lewym uchem strup o długości około 1, 5 cm na 0,6 cm, bez opuchnięcia i zasinienia. Swoje stanowisko J. S. (1) podtrzymywał w toku rozprawy.

O tym, że do zranienia oskarżonego doszło w czasie zajścia wyjaśniał też A. S. (1) , który w śledztwie wskazał, że brat miał po tym rozciętą skórę na głowie z lewej strony nad uchem, która według niego nadawała się do zszycia.

Z kolei konkubina J. S. (2) S. wskazała w postępowaniu przygotowawczym, że po zajściu, jej konkubent miał zranioną głowę, która go bolała i mówił, że dostał przypadkowo od swojego brata, jednak na rozprawie świadek tłumaczyła, że to ona wówczas pytała J. S. (1) czy ta rana go boli i czy to brat go zranił, a on tylko przytaknął, niczego nie wyjaśniając. Ona sama słyszała po zajściu od R. P., że A. S. (1) zranił niechcąco jej konkubina. R. P. tego nie potwierdziła.

Wobec tych wzajemnie sprzecznych twierdzeń oskarżonego i świadków, w kwestii mechanizmu powstania u oskarżonego tej rany w kontekście uderzenia zadanego siekierą D. P., wypowiedziała się biegła J. W.. Podała ona, że aby doszło do spowodowania obrażenia ciała J. S. (1) w sposób opisany przez R. P. i jeden uraz zadany siekierą spowodował obrażenia i u pokrzywdzonego i u drugiego z napastników w okolicy lewego ucha, pokrzywdzony musiałby mieć rękę bezpośrednio przy twarzy napastnika, z którym znajdował się w pozycji leżącej. Biegła nie wykluczyła takiej sytuacji, jednak uznała ją za mało prawdopodobną. Nie potrafiła natomiast odpowiedzieć na pytanie czy ręka pokrzywdzonego zamortyzowała cios zadany przez napastnika siekierą i nastąpiło odbicie siekiery w stronę leżącego oskarżonego.

Stwierdzić należy, że zarówno z zeznań R. P., jak i jej męża wynikało, że D. P. został uderzony siekierą w rękę odsuniętą od niego o kilkadziesiąt cm, zatem niewątpliwie nie miał też jej bezpośrednio przy twarzy J. S. (1). Tym samym, brak było sytuacji, o której mówiła biegła, a która umożliwiałaby zadanie pokrzywdzonemu i oskarżonemu omawianych ran podczas jednego ciosu. Natomiast, gdyby przyjąć, że zranienie J. S. (1) nastąpiło już po powstaniu rany u pokrzywdzonego, po odjęciu siekiery od jego ręki, to oznaczałoby jedynie przypadkowość powstania rany J. S. (1) od ostrza siekiery, natomiast nie mogłoby świadczyć o sile ciosu zadanego siekierą D. P.. Jak bowiem ustalono w sprawie R. P. nie zamortyzowała siły ciosu zadanego jej mężowi.

Sąd rozważał bowiem, czy cios zadany przez A. S. (1) pokrzywdzonemu został zamortyzowany działaniem R. P. czy też działanie żony pokrzywdzonego nastąpiło już po ciosie zadanym przez pokrzywdzonego i doznaniu przez D. P. rany ręki i nie miało wpływu na siłę ciosu A. S. (1).

Odnosząc się w tym zakresie w pierwszej kolejności do wyjaśnień oskarżonych, stwierdzić trzeba, że A. S. (1) początkowo utrzymywał, że nie wie jak utracił siekierę, a następnie, że to on sam ją odrzucił na bok. Natomiast J. S. (1) twierdził, że ktoś bratu siekierę wyrwał.

Te wyjaśnienia nie mogły się ostać, jak wskazano wyżej - tłumaczenia A. S. (1) co do ich rozbieżności nie były zgodne z zasadami racjonalnego myślenia, zaś twierdzenia J. S. (1) częściowo znajdowały potwierdzenie w relacji świadków, to jest w zakresie tego, iż jego brat samodzielnie nie wyzbył się siekiery.

I tak D. P. na rozprawie początkowo wskazał, że R. P. popchnęła A. S. (1) już po uderzeniu siekierą, gdy on sam już miał ranę na ręku. Świadek zeznawał przy tym sprzecznie, co do tego, czy jego żona wytrąciła A. S. (1) siekierę w momencie, gdy ten chciał nią zadać mu drugi cios, bo podskakiwał z siekierą, czy gdy jeszcze trzymał w ręce siekierę po zadanym ciosie. Ostatecznie pokrzywdzony stwierdził, że nie potrafi określić czy A. S. (1) robił w jego kierunku drugi cios siekierą, natomiast był pewien, że oskarżony zrobił jeden zamach siekierą i po tym jeszcze z nią podskakiwał. D. P. podał, że nie wie, co A. S. (1) jeszcze chciał zrobić z tą siekierą. Stwierdził natomiast stanowczo, że gdy A. S. (1) wyprowadzał cios, to siekiera szła w jego stronę bez ingerencji R. P., wtedy żona nie dotknęła oskarżonego, bo nie zdążyła, a zrobiła to po ciosie, bo po uderzeniu go siekierą, oskarżony nadal ją trzymał w ręku.

Zauważenia przy tym wymaga, że w toku postępowania przygotowawczego D. P. podał inaczej, bowiem wskazał, że gdy A. S. (1) przygotowywał się do jego uderzenia siekierą robiąc zamach w kierunku jego głowy, R. P. odepchnęła go z boku. On sam wystawił prawą rękę blokując uderzenie siekierą. W wyniku tego, że jego żona popchnęła A. S. (1), siekiera wypadła mu z ręki na ziemię, a R. P. ją zabrała. W świetle zatem tych zeznań pokrzywdzonego nie było mowy o tym, aby A. S. (1) podejmował po pierwszym uderzeniu pokrzywdzonego siekierą jakieś zachowania zmierzające do kolejnego ciosu. Przeciwnie - z relacji tej wynika, że do próby drugiego ciosu nie mogło dojść z uwagi na to, że R. P. zamortyzowała już pierwszy cios, popychając zadającego cios napastnika. Odnosząc się do tych rozbieżności w swych zeznaniach świadek tłumaczył, że później ochłonął i lepiej pamiętał to zajście. Z jego oświadczenia wynikało zaś, że był pewien, że A. S. (1) po ciosie skakał z siekierą, do czasu, kiedy R. P. mu ją wytrąciła z ręki.

Wskazać trzeba, że o zamiarze drugiego uderzenia siekierą przez A. S. (1) w ogóle nie mówiła R. P.. Jej zeznania co do momentu utraty przez A. S. (1) siekiery także były zmienne.

Mianowicie świadek ta w postępowaniu przygotowawczym najpierw zeznała, że gdy jej mąż i J. S. (1) leżeli na ziemi, A. S. (1) stojąc z boku nich zamachnął się siekierą, uderzył ostrzem w kierunku głowy jej męża. Jej mąż zasłonił się ręką. Gdy zobaczyła, że poleciała mu krew, rzuciła się na A. S. (1), oboje się przewrócili, jemu wypadła siekiera, którą ona zabrała. Następnie zaś podała, że A. S. (1) zamachnął się siekierą w kierunku głowy jej męża i zadał mu nią cios, jednak mąż zasłonił się ręką, a ona sama odepchnęła napastnika. Widząc u niego siekierę w ręku instynktownie się na niego rzuciła, gdy zadawał nią uderzenie. Według niej, gdyby tego nie zrobiła, A. S. (1) trafiłby jej męża w głowę. Z kolei w toku rozprawy R. P. stwierdziła, że gdy J. S. (1) znalazł się na jej mężu, A. S. (1) zamachnął się siekierą w głowę jej męża. Wówczas ona sama zawołała, co robi, czy chce zabić człowieka, odepchnęła tego oskarżonego, ale on zdążył nadstawić siekierę, a jej mąż zdołał zasłonić się ręką i został w nią uderzony. Przy tym odepchnięciu A. S. (1) wypadła mu na ziemię siekiera, którą ona zabrała. Świadek podkreśliła, że tylko raz odepchnęła oskarżonego od męża, wtedy, gdy ten zamachnął się na niego siekierą. Podczas rozprawy po ujawnieniu jej pierwszych zeznań ze śledztwa, świadek nie potrafiła określić czy odepchnęła A. S. (1) w trakcie zadawania przez niego ciosu, czy dopiero po ciosie, według niej wtedy w postępowaniu przygotowawczym mówiła bardziej precyzyjnie, a obecnie korzysta z pomocy psychologa, aby o tym zapomnieć. Po odczytaniu jej drugich zeznań z postępowania przygotowawczego, wskazała, że może było tak, że rzuciła się na A. S. (1), gdy on zadawał uderzenie siekierą, nie potrafiła się do tego ustosunkować. Natomiast również ona podawała, że A. S. (1) po ciosie poskakiwał - według niej, jak pajac.

W omawianym zakresie nic nie wiedziała A. S. (2) , która podała, że widziała, że R. P. podnosiła z ziemi siekierę, którą upuścił A. S. (1), nie wiedziała jednak z jakiego powodu. Nie wiedziała też, czy R. P. była przy mężczyznach w czasie zadanego ciosu, czy włączała się w to zajście. Nie widziała szarpaniny między nią a A. S. (1).

Podobnie zeznała K. S. (2), która wskazała, że słyszała jak A. S. (1) wyzywał K., a następnie po jakimś czasie widziała już leżącego pokrzywdzonego i J. S. (1) na ziemi, gdy się szarpali. Dalej już zobaczyła, że R. P. trzyma w ręku siekierę, jednak nie zaobserwowała momentu, w którym żona pokrzywdzonego ją pochwyciła.

Z kolei T. S. na rozprawie twierdził, że nie widział zajścia z siekierą, nie widział siekiery, zainterweniował na prośbę swojej matki. Natomiast w śledztwie wskazał, że wyjrzał przez okno i zobaczył, że J. S. (1) szarpie się z D. P., a A. S. (1) biegnie z siekierą w ich stronę. J. S. (1) i D. P. leżeli wówczas na ziemi. Gdy wybiegł z domu zobaczył, że R. P. trzyma siekierę w ręku, a D. P. ma prawą rękę we krwi. Nie widział uderzenia siekierą. Świadek tłumaczył te rozbieżności w swych relacjach tym, że zapomniał, że widział przez okno, że A. S. (1) biegnie z siekierą w ręku w stronę brata i D. P.. Nie wykluczył, że widział też R. P. z siekierą w ręku, a na rozprawie musiał o tym zapomnieć.

Zdaniem Sądu, na wiarę zasługiwały zeznania świadka ze śledztwa. Zostały one, bowiem złożone w krótkim czasie od objętego nimi zdarzenia, były spontaniczne. Sąd zauważył przy tym, że na rozprawie relacja świadka odbiegała od tej z postępowania przygotowawczego, przy czym znamiennym było to, że T. S. pominął w niej okoliczności mogące obciążać oskarżonych. Taka postawa świadka niewątpliwie miała na celu zdystansowanie się od zdarzenia. Sprzecznym jest bowiem z doświadczeniem życiowym, że świadek miałby nie pamiętać tak znamiennej okoliczności, jak ta, że znany mu A. S. (1) biegnie z siekierą w stronę szarpiących się pokrzywdzonego i J. S. (1), a następne siekierę w ręku trzyma R. P.. Tak niecodzienne okoliczności nie mogły w ciągu kilku miesięcy ulec zapomnieniu. Tym niemniej jednak T. S. ostatecznie podtrzymał swoje wypowiedzi ze śledztwa.

Kolejny interweniujący w tym zdarzeniu świadek - A. B. podał, że jadąc ul. (...) zobaczył grupkę szarpiących się, bijących osób, a wśród nich leżącego na ziemi D. P., który się z kimś szarpał. Gdy zatrzymał samochód i podbiegł do pokrzywdzonego zobaczył, że mężczyzna, z którym P. leżał na ziemi to J. S. (1). Obok stała R. P. z siekierką w ręku.

Analiza wypowiedzi tych osób prowadzi do wniosku, że żadna z nich nie widziała momentu utraty przez A. S. (1) siekiery.

W świetle zatem zeznań pokrzywdzonego i jego żony, przy uwzględnieniu stanowczego stanowiska D. P., że żona zaingerowała dopiero po zadanym mu ciosie, jak i pierwszych zeznań R. P. w sprawie, gdy podała tożsamo, a powoływała się na lepszą pamięć w bliskiej odległości od zajścia, Sąd uznał, iż R. P. wytrąciła A. S. (1) siekierę, już po zadanym ciosie jej mężowi.

Ustalenie to prowadziło zaś do wniosku, że R. P. nie miała wpływu na siłę ciosu zadanego jej mężowi i siła ta była zgodna z zaplanowaną przez oskarżonego. Natomiast działanie obronne D. P. spowodowało, że nie doznał rany ciętej okolicy czołowej, a rany ręki.

W świetle tego, że pokrzywdzony nie był pewien, czy A. S. (1) chciał ponowić swój cios, jak i tego, że o takim nie wspomniała w toku wszystkich przesłuchań R. P. oraz żaden z przywołanych wyżej świadków, Sąd uznał, że nie można poczynić ustalenia, aby oskarżony zamierzał drugi raz uderzyć D. P. siekierą.

W tym kontekście zauważenia też wymagało że żaden ze świadków nie podał, aby A. S. (1) podjął próbę odzyskania tego narzędzia od R. P..

W swych rozważaniach co do zamiaru oskarżonych wobec pokrzywdzonego, Sąd nie pominął również okoliczności, że uderzenie pokrzywdzonego w rękę nastąpiło w wyniku osłonięcia nią przez D. P. głowy.

Biegła J. W. podała w tym zakresie, że gdyby pokrzywdzony nie zasłonił się ręką, to skutki ciosu zadanego siekierą zależałyby od okolicy ciała, w jaką by ten uraz godził i jego siły, i mogły spowodować obrażenia od uszkodzenia tkanek miękkich przez złamania kości, a gdyby uraz godził z bardzo dużą siłą mógłby drążyć do narządów wewnętrznych ciała, czy to klatki piersiowej, czy mózgu. Gdyby cios był kierowany w głowę - to w zależności od siły, mógłby powodować ranę ciętą, złamanie kości aż do penetracji w głąb do jamy czaszki ze skutkiem uszkodzenia, gdyby została użyta duża siła. Rany powłok głowy z reguły powodują zaś rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, złamania kości czaszki stanowiłyby rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni, natomiast obrażenia wewnątrzczaszkowe, takie jak krwiaki przymózgowe, stłuczenie, czy rozerwanie mózgu, z reguły powodują chorobę realnie zagrażającą życiu. Gdyby przyjąć analogiczną siłę urazu zadanego siekierą w głowę, jak w rękę D. P., to wedle biegłej, można się spodziewać, że jego skutkiem byłaby też rana cięta powłok głowy, skóry.

Biegła wskazała też, że lokalizacja urazu, jaki godzi w głowę ma znaczenie dla jego skutków, bo np. dużo bardziej niebezpieczny jest uraz, który godzi w okolicę skroniową, bo tam przebiega tętnica oponowa, której uszkodzenie powoduje ostry krwiak nadtwardówkowy i tam kość jest dużo cieńsza niż kość potyliczna z tyłu głowy. Najniebezpieczniejszą okolicą jest okolica skroniowa z możliwością złamania łuski kości skroniowej i uszkodzeniem tętnicy oponowej, co skutkuje krwiakiem nadtwardówkowym i narażeniem życia. Cios godzący w okolicę czołową w zależności od siły, może spowodować powstanie ran powłok, złamanie kości czołowej, uszkodzenie mózgu i taka sytuacja jest też w sytuacji urazów godzących w okolicę potyliczną.

W świetle tej opinii, w połączeniu ze stwierdzeniem pokrzywdzonego, iż A. S. (1) kierował siekierę w środek jego głowy, bowiem on sam widział siekierę przed swoimi oczyma, to stwierdzić trzeba, że przy użyciu tej samej siły uderzenia, oskarżony spowodowałby obrażenia ciała w postaci rany ciętej okolicy czołowej, naruszającej czynności narządu jego ciała także na czas do 7 dni.

Skonstatować zatem trzeba, że nawet, gdyby pokrzywdzony nie podjął ręką manewru obronnego, to sposób użycia przez oskarżonego siekiery z niewielką siłą, nie spowodowałby obrażeń ciała o skutkach poważniejszych od tych, których pokrzywdzony doznał.

W świetle zatem wskazanych i omówionych okoliczności czynów oskarżonych, Sąd uznał za przekonujące wyjaśnienia, że A. S. (1) i J. S. (1) nie mieli zamiaru pozbawić D. P. życia, a zmierzali do jego pobicia.

Sąd stwierdził, że niczego w sprawie nie wiedział R. S. , który o zajściu dowiedział następnego dnia (k. 122v), zaś J. K. jedynie potwierdził spór z A. S. (1) w dniu 19 maja 2017 roku, bowiem także nie był obecny przy zajściu oskarżonych z D. P..

Przechodząc do subsumpcji prawnej zachowania J. S. (1) i A. S. (1) stwierdzenia wymagało, że przestępstwo zabójstwa polega na umyślnym sprowadzeniu śmierci człowieka. Zabójstwo jest przestępstwem umyślnym, a umyślność ta może mieć postać zamiaru bezpośredniego, jak i ewentualnego. Zamiar bezpośredni w wypadku zabójstwa charakteryzuje się tym, że sprawca chce spowodować skutek w postaci śmierci człowieka, natomiast zamiar ewentualny ma miejsce, gdy skutek w postaci śmierci człowieka jest przez sprawcę uświadamiany jako możliwy i sprawca na jego nastąpienie godzi się.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, iż zamiar ewentualny nigdy nie występuje samodzielnie, lecz zawsze obok zamiaru bezpośredniego. Wszelkie bowiem działanie człowieka lub jego zaniechanie, jest dążeniem do jakiegoś celu. Sprawca realizując swój cel, który zamierzał osiągnąć, przewiduje też realną możliwość popełnienia przestępstwa i godzi się równocześnie na istnienie takiego skutku, jaki w rezultacie jego kierunkowego działania nastąpi.

Podkreślenia wymaga, że skazanie za zbrodnię zabójstwa wymaga nie tylko ustalenia czynu, pozostającego w związku przyczynowym, ale też stwierdzenia, że czyn ów został dokonany z zamiarem pozbawienia życia. Zamiar ten – choć istnieje tylko w świadomości sprawcy jest faktem psychologicznym, podlega więc identycznemu dowodzeniu, jak okoliczności ze sfery przedmiotowej. Wnioskuje się o nim z okoliczności zajścia. Świadczyć o tym może rodzaj narzędzia, miejsce zadania urazu lub miejsce, w które sprawca zamierzał ugodzić, sposób działania - powtarzanie tych samych zachowań (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 6 października 1994 roku w sprawie sygn. akt II Akr 159/94, 1994/10/12). W orzecznictwie wskazuje się też, że ani użycie narzędzia mogącego spowodować śmierć człowieka ani zadanie ciosu w miejsce dla życia ludzkiego niebezpieczne, samo przez się nie decyduje jeszcze o tym, że sprawca działał w zamiarze ewentualnym zabójstwa, bowiem za przyjęciem takiego zamiaru powinny przemawiać jeszcze inne przesłanki podmiotowe i przedmiotowe, jak pobudki działania sprawcy, jego stosunek do pokrzywdzonego przed zdarzeniem, sposób działania, miejsce i rodzaj uszkodzenia ciała, stopień zagrożenia dla życia pokrzywdzonego (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 6 listopada 1978 roku w sprawie IKR 211/78, niepubl, z dnia 14 kwietnia 1977 roku w sprawie IIIKR 62/77, OSNPG nr 10, poz. 81).

O zamiarze sprawcy w stosunku do popełnionego przezeń przestępstwa decyduje jego nastawienie psychiczne w chwili przystępowania do działania przestępnego lub powstałe w czasie jego dokonywania. W każdym zaś wypadku nastawienie psychiczne sprawcy, decydujące o rodzaju winy, musi istnieć co najmniej w chwili zakończenia działania przestępnego ( por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 września 1974 roku w sprawie V KR 262/74, (...) /75/3/31).

Przenosząc to na grunt niniejszej sprawy, w świetle ustalonych okoliczności czynu, podmiotowych i przedmiotowych, w przekonaniu Sądu, nie można przypisać oskarżonym działania umyślnego dokonanego w zamiarze bezpośrednim czy nawet ewentualnym zabójstwa.

Zgromadzone w sprawie dowody nie pozwalały bowiem na jednoznaczne i kategoryczne wyprowadzenie wniosku, że oskarżeni powodując wskazane wyżej obrażenia ciała u D. P., chcieli spowodować skutek w postaci jego śmierci, a także skutek ten sobie uświadamiali, jako konieczne następstwo ich działania wobec pokrzywdzonego lub też przewidując możliwość takiego skutku, godzili się na jego zaistnienie.

Oskarżeni wykluczyli, aby chcieli spowodować swoim zachowaniem śmierć pokrzywdzonego, natomiast przyznali się do zamiaru jego pobicia oraz do spowodowania u pokrzywdzonego obrażeń ciała.

Sąd uznał, że nie budzi wątpliwości, iż skutkiem działania J. S. (1) polegającego na kopnięciu pokrzywdzonego w tułów było spowodowanie u D. P. obrażeń ciała, o jakich mowa w art. 157 § 1 k.k., zaś skutkiem działania A. S. (1) polegającego na zadaniu mu uderzenia siekierą w prawą dłoń zabezpieczającą przed zadaniem ciosu w głowę - spowodowanie obrażeń ciała opisanych art. 157 § 2 k.k.

Między tymi skutkami a zachowaniami oskarżonych istniał bezpośredni związek przyczynowy. Gdyby bowiem J. S. (1) nie kopnął pokrzywdzonego, ten w dniu 19 maja 2017 roku nie doznałby złamania IX żebra po stronie prawej w linii łopatkowej, zaś gdyby A. S. (1) nie zadał tego dnia ciosu siekierą D. P., to tenże nie doznałby rany ciętej ręki prawej. Przy czym, jak wskazywała biegła J. W. – brak podstaw do przyjęcia, że w czasie omawianego zdarzenia D. P. był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, zarówno na skutek działania podjętego przez A. S. (1), jak i J. S. (1).

Dokonując oceny zamiaru oskarżonych, Sąd miał na uwadze, że A. S. (1) działał wobec D. P. niebezpiecznym narzędziem w postaci siekiery i kierował cios w stronę środkowej części głowy, a zatem miejsce wrażliwe w organizmie ludzkim.

Zważenia jednak wymagało, że nie zawsze użycie niebezpiecznego narzędzia, choćby takiego jak siekiera, oznacza, że sprawca miał zamiar, choćby ewentualny wywołania skutku śmiertelnego. Uświadomiona możliwość zranienia nie jest tym samym, co uświadomiona możliwość spowodowania śmierci ( por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 5 maja 2016 roku w sprawie II AKa 53/16).

Stwierdzić w tym kontekście należało, że choć oskarżony A. S. (1) posłużył się niebezpiecznym narzędziem wobec pokrzywdzonego, to zadał nim cios z niewielką siłą, a zatem go miarkował. Używając takiego narzędzia niewątpliwie zmierzał do zranienia pokrzywdzonego. Jednakże sposób posłużenia się siekierą wobec D. P. świadczy to o tym, że oskarżony nie tylko nie chciał, ale też nie przewidywał i nie godził się na to, że spowoduje swym działaniem śmierć D. P.. Nic bowiem nie stało na przeszkodzie temu, aby zadał pokrzywdzonemu cios siekierą z użyciem większej siły. Nadto nie ustalono, aby chciał ten cios ponowić. Skutki jego działania tym przedmiotem z uwagi na obronę pokrzywdzonego powstały na ręce D. P. i według biegłego medyka kwalifikowane były na czas do 7 dni. Dodatkowo, mając na uwadze, że z oględzin siekiery wynikało, że, narzędzie to nie było małym, zatem gdyby taki był zamiar A. S. (1) to tego rodzaju narzędziem przy użyciu większej siły, kierując cios w inną część ciała, czy głowy mógłby spowodować znacznie poważniejsze obrażenia.

Jak bowiem wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 27 listopada 1978 roku w sprawie IIKR 251/78 – „uderzenie siekierą w głowę nie przesądza jeszcze o zamiarze sprawcy, a tym samym o kwalifikacji prawnej jego czynu. Jest oczywiste i nie wymaga bliższego wyjaśnienia, że siekiera stanowi tego rodzaju niebezpieczny przedmiot, którym można zadać cios śmiertelny, zwłaszcza, jeżeli jest skierowany w głowę. Użycie jednak takiego przedmiotu nie przesądza jeszcze zamiaru sprawcy dokonania zabójstwa, skoro inne okoliczności nie wskazują na taki zamiar”.

Co do zaś J. S. (1), jak wskazano wyżej, nie ustalono, aby oskarżony akceptował użycie przez swojego brata wobec pokrzywdzonego siekiery w jakikolwiek sposób. Natomiast jego działanie polegające na kopnięciu w tułów D. P. – choć dokonane w świetle opinii biegłej z dużą siłą, oraz przytrzymywaniu go na ziemi, również nie mogło być poczytane w świetle doświadczenia życiowego jako mające wywołać skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego lub mogące taki skutek wywołać, a który byłby przez J. S. (1) akceptowany.

Odnosząc się natomiast do wzajemnych stosunków oskarżonych i pokrzywdzonego, to do czasu przedmiotowego zajścia osoby te wcześniej się nie znały. Czyn został wywołany błahą sprzeczką, a zatem oskarżeni nie mieli powodów, aby dążyć do spowodowania śmierci pokrzywdzonego. Jak wynikało z twierdzeń oskarżonych, chcieli oni wykazać swoją wyższość nad pokrzywdzonym, dać mu nauczkę, z powodu, iż zwrócił A. S. (1) uwagę na jego niewłaściwe zachowanie. Natomiast biorąc pod uwagę, że do zajścia doszło w mieście, w środku dnia, w miejscu, gdzie znajdowała się stosunkowo znaczna ilość osób, w tym w pobliżu drogi, jest sprzeczne z doświadczeniem życiowym, że wobec tylu świadków, oskarżeni chcieliby dokonać przy użyciu siekiery zabójstwa D. P..

Zważenia wymagało, że samo użycie tego rodzaju narzędzia przez sprawcę nie przesądzało także z góry, w zamyśle ustawodawcy, że takim zachowaniem atakujący może tylko zmierzać do popełnienia przestępstwa z art. 148 k.k.

Ustawodawca dał bowiem temu wyraz, przewidując, iż sprawca może popełnić inne przestępstwo przy użyciu niebezpiecznego narzędzia, jak pobicie określone przepisem art. 159 k.k.

Pobicie w myśl art. 158 § 1 k.k. to takie zdarzenie, w którym co najmniej dwie osoby atakujące w taki sposób stosują przemoc fizyczną wobec co najmniej jednej osoby, że osoba napadnięta jest narażona na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 k.k. lub w art. 157 § 1 k.k.

Z kolei podstawą skazania uczestnika pobicia z art. 159 k.k. jest ustalenie, że sprawca w pobiciu używał niebezpiecznego narzędzia. Dla skazania na podstawie tego przepisu nie wystarcza ustalenie, że jeden z uczestników pobicia używa niebezpiecznego narzędzia. Wówczas tylko ten uczestnik pobicia może odpowiadać na podstawie art. 159 k.k., zaś pozostali na podstawie art. 158 k.k.

Przenosząc to na grunt omawianej sprawy stwierdzić należy, że poczynione wyżej zważenia wskazują na to, że oskarżeni działali z zamiarem pobicia pokrzywdzonego, zaś porozumienie to ustalone zostało już podczas pobytu obu mężczyzn w mieszkaniu J. S. (1). Tym niemniej brak było dowodów, aby obejmowało ono użycie wobec pokrzywdzonego siekiery w inny sposób niż wzbudzenie w nim nią postrachu.

Godzi się wskazać, że J. S. (1) nie używał wobec D. P. siekiery, zatem nie można mu przypisać czynu z art. 159 k.k. Natomiast niewątpliwie oskarżony poprzez kopnięcie pokrzywdzonego i jego przewrócenie na ziemię oraz szarpanie się z nim, wziął udział w jego pobiciu. Jak wynikało z opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej, jego zachowanie wobec pokrzywdzonego nie narażało D. P. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 k.k. Tym niemniej, skoro pokrzywdzony doznał obrażeń ciała kwalifikowanych z art. 157 § 1 k.k., to co najmniej zagrożenie ich spowodowania pokrzywdzonemu istniało. Skoro zatem J. S. (1) podczas pobicia pokrzywdzonego spowodował konkretne obrażenia ciała pokrzywdzonego, to zachowanie oskarżonego winno być kwalifikowane z art. 158 § 1 k.k. i art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Inaczej przedstawia się natomiast sytuacja prawna A. S. (1). Tenże oskarżony bowiem użył w czasie pobicia D. P. niebezpiecznego narzędzia w postaci siekiery. Wprawdzie swoim tym działaniem spowodował u pokrzywdzonego lekkie obrażenia ciała, to jak wskazała biegła z zakresu medycyny sądowej, w czasie omawianego zdarzenia D. P. był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 k.k. Zatem jego zachowanie odpowiadało dyspozycji art. 159 k.k. i art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Odnosząc się zaś do kwestii użytego narzędzia przez tego oskarżonego, to wskazać należało, że przepis art. 159 k.k. nie wymienia wprost siekiery jako takiego przedmiotu, natomiast wskazuje na „inny podobnie niebezpieczny przedmiot” do broni palnej i noża. O charakterze takiego niebezpiecznego narzędzia decydują jego właściwości jak jego kształt, wymiary, masa, tnąca powierzchnia, ostrość albo zawarty w nim materiał wybuchowy lub łatwopalny, który zwyczajnie użyty zagraża bezpośrednim niebezpieczeństwem spowodowania śmierci lub ciężkiego uszkodzenia ciała. Chodzi o przedmioty niebezpieczne ze względu na swą konstrukcję lub właściwości, a nie z uwagi na sposób ich użycia. Przy tym przedmiot taki musi być przy zwykłym użyciu podobnie niebezpieczny jak nóż czy broń palna

Stwierdzić zatem należy, że bez wątpienia siekiera użyta w niniejszej sprawie przez A. S. (1) z uwagi na cechy tego narzędzia jak ostra krawędź tnąca, stosunkowo duże rozmiary, poręczny trzonek spełniał warunki podobnie niebezpiecznego przedmiotu do noża.

Stwierdzenia w zakresie przypisanych każdemu z oskarżonych czynów wymagało tez, że co do A. S. (1) i J. S. (1) nie zachodziły żadne kodeksowe okoliczności uchylające czy umniejszające zawinienie oskarżonych.

Jak bowiem wynika z opinii biegłych lekarzy psychiatrów I. M. i K. W. , A. S. (1) nie jest osobą chorą psychicznie, otępiałą ani upośledzoną umysłowo. Biegli rozpoznali u niego osobowość z cechami nieprawidłowości oraz przyjmowanie dopalaczy i marihuany bez cech uzależnienia. W czasie zaś popełnienia zarzucanego czynu miał on zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem (k. 98 - 101).

Z kolei, co do J. S. (1) biegli ci orzekli, że oskarżony nie cierpi na chorobę psychiczną, nie jest upośledzony umysłowo, a jedynie stwierdzili u niego osobowość z cechami nieprawidłowości, zespół zależności alkoholowej oraz używanie (...). W czasie popełnienia zarzucanego czynu miał zachowaną zdolność rozpoznania jego znaczenia oraz pokierowania swoim postępowaniem (k. 102 - 105).

W tej sytuacji, mając na uwadze rzeczowe i jasne opinie biegłych, co do pełnej poczytalności oskarżonych w czasie zarzucanych im czynów, a także uwzględniając, że w czasie czynu byli oni osobami dorosłymi, Sąd uznał, że mieli oni zachowaną obiektywną możliwość postępowania zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym i dania posłuchu normom prawnym.

Reasumując, Sąd uznał, że oskarżony A. S. (1) poprzez to, że w dniu 19 maja 2017 roku w C. działając wspólnie i w porozumieniu z J. S. (1) wziął udział w pobiciu D. P., narażając go na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub innego uszkodzenia ciała naruszającego czynności narządu ciała lub powodującego rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni, przy czym A. S. (1) użył wobec pokrzywdzonego siekiery stanowiącej inne podobnie niebezpieczne narzędzie do noża, wyprowadzając nią cios w kierunku głowy D. P., jednak z uwagi na zasłonięcie się przez niego ręką przed ciosem, spowodował u D. P. ranę ciętą ręki prawej naruszającą czynności jego narządu ciała na czas do 7 dni, dopuścił się popełnienia przestępstwa z art. 159 k.k. i art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Natomiast oskarżony J. S. (1) poprzez to, że w dniu 19 maja 2017 roku w C. działając wspólnie i w porozumieniu z A. S. (1) wziął udział w pobiciu D. P., narażając go na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub innego uszkodzenia ciała naruszającego czynności narządu ciała lub powodującego rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni, przy czym poprzez kopnięcie D. P. w tułów, spowodował u niego uszczerbek na zdrowiu pod postacią złamania IX żebra po stronie prawej w linii łopatkowej, naruszający czynności narządu ciała pokrzywdzonego na czas powyżej 7 dni, dopuścił się popełnienia przestępstwa z art. 158 § 1 k.k. i art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Przystępując do wymiaru kary każdemu z oskarżonych, Sąd miał na uwadze okoliczności łagodzące i obciążające każdego z nich.

Jako okoliczność obciążającą J. S. (1) Sąd uwzględnił jego uprzednią karalność za czyny przeciwko mieniu i działalności instytucji państwowych (z art. 278 § 3 k.k., art. 288 § 1 i 2 k.k. i art. 226 § 1 k.k.), za które karany był na kary ograniczenia wolności i grzywny (k. 81).

Nadto J. S. (1) w miejscu zamieszkania znany jest jako osoba, która wywoływała awantury, co najmniej raz doszło do interwencji Policji w tym zakresie. Oskarżony nadużywał alkoholu, używał środków odurzających. Sąd zauważył jednak, że w ostatnim okresie czasu, po stworzeniu związku z konkubiną oraz narodzinach syna, J. S. (1) podjął stałą pracę, nie nadużywał alkoholu i nie używał środków odurzających, od około 3 - 4 lat nie był w kręgu zainteresowania Policji (k. 75 - 77).

Co do A. S. (1) Sąd zauważył, że oskarżony dotychczas nie był karany (k. 82). Jednakże oskarżony nie pracował nigdzie na stałe, w ostatnim czasie pozostawał na utrzymaniu rodziców, używał środków odurzających, bywał agresywny, wywoływał awantury domowe, nie podjął zaleconego leczenia odwykowego (k. 72 – 74, 65 - 67). Istotną okolicznością obciążającą tego oskarżonego było użycie wobec pokrzywdzonego narzędzia mogącego posłużyć do spowodowania dalej idących skutków dla pokrzywdzonego, łącznie z jego śmiercią.

Co do obu oskarżonych, jako okoliczność na ich niekorzyść zauważyć należało działanie bez powodu, w miejscu publicznym, w środku dnia. Podkreślenia bowiem wymagało, że powodem działania oskarżonych wobec D. P. było to, że stanął on w obronie J. K., piętnując zachowanie wobec niego A. S. (1). Sąd zauważył także, że działanie oskarżonych spowodowało dla pokrzywdzonego nie tylko cierpienia fizyczne, ale też psychiczne, czego wyrazem była konieczność podjęcia przez D. P. terapii psychologicznej (k. 440).

Jako okoliczność łagodzącą dla każdego z oskarżonych Sąd poczytał przeproszenie pokrzywdzonego i wyrażenie skruchy z powodu popełnienia przedmiotowych czynów.

Z tych względów, Sąd skazał A. S. (1) na karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Natomiast J. S. (1) Sąd skazał na karę roku pozbawienia wolności.

Sąd uznał, że co do tego oskarżonego nie zachodzą przesłanki uzasadniające warunkowe zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności, a to z uwagi na jego uprzednią karalność za szereg czynów. Popełnienie przez oskarżonego nowego czynu, o tak znacznej społecznej szkodliwości, mimo uprzedniej jego karalności, świadczy o nieskuteczności dotychczas wymierzanych oskarżonemu kar o charakterze nieziolacyjnym.

W ocenie Sądu, orzeczone wobec A. S. (1) i J. S. (1) kary są adekwatne do wysokiego stopnia zawinienia oskarżonych oraz znacznej społecznej szkodliwości popełnionych przez każdego z nich czynu.

Jedynie tak ukształtowane kary mogą spełnić cele zarówno w zakresie prewencji indywidualnej, stanowiąc odpowiednią dolegliwość dla oskarżonych, jak i w zakresie prewencji generalnej, wpływając na kształtowanie społecznie pożądanych postaw.

Wymierzone kary winny przyczynić się do przestrzegania przez oskarżonych w przyszłości porządku prawnego, przekonując o nieuchronności kary za przestępstwa oraz o braku pobłażliwości organów wymiaru sprawiedliwości dla takich czynów, a w konsekwencji o nieopłacalności popełniania przestępstw.

Mając na uwadze ochronę D. P. przed ewentualnymi zachowaniami oskarżonych w przyszłości na mocy art. 39 pkt 2b, art. 41 a § 1 i 4, art. 43 § 1 k.k. orzeczono wobec oskarżonych J. S. (1) i A. S. (1) tytułem środka karnego na okres 5 lat zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego D. P. na odległość bliższą niż 50 metrów.

Uwzględniając znaczne pokrzywdzenie czynem D. P. nie tylko o charakterze fizycznym, ale też i psychicznym, Sąd na podstawie art. 46 § 1 k.k. orzekł wobec oskarżonych A. S. (1) i J. S. (1) solidarnie obowiązek zapłaty na rzecz D. P. zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w kwocie 20 000 złotych. Wysokość zadośćuczynienia kształtowana była przez Sąd w oparciu o stopień pokrzywdzenia D. P., który doznał obrażeń w różnych częściach ciała, o różnym stopniu. Należało mieć na uwadze doznane krzywdy o charakterze fizycznym, jak dolegliwości bólowe powstałe w następstwie urazu, charakter doznanych urazów, długotrwałość ich skutków. Podkreślenia też wymagało, że omawiane zajście spowodowane przez oskarżonych wpłynęło negatywnie na stan psychiczny D. P., który to pokrzywdzony musiał korzystać z pomocy psychologa.

Zaznaczyć trzeba, że zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę ma pełnić funkcję kompensacyjną i winno wynagrodzić doznane przez pokrzywdzonego cierpienia, utratę radości życia oraz ułatwić mu przezwyciężenie ujemnych przeżyć psychicznych.

Znaczenia natomiast nie mają możliwości finansowe każdego z oskarżonych, albowiem okoliczność ta nie ma znaczenia dla oceny wielkości pokrzywdzenia D. P. zdarzeniem z dnia 19 maja 2017 roku (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 26 września 2017 roku w sprawie IIAKa 142/17, LEX nr 2402488).

Tym samym, Sąd uznał, że kwota 20 000 złotych odpowiada stopniu pokrzywdzenia D. P. zachowaniem oskarżonych.

O dowodzie rzeczowym rozstrzygnięto w myśl art. 232 § 2 k.p.k. nakazując jego zwrot osobie uprawnionej, tj. K. S. (1).

Na mocy art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonych wobec A. S. (1) i J. S. (1) kar pozbawienia wolności Sąd zaliczył okresy rzeczywistego pozbawienia wolności oskarżonych w sprawie od dnia 19 maja 2017 roku godz. 16, 00 do dnia 17 stycznia 2018 roku, przy czym jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie równa się jednemu dniowi kary pozbawienia wolności.

O kosztach sądowych orzeczono w myśl art. 627 k.p.k. i art. 633 k.p.k. zasądzając je od oskarżonych A. S. (1) i J. S. (1) na rzecz Skarbu Państwa według zasady słuszności, w tym tytułem opłaty od A. S. (1) kwotę – 300 złotych, od J. S. (1) kwotę 180 złotych.