Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 81/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 23 lutego 2018 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Małgorzata Peteja-Żak

Sędziowie SSO Marcin Schoenborn (spr.)

SSO Piotr Mika

Protokolant Monika Dąbek

przy udziale Wojciecha Braziewicza Prokuratora Prokuratury Rejonowej wT.

po rozpoznaniu w dniu 23 lutego 2018 r.

sprawy D. G. ur. (...) w T.

syna A. i A.

oskarżonego z art. 177§1 kk w zw. z art. 177§2 kk przy zast. art. 11§2 kk

na skutek apelacji wniesionej przez oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach

z dnia 25 września 2017 r. sygnatura akt II K 314/15

na mocy art. 437 § 1 kpk, art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego D. H. kwotę 840 zł (osiemset czterdzieści złotych) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu odwoławczym;

3.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 20 zł (dwadzieścia złotych) i wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 300 zł (trzysta złotych).

Sygn. akt VI Ka 81/18

UZASADNIENIE

wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach z dnia 23 lutego 2018 r. sporządzone w całości na wniosek oskarżonego

D. G. został oskarżony o popełnienie przestępstwa z art. 177 § 1 kk w zw. z art. 177 § 2 kk przy zast. art. 11 § 2 kk polegającego na tym, że w dniu 5 grudnia 2014 r. około godziny 23:10 w T. na ul. (...), nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodował nieumyślnie wypadek drogowy w ten sposób, że kierując samochodem osobowym marki B. (...) o numerze rejestracyjnym (...) poruszając się w kierunku ul. (...), na łuku drogi w prawo nie zachował należytej ostrożności, jadąc z prędkością niezapewniającą panowania nad pojazdem, zjechał na lewe pobocze i uderzył w narożnik budynku położonego przy ul. (...), a następnie w zaparkowany w pobliżu samochód osobowy marki H. (...) o numerze rejestracyjnym (...), skutkiem czego jeden z pasażerów prowadzonego przez niego pojazdu – D. H. doznał obrażeń ciała w postaci: urazu czaszkowo-mózgowego, krwiaka przymózgowego na wysokości płata skroniowego lewego, wieloodłamowego złamania kości skroniowej prawej, złamania łuku jarzmowego po stronie prawej, wieloodłamowego złamania ściany przedniej, tylnej i górnej zatoki szczękowej po stronie prawej, złamania górnej i bocznej ściany oczodołu prawego, podejrzenia stłuczenia krwotocznego podstawy płata czołowego prawego, złamania kości nosowych i płynu gęstości krwi w sitowiu zatoki klinowej i szczęki prawej, które to obrażenia zagrażały życiu i spowodowały u pokrzywdzonego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci długotrwałej choroby, a drugi pasażer – M. N. (1) doznał obrażeń ciała w postaci: stłuczenia klatki piersiowej, podejrzenia złamania żebra VIII po stronie prawej, podejrzenia stłuczenia płata dalszego płuca prawego, stłuczenia prawego stawu biodrowego i otarcia naskórka twarzoczaszki, które to obrażenia spowodowały u pokrzywdzonego naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni.

Sąd Rejonowy w Tarnowskich Górach wyrokiem z dnia 25 września 2017 r. sygn. akt II K 314/15 uznał oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu opisanego wyżej wyczerpującego znamiona przestępstwa z art. 177 §1 kk w zw. z art. 177 § 2 kk przy zast. art. 11 § 2 kk i za to na mocy art. 177 § 2 kk w zw. z art. 11 § 3 kk wymierzył mu karę 1 roku pozbawienia wolności, której wykonanie w oparciu o art. 69 § 1 i 2 kk oraz art. 70 § 2 kk warunkowo zawiesił na 3 letni okres próby, w czasie którego zobowiązał oskarżonego do informowania sądu o przebiegu okresu próby. Ponadto na mocy art. 71 § 1 kk wymierzył oskarżonemu grzywnę w ilości 120 stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 10 złotych. Na mocy art. 627 kpk zasądził od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego D. H. kwotę 1.344 złotych poniesionych przez niego wydatków na wynagrodzenie pełnomocnika z wyboru. W końcu na mocy art. 627 kpk i art. 2 ust. 1 pkt 3 i art. 3 ust. 2 ustawy o opłatach w sprawach karnych zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe obejmujące opłatę w kwocie 300 złotych oraz wydatki w kwocie 2.746,54 złotych.

Osobistą apelację od tego wyroku złożył oskarżony. Zaskarżając orzeczenie w całości, co oczywiste na swoją korzyść, zarzucił mu:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku, mający wpływ na jego treść, polegający na stwierdzeniu, iż skutkiem spowodowanego przez oskarżonego D. G. wypadku drogowego jeden z pasażerów prowadzonego przez niego pojazdu – D. H. – doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci długotrwałej choroby,

2.  obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść wyroku, a mianowicie:

-

art. 424 § 1 pkt 1 kpk wyrażającą się w wadliwości uzasadnienia wyroku, w którym Sąd I instancji ograniczył się jedynie do lakonicznego stwierdzenia, iż pokrzywdzony D. H. miał zapięte pasy bezpieczeństwa,

-

art. 4 kpk, art. 5 § 2 kpk oraz art. 7 kpk wyrażającą się w ustaleniu okoliczności faktycznych sprawy z naruszeniem zasady obiektywizmu, a także z przekroczeniem zasady swobodnej oceny dowodów,

a z ostrożności procesowej również

3.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku, mający wpływ na jego treść, polegający na przyjęciu, że skutkiem nieumyślnie spowodowanego przez oskarżonego wypadku drogowego był ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci długotrwałej choroby D. H..

Podnosząc powyższe zarzuty oskarżony wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie od popełnienia przypisanego mu czynu w postaci spowodowania wypadku drogowego, którego skutkiem jeden z pasażerów prowadzonego przez niego pojazdu – D. H. – doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci długotrwałej choroby, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji.

Sąd Okręgowy w Gliwicach zważył, co następuje.

Apelacja oskarżonego nie zasługiwała na uwzględnienie. Nie było zatem powodów do postulowanej zmiany zaskarżonego wyroku, ani jakiejkolwiek innej jego korekty, względnie do uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

Wbrew wywodom skarżącego sąd merytoryczny kompletnie zgromadzony materiał dowodowy poddał rzetelnej ocenie, wyprowadzając z niego trafne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu Rejonowego przedstawiony w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku, jest jak najbardziej prawidłowy pod względem logicznym i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Sąd odwoławczy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej od dokonanej przez Sąd I instancji oceny dowodów, ani też do zakwestionowania trafności jego istotnych dla rozstrzygnięcia ustaleń faktycznych. Sąd Rejonowy dochodząc do ostatecznych wniosków nie przekroczył bowiem ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełnił innych uchybień prawa procesowego, które mogłyby rzutować na treść wydanego przez niego merytorycznego rozstrzygnięcia. Także uzasadnienie wyroku czyni zadość ustawowym wymogom określonym w art. 424 § 1 pkt 1 kpk. Sąd Rejonowy wskazał w nim, na jakich oparł się dowodach i dlaczego dał im wiarę oraz z jakich przyczyn odmówił wiary dowodom przeciwnym.

Konkretne ustosunkowanie się do zarzutów, wniosków i twierdzeń apelującego należy rozpocząć od stwierdzenia, że w postępowaniu karnym mającym jeden przedmiot główny, w warunkach art. 414 § 1 kpk, następuje uniewinnienie od całości zarzucanego czynu albo dochodzi do umorzenia całości postępowania. Tymczasem w sytuacji, jeśli istnieje konieczność zawężenia opisu czynu w relacji do tego, który wynika z aktu oskarżenia (np. ograniczenie skutków czynności wykonawczej sprawcy) sąd nie uniewinnia od fragmentów tego czynu, lecz modyfikuje w tym zakresie (w ramach rozstrzygnięcia skazującego) opis czynu, dokonując stosownej korekty zgodnej z poczynionymi ustaleniami faktycznymi (zob. postanowienie SN z 12 czerwca 2007 r., V KK 179/07, OSNKW 2008/1/3 oraz glosa P. Petasza do tego postanowienia, LEX/el.; wyrok SN z 29 października 2009 r., V KK 145/09, LEX nr 550543; postanowienie SN z 8 stycznia 2002 r., IV KKN 656/97, LEX nr 53006; wyrok SA w Krakowie z 10 października 2013 r., II AKa 111/13, KZS 2013/12/34; wyrok SA w Warszawie z 3 grudnia 2012 r., II AKa 304/12, LEX nr 1240268; wyrok SA w Krakowie z 16 listopada 2005 r., II AKa 183/15, KZS 2006/1/39). Taki sposób formułowania treści rozstrzygnięcia respektuje zasadę niepodzielności przedmiotu procesu. Jeśli więc w danej sprawie miałoby dojść do uniewinnienia oskarżonego lub umorzenia postępowania, to rozstrzygnięcie w tym zakresie musiałoby objąć całość tego przedmiotu, nie zaś jego fragment (szerzej w tej kwestii zob. M. Cieślak, Polska procedura karna. Podstawowe założenia teoretyczne, Warszawa 1984, s. 305 i n.).

Tymczasem oczekiwaniem skarżącego było, jeśli uwzględnić zarówno wywody środka odwoławczego, jak i wnioski apelacji, nie tyle uwolnienie go w całości od odpowiedzialności karnej za spowodowanie i skutki zdarzenia drogowego objętego zarzutem aktu oskarżenia, co zaniechanie przypisania mu spowodowania u D. H. ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jako następstwa naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, pozostającego z tym naruszeniem w adekwatnym związku przyczynowym. Pamiętać zaś trzeba, że wedle zaskarżonego wyroku oskarżony nie zachowując należytej ostrożności i jadąc z prędkością niezapewniającą panowania nad pojazdem, miał po zjechaniu na lewe pobocze uderzyć kierowanym autem w dwie przeszkody (najpierw w narożnik budynku, a po odbiciu się od niego jeszcze w zaparkowany w pobliżu inny samochód) i w ten sposób spowodować również u drugiego pasażera w osobie M. N. (2) obrażenia ciała, przy czym w jego przypadku określone w art 157 § 1 kk, co już tylko oznaczać musiało wyczerpanie znamion przestępstwa stypizowanego w art. 177 § 1 kk.

Tym samym sformułowany nieadekwatnie z prawem procesowym wniosek o korektę zaskarżonego wyroku sprowadzał się tak naprawdę do postulowania wyeliminowania z opisu czynu przypisanego oskarżonemu jednego z następstw jego zachowania w postaci spowodowania u D. H. ciężkiego uszczerbku na zdrowiu będącego znamieniem przestępstwa z art. 177 § 2 kk, co z kolei skutkować powinno również zmodyfikowaniem podstawy skazania poprzez pominięcie w niej art. 177 § 2 kk oraz art. 11 § 2 kk i poprzestaniem na kwalifikowaniu czynu z art. 177 § 1 kk, a w konsekwencji przyjęciem tego przepisu za podstawę wymiaru kary i zapewne stosownym skorygowaniem jej dolegliwości.

Nie było jednak po temu powodów z następujących względów.

Myli się apelujący twierdząc, że już tylko ustalenie, iż D. H. nie miał zapiętych pasów, a oskarżony był przekonany, że było przeciwnie, bowiem wcześniej zapiął mu pasy, wykluczałoby w realiach sprawy powiązanie rzeczywiście doznanych w przedmiotowym wypadku drogowym urazów przez w/w pokrzywdzonego z naruszeniem przez D. G. zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, które doprowadziły do zjechania przez kierowany przez niego samochód na lewe pobocze i uderzenie w naroże budynku, a potem jeszcze w inne zaparkowane auto. Zdaniem skarżącego nie zachodziłby wówczas adekwatny związek przyczynowy pomiędzy owym naruszeniem i wskazanym następstwem, bowiem gdyby D. H. miał w krytycznym czasie zapięte pasy bezpieczeństwa nie doznałby tak rozległych obrażeń głowy, które stanowiły ciężki uszczerbek na zdrowiu, stąd naruszałyby jedynie czynności narządów ciała tego pokrzywdzonego co najwyżej na okres powyżej dni 7, tak jak tego doświadczył pasażer siedzący obok kierowcy w osobie M. N. (2).

Tego rodzaju rozumowanie apelujący oparł jednak wyłącznie na okolicznościach przedmiotowego zdarzenia, a więc tego, jak konkretnie zachował się kierowany przez oskarżonego pojazd po tym, jak wypadł na łuku drogi w prawo na pobocze po lewej stronie jezdni, abstrahując natomiast całkowicie od istoty odpowiedzialności za czyny zabronione stypizowane w art. 177 kk, a więc za czyny nieumyślne.

Zgodnie z art. 9 § 2 kk czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć.

Popełnienie przez sprawcę czynu na skutek niezachowania przezeń reguł ostrożności oznacza to, że ów skutek trzeba móc sprawcy przypisać. Mamy tu do czynienia z konstrukcją tzw. obiektywnego przypisania (zob. J. Giezek, P. Kardas, O kryteriach obiektywnego oraz subiektywnego przypisania z punktu widzenia podstaw odpowiedzialności karnej – uwagi wprowadzające, [w:] Obiektywne oraz subiektywne przypisanie odpowiedzialności karnej, Warszawa 2016, s. 11–37). Najważniejszą rolę przy przypisaniu sprawcy skutku odgrywa zaś reguła urzeczywistnionego, stworzonego przez sprawcę, niedozwolonego ryzyka dla danego dobra prawnego. Spowodowanie skutku może być tylko wówczas przypisane sprawcy, gdy w jego zachowaniu urzeczywistniło się niebezpieczeństwo, któremu miało zapobiec zachowanie naruszonego obowiązku ostrożności (zob. m.in. A. Wąsek [w:] O. Górniok i in., Kodeks karny. Komentarz, t. 1, s. 123). Podkreślić też trzeba, iż na gruncie odpowiedzialności z art. 177 kk, tak w ujęciu tradycyjnym związku przyczynowego między nieprawidłowym zachowaniem współuczestnika ruchu, a zaistniałym wypadkiem nie można rozumieć jako li tylko czasowego lub miejscowego następstwa wydarzeń, określony w ustawie skutek powinien być - dla przyjęcia powiązania przyczynowego - w realiach dowodowych konkretnej sprawy normalnym, typowym następstwem zachowania się owego współuczestnika ruchu, także w ujęciu stosowanej w odniesieniu do przestępstw polegających na naruszeniu reguł ostrożności koncepcji tzw. obiektywnego przypisania, ustalony musi być związek pomiędzy naruszeniem przez współuczestnika ruchu określonej reguły bezpieczeństwa a zmaterializowaniem się samego zdarzenia, zaistnieniem skutku, polegający na tym, że sprawca narusza tę regułę ostrożności, która miała zapobiec realizacji czynu zabronionego na tej drodze, na której w rzeczywistości on nastąpił (zob. np. wyrok SN z 4 listopada 1998 r., V KKN 303/97, OSNKW 1997, z. 11-12, poz. 50; wyrok SN z 17 czerwca 1999 r., IV KKN 740/98, LEX nr 39196 oraz wyrok SN z 16 czerwca 2000 r., III KKN 123/98, LEX nr 51434; postanowienie SN z 20 maja 2009 r., II KK 306/09, OSNwSK 2010/1/1058.

Jeśli spojrzeć przez pryzmat tak pojmowanego związku przyczynowego na zachowanie z jednej strony oskarżonego, z drugiej zaś strony na zachowanie pokrzywdzonego H., który miałby nie mieć zapiętych pasów bezpieczeństwa, choć czego innego wymagałby od niego art. 39 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym (dalej: prd) oraz oczekiwać miałby D. G., w dalszym ciągu nie można byłoby mieć najmniejszych wątpliwości, że naruszenie tych reguł ostrożności przez oskarżonego, których nieprzestrzeganie zostało mu przypisane i nie jest w środku odwoławczym w ogóle podważanym, a ma oparcie w faktach prawidłowo ustalonych na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w prosty sposób mogło prowadzić do zaistnienia zdarzenia o skutkach co najmniej równych tym, które rzeczywiście wystąpiły i to niezależnie od tego, czy pasażerowie mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, czy też nie i czy mogli czy też nie liczyć również na ochronę wynikającą z uruchomienia innych zainstalowanych w pojeździe systemów bezpieczeństwa (np. poduszek powietrznych, kurtyn powietrznych, napinaczy pasów bezpieczeństwa). Auto zmierzające z określoną prędkością na zlokalizowaną na torze kolizyjnym przeszkodę przy braku możliwości wyhamowania i jej ominięcia, a to w istocie zostało stwierdzone w realiach sprawy i nie było kwestionowanym musi się przecież z nią zderzyć. Siła i sposób uderzenia w przeszkodę oraz jej postać były natomiast in concreto wypadkową wielu czynników, na zaistnienie których oskarżony już wpływu nie miał. Nie mógł przecież chociażby spowodować przesunięcia budynku, w który uderzył kierowanym autem, jak też zdecydować, że podłoże po którym auto jechało po wypadnięciu z utwardzonej jezdni, pozwoli na skuteczne wykonanie manewrów obronnych. Gdyby było inaczej uniknąłby przecież zderzenia z przeszkodą po zjechaniu na pobocze, a wiadomo, że nie miał już takiej możliwości w okolicznościach tego konkretnego przypadku z powodu prędkości, z jaką się poruszał. Tym samym również od przypadku zależało, że uderzenie było takim, iż przynajmniej potencjalnie można było rozważać skuteczność zapiętych pasów bezpieczeństwa dla uchronienia się przed poważniejszymi następstwami zderzenia auta z przeszkodą. Pamiętać jednak trzeba, iż nieco inny kąt uderzenia pojazdu w budynek, bądź inne zlokalizowanie punktu stycznego na pojeździe względem tej przeszkody, również przecież możliwe dla rozpatrywanego przypadku, auto bowiem poza kontrolą kierującego przemieszczało się przez pewien odcinek za jezdnią nim doszło do zderzenia, także musiałoby doprowadzić do daleko idących urazów przewożonych osób, skutkujących może nawet i śmiercią choćby jednego z nich i to niezależnie od tego, czy mieliby zapięte pasy bezpieczeństwa, czy też nie.

Dopowiedzieć trzeba przy tym, że oskarżony mógł i powinien rozeznać oraz przewidzieć, jak mogą potoczyć się wypadki, gdy straci panowanie nad autem z powodu poruszania się z nadmierną prędkością na łuku drogi, a więc, że pojazd może zderzyć się z napotkaną przeszkodą i to niezależnie od tego jaka ona będzie. Co istotne, w okolicznościach niniejszej sprawy, o czym świadczył zgromadzony materiał dowodowy, a najdobitniej nagranie poglądowe wykonane nocą przez bliskich D. H. (k. 173) obrazujące stan oświetlenia drogi w krytycznym miejscu dla kierunku, z którego nadjechał pojazd kierowany przez oskarżonego, miał on możliwość dostrzeżenia zmiany warunków drogowych oraz jego otoczenia, co więcej musiał wiedzieć, że obowiązany jest poruszać się z prędkością administracyjnie dopuszczalną, a ta z przyczyn oczywistych, nawet bez sięgania po wiadomości specjalne, gwarantowała bezpieczne pokonanie łuku drogi bez potrzeby wyraźnego ostrzegania o nim stosownym znakiem drogowym.

Takiego oczywistego związku nie można byłoby natomiast stwierdzić pomiędzy formalnie niezgodnym z przepisem art. 39 ust. 1 pkt 4 prd zachowaniem pokrzywdzonych a zaistniałym wypadkiem. Ewentualne naruszenie przez pokrzywdzonego H. obowiązku korzystania z pasów bezpieczeństwa nie doprowadziłoby do żadnego negatywnego skutku, a co więcej, nie spowodowałoby nawet stanu zagrożenia, gdyby tylko oskarżony stosował się do przepisów i jechał z prędkością gwarantującą mu panowanie nad pojazdem na tym odcinku drogi. Nawet przy nierespektowaniu przez pokrzywdzonego H. przepisu art. 39 ust. 1 prd nie doszłoby bowiem do przedmiotowego wypadku, a zatem pokrzywdzony nie naruszyłby tej reguły ostrożności, która w realiach tejże właśnie sprawy miała zapobiec zrealizowaniu się czynu zabronionego, czyli wypadnięciu z drogi auta kierowanego przez oskarżonego i zderzeniu się z przeszkodami, w wyniku których przewożeni przez niego pasażerowie doznali obrażeń ciała.

Poza tym dla obiektywnego przypisania oskarżonemu skutku w postaci urazów rzeczywiście doznanych przez D. H. wystarczające byłoby wykazanie, że jego zachowanie w sposób nieakceptowalny oraz istotny zwiększało zagrożenie dla dobra prawnego, nawet jeśli to powstałoby, jako wynik zachowania w/w pokrzywdzonego, będącego w krytycznym czasie współuczestnikiem ruchu. Nawet jeśli współodpowiedzialnymi za wypadek drogowy jest dwóch lub więcej uczestników ruchu drogowego, każdemu z nich można przypisać tylko taki skutek, jaki został przez niego spowodowany poprzez chociażby nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu. Będzie on zaś wynikał ze sprowadzenia niedozwolonego niebezpieczeństwa (ryzyka) jego powstania albo istotnego zwiększenia ryzyka już istniejącego (a będącego np. wynikiem zachowania innego współuczestnika ruchu) - oczywiście w razie zrealizowania się tego właśnie niebezpieczeństwa (ryzyka) w postaci skutku spełniającego znamiona typu czynu określonego w art. 177 § 1 lub 2 kk (zob. wyrok SN z dnia 8 kwietnia 2013 r., II KK 206/12, Biul.PK 2013/4/7-16; wyrok SN z dnia 9 stycznia 2012 r., V KK 121/11, LEX nr 1119577).

W rozpatrywanym przypadku z przyczyn już wyżej wskazanych nie zapięcie pasów bezpieczeństwa przez pasażera D. H. nie spowodowałoby jednak u niego urazów, a do tego doprowadziło dopiero zachowanie oskarżonego naruszające zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, z powodu którego konkretnie doszło do zderzenia kierowanego przez niego pojazdu z przeszkodą.

W tym stanie rzeczy rozumowanie skarżącego mogłoby być rozpatrywane jedynie jako przyczynienie się pokrzywdzonego H. do zintensyfikowania doznanych przez niego urazów, a to miałoby znaczenie wyłącznie dla wymiaru kary (zob. uzasadnienie wyroku SN z dnia 5 marca 2013 r., II KK 169/12, LEX 1288660).

Już tylko z tego względu nie do podważenia było przypisanie oskarżonemu odpowiedzialności karnej za spowodowanie u D. H. ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, przy czym należało poczynić uwagę, iż chodziło o tę jego postać z art. 156 § 1 pkt 2 kk, która określana jest ciężką chorobą długotrwałą. Choroba długotrwała, nie będąca ciężką, nie jest prawnie relewantna na gruncie art. 156 § 1 kk, o czym w sposób niebudzący wątpliwości przesądzać musi treść tego przepisu, a konkretnie umiejscowienie zwrotu „ciężka choroba” względem jego dookreślenia w postaci „długotrwała” jako alternatywy dla określenia „nieuleczalna”. Zredagowanie obrażeń doznanych przez D. H. i ich prawnokarnej oceny, zawarte w opisie czynu przypisanego oskarżonemu, pozwalało zaś stwierdzić, że ujętymi zostały w nim wszystkie znamiona przestępstwa stypizowanego w art. 177 § 2 kk. Poprzez akceptację opisu czynu zarzucanego, Sąd Rejonowy w opisie czynu przypisanego posłużył się bowiem określeniem ciężki uszczerbek na zdrowiu, który wywołały konkretnie wskazane obrażenia ciała doznane przez D. H.. Jakkolwiek jednocześnie wskazał, że stanowiły jedynie chorobę długotrwałą, nie mniej należało odczytywać to określenie z uwzględnieniem wcześniejszego zwrotu określającego stan w/w pokrzywdzonego, co musiało oznaczać, że chodziło w istocie o ciężką chorobę długotrwałą jako jedną z postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 kk. Za takim ustaleniem przemawiała też opinia biegłego J. B. sporządzona na etapie postępowania przygotowawczego, choć jednocześnie wskazywała na ciężki uszczerbek na zdrowiu pod postacią choroby realnie zagrażającej życiu, przypisania której jednak nie sposób się było doszukać już tylko z tego względu, że użytemu określeniu „zagrażały życiu” nie towarzyszył choćby zwrot „realnie”, poza tym nie był poprzedzony stwierdzeniem, że opisane obrażenia zagrażające życiu stanowiły właśnie ciężki uszczerbek na zdrowiu z powodu owego zagrożenia. Jakimkolwiek ingerencjom w zaskarżony wyrok mającym na celu wyeliminowanie tego mankamentu sprzeciwiał się zakaz reformationis in peius z art. 434 § 1 kpk. Doszłoby bowiem do pogorszenia sytuacji oskarżonego z tego względu, że czyn mu przypisany byłby z powodu oceny jego skutków w większym stopniu karygodnym. Doprowadziłoby do wydania przez Sąd odwoławczy niedopuszczalnego orzeczenia surowszego.

Nie mniej Sąd odwoławczy nie podzielił również tych zarzutów apelacji oskarżonego, wedle których nieobiektywnym, dowolnym oraz będącym wynikiem rozstrzygnięcia nie dających się usunąć wątpliwości na niekorzyść oskarżonego, a przy tym nienależycie umotywowanym, było ustalenie, że pokrzywdzony D. H. w krytycznym czasie miał jednak zapięte pasy bezpieczeństwa, a te mimo wszystko nie uchroniły go przed urazami, których faktycznie doznał w wyniku przedmiotowego wypadku.

Skarżący w ogóle nie dostrzegł, że przywoływana przez niego opinia uzupełniającą biegłego J. B. nie została oceniona przez Sąd Rejonowy jako miarodajny dowód pozwalający stwierdzić z wykorzystaniem wiadomości specjalnych, że obrażenia ciała zdiagnozowanego po wypadku u pokrzywdzonego H. nie mogły odpowiadać wersji, wedle której miałby w krytycznym czasie zapięte pasy bezpieczeństwa. Nawet tenże biegły nie był jednak w stanie kategorycznie wykluczyć, że D. H. nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa, a jego rozważania dla uzasadnienia zajętego pierwotnie w pisemnej opinii uzupełniającej i szerzej wyjaśnionego podczas przesłuchania na rozprawie stwierdzenia, że charakter doznanych przez tego pokrzywdzonego obrażeń, a to ich lokalizacja i rozległość w obrębie głowy, w powiązaniu z brakiem złamania obojczyka lub żeber oraz nieujawnieniem śladów odbicia się pasów bezpieczeństwa na klatce piersiowej, z przeważającym prawdopodobieństwem wskazywały, że w/w pokrzywdzony nie miał jednak tych pasów zapiętych w momencie zderzenia, sam określił jako czysto hipotetyczne. Poza tym uważna lektura wypowiedzi tego biegłego wskazywała, iż kompletnie pomijał on kierunek i wartości sił, jakie miały oddziaływać na ciało pokrzywdzonego w momencie uderzenia auta w naroże budynku, a tych niewątpliwie nie sposób pomijać, tym bardziej w realiach sprawy, gdy mamy mieć do czynienia z nietrzeźwym co najmniej przysypiającym pasażerem, który usadowiony na tylnej kanapie równie dobrze mógł mieć opuszczoną głowę, a nawet pochyloną w prawą stronę, nie wykluczone, że podpartą o wewnętrzne elementy drzwi prawych tylnych. Założył jedynie, iż cyt. „ pas w jakimś sensie pokrzywdzonego by przytrzymał” (k. 317), choć w ten sposób, co do zasady nie negując kierunku przemieszczania się ciała, nie będąc jednak w tym zakresie specjalistą, pozwolił sobie nawet zaoponować stwierdzeniu biegłego z zakresu ruchu drogowego, a więc osoby z wiadomościami specjalnymi również z zakresu praw fizyki oraz właściwości i skuteczności mechanizmów bezpieczeństwa instalowanych w pojazdach samochodowych. Ten zaś natomiast w opinii uzupełniającej wyraźnie stwierdził na podstawie odtworzonego po uszkodzeniach pojazdu i śladach na budynku kierunku i sposobu uderzenia w pierwszą z przeszkód przez auto kierowane przez oskarżonego, oczywiście z uwzględnieniem również prędkości zderzeniowej tego auta wyliczonej podczas przeprowadzonych symulacji komputerowych, że cyt.: „ Największe siły na osoby znajdujące się wewnątrz samochodu B. działały w chwili, gdy samochód ten prawym bokiem uderzył w mur. Pasażer znajdujący się z tyłu pojazdu miał tendencję do przemieszczania się po skosie w kierunku prawego boku pojazdu. Zapięcie pasów nie chroniło w tym przypadku przed uderzeniem tułowiem i głową w prawy bok pojazdu od środka, zwłaszcza w sytuacji, gdyby siedział po prawej stronie” (k. 295-296). Finalnie należało zatem dość do wniosku, iż wypowiedź biegłego B. odnośnie powiązania urazu czaszkowo-mózgowego stwierdzonego u pokrzywdzonego H. z brakiem zapięcia pasów bezpieczeństwa opierała się wyłącznie na rozległości tego urazu i dotychczasowym doświadczeniu opiniodawczym biegłego. Zdawał się on również to potwierdzać, skoro podał cyt.: „ Stanowczo nie jestem w stanie tego stwierdzić, czy pokrzywdzony miał zapięte pasy. To założenie jest czysto hipotetyczne, oparte na rozległości obrażeń czaszkowo-mózgowych” (k. 317).

Jeśli się więc również uwzględni, że przedstawiciel producenta kierowanego przez oskarżonego B. poinformował, że ten konkretny pojazd nie był wyposażony w napinacz pasów na tylnych siedzeniach (k. 361), które przecież mają za zadanie docisnąć - w przypadku zderzenia - kierowcę lub pasażera do fotela poprzez odciągnięcie zapięcia pasa do tyłu, nie zostało zaś powiedzione, że w taki napinacz nie był wyposażony pas chroniący wraz poduszką powietrzną pasażera siedzącego z przodu, a z doświadczenia życiowego jest wiadomym, że tego rodzaju pasywne systemy bezpieczeństwa stosowane jest w parze, nie mogło więc dziwić, iż Sąd Rejonowy widział potrzebę zasięgnięcia opinii uzupełniającej sporządzonej przez innej biegłego z zakresu medycyny, skoro dotychczasowy zdawał się nie mieć przynajmniej wystarczającego doświadczenia opiniodawczego, by w sprawie o wypadek drogowy, jak niniejsza, z wykorzystaniem również wiedzy specjalistycznej z innej dziedziny, dostarczonej w opiniach biegłego M., wypowiedzieć się kompletnie, choć rzeczywiście niekoniecznie kategorycznie, co do używania przez pokrzywdzonego H. w krytycznym czasie pasów bezpieczeństwa.

W ten sposób Sąd Rejonowy pozyskał przemilczany przez apelującego dowód z opinii biegłego A. A. (2), dla którego przy opiniowaniu w podanym wyżej temacie istotnym był właśnie kąt, pod jakim auto kierowane przez oskarżonego uderzyło prawym bokiem w naroże budynku, niewątpliwie istotny dla wyznaczenia kierunku sił oddziałujących na ciała osób znajdujących się w pojeździe, w tym pokrzywdzonego H.. Biegły A. jakkolwiek również uznał, iż z większym prawdopodobieństwem w/w pokrzywdzony nawet siedząc na tylnej kanapie po prawej stronie nie był zapięty pasami bezpieczeństwa, nie mniej z czasem, właśnie po doprecyzowaniu wspomnianego kąta, złagodził swoją wypowiedź co do owego prawdopodobieństwo, a zatem i on na podstawie posiadanych wiadomości specjalnych z zakresu medycyny nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy D. H. miał, czy też nie zapięte pasy, choć wiedział, że nie rozpoznano u niego urazów, które byłyby charakterystycznymi dla ich użycia w momencie uderzenia w przeszkodę, o których, będących zdiagnozowanymi u pasażera siedzącego obok kierowcy, czyli M. N. (2), co do którego nie było sporu, że był zapięty pasami i któremu pomogła również wystrzelona poduszka powietrzna, wypowiadał się biegły J. B.. Musi to być znamiennym, jak i rozstrzygającym, że w okolicznościach niniejszej sprawy, zapewne też z powodu zaniechania przeprowadzenia procesowych oględzin pojazdu i zabezpieczenia w jego wnętrzu śladów mogących wskazywać na użycie bądź nie pasów bezpieczeństwa przez pasażerów, wiedza specjalistyczna z zakresu medycyny i reprezentowana przez biegłego z zakresu ruchu drogowego nie wystarczały, aby stwierdzić, czy D. H. miał rzeczywiście zapięte pasy, czy też nie, choć były pomocne o tyle, że żadnej z tych ewentualności nie wykluczały.

Gdyby natomiast rzeczywiście innym materiałem dowodowym na potwierdzenie użycia pasów bezpieczeństwa przez D. H. Sąd Rejonowy nie dysponował, co przecież nie miało miejsca, oczywistym byłoby, że zgodnie z regułą in dubio pro reo z art. 5 § 2 kpk rysującą się na tym tle wątpliwość jako niedającą się ustalić należałoby rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego.

Nie wdając się jednak w drobiazgowe rozważania, która z wersji dla oskarżonego byłaby korzystniejszą, co choćby z wywodów już powyżej naprowadzonych, wcale nie musiało być tak jednoznacznym w okolicznościach sprawy, można tylko zauważyć, że oskarżony, choć może niekoniecznie świadomie, zdawał się przyznawać, iż orientował się, że pokrzywdzony H. tuż przed samym wypadkiem nie był zapięty pasem. Wyjaśnił bowiem cyt.: „ … M. mi mówił w szpitalu, że on [dopisek SO: D. H. w trakcie jazdy przesunął się na środek kanapy ...” (k. 49). Choć też twierdził, że dopiero po wypadku miał się zorientować, że pokrzywdzony H. nie miał zapiętych pasów, bowiem wcześniej był skupiony na jeździe (k. 129), nie sposób jednak byłoby uwierzyć kierującemu, że nie dostrzega pasażera na tylnej kanapie siedzącego w przestrzeni wyraźnie widocznej w lusterku wstecznym wewnętrznym, które z natury rzeczy jest odruchowo podczas jazdy obserwowane. Widząc go tam siedzącego aktualizowałby się na nowo ciążący na nim jako kierowcy pojazdu obowiązek dopilnowania tego, aby pasażer zapiął pasy bezpieczeństwa, którego by nie dopełnił. Mimo to oskarżony miał nie zaprzestać jazdy w sposób niebezpieczny, który zakończył się wypadnięciem z drogi na łuku i uderzeniem w przeszkody. Tego rodzaju okoliczność oceniania z perspektywy stopnia naruszenia reguł ostrożności, do zachowania których D. G. w danych warunkach drogowych był obowiązany, równie dobrze mogłaby świadczyć na jego niekorzyść. Zdawałby sobie sprawę ze zwiększonego potencjalnie stopnia zagrożenia bezpieczeństwa pokrzywdzonego H. wynikającego z braku korzystania z pasów bezpieczeństwa mających przecież go ochronić na wypadek jakiejś nieprzewidzianej sytuacji na drodze, a mimo to nie powstrzymał się przed niezapewniającym panowania nad autem w danych warunkach sposobem jego prowadzenia.

Na okoliczność użycia pasów bezpieczeństwa przez D. H. Sąd Rejonowy dysponował jednak dowodami ze źródeł osobowych. Oczywiście nie były one jednolite. Nie mniej dla Sądu Okręgowego zostały one prawidłowo ocenione, z uwzględnienie całokształtu okoliczności sprawy, zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego oraz na tej podstawie Sąd I instancji wysnuł trafny wniosek, że w/w pokrzywdzony w krytycznym czasie był jednak zapięty pasami, co też w sposób wystarczający uzasadnił w pisemnym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku.

Jak wyżej wskazano, wbrew wywodom skarżącego, nie byłoby to ustalenie poczynione wbrew okolicznościom wypływającym z wiadomości specjalnych.

Z kolei nie stanowi obrazy art. 5 § 2 kpk przypadek, gdy istotne dla sprawy ustalenie faktyczne może być poczynione w sposób pewny (tj. bez wypełniania rozumowania niekorzystnymi dla oskarżonego domniemaniami), a zależne jest ono od dania wiary lub odmówienia wiary tej czy innej grupie dowodów (np. zeznaniom świadków, w opozycji do wyjaśnień oskarżonego lub vice versa). Wówczas Sąd nie może uchylić się od oceny przeprowadzonych dowodów, odwołując się do zasady in dubio pro reo. Sięganie po § 2 art. 5 kpk nie może przecież stanowić wyrazu bezradności decyzyjnej sądu w sytuacji, w której winien on zdecydować się na danie wiary temu lub innemu dowodowi, przy jednoczesnym odmówieniu wiary innemu dowodowi, jeśli tylko obdarzenie zaufaniem jednego z dowodów (grupy dowodów) prowadzi do stanowczych wniosków co do przebiegu wydarzeń istotnych z punktu widzenia odpowiedzialności karnej oskarżonego (por. wyrok SN z 6 lutego 2008 r., IV KK 404/07, Biul.PK 2008/5/10). Poza tym przepis art. 5 § 2 kpk nie ma odniesienia do wątpliwości, które ma w zakresie przeprowadzonego postępowania dowodowego któraś ze stron procesu karnego. Przepis ten dotyczy wyłącznie wątpliwości, które mogłyby powstać po stronie sądu co do interpretacji zgromadzonego materiału dowodowego i wskazuje, jak należy w takiej sytuacji postąpić (por. postanowienie SN z 15 maja 2008 r., III KK 79/08, LEX nr 393949). Nie można więc zasadnie stawiać zarzutu obrazy art. 5 § 2 kpk, podnosząc wątpliwości strony co do treści ustaleń faktycznych.

Sąd I instancji miał zaś pełne podstawy do tego, by przydać walor wiarygodności jednej grupie dowodów, a odmówić go dowodom przeciwnym ze wskazaniem, z jakich przyczyn to czyni. Zgodnie z istotą swobodnej oceny dowodów stanowisko to wprawdzie oparte było o własne przekonanie organu orzekającego, nie mniej uwzględniało wszystkie przeprowadzone dowody i całokształt wynikających z nich okoliczności, przemawiających zarówno na korzyść, jak i niekorzyść oskarżonego, ocenionych zgodnie z zasadami prawidłowego rozumowania oraz wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Zarzut naruszenia art. 7 kpk nie może natomiast ograniczać się do wskazania wadliwości sędziowskiego przekonania o wiarygodności jednych, a niewiarygodności innych źródeł czy środków dowodowych, lecz powinien wykazywać konkretne błędy w samym sposobie dochodzenia do określonych ocen, przemawiające w zasadniczy sposób przeciwko dokonanemu rozstrzygnięciu (por. postanowienie SN z 26 lipca 2007 r., IV KK 175/07, OSNwSK 2007/1/1738; wyrok SA Katowice z 20 grudnia 2007 r., II AKa 381/07, Prok.i Pr.-wkł. 2008/9/31). Temu skarżący jednak nie sprostał. Nie przedstawił bowiem żadnych przekonujących argumentów, które dokonaną przez Sąd orzekający ocenę dowodów nakazywałyby uznać za wykraczającą poza ramy oceny swobodnej pozostającej pod ochroną art. 7 kpk. Stąd nie można się było zgodzić z apelującym w tym, że błędnymi były ustalenia logicznie wynikające z dowodów przez Sąd Rejonowy uznanych za wiarygodne. Przypomnieć zaś trzeba, iż zarzut błędu w ustaleniach faktycznych jest słuszny tylko wówczas, gdy zasadność ocen i wniosków wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania, nie może on natomiast sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami sądu wyrażonymi w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, koniecznym jest zaś wykazanie, jakich mianowicie konkretnych uchybień w zakresie zasad logicznego rozumowania dopuścił się sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego (por. wyrok SN z 23 marca 1974 r., II KR 355/74, OSNPG 1975/9/84).

Sąd Rejonowy nie był wcale bezkrytyczny wobec twierdzeń pokrzywdzonego H., że ten na pewno był zapięty pasami. Poddał je weryfikacji przesłuchując liczne grono świadków ponad tych, o których wnioskował oskarżyciel publiczny, słusznie przy tym zapewne przeczuwając, iż nie musi być on do końca szczery, względnie z powodu uprzedniego odurzenia się alkoholem najzwyczajniej nie pamiętać, jak było, a rzeczywiście mógł mieć on interes w zaświadczaniu nieprawdy na tę okoliczność np. mając na widoku perspektywę oczekiwania zrekompensowania mu przez oskarżonego doznanej krzywdy i szkód, jakie poniósł na skutek przedmiotowego wypadku.

Zgodzić się zaś trzeba z Sądem Rejonowym, iż w realiach sprawy, w której nie było mowy, by ktokolwiek zaraz po wypadku, a przed udzieleniem pomocy jego ofiarom, zmieniał cokolwiek w pojeździe, kluczowym dowodem miarodajnie świadczącym o zapięciu pasem bezpieczeństwa pokrzywdzonego H. jako pasażera siedzącego z tyłu po prawej stronie były zeznania udzielającego mu pomocy ratownika medycznego P. K.. Istotnym było, iż podobnie zeznał towarzyszący mu w zespole ratownik medyczny w osobie A. B., który podał, że najprawdopodobniej pasażer z tyłu też był zapięty pasami. Obaj przy tym byli zgodni co do zapięcia pasami pasażera siedzącego z przodu, a nadto musiało być zrozumiałym, dlaczego akurat P. K. mógł też dokładnie pamiętać fakt zapięcia pasami drugiego pasażera. Podał, iż to on wszedł do środka od strony drzwi tylnych lewych, gdyż prawych nie udało się otworzyć i to on zwalniał zapięty pas bezpieczeństwa celem wydostania na zewnątrz tego poszkodowanego w wypadku, który miał być nieprzytomny, w przeciwieństwie do pasażera z przodu, który po zwolnieniu mu także przez niego pasa bezpieczeństwa o własnych siłach miał się przemieścić do ambulansu.

Skarżący powołał się na zeznania lekarki towarzyszącej w/w ratownikom, która wskazywała, iż okoliczność zapięcia pasami nie jest istotną z perspektywy zadań, które stoją przed zespołem ratownictwa medycznego. Nie dostrzegł, iż w ten sposób to akurat w/w świadek, czyli M. G.. tłumaczyła się z faktu, iż nie pamięta, aby pasażer z tyłu był zapięty pasami bezpieczeństwa. Jej zeznania nie mogły zatem dowodzić, że towarzyszący jej ratownicy medyczni nie mogli pamiętać tejże okoliczności. Znamiennym natomiast było, że cały zespół dość zgodnie przedstawił przedsięwzięte czynności ratownicze i ich chronologię, jak też to, iż nie ujawniły się jakiekolwiek okoliczności podważające prawdomówność P. K.. Nie miał on przecież interesu, żeby kłamać, a gdyby rzeczywiście nie był pewien, tak jak A. B., w swoich zeznaniach na tę okoliczność zwróciłby uwagę, w szczególności, kiedy z przyczyn zawodowych udzielanie pomocy ofiarom wypadków samochodowych nie było dla niego zdarzeniem odosobnionym. Stąd też nie sposób było powątpiewać w szczerość tego świadka tylko z tego powodu, że po raz pierwszy został przesłuchany niemal półtorej roku od wydarzenia, które przyszło mu zrelacjonować, a na okoliczność używania przez pasażerów pasów bezpieczeństwa nie wskazywała sporządzona zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami dokumentacja na piśmie utrwalająca podjęte czynności ratownicze. Z uwagi na przyczynę, dla której P. K. twierdził, iż wie, że pasażer z tyłu był zapięty pasami, a więc fakt jego wypięcia, oczywistym było, że na jakość wówczas poczynionych przez tego świadka spostrzeżeń nie mogłyby mieć wpływu nocna pora i wiążące się z nią ciemności, zapewne także we wnętrzu pojazdu, choć nie sposób nie zauważyć, że w pobliżu była latarnia uliczna, która jak pokazało nagranie wykonane przez bliskich D. H., dość dobrze oświetlała okolicę, pośród której był też budynek mieszkalny, stanowiący właśnie przeszkodę, w którą uderzył pojazd kierowany przez oskarżonego i zatrzymał się w niewielkim od niego oddaleniu.

Dodać trzeba, że zeznania wskazanych ratowników medycznych oraz lekarki w powiązaniu z wnioskami płynącymi z opinii biegłego A. nie pozostawiały wątpliwości, że pokrzywdzony H. siedział z tyłu po prawej stronie. W żadnym razie but tego pokrzywdzonego odnaleziony pod siedzeniem pasażera nie mógł dowodzić, że D. H. siedział na tylnej kanapie z lewej strony za kierowcą. Jego tam zlokalizowanie tłumaczyć mogły czynności ratunkowe, na co choćby zwrócił uwagę biegły A. w swojej opinii uzupełniającej wskazując cyt.: „ Podczas wydobywania ofiar wypadków przez drzwi samochodu kończyny dolne są wydostawane jako ostatnie, a jako pierwszy głowa i tułów z kończynami górnymi. Zwykle kończyny dolne są wyciągane, wtedy stopy się bezwładnie przeciągane i but najprawdopodobniej w trakcie ewakuacji poszkodowanego z wraku zaczepił o jakiś element samochodu i został ściągnięty ze stopy” (k. 397). Przypomnieć zaś trzeba, iż ewakuacja pokrzywdzonego H. odbywała się przez drzwi po lewej stronie.

W konsekwencji rzeczywiście za omyłkowe musiały uchodzić stwierdzenia A. W., która umiejscawiała tego pasażera po lewej stronie, choć jednocześnie wskazywała, że był on zapięty pasami, a więc zgodnie z tym, co z przyczyn wyżej naprowadzonych miarodajnie zeznał P. K.. Zapewne było to wynikiem upływu czasu, a może i nowej jakości w jej życiu (jako osoba postronna zaalarmowana hałasem wybiegła z budynku, w który uderzył pojazd i starała się nieść pomoc ofiarom wypadku). Stąd akurat w przypadku tego świadka, podobnie jej córki B. W., która też wspominała o pasażerze z tyłu siedzącym z lewej strony, niemalże półtoraroczny okres dzielący zdarzenie od przesłuchania mógł być istotnym czynnikiem negatywnie wpływającym na adekwatne z rzeczywistością odtworzenie przez nie pewnych szczegółów związanych ze stanem, jaki zastały na miejscu zdarzenia. B. W. przecież przyznała, iż nie zwróciła uwagi, czy pasażerowie w pojeździe byli zapięci pasami.

Odmiennych wniosków co do użycia pasów nie mógł też choćby uprawdopodobniać fakt, iż pokrzywdzony H. miał być nieprzytomny i siedzieć pochylony. Przypomnieć trzeba, iż pas bezpieczeństwa, którym miał być zapięty, nie był wyposażony w napinacz. Tak więc przy gwałtownym szarpnięciu jedynie się w pewnym momencie blokował, a już nie powodował docisku ciała pasażera do fotela.

Nieporozumieniem było powoływanie się przez skarżącego na zeznania M. H., skoro z jej relacji w powiązaniu z tym, co wyjaśnił D. G., wynikało niezbicie, że nie mogła mieć pewnej wiedzy o umiejscowieniu D. H. w pojeździe w czasie, w którym doszło do przedmiotowego wypadku, jak też nie mogła wiedzieć, że także wtedy nie korzystał z pasów bezpieczeństwa. Zwrócić należy uwagę, że dopiero jakiś czas po opuszczenia auta przez M. H. i po pokonaniu pewnego odcinka drogi, wedle D. G. zapiąć on miał pas pokrzywdzonemu. Co więcej nim to się miało wydarzyć, w czasie postoju, podczas którego miał być dokupiony alkohol, a plany spełzły na niczym z braku gotówki u pasażerów, obaj cyt.: „ zaczęli już trochę jakby szaleć, nosiło ich” (k. 49).

Z całego powyższego wywodu wynika zatem, iż Sąd Rejonowy nie dopuścił się uchybień, na które wskazywały zarzuty apelacji oskarżonego, stanowiące jedynie nieskuteczną próbę podważenia wyników postępowania dowodowego, poddanych wszechstronnej i wnikliwej ocenie, prowadzącej do jednego możliwego wniosku, a mianowicie takiego, że D. G. popełnił przypisany mu czyn. Niewątpliwie stanowił on przestępstwo, które należało kwalifikować kumulatywnie w rozumieniu art. 11 § 2 kk. Skutkiem naruszenia przez oskarżonego zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym były w różny sposób prawnokarnie relewantnie oceniane obrażenia ciała doznane przez dwie osoby (zob. postanowienie SN z dnia 11 stycznia 2008 r., IV KK 429/07, OSNwSK 2008/1/71).

Wniesienie środka odwoławczego w części odnoszącej się do winy spowodowało konieczność sprawdzenia rozstrzygnięcia w zakresie odnoszącym się do wymierzonym oskarżonemu kar. Sąd Okręgowy nie znalazł jednak najmniejszych podstaw do kwestionowania zawartego w wyroku w tym zakresie rozstrzygnięcia. Wymierzona oskarżonemu kara pozbawienia wolności określona bliżej dolnej granicy ustawowego zagrożenia i to z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na bliski minimalnemu 3 letni okres próby, wraz z akcesoryjną niewygórowaną grzywną ze stawką dzienną ustaloną w najniższej możliwej wysokości, którym nie towarzyszyło nawet orzeczenie fakultatywnego zakazu prowadzenia pojazdów choćby na rok czasu, a jedynie obowiązek probacyjny o niemalże niedostrzegalnej dolegliwości, za niewspółmiernie surowe i to jeszcze w stopniu rażącym w żadnym razie uchodzić nie mogły. Oskarżonego przecież dość mocno obciążały okoliczności przedmiotowego wypadku. Poza tym kara ma oddziaływania na świadomość prawną społeczeństwa, dla którego powinien płynąć czytelny sygnał, iż wszelkie nieodpowiedzialne i beztroskie zachowania kierujących pojazdami, w szczególności te, którą prowadzą do poważnych następstw, nie mogą nie spotkać się z przykładną reakcją, mającą dosadnie uzmysłowić potencjalnym naśladowcom niebezpieczeństwo, jakie ze sobą niosą. Oczywiście w przypadku oskarżonego jako młodocianego pierwszorzędne znaczenie miał cel wychowawczy.

Nie dostrzegając natomiast innych uchybień, niż podniesione w środku odwoławczym, w szczególności tych podlegających uwzględnieniu niezależnie od kierunku i granic zaskarżenia orzeczenia, Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok Sądu I instancji.

Nieuwzględnienie apelacji wniesionej na korzyść oskarżonego skutkować musiała z kolei po myśli art. 636 § 1 kpk obciążeniem go:

-

kosztami sądowymi za postępowanie odwoławcze, tj. wydatkami Skarbu Państwa, na które złożył się ryczałt za doręczenie wezwań i innych pism w kwocie 20 złotych oraz opłatą w wysokości należnej za pierwszą instancję, gdy jednocześnie brak było warunków do zastosowania art. 624 § 1 kpk i zwolnienia go od ich poniesienia,

-

wykazanymi poprzez złożenie stosownego wniosku wydatkami oskarżyciela posiłkowego z tytułu ustanowienia pełnomocnika w postępowaniu odwoławczym w wysokości odpowiadającej stawce minimalnej określonej w § 11 ust. 2 pkt. 4 w zw. z art. 11 ust. 7 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz. U. poz. 1800 z późn. zm.).

Z tych wszystkich względów Sąd Okręgowy orzekł jak w części dyspozytywnej swego wyroku.