Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II AKa 46/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 kwietnia 2016 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku II Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Wojciech Andruszkiewicz

Sędziowie: SSA Dorota Wróblewska

SSA Andrzej Rydzewski (spr.)

Protokolant: sekr. sądowy Katarzyna Pankowska

przy udziale Prokuratora Prokuratury (...) w G. M. K.

po rozpoznaniu w dniu 28 kwietnia 2016 r.

sprawy

S. G.

oskarżonego z art. 148 § 1 kk.

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy

z dnia 19 listopada 2015 r., sygn. akt III K 78/15

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

II.  zwalnia oskarżonego od obowiązku ponoszenia kosztów sądowych związanych z postępowaniem odwoławczym, wydatkami w tym zakresie obciążając Skarb Państwa.

II AKa 46/16

UZASADNIENIE

S. G. był oskarżony o to, że:

w dniu 30 sierpnia 1994 r. w B., w mieszkaniu przy ul. (...), działając z zamiarem bezpośrednim pozbawił życia J. S., zadając jej nieustalonym narzędziem ostrokończystym, jednosiecznym kilkanaście ciosów, które doprowadziły do powstania: pięciu ran kłutych kończyny górnej prawej, ran ciętych dłoni lewej i prawej o charakterze obronnym, rany kłutej brzucha, dwóch ran kłutych klatki piersiowej penetrujących, drobnej rany kłutej klatki piersiowej nie penetrującej w głąb, rany kłutej klatki piersiowej penetrującej do tkanki podskórnej, rany ciętej okolicy lędźwiowej prawej, drobnej rany kłutej szczytu głowy, trzech głębokich ran kłutych szyi, drobnej rany ciętej wargi dolnej ust i jej ciemnoczerwonego podbiegnięcia krwawego, w następstwie których doszło do wykrwawienia się J. S., spowodowanego uszkodzeniem mnogich naczyń krwionośnych,

to jest o przestępstwo z art. 148 § 1 k.k.

Na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z dnia 19 listopada 2015 r., II K 78/15, oskarżonego uznano za winnego tego, że:

w dniu 30 sierpnia 1994 r. w B., w mieszkaniu przy ul. (...), działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia J. S., zadał jej nieustalonym narzędziem ostrokończystym, jednosiecznym kilkanaście ciosów, powodując obrażenia ciała w postaci: pięciu ran kłutych kończyny górnej prawej, ran ciętych dłoni lewej i prawej, rany kłutej brzucha, dwóch ran kłutych klatki piersiowej penetrujących, drobnej rany kłutej klatki piersiowej nie penetrującej w głąb, rany kłutej klatki piersiowej penetrującej do tkanki podskórnej, rany ciętej okolicy lędźwiowej prawej, drobnej rany kłutej szczytu głowy, trzech głębokich ran kłutych szyi, drobnej rany ciętej wargi dolnej, które doprowadziły do jej zgonu na skutek wykrwawienia spowodowanego uszkodzeniem mnogich naczyń krwionośnych,

to jest uznano go za winnego popełnienia przestępstwa z art. 148 § 1 k.k. i za to na podstawie tego przepisu wymierzono mu karę 15 lat pozbawienia wolności.

Wyrok zawierał również rozstrzygnięcia o zliczeniu na poczet kary pozbawienia wolności okresu tymczasowego aresztowania (na podstawie art. 63 § 1 k.k. – od dnia 25 kwietnia 2014 r.) oraz o zwolnieniu oskarżonego od obowiązku uiszczenia opłaty i pozostałych kosztów procesu.

Apelację od wyroku wywiódł obrońca S. G..

Zarzucił sądowi popełnienie błędów przy konstruowaniu podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, które mogły mieć wpływ na jego treść, w konsekwencji domagał się uniewinnienia oskarżonego.

W uzasadnieniu skargi zaprezentowano tezę, w myśl której w postępowaniu przed sądem „nie zdołano zgromadzić jednoznacznych dowodów” potwierdzających sprawstwo oskarżonego.

W ocenie skarżącego głównym błędem sądu było oparcie wyroku o wyjaśnienia oskarżonego złożone w postępowaniu przygotowawczym, gdy tymczasem:

- oskarżony nigdy w nich nie przyznał się do popełnienia zbrodni zabójstwa,

- sąd ocenił niekonsekwentnie depozycje ze śledztwa, ponieważ z jednej strony dał im wiarę: w zakresie pobytu oskarżonego w mieszkaniu J. S., także częściowego opisu przebiegu zdarzenia, natomiast odmówił im wiarygodności co do przyczyn i mechanizmu powstania ran na ciele pokrzywdzonej,

- S. G. na rozprawie skutecznie odwołał te wyjaśnienia, tłumacząc, że policjanci przed przesłuchaniem wywierali na nim presję, wymusili na nim w rozmowie przyznanie się do wizyty u J. S., jak również wykorzystali, iż był wtedy pod wpływem alkoholu,

- sąd nie wyjaśnił dlaczego oskarżony, po upływie dwudziestu lat od zdarzenia, postanowił wyjaśniać jak w postępowaniu przygotowawczym, by potem - podczas przewodu sądowego - zmienić swe stanowisko.

Kolejnym błędem sądu – wedle apelującego - było uznanie za wiarygodne dowodów w postaci zeznań świadków P. M. i M. W..

W pierwszym przypadku obrońca podkreślał, że P. M. po dwudziestu latach od zabójstwa nie mógł dokładnie pamiętać, że ok. 15.00 krytycznego dnia widział oskarżonego idącego po schodach na dół.

Co do świadka M. W., z kolei, mocno w apelacji eksponowano, że jego relację z przebiegu rozmów z oskarżonym zbyt pochopnie uczyniono podstawą dowodową zaskarżonego wyroku, ponieważ świadek chciał we własnej sprawie skorzystać z art. 60 k.k.

W kolejnej części uzasadnienia apelacji obrońca utrzymywał także, że depozycje świadka M. W. nie współgrały z treścią zeznań świadka K. G. – matki S. G.. Było tak, ponieważ sąd przyjął - podążając za słowami M. W. – że oskarżony opowiedział mu, iż po dokonaniu zabójstwa zbiegł po schodach na dół do własnego domu, czego jednak nie potwierdzała K. G., której depozycjom sąd dał wiarę, a która zeznała, iż syn wrócił do mieszkania dopiero wieczorem (ok. godz. 17.00. – 18.00.), tj. po zajęciach na siłowni.

Poza tym, w konsekwencji zakwestionowania wiarygodności zeznań świadka M. W. skarżący argumentował, że opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej utraciła w ten sposób swe oparcie faktologiczne, a zatem nie mogła stanowić materiału obciążającego oskarżonego.

Natomiast w końcowej części wywodów obrońca stanowczo podkreślał, że wyjaśnienia oskarżonego składane na rozprawie współgrały z innymi zgromadzonymi w sprawie dowodami, nawet tymi o charakterze naukowym, ponieważ nie dostarczyły jakichkolwiek danych potwierdzających pobyt oskarżonego w czasie zdarzenia w mieszkaniu J. S., a zatem logicznym było, że S. G. nie mógł dokonać zarzuconego mu czynu. Tym samym sąd wydając wyrok – zdaniem obrońcy - zbyt dużą wagę przywiązał do wyjaśnień oskarżonego ze śledztwa, pomijając okoliczność ich wiarygodnego odwołania, a także treść wyroku oparł o depozycje M. W., które okazały się niewiarygodne, bo świadek miał interes procesowy w pomówieniu oskarżonego.

Summa summarum, obrońca stanął na stanowisku, że w sprawie należało zastosować art. 5 § 2 k.p.k.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje.

Apelacja była niezasadna i jako taka nie zasługiwała na uwzględnienie.

W skardze odwoławczej zgłoszono wyłącznie zarzut popełnienia szeregu błędów w ocenie materiału dowodowego, poprzez niewłaściwe zastosowanie art. 7 k.p.k. Nie zarzucono natomiast popełnienia „procesowego błędu braku”, tj. nie przeprowadzenia istotnego w sprawie dowodu.

W tak nakreślonych ramach postępowania kontrolnego sąd odwoławczy stwierdza, co następuje.

1. Nie nasuwała żadnych zastrzeżeń ocena postępowania Policji, która w dniu 25 kwietnia 2014 r. doprowadziła do zatrzymania oskarżonego (k. 1741), przedstawienia mu zarzutu popełnienia zbrodni z art. 148 § 1 k.k. (k. 1743) i przesłuchania go przez prokuratora (k. 1745-1747).

Niniejsza sprawa była o tyle trudna do prowadzenia dla organów ścigania, że od czasu zabójstwa upływało dwadzieścia lat, a postępowanie przygotowawcze pozostawało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy i to mimo wykonania w śledztwie bardzo żmudnego postępowania dowodowego. W konsekwencji Prokuratura Rejonowa w B. w dniu 28 czerwca 1996 r. zmuszona została do podjęcia decyzji o zaniechaniu dalszych czynności procesowych w sprawie 1 Ds. 3/95 (k. 1606-1617).

W międzyczasie jednak podejmowane były działania w trybie art. 327 § 3 k.p.k. (lub art. 293 § 3 d.k.p.k.) oraz czynności operacyjno – rozpoznawcze (na podstawie art. 19 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji, Dz. U. z 1990 r., Nr 30, poz. 179, ze zm.).

Oprócz tego policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w B. od 2013 r. poddawali sprawę stałej ocenie w ramach spraw złożonych w tzw. Archiwum (...), zajmując się wyszukaniem błędów w ocenie dotychczas zgormadzonego materiału, bądź analizując prowadzone śledztwo pod kątem poprzednich zaniechań, widocznych z perspektywy upływu lat (k. 1689, 1690, 1714, 1720, 1726).

To właśnie w wyniku tych czynności wezwano S. G. w charakterze świadka na dzień 25 kwietnia 2016 r. na godz. 9.00 z zamiarem nawiązania z nim rozmowy w zakresie dostrzeżonych nieścisłości co do alibi i poddania go w związku z tym badaniom wariograficznym, tak jak w przypadku innych osób (k. 1714, 1726). Równolegle, od chwili doręczenia wezwania, organy ścigania prowadziły także obserwację zachowania oskarżonego.

Zatem głównym celem wezwania na dzień 25 kwietnia 2014 r. była chęć skorzystania przez Policję z obowiązującego od 1 lipca 2003 r. art. 192a k.p.k. (Dz. U. Nr 17, poz. 155).

Wzmiankowanego dnia policjanci po rozpoczęciu rozmowy z oskarżonym - za jego zgodą - podjęli niezwłoczną decyzję o wykonaniu badań poligraficznych.

Przeprowadził je ekspert z Laboratorium Kryminalistycznego KWP Policji w B. J. B.(k. 1735, 2377), a wynik badania okazał się korzystny dla S. G., bo niediagnostyczny - z uwagi na działanie pobieranych przez niego leków przeciw (...) Medykamenty blokowały bowiem kanały „kardio” i „GSR” aparatury używanej podczas ekspertyzy, a w związku z tym niemożliwe było wykonanie prawidłowych pomiarów „nieświadomych reakcji organizmu”.

Po zakończeniu kilkugodzinnej pracy z ekspertem S. G. z własnej woli prowadził dalszą rozmowę operacyjną z policjantami, którzy dopiero na podstawie jego oświadczeń podjęli natychmiastową decyzję o zatrzymaniu (o godz. 16.45).

Na podkreślenie zasługiwało, że na rozprawie funkcjonariusze R. K. (k. 2377v-2379) i D. K. (k. 2379v-2380) obszernie, zgodnie, logicznie i plastycznie opisali przebieg czynności z udziałem osoby podejrzewanej, co potem pozwoliło sądowi a quo na prawidłowe wykluczenie podejmowania w stosunku do oskarżonego czynności sprzecznych z prawem, co było sugerowane przez stronę bierną procesu.

W tym miejscu należy też przypomnieć, że depozycje wymienionych policjantów korespondowały także z zeznaniami eksperta J. B.(k. 2377-2377v).

Oczywiście równie prawidłowo postąpił sąd pierwszej instancji, kiedy wykluczył, że oskarżony podczas rozmowy z policjantami znajdował się pod wpływem alkoholu. Słusznie sąd doszedł do wniosku, że tę okoliczność na pewno zauważyliby, korzystając ze swego wieloletniego doświadczenia zawodowego, B., K. i K..

W szczególności J. K. miał zachowaną nieskrępowaną możliwość sprawdzenia tej kwestii. Wykonując ekspertyzę wariograficzną znajdował się przecież w bezpośredniej bliskości G. z powodu zakładania mu zestawu do wykonania badań.

Sąd Apelacyjny podkreśla – co elementarnie ważne - że depozycje świadków R. K., D. K. lub J. B., relacjonujące treść rozmowy operacyjnej prowadzonej z podejrzewanym, nie stały się potem podstawą dowodową aktu oskarżenia, jak i ogłoszonego wyroku. Otóż, w postępowaniu przygotowawczym prokurator nie przesłuchiwał wzmiankowanych świadków, a na rozprawie wysłuchano ich jedynie na okoliczność weryfikacji linii obrony oskarżonego, zmierzającej do podważenia zasadności postawienia go przed prokuratorem w dniu 25 kwietnia 2016 r.

Na wyakcentowanie w związku z tym - według sądu ad quem – zasługiwała i kolejna okoliczność, zgodnie z którą S. G. w trakcie zatrzymania (k. 1741) został prawidłowo pouczony o swoich prawach (i obowiązkach), a nastąpiło to niezwłocznie po pojawieniu się podstaw faktycznych do dokonania czynności. Oskarżony był zatem świadomy, że cokolwiek od tej pory powie na swoją niekorzyść, może zostać użyte przeciwko niemu. Co istotne, policjanci po zatrzymaniu nie kontynuowali rozmowy z podsądnym, ale od razu przekazali go do dyspozycji prokuratora.

Uwypuklić też należało w tym miejscu, że Prokurator przesłuchał oskarżonego obszernie i szczegółowo, z zachowaniem wszelkich rygorów nakazanych przez Kodeks postępowania karnego (k. 1743 – postanowienie o przedstawieniu zarzutu, co do którego oskarżony nie zażądał pisemnego uzasadnienia, k. 1744 – podpisanie pouczeń przez podejrzanego). Stąd wniosek Sądu Apelacyjnego, że nie było najmniejszych podstaw do zakwestionowania treści depozycji S. G. z k. 1745-1747.

Oskarżony wyjaśniał w dniu 25 kwietnia 2014 r. dobrowolnie, był świadomy wagi wypowiadanych słów, a zatem liczył się z ich znaczeniem. Nie podejmowano w stosunku do niego żadnych działań sprzecznych z prawem, o czym przekonywały także kolejne przesłuchania w dniach 28 kwietnia (k. 1759-1760), 30 kwietnia 2014 r. (k. 1765-1770) i 21 sierpnia 2014 r. (k. 1966-1967), kiedy to oskarżony wyjaśniał identycznie jak za pierwszym razem, nic nie zmieniając ze swej pierwotnej wersji.

Zatem S. G. przez całe postępowanie przygotowawcze składał depozycje tożsame z pierwszymi, konsekwentnie podając liczne szczegóły zdarzenia z dnia 30 sierpnia 1994 r.

2. Dalej, jako chybiony jawił się argument obrońcy, by oskarżony przed przesłuchaniem przez sąd nigdy nie przyznał się do zabójstwa J. S.. W tej części apelujący nie brał bowiem pod uwagę następujących okoliczności.

Po pierwsze, oskarżony przed sądem – a więc organem niezawisłym – został postawiony już w dniu 28 kwietnia 2014 r., kiedy przesłuchiwano go w ramach posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania (k. 1759 i n.). Wówczas to przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, choć podawał jednocześnie szereg okoliczności nieprawdziwych, które miały go odciążyć, a obarczyć J. S., i tym samym doprowadzić do zakwalifikowania zabójstwa jako popełnionego w tzw. afekcie lub do którego oskarżony przyczyniłby się tylko w niewielkim stopniu.

Oczywiście wszystkie te uwarunkowania były potem badane przed sądem pierwszej instancji, a ich rozwikłanie nastąpiło bezbłędnie.

Po drugie, oskarżony będąc przesłuchiwany w śledztwie dniach 25 kwietnia, 30 kwietnia i 21 sierpnia 2014 r. zawsze przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wskazując jedynie – tak jak na posiedzeniu w przedmiocie tymczasowego aresztowania – że J. S. sprowokowała całe zdarzenie, bo najpierw chciała się z nim kochać, potem własną ręką zadała sobie rany w okolicy szyi, z których krwawiła, a następnie kilka razy „nadziała się” na narzędzie wyrwane jej przedtem przez oskarżonego. Dopiero później – jak opisał to oskarżony - „parę razy dźgnął” pokrzywdzoną (co odbyło się to w ferworze walki). Wskutek doznanych ran J. S. miała upaść na plecy, zaprzestając jakiejkolwiek aktywności, a G. po chwili, gdy kobieta słabym głosem prosiła go jeszcze o pomoc, „tylko spojrzał na nią i po umyciu rąk wyszedł z mieszkania”. Taka właśnie wersja była przedmiotem precyzyjnej analizy Sądu Okręgowego.

3. Wbrew supozycjom obrońcy zupełnie klarownie przedstawiały się przyczyny, z powodu których na rozprawie w dniu 23 lipca 2015 r. (k. 2336 i n.) S. G. zmienił linię obrony, to jest: nie przyznał się do zabicia J. S., odwołał depozycje składane w śledztwie, zaprzeczył bytności w domu u pokrzywdzonej w dniu 30 sierpnia 1994 r. oraz wskazał, że w postępowaniu przygotowawczym wyjaśniał inaczej, ponieważ policjanci wywierali na niego zbyt dużą presję, gdy on był wówczas pod wpływem alkoholu i cierpiał na zaburzenia pamięci.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego zmiana linii obrony wynikała z tego, że oskarżony w miarę trwania śledztwa, przedłużania się tymczasowego aresztowania, prowadzenia rozmów z obrońcą, także w wyniku wykonania z jego udziałem czynności kończących śledztwo, doszedł do wniosku, że jedynym materiałem obciążającym go – jak sądził – są własne wyjaśnienia. To dlatego właśnie w dniu 25 czerwca 2015 r. zwrócił się z wnioskiem do sądu o umożliwienie mu zapoznania się z aktami sprawy (k. 2301), co zrealizowano w dniu 17 lipca 2015 r. (k. 2311). Charakterystyczne, że oskarżony po kilku dniach od tej daty, tj. od razu na rozprawie w dniu 23 lipca 2015 r., zmienił wersję linii obrony, czyli powrócił do pełnego alibi podawanego w latach 90-tych.

Wskazać też należało apelującemu, że okoliczności dotyczące zmiany treści depozycji oskarżonego zostały potwierdzone materiałami operacyjnymi pochodzącymi z podsłuchu stosowanego na podstawie art. 19 ust. 1, 8 i 9 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji (Dz. U. z 1990 r., Nr 30, poz. 179, ze zm.) w pokoju odwiedzin Aresztu Śledczego w B. (na mocy postawień Sądu Okręgowego w B.z dni 14 maja i 15 października 2014 r., III K-RPKO 441/2014, III K-RPKO 850/2014, wydanych na wnioski Komendanta Wojewódzkiego Policji w B.), co udokumentowano na k. 2222 i n., 2233 i n. oraz opiniami psychiatryczno – psychologicznymi biegłych dr J. W., dr R. L. (psychiatrzy) i mgr E. N. (psycholog kliniczny) – k. 1890-1893, 1894-1899, 2375-2376, 2376-2376v, 2376v.

Z materiału operacyjnego wynikało bowiem, że oskarżony zastanawiał się czy prokuratura zakwalifikuje jego czyn jako zabójstwo w afekcie – na co miał nadzieję - za co grozić mu mogła jego zdaniem łagodna odpowiedzialność karna. Natomiast dopiero po pewnym czasie mocno doskwierała mu myśl, że jednak może spędzić w więzieniu aż 25 lat.

Z kolei ze wzmiankowanych opinii płynął wniosek, że oskarżony był osobnikiem niedojrzałym emocjonalnie, z zaburzeniami uczuciowości wyższej, był skoncentrowany na sobie i prezentował w wyjaśnieniach postawę głęboko obronną. A zatem przyznając się do zabójstwa przed prokuratorem, od razu przedstawiał siebie bardziej jako ofiarę zdarzenia niż jego sprawcę. Nie od rzeczy będzie też stwierdzenie, że zapewne żyjąc w wielkim napięciu, przez dwadzieścia lat ulegał psychodegradacji, aż w końcu w dniu 25 kwietnia 2014 r., wskutek rozmowy z policjantami, przyznał się do pobytu w mieszkaniu J. S. i udziału w zdarzeniu zakończonym jej śmiercią. Sąd Apelacyjny zauważył, że oskarżony liczył wówczas na łagodne potraktowanie, a gdy okazało się to niemożliwe, diametralnie zmienił swe stanowisko. Charakterystyczne, że biegli podczas przewodu sądowego kategorycznie podkreślali, że oskarżony poza mieszanymi zaburzeniami osobowości nie cierpiał na żadne schorzenia rzutujące na jego poczytalność, a mając intelekt mieszczący się w normie doskonale zdawał sobie sprawę z wagi wypowiadanych słów.

Biegli nadto wskazali, że przyjmowanie w takich okolicznościach – jak podawał ostatecznie oskarżony – że w śledztwie podał, jakoby na poczekaniu, „zmyśloną wersję” wydarzeń, tj. przed prokuratorem, było całkowicie nieracjonalne. Trudno było bowiem przyjąć za naturalne, że oskarżony będąc zdrowym psychicznie człowiekiem, najpierw bezzasadnie, bez żadnego powodu, pomówiłby się o dokonanie zbrodni zabójstwa, kierując przeciwko sobie postępowanie karne, a następnie – nie wiedzieć czemu – odwołałby swoje słowa, powołując się na okoliczności, które zostały skutecznie podważone na rozprawie. Biegli mocno akcentowali, że tego typu sytuacja musiałaby mieć silne uzasadnienie aksjologiczne, u której podstaw leżałyby klarowne okoliczności faktyczne, czego w niniejszej sprawie nie doszukano się zarówno w postepowaniu pierwszo- jak i drugoinstancyjnym.

Biegli z zakresu psychiatrii i psychologii wykluczyli też, by w czasie zdarzenia oskarżony cierpiał na jakiekolwiek zaburzenia pamięci lub znajdował się w innym stanie skutkującym tego typu obrazem.

4. Także zupełnie chybiony był zarzut obrońcy jakoby dopiero po upływie dwudziestu lat od chwili krytycznego zdarzenia, świadek P. M. „nagle” przypomniał sobie, że w dniu 30 sierpnia 1994 r. widział S. G. schodzącego w klatce budynku po schodach (koło windy) ok. godz. 15.00 (k. 1834-1836), gdy tymczasem wedle słów oskarżonego podanych na rozprawie – był on tego dnia w pracy do godz. 16.00-17.00., w związku z czym do domu przyszedł, kiedy J. S. już nie żyła.

Zarzut obrońcy był wadliwy, ponieważ skarżący powołał się na depozycje P. M. złożone w 2014 r., natomiast zupełnie pominął zeznania złożone przez świadka w dniu 22 września 1994 r. (k. 654-668), we wstępnej fazie procesu. Przecież już wtenczas P. M. mówił, że ok. godz. 15.00 przy wejściu do windy zauważył S. G. schodzącego po schodach. To właśnie te zeznania stały się potem w 2013 r. punktem wyjścia do obalenia alibi oskarżonego z 1994 r.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, a w ślad za nim Sąd Apelacyjny, nie znalazły absolutnie żadnych podstaw do zakwestionowania wiarygodności depozycji P. M.. Świadek nie znał blisko oskarżonego, nie był z nim w żaden sposób skonfliktowany, a więc nie miał powodu do zeznawania na jego niekorzyść, tym bardziej, że w 1994r. nie mógł wiedzieć, że jego słowa pogrążają podsądnego. Wyciąganie wniosków przeciwnych byłoby nieracjonalne.

Oczywiście dla Sądu Apelacyjnego zupełnie jasne było dlaczego obrońca w apelacji próbował zwalczać wiarygodność świadka P. M.. Było tak, ponieważ znał treść opinii sekcyjnej (k. 559 i n., 2211 i n., 2365v-2367) sporządzonej przez medyka sądowego J. B., z której niezbicie wynikało, że do zgonu pokrzywdzonej doszło między godz. ok. 15.00 a ok. 17.00. Zatem treść opinii korespondowała z zeznaniami P. M., z wyjaśnieniami S. G. składanymi w postępowaniu przygotowawczym, a przeciwna była depozycjom oskarżonego składanym na rozprawie. W tych warunkach obrońca musiał w apelacji zdecydowanie dążyć do zakwestionowania prawdomówności świadka M..

5. Sąd Apelacyjny nie podzielił także i kolejnych argumentów obrońcy, który próbował podważyć wiarygodność zeznań następnego ważnego świadka, tj. M. W.. Otóż obrońca twierdził, że świadek składał nieprawdziwe i niekorzystne dla oskarżonego depozycje tylko dlatego, że chciał skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary we własnej sprawie.

Obrońca na uzasadnienie forsowanej przez siebie tezy powołał się także na depozycje matki oskarżonego – K. G., które w jego ocenie były sprzeczne z zeznaniami świadka W..

Zaczynając od pierwszej kwestii, już na samym wstępie sąd ad quem musi wskazać, że G. przebywając w jednej celi śledczej razem ze świadkiem W. na pewno kilkakrotnie zwierzał się świadkowi, opowiadając mu o okolicznościach związanych z zabójstwem J. S.. Oskarżony sam to przecież przyznał w swych wyjaśnieniach, a zaprzeczał jedynie treściom okoliczności, które miałby wówczas przekazać świadkowi.

Dalej, obrońcy umknęło, że depozycje świadka W. były szczegółowe, obszerne, plastyczne, a poza tym korespondowały z wiarygodną opinią biegłego z zakresu medycyny sądowej J. B. oraz opinią Instytutu (...) w zakresie odtworzenia przebiegu zdarzenia w pomieszczeniu, w którym doszło do zabójstwa (k. 2091 i n., 2211 i n., 2365v-2367, 2372-2375). Słusznie zatem Sąd Okręgowy doszedł do jednoznacznego wniosku, że M. W. mówił prawdę, a informacje jakie przekazał on organom ścigania nie mogły pierwotnie nie pochodzić od kogokolwiek innego jak od samego S. G., będącego sprawcą czynu. Do takich samych wniosków doszedł również Sąd Apelacyjny.

Dodatkowo informacje przekazane przez świadka W. zostały uwiarygodnione jeszcze następnym dowodem, a mianowicie treścią listów przekazywanych pomiędzy W. i G. w trakcie jednej z rozmów odbytych w celi (k. 2143 i n., opinia grafometryczna biegłego J. Ł. – k. 2185 i n.). Otóż, wynikało z nich niezbicie, że oskarżony jest sprawcą zabójstwa J. S..

Na rozprawie S. G. próbując zwalczać treść listów, twierdził zupełnie nieprawdopodobnie, że najpierw na kartkach zapisywane były odpowiedzi, a potem W. dopasował do nich pytania, których treść miała pogrążyć oskarżonego.

Zajmując się analizą zeznań świadka W. Sąd Apelacyjny zauważył także, że w aktach nie pojawiła się jakakolwiek informacja, która świadczyłaby o tym, iż świadek w ramach kombinacji operacyjnej organów ścigania zostałby „podstawiony” oskarżonemu w celu aktywnego „wyciągania” od niego wiadomości na temat zbrodni. Innymi słowy, oskarżony rozmawiając ze świadkiem W. czynił to dobrowolnie, nie będąc podmiotem jakiejkolwiek „gry” ze strony policji czy prokuratury. Przeciwna sytuacja byłaby bowiem sprzeczna z prawem oskarżonego do rzetelnego procesu uregulowanym w art. 6 ust. 1 EKPCz (Dz. U. z 1993 r., Nr 61, poz. 284) – por. B. Sitkiewicz, Glosa do wyroku ETPCz (nr skargi 29660/02), PS 2002, Nr 6, s. 143; S. Steinborn, Status osoby podejrzanej w procesie karnym z perspektywy Konstytucji RP (uwagi de lege lata i de lege ferenda), (w) P. Kardas (red.), T. Sroka (red), W. Wróbel (red.), Państwo prawa i prawo karne. Księga jubileuszowa Profesora Andrzeja Zolla , Warszawa 2012, t. II.

Sąd Apelacyjny nie podzielił również argumentu obrony jakoby ubieganie się o prawo do nadzwyczajnego złagodzenia kary we własnej sprawie (k. 2133-2136) wykluczało W. z grona osób zdatnych do złożenia prawdziwych zeznań. Gdyby było tak jak twierdzi apelujący, to treść regulacji zawartej w art. 60 § 4 k.k. nie miałaby sensu. Nikt bowiem nie mógłby z niej skorzystać.

Zdaniem sądu ad quem ocena zeznań osób składających je w ramach art. 60 § 4 k.k. podlega takim samym regułom jak każdy inny dowód (art. 7 k.p.k.), z tym tylko zastrzeżeniem, że powinna być ona dokonana starannie.

Z tych obowiązków sąd meriti wywiązał się prawidłowo, co wskazał w pisemnych motywach wyroku.

Na koniec omawiania przedmiotowego zarzutu sąd odwoławczy zauważa, że zeznania M. W. nie były tak sprzeczne z depozycjami matki oskarżonego jak to widział skarżący. Było tak z następujących powodów.

K. G. na k. 1817-1818 (będąc pouczona w trybie art. 182 § 1 k.p.k. i art. 183 k.p.k.) zeznała, że z przebiegu krytycznego dnia zapamiętała jedynie, że kiedy syn wrócił z klubu sportowego, a wiadomą już była informacja o śmierci S., to powiedział, że tego dnia miał właśnie spotkać się z pokrzywdzoną, do czego nie doszło (wedle relacji świadka).

Nawet gdyby uznać w takich okolicznościach, że z depozycji K. G. wynikało, że krytycznego dnia widziała oskarżonego dopiero po powrocie z siłowni, to nie można było nie dostrzec, że owe depozycje były irrelewantne faktologicznie.

Otóż, zeznania matki podsądnego – zdaniem Sądu Apelacyjnego - nie wykluczały bytności oskarżonego u pokrzywdzonej w chwili zbrodni, a było tak, ponieważ z zeznań świadka P. M. wynikało, że widział on oskarżonego na klatce schodowej ok. godz. 15.00, z depozycji M. W., że po zabójstwie oskarżony zbiegł po schodach do domu, potem wrócił na miejsce zbrodni pozorując napad rabunkowy, po czym wyszedł z bloku, a nadto wyjaśnienia samego oskarżonego, które złożył w postępowaniu przygotowawczym, świadczyły o tym, że G., że po zabójstwie poszedł do swojego mieszkania, gdzie zastał właśnie mamę, której powiedział, że pokłócił się z J. S., po czym po chwili wyszedł z mieszkania.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego treść depozycji K. G. nie podważała zatem niekorzystnego dla oskarżonego materiału dowodowego, dlatego sąd pierwszej instancji co do zasady nie miał powodu by nie dać im wiary. Jasnym także było, że matka oskarżonego po upływie dwudziestu lat od zdarzenia mogła pewnych kwestii nie pamiętać.

6. Nie zasługiwały również na pozytywną ocenę i te argumenty apelacji, które dowodziły, że przyjęty przez sąd meriti stan faktyczny, choć wedle organu pierwszej instancji nabudowany na wyjaśnieniach oskarżonego składanych w postępowaniu przygotowawczym, był w istocie częściowo z nimi sprzeczny.

Sąd a quo wyjaśnił w pisemnych motywach wyroku dlaczego tak postąpił, to jest odwołał się tutaj do dowodów, które współbrzmiąc ze sobą, tworzyły plastyczny i zborny wizerunek przebiegu zabójstwa J. S..

Sąd Apelacyjny zauważyć także pragnie, że niniejsza sprawa, w której jedynie częściowo dano wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, nie stanowi jakiegoś precedensu wśród innych tego typu, bowiem często zdarza się w praktyce wymiaru sprawiedliwości, że oskarżeni przyznają się do sprawstwa, a jednocześnie dążą do pokazania siebie w korzystnym świetle, myśląc o zminimalizowaniu wymiaru przyszłej kary. Rzecz tylko w tym, że w takich wypadkach organ meriti musi szczegółowo przeanalizować wyjaśnienia oskarżonego w kontekście innych dowodów zgromadzonych w sprawie, następnie całość dostępnego materiału ocenić w ramach art. 7 k.p.k., a swe stanowisko końcowe zawsze logicznie i przekonująco uargumentować. W przypadku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy tak właśnie było.

Sąd Okręgowy w uzasadnieniu powołał się przede wszystkim na dowody w postaci zeznań świadka M. W., na opinię medyczno – sądową biegłego J. B. wykluczającą przebieg wydarzenia podawany przez oskarżonego w pierwotnych wyjaśnieniach, na opinię Instytutu (...) w B., która odtwarzała przebieg zabójstwa, na treść listów między oskarżonym i M. W., na zeznania P. M. oraz zeznania D. M., T. G., A. M., z których wynikało, że oskarżony był zakochany w J. S., pisał do niej zapewniając o swej miłości oraz namawiał do zerwania z dotychczasowym narzeczonym.

Z powyższymi dowodami współbrzmiały także dowody w postaci opinii psychiatrycznej i psychologicznej oskarżonego (k. 1890-1893, 1894-1899). Wynikało z nich bowiem wyraźnie, że S. G. był człowiekiem wybuchowym, drażliwym, skłonnym do chwiejności afektywnej, ze spłyconą uczuciowością wyższą, egocentrycznym, z zaburzeniami lęku społecznego, w tym ze zmniejszonym lękiem przed karą, nie umiał odraczać gratyfikacji, a więc działał na zasadzie: „tu i teraz”, bez oglądania się na skutki podjętych działań. W ocenie Sądu Okręgowego i Sądu Apelacyjnego tego typu osoba jest potencjalnie zdolna do zabójstwa. Charakterystyczne, że podobne okoliczności wynikały także z depozycji świadka W., któremu oskarżony powiedział, iż po tym jak J. S. w dniu 30 sierpnia 1994 r. kategorycznie odrzuciła jego miłość, „wku… się i znienawidził ją”, a potem „zadźgał”.

Reasumując, Sąd Apelacyjny przypomina, że prawidłowość rozstrzygnięcia każdej sprawy karnej zależy od należytego wykonania przez sąd meriti dwóch podstawowych obowiązków, które to decydują o tym, że konkretny proces karny spełnia kryteria rzetelności ( vide: art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z dnia 4 listopada 1950 roku – Dz. U. z 1993 roku, Nr 61, poz. 284).

Pierwszy z nich, dotyczy postępowania dowodowego i sprowadza się do zgodnego z przepisami postępowania karnego przeprowadzenia dowodów zawnioskowanych przez strony oraz do przeprowadzenia z urzędu wszelkich dowodów potrzebnych do ustalenia istotnych okoliczności dla rozstrzygnięcia o winie oskarżonego.

Drugi, pociąga za sobą obowiązek prawidłowej oceny całokształtu okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej, a więc poza zasięgiem rozważań sądu nie mogą pozostawać dowody istotne dla rozstrzygnięcia o przedmiocie procesu.

Podstawę wyroku może przy tym stanowić tylko całokształt okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej, przy czym w uzasadnieniu wyroku sąd ma obowiązek wskazać jakie fakty uznał za udowodnione, na jakich w tej mierze oparł się dowodach i dlaczego nie uznał dowodów przeciwnych. Na sądzie orzekającym ciąży przy tym obowiązek badania i uwzględniania w toku procesu okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego, a korzystając z prawa do swobodnej oceny dowodów, organ a quo powinien logicznie i przekonywująco swoje stanowisko uzasadnić ( argumentum ex art. 2, 4, 7, 92, 410 k.p.k).

Biorąc powyższe pod uwagę, od dawna przyjmuje się powszechnie, że przekonanie sądu pierwszej instancji o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną prawa procesowego – to jest art. 7 k.p.k. – dopóty, dopóki: 1) było poprzedzone ujawnieniem w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy - art. 410 k.p.k., i to w sposób podyktowany obowiązkiem dochodzenia prawdy - art. 2 § 2 k.p.k., 2) stanowiło wynik rozważenia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i niekorzyść oskarżonego - art. 4 k.p.k., 3) było wyczerpująco i logicznie, z uwzględnieniem wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, uargumentowane w uzasadnieniu wyroku - art. 424 § 1 k.p.k. (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 lutego 1996 roku, II KRN 199/95, OSN Prok. i Pr. 1996/10/10; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 16 grudnia 1974, Rw 618/74, OSNKW 1975/3-4/47; vide: orzecznictwo i literatura przedmiotu przytoczona w: Z. Gostyński, Komentarz. Kodeks postępowania karnego, Wydawnictwo ABC 1998, t. I, str.169).

W świetle tak nakreślonej wykładni obowiązujących przepisów Sąd Apelacyjny nie miał żadnych wątpliwości, że sąd pierwszej instancji wykonał swą pracę w sposób fachowy i profesjonalny, a zatem rzetelny. Wskazuje na to niedwuznacznie analiza całokształtu materiału procesowego zgromadzonego w aktach sprawy.

Sąd zgromadził wszystkie niezbędne dowody, ocenił je stosując art. 7 k.p.k., co pozwoliło mu na ustalenie prawidłowego stanu faktycznego, a potem na wyciagnięcie odpowiednich konsekwencji wobec osoby, która swoim zachowaniem wyczerpała znamiona przestępstwa zabójstwa.

Nie ma absolutnie żadnych podstaw do zakwestionowania stanowiska sądu meriti. Organ ten przeprowadził drobiazgowe postępowanie dowodowe. Nie ograniczył się przy tym tylko do uwzględniania wniosków dowodowych oskarżyciela publicznego, lecz korzystał również z własnej inicjatywy dowodowej, kompetentnie przy tym analizując stanowisko oskarżonego i jego obrońcy. Sąd Okręgowy swe poglądy wyłożył potem w pisemnym uzasadnieniu, sporządzonym zgodnie z dyrektywami art. 424 k.p.k.

Nie do przecenienia jest okoliczność, której z kolei nie docenił apelujący, a która w tego typu sprawach ma także swoje znaczenie. Otóż, sąd a quo miał w trakcie prowadzonej przez siebie rozprawy zapewnioną możliwość bezpośredniego kontaktu z przeprowadzanymi dowodami, mógł więc na bieżąco analizować zachowanie oskarżonego i świadków, i również na tej podstawie wyrobić sobie właściwe stanowisko w zakresie wiarygodności zgromadzonych środków dowodowych. Siłą rzeczy takiego komfortu nie ma nigdy sąd drugiej instancji, a skoro argumenty podniesione w apelacji nie miały takiej siły, aby podważyć, czy nawet tylko wzbudzić zasadne wątpliwości w zakresie ustaleń sądu meriti, to taki stan rzeczy musiał implikować odmówieniem uwzględnienia wniosku odwoławczego skarżącego.

Role sądów pierwszej i drugiej instancji są przecież ogólnie znane każdemu obywatelowi, w tym oczywiście stronom procesu karnego. Zgodnie z nimi, sąd pierwszej instancji prowadzi postępowanie dowodowe, ustalając stan faktyczny zdarzenia kryminalnego, potem dokonuje jego subsumcji prawnej, a sąd odwoławczy poczynania te kontroluje i ma prawo ingerować w wyrok wtedy i tylko wtedy, gdy zaistnieją powody odwoławcze skatalogowane – in genere - w art. 438 lub 439 k.p.k.

W niniejszej sprawie tego typu powodów nie dostrzeżono, choć Sąd Apelacyjny w ramach obowiązujących przepisów badał także sprawę na korzyść oskarżonego poza granicami zarzutów podniesionych przez obrońcę.

O kosztach postępowania odwoławczego orzeczono na podstawie art. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r., Nr 49, poz. 223, ze zm.) oraz na podstawie art. 636 k.p.k. w zw. z art. 624 § 1 k.p.k.