Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 527/18

UZASADNIENIE

Apelacja obrońcy P. C. (1) nie jest zasadna.

W wyniku przeprowadzonej kontroli zakwestionowanego rozstrzygnięcia, zarzuty apelacji – podważające trafność ustalenia sprawstwa i winy oskarżonego za czyn z art. 298 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk zw. z art. 11 § 2 kk – okazały się bezzasadne.

Analizując całokształt ujawnionych w sprawie dowodów należy uznać, że sąd rejonowy zebrał je w sposób wystarczający do merytorycznego rozstrzygnięcia i nalżycie ocenił, co pozwoliło mu na wyprowadzenie prawidłowych ustaleń faktycznych co do sprawstwa oskarżonego; jednakże przedstawioną w uzasadnieniu analizę materiału dowodowego i ocenę prawną czynu trudno uznać za wyczerpującą .

Zadaniem sądu I instancji była ocena i analiza rozbieżnych wersji zdarzenia i wybór okoliczności faktycznych w oparciu o całokształt ujawnionych w sprawie dowodów. Dokonane przez sąd oceny, uzewnętrznione w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, musiały prowadzić do ustalenia sprawstwa oskarżonego, aczkolwiek niektóre okoliczności zdarzenia wymagały pogłębionej refleksji, czy nawet korekty w instancji odwołąwczej.

W tym kontekście należy podkreślić, iż wyjaśnienia oskarżonego są ogólnikowe, nielogiczne i odbiegają od wymowy innych dowodów osobowych. Są sprzeczne zwłaszcza relacjami E. K.; trudno uznać, aby pożyczył on od P. C. (1) ( swojego siostrzeńca ) samochód do załatwienia jakiegoś celu i niezwłocznie odprowadził go do innej osoby celem zniszczenia pojazdu

( upozorowania nim stłuczki komunikacyjnej ), aby nie opłacało się go reperować, co pozwalało jednak na uzyskanie odszkodowania, rekompensującego wartości A.. E. K. nie miał żadnych powodów, aby to robić, bez inicjatywy właściciela auta, z którym zresztą nie był w żaden sposób skonfliktowany. Ponadto taka prowokacja wobec policjanta, groziła ujawnieniem mistyfikacji, gdyby chciał on przebieg tego zajścia sprawdzić.

E. K. i A. O. (1) potwierdzają, iż A. było w złym stanie technicznym. E. K. zaprzeczył, aby kiedykolwiek użyczał samochody od oskarżonego. P. C. (1) wyjaśniał odmiennie, jednakże nie wskazał przekonująco dla jakich celów miałby to robić ( zwłaszcza w tym ostatnim przypadku ) oraz nie opisał szczegółowo żadnej sytuacji, w sposób pozwalający na jej weryfikację. Początkowo twierdzenia E. K. miały charakter ochronny dla oskarżonego ( 202-204); jednakże w dalszych relacjach wskazywał, iż to P. C. (1) dał mu ten samochód, aby zaprowadził do A. O. (1) ( i zostawił u niego razem z kluczykami ). Jest to wersja wiarygodna, gdyż E. K. dopiero po tym zdarzeniu zetknął się z bezpośrednio z D. W., co wynika z ich zbieżnych twierdzeń i poskutkowało dalszym wspólnym popełnianiem przestępstw. E. K. neguje, aby odprowadzał samochód oskarżonego dla wykorzystania go w fikcyjnej stłuczce. W tym zakresie jego depozycje są niewiarygodne, albowiem cel tego zlecenia jawił się jako ewidentny ( sam przyznał, że tak zresztą „przypuszał” – A. O. (1) nie zajmował się przecież samochodami ), ponadto dalej musiał kontaktować się z oskarżonym i A. O. (1) w celu wdrożenia postępowania odszkodowawczego i figurował w dokumentacji fikcyjnej kolizji, jako kierowca A.; gdyby jego udział rzeczywiście ograniczał się do dostarczenia pojazdu A. O. (2), to na tym jego rola w mistyfikacji zakończyłaby się, gdyby nie był wtajemniczony w istotę tego przedsięwzięcia. Z wyjaśnień A. O. (1) wynika, że E. K. mówił, iż ma auto do kasacji, po jakimś czasie je przyprowadził do niego na posesję ( w aucie tym szwankował silnik ). A. O. (1) pomija przy tym jakąkolwiek aktywność P. C. (1) w zleceniu tej kolizji. Jego twierdzenia w tym zakresie nie są wiarygodne; bezspornym jest, iż znał się on wcześniej z P. C. (2). A. O. (1) podkreślał, iż nie wie czyje było A.; oznacza to, iż zdawał sobie sprawę z tego, iż nie należy ono do E. K.. „Coś mu się wydaje, że mogło ono być jego wuja” … „On nie kojarzy w związku z tym zdarzeniem żadnego policjanta” ( k 409 ). Jednakże na rozprawie podał, że „wiedział, iż właścicielem A. jest tylko wujo K.” ( k 521 odw. ). Dla tego „wuja” wykonywał uprzednio meble. Oznacza to, iż wiedział kto jest zelceniodawcą, na co wskazują również twierdzenia D. W. i zeznania E. K. z rozprawy ( „O. chyba wiedział, czyje to jest auto, coś miał zrobić. Raczej chyba wiedział czyje to jest auto” ). E. K. zaprzeczał, aby odbierał auto po sfingowanej kolizji od A. O. (1); jeżeli nie on, to mógł to zrobić tylko oskarżony ( albo ktoś przez niego do tego przybrany ). Oskarżony tymczasem wyjaśnił, iż K. przybył do niego i poinformował, że miał stłuczkę, gdzieś w O.. To było chyba w domu ( nie jest pewien gdzie rozmawiali, nie zainteresował się jakie były okoliczności kolizji, nie weryfikował ich, nie wie gdzie było wówczas A. i w jakim stanie, jak je odebrać ). Dodał, iż to A. było potem zaprowadzone na podwórze rodziców ( nie pamięta czy samochód mógł jeździć i kto go sprowadził, nie podaje, aby podejmował w tym celu jakiekolwiek działania organizacyjne, czy umawiał się na cokolwiek z E. K., jaki był stan pojazdu ). Wujek dał mu kartkę z oświadczeniem sprawcy kolizji ( kiedy ?). Może to było następnego dnia po zajściu ( dlaczego nie od razu ). Szkodę zgłosił przez infolinię ( ale dopiero po kilku dniach ). Wyjaśnienia oskarżonego sprawiają wrażenie, jakby zależało mu jedynie na możliwości wdrożenia postępowania odszkodowawczego i nie obchodziły go uwarunkowania zniszczenia jego pojazdu. Twierdzenia E. K. wskazują, iż P. C. (1) kontaktował się bezpośrednio z A. O. (1) i z nim ustalał, co należy zrobić z A.. Wskazuje na to sposób sfingowania kolizji prowadzący do ogólnego zniszczenia pojazdu, tak aby go nie opłacało się go reperować, tryb odebrania od niego tego auta, przejęcia dokumentów „szkodowych”.

D. W., A. O. (1) i P. C. (1) mieszkali w O., E. K. w B.; dlatego dla niego już odstawienie auta do A. O. (1) wiązało się z problemem powrotu do domu; nie mówiąc już o uczestniczeniu w dalszych czynnościach, związanych też z ewentualnym załatwianiem dokumentów „szkodowych”, co rozkładało się na kilka dni. Dlatego logicznym jest, iż oskarżony mógł mu rzeczywiście zlecić doprowadzenie A. do A. O. (1), gdyż potrzebował uczestnika fikcyjnej kolizji ( zapewniał sobie tym samym alibi, iż to nie on kierował wówczas pojazdem). Musiał tym samym E. K. wtajemniczyć w istotę tego przedsięwzięcia, gdyż figurował on jako uczestnik sfingowanego zderzenia aut i niczego nie kwestionując potwierdził swój udział. Również A. O. (1) pozostawał w kontakcie z oskarżonym, gdyż zorganizował przestępczą akcję, przybrał do niej D. W., a następnie to od niego P. C. (1) odbierał dokumentację szkodową i swoje A. ( na co wskazują twierdzenia D. W. i E. K. ). Z twierdzeń D. W. i A. O. (1) wynika, iż A. oskarżonego było w dyspozycji O. kilka dni, co odbiega od wersji oskarżonego i złożonego przez niego oświadczenia o użyczeniu E. K. tego pojazdu na jeden dzień. Ruch samochodów w miejscu kolizji pozorowali tylko D. W. i A. O. (1) . Było ono „reżyserowane” na miejscu ustawki i tylko oni znali jej przebieg. E. K. złożył pisemne oświadczenie 18 listopada 2011 roku, iż w dacie kolizji ( 16 listopada 2011 roku ) był trzeźwy. M. N. (1) również podpisał oświadczenie o przebiegu zdarzenia po sfingowaniu kolizji, co wynika z twierdzeń D. W.. A. O. (1) przetrzymywał po tym to auto z kluczykami, oskarżony nie zainteresował się nawet, gdzie E. K. ma kluczyki od A. ( żeby je ściągnąć musiał mieć kluczyki od niego ). Nie obejrzał A. ( nie wiedziałby, jakie środki są potrzebne do jego sprowadzenia, nie umawiał się na to z K. ).

Z wyjaśnień D. W. wynika, iż przedmiotową stłuczkę zorganizował dla A. O. (3). Data fikcyjnej kolizji została ustalona na dzień 16 listopada 2011 roku. W dniu 23 listopada 2011 roku P. C. (1) zgłosił szkodę komunikacyjną, podając, iż kierujący pojazdem S. (...) M. N. (2) wyjeżdżając tyłem z ulicy podporządkowanej uderzył w prawy bok A.. Z uwagi na boczne uderzenie, A. odbiło na lewy pas, uderzając i rysując się lewymi stronami z jadącym z naprzeciwka V.. Kierującym A. miał być E. K.. Załączył oświadczenie z dnia 16 listopada 2011 roku M. N. (2). Brak jest danych i oświadczenia kierowcy V. i tym brakiem oskarżony się nie zainteresował. Oskarżony o okolicznościach kolizji musiał dowiedzieć się od A. O. (1) albo od E. K. ( podnosi, że od K.). K. nie miał żadnego powodu i interesu, aby samodzielnie oddawać cudzy samochód dla sfingowania stłuczki. Zdaniem sądu odwoławczego niewątpliwie E. K. musiał oskarżonemu przekazać informacje dotyczące przestępczej akcji, jednakże to A. O. (1) później pośredniczył z nim w odbiorze A. i oświadczenia M. N. (2) dotyczącego sprawstwa tej kolizji drogowej. M. N. (2) przyznał, iż podpisywał D. W. jakieś dokumenty. Na rozprawie potwierdził, iż W. dyktował mu treść oświadczenia.

D. W. podał, że po zdarzeniu O. mówił, że A. do stłuczki dał K., ale samochód jest kogoś z jego rodziny, chyba siostrzeńca. Później przy okazji jakiejś rozmowy O. powiedział mu, że w związku z tą sprawą jest otwarta furtka na komendę w O.. Nazwiska P. C. (1) nie kojarzył. A. O. (1) wyjaśnił, że A. po zniszczeniu stało w jego garażu przez dzień, dwa i ktoś je zabrał pod jego nieobecność ( E. K. zaprzeczył, aby zabierał stamtąd A. – po odprowadzeniu nie miał styczności z tym samochodem ). O. przyznał, iż komplet dokumentów związanych ze stłuczką otrzymał od D. W.. Mógł rozmawiać wcześniej z E. K. na temat fingowania stłuczek drogowych. Ostatecznie stwierdził, iż nie jest pewien, czy E. K. brał jakieś dokumenty od D. W. dotyczące tej sprawy ( k 519 - 520 ). Logiczne są wyjaśnienia W., że A. O. (1) wziął oświadczenie sprawcy kolizji również dla właściciela A.. D. W. potwierdził wersję E. K., iż nie znali się i nie kontaktowali się przy ustawianiu przedmiotowej stłuczki. Ta kolizja była zrobiona na prośbę A. O. (1); „on mu zrobił przysługę, bo byli kolegami”. W tej sytuacji P. C. (1) mógł uzyskać „oficjalną” wiedzę o kolizji i oświadczenie M. N. (2) tylko od A. O. (1). D. W. skontaktował się z E. K. dopiero 2 – 3 tygodnie po tym zajściu, jak „były problemy z płatnościami”. D. W. konsekwentnie wywodził, iż A. O. (1) „go zwodził dłuższy okres czasu, twierdząc, że samochód jest siostrzeńca K.. Kogoś z rodziny, że jest spółka na tym samochodzie, że ktoś jest w W., nie płaci kosztów. Chodziło o zwrot kosztów” ( k 520 odw. ). D. W. podnosił, iż o tym kto był właścicielem A. dowiedział się dwa, trzy tygodnie później, gdy były problemy z płatnościami. Pojechał wtedy do K. do P. w celu rozliczeń ( k 520 ). E. K. potwierdził tę wizytę; świadczyła ona o tym, iż D. W. nie był zorientowany w kwestii własności samochodu

( jedynym racjonalnym powodem jego spotkania z K. mogła być chęć dochodzenia swoich roszczeń od dostawcy A. za zorganizowanie tej kolizji ). Potwierdza to też fakt, iż chciał odkupić A. od E. K. jako od wlaściciela. E. K. przekazał mu, iż właścicielami pojazdu są inne osoby oraz to, że zapłacił za tę kolizję A. O. (1), co może tłumaczyć późniejsze egzekwowanie od tego ostatniego długu przed D. W. za organizację przedmiotowego zajścia.

Reasumując: w ocenie sądu odwoławczego najbardziej prawdziwe są relacje D. W.; twierdzenia E. K. są nastawione na własną obronę ( unika on podawania okoliczności dla niego obciążających ), natomiast wypowiedzi A. O. (3) mają charakter ochronny dla oskarżonego

( zataja udział P. C. (1) w przestępczej akcji ). Oczywiście osoby te były przesłuchiwane po długim okresie czasu od tych zdarzeń, co oddziałuje na precyzję ich relacji, jednakże to właśnie wyjaśnienia D. W. są najbardziej szczere i kompleksowo odtwarzają przebieg zdarzeń, a zwłaszcza rolę każdego z uczestników. D. W. będąc przesłuchany w dniu 12 maja 2015 roku ( k 184 ) wskazał, iż „zdarzenie to była inicjatywa O., który przyprowadził do zdarzenia P. C. (1)” ( k 184 ). We wcześniejszych wyjaśnieniach przedstawiał swoją przestępczą działalności i dopiero w zarzutach postawionych mu 7 maja 2015 roku został szczegółowo opisany ten czyn ze wskazaniem danych P. C. (1) ( k 148 ). W trakcie przesłuchania w dniu 19 listopada 2015 roku D. W. podał, iż „przy okazji jakiejś rozmowy z O. usłyszał od niego, iż gdyby potrzebował coś sprawdzić na komendzie ( ale nie mówił której, ale domyślał się , że chodzi o (...)), to może w związku z tą sprawą jest otwarta furtka”. Nie kojarzył, aby nazwisko P. C. (1) słyszał od O. Lub K. ( k 324 ). Nie można wykluczyć, iż w ramach kolejnych wyjaśnień D. W. przypominał sobie dalsze szczegóły tego zdarzenia, i wiązał fakty, zwłaszcza po postawieniu mu zarzutów; skojarzył wypowiedź O. o „furtce w policji” z danymi wynikającymi z przedmiotowego zarzutu. Jego wypowiedzi w tym zakresie nie mnożą obciążających oskarżonego okoliczności. Na uwagę zasługują sugestie A. O. (1), iż D. W. – gdyby wiedział o zleceniodawcy – mógłby nie podjąć się tego zlecenia, z uwagi na konflikty z (...) w O.. Dlatego wiarygodne jest, iż nie został poinformowany szczegółowo o faktycznych właścicielach A., tylko opisowo i na tym gruncie dopiero później zestawiał fakty i je zrelacjonował podczas kolejnych przesłuchań. Dlatego sąd odwoławczy dał mu wiarę, iż A. O. (1) wspominał mu o „furtce w policji”, którą otwierało to zlecenie ( nie można jednak wykluczyć, iż mógł mu o tym powiedzieć dopiero po tym zdarzeniu, zwłaszcza, że był to argument, który mógł osłabić stanowczość rozliczeń D. W. wobec niego ). Niezależnie od tej okoliczności, pozostałe rozważania również wskazują na sprawstwo oskarżonego. Słusznie więc sąd I instancji odmówił mu wiary, do czego był uprawniony na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego.

Argumentów co do dokonanej oceny dowodów – pominąć się nie da, ponieważ jest racjonalna i zakotwiczona w zasadach doświadczenia życiowego. Apelacja kwestionuje stanowisko sądu zwłaszcza z pozycji wyjaśnień oskarżonego oraz własnych subiektywnych ocen wymowy przeprowadzonych na rozprawie dowodów, przy wybiórczym i subiektywnym ujęciu ich zakresu, charakteru i treści. Nie można w niniejszej sprawie zarzucać, że niektóre dowody nie stanowiły podstawy ustaleń faktycznych, jeśli sąd je rozważył i ocenił na płaszczyźnie art. 7 kpk jako niewiarygodne. Odrzucenie przez sąd pewnych dowodów w końcowej ocenie, przy jednoczesnym uwzględnieniu innych dowodów, stanowi przecież uprawnienie sądu.

Udowodnienie jakiegoś zagadnienia nie musi oznaczać, iż dane ustalenie musi zawsze wynikać bezpośrednio z konkretnych dowodów. Może ono wypływać także z nieodpartej logiki sytuacji stwierdzonej konkretnymi dowodami, jeżeli stanowi ona oczywistą przesłankę, na podstawie której doświadczenie życiowe nasuwa jednoznaczny wniosek, że dana okoliczność faktyczna istotnie wystąpiła. Wypada też zwrócić uwagę, że o zamiarze sprawcy przesądza całokształt podmiotowych i przedmiotowych okoliczności, bowiem tylko wtedy możliwe jest odtworzenie rzeczywistych przeżyć sprawcy i ustalenie, do czego zmierzał i czego chciał. Dopuszczalne jest obdarzenie walorem wiarygodności także fragmentów relacji pochodzących ze źródeł dowodowych, którym w innych częściach tych relacji odmówiono tej wiarygodności ( zob. wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 21 lutego 2018 r. V KK 303/17, Legalis ). W dochodzeniu do prawdy obiektywnej sąd może posługiwać się nie tylko dowodami bezpośrednimi, którymi aktualnie dysponuje, ale również prawidłowym logicznie rozumowaniem wspieranym przesłankami natury empirycznej. Pozwala to sądowi na uznanie za dowód logicznie poprawnej koncepcji myślowej, której wnioski (informacje) swoją konsekwencją eliminują inne, chociaż nie muszą całkowicie wyłączać rozumowania odmiennego. Ma zatem prawo sąd oprzeć swoje rozstrzygnięcie na tego rodzaju dowodach pośrednich, jeżeli racjonalnie uznał je za czyniące zadość postulatowi dochodzenia do prawdy obiektywnej i wyprowadził z nich wnioski odpowiadające zasadom logicznego rozumowania.

Celem przepisu art. 298 kk jest ograniczenie zjawiska polegającego na wyłudzeniu odszkodowania od zakładu ubezpieczeń. Przy czym ustawodawca dokonał tutaj kryminalizacji zachowań stanowiących swoiste przygotowanie do właściwego wyłudzenia odszkodowania (osiągnięcia przez sprawcę korzyści majątkowej poprzez rozporządzenie majątkiem przez zakład ubezpieczeń). Chodzi tutaj zatem o ochronę przed potencjalną szkodą (zagrożeniem). W związku z definicją umowy ubezpieczeniowej, powstaje pytanie, czy pojęcie „zdarzenia”, użyte w art. 298 § 1 kk, można utożsamiać z pojęciem „wypadku”. Odpowiedzi twierdzącej udziela m.in. P. K. ( A. Zoll (red.), Kodeks karny, t. III, 2008, s. 326); zob. również T. B. (red.), Kodeks karny. Komentarz, s. 810–811. Podobny pogląd prezentuje W. J., który upozorowanie wypadku ubezpieczeniowego uznaje za wprowadzenie w błąd ubezpieczyciela, a zatem etap oszustwa z art. 286 kk (zob. W. Jaroch, Przestępczość, s. 41).

Sąd odwoławczy nie podzielił tych poglądów.

Ł. P. wskazuje, powołując się na treść art. 827 kc, że wypadek to zdarzenie losowe, które nastąpiło wbrew lub niezależnie od woli ubezpieczającego (zob. Ł. Pohl, Przestępstwo tzw. oszustwa ubezpieczeniowego (art. 298 kk), s. 84–85). Autor ten słusznie zauważa, iż istotą karalnego zachowania się sprawcy rozważanego przestępstwa jest wywołanie stanu, w którym aktualizuje się obowiązek zapłaty odszkodowania ( por. także G. W., Oszustwo ubezpieczeniowe, s. 27 ). Ustawodawca jednoznacznie wskazuje na zdarzenie stanowiące podstawę do wypłaty odszkodowania, które jest pojęciem jakościowo innym niż wypadek ubezpieczeniowy. W analizowanym przepisie chodzi zatem o upozorowanie wypadku ubezpieczeniowego, tj. kreację podstawy wypłaty odszkodowania, a nie kreację wypadku. Jeżeli bowiem zdarzenie jest wynikiem zachowania się sprawcy, to nie jest już wypadkiem ubezpieczeniowym. Podzielając przywołany pogląd, można tylko dodać, że przecież z punktu widzenia interesów zakładu ubezpieczeń (przedmiotu ochrony) obojętne jest, czy wypadek rzeczywiście miał miejsce, czy też nie. Istotne jest tylko, iż w wyniku zachowania się sprawcy doszło w przekonaniu zakładu ubezpieczeń do zaktualizowania się obowiązku wypłaty odszkodowania. Słusznie wskazuje J. S., że spowodowanie zdarzenia będącego podstawą do wypłaty odszkodowania: jest pojęciem szerszym od pojęcia „wypadek ubezpieczeniowy” (zajścia wypadku przewidzianego w umowie ubezpieczenia). W tym ujęciu, każde spowodowanie zdarzenia będącego podstawą do wypłaty odszkodowania będzie jednocześnie „zajściem wypadku przewidzianego w umowie ubezpieczenia”, lecz nie odwrotnie (zob. J. Skorupka, Wybrane zagadnienia, s. 637). Spowodowanie zdarzenia, w rozumieniu przepisu art. 298 § 1 kk, oznacza każde dowolne zachowanie się sprawcy prowadzące do upozorowania wypadku ubezpieczeniowego (zdarzenia niepewnego i niezależnego od woli ubezpieczonego). Istotą karalnego zachowania się sprawcy jest bezprawne wywołanie stanu pozorującego wypadek ubezpieczeniowy. Chodzi tutaj o swoiste sfałszowanie przez sprawcę stanu rzeczywistego. Ustawodawca kryminalizuje w art. 298 kk samo wywołanie zdarzenia, które potencjalnie stanowi podstawę do wypłaty odszkodowania. Sprawca rozważanego przestępstwa nie musi dokonywać jakichkolwiek innych czynności związanych z otrzymaniem odszkodowania.

Z istoty tego rodzaju przestępstwa, jakim jest oszustwo ubezpieczeniowe wynika, że chodzi o takie upozorowanie zdarzenia, z którego zaistnieniem łączy się wypłata świadczenia przez ubezpieczyciela by sprawiało ono wrażenie autentycznego dla innych osób, w tym zwłaszcza oceniających to zdarzenie i jego następstwa z ramienia ubezpieczyciela. Chodzi przecież o wywołanie błędnego przeświadczenia o występowaniu sytuacji skutkującej wypłatą odszkodowania. Musi więc ona sprawiać wrażenie realnej nie tylko na pierwszy rzut oka i być zdatną do wywołania nie odpowiadającego rzeczywistości przekonania o istnieniu u osób zawodowo zajmujących się oceną takich zdarzeń. Wtedy przecież sprawca może liczyć na osiągnięcie zamierzonego celu - wypłatę nienależnego świadczenia (zob. wyr. SA we Wrocławiu z 6.9.2012 r., II AKa 233/12, Legalis ).

Dlatego przestępstwo z art. 298 kk nie będzie stanowiło czynu współkaranego uprzednio w odniesieniu do przestępstwa oszustwa (wyłudzenia odszkodowania), lecz odrębne przestępstwo. W przypadku wyłudzenia odszkodowania na podstawie upozorowania wypadku zastosowanie będzie miał przepis art. 298 i osobno art. 286 § 1 kk na zasadzie realnego zbiegu przestępstw.

Z kolei zachowania bezprawne, a mające na celu uzyskanie nienależnego świadczenia ubezpieczeniowego, kwalifikowane jako oszustwa z art. 286 § 1 kk, mogą polegać między innymi na zgłoszeniu szkody mimo niezaistnienia w ogóle zarówno okoliczności uzasadniających odpowiedzialność ubezpieczyciela (kolizji), jak i uszkodzeń powstałych w jej toku.

W orzecznictwie i doktrynie przyjmuje się, że jeżeli sprawca, działając w z góry powziętym zamiarze wyłudzenia odszkodowania z instytucji ubezpieczeniowej, spowoduje zdarzenie dające podstawę do takiego odszkodowania, a następnie wystąpi do tej instytucji z wnioskiem o jego wypłatę, uzasadniona jest kumulatywna kwalifikacja prawna przepisów art. 298 § 1 i art. 286 § 1 w zw. z art. 11 § 2 kk, gdyż tylko ona oddaje całą jego kryminalną zawartość, a za takim rozwiązaniem przemawia również to, że poszczególne zachowania stanowią realizację tego samego, z góry powziętego zamiaru przestępnego (zob. wyr. SA w Rzeszowie z 22.10.2013 r., II AKa 70/13, POSP; A. Marek, Kodeks, s. 616–617; zob. także W. Jaroch, Problemy, s. 38–39; W. Jaroch, Przestępstwa ubezpieczeniowe, s. 424; J. Skorupka, Uwagi, s. 57).

Oskarżonego z pokrzywdzoną firmą ubezpieczeniową łączyła ważna umowa ubezpieczenia. Jego działanie polegało na współudziale w doprowadzeniu do fikcyjnej kolizji drogowej w czasie obowiązywania tej umowy, prowadzącej do zniszczenia jego samochodu objętego tą umową, stanowiącej co do zasady jedną z podstaw do wypłaty odszkodowania. ( w celu wyłudzenia odszkodowania). Sąd I instancji zasadnie ocenił, że zachowanie to, nakierowane na uzyskanie odszkodowania, wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 298 § 1 kk. Także trafne było przyjęcie, że zachowanie oskarżonego, polegające na żądaniu zapłaty odszkodowania (wyrażone we wniosku o wypłatę odszkodowania z tej umowy ubezpieczeniowej ), przy podjęciu działań mających wprowadzić w błąd co do okoliczności powstania szkody, tj. wytworzenia przekonania, że zniszczenie przedmiotowego samochodu jest wynikiem zdarzenia ubezpieczeniowego za które ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność, wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 286 § 1 kk. Z perspektywy pokrzywdzonego (podmiotu którego mieniem ma nastąpić rozporządzenie) tu – zakładu ubezpieczeniowego, prawnie istotne znaczenie ma jedynie wartość jego mienia, którym – poprzez wypłatę żądanego odszkodowania – miano by rozporządzić . Oznacza to, że w sytuacji spowodowania zdarzenia, mającego być podstawą wypłaty odszkodowania, a więc zachodzenia wyłączenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeniowego jako takiej, z czego ten zakład nie zdaje sobie sprawy wobec podjęcia przez sprawcę działań mających wywołać przekonanie, że zdarzenie należy do kategorii zdarzeń za które ten zakład ponosi odpowiedzialność, całość żądanego odszkodowania stanowi – w razie wypłacenia – dokonanie niekorzystnego rozporządzenia mieniem o tej wartości, skoro ten zakład nie ponosi w ogóle odpowiedzialności ( obiektywnie nie jest zobligowany do zapłacenia żadnej kwoty, a tym samym każda wypłata w tych warunkach stanowi niekorzystne rozporządzenie ). Analogicznie ocenić należało przyjęcie, że zachowania oskarżonego stanowiły jeden czyn, bowiem znajduje ona wsparcie w okolicznościach sprawy, przede wszystkim podjęciu przez oskarżonego, niezwłocznie po spowodowaniu fikcyjnej kolizji i otrzymaniu oświadczeń o jej okolicznościach, działań polegających na żądaniu wypłaty odszkodowania przy podaniu ubezpieczycielowi nieprawdziwych danych co do okoliczności zniszczenia samochodu.

Dla przyjęcia konstrukcji współsprawstwa nie jest konieczne, aby każdy ze współdziałających w ramach porozumienia realizował własnoręcznie czasownikowe znamię czynności wykonawczej - wystarczy, że swoim zachowaniem, które stanowi istotny wkład we wspólne działanie objęte porozumieniem, zapewnia lub ułatwia realizację uzgodnionego w ramach porozumienia wspólnego przestępczego zamachu. Z istoty współsprawstwa wynika, że każdy ze współdziałających ponosi odpowiedzialność za całość popełnionego z co najmniej jedną jeszcze osobą przestępstwa, a więc także w tej jego części, w której znamiona czynu zabronionego zostały zrealizowane przez innego współdziałającego, przy czym każdy ze współsprawców ponosi odpowiedzialność tak, jak gdyby sam wykonał czyn zabroniony. Współsprawstwo zatem obejmuje również takie działania, których podjęcie dyktuje czy wymusza dynamiczny rozwój wydarzeń, o ile postawa współdziałającego nie dostarczy podstaw do przyjęcia, iż nie akceptuje on działań nieuzgodnionych, wykraczających poza zakres wstępnego porozumienia. Jedynie wówczas możliwe jest uznanie, iż sprawca ten ponosi odpowiedzialność w granicach swego pierwotnego zamiaru, z wyłączeniem czynności stanowiących eksces współdziałających (postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 5 lipca 2018 r. V KK 206/18, Legalis ).

Współsprawcą jest ten, kto biorąc udział w porozumieniu, ma wpływ na podjęcie decyzji popełnienia czynu zabronionego i następnie bierze istotny udział w bezpośredniej realizacji tej decyzji, jednakże bez konieczności wypełnienia swoim zachowaniem, w całości bądź w części, znamion zamierzonego czynu zabronionego. Wystarczy, że współdziałający akceptuje zachowanie drugiego sprawcy, przy czym brak akceptacji winien być w jakiś sposób uzewnętrzniony. Wspólne działanie zachodzi także wtedy, gdy współdziałający nie realizuje żadnego znamienia czasownikowego czynu zabronionego, ale wykonane przez niego czynności stanowią istotny wkład we wspólne przedsięwzięcie.

Podniesione wyżej okoliczności, a także inne wskazane w motywach zaskarżonego wyroku dały jednak podstawę do poczynienia ustaleń faktycznych odnośnie sprawstwa oskarżonego. Szczegółowa analiza materiału zgromadzonego w toku procesu w tej sprawie prowadzi do wniosku, że ocena dowodów zaprezentowana w apelacji dotknięta jest błędami w rozumowaniu, pomija pełną treść relacji poszczególnych osób przesłuchanych w toku procesu, nie dostrzega istotnych powiązań zachodzących między informacjami uzyskanymi z poszczególnych źródeł dowodowych, niezasadnie dyskwalifikuje część z tych źródeł.

Opis czynu zabronionego nie musi powtarzać sformułowań zawartych w ustawie, musi być natomiast sformułowany w taki sposób, by jednoznacznie wskazywać na te skonkretyzowane i zindywidualizowane elementy zachowania przypisanego oskarżonemu, które pozwalają na zakwalifikowanie tego zachowania jako określonego czynu zabronionego i karalnego ujętego w ustawie karnej. Zakwestionowany przez odwołującego opis czynu ten warunek spełnia. Sąd I instancji odniósł się w zarzucie do ustalenia przez współsprawców fikcyjnej kolizji, w oparciu o celowe uszkodzenie pojazdów w innym miejscu, czyli do wykreowania zdarzenia mającego być podstawą do wypłaty odszkodowania. Opis czynu przypisanego oskarżonemu pozwalał na jego jednoznaczną kwalifikację w perspektywie znamion czynu zabronionego określonego wart. 298 § 1 kk.

Do przypisanego oskarżonej czynu sąd I instancji zastosował prawidłową kwalifikację prawną. Uwzględniając okoliczności popełnienia przedmiotowego czynu, sylwetki sprawcy, sąd odwoławczy uznał, iż wymierzona mu kara nie nosi cech rażącej niewspółmierności i nie wymagała korekty.

Podzielając tezę sądu I instancji o sprawstwie oskarżonego, sąd okręgowy zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że:

- przyjął, że oskarżony działał wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, uznając , iż przekracza przedmiot tego postępowania czynienie ustaleń przez ten sąd ustaleń, iż wymienione na wstępie w zarzucie osoby ( nie objęte tym postępowaniem ) działały w ramach grupy przestępczej;

- wyeliminował z rozstrzygnięcia zawartego w punkcie 4 sformułowanie o „solidarnym z innymi osobami, których sprawy zostały wyłączone do odrębnego rozpoznania obowiązku naprawienia szkody”, albowiem sąd I instancji nie dysponował żadnym prawomocnym wyrokiem nakładającym równolegle na oznaczone osoby takie samo odszkodowanie.

Z tych względów sąd okręgowy orzekł, jak w wyroku. Z uwagi na treść wydanego wyroku, na zasadzie art. 634 kpk, art. 627 kpk oraz art. 8 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz.U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223), oskarżonego obciążono wydatkami za postępowanie odwoławcze oraz opłatą za drugą instancję, nie znajdując jakichkolwiek podstaw do zwolnienia go od tego obowiązku.