Pełny tekst orzeczenia

III K 44/18 Uzasadnienie

A. R. podjęła decyzję w 2015r. , że zamierza się rozwieść ze swym mężem – oskarżonym D. R.. Od tego momentu stosunki między wymienionymi uległy pogorszeniu. Oskarżony zapowiedział żonie, że ją wykończy. Z czasem praktycznie przestali między sobą rozmawiać. Czynili sobie przykrości. Oskarżony zdawał sobie sprawę, że rozwód spowoduje istotne zmiany w jego życiu. Tracił żonę, którą kochał. Był zżyty z ich synem i córką żony. Rozwód mógł spowodować zmianę w kontaktach z synem, z którym miał stałe relacje. Mógł doprowadzić go do utraty kontaktów z córka żony, którą kochał jak własne dziecko. Poza tym musiałby opuścić dom, w którym zamieszkiwał z żoną i dziećmi, albowiem był wybudowany na nieruchomości stanowiącej jej własność. Cała ta trudna dla oskarżonego sytuacja była spowodowana postawą żony, która chciała rozwodu, gdyż oskarżony przestał jej odpowiadać jako partner życiowy. Powodowało to u oskarżonego silne emocje z negatywnym nastawieniem do żony.

Dowody: częściowo wyjaśnienia oskarżonego (k. 702 -703, 87-89, 141-142,469), zeznania świadka A. R. (k. 703 – 706, 708 , 28),

Oskarżony zaczął w Internecie przeglądać materiały dotyczące wyrabiania substancji wybuchowych i urządzeń wybuchowych.

Dowód: opinia dotycząca sprawdzenia treści zawartych na nośnikach informatycznych (k.362 – 407)

Ostatecznie zdecydował się na skonstruowanie przyrządu wybuchowego na bazie prochu czarnego. Stosownie do swoich umiejętności wyprodukował proch czarny. Ten wybuchowy materiał miotający umieścił w skonstruowanym przez siebie przyrządzie wybuchowym, składającym się z baniaku po płynie, w którym znalazły się między innymi dwa pojemniki, baterie, zegarek typu budzik, petardy, wytworzone przez oskarżonego zapalniki. Wybuch miał być zainicjowany na skutek zamknięcia obwodu w oparciu o budzik, w którym na cyfrze 6 zamontowano styki. Nie ustalono jednak dokładnie zaplanowanego przez oskarżonego mechanizmu, który miał doprowadzić do zamknięcia obwodu. Ten przyrząd oskarżony wieczorem 11 czerwca (...). umieścił pod pojazdem żony marki C. (...) o numerze (...) pod podłogą bezpośrednio za zbiornikiem paliwa. Dokonał tego w garażu w miejscu ich zamieszkania w G.. Do wybuchu przyrządu miało dojść po wyruszeniu pojazdu. W tym celu oskarżony pomiędzy biegunem baterii a stykiem zegara wsunął kawałek plastiku, który był przytwierdzonego żyłką do podłogi garażu. Przed 6. 30 12 czerwca 2017r. pokrzywdzona obeszła pojazd w garażu. Nie zauważyła gwoździ, gdyż obawiała się, że mąż mógł jej podłożyć, by przebiły oponę. Weszła do samochodu i wyruszyła. Wówczas żyłka z kawałkiem plastiku zostały usunięte a mechanizm mający doprowadzić do wybuchu po upływie określonego czasu został uruchomiony. Nie zdołano dokładnie ustalić na jaki okres czasu od wyruszenia pojazdu przewidziano wybuch. Miał on jednak nastąpić, gdy pokrzywdzona kierowała pojazdem. W ten sposób oskarżony chciał osiągnąć dwa cele – zabić żonę i sfingować jednocześnie zdarzenie drogowe, by przyjęto, że ofiara zginęła w ruchu lądowym wskutek nieszczęśliwego wypadku a nie zabójstwa. Przyrząd wybuchowy jednak nie eksplodował. Użyto w nim budzika słabej jakości i nie doszło wskutek przemieszczania się wskazówek do zamknięcia obwodu inicjującego wybuch. Przyrząd jednak stanowił wciąż zagrożenie dla życia pokrzywdzonej w trakcie prowadzenia pojazdu, gdyż chociażby wskutek wstrząsów na drodze mogło dojść do zamknięcia obwodu inicjującego wybuch, co doprowadziłoby do zdarzenia drogowego skutkującego śmiercią ofiary. Na skutek szczęśliwego zbiegu okoliczności do wybuchu nie doszło. Pokrzywdzona w drodze do pracy zatrzymała się przy sklepie w G., w którym zrobiła zakupy. Przy sklepie usłyszała pykanie budzik, jednak wówczas to zbagatelizowała. Gdy dojechała do szkoły w W., w której pracowała, po zatrzymaniu pojazdu i opuszczeniu go ponownie usłyszała znów pykanie budzika. Wówczas zadzwoniła na policję. Przestawiła też pojazd w inne miejsce, by nie stwarzał zagrożenia dla osób postronnych. Przybyła na miejsce policja. Przy pomocy robota stwierdzono, że pod pojazdem pokrzywdzonej jest ładunek. Po odcięciu i sunięciu spod samochodu dokonano jego neutralizacji przy użyciu armatki wodnej. Doszło do wybuchu.

Dowody: częściowo wyjaśnienia oskarżonego (k. 702 -703, 87-89, 141-142,469), zeznania świadków: A. R. (k. 703 – 706, 708 9, 28), B. K. (1) (k. 706 – 708, 15 -16), M. M. (k. 724, 13), opinia pisemna (k. 540 -542) i ustna (k. 725 -729) S. K., biegłego z zakresu amunicji i materiałów wybuchowych, opinie z zakresu badań chemicznych (k. 134-136k. 349-358, 437 -442), protokół eksperymentu procesowego z udziałem biegłego z zakresu analiz i materiałów wybuchowych oraz nagrania ( k. 473-474, 501) raport analizy przemieszczania się aparatów telefonicznych w dniu zdarzenia, należącego do oskarżonego (nr (...)) i do pokrzywdzonej (nr (...)), materiał poglądowy po neutralizacji ładunku wybuchowego (k. 31-32), protokół oględzin pojazdu o numerze rejestracyjnym (...) z dokumentacją fotograficzną (k. 33-44a), protokół oględzin pojazdu o numerze rejestracyjnym (...) oraz miejsca neutralizacji (k. 68-74), materiał poglądowy z neutralizacji (k. 150-156), szkice z miejsca neutralizacji (k. 157-158), opinia dotycząca sprawdzenia treści zawartych na nośnikach informatycznych (k.362 – 407), eksperyment procesowy dotyczący odtworzenia trasy przejazdu pokrzywdzonej (k. 205-211, 255, 429). .

Oskarżony (k. 702 -703, 87-89, 141-142,469) nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że skonstruował ładunek, który zamontował pod żony samochód. W tym zakresie jego wyjaśnienia są racjonalne, stąd dano im wiarę. Jednak nie oparto się na twierdzeniu oskarżonego, że nie chciał zabić żony, lecz tylko ją nastraszyć. W jego wyjaśnieniach brak konsekwencji. Pojawiają się sprzeczności. Ponadto oskarżony dopasowywał wersje swych wyjaśnień do okoliczności, które w miarę postępowania były ujawniane. Same jego zachowanie, także opisane przez samego oskarżonego, przeczy tezie o chęci tylko nastraszenia żony. Oskarżony mógł ją straszyć w różnoraki sposób. Jednak zaangażowanie w wytworzenia ładunku wybuchowego i okoliczności jego podłożenia jednoznacznie wskazują, że nie ponosił trudów tylko po to, aby żonie zrobić przykrego psikusa. Oskarżony podczas konstruowania ładunku wybuchowego, sam narażał się na niebezpieczeństwo. Gdyby chodziło o straszenie to nie czyniłby tego w taki sposób, że zagrażałoby to jego życiu. Oskarżony czytał dane w Internecie dotyczące materiałów wybuchowych (405). Zatem poświęcał czas, by zdobyć wiedzę w tym zakresie. Konstruowanie ładunku wybuchowego także wymagało zaangażowania z jego strony. Należało bowiem nabyć substancje służące do wytworzenia materiału wybuchowego, poukładać elementy wyposażenia urządzenia wybuchowego, co także było związane z majsterkowaniem, by stworzyły w miarę funkcjonalną całość. Oskarżony zamontował całe to urządzenie pod samochodem. Dodatkowo podłączył to z żyłka, aby po wyruszeniu pojazdu urządzenie zostało uruchomione (k 88). Zatem oskarżony stosownie do swych możliwości poświęcił swój czas i ryzykował własnym życiem, by wytworzyć urządzenie wybuchowe, zainstalować je pod samochodem, zgrać to wszystko, by zaistniała funkcjonalna całość. Gdyby zależało oskarżonemu tylko na wystraszenie żony, to przecież wystarczyłoby umieścić pakunek bez materiałów wybuchowych z samych budzikiem. Efekt przestraszenia byłby wówczas gwarantowany, a oskarżony nie traciłby czasu i nie poznosił ryzyka dla swego życia związanego z wytworzeniem ładunku wybuchowego. . Natomiast oskarżony wytworzył substancję wybuchową, która przecież zagrażał jemu samemu, gdy wykonywał urządzenie wybuchowe. Zamontował je pod samochodem. Połączył urządzenie z żyłką, co po ruszeniu pojazdu powodowało uruchomienie urządzenie. Te wszystkie działanie, połączone dodatkowo ryzykiem dla oskarżonego podczas konstruowania ładunku wybuchowego, nie miałyby sensu, gdyby chodziło tylko o wystraszenie żony. Natomiast racjonalnym i sensowym jest, że podłożenie ładunku zawierającego substancję wybuchową, która miała wybuchnąć podczas jazdy, skoro urządzenie uruchomione zostało w wyniku poruszenia pojazdu, miało cel - śmierć pokrzywdzonej. Oskarżony miał też racjonalny powód, by zabić pokrzywdzoną. Pokrzywdzona złożyła pozew o rozwód. Tym samym zmierzała do spowodowania istotnych zmian w życiu oskarżonego, który był w żonie zakochany, mieszkał razem z nią i dziećmi. Oskarżony wskutek rozwodu faktycznie tracił więc kobietą, którą kochał. Nastąpiłyby też zmiany w kontaktach z ich synem i córką pokrzywdzonej, z którymi był zżyty i do tej pory pozostawał w stałych relacjach. Ponadto mieszkał w domu położonym na nieruchomości oskarżonej, z którego po rozwodzie musiałby się wyprowadzić. Zatem został poddany silnym emocjom. Oskarżony jako osoba skryta i milcząca nie werbalizował swych zamiarów. Jednak gdy tylko pokrzywdzona zapowiedziała złożenie pozwu rozwodowy, wówczas powiedział, ze z domu nie zostanie kamień na kamieniu (k. 704) Poza tym warto zwrócić uwagę na brak konsekwencji w jego wyjaśnieniach. Stwierdził, że jeśli w ogóle doszłoby do wybuchu, to na parkingu szkoły (k. 87). Dodał, że chciał wysadzić samochód po to, by żona się wystraszyła (k. 88). Zatem z jego słów wynika, że liczył się z wysadzeniem samochodu, a jednocześnie uważał, że żonie się nic nie stanie , bo ona już będzie poza samochodem. Zakładał jednak, że podłożony przez niego ładunek wybuchowy jest w stanie wysadzić samochód. Tym samym zdawał sobie sprawę, że skoro jest w stanie wysadzić samochód, to znajdujący się tam kierowca wskutek wybuchu zginie. Jednak wedle jego słów zależało mu tylko na wystraszeniu żony, która przez około pół godziny miała jechać do pracy z samochodem z podłożonym materiałem wybuchowym zdolnym według niego do wysadzenia samochodu, który nie zagrażałby żonie, bo do wybuchu doszłoby na parkingu pod jej nieobecność. Gdyby oskarżony myślał tylko o wystraszeniu żony, to bez wątpienie nie narażałby jej na ryzyko śmierci, bo przecież mogło dojść do przypadkowego wybuchu wcześniej zanim dojechałaby do szkoły. Te rozważania ukazują, że tłumaczenia oskarżonego są tylko pokrętna próba uniknięcia odpowiedzialności karnej za zarzucany mu czyn poprzez ukazanie historii, która brzmiałaby przekonywująco stosownie do zaistniałych okoliczności. Skoro urządzenie skonstruowane przez oskarżonego nie wybuchło, to zaczął w tym fakcie odnajdywać źródło argumentów, którymi chciał przez organami ukazać, że nie zamierzał zabić żony. Warto zauważyć, że oskarżony ukazał wysoce negatywnie nastawienie do żony . Stwierdził bowiem – „ ja miałem już w sobie tak negatywne emocje, że chciałem pozbyć się mojej żony. Ja w ten sposób chciałem dać upust moim emocjom” (k. 88). Zatem wyraził, że miał już tyle negatywnych emocji wobec żony, iż tylko pozbycie się jej miałoby z jego perspektywy sens. Z takiego rozumowania wynika wręcz wprost, że oskarżony chciał jej śmierci. Potem jednak oskarżony próbuje ukazać, że nie chciał jej śmierci. Wspomina, że jego bomba miała charakter chałupniczy. Miał świadomość, że wskutek ruchu pojazdu może to nie zadziałać. Nie testował tego urządzenia. Jego uruchomienie miało nastąpić na skutek zwarcia styków wskazówek zegara po około pół godziny od uruchomienia. Ten fragment jest ważny, gdyż ukazuje, że oskarżony do swego urządzenia użył zegara ze wskazówkami. Gdy podczas przesłuchania świadka B. K. (2) oskarżony zorientował się, że po neutralizacji jego urządzenie nie odnaleziono wskazówek zegara, wówczas stwierdził, że jego urządzenie było atrapą, gdyż nie było wskazówek z kablami(k. 708). Po usłyszeniu kolejnej wypowiedzi świadka o dzwonieniu budzika stwierdził, że budzik miał alarmować. Zatem ponownie pojawia się sprzeczność w jego wyjaśnieniach. Jest jednak ona na tyle istotna, iż ukazuje, że oskarżony dostosowuje swą linie obrony do okoliczności, które pojawiają się w sprawie. Świadczy to więc o tym , że oskarżony nie chce ujawnić prawdy o tym, co wówczas zamierzał, lecz manipuluje faktami tak, by stworzyć korzystną dla niego wersje zdarzenia, która przekonałaby innych o braku zamiaru zabicia żony. Oskarżony mówi przed sadem o atrapie (k.708, 729), a wcześniej stwierdził, że chciał wysadzić samochód (k. 88). Przecież atrapa nie dałoby się wysadzić pojazdu, a jednak oskarżony według słów z postępowania przygotowawczego liczył na wysadzenie samochodu. Zatem nie jest prawdą, jak stwierdził przed sądem, że jego urządzenie to tylko atrapa, skoro w postępowaniu przygotowawczym przyznał, że to urządzenie było w stanie wysadzić pojazd, a potwierdziła to ekspertyza z zakresu badania amunicji i materiałów wybuchowych. Odnośnie słów o użycia budzika ze wskazówkami (k. 88) stwierdził w sądzie, że wyjaśniał w stresie i raczej były to słowa policjanta niż jego (k. 729). Oskarżony więc dostosowuje swą linie obrony do zaistniałych okoliczności, by przekonać o braku zamiaru zabicia żony. Warto zauważyć, że omawiane słowa zostały wypowiedziane nie wobec policjanta lecz w obecności prokuratora. Tym samym twierdzenie oskarżonego, że policjant je umieścił w protokole, nie może się ostać, skoro przesłuchiwał go wówczas prokurator. Oskarżony stwierdził, że urządzenie zrobił z głowy. Jednak ustalono dane (k.405) , że przeglądał internet w kwestii materiałów wybuchowych. Oskarżony wyjaśnił, ze w czerwcu 2017r. postanowił skonstruować ładunek wybuchowy i podłożyć pod samochód żony. Niezbędne do tego materiały kupił w sklepach. Urządzenie skonstruował na kilka dni przed 12 czerwca. Wieczorem 11 czerwca przytwierdził je do samochodu żony. Dodał, iż urządzenie skonstruował tak, że pomiędzy biegun baterii a styk zegara był wsunięty kawałek plastiku, który miał być usunięty z urządzenia w momencie, kiedy żona wyjechała z garażu, ponieważ był on przytwierdzony żyłką do podłogi garażu. Po wyjeździe żony usunął tę żyłkę z plastikiem. W ciągu pół godziny mogła nastąpić detonacja ładunku. Oskarżony sam więc opisał, że nabył materiały, skonstruował ładunek wybuchowy, umieścił pod samochodem żony swe urządzenie, które miało zostać uruchomione po wyruszeniu pojazdu. Poza tym stwierdził, co zauważono wcześniej, że chciał się żony pozbyć, bo żywił wobec niej negatywne emocje. Zatem sam oskarżony dostarczył dane o sobie jako człowieku, który miał powód, by zabić żonę, a ponadto poczynił starania w tym kierunku, skoro skonstruował ładunek wybuchowy, który podłożył pod jej pojazd. W tym stanie rzeczy teza głoszona przez oskarżonego, że miał tylko nastraszyć żonę zwyczajnie jest absurdalna. Nie poświęca się czasu , nie ryzykuje własnym życiem przy konstruowania ładunku wybuchowego, nie podkłada pod samochód niebezpiecznego urządzenia, które zostaje uruchomione, gdy pojazd ruszył, tylko dla wystraszenia. W okolicznościach sprawy cel jest jednoznaczny – spowodowanie śmierci kierowcy, a była nim żona, wobec której żywił negatywne emocje. Zatem wolą oskarżonego była śmierć pokrzywdzonej. Zupełnie odrębna kwestią jest to, czy oskarżony potrafił skonstruować doskonałe urządzenie wybuchowe. Na pewno nie miał w tym zakresie profesjonalnej wiedzy i doświadczenia. Stąd skonstruował urządzenie, jakie był w stanie wytworzyć stosownie do swych umiejętności.

Dano wiarę pokrzywdzonej A. R. (k. 703 – 706, 708 9, 28), skoro są racjonalne, zrozumiałe, logiczne i mają potwierdzenie w innych wiarygodnych dowodach. Świadek przedstawiła okoliczności przejazdu swym pojazdem w dniu 12.06.2017r. Przed wyjechaniem obeszła pojazd, by sprawdzić, czy maż nie podrzucił gwoździ pod koła. Udała się w trasę do szkoły. Zatrzymał pojazd przed sklepem. Tam zdawało się, że słyszy pykanie budzika, lecz wtedy zbagatelizowała sytuację. Pojechała do szkoły. Tam ponownie usłyszała pykanie budzika. Wystraszyło ją to. Zadzwoniła na policję. Przestawiła samochód za teren szkoły w obawie o bezpieczeństwo innych osób. Okazało się, że pod pojazdem miała podłożony ładunek wybuchowy. Świadek opisała relacje z oskarżonym. Pokrzywdzona zdecydowała się rozwieść, gdyż oskarżony przestał jej odpowiadać jako partner życiowy. Oskarżony nie chciał się rozwieść. Od tego czasu narastał konflikt między nimi. Unikali rozmów ze sobą. Należy zauważyć, że pokrzywdzona wskazała na sytuacje, które są przedmiotem odrębnych postępowań. W 2016r. stwierdzono w pojeździe pokrzywdzonej przecięte hamulce. Poza tym zauważył, że raz oskarżony uderzył jej córkę.

Dano wiarę logicznym, racjonalnym, mającym potwierdzenie w innych dowodach zeznaniom świadka B. K. (1) (k. 706 – 708, 15 -16). Jako policjant uczestniczył w neutralizacji ładunku wybuchowego podłożonego pod pojazd pokrzywdzonej. Po dojściu do pojazdu dało się słyszeć dzwonienie budzika. Po usunięciu urządzenia wybuchowego spod samochodu dokonano jego neutralizacji. Efekt detonacji był podobny do tego, który zarejestrowano podczas przeprowadzonego potem eksperymentu. Warto zauważyć, że podczas neutralizacji zaczął padać deszcz. Jeden karton z zawartością nie został podczas pierwszego wystrzału zniszczony. Była ulewa. Drugi strzał do wskazanego kartonu z zawartością nie spowodował eksplozji. Świadek zauważył, że urządzenie pod pojazdem pokrzywdzonej miało wszystkie cechy urządzenia wybuchowego, ale zostało zbudowane niechlujnie z elementów słabej jakości.

Dano wiarę logicznym, racjonalnym, mającym potwierdzenie w innych dowodach zeznaniom świadka M. M. (k. 724, 13). Świadek również jako policjant uczestniczył w neutralizacji ładunku wybuchowego podłożonego pod pojazd pokrzywdzonej. Po dojściu do pojazdu także słyszał dzwonienie budzika. Po usunięciu urządzenia wybuchowego spod samochodu dokonano jego neutralizacji. Wówczas doszło do wybuchów. Nagle spadł deszcz, który wszystko zgasił. Jeden karton z zawartością nie został podczas pierwszego wystrzału zniszczony. Oddano do niego drugi strzał. Nie spowodowało to eksplozji, ale rozrzucenie kartonika z zawartością.

Matka oskarżonego, H. R. ( 708 -709, 341 -342), nie znała danych dotyczących bezpośrednio czynu zarzucanego oskarżonemu. Potwierdziła zgodnie z innymi wiarygodnymi dowodami, że małżeństwo oskarżonego i pokrzywdzonej się nie układało. Zeznała, że syn jest osoba małomówną, skrytą.

Dano wiarę logicznym, racjonalnym zeznaniom świadka K. W. (k. 745 -746) Nie miał informacji dotyczących bezpośrednio czynu zarzucanego oskarżonemu. Wskazał, że oskarżony był lubiany wśród kolegów, z którymi pracował. Oskarżonemu zależało na dobrych relacjach z dzieckiem. Próbował ratować małżeństwo, które się nie układało. Oskarżony wykonywał pracę w taki sposób, aby mieć jak najwięcej czasu na dom i zajmowanie się dzieckiem.

Członkowie rodziny oskarżonego - R. D. (k. 778) i T. D. ( 777v), nie znali danych dotyczących bezpośrednio czynu zarzucanego oskarżonemu. Potwierdzili natomiast zgodnie z innymi wiarygodnymi dowodami, że małżeństwo oskarżonego i pokrzywdzonej się nie układało.

Biegli psychiatrzy i psycholog, którzy mieli wydać pierwsza opinię, stwierdzili, że zachodzi potrzeba przeprowadzenia obserwacji psychiatrycznej oskarżonego (k. 415 – 419). Taka obserwację przeprowadzono. Zatem kolejni biegli mieli możliwość dokładnie zapoznać się z zachowaniem i postawą oskarżonego. Dano wiarę pisemnej (k. 598 – 614) oraz ustnym opiniom psychiatrów J. W., Ż. P. i psychologa M. K. (k. 742 -745), skoro są zrozumiałe, rzeczowe, konkretne, nie stwierdzono w nich błędów w zakresie logicznego czy racjonalnego rozumowania. Zostały one wydane przez biegłe mające sporą wiedzę i doświadczenie w swych dyscyplinach. Swe argumenty przedstawiły w sposób dokładny, rzetelny, podając konkretne przykłady dotyczące postawy oskarżonego. Biegłe stwierdziły, że oskarżony w chwili czynu był poczytalny. Nie cierpi on na chorobę psychiczna lub upośledzenie umysłowe. Wobec niego nie zachodzi konieczność stosowania środków zabezpieczających z art. 93 kk. Natomiast stwierdzono u oskarżonego cechy osobowości nieprawidłowej typu dyssocjlanego.

Dano wiarę pisemnej (k. 540 -542) i ustnej opinii (k. 725 -729) S. K., biegłego z zakresu amunicji i materiałów wybuchowych. Zostały one wydane przez biegłego mającego sporą wiedzę i doświadczenie w swej dyscyplinie. Oparto je na rzetelnej, fachowej analizie danych. Dla zachowania obiektywizmu przeprowadzono stosowny eksperyment (k. 473 -474 501), mający sprawdzić skutki działania wytworzonego przez biegłego ładunku wybuchowego odpowiadającego urządzeniu wybuchowemu skonstruowanemu przez oskarżonego. Biegły wnioski zaprezentował w sposób jasny i zrozumiały. Nie stwierdzono błędów w zakresie logicznego i racjonalnego rozumowania. Biegły przedstawił, jak zostało wykonane urządzenie. Wszystko było umieszczone w pojemniku 5-litorwym po spryskiwaczu. Biegły stwierdził, że w nim znajdowały się zapalniki elektryczne wykonane metodą chałupniczą. Biegły odnalazł tego typu zapalnik na stronach internetowych, które przeglądał oskarżony. Taki zapalnik składał się on ze słomki od napoju, w którym umieszczony był proch czarny oraz żaróweczki choinkowej. Spirala miała się nagrzać i była przekaźnikiem do ładunku wybuchowego. W pojemniku znajdowały się 2 opakowanie litrowe ( jedno po lodach algida, drugie to kartonik), w których znajdował się materiał wybuchowy miotający w postaci czarnego prochu. Oprócz tego ujawniono baterię 9 volt. Biegły zauważył , że do uruchomienia zapalnika wystarczały 2 wolty, a więc siła była wystarczająca, aby uruchomić zapalnik elektryczny. Były też petardy. Ponadto znajdował się mechanizm zegarowy w postaci budzika. Na tarczy jego ujawniono dwie blaszki, które znajdują się na godzinie 6. Miało dojść do zwarcia i zdetonowania ładunku. Biegły zauważył, że w przypadku ładunków wybuchowych ważna jest pewność połączenia, aby prąd przeszedł na ładunek.

Biegły na rozprawie wykonał szkicu techniczny dotyczący urządzenia (k. 722) . Oskarżony stwierdził, że ten rysunek generalnie się zgadza (k. 725v).

Biegły zauważył, że po wysunięciu kawałka plastiku na żyłce ( co przedstawił oskarżony na k. 88) miało nastąpić uruchomienie mechanizmu zegarowego. Nie stwierdzono wskazówek budzika. Według biegłego prawdopodobnie wskazówki się rozsypały w momencie wybuchu. Wskazówki mogły wylecieć w powietrze podczas neutralizacji, bo siła kinetyczna była bardzo duża. Natomiast mechanizm zegarowy chińskiej produkcji zawierał materiały kiepskiej jakości. W ocenie sądu wskazówki w budziku na pewno były, gdyż sam oskarżony o nich wspomniał w zdaniu – „uruchomienie urządzenia miało nastąpić na skutek zwarcia styków wskazówek zegara (k. 88). Biegły zauważył, że sama neutralizacja udowadnia, że skonstruowany przez oskarżonego przyrząd mógł wybuchnąć, ponieważ podczas neutralizacji strumieniem wody doszło do zwarcia obwodu. Biegły stwierdził, że dwa wyjścia na godzinie 6 z pewnością służyły do tego, aby te dwa przewody się zeszły. Prawdopodobnie doszłoby do zejścia dwóch wskazówek. Biegły wykonał 2 szkice budzika (k. 723), by zobrazować dwie metody, które mogły być użyte do zamknięcia obwodu i spowodowania wybuchu. Według pierwszej dwie wskazówki miały się zejść, by doszło do zamknięcia przewodu. Według drugiej metody wskazówka wędruje w kierunku cyfry 6 gdzie są dwie blaszki, naciska na jedną z blaszek i dochodzi do styku i zamknięcia obwodu. W tej sprawie nie da się rozstrzygnąć, którą z metod zastosowano, bo nie ma wskazówek w budziku. Natomiast oskarżony nie chciał się wypowiedzieć w kwestii zastosowanej metody, która miałaby doprowadzić do wybuchu (k. 726v). Biegły stwierdził, iż na podstawie opisu przedstawionego w postępowaniu przygotowawczym przez samego oskarżonego (k. 88) najbardziej prawdopodobnym było zastosowanie przez sprawcę pierwszego wariantu, że przewody miały być poprowadzone do wskazówek. Sam budzik uruchamiał się od wyciągnięcia zawleczki na żyłce w momencie wyjechania pojazdu. Zatem sprawca przygotował wybuch na czas od momentu wyruszenia pojazdu. To nie był wybuch przygotowany na konkretną godzinę i minutę. Sprawca mógł sobie zaplanować różny czas wybuchu od momentu wyjechania pojazdu i nie musiało to być pół godziny, o których wyjaśniał. Biegły zauważył, że w budziku jest jeszcze jedna wskazówka, która jest ustawiana na budzenie i być może ona doszła do momentu, gdzie miało być budzenie. W ocenie biegłego dzwonienie budzika niekoniecznie można łączyć z momentem, kiedy miał nastąpić wybuch. Z tego wynika, że dzwonienie budzika mogło być przypadkowe i nie miało związku z zainicjowaniem wybuchu. Co prawda oskarżony na rozprawie twierdził, że budzik miał zaalarmować i w konsekwencji wystraszyć. Ta wersja pojawiła się jednak dopiero na rozprawie po przesłuchaniu świadka K., który mówił o dzwonieniu budzika. Oskarżony nic takiego nie wspominał w postępowaniu przygotowawczym. Mamy więc tu podobną sytuację do tej ze wskazówkami zegara. Gdy oskarżony zorientował się na rozprawie, że zaistniała okoliczność mogąca przez własną interpretację służyć do obrony, to ją do tego wykorzystał. O budzenie budzika na rozprawie zeznał świadek K. i wówczas oskarżony wykorzystał to dla sformułowania kolejnego elementu linii obrony, że nie chciał żony zabić (k. 708). Zaczął więc na rozprawie twierdzić, że dzwonieniem budzika chciał zaalarmować. O żadnym alarmowaniu nie wspominał w posterowaniu przygotowawczym . Mówił wtedy o wysadzeniu samochodu. Poza tym absurdalnym byłoby tworzenie ładunku wybuchowego, narażając się przy tym samemu na niebezpieczeństwo utraty życia podczas jego konstruowania tylko po to, by dzwonieniem budzika zaalarmować. Skoro nie doszło do wybuchu i ujawniono dzwonienie budzika, to te okoliczności oskarżony zaczął wykorzystywać, by się bronić i twierdzić, że nie chciał zabić żony. W rzeczywistości jednak jego celem było skonstruowanie przyrządu, który miał wybuchnąć.

Biegły podał też, jakie były możliwości ładunku wybuchowego z tej sprawy, gdyby doszło do wybuchu. Ładunek więc był w stanie człowiek zabić człowieka go trzymającego. Gdyby został umieszczony pod siedzeniem kierowcy, to kierowca by spłonął w samochodzie, gdyż czas reakcji na zatrzymanie pojazdu i rozpięcie pasów oraz detonację nie pozwoliłyby na wyjście z pojazdu. Mogłaby nastąpić utrata przytomności. Jest mało prawdopodobne żeby ktoś z tego wyszedł bez pomocy osób trzecich udzielonej od razu. Ilość ciśnienia, wzrost temperatury wewnątrz pojazdu spowodowałby natychmiastowy zapłon poszycia pojazdu, szyby by wyleciały.

W niniejszej sprawie ładunek był podłożony pod zbiornik z paliwem w jego bocznej części. Przeprowadzony eksperyment nie doprowadził do detonacji paliwa w pojeździe (k. 501) . Temperatura jaka została wytworzona doprowadziła do opalenia części izolacji przewodów, natomiast nic poważniejszego pojazdowi się nie stało. Gdyby ktoś stał przy samochodzie, to mógłby zostać poparzony. Podmuch fali detonacyjnej mógłby go przewrócić. Gdyby ktoś stał blisko, to by się zapalił. Biegły stwierdził, że wybuch w trakcie jazdy zagroziłby innym uczestnikom ruchu oraz oczywiście samej kierującej. Wybuch był w stanie doprowadzić do wypadku. Nie zauważono, aby w wyniku eksperymentalnego wybuchu doszło do samoczynnego przestawienia się pojazdu. Nie doszłoby do utraty przytomności, natomiast wystąpiłaby dezorientacja kierującego pojazdem. Po pewnym czasie w kabinie pojawiły się gazy z wybuchu z zewnątrz. Z pewnością ten wybuch spowodowałby przestraszenie kierowcy. W związku z powyższym kierowca mógłby na przykład zjechać na drugi pas drogi, czy uderzyć w przydrożne drzewo.

Istotne jest to, że miejsce umieszczenia ładunku było nakierowane częściowo na zbiornik z paliwem. W ocenie sądu na podstawie tego należy przyjąć, że sprawca liczył na wybuch paliwa. Oskarżony jest kierowcą. Zna się na pojazdach. Zdaje sobie sprawę z łatwopalności paliwa. Skoro umieścił tam swe urządzenie, to nie było w tym przypadku. Oskarżony zbudował przyrząd zawierający materiał wybuchowy, który miał zostać uruchomiony w wyniku wyruszenia pojazdu. Zatem wybuch miał nastąpić w trakcie jazdy. Usadowienie urządzenia w okolicy zbiornika paliwa miało więc sens. Wybuch ładunku pod jadącym pojazdem miał spowodować zdarzenie drogowe, ale także doprowadzić do wybuchu paliwa. Zatem w zamyśle oskarżonego miało dojść do zdarzenia drogowego, ofiara ginie na drodze, samochód płonie i przez to zacierane są ślady działań oskarżonego a całe zajście nie zostanie uznane za działanie osoby trzeciej. Oskarżony pozbywa się żony, która wskutek chęci rozwodu wywołała u niego silne emocje. Wskutek śmierci na drodze cało zajście może być potraktowane jako zdarzenie drogowe a oskarżony unika odpowiedzialności za śmierć żony, bo nie zostanie powiązany z tym zdarzeniem. Oskarżony nie miał jednak takiej wiedzy i doświadczenia, aby stwierdzić, że do wybuchu paliwa nie dojdzie. Sam biegły nie był w stanie na podstawie teoretycznych rozważań przewidzieć, czy w przypadku użycia ładunku wybuchowego doszłoby do wybuchu paliwa. Stąd przeprowadzono eksperyment z ładunkiem pod pojazdem. Przeprowadzono także eksperyment z ładunkiem z samym bakiem paliwa.

Biegły wykluczył, aby urządzenie skonstruowane w sprawie było atrapą. Sama konstrukcja stwarzała zagrożenie dla życia. Jeżeli w trakcie sporządzania urządzenia doszłoby do przypadkowego zamknięcia obwodu, to osoba tworząca konstrukcję mogłaby wybuchnąć i prawdopodobnie straciłby życie. Prawdopodobieństwo wybuchu przy tej konkretnej konstrukcji było wysokie. Samochód porusza się po różnej powierzchni. Wstrząsy, mikrowstrząsy mogły doprowadzić do zwarcia i przejścia w obwodzie a w konsekwencji do detonacji. Sama neutralizacja urządzenie pokazała, że ono zadziałało. Gdyby było niesprawne, to nie wybuchłoby podczas neutralizacji.

Według biegłego nie nastąpił wybuch przed nautralizacją, gdyż w mechanizmie zegarowym nie doszło do zamknięcia obwodu. Jednak same nierówności polskich dróg mogły doprowadzić do detonacji, do której na szczęście nie doszło. Biegły podkreślił, że wstrząs od strzału armatki spowodował detonację, czyli działanie siły zewnętrznej na ładunek wybuchowy doprowadziło do zamknięcia obwodu i detonacji.

Odnośnie możliwości skonstruowania ładunku wybuchowego biegły stwierdził, że do dyspozycji mamy internet, w którym ludzie chwalą się, jak to zrobić. Dostęp do składników, z których można zrobić ładunek wybuchowy jak w tej sprawie, jest ogromny. W związku z eksperymentem sam zamawiał składniki przez internet i mu je przywożono.

Biegły zauważył, że tworząc urządzenie do eksperymentu posiłkował się i wyjaśnieniami oskarżonego i wynikami badań laboratorium z materiałów zabezpieczonych w sprawie. Stwierdził, że proporcja podana przez oskarżonego (k. 89) jest jedną z silniejszych w zakresie materiałów wybuchowych z użyciem tych substancji.

Biegły zauważył, że podczas eksperymentu użyto zapalarki elektrycznej jako mechanizmu inicjującego ze względu bezpieczeństwa (k. 728v). W przeprowadzonym eksperymencie pominięto element zegarowy, by nie stwarzać zagrożenia dla osób biorących udział w eksperymencie (k. 726, 726v). Biegły skonstruował zapalnik jakie zastosował oskarżony i on zadziałał (k. 728v). Biegły stwierdził, że użyty przez sprawcę proch czarny wybuchłby bez petard. Petardy nie były potrzebne do wybuchu. Wybuch petard nie był znaczący w odniesieniu do wybuchu prochu czarnego. Biegły wskazał, że sprawca mógł myśleć, że wskutek eksplozji prochu czarnego nastąpi uszkodzenie zbiornik, a wybuch petard miał zwiększyć wybuch paliwa.

Biegły stwierdził, że w tej sprawie mamy przyrząd wybuchowy zawierający substancję wybuchową, którą jest proch czarny. Skonstruowano przyrząd wybuchowy, gdyż konstrukcja urządzenia pozwala na zainicjowanie wybuchu. Proch czarny należy do grupy materiałów wybuchowych miotających (k. 540v)

Oskarżony podał, że dodał siarkę. Biegly w związku z podejmowanymi czynnościami też czuł zapach siarki. Jednak opinia z badań chemicznych (k. 134 -136) nie wskazuje, by w zabezpieczonych próbkach znaleziono siarkę. Nie wyklucza to jednak, że oskarżony siarkę dodał. Mogło być tak, że podczas badań trafiło się na próbki, które nie zawierały siarki. Biegły podczas eksperymenty używał prochu siarkowego i bezsiarkowego. W przypadku ładunku pod pojazdem użyto prochu siarkowego a ładunku z bakiem prochu bezsiarkowy. Generalnie w ładunkach wybuchowych znaczenie ma węgiel i tlen. Połączenie tych dwóch elementów powoduje, że substancje stają się materiałami wybuchowymi. Istotne jest to, że siła wybuchu prochu siarkowego i bezsiarkowego jest porównywalna. (k. 729)

Biegły nadto dodał, że podczas neutralizacji nastąpił wybuch prochu i eksplozje petard. Natomiast nie wybuchł proch w pojemniku litrowym ( kartonie, który został odrzucony). Najpierw doszło do zainicjowanie wybuchu prochu. Część prochu wybuchła. Pozostała część prochu już się spalała, bo nie był on w pojemniku zamkniętym pod odpowiednim ciśnieniem. Następnie wystąpiły wybuchy petard. Cały proch nie wybuchł, ponieważ nie wszystko było szczelnie zamknięte. Był to błąd konstrukcyjny ładunku wybuchowego..

Dano wiarę opinii z badań poligraficznych (92 -100), z której wynika, że oskarżony przecząc na pytania krytyczne, reagował w sposób, w jaki typowo reaguje osoba wprowadzająca w błąd. Sama jednak opinia nie ma istotnego znaczenia w sprawie. Zadano bowiem oskarżonemu pytania dotyczące skonstruowania ładunku wybuchowego i podłożenia w podwoziu samochodu jego żony. Należy zauważyć, że oskarżony w toku procesu nie kwestionował tego, że to on skonstruował ładunek wybuchowy i podłożył pod samochód żony. Natomiast same pytania w ramach prowadzonych badań poligraficznych nie odnosiły się do kwestii zamiaru oskarżonego.

Z opinii z zakresu genetyki sądowej (k. 102-133) wynika, że materiał dowodowy nie nadawał się do przeprowadzenia badań genetycznych lub uzyskiwano wyniki poniżej progu wykrywalności. Tylko na opasce zaciskowej ujawniono materiał genetyczny człowieka, który był zgodny z profilem genetycznym oskarżonego (k. 111). Należy przy tym zauważyć, że oskarżony przyznawał się do podłożenia ładunku pod samochód żony.

Dano wiarę opiniom z zakresu badań chemicznych (k. 134-136, k. 349-358, 437 -442) skoro zostały przeprowadzony w sposób rzetelny, fachowy. Nie stwierdzono, aby dopuszczono się błędów. Zawarte wnioski są zgodne z zasadami racjonalnego rozumowania. W pierwszej opinii (k. 134 -136) stwierdzono, że materiały dowodowe pochodzące z pojazdu pokrzywdzonej i miejsca neutralizacji zawierają azotan potasu oraz węgiel drzewny i glin. Stanowią mieszaninę pirotechniczną opartą na tzw. prochu bezsiarkowym (azotanie potasu i węglu drzewnym) z glinem. Proch bezsiarkowy należy do mieszanin typu proch czarny, który umieszczony w hermetycznych obudowach ulega wybuchowi zarówno od otwartego ognia, jak i spłonek pobudzających. W kolejnej opinii (k. 437-442) wyrażono, że w pozyskanym materiale dowodowym stwierdzono proch czarny (azotan potasu, węgiel drzewny i siarę). Ponadto w mieszaninie stwierdzono obecność pyłu glinowego. W kolejnym materiale dowodowym stwierdzono obecność mieszaniny pirotechnicznej zawierający tzw. proch bezsiarkowy (azotan potasu i węgiel drzewny). Ponadto w mieszaninie tej stwierdzono obecność pyłu glinowego. Proch czarny, w tym bezsiarkowy, należy do mieszanin, które umieszczone w hermetycznych obudowach ulegają wybuchowi od otwartego ognia, jak i spłonek pobudzających.

Warto zwrócić uwagę na eksperyment procesowy dotyczący odtworzenia trasy przejazdu pokrzywdzonej (k. 205-211, 255, 429). Obserwując drogę, którą jechała pokrzywdzona, można stwierdzić, że co do zasady panuje na niej konkretne natężenie ruchu. Znajdowały się na poboczach drzewa. Były też usytuowane budynki mieszkalne. Gdyby więc nastąpił wybuch, to mogło by dojść do zdarzenia drogowego, polegającego na tym, że np. pojazd prowadzony przez pokrzywdzoną wjechałby w drzewo, czy w pojazd jadący z naprzeciwka, czy też pojazd jadący za samochodem pokrzywdzonej mógł wjechać w niego .

Dano wiarę raportowi analizy (k. 280 -281) przemieszczania się aparatów telefonicznych w dniu zdarzenia, należącego do oskarżonego (nr (...)) i do pokrzywdzonej (nr (...)). Przeprowadzono analizę nie wzbudziła zastrzeżeń. Została sporządzona w oparciu o łączenia się numerów z przekaźnikami (...). Tym samym nie może być mowy o błędzie. Warto zauważyć, że w G. na ulicy (...) o godzinie 6:18 odnotowano logowanie numeru należącego do pokrzywdzonej do stacji przekaźnikowej (...). Świadczy to o tym, że pokrzywdzona już przemieszczała się pojazdem, skoro minutę wcześniej jej numer telefonu logował się w G. na ulicy (...). J. K.. Zatem już przed 6:30 pokrzywdzona była już na trasie.

Dano wiarę opinii (k.362 – 407) dotyczącej sprawdzenia treści zawartych na nośnikach informatycznych,jak telefony, komputery, modem. Dokonano należytej, rzetelnej analizy. Przedstawiono w sposób zarozumiały jej wyniki. Nie stwierdzono w badanych urządzeniach treści, które dotyczyłyby materiałów wybuchowych, poza jednym - dyskiem twardym S. z komputera przenośnego P. (...) ( znaleziony w pojeździe oskarżonego –k. 175) . W przypadku ostatnio wymienionego urządzenia ujawniono pliki dotyczące słów kluczowych wskazujących na to, że użytkownik wyszukiwał informacji dotyczących zdalnego detonatora, działania materiałów wybuchowych (k. 399, 400, 405). Skoro dysk należał do komputera przenośnego używanego przez oskarżonego, to należało stwierdzić, że właśnie on przeglądał w Internecie materiały dotyczące substancji i przyrządów wybuchowych. Ponadto biegły z zakresu amunicji i materiałów wybuchowych właśnie w oparciu o film z Internetu, którego dotyczył plik zarejestrowano we wspomnianym dysku, skonstruował zapalnik, który został zastosowany przez oskarżonego w skonstruowanym przez niego urządzeniu wybuchowym.

Dano także wiarę innym dowodom, jak protokół przeszukania w miejscu zamieszkania oskarżonego (k. 19-21), protokół przeszukania pojazdu użytkowanego przez oskarżonego (k. 22-23), protokół przeszukania oskarżonego (k. 24-26), materiał poglądowy po neutralizacji ładunku wybuchowego (k. 31-32), protokół oględzin pojazdu o numerze rejestracyjnym (...) z dokumentacją fotograficzną (k. 33-236), protokół oględzin zabezpieczonych rzeczy z dokumentacją fotograficzną (k. 45-56), protokół badania pojazdu (k. 65-66), protokół oględzin pojazdu o numerze rejestracyjnym (...) oraz miejsca neutralizacji (k. 68-74), protokół zatrzymania oskarżonego (k. 77), karta karna (k. 91), protokół przeszukania w W. (k. 148-149), materiał poglądowy z neutralizacji (k. 150-156), szkice z miejsca neutralizacji (k. 157-158), protokół przeszukania samochodu oskarżonego o numerze rejestracyjnym (...) (k. 172-175, 312), protokół oględzin znalezionych rzeczy (k. 176-177), dokumentacja fotograficzna na płycie CD (k. 172A), protokół z działań policji (k. 183-184) protokół zatrzymania rzeczy (k. 185-187), materiał fotograficzny (k. 197-200), wykaz dowodów rzeczowych (k. 252-257), wywiad środowiskowy (k. 260-261), dane telekomunikacyjne (k. 284-301),), wykaz dowodów rzeczowych (k. 534-537), skoro zostały przeprowadzone zgodnie prawem i mają oparcie w innych wiarygodnych dowodach.

Mając na uwadze powyższe dowody i rozważania stwierdzono, iż oskarżony dopuścił się czynu polegającego na tym, że 12 czerwca 2017 r. w G. i na trasie G.W., działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia A. R., poprzez podłożenie skonstruowanego przez siebie bez wymaganego zezwolenia przyrządu wybuchowego zawierającego materiał wybuchowy oparty na prochu czarnym, pod podwoziem samochodu C. (...) o numerze rejestracyjnym (...), chciał doprowadzić do eksplozji w czasie użytkowania pojazdu przez wymienioną pokrzywdzoną w ruchu drogowym, usiłując w ten sposób pozbawić ją życia przy użyciu wspomnianego materiału wybuchowego, jednak zamiaru swojego nie osiągnął, gdyż na trasie przejazdu wybuch nie nastąpił a pokrzywdzona zawiadomiła o niebezpieczeństwie właściwe służby tj. przestępstwa z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 148 § 2 pkt 4 kk w zb. z art. 171 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk.

W tym miejscu należało przeprowadzić rozważania dotyczące rozróżnienia usiłowania udolnego od usiłowania nieudolnego. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 12 lutego 1974 r. ,sygn. akt III KR 324/73 stwierdza , że "... co do pojęcia usiłowania nieudolnego poglądy przedstawicieli nauki nie są jednolite. Interes społeczny jednak wymaga, aby konsekwencje prawne wynikające z usiłowania nieudolnego popełnienia przestępstwa stosować tylko do tych sprawców, których metody działania obiektywnie i realnie nie stanowią groźby dla zagrożonego dobra. Może to być wynikiem braku określonego dobra w zasięgu działania sprawcy lub użycia przez niego środka nie nadającego się do popełnienia przestępstwa". Usiłowanie nieudolne z powodu użycia środka nie nadającego się do wywołania zamierzonego skutku następuje wówczas, gdy znaczny stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu wynika z właściwości i zamiaru sprawcy, a nie ze sposobu jego działania" (...) "Nieudolne usiłowanie dokonania przestępstwa w rzeczywistości nie zagraża chronionemu przez prawo dobru, przeciwko któremu jest ono skierowane". Natomiast konkretnie i słusznie w wyroku z dnia 29 listopada 1976, sygn.. akt I KR 196/76, OSNKW 1977/6/61), Sąd Najwyższy wyraził pogląd nadal aktualny i zasługujący na pełną akceptację, a w myśl którego "... Nie można mówić o usiłowaniu nieudolnym wówczas, gdy w momencie wszczęcia działania sprawcy dokonanie przestępstwa było obiektywnie możliwe (choćby nawet szanse realizacji zamiaru sprawcy były niewielkie), a dopiero później - w wyniku włączenia się nie sprzyjających okoliczności - realizacja zamiaru sprawcy okazała się niemożliwa ze względu na brak przedmiotu nadającego się do dokonania przestępstwa lub ze względu na to, że okazało się, iż sprawca użył środka nie nadającego się do wywołania zamierzonego skutku. W takim bowiem wypadku usiłowanie jest "udolne", a jedynie z przyczyn obiektywnych sprawcy nie udało się zrealizować swojego zamiaru" . Warto też wskazać wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 27 lipca 2000 r. , sygn. akt II AKa 146/00, Prok.i Pr.-wkł. 2001/3/2, Biul.SAKa 2000/3/2 z którego wynika, że trudno zgodzić się z wywodami apelacji, iż przypisany oskarżonym czyn nie wyczerpał znamion przestępstwa z art. 13 § 1 k.k. w zw. z art. 163 § 1 pkt 1 k.k., gdyż niewątpliwie nie można w tym przypadku mówić o usiłowaniu nieudolnym, jako że z opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wynika w sposób jednoznaczny, iż stosowany środek w postaci butelki z łatwopalnym płynem jak najbardziej nadawał się do wywołania skutku w postaci pożaru i aczkolwiek rzeczywiście tenże nie nastąpił, to jednak nie można mówić tu o braku obiektywnych środków do jego wywołania, a jedynie o szczęśliwym zbiegu okoliczności. Z kolei w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 20 grudnia 2012 r. , sygn. akt II AKa 215/12 LEX nr 1237947 słusznie stwierdzono, że jeśli niemożliwość dokonania czynu zabronionego nie jest wynikiem błędu sprawcy co do okoliczności stanowiących znamię typu czynu zabronionego, a za taki błąd nie można traktować braku możliwości dokonania czynu zabronionego przez konkretnego sprawcę, w konkretnych okolicznościach ze względu na brak koniecznych do tego umiejętności czy niedyspozycję w chwili czynu wywołaną np. nietrzeźwością, to nie sposób uznać takiego zachowania za usiłowanie nieudolne zabójstwa, bowiem usiłowania nieudolnego z art. 13§ 2 k.k. nie można utożsamiać z "nieudolnością usiłowania". Za takim stanowiskiem przemawia także pozostawienie w art. 13 § 2 k.k. wąskiego zakresu usiłowania nieudolnego, gdyż ustawodawca nie zdecydował się potraktować za usiłowanie nieudolne także sytuacji, gdy brak możliwości dokonania czynu zabronionego wynika z niezdatnego sposobu zachowania się sprawcy, jakie to rozwiązanie było w projekcie z 1990 r. do k.k. z 1997 r.

W świetle dokonanych w niniejszej sprawie ustaleń faktycznych, nie ulega wątpliwości, że oskarżony zmierzała bezpośrednio do zabicia swojej żony poprzez podłożenie pod jej samochodem ładunku wybuchowego, który miał wybuchnąć w czasie poruszania się po drodze. Nie ulega wątpliwości, że materiał wybuchowy zawarty w urządzeniu skonstruowanym przez oskarżonego był niebezpieczny dla życia. Jego wybuch tuż przy człowieku byłby w stanie spowodować śmiertelne obrażenia. Oskarżony nie umieścił bowiem w tym urządzeniu omyłkowo substancji, która nie była w stanie wybuchnąć. Umieścił proch zdolny do wybuchu i spowodowania śmierci człowieka. Potem całe urządzenie z materiałem wybuchowym umieścił pod pojazdem, a dokładnie w okolicy baku z paliwem, którego opary są wybuchowe. Podczas eksperymentu okazało się, że wybuch nie uszkodził baku. Nie sposób jednak pominąć okoliczności, w których według zamiaru oskarżonego wybuchł miał nastąpić. Ważny jest nie tylko bowiem użyty środek, ale także okoliczności jego użycia. Na przykład ktoś przytrzymuje dłonią drugą osobę za kark. Same użycie dłoni nie określi, co rzeczywiście może się stać. Istotne bowiem są okoliczności tego użycia. Gdy ktoś trzyma za kark osobę stojącą na „wolnym powietrzu” nie zrobi jej większej krzywdy. Jeśli jednak przytrzymuje za kark ofiarę, która ma zanurzoną głowę pod woda, to z łatwością może spowodować jej śmierć przez utopienie. Zatem istotne jest w sprawie, kiedy wybuchł miał nastąpić Oskarżonemu nie chodziło o spowodowanie wybuchu, gdy pojazd ofiary byłby zaparkowany. Taki wybuch byłby skojarzony od razu z zamachem, a oskarżony z powodu konfliktu z żoną byłby pierwszym podejrzanym o jego zorganizowanie. Oskarżonemu chodziło o dokonanie „zbrodni doskonałej”. Żona miała ponieść śmierć co prawda od wybuchu, jednak w pojeździe znajdującym się w ruchu. Oskarżony zakładał, że w takiej sytuacji jej śmierć nie będzie kojarzona z wybuchem lecz ze zdarzeniem drogowym. W ten sposób ze swej perspektywy miał na raz odnieść dwie korzyści: śmierć żony i stworzenie mylnego u innych wyobrażenia, że była ona skutkiem zdarzenia drogowego a nie zamachu. Fakt, że wybuch materiału podłożonego pod pojazdem pojazdu, nie zmienia tego, że śmierć kierującej była w dalszym ciągu możliwa. Wybuch stanowiłby zdarzenie nagłe, niespodziewane, nietypowe dla udziału w ruchu lądowym, o silnym oddziaływaniu na kierującego. Nagłość wybuchu, zaskoczenie i stres nim wywołane, z łatwością doprowadziłoby przeciętnego kierowcę do braku należytego panowania nad pojazdem choć na krótką chwilę, a to wystarczałoby do zjechania pojazdu poza wytyczony kierunek jazdy i spowodowania sytuacji mogącej z łatwością doprowadzić do śmierci kierowcy, jak zderzenia np. z drzewem na poboczu, pojazdem jadącym naprzeciwko, czy zjechaniem na pobocze i spowodowanie „dachowania” albo wskutek gwałtownego hamowania pojazd z tylu mógłby wjechać w samochód pokrzywdzonej. Zatem urządzenie skonstruowane przez oskarżonego, zawierające materiał wybuchowy niebezpieczny dla życia, mające być użyte w trakcie ruchu pojazdu, było w stanie spowodować śmierć człowieka. W tej sprawie jednak nie doszło do wybuchu. Nie było to jednak spowodowane tym, że urządzenie oskarżonego nie zawierało materiału zdolnego do wybuchu niebezpiecznego dla człowieka. Taki materiał niebezpieczny wybuchowy oparty na bazie prochu czarnego w tym urządzenie tkwił. Do wybuchu nie doszło, gdyż oskarżony użył budzika słabej jakości, którego wskazówki czy wskazówka nie domknęła obiegu mającego doprowadzić do zainicjowania zapłonu . To uchybienie mogło już istnieć w momencie montownia zegara do urządzenia, mogło do niego też dojść w takcie jazdy na skutek stanu drogi i oddziaływania jej na pojazd w ruchu i wstrząsami na zegar. Z korzyścią dla oskarżonego przyjętą wersję pierwszą. Zatem oskarżony składając urządzenie wybuchowe użył zegara, który nie był w stanie zainicjować wybuchu. Nie spowodowało to jednak, że sam materiał wybuchowy umieszczony pod pojazdem przestał być groźny dla życia człowieka. Trzeba pamiętać, że on tkwił pod pojazdem będącym w ruchu. Podczas jazdy mogło dojść do wstrząsów czy przejeżdżania nad przeszkodą, które to mogły zainicjować wybuch bez udziału zegara. Skutki takiego wybuchu nie różniłyby się od skutków wybuchu zainicjowanego przez sprawny zegar. Zatem materiał wybuchowy znajdujący się pod poruszającym pojazdem pokrzywdzonej wciąż stanowił zagrożenie dla jej życia. To szczęśliwy zbieg okoliczności spowodował, że nie doszło do wybuchu w czasie jazdy. Nie nastąpiły wstrząsy ani nie znalazły się na torze jazdy takie przeszkody, które podczas przejazdu nad nimi, mogły zainicjować wybuch. Wystarczyłoby, że taka przeszkoda znalazłaby na drodze, albo kierująca obrałaby taki tor jazdy, że wstrząsy byłyby bardziej konkretne (np. wjechanie w nierówność), co mogłoby zainicjować wybuch. Poza tym to brak doświadczenia i umiejętności spowodował, że oskarżony użył zegara, który jak się okazało nie zainicjował wybuchu. Jednak oskarżony wytworzył materiał wybuchowy zdolny do wybuchu i umieścił go w urządzeniu pod pojazdem. Materiał ze swej istoty stanowił w przypadku wybuchu zagrożenie dla znajdującego się w pobliżu człowieka. Umieszczone urządzenie wybuchowe pod pojazdem wskutek wybuchu było w stanie spowodować zdarzenie drogowe skutkujące śmiercią kierującej. Tylko korzystny zbieg okoliczności spowodował, że nie doszło do wybuchu. Ofiara miała szczęście, że obrała taki tor jazdy, który nie doprowadził do zainicjowania wybuchu, np. fragmentem drogi powodującym wstrząs inicjujący wybuch. Gdyby zegar był wysokiej jakości, doszłoby do wybuchu przyrządu wybuchowego. Natomiast sam zegar nie jest rzeczą zagrażającą życiu, lecz został użyty do zainicjowania wybuchu materiału, który był niebezpieczny dla życia. Oskarżony posłużył się materiałem wybuchowym, który ze swej istoty nadawał się do spowodowania śmierci żony. Nie doszło do niej z innych powodów niż brak materiału mogącego go spowodować w czasie udziału pokrzywdzonej w ruchu drogowym. Oskarżony nieumiejętnie posłużył się materiałem wybuchowym, gdyż do zainicjowania wybuchu zastosował zegar, który okazał się nieprzydatny w sposobie odpalenia substancji wybuchowej. Jednak ładunek pod pojazdem wciąż zagrażał ofierze, gdyż wstrząs podczas jazdy mógł zainicjować wybuch. Zatem brak skutku w postaci śmierci ofiary wynikał z niezdatnego sposobu posłużenia się przez oskarżonego materiałem wybuchowym niebezpiecznym dla życia poprzez użycie słabej jakości zegara mającego zainicjować wybuch, a także z szczęśliwego zbiegu okoliczności, gdyż w dalszym ciągu obiektywnie mogło wskutek wstrząsu na drodze do zamknięcia obiegu skutkującego wybuchem. Należy zauważyć, że ustawodawca nie zdecydował się potraktować za usiłowanie nieudolne sytuacji, gdy brak możliwości dokonania czynu zabronionego wynika z niezdatnego sposobu zachowania się sprawcy. Warto jeszcze raz podkreślić, że ze względu na umieszczenie materiału wybuchowego pod pojazdem, który był w ruchu, mogło dość do wybuchu w związku z niefortunnym przemieszczaniem się (np. najechanie na przeszkodę czy wjechanie na nierówność),do czego nie doszło tylko wskutek korzystnego zbiegu okoliczności. Zatem należało stwierdzić, że działanie oskarżonego spełniało znamiona usiłowania udolnego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w chwili rozpoczęcia działania, dokonanie przestępstwa (realizacja zamiaru) było możliwe, bowiem materiał wybuchowy użyty przez oskarżonego był przydatny do realizacji celu, a użycie słabej jakości zegara nie uchylało obiektywnej możliwości zainicjowania wybuchu chociażby wstrząsami pojazdu podczas jazdy, do czego nie doszło wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczność.

Z zebranych danych wynika, że oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim spowodowania śmierci pokrzywdzonej. Chciał jej śmierci. Jest to sensowne z perspektywy sytuacji, w której znalazł się oskarżony. Miał motyw, by pozbawić ją życia. Oskarżony kochał pokrzywdzoną. Mieli syna. Dbał też o jej córkę. Nagle pokrzywdzona nie chciała dalej z nim żyć. Zdecydowała się na rozwód. Tym samym niszczyła świat, który odpowiadał oskarżonemu. Tracił kochaną kobietę. Ta już go nie akceptowała. Miała o nim negatywne zdanie. Wywoływało to silne emocje u oskarżonego. Rozwód spowodowałby też zmianę w relacjach z synem, z którym miał stały kontakt. Powodowałby ograniczenie czy wręcz zniwelowanie kontaktów z córką oskarżonej. Natomiast oskarżony był zżyty z dziećmi. Poza tym rozwód mógłby doprowadzić do wyprowadzenia się oskarżonego z domu, który znajdował się na nieruchomości stanowiącej własność pokrzywdzonej. Zatem świat, który odpowiadał oskarżonemu, ulegał destrukcji. Za to wszystko w jego ocenie odpowiadała pokrzywdzona. Nadto relacje między małżonkami były coraz bardziej napięte i wzajemnie sobie uprzykrzali życie. To wywoływało u oskarżonego negatywne emocje względem żony, co sam przyznał w postępowaniu przygotowawczym. Śmierć żony uwolniłaby go od tych emocji. Kobieta, którą kochał, pozbawiona życia nie związałaby się z innym mężczyzną. Wówczas oskarżony nadal zajmowałby się ich synem. Być może mieszkałby dalej w tym samym domu. Zatem zgon pokrzywdzonej był dla oskarżonego „dobrodziejstwem”. Należało jednak spowodować śmierć w taki sposób, by nie kojarzono jej jako skutek zabójstwa lecz wynik nieszczęśliwego zdarzenia. Taką śmierć należało więc zaplanować. Pomysł z ładunkiem wybuchowym podłożonym pod pojazdem będącym w ruchu był idealny według oskarżonego. Oskarżony więc konstruuje bez wymaganego zezwolenia przyrząd wybuchowy zawierający materiał wybuchowy na bazie czarnego prochu. Zapoznaje się w Internecie z tematyką dotyczącą materiałów i urządzeń wybuchowych. Konstruuje przyrząd wybuchowy w warunkach domowych stosownie do swych możliwości. Sam przy tym naraża się na pozbawienie życia, gdyż popełnienie błędu mogło spowodować wybuch w czasie konstruowania urządzenia wybuchowego. Podkłada ten przyrząd pod samochód w okolicach baku. Tym samym daje wyraz temu, że przyjmuje, iż wybuch ładunku spowoduje też zapłon paliwa. Podłącza te urządzenie do żyłki, która ma się zerwać w momencie wyruszenia pojazdu. Od chwili wyruszenia pojazdu uruchomiony zostanie mechanizm mający doprowadzić do wybuchu w trakcie jazdy pojazdu. W tych okolicznościach oczywistym jest, że oskarżony chciał spowodować wybuch pod pojazdem, a konsekwencja miała być konkretna - śmierć żony, która ten pojazd prowadziła. Żona miała ponieść śmierć w pojeździe znajdującym się w ruchu, który wskutek wybuchu z łatwością doprowadziłby do zdarzenia drogowego, na przykład zjechałby z właściwego toru jazdy czy został najechany przez samochód będący za nim. Oskarżony zakładał, że w takiej sytuacji jej śmierć nie będzie kojarzona z zamachem lecz ze zdarzeniem drogowym. W ten sposób ze swej perspektywy miał na raz odnieść dwie korzyści: śmierć żony i stworzenie mylnego u innych wyobrażenia, że była ona skutkiem zdarzenia drogowego a nie zabójstwa. W tym stanie rzeczy oczywistym jest, że oskarżony chciał śmierci pokrzywdzonej. Był na tyle zdeterminowany, że konstruując urządzenie wybuchowe sam narażał się na śmierć, gdyby doszło wskutek błędu do przypadkowego wybuchu. Ostatecznie jednak do śmierci pokrzywdzonej nie doszło wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczności. Oczywiście oskarżony posłużył się czarnym prochem, stanowiący materiał wybuchowy miotający, który umieścił w przyrządzie wybuchowym, skoro skonstruował urządzenie służące do zainicjowania wybuchu czarnego prochu. W konsekwencji należało stwierdzić, że swym zachowaniem wyczerpał znamiona z art. 13 §1kk w zw. z art. 148 §2 pkt 4kk w zw. z art. 171 §1kk w zw. z art. 11 §2kk.

Sąd wymierzając karę za czyn określonego rodzaju ma powinność wymierzenia z jednej strony kary efektywnie spełniającej związane z nią cele społeczne, z drugiej zaś strony kary zindywidualizowanej, to jest takiej, która w odniesieniu do tego konkretnego sprawcy popełniającego czyn przestępny, będzie zgodna z zasadami zapisanymi przez ustawodawcę w treści przepisu art. 53 k.k. Zatem takiej kary, która będzie sprawiedliwościową odpłatą, która spełniać będzie funkcję zabezpieczającą, funkcję właściwego kształtowania prawnej świadomości społeczeństwa, funkcję wychowawczą i funkcje prewencyjne, a zarazem jej rodzaj i stopień surowości będzie uwzględniał rozmiary winy sprawcy czynu zabronionego i stopień społecznej szkodliwości czynu jemu przypisanego (ocenianej przez pryzmat wskazań zawartych w art. 115 § 2 k.k.). Przy ocenie orzeczenia o karze, sąd ma powinność uwzględniania również tzw. ogólnoustrojowych zasad odnoszących się do sądowego wymiaru kary, a w szczególności zasady sprawiedliwości społecznej i zasady równości wobec prawa. Z jednej strony należało uwzględnić okoliczności niekorzystne dla oskarżonego. Działał z zamiarem bezpośrednim. Planował pozbawienie życia pokrzywdzonej. Potrzebował bowiem czasu, by zdobyć stosowną wiedzę i skonstruować przyrząd wybuchowy, który ostatecznie zmyślnie umieścił pod pojazdem ofiary w taki sposób, by do wybuchu doszło po wyruszeniu w trasę. Był na tyle zdeterminowany, że konstruując urządzenie wybuchowe sam narażał się na śmierć, gdyby doszło wskutek błędu do przypadkowego wybuchu. Oskarżony zaplanował całość akcji przestępczej, żeby śmierć żony nie była kojarzona z zamachem lecz ze zdarzeniem drogowym. W ten sposób ze swej perspektywy miał na raz odnieść dwie korzyści: śmierć żony i stworzenie mylnego u innych wyobrażenia, że była ona skutkiem zdarzenia drogowego a nie zabójstwa. Oskarżony liczył na dokonanie zbrodni doskonałej, że śmierć żony nie będzie kojarzona z zabójstwem. Tym samym dał wyraz swej osobowości, że gdy chodzi o jego własny interes jest zdolny pozbawić innego człowieka najcenniejszego dobra jakim jest życie, a nadto potrafi czynić to w sposób metodyczny, zaplanowany, dążąc do tego, by śmierci nie skojarzono z zabójstwem. Oskarżony, uznał, że żona, którą kochał, z powodu chęci rozwodu z nim stała się jego problemem życiowym, powodującym u niego negatywne emocje, musi ponieść śmierć. W dążeniu do tego celu nie liczył się też z innymi negatywnymi konsekwencjami, które dotknęłyby inne osoby. Nie przeszkadzało mu, że śmierć żony oznacza utratę matki przez ich dziecko, które także kochał. Nie miało znaczenia dla niego, że wskutek zdarzenia drogowego spowodowanego wybuchem inni uczestnicy ruchu drogowego mogą doznać obrażeń ciała, nawet śmiertelnych. Zatem w dążeniu do celu, jakim była śmierć żony, okazał się bezwzględny, nie licząc się też ze zdrowiem i życiem innych zupełnie przypadkowych osób. Ważne było osiągnięcie zamierzonego celu bez względu nawet na krzywdy innych przypadkowych osób.

Należy też wskazać na okoliczności łagodzące dla oskarżonego. W chwili czynu nie był karany (k. 91,773). Jego zachowanie przestępcze zostało zrealizowane tylko w fazie usiłowania wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczności. Ostatecznie pokrzywdzona nie doznała fizycznych obrażeń ciała. Oskarżony potrafił też do tej pory należycie funkcjonować w społeczeństwie. Kochał i zajmował się synem. Zajmował się też córką pokrzywdzonej. Wykonywał właściwie pracę. W życiu zawodowym był zdolny do nawiązywania pozytywnych relacji. Nie odnotowano z jego strony powodowania zakłóceń życia sąsiedzkiego. W areszcie zachowuje się poprawnie (k. 774). Jego decyzja o zabiciu żony zrodziła się w związku z jej zapowiedzią o rozwiedzeniu się z nim oraz w realiach coraz bardziej konfliktowej atmosfery między nimi. Oskarżony nie jest płatnym zabójcą dokonującym egzekucje na nieznanych sobie osobach. Nie chciał też pozbyć się żony, bo poznał nową kobietę, z którą chciał sobie ułożyć życie kosztem żony. Chęć zabicia żony powstała po prostu w atmosferze narastającego konfliktu miedzy małżonkami.

Te wymienione wyżej pozytywne dane jednak nie są w stanie zaprzeczyć temu, że oskarżony dopuszczając się przypisanego mu czynu swą postawą wykazał, ze jest osobą zdolną do wysoce negatywnych działań względem innego człowieka, nawet skutkujących śmiercią, gdy ten wywoła u niego negatywne doznania, nie spełniając jego oczekiwań. Wobec tego na podstawie art. 14§1 kk w zw. z art. 148 §2kk w zw. z art. 11§3kk ostatecznie wymierzono oskarżonemu karę 15 lat pozbawienia wolności. W ocenie sądu taka kara nie przekracza stopnia zawinienia oskarżonego, jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu, spełni swe wymogi w zakresie prewencji szczególnej i ogólnej. Winna też spełnić swe funkcje w zakresie kształtowani świadomości prawnej społeczeństwa i uświadamia, że nie pobłaża się osobom, które atakują cudze życie. Taka kara powinna spowodować, że oskarżony przemyśli swe zachowanie, wyciągnie właściwe wnioski, by w przyszłości nie myślał o wyrządzeniu komukolwiek krzywdy.

Dla zrealizowania w pełni celów kary, nałożono na oskarżonego na podstawie art. 41 a §1 kk zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów przez okres 15 lat. Stosując ten środek karny i jego zakres uwzględniono zarówno wyżej wskazane okoliczności łagodzące jak i obciążające. Oskarżony chciał zabić swą żonę. Wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczności fizycznie jej się nic nie stało. Jednak wyrządził jej krzywdę psychiczną. Do dziś żona się go boi. Tym samym zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej jest jak najbardziej racjonalny. Sprawca dzięki temu powinien zrozumieć naganność swego zachowania względem pokrzywdzonej, by już nigdy jej ani innej osobie żadnych krzywd nie zamierzał wyrządzić. Nadto dzięki temu zakazowi pokrzywdzona nie będzie narażona na doznawanie nieprzyjemnych odczuć psychicznych związanych z osobą, która chciała ją zabić.

Ponadto na podstawie art. 46 §1kk nałożono na oskarżonego obowiązek uiszczenia kwoty 10 000 zł na rzecz pokrzywdzonej A. R. tyłem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Co prawda pokrzywdzonej nie został wyrządzony żaden uszczerbek fizyczny, jednak czyn oskarżonego wywołał u niej mocne przeżycia psychiczne. Mąż chciał ją zabić i to w sposób przemyślany. Nie przeszkadzało mu w tym, że jest matka ich syna. Spowodowało to u niej silny stres psychiczny, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Nawet dziś obawia się oskarżonego, mimo że jest on pozbawiony wolności. Kwota 10000 zł jest adekwatna do zaistniałych okoliczności. Jej zasądzenia ma oparcie w art. 448 kc.

Na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej oskarżonemu kary pozbawienia wolności zaliczono okres tymczasowego aresztowania od dnia 12 czerwca 2017 roku godzina 16:10

Na podstawie art. 627 kpk zasądzono od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe oraz zgodnie z art. 2 ust. 6 ustawy o opłatach w sprawach karnych z dnia 23.06.1973r. obciążono go opłatą w wysokości 600 zł .