Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 53/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 24 października 2013 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie w Wydziale III Karnym w składzie:

Przewodniczący:

Sędzia:

SSO Beata Marczewska

SSR Maciej Czajka /del. spr./

Ławnicy:

Włodzimierz Jastrzębski

Elżbieta Nowak

Józef Nowak

Protokolant:

Sekr.sądowy Magdalena Bator

przy udziale Prokuratora Prokuratury Rejonowej w M.: Marcina Batko

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach: 16 kwietnia 2013 roku, 24 kwietnia 2013 roku, 29 maja 2013 roku, 20 czerwca 2013 roku, 11 września 2013 roku, 17 października 2013 roku;

sprawy:

1/ M. D. (1), syna W. i B. zd. H., urodz. (...) w M.

2/ P. S. (1), syna J. i M. zd. K., urodz. (...) w M.

oskarżonych o to, że: w nocy z 26/27 czerwca 2011 r. w J. woj. (...), działając wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia S. P. (1), używając przemocy polegającej na przewróceniu w/wym. na ziemię, zadawaniu uderzeń i kopaniu w okolice klatki piersiowej i głowę, skakaniu na klatkę piersiową, duszeniu przez uciskanie klatki piersiowej – kolankowanie – zabrali w celu przywłaszczenia pieniądze w kwocie 800 zł., przy czym na skutek zadanych pokrzywdzonemu uderzeń i kopnięć spowodowali u niego obrażenia w postaci licznych otarć i podbiegnięć krwawych oraz ran tłuczonych głowy, otarć i podbiegnięć krwawych na tułowiu i kończynach, wybroczyny w spojówkach, złamanie kości twarzoczaszki, krwawienie podpajęczynówkowe, liczne złamania żeber, złamanie mostka, odmę opłucną, krwawienie do jamy opłucnej, rozedmę zanikową płuc, a przez unieruchomienie klatki piersiowej spowodowali zgon wyżej wymienionego pokrzywdzonego przez uduszenie, przy czym M. D. (1) zarzucanego mu czynu dopuścił się w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 1 roku kary pozbawienia wolności, którą odbywał w okresie od 13.04.2001 r. do 11.04.2009 r., będąc uprzednio skazanym za umyślne przestępstwa podobne w warunkach art. 64 § 1 kk wyrokiem łącznym Sądu Rejonowego w O. Wydział II Karny z dnia 4 września 2007 r. sygn. akt II K 94/07, zaś P. S. (1) zarzuconego mu czynu dopuścił się w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 6 miesięcy kary pozbawienia wolności, orzeczonej za umyślne przestępstwo podobne wyrokiem Sądu Rejonowego w M. Wydział II Karny z dnia 4 kwietnia 2007 r. sygn. akt II K 258/06, którą odbywał w okresie od 18.10.2009 r. do 17.09.2010 r.,

tj. o przestępstwo z art. 148 § 1 kk i art. 280 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 64 § 2 kk w stosunku do oskarżonego M. D. (1), a w stosunku do P. S. (1) o przestępstwo z art. 148 § 1 kk i art. 280 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 64 § 1 kk

I.  uznaje oskarżonych M. D. (1) i P. S. (1) za winnych popełnienia czynu polegającego na tym, że w nocy z 26/27 czerwca 2011 r. w m. J. woj. (...), działając wspólnie i w porozumieniu, w celu dokonania rozboju na S. P. (1), i działając w zamiarze bezpośrednim ciężkiego uszkodzenia ciała, po uprzednim przewróceniu go na podłogę uderzali go pięściami i kopali po głowie, a także po tułowiu, jednocześnie dociskając go – poprzez uciskanie jego klatki piersiowej – do podłogi, w wyniku czego spowodowali u niego obrażenia w postaci licznych otarć i podbiegnięć krwawych oraz ran tłuczonych głowy, otarć i podbiegnięć krwawych na tułowiu i kończynach, wybroczyn w spojówkach, złamania kości twarzoczaszki, niewielkiego krwawienia podpajęczynówkowego, a nadto bardzo licznych złamań rusztowania kostnego klatki piersiowej, w tym 26 złamań żeber i złamanie mostka, odmy opłucnej, krwawienia do jamy opłucnej i rozedmy zanikowej płuc, co stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu, a następnie dokonali kradzieży stanowiących jego własność pieniędzy w kwocie 800 zł., przy czym oskarżony M. D. (1) czynu tego dopuścił się będąc uprzednio skazany w warunkach art. 64 § 1 kk, po odbyciu łącznie co najmniej jednego roku kary pozbawienia wolności i w ciągu 5 lat po odbyciu w całości – w okresie od dnia 05 października 2000 r. do dnia 06 kwietnia 2001 r. i od dnia 13 kwietnia 2001 r. do dnia 11 kwietnia 2009 r. – kary łącznej 8 (ośmiu) lat i 8 (ośmiu) miesięcy pozbawienia wolności orzeczonej wyrokiem łącznym Sądu Rejonowego w O. z dnia 4 września 2007 r. sygn. akt II K 94/07 na podstawie m.in. kary 4 (czterech) lat i 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności wymierzonej wyrokiem Sądu Rejonowego w O. z dnia 27 grudnia 2004 r. sygn. akt II K 456/03, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w K. z dnia 31 stycznia 2006 r. sygn. akt IX Ka 1024/05, za przestępstwo z art. 280 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk, zaś oskarżony P. S. (1) czynu tego dopuścił się w ciągu 5 lat po odbyciu w części – w okresie od dnia 18 października 2009 r. do dnia 17 września 2010 r., kiedy to został warunkowo przedterminowo zwolniony z odbycia jej reszty – kary 1 (jednego) roku pozbawienia wolności wymierzonej wyrokiem Sądu Rejonowego w M. z dnia 04 kwietnia 2007 r. sygn. akt II K 258/06 za umyślne przestępstwo podobne, bo za występek z art. 278 § 1 kk, co stanowi w odniesieniu do oskarżonego M. D. (1) zbrodnię z art. 280 § 2 kk i art. 156 § 1 pkt 2 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 64 § 2 kk, zaś w odniesieniu do oskarżonego P. S. (1) zbrodnię z art. 280 § 2 kk i art. 156 § 1 pkt 2 kk w zw. z art. art. 11 § 2 kk w zw. z art. 64 § 1 kk, i za to na mocy art. 280 § 2 kk przy zastosowaniu art. 11 § 3 kk oskarżonemu M. D. (1) wymierza karę 12 (dwunastu) lat pozbawienia wolności, zaś oskarżonemu P. S. (1) wymierza karę 8 (ośmiu) lat pozbawienia wolności;

II.  na mocy art. 63 § 1 kk na poczet wymierzonych kar pozbawienia wolności zalicza:

a/ oskarżonemu M. D. (2) – okres tymczasowego aresztowania w niniejszej sprawie od dnia 27 czerwca 2011 r. do dnia 24 października 2013 r., zaś

b/ oskarżonemu P. S. (1) – okres tymczasowego aresztowania w niniejszej sprawie od dnia 27 czerwca 2011 r. do dnia 10 maja 2012 roku oraz od dnia 10 kwietnia 2013 roku do dnia 13 czerwca 2013;

III.  na mocy art. 29 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 26 maja 1982 r. prawo o adwokaturze zasądza od Skarbu Państwa:

a/ na rzecz adw. A. S. – Kancelaria Adwokacka w K. Al. (...), tytułem zwrotu kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu oskarżonemu M. D. (1), kwotę 4354,20 zł. (cztery tysiące trzysta pięćdziesiąt cztery złotych, 20/100), w tym kwotę 814,20 (osiemset czternaście złotych, 20/100) tytułem podatku VAT, oraz

b/ na rzecz adw. M. S. (1) – Kancelaria Adwokacka w K., ul. (...), tytułem zwrotu kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu oskarżonemu P. S. (1), kwotę 4354,20 zł. (cztery tysiące trzysta pięćdziesiąt cztery złotych, 20/100), w tym kwotę 814,20 (osiemset czternaście złotych, 20/100) tytułem podatku VAT;

IV.  na podstawie art. 624 § 1 kpk i art. 17 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jedn. Dz. U. z 1983 r. Nr 49 poz. 223 z późn.zm.) zwalnia oskarżonych od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w całości.

Sygn. akt III K 53/13

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 24 października 2013 roku

I.  Rozważania co do faktów

1.  Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Od dnia 25 czerwca 2011 roku, od wczesnych godzin przedpołudniowych oskarżeni M. D. nazywany przez znajomych (...) i P. S. (1) pili alkohol. Obaj oskarżeni zamieszkiwali w tzw. barakach socjalnych w m. J. koło M.. Spożywali oni głównie wódkę w różnych miejscach i w różnym towarzystwie.

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 667/t. IV - zeznania świadka J. S. 240v./t.II, k. 718v./t. IV, k. 1419-1420/t. VIII )

Między innymi wieczorem oskarżeni wraz z innymi sąsiadami brali udział w imprezie towarzyskiej z okazji imienin ojca oskarżonego P. S. (1), połączonych z zaległymi urodzinami tego oskarżonego, która odbywała się przed barakiem nr (...)(w którym mieszka oskarżony P. S. (1)).

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 667/t. IV - zeznania świadka J. S. 240v./t. II, k. 718v./t. IV, k. 1419-1420, t. VIII)

Następnego dnia tj. 26 czerwca 2011 roku rano oskarżeni znów rozpoczęli dzień od spożywania alkoholu, w tym m.in. w mieszkaniu sąsiada K. B. (1), który to pił wtedy razem z nimi. Przez jakiś czas towarzyszyła im wówczas także J. S. (2) – sąsiadka z baraku obok.

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 76/t. I, k. 99/t. I, k. 119/t. I, k. 667/t. IV, - zeznania świadków: K. B. k. 62/t. I, k. 721/t. IV, k. 1417-1418, t. VIII; R. N. k. 31-31v./t. I, (...)- (...), t. VIII, i J. S. 240v./t. II, k. 717/t. IV, k. 1419-1420, t. VIII)

Pijąc alkohol cały dzień z przerwami, wieczorem spożywali go u oskarżonego M. D..

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 99/t. I, k. 119/t. I, k. 667/t. IV; - zeznania świadków: R. N. k. 31-31v./t. (...)- (...), t. VIII, i J. S. 240v./t. II, k. 1419-1420, t. VIII)

Kiedy skończyła im się wódka postanowili zakupić kolejną butelkę na nieodległej stacji benzynowej. Problem jednak polegał na tym, że nie mieli już pieniędzy. Wtedy to oskarżony M. D. stwierdził, że „trzeba iść załatwić jakieś pieniądze”, jednocześnie poddając pomysł, aby w tym celu poszli do S. P. i te pieniądze mu zabrali.

(dowód: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 97-98/t. I, k. 119/t. I, k. 321/t. II)

S. P. (1) mieszkał po sąsiedzku, bo podobnie jak M. D. w baraku numer(...)pod numerem(...)Był on w wieku 65 lat, mieszkał on samotnie, gdyż był rozwiedziony i został eksmitowany z domu żony. Wszyscy natomiast wiedzieli, że w związku ze sprawą o podział majątku mógł posiadać gotówkę po wygranej sprawie, zwłaszcza że wcześniej zakupił drogi telewizor i sprzęt do odbioru telewizji satelitarnej. Był on nałogowym alkoholikiem, ale nie miał z nikim zatargów i był człowiekiem kulturalnym i spokojnym.

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I, k. 321/t. II; - zeznania świadków: R. N. k. 31/t. I, (...)- (...), t. VIII, k. 684- 684v./t. IV; J. S. k. 240v./t. II, k. 718v./t. IV, k. 1419-1420, t. VIII; M. G. k. 45v./t. I, k. 1382-1383v./t. VIII i częściowo K. P. k. 335v./t. II, k. 745-745v./t. V, k. 1419 v. – 1420/t. VIII)

Oskarżeni wiedzieli także, że pokrzywdzony w okolicy 25 dnia każdego miesiąca otrzymywał rentę.

(dowód: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 98/t. I)

Oskarżony P. S. (1) zaakceptował propozycję M. D. udania się do (...) i „załatwienia jakichś pieniędzy”. Następnie przygotowani na zdobycie pieniędzy także w sposób przestępny udali do mieszkania pokrzywdzonego.

(dowód: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I)

Ponieważ drzwi mieszkania pokrzywdzonego od dłuższego czasu były zepsute mogli oni tam wejść bez żadnych problemów. Oskarżeni wiedzieli o tym, podobnie jak i inni mieszkańcy. W związku z tym około godz. 21:00-21:30, oskarżeni weszli do mieszkania S. P..

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia oskarżonego złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126a (w odpisie) - zeznania świadka R. N. 31-31v./t. I, k. 682/t. IV, k. 683v./t. IV, 1368-1369, t. VIII; - protokół oględzin miejsca zdarzenia (w odpisie na k. 9a-9c/t. I, materiał poglądowy do protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 162-184/t. II.

Po wejściu do mieszkania zauważyli oni, że S. P. (1) siedzi na łóżku. Oskarżony M. D. od razu po wejściu uderzył pokrzywdzonego z pięści w twarz, w wyniku czego upadł on na podłogę obok tego łóżka. Jednocześnie zażądał do niego, żeby „dawał kasę”, na co ten odparł mu, że nie ma (tzn. pieniędzy). W reakcji z kolei na to, oskarżony M. D. klęknął kolanami na klatce piersiowej pokrzywdzonego po czym zaczął go bić pięściami po głowie i twarzy, do momentu kiedy pokrzywdzony nie przestał stawiać oporu. Oskarżony P. S. (1), przyglądał się temu i nie protestował.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie; - pośrednio zeznania świadków: K. B. k. 62/t. I, k. 721v./t. IV, k. 1417-1418, t. VIII; D. N. k. 688v./t. IV, k. 1369v.-1370/t.VIII; G. M. k. 45v./t. I, k. 723/t. IV, k. 1382-1383v./t. VIII; R. N. k. 32/t. I, k. 682/t. IV, 1368-1369, t. VIII, i A. J. k. 719-719v./t. IV, 1420v.- (...), t. VIII; - bluza dresowa koloru popielatego z kapturem i granatowymi lampasami na rękawach, zapinana na suwak, z napisem z przodu (...) k. 110-111/t. ; - koszulka typu „T-shirt” k. 19-21/t. I; - protokół oględzin rzeczy k. 112-113/t. I; - opinia z zakresu badań genetycznych k. 363-377/t. II; - protokół sądowo-lekarskich oględzin i sekcji zwłok pokrzywdzonego k. 241-244v./t. II, k. 253-259/t. II; - częściowo opinia biegłych sądowych lekarzy k. 496-497v./t. III, k. 748v.-750v./t. V, k. 1253-1255/ t. VII).

Pod wpływem nacisku kolanami na klatkę piersiową przez oskarżonego M. D., pokrzywdzony dusił się, z uwagi na unieruchomienie klatki piersiowej i jej zgniatanie.

(dowód: opinia biegłych sądowych lekarzy k. 496-497v./t. III, k. 748v.-750v./t. V, k. 1253-1255/ t. VII, k. 1568-1569/ t. VIII).

Kiedy pokrzywdzony przestał stawiać opór, oskarżony M. D. nakrył go kołdrą (tak, że wystawały mu spod niej tylko nogi), i kazał oskarżonemu P. S. (1), by go przytrzymał, ponieważ sam miał zamiar poszukać pieniędzy.

Oskarżony P. S. wykonał polecenie w ten sposób, że przykucnął obok pokrzywdzonego i swoim prawym przedramieniem przycisnął oskarżonego, żeby nie wstawał.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie; - protokół sądowo-lekarskich oględzin i sekcji zwłok pokrzywdzonego k. 241-244v./t. II, k. 253-259/t. II; - protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 5-9v./t. I - materiał poglądowy do protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 162-184/t. II)

Wtedy oskarżony M. D. zaczął szukać w mieszkaniu pokrzywdzonego pieniędzy. Znalazł je w kwocie 800 zł. w jednej z filiżanek, skąd je zabrał i schował do kieszeni.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie;- pośrednio zeznania świadka K. B. k. 62/t. I, k. 721v./t. IV, k. 1417-1418, t. VIII )

Następnie polecił P. S., aby przestał trzymać pokrzywdzonego i go puścił, jednocześnie nakazując pokrzywdzonemu, żeby nie wstawał i się nie ruszał. P. S. wykonał polecenie M. D..

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie)

Wtedy jednak pokrzywdzony zaczął krzyczeć i wołać o pomoc. W związku z tym oskarżony M. G.-D. ponownie zarzucił na niego kołdrę, i znów zaczął kopać go nogami po głowie i całym tułowiu. Także w ten sposób, że kopnięcia te zadawał mu w głowę i klatkę piersiową z góry.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119-120/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie; - pośrednio zeznania świadków: K. B. k. 62/t. I, k. 721v./t. IV, k. 1417-1418, t. VIII; D. N. k. 688v./t. IV, k. 1369v.-1370/t. VIII; G. M. k. 45v./t. I, k. 723/t. IV, k. 1382-1383v./t. VIII; R. N. k. 32/t. I, k. 682/t. IV, 1368-1369, t. VIII, i A. J. k. 719-719v./t. IV, 1420v.- (...), t. VIII; - para butów koloru brązowego ze sznurówkami z napisem na językach i wewnątrz „(...)” k. 19-21/t. I; - opinia z zakresu badań genetycznych k. 363-377/t. II; - protokół sądowo-lekarskich oględzin i sekcji zwłok pokrzywdzonego k. 241-244v./t. II, k. 253-259/t. II; - opinia uzupełniająca biegłego sądowego lekarza k. 496-497v./t. III, k. 748v.-750v./t. V, k. 1253-1255, t. VII, k. 1567-1569, t. IX; - protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 5-9v./t. I; - materiał poglądowy do protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 162-184/t. II)

Widząc co robi M. D. oskarżony P. S. (1) po chwili zwrócił się do niego, by przestał już kopać pokrzywdzonego, bo go zabije, na co ten, nie przerywając kopania go, powiedział tylko: „Chuj z nim, jak go puszczę to się będzie darł”.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I; wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie eksperymentu procesowego k. 126/t. I w odpisie; pośrednio zeznania A. J.: k. 238/t. II, zeznania D. N. k. 48b-48c w odpisie)

Kiedy pokrzywdzony przestał się ruszać oskarżony M. D. przestał go kopać, następnie wyrwał ze ściany kabel-przedłużkę, mówiąc, żeby P. S. związał pokrzywdzonego – na co ten odpowiedział, że nie będzie wiązał martwej osoby.

(dowód: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119-120/t. I)

Następnie oskarżeni wyszli z jego mieszkania, przy czym oskarżony M. D. zabrał wtedy ze sobą znalezione tam wcześniej pieniądze w kwocie 800 zł, którymi podzielił się z P. S..

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119-120/t. I - pośrednio zeznania świadków: K. B. k. 62/t. I, k. 721v./t. IV; D. N. k. 688v./t. IV, k. 1369v.-1370/t.VIII; G. M. k. 45v./t. I, k. 723/t. IV, k. 1382-1383v./t. VIII; R. N. k. 32/t. I, k. 682/t. IV, 1368-1369, t. VIII, i A. J. k. 719-719v./t. IV, 1420v.- (...), t. VIII; - protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 5-9v./t. I ; materiał poglądowy do protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 162-184/t. II

W wyniku dociskania pokrzywdzonego do podłogi poprzez uciskanie kolanami jego klatki piersiowej przez oskarżonego M. D. doznał on bardzo licznych złamań rusztowania kostnego klatki piersiowej, w tym 26 złamań żeber i złamanie mostka, odmy opłucnej, a nadto przez bicie i kopanie pokrzywdzonego S. P. (1), krwawienia do jamy opłucnej i rozedmy zanikowej płuc, obrażeń w postaci licznych otarć i podbiegnięć krwawych oraz ran tłuczonych głowy, otarć i podbiegnięć krwawych na tułowiu i kończynach, wybroczyn w spojówkach, złamania kości twarzoczaszki, niewielkiego krwawienia podpajęczynówkowego, co stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu.

(dowody: - częściowo protokół sądowo-lekarskich oględzin i sekcji zwłok pokrzywdzonego k. 241-244v./t. II, k. 253-259/t. II; - opinia uzupełniająca biegłego sądowego lekarza k. 496-497v./t. III, k. 748v.-750v./t. V, (...)- (...)t. VII, 1567-1569, t. IX; - protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 5-9v./t. I; - materiał poglądowy do protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 162-184/t. II)

Po wyjściu z mieszkania pokrzywdzonego oskarżeni udali się na stację paliw (...), gdzie oskarżony M. D. wyrzucił do kontenera na śmieci swoją, zabrudzoną krwią pokrzywdzonego bluzę dresową koloru popielatego z kapturem i granatowymi lampasami na rękawach, zapinaną na suwak, z napisem z przodu (...), i umył ręce.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 98-99/t. I, k. 119/t. I; - pośrednio zeznania świadka K. B. k. 62/t. I, k. 721v./t. IV, k. 1417-1418, t. VIII; - bluza dresowa koloru popielatego z kapturem i granatowymi lampasami na rękawach, zapinana na suwak, z napisem z przodu (...) k. 110-111/t. I; - protokół oględzin rzeczy k. 112-113/t. I; - opinia z zakresu badań genetycznych k. 363-377/t. II)

Po zakupie wódki oskarżeni poszli z nią do domu oskarżonego P. S. (1), gdzie następnie wypili ją razem z innymi jeszcze osobami.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 98/t. I [częściowo], k. 119-120/t. I)

Wtedy oskarżony M. D. poszedł do K. B. (1) i poprosił go o to, by ten udał się z nim na stację paliw i kupił mu tam kolejną butelkę wódki. Idąc razem na stację oskarżony M. D. powiedział K. B. (1), że „chyba zabił S. P. (3) z bloku (...)dodając do tego, że „chyba jest już po chłopie”, że „strasznie charczał”. Poinformował go również wtedy, że w mieszkaniu pokrzywdzonego nie był sam, tylko z oskarżonym P. S. (1). Nadto jeszcze wspomniał mu coś o pieniądzach w kwocie 800 zł., jednocześnie dając mu banknot o nominale 100 zł., żeby kupił za te pieniądze alkohol, jakieś napoje, piwo i papierosy. Tak też się stało, po czym obaj wrócili do mieszkania oskarżonego P. S. (1).

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119/t. I - zeznania świadka K. B. k. 62/t. I, k. 721-721v./t. IV, k. 722v./t. IV, k. 1417-1418, t. VIII; - zapis z nagrania monitoringu zainstalowanego na stacji paliw (...)w J. 568 z dnia 27 czerwca 2011 r. z godz. 01:08-01:15, utrwalonego na nośniku w postaci płyty CD-R, zalegającej w aktach sprawy k. 196a/t. II)

W czasie, gdy M. D. i K. B. byli na (...). S., powiedział swojej matce M. S. (2) to, co stało się wcześniej z ich udziałem w mieszkaniu pokrzywdzonego S. P. (1), mówiąc, także, że „tego nie chciał”, że „do wszystkiego się przyzna” i że „weźmie to wszystko na siebie”.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119-120/t. I; - zeznania świadków: K. B. k. 62-63/t. I, k. 721v./t. IV; pośrednio zeznania R. N. k. 32/t. I, k. 682-682v./t. IV, 1368-1369, t. VIII, i D. N. k. 47v.-48/t. I, k. 686v./t. IV, k. 1369v.-1370/ t. VIII).

Kiedy wszyscy spotkali się w mieszkaniu S., M. D. powiedział, żeby nikomu o tym nie mówił, na co P. S. oświadczył, że „weźmie to na siebie” i żeby „się nie przejmował”.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 119-120/t. I; - częściowo zeznania świadka K. B. k. 63/t. I, k. 721v./t. IV)

Kiedy zaś oskarżeni wypili jeszcze trochę wódki, usnęli obok siebie w kuchni.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 120/t. I; - zeznania świadka K. B. k. 63/t. I, k. 1417-1418, t. VIII)

Ponieważ oskarżony P. S. (1) nie mógł spać - obudził się około 4.20 rano, wyszedł z mieszkania i udał się do mieszkającej obok R. N. (2). Tam oznajmił jej, że „On nie żyje”, dodając na jej pytanie o kogo chodzi, że (...) . Następnie wypowiedział słowa „zabiliśmy go”, a ponieważ ze względu na stan upojenia nie można było się z nim porozumieć poszedł z powrotem do siebie.

(dowody: - wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 120/t. I; - zeznania świadka R. N. k. 32/t. I, k. 682/t. IV, k. 683/t. IV, 1368-1369, t. VIII).

Po chwili do mieszkania R. N. (2) przyszła K. J. (1) siostra oskarżonego P. S., która zamieszkiwała razem z nim, ich matką M. S. i dziećmi i poprosiła, aby uspokoić awanturującego się P.. W tym celu R. N. (2) obudziła syna D., który poszedł do mieszkania S. i tam w jego obecności oskarżony P. S. mówił, że „zabili S.”, „prosiłem, żeby przestał bić, ale on nie słuchał”, „ja tego nie chciałem”. Oskarżony na zmianę wpadał w szał i płakał. Następnie D. N. (2) wracając do swojego mieszkania zobaczył, że rzeczywiście drzwi do mieszkania pokrzywdzonego są otwarte i widać jego nogi. Następnie zaś wszyscy, tj. on. K. J. (1), dzieci i M. S. (2) poszli do mieszkania R. i D. N. (2). Wówczas M. S. (2) potwierdziła wszystko co mówił P. S.. Na jej prośbę R. N. zadzwoniła na Policję.

(dowody: - częściowo zeznania świadka R. N. k. 32/t. I, k. 682/t. IV, k. 683/t. IV, 1368-1369, t. VIII, zeznania D. N. k. 47-48/t. I, k. 1369v.-1370/t.VIII).

P. S. wcześniej napisał także do swojej byłej dziewczyny A. J. sms-a, w którym poprosił ją o to, by spotkała się z nim, zanim uda się do pracy, a kiedy około 6 rano do tego doszło powiedział jej wtedy, że „zabili go na śmierć”, dodając, że „rozjebaliśmy mu głowę i wygląda jak płaszczka”. Mówił jej wtedy także, że „tego nie chciał”, że „jakby się dało, to by cofnął czas”.

(dowody: - częściowo wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 120/t. I; - zeznania świadka A. J. k.238v./t. I, k. 719-719v./t. IV, 1420v.- (...), t. VIII)

Także oskarżony M. D., mówił m.in. że pokrzywdzony „Jest rozjebany jak płaszczka, rozwaliłem mu mordę i wygląda jak żaba”.

(dowód: - zeznania świadka D. N. k. 688v./t. IV, k. 1369v.-1370/t.VIII)

Po tym zaś, jak opuścił mieszkanie oskarżonego P. S. (1), oskarżony M. D. pobiegł do mieszkającej po sąsiedzku G. M. (1) i poprosił ją o to, by w przypadku, gdyby pytała się o niego policja, skłamała, że przez cały poprzedni dzień był u niej w mieszkaniu i malował je oraz tynkował, jednocześnie dodając do tego, że „zabiliśmy podsieca” (jak niektórzy z sąsiadów mówili na pokrzywdzonego S. P. (1), gdyż był on grzybiarzem).

(dowody: - zeznania świadków: G. M. k. 45v./t. I, k. 723/t. IV, k. 1382-1383v./t. VIII i J. S. k. 717v./t. IV, k. 1419-1420, t. VIII)

Następnie oskarżeni zostali zatrzymani przez przybyłych na miejsce zdarzenia funkcjonariuszy Policji, przy czym oskarżony P. S. został zabrany przez pogotowie ze względu na znaczny stan upojenia alkoholowego.

(dowody: - protokoły zatrzymania osób k. 11/t. I, k. 23/t. I, zeznania świadka A. O. k. 1415-1415v./ t. VIII, zeznania M. T. k. 1415v.- (...) t. VIII)

Oskarżony M. D. (1) (urodz. (...)) -bezdzietny kawaler nie posiada na swoim utrzymaniu żadnych osób, o wykształceniu zawodowym - ślusarz. Przed osadzeniem go w areszcie śledczym, utrzymywał się z prac dorywczych. Nadużywał alkoholu po którym był niespokojny, drażliwy i denerwował się. Znajdując się w takim stanie zachowywał się również agresywnie wobec innych osób.

(dowody: - oświadczenie oskarżonego złożone do protokołu przesłuchania go w charakterze podejrzanego k. 80-81/t. I, - wywiad kuratora sądowego k. 226-227/t. II)

Oskarżony M. D. w przeszłości był wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu, w tym m.in. za przestępstwa z art. 210 § 1 dkk (wyrokiem Sądu Rejonowego w M. z dnia 5 marca 1997 r. sygn. akt II K 232/96) i art. 280 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk (wyrokiem Sądu Rejonowego w O. z dnia 27 grudnia 2004 r. sygn. akt II K 456/03, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w K. z dnia 31 stycznia 2006 r. sygn. akt IX Ka 1024/05 ), za które wymierzone mu kary pozbawienia wolności odbył w takim rozmiarze, że przypisanego mu niniejszym wyrokiem czynu dopuścił się po odbyciu łącznie co najmniej jednego roku kary pozbawienia wolności i w ciągu 5 lat po odbyciu w całości – w okresie od dnia 05 października 2000 r. do dnia 06 kwietnia 2001 r. i od dnia 13 kwietnia 2001 r. do dnia 11 kwietnia 2009 r. – kary łącznej 8 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, orzeczonej wobec niego wyrokiem łącznym Sądu Rejonowego w O. z dnia 4 września 2007 r. sygn. akt II K 94/07 na podstawie m.in. kary 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności wymierzonej mu wyrokiem Sądu Rejonowego w O. z dnia 27 grudnia 2004 r. sygn. akt II K 456/03, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w K. z dnia 31 stycznia 2006 r. sygn. akt IX Ka 1024/05, za przestępstwo z art. 280 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk.

(dowody: - dane o karalności oskarżonego k. 821-822/t. V; - odpisy prawomocnych wyroków sądowych k. 230-231/t. II, k. 232-235/t. II, k. 236/t. II, k. 271b/t. II, k. 279-298/t. II)

Oskarżony P. S. (1) (urodz. (...)) bezdzietny kawaler nie posiadając na swoim utrzymaniu żadnych osób – bez zawodu o wykształceniu podstawowym. Przed tymczasowym aresztowaniem utrzymywał się z prac dorywczych. W miejscu swego zamieszkania posiada opinię pozytywną. Nie nadużywał bowiem alkoholu, zachowując się poprawnie, aczkolwiek zdarzało się, że kiedy już sobie wypił, to swoją agresję wyładowywał na przedmiotach. W minionym czasie, wskutek doznanego zawodu miłosnego, podjął jedną próbę samobójczą, w wyniku której był następnie hospitalizowany przez kilka dni w Centrum (...) s.c. w M., a w związku z czym przepisany miał lek (...), stosowany w psychiatrii w charakterze leku normotynicznego, to jest wyrównującego nastrój i łagodzącego zaburzenia emocjonalne, który jednak zażywał nieregularnie.

(dowody: - zeznania świadków: R. N. k. 683v./t. IV; D. N. k. 687v.-688/t. IV, k. 1369v.-1370/t.VIII; J. S. k. 718-718v./t. IV; A. J. k. 238v./t. II, k. 720v./t. IV, 1420v.- (...), t. VIII; G. M. k. 723v.-724/t. IV, k. 1382-1383v./t. VIII; - wywiad kuratora sądowego k. 223-224/tom II; - dokumentacja z przebiegu leczenia oskarżonego P. S. z (...) s.c. w M. k. 731-734/t. IV; - opinia biegłych sądowych psychiatrów V. B. i A. B. k. 792-796/t. V)

P. S. (1) był także karany za przestępstwa przeciwko mieniu, m.in. wyrokiem Sądu Rejonowego w M. z dnia 13 kwietnia 2006 r. sygn. akt II K 89/05 za ciąg przestępstw z art. 279 § 1 kk, oraz wyrokiem Sądu Rejonowego w M. z dnia 4 kwietnia 2007 r. sygn. akt II K 258/06 za przestępstwo z art. 278 § 1 kk, za które wymierzoną mu karę pozbawienia wolności w rozmiarze 1 roku odbył w części w okresie od dnia 18 października 2009 r. do dnia 17 września 2010 r., kiedy to został warunkowo przedterminowo zwolniony z odbycia jej reszty.

(dowody: - dane o karalności oskarżonego k. 819/t. II; - odpisy prawomocnych wyroków sądowych k. 305-307/t. II, k. 308-311/t. II, k. 312-314/t. II)

M. D. i P. S. (1) są przeciętnie inteligentni, z wskaźnikami na pograniczu i w obszarze patologii organicznej (P. S.), byli w pełni poczytalni, rozumieli znaczenie swojego czynu i mogli nim kierować, a upojenie alkoholowe, w którym się znajdowali nie było upojeniem na podłożu patologicznym ani innym atypowym. M. D. wykazuje organiczne zaburzenia osobowości i zachowania (z cechami osobowości dyssocjalnej).

(dowody: - opinie sądowo-psychiatryczne V. B. i A. B. k. 404-406/t. II, k. 408-408b/t. II, k. 792-796/t. V; - opinie sądowo-psychologiczne k. 357-358/tom II, k. 360-361/t. II)

2. Stanowisko oskarżonych do stawianych im zarzutów.

Przesłuchiwany w toku postępowania przygotowawczego trzykrotnie, oskarżony M. D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień (wyjaśnienia oskarżonego M. D. k. 80-82/t. I, k. 88-89/t. I, k. 328-330/t. II). Także na rozprawie głównej (przesłuchiwany przez sąd w postępowaniu toczącym się za pierwszym razem – 662-662 v./ t. IV, jak i w postępowaniu ponownym – k. 1368/ t. VII) oskarżony M. D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania.

Oskarżony P. S. (1) przesłuchiwany w śledztwie po raz pierwszy (w dniu 28 czerwca 2011 r.) nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Wyjaśnił, że w niedzielę 26 czerwca 2011 r. po godz. 21:00, razem z M. D., (nazywanym (...)), spożywał wódkę. Wówczas w ich towarzystwie przebywali jeszcze jego matka, brat i siostra oraz kolega jego brata z O.. Tego dnia na pewno jednak nie było go w mieszkaniu S. P. (1), natomiast – z tego, co wiadomo mu od niego samego – był tam K.. Z kolei w dniu 27 czerwca 2011 r. po godz. 4:00 „chyba” był w mieszkaniu R. N. (2), przy czym nie pamięta już po co. Nikomu jednak nie mówił, że „ zabili S. ”, natomiast „ mogło mu się gdzieś wyrwać”, że „ S. na pewno nie żyje”. Prawdą jest jednak, że (...) chwalił się przed nim, że załatwił pieniądze od S., niemniej on sam nie był wtedy w mieszkaniu S. P. (1) (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 74-77/t. I).

Słuchany z kolei na posiedzeniu sądu w przedmiocie wniosku prokuratora o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania (drugie przesłuchanie), ponownie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, oświadczając kolejno, że podczas pierwszego przesłuchania, które miało miejsce poprzedniego dnia, nie powiedział wszystkiego, gdyż bał się M. D., albowiem ten oznajmić mu miał, że „ zdechnie w kryminale, jak coś komuś powie”. Dalej wyjaśnił, że w niedzielę był u niego w domu, gdzie razem pili piwo, natomiast potem K. zaproponował mu, by poszli się przejść. Następnie oskarżony siedział na ławce przed blokiem, a (...) gdzieś poszedł i nie było go przez ok. 10-15 minut. Kiedy zaś wrócił powiedział do niego, że „przekopał S. i chyba go zabił”, w związku z czym muszą „spierdalać na (...). Wtedy też oskarżony podszedł od strony drogi do okna mieszkania pokrzywdzonego, przez które zobaczył go „jak leży na ziemi koło łóżka i wystawały mu tylko nogi”. Ponieważ wystraszył się - uciekł stamtąd, nie zawiadamiając jednak o tym Policji, z obawy przed drugim z oskarżonych.

Później razem z (...) udał się stację paliw znajdującą się w pobliżu miejsca ich zamieszkania, przy (...) (prawdopodobnie miało miejsce ok. godz. 21:00). Na tej stacji kupili l litr wódki, a nadto (...), dwie paczki papierosów marki „N.. Płacił za to (...), który wyciągnął wtedy z kieszeni banknot 200 zł., mówiąc do oskarżonego, że ma jeszcze więcej pieniędzy od S.. (...) miał zabrać te pieniądze z mieszkania S.. Po dokonaniu zakupów obaj oskarżeni poszli do siebie do domu, gdzie następnie razem spożywali wódkę, w towarzystwie matki P. S.M. S. (2) oraz jego siostry K. J. (1) i brata M. S. (4) oraz kolegi brata o imieniu A.. Kiedy zaś wypili już tę wódkę, (...) wyjął pieniądze i dał je bratu oskarżonego – M. S. (4), żeby ten poszedł po kolejny litr wódki, na tę samą stację. Tak też się stało, a kiedy M. S. (4) wrócił do domu z wódką, wypili ją w tym samym towarzystwie,

Następnie (...) poszedł do siebie do domu, natomiast oskarżony, siedząc i rozmawiając ze swoją matką powiedział jej wtedy co się stało, tzn., że „ K. zabił S. ”.

Rano z kolei udał się do swojej sąsiadki z drugiego budynku, tj. R. N. (2), której oznajmił, że „ S. nie żyje i żeby poszła zobaczyć do jego mieszkania”. Poza tym spotkał się jeszcze wtedy ze swoją byłą dziewczyną A. J., której również powiedział, że S. nie żyje. Nie ujawnił jej jednak wówczas, kto go zabił. Później natomiast poszedł do siebie do domu, gdzie położył się spać, ale wtedy przyjechała Policja i został zatrzymany.

(...) mówił oskarżonemu, że „ zdeptał tego S. i go skopał i deptał mu na głowę parę razy, bo on krzyczał”. Opowiadał mu nadto, że „ skopał S. po całym ciele, a S. jęczał”, zaś następnie „ położył na nim kołdrę i po nim skakał”. (...) poszedł natomiast do pokrzywdzonego po pieniądze, które chciał mu ukraść. Wszedł zaś wtedy do jego mieszkania przez drzwi, przy czym w rzeczywistości były one od dawna już wyłamane i dlatego były tylko tak oparte.

Oskarżony przekazał swoim najbliższym tylko to, co wcześniej powiedział mu (...). Nie mówił im natomiast czegoś takiego, że „ zabił S. ”, jak również nie powiedział im, że „ mówił D., by przestał bić S., ale on go nie słuchał”.

Jak przyznał dalej, zarówno on, jak i (...) wiedzieli, że pokrzywdzony otrzymuje rentę, którą dostaje 25-go każdego miesiąca. W mieszkaniu S. P. (1) oskarżony był zaś po raz ostatni w sobotę, kiedy to kupił dla niego 3 wina, na co ten dał mu 50 zł. Było to konkretnie w godzinach przedpołudniowych tamtego dnia. W niedzielę natomiast nie wchodził już do jego mieszkania.

Gdy (...) wrócił i powiedział mu, że „ zabił S. ”, wówczas zaglądnął do mieszkania pokrzywdzonego przez okno. Nie wiedział przy tym, czy poza pieniędzmi (...) zabrał coś jeszcze z mieszkania pokrzywdzonego. Nie wiedział również, gdzie pokrzywdzony przechowywał swoje pieniądze, przy czym w sobotę, gdy dawał mu pieniądze na zakupy, wyciągał je z kieszeni.

Oskarżonemu było natomiast wiadomo, że K. na tym (...)ie na którym byli razem wyrzucił do kontenera ze śmieciami swoją pokrwawioną bluzę”, która była „ bardzo pokrwawiona”. Nie widział jednak, czy (...) miał jakieś obrażenia po tej szarpaninie z pokrzywdzonym, aczkolwiek wiadomo mu, że miał pokrwawione ręce, gdyż mył je na tej stacji (...) (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 97-100/t. I).

W toku przeprowadzonej z nim w śledztwie wizji lokalnej (w dniu 29 czerwca 2011 r.), oskarżony wskazał na terenie stacji paliw (...)w J., na jej tyłach, kontener na śmieci jako miejsce, w którym oskarżony M. D. ukrył swoją zakrwawioną bluzę, w którą był ubrany w trakcie zajścia (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 110-111/t. I).

W trakcie kolejnego przesłuchania (z dnia 29 czerwca 2011 roku – trzecie przesłuchanie ) podtrzymał to, że był razem z M. D. na stacji (...) i że ten wyrzucił następnie swoją bluzę we wskazanym przez niego dzień wcześniej miejscu. Potwierdził także, że pił z M. D. alkohol, ale odmiennie wyjaśnił, że jednak był w mieszkaniu u pokrzywdzonego S. P. (1).

Było bowiem tak, że w niedzielę od rana wraz z M. D. pili alkohol. Spożywali go zaś u K. B. (1), po czym oskarżony wrócił do swojego domu. Z kolei ok. godz. 14:00-15:00 ponownie udał się do K. B. (1), by zobaczyć, co on robi. Wszedł wówczas do jego mieszkania, ale kiedy się zorientował, że ten śpi, wyszedł z powrotem na korytarz, gdzie z kolei spotkał (...), który to zaprosił go wtedy do siebie do domu na piwo.

Tam przebywali następnie przez jakiś czas, przy czym jak szli stamtąd do S. P. (1), to robiła się już szarówka, więc mogło to być ok. godz. 21:00. Na pomysł udania się do S. P. (1) wpadł natomiast (...). Kiedy bowiem skończył się im alkohol, a chcieli dalej pić, (...) powiedział, że trzeba iść załatwić jakieś pieniądze. Powiedział zaś konkretnie, żeby poszli do S., bo S. na pewno ma pieniądze.

Wtedy też udali się do mieszkania pokrzywdzonego, do którego weszli przez otwarte drzwi. Gdy zaś byli już w środku, pokrzywdzony, który siedział wówczas na łóżku, zapytał się ich, czego od niego chcą. Wówczas podszedł do niego K. i uderzył go w twarz, w wyniku czego spadł on na podłogę. Uderzając pokrzywdzonego w twarz (...) mówił przy tym do niego, żeby dawał kasę, ale ten odparł mu wówczas, że nie ma pieniędzy.

Kiedy zaś pokrzywdzony upadł na podłogę, (...) klęknął na jego klatce piersiowej swoimi nogami i szarpali się razem, a gdy pokrzywdzony po chwili się uspokoił, wtedy (...) przykrył go kołdrą i polecił oskarżonemu przytrzymywać go. (...) przykrył zaś pokrzywdzonego tą kołdrą konkretnie w ten sposób, że wystawały mu tylko nogi. Wtedy też oskarżony podszedł do leżącego na podłodze pokrzywdzonego i oparł się na jego klatkę piersiową, tzn. przykucnął i swoją ręką przycisnął jego klatkę piersiową, by ten nie wstawał.

W czasie, gdy oskarżony tak przytrzymywał S. P. (1), (...) zaczął szukać pieniędzy, które znalazł w jakiejś filiżance, po czym schował je do kieszeni. Z tego, co oskarżony dowiedział się później, była to kwota 800 zł. Po tym zaś, jak schował te pieniądze do kieszeni, (...) polecił oskarżonemu, by puścił S., co też uczynił, a wtedy (...) powiedział do pokrzywdzonego, by nie wstawał i nie ruszał się. Wówczas jednak pokrzywdzony odsunął kołdrę i zaczął krzyczeć coś w rodzaju sąsiedzi pomóżcie, więc (...) przykrył go ponownie kołdrą i zaczął go kopać. Kopał go konkretnie po żebrach i po głowie, stał na nim i nogą go deptał po klatce piersiowej i po głowie.

Widząc to, w pewnym momencie, oskarżony zaczął mówić do (...), żeby przestał, bo inaczej zabije pokrzywdzonego, ale wtedy ten odrzekł mu: „chuj z nim (tzn. pokrzywdzonym – przyp. S.O.)” oraz że „jak przestanie to S. będzie krzyczał”.

Kiedy natomiast (...) przestał już deptać pokrzywdzonego, wówczas oskarżony zauważył, że ten nie żyje. Przestał się bowiem ruszać i oddychać. Wtedy też opuścili mieszkanie pokrzywdzonego, udając się stamtąd na stację (...), po drodze na którą (...) przekazał mu pieniądze w kwocie 400 zł., zakazując mu zarazem informowania o tym kogokolwiek. Na tejże zaś stacji kupili wtedy wódkę marki (...) o poj. 0,5 l, przy czym po drodze na tę stację (...) wyrzucił bluzę do kontenera, a na stacji umył ręce.

Potem natomiast było tak, że obaj udali się do mieszkania oskarżonego, gdzie przebywali wówczas matka oskarżonego, jego siostra, brat i kolega brata. Oskarżony przyznał się przed swoją matką, że „zabili S.”. Potem z kolei zaczęli pić tę wódkę, którą zakupili na stacji paliw, prowadząc przy tym rozmowę na ten temat, tzn. jak to zrobić, żeby nie wyszło, że to oni dopuścili się tego czynu. Wtedy zaś oskarżony, przy wszystkich, powiedział, żeby (...) się nie przejmował, dodając jednocześnie do tego, że sam weźmie to wszystko na siebie.

Potem jeszcze brat oskarżonego był drugi raz na stacji i kupił drugi litr wódki, którą następnie także wypili, po czym (...) powiedział, że idzie do domu. Oskarżony nie mógł natomiast zasnąć, rozmyślając nad tym co się stało. Ostatecznie, ok. godz. 4 rano udał się do sąsiadki, mieszkającej w drugim budynku, której powiedział, że „zabili S.”. Ponadto spotkał się jeszcze ze swoją byłą dziewczyną A. J., której również o tym powiedział.

Odpowiadając natomiast na pytania oskarżony wyjaśnił nadto, że gdy (...) kopał pokrzywdzonego i po nim deptał, to wówczas ten wydobywał z siebie takie chrapliwe dźwięki. Poza tym zaprzeczył oskarżonemu temu, by miał naskakiwać na leżącego pokrzywdzonego z wersalki. S. P. (1), jak to wszystko się działo, to się szarpał.

Było zaś jeszcze tak, że na końcu, tzn. zanim wyszli od pokrzywdzonego, (...) wyrwał taki kabel – przedłużkę i chciał żeby oskarżony związał pokrzywdzonego tym kablem, czemu jednak się on się sprzeciwił stwierdzając, że przecież nie będzie wiązał martwej osoby, w konsekwencji czego odrzucił ten kabel na łóżko.

W trakcie zaś zajścia (...) nie tylko kopał S. P. (1), ale bił go też rękami. Gdy pokrzywdzony leżał, to stał nad nim i z góry zadawał kopnięcia w jego klatkę piersiową i głowę. Oskarżony mówił wprawdzie (...), żeby przestał, jednak ten wcale go nie słuchał. Zachowanie oskarżonego polegało natomiast na tym, że jedynie trzymał pokrzywdzonego w czasie, gdy ten leżał na podłodze, a (...) szukał pieniędzy. Oskarżony nie wezwał na miejsce zajścia pogotowania i Policji, bo się wystraszył.

W odpowiedzi z kolei na pytanie o to, dlaczego powiedział (...), że „weźmie całą winę na siebie”, oświadczył, że stało się tak dlatego, że ten powiedział mu, żeby nikomu nie mówił. Oskarżony mówił zaś, że zabili pokrzywdzonego, bo przecież też tam był (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 117-120/t. I).

Tak również wyjaśniał oskarżony w trakcie przeprowadzonej następnie z jego udziałem czynności oględzin miejsca zdarzenia połączonych z przesłuchaniem go w charakterze podejrzanego, skrótowo powtarzając poprzednie wyjaśnienia – czwarte przesłuchanie (wyjaśnienia oskarżonego P. S. utrwalone na stanowiącym załącznik do protokołu z przebiegu tej czynności k. 125-126v./t. I (protokół k. 126a odpis).

Przesłuchiwany z kolei w śledztwie po raz piąty, po ogłoszeniu mu postanowienia o uzupełnieniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów, inaczej, aniżeli poprzednio, tym razem przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, stwierdzając kolejno, że podtrzymuje swoje wcześniej złożone wyjaśnienia, co jednak następnie doprecyzował poprzez oświadczenie, że w istocie nie podtrzymuje jednak tych wyjaśnień, które złożył w dniu 28 czerwca 2011 r. będąc słuchanym przez Prokuratora, natomiast częściowo podtrzymuje wyjaśnienia złożone przed sądem w trakcie posiedzenia w przedmiocie zastosowania wobec niego tymczasowego aresztu, tzn. nie podtrzymuje tych wyjaśnień w zakresie, w jakim nie przyznał się przed sądem do popełnienia zarzucanego mu czynu, jak również w zakresie, w jakim podał, że nie było go w domu S. P. (1). Podtrzymał natomiast złożone wtedy wyjaśnienia w zakresie, w jakim mówił o piciu wódki w jego domu. Ponadto stwierdził, że podtrzymuje tamte wyjaśnienia także w tym zakresie, w jakim odpowiadał na pytania sądu i prokuratora, oprócz jednak tego, że siedział na ławce i nie był w mieszkaniu pokrzywdzonego. Poza tym podtrzymał swoje wyjaśnienia, które złożył w dniu 29 czerwca 2011 r. podczas przeprowadzonej z jego udziałem wizji lokalnej, jak również wyjaśnienia złożone w dniu 29 czerwca 2011 r. w trakcie przesłuchania go w Prokuraturze, a nadto wyjaśnienia, jakie złożył w związku z eksperymentem procesowym, w którym uczestniczył. Końcowo natomiast oświadczył, że nie ma już w sprawie nic więcej do dodania, poza tym jedynie, że żałuje tego, co zrobił (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 319-322/t. II).

Przesłuchiwany natomiast w śledztwie po raz ostatni (w dniu 17 listopada 2011 r. – szóste przesłuchanie) stwierdził oskarżony, że jakkolwiek przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu, to jednak nie podtrzymuje swoich wcześniejszych wyjaśnień.

Jak zaś wtedy stwierdził, w dniu zajścia poszedł do M. D., z którym wypił po piwie, proponując mu następnie, by udali się do pokrzywdzonego w celu zaciągnięcia u niego pożyczki w kwocie 50 zł. Gdy natomiast weszli wtedy do mieszkania S. P. (1), ten powiedział im, że nie ma pieniędzy, ale jak chcą, to może się z nimi napić, bo ma butelkę wódki. Kiedy pili alkohol, S. P. (1) zaczął podnosić pretensje o jakiś telewizor, który rzekomo mieli mu oni ukraść. Wtedy też wziął nóż, tzn. taki mały kozik z ostrzem o długości ok. 10 cm i „wyskoczył” z nim do oskarżonego. Chcąc zaś wyrwać mu ten nóż, oskarżony „niechcący chlasnął mu policzek”. Potem natomiast wpadł (tzn. oskarżony) w jakiś szał i zaczął uderzać pokrzywdzonego, kopał go, siadał na nim, bił pięściami po twarzy.

W tamtym zaś czasie M. D. po prostu siedział, a nawet chciał go odciągnąć od S. P. (1), ale było już za późno, bo pokrzywdzony już nie żył, przestał oddychać. Te natomiast pieniądze, które zostały przez nich zabrane pokrzywdzonemu, leżały obok jego łóżka, bo „wypadły S. to znaczy chyba mu wypadły”. Była to kwota 800 zł. Następnie obaj udali się na stację paliw, gdzie oskarżony podzielił pieniądze. Poza tym polecił też wtedy M. D., by ten wyrzucił bluzę, którą miał wówczas na sobie.

Odpowiadając z kolei na pytania wyjaśnił nadto, że w trakcie zdarzenia M. D. ani nie kopał pokrzywdzonego, ani też go nie bił, a tylko odepchnął go na początku tego zajścia. Krew pokrzywdzonego znalazła się zaś na odzieży M. D. dlatego, że chciał on podnieść go z podłogi, podejmując się tego, gdy już opuszczali jego mieszkanie.

Oskarżony zaprzeczył przy tym, jakoby ktokolwiek miał mu grozić na terenie Aresztu Śledczego, nadmieniając również, że nie kontaktował się z M. D.. Stwierdził jednak przy tym, że nie wie i nie potrafi wytłumaczyć tego, dlaczego wcześniej nie powiedział jak wyglądało w rzeczywistości zajście z udziałem pokrzywdzonego.

W odpowiedzi z kolei na pytanie o to, kto dusił pokrzywdzonego i w jaki sposób, stwierdził, że to on musiał go dusić, ale nie pamięta w jaki sposób. Ciało S. P. (1) było zaś owinięte w kołdrę, bo oskarżony wraz z M. D. przykryli je „już po fakcie przed wyjściem”.

Z tego, co oskarżony pamięta, to w czasie, gdy uderzał on pokrzywdzonego, M. D. siedział na wersalce, tej przy oknie. Dopiero „na końcu” M. D. podniósł ciało pokrzywdzonego, bo chciał sprawdzić, czy ten żyje. Oskarżony natomiast ciała tego nie podnosił (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 460-463/t. III).

Na rozprawie głównej oskarżony P. S. (1) przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, gdyż poczuwa się do odpowiedzialności za to przestępstwo. Odmówił jednak składania wyjaśnień, oświadczając, że podtrzymuje tylko swoje wyjaśnienia ze śledztwa z dnia 17 października 2011 r. (ostatnie szóste), w których przyjął odpowiedzialność za całe zajście na siebie.

Ustosunkowując się do wcześniej złożonych przez niego wyjaśnień, obszernie odnosząc się do nich, faktycznie wskazał, że nie są prawdziwe wszystkie te, w których obciążał M. D., gdyż „kłamał Panią prokurator”, „chciał się bronić”, „chciał zwalić winę na M. D.”, „w całości to zmyślił”.

Natomiast prawdą jest to, że wcześniej pili z M. D. wódkę, był w mieszkaniu pokrzywdzonego, był później na (...)ie, a bluza którą sam wyrzucił należała do niego (w tym zakresie nie podtrzymał swoich wyjaśnień z 17 listopada). On sam bił pokrzywdzonego, kopał go po klatce piersiowej i po głowie, ale nie naskakiwał na niego z wersalki. Przytrzymywał go jednak na podłodze i dociskał mu klatkę piersiową swoją prawą ręką, a ściślej prawym łokciem. Nie pamiętał przy tym, czy faktycznie było tak, że kiedy pili później wódkę, to mówił przy wszystkich, że „weźmie to wszystko na siebie, żeby K. się nie przejmował”.

Dodał, że w wyjaśnieniach z 17 listopada 2011 nie powiedział o wyjaśnieniach o tym, że dociskał także pokrzywdzonego łokciem do podłogi. Nie wie jednak dlaczego nie powiedział o tym w toku tamtego przesłuchania.

Szczegółowo indagowany o okoliczności, które podał w podtrzymanych wyjaśnieniach stwierdził, że pieniądze, które wzięli w trakcie zajścia pokrzywdzonemu S. P. (1) na pewno leżały koło łóżka, ale nie wie, czy wcześniej wypadły mu czy też nie, i skąd w ogóle się w tamtym miejscu wzięły.

Wprawdzie nie pamiętał, w co był ubrany tamtego dnia, niemniej wie na pewno, że ta bluza, która została znaleziona w kontenerze jest jego. Poza tym nie pamiętał także i tego, w co ubrany był wtedy M. D., jak również i tego, czy tamtego dnia pożyczał mu jakąś bluzę.

To on wystąpił z inicjatywą, żeby udać się do pokrzywdzonego. Chciał bowiem pożyczyć od niego pieniądze, co zresztą czynił już wcześniej, a miało to miejsce ze dwa, trzy razy. Faktycznie zaś było tak, że kiedy weszli tamtego dnia do mieszkania S. P. (1), oskarżony od razu zapytał się go o to, czy pożyczy mu pieniędzy, na co ten mu odpowiedział, że pieniędzy nie ma, ale jak chcą, to mogą się razem z nim napić. Wtedy zaczęli więc razem z nim pić wódkę, ale jak długo ją wówczas spożywali zanim doszło do zdarzenia, to tego już oskarżony nie pamiętał.

Potwierdził jednak to, że w pewnym momencie S. P. (1) wziął ze stołu nóż, po czym podszedł z tym nożem do niego, formułując zarazem pod jego adresem pretensje o telewizor. Wtedy zaś właśnie chciał mu wyrwać ten nóż, i wydaje mu się, że mu go wyrwał, ale również i tego dokładnie już nie pamiętał.

Nie wie też, co działo się później z tym nożem. Nie wie także, a właściwe tego nie pamięta, czy później tym nożem się posługiwał czy może posługiwał się nim S. P. (1). Nie umiał nadto określić ile ciosów zadał wtedy pokrzywdzonemu, na pewno jednak żadnego ciosu nie zadał mu wówczas M. D..

Ta szamotanina z pokrzywdzonym trwała zaś wtedy ok. 10-15 minut, przy czym nie był w stanie przypomnieć sobie, czy w tym czasie prosił on go o to, by przestał, i czy wołał kogoś o pomoc. Nie wiedział też oskarżony, jak w tym czasie zachowywał się oskarżony M. D. i nie był w stanie przypomnieć sobie, czy coś wtedy mówił.

Na pewno jednak było tak, że pokrzywdzonego zaczął dociskać łokciem do podłogi wtedy, jak on upadł, przy czym nie wie w istocie, po co to robił. Wydaje mu się jednak, że po tym, jak przestał go dociskać do podłogi, to jeszcze go uderzył, ale nie pamiętał, ile razy. Nie sprawdzał jednak, czy pokrzywdzony żyje, zrobił to natomiast M. D., który to – jak się oskarżonemu wydawało, bo i tego dokładnie już nie pamiętał – podszedł wtedy do niego i zaczął go ruszać.

Umknęło też oskarżonemu z pamięci i to, kto wtedy zabrał te pieniądze, które leżały na podłodze obok łóżka, na którym siedział wcześniej pokrzywdzony S. P. (1). W każdym jednak razie wcześniej nie widział on tych pieniędzy w tamtym miejscu, tzn. nie widział ich tam zanim doszło do tej „sytuacji ogólnej”, tzn. przed pobiciem pokrzywdzonego.

Poza tym nie pamiętał również oskarżony tego, jak poszedł do R. N. (2), natomiast do A. J. poszedł następnego dnia, jak już było rano, przy czym nie pamiętał dokładnie, jak przebiegała wtedy ich rozmowa. Wie jednak, że powiedział jej wtedy, że „ S. nie żyje”, a czy mówił jej coś więcej na temat jego śmierci, to tego również nie pamiętał, ale chyba tak było, a właściwie to tego nie wie. Nie był również w stanie przypomnieć sobie tego, czy dawał jej wtedy jakieś pieniądze, podobnie jak nie pamiętał, czy jakieś pieniądze dawał tamtej nocy lub następnego dnia komuś innemu.

Wydaje mu się natomiast, że tymi pieniędzmi, które zostały zabrane z mieszkania pokrzywdzonego podzielili się z M. D. po równo. Pieniądze te podzielił zaś „chyba” on sam. Nie pamiętał już jednak tego, kto te pieniądze zabrał wtedy z mieszkania S. P. (1).

O zajściu „chyba” powiedział swojej matce. Nie wie natomiast dlaczego później mówił tym wszystkim osobom, z którymi pili alkohol, że „ zabiliśmy S. P. (3)”.

Oskarżony M. D. nie groził mu w żaden sposób, a on sam nie odczuwał wobec niego strachu.

Słuchany przed sądem w postępowaniu ponownym przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania podtrzymując swoje wcześniejsze depozycje w takim kształcie jak zrobił to na poprzedniej rozprawie (wyjaśnienia P. S. k. 1366-1368, t. VIII).

Podsumowując wyjaśnienia oskarżonego składane w postępowaniu przygotowawczym należy wskazać, że były one zmienne. Nie oznacza to jednak, że nie można wychwycić w nich pewnej logiki, która pozwala na określenie charakterystycznych okoliczności zdarzenia.

Początkowo oskarżony zaprzeczał swojej obecności w miejscu zdarzenia (mieszkanie pokrzywdzonego), w pierwszych wyjaśnieniach negując swoją wiedzę o okolicznościach śmierci S. P.. Niemniej jednak już w ich trakcie zasygnalizował, że miał z tym związek M. D.

W kolejnych już (drugich), poszedł krok dalej, przyznając, że wie iż współoskarżony był w mieszkaniu u pokrzywdzonego, w czasie gdy on czekał na niego na zewnątrz, a następnie poszli na stację (...) po zakupy. Wówczas też M. D. miał mu szczegółowo opowiedzieć o okolicznościach zabójstwa, którego dokonał na S. P.. Później zaś dalej spożywali alkohol.

W trakcie następującej po przesłuchaniu wizji lokalnej wskazał na kontener, gdzie M. D. wyrzucił zakrwawioną bluzę. Natomiast nadal twierdził, że nie był w mieszkaniu pokrzywdzonego.

Następne jego wyjaśnienia (trzecie) były uzupełnieniem poprzednich. Relacje okoliczności zdarzenia, które miał znać z opowieści M. D. (jak przedstawił to w drugich wyjaśnieniach), tym razem przedstawił jednak jako naoczny ich świadek, podając jego cały przebieg i faktycznie przyznając się do udziału w zdarzeniu, choć wskazujący swoją rolę jako drugoplanową.

Czwarte wyjaśnienia (w trakcie „eksperymentu procesowego”) były zbieżne z trzecimi, a piąte zaś porządkującymi, mającymi na celu ostateczne sprecyzowanie jaki miała przebieg wizyta w mieszkaniu u S. P., gdy to wzywany do odniesienia się do poprzednich depozycji w rzeczywistości P. S. podtrzymał te, które były niesprzeczne z jego ostatnimi (a więc trzecimi i czwartymi).

Wszystkie powyższe wyjaśnienia ze względu na ich treść miały charakter pomawiający wobec M. D., gdyż to on miał być głównym sprawcą.

Spoglądając na ich ewolucję można stwierdzić, że była ona widoczna od całkowitego zaprzeczenia wiedzy o przebiegu zdarzenia, poprzez opis zdarzenia jaki miał uzyskać od M. D., do opisu już dokonanego jako bezpośredniego świadka, tego co się stało.

W odniesieniu zaś do zaangażowania poszczególnych osób w zdarzenie może je uszeregować od twierdzenia, że wyłącznym sprawcą śmierci pokrzywdzonego miał być oskarżony M. D. (pierwsze - k. 74-77/t. I i drugie przesłuchanie k. 97-99/t. I), do twierdzenia, że sprawcami śmierci byli wspólnie, ale z dominującą rolą współoskarżonego (trzecie - k. 117-120/t. I, czwarte - k. 125-126/t. I i piąte przesłuchanie - k. 319-322/t. II).

Wyjaśnienia P. S. złożone w trakcie ostatniego – szóstego przesłuchania w trakcie śledztwa w dniu 17 listopada 2011 roku, oraz na obu rozprawach były całkowicie odmienne (k. 662-662v/t. IV i 1368 t. VII). Odwołał wcześniejsze swoje depozycje i nie tylko wziął na siebie odpowiedzialność za całe zdarzenie, ale uzupełnił jego opis o takie charakterystyczne elementy, które wcześniej się nie pojawiły.

3. Dowody przeprowadzone w sprawie i ich znaczenie dla ustaleń faktycznych

Wiodącym dowodem w niniejszym postępowaniu są wyjaśnienia oskarżonego P. S., gdyż jest to jedyny naoczny świadek zdarzenia, który zdecydował się opowiedzieć jego przebieg, w sytuacji gdy M. D. odmówił podania jakichkolwiek informacji. Dlatego też jego wyjaśnienia stały się punktem odniesienia w konstruowaniu stanu faktycznego, bowiem stanowiły jedyny dowód opisujący dynamikę wydarzeń. Pozostałe dowody takie jak zeznania świadków, protokoły sporządzone w postępowaniu oraz opinie biegłych służyły głównie do weryfikacji prawdziwości tych wyjaśnień i ewentualnego ich uzupełnienia.

3. Ocena wyjaśnień oskarżonego - metodologia

Sąd dokonując oceny wyjaśnień oskarżonego P. S. oczywiście musiał wziąć pod uwagę całość złożonych przez niego oświadczeń. Niemniej jednak w logicznym podążaniu do celu, w postaci ostatecznego wniosku o wiarygodności lub też niewiarygodności przedstawionych relacji musiał uwzględnić, że w sprawie nie jest możliwym stwierdzenie, że są one wiarygodne w całości (tj. wszystkie) lub też w całości niewiarygodne. Wynika to z faktu, że wyjaśnienia te są w różnych fazach postępowania zasadniczo rozbieżne, a więc danie wiary jednej grupie wyjaśnień (pomawiających), musi powodować konsekwentnie niewiarygodność przeciwnych – i odwrotnie (oczywiście z zastrzeżeniem, że pewne poboczne elementy mogą być wiarygodne lub też niewiarygodne jednocześnie w obu wersjach, co jednak nie może mieć wpływu na zasadnicze kwestie).

Dlatego też przy uwzględnieniu niżej przyjętych kryteriów sąd ocenił odrębnie grupę wyjaśnień pomawiających, następnie tych, w których oskarżony odwołał wcześniejsze wyjaśnienia, i w końcu zestawił wyniki tej oceny, aby wskazać, które relacje zasługują na bycie źródłem dla ustaleń faktycznych.

3.1.1. Szczególne kryteria oceny wyjaśnień oskarżonego i ich waga.

Ocena wyjaśnień oskarżonego musi być dokonana w świetle wymogów art. 7 kpk. Jednakże szczególnej analizy wymagają wyjaśnienia, które choć w części mogą być zakwalifikowane jako pomówienie (czym w istocie są wyjaśnienia P. S. – zwłaszcza składane za pierwszymi pięcioma razami).

W orzecznictwie wskazuje się na następujące kryteria weryfikacji wyjaśnień mających charakter pomówienia (1) czy informacje tak uzyskane są przyznane przez pomówionego, (2) czy są potwierdzone innymi dowodami, choćby w części, (3) czy są spontaniczne, złożone wkrótce po przeżyciu objętych nimi zaszłości, czy też po upływie czasu umożliwiającego uknucie intrygi, (4) czy pochodzą od osoby bezstronnej, czy też zainteresowanej obciążeniem pomówionego, (5) czy są konsekwentne i zgodne co do zasady oraz szczegółów w kolejnych relacjach składanych w różnych fazach postępowania, czy też zawierają informacje sprzeczne, wzajemnie się wykluczające bądź inne niekonsekwencje, (6) czy pochodzą od osoby nieposzlakowanej czy też przestępcy, zwłaszcza obeznanego z mechanizmami procesu karnego, (7) czy udzielający informacji sam siebie również obciąża, czy też tylko przerzuca odpowiedzialność na inną osobę, by siebie uchronić przed odpowiedzialnością (tak np.: wyrok SA w Krakowie z dnia 7 października 1998 r., II AKa 187/98, KZS 1998/11/37, Lex nr 35269; tak też: wyrok SA w Poznaniu z dnia 6 listopada 2000 r., II AKa 431/00, Lex nr 535063).

Jak więc widać z powyższego, ocena powinna być dokonana z taką samą uwagą pod kątem ich pochodzenia (4 i 6), wewnętrznego układu (tj. merytorycznej treści oraz okoliczności uzasadniających ewentualne rozbieżności – wyżej wymienione punkty 3,5,7) jak i w kontekście innych dowodów (kontrola wyjaśnień poprzez inne środki dowodowe - punkty 1 i 2) (zob. także uchwała SN z dnia 17 kwietnia 2007 r., (...) 20/07, Lex nr 568905).

Warto jednakże zwrócić uwagę, że dla oceny pomówienia jako niewiarygodnego nie wystarczy udzielenie negatywnej odpowiedzi na którekolwiek z pytań badawczych postawionych w wyżej przytoczonym orzeczeniu. Mimo nawet kilku takich negatywnych odpowiedzi w istocie pomówienia mogą zostać ocenione jako wiarygodne, co wiąże się z możliwością prowizorycznego przypisania poszczególnym kryteriom odpowiedniej wagi w procesie oceny takiego środka dowodowego. I tak należy stwierdzić, że najistotniejsze są odpowiedzi na pytania z punktów 1 i 2, które statuują nakaz kontroli dowodu pomawiającego. Oznacza to, że np. nawet stwierdzenie różnorodności wersji, w przypadku istnienia innych dowodów potwierdzających jedną z nich ) pomawiającą), powoduje, że należy przydać jej przymiot wiarygodności. Przy tym oczywiście im większa ilość negatywnych odpowiedzi na pytania tym większa powinna być przeciwwaga okoliczności przemawiających za wiarygodnością.

W przypadku wyjaśnień oskarżonego P. S. przeanalizować należało je osobno, co do pomówienia współoskarżonego w zakresie jego obecności w czasie i miejscu zdarzenia, a osobno jeżeli chodzi o przebieg zdarzenia i faktyczny udział w nim M. D.. Powyższy podział jest uzasadniony tym, że obie te kwestie były przedstawiane przez P. S. niezależnie w każdej ze swych wersji wyjaśnień.

3.1.2. Właściwości oskarżonego jako osoby pomawiającej i stosunek pomawianego do pomówień (zagadnienie 1,4 i 6)

Jeżeli chodzi o odpowiedzi na wyżej sformułowane pytania „testowe” to co do tych, które odnoszą się do właściwości osoby pomawiającej i stosunku do tych pomówień przez pomawianego, negatywnych należałoby udzielić na pytania nr 1, 4 i 6.

Pomówienia nie zostały potwierdzone przez pomawianego, gdyż M. D. za każdym razem nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego czynu, a więc kwestionował swoje sprawstwo, choć jak niżej zostanie wywiedzione M. D. przyznał pewne faktu bezpośrednio po zdarzeniu (zagadnienie 1).

Pomówienia pochodzą od osoby karanej, obeznanej z mechanizmami procesu karnego, a one same mają znaczenie dla jego sytuacji procesowej, ma więc pomawiający interes w pomawianiu innej osoby, aby obciążyć go odpowiedzialnością za swój czyn (zagadnienie 4 i 6).

3.1.3. Obciążający charakter wyjaśnień (zagadnienie 7)

Czy udzielający informacji sam siebie również obciąża, czy też tylko przerzuca odpowiedzialność na inną osobę, by siebie uchronić przed odpowiedzialnością?

Niewątpliwie wyjaśnienia oskarżonego P. S. (w pierwszych pięciu przesłuchaniach) mają charakter obciążający M. D., przy czym dopiero w trzecich wyjaśnieniach (i później konsekwentnie w czwartych i piątych) częściowo przyjął na siebie odpowiedzialność – „mówiłem mamie, że zabiliśmy S., bo też tam byłem” (k. 120/t. I). Rozłożenie odpowiedzialności za popełniony czyn, wynikające z wyjaśnień oskarżonego nie jest równomierne. Swój udział przedstawiał on jako obecność na miejscu zdarzenia oraz przytrzymywanie pokrzywdzonego poprzez przyciskanie jego klatki piersiowej. Można więc stwierdzić, że umniejsza swoją winę, ale z drugiej jednak strony rozważenia w tym punkcie są wynikiem tezy, że osoba pomawiająca, która nie tylko obciąża inną, ale i sama bierze na siebie odpowiedzialność jest bardziej wiarygodna. Należy tę kwestię rozważyć w kontekście okoliczności sprawy. Nic nie stało na przeszkodzie, aby oskarżony w ogóle nie obciążał siebie, przedstawiając swoją rolę jako biernego obserwatora, albo też tak konstruując przebieg wydarzeń, aby wynikało z niego, że nie miał z tym nic wspólnego (jeżeli chodzi o sprawcze działanie). Brak jest bowiem innych bezpośrednich dowodów na to jak zachowywali się oskarżeni (w szczególności co do podziału ról). P. S., przyjmując na siebie odpowiedzialność za śmierć pokrzywdzonego przyznał się do zachowania, które stawiają go w niekorzystnym świetle, mimo iż obiektywnie nie musiał tego robić (nawet przyznając się do obecności na miejscu zdarzenia).

3.1.4. Konsekwencja i spontaniczność wyjaśnień oskarżonego (zagadnienie 3 i 5)

Czy wyjaśnienia oskarżonego są konsekwentne i zgodne co do zasady oraz szczegółów w kolejnych relacjach składanych w różnych fazach postępowania, czy też zawierają informacje sprzeczne, wzajemnie się wykluczające bądź inne niekonsekwencje ?

Pomawiające wyjaśnienia oskarżonego niewątpliwie są konsekwentne, co do obecności M. D. na miejscu zdarzenia w mieszkaniu pokrzywdzonego. Od początku oskarżony wskazywał na taką okoliczność (i podtrzymał to nawet w swoich zmienionych ostatnich wyjaśnieniach w śledztwie i na rozprawach).

Skupiając się zaś na samym przebiegu zdarzenia (tj. tego co się stało w mieszkaniu pokrzywdzonego) oskarżony wyjaśniał z różną szczegółowością (późniejsze depozycje były bardziej szczegółowe), ale zasadnicze wątki zachowania napastników przekazywane w pierwszych pięciu przesłuchaniach się pokrywały.

Opisując to co się miało wydarzyć, a wiedzę o czym miał czerpać z relacji M. D., mówił o „przekopaniu S., zdeptaniu S. i skopaniu go, deptaniu po głowie parę razy, bo on krzyczał”, następnie o „ położeniu na nim kołdry i skakaniu po nim” (k. 97-99/ t. I). Jako bezpośredni zaś uczestnik wskazywał na podobne sposoby działania [K.]„ przykrył go kołdrą i zaczął kopać, kopał go po żebrach i po głowie, stał na nim, i nogą go deptał po klatce piersiowej i po głowie…bił go też rękami ” (k. 117/ t. I), „ bił go po twarzy, zadawał kopnięcia w klatkę piersiową i głowę” (k. 126/ t. I w odpisie). Oczywiście jego poszczególne wyjaśnienia różnią od siebie nawet jeżeli zostały złożone już po pierwszym pełnym przedstawieniu przebiegu zdarzeń (tj. trzecim zeznaniu). Różnice te nie są jednak znaczące, a brak uwzględnienia tych samych szczegółów jest związany z niepowtarzalnością formułowania myśli. I tak np. w przesłuchaniu trzecim wskazał, że po wejściu do S. P. M. D. klęcząc na nim szarpał się z nim (k. 119/ t. II), a w przesłuchaniu kolejnym sprecyzował, że „ K. usiadł na pokrzywdzonym dwoma kolanami, na klatce piersiowej i bił go po twarzy (k. 126 (odpis)/ t. II), co jest w tym wypadku związane z obecnym we wcześniejszych wyjaśnieniach szarpaniem (w końcu powodującym „ uspokojenie się S.”).

Tak więc mimo fragmentaryczności początkowych wyjaśnień, zasadniczy ich zręb przedstawiony w pierwszych pięciu przesłuchaniach, a który w trzecim i czwartym nabrał pełnego rozmiaru należy ocenić jako spójny.

Stwierdzony natomiast brak konsekwencji jego wyjaśnień jest raczej oceną wynikającą z braku przedstawienia pełnego obrazu zdarzenia od samego początku, natomiast jak wyżej zauważono oskarżony w trakcie kolejnych wyjaśnień ujawniał kolejne elementy swojej wiedzy o zdarzeniu (jednocześnie, co oczywiste, eliminując te, które podawał instrumentalnie dla zachowania logiki wywodu za konkretnym razem), a nie zmieniał ich w sposób diametralny i nielogiczny.

Opis zdarzenia przedstawiony przez P. S. był więc logiczny i pozbawiony sprzeczności, co więcej w pewnym stopniu „standardowy” jako modus operandi w tego typu sytuacjach.

Nie budziło wątpliwości, że zasadniczym celem wizyty u pokrzywdzonego, w którym udali się do niego była chęć „załatwienia” pieniędzy, o czym wspominał oskarżony, a co także logicznie wynikało z tego, że oskarżeni znajdowali się w ciągu alkoholowym i potrzebowali gotówki na dalszy zakup alkoholu, jednocześnie wiedząc, że pokrzywdzony może taką gotówką dysponować.

Powód taki podał oskarżony już w pierwszych wyjaśnieniach: „On [M. D.] poszedł do S. po pieniądze. On mu chciał je ukraść” [k. 98/t. I]), potwierdził w czasie trzeciego przesłuchania - „Żeby iść do S. wymyślił K.. Było to tak, że skończył się alkohol i K. powiedział, że trzeba iść załatwić jakieś pieniądze. My chcieliśmy dalej pić. On powiedział żebyśmy szli do S. bo S. na pewno ma pieniądze” [k. 96/t. I]), następnie podtrzymując te twierdzenia w trakcie czwartego (k. 125-126/t. I) i piątego (k. 319-322/t. II) przesłuchania, a nawet w ramach szóstych swoich wyjaśnień „Było to tak, że ja poszedłem do M., wypiłem z nim po piwie i powiedziałem żebyśmy poszli do S., że chce się pożyczyć od niego 50 zł.” (k. 462/t. III), co z kolei podtrzymał na jednej i drugiej rozprawie głównej (choć sama wersja o pożyczce została zdyskwalifikowana).

Celem udania się do pokrzywdzonego było więc zdobycie gotówki, czym innym zaś był sposób w jaki chcieli tę gotówkę uzyskać.

W tym zakresie oskarżony wyjaśnił mówiąc „on mu chciał je ukraść” (k. 98/t. I). Wynika więc z tego, że zamiarem oskarżonych było zdobycie gotówki w sposób bezprawny, wbrew woli pokrzywdzonego (co najmniej okraść go). A z kolei to, że zaraz po wejściu oskarżony M. D. uderzył pokrzywdzonego w twarz, co nie stanowiło zaskoczenia dla P. S. świadczy o tym, że oskarżeni idąc do pokrzywdzonego nosili się z (niekoniecznie wypowiedzianym) zamiarem, w razie potrzeby (a taka się pojawiła, ponieważ pokrzywdzony był w domu), fizycznej przemocy wobec S. P. w celu „okradzenia go”.

Alternatywna wersja przedstawiona przez P. S. w szóstych (a więc już zmienionych wyjaśnieniach), że przyczyną wizyty u pokrzywdzonego była możliwość pożyczki - „Daty nie pamiętam ale w dniu zdarzenia było tak, że ja poszedłem do M., wypiłem z nim po piwie i powiedziałem żebyśmy poszli do S., że chcę się pożyczyć od niego 50 zł.” (k. 462/t. III) – jest niewiarygodna (i to nie tylko dlatego, że zasadniczo jego zmienione wyjaśnienia nie zasługują na wiarę – zob. dalsze rozważania). Należy podkreślić, że motyw pożyczki pojawia się relatywnie późno w wyjaśnieniach oskarżonego, mimo że (o ile byłby prawdziwy) naturalnie działa na jego korzyść (o czym oskarżony, jako osoba obeznana z mechanizmami procesu niewątpliwie wie). Nieracjonalne jest więc dlaczego nie wspomniał o tej okoliczności wówczas, gdy już złożył wyjaśnienia, w których przyznał się do udziału w zdarzeniu.

Z kolei postawa oskarżonych zakładająca zdobycie pieniędzy także za cenę popełnienia przestępstwa jest zgodna z zadami doświadczenia życiowego. Pamiętać należy, że oskarżeni znajdowali się w stanie znacznej nietrzeźwości, gdyż spożywali alkohol od dłuższego czasu, nie mieli więc oporów przed zdobyciem pieniędzy także w taki sposób przestępny. W takim stanie oraz przy braku alkoholu nie byli też skłonni do akceptacji ewentualnej odmowy. Stąd też nastawienie ich było w okolicznościach sprawy całkiem wytłumaczalne. Z kolei naturalnie narzucającym się wyborem uzyskania gotówki był S. P., ponieważ powszechną wiedzą było, że dysponuje większymi pieniędzmi, a nadto właśnie w tym czasie otrzymuje rentę (zob. R. N. (2) (k. 31/t. I, k. 684v./t. IV), J. S. (2) (k. 240v./t. II, k. 718v./t. IV), G. M. (1) (k. 45v./t. I) i K. P. (2) (k. 335v./t. II, k. 745-745v./t. V, k. 1419 v./t. VIII), a zwłaszcza wyjaśnienia P. S. My wiedzieliśmy, że S. ma rentę i dostaje ją 25 każdego miesiąca” (k. 98/t. I).

Tak więc z każdego punktu widzenia wiarygodne jest to w jakim celu i z jakim nastawieniem znaleźli się oskarżeni u S. P..

Dalszy przebieg wydarzeń także jest logiczny ciągiem przyczynowo-skutkowym.

Powszechnie spotykanym sposobem działania napastników zmierzających do uzyskania pieniędzy z użyciem przemocy jest natychmiastowe zażądanie pieniędzy, a wobec sprzeciwu pokrzywdzonego użycie przemocy fizycznej.

Naturalnym jest też odruch obronny napadniętego (tak jak miało to miejsce w przypadku S. P., za czym przemawiają liczne obrażenia charakterystyczne dla postawy obronnej – opinia biegłych k. 1568v.- (...). IX ) i przełamanie tego oporu przez napastnika.

Dlatego też całkiem logiczne jest, że nie chcąc wydać pieniędzy pokrzywdzony spotkał się z dalszą przemocą w ten sposób, że jeden z napastników usiadł na nim (kolanami) i go bił po twarzy, a gdy nie uzyskał odpowiedzi, gdzie znajdują się pieniądze przystąpił do przeszukiwania pomieszczenia. Aby zabezpieczyć możliwość spokojnego przeszukania drugi z napastników natomiast przytrzymywał pokrzywdzonego. Konieczność ta przestała istnieć, gdy pieniądze zostały znalezione. Naturalnie wówczas pokrzywdzony odzyskał swobodę ruchów i podjął próbę wzywania pomocy. To z kolei spotkało się z ponowną, już większą agresją – biciem, kopaniem, deptaniem, skakaniem po pokrzywdzonym oraz stawaniem na jego klatce piersiowej. Wreszcie, gdy oskarżeni mogli nie niepokojeni opuścić pomieszczenie wyszli z pieniędzmi.

Należy podkreślić, że oskarżony w swoich wyjaśnieniach wskazywał też na pewne szczegóły, które nakazują jego wersję ocenić jako wiarygodną. Dotyczy to chociażby kołdry którą były przykryte zwłoki w chwili ich ujawnienia, a która to kołdra miała służyć do utrudnienia wzywania przez pokrzywdzonego pomocy, czy ujawnionego na łóżku pokrzywdzonego kabla, którym pokrzywdzony miałby zostać skrępowany. Wyjaśnienie celu wykorzystania poszczególnych przedmiotów znalezionych na miejscu (przed wyjaśnieniami w trakcie wizji lokalnej) wzmacnia więc wiarygodność wyjaśnień oskarżonego jako pewnej spójnej całości.

W jego wersji brak jest więc nielogiczności, wewnętrznych niespójności czy fragmentów, które mogłyby budzić sprzeciw z punktu widzenia doświadczenia życiowego.

Oczywiście wewnętrzna logika wyjaśnień nie może przemawiać za bezkrytycznym ich przyjęciem. W sprawie może być kilka logicznych wersji, należy zaś wskazać te, która znajdzie potwierdzenie w innych dowodach, wykluczających pozostałe.

Podsumowując, ocena konsekwencji pomawiających wyjaśnień P. S. jest niejednolita, ale ostatecznie przemawia na korzyść oskarżonego - były one konsekwentne co do obecności M. D. na miejscu, także co do zasadniczych wątków sposobu działania napastników. Natomiast nie były one w pełni konsekwentne, co do obecności na miejscu zdarzenia jego samego (to pojawiło się dopiero w trzecim przesłuchaniu), szczegółowych przejawów działania napastników, a konsekwencja ta pojawiła się dopiero w trzecich, czwartych i piątych wyjaśnieniach. Nie zawierały one zaś informacji sprzecznych ze sobą czy wykluczających się były więc logiczne i zgodne z zasadami doświadczenia życiowego.

Czy wyjaśnienia P. S. są spontaniczne, złożone wkrótce po przeżyciu objętych nimi zaszłości, czy też po upływie czasu umożliwiającego uknucie intrygi?

Co do kwestii obecności na miejscu zdarzenia oskarżonego M. D. odpowiedź na to pytanie jest twierdząca (były spontaniczne), gdyż w każdych swoich wyjaśnieniach P. S. akcentował tą okoliczność.

Jeżeli zaś chodzi o opis zdarzenia, a zwłaszcza rolę M. D., to spontaniczność wyjaśnień oskarżonego, rozumiana jako pełne i wyczerpujące oraz szczegółowe zrelacjonowanie zdarzenia w pierwszych wyjaśnieniach nie miała miejsca.

Należy jednak zauważyć wielowymiarowość problemu: kryterium spontaniczności jest wprowadzone ze względu na przyjęcie twierdzenia, że osoba opowiadająca niejako „a vista” przebieg wydarzeń, jeżeli nie miała czasu na przygotowanie się do relacji, powinna zeznawać zgodnie z prawdą. W takiej sytuacji łatwiej jest popaść w niespójność czy brak logiki gdy się kłamie, a w końcu zdolność do kłamania (indywidualna co prawda) jest łatwiejsza, gdy się ma czas na przemyślenie sytuacji i jej konsekwencji, aby wybrać najlepszy sposób zatajenia prawdy.

W tej sprawie, choć oskarżony był przesłuchiwany wielokrotnie, należy zwrócić uwagę na czas, w którym miało to miejsce. Oskarżony został zatrzymany w dniu 27 czerwca 2011 roku, a swoje pierwsze wyjaśnienia złożył w dniu 28 czerwca 2011 r. (k. 74-77/t. I), drugie, które odebrano od niego na posiedzeniu sądu w przedmiocie zastosowania wobec niego tymczasowego aresztowania - następnego dnia - tj. 29 czerwca 2011 r., trzecie - jeszcze tego samego dnia, w którym przesłuchiwany był po raz drugi (tzn. 29 czerwca 2011 r.).

Stosunkowo krótki okres czasu od chwili zatrzymania oraz fakt, że oskarżony został zatrzymany w stanie znacznego upojenia alkoholowego (jak zeznali świadkowie A. O. k. 1415v/t. VIII, M. T. k. 1416v./ t. VIII) sprawia, że czas który upłynął nie wydaje się być tak długi, aby oskarżony z detalami mógł uknuć intrygę i to w taki sposób, aby swobodnie i w miarę obszernie opisać zdarzenie. Co więcej kolejne przesłuchania, które miały miejsce – odpowiednio – w dniach 6 lipca i 23 sierpnia 2011 r., są konsekwentne, a upływ czasu raczej tym razem paradoksalnie może świadczyć na korzyść oskarżonego. Nie idzie tu bowiem o to, że przez kolejny okres czasu (od ostatniego przesłuchania) oskarżony mógł dopracować szczegóły, ale że jego wyjaśnienie było spójne z tym poprzednim złożonym. W przypadku całkiem kłamliwej wersji (przy braku dostępu do akt sprawy), powtórzenie takiego samego przebiegu wydarzeń staje się trudniejsze. Co więcej należy pamiętać, że wyjaśnienia te złożył w trakcie wizji lokalnej. Charakter tej czynności jest szczególny – zestawia bowiem jedynie słowa źródła dowodowego z konkretnym miejscem, gdzie to co oskarżony wyjaśniał musi współgrać z tym co zastano na miejscu. Fakt, że wówczas złożył wyjaśnienia takiej samej treści jak poprzednio niewątpliwie przemawia na korzyść pomawiających wyjaśnień oskarżonego P. S..

Wreszcie należy wskazać na bardzo istotny aspekt spontaniczności wyjaśnień, który z resztą wiąże się z kolejnym kryterium oceny dowodu z pomówienia. Dotyczy to relacji jakie świadek zdarzenia (w rozumieniu potocznym) przekazuje pozaprocesowo innym osobom. Ten aspekt spontaniczności jest równie ważny. Jeżeli relacja taka miała miejsce tuż po zdarzeniu, zgodnie z wyżej wskazaną tezą, można przyjąć, że jest wierna i prawdziwa, gdyż brak było czasu na „uknucie intrygi”. Relacjonujący nie bierze najczęściej wówczas pod uwagę konsekwencji dowodowych (jak w przypadku przesłuchania, gdy musi mieć świadomość roli w jakiej występuje i celu składanych oświadczeń) przekazywanych informacji. Jego wypowiedź jest najbardziej swobodna, gdyż nie doznaje ograniczeń wynikających z występowania w procesie. Taka relacja, zwłaszcza wobec osób najbliższych, może być traktowana jako przekazywana z pełną ufnością z uwagi na łączące więzi emocjonalne. W niniejszej sprawie taka sytuacja miała miejsce pozwalając ocenić jeszcze w ten dodatkowy sposób czy pierwsze relacje oskarżonego, które miał przekazać niemal chwilę po zajściu, pokrywają się z jego późniejszymi relacjami procesowymi.

Oczywiście teoretycznie istnieją zagrożenia, że taka relacja (wobec świadomości tego co się stało) od początku opiera się na intuicyjnym zaprzeczeniu swojego sprawstwa lub też jest przedstawiana później przez świadków fałszywie (jako element zmowy między oskarżonym i świadkami). W tym jednak wypadku taka możliwość nie wchodzi w grę. Należy zauważyć, że oskarżony był pod znacznym wpływem alkoholu, a taki stan, jak wynika z powszechnej wiedzy, utrudnia logiczne i wyrachowane kształtowanie wersji, jaka miałaby służyć obronie. Osoba w takim stanie nie ma możliwości całkiem przemyślanego planowania i relacjonowania w taki sposób, aby zapewnić sobie skomplikowane alibi na przyszłość. Z kolei czy relacja jaką oskarżony miał przedstawić innym zostaje podana wiarygodnie przez świadków jest kwestią oceny ich zeznań.

3.1.5.Ocena pomawiających wyjaśnień oskarżonego P. S. w zestawieniu z innymi dowodami (zagadnienie 2).

3.1.5.1. Zeznania świadków i ich ocena

W sprawie, w postępowaniu przed sądem przesłuchani zostali niemal wszyscy świadkowie zawnioskowani do przesłuchania w akcie oskarżenia. Cześć z nich została przesłuchana dwukrotnie: przez sąd rozpoznający sprawy po raz pierwszy i w trakcie ponownego postępowania, część z nich zaś jedynie w trakcie postępowania ponownego.

Co do świadka R. P. (1) konieczne było odczytanie jego wcześniejszych zeznań z uwagi na śmierć świadka.

Świadków tych można podzielić na trzy niezależne grupy, ze względu na ich cechy.

Pierwsza, najistotniejsza grupa, to świadkowie zamieszkujący lub przebywający w chwili zdarzenia w sąsiedztwie pokrzywdzonego (R. N. (2), M. S. (2), G. M. (1), D. N. (2), R. P. (1), F. Ć. (1), K. J. (1), K. B. (1), A. J. (2), J. S. (2), A. N. (1), M. S. (4)).

Spośród tych świadków troje: M. S. (2), K. J. (1) i M. S. (4) odmówili składania zeznań, a zeznania A. N., F. Ć., R. P. miały marginalne znaczenie.

Druga grupa, to świadkowie udzielający pomocy medycznej (A. O., A. O., M. T.).

Trzecia grupa, to członkowie rodziny pokrzywdzonego (K. P. (2) oraz R. P. (2)).

Świadek R. N. (2) była słuchana w postępowaniu kilkukrotnie, a jej zeznania same w sobie są wewnętrznie spójne, logiczne i konsekwentne. Zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego najbardziej szczegółowymi są te złożone w postępowaniu przygotowawczym, w stosunku do których kolejne są uboższe, co wynika z naturalnego procesu zapominania związanego z upływem czasu.

Zeznając na okoliczności wiedzy o zdarzeniu zeznała, że o tym, że cokolwiek się stało dowiedziała się od oskarżonego K. J. (1) – siostry P. S.. Co prawda wcześniej (ok. 4.20 rano) przyszedł do niej P. S., ale był bardzo pijany i bełkotał, a ona była na tyle zaspana, że go zignorowała. Wówczas powiedział jej, że „ on nie żyje”, a na pytanie kto odpowiedział, że (...) i dodał „zabiliśmy go”. Kiedy ok. godz. 5 rano przyszła K. J. poprosiła, aby jej brat D. uspokoił P. S. (1), który się awanturuje. Kiedy D. wrócił z mieszkania S. powiedział, że P. S. (1) awanturując się mówił, że „zabił lub zabili S.”, ale nie chciał powiedzieć z kim, następnie poszedł po M. S. z dziećmi, żeby przeczekała awanturę w ich mieszkaniu. Kiedy ta przyszła potwierdziła, że słyszała że jej syn zabił S. P. i trzeba dzwonić na Policję, bo P. S. powiedział jej, że do wszystkiego się przyzna. Wówczas R. N. zadzwoniła po Policję.

Przed sądem potwierdziła swoje zeznania, mówiąc także, iż K. J. powiedziała jej, „coś takiego, że K. z P. zabili S.”, a później żeby dzwoniła na Policje „bo to oni zrobili”.

Nadto świadek zeznała na temat charakterystyki osobowej oskarżonych i pokrzywdzonego. W tym zakresie wskazała, że obu oskarżonych zna niemal od dziecka, tj. od ok. 18 lat. Z oskarżonym M. D. kontaktów w zasadzie nie utrzymywała, ale wskazała, że gdy spożywał on alkohol, to wówczas „był po prostu zaczepny i wszczynał w domu awantury”. Z kolei oskarżony P. S. nie był wobec innych agresywny, choć lubił wyładować swoją agresję na różnych rzeczach albo na sobie. Z kolei S. P. (1) był typem samotnika, który nie był z nikim skonfliktowany, choć nadużywał alkoholu.

Co do tego, co się miało wydarzyć w mieszkaniu S. P. relacji R. N. nie mogła potwierdzić K. J. (1), gdyż odmówiła składania zeznań.

Natomiast cechy charakterystyczne widoczne w zeznaniu R. N. pojawiły się w zeznaniach D. N. (2) oraz pośrednio także K. B. (1). Dotyczy to relacji jakie mieli usłyszeć ci świadkowie o tym, co się stało.

Świadek D. N. (2) w śledztwie zeznał, że nad ranem obudziła go mama R. N. (2) i powiedziała, że był P. S. i mówił, że zabił S.. Po chwili przyszła K. J. i kazała ze sobą pójść, bo coś się stało. Kiedy przyszli razem z nią do mieszkania jej matki i uspokoił awanturującego się P., to on wówczas powiedział mu – „zabiliśmy S., ale nie powiem ci z kim, tego drugiego prosiłem, żeby przestał bić, ale nie chciał mnie słuchać. [P. S.]był wówczas bardzo pijany i agresywny. Co raz to płakał, to wpadał w szał. Cały czas powtarzał „ja tego nie chciałem” k. 47b – 47c (odpis)/ t. I).

Za chwilę przyszedł do mieszkania „jakiś inny sąsiad”, i powiedział, że S. P. (1) rzeczywiście nie żyje (był to K. B.). Następnie razem z K. J. (1) oraz jej dziećmi i matką P. poszli do mieszkania R. N. (2).

W powyższym zakresie zeznania D. N. (2) korelują z zeznaniami jego matki tak co do kolejności zdarzeń jak i sensu wypowiadanych słów, w których miało zostać potwierdzone, że jednym ze sprawców zabójstwa S. P. był P. S., a drugim M. D..

Naturalną rzeczą zaś jest, to że po upływie czasu świadek koncentrując się na przebiegu wydarzeń, mógł nie precyzyjnie przytoczyć pewne słowa, ale sens jego wypowiedzi pozostaje niezmienny. Tym można usprawiedliwić, że świadek przed sądem nie powiedział że w niedzielę wieczorem słyszał hałasy dobiegające z mieszkania S. P. (1). Także „wyleciało mu z głowy”, że P. S. (3) mówił wtedy także coś takiego, że „zabiliśmy S.”, natomiast „niechcący” pominął to jego stwierdzenie, z którego wynikało, że „on tego nie chciał”. Zresztą, to sformułowanie padło jeszcze na Sali rozpraw z ust innych świadków, jako charakterystyczne dla postawy P., S. po zdarzeniu (vide np. zeznania A. J. k. 238v./t.II). Podobną uwagę można odnieść, do zeznań świadka, w których wskazał, że P. S. (1) podkreślał, że mówił „tamtemu drugiemu”, żeby przestał, ale on nie chciał słuchać. Również te charakterystyczne słowa zostały przekazane przez innego świadka, a mianowicie A. J. (karta j.w)., która usłyszała je niezależnie od D. N. (2). Zwykła zbieżność relacji nie wchodzi tu w grę, w tym znaczeniu, że nie jest to przypadek – widocznie oskarżony P. S. traktował to jako istotną okoliczność, skoro przekazał ja niezależnie dwóm osobom.

Co do zachowania się oskarżonych świadek zeznał, że o zachowaniu się oskarżonego D. pod wpływem alkoholu nic nie może powiedzieć, bo rzadko widywał go w takim stanie, a kiedy już widział go w takim stanie, to wobec niego zachowywał się spokojnie, natomiast jeżeli chodzi o oskarżonego S., to czasami zdarzało się, że będąc pod wpływem alkoholu jakąś awanturę w domu wywołał, ale nigdy nikogo nie uderzył, w szczególności matki. Swoją agresję wyładowywał na przedmiotach, np. rozbijając szyby.

Pewnego dodatkowego wyjaśnienia wymaga zaś jego stwierdzenie na rozprawie, że tamtego ranka oskarżony M. D. także mówił o przebiegu tamtego zdarzenia i przyznał się wtedy do tego zabójstwa, mówiąc „jest rozjebany jak płaszczka, rozwaliłem mu mordę i wygląda jak żaba”. Natomiast nie był w stanie wyjaśnić dlaczego nie mówił tego w śledztwie. Stwierdził, że niczego się nie boi, ale w śledztwie wiedział wtedy o tym, co M. D. powiedział tamtego ranka, ale „nie wiedziałem, czy chcę to zeznać czy nie.” (k. 688 v./t. IV) Po prostu „nie zdecydowałem się wtedy na to, żeby o tym powiedzieć” (k. 689/ t. IV). Nie wiedział, co takiego się stało, że na pytanie obrońcy oskarżonego S. zdecydował się wyjawić całą swoją wiedzę na temat tego, co w sprawie mu wiadomo - stwierdził, że „po prostu doszedłem do wniosku, że powinien o tym powiedzieć” (zeznania D. N. k. 689/t. IV).

Słuchany w postępowaniu ponownym rozpoczął swoje zeznanie od stwierdzenia, że o zdarzeniu dowiedział się od K. „bo chwalił mi się, że rozjebał temu panu twarz jak żabie czy coś takiego” (k. 1369 v. t. VIII). Następnie zaś stwierdził, że te słowa najbardziej zapadły mu w pamięć, a skoro wcześniej zeznawał, że dowiedział się o zdarzeniu od R. N. (2), to widocznie tak było. M. D. musiał więc to powiedzieć wtedy, gdy on był w mieszkaniu S. po dzieci.

W tym zakresie (a więc słów jakie miałby wypowiedzieć M. D.) początkowe dość konsekwentne zeznania D. N. doznają niejakiego załamania, co więcej z powodów trudnych do uchwycenia, co świadek tłumaczy tym, „że nie wiedział czy chce powiedzieć czy nie” o (faktycznym) przyznaniu się do winy M. D..

To jego wahanie oznaczało ni mniej ni więcej, że powstrzymując się od zeznawania o słowach, które usłyszał od M. D. z jednej strony wiedział, jakie ciążą na nim obowiązki procesowe (co jest zawarte w stwierdzeniu „chciałem to powiedzieć”), a z drugiej strony musiała istnieć jakaś inna przeciwwaga decyzyjna (która przeważyła na rzecz zatajenia pewnych słów). Tym hamulcem przed pełnymi zeznaniami musiał być strach (bo innego powodu zatajenia wiedzy nie można wskazać, a ten jest najczęstszy wśród świadków w tego typu sprawach), który jednak z biegiem czasu (a więc i powolnym zacieraniem się wrażeń na gorąco, po upływie znacznego okresu izolacji M. D.) musiał ustąpić, dlatego świadek dodał, że „doszedł do wniosku, że musi to powiedzieć”, a w postępowaniu ponownym od tego zaczął swoje zeznanie.

Pewne wątpliwości mogłoby wywoływać to, czy słowa których użył przypisując je M. D. nie zasłyszał od kogoś innego. Zwrócić należy uwagę, że podobnymi słowami posłużył się P. S. (jak relacjonowała to w czasie spotkania cytowana wyżej A. J.). Zauważyć jednak należy, że słów tych P. S. użył później (przed zatrzymaniem - około 6 rano), niż M. D., który miał o tym powiedzieć w mieszkaniu S.. Tak więc słowa P. S. mogły być powtórzeniem tego porównania jakiego użył M. D., w mieszkaniu u M. S.. Zbieżność więc słów nie stanowi okoliczności, która podważałaby wiarygodność zeznań D. N., o tym że M. D. osobiście tak się wypowiedział.

W tym więc też zakresie świadek jest wiarygodny, gdyż jego zeznania współgrają z innymi dowodami, a z kolei brak jest takich przesłanek, które miałyby wskazywać, że na treść jego zeznań wpływają obecnie inne czynniki. Wskazać także należy, że umiejscowienie momentu wypowiedzenia słów (kiedy poszedł po dzieci), pokrywa się z tym, że wówczas M. D. przebywał w mieszkaniu S., bo właśnie tam miał opowiedzieć o tym co się stało M. S. (2) (która przekazała tę informację innym).

Świadek K. B. (1) z kolei zeznał, że kiedy po zakupach na stacji (...) późno w nocy poszli spożywać alkohol w mieszkaniu u S., od razu M. S. (2) zapytała go „czy wiesz, co oni zrobili”, a gdy spytał „o co chodzi” ta powiedziała mu, że „P. i K. zabili S.”, i że K. pokazywał jak to robił. Powiedziała także, że K. deptał po S., a P. skakał na niego z wersalki. Świadek dodał też, że rano M. S. powiedziała, że P. S. (1) był wcześniej u R. N. (2) i powiedział, że razem z M. D. zabili S. P. .

Nadto świadek zeznał o przebiegu całego czasu przed i po zdarzeniu wskazując, że w sobotę albo niedzielę po południu poprzedzającą zdarzenie spotkał się u niego w domu razem z P. S. (3) i M. D.. Wypili wtedy razem ok. litr wódki, po czym oskarżeni poszli. Ok. godz. 01:30 w nocy obudziło go pukanie do drzwi, gdy dobijał się wtedy do niego M. D.. Chciał, żeby świadek poszedł na (...) i kupił mu alkohol, ponieważ był wypity i bał się, że mu nie sprzedadzą. Kiedy szli na stację benzynową w pewnym momencie M. D. powiedział, że „zabił S. P. (3)”. Mówił, że był tam z P. S. i „że chyba jest już po chłopie”, „zadźgaliśmy go”, „strasznie chrapał”. Mówił też coś o 800 złotych, ale świadek nie był w stanie tego powiązać z opowieściami o zdarzeniu, a ponieważ M. D. czasami jak był pijany lubił coś przekręcić i zmyślić, to nie uwierzył mu. Następnie wrócili do mieszkania S., gdzie o zabójstwie powiedziała mu M. S. (zob. wyżej), a jak później, M. D. zasnął przy śpiącym już wcześniej P. S., na prośbę M. S., świadek poszedł sprawdzić co się stało u S. P.. Na rozprawie ponownie w ten sam sposób opowiedział zdarzenie przed sądem, nie będąc już pewnym czy M. D. powiedział, że razem z P. pobili czy zabili S..

Zeznając ponownie przed sądem podtrzymał swoje zeznania i dodał, że „P. S. (1) po wódce zachowywał się jak zawsze tzn. spokojnie. Ani jeden ani drugi nie byli dla nikogo agresywni. Ja nigdy nie słyszałem żebym ktoś z mieszkańców mówił, że się obawia albo P. albo G.”.

Powyższa korelacja zeznań tego świadka, z niezależnymi zeznaniami świadków R. N. (2), D. N. (2) oraz A. J. przemawia z tym, że są to, co do przebiegu zdarzeń i uzyskanych informacji zeznania wiarygodne.

Ta ostatnia (A. J. (2)) z kolei zeznała, że tego dnia rano P. S. (1) wysyłał jej SMS o treści, że „jest lipa”, że „mogą się nie zobaczyć”. Ona dopiero oddzwoniła do niego około 7, kiedy szła do pracy. Wówczas przyszedł do niej P. S. (1) i będąc bardzo pijany starał się jej coś powiedzieć, że już się nie zobaczą, że pobili bądź zabili jakiegoś „chłopa”. Na początku nie wierzyła mu, ale później się rozpłakał i powiedział, że kopnął tego mężczyznę raz lub dwa razy i prosił tego drugiego, żeby tego nie robił, ale on go nie słuchał. Nie chciał powiedzieć z kim był, ale mówił, że chciałby cofnąć czas.

Przed sądem zwłaszcza w postępowaniu ponownym świadek uległa naturalnemu procesowi łączenia w pamięci pewnych okoliczności wskazując, że w końcu P. S. powiedział jej, że tym drugim był (...), ale podtrzymując swoje zeznania wcześniejsze przyznała, że dokładniej pamiętała wszystko wcześniej.

Zeznania jej są logiczne i współgrają z zeznaniami wyżej opisanych świadków i są wiarygodne, co do okoliczności, których miała usłyszeć przebieg zdarzenia. Na ich treść nie może rzutować fakt, żeby była związana kiedyś z P. S. (1), gdyż rozstali się raczej skonfliktowani, do tego nawet stopnia że świadek składała zawiadomienia na Policji.

W zasadzie na podstawie zeznań tych świadków można jednoznacznie stwierdzić, że to obaj oskarżeni mieli zabić (w potocznym słowa znaczeniu udziału) S. P. (1), przy czym oskarżony P. S. (1) niezależnie podawał, że działo się to wbrew jego woli („ja tego nie chciałem”), a nawet że próbował powstrzymać drugiego z napastników ( prosiłem, żeby tego nie robił).

Za faktem, że przy zdarzeniu był obecny M. D. i co więcej miał świadomość, że jest to dla niego okoliczność, która go może pogrążyć przemawiają zeznania G. M. (1).

Zeznała ona , że kiedy doszło do tego zdarzenia, wstała, żeby otworzyć okno u siebie w mieszkaniu, bo miała robiony remont. Po chwili przyszedł M. D. i poprosił ją o to, że jakby się pytali o niego, to ma powiedzieć, że cały poprzedni dzień malował u niej mieszkanie. Świadek odmówił jednak poświadczenia nieprawdy. M. D. powiedział też, że „ zabiliśmy P. ” (a tak nazywali pokrzywdzonego). Następnie M. D. uciekł. Na rozprawie, słuchana w postępowaniu ponownym, dodała że co prawda nie pamięta już dokładnie tamtych zdarzeń, ale sprecyzowała, że „ oskarżony D. uciekał ponieważ ktoś się zbliżał w jego kierunku…., ci ludzie szli z lewej strony, a on uciekł w prawą stronę za szopę” (k. 1382 v./ t. VIII).

Trudno jest sobie wyobrazić, żeby świadek całą tę historię mogła sobie wymyśleć, gdyż nie miała to tego żadnego powodu. Zresztą powtórzyła ją już J. S.. Ta z kolei, choć niechętna oskarżonemu M. D., logicznie i spójnie, a przez to wiarygodnie opowiedziała, że o samym zdarzeniu dowiedziała się następnego dnia, czyli w poniedziałek, ok. godz. 09:00 od policjantów. Podała także, że słyszała od G. M. (1), że M. D. chciał uciekać przez okno jej mieszkania. Ponadto G. M. (1) mówiła jej, że (...) prosił ją wtedy również o to, żeby na policji i w sądzie powiedziała, że z niedzieli na poniedziałek cały czas pomagał jej przy tym remoncie, co było nieprawdą. Potwierdziła swój udział w spotkaniach towarzyskich mających miejsce przed zdarzeniem, ale oprócz relacji, kto był wówczas obecny nie odnosiła się do samego zdarzenia.

Zbieżność informacji zawartej w tych zeznaniach z zeznaniami G. M. jest aż nadto widoczna.

W postepowaniu ponownym słuchana stwierdziła, że od wszystkich słyszała, że zabił M. D., a o P. S. nie słyszała, tzn. próbowała wyjaśnić, że być może tam był, ale nie brał udziału. W końcu przyznała, że „rzeczywiście powiedzieli mi, że zabili go K. i S., ale ja nie wiem, bo tego nie widziałam. Nie widziałam, który go zabił, ale wiem, że to K..” Świadek potwierdziła, że M. D. zastraszał p. S. bo mówiła jej o tym jego matka. Było to już po ich zatrzymaniu. W tym zastraszaniu S. o którym mówiła chodziło o to, że jeżeli będzie zeznawał przeciwko G. to jak ten wyjdzie z więzienia to mu głowę utnie. To było wtedy jak już siedział.

Jak można wywnioskować, stosunek J. S. do M. D. jest zdecydowanie negatywny, do tego stopnia, że zeznając w postępowaniu ponownym z dużym naciskiem mówiła, że według jej wiedzy (którą nabyła ze słyszenia) S. P. zabił właśnie M. D., a a nie P. S.. To zresztą pokrywa się z jej oceną osobowości oskarżonych („dobrego” S. i „złego” D.), która w ocenie świadka musiała doprowadzić ją do wniosku o roli poszczególnych osób. Był to więc ewidentny domysł świadka wyprowadzony z osobistego stosunku do oskarżonych, a więc dowodowo nieprzydatny, gdyż nie oparty na faktach. W końcu świadek zresztą przyznała, że osoby z którymi rozmawiała mówiły, że sprawcami byli obaj oskarżeni. Te powyższe rozważania o tyle nie mają znaczenia dla kwestii wiarygodności zeznań świadka w zakresie, tego czy oskarżony M. D. się przyznał w rozmowie z innymi osobami, iż potwierdził to bezpośredni świadek G. M., a J. S. jedynie zaświadczyła, że G. M. jej to opowiedziała.

Pozostaje kwestia oceny faktu, iż M. D. miał grozić P. S. już po zatrzymaniu, który to fakt świadek połączył z obecnością oskarżonego na wizji lokalnej. Ta wiedzę miał świadek uzyskać od M. S., która nie mogła potwierdzić tego faktu, gdyż odmówiła składania zeznań. Jednakże podobny fragment znalazł się w zeznaniach A. J., która na pytanie sądu powiedziała (powołując się na to samo źródło), że „ słyszałam rzeczywiście, że K. groził po zatrzymaniu P., słyszałam to chyba od mamy P. ale nie jestem nic bliżej powiedzieć” (k. 1421/ t. VIII). Fakt potwierdzenia przez A. J. tej okoliczności przemawia za wiarygodnością tego spostrzeżenia J. S., uprawdopodobnia, że rzeczywiście do gróźb dochodziło, a na pewno potwierdza, że taką informację przekazała M. S..

Oceniając osobowość oskarżonych stwierdziła, że P. S. (1)
„jest bardzo uczciwy, nikomu nigdy krzywdy nie zrobił, a jak się tam awanturował w domu, to było to między rodziną” (k. 717/ t. IV)). Nie miał żadnego konfliktu ze S. P. (1) Z kolei M. D. „jest niemożliwy”, ponieważ „ nigdzie nie pracuje i tylko awanturuje się ze swoimi rodzicami, pije i kradnie, bo on się bez tego nie utrzyma”. Świadek zeznała także, ze M. D. też jej groził, chciał ja pobić kiedyś na rynku w M., gdy nie chciała mu dać pieniędzy. Już w niedzielę rano, kiedy świadek, poszedł do K. B. (1) po papierosy, to już wtedy był tam u niego (...), który szukał jakiejś zaczepki.

Widać z powyższego, że zeznania R. N. (2), G. M. (1), D. N. (2), J. S. (2), K. B. i A. J. są spójne w zasadniczych nurtach, co do przebiegu zdarzeń jeżeli chodzi o ujawnienie śmierci S. P., a także źródeł wiedzy o tym zdarzeniu.

Nadto zeznania te wzajemnie się uzupełniają, niejednokrotnie pokrywają się wówczas, gdy można je ze sobą skonfrontować, jeżeli dotyczą tej samej sytuacji, potwierdzają się nawzajem, wskazując na zdarzenie z różnych punktów widzenia. Stanowią więc logiczny obraz zdarzeń jakie rozegrały się z udziałem oskarżonych i sąsiadów nocą i rankiem następnego dnia po zdarzeniu.

Powyższe odnosi się także, do informacji jakie uzyskali na temat udziału oskarżonych w zdarzeniu w mieszkaniu S. P.. Wszyscy oni z mniejszą lub większą dokładnością wskazywali, że powiedziano im, iż na miejscu zdarzenia byli i P. S. (1) i M. D.. Nieprawdopodobieństwem jest, aby pozostawali w jakimś spisku wobec oskarżonych, zwłaszcza że podawali jako źródło swej wiedzy bądź bezpośrednio oskarżonych (tak K. B. i G. M. (1), co do oskarżonego M. D. - A. J. (3), D. N. (2) - co do P. S. (1)), bądź niezależnie - inne osoby osób (R. N. (2) wskazywała M. S. (2) i D. N. (2) – co do P. S. (1), K. B.M. S. (2), co do M. D., J. S. – G. M., co do M. D.). Również czasowa odległość potwierdzania się tych informacji, jeżeli pochodziły one z różnych źródeł, potwierdza, że informacje te były wiarygodne. Np. świadek K. B. swoją wiedzę najpierw uzyskał idąc na stację benzynową z M. D., a następnie ponownie został poinformowany przez M. S., kiedy przyszli do jej mieszkania celem dalszego spożywania alkoholu.

W zeznaniach K. B. pojawia się też charakterystyczna kwota 800 złotych, o której wiedzieć świadek nie mógł bez informacji od osoby, która dokonała czynu. Taka informację miał uzyskać od M. D., a znalazło to potwierdzenie w wyjaśnieniach P. S. (k. 119/ t.I). Dodatkowo ten szczegół przemawia za wiarygodnością przekazu świadka, co do faktu przyznania się oskarżonego do udziału w czynie (gdyż wiedza ta była znana tylko sprawcy).

Spójność zeznań powyższych świadków na dalszy plan odsuwa osobisty stosunek do oskarżonych, który co do zasady oczywiście może wpływać na wiarygodność relacji, będąc piętnem, które nawet nieświadomie się odciska na tejże. W tym jednak wypadku trudno mówić, aby któryś ze świadków pozostawał w konflikcie z oskarżonymi. Niewątpliwie nie byli oni postrzegani jako wzorowo zachowujące się osoby (zwłaszcza M. D.), ale w relacjach świadków nie można znaleźć – może poza J. S., takich akcentów, które wskazywałby na jakąś wrogość. Co najwyżej w stosunku do M. D., cześć świadków oceniła go jako agresywnego, dając nawet odczuć osobistą niechęć (ale nic więcej) do oskarżonego (np. świadek R. N., która nie chciała go wpuścić do mieszkania, gdyż jak stwierdziła „nie lubi przebywać w jego towarzystwie – k. 31 v./ t. I”).

Negatywna jednakże ocena osobowości oskarżonego nie może być powodem uznania, że świadkowie ci mieli zeznawać na jego niekorzyść, skoro ocena ta wynikała z własnych doświadczeń, które o tyle są uprawnione, że jak w wynika z danych o karalności oskarżony M. D., często wchodził w konflikt z prawem, a przypisane mu czyny był ściśle związane ze stosowaniem przemocy.

Odnosząc się zaś do osobistej charakterystyki zachowania poszczególnych oskarżonych poczynionej przez świadków w tym też świadków wskazanych bezpośrednio poniżej trzeba podkreślić, że każdego z nich cechuje naturalny brak obiektywizmu, wynikający z osobistych doświadczeń i dokonywanie ustaleń jedynie na tej podstawie nie jest możliwe, bez obawy o błąd w ustaleniach.

W kontekście dość wyczerpujących i szczegółowych zeznań wyżej opisanych świadków, zeznania pozostałych wydają się odgrywać rolę niemal marginalną. I tak świadek F. Ć. (1) zeznał, że jest ojczymem oskarżonego M. D.. Nie wie natomiast co się wydarzyło wówczas w nocy, gdyż był wtedy u siebie w domu i spał. Podobnie zeznał przed sądem. Zaprzeczył, aby jego pasierb szarpał się z nim w domu, choć przyznał, że jak był pijany, to go wyzywał.

Z kolei świadek R. P. (1) zeznał, że gdy wracał w nocy w niedzielę o północy widział zapalone światło u sąsiada i uchylone drzwi, ale nie wydawało mu się to dziwne, bo pokrzywdzony miał zepsute drzwi. O samym zdarzeniu nic nie wiedział. Podobnie stwierdził, przed sądem na rozprawie, dodając, że o tym, że S. P. (1) nie żyje dowiedział się od jakichś swoich znajomych na mieście. Stwierdził jednak, że tej nocy nie przebywał u siebie w mieszkaniu, a po odczytaniu oświadczył, ze nigdy nie mówił tak na Policji, nie potrafił jednak wyjaśnić skąd znalazły się takie stwierdzenia w protokole. Podkreślił, że nie ma nic wspólnego z tym towarzystwem i alienuje się.

Oceniając oskarżonych świadek stwierdził, że jeśli chodzi M. D., to z jego strony nigdy żadnych przykrości nie doznałem. Z nim prowadził tylko takie krótkie rozmowy na temat pracy i złomu, natomiast jeśli chodzi o P. S., (którego nie znał z imienia i nazwiska), to z nim miał problemy, bo zdarzało się, że był przez niego wyzywany i prowokowany, choć nigdy nie wyrządził on mu żadnej krzywdy fizycznej.

A. N. (1) zeznał, że co prawda przebywał w sąsiedztwie jednakże nic nie wie o sprawie, ponieważ cały czas spożywał alkohol. Zna jedynie P. S., a M. D. nawet nie zna

K. P. (2) zeznała, że nie wie nic o stosunkach jakie miały panować między jej byłym mężem, a innymi sąsiadami, ani o okolicznościach jego śmierci. Mimo, niechęci do niego wynikającej z okoliczności rozpadu małżeństwa przyznała, ze „z charakteru był to człowiek bardzo spokojny i flegmatyczny”. Potwierdziła, też że dysponował większą kwotą pieniędzy, gdyż musiała spłacić go w ramach rozliczeń.

R. P. (2) nie dysponował żadnymi informacjami na temat trybu życia swojego ojca.

Zeznania wyżej wskazanych świadków są mało wnoszące do sprawy, a w zakresie mogącym mieć znaczenie wiarygodne. O fakcie możliwości posiadania większej gotówki przez S. P., było wiadomo w gronie sąsiadów, z kolei ocena osobowości oskarżonych przez R. P. (zwłaszcza M. D.) jest pobieżna, ze względu na niechęć do kontaktów z sąsiadami i podkreślaniu swojej odrębności.

Podobnie wiele nowych istotnych informacji nie wnieśli udzielający na miejscu lekarz i ratownicy medyczni.

Z wyżej ocenionych zeznań świadków wynika bez żadnej wątpliwości, że mnogość źródeł informacji dobitnie przekonuje, że czynu na szkodę S. P. dokonali wspólnie M. D. i P. S. (1).

Potwierdzają to także dowody rzeczowe w postaci: 1/ pary butów koloru brązowego ze sznurówkami z napisem na językach i wewnątrz „(...) oraz 2/ koszulki typu T-shirt koloru beżowego z granatowo-czerwonymi wstawkami i nadrukiem z przodu u góry po lewej stronie zatrzymane od oskarżonego M. D. bezpośrednio po zatrzymaniu go tamtego dnia (k. 23-23a./t. I). Na podeszwie prawego z tych butów oraz na bucie lewym na powierzchni przyśrodkowej, badaniem polimorfizmu (...) wykazano obecność materiału genetycznego pochodzącego od jednego mężczyzny, którego ustalony profil genetyczny (...) wykazał pełną zgodność we wszystkich 15 zbadanych układach z profilem (...) wyselekcjonowanym z krwi pobranej ze zwłok pokrzywdzonego S. P. (1), nie ujawniając zarazem żadnej domieszki materiału genetycznego pochodzącego od drugiej osoby, co w konsekwencji sprawia, że prawdopodobieństwo przypadkowej identyfikacji pokrzywdzonego na podstawie tego materiału (a ściślej materiału pobranego z podeszwy prawego buta, bo dla materiału pobranego z lewego buta takich wyliczeń w opinii nie zawarto) wynosi raz na 232 000 000 000 000 000 000 osób (k. 370-371/t. II), czyli praktycznie żadne. Z kolei na dowodowej koszulce typu T-shirt, z przodu pośrodku, stosownym badaniem wykazano materiał genetyczny pochodzący wprawdzie od więcej niż jednej osoby, w tym od mężczyzny, ale z którego wyselekcjonowany materiał genetyczny we wszystkich 15 zbadanych układach wykazał jednak również zgodność z profilem (...) pokrzywdzonego S. P. (1) we wszystkich 15 zbadanych układach, przy czym w dwóch układach ( (...)* i (...)*9.3) wykazał nadto dodatkowe cechy genetyczne nie występujące w jego profilu (...), co nie zmienia tego, że prawdopodobieństwo przypadkowej identyfikacji pokrzywdzonego na podstawie tego materiału wynosi – jak wynika to dalej z opinii z zakresu badań genetycznych – raz na 25 100 000 000 000 000 osób (k. 371/t. II), zatem, prawdopodobieństwo tego, by ujawniona na tej koszulce krew ludzka mogła pochodzić od innej osoby aniżeli od pokrzywdzonego S. P. (1) jest żadne. Powyższe przesądza o tym, że przedmioty te musiały mieć kontakt z krwią pokrzywdzonego, a doświadczenie życiowe, a zwłaszcza przeprowadzone dowody nie wskazują, aby mogło nastąpić to w okolicznościach przypadkowych, bądź w innych, które nie pozwalałyby łączyć obecności M. D. ze zdarzenie. W sprawie nie pojawiły się bowiem inne możliwości obecności oskarżonego na miejscu zdarzenia jak tylko w trakcie jego przebiegu, a przecież nie można kreować niczego, co mogłoby mieć miejsce, jeżeli nie ma w tym kierunku najmniejszej nawet wskazówki. Brak bowiem obowiązku wyjaśniania oskarżonego w procesie sprawia, że taka postawa nie może być poczytywana za niekorzystną dla niego samego w kontekście jego oceny, ale zważywszy na ciężar dowodu w znaczeniu prakseologicznym, może działać w taki sposób, że sąd jest pozbawiony możliwości (i obowiązku) poszukiwania wszystkich nawet teoretycznie możliwych konfiguracji.

3.1.5.2. Opinia biegłych, co do okoliczności zgonu pokrzywdzonego i jej ocena.

Biegli medycy w niniejsze sprawie opiniowali kilkukrotnie. Pierwsza z opinii („sekcyjna”) została wydana w związku z sekcją zwłok pokrzywdzonego wskazywała, że przyczyną zejścia śmiertelnego pokrzywdzonego stało się uduszenie gwałtowne przez unieruchomienie klatki piersiowej. Taki mechanizm śmierci jest najczęściej następstwem tzw. kolankowania czyli obezwładniania leżącej ofiary ciężarem ciała sprawcy klęczącego na jej klatce piersiowej. Z kolei obrażenia stwierdzone na ciele zmarłego powstały od mnogich, czynnych urazów zadanych narzędziem tępym, twardym (k. 241-244, t. II).

Kolejna opinia dotyczyła weryfikacji przeciwstawnych wersji przedstawionych przez P. S. (k. 496-497/ t. III). Biegły podtrzymał poprzednie twierdzenie na temat etiologii obrażeń ciała zmarłego, dodając że w mechanizmie uderzenia lub kopania powstały wszystkie otarcia i podbiegnięcia krwawe, opisane w trakcie sekcji zwłok. Biegły podkreślił, że pomimo rozległych obrażeń zewnętrznych, nie stwierdzono takich obrażeń wewnętrznych, które można byłoby uznać za przyczynę zgonu. Najpoważniejsze z nich – krwawienie podpajęczynówkowe mogło, co najwyżej spowodować utratę przytomności. Podobnie skutku śmiertelnego nie mogło spowodować złamanie części twarzowej czaszki, spowodowane bardzo silnym uderzeniem, zadanego nie ręką, ale nogą.

Biegły stwierdził, że stwierdzone liczne złamania (zwłaszcza współistniejąc z odmą opłucnową), mogły doprowadzić do śmierci w wyniku wielogodzinnej niewydolności oddechowej, ale wynik badania mikroskopowego każe stwierdzić, że zgon nastąpił dużo szybciej.

Łączne wystąpienie tak dużej ilości złamań i wybroczyn krwawych w spojówkach oczu wskazuje na uduszenie gwałtowne, gdzie powodem śmierci jest niemożliwość dokonania wdechu, wobec dużego ciężaru (musi to być ciężar rzędu kilkudziesięciu kilogramów, a powierzchnia ucisku na klatkę piersiową nie ma w tym przypadku większego znaczenia, bo nacisk i tak jest rozkładany żebrami na całą klatkę piersiową).

Zgon następuje po co najmniej trzech minutach nieprzerwanego nacisku na klatkę piersiową ofiary (przed sądem biegły doprecyzował, że jakiekolwiek przerwanie nacisku na klatkę piersiową wydłuża czas do nastąpienia zgonu, ponieważ pokrzywdzony może zaczerpnąć oddechu, choć nie oznacza to, że od tego momentu te co najmniej 3 minuty należałoby liczyć od nowa, ponieważ trzeba mieć na względzie to, jaką ilość powietrza mógłby pokrzywdzony w ciągu takiej chwili zaczerpnąć, no i oczywiście jego osłabienie)

Tym samym, zdaniem biegłego, w każdych wyjaśnieniach P. S. występują takie epizody, które nie pozwalają na stwierdzenie, która z wersji z punktu widzenia medycznego jest prawdziwa.

Opiniując przed sądem biegły T. K. sprecyzował, że stanie na leżącej osobie mogło spowodować skutek stwierdzony w czasie sekcji zwłok w postaci bardzo licznych złamań żeber i uduszenia przez unieruchomienie klatki piersiowej. To musiałoby być jednak stanie nieprzerwane, w tym sensie, że nieprzerwanie musiałby trwać ten ucisk na klatkę piersiową.

Co do momentu nastąpienia zgonu stwierdził, że mógł nastąpić zarówno w trakcie stania sprawcy na klatce piersiowej ofiary, co jest bardziej prawdopodobne, chociaż nie można wykluczyć sytuacji, że zgon nastąpił później wskutek niewydolności oddechowej spowodowanej złamaniami żeber i odmą opłucnową obustronną, co jednak jest mniej prawdopodobne dlatego, że badanie mikroskopowe wycinków z rejonu złamań żeber nie wykazało tzw. nacieku komórkowego, co wskazuje, że zgon nastąpił dość szybko. Jednakże wszystkie złamania żeber u pokrzywdzonego były zażyciowe, bo były podbiegnięte krwią, co tyczy także obrażeń na czaszce.

Jeżeli chodzi zaś o czas powstania obrażeń, to ich kolejności oczywiście nie da się ustalić, ale wszystko wskazuje na to, że wszystkie te obrażenia powstały u ofiary w jednym czasie, przy czym ten „jeden czas” może być dość szeroko rozumiany i obejmować nawet kilkadziesiąt minut.

Obrażenia twarzoczaszki ofiary z kolei można zakwalifikować jako naruszające czynności uszkodzonych narządów jego ciała na okres dłuższy niż 7 dni.

Z kolei krwawienie podpajęczynówkowe było bardzo małe, tzn. niewielkie, i stąd też nie ma podstaw do kwalifikowania go – oczywiście w odosobnieniu od innych obrażeń – jako ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagryzającej życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 kk.

W postępowaniu apelacyjnym (k. 1253-1255/ t. VII) biegli stwierdzili, że nie można wykluczyć, ze duszenie zostało przerwane zanim nastąpił zgon, a śmierć nastąpiła później w wyniku wielokrotnych złamań żeber, obustronnej odmy opłucnowej i złamania kości twarzoczaszki, a więc w wyniku pobicia i kopania (choć było to mniej prawdopodobne). Jeżeli chodzi o 26 złamań to nie mogły one wszystkie nastąpić na skutek jednorazowego ucisku np. dociskania ręką, ale mogły w wyniku deptania.

Powtórzyli też, że w mechanizmie duszenia ostateczne zatrzymanie krążenia następuje po kilku minutach ucisku, choć możliwe jest, że w momencie przerwania nacisku na klatkę mogło być jeszcze przez krótki czas utrzymane krążenie, choć stan ten prowadził do śmierci.

W trakcie postępowania ponownego (k. 1567-1569/ t. IX) biegli podtrzymali swoje wcześniejsze twierdzenia podając, że kategorycznie nie można stwierdzić przyczyny zgonu pokrzywdzonego - bardziej prawdopodobne jest to, ze zgon nastąpił na skutek uduszenia przez unieruchomienie klatki piersiowej ale nie można wykluczyć że wystąpił później na skutek niewydolności oddechowej związanej z obrażeniami klatki piersiowej tj. złamaniem żeber oraz odmą opłucną. Stwierdzili, że powstanie odmy jest nierozerwalnie związane z przebiciem opłucnej czyli błony pokrywającej płuco przez żebra. Stwierdzone złamania żeber najczęściej powstają na skutek kolankowania i tak też bardziej prawdopodobnie mogło być w tym wypadku, choć nie jest wykluczone, że było to wynikiem np. stania na klatce piersiowej.

Odnosząc się do mechanizmu powstania złamań żeber biegli wskazali, że w przypadku, gdyby powstały od kopania to wówczas złamania rozrzucone byłyby w różnych miejscach klatki piersiowej, a w tym przypadku układały się w linię, co świadczy o zgniataniu klatki piersiowej jako przyczynie złamania.

Biegli podtrzymali twierdzenie, że złamania żeber wraz ze złamaniem kości twarzoczaszki są chorobą realnie zagrażającą życiu i prowadzącą do śmierci, gdyż mnogie złamania żeber z punktu widzenia klinicznego powodują tzw. paradoksalne ruchy klatki piersiowej tzn. pomimo próby wykonania wdechu klatka piersiowa nie rozszerza się ale zapada. Prowadzi to do niewydolności oddechowej czyli duszenia rozciągniętego w czasie.

Co do czasu zgonu biegli podtrzymali, że najbardziej prawdopodobne jest to, że pokrzywdzony zmarł w tym czasie kiedy na nim klęczano, ale dopuścili też taką możliwość, że jeszcze później chwilę żył, a zgon nastąpił najpóźniej po kilkudziesięciu minutach („duszenie rozciągnięte w czasie”). Jeżeli kopanie miałoby miejsce po kolankowaniu, to o tyle mogło się przyczynić do śmierci, że pokrzywdzony miał złamaną twarzoczaszkę, co dodatkowo utrudniało oddychanie, natomiast kopanie po pozostałej części ciała nie miało większego wpływu na zgon.

Odnosząc się do obrażeń stwierdzonych w protokole oględzin zwłok w punkcie 5 l i 5 m biegli stwierdzili, że powstały od mnogich czynnych urazów zadawanych narzędziem tępym twardym, a ich lokalizacja na grzbietach rąk i przedramion jest typowa dla zasłaniania się przed ciosami godzącymi np. w głowę.

Przydatność opinii biegłych dla sprawy przejawia się w rozstrzygnięciu następujących kwestii: jaki był mechanizm stwierdzonych obrażeń i ich skutek, jaki był mechanizm śmierci (co było jej bezpośrednią przyczyną), kiedy nastąpił zgon (w stosunku do doznanych obrażeń).

Co do pierwszej kwestii opinie biegłych nie powodowały żadnych wątpliwości: stwierdzone obrażenia w postaci licznych złamań żeber i rusztu klatki piersiowej , tam gdzie złamania układały się w linię powstawały na skutek dłużej trwającego ucisku na klatkę piersiową z użyciem dużego ciężaru (stania na klatce, przyciskania do podłoża, przygniatania z co najmniej kilkudziesięciokilogramowym ciężarem (tylko taki unieruchamia klatkę piersiową) - vide także opinia na k.1568/ t. IX i k. 750, t. V), tj. zgniatania - pozostałe obrażenia powstały w wyniku kopania i uderzeń. W tym zakresie oczywiście z punktu widzenia medycznego można wskazać mechanizm, ale nie można sprecyzować (w oderwaniu od realiów sprawy) jaki był to sposób nacisku.

Jak wynika z protokołu sekcji zwłok do takich złamań żeber, doszło w stosunku do lewych żeber 2-11 w linii pachowej przedniej i 8-11 drugi raz między linią łopatkową, a pachową tylną, a nadto prawych żeber 2-9 w linii pachowej przedniej oraz 6-9 drugi raz w linii pachowej tylnej. Tym samym kategorycznie należy stwierdzić, że złamania żeber powstały na skutek zgniatania klatki piersiowej pokrzywdzonego, o czym świadczy obraz złamań. Wniosek przedstawiony przez biegłych jest logiczny i zgodny z zasadami wiedzy medycznej oraz prawami fizyki i biologii.

Czym innym jest oczywiście odpowiedź na pytanie jak doszło do zgniatania klatki piersiowej pokrzywdzonego.

W tym zakresie biegli nie byli w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi wskazując jedynie na cechy takiego zgniatania oraz czas jego trwania. Nie mogło to być jednorazowe działanie (np. kopnięcie czy dociskanie ręką - zob. opinia na k. 1254, t. VII). Mógłby być to najczęściej spotykany mechanizm kolankowania (dla uniknięcia nieporozumień – jak wyjaśnili biegli jest to pojęcie wprowadzone przez nich, ale nie muszące się łączyć z klęczeniem na ofierze i powinno ono być rozumiane jako jakikolwiek silny, dłuższy czasowo, nacisk na klatkę piersiową - wielkości rzędu kilkudziesięciu kilogramów), np. dociskanie kolanami, stanie ale także siedzenie (opinia biegłych k. 1568-1568 v./ t. IX), nacisk nogą z całą siłą na klatkę piersiową (nie wystarczające byłoby jednorazowe stąpnięcie na klatkę piersiową), deptanie itp. (opinia biegłych - k. 1254/ t.VII).

Przy tym ze względu na obraz doznanych wyżej opisanych obrażeń należało wykluczyć mechanizm złamań w obrębie klatki piersiowej np. na skutek kopania.

Pozostałe jednak obrażenia były wynikiem uderzeń i kopania, a najpoważniejsze (poza złamaniami w obrębie klatki piersiowej) tj. złamanie twarzoczaszki wynikiem kopnięcia lub innego bardzo silnego urazu w górną cześć twarzy (vide opinia na k. 1254/t. VII).

Co do przyczyn zgonu z punktu widzenia medycznego nie można było tego określić w sposób jednoznaczny. Początkowo biegli stwierdzili, że przyczyną śmierci było uduszenie gwałtowne (w mechanizmie unieruchomienia klatki piersiowej) – opinia k. 241-244/ t. II.

Następnie dopuścili alternatywnie możliwość, że przyczyną była niewydolność oddechowa (związana z obrażeniami klatki piersiowej tj. złamaniem żeber oraz obustronną odmą opłucnową - powstającą w wyniku przebicia przez żebro opłucnej - złamaniem twarzoczaszki) – czyli duszenie rozciągnięte w czasie (k. 1568/ t. IX).

Tak więc zgon był niewątpliwie związany z naciskiem dużego ciężaru na klatkę piersiową, który spowodował uduszenie gwałtowne (pierwsza opcja) lub (o ile ofiara się nie udusiła, z uwagi na przerwanie uduszenia zanim nastąpił zgon) złamanie żeber i obustronna odma opłucną (uduszenie rozciągnięte w czasie - druga opcja). Należy natomiast podkreślić, że w każdej sytuacji epizod duszenia tzn. tego że pokrzywdzony się dusił ponad wszelką wątpliwość miał miejsce, wobec stwierdzenia wybroczyn krwawych w spojówkach oczu (k. 1253/ t. VII)

Biegli jednocześnie zastrzegli, że jeżeli kopanie miałoby miejsce po kolankowaniu (tj. nacisku na klatkę), to o tyle mogło się przyczynić do śmierci, że pokrzywdzonemu złamano twarzoczaszkę, co dodatkowo utrudniało oddychanie, natomiast kopanie po pozostałej części ciała nie miało wpływu na zgon (opinia k. 1568 v./ t. IX).

Co do czasu zgonu biegli zaś wskazali, że nastąpił on dość szybko, a najczęściej następuje on w trakcie unieruchomienia klatki piersiowej (mechanizm uduszenie gwałtownego i dlatego po pierwsze wskazali na ten mechanizm).

Na rozprawie podali jednak, że przerwanie nacisku na klatkę piersiową wydłuża czas do nastąpienia zgonu, ponieważ pokrzywdzony może zaczerpnąć na chwilę oddech.

Słuchani ponownie dopuścili też taką możliwość, że po ucisku na klatkę piersiową pokrzywdzony jeszcze później chwilę żył, a zgon nastąpił najpóźniej po kilkudziesięciu minutach (opinia k. 1578 v./ t. IX.).

Tak więc (w realiach sprawy) zgon mógł nastąpić w trakcie kopania, co miało miejsce już po zwolnieniu nacisku na klatkę piersiową, co jednakże i tak nie zmienia twierdzenia, że to nie kopanie było działaniem powodującym obrażenie skutkujące zgonem.

Ostatecznie więc opinię biegłych można ocenić jako pozbawioną niejasności, spójną i logiczną jak i też wielowariantową zgodnie ze stanem wiedzy. Opinia biegłych często, a zwłaszcza z zakresu nauk przyrodniczych, pozostawia pewne pole do alternatywnych ustaleń z uwagi na charakter tej gałęzi nauk. To jednak nie świadczy, aby opinia taka była dyskwalifikowana czy nieprzydatna dla sprawy.

Jej interpretacja (w sprawie) musi uwzględniać realia podawane przez świadków (i oskarżonego). Oznacza to, że moment w którym niezależne dowody (opinia i zeznania oraz wyjaśnienia) staną się wzajemnie uzupełniające, tak przebieg wydarzeń należy uznać za mający rzeczywiście miejsce.

Po analizie wypowiedzi biegłych nie można postawić im zarzutów uzasadniających dalsze badanie tematu. Brak jest przesłanek, o których mówił Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 18 lutego 2009 r. I AKa 1/09 (LEX 1027187) „ Opinia biegłego jest niepełna, jeżeli nie udziela odpowiedzi na wszystkie postawione mu pytania, na które zgodnie z zakresem posiadanych wiadomości specjalnych i udostępnionych mu materiałów dowodowych może on udzielić odpowiedzi, albo jeżeli nie uwzględnia wszystkich okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia badanej kwestii, albo też nie zawiera uzasadnienia wyrażonych ocen oraz poglądów. Opinia biegłego jest niejasna, jeżeli jej sformułowanie nie pozwala na zrozumienie wyrażonych w niej ocen i poglądów, a także sposobu dochodzenia do nich, albo jeżeli zawiera wewnętrzne sprzeczności, czy posługuje się nielogicznymi argumentami”.

3.1.5.3. Wnioski w zakresie kontroli pomawiających wyjaśnień oskarżonego w świetle innych dowodów.

Zestawiając zeznania świadków jak wyżej oceniono wiarygodne w tym zakresie, w którym przedstawiały wiedzę nabytą bezpośrednio po zdarzeniu od oskarżonych, z pomawiającymi wyjaśnieniami oskarżonego P. S., należy stwierdzić, że wynik kontroli procesowej tego drugiego dowodu jest dla oskarżonego pozytywny.

Świadkowie wiarygodnie potwierdzili to, co P. S. wyjaśniał w zakresie obecności oskarżonego M. D. na miejscu zdarzenia. Jego procesowe wyjaśnienia wskazujące na udział tego oskarżonego w przestępstwie zyskują w ten sposób element „spontaniczności” (o którym mowa była wyżej), gdyż już tuż po zdarzeniu przekazywał on swoją wiedzę różnym osobom na temat tego, że obaj z M. D. mieli udział w zajściu z pokrzywdzonym.

Podobnie należy ocenić w kontekście zeznań świadków te elementy, które oskarżony zawarł w swoich wyjaśnieniach jako sposób działania napastników.

Świadkowie relacjonując, to co miał P. S. im powiedzieć bezpośrednio po zajściu zeznali, że „[M. S.] powiedziała także, że K. deptał po S., a P. skakał na niego z wersalki.” (K. B.), [M. D.] powiedział, że był tam z P. S. i „że chyba jest już po chłopie”, „zadźgaliśmy go”, „strasznie chrapał” (K. B.), [P. S.] powiedział, że kopnął tego mężczyznę raz lub dwa razy i prosił tego drugiego, żeby tego nie robił, ale on go nie słuchał”(A. J.) i wreszcie jako opis skutków działania oskarżonych - Jest rozjebany jak płaszczka, rozwaliłem mu [M. D.] mordę i wygląda jak żaba” – R. N., [P. S.] „rozjebaliśmy mu głowę jak płaszczka”A. J..

Te skąpe, ale jednak wystarczające dla wskazania sposobów działania napastników należy zestawić z tym, co wyjaśniał oskarżony, który mówił, że K. uderzył pokrzywdzonego w twarz, później klęknął na jego klatce piersiowej nogami, on sam ręką przycisnął klatkę piersiową, by pokrzywdzony nie wstawał, następnie K. zaczął go kopać, po żebrach i po głowie, stał na nim i nogą go deptał po klatce piersiowej i po głowie. Oskarżony wyjaśnił nadto, że gdy (...) kopał pokrzywdzonego i po nim deptał, to wówczas ten wydobywał z siebie takie chrapliwe dźwięki. W trakcie zaś zajścia (...) nie tylko kopał S. P. (1), ale bił go też rękami. Gdy pokrzywdzony leżał, to stał nad nim i z góry zadawał kopnięcia w jego klatkę piersiową i głowę.

Z łatwością więc w wyjaśnieniach oskarżonego można odnaleźć te opisy, które przystają do relacjonowanych jako spontaniczne słów P. S. oraz M. D.. Dotyczy to zarówno wprost przekazanych sposobów działania (deptanie czy zadawanie tak silnych ciosów w głowę, które spowodowało rozległe urazy - vide dokumentacja fotograficzna sekcji zwłok), jak i spostrzeżeń – wydawanie chrapliwych dźwięków przez pokrzywdzonego.

Nie sposób nie zauważyć jednak, że w zeznaniach świadków brak jest takich opisów, które oskarżony podał w postępowaniu (przyciskania kolanami, uderzenia w twarz). Jest to jednak wytłumaczalne. W postepowaniu oskarżony był skupiony na dokładnym relacjonowaniu kolejności zdarzeń i sposobu działania, spontanicznie i pod znacznym działaniem alkoholu, skupiał zaś się na tym co według niego było najważniejsze, a więc skutkach działań oskarżonych i samych działaniach, które według niego były najbardziej charakterystyczne (deptanie po pokrzywdzonym).

Natomiast trudniej jest wytłumaczalne (i to jest szczególnie ważne w kontekście oceny wiarygodności), że oskarżony zaprzeczył, aby skakał na pokrzywdzonego z wersalki (co miał mówić swojej matce M. S.) jak i też nie zawarł tego, że kopał pokrzywdzonego (jak miał powiedzieć świadkowi A. J.). Przyjmując zaś (jak wyżej) wiarygodność relacji świadków, należy więc w tym zakresie z rezerwą podejść do wyjaśnień oskarżonego jako niepełnych, co do sposobu działania w trakcie zajścia i mające charakter umniejszania w tym zakresie swojej odpowiedzialności.

Charakterystyczną natomiast cechą jego wyjaśnień, pojawiającą się także w zeznaniach świadków jest podkreślanie, że nie chciał aby pokrzywdzony zginął. W wyjaśnieniach przejawia się to w stwierdzeniu, że mówił M. D., żeby przestał, bo inaczej zabije pokrzywdzonego, a w zeznaniach świadków relacją A. J., której miał mówić, że „prosił tego drugiego żeby przestał”. Ten wzajemny układ między wyjaśnieniami oskarżonego i zeznaniami świadka wskazuje, że stanowisko oskarżonego nie zostało spreparowane na potrzeby sprawy karnej, ale ujawniło się już tuż po zdarzeniu, a więc spontanicznie. Zaznaczyć jednak, że tak wyrażony sprzeciw, nie był sprzeciwem w ogóle przeciwko kopaniu i biciu pokrzywdzonego, tylko nadmiernemu stosowaniu przemocy. Oskarżony nie protestował na początku zdarzenia, brał w nim udział, a nawet akceptował je w początkowym etapie drugie fazy, a zaprotestował dopiero, gdy zauważył, że przemoc M. D. może doprowadzić do śmierci (wyjaśnienia oskarżonego P. S. On [M. D.] kopał go po żebrach, po głowie, stał na nim i nogą go deptał po klatce piersiowej i po głowie. Potem [ podkreśl. SO] ja zacząłem mu mówić, żeby przestał, bo go zabije. k. 119-120, t. I).

Z kolei sformułowane przez biegłych wnioski i hipotezy na temat możliwych przyczyn powstania obrażeń, ich skutków oraz czasu pozwalają odnieść się do tego, o czym wyjaśniał oskarżony P. S.

Jest o tyle istotne zestawienie, że pozwala zestawić jego depozycje, które zawsze mogą być obarczone celowym lub też przypadkowym (chociażby ze względu na stan upojenia alkoholowego) zniekształceniem przebiegu zdarzeń z obiektywnie stwierdzonymi obrażeniami.

Co do tego, należy na wstępie stwierdzić, że istotnie biegły oceniając wartość wyjaśnień oskarżonego P. S. (co wydaje się było nieco dowolnym wystąpieniem organów ścigania w kontekście kompetencji biegłych) stwierdził, że nie da się jego wyjaśnień pogodzić z wnioskami opinii (k. 497/t. III). Zważyć jednak należy, że pogląd ten został sformułowany w sytuacji, w której biegli przyjęli założenie, że pokrzywdzony zmarł w trakcie nacisku na klatkę piersiową, a oskarżony wyjaśniał, że jeszcze po tym nacisku pokrzywdzony żył, gdyż krzyczał. W takiej sytuacji istotnie były to wnioski niespójne.

Skoro jednak wersja inna, a mianowicie taka, że śmierć nie musiała nastąpić w trakcie ucisku klatki piersiowej, choć miała z nim związek, jest także (choć lojalnie należy wskazać, że mniej z punktu widzenia doświadczenia medycznego) prawdopodobna, to wówczas wersja P. S., iż po nacisku na klatkę piersiową (to jest po przyciśnięciu do podłoża pokrzywdzonego przez M. D. i po puszczeniu go przytrzymywania ramieniem) pokrzywdzony krzyczał – staje się korelująca z danymi medycznymi.

Ostateczne stanowisko biegłych, co do czasu zgonu oskarżonego (bo to jest najistotniejsze) pozwala stwierdzić, że jest możliwe, aby pokrzywdzony najpierw był przyciskany do podłoża przez M. D. (kiedy ten klęknął na nim kolanami), następnie po zaprzestaniu obrony był przytrzymywany ramieniem przez P. S. i cały czas żył, a więc mógł zacząć krzyczeć po zwolnieniu ucisku przez P. S..

Tym samym ustalenia poczynione w oparciu o wiedzę biegłych korelują z wersją P. S., co do kolejności zdarzeń przedstawionej w trakcie trzeciego, czwartego i piątego przesłuchania.

Co więcej w wyjaśnieniach P. S. pojawia się epizod kolankowania (i to na początku), gdy M. D. kolanami dociskał pokrzywdzonego do podłogi, a później nie budzący wątpliwości epizod „deptania”, i „stawania” na pokrzywdzonym, o którym oskarżony mówił także bezpośrednio po zajściu świadkom. Oskarżony mówił też o uderzeniu pokrzywdzonego w twarz biciu i o kopaniu po całym ciele i głowie, co współbrzmi z obrażeniami stwierdzonymi w trakcie sekcji zwłok (punkt 5 protokołu oględzin k. 241-242/t. II). Oskarżony wskazywał na „charczenie”, które wydobywało się z pokrzywdzonego, a które były efektem wyciskania powietrza ze zgniatanej klatki piersiowej (opinia k. 1254/t. VII).

Niewątpliwie na korzyść wiarygodności oskarżonego przemawia to, że wskazywał on takie charakterystyczne zachowania (przyciskanie pokrzywdzonego kolanami do podłogi, deptanie) lub obserwacje („charczenie” pokrzywdzonego), które pokrywając się ze stwierdzonym mechanizmem powstania obrażeń i muszą być wiarygodne, gdyż przypadkowa zbieżność w tym wypadku jest wykluczona. Niewielkim prawdopodobieństwem mogłoby dojść do sytuacji, gdy oskarżony (nie znając opinii biegłych, która została wydana już po jego wyczerpujących wyjaśnieniach) „przypadkiem” przedstawił taki przebieg zdarzeń, który pasowałby do medycznej oceny zajścia.

Ostatecznie należy więc stwierdzić, że kontrola dowodu w postaci wyjaśnień oskarżonego jeżeli chodzi o wskazanie faktu udziału oskarżonego M. D. w zdarzeniu, sposobu działania napastników wobec pokrzywdzonego oraz sekwencji wydarzeń nie pozwoliła zakwestionować relacji oskarżonego, a ponieważ ona sama w sobie jest jedyną logiczną i spójną, która pojawiła się w sprawie (zob. wcześniejsze rozważania) należało z tego punktu widzenia obdarzyć ją wiarygodnością.

Dlatego też w oparciu o całokształt dowodów ocenionych łącznie, wśród których prym wiodły dowody w postaci wyjaśnień oskarżonego i opinia biegłych (gdyż tylko łączne potraktowanie wszystkich dowodów może być źródłem ustaleń faktycznych i wyroku - art. 410 kpk) sąd ustalił, że obrażenia, które były źródłem dla zejścia śmiertelnego tj. mnogie złamania rusztu kostnego klatki piersiowej (w tym 26 żeber, mostka) powstały na skutek nacisku z dużą siłą - zgniatania klatki piersiowej, a nacisk taki wykonywał tylko M. D., siedząc kolanami całym ciężarem na pokrzywdzonym w fazie pierwszej (co musiał trwać relatywnie dłuższy czas, kiedy go bił po twarzy, aż pokrzywdzony przestał stawiać opór) i następnie depcząc, go i stając na klatce piersiowej w fazie drugiej (kiedy słuchać było charczenie pokrzywdzonego). Wskazywana przez biegłych różnorodność możliwości działania sprawcy (k. 1254/ t. VII) nakazuje przyjęcie, że każdorazowy taki nacisk wywoływał skutki w postaci mnogich złamań.

Nacisku takiego (koniecznego do złamania kości) nie mógł wykonywać P. S., gdyż przyjęta przez niego pozycja (uklękniecie) i sposób przytrzymywania pokrzywdzonego (przedramieniem) oraz cel tych czynności wyklucza konieczność używania wymaganej kilkunastokilogramowej siły do unieruchomienia i złamania kości. Oczywiście w tym zakresie nie można poczynić żadnych badań empirycznych, wobec czego wniosek taki opiera się na logicznym rozumowaniu. Po pierwsze przed przytrzymywaniem przez P. S. pokrzywdzonego ten zaniechał wszelkiej akcji obronnej (dlatego też M. D. zszedł z niego i rozpoczął przeszukiwanie mieszkania), a więc nie była potrzebna stosunkowo duża siła, gdyż pokrzywdzony nie stawiał oporu. Czynność P. S. miała raczej charakter zabezpieczający, gdyby pokrzywdzony, chciał ponownie się bronić. Po drugie pozycja, którą przyjął w postaci kucnięcia i przytrzymywania przedramieniem (wyjaśnienia P. S. k. 119/ t. II i k. 120) generuje nieporównywanie mniej siły, niż siedzenie na ofierze.

Należy jeszcze odnieść się do kwestii przedstawionego przez oskarżonego podziału ról w ramach swoich trzecich, czwartych i piątych wyjaśnień, czyli faktycznego zakresu działań podejmowanych przez niego i M. D..

Po pierwsze należy oskarżonemu dać wiarę, że motorem napędowym całego zdarzenia był współoskarżony. Co prawda, co do tego faktu również jedynym w zasadzie dowodem były wyjaśnienia oskarżonego P. S.. Niemniej jednak znajdują one potwierdzenie chociażby w zeznaniach K. B., który zeznał, że to M. D. dysponował pieniędzmi w drodze na stację benzynową i on płacił przy kasie - w sytuacji w której poprzednio nie posiadał pieniędzy). Współbrzmi to z wyjaśnieniami P. S. wskazującymi, że to właśnie współoskarżony wziął gotówkę, dając jej część P. S. (wyjaśnienia P. S. k. 119/ t. I). Logiczne jest, że w przypadku tego typu „przedsięwzięcia”, to pomysłodawca dysponuje pieniędzmi i w tym wypadku był to M. D..

Taką wersję (że pomysłodawcą udania się do pokrzywdzonego) P. S. w zasadzie prezentował od początku (do czasu zmiany zeznań i samooskarżenia) i podtrzymał ją także wówczas, gdy przyznał się do udziału w zdarzeniu (począwszy od trzeciego przesłuchania). Nadto tak wtedy konsekwentnie wyjaśniając faktycznie obciążał sam siebie, gdyż nie wskazywał, aby protestował przeciwko takiej propozycji.

M. D. jako pomysłodawcę formy uzyskania gotówki może też uznać ze względu na jego opinię u sąsiadów, których opinia nie może być wiążąca, co do rzeczywistego charakteru oskarżonego (jak już wyżej stwierdzono), ale nie można im odmówić prawa do własnej refleksji wynikającej z osobistych doświadczeń, a te wskazywały (vide świadek J. S. k. 1419/ t. VIII), że M. D. nie jest obce stosowanie przemocy w związku z potrzebą uzyskania pieniędzy (co jest aż nadto widoczne w danych o jego karalności, gdzie kilkukrotnie odnotowano jego skazanie za rozboje w przeciwieństwie do P. S., który atakował mienie, ale bez użycia przemocy).

Z tą ostatnią uwagą logicznie wiąże się też wniosek o wiarygodności wyjaśnień oskarżonego P. S., co do tego że M. D. był nie tylko pomysłodawcą, ale i głównym wykonawcą podjętych działań wobec S. P.. Naturalne ponadto jest, że wychodząc z takim pomysłem M. D. pierwszy przystąpił do jego realizacji tym samym wstępnie rozdzielając role i faktycznie przejmując kierowanie (w znaczeniu potocznym) działaniami napastników (co widać w dalszych logicznych wyjaśnieniach P. S. - on wydawał polecenie trzymania pokrzywdzonego, później jego puszczenia, on polecał wiązać pokrzywdzonego kablem, czy wreszcie on zabrał i dzielił gotówkę. k. 119-120/ t. I). Również relacja zachowania M. D. po zdarzeniu w formie zobowiązania P. S. do tajemnicy (k. 120/ t. I), a z drugiej strony gotowość wzięcia na siebie winy przez P. S. wskazuje na wzajemne relacje między oskarżonymi z wyraźnie dominującą rolą M. D..

Dodatkowo to, że właśnie tak brutalnie jak relacjonuje to P. S. (1), zachowywał się M. D. ma swoje oparcie we wnioskach opinii biegłych psychiatrów stwierdzającej, że wykazuje on organiczne zaburzenia osobowości i zachowania (z cechami osobowości dyssocjalnej) (k. 404-406/t. II), co w trakcie zdarzenia mogło się właśnie ujawnić wobec odmowy wydania przez pokrzywdzonego pieniędzy, a później próby wezwania pomocy.

3.1.6. Podsumowanie oceny pomawiających wyjaśnień oskarżonego

Ostatecznie więc weryfikacja pomawiających wyjaśnień oskarżonego P. S. złożona w pierwszych pięciu przesłuchaniach wskazuje, iż wobec potwierdzenia ich różnorodnymi dowodami i częściowo pozytywnych odpowiedzi na wcześniej postawione pytania w zakresie przyznania faktów przez pomówionego, spontaniczności, źródła tych pomówień i ich konsekwencji, ostatecznie wobec potwoerdzenia ich różnorodnymi dowodami jest dla oskarżonego wiarygodna

Oczywiście chodzi tu o całkowitą wiarygodność wyjaśnień trzecich, czwartych i piątych, a częściową (w takim zakresie w jakim nie były z nimi sprzeczne) wyjaśnień pierwszych i drugich. Pamiętać przy tym należy, że wyjaśnienia oskarżonego trzeba czytać łącznie, co oznacza, że także pierwsze i drugie mają istotne walory poznawcze, gdyż jak widać po zestawieniu ich z wyjaśnieniami trzecimi i kolejnymi (do piątych włącznie) w dużej mierze tak samo opisują przebieg wydarzeń, wymiennie zawierając pewne szczegóły, które nie są ze sobą sprzeczne (zasadniczo różniąc się tylko faktem udziału samego P. S.). Przykładowo można tu wskazać, kwestię zamiaru okradzenia pokrzywdzonego, która w wyjaśnieniach trzecich pojawia się jako „załatwienie pieniędzy” (k.119/ t. I), a w wyjaśnieniach wcześniejszych - drugich jako „on [M. D.} poszedł do S. po pieniądze, on chciał mu je ukraść” (k. 98/t.I).

3.1.7. Ocena samoobciążających wyjaśnień oskarżonego P. S..

Powyższa ocena wyjaśnień oskarżonego P. S. mogłaby zwolnić od konieczności oceny kolejnych – samooskarżających, gdyż jak wcześniej wskazano danie wiary jednej grupie wyjaśnień, dyskredytuje drugą.

Niemniej jednak dla porządku należy wskazać dlaczego alternatywny przebieg wydarzeń przedstawiony w zeznaniach szóstych w śledztwie i następnie na rozprawach jest niewiarygodny.

Ich ocena powinna być także wnikliwa, gdyż choć można zakładać, że samooskarżenie zawsze będzie miało lepsze uzasadnienie niż pomówienie, co miałoby wynikać z przekonania, że nikt racjonalny nie będzie się ponad miarę obciążał (a nawet w całości brał na siebie odpowiedzialność), a z kolei racjonalnym będzie pomówienie celem uniknięcia odpowiedzialności, to taka teza jest tylko pozornie przekonująca, gdyż przecież nieraz istnieją okoliczności towarzyszące, które skłaniają osoby niewinne (lub współwinne) to przyjmowania na siebie odpowiedzialności pod wpływem przeróżnej motywacji.

W zakresie właściwości oskarżonego należy odwołać się do rozważeń poczynionych przy okazji oceny wyjaśnień pomawiających. Niewątpliwie jest on osobą mającą świadomość tego, że złożenie wyjaśnień takiej treści jak złożył, a więc sprowadzających rolę oskarżonego M. D. niemal do biernego obserwatora zdarzenia, stanowi ważki argument za zmniejszeniem bądź całkowitym wykluczeniem jego odpowiedzialności. Musi mieć też świadomość, że danie mu wiary spowoduje pogorszenie jego własnej sytuacji.

Jeżeli chodzi o to, czy informacje te są potwierdzane przez osobę, z której odpowiedzialność zostaje zdjęta, to M. D. procesowo nie potwierdził jego zmienionych wyjaśnień. Postawa oskarżonego odmawiającego składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania nie pozwala pozytywnie ustalić czy rzeczywiście jego rola była taka jak opisał to P. S.. Można jednak pokusić się o twierdzenie, że wobec całkowitego zaprzeczenia M. D. kwestionując swoją obecność na miejscu zdarzenia, kwestionuje także to co P. S. (1) powiedział odnośnie jego roli.

Analiza wyjaśnień oskarżonego złożonych na rozprawie wskazuje, że wątpliwości, co do wiarygodności wyjaśnień z 17 listopada 2011 roku (ostatnich – szóstych w postępowaniu przygotowawczym), związanych treściowo (bo podtrzymanych później) z tymi składanymi na rozprawie były uzasadnione. Oskarżony nie był w stanie logicznie wytłumaczyć wielu szczegółów tych wyjaśnień, w tym jak i uzasadnienia dlaczego nagle zmienił stanowisko w sprawie przyznając się w całości do jak twierdził samodzielnego dokonania czynu.

Wersja ostatecznie przedstawiona przez oskarżonego zawiera elementy, które wcześniej nie były przez niego wskazywane, choć miały znaczenie dla odpowiedzialności sprawców. Jako przykład można podać tu opis fragmentu zajścia z nożem, kiedy to pokrzywdzony miał go zaatakować, który nie pojawił się wcześniej. Skoro uprzednio obciążał M. D. tym wszystkim, co (jak ostatecznie stwierdził) sam miał robić, to wydaje się nielogiczne dlaczego miał pominąć ten fragment zdarzenia – niewątpliwie usprawiedliwiający napastnika. Jego wcześniejsze wyjaśnienia były dość szczegółowe (wraz z zapamiętaniem niektórych słów) nie mógł więc „zapomnieć” o tak istotnej genezie zdarzenia. Odpowiedź na te wątpliwości jest jedna. Wcześniej oskarżony nie wyjaśniał o tym, ponieważ takiej sytuacji nie było (charakterystyczne, że w odpowiedzi na pytanie śledczego: „skąd na ciele denata pod lewym okiem widoczne rozcięcie” – P. S. (1) odpowiedział: „ja sobie nie przypominam skąd takie rozcięcie” – k. 120/ t. I).

Należy w tym względzie wziąć pod uwagę opinię biegłych (k. 497/ t. II), którzy wykluczyli, aby w jakikolwiek sposób pokrzywdzony miał być raniony nożem w twarz, co miał według P. S. zrobić on niechcący wyrywając nóż S. P.. Z kolei zaś fakt, że na jednym z zabezpieczonych noży (który miał by być wówczas użyty) znaleziono ślady ludzkiej krwi, z której wyselekcjonowany profil (...) we wszystkich 15 zbadanych układach był zgodny z profilem (...) pokrzywdzonego S. P. (1) (k. 372/t. III), o niczym jeszcze nie świadczy, skoro taki sam materiał genetyczny, wyselekcjonowano również (k. 367/t. II, k. 372/t. II) – ze śladów krwi, ale ujawnionych na ostrzu drugiego z tych noży (który jednak nie był używany), oznacza, że ślady te mogły się tam znaleźć w każdych okolicznościach.

Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że z natury pokrzywdzony był „spokojny i flegmatyczny” (jak zeznała K. P., mimo jego trudnego charakteru w trakcie małżeństwa), co w różnych słowach ujęli świadkowie R. N. (2) (k. 30v./t. I, k. 684-684v./t. IV), G. M. (1) (k. 45v./t. I), K. B. (1) (k. 63/t. I, k. 1417-1418, t. VIII), J. S. (2) (k. 240v./t. I), R. P. (1) (k. 747/t. V) i D. N. (2) (k. 689/t. IV), a zdarzenie z R. P. (1) (szarpanina) była incydentalna i nie z inicjatywy pokrzywdzonego.

Nadto oskarżony powtarzając swoje wyjaśnienia na rozprawie nie pamiętał o epizodzie przyciskania ręką pokrzywdzonego i w rzeczywistości okoliczności tego epizodu, który miał mieć miejsce, jak i też dlaczego miałby to robić. Nie był w stanie podać ile razy uderzył pokrzywdzonego, a bierność M. D. w trakcie szamotaniny z pokrzywdzonym (która miała trwać 10-15 minut) wydaje się być niezgodna z zasadami doświadczenia życiowego wziąwszy pod uwagę, że przecież przyszli tam razem, a P. S. miał zostać zaatakowany przez pokrzywdzonego nożem.

Już chociażby te okoliczności wskazują, że intencją wyjaśnień oskarżonego złożonych w dniu 17 listopada 2011 roku jak i późniejszych wyjaśnień na rozprawie było uwolnienie od jakichkolwiek podejrzeń M. D. i to w sposób „absolutny”. Przerysowany charakter wyjaśnień P. S. jest najlepiej uwidaczniany w tym, że w ich świetle M. D. miał być niemal niemym świadkiem całego zajścia (z wyjątkiem początkowego odepchnięcia pokrzywdzonego), co jak się wydaje w odczuciu P. S., miało świadczyć o jego lojalności w procesie i być dowodem dla współoskarżonego jak najdalej idącego działania na jego korzyść (vide np. fragment „ w tym czasie D. siedział. On w sumie chciał mnie odciągać od S. ale było już za późno, bo S. już nie żył przestał oddychać. Ja nie pamiętam czy on wydawał jakieś dźwięki. W tym momencie ja stałem koło S. a D. trzymał mi ręce” - k. 462/t. III).

Również sama podawana przez niego chęć „zwalenia winy na M. D.” jako motyw wcześniejszych wyjaśnień obciążających nie była wystarczająca, aby te zmienione ocenić jako wiarygodne.

Oskarżony jako jedyne wytłumaczenie zasadniczej rozbieżności swoich wyjaśnień (ostatnich z postępowania przygotowawczego i poprzednich), podawał, że „kłamał wtedy przed panią Prokurator, gdyż chciał się bronić”. Z podobnego powodu wyjaśnił przed sądem, podczas posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania, że bluza wyrzucona do kontenera należała do M. D., bo chciał się oczyścić z zarzutu. Nieprawdą miałoby być też, jakoby M. D. miał mu powiedzieć, że „jak coś komuś powie, to zdechnie w kryminale”. Podczas tamtego przesłuchania tak natomiast wyjaśniał, bo chciał się bronić, podobnie później chcąc „zwalić winę” na oskarżonego D. (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 663v./t. IV). Tymczasem z zeznań świadków (A. J. i J. S.) wynikało, że dotarły do nich wiadomości, o tym że M. D. miał grozić oskarżonemu (co prawda już po zatrzymaniu, ale jak wynika z doświadczenia zawodowego tymczasowe aresztowanie nie chroni absolutnie przed pośrednim kontaktem z innymi osobami w warunkach ZK). Więc motywem działania oskarżonego przy wyjaśnieniach pomawiających nie była chęć „zwalenia winy na M. D.”, ale przedstawienie prawdziwego przebiegu zdarzeń, a zmiana tych wyjaśnień była podyktowana obawą przed oskarżonym czy poczuciem solidarności. Zauważyć należy, że już po zdarzeniu oskarżony mówił, żeby M. D. nie przejmował się, bo on weźmie wszystko na siebie (wyjaśnienia oskarżonego k. 120/t. I)

P. S. zaprzeczył też wszystkim swoim poprzednim wyjaśnieniom w tym zakresie w jakim obciążały M. D. jakimkolwiek działaniem wobec S. P., do tego stopnia, że jako nieprawdziwe podał też, to M. D. miał wyrwać po całym zdarzeniu kabel i chciał, żeby oskarżony związał nim S. P. (1). Dlaczego jednak wtedy tak wyjaśniał, tego wytłumaczyć nie umiał. Stwierdził, że wymyślił sobie także to, że oskarżony M. D. pytał się pokrzywdzonego, czy ma „kasę”. Pieniądze leżały bowiem koło łóżka, stąd też nie wie (tzn. oskarżony) dlaczego wtedy stwierdził, że „jak K. go uderzył, to mówił, żeby dawał kasę”. (wyjaśnienia oskarżonego P. S. k. 663v.-664/t. IV).

W dalszej części przesłuchania odpowiadając na pytania podał nadto, że istotnie nie zwrócił przed chwilą uwagi na to, że podtrzymując swoje wyjaśnienia z 17 listopada 2011, nie powiedział w tych wyjaśnieniach o tym, że dociskał także pokrzywdzonego łokciem do podłogi. Nie wie jednak dlaczego nie powiedział o tym w toku tamtego przesłuchania. Podobnie nie wiedział, czy pieniądze wcześniej wypadły pokrzywdzonemu czy też nie, i skąd w ogóle się w tamtym miejscu wzięły. Mimo, że nie pamiętał, w co był ubrany tamtego dnia, niemniej był pewny, że ta bluza, która została znaleziona w kontenerze jest jego. Poza tym nie pamiętał także i tego, w co ubrany był wtedy M. D., jak również i tego, czy tamtego dnia pożyczał mu jakąś bluzę. Powtórzył to co wyjaśniał 17 listopada, że to on wystąpił z inicjatywą, żeby udać się do pokrzywdzonego. W trakcie wizyty doszło do zdarzenia z nożem, ale nie potrafił powiedzieć, co działo się później z tym nożem. Nie umiał nadto określić ile ciosów zadał wtedy pokrzywdzonemu, na pewno jednak żadnego ciosu nie zadał mu wówczas M. D.. Nie wiedział też oskarżony, jak w tym czasie zachowywał się oskarżony M. D. i nie był w stanie przypomnieć sobie, czy coś wtedy mówił.

Te braki w relacji oskarżonego są symptomatyczne, a jeżeli weźmie się pod uwagę jeszcze możliwe motywy nagłej zmiany stanowiska procesowego (w trakcie szóstego przesłuchania), oraz inne dowody należy przyjąć, że samooskarżenie, które miało miejsce nie jest wiarygodne. Wyjaśnienia te nie znajdują potwierdzenia w relacjach jakie miał składać sąsiadom i członkom rodziny tuż po zatrzymaniu. Wręcz przeciwnie wynikało z nich, że „chciałby cofnąć czas”, prosił w czasie zajścia współsprawcę żeby przestał dalej bić, a swoje emocjonalne relacje przeplatał płaczem (zeznania R. N. k. 30-32/ t. I), bądź agresją (zeznania D. N. k. 48b-48c/ t. I w odpisie).

Oczywiście można by twierdzić, że zmiana wyjaśnień była wynikiem wyrzutów sumienia, ale przeczy temu właśnie brak logiki wyjaśnień czy całkowicie inny obraz przedstawiany zaraz po zdarzeniu. Jak wcześniej zaś sygnalizowany duży stopień upojenia alkoholowego P. S. wyklucza, aby już wtedy tworzył spójną wersję umniejszającą jego rolę, jego relacja była spontaniczna i szczera, zwłaszcza, że składana m.in. wobec osób najbliższych matki i byłej dziewczyny.

Tak więc jego wyjaśnienia złożone w dniu 17 listopada 2011 roku oraz później na rozprawach należy ocenić jako niewiarygodne w zakresie, w którym przyjął na siebie całość odpowiedzialności za zdarzenie, zwłaszcza że żaden ze świadków, któremu oskarżony opowiadał o zajściu nie wspominał, aby oskarżony mówił mu o jakichkolwiek elementach jego bezpośredniej odpowiedzialności (wręcz zaś przeciwnie, podkreślał wiodącą rolę M. D. i swój sprzeciw), a jego wyjaśnienia samooskarżające, są niespójne, niekonsekwentne i trudno nazwać je też logicznymi i spontanicznymi.

3.2. Ocena wyjaśnień M. D..

Wobec uznania, że polegają na prawdzie wyjaśnienia oskarżonego P. S. (1), co do faktu jak i zakresu udziału w zajściu M. D., a to ze względu na ich logikę i korelacje z dowodami z zeznań świadków i opiniami biegłych i innymi dowodami sąd nie dał wiary zaprzeczeniu M. D., który nie przyznał się do winy. Korzystając ze swojego prawa nie przedstawił on żadnej alternatywnej wersji, którą można byłoby rozważyć, w związku z czym brak było przeciwwagi dla relacji P. S.. Na podkreślenie zasługuje także to, że oprócz dowodów wyżej wymienionych przemawiających za wiarygodnością depozycji oskarżonego P. S., jak wskazywali świadkowie, M. D. w rozmowie z nimi przyznawał się do czynu, a ani oni, ani też sąd nie stwierdził, aby było to podyktowane chęcią dodania sobie specyficznie rozumianego splendoru, a szczerą (choć fragmentaryczną relacją). Dlatego też sąd nie dał wiary zaprzeczeniom oskarżonego M. D..

3.3. Ocena dowodów – podsumowanie.

Podsumowując to, co wyżej oceniono sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego P. S. w wersji przedstawionej w trzecim, czwartym i piątym przesłuchaniu, a we wcześniejszych przesłuchaniach o tyle, o ile pokrywały się z wymienionymi na początku. Nie dał natomiast sąd wiary zaprzeczeniom oskarżonego M. D. oraz wyjaśnieniom P. S. zmienionym w śledztwie, a później zaprezentowanym na rozprawach.

Sąd za wiarygodne przyjął zeznania wszystkich świadków, z zastrzeżeniami wskazanymi wyżej: R. N. (2), G. M. (1), K. B. (1), A. J., J. S. (2), M. T. (2), A. O. (3), A. O. (1), D. N. (2), R. P. (1), K. P. (2). Za wiarygodne uznał również Sąd zeznania świadków F. Ć. (1), A. N. (3), R. P. (2) i J. P. choć nie wniosły one wiele do sprawy.

Ze względu na jasności pełność i spójność opinii sąd przyjął za podstawę poczynionych w sprawie ustaleń faktycznych – wszystkie opinie biegłych sądowych, w tym psychiatrów i psychologa tyczące się oskarżonych M. D. (1) i P. S. (1). Żadnych wątpliwości Sądu nie budziły także i pozostałe opinie, a żadnej z tych opinii nie kwestionowała w toku przewodu sądowego którakolwiek ze stron. Za wiarygodne uznał Sąd wszystkie pozostałe zgromadzone w aktach sprawy – a następnie ujawnione na podstawie art. 442 § 2 kpk– dowody w postaci protokołów przeszukań miejsc i osób, zatrzymań i oględzin oraz innych dokumentów.

4. Ustalenia faktyczne, a zakaz reformationis in peius.

Na podstawie przeprowadzonego postępowania dowodowego i oceny dowodów sąd stwierdził, że przebieg zdarzeń miał w ogromnej większości taki przebieg jak wyjaśniał to oskarżony w swoich trzecich (względnie czwartych i piątych) wyjaśnieniach.

Oskarżony wraz z M. D. udali się do S. P. (1) w celu zdobycia środków na alkohol, aby kontynuować jego spożywanie w sposób bezprawny. Wiedzieli bowiem, że pokrzywdzony może być w posiadaniu gotówki i byli gotowi na zabranie mu gotówki bez jego zgody. Po wejściu do jego mieszkania M. D. zażądał pieniędzy, a gdy pokrzywdzony odmówił wówczas ten uderzył go w twarz, a następnie przewrócił, usiadł na nim i bił go po twarzy i ciele. Gdy pokrzywdzony przestał się bronić M. D. narzucił mu na głowę kołdrę zwracając się do P. S., aby ten go przytrzymał, żeby pokrzywdzony nie mógł wstać. P. S. przytrzymywał go przyciskając swoim przedramieniem. W tym czasie M. D. przeszukiwał pomieszczenie, w wyniku czego znalazł 800 złotych i następnie kazał puścić pokrzywdzonego i polecił pokrzywdzonemu, żeby się nie ruszał i nie krzyczał Gdy P. S. zwolnił uścisk wówczas pokrzywdzony zaczął wzywać pomocy. Wtedy oskarżony M. D. zaczął pokrzywdzonego kopać po całym ciele. K. był wymierzone także w twarz. M. D. także deptał go i stawał na klatce piersiowej pokrzywdzonego. Kiedy się to działo pokrzywdzony wydawał z siebie chrapliwe dźwięki. Wówczas P. S. (1), który wcześniej też kopał pokrzywdzonego, zaprotestował mówiąc, aby ten przestał, bo zabije pokrzywdzonego na co M. D. odpowiedział: „chuj z nim, jak przestanę do będzie się darł” i kontynuował kopanie. Kiedy pokrzywdzony przestał się ruszać M. D. polecił P. S. związanie pokrzywdzonego kablem, na co ten powiedział, że nie będzie wiązał martwej osoby.

Tak stwierdzony przez sąd przebieg wydarzeń jest odmienny od tego, co ustalił w I instancji Sąd Okręgowy orzekający za pierwszym razem.

W rzeczywistości więc całe zdarzenie miało dwie fazy – pierwszą począwszy od momentu wejścia do pokrzywdzonego, aż do chwili, gdy oskarżony zaprotestował przed zbyt brutalnym zachowaniem M. D. i drugą, w której brał już czynny udział samodzielnie M. D. od momentu, w którym zlekceważył on protest P. S. do momentu wyjścia z mieszkania z gotówką.

Nie można przyjąć, że po proteście P. S. ponownie zaczął on sam przyciskać pokrzywdzonego do podłogi, gdyż o takim zachowaniu nie traktują żadne wiarygodne dowody: w wersji oskarżonego pojawiło się to dopiero na rozprawie (a on sam nie potrafił wyjaśnić dlaczego nie mówił o tym wcześniej). Ani świadkowie, którym oskarżony opowiadał przebieg wydarzeń, nie potwierdzili tego, ani też nie wynika to z innych dowodów. Wobec tego nieuprawnione jest wskazywanie, że P. S. ponownie miał podjąć atak, po tym jak puścił pokrzywdzonego. Rozumowanie takie byłoby nielogiczne zwłaszcza w sytuacji, w której oskarżony wcześniej protestował przeciwko zbytniej brutalności oskarżonego. Taka zmiana postawy nie byłaby niczym uzasadniona, a bez racjonalnego powodu musi zostać potraktowana jako nielogiczna, co wyłącza ją z kręgu prawidłowych ustaleń.

W niniejszej sprawie głównym elementem kształtującym treść ustaleń faktycznych (oczywiście oprócz dowodów) w sprawie jest obowiązujący zakaz reformationis in peius, ze względu na to, iż apelacje w stosunku do oskarżonych były wniesione tylko na ich korzyść.

Zakres zakazu reformationis in peius wyznacza nie tylko przyjęty przez sąd I instancji, przypisany oskarżonym opis czynu zawarty w wyroku, ale także i ustalenia faktyczne dokonane w sprawie, a wyrażone w jego uzasadnieniu. Oznacza to, że sąd nie może dokonywać nowych ustaleń faktycznych, które powodowałyby, lub chociażby tylko mogłyby powodować negatywne skutki w sytuacji oskarżonego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 lutego 2000 r. V KKN 137/99, Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 2 kwietnia 1996 r. V KKN 4/96, Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 5 sierpnia 2009 r. II KK 36/09).

Uszczegółowiając powyższą tezę można wskazać, że nowe okoliczności nie muszą tylko wpływać na tak fundamentalne kwestie, jak przyjmowanie w opisie czynu uprzednio nie istniejących tam znamion czynu zabronionego, ale również „skutkujące wprowadzeniem do rozważań nowych okoliczności obciążających, niewziętych pod uwagę przez sąd pierwszej instancji albo też redukujące ustalony przez sąd a quo katalog okoliczności łagodzących, przez co wpływają lub choćby tylko mogą wpływać na oceny dokonywane w płaszczyźnie wymiaru kary”. – (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 21 sierpnia 2012 r. II AKa 209/12).

Powyższe konsekwentne poglądy orzecznicze można podsumować następującym stwierdzeniem, które należy ze względu na szacunek dla jednolitości orzecznictwa zaakceptwać: „Przepis art. 443 k.p.k. zezwala na wydanie przy ponownym rozpoznaniu sprawy surowszego orzeczenia jedynie w stosunku do tych rozstrzygnięć, które zostały wcześniej zaskarżone na niekorzyść oskarżonego (z wyłączeniem wyjątków z art. 434 § 3 i 4 k.p.k. - dop. KZS). Funkcja gwarancyjna tego przepisu rozciąga się także na ustalenia faktyczne i to niezależnie od tego czy ustalenia te zostały zawarte w tzw. części dyspozytywnej wyroku, czy jedynie w części motywacyjnej orzeczenia. W tej sytuacji zakaz orzekania na niekorzyść rozumieć należy, jako zakaz dokonania jakichkolwiek zmian, które powodować mogą negatywne skutki dla oskarżonego, także zmian w zakresie ustaleń faktycznych, także tych zmian, które są uwidocznione jedynie w treści uzasadnienia orzeczenia. Orzekając ponownie, Sąd Okręgowy był związany ustaleniem faktów bezpośrednio rzutujących na subsumcję prawną czynu oskarżonych, a skoro fakty te nie wystarczały na przypisanie oskarżonym zarzuconego im zabójstwa, nie jest uzasadniony zarzut apelującego, że im tego przestępstwa nie przypisano.” ( Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 12 lipca 2012 r. II AKa 4/12., KZS 2012/9/47).

Powstaje więc pytanie które z faktów stwierdzonych w ponownym postępowaniu były faktami mającymi wpływ na subsumpcję przypisanego czynu (lub też mogącymi wpływać na ocenę czynu), a miałyby one charakter ustaleń niekorzystnych w porównaniu z wyrokiem wydanym przed kontrolą apelacyjną.

Przede wszystkim sąd orzekający stoi na stanowisku, że pierwszoplanowej roli nie odgrywa to, że czyn przypisany oskarżonym miał charakter przestępstwa popełnionego wspólnie i w porozumieniu, co (w świetle niekwestionowanych poglądów orzeczniczych, których zbędne byłoby tu przytaczanie) sprawia, że w pewnych warunkach można oskarżonemu przypisać wypełnienie znamion typu czynu zabronionego nawet jeżeli nie wykonywałby on ich samodzielnie. Kwestie niekorzystności zmian należy rozważać w kontekście osobistego zaangażowania w realizację znamion każdego z oskarżonych. W innym wypadku pod płaszczykiem konstrukcji współsprawstwa, sąd bez zaskarżenia orzeczenia na niekorzyść mógłby dowolnie kształtować ustalenia faktyczne, byle nie wyjść poza granicę działania wspólnego i w porozumieniu, w tym także np. przypisując jednemu z oskarżonych samodzielne spowodowanie skutków objętych porozumieniem, mimo braku takiego ustalenia w poprzednio rozpoznawanej sprawie.

Sąd I instancji w sprawie III K 381/11 przyjął, co należy powtórzyć za opisem czynu zawartym w wyroku, że oskarżeni działali:

- w celu dokonania rozboju na S. P. (1), chcąc pozbawić go życia,

- po uprzednim przewróceniu go na podłogę uderzali go pięściami i kopali po głowie, a także po tułowiu, jednocześnie dociskając go – poprzez uciskanie jego klatki piersiowej – do podłogi, w wyniku czego spowodowali u niego obrażenia w postaci licznych otarć i podbiegnięć krwawych oraz ran tłuczonych głowy, otarć i podbiegnięć krwawych na tułowiu i kończynach, wybroczyn w spojówkach, złamania kości twarzoczaszki, niewielkiego krwawienia podpajęczynówkowego, bardzo licznych złamań rusztowania kostnego klatki piersiowej, w tym 26 złamań żeber i złamanie mostka, odmy opłucnej, krwawienia do jamy opłucnej i rozedmy zanikowej płuc,

- w następstwie nieprzerwanego nacisku na jego klatkę piersiową doprowadzili do jego śmierci poprzez uduszenie gwałtowne,

- następnie dokonali kradzieży stanowiących jego własność pieniędzy w kwocie 800 zł.

W uzasadnieniu wyroku w sprawie III K 381/11 nadto sąd I instancji przyjął, że pomysłodawcą dokonania przestępstwa był oskarżony M. D. („wtedy to oskarżony M. D. stwierdził, że „trzeba iść załatwić jakieś pieniądze”, jednocześnie sugerując oskarżonemu P. S. (1), żeby w tym celu „poszli do S.” i „przekopali go”, vide s. 2-3 uzasadnienia).

Całe zaś zdarzenie można było opisać jako przebiegające trójfazowo.

Pierwsza faza rozpoczęta atakiem M. D., a zakończona przytrzymywaniem pokrzywdzonego przez P. S., druga faza po zwolnieniu przytrzymywania przez P. S. zakończona kopaniem przez M. D. oraz trzecia polegająca na ponownym dociskaniu pokrzywdzonego przez P. S. zakończona jego śmiercią.

Co do pierwszej fazy sąd w sprawie III K 381/11 ustalił, że „oskarżony M. D. od razu uderzył go [S. P.] z pięści w twarz, z taką siłą, że upadł on na podłogę obok tego łóżka, po czym zażądał do niego, żeby „dawał kasę”, na co ten odparł mu, że nie ma (tzn. pieniędzy). W reakcji z kolei na to, oskarżony M. D. klęknął na klatce piersiowej pokrzywdzonego, po czym zaczął go bić pięściami po głowie i twarzy, co oskarżony P. S. (1), stojąc cały czas obok, widział, ale czemu w żaden sposób nie oponował. Następnie zaś, kiedy pokrzywdzony przestał się w pewnym momencie szarpać, oskarżony M. D. nakrył go kołdrą (tak, że wystawały mu spod niej tylko nogi), po czym zwrócił się do oskarżonego P. S. (1), by go przytrzymał, co też ten niezwłocznie uczynił, w ten sposób, że przykucnął wtedy obok pokrzywdzonego i swoim prawym przedramieniem zaczął dociskać jego klatkę piersiową. Wtedy oskarżony M. D. zaczął szukać w mieszkaniu pokrzywdzonego pieniędzy, które – w ilości 800 zł. – znalazł w pewnym momencie w jednej z filiżanek, skąd je zabrał i schował do kieszeni.

Co drugiej fazy sąd w sprawie III K 381/11 ustalił, że „[M. D. – przyp. SO) polecił mu [P. S. – przyp. SO], by go [S. P. – przyp. SO] puścił, co też ten uczynił, jednocześnie z tym nakazując pokrzywdzonemu, żeby nie wstawał i się nie ruszał. Wtedy jednak pokrzywdzony zaczął krzyczeć i wołać o pomoc, w reakcji na co oskarżony M. G.-D. ponownie zarzucił na niego kołdrę, po czym zaczął raz jeszcze kopać go nogami po głowie i całym tułowiu. Także w ten sposób, że kopnięcia te zadawał mu w głowę i klatkę piersiową z góry. W pewnym momencie oskarżony P. S. (1) zwrócił się do oskarżonego M. D., by przestał już kopać pokrzywdzonego, bo go zabije, na co ten, nie przerywając kopania go, powiedział tylko: „Chuj z nim, jak go puszczę to się będzie darł”.

Co do trzeciej fazy sąd w sprawie III K 381/11 ustalił, że „Wówczas to oskarżony P. S. (1) ponownie pochylił się nad pokrzywdzonym i ponownie zaczął dociskać go do podłogi, tak, jak poprzednio, poprzez uciskanie swoim przedramieniem jego klatki piersiowej, co czynił następnie nieprzerwanie – mimo tego, że w pewnej chwili pokrzywdzony zaczął wydawać z siebie chrapliwe dźwięki – aż do momentu, w którym przestał się on ruszać”.

Następnie w części oceniającej dowody sąd I instancji podkreślił, że „tym z oskarżonych, który wówczas w ten właśnie sposób „własnoręcznie” udusił pokrzywdzonego, był w istocie oskarżony P. S. (1) (w fazie trzeciej – przyp. SO)”, a oskarżony M. D. traktował to przedsięwzięcie również za wspólne, zatem własne, o czym wnioskować należało choćby tylko z tego, że w żaden sposób nie odciął się on wówczas od niego, ani nawet nie zamanifestował jakiejkolwiek ze swej strony dezaprobaty dla niego” (punkt 14.4 uzasadnienia).

Na pierwszy rzut oka jako najistotniejszą różnicę wynikającą z porównania wyników postepowania dowodowego w sprawie III K 53/13 i w sprawie III K 381/11 jawi się zanegowanie istnienia „trzeciej fazy”, a więc stwierdzenie, że oskarżeni zaprzestali ataku na oskarżonego po kopaniu go przez M. D..

Takie ustalenie, samo w sobie nie jest niekorzystne, a zgodne z prawdą, gdyż podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne (art. 2 § 2 kpk). Mogło więc zostać ono dokonane jako korzystne gdyż eliminuje z ustaleń, że pokrzywdzony został „własnoręcznie” jak sąd poprzednio orzekający stwierdził, uduszony przez P. S. w fazie trzeciej (gdyż takiej fazy nie było).

Dokonanie powyższego ustalenia negatywnego, iż nie było trzeciej fazy w trakcie której doszło do uduszenia pokrzywdzonego, jednocześnie wymaga ponownie określenia, co było przyczyną śmierci pokrzywdzonego (w rozumieniu związku między działaniem oskarżonych, a skutkiem), w którym momencie nastąpiło działanie skutkujące śmiercią i oczywiście kto jest za to odpowiedzialny.

W tym zakresie nie budzi wątpliwości, że pokrzywdzony nie zmarł poprzez uduszenie w trakcie ucisku na klatkę piersiową (w fazie pierwszej, ani co oczywiste w fazie trzeciej, która została wyeliminowana), gdyż później jeszcze wykazywał czynności życiowe (krzyczał). Stało się to później („duszenie rozciągnięte w czasie”), choć w związku ze zgniataniem klatki piersiowej (co nigdy nie budziło wątpliwości), w fazie I – siedzeniem kolanami na pokrzywdzonym, a następnie w fazie II – deptanie, i stawaniem całym ciężarem na pokrzywdzonym), która spowodowała mnogie złamania żeber i mostka tj. kostnego rusztowania klatki piersiowej.

Taki sposób nacisku na klatkę piersiową – kilkunastukilogramowy -stosował jedynie M. D., w pierwszej fazie gdy „usiadł kolanami na klatce piersiowej” (wyjaśnienia P. S. k. 126a/ t. I) pokrzywdzonego oraz później w drugiej fazie depcząc go i stając na nim – co miało miejsce jeszcze przed śmiercią (wyjaśnienia P. S. k. 119/t. I). To prowadziło do sformułowania wniosku, że to nie P. S. „własnoręcznie” udusił pokrzywdzonego, ale M. D. swoim zachowaniem bezpośrednio spowodował śmierć pokrzywdzonego.

Niewątpliwie takie ustalenie byłoby niekorzystne dla M. D. w rozumieniu przedstawionym wcześniej, gdyż choć w wyroku w sprawie III K 381/11 został on objęty odpowiedzialnością, to jako odpowiedzialny za czynności wykonywane przez P. S. (uduszenie). Nie trzeba szerzej uzasadniać, że taka zmiana wpływałaby niekorzystnie na sytuację prawną oskarżonego. Stanowiłoby to co najmniej kolejną okoliczność obciążająca, która wobec wymierzenia kary 25 lat pozbawienia wolności w niewielkim stopniu mogłaby przyczynić się do jej zaostrzenia, ale nie chodzi tu przecież o relację między ustaleniem faktycznym, a surowszym wymiarem kary, a jedynie o chociażby potencjalny wpływ takiej okoliczności w sposób niekorzystny (np. w ramach oceny karygodności zachowania tj. okoliczności czynu, gdzie własnoręcznie dokonanie zabójstwa ma inny wydźwięk oceny, mimo nadal działania wspólnego i w porozumieniu).

Przy rozważaniach niniejszych nie ma znaczenia to, że oskarżonemu przypisano zabójstwo w zamiarze bezpośrednim. Gdybyśmy takimi kryteriami mierzyli niekorzystność ustaleń, to okazałoby się, że nigdy żadne dodatkowe ustalenie w ramach tego samego czynu nie może być bardziej niekorzystne, gdyż co oczywiste sąd rozpoznający ponownie sprawę mógłby jedynie przypisać mu co najwyżej właśnie taki sam zamiar (lub mniej karygodny, ewentualnie ustalić zaistnienie warunków do nieumyślności), „zamieniając” w swoisty sposób, dotychczas ustalone okoliczności na nowe (równie przemawiające za takim zamiarem). Niekorzystność nie może być wynikiem określenia jakiejś ekwiwalentności ustaleń czyli oceny czy nowe ustalenia równoważą, czy też przeważają nad tymi, które zostały zastąpione.

Respektując zakaz reformationis in peius sąd nie mógł więc ustalić w stanie faktycznym, że to skutkiem działania oskarżonego M. D. nastąpiła śmierć pokrzywdzonego. Mimo więc oczywistego rzeczywistego związku między bezpośrednim działaniem tego oskarżonego, a śmiercią pokrzywdzonego, wobec braku ustalenia takiego powiązania kauzalnego oraz nieustalenia pewnych istotnych dla skutku czynności wykonawczych w drugiej fazie, przez sąd w sprawie III K 381/11 (o czym niżej), sąd rozpoznający sprawę ponownie, nie był do tego władny.

Należy więc podkreślić, że sąd w sprawie III K 381/11 nadto nie ustalił, żeby oskarżony M. D. w fazie drugiej „deptał” i „stawał” na pokrzywdzonym, a takie ustalenie jawiłoby się jako zgodne z prawdą (czym innym jest bowiem przyjęte kopanie, nawet z góry, gdy w realiach sprawy ma to wyjątkowe znaczenie, gdyż kopanie nie mogło spowodować zgniecenia klatki piersiowej w przeciwieństwie do deptania i stawanie na ofierze –jak wskazali biegli). Oznacza to, że nie tylko nie można ustalić związku między działaniem oskarżonego, a skutkiem śmiertelnym (jak wyżej), ale i wątpliwie byłoby rozważanie takiego związku w sytuacji „stawania i deptania”, gdyż nie można dodawać do ustaleń i opisu czynu, dodatkowych czynności wykonawczych.

W tym miejscu należy zauważyć jedynie sygnalizacyjne, że powyższe ograniczenie w ustaleniu stanu faktycznego oddziałują na zakres odpowiedzialności P. S. (1). Brak możliwości ustalenia, że bezpośrednią przyczyną śmierci było zachowanie M. D., pociąga za sobą brak możliwości ustalenia, że P. S. akceptował to zachowanie jako prowadzące do śmierci czy to przez objecie go umyślnością czy też jedynie jako następstwo tego czynu. Logiczne bowiem jest, że brak ustalenia w zakresie istotnego elementu czynu (tj. zarówno przejawu czynności wykonawczej jak związku przyczynowo skutkowego i samych skutków), powoduje brak możliwości rozważania na temat akceptowalności i przewidywalności skutku związanego z tym czynem.

W związku z powyższym sąd ustalił stan faktyczny z poszanowaniem zakazu reformationis in peius, co niewątpliwie jest wbrew zasadzie prawdy materialnej, ale właśnie zakaz reformationis in peius jest normą gwarancyjną, która ogranicza sąd w ustaleniach zgodnych z zasadą prawdy materialnej i, jak trafnie zauważył Sąd Apelacyjny w Krakowie, „stosuje się ją nawet wbrew wszystkim innym zasadom procesowym” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 marca 2001 r. II AKa 18/01, KZS z 2001 roku, nr 3, poz. 40, por. też wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, z dnia 15 listopada 2012 roku, AKa 188/12, LEX 1240048).

Sąd zważył, co następuje:

Przeprowadzone w sprawie postępowanie dowodowe z uwzględnieniem zakazu reformationis in peius pozwoliło na ustalenia faktyczne, które są w części zbieżne z ustaleniami sądu I instancji rozpoznającym sprawę po raz pierwszy, w części jednak zawierają istotne odmienności.

1.  Strona przedmiotowa i podmiotowa przypisanego oskarżonym czynu

Podstawowym ustaleniem sądu jest to, że oskarżeni udali się do mieszkania S. P. z zamiarem przestępnego uzyskania pieniędzy, co wynika z wyjaśnień P. S.. Byli także zdecydowani, aby pieniądze te zabrać wbrew woli pokrzywdzonego. Oczywiście ustalenie momentu powstania tego zamiaru nie jest łatwe, niewątpliwie powstał on zanim weszli do jego mieszkania, gdyż od razu po wejściu wtedy M. D. bez ostrzeżenia uderzył pokrzywdzonego w twarz, żądając pieniędzy.

Zamiar ten był wspólny, gdyż to po co idą do sąsiada było przedmiotem ich rozmowy, a to, że chcieli uzyskać pieniądze w sposób przestępny było jasne także dla P. S. (vide jego wyjaśnienia k. 98/ t.I).

Oczywiście zamiar rozboju nie był sprecyzowany jeżeli chodzi o rodzaj środków jakich chcieli użyć, jak i o skutki, które chcieli wywołać, ale nie można wymagać, aby już w tym momencie ktokolwiek, kto zamierza podjąć działanie miał sprecyzowany dokładnie zakres czynności jakich się dopuści. Na podstawie przeprowadzonych dowodów ustalono, że był to wówczas zamiar obejmujący kradzież, także, z użyciem przemocy, o czym świadczy natychmiastowe (bez zastanowienie zaatakowanie pokrzywdzonego).

Takie nastawienie sprawców nie jest niczym zaskakującym, rzadko się zdarza, aby osoby chcące dokonać w pierwszym rzędzie rabunku zakładały, że dopuszczą się zabójstwa czy, że ciężko pobiją pokrzywdzonego. Najczęściej jedynie są przygotowane na różne możliwości, w zależności od rozwoju sytuacji (o czym może np. świadczyć rodzaj przygotowanych narzędzi). Tym samym nieporozumieniem byłoby twierdzenie, że zamiar rozboju musi pojawić się jednocześnie z zamiarem spowodowania konkretnego rozmiaru skutków. Wystarczające jest to, aby przemoc (jakakolwiek) była stosowana w celu zaboru mienia.

Tak i też było w tym wypadku, choć podkreślić należy, że mimo choć oskarżeni udali się do pokrzywdzonego bez narzędzi, to ich zachowanie świadczy jednoznacznie, że nie czekali na rozwój sytuacji, a z góry zakładali zastosowanie przemocy fizycznej co najmniej w postaci bicia pokrzywdzonego, co jest symptomatyczne w związku z dalszym rozwojem sytuacji w mieszkaniu pokrzywdzonego.

Zamiar ciężkiego uszkodzenia ciała u oskarżonych pojawił się w trakcie dokonywania rozboju. Jako pierwszy taki moment można wskazać chwilę w której M. D. klęknął na klatce piersiowej pokrzywdzonego i bił go po twarzy. Zauważyć należy, że doświadczenie życiowe i logika wydarzeń wskazuje, że klęcząc na klatce piersiowej spoczywał cały ciężar oskarżonego, który jest postawnym mężczyzną (180 cm wzrostu – vide protokół przesłuchania k. 80a) przez pewien czas (wynikający ze stawiania oporu przez pokrzywdzonego (co zostało przez P. S. określone także jako szarpanie się), w czasie którego M. D. bił go po twarzy). Przy uwzględnieniu nawet przeciętnej wagi dorosłego mężczyzny tak sytuacja odpowiada naciskowi kilkudziesięciu kilogramów, o której mówili biegli, a która powoduje, że ofiara zaczyna się dusić (nie może zaczerpnąć oddechu) i następuje zgniecenie klatki piersiowej ofiary stanowiąc chorobę realnie zagrażającą życiu. Nawet jeżeli oskarżeni (M. D. osobiście wykonując, a P. S. obserwując to) nie uświadamiali sobie tego mechanizmu, to jak opiniowali biegli: „przy duszeniu, po twarzy widać, że ofiara się dusi, bo jej twarz sinieje i ofiara próbuje zaczerpnąć oddechu” (opinia k. 750/ t. V) – (por. także Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 4 listopada 2004 r. II AKa 202/04, KZS 2005 nr 1, poz. 15). Jak warto podkreślić w tym momencie pokrzywdzony nie miał jeszcze narzuconej kołdry na głowę, co umożliwiało zauważenie jego reakcji.

P. S. traktował to zachowanie jak swoje ponieważ było elementem planu uzyskania pieniędzy na dalsze spożycie alkoholu. Jego akceptację dla tego zachowania można wnioskować także z późniejszych kroków. Mianowicie zaprotestował on przeciwko brutalności M. D. dopiero wówczas, gdy przestraszył się, że może on zabić pokrzywdzonego. Do tego momentu widząc co on robi (przygniata, bije, kopie) nie oponował uznając to za konieczny element planu – protest nastąpił dopiero wówczas, gdy ocenił, że ilość ciosów może spowodować śmierć (której rzeczywiście nie chciał i nie godził się na nią).

Wracając do głównego toku rozważań, to że pokrzywdzony wówczas nie zmarł (w trakcie nacisku na jego klatkę piersiową), a nie stało się tak o czym świadczy jego późniejsze wzywanie o pomoc, zostało podyktowane przerwaniem nacisku na klatkę piersiową.

O tym, że istotnie nacisk na klatkę piersiową miał swoje decydujące znaczenie dla stanu pokrzywdzonego świadczy też, to że pokrzywdzony zaniechał akcji obronnej, a przecież obrażenia na twarzy wówczas nie były jeszcze poważne (takie obrażenie – złamanie żuchwy, powstało w wyniku kopnięcia, a to zdarzyło się dopiero w drugiej fazie), a więc to, że „S. się uspokoił (wyjaśnienia P. S. k. 119/t. I)” było wynikiem przygniatania klatki, powodującego mnogie złamania żeber i duszenie wynikiem ciężaru ciała (raz poprzez unieruchomienie klatki, dwa poprzez złamanie rusztu klatki piersiowej i jego skutków opisanych przez biegłych jako duszenie rozciągnięte w czasie).

W związku z powyższym w świetle tego, za poglądami, głoszonymi w literaturze, jak i w orzecznictwie przedmiotu, należy przyjąć, że strona intelektualna (zamiaru) w postaci świadomość konieczności popełnienia czynu zabronionego połączona z decyzją realizacji wyobrażonego celu przesądza zawsze wystąpienie zamiaru bezpośredniego (tak : G. Bogdan, Z. Ćwiąkalski, P. Kardas, J. Majewski, J. Raglewski, M. Szewczyk, W. Wróbel, A. Zoll, Kodeks karny. Część ogólna. Komentarz. Tom I. Komentarz do art. 1-116 k.k., Zakamycze, 2004, wyd. II. Komentarz do art. 9 kk. Teza 15 i tam powołane orzecznictwo)

Wyobrażonym celem działania oskarżonych nie było pozbawienie życia pokrzywdzonego. Tylko bowiem niepohamowana furia mogłaby prowadzić do takiego celu, gdy przecież chodziło jedynie o zdobycie pieniędzy, a ściśle wydania ich przez pokrzywdzonego. Inaczej mówiąc śmierć oskarżonego w tym momencie nic by oskarżonym nie dała, a pamiętać należy, że mimo wszystko był ich sąsiadem i nie mieli oni w tym momencie żadnego powodu, aby pozbawiać go życia. Zresztą, gdy pokrzywdzony nie wydał pieniędzy, a stopień przemocy pozbawił go możliwości obronnych, M. D. kazał P. S. tylko przytrzymywać go, aby mógł dokonać przeszukania mieszkania.

W związku z tym, ich zachowania, w tej fazie, nie można wiązać z zamiarem zabójstwa.

Natomiast związku z zakazem reformationis nie było możliwe ustalenie, że działanie oskarżonego M. D. miało związek z późniejszą śmiercią pokrzywdzonego, choć w rzeczywistości miało, a co za tym idzie nie można było przyjąć (wobec braku tego ustalenia), że P. S. je akceptował, (gdyż sam w żadnym momencie nie spowodował takich obrażeń, które miałyby charakter śmiertelnych).

Jednocześnie więc należy jednoznacznie stwierdzić, że o ile zamiar zaboru mienia przy użyciu przemocy pojawił się wcześniej (przed wejściem do mieszkania), o tyle zamiar ciężkiego uszkodzenia ciała pojawił się nieco później, ale już w pierwszej fazie działania i niewątpliwie miał on związek z samym planem wejścia w posiadanie gotówki.

Dalsze działanie oskarżonych potwierdza trafność powyższych rozważań. Mowa tu o kolejnym działaniu w postaci kopania i bicia przez oskarżonego M. D., które miało miejsce wówczas, gdy pokrzywdzony zaczął wzywać pomocy. Natężenie brutalności, które przejawiło się między innymi w skutkach (złamanie kości twarzoczaszki) wskazuje, że był on zdecydowany na zadanie pokrzywdzonemu kolejnych obrażeń ciała, które wraz z poprzednimi powstałymi skutkiem naciskania na klatkę piersiową z dużym ciężarem stworzyły obraz opisany w wyroku.

To dalsze działanie było związane z tym, że pokrzywdzony zaczął wzywać pomocy, a reakcja oskarżonych była związana z możliwością spokojnej realizacji planu do końca. Nie można mówić, że chodziło tu o „uciszenie świadka” w rozumieniu pozbycia się go (zabicia), co wynika wyraźnie ze słów M. D., który motywował kontynuację swojego zachowania stwierdzeniem, że „jak nie przestanę, to będzie się darł [S. P.]”. Tak więc chodziło jedynie właśnie o zapewnienie spokojnego zakończenia planu i wyjście nie będąc niepokojonymi (zwłaszcza, że otwarte – bo zepsute - drzwi i szybka reakcja sąsiadów mogły ten plan popsuć). W żadnym wypadku nie chodziło zaś o to, że jak oskarżony nie przestanie kopać, to pokrzywdzony zawiadomi Policję czy powie innym o tym, kto był sprawcą. Gdyby istotnie po stronie oskarżonych była taka obawa, to przecież świadomi tego, że weszli niezamaskowani już na wstępie poczyniliby kroki, aby wyeliminować świadka, a tymczasem M. D. jedyne polecenie jakie wydał do pokrzywdzonego, po puszczeniu go przez P. S. było aby ten „nie wstawał, ani się nie ruszał”.

Podobnie jak w przypadku fazy pierwszej zdarzenia nie można tutaj rozważać kwestii związku działania oskarżonego M. D. ze śmiercią pokrzywdzonego wobec zakazu czynienia nowych ustaleń na jego niekorzyść, a takim niekorzystnym ustaleniem byłoby przyjęcie, że to także w wyniku deptania i skakania po oskarżonym (uprzednio nie ustalonych w stanie faktycznym) nastąpiła śmierć pokrzywdzonego (gdy uprzednio ustalono, że ta nastąpiła w wyniku uduszenia pokrzywdzonego przez P. S.).

Dla czystości rozważań należy jednak stwierdzić, że w rzeczywistości taki związek z dużym prawdopodobieństwem istniał. Podobnie można by rozważać powiązanie, co najmniej w zakresie nieumyślności, między zachowaniem P. S., który przecież akceptował w początkowej fazie zachowanie M. D. (do chwili wyraźnego protestu przeciwko śmierci pokrzywdzonego). Jak jednak już stwierdzono, sąd nie miał uprawnienia do czynienia ustaleń, w zakresie przypisania mechanizmu zadania śmierci M. D. i co za tym idzie rozważań o związku między zachowaniem P. S., a działaniem drugiego współoskarżonego powodującym śmierć (które nie zostały, bo nie mogły być ustalone).

Oczywiście jak wynika ze stanu faktycznego zasadniczą rolę w zajściu odegrał M. D., (P. S. jedynie przytrzymywał w pewnym momencie pokrzywdzonego), co nie zmienia jednak faktu, że oskarżony P. S., akceptował jego zachowanie (za wyjątkiem śmierci pokrzywdzonego, co jednakże wobec prawnej niemożliwości powiązania jej z zachowaniem M. D. nie ma znaczenia dla rozważań). Nie ma konieczności rozwodzenia się nad tym, że dla możliwości przypisania konkretnemu sprawcy (współsprawcy) realizacji znamion przestępstwa nie jest ważne to, który (konkretnie) ze sprawców używał przemocy wobec ofiary, a który zabierał jej mienie w celu przywłaszczenia, czy który też spowodował skutki w postaci uszkodzenia ciała, bo wystarcza po temu tylko to, by każdy z nich, wiedząc, że określonym sposobem posługuje się inny akceptował (choćby milcząco) to jego działania i traktował je za wspólne, a więc i własne, nie zaś cudze, przedsięwzięcie.

To z kolei jest widoczne obiektywnie w sposobie zachowania się sprawców, którzy wykonywali role rozdzielone przez M. D. bez sprzeciwu, w mającym znaczenie dla niniejszego rozstrzygnięcia zakresie czasu. Także działanie wspólne i w porozumieniu jest widoczne w subiektywnym odbiorze (zwłaszcza, chodzi to o działanie P. S.), czego przejawem było poczucie winy tego oskarżonego, deklarowane już zaraz po zdarzeniu wobec najbliższych.

Biorąc pod uwagę więc wszystkie wymienione okoliczności związane z ciężkim uszkodzeniem ciała, a wiec sposób działania oskarżonego M. D. w postaci uciskania kolanami klatki piersiowej pokrzywdzonego, zachodzącą między nim, a pokrzywdzonym dysproporcję sił wynikającą z pozycji zajmowanej przez każdego z nich w trakcie zajścia, znaczną siłę, z jaką oskarżony musiał uciskać klatkę piersiową pokrzywdzonego wynikający z postury oskarżonego oraz uwzględniając to, że pomiędzy tym czynem oskarżonych, a wynikłym z niego skutkiem w postaci złamania żeber zachodzą zarówno powiązania na płaszczyźnie kauzalnej i na płaszczyźnie normatywnej, to należało stwierdzić, że oskarżeni mając świadomość konieczności spowodowania poprzez to swoje działanie skutku w postaci ciężkiego uszkodzenia ciała, skutku tego chcieli, co pozwalało na przypisanie im czynu jako – popełnionego z zamiarem bezpośrednim – ciężkiego uszkodzenia ciała – opisanego w art. 156 § 1 pkt 2 kk.

Na marginesie należy stwierdzić, że fakt, iż wymienione obrażenia (abstrahując od skutku w postaci śmierci) same w sobie mają opisany wyżej charakter nie narusza zakazu reformationis in peius.

Sąd ustalając stan faktyczny w zakresie dokonanego rozboju stwierdził, że w końcu oskarżeni weszli w posiadanie gotówki w kwocie 800 złotych na szkodę S. P. (1), a uczynili to używając przemocy w postaci przyciskania pokrzywdzonego do podłogi, bicia, kopania, czym bez wątpienia zrealizowali znamiona rozboju, a dodatkowo sposób ich działania miał charakter „bezpośrednio zagrażający życiu”.

Działanie bezpośrednio zagrażające życiu, w tym przypadku wyczerpuje się, w dociskaniu pokrzywdzonego – poprzez uciskanie jego klatki piersiowej kolanami – do podłogi, co powtórzyć należy powodowało zgniatanie klatki piersiowej i duszenie (cóż że nie w sposób typowy przez zadzierzgnięcie, a poprzez „kolankowanie”), które w miarę upływu czasu wzmaga zagrożenie życia, a w przypadku pokrzywdzonego bezpośrednio zagrażało jego życiu ze względu na siłę którą był przygniatany (a stanowiącą wynik ucisku masy dorosłego mężczyzny w całości skupionej na jego klatce piersiowej).

To z kolei, że zgon pokrzywdzonego nastąpił niewiele później (nie w trakcie duszenia) nie ma zaś znaczenia (oczywiście kwestia ustalenia faktu zgonu nie koliduje z zakazem reformationis in peius do chwili, gdy nie powiążemy go z działaniami oskarżonego w sposób niekorzystny w porównaniu z wcześniejszymi ustaleniami), gdyż wystarczający jest tu tylko sposób działania, który nie musi skończyć skutkiem śmiertelnym, a bezpośrednio zagrażał życiu (a taki niewątpliwie zaistniał) (zob. Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 21 marca 2012 r. II AKa 60/12).

Oskarżeni mieli świadomość realizacji znamion tego typu czynu zabronionego i wolę jego popełnienia w ten sposób, czyli kradzieży pieniędzy działając w sposób bezpośrednio zagrażający życiu.

Dlatego też, przypisany oskarżonym czyn, jako wyczerpujący jednocześnie znamiona przestępstw określonych w art. 280 § 2 kk i 156 § 1 pkt 2 kk zakwalifikowano przy zastosowaniu tychże przepisów (zob. Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 14 lutego 2007 r. II KK 136/06).

Kwalifikację tę należało dodatkowo uzupełnić o przepis art. 64 § 2 kk w odniesieniu do oskarżonego M. D. (1) oraz o przepis art. 64 § 1 kk w odniesieniu do oskarżonego P. S. (1).

Z ustalonego stanu faktycznego wynika jasno, że oskarżony M. D. (1) dopuścił się czynu w warunkach tzw. multirecydywy z art. 64 § 2 kk, skoro popełnił go będąc uprzednio skazany w warunkach art. 64 § 1 kk, po odbyciu łącznie co najmniej jednego roku kary pozbawienia wolności i w ciągu 5 lat po odbyciu w całości – w okresie od dnia 05 października 2000 r. do dnia 06 kwietnia 2001 r. i od dnia 13 kwietnia 2001 r. do dnia 11 kwietnia 2009 r. – kary łącznej 8 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności orzeczonej wyrokiem łącznym Sądu Rejonowego w O. z dnia 4 września 2007 r. sygn. akt II K 94/07 na podstawie m.in. kary 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności wymierzonej wyrokiem Sądu Rejonowego w O. z dnia 27 grudnia 2004 r. sygn. akt II K 456/03, zmienionym wyrokiem Sądu Okręgowego w K. z dnia 31 stycznia 2006 r. sygn. akt IX Ka 1024/05, za przestępstwo z art. 280 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk, zaś oskarżony P. S. (1) swego czynu dopuścił się w ciągu 5 lat po odbyciu w części – w okresie od dnia 18 października 2009 r. do dnia 17 września 2010 r., kiedy to został warunkowo przedterminowo zwolniony z odbycia jej reszty – kary 1 roku pozbawienia wolności wymierzonej wyrokiem Sądu Rejonowego w M. z dnia 04 kwietnia 2007 r. sygn. akt II K 258/06 za umyślne przestępstwo podobne, bo za występek z art. 278 § 1 kk, zatem w warunkach recydywy z art. 64 § 1 kk.

2.  Karygodność i zarzucalność czynu oskarżonych

Badanie społecznej szkodliwości czynu musi zgodnie z powszechnym stanowiskiem orzecznictwa uwzględniać okoliczności przedmiotowe i podmiotowe i dotyczyć katalogu opisanego w art. 115 § 2 kk, jako wyczerpującego i kompletnego (oczywiście w zakresie, w którym dane kryteria mają zastosowanie w tego typu sprawie). Powinno dotyczyć każdego z wymienionych w ustawie kryteriów jak i wszystkich łącznie, aby ocena mogła mieć charakter kompleksowy.

Jeżeli chodzi o elementy przedmiotowe, to przede wszystkim należy skonstatować, że ugruntowanego stanowiska doktryny i judykatury wynika jednoznacznie, że okoliczność, która stanowi znamię czynu zabronionego i została już uwzględniona przez ustawodawcę przy zakreślaniu granic ustawowego zagrożenia (sankcji karnej), nie może być traktowana dodatkowo jako okoliczność obciążająca.

W zakresie oceny społecznej szkodliwości czynu w kontekście wymienionego w art. 115 § 2 kk, „rozmiaru wyrządzonej lub grożącej szkody” należy podkreślić, iż czyn przypisany oskarżonym charakteryzował się dwojakimi skutkami zarówno w sferze mienia jak i w sferze zdrowia pokrzywdzonego.

O ile szkoda majątkowa w wysokości 800 złotych może zostać określona jako niewielka, o tyle szkoda w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ma już wymierny ogląd. Okoliczność ta konsumująca fakt, że jednym czynem oskarżeni wyrządzili szkodę w mieniu, ale także i w zdrowiu oskarżonego (i to w stopniu znacznie przekraczającym te skutki, które ustawodawca wiąże z samym rozbojem) stanowi okoliczność obciążającą dla sprawców.

Okoliczności popełnienia czynu w rozumieniu art. 115 § 2 kk, oznaczają cały kontekst sytuacyjny działania oskarżonego ściśle związany z samym czynem. W tym przypadku cechą wyróżniającą zachowanie oskarżonych jest niewątpliwie to, że ich czynu dopuścili się wobec osoby sąsiada, a więc kogoś kto z natury swojej jest postrzegany jako osoba bliższa. Nadto czyn ten był popełniony wobec osoby spokojnej i nie pozostającej w konflikcie z oskarżonymi. Pamiętać należy, że oskarżeni dopuścili się czynu w stanie znacznego upojenia alkoholowego, działając wspólnie i w porozumieniu.

Wszystkie te wyżej wymienione okoliczności działają w sposób zwiększający stopień społecznej szkodliwości czynu.

Oceniając zaś sposób działania oskarżonych należy zróżnicować społeczną szkodliwość tego czego dokonali. Bo choć akceptowali wzajemne działania nie sposób nie zauważyć, że motorem napędowym całego przedsięwzięcia był M. D. i on też własnoręcznie wykonywał większość czynności w tym te najbardziej brutalne i brzemienne w skutkach.

Dlatego też jego udział należy potraktować o wiele bardziej nagannie niż udział P. S..

W ramach okoliczności popełnienia czynu i już określonych przez ustawodawcę znamion poszczególnych typów należy jednak wskazać, że oskarżeni nie działali w sposób nadmierny – rodzaj stosowanej przemocy był typowy dla takich czynów, a samo działanie bezpośrednio zagrażające życiu (przypisane oskarżonym) nie charakteryzowało się jakąś wyjątkową brutalnością, niespotykaną w innych tego typu sprawach.

Spośród elementów podmiotowych konstruujących ocenę społecznej szkodliwości czynu na pierwszy plan wysuwa się kwestia zamiaru. Zamiar (o charakterze obciążającym) ustalony przez sąd był zamiarem bezpośrednim, podjętym z niewielkim wyprzedzeniem, a co do uszkodzenia ciała, na początku samego zajścia.

Kolejnym elementem społecznej szkodliwości czynu jest motywacja sprawcy rozumiana jako psychiczne przeżycie sprawców, które odegrało decydującą rolę w procesie decyzyjnym.

Motywacją dla działania było zdobycie pieniędzy na alkohol i to w sposób nie liczący się ze zdrowiem pokrzywdzonego, a naganności tej sytuacji dodaje fakt, że oskarżeni użyli dość daleko idących środków w efekcie zadowalając się kwotą 800 złotych.

Przy finalnej ocenie społecznej szkodliwości czynu, na pierwszy plan wysuwają się liczne okoliczności zwiększające tenże stopień do bardzo dużego, z niewielką koncesjami łagodzącymi wobec P. S. w związku z jego osobiście mniejszym udziałem i mniejszą aktywnością.

Jeżeli chodzi o kwestię winy, to przyjęta w kodeksie koncepcja zbliżona do normatywnej koncepcji winy opiera się na założeniu, że przypisanie jej jest możliwe wówczas, gdy w chwili czynu oskarżony posiadał możliwość dochowania nakazu lub zakazu wynikającego z normy sankcjonowanej.

Jako okoliczności mające znaczenie dla możliwości przypisania winy, pełniącej w art. 1 kk funkcję legitymizującą przypisanie sprawcy odpowiedzialności karnej, wymienia się odpowiedni wiek, stopień poczytalności, rozpoznawalność bezprawności czynu i brak nietypowości sytuacji motywacyjnej. W realiach niniejszej sprawy brak jest przesłanek, które mogłyby obalić domniemanie subiektywnej możliwości dochowania wierności zakazowi wynikającemu z normy prawnej zakazującej zabijania czy uszkadzania ciała innej osoby (naruszonej przez oskarżonego), związanej z wiekiem, rozpoznawalnością bezprawności czy anormalną sytuacją motywacyjną.

Sąd ustalił, że poczytalność oskarżonych nie była wyłączona, a oni sami nie działali w anormalnej sytuacji motywacyjnej, bo przecież taką nie jest potrzeba dalszego spożywania alkoholu, są osobami dorosłymi z pełną świadomością konieczności przestrzegania norm prawnych, co z kolei można wywieść z wielokrotnej karalności, a więc orientacji, jakie zachowania są ścigane przez Państwo (tj. są zabronione).

Taka sytuacja pozwala stwierdzić, że czyn oskarżonych jest zawiniony w rozumieniu art. 1 § 3 kk. Oskarżeni mieli wystarczający stopień wolności w swoim zachowaniu, aby uznać, że ten element struktury przestępstwa został zaistniał.

Na marginesie należy zauważyć, że relacja „bycia winnym” jest niestopniowalna i dlatego w tym miejscu rozważania ograniczone są tylko do stwierdzenia jej zajścia w konkretnej sprawie, natomiast to co jest związane ze stopniem winy zostało przeanalizowane przy okazji kwestii związanych z wymiarem kary, jako konsekwencja limitującej funkcji winy opisanej w art. 53 kk.

III. Wymiar kary.

Najistotniejszą dyrektywą dotyczącą wymiaru kary jest dyrektywa, z której wynika że kara nie może przekraczać stopnia winy (limitująca funkcja winy). Stopień winy stanowi kwantum zarzucalnej społecznej szkodliwości czynu, tj. ładunek obiektywnej ujemności, który sprawcy można przypisać.

Na zobiektywizowaną ocenę naganności czynu nakładamy więc elementy subiektywne: a) rozpoznawalność sytuacji zarówno w sferze faktycznej, jak i na płaszczyźnie prawnego jej wartościowania; b) możliwość przeprowadzenia prawidłowego procesu motywacyjnego i podjęcie decyzji o postąpieniu zgodnie z nakazem prawa; c) zdolność do pokierowania swym postępowaniem (możliwość realizacji powziętej decyzji). (zob. M. Rodzynkiewicz, Modelowanie pojęć w prawie karnym, Wyd. UJ 1997 s. 124 i n., M. Dąbrowska-Kardas: Analiza dyrektywalna przepisów części ogólnej kodeksu karnego, LEX 2012)

Zwrócić także należy uwagę, że stopień winy będzie współwyznaczał wymiar kary (a nie tylko go limitował), co może doprowadzić do różnych rezultatów oceny. Ostatecznie kara może być także wymierzona poniżej stopnia winy, będzie to wynikało z zastosowania innych dyrektyw wymiaru kary.

Uwarunkowana natury psychiczno-intelektualnej oskarżonych pozwalają na przyjęcie możliwości prawidłowej oceny sytuacji, motywacji, podjęcia decyzji o postępowaniu zgodnym z prawem i wreszcie możliwości pokierowania swoim postępowaniem.

Oskarżony M. D. dysponuje przeciętną inteligencją, a jedynymi jego ograniczeniami są zaburzenia osobowości i zachowania (cechy osobowości dyssocjalnej). Mimo uzależnienia od alkoholu brak jest występowania upojenia na tle atypowym.

P. S. (1) dysponuje przeciętną inteligencją z wskaźnikami na pograniczu i w obszarze patologii organicznej. Zachowanie jego było wypadkową upojenia alkoholowego (prostego) i zaburzeń osobowości.

Powyższe wskazuje, że uwarunkowania psychiczne oskarżonych pozwalały na rozpoznanie norm społecznych zakazujących kradzieży i stosowania przemocy, zwłaszcza drastycznej i powodującej obrażenia ciała. Dotychczasowa linia życiowa, a zwłaszcza kilkukrotna karalność pozwalała bez problemu rozpoznać zakres norm, które obowiązują w społeczeństwie zwłaszcza na tak podstawowym poziomie jak normy zaatakowane przez oskarżonych.

Po stronie oskarżonych jako osób dorosłych i poczytalnych nie zachodziły żadne ograniczenia związane z procesem motywacyjnym, którym mogli kierować, a ewentualna motywacja w postaci potrzeby spożycia alkoholu nie mieści się w okolicznościach usprawiedliwiających przekroczenie norm społecznych.

Tym samym mogli zachować się zgodnie z nakazami prawa i powstrzymać się od swojego czynu, kierując swoim postępowaniem w sposób prawidłowy.

Tak więc stopień winy oskarżonych jest znaczny, choć nie najwyższy, co jest związane z chwilą podjęcia decyzji woli, która w zakresie spowodowania tak daleko idących skutków, nie miała charakteru działania z premedytacją, co zawsze musi wpływać na zmniejszenie (nieznaczne) stopnia winy.

W wyniku analizy sąd stwierdził, że stopień winy oskarżonych pozwalałby na wymierzenie kary w średnich i górnych granicach zagrożenia za dany czyn. Także nie sprzeciwiałby się temu stopień społecznej szkodliwości czynu przeanalizowany wcześniej, przy czym już tutaj należy zauważyć konieczność zróżnicowania wymiaru kary wobec oskarżonego M. D. i P. S. (ze względu na rolę w trakcie czynu w kierunku złagodzenia kary dla P. S.).

W kontekście okoliczności, które ustawodawca nakazuje szczególnie wziąć pod uwagę (art. 53 § 2 kk), należy podtrzymać powyższe twierdzenia, gdyż okoliczności te w dużej mierze mają wydźwięk obciążający (zarówno motywacja jak i sposób zachowania się oskarżonych, a także sposób życia przed popełnieniem przestępstwa).

W odniesieniu do tej ostatniej kwestii trzeba podkreślić, że obydwaj oskarżeni stawali pod zarzutami działania w recydywie. Zważyć wszakże należy, że w stosunku do P. S. była to recydywa opisana w art. 64 § 1 kk, a w stosunku do M. D. multirecydywa. To przemawia za dalszym zróżnicowaniem wymiaru kary między oskarżonymi. Warto także zwrócić uwagę, że uprzednia karalność P. S. dotyczyła przestępstw przeciwko mieniu, ale bez używania przemocy (z art. 279 § 1 kk i art. 278 § 1 kk), natomiast M. D. wielokrotnie popełnianych przestępstw z użyciem przemocy, wśród których rozbój był najczęściej spotykanym przestępstwem. Wskazać także należy, że jego czyn został popełniony po odbyciu kary znacznie powyżej minimum opisanego w kodeksie – bo po odbyciu kary aż 8 lat i 8 miesięcy i zauważalnie wcześniej niż wskazywany przez kodeks maksymalny czas powrotności do przestępstwa (nieco ponad dwa lata). W porównaniu z tym okres pobytu w izolacji P. S. był znacznie krótszy – niespełna rok, choć i czas po opuszczeniu ZK do chwili popełnienia przestępstwa krótszy – także niespełna rok. W każdym z tych wypadków widać, że resocjalizacja w warunkach izolacji nie przyniosła skutków, ale tryb życia zdecydowanie bardziej przemawia przeciwko M. D..

Jedynie łagodzący z kolei wydźwięk ma zachowanie P. S. po popełnieniu czynu. Należy wziąć pod uwagę, że od razu po jego popełnieniu zrozumiał jego naganność i szczerze wyrażał żal. W oderwaniu do treści wyjaśnień, za każdym razem, gdy już przyznał się w postępowaniu do bycia na miejscu zdarzenia, wyrażał skruchę. Wreszcie, mimo zmiennych wyjaśnień i ostatecznie niewiarygodnych, to jako łagodzące należy ocenić okoliczności związane ze złożeniem ich w pewnym momencie postępowania w sposób w ogromnej mierze szczery.

Okoliczności te muszą więc zmniejszać wymiar kary wobec P. S..

Sąd w realiach konkretnej sprawy postawił karze przede wszystkim cele indywidualno prewencyjne, których jak widać nie zrealizowały uprzednie kary.

Niemniej jednak w stosunku do P. S. jako mniej zdemoralizowanego (przynajmniej jeżeli chodzi o tego typu czyny) efekt wychowawczy będzie łatwiej osiągnąć niż w stosunku do M. D..

Wszystkie te okoliczności związane ze stopniem winy, społeczną szkodliwością czynu analizowaną przez pryzmat każdego z oskarżonych oraz innymi dyrektywami kary i stawianymi celami przekonują, że karą właściwą wobec M. D. będzie kara 12 lat pozbawienia wolności, a wobec P. S. – kara 8 lat pozbawienia wolności. Dysproporcja między tymi karami została wyjaśniona powyżej i w zasadzie jest ona wynikiem łagodniejszej oceny P. S. w każdorazowej kategorii ocen.

Kara taka jawi się także jako kara sprawiedliwa, tj. również mająca właściwy oddźwięk w społeczeństwie, a zwłaszcza środowisku lokalnym oskarżonych, które łatwiej generuje tego typu konflikty, a przez to powinna przyczynić się przestrzegania norm społecznych.

Na mocy art. 63 § 1 kk na poczet wymierzonych kar pozbawienia wolności zaliczono przy tym oskarżonym okres czasu pobytu w tymczasowym aresztowaniu.

Z kolei na mocy wskazanych przepisów prawa zasądzono od Skarbu Państwa na rzecz obrońców zwrot kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu uwzględniając całość postępowania.

Mając z kolei na uwadze aktualną sytuację osobistą oraz majątkową każdego z oskarżonych, to że każdy z nich przebywa w areszcie, a orzeczono wobec nich długoletnie kary pozbawienia wolności w Sąd zwolnił każdego z oskarżonych od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w całości uznając, że ich uiszczenie byłoby dla nich nazbyt już uciążliwe.