Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I C 5278/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 czerwca 2017 roku

Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim I Wydział Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący: SSO Elżbieta Naftyńska

Protokolant: sekretarz sądowy Anna Kubis

po rozpoznaniu w dniu 13 czerwca 2017 roku w Gorzowie Wielkopolskim

na rozprawie

sprawy z powództwa B. K.

przeciwko pozwanym M. B. (1) i W. D. – wspólnikom spółki cywilnej (...) w G., Samodzielnej Publicznej (...) w G.

z udziałem interwenienta ubocznego (...) S.A. w S.

o zadośćuczynienie

I.  oddala powództwo;

II.  zasądza od powódki B. K. solidarnie na rzecz pozwanych M. B. (1) i W. D. kwotę 1.834 złotych z tytułu zwrotu części kosztów procesu;

III.  zasądza od powódki B. K. na rzecz pozwanej Samodzielnej Publicznej (...) w G. kwotę 1.817 złotych z tytułu zwrotu części kosztów procesu;

IV.  zasądza od powódki B. K. na rzecz interwenienta ubocznego (...) S.A. w S. kwotę 3.317 złotych z tytułu zwrotu części kosztów procesu;

V.  odstępuje od obciążenia powódki kosztami sądowymi, które poniesie Skarb Państwa.

SSO Elżbieta Naftyńska

Sygn. akt I C 5278/13

UZASADNIENIE

Powódka B. K. wniosła pozew o zasądzenie solidarnie od pozwanych M. B. (1) i W. D. – wspólników spółki cywilnej (...) w G. oraz od Samodzielnej Publicznej (...) w G. na swoją rzecz kwoty 150.000 złotych z ustawowymi odsetkami od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty z tytułu zadośćuczynienia za śmierć swej córki E. K.. Ponadto domagała się zasądzenia solidarnie od pozwanych na jej rzecz kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa radcowskiego według norm przepisanych.

W uzasadnieniu podała, że w dniu 6 lipca 2011 roku jej córka E. K. była pacjentką pozwanych (...) spółki (...), gdzie miała wykonany zabieg stomatologiczny w znieczuleniu ogólnym. Po zabiegu były problemy z jej wybudzeniem, a kiedy to nastąpiło, córka powódki była bardzo słaba i miała problemy z poruszaniem się. Powódka zgłosiła te objawy lekarzowi, który jednak uznał je za normalne po zastosowaniu narkozy. Po opuszczeniu ośrodka córka powódki zemdlała. Powódka odjechała z nią w kierunku domu, jednak zawróciła do siedziby E.. Tam anestezjolog stwierdził, że stan E. K. może być spowodowany przeziębieniem i zalecił odpoczynek w poczekalni. Nie udzielono jednak córce powódki żadnej pomocy, twierdząc że stan taki może utrzymywać się przez pewien czas po zastosowanym znieczuleniu.

W domu stan zdrowia córki znacznie się pogorszył. Powódka zadzwoniła wówczas na pogotowie ratunkowe, gdzie lekarz dyżurny zalecił antybiotyk i nakazał jego odbiór na pogotowiu. Po zażyciu leku gorączka u E. spadła, jednak ponownie pojawiła się następnego dnia nad ranem. Powódka wówczas po raz drugi zadzwoniła na pogotowie ratunkowe, gdzie lekarz dyżurny zalecił wizytę u lekarza rodzinnego. Stan córki powódki gwałtownie się pogarszał, więc zadzwoniła po raz trzeci na pogotowie, które tym razem przyjechało. E. została odwieziona do szpitala w G., gdzie stwierdzono u niej wstrząs septyczny z zespołem niewydolności wielonarządowej, przeszła tam operację jamy brzusznej. W dniu 9 lipca 2011 roku zmarła, a sekcja zwłok ujawniła, że przyczyną zgonu był wstrząs septyczny.

W ocenie powódki jej córka zmarła na skutek zaniedbań istniejących zarówno w przychodni stomatologicznej - spółce cywilnej (...), jak i w pogotowiu ratunkowym. Lekarze (...) zbagatelizowali objawy wstrząsu, który pojawił się po zabiegu stomatologicznym, natomiast pogotowie ratunkowe zareagowało dopiero wówczas, gdy stan córki powódki był krytyczny. Z tych względów jej żądanie zasądzenia zadośćuczynienia w kwocie 150.000 złotych jest uzasadnione.

Pozwani M. B. (1) i W. D. – wspólnicy spółki cywilnej (...) w G. w odpowiedzi na pozew wnieśli o oddalenie powództwa oraz zasądzenie od powódki na ich rzecz kosztów procesu według norm przepisanych (k.75-85).

W uzasadnieniu przyznali, że w dacie wizyty E. K. w siedzibie ich firmy, byli wspólnikami spółki cywilnej (...) w G.. Zaprzeczyli jednak temu, by doszło wówczas do zaniedbań, których skutkiem była śmierć córki powódki. Pozwany W. D. tego dnia nie był w siedzibie spółki, nie mógł być świadkiem stanu zdrowia E. K.. Natomiast pozwany M. B. (1) nie dokonywał u powódki jakichkolwiek zabiegów tego dnia. Powódka nie zgłaszała mu informacji o stanie zdrowia córki. Jak wynika z dokumentacji lekarskiej w dniu 6 lica 2011 roku E. K. miała przeprowadzony zabieg stomatologiczny dotyczący trzech zębów. Zabieg przeprowadzała doktor T. S., natomiast znieczulenie ogólne wykonał anestezjolog P. B. (1). W trakcie zabiegu jak i po nim nie wystąpiły żadne niepokojące okoliczności. Lekarz anestezjolog nie zaobserwował nadmiernego krwawienia z miejsca wkłucia wenflonu, a wobec senności E. K. zalecił pozostanie przez pewien czas w poczekalni. Powódka wraz z córka samodzielnie opuściły siedzibę spółki. E. K. miała objawy typowe, które występują po znieczuleniu ogólnym. Zdaniem pozwanych nie doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości czy zaniedbań, które skutkować mogłyby o ich odpowiedzialności deliktowej.

Pozwana Samodzielna Publiczna (...) w G. w odpowiedzi na pozew wniosła o oddalenie powództwa i zasądzenie od powódki kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych (k.93-105).

W uzasadnieniu odpowiedzi na pozew pozwana wskazała, że nie było podstaw do uznania pierwszego i drugiego zgłoszenia powódki za stan nagłego zagrożenia zdrowotnego i dlatego nie było podstaw do wysłania wówczas karetki pogotowia. Podczas dwóch pierwszych zgłoszeń telefonicznych powódka informowała o dolegliwościach córki w postaci gorączki, a zatem nie istniał stan nagłego zagrożenia zdrowotnego, który przemawiałby za wysłaniem karetki pogotowia. Podczas pierwszego zgłoszenia lekarz dyżurny zalecił podanie leku obniżającego gorączkę i przepisał antybiotyk, natomiast podczas drugiego zgłoszenia zalecono ponowienie dawki leku obniżającego temperaturę i kontakt z lekarzem rodzinnym. Skoro gorączce nie towarzyszyły inne niepokojące objawy, to nie było wówczas podstaw do wysyłania karetki pogotowia do córki powódki. Natomiast podczas trzeciego zgłoszenia telefonicznego, gdy powódka poinformowała o problemach córki z oddychaniem, pozwana natychmiast wysłała karetkę pogotowia.

Interwenient uboczny – (...) S.A. w S., który jako ubezpieczyciel pozwanych M. B. (1) i W. D. przystąpił do sprawy, w swoim piśmie procesowym wniósł o oddalenie powództwa i zasądzenie od powódki na jego rzecz kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego.

W uzasadnieniu podał, że w całości popiera stanowisko pozwanych wspólników spółki cywilnej (...) w G. i wszelkie złożone przez nich wnioski dowodowe (k.307-308). Interwenient opłacił opłatę od interwencji i wstąpił do procesu bez sprzeciwu stron.

Sąd Okręgowy ustalił następujący stan faktyczny:

E. K. – córka powódki w 2011 roku miała 24 lata. Była osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym z powodu dziecięcego porażenia mózgowego i padaczki. Na stałe przebywała w Domu Pomocy Społecznej w S., gdzie była pod opieką prowadzących ten ośrodek sióstr zakonnych. W dniu 16 czerwca 2010 roku przebywając w (...) w S. E. K. upadła i doznała urazu twarzoczaszki. Była wówczas przewieziona do szpitala w M., gdzie założono jej szwy i opatrunek, podano szczepionkę przeciwtężcową. Nie stwierdzono wówczas ubytku zęba. W dniu 17 października 2010 roku E. podczas pobytu w (...) w S. doznała urazu lewej stopy. Została wówczas przewieziona do szpitala w M., gdzie rozpoznano stłuczenie lewej stopy i założono opatrunek szynowy.

Powódka samotnie wychowywała córkę, zabierała ją do domu na kilka dni w celu przeprowadzenia zabiegów lekarskich, na święta i na wakacje. W latach 2009 – 2011 chodziła z nią do prywatnej przychodni (...) spółka cywilna w G. przy ulicy (...), której wspólnikami byli pozwani M. B. (1) i W. D.. Z uwagi na stany ropne i zgorzele zębów proces leczniczy u E. K. był długotrwały. Za każdym razem zabieg stomatologiczny odbywał się w znieczuleniu ogólnym z uwagi na stan psychiczny córki powódki. W poprzednich latach, czyli od 1994 roku córka powódki również korzystała z zabiegów stomatologicznych przeprowadzanych w E.. Lekarzami, którzy leczyli w tym czasie jej zęby, byli E. L., D. K., M. B. (2), T. S., R. N., J. B.. W 2011 roku u E. K. wykonano w E. następujące zabiegi:

- w dniu 28 lutego 2011 roku lekarz stomatolog R. N. leczył ząb 11, w którym stwierdzono gangrenę, dokonano otwarcia zęba i opracowania kanału, zabieg wykonany był w znieczuleniu ogólnym, przebieg zabiegu był bez powikłań,

- w dniu 23 marca 2011 roku lekarz stomatolog J. B. dokonała oczyszczenia kanału i stwierdziła obrzęk okolicy zęba, zabieg wykonano w znieczuleniu ogólnym, przebieg zabiegu był bez powikłań,

- w dniu 21 kwietnia 2011 roku lekarz stomatolog J. B. wykonała ciąg dalszy leczenia zęba 11, przemycia kanału oraz rozpoczęła leczenie zęba 13, który otwarto i dokonano przemycia kanału, zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym, przebieg zabiegu był bez powikłań,

- w dniu 8 czerwca 2011 roku lekarz stomatolog T. S. kontynuowała leczenie zęba 11, 13 oraz 36, zabieg wykonano w znieczuleniu ogólnym przez P. B. (1), przebieg zabiegu był bez powikłań,

- w dniu 6 lipca 2011 roku lekarz stomatolog T. S. kontynuowała leczenie zębów 11,12 oraz 36 poprzez ich wypełnienie i zamknięcie, zabieg wykonano w znieczuleniu ogólnym przez P. B. (1).

Dowody:

- zeznania powódki (k. 194-200)

- pismo dyrektora (...) w S. (k.189)

- karta informacyjna leczenia powódki z dnia 16 czerwca 2010 roku (k.213)

- karta informacyjna leczenia powódki z dnia 17 października 2010 roku (k.214)

- zeznania pozwanego M. B. (1) (k.201-201)

- zeznania pozwanego W. D. (k.200-201)

- orzeczenie o stopniu niepełnosprawności (k. 44)

- kartoteka pacjenta E. K. (k.139-144)

- zeznania świadka J. R. (k.164-169)

P. B. (1) jest lekarzem anestezjologiem, który ma zawartą umowę z pozwanymi na świadczenie usług. Pracuje w E. od 2009 roku, wcześniej przez 13 lat pracował w (...) szpitalu.

T. S. jest doświadczonym lekarzem stomatologiem i pracuje na podstawie umowy o pracę zawartej z pozwanymi M. B. (1) i W. D..

W dniu 6 lipca 2011 roku P. B. (1) – anestezjolog wykonał znieczulenie ogólne E. K., natomiast lekarz stomatolog T. S. wykonała zabieg stomatologiczny, polegający na zakończeniu leczenia kanałowego i wypełnieniu trzech zębów córki powódki. Czas trwania znieczulenia wynosił od godziny 14.30 do 15.20, powódce podano następujące leki: 2 mg M., 200 mg P. oraz 0,5 mg Atropiny. Parametry życiowe podczas zabiegu były monitorowane i wynosiły: częstość pracy serca 90-105/min, ciśnienie tętnicze krwi 110/65 oraz 125/78, częstość oddechów 12/min. Zarówno podane leki jak i czynności życiowe powódki były podobne do tych z poprzedniej wizyty w dniu 8 czerwca 2011 roku. Wówczas podano powódce 2 mg M., 160 mg P. oraz 0,5 mg Atropiny. Parametry życiowe podczas zabiegu były monitorowane i wynosiły: częstość pracy serca 84/110min, ciśnienie tętnicze krwi 110/74 oraz 129/70, częstość oddechów 12/min. Znieczulenie ogólne dożylne trwało podobnie długo - od godziny 14.00 do 14.45.

Podczas wykonywania i monitorowania znieczulenie ogólnego w dniu 6 lipca 2011 roku lekarz anestezjolog P. B. (1) nie zauważył niczego niepokojącego w stanie zdrowia E. K.. Monitorowane były jej tętno, dotlenienie organizmu, ciśnienie tętnicze, ilość oddechów na minutę. Wszystkie te parametry podczas trwania znieczulenia były prawidłowe. P. B. (1) był obecny przez cały zabieg stomatologiczny przy E. K.. Zabieg stomatologiczny przeprowadzała lekarz stomatolog T. S., która przeprowadziła kontynuację leczenia trzech zębów: 11-siekacza szczęki centralnego prawego, 13-kła prawego szczęki i 36- pierwszego zęba trzonowego żuchwy po stronie lewej. Był to końcowy etap leczenia tych zębów i założono w nich wypełnienia. Wcześniej zęby te były leczone kanałowo i na poprzedniej wizycie były w nich założone opatrunki dezynfekujące. Przy wypełnianych zębach nie było stanów zapalnych, ropnych, opuchlizny. Zabieg przebiegał standardowo, lekarz stomatolog nie zauważyła, by działo się coś niepokojącego z E. K.. Zabieg trwał około godziny. Po zabiegu anestezjolog czuwał nad wybudzaniem się pacjentki, weszła także powódka, której doktor S. wyjaśniła jaki zabieg został wykonany u jej córki. Zdaniem T. S. zachowanie E. K. w dtym dniu nie różniło się od poprzednich jej wizyt w przychodni i stanu po dokonanych zabiegach.

Po zakończeniu leczenia zębów, lekarz anestezjolog zauważył, że E. K. zaczyna reagować i poruszać się. Pomógł pacjentce wstać i razem z powódką odprowadzili E. do drzwi, a następnie do poczekalni. Takie czynności były wykonywane standardowo także podczas poprzednich wizyt E. K., zawsze anestezjolog asekurował pacjentkę podczas opuszczania gabinetu, gdyż mogła jeszcze czuć się słabo po zastosowanym znieczuleniu. P. B. (1) poinformował powódkę, by z córką przebywały około pół godziny w poczekalni, aż lekarz ponownie zobaczy stan E. i stwierdzi, czy leki znieczulające przestały działać. Powódka z córką opuściły jednak przed tym czasem przychodnię.

Dowody:

- kopia umowy o pracę (k. 219),

- kopia umowy na wykonywanie świadczeń (k. 220-223)

- kartoteka pacjenta E. K. (k.139-144)

- zeznania świadka P. B. (1) (k.158-162)

- zeznania świadka T. S. (k. 155-158)

- zeznania świadka P. B. (2) (k. 169-170)

- zeznania powódki (k.194-200)

- zeznania pozwanego W. D. (k.200-201)

- zeznania pozwanego M. B. (1) (k.201-202)

W drodze z przychodni do samochodu E. K. była nadal słaba, trzeba było ją podtrzymywać, by nie upadła. Powódce pomagał w odwiezieniu córki do domu jej znajomy J. R., który przyjechał po zabiegu stomatologicznym. Wówczas zauważył, że E. K. siedziała na kanapie w poczekalni, była blada, zamykała oczy, w miejscu wkłucia wenflonu był przyłożony gazik, który nasączony był krwią. J. R. już wcześniej kilkakrotnie odbierał E. po zabiegu dentystycznym z E., wówczas jednak była wybudzona i szybko opuszczała przychodnię. Powódka postanowiła zabrać córkę do domu i podtrzymując ją z J. R. opuścili przychodnię. Kiedy E. została z matką przy samochodzie, by J. R. otworzył drzwi, wówczas osunęła się na ziemię i trzeba było pomóc jej wstać. E. posadzono na tylnym siedzeniu w samochodzie i odjechano w kierunku domu. Podczas jazdy powódka niepokoiła się nadal stanem córki, która zachowywała się inaczej aniżeli po poprzednich zabiegach stomatologicznych, zdawała się być słaba, bez kontaktu i dlatego powódka postanowiła zawrócić do E.. Poprosiła o przyjście anestezjologa, który po chwili zjawił się i rozmawiał z nią, następnie zbadał tętno E., które było w normie, sprawdził stan skóry, która była różowa, zbadał liczbę oddechów, które były w granicach normy, sprawdził kontakt wzrokowy z E., która reagowała, miała otwarte oczy, nakazał zmienić opatrunek na jej ręce po wenflonie. Poinformował powódkę, że wszystkie sprawdzone przez niego parametry u E. są prawidłowe, jednak czasami po narkozie zdarza się, że pacjent wybudza się dłużej i dłużej trwa krwawienie z rany po założonym wenflonie, jednak nie są to zjawiska niepokojące czy zagrażające zdrowiu. Poradził, by poczekać w poczekalni, aż skończy on następny zabieg i wówczas ponownie sprawdzi stan E.. Według niego nie było potrzeby wykonywania dodatkowych badań, skierowania córki powódki do szpitala, czy też zastosowania antybiotyku. W tym czasie przechodziła także doktor T. S., która widziała rozmowę powódki z anestezjologiem i E. siedzącą na kanapie w poczekalni. Powódka nie rozmawiała ze stomatologiem i nie czekając na ponowne przyjście anestezjologa wraz z córką opuściła przychodnię. Wiedziała o tym, że E. jest czynny 24 godziny na dobę i w razie potrzeby może zadzwonić lub przyjechać po poradę.

Dowody:

- kartoteka pacjenta E. K. (k.139-144)

- zeznania świadka P. B. (1) (k.158-162)

- zeznania świadka T. S. (k. 155-158)

- zeznania świadka P. B. (2) (k. 169-170)

- zeznania świadka J. R. (k. 164-168)

- zeznania powódki (k.194-200)

- opinia instytutu medycznego (...) w K. (k.354-369)

- opinia uzupełniająca UJ w K. (k.470-473)

- opinia instytutu medycznego w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- opinia uzupełniająca instytutu w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- zdjęcia powódki przed zabiegiem i po nim (k.176)

Po powrocie do domu około godziny 16 E. K. była senna, powódka położyła ją więc do łóżka, wówczas zauważyła, że córka robi się ciepła. Krwawienie z rany ustało. Zmierzyła jej temperaturę, która wynosiła 38 stopni, po jakimś czasie okazało się, że temperatura wzrosła i wynosi około 40 stopni, pojawiły się też dreszcze, wskazujące na dalszy wzrost temperatury. Powódka postanowiła zadzwonić na pogotowie ratunkowe. Była godzina 18.36. Powódka rozmawiała z dyspozytorką, której przekazała, że jej córka E. K. miała zabieg stomatologiczny w narkozie i dostała w domu gorączki, która wynosi około 40 stopni. Powiedziała, że nie dała córce żadnego leku na obniżenie temperatury, bo córka odmawia przyjęcia. Poinformowała, że córka cierpi na padaczkę i „trzęsie ją” . Dyspozytorka połączyła wówczas powódkę z lekarzem dyżurnym R. N.. Okazało się, że jest to lekarz stomatolog, który w poprzednich latach wykonywał zabiegi stomatologiczne u E.. Lekarz rozpoznał powódkę i wypytywał o przeprowadzony zabieg stomatologiczny. Powódka poinformowała go, że tego dnia E. miała w narkozie wypełniane kanałowo trzy zęby, gdyż ciągle narzekała na ból zębów. Lekarz dyżurny oświadczył, że po takich zabiegach w narkozie nie powinno być gorączki i być może zaczyna się jakaś infekcja wirusowa u E.. Powódka mówiła, że nigdy wcześniej E. tak nie reagowała po zabiegu stomatologicznym w narkozie, teraz jęczy i ma dreszcze. Lekarz zaproponował podanie E. leku obniżającego temperaturę, najlepiej P. w czopku, która jest do nabycia w aptece bez recepty. Wypytał o wagę E. i stwierdził, że może przyjmować dawki tego leku tak, jak osoba dorosła. Poinformował, że gdyby się coś dalej działo niepokojącego, należy ponownie zadzwonić. Poradził także, by powódka podjechała do E., by przepisano tam profilaktycznie antybiotyk dla E.. Po chwili uznał jednak, że w E. może już nie być T. S. i nie będzie możliwości przepisania antybiotyku, więc zaproponował, by powódka przyjechała na pogotowie, by odebrać receptę, w której on przepisze antybiotyk. Powódka zgodziła się i poprosiła o antybiotyk w syropie, by łatwiej podawać go córce.

Powódka poprosiła J. R., by pojechał na pogotowie, odebrał receptę i wykupił przepisany lek oraz P. na obniżenie gorączki. Po jego powrocie rozpuściła przepisany lek i około godziny 19-20 podała go córce wraz z lekiem w czopku obniżającym temperaturę. Gorączka spadła, dreszcze ustąpiły, E. zasnęła. Kiedy się budziła prosiła o picie i odprowadzenie do toalety. Powódka całą noc czuwała przy córce.

R. 7 lipca 2011 roku powódka ponownie zmierzyła temperaturę E., która wzrosła do 39 stopni. Powódka nie podała kolejnej dawki leku przeciwgorączkowego, tylko ponownie zadzwoniła na pogotowie. Była godzina 8.22. Telefon odebrała dyspozytorka pogotowia. Powódka poinformowała ją, że wczoraj dzwoniła na pogotowie, które nie przyjechało, ale dostała antybiotyk dla córki. Stan dziecka ją nadal niepokoi, gdyż temperatura ponownie pojawiła się od rana. Wówczas usłyszała, że musi wezwać lekarza rodzinnego na wizytę domową, by zbadał dziecko. Na pogotowiu zespoły ratownictwa medycznego wyjeżdżają bowiem do nagłych przypadków, wypadków, zawałów, nie wykonują natomiast badania dzieci w domu, gdyż takie czynności należą do lekarzy rodzinnych. Dyspozytorka poprosiła następnie do telefonu lekarza dyżurnego. Powódka poinformowała go o przepisaniu wczoraj przez lekarza pogotowia antybiotyku dla córki, jednak według niej stan zdrowia córki nie poprawił się, dziecko nadal nie siedzi, słania się. Lekarz dyżurny zapytał, czy dziecko powódki ma gorączkę i kiedy otrzymało ostatnia dawkę leku przeciwgorączkowego. Powódka odpowiedziała, że podała czopek obniżający temperaturę wczoraj wieczorem o godzinie 20.00 i od tego czasu nie podała kolejnej dawki. Lekarz zalecił wówczas podanie kolejnego czopka na obniżenie temperatury. Wyjaśnił, że temperatura może utrzymywać się przez pewien czas i wymaga systematycznego podawania leku przeciwgorączkowego. Ponadto zalecił zimne okłady na głowę w celu obniżenia gorączki i pojenie dziecka. Wskazał, że antybiotyk podany wczoraj potrzebuje czasu na to, by zacząć działać w organizmie dziecka, natomiast powódka powinna wezwać lekarza rodzinnego na wizytę domową. Poinformował również o tym, że od pogotowia i zespołów ratunkowych powódka nic więcej nie uzyska, nie otrzyma recepty, należy obniżać temperaturę i zgłosić dziecko na wizytę domową lekarzowi rodzinnemu, nie chodzić z dzieckiem do przychodni, tylko czekać na lekarza w domu. Na tym rozmowa zakończyła się.

Dowody:

- odtworzenie nagrań zgłoszeń powódki na pogotowie (k. 38-43 oraz akta 3 Ds. 305/13)

- zeznania świadka R. N. (k.162-164)

- zeznania świadka J. R. (k. 164-168)

- zeznania powódki (k.194-200)

- kopia recepty z dnia 6 lipca 2011 roku (k.45)

- opinia instytutu medycznego (...) w K. (k.354-369)

- opinia uzupełniająca UJ w K. (k.470-473)

- opinia instytutu medycznego w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- opinia uzupełniająca instytutu w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

Powódka zadzwoniła do przychodni, by umówić się z dzieckiem na wizytę, którą wyznaczono na godzinę 14.00. Stan E. jednak pogarszał się. Powódka postanowiła ubrać ją i pojechać do szpitala. E. jednak podczas ubierania osunęła się, zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Była godzina 10.52. Wówczas powódka ponownie zadzwoniła na pogotowie. Poinformowała, że dziecko sinieje i jest na bezdechu. Dyspozytorka zapytała o adres, nazwisko dziecka i i powiedziała, że przyjedzie lekarz pogotowia.

Lekarz pogotowia, który przybył do mieszkania powódki około godziny 10.55 wykonał u E. K. czynności wentylacyjne, masaż serca, tlenoterapię, następnie nieudaną próbę wkłucia obwodowego i założenia maski krtaniowej, wezwał także karetkę reanimacyjną, gdyż w trakcie tych czynności nastąpiło zatrzymanie oddechu i krążenia, E. została przekazana zespołowi (...). Około godziny 11.55 E. K. została przewieziona i przyjęta do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (...) Publicznego Szpitala Wojewódzkiego w G., a następnie przekazana na (...) z rozpoznaniem wstrząsu septycznego. Przy przyjęciu stwierdzono głęboką kwasicę, kliniczne cechy skazy krwotocznej, laboratoryjne wykładniki wstrząsu septycznego, prawdopodobnie zębopochodnego. Wykluczono inne przyczyny sepsy – ginekolog, chirurg, kardiolog. Wdrożono antybiotykoterapię. O godzinie 16.00 przeprowadzono konsultację ginekologiczną. Wykonano usg przez brzuszne rozdęte pętle jelit. O godzinie 18.10 przeprowadzono konsultację chirurgiczną, podczas której nie stwierdzono źródła infekcji w jamie brzusznej. O godzinie 19.00 przeprowadzono konsultację kardiologiczną. Wieczorem drugiego dnia wykonano zabieg laparotomii zwiadowczej, nie wykazano martwicy jelit. Stan E. K. był bardzo ciężki.

W dniu 9 lipca 2011 o godzinie 00.10 E. K. zmarła. Wykonano sekcję zwłok. Jako przyczynę zgonu wskazano niewydolność wielonarządową, stan po zatrzymaniu krążenia prawdopodobnie w przebiegu wstrząsu septycznego. W jamie brzusznej stwierdzono stan po świeżo dokonanej laparotomii, układ trzewny prawidłowy. Gardło wolne, w jamie ustnej brak ewidentnych zmian zapalno-ropnych.

Dowody:

- odtworzenie nagrań zgłoszeń powódki na pogotowie (k. 38-43 oraz akta 3 Ds. 305/13)

- karty medycznych czynności ratunkowych (k.50-51)

- historia choroby oddziału intensywnej opieki medycznej (k.46-49, 52-55)

- historia choroby szpitalnego oddziału ratunkowego (k.56-61)

- historia choroby E. K. (k.226-241)

- badania laboratoryjne i wyniki badań (k.16-33)

- zeznania świadka J. R. (k. 164-168)

- zeznania powódki (k.194-200)

- opinia instytutu medycznego (...) w K. (k.354-369)

- opinia uzupełniająca UJ w K. (k.470-473)

- opinia instytutu medycznego w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- opinia uzupełniająca instytutu w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- zdjęcia powódki w szpitalu (k.176)

- protokół sekcyjny (k.34-37)

- kopia aktu zgonu E. K. (k.15)

Powódka zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez zaniedbania lekarzy E. i pogotowia ratunkowego. Było prowadzone śledztwo w sprawie sygnatura akt 3 Ds. 195/11 ( następnie 3Ds 305/13). W jego trakcie przeprowadzono opinię (...) w Ł., na podstawie której nie stwierdzono zaniedbań zarówno lekarzy E. jak i pogotowia ratunkowego i śledztwo zostało prawomocnie umorzone. Ze sporządzonej opinii lekarskiej wynikało, że przyczyną zgonu E. K. była niewydolność wielonarządowa w przebiegu wstrząsu septycznego o nieznanym punkcie wyjścia. Ze względu na fakt, że dolegliwości rozpoczęły się po zabiegu stomatologicznym, prawdopodobnym punktem wyjścia sepsy była infekcja zębopochodna, chociaż nie można wykluczyć, że była to infekcja o nieznanym punkcie wyjścia, a związek z zabiegiem stomatologicznym był tylko czasowy. Zdaniem opiniujących materiał dowodowy w postaci dokumentacji medycznej nie dawał podstaw do stwierdzenia nieprawidłowości w procesie znieczulenia i procesie leczenia stomatologicznego. Rodzaj znieczulenia, użyte do znieczulenia leki, zastosowane dawki oraz sposób monitorowania chorej przed i w trakcie zabiegu stomatologicznego były prawidłowe i typowe dla znieczulenia dożylnego. Ze względu na stan psychiczny chorej istniały wskazania do przeprowadzenia zabiegu stomatologicznego w znieczuleniu ogólnym. Przy tego typu znieczuleniu nie było konieczności wykonywania dodatkowych badań. Do podjęcia decyzji o wykonaniu zabiegu wystarczy konsultacja anestezjologiczna, oceniająca ogólny stan zdrowia pacjenta. Leczenie stomatologiczne było przeprowadzone także w sposób typowy z użyciem powszechnie stosowanych materiałów stomatologicznych. Ponieważ u pacjentki nie było cech czynnej infekcji zębów i był to końcowy etap ich leczenia, założenie wypełnień w zaleczonych zębach nie wymagało zalecenia antybiotykoterapii profilaktycznej. Zdaniem opiniujących brak było podstaw do przyjęcia, aby znieczulenie i zabieg stomatologiczny zostały przeprowadzone nieprawidłowo. Stan zdrowia córki powódki, jej zachowanie, senność po zastosowanym znieczuleniu, fakt krwawienia z rany po wenflonie był także typowy dla osób po wybudzeniu się po zabiegu w znieczuleniu ogólnym. Brak było zatem wskazań do pozostawienia pacjentki w przychodni, skierowania jej do szpitala, zalecenia dodatkowych badań lub też podjęcia leczenia farmakologicznego. Powódka z córką miały pozostać w poczekalni, by lekarz anestezjolog ocenił stan zdrowia E., co miało miejsce. Anestezjolog dwukrotnie obserwował stan E. i stwierdził, że nie odbiega on od normy. Postępowanie lekarzy pogotowia ratunkowego, którzy po zebranym wywiadzie zalecili zastosowanie leków obniżających temperaturę, pojenie dziecka i wizytę lekarza rodzinnego było także prawidłowe. Opiniujący za nieprawidłowe uznali przepisanie antybiotyku przez lekarza pogotowia bez zbadania pacjentki, jednak uznali, że fakt ten nie zmienił losów pacjentki. Gdyby bowiem E. K. została zbadana przez lekarza i ten przepisałby antybiotyk oraz pozostawił pacjentkę w domu, nie zmieniłoby to losów chorej. Stan E. K. nie wymagał jednak bezwzględnej hospitalizacji, a jedynie zbadania przez lekarza, co zalecili lekarze dyżurni pogotowia, zalecając wizytę domową lekarza rodzinnego. Interwencja pogotowia ratunkowego w dniu 6 lipca 2011 roku nie przełożyłaby się zatem na zmianę stanu zdrowia córki powódki. Z opisu chorej , podawanego przez powódkę podczas dwóch pierwszych zgłoszeń telefonicznych, nie wynikało, że chora znajdowała się w stanie zagrożenia życia i zachodziła konieczność wysłania do niej zespołu ratownictwa medycznego. Decyzja o przewiezieniu chorej do szpitala mogłaby zapobiec nagłemu zatrzymaniu krążenia, jednak nie zmieniłoby to ogólnego przebiegu choroby, którą był rozwój ciężkiego wstrząsu septycznego o nieznanym punkcie wyjścia.

Powódka w piśmie z dnia 27 sierpnia 2013 roku wezwała pozwanych do zapłaty na jej rzecz 150.000 złotych z tytułu zadośćuczynienia za śmierci córki E. K..

Pozwani M. B. (1) i W. D. w piśmie z dnia 18 września 2013 roku odmówili zapłaty oświadczając, że brak jest związku pomiędzy śmiercią córki powódki a wykonanym u niej zabiegiem stomatologicznym w spółce pozwanych.

Dowody:

- opinia instytutu medycznego w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- opinia uzupełniająca instytutu medycznego w Ł. (akta sprawy 3 Ds. 305/13)

- pismo powódki z dnia 27 sierpnia 2013 roku (k. 12-14)

- odpowiedź pozwanych z dnia 18 września 2013 roku (k.11)

W sprawie została sporządzona opinia główna oraz uzupełniająca przez instytut medyczny (...) w K.. Zdaniem opiniujących bezpośrednią przyczyną śmierci E. K. była niewydolność krążeniowo-oddechowa, natomiast wtórną przyczyną zgonu niewydolność wielonarządowa w przebiegu wstrząsu septycznego o nieznanym punkcie wyjścia. Sekcja zwłok córki powódki nie daje podstaw do rozważań na temat pierwotnej przyczyny zgonu z powodu nieujawnienia ogniska pierwotnego wstrząsu. Na podstawie dokumentacji medycznej dołączonej do akt sprawy biegli podali, że nie jest możliwe ustalenie, czy punktem wyjścia zakażenia był przeprowadzony zabieg stomatologiczny, czy też inne utajone ognisko zapalne w jej organizmie, a związek jego uaktywnienia z wykonanym zabiegiem był jedynie związkiem czasowym, który nie jest kryterium przyczynowości zgodnie z zasadą „po czymś nie znaczy z powodu czegoś”. Zdaniem biegłych brak jest jakichkolwiek przesłanek na stwierdzenie, że do zakażenia E. K. doszło podczas zabiegu stomatologicznego w E.. Sepsa to uogólnione zakażenie, spowodowane przedostaniem się bakterii do krwi i załamaniem się równowagi immunologicznych mechanizmów obronnych przed toksynami produkowanymi przez patogeny. Jest to jeden z najtrudniejszych do wykrycia stanów, gdyż objawy tego zespołu są często zwodnicze. Bardzo łatwo pomylić sepsę z przeziębieniem lub innymi infekcjami, zwłaszcza na początku, gdy objawy nie są jeszcze nasilone. Zwykle pierwszymi objawami są ból gardła, trudności z oddychaniem, gorączka, pojawiają się dreszcze, poty, tachykardia. Bezpośrednio po zabiegu stomatologicznym nie stwierdzono żadnego z tych objawów u córki powódki. Lekarz anestezjolog nie odnotował w dokumentacji medycznej żadnych niepokojących objawów. Znieczulenie ogólne zakończyło się o godzinie 15.20, natomiast gorączka i dreszcze wystąpiły u chorej kilka godzin później (pierwsza rozmowa telefoniczna z pogotowiem miała miejsce o godzinie 18.36). Rozpoznanie czy raczej podejrzenie sepsy u E. K. bezpośrednio po zabiegu stomatologicznym było niemożliwe. Postępowanie anestezjologa i stomatologa podczas wykonywania znieczulenia i przeprowadzenia leczenia stomatologicznego w dniu 6 lipca 2011 roku były prawidłowe i zgodne z aktualnie obowiązująca wiedzą medyczną.

Po zabiegu brak było wskazań do podejmowania innych działań niż wdrożone wobec córki powódki, nie istniały jakiekolwiek wskazania do kierowania jej na dodatkowe badania lub do szpitala.

Brak jest jakichkolwiek wyników badań mikrobiologicznych, posiewów krwi, ewentualnie posiewów innych płynów ustrojowych, które umożliwiłyby odpowiedź na pytanie, jakie drobnoustroje doprowadziły do wstrząsu septycznego u E. K.. Nie jest możliwe ustalenie źródła wstrząsu septycznego, czyli pierwotnego ogniska zakażenia oraz patogenu, który je spowodował. Za czysto hipotetyczne natomiast uznali biegli rozważania, czy zabieg stomatologiczny przyspieszył lub spotęgował zaistnienie wstrząsu septycznego. Wystąpienie związku czasowego nie jest wystarczająca przesłanką, by takie rozważania przeprowadzać. Biegli nie byli także w stanie odpowiedzieć, czy wcześniej istniał utajony ośrodek zakażenia w organizmie córki powódki, gdyż brak jest na to dokumentacji medycznej i wyników badań.

Pogotowie ratunkowe – dyspozytor i lekarze dyżurni w świetle zgłoszonych przez powódkę dolegliwości przy rozmowach pierwszej i drugiej – nie mieli podstaw do uznania, że zaistniał stan nagłego zagrożenia zdrowotnego, by wysłać zespół ratowniczy. Opis stanu chorej podawany przez powódkę – gorączka i dreszcze nie uzasadniały wysłania karetki pogotowia. Nawet gdyby pogotowie ratunkowe podjęło interwencję, to po badaniu lekarskim powódka otrzymałaby receptę na antybiotyk i zalecono by kontrolę i kontynuację leczenia w warunkach ambulatoryjnych. Interwencja pogotowia nie przełożyłaby się na zmianę stanu zdrowia córki powódki. Brak jest przesłanek, by twierdzić, że wcześniejsza hospitalizacja mogła zmienić ogólny przebieg choroby i zapobiec rozwojowi ciężkiego wstrząsu septycznego u E. K.. Wysłanie karetki pogotowia po pierwszym lub drugim telefonie powódki nie mogło wpłynąć na stan zdrowia córki powódki i uchronić jej przed śmiercią.

Dowody:

- opinia instytutu medycznego (...) w K. (k.354-369)

- opinia uzupełniająca UJ w K. (k.470-473).

Sąd zważył, co następuje:

Powództwo okazało się nieuzasadnione.

Powódka dochodziła w niniejszym procesie zasądzenia na jej rzecz zadośćuczynienia w kwocie 150.000 złotych z tytułu cierpień spowodowanych śmiercią jej córki E. K.. Twierdziła, że przyczyna nagłej śmierci córki były nieprawidłowe, zawinione zachowania lub zaniechania pozwanych. Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego sąd ustalił, że powódka nie zdołała wykazać tego, że do śmierci jej córki doszło na skutek zaniedbań pozwanych.

Dokonując oceny zasadności roszczenia powódki należy stwierdzić, że powódka nie zdołała udowodnić przesłanek deliktowej odpowiedzialności pozwanych. Pozwanym można byłoby bowiem przypisać odpowiedzialność tylko wówczas, gdyby powódka wykazała ich zawinione zaniechania lub działania, które zgodnie z art. 415 k.c. i art. 430 k.c. wyrządziły jej szkodę oraz normalny związek przyczynowy pomiędzy tym zachowaniem a powstałą u powódki szkodą. Tego zdaniem sądu powódka nie zdołała w niniejszym procesie uczynić. Powołany przepis art. 415 k.c. stanowi, że kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Dla uznania odpowiedzialności pozwanych z tytułu czynu niedozwolonego placówki medycznej – (...) spółki cywilnej w G. oraz stacji pogotowia ratunkowego w G. - konieczne było wykazanie przez powódkę okoliczności, że doszło w tych placówkach do takich nieprawidłowości, które doprowadziły do śmierci jej córki. Ponadto należało wykazać okoliczność, że pomiędzy zawinionym zachowaniem personelu przychodni stomatologicznej i pogotowia ratunkowego a szkodą powódki zachodził normalny związek przyczynowy. Ciężar udowodnienia tych przesłanek spoczywał na powódce zgodnie z treścią art. 6 k.c. Dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy decydujące znaczenie miało wykazanie przez powódkę okoliczności, że leczenie jej córki w przychodni stomatologicznej pozwanych jak i zachowanie lekarzy dyżurnych stacji pogotowia ratunkowego były niedbałe, przez co doszło do wstrząsu septycznego i śmierci E. K..

Sąd rozpoznający niniejszą sprawę podziela pogląd wyrażony w wyroku z dnia 17 października 2013 roku w sprawie I ACa 594/13 Sądu Apelacyjnego w Katowicach, zgodnie z którym „odpowiedzialność samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej na podstawie art. 430 k.c. w związku z art. 415 k.c. zachodzi tylko wówczas, gdy spełnione są wszystkie przesłanki tej odpowiedzialności deliktowej, a mianowicie: wyrządzenie szkody przez personel medyczny, zawinione działanie lub zaniechanie tego personelu, normalny związek przyczynowy pomiędzy tym działaniem lub zaniechaniem a wyrządzoną szkodą oraz wyrządzenie szkody przy wykonywaniu powierzonej czynności. Ciężar dowodu w zakresie wykazania zarówno istnienia szkody i związku przyczynowego między powstaniem szkody a działaniem lub zaniechaniem sprawcy szkody, a także faktu, iż szkoda została wyrządzona z winy osoby pociągniętej do odpowiedzialności, spoczywa na poszkodowanym (art. 6 k.c.). Obowiązek naprawienia szkody spoczywa bowiem tylko na tym, kto ją wyrządził tzn. tylko wtedy, gdy określone działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu powierzonej czynności stało się przyczyną powstania szkody. Zakład ten jest zobowiązany, poza świadczeniem usług leczniczych, do zapewnienia pacjentowi bezpieczeństwa pobytu, jest to obowiązek starannego działania. Pacjent nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie szpitala, stosowane środki lecznicze, i podejmowane przez lekarzy decyzje, nie może więc tak daleko ponosić ryzyka szkody. A zatem odpowiedzialność za skutek powinien ponosić zakład leczniczy. Zakres czynności powierzonych lekarzowi traktuje się bardzo szeroko, jako czynności związane z całym procesem leczenia, wszelkich badań i opieki nad pacjentem. Istotne jest bowiem tylko aby jego działanie lub zaniechanie było związane z realizacją celu, dla którego jest zatrudniony w zakładzie leczniczym. Dla przyjęcia odpowiedzialności zakładu leczniczego konieczne jest ustalenie winy jej pracownika (lekarza, personelu pomocniczego) w znaczeniu obiektywnym. Nie zwalnia jednak tego zakładu z odpowiedzialności niemożność ustalenia sprawcy szkody, jeżeli zostanie udowodnione, że winę ponosi osoba (osoby) z określonego kręgu. Ma to szczególne znaczenie w "procesach lekarskich", gdy niejednokrotnie trudno jest ustalić, który z lekarzy leczących pacjenta lub kto z personelu pomocniczego dopuścił się winy, a dowiedzione zostało, że popełniono zaniedbanie. Zachodzi wówczas tzw. wina bezimienna. Odpowiedzialność zakładu leczniczego, przy przyjęciu winy, występuje jedynie wtedy, gdy między zawinionym zachowaniem a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Oznacza to, że zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła (art. 361 k.c.). Za normalne skutki działania lub zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Orzecznictwo Sądu Najwyższego utrwaliło pogląd, iż nie jest wymagane, by związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza (personelu medycznego) a powstałą szkodą został udowodniony w sposób pewny. Szczególnie w „procesach lekarskich” jest to bowiem niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości przypadków można mówić o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadziej o pewności czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników pozostaje niedbalstwo lekarza (personelu medycznego). Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wysokiego stopnia, że działanie lub zaniechanie personelu było przyczyną szkody, można uznać związek przyczynowy za ustalony”.

Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego w postaci dokumentacji medycznej, odtworzenia zgłoszeń telefonicznych powódki na pogotowie w dniu 6 i 7 lipca 2011 roku, zeznań świadków, opinii lekarskiej sporządzonej przez Uniwersytet Medyczny w Ł. na potrzeby śledztwa oraz opinii sądowej wykonanej przez Uniwersytet J. w K. na potrzeby niniejszego procesu – brak jest uzasadnionych podstaw, by twierdzić, że anestezjolog, lekarz stomatolog w E., dyspozytor i lekarze pogotowia ratunkowego w G. dopuścili się zaniedbań lub innych nieprawidłowości, których skutkiem była śmierć E. K.. Decydujące znaczenie w ocenie prawidłowości przeprowadzonych zabiegów oraz zachowania stacji pogotowia ratunkowego należy przypisać w ocenie sądu powołanym opiniom instytutów medycznych. Są one kategoryczne, fachowe, rzetelne, jasne i logiczne. Zarówno ustalenia jak i wnioski tych opinii wyraźnie wskazują, że lekarze E. jak i dyspozytor i lekarze pogotowia ratunkowego postępowali w sposób prawidłowy, zgodny z zasadami wiedzy medycznej i nie dopuścili się żadnych uchybień lub zaniedbań.

Lekarz stomatolog wykonujący znieczulenie ogólne u E. K. w dniu 6 lipca 2011 roku wykonał te czynności zgodnie z zasadami wiedzy medycznej, zastosował właściwe dawki leków, monitorował stan pacjentki przez cały czas trwania znieczulenia jak i wybudzeniu E., dwukrotnie sprawdzał jej stan po ustąpieniu znieczulenia, sprawdzał tętno, stan skóry, natężenie krwawienia z rany po wenflonie. Jego działania były prawidłowe i staranne. Podobnie leczenie stomatologiczne przeprowadzone przez lekarza T. S. było standardowe, przebiegało bez powikłań, nie było stanu zapalnego w leczonych zębach, a zatem nie było potrzeby zastosowania profilaktycznie antybiotykoterapii. Nie było także uzasadnionych podstaw, by kierować E. na dodatkowe badania, do lekarza rodzinnego lub do szpitala. Stan córki powódki po zastosowanym znieczuleniu i leczeniu stomatologicznym nie odbiegał od normy. Co prawda była ona bardziej senna i osłabiona, krew dłużej płynęła z rany, jednak okoliczności te nie stanowiły zagrożenia jej życia, nie były podstawą do niepokoju czy też hospitalizacji E.. Nie występowały także żadne inne objawy, które mogłyby wskazywać na rozwijający się u niej stan zakażenia septycznego. E. nie miała temperatury, nie traciła przytomności, pozostawała w kontakcie. Reasumując podjęte w E. działania wobec E. K. były prawidłowe, staranne i zgodne z zasadami wiedzy medycznej. Powódka nie wykazała zatem podstaw odpowiedzialności deliktowej pozwanych M. B. (1) i W. D. prowadzących spółkę cywilna (...) w G..

Podobnie jako prawidłowe opiniujący ocenili działania pogotowia ratunkowego w G.. Wskazane przez instytut medyczny w Ł. niewłaściwe przepisanie antybiotyku przez lekarza pogotowia bez zbadania córki powódki istotnie nie powinno mieć miejsca, jednak zachowanie to nie miało negatywnego wpływu na przebieg rozwijającego się zakażenia w organizmie córki powódki. Gdyby bowiem pogotowie przyjechało na pierwsze wezwanie powódki w dniu 6 lipca 2011 roku i lekarz po zbadaniu jej córki zdecydowałby o przepisaniu antybiotyku, to los E. K. nie uległby zmianie. Powódka nie zarzuca nawet w uzasadnieniu pozwu, że zachowanie lekarza pogotowia (...), który przepisał antybiotyk bez zbadania pacjenta, doprowadziło do śmierci jej córki. Jako naganne zachowanie pogotowia wskazuje jedynie brak wysłania karetki pogotowia na jej pierwsze zgłoszenie w dniu 6 lipca 2011 roku i drugie zgłoszenie rankiem 7 lipca 2011 roku. Z obu opinii instytutów medycznych wypływa jednak wyraźny i kategoryczny wniosek, że opisany przez powódkę stan zdrowia jej córki – wysoka temperatura i pojawiające się dreszcze – nie uzasadniał wysłania karetki pogotowia, nie stanowił bowiem bezpośredniego i nagłego zagrożenia życia. Powódka przyznała podczas zgłoszenia, że nie zastosowała u córki leku obniżającego gorączkę, co powinno być jej pierwszą reakcją na rosnąca temperaturę. Wzrostowi temperatury towarzyszyły dreszcze, co jest naturalna reakcją organizmu na wzrost temperatury ciała. Gorączce nie towarzyszyły inne dolegliwości, takie jak utrata przytomności, problemy z oddychaniem czy wymioty, nie było też tak, że gorączka pomimo podawania leków przeciwgorączkowych nie obniżała się. W tych okolicznościach lekarz pogotowia zgodnie z zasadami wiedzy medycznej nakazał podanie leku obniżającego temperaturę, najlepiej w czopku ze względu na stan psychiczny córki powódki, która nie chciała przyjmować leku w tabletkach. Oprócz tego leku przepisał antybiotyk, by wykluczyć ewentualny stan rozwijającej się infekcji, na co wskazywała rosnąca temperatura. Co prawda powinien zbadać córkę powódki, ale jego decyzja nie wpłynęła negatywnie na stan zdrowia E.. Należy zauważyć przecież, że po podaniu Pyralginy i przepisanego antybiotyku, temperatura spadła i córka powódki uspokoiła się, zasnęła. Rankiem temperatura ponownie zaczęła rosnąć, co jest zjawiskiem normalnym, gdyż przestał działać lek przeciwgorączkowy, minęło 12 godzin pomiędzy podaniem pierwszej dawki leku a drugim telefonem powódki na pogotowie. Lekarz dyżurny po przeprowadzeniu wywiadu słusznie zadecydował o tym, by powódka podała kolejną dawkę leku przeciwgorączkowego i antybiotyku, gdyż leki te muszą być podawane w regularnych odstępach czasu, nie zadziałają po podaniu zaledwie jednej dawki. Temperaturze i tym razem nie towarzyszyły inne objawy, które można byłoby w tym czasie uznać jako nagłe i zagrażające życiu E.. Lekarz zalecił także wizytę domową lekarza rodzinnego, by zbadał dziecko i podjął dalsze decyzje co do jego leczenia. Nie było w tym czasie uzasadnionej potrzeby wysyłania karetki pogotowia. Potwierdzają to zarówno opinia instytutu w Ł. jak i Uniwersytetu J. w K.. Trzecie zgłoszenie powódki, w którym podała problemy z oddychaniem córki, pojawiający się u niej bezdech – skutkował natychmiastowym wysłaniem lekarza pogotowia ratunkowego. W tych okolicznościach bowiem nastąpiło bezpośrednie i nagłe zagrożenie życia córki powódki, co potwierdzają opinie instytutów medycznych. Reasumując, zachowanie stacji pogotowia ratunkowego było prawidłowe i brak jest podstaw do przyjęcia, że spełnione zostały przesłanki odpowiedzialności deliktowej tego pozwanego.

Jak podkreślili opiniujący – instytut medyczny w Ł. i lekarze Uniwersytetu J. w K. - nie można dopatrzeć się normalnego związku przyczynowego pomiędzy działaniem lub zaniechaniem pozwanych a śmiercią córki powódki. Dokumentacja medyczna dołączona do akt sprawy nie wskazuje na to, by przyczyną zgonu E. K. było rzeczywiście zakażenie zębowe. Nie zdołano ustalić źródła zakażenia sepsą, brak jest wyników badań bakteryjnych, które określiłyby to, jakie patogeny wywołały stan sepsy u córki powódki. W protokole sekcyjnym wskazano, że gardło było wolne, w jamie ustnej E. nie stwierdzono zmian zapalno-ropnych. Prawdopodobieństwo zakażenia zębopochodnego wynikało jedynie z powiązania czasowego zabiegu leczenia zębów u E. a jej nagłym pogorszeniem stanu zdrowia. Brak jest jednak na to medycznego potwierdzenia z dokumentacji medycznej, co wyraźnie podkreślała opinia UJ w K.. Skoro źródło zakażenia nie zostało ustalone, trudno uzasadnić twierdzenie powódki, że źródłem tym było zakażenie zębopochodne. Biegli kilkakrotnie wypowiedzieli się, że takie twierdzenia są jedynie hipotetyczne.

Wobec kategorycznego i logicznego stanowiska instytutu medycznego w K., popartego opinią instytutu medycznego w Ł., jak i dokumentacją medyczną w sprawie - brak było podstaw do dopuszczenia dowodu z kolejnej opinii uzupełniającej na żądanie powódki. Przede wszystkim jej zarzuty do opinii były spóźnione, gdyż sąd po doręczeniu opinii głównej zobowiązywał do podania ewentualnych zarzutów, co też powódka uczyniła. Instytut medyczny sporządził opinię uzupełniającą, która w sposób jasny i kategoryczny podtrzymuje ustalenia i wnioski opinii głównej. Zarzuty powódki należało uznać zatem za spóźnione, zwłaszcza że powódka w żaden sposób nie uzasadnia dlaczego nie podała wszystkich swoich zarzutów w pierwszym wyznaczonym przez sąd terminie po doręczeniu opinii głównej. Sąd uznał zatem, że opinia jest pełna, jasna, rzetelna, kategoryczna i dlatego oddalił wniosek o dopuszczenie kolejnej opinii uzupełniającej.

Sąd rozpoznający sprawę podziela pogląd wyrażony w wyroku z dnia 29 września 2014 roku w sprawie I ACa 233/14 Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, zgodnie z którym „w sprawach o naprawienie szkód medycznych wskazanie przez poszkodowanego pacjenta przesłanek odpowiedzialności zakładu opieki zdrowotnej jest zadaniem ogromnie trudnym, a niekiedy wręcz niewykonalnym. W szczególności zaś nie można wymagać od poszkodowanego wykazania, że przyczynę zakażenia stanowiło konkretne zaniedbanie, ani w sposób absolutnie pewny związku przyczynowego między zdarzeniem sprawczym a szkodą. Wystarczające jest wykazanie dostatecznej dozy prawdopodobieństwa jego wystąpienia”. W niniejszej sprawie powódka nie zdołała naprowadzić takich wniosków dowodowych, które z dużą dozą prawdopodobieństwa pozwoliłyby przyjąć niedbałe zachowanie lekarzy i personelu medycznego oraz wystąpienia związku przyczynowego pomiędzy tymi zachowaniami a szkodą powstałą u powódki. Przeciwnie, zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwolił na wyprowadzenie logicznego wniosku, że zastosowane w placówce medycznej – E. jak i w stacji pogotowia ratunkowego w G. leczenie córki powódki było prawidłowe, zgodne z zasadami wiedzy medycznej, przebiegało w odpowiednich warunkach i nie doszło tam do jej zakażenia. Reakcja stacji pogotowia ratunkowego na zgłoszenia telefoniczne powódki były także zgodne z zasadami wiedzy medycznej i przepisów regulujących konieczność wysłania karetki pogotowia.

Powódka nie zdołała zatem wykazać w sposób wysoce prawdopodobny, że przyczyną śmierci jej córki były niewłaściwe zachowania pozwanych. W takich okolicznościach nie jest również wystarczający dowód prima facie, oparty na konstrukcji domniemań faktycznych, a zwalniający stronę ponoszącą ciężar dowodu od żmudnego udowodnienia wszystkich etapów związku przyczynowego pomiędzy pierwszym zdarzeniem sprawczym a szkodą. Wymaga on bowiem dużego prawdopodobieństwa istnienia pierwszego i kolejnych zdarzeń sprawczych pozwalających traktować je jako związane ze sobą i oczywiste (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 2 czerwca 2010 roku w sprawie III CSK 245/09). Dowód prima facie nie wystarcza wówczas, gdy istnieją inne okoliczności, które uprawdopodobniają inne przyczyny zakażenia, a w niniejszej sprawie nie ustalono źródła zakażenia E. K., hipotetycznie mógł być nimi każdy rodzaj bakterii, które wywołały stan sepsy. Powódka nie udowodniła w stopniu wysoce prawdopodobnym (na granicy pewności), że do zakażenia E. doszło na skutek zaniedbań w placówce medycznej w E., w której powierzono lekarzom i personelowi medycznemu wykonywanie znieczulenia i zabiegu stomatologicznego w dniu 6 lipca 2011 roku. Nie uprawdopodobniła tego w szczególności opinia główna i uzupełniająca instytutu medycznego w Ł. i w K.. Biegli konsekwentnie wskazywali, że nie ustalono źródła i przyczyny zakażenia córki powódki, w szczególności nie wynika z dokumentacji medycznej, by tym źródłem był stan zapalny w jamie ustnej. Z tych wszystkich względów powództwo jako nieuzasadnione zostało oddalone w punkcie pierwszym wyroku.

Dokonując oceny materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie należy wskazać, że są to w większości dokumenty przesłane przez szpitale, przychodnie, wyniki badań laboratoryjnych, których prawdziwości żadna ze stron nie kwestionowała. Z dokumentacji tej wynika pobyt córki powódki w przychodni (...), przebyte tam leczenie, przyjazd zespołu ratownictwa medycznego, pobyt w szpitalu, przebyte leczenie, wykonane badania, sekcja zwłok i jej wyniki. Nie zdołano jednak stanowczo i kategorycznie ustalić, co było przyczyną zakażenia E. K. i rozwoju sepsy. Zdaniem instytutu medycznego w K. w żadnym razie nie można wiązać ze sobą przyczynowo zabiegu stomatologicznego i rozwinięcia się nagłego zakażenia o nieustalonym źródle, co kategorycznie wyklucza odpowiedzialność pozwanych. Zdaniem sądu wszelkie dokumenty zgromadzone w sprawie zasługują na wiarę.

W pełni na akceptację sądu zasługiwała opinia główna i uzupełniającą instytutu medycznego w K.. Ustalenia i wnioski opinii są jasne, rzetelne, logiczne i kategoryczne. Znajdują także potwierdzenie w zasadach doświadczenia życiowego. Lekarze instytutu sporządzający opinię w sposób przekonujący i precyzyjny powołali dokumentację medyczną zgromadzoną w sprawie, dokonali jej analizy i wyciągnęli kategoryczne i logiczne wnioski. Natomiast niemożliwe było ustalenie tego, gdzie i kiedy córka powódki uległa zakażeniu i jaką bakteria, co wywołało stan sepsy. Zarzuty powódki do opinii instytutu zostały przez niego logicznie wyjaśnione w opinii uzupełniającej i zdaniem sądu stanowisko instytutu jest przekonujące i wyczerpujące. Brak było w tej sytuacji potrzeby dopuszczania kolejnej opinii uzupełniającej. Postępowanie zarówno lekarzy E. jak i pogotowia ratunkowego było prawidłowe i staranne.

W sprawie zeznawali także świadkowie: T. S. – lekarz stomatolog E., P. B. (1) – lekarz anestezjolog E., R. N. – lekarz dyżurny pogotowia ratunkowego, J. R. – znajomy powódki, P. B. (2) – rejestratorka E..

Zeznania świadka T. S. są zdaniem sądu bezstronne, jasne, logiczne, maja potwierdzenie w dokumentacji medycznej i dlatego zasługują w pełni na wiarę. Świadek zeznała, że w dniu 6 lipca 2011 roku wykonywała wcześniej ustalone leczenie stomatologiczne trzech zębów E. K.. Na poprzednich wizytach zęby były leczone kanałowo i założono w nich opatrunki. W dniu 6 lipca 2011 roku nie było w nich stanu zapalnego, ropy ani też opuchlizny okołozębowej. Zabieg przebiegał standardowo, bez komplikacji w narkozie ogólnej, nie było potrzeby zastosowania antybiotyku. Świadek nie zauważyła, by pojawiło się nadmierne krwawienie z rany po wenflonie u E.. Po zabiegu świadek widziała w poczekalni powódkę z córką, która miała się źle poczuć, jednak nie rozmawiała już z powódką, widząc udzielanie informacji przez anestezjologa P. B. (1). Po zabiegu powódka nie zwracała się do świadka z żadnymi prośbami czy uwagami.

Świadek P. B. (1) zeznał, że zarówno w dniu 6 lipca 2011 jak i wcześniej wykonywał u E. K. znieczulenie ogólne z uwagi na stan jej zdrowia. W dniu 6 lipca 2011 roku zastosował podobne dawki leków jak poprzednim razem, znieczulenie przebiegało bez powikłań, przez cały czas trwania znieczulenia przebywał przy pacjentce, monitorował jej czynności życiowe, które były w normie. Następnie obserwował E. podczas wybudzania i jego zdaniem przebiegało ono w sposób podobny do poprzednich. E. wybudziła się, był z nią kontakt, chociaż była jeszcze dosyć słaba, więc pomógł jej dojść do drzwi gabinetu i zalecił pobyt w poczekalni, by po znieczuleniu doszła do siebie. Nie zauważył nadmiernego krwawienia z rany po wenflonie. Polecił, by powódka poczekała aż przeprowadzi kolejny zabieg, wtedy ponownie sprawdzi stan zdrowia E.. Jego zachowanie było prawidłowe i staranne, wyjaśniał wszelkie wątpliwości powódki, obserwował pacjentkę w trakcie i po zabiegu, nie spostrzegł żadnych niepokojących sygnałów. Powódka z córką pomimo zalecenia, by poczekać na powrót anestezjologa – opuściły E.. Kiedy przybyły ponownie świadek P. B. (1) po raz drugi sprawdził stan zdrowia E., zmierzył jej tętno, ocenił stan skóry, liczbę oddechów, założył nowy opatrunek na rękę, zalecił dalsze pozostanie w poczekalni dopóki nie ustaną objawy krwawienia z rany i E. odzyska siły. E. siedziała na kanapie w poczekalni, miała otwarte oczy, była świadoma, jej stan zdrowia nie wydawał się świadkowi niepokojący. P. B. (1) wyjaśniał powódce, że senność, zaburzenia równowagi jak i krwawienie z rany są naturalnymi następstwami znieczulenia, mogą trwać po znieczuleniu u różnych osób od pół godziny nawet do godziny, jednak z upływem czasu ustępują. Zachowanie E. nie wskazywało na potrzebę skierowania jej do lekarza lub szpitala, by wykonać dodatkowe badania. Po opuszczeniu E. powódka nie dzwoniła, nie przyjeżdżała z prośbą o leki lub informacje. O tym, że E. znalazła się w szpitalu świadek dowiedział się następnego dnia od swego znajomego lekarza. Zdaniem sądu zeznania świadka są szczere, jasne, logiczne, bezstronne, maja potwierdzenie w dokumentacji medycznej i dlatego zasługują w pełni na wiarę.

Świadek R. N. – lekarz pogotowia ratunkowego zeznał, że odebrał jedno zgłoszenie powódki podczas swego dyżuru. Znał córkę powódki E. z wykonywanych u niej w poprzednich miesiącach zabiegach stomatologicznych, wiedział o tym, że cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i padaczkę, że wymaga leczenia stomatologicznego w znieczuleniu ogólnym. Pamiętał, że powódka podczas zgłoszenia podawała, że córka miała zabieg leczenia trzech zębów, że wystąpiła u niej gorączka i dreszcze. Jego zdaniem senność E., jej osłabienie mogły być wynikiem zastosowanej wcześniej narkozy. Dreszcze zazwyczaj towarzyszą wzrostowi temperatury, a zatem nie było takich towarzyszących gorączce objawów, które wymagałyby jego zdaniem wysłanie karetki pogotowia. Powódka mówiła spokojnym głosem, nie działo się coś nagłego zagrażającego życiu jej dziecka. Świadek zalecił zastosowanie leku przeciwgorączkowego bez recepty – najlepiej P. w czopkach i ewentualny kontakt z E., by wypisać profilaktycznie antybiotyk. Świadek wskazywał, że być może u E. rozwija się jakaś infekcja wirusowa, której pierwszym sygnałem jest temperatura. Wobec tego, że znał córkę powódki, sam wykonywał wcześniej u niej zabiegi stomatologiczne, zaproponował wypisanie antybiotyku, by zahamować rozwój infekcji. W ocenie sądu zeznania świadka są szczere, logiczne, ponadto mają potwierdzenie w zapisach telefonicznego zgłoszenia powódki na pogotowiu i dlatego zasługują w pełni na wiarę.

Świadek P. B. (2) niewiele pamiętała z dnia zabiegu stomatologicznego u E. K.. Pamiętała, że E. K. miała wykonywane zabiegi stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym, także w dniu 6 lipca 2011 roku. Widziała ją wówczas po zabiegu w poczekalni jak się wybudzała, nic szczególnego nie zwróciło uwagi świadka. Nie pamiętała tego, by powódka o coś prosiła, by odzież E. była poplamiona krwią, nie potrafiła powiedzieć, czy powódka prosiła o kontakt z anestezjologiem. Zdaniem sądu zeznania świadka są wiarygodne, chociaż niewiele wniosły do ustalenia stanu faktycznego i nie miały tym samym istotnego znaczenia dla rozpoznania sprawy.

Świadek J. R. – znajomy powódki przyjechał po nią i E. po zabiegu stomatologicznym w E. około godziny 16.00. Jego zdaniem E. wyglądała strasznie, była blada, miała sine usta, mętne oczy, przyspieszony i nierówny oddech, szybko biło jej serce, z miejsca wkłucia wenflonu lała się krew. Pomimo takiego stanu E. powódka wraz z córką opuściły poczekalnię E.. E. nie była w stanie sama iść, powódka wraz ze świadkiem podtrzymywali ją wyprowadzając z przychodni. Podczas wsiadania do samochodu E. osunęła się na ziemię. W trakcie drogi powrotnej powódka postanowiła wrócić do E.. Po przybyciu do przychodni powódka rozmawiała z anestezjologiem, który zmierzył tętno i zmienił opatrunek na ręku E.. Tłumaczył, że czasami po narkozie taki stan przedłuża się, poradził, by poczekać w poczekalni, on przyjdzie za pewien czas. Ponownie przyszedł, by sprawdzić stan E. i rozmawiał z powódką. Przez pewien czas powódka z córką siedziały w poczekalni, następnie wyszły w towarzystwie świadka R.. I tym razem E. nie szła sama, ponownie przy samochodzie upadła. W ocenie sądu zeznania świadka nie mogą zostać uznane za wiarygodne, albowiem są całkowicie odosobnione, żaden ze świadków nie potwierdził takiego stanu E. K.. Ponadto powódka wspominała o jednym osunięciu się córki przy samochodzie, natomiast z zeznań świadka wynika, że E. dwukrotnie upadła przy samochodzie, co także nie znajduje potwierdzenia w innych dowodach. W tym zakresie sąd odmówił wiary zeznaniom świadka R..

Natomiast dalsza część jego zeznań koresponduje z zeznaniami innych świadków, zeznaniami powódki i dokumentacją medyczną, dlatego w tej części zdaniem sądu zasługuje na wiarę. Świadek potwierdził, że w domu u E. pojawiła się gorączka, a powódka nie miała leków przeciwgorączkowych. Zeznał, że pojawiły się u E. dreszcze, nic nie wspominał o drgawkach czy utracie przytomności. To on pojechał po receptę na pogotowie i wykupił przepisany przez świadka R. N. antybiotyk. Po zastosowaniu leków temperatura u E. spadła. Świadek pojechał do domu i dopiero rano przybył do domu powódki, gdy było już na miejscu pogotowie ratunkowe. W tej części zeznania świadka korespondują z innymi dowodami i dlatego zasługują na wiarę.

Zeznania samej powódki nie są także pozbawione mocy dowodowej i zdaniem sądu zasługują na wiarę. Powódka przyznała, że jej córka miała wykonywane zabiegi w E. od wielu lat. W dniu 6 lipca 2011 roku przed zabiegiem czuła się dobrze, nie zgłaszała dolegliwości. Po zabiegu stomatologicznym wybudzała się wolniej niż do tej pory, co wzbudziło niepokój powódki. Lekarz anestezjolog pomógł jej wyjść z gabinetu i zalecił pobyt w poczekalni, twierdząc że taki stan może utrzymywać się po znieczuleniu ogólnym. Po pewnym czasie powódka przy pomocy znajomego J. R. wyprowadzili E. z przychodni. Przy samochodzie córka powódki osunęła się, była senna. W trakcie jazdy samochodem powódka zdecydowała o powrocie do E., gdzie poprosiła o konsultację z anestezjologiem. Lekarz P. B. (1) zobaczył E., zmierzył jej tętno, zakleił ranę po wkłuciu, krew przestała płynąć. Zalecał, by pozostać jeszcze w poczekalni, skoro stan senności jeszcze trwa. Powódka po pewnym czasie opuściła z córką przychodnię. Miała wiedzę, że E. jest czynny 24 godziny na dobę i może tu w każdej chwili wrócić. W tej części zeznania powódki zasługują na wiarę, są bowiem spójne, logiczne, korespondują z zeznaniami świadka P. B. (1), T. S., P. B. (2).

Po powrocie do domu położyła córkę do łóżka i wówczas zauważyła, że E. ma podwyższoną temperaturę, że ją trzęsie z powodu gorączki. Powódka nie miała leku przeciwgorączkowego w domu, zadzwoniła więc na pogotowie. Lekarz dyżurny R. N. zalecił podanie leku na obniżenie temperatury i wskazał, że być może rozwija się infekcja u E.. Polecił udanie się do E. po antybiotyk, aby powstrzymać rozwój infekcji, jednak po pewnym czasie sam zaproponował, by przyjechać na pogotowie po odbiór recepty. Na prośbę powódki wypisał antybiotyk w zawiesinie, by łatwiej podać go E.. Powódka przyznała, że po zastosowaniu czopka przeciwgorączkowego i dawce antybiotyku, temperatura u E. obniżyła się, dreszcze ustały, córka nie sygnalizowała, że coś ją boli, zasnęła. R. temperatura ponownie pojawiła się, więc powódka zadzwoniła ponownie na pogotowie ratunkowe. Oprócz temperatury nie podawała innych niepokojących objawów, przyznała, że lek przeciwgorączkowy podała córce 12 godzin temu. Zalecono jej podanie kolejnej dawki leku przeciw gorączce i kontakt z lekarzem rodzinnym – umówienie wizyty domowej. W tej części zeznania powódki są także wiarygodne, mają potwierdzenie w odsłuchanych nagraniach zgłoszeń telefonicznych na pogotowie i zeznaniach świadka J. R., z tych względów zasługują na wiarę. Dalsza część zeznań dotycząca trzeciego zgłoszenia na pogotowie, przyjazdu karetki pogotowia, pobytu E. w szpitalu, jej śmierci w dniu 9 lipca 2011 roku znajduje potwierdzenie w dokumentacji medycznej i opinii instytutów medycznych.

Zeznania pozwanych M. B. (1) i W. D. są zdaniem sądu bezstronne i wiarygodne. Pozwani prowadzą spółkę cywilną (...) w G.. Przyznali, że E. K. była leczona w ich przychodni, chociaż oni nie wykonywali u niej żadnych zabiegów, nie widzieli jej w dniu 6 lipca 2011 roku. Przyznali, że zatrudniają lekarza stomatologa T. S. na podstawie umowy o pracę oraz lekarza anestezjologa P. B. (1) na podstawie umowy o świadczenie usług anestezjologicznych. O śmierci E. K. dowiedzieli się od osób trzecich, powódka nigdy nie zgłaszała się do nich osobiście, dopiero w 2013 roku otrzymali od niej pismo wzywające do zapłaty zadośćuczynienia, które uznali za nieuzasadnione i dlatego odmówili jakiejkolwiek kwoty.

Zdjęcia dołączone przez powódkę do akt sprawy obrazujące jej córkę w dniu 6 lipca 2011 roku przed zabiegiem i po nim stanowią jedynie dowód tego, jak wyglądała E. K. w tym czasie, nie mogą natomiast być wiarygodnym dowodem na okoliczność tego, że została ona zakażona w tym dniu podczas zabiegu wykonywanego w E..

Powódka przegrała proces i dlatego na podstawie przepisu art. 98 §1 i 3 k.p.c. jest zobowiązana do zwrotu wszelkich kosztów procesu poniesionych przez stronę przeciwną. Wobec tego, że po stronie przeciwnej występowało trzech pozwanych, a ponadto zgłosił swój udział w sprawie interwenient uboczny – ubezpieczyciel M. B. (1) i W. D., sąd uznał za uzasadnione zastosowanie wobec powódki dobrodziejstwa częściowego obciążenia jej kosztami procesu poniesionymi przez przeciwników procesowych, uregulowanego w przepisie art. 102 k.p.c. Nie ulega wątpliwości, że w niniejszej sprawie mamy do czynienia z sytuacją szczególną i niezwykle dramatyczną, gdyż w niewyjaśnionych okolicznościach doszło do zgonu córki powódki E. K.. Powódka mogła zatem uznać, że istnieje potrzeba dalszego wyjaśnienia tego tragicznego zdarzenia, stąd jej pozew cywilny w niniejszej sprawie. Charakter dochodzonego roszczenia i tragiczne okoliczności oraz skutki samego zdarzenia uzasadniają zdaniem sądu przyjęcie szczególnie uzasadnionego przypadku, co umożliwia obciążenie powódki częścią nie zaś całością kosztów procesu. Nie bez znaczenia jest także okoliczność, że powódka utrzymuje się z wynagrodzenia w kwocie około 1.800 złotych netto i nie posiada wartościowego majątku, co stało się podstawą zwolnienia jej od ponoszenia kosztów sądowych. Jednak z drugiej strony należy pamiętać o tym, że powódka znała już opinię sporządzoną na potrzeby śledztwa prowadzonego w związku ze śmiercią jej córki, a treść tej opinii wskazywała na brak zaniedbań ze strony E. jak i stacji pogotowia ratunkowego. Wnosząc zatem sprawę cywilną powódka musiała mieć świadomość, że w przypadku jej przegrania, będzie musiała ponieść koszty procesu przeciwników. Powódka działała od samego początku przez profesjonalnego pełnomocnika, który zapewne wyjaśnił jej konsekwencje ewentualnej przegranej w sprawie związanej z kosztami procesu. Te wszystkie okoliczności uzasadniają zdaniem sądu jedynie częściowe odstąpienie od obciążenia powódki kosztami procesu. Do kosztów procesu poniesionych przez pozwanych i interwenienta ubocznego należały koszty zastępstwa procesowego w kwocie 3.634 złotych na rzecz M. B. (3) i W. D., 3.617 złotych na rzecz stacji pogotowia ratunkowego oraz 3.617 złotych na rzecz interwenienta ubocznego wraz z opłatą od interwencji w kwocie 1.500 złotych. Sąd zasądził zatem od powódki solidarnie na rzecz pozwanych M. B. (3) i W. D. połowę należnych kosztów zastępstwa procesowego – 1.817 złotych – punkt drugi wyroku, na rzecz pozwanej stacji pogotowia ratunkowego połowę kosztów zastępstwa procesowego – 1.817 złotych w punkcie trzecim wyroku, na rzecz interwenienta ubocznego – połowę kosztów zastępstwa procesowego 1.817 złotych i zwrot opłaty od interwencji w kwocie 1500 złotych, łącznie 3.317 złotych w punkcie czwartym wyroku. Podstawą prawną przyznania wynagrodzenia dla pełnomocników pozwanych i interwenienta był powołany przepis oraz § 6 pkt 6 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego z urzędu (Dz. U. Nr 163, poz. 1349) oraz § 6 pkt 6 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenie przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. Nr 163, poz. 1348).

O brakujących kosztach sądowych orzeczono w punkcie piątym wyroku na podstawie przepisu art. 113 ust. 4 ustawy z dnia 28 lipca 2005 roku o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. Nr 90, poz. 594) odstępując od obciążenia nimi powódki z uwagi na powołane wyżej szczególnie uzasadnione okoliczności.

SSO Elżbieta Naftyńska