Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 86/17

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 29 kwietnia 2019 r.

Sąd ustalił, co następuje:

M. S. (1), znajdując się w 33 tygodniu ciąży, w nocy z 12 na 13 stycznia 2013 r. udała się do Szpitala (...). W. w G., z powodu silnych bólów podbrzusza i plamienia z narządów rodnych. Około godz. 01:30 znalazła się na izbie przyjęć, gdzie zbadał ją lekarz K. J., wykonując badanie ginekologiczne i badanie USG bez badań dopplerowskich. Lekarz stwierdził rozpoczynający się poród przedwczesny i tętno płodu wynoszące tylko ok. 100 uderzeń na minutę. Taki stan wskazywał na podejrzenie brachykardii wymagające dalszej diagnostyki poprzez badanie KTG lub USG z badaniem dopplerowskim przepływów krwi w tętnicy pępowinowej. Wyniki tych badan zdecydowałyby najprawdopodobniej o potrzebie wykonania pilnego cięcia cesarskiego, ponieważ następował postępujący już przez dłuższy czas proces uszkodzenia łożyska, prowadzący do jego licznych zawałów. K. J. skierował M. S. (1) na salę porodową, gdzie zapewniono by jej niezwłoczne badanie KTG. Trakt porodowy był jednak pełny. Nieustalona położna sali porodowej, bez wymaganej konsultacji z lekarzem, odesłała pokrzywdzoną na izbę przyjęć. Lekarz K. J. nie przekazał M. S. (1) wyczerpujących informacji o stanie zdrowia i ryzyku, kierując ją bez ponownych badań, a w szczególności bez badania KTG na izbie przyjęć, na pododdział ginekologii, wobec braku miejsc na pododdziale patologii ciąży. Położna A. W., przekazując pacjentkę położnej ginekologii J. K. (1), nie poinformowała jej o braku badania KTG. Wskazała natomiast, że M. S. (1) trafiła na ginekologię z uwagi na brak miejsc na sali porodowej i pododdziale patologii ciąży. J. K. (1) nie wykonała badania KTG, ograniczając się do badania osłuchowego tętna płodu aparatem UDT. Ostatnie takie badanie wykonała o godz. 06:00 rano i wtedy jeszcze na pewno dziecko żyło. O godz. 07:00 12-godzinny dyżur dzienny zaczęły położna B. M., która przejęła opiekę nad M. S. (1) oraz położna J. Ć. (1). Nie zostały one poinformowane o okolicznościach przyjęcia M. S. (1) do szpitala i pododdziału, ani o tym, że nie wykonano jej badań KTG. Stan zagrożenie płodu nie został także rozpoznany podczas lekarskiego obchodu rannego około godziny 10:00. W chwili rozpoczęcia dyżuru dziennego na pododdziale ginekologii znajdowało się łącznie 29 pacjentek, a kolejne 5 zostało przyjęte na tak zwane zabiegi krótkie. W dniu 13 lutego 2013 r. położne przekazywały w szczególności pacjentki na operacje i z powrotem oraz sprawowały opiekę pooperacyjną. Podczas dyżuru dziennego wypisano 8 pacjentek. Na pododdziale ginekologii znajdowało się w tej dacie 12 pacjentek ciężarnych powyżej 25 tygodnia ciąży. Cztery z nich przekazano na salę porodową, ale jedna powróciła następnie na ginekologię po zabiegu cesarskiego cięcia. Stosownie do podstawowej procedury pielęgniarską dotyczącej ciężarnych w pododdziale ginekologicznym z dnia 8 czerwca 2009 r., położne miały obowiązek wykonanie badania KTG każdej pacjentce ciężarnej powyżej 25 tygodnia ciąży z tych 12 pacjentek 2 razy dziennie, co dotyczyło także M. S. (1). Do dyspozycji na pododdziale były dwa aparaty do badań KTG, z których jeden od około godziny 13:00-14:00 był stale podłączony w dniu 13 lutego 2013 r. innej pacjentce, zgodnie z zaleceniami lekarza. B. M. poinformowała wtedy ordynatora J. Z., że ze względu na małą ilość sprzętu, nie wykona wszystkich wymaganych badań KTG. Badanie KTG trwa około 30 minut. Położna nie musi być obecna przy badaniu po podłączeniu aparatu. Po zakończeniu ciężkiego dyżuru dziennego, B. M. przekazała M. S. (1) położnym dyżuru nocnego, informując, że nie wykonano wszystkich badań KTG. Opieką nad tą pacjentką przejęła W. J. (1), która również nie wykonała jej badania KTG. O godz. 22:15 osłuchowo stwierdziła natomiast brak tętna płodu aparatem UDT. Diagnozę tę potwierdziło badanie USG. W dniu 15 lutego 2013 r. M. S. (1) urodziła martwe dziecko płci żeńskiej. Śmierć dziecka pacjentki nastąpiła w dniu 13 lutego 2013 r. między godz. 06:00 a 22:15. B. M. miała możliwość, pomimo braku w sprzęcie, personelu i wielości obowiązków, wykonać M. S. (1) co najmniej jedno badanie KTG podczas swego dyżuru. Gdy B. M. przy zachowaniu ostrożności wymaganej w danych okolicznościach mogła i powinna była to zrobić, dziecko tej pacjentki mogło już jednak nie żyć.

(dowody: opinie sądowo – lekarskie Katedry i Zakład Medycyny Sądowej (...) J. w K. – k. 284-289v, k. 312-314v, 444-444v, 790-792, opinie sądowo – lekarskie Zakład Medycyny Sądowej G. (...) Medycznego – k. 272-274, 336-338, , dokumentacja medyczna – k., 165, 247-251, informacja ze szpitala – k. 780-781, procedury pielęgniarskie – k. 156, 184, zeznania M. S. (1) – k. 38-40, 735-736. , zeznania A. M. – k. 47-50, częściowo zeznania J. Z. – k. 100-104, 300-301, 710-715, zeznania I. G. – k. 737-740, zeznania A. W. – k. 110-111, 763, częściowo wyjaśnienia K. J. – k. 475-477, 494-498, zeznania M. K. (1) – k. 84-87, 303-305, zeznania K. Ż. – k. 121-123, częściowo zeznania J. K. (1) – k. 174-176, zeznania M. S. (2) – k. 213-216, częściowo zeznania W. J. (1) - k. 138-145, 150-154, 747-752, częściowo zeznania M. L. – k. 217-221, 752-754), zeznania A. K. (1) – k. 222-224, zeznania H. S. – k. 192-194, zeznania K. P. – k. 207-209, częściowo wyjaśnienia B. M. – k. 460-464, 679-683 i jej pismo – k. 675-675v, częściowo zeznania J. Ć. (1) – k. 196-198, 740-743)

Sąd zważył, co następuje:

Oskarżona B. M. nie przyznała się do winy zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i przed Sądem. Wyjaśniła, że w czasie czynu badanie KTG wykonane było u pacjentek 2 razy dziennie, a po zdarzeniu 3 razy dziennie. W tamtym czasie zmiana dzienna zaczynała pracę od robienia KTG, czyli „jakoś rano”, a drugie w ciągu dnia. Ponadto tętno sprawdzało się aparatem UDT co 3 godziny. Prawidłowe zapisy KTG były zanoszone do pokoju zabiegowego, gdzie po jakimś czasie stemplowali i podpisywali je lekarze. Inne zapisy wymagały wezwania lekarze. Badania należało wykonać w dniu zdarzenia 12 pacjentkom. Na rozprawie wyjaśniła, że badanie KTG trwa 30 minut, a dodatkowo potrzeby jest pewien czas na podłączenie i odłączenie aparatu, co nie zawsze jest możliwe od razu, ze względu na inne obowiązki. W śledztwie i przed Sądem utrzymywała, że sygnalizowała w połowie dnia brak możliwości wykonania wszystkim pacjentkom badań KTG ordynatorowi, który odpowiedział, iż nic na to nie poradzi. Na rozprawie podała, że nie było ustaleń co do kolejności wykonania badań KTG poszczególnym pacjentkom. Wyjaśniła, iż jeżeli coś się dzieje, to położne same podłączają aparat KTG, a jeśli nic się nie dzieje, to wykonują rutynowe czynności. Oskarżona tłumaczyła się, że w dniu zdarzenia miała bardzo ciężki dyżur i nie wykonała pokrzywdzonej badania KTG ze względu na dużą ilość obowiązków i brak sprzętu. W śledztwie wyjaśniła, że podczas obchodu nie było zwyczaju, aby lekarze zapoznawali się z dokumentacją pacjentki. Wyjaśniła, że nie wiedziała, iż pokrzywdzona trafiła na ginekologię z sali porodowej. Nie była w stanie podać, czy przekazywała koleżankom z nocnej zmiany, że nie udało się wykonać wszystkich badań KTG. Wyjaśniła, że nie przeglądała w trakcie dyżuru dokumentacji lekarskiej pokrzywdzonej. W razie ustalenia tętna płodu o wartości 100 uderzeń na minutę na pewno zawiadomiłaby lekarza, gdyż jest to wskazanie do obserwacji na sali porodowej. Prawidłowe tętno jest w granicach 140 uderzeń na minutę. Przed Sądem wskazała, iż nie był w stanie realnie sprawdzić, czy pokrzywdzonej wykonano badanie KTG, ponieważ nieposegregowane zapisy leżały w gabinecie zabiegowym, oczekując na lekarzy. Kolejne pacjentki z wykonanymi badaniami KTG oznaczała tylko na nieoficjalnej kartce. Podała, że prawdopodobnie w dniu zdarzenia były cztery operacje i cięcie cesarskie. Opiekowała się trudną pacjentką w stanie agonalnym (k. 460-464, 679-683). Wykaz obowiązków, obłożenie pacjentek oraz stan sprzętu podała w pisemnym oświadczeniu, które potwierdziła w wyjaśnieniach złożonych na rozprawie. Wynikało z niego w szczególności, że stan pacjentek wynosił w dniu zdarzenia to 29 osób i 5 nowo przyjętych, co do których należało wypełnić dokumentację. Rano należało przygotować oraz podać kroplówki, przygotować i podać leki, uczestniczyć w obchodzie od godz. 09:00 i wykonać zlecenia z obchodu. Do jej obowiązków należał następnie transport pacjentek do i z bloku operacyjnego, kontrola i opieka nad tymi pacjentkami, w tym pomiar ciśnienia przez 2 godziny co 15 minut, kontrola tętna, podawanie leków, wymiana wkładek. Pacjentki ciężarne wymagały kontroli tętna płodu aparatem UDT co 3 godziny. Podała, że dostępny był jeden aparat do badań KTG na 12 ciężarnych, albowiem jeden założono na stałe pacjentce w ciężkim stanie. Transportowała pacjentki do i z gabinetu zabiegowego, kontrolując ich ciśnienie przez godziną co 15 minut. Leki podawała pacjentkom także w porze obiadu i po południu, badała temperaturę i wykonywała zlecenia lekarskie, wypisywała pacjentki do domu i w książce ruchu chorych, transportowała pacjentkę ciężarną na salę cięć, a następnie na salę pooperacyjną z opieką i badaniem jej stanu, wykonała przetaczanie krwi. Podała, że osobiście przekazała ordynatorowi J. Z., że nie będzie w stanie wykonać wszystkich badań KTG z powodu małej ilości sprzętu i dużej ilości pracy(k. 675-675v).

Linię obrony oskarżonej wspierały zeznania świadka J. Ć. (1) , która wraz z nią pełniła obowiązki jako położna w czasie, gdy pokrzywdzona pozostawała pod opieką B. M.. Świadek potwierdziła, że pełniły dyżur tylko we dwójkę, obejmując o godz. 07:00 łącznie 29 pacjentek, a w ciągu dnia przyjęto dalsze 5, na tzw. zabiegi krótkie . Pacjentek ciężarnych było 14, z czego 12 wymagało nadzorowania tętna płodu. Dostępne były dwa aparaty do badań KTG. J. Ć. (1) zeznała, że przy przejmowaniu pacjentek J. K. (1) nie mówiła o pokrzywdzonej, a tylko o innej pacjentce ciężarnej, o której stanie powiadomiony został lekarz dyżurny. Pamiętała, iż pokrzywdzona leżała pod kroplówką przeciwskurczową. Nie zgłaszała dolegliwości. Raz badała jej tętno płodu, a raz uczyniła to oskarżona. Podała, że rano nie sposób zapoznać się z dokumentacją wszystkich pacjentek. Historia choroby znajduje się w oddzielnej teczce niż karty zleceń, gorączkowe i procesu pielęgnacyjnego. Wpisy ze zleceń dokonuje się bezpośrednio. Również proces pielęgnacyjny powinien być uzupełniany na bieżąco. W dniu zajścia, ze względu na nawał pracy, okazało się to niemożliwe, wobec czego dokumentacja była uzupełniania po zakończeniu obowiązków. Stan pacjentki, o której wspominała jej J. K. (1), pogarszał się. Około godz. 13:00-14:00 na stałe podłączono jej aparat KTG na polecenia doktora S.. Około godz. 14:30 przyszedł doktor Z. i oskarżona zgłosiła mu, że jest dostępny tylko jeden aparat KTG i w związku z tym nie da się wykonać badań wszystkim pacjentkom. Lekarz odpowiedział, że tego dnia nie da się nic na to poradzić. Świadek podała, że przekazując dyżur zmianie nocnej, wskazano koleżankom, iż nie udało się przeprowadzić badania KTG u pokrzywdzonej. Na pododdziale przebywała pacjentka w stanie agonalnym, chwilami krzycząca oraz pobudzona, wymagająca intensywnej opieki. Świadek zeznała, że jej zdaniem nie było żadnej procedury dotyczącej wykonywania badań KTG. Taką procedurę wprowadzono dopiero po zdarzeniu, przewidywała ona 3 badania na dobę. Założono także specjalny zeszyt z danymi pacjentek oraz godzinami badań KTG. Na rozprawie świadek wskazała, iż rano nie przekazano im, że pokrzywdzona miała trafić na salę porodową, bo już przy przyjęciu lekarzowi nie podobało się USG. Przyznała, że potencjalnie można było wykonać badania na pododdziale patologii ciąży, przemieszczając tam pacjentkę (k. 196-198, 740-743).

Pokrzywdzona M. S. (1) zeznała, że 7 lutego 2013 r. podczas ambulatoryjnego badania USG nienarodzone dziecko było zdrowe. Do szpitala udała się w nocy z 12 na 13 lutego 2013 r. z powodu bólu podbrzusza około godz. 23:00, który nie przechodził, pomimo przyjęcia leków przeciwbólowych. Po przejściu z oddziału (...) na izbę przyjęć ginekologii, została zbadana przez położną i lekarza. Miała niewielkie krwawienie, o którym wspomniała położnej. Lekarz wykonał badanie usg i powiedział jej, że wszystkiego dowie się na oddziale. Zawieziono ją wózkiem na salę porodową, gdzie nie było miejsc. Powróciła na izbę przyjęć, gdzie lekarz skierował ją na pododdział ginekologii. Tam położna podała jej kroplówkę i podała, że nie wie, co jej dolega, dając do zrozumienia, że powinna pytać o to lekarzy. Nad razem pokrzywdzona zwymiotowała. Od rozpoczęcia bólów o godz. 23:00 nie czuła ruchów dziecka. Nie czuła ich także, gdy bóle przeszły ok. godz. 04:30. Rano obudziła ją pielęgniarka i zbadała tętno dziecka aparatem UDT. Następnie około godz. 10:00 był obchód. Nikt nie pytał jej, czy czuje ruchy dziecka. Około godz. 14:00, w czasie wizyty znajomych powiedziała, że ich nie czuje. Pielęgniarka wykonała wówczas badanie UDT, które wykazało tętno i powiedziała jej, że czuje ruchy dziecka, których pokrzywdzona może nie odczuwać, z powodu kroplówki. Przez cały dzień nikt nie wykonał jej badania KTG. Dopiero około godz. 23:00 badanie aparatem (...) nie wykazało tętna dziecka. Wezwany ordynator zażądał wyników badań KTG, ale zapisu nie było. Pokrzywdzona podała, że w czasie jej pobytu w szpitalu wykonywano jej badanie tętna płodu maksymalnie 4 razy. Przed Sądem dodała, iż była to jej pierwsza ciąża. Nie była wtedy świadoma, jak ważne było wykonanie badania KTG. Podała, że jej zdaniem personel pododdziału ginekologicznego nie miał świadomości, że pierwotnie została skierowana na salę porodową. W czasie rannego obchodu lekarz nie przekazał jej, po co leży w szpitalu. Zalecono jej leżenie. W ciągu dnia położne wykonywały jej jedynie badania krwi i badania tętna dziecka aparatem UDT. Po przyjęciu na oddział był przeprowadzany ogólny wywiad. Między porannym a wieczornym badaniem UDT miała wykonane 1 lub 2 takie badania. Wskazała, że po wykryciu zaniku tętna płodu, ordynator pytał położne oraz lekarzy o badania KTG. Nikt nie tłumaczył wtedy powodów nieprzeprowadzenia badań. Dopiero przed ostatnim badaniem aparatem UDT, położna zapytała ją, czy miała wykonane badanie KTG (k. 38-40, 735-736).

Zeznania pokrzywdzonej co do przebiegu jej pobytu w szpitalu potwierdziła świadek A. M. , będąca jej znajomą, która udała się wraz z nią do szpitala. Świadek wskazała w szczególności, że o braku miejsc na sali porodowej poinformowała położna tego pododdziału, a lekarz izby przyjęć skierował M. S. (1) na ginekologię bez ponownego badania. A. M. przytoczyła pytanie pokrzywdzonej kierowane do przyjmującej położnej ją z pododdziału ginekologii o to, co jej dolega. Położna odpowiedziała, że nie wie oraz trzeba było się pytać lekarzy, na co pokrzywdzona odpowiedziała, że lekarz przekazał, iż wszystkiego się dowie po przyjęciu. Położna nic na to nie odpowiedziała. Świadek opuściła szpital o godz. 03:00, a gdy wróciła o godz. 07:30, pokrzywdzona powiedziała, że nie badał jej żaden lekarz oraz że nie miała badania KTG. Około godz. 10:00 podczas obchodu świadka wyproszono z sali. Pokrzywdzona przekazała jej następnie, że nadal nie wie, co jej jest, dowiedziała się tylko, że w kroplówce dostała leki przeciwskurczowe. Ponownie odwiedziła pokrzywdzoną około godz. 13:00, a po dwóch godzinach przyszli jej inni znajomi. Następnie opuściła szpital. W czasie jej pobytu w szpitalu nie była świadkiem żadnych badań M. S. (1) (k. 47-50).

Świadek J. Z. był ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego szpitala, w którym doszło do zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. Zeznał, że w skład oddziału wchodziły pododdziały sali porodowej, patologii ciąży, ginekologiczny i izba przyjęć. Cały oddział miał 104 łóżka. O godz. 09:00 każdego dnia na każdym pododdziale był tzw. obchód główny, w pełnej obsadzie lekarskiej, pracujące do godz. 15:00. Natomiast po godz. 15:00 pozostawało tylko 3 lekarzy – lekarz nadzorujący, lekarz izby przyjęć i lekarz sali porodowej. Zwykle ok. godz. 18:00 miał miejsce kolejny obchód w tym zmniejszonym składzie. Obowiązująca w czasie zdarzenia procedura pielęgniarska nakazywała wykonanie badań KTG dwa razy na dobę każdej ciężarnej powyżej 25 tygodnia ciąży. Lekarz izby przyjęć i lekarz sali porodowej powinien powiadomić o każdym wątpliwym przypadku lekarza nadzorującego. Co do pokrzywdzonej, to stwierdzona na izbie przyjęć przy badaniu usg częstotliwość tętna płodu wskazywała orientacyjnie na nieprawidłowość i wymagała dalszego nadzoru nad zapisem tętna i wykonania badania KTG. Nie zostało ono wykonane na izbie przyjęć, choć powinno. Pacjenta została skierowana na salę porodową, ale z powodu braku miejsc, skierowaną ją następnie na pododdział ginekologii. Lekarzowi nadzorującemu nie przekazano informacji o potencjalnym zagrożeniu pacjentki. Lekarze, którzy pracowali w dniu zajścia, nie zorientowali się, że pokrzywdzonej nie wykonano badania KTG, a położne co 3 godziny badały tętno aparatem osłuchowym UDT. Zapisy KTG były umieszczane w jednym miejscu w gabinecie zabiegowym położnych i tam podchodzą lekarze, aby je ocenić. Dopiero wówczas wyniki są umieszczane w historii choroby. Wykonanie badania KTG należy do procedur położnych i to one są odpowiedzialne za jego wykonanie. Świadek podał, że u pokrzywdzonej około godz. 23:00, kolejnej nocy po przyjęciu, położna dyżurna nie usłyszała tętna przy badaniu UDT. Po badaniu USG potwierdził się zgon płodu. Wówczas świadek zażądał wyników badań KTG, ale okazało się, że żadne badanie nie zostało wykonane od godz. 02:00 do godz. 23:00. Świadek dodał, że położne izby przyjęć nie miały obowiązku wykonania badania KTG, a tylko wezwania lekarza izby przyjęć, który po wykonaniu badania USG, skierował pokrzywdzoną na salę porodową, gdzie zapis KTG był obligatoryjny. Jednorazowy nieprawidłowy zapis tętna z izby przyjęć nie był podstawą do cięcia cesarskiego, bez weryfikacji badaniem KTG. Dodatkowo lekarz izby przyjęć powinien poinformować o takim przypadku lekarza nadzorującego, który po zakończeniu dyżuru powinien poinformować o tym lekarza odpowiedniego pododdziału. W przypadku pokrzywdzonej lekarz izby przyjęć K. J. nie poinformował o tym lekarza nadzorującego M. K. (1). Świadek podał, że obowiązek wykonania badań KTG dwa razy dziennie, winien być rozumiany jako wykonanie tych badań dwa razy na dobę. Na rozprawie świadek przyznał, że braki w personelu, sprzęcie i ilościach dostępnych miejsc miały charakter powtarzający się w dacie zdarzenia. Gdy brakuje aparatów, położna winna to zgłosić lekarzowi, aby ocenił przekazanie pacjentki na inny pododdział. Co do badań KTG podał, że skoro na ginekologii były dostępne tylko dwa aparaty, to przy dużej ilości pacjentek „siłą rzeczy trudno mówić o stałych godzinach, ale 2 razy na dobę badanie musiało być”. Badanie trwało ok. 30 minut przy prawidłowym zapisie. Położna nie musiała być przy pacjentce po podłączeniu aparatu. Zapis prawidłowy trafiał do gabinetu zabiegowego, a nieprawidłowy był bezzwłocznie przekazywany lekarzowi. Świadek podał, że lekarz na obchodzie jedynie pytał pokrzywdzoną. Nikt nie zgłosił mu, że nie było badania KTG. Świadek zaprzeczył, aby informowano go, że nie będzie możliwe wykonanie badań KTG w dniu zdarzenia. Podał, że do około godz. 17:00-18:00 wykonywał trudny zabieg operacyjny. Odpowiadając na pytanie odnośnie fizycznej możliwości wykonania badania pokrzywdzonej, wobec ilości aparatów KTG i innych pacjentek, świadek wskazał, że pokrzywdzona bezwzględnie wymagała co najmniej jednego badania KTG, jako pilnie przyjmowana pacjentka, w 33 tygodniu ciąży, lecz na to, że jest pacjentką wymagającą szczególnej opieki, powinien przekazać lekarz izby przyjęć, co nie nastąpiło. Bóle w podbrzuszu pokrzywdzonej, obecne przy jej przyjęciu, ustąpiły po podaniu kroplówki. Świadek podał, że odłączenie i przemieszczenia aparatu do badań KTG trwa tylko krótką chwilę. Podał, że skoro pacjentka nie miała badania w izbie przyjęć, to powinna mieć je wykonane od razu na pododdziale ginekologii. W warunkach panujących w ciągu dnia nie było możliwości wykonania badań dwukrotnie. Świadek dodał, iż nie wie, czy oskarżona mogła się dowiedzieć, że pokrzywdzona przyszła na pododdział z sali porodowej. Prawdopodobnie przyprowadziły ją położne z sali porodowej, mówiąc, że nie ma miejsca. Świadek nie wiedział też, czy oskarżona uzyskała lub mogła uzyskać informacje od lekarzy lub innych położnych, że pokrzywdzona wykazuje cechy patologii ciąży (k. 100-104, 300-301, 710-715).

Na rozprawie przesłuchano świadka I. G. , pełniącą obowiązki pielęgniarki oddziałowej, która nie była jednak obecna w pracy w czasie pobytu pokrzywdzonej w szpitalu. Zastępowała ją E. K.. Świadek opisała problemy natury sprzętowej i kadrowej pododdziału ginekologii oraz trudności, jakie wynikały z przyjmowania pacjentek ciężarnych na ten przeznaczony generalnie dla innego rodzaju pacjentek pododdział, z powodu braku miejsc na innych pododdziałach. Podała, że przy braku sprzętu możliwe było przeprowadzenie badania KTG na izbie przyjęć, czy na patologii ciąży. Problemy należało zgłaszać ordynatorowi i pielęgniarce oddziałowej. Wskazała, że mimo problemów, na pewno pacjentce w tak wysokiej ciąży jak pokrzywdzona, która miała iść na salę porodową, należało wykonać badanie KTG. O kolejności badań decydowała położna. Podała, że rano na oddziale jest duży ruch i dużo pracy. Po obchodzie zaczynają się badania. Można było spytać się pokrzywdzonej, czy miała wykonane badania KTG lub sprawdzić to w dokumentacji. Powinien się tym też interesować lekarz. Badania KTG według obowiązującej w czasie czynu procedury należało wykonać dwa razy dziennie bez zlecenia. Położne interpretowały to jako badania dwa razy w ciągu dnia, a nie dwa razy na dobę, tzn. że badań KTG nie wykonywało się w nocy. Po okazaniu wykazu czynności złożonego do akt sprawy przez oskarżoną, wskazała, że były to zwykłe czynności położnej. Niektóre można było wykonać jednocześnie. W zasadzie aparaty KTG podłączane były pacjentkom po kolei. Wskazała, iż oskarżona nie rozpoznała dokładnie potrzeb swoich pacjentek (k. 737-740).

Świadek S. M. (1) to lekarz prowadzący ciążę pokrzywdzonej w swym prywatnym gabinecie, przed jej pobytem w szpitalu. Podał, że w czasie badań USG zawsze uzyskiwał prawidłowe tętno płodu, tj.140 uderzeń na minutę, także w 33 tygodniu ciąży, gdy pojawiło się podwyższone ciśnienie pacjentki i białko w moczu. Potwierdził, że ostania wizyta lekarska pokrzywdzonej miała miejsce 7 lutego 2013 r. (k. 71-73).

Świadek A. W. była położną, która przyjmowała pokrzywdzoną na izbie przyjęć, wraz z dwoma innym pacjentkami. Zeznała, że pokrzywdzona zgłosiła się z bólem brzucha lub podbrzusza. Świadek nie wykonała badania KTG, gdyż do jedynego aparatu była podłączona inna pacjentka. Tętno zbadane aparatem ręcznym było prawidłowe. Pacjentkę zbadał lekarza K. J., kierując ją na salę porodową, wobec czego odstąpiono od badania KTG na izbie przyjęć. Zawiozła pokrzywdzoną na salę porodową, lecz położne przekazały brak miejsc. Po powrocie na izbę przyjęć lekarz po telefonie, prawdopodobnie do pododdziału patologii ciąży, skierował pacjentkę na pododdział ginekologiczny. Przekazując pacjentkę, świadek nie poinformowała położnej pododdziału ginekologii, że nie wykonano badania KTG, gdyż gdyby było ono wykonane, wynik byłby dołączony do dokumentacji. Świadek przyznała, iż wpisała do dokumentacji „pacjentka przyjęta na salę porodową w celu obserwacji”, a następnie nie skorygowała błędnego wpisu. Potwierdziła, że jej dalsze wpis wskazywał na tętno płodu wynoszące ok. 100 uderzeń na minutę i plamienie z dróg rodnych, podawane przez pacjentkę. Nie potrafiła powiedzieć, czy o plamieniu wiedział lekarz. Tak wypełnioną dokumentację przekazała na pododdział ginekologii. Na rozprawie zeznała, że teoretycznie, w przypadku braku aparatów, można by pacjentkę przewieźć w celu wykonania badania KTG na izbę przyjęć, ale nie było takiej praktyki. Wydawało jej się również, że tętno płody, które zmierzyła, było wyższe w granicach 130 uderzeń na minutę (k. 110-111, 763).

Świadek I. M. pełniła obowiązki na izbie przyjęć w tym samym czasie, co A. W.. Nie pamiętała przypadku pokrzywdzonej. Wskazała, że na izbie przyjęć wykonywało się badania KTG w zależności od okoliczności i decyzji lekarza. W przypadku trybu pilnego pacjentkę wiezie się na trakt porodowy. Nie informuje się o niewykonaniu badań KTG, ponieważ w przypadku jego wykonania zapis jest przekazywany wraz z dokumentacją przy przyjęciu na oddział. Potwierdziła zapisy z dokumentacji, że pokrzywdzona trafiła do biura obsługi pacjenta o godz. 01:07, skąd skierowano ją na izbę przyjęć, a o godz. 01:45 została przekazana na salę porodową (k. 252-254).

K. J. był lekarzem ginekologicznej izby przyjęć, który przyjmował pokrzywdzoną do szpitala. W wyjaśnieniach złożonych w postępowaniu przygotowawczym nie przyznał się początkowo w pełni do zarzutu spowodowania bezpośredniego zagrożenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nienarodzonego dziecka pokrzywdzonej poprzez nie wykonania badania KTG na izbie przyjęć i nie zlecenie stałej obserwacji tętna płodu w związku z podejrzeniem bradykardii, wykazanej w wykonanym pokrzywdzonej badaniu USG, które zarejestrowało tętno płodu o wartości ok. 100 uderzeń na minutę. Odmówił wtedy składania wyjaśnień. Podczas kolejnego przesłuchania wyjaśnił, że pokrzywdzona zgłosiła się do izby przyjęć około godz. 01:00 w dniu 13 lutego 2019 r. z dolegliwościami bólowymi podbrzusza lub brzucha w 33 tygodniu ciąży. Nie stwierdził krwawienia. Wykonał badania, w tym USG, które wykazało tętno płodu o wartości 100-110 uderzeń na minutę. Podjął decyzję odnośnie hospitalizacji z rozpoznaniem zagrażającego porodu przedwczesnego. W izbie przyjęć nie wykonano badania KTG, ponieważ aparaty były zajęte przez inne pacjentki. Badanie aparatem elektronicznym wykazało zaś wartość 130 uderzeń na minutę. Pokrzywdzona, zgodnie z jego poleceniem, została przewieziona na salę porodową, skąd następnie powróciła, z powodu braku miejsc. Także pododdział patologii ciąży, dysponujący 17 łóżkami, nie miał miejsc. W tej sytuacji polecił skierowanie pokrzywdzonej na pododdział ginekologiczny, gdzie położna A. W. przekazała pacjentkę położnej tego pododdziału, która stwierdziła prawidłowe tętno płodu. Do końca jego dyżuru o godz. 07:30, położne z pododdziału ginekologii nie wzywały go. Dyżur pełnił wówczas na izbie przyjęć i pododdziale patologii ciąży. Natomiast lekarz nadzorujący M. K. (1) odpowiadał za salę porodową i pododdział ginekologii. Trzecim lekarzem była K. Ż., pełniąca obowiązki na sali porodowej oraz na pododdziale połogu. Zalecił pokrzywdzonej lek topolityczny fenoterol i izoptin. Następnie ustąpiły objawy bólowe. Wykonał zwykłe badanie USG, bez badania przepływów w tętnicach. Jedynym objawem przy przyjęciu, według niego, był silny ból brzucha pokrzywdzonej. Skierował pacjentkę pierwotnie na salę porodową, aby była pod ciągłym monitorowaniem zapisu KTG i aby w razie potrzeby była możliwość pilnego cięcia cesarskiego. Po powrocie z sali porodowej, pacjentka nie trafiła już do niego bezpośrednio. Przyznał, że po wykryciu obumarcia płodu, dopisał w dokumentacji lekarskiej do wartości tętna płodu podanej na 100 uderzeń na minutę dopisek „-130”, co miało mieć miejsce na podstawie wyniku badania aparatem UDT wykonanego przez położną A. W.. Przyznał, że tętno płodu wynoszące 100 uderzeń na minutę to „umiarkowana bradykardia”. Wiedział też, iż na pododdziale ginekologii pacjentki nie mają stałego monitoringu KTG. Nie zlecił takiego monitoringu. Wyjaśnił, że uważał, iż położna z izby przyjęć, przekazując pacjentkę, poda także, że nie miała wykonanego badania KTG z przyczyn obiektywnych. Wskazał, że każda ciężarna powyżej od 26 tygodnia ciąży zgodnie z przyjętą procedurą, winna mieć wykonane badanie KTG dwa razy na dobę. Gdyby wynik pierwszego badania był prawidłowy, to kolejne mogłoby mieć miejsce za 12 godzin. Prawidłowe badanie KTG trwa około 30 minut. Przyznał, że nie poinformował lekarza nadzorującego, że na pododdział ginekologii trafia pacjentka, która powinna trafić na salę porodową (k. 475-477, 494-498). Postępowanie karne przeciwko K. J. zakończyło się ostatecznie prawomocnym skazaniem w trybie art. 335 k.p.k.

Świadek M. K. (1) był lekarzem nadzorującym pododdziały ginekologii, sali porodowej i patologii ciąży w chwili przyjęcia pokrzywdzonej do szpitala. Zeznał, że poza nim dyżur w izbie przyjęć wykonywał K. J., a na sali porodowej lekarz K. Ż.. Świadek podał, że w sytuacjach rutynowych lekarz izby przyjęć nie miał obowiązku informowania lekarza nadzorującego o przyjmowanych pacjentach i samodzielnie decyduje, na jakim pododdziale przyjąć pacjentkę. Świadek o przyjęciu w nocy kilku pacjentek, które nie miały wymagać nadzwyczajnych decyzji, dowiedział się od położnej. W godzinach nocnych odbyło się kilka cięć cesarskich, a nadto na pododdziale patologii ciąży przebywała pacjentka z porodem przedwczesnym, którą kilkukrotnie badał, po czym ostatecznie nad ranem został wykonany zabieg cięcia cesarskiego. Pokrzywdzona na oddziale ginekologii pozostawała pod opieką położnych. Otrzymała leki przeciwskurczowe. Ze względu na ustąpienie dolegliwości bólowych, była traktowana jak normalna pacjentka. O godz. 07:45 na odprawie przekazywał, co wydarzyło się w czasie dyżuru. Po dyżurze, przed odprawą, stemplował i podpisywał wyniki badań KTG. Umknęło mu, że pokrzywdzonej nie wykonano badania na ginekologii, ani nie przyszło mu do głowy, iż takie badanie nie było wykonane na izbie przyjęć. Wykonanie badań KTG ciężarnych powyżej 24 tygodnia nie wymagało zlecenia, wynikając z przyjętych procedur. Podał, że rutynowo wykonuje się badania KTG trzy razy na dobę, czyli co 8 godzin, a w chwili opieczętowania przez niego wyników, minęło jedynie 6 godzin od przyjęcia. Przy kolejnym przesłuchaniu dodał, że wyjątkiem od wykonania badania KTG na izbie przyjęć są przypadki, gdy nagła sytuacja wymaga natychmiastowego przekazania pacjentki na salę porodową, np. zaawansowany poród, bardzo obfite krwawienie lub atak rzucawki porodowej. Zdarza się też, że aparat do badań KTG jest zajęty i wtedy pacjentka przechodzi na salę porodową w celu wykonania takiego badania. Zdaniem świadka, jeżeli położna na ginekologii wiedziałaby, że pokrzywdzona miała być przyjęta na salę porodową, gdzie zabrakło miejsc i że nie wykonano jej badania KTG, to powinna je wykonać od razu, a lekarz izby przyjęć winien tego dopilnować. Tętno w granicach 100-130 uderzeń, ani nawet 100 uderzeń na minutę nie jest wskazaniem do cięcia cesarskiego. Stanowi natomiast podstawę do dalszej obserwacji, w szczególności przez zlecenie dłuższego badania KTG. Świadek sprecyzował również, że w lutym 2013 r. obowiązywały procedury nakazujące jeszcze wykonywanie badań KTG dwa razy dziennie, to znaczy dwa razy na dobę, także w nocy (k. 84-87, 303-305).

Świadek K. Ż. była lekarzem pełniącym dyżur na sali porodowej, gdy została tam skierowana pokrzywdzona. Świadek zeznała, że nie przekazano jej informacji o tej pacjentce, co nie było prawidłowe, gdyż o dalszym losie pacjentki, w razie braku miejsc, powinna zadecydować ona albo lekarz nadzorujący (k. 121-123).

Świadek A. B. była położną pododdziału sali porodowej w czasie, gdy pokrzywdzona została tam skierowana z izby przyjęć. Nie pamiętała jednak tej pacjentki. Podała, że w razie przyjęcia pierwszą procedurą jest badanie KTG. Potwierdziła, że w razie braku miejsc, należy poinformować lekarza sali porodowej. Położna sali porodowej nie może odesłać pacjentki samodzielnie. Zaprzeczyła, aby miała kiedyś takie sytuacje. Podała, że na trakcie porodowym jest pięć sal i pięć aparatów KTG. Świadek uczestniczyła również w porodzie martwego dziecka pokrzywdzonej (k. 256-260).

Świadek J. K. (1) była położną pododdziału ginekologii, która przyjmowała pokrzywdzoną. Zeznała, że wiedziała, iż pokrzywdzona była skierowana na salę porodową, skąd została przekazana z izby przyjęć z powodu braku miejsc. Pokrzywdzona przybyła na ginekologię w bólami podbrzusza i takie było rozpoznanie w historii choroby. Nikt nie przekazał jej, aby na pokrzywdzoną zwrócić baczniejszą uwagę. Świadek podała, że zbadała tętno płodu aparatem UDT w wynikiem 136-140 uderzeń na minutę. Po przyjęciu podała zalecone leki, tj. fenoterol i isoptinem. Kolejne badanie UDT wykonała o godz. 03:00 z wynikiem 140 uderzeń na minutę. Około godziny 06:00 wykonała następne takie badanie, ponownie z prawidłowym wynikiem. Stwierdziła, że pracowała zgodnie z procedurą dotyczącą badań KTG, nakazującej wykonanie takich badań 2 razy dziennie, czyli nie w nocy. Poza procedurą, na wykonanie tego musiałyby wskazywać zlecenia lekarskie, których nie było. Świadek podała, że w nocy lekarz nadzorujący M. K. (1) nie schodził do pokrzywdzonej. Około godz. 07:00 zdała dyżur położnej J. Ć. (1), która pełniła obowiązki wraz z oskarżoną. Przekazała, że jest co najmniej 14 pacjentek ciężarnych i że w nocy została przyjęta pokrzywdzona, ale u niej wszystko jest już dobrze. Świadek potwierdziła dokonanie przez inną osobę po zdarzeniu dopisku „-130” do wyników tętna płodu przy przyjęciu pokrzywdzonej na izbę przyjęć. Podała w tym kontekście, że dziwił ją zapis A. W. o tętnie 100 uderzeń na minutę, bo wówczas pokrzywdzona powinna leżeć na sali porodowej lub na patologii ciąży. Wskazała, że skoro badanie KTG było tak istotne, to powinno znaleźć się w zleceniu lekarskim albo ktoś powinien się nim zainteresować na zmianie dziennej (k. 174-176).

Świadek M. S. (2) pełniła dyżur jako położna z J. K. (1). Zeznała, że badania tętna płodu aparatem UDT były wykonywane co 3 godziny. Aparat ten w każdej sekundzie wskazuje inną liczbę, ale przy prawidłowym wyniku wpisuje się 140 uderzeń na minutę. Określiła, iż tętno prawidłowe jest w granicach od 120 do 180 uderzeń. W czasie czynu obowiązywała procedura badań KTG dwa razy dziennie. Nie wykonywano ich w nocy, chyba że wynikało to ze zlecenia lekarza. Pokrzywdzona była pod jej opieką też w związku z porodem martwego dziecka (k. 213-216).

Świadek T. S. zeznał, że w dniu 13 lutego 2013 r. do rozpoczęcia dyżuru przez J. Z. około godz. 15:00 pełnił obowiązki ordynatora. Wskazał, że pokrzywdzona została przyjęta do szpitala celem obserwacji stanu tętna płodu, co zwykle ma miejsce na sali porodowej lub patologii ciąży, a w razie braku miejsca na ginekologii. Według dokumentacji, lekarz izby przyjęć przy przyjęciu wskazał na konieczność obserwacji pacjentki. Lekarze schodzący z dyżuru nocnego raportują o przypadkach wymagających wnikliwszej uwagi. W odniesieniu do pokrzywdzonej, lekarz nadzorujący nie przekazał mu takiej informacji. Świadek potwierdził, że w dokumentacji znajduje się jego zlecenie wykonania badań krwi pokrzywdzonej. Nie pamiętał, czy to on przeprowadzał poranny obchód, chociaż tego nie wykluczył. Wówczas przeglądałby dokumentację pacjentki. Podał też, że zwyczajowo wyniki badań KTG przechowywane były w pokoju zabiegowym i były podpisywane dopiero rano przez lekarza kończącego dyżur. Tylko nieprawidłowe zapisy wymagały wezwania lekarza przez położną. Świadek podał, że zakładał, iż badania wynikające z procedur zostały wykonane. Zauważył, że wpisy w karcie tętna płodu na ginekologii wskazywały na prawidłowe tętno 140 uderzeń na minutę (k. 166-169).

Świadek E. K. była położną zabiegową, która w dniu 13 lutego 2013 r. pobrała krew pokrzywdzonej, a także po obumarciu płodu podawała jej lek w celu wywołania czynności skurczowych. Do jej obowiązków nie należało wykonywanie badań KTG (k. 106-107, 764).

Świadek P. G. był lekarzem pełniącym dyżur w dniu 13 lutego 2013 r. od godz. 15:00 na sali porodowej. Na polecenie lekarza nadzorującego J. Z. przeprowadził wieczorny obchód na pododdziale ginekologii. Pytał wtedy tylko rutynowo o dolegliwości. Nie zauważył, że nie wykonano pokrzywdzonej badań KTG. Podał, ze przed zdarzeniem nie było zastrzeżeń co do staranności położnych w przeprowadzeniu tych badań zgodnie z procedurą. Następnie powrócił na salę porodową, zaś około godz. 22:20-22:30 został powiadomiony przez położną o zaniku tętna płodu pokrzywdzonej stwierdzonym badaniem UDT. Kolejne badania USG potwierdziły tę diagnozę. Podczas badania ginekologicznego lekarz nadzorujący zażądał wyników badań KTG, ale poinformowano go, że ich nie ma (k. 92-95).

Świadek W. J. (1) była położną pododdziału ginekologicznego, która przejęła opieką nad pokrzywdzoną po oskarżonej. Opisała, że na zmianie dziennej należy do niej przejęcie dyżuru o godz. 07:00, następnie podawane są leki, a zwyczajowo około godz. 09:00 odbywa się obchód, po którym m.in. wykonuje badania KTG ciężarnym. Około godz. 12:00 podawane są antybiotyki, a ok. godz. 14:00 leki doustne. Pacjentki przywozi się też na tzw. zabiegi krótkie i obserwuje ich stan kliniczny. Te pacjentki wychodzą ok. godz. 15:00-16:00. Następnie ponownie podaje się antybiotyki i podłącza KTG. O godz. 18:00 podaje się znowu leki doustnie, a o godz. 19:00 zdaje się dyżur. Ponadto w poniedziałek, środę i piątek są dni operacyjne, z czym wiąże się przewożenie pacjentek i nadzór nad pacjentkami. Ostania pacjentka zjeżdża z bloku ok. godz. 16:00. W czasie czynu obowiązywała procedura badań KTG dwa razy dziennie, a po zdarzeniu trzy razy na dobę. Założono także odrębny zeszyt do odnotowywania badań. Przed zmianą procedur badania KTG wykonywała się w czasie zmiany dziennej, gdyż było więcej personelu, tj. do godz. 15:00 była zabiegowa i oddziałowa. Przy dyżurze nocnym, pacjentki przejmowane są o godz. 19:00. Następnie ma miejsce obchód. Potem przygotowuje się pacjentki do operacji kolejnego dnia, podaje się leki o godz. 22:00 i 24:00. Tętno ciężarnych badane jest 4 razy aparatem UDT. Po zmianach procedur dodatkowo wykonywane jest badanie KTG. W nocy obowiązuje cisza. Kolejne czynności rutynowe mają miejsce o godz. 06:00. Świadek zeznała, że pokrzywdzoną zobaczyła po raz pierwszy na obchodzie o godz. 19:00 wraz z doktorem G.. Między lekarzem i pacjentką wywiązała się krótka rozmowa, z której nie wynikały żadne interwencje, ani zlecenia. Utrzymano leki ze zmiany dziennej, tj. przeciwskurczowe. Dopiero po wykryciu obumarcia płody sprawdziła w dokumentacji, że powodem przyjęcia pokrzywdzonej było niskie tętno płodu i bóle podbrzusza. Po obchodzie wystąpiło krwawienie u innej pacjentki. Zwolniły się też miejsca na patologii ciąży, na które przekazano dwie ciężarne pacjentki. Pojawiła się też nowa ciężarna, nad którą opiekę przejęła świadek. Nadto na oddziale przebywała pacjentka ginekologiczna w ciężkim stanie. O godz. 22:15 W. J. (2) rozpoczęła badania aparatem UDT. Nie odnalazła tętna płodu pokrzywdzonej. Następnie badania USG potwierdziły zgon dziecka. Ordynator zażądał zapisów KTG. Okazało się, że ich nie ma. Podczas kolejnego zeznania dodała, że na nocnym dyżurze miała 6 ciężarnych do zbadania tętna płodu. Świadek podała, iż omyłkowo wskazała tętno płodu dziecka na 140 uderzeń na minutę, chociaż nie było go w ogóle. Zeznała, że w dalszej części dyżuru sprawdziła w dokumentacji, że tętno dziecka przy przyjęciu wynosiło 100 uderzeń na minutę, co ją przeraziło, gdyż pacjentka nie znalazła się na sali porodowej, ale na ginekologii. Z dokumentacji pielęgniarskiej wynikało, że M. S. (1) wymagała jedynie rutynowych czynności. Do rana w dokumentacji nie było dopisków o tętnie do 130 uderzeń przy przyjęciu i adnotacji doktora Z. o stwierdzeniu braku zapisu KTG. Świadek podała, że nie miała informacji, aby pokrzywdzona wymagała szczególnego traktowania. Nie było zaleceń obserwacji tętna płodu, które winny być przy tętnie 100 uderzeń na minutę przy przyjęciu. Na rozprawie świadek zeznała dodała, że pacjentek ciężarnych do badań tętna płodu było około 10, dwie zostały przekazane na patologie ciąży. Wskazała, że pacjentki z zagrożeniem ciąży nie powinny trafiać na ginekologię. Kiedyś poprzednio zdarzyła się taka sytuacja, ale personel został poinformowany i pacjentka była objęta stałą opieką. Podała, że każda położna wie, iż badanie KTG wykrywa zaburzenia tętna płodu, co może być wskazaniem do szybkiego cięcia cesarskiego. Nie wystarczy tylko, czy jest tętno, ważna jest amplituda. Wskazała, iż J. Ć. (1) nie przekazywała jej, że na zmianie dziennej nie wykonano badań KTG. Podłączenie i odłączenia aparatu KTG trwa po około 1 minuty (k. 138-145, 150-154, 747-752).

Świadek M. L. pełniła dyżur jako położna z W. J. (1). Zeznała, że gdy przyszły do pracy J. Ć. (1) i oskarżona uzupełniały jeszcze dokumentację. Wskazały, iż jest pięć pacjentek w zerowej dobie po operacji, w tym jedna po cięciu cesarskim. Była też jedna pacjentka ginekologiczna w ciężkim stanie. Koleżanki nic nie przekazywały co do pokrzywdzonej, a w szczególności co do braku badań KTG. Nie było wskazanych godzin wykonania badań. Podczas dyżuru nie miała pod własną opieką ciężarnych, ale dwie ciężarne przekazała do patologię ciąży. Jej zeznania korelowały z relacją W. J. (1) (k. 217-221, 752-754).

Świadek A. K. (1) była położną, która przejęła opiekę nad pokrzywdzoną po M. L. i W. J. (2). Zeznała, iż koleżanki te przekazywały jej, iż dzienna zmiana nie zdążyła wykonać badania KTG i że miało ono zostać wykonane. Wskazała także, że w pewnym momencie doktor J. przyszedł i spytał o historię choroby M. S. (1). Przed tą okolicznością w dokumentacji widniał jego wpis o tętnie płodu wynoszącym 100 uderzeń na minutę. Świadek podała, że w czasie czynu należało wykonywać badania KTG dwa razy na dobę, a po zdarzeniu trzy razy na dobę (k. 222-224).

Świadek H. S. była położną, która pełniła obowiązki w tym samym czasie, co świadek A. K. (1). Potwierdziła, że M. L. i W. J. (2) przekazały, że po objęciu dyżuru zaczęły podłączać aparaty KTG pacjentkom ciężarnym, których łącznie było 8 lub 9. Potwierdziła dokonywanie zmian w dokumentacji pokrzywdzonej co do wyników badania tętna płodu. Wskazała, że gdy tętno wynosi 100, to dziecko należy obserwować cały czas, na przykład poprzez podłączenie na stałe do KTG (k. 192-194).

Świadek K. P. sprawowała nadzór nad pracą pielęgniarek i położnych. Podejmując próby wyjaśnienia przyczyn zajścia, zauważyła niespójności w tłumaczeniach kolejnych położnych. W szczególności oskarżona miała podawać, że nie wykonała badania KTG ze względu na szczególnie ciężki dyżur i że przekazywała kolejnym położnym, iż nie udało się tego badania wykonać. J. K. (1) wskazywała natomiast, że nie wykonała badania, gdyż nie było takiego zlecenia, a procedury wskazywały na dwa badania dziennie, nie zaś w nocy. Z kolei W. J. (2) tłumaczyła, że nie przekazano jej, iż nie było wykonane badanie KTG pokrzywdzonej oraz że zamierzała je wykonać w normalnym trybie, to jest zapewne wieczorem lub w nocy, mimo powoływania się na zapis o badaniu dwa razy dziennie. Wystąpiła o upomnienie dla położnych M., K. i J., ale nie doszło one do skutku z przyczyn proceduralnych (k. 207-209).

Znikome znaczenie w sprawie miały zeznania świadków:

- lekarza A. K. (2) , który uczestniczył w porodzie martwego dziecka pokrzywdzonej (k. 96-98),

- położnej

- położnych M. Z., A. S., które pełniły dyżur w czasie porodu martwego dziecka pokrzywdzonej; obie wskazały także, że przy przyjęciu pacjentki na salę porodową, niezwłocznie wykonuje się badanie KTG (k. 127-130, 131-134),

- położnej B. K. , która opiekowała się pokrzywdzoną po porodzie martwego dziecka; świadek potwierdziła, że po zdarzeniu położne były poruszone i wskazywały, że na oddziale ginekologii w czasie zdarzenia było bardzo dużo pracy, obejmującej w szczególności ciężkie stany pacjentek (k. 170-172),

- lekarza J. G. , który zadecydował o wypisie pokrzywdzonej (k. 124-126),

- lekarza M. K. (2) , który sporządził kartę informacyjną pokrzywdzonej na podstawie dokumentacji i opisał tryb pracy lekarzy, podając, że od przyjęcia do godz. 23:30 kolejnego dnia żaden lekarz nie badał tej pacjentki (k. 80-83).

Co do dowodów z dokumentów uwzględniono oryginały dokumentacji medycznej ze szpitala, w którym przebywała pokrzywdzona, uzyskane w dniach 3 i 28 czerwca 2013 r. (k. 165, 247-251). Z karty czynności oraz zabiegów pielęgnacyjnych dokumentacji wynika, że pokrzywdzonej w dniu 13 lutego 2013 r. podano basen o godz. 06:00 (położna J. K.), 14:00 (oskarżona) i 20:00. W dokumentacji znajdują się wyniki badań krwi zlecone o godz. 11:21 tego dnia. W karcie zleceń lekarskich widnieje fenoterol i isoptin zlecone o godz. 02:00 przez K. J. i antybiotyki zlecone dopiero po wykryciu obumarcia płodu. Zlecenie badania krwi odebrała i wykonała E. K.. W ocenie podjętych działań i obserwacjach stanu pacjentki w dniu 13 lutego 2013 r. A. W. odnotowała tętno płodu +/- 100 oraz plamienie z dróg rodnych. O godz. 06:00 J. K. (1) odnotowała ustąpienia skurczów oraz że pacjentka czuje się lepiej. Podała tętno płodu +/- 140 uderzeń na minutę. Kolejny wpis oskarżonej bez godziny wskazywał: „samopoczucie pacjentki dobre”, tętno płodu +/- 14, wchłania się kroplówka. Pacjentka wstaje do toalety. Następny wpis sporządziła W. J. (1), odnotowując brak skurczów i krwawienia, wchłanianie się kroplówki, a potem rutynowo stwierdzony brak tętna płodu. W karcie tętna płodu wskazano kolejno bez czytelnych podpisów wartości +/- 140 o godz. 02:00 i 06:00 czarnym środkiem pisarskim, +/- 140 o godz. 09:00, 12:00, 18:00 i +/- 150 o godz. 15:00 niebieskim środkiem pisarskim oraz przekreśloną wartość 140 z dopiskiem brak tętna o godz. 22:15. Książka raportów pielęgniarskich z oddziału ginekologii stwierdzała stan pacjentek po dyżurze nocnym z dnia 12 na 13 lutego 2013 r. w liczbie 29, w tym 2 nowo przyjęte, co dotyczyło pokrzywdzonej. Po raporcie dziennym z 13 lutego 2013 r. wskazano 23 pacjentki, w tym 5 nowoprzyjętych. Na salę porodową przeniesiono 4 pacjentki. Wypisano 8 pacjentek. Stwierdzono brak możliwości wykonania KTG wszystkich pacjentek z uwagi na brak sprzętu. Oskarżona miała pod opieką 5 sal. Odnotowano, że ze względu na dużą ilość pracy i dużą ilość ciężarnych (14), z dyżuru położne zeszyły o godz. 19:45. W raporcie z dyżuru nocnego z dnia 13 na 14 lutego 2013 r. odnotowano 23 pacjentki, w tym dwie przeniesione i dwie nowoprzyjęte. Odnotowano brak tętna płodu pokrzywdzonej o godz. 22:15. Dane dotyczące liczby pacjentek pokrywały się też z raportami lekarskimi dotyczącymi całego oddziału. Pismo podpisane przez położne dnia 22 lutego 2013 r. zwracało dyrekcji pielęgniarstwa szpitala uwagę na problemy z zapewnieniem właściwej opieki ciężarnym na pododdziale ginekologii, a także notatka ze spotkania z dnia 19 marca dotycząca również sytuacji pokrzywdzonej. Wśród dokumentacji znalazły się pisma W. J. (1) z 27 marca 2013 r., B. M. z 28 marca 2013 r. i J. K. (1) z dnia 28 marca 2018 r. kierowane do K. P.. W. J. (1) tłumaczyła, że zamierzała wykonać badanie KTG pokrzywdzonej na swym dyżurze, lecz w trybie rutynowym. Oskarżona opisała przebieg dyżuru podobnie do pisma przedstawionego przed Sądem. J. K. (1) twierdziła, że wykonywała zgodnie z procedurą tylko badania UDT o godz. 02:00, 03:00 i 06:00. W piśmie skierowanym do dyrekcji szpitala pielęgniarka oddziałowa I. G. i asystent ds. pielęgniarstwa K. P. podawały, że dnia 13 lutego 2013 r. na pododdziale ginekologii na dyżurze dziennym pracowały 2 położne zmianowe, tj. oskarżona i J. Ć. (1) przez 12 godzin. Były też dwie położne dzienne pracujące po 8 godzin: E. K. i M. B. oddelegowana z izby przyjęć położniczo-ginekologicznej. W oddziale były 34 pacjentki, w tym 5 nowoprzyjętych, 4 w dobie zerowej po zabiegu operacyjnym, 3 w drugiej dobie, 6 w dalszych dobach, 1 stan ciężki - w 28 dobie po operacji, 2 pacjentki w trakcie diagnostyki oraz 14 pacjentek ciężarnych, w 10 do słuchania tętna i badań KTG. Spośród 10 pacjentek ciężarnych, 4 zostały przeniesione na salę porodową, a jedna z nich wróciła po cięciu cesarskim na ginekologię. Po wypisach i przeniesieniach pozostały 23 pacjentki. W kolejnym piśmie z dnia 15 kwietnia 2013 r. W. J. (1) powoływała się na procedurę wykonywania badań dwa razy dziennie i brak zlecenia wykonania badania KTG w porze nocnej. Do tej samej argumentacji odwołała się J. K. (1) w piśmie z tej samej daty. W informacji (...) Sp. z o.o. z dnia 30 października 2018 r. podano, że szpital nie był w stanie potwierdzić, ani wykluczyć, czy w dniu zdarzenia na pododdziale ginekologii dostępne były tylko dwa aparaty do badań KTG. W tej dacie stan jednej z pacjentek wymagał ciągłego monitorowania tętna płodu. Szpital nie był w stanie też odnieść się do kwestii możliwości skorzystania ze sprzętu innych pododdziałów. Podano natomiast, że w dniu 13 lutego 2013 r. na pododdziale ginekologicznym było 12 pacjentek powyżej 25 tygodnia ciąży (k. 780-781).

Do akt sprawy dołączono kopie procedur pielęgniarskich dotyczących ciężarnych na pododdziale ginekologii (k. 156, 184). Wynika z nich, że od 8 czerwca 2009 r. obowiązywała podpisana przez ordynatora dr n. med. L. B. procedura podstawowa, że wszystkie ciężarne powyżej 25 tygodnia ciąży winny mieć wykonaną kartę tętna płodu (kontrola UDT co 3 godziny) i KTG dwa razy dziennie. Od 14 lutego 2013 r. wprowadzono sporządzenie wykazu ciężarnych od 26 tygodnia ciąży z podaniem ilości wykonanych zapisów KTG z datą i godziną, 3 razy na dobę. W dniu 26 marca 2013 r. wprowadzono kolejną procedurę, odpowiadającą tej z 8 czerwca 2009 r.

Do akt sprawy dołączono odpisy akt sprawy z procesu cywilnego, która potwierdza, że pokrzywdzona dochodzi od szpitala zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (k. 521-569).

Znikome znaczenie miała natomiast dokumentacja medyczna sprzed hospitalizacji pokrzywdzonej, uzyskana od świadka S. M. (2) (k. 74) oraz dołączona do zawiadomienia (k. 5-21).

W sprawie zasięgnięto kilku opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej.

Zakład Medycyny Sądowej G. (...) wydał opinię wraz z protokołem otwarcia i oględzin zwłok noworodka pokrzywdzonej płci żeńskiej w dniu 20 lutego 2013 r. Autorzy opinii wskazali, że bezpośrednią przyczyną wewnątrzmacicznej śmierci dziecka było ostre niedotlenienie organizmu, w tym mózgu z powodu niewydolności łożyska, w następstwie rozległych zawałów w jego obrębie. Ocenili, że śmierć mogła nastąpić około dwie doby przed urodzeniem martwego dziecka w dniu 15 lutego 2013 r. (k. 272-274). Opinia uzupełniająca z dnia 9 marca 2015 r. potwierdziła te ustalenia i wskazała, że gdyby nie doszło do wewnątrzmacicznego obumarcia płodu z powodu zmian chorobowych w łożysku, to urodzony w 33 tygodniu noworodek prawdopodobnie byłby zdolny do życia poza organizmem marki (k. 336-338).

Katedra i Zakład Medycyny Sądowej (...) J. w K. w opinii z dnia 29 marca 2014 r. na podstawie akt sprawy, w tym dostępnej dokumentacji lekarskiej, wydała opinię, że podczas badania przy przyjęciu stwierdzono regularną czynność skurczową i skrócenie szyjki o dł. ok. 1,5 cm, co świadczyło o początku porodu przedwczesnego. USG wykazało prawidłową ilość wód płodowych. Zlecono leki tokolityczne, które powinny być stosowane wyjątkowo i krótkotrwale. Wyniki badań tętna płodu w granicach 100, czy 100-130 uderzeń na minutę świadczyły o brahykardii płodu, co winno skłonić lekarza odpowiadającego za pacjentkę do wyjaśnienia jej przyczyn. Jednorazowe badanie USG było niewystarczające. Należało wykonać badanie KTG, którego nie wykonano w czasie całego pobytu pacjentki w szpitalu, co jest postępowaniem nieprawidłowym. Nie wykonano także badania przepływów krwi w tętnicy pępowinowej. Podkreślono brak wpisu badania lekarskiego od przyjęcia aż do wewnątrzmacicznego obumarcia płodu i brak nawet jednego badania KTG mimo przyjętych procedur, co świadczy o złej organizacji pracy oddziału. Jej przejawem było też podpisywanie zapisów badań KTG pod koniec dyżuru, a nie w jego trakcie. Wskazano, że w wykonanych przed południem badaniach krwi stwierdzono nadto podwyższone markery stanu zapalnego. Pacjentka powinna być zbadana w godzinach porannych, ale w historii choroby nie ma na to dowodu. Wykonanie badania KTG powinno wykazać zagrożenie płodu, ale nie ma co do tego całkowitej pewności. Wskazano, że istnieje możliwość, iż stwierdzone badaniem fizykalnym tętno było tętnem matki, szczególnie, iż wlew fenoterolu może prowadzić do tachykardii. Takie przypadki zdarzają się doświadczonym położnym. Proces, który spowodował uszkodzenie łożyska, miał charakter przewlekły. Wcześniejsze rozpoznanie zagrożenia płodu zwiększało szanse urodzenia żywego dziecka, choć nie ma pewności, czy byłoby ono zdrowe, albowiem proces uszkodzenia łożyska odbywał się przez dłuższy czas i miał niekorzystny wpływ na płód. Ostatecznie opisane błędy spowodowały pogłębienie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (k. 284-289v). W opinii uzupełniającej z dnia 6 listopada 2014 r. wskazano, że na podstawie dostępnej dokumentacji można stwierdzić, że dziecko nie żyło o godz. 22:15. Tętno dziecka słyszane było o godz. 06:00 i w następnej nieoznaczonej godzinie, co przemawia za tym, że żyło. Przybliżony czas zgonu mieścił się zatem w graniach od godz. 06:00 do 21:15. Osłuchiwanie wewnątrzmaciczne jest uznaną metodą stwierdzania jego życia, ale możliwe są też pomyłki (z tętnem matki), dlatego celem wyjaśnienia wątpliwości należy wykonać badanie USG. Brak ruchów dziecka może wskazywać na podejrzenie zagrożenia płodu, ale nie można w ten sposób rozpoznać jego zgonu. Tylko wykonanie badań KTG lub USG z badaniem dopplerowskim w dniu 13 lutego 2013 r. pozwoliłoby na rozpoznanie patologii i podjęcie właściwych działań, co dawało szansę na urodzenie żywego dziecka. Nie da się jednak stwierdzić, czy dziecko na pewno urodziłoby się żywe i zdrowe. Gdyby lekarz przejmujący ciężarną po dyżurze, w godzinach porannych zbadał ciężarną i zlecił badania, to również istniała możliwość rozpoznania stanu dziecka. Stwierdzone w badaniu zmiany z cechami zawało około ¼ łożyska, stwierdzonymi zmianami zapalnymi i białkomoczem w przebiegu ciąży, wskazywały na podejrzenie, że dyskomfort płodu zaczął się znacznie wcześniej. Wykonanie badań mogło doprowadzić do wcześniejszego przeprowadzenia cięcia cesarskiego, co mogło uratować dziecko, choć brak w tym zakresie pewności. Pojedyncze tętno dziecka na poziomie odbiegającym od normy nie było wskazaniem do cięcia cesarskiego, ale do dokładniejszej diagnostyki, a w przypadku potwierdzenia zagrożenia, do zakończenia ciąży, nawet w przypadku wcześniactwa. Brak badań przez prawie dobę powodował, że stan dziecka nadal się pogarszał. Zapewnienie personelowi tylko dwóch monitorów KTG i brak miejsc w pododdziale patologii ciąży winien prowadzić do rozwagi, czy pokrzywdzona w ogóle powinna zostać przyjęta do tego szpitala. Biegli wskazali, że za niewykonanie zapisu KTG odpowiada zarówno pielęgniarka, która przyjęła ciężarną do pododdziału, jak i lekarz przyjmujący i zespół lekarzy, którzy nie zbadali ciężarnej w godzinach porannych (k. 312-314v). W uzupełniającej opinii z dnia 20 lipca 2016 r. wyjaśniono, że zwykle w czasie porannego obchodu prowadzący go lekarz powinien sam przeprowadzić badanie nowoprzyjętych pacjentów i wydać stosowne zalecenia lub wyznaczyć osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie badań poszczególnych pacjentek. Za organizację pracy oddziału odpowiada ordynator, jak również lekarz wyznaczony do nadzoru pracy na odpowiednim pododdziale (k. 444-444v). Opinia uzupełniająca uzyskana w postępowaniu sądowym z dnia 22 lutego 2019 r. wskazywała, że badania KTG lub USG dopplerowskie były niezbędne oraich brak powinien zostać zauważony w czasie porannego obchodu. Zbytnie obciążenie pracą i mała ilość aparatów są dowodem na złą organizację oddziału. Brak badań był powodem nierozpoznania zagrożenia płodu. Okazało się, że szpital nie miał warunków do zabezpieczenia prawidłowej opieki nad pokrzywdzoną w dacie zdarzenia. Optymalne byłoby w tej sytuacji wysłanie jej do innego szpitala. Zapis KTG winien być wykonany przy przyjęciu, a jego brak zauważony na rannym obchodzie. Za brak badań odpowiada zatem nie tylko oskarżona, ale też pielęgniarki pełniące dyżur w pododdziale ginekologicznym, lekarz izby przyjęć i lekarz pełniący dyżur na pododdziale ginekologicznym. Jeśli badanie KTG nie mogło być wykonane na izbie przyjęć, to należało je wykonać tuż po przyjęciu do pododdziału ginekologii, co powinna wyraźnie wskazać pielęgniarka przywożąca pacjentkę. W przypadku nadmiernego obciążenia obowiązkami, oskarżona powinna poinformować położoną, a w razie braku relacji lekarza odpowiedzialnego za prowadzenie oddziału (k. 790-792).

Opinie psychiatryczne i psychologiczne dotyczące pokrzywdzonej nie miały znaczenia dla rozstrzygnięcia przedmiotowej sprawy (k. 388-391, 405-408, 415-419).

Sytuacja oskarżonej osobista i jej zły stan zdrowia, związany z chorobą nowotworową, wynikały ze złożonych przez nią w tym zakresie wyjaśnień oraz jasnej i pełnej opinii sądowo-psychiatrycznej, która potwierdzała, iż oskarżona w czasie czynu była poczytalna (k. 491-492).

***

Analizując całość ujawnionych na rozprawie dowodów w ich wzajemnym powiązaniu, z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, Sąd doszedł do następujących wniosków:

1. Zeznania złożone przez świadków i wyjaśnienia oskarżonej wraz z dokumentacją oraz opiniami sądowo-lekarskimi, w sposób zasadniczo spójny wskazywały, kiedy pokrzywdzona zgłosiła się do szpitala, z jakimi objawami i pod opieką jakich lekarzy i położnych przebywała kolejno, na jakie pododdziały była kierowana, jakie zlecono jej badania i leki. Nie budziło też wątpliwości, że winna mieć na pododdziale ginekologii wykonane dwa razy dziennie badanie KTG, a ani nie jedno takie badanie nie miało miejsca od jej przyjęcia do szpitala aż do czasu wykrycia obumarcia jej płodu.

2. W odniesieniu do obowiązującej oskarżoną w czasie czynu procedury wykonywania badań KTG na pododdziale ginekologicznym dwa razy dziennie pacjentkom ciężarnym powyżej 25 tygodnia ciąży, wskazać należy, że procedura ta nie wskazywała konkretnych godzin badań, ani nawet pór doby. Za nieprzekonujące uznano tłumaczenia położnych z dyżurów nocnych, by z procedury tej wynikało, że badań KTG bez zlecenia miało się nie przeprowadzać nocą. Słowa „dwa razy dziennie” są synonimem „dwóch razy na dobę” i takim znaczeniu występują w szczególności np. przy dawkowaniu leków. Tak też rozumieli je lekarze J. Z. i M. K. (1). Gdyby badania KTG miały nie być przeprowadzane nocą, to w procedurze użyto by określenia „dwa razy w ciągu dnia”. Praktyka wykonywania badań KTG w ramach dyżuru dziennego w czasie czynu miała zatem oparcie jedynie w zwyczaju położnych, nie zaś w treści obowiązującej ich procedury.

3. Wiarygodne były wyjaśnienia oskarżonej, potwierdzone przez zeznania pokrzywdzonej oraz świadków J. K. (1) i J. Ć. (1), W. J. (1) i M. L., że B. M. nie przekazano, iż M. S. (1) trafiła na ginekologię z sali porodowej, a tętno jej płodu na izbie przyjęć wynosiło tylko 100 uderzeń na minutę i że nie wykonano jej w szpitalu badania KTG. J. K. (1) zeznała tylko, że po nocnym dyżurze podała, że jest 14 pacjentek ciężarnych i że w nocy została przyjęta pokrzywdzona, ale u niej „wszystko jest już dobrze”. W omawianym zakresie nie było przekonujących dowodów przeciwnych.

4. Sąd dał wiarę oskarżonej odnośnie przekazywania kolejnym położnym, że nie wykonano wszystkich badań KTG podczas dyżuru dziennego i informowania ordynatora J. Z. o tym, iż będą one wykonane. Wskazać bowiem trzeba, że oskarżona i J. Ć. (1) w książce raportów pielęgniarskich, sporządzanej bezpośrednio po dyżurze, przed wykryciem obumarcia płodu pokrzywdzonej, podały wyraźnie, że brak było możliwości wykonania KTG wszystkim pacjentkom z uwagi na brak sprzętu. Także świadek A. K. (1), która przejęła opiekę nad pokrzywdzoną po zmianie nocnej M. L. i W. J. (2), zeznała, iż koleżanki te przekazywały jej, iż dzienna zmiana nie zdążyła wykonać wszystkich badań KTG i że miały one zostać wykonane. Na okoliczność tę pośrednio wskazuje też analiza pism W. J. (2) z dat 27 marca 2013 r. i 15 kwietnia 2013 r. w powiązaniu z zeznaniami świadka K. P.. W istocie bowiem, powołując się na mający rzekomo wynikać z procedury zwyczaj wykonywania badań KTG w ciągu dnia, W. J. (2) wskazywała jednocześnie, iż zamierzała jednak czasie w swego nocnego dyżuru wykonać takie badanie pokrzywdzonej. Nie miałaby zaś powodu tego czynić, gdyby nie przekazano informacji o braku wszystkich badań KTG na zmianie dziennej. Nie zasługiwały zatem na wiarę odmienne co do tych okoliczności od relacji oskarżonej, wspartej przez zeznania J. Ć. (1), relacje M. L. i W. J. (2). Ostatnia z nich miała przy tym silny interes w ukrywaniu niekorzystnych dla siebie faktów, z czym koreluje wpisywanie przez nią do dokumentacji wykonania badania UDT krótko przed wykryciem obumarcia płodu. Tłumaczenie o pomyłce w tym zakresie, po tak poważnym zdarzeniu, razi naiwnością. W odniesieniu natomiast do kwestii informowania o braku sprzętu oraz zagrożeniu niewykonania wszystkich badań KTG ordynatora, Sąd uznał, że okoliczność ta mogła umknąć pamięci świadka J. Z., który udał się następnie na ciężką operację. Nie ma natomiast w tej części innych dowodów przeciwnych. Z relacją oskarżonej i zeznaniami J. Ć. (1) koreluje argument, że faktycznie trudno było w omawianym momencie podjąć w zakresie sprzętu szybkie i skuteczne działania zaradcze. Z relacji J. Ć. (1) wynikało przy tym, że jeden z dostępnych aparatów podłączono na stałe innej pacjentce dopiero około godz. 13:00-14:00 na polecenie doktora S., krótko przed pojawieniem się na oddziale ordynatora J. Z..

5. W odniesieniu do kwestii momentu zgonu płodu pokrzywdzonej, lekarze sądowi z G. oszacowali w opinii ten czas na około dwa dni przed porodem martwego dziecka. Okres ten obejmował zatem w istocie cały dzień 13 lutego 2013 r. Lekarze sądowi z K. podali zaś w opinii, że orientacyjny czas zgonu dziecka zawierał się w przedziale od godz. 06:00 do 22:15 tego dnia. Wskazali przy tym na możliwość pomylenia tętna dziecka z tętnem matki, nawet przez doświadczoną położną oraz na okoliczność, że podanie jednego z leków tokolitycznych mogło prowadzić do podwyższonego tętna pokrzywdzonej, opiniując jednocześnie, że leki te powinny być stosowane krótko i wyjątkowo. Zauważali zaawansowany charakter uszkodzenia łożyska pokrzywdzonej, wskazujący na powodujący go proces o przewlekłym charakterze. Okoliczności te należy zestawić z przekonującymi i wiarygodnymi zeznaniami M. S. (1) co do tego, że w czasie pobytu w szpitalu w ogóle nie odczuwała ruchów dziecka oraz że badania aparatem UDT wykonano jej łącznie maksymalnie 4 razy, a nie co trzy godziny, jak to wynikało by z dokumentacji. Biegli z K. wskazali przy tym, iż badanie aparatem UDT nie było w stanie należycie wykazać zagrożenia płodu. Korelują z tym zeznania M. S. (2), która wskazała, że aparat UDT w każdej sekundzie wskazuje inną liczbę, a przy prawidłowym wyniku wpisuje się zwyczajowo 140 uderzeń na minutę, przy rzeczywistej dolnej granicy tętna wynoszącej nawet tylko na 120 uderzeń na minutę. Lekarze sądowi z K. zaopiniowali, że konieczność wykonania badania KTG miała charakter pilny, powinno być wykonane już na izbie przyjęć, a razie braku możliwości, od razu przy przyjęciu M. S. (1) na ginekologię. Brak tego badania winien być potem zauważony przez lekarza w czasie porannego obchodu w dniu 13 lutego 2013 r. Lekarze sądowi w pierwszej kolejności wskazywali tym samym na odpowiedzialność za brak badań po stronie lekarza K. J., położnej J. K. (1) i lekarza, który rozmawiał z pokrzywdzoną na porannym obchodzie. Z wnioskiem tym wiązało się stanowisko biegłych co do pogarszającego się systematycznie stanu płodu i możliwości pomyłki tętna dziecka i matki. W omawianym kontekście nie można zatem w pełno odpowiedzialnie wykluczyć, że zgon płodu mógł nastąpił na początku dyżuru oskarżonej lub nawet przed jego rozpoczęciem. Orientacyjny czas śmierci dziecka oszacowano bowiem między godziną 06:00 a 22:15.

6. Sąd nie dał wiary oskarżonej co do tego, że nie miała fizycznej możliwości wykonania choćby jednego badania KTG pokrzywdzonej, przy zachowaniu należytej staranności oraz właściwej organizacji pracy. Nie było podstaw do zakwestionowania jej wyjaśnień, że dyżur, w czasie którego miała pod opieką pokrzywdzoną, był szczególnie ciężki. Wynikało to z dużej ilości pacjentek ciężarnych, 5 nowych przyjęć, znacznej ilości pacjentek krótko po operacjach, opieki nad jedną pacjentką w ciężkim stanie i okoliczności, że dyżur miał w miejsce w dniu, kiedy przeprowadzano operacje. Ostatecznie Sąd przyjął na korzyść oskarżonej oficjalną informację uzyskaną w 2018 r. od szpitala, zgodną z relacjami oskarżonej i J. Ć. (2), że pacjentek ciężarnych powyżej 25 tygodnia ciąży, tj. wymagających badań KTG, w dniu 13 lutego 2013 r. było na pododdziale ginekologicznym łącznie 12, a nie 10 jak podano w piśmie I. G. i K. P. z dnia 29 marca 2013 r. Uwzględniając, że oskarżona dyżurowała przez 12 godzin, to nawet przyjmując, że z uwagi na jej inne obowiązki kolejne badania KTG mogły by się odbywać średnio co 45 minut, a nie co pół godziny, to i tak, nawet przy pomocy tylko 1 aparatu do KTG, dzieląc się zadaniami z drugą położną, oskarżona mogła wykonać co najmniej 1 badanie wszystkim wymagającym tego ciężarnym. Kolejność badań powinna była zaś planować tak, aby podjąć próbę wykonywania wymaganych dwóch badań każdej pacjentce ciężarnej powyżej 25 tygodnia ciąży. Zważyć przy tym trzeba, że w dniu 13 lutego 2013 r. wypisanych z pododdziału zostało 8 pacjentek, a 4 ciężarne przeniesione zostały na salę porodową, z których tylko jedna wróciła na ginekologię po zabiegu. W. J. (1) zeznała, że objęła już tylko około 6 ciężarnych wymagających badań KTG podczas kolejnego dyżuru nocnego, a H. S. o wspominała o około 8 – 9 takich pacjentkach w tym czasie. Liczba tych pacjentek musiała zmniejszyć się w czasie dyżuru oskarżonej. Ponadto, co najmniej do godz. 13:00 oskarżona i druga położna dysponowały jeszcze dwoma aparatami do badań KTG, a nie tylko jednym. Podłączenie aparatu KTG nie wykluczało jednoczesnego wykonywania innych obowiązków wobec pozostałych pacjentek, zwłaszcza na tej samej sali. Ostatecznie należało zatem uznać za przekonujące zeznania świadków J. Z. i I. G., że choć wykonanie dwóch badań KTG w czasie dyżuru B. M. każdej wymagającej tego pacjentce nie było obiektywnie możliwe w dacie zdarzenia, to reale było wykonanie każdej co najmniej jednego badania. W odniesieniu do konieczności wykonania takiego badania pokrzywdzonej, trzeba podkreślić, że przejmując dyżur po poprzedniej zmianie nocnej, oskarżona dowiedziała się, że pokrzywdzona była nowo przyjętą pacjentką, na co wskazywał też raport pielęgniarski. Z całą pewnością miała zatem możliwość oraz powinność spytania się bezpośrednio pokrzywdzonej, czy miała wykonane badanie KTG, skoro sprawdzenie dokumentacji było obiektywnie trudne, ze względu na nieuporządkowanie zapisów zakończonych badań KTG. Byłoby to działanie z wymaganą w danych okolicznościach ostrożnością, na co wskazywała w istocie świadek I. G., wskazując, że oskarżona nie poświęciła pokrzywdzonej dostatecznej uwagi, nie rozpoznając jej problemu. M. S. (1) znajdowała się natomiast w wyjątkowo zaawansowanej ciąży, jak na pacjentki ginekologii (aż 33 tydzień). W tym kontekście ani argument, że położne z dyżuru nocnego nie przekazały oskarżonej, aby pokrzywdzona wymagała szczególnej uwagi i opieki, ani okoliczność natłoku innych obowiązków i zajęcia jednego aparatu do badań KTG od godz. 13:00 nie uzasadniała niewykonania pokrzywdzonej co najmniej jednego badania KTG w dniu 13 lutego 2013 r. oskarżoną. Racjonalna organizacja kolejności badań KTG, według procedur i zaleceń była bowiem samodzielnym obowiązkiem oskarżonej. W tym celu winna była spytać w szczególności nowo przyjętą pacjentkę w zaawansowanej ciąży o to, czy miała badanie KTG w szpitalu.

Zestawiając ze sobą wskazane wyżej rozważania i wnioski jasnych, pełnych oraz nie kwestionowanych przez strony opinii z zakresu medycyny sądowej, należało rozważyć, kiedy w realiach analizowanej sprawy bezwzględnie można i należało oczekiwać od oskarżonej wykonania pokrzywdzonej badania KTG oraz czy na pewno dziecko M. S. (1) żyło jeszcze w tym czasie. Procedury obowiązujące oskarżoną nie wskazywały jakichkolwiek konkretnych godzin badań KTG. Oskarżona winna natomiast tak planować kolejność wykonywania swych obowiązków, aby podjąć próbę wykonania wymaganych dwóch badań wszystkim pacjentkom, które tego wymagały. Uwzględniając relacje co do praktyki funkcjonowania pododdziału ze strony oskarżonej i W. J. (1), nie kwestionowane co do zasady przez pozostałe przesłuchane w sprawie położne, przy wielości pacjentek i nałożonych obowiązków nie sposób było zasadnie wymagać od oskarżonej, aby rozpoznała konieczność wykonania badania KTG pokrzywdzonej przed obchodem lekarskim, który miał miejsce o godz. 10:00 w dniu zdarzenia. J. K. (1) nie przekazała jej bowiem informacji wskazujących na potrzebę pilnego badania KTG pokrzywdzonej, od razu po rozpoczęciu dyżuru dziennego przez oskarżoną. Nierealne przed rozpoczęciem obchodu byłoby też zapoznanie się z dokumentacją wszystkich pacjentek objętych opieką przez oskarżoną albo przeprowadzenie w nimi wyczerpujących rozmów. Ostatecznie tym samym dopiero po pewnym czasie, po zakończeniu obchodu, bez odrębnego zlecenia, oskarżona powinna była przystąpić kolejno do wykonywania, poza innymi obowiązkami, badań KTG, uwzględniając wysoce zaawansowany stan ciąży pokrzywdzonej i przyjęcie ją w nocy do szpitala. Wówczas, z uwagi na brak wystarczającego zainteresowania osobą pokrzywdzonej ze strony lekarza w czasie obchodu, powinna dopytać ją o okoliczności przyjęcia do szpitala i skierowania na ginekologię, a także o wykonanie lub brak badań KTG w szpitalu, co powinno następnie skutkować decyzją, aby badania to w miarę możliwości wykonać jej w pierwszej kolejności albo zapoznać się bliżej z dokumentacją wskazującą na alarmująco niskie tętno płodu przy przyjęciu, co winno zostać przekazane lekarzowi. Właściwie organizując swe obowiązki, oskarżona powinna była szacunkowo wykonać badanie KTG pokrzywdzonej około godz. 11:00 – 12:00. Była to chwila już znacząco odległy od godziny, zgodnie z którą według opinii sądowo-lekarskiej dziecko na pewno jeszcze żyło, tj. godz. 06:00 rano. Dziecko pokrzywdzonej mogło już zatem nie żyć w tym czasie, a badania aparatem (...) wskazujące po godz. 06:00 na tętno płodu mogły być błędne, co dotyczy zwłaszcza jedynego badania wyraźnie potwierdzonego przez pokrzywdzoną, które miało miejsce ok. godz. 14:00. Podane M. S. (1) leki, które powinny być stosowane wyjątkowo i krótkotrwale, mogły spowodować u niej tachykardię, co wzmagało tylko ryzyko pomyłki tętna płodu i matki. Pomyłki takie zdarzają się nawet doświadczonym położnym, jak wskazali biegli.

Mając powyższe na uwadze, uwzględniając regułę rozstrzygania nie dających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego, przewidzianą w art. 5 § 2 k.p.k. Sąd uznał, że brak jest dostatecznych danych do ustalenia, że naruszenie przez oskarżoną wynikającego z obowiązującej ją procedury obowiązku wykonania badania KTG pokrzywdzonej pozostawało w związku ze zgonem lub narażeniem dziecka pokrzywdzonej na wyższe niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie da się bowiem zasadnie wykluczyć, że kiedy w realiach niniejszej sprawy zaaktualizował się obowiązek wykonania tego badania po stronie oskarżonej, to dziecko pokrzywdzonej mogło już nie żyć. W konsekwencji należało wydać wyrok uniewinniający na podstawie art. 17 § 1 pkt 1 k.p.k. w zw. z art. 414 § 1 k.p.k.

Kosztami postępowania należało obciążyć Skarb Państwa zgodnie z art. 632 k.p.k.