Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt: IV Ka 4/20

UZASADNIENIE

Apelacja jest bezzasadna.

Chybione są zarzuty naruszenia prawa materialnego przez jego błędną interpretację. Zasadniczą kwestią w tej sprawie jest odpowiedź na pytanie, kto wywołał stan zagrożenia innej osoby na skutek nie zachowania reguł ostrożności – bo przecież takie są znamiona przypisanego obwinionemu wykroczenia z art. 98 kw. Analiza materiału dowodowego, w tym wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków obrony, prowadzi do wniosku, że to obwiniony wywołał ten stan zagrożenia na skutek niezachowania przez siebie reguł ostrożności niezależnie od tego, z której strony podchodził do jego motocykla usiłujący przeprowadzić interwencję funkcjonariusz (...) (...) w osobie pokrzywdzonego.

Dlatego też zarzuty naruszenia prawa procesowego związane z tą kwestią nie miały wpływu na treść wyroku i nie będą obszernie omawiane.

Wracając do podstawowej kwestii, to obwiniony wywołał stan zagrożenia o którym mowa w art. 98 kw, albowiem pokrzywdzony przeprowadzał interwencję, do której miał prawo, a obwiniony poruszał się motorem w miejscu, gdzie go w ogóle nie powinno być. Obwiniony musiał widzieć, że pokrzywdzony stoi na drodze w rejonie skrzyżowania duktów leśnych i że będzie usiłował go zatrzymać, co więcej, musiał to widzieć i wiedzieć zanim wjechał w rejon tego skrzyżowania. Wynika to nie tylko z zeznań pokrzywdzonego i świadka A. K., ale również z logicznej analizy wyjaśnień obwinionego i zeznań świadka obrony R. F.. Przecież z tych relacji można wywnioskować, że obwiniony jechał za R. F. w odległości około 30 metrów z prędkością około 20 – 30 km/h. Tymczasem pokrzywdzony podchodził już do R. F. usiłując go zatrzymać. Było to dla R. F. oczywiste, wyraźnie widoczne, nawet miał obejrzeć się za siebie i zobaczyć, że obwiniony został zatrzymany. Skoro tak, to tym bardziej było to widoczne i zrozumiałe dla jadącego ze stosunkowo niewielką prędkością w odległości 30 metrów za R. F. obwinionego. Zatem obwiniony widział, że na jego drodze poruszania się znajduje się pieszy, który wymachuje rękoma i usiłuje zatrzymać przejeżdżające motocykle. Obwiniony był wówczas w na tyle dużej odległości ( około 30 metrów) i poruszał się z na tyle małą prędkością ( około 20 – 30 km/h), że mógł się zatrzymać, mógł zawrócić, miał czas na przemyślenie tej sytuacji i podjęcie racjonalnych decyzji. Mimo to kontynuował jazdę decydując się na omijanie owego pieszego w bardzo bliskiej odległości, co zakończyło się jego potrąceniem.

W tym stanie rzeczy to obwiniony, a nie pieszy, wywołał stan zagrożenia dla życia i zdrowia człowieka, albowiem dopóki pokrzywdzony stał sobie na dukcie leśnym i machał rękami ( do czego miał prawo, nie było to bowiem droga publiczna tylko środek lasu, gdzie ruch pojazdów mechanicznych był zakazany), dopóty nikomu nie groziło niebezpieczeństwo, w szczególności nie groziło ono ani obwinionemu, ani pokrzywdzonemu. Niebezpieczeństwo to zmaterializowało się dopiero wówczas, gdy obwiniony zdecydował się ominąć tego ewidentnie usiłującego zatrzymać motocykl pieszego w odległości na tyle bliskiej, że doszło do kontaktu maszyny z ciałem pokrzywdzonego. To obwiniony zatem naruszył zasady ostrożności, bo najpierw wjechał do lasu i poruszał się duktami, po których nie miał prawa tego robić, a potem, mimo, iż widział interweniującego pieszego i mimo, iż mógł zawrócić lub chociażby zatrzymać się, zdecydował się na konfrontację z tym pieszym i próbę ominięcia go i uniknięcia zatrzymania, co zakończyło się upadkiem zarówno pieszego, jak i obwinionego wraz z jego pojazdem.

Nie można przerzucać odpowiedzialności na pokrzywdzonego twierdząc, że nieumiejętnie i w sposób nieuprawniony podjął on interwencję, czym wywołał stan zagrożenia. Jest to rozumowanie o tyle błędne, że odnosi się do interwencji na drodze publicznej. Tymczasem mieliśmy do czynienia ze zdarzeniem poza taką drogą, w miejscu, gdzie pojazdy mechaniczne w ogóle nie mają prawa się poruszać, zaś piesi jak najbardziej. Więc nawet gdyby pokrzywdzony nie był funkcjonariuszem (...) (...) i nawet gdyby nie przeprowadzał legalnej interwencji, tylko gdyby był grzybiarzem, machał koszyczkiem i usiłował uniemożliwić motocykliście poruszanie się po lesie ( żeby mu borowików i maślaków nie rozjeżdżał), to i tak w omawianej sytuacji (a więc w sytuacji, w której motocyklista to widzi z odległości wystarczającej na bezpieczne zatrzymanie albo zawrócenie ) to motocyklista powoduje stan zagrożenia, jeżeli w stronę takiego krewkiego grzybiarza jedzie i omija go na centymetry.

Tym samym dywagacje, czy pokrzywdzony podchodził do obwinionego z lewej, czy z prawej strony nie mają większego znaczenia. Sąd aprobuje ocenę dowodów zaprezentowaną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku i zgadza się, że nie jest prawdopodobne, aby pokrzywdzony rzucał się pod koła motocykla usiłując go zatrzymać ( i przy okazji złamać prawa fizyki oraz zdobyć kaskaderskie umiejętności). Jest to niedorzeczne. Podobnie mało prawdopodobne jest to, żeby obwiniony zabawił się w gangstera z filmów klasy B i celowo przejechał pokrzywdzonego kierując na niego swój motocykl. Wersja przedstawiona przez Sąd Rejonowy, a więc ustalenie, że obwiniony nie działał celowo, lecz na skutek naruszenia reguł ostrożności potrącił pieszego, bo próbował go ominąć w zbyt małej odległości, zasługuję na aprobatę Sądu Okręgowego, jest bowiem logiczna i oparta o prawidłową ocenę całego materiału dowodowego.

Dlatego Sąd Okręgowy uważa, że pozostałe zarzuty apelacyjne są bezprzedmiotowe i korzystając z dyspozycji art. 436 kpk w zw. z art. 109 § 2 kpw nie będzie ich szczegółowo omawiał.

Podsumowując - ustalenia faktyczne Sądu meriti są prawidłowe, zaprezentowana w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku ocena dowodów pełna, logiczna i zgodna z doświadczeniem życiowym, a rozstrzygnięcie zawarte w zaskarżonym wyroku jest sprawiedliwe, nie uchybiające prawu materialnemu, zaś sam wyrok zapadł bez obrazy prawa procesowego.

Na podstawie art. 121 § 1 kw w zw. z art. 636 § 1 kpk Sąd zasądził od obwinionego na rzecz oskarżyciela posiłkowego kwotę 840 zł. tytułem zwrotu kosztów zastępstwa adwokackiego świadczonego w postępowaniu odwoławczym. Zasądzając opłatę za czynności adwokata z tytułu zastępstwa prawnego, Sąd stosował stawki określone w § 15 ust. 1 w zw. z § 11 ust. 2 pkt 4 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie z dnia 22 października 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1800 ze zm). Pełnomocnik nie złożył zestawienia wydatków, co uzasadnia zasądzenie wydatków w minimalnej wysokości.

Na wydatki w postępowaniu odwoławczym złożyły się zryczałtowane wydatki postępowania w kwocie 50 zł ( art. 118 § 2 kpw w zw. z § 4 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie wysokości zryczałtowanych wydatków postępowania oraz wysokości opłaty sądowej od wniosku o wznowienie postępowania w sprawach o wykroczenia z dnia 22 grudnia 2017 r. Dz.U. z 2017 r. poz. 2467).

O kosztach sądowych za drugą instancję orzeczono na podstawie art. 121 § 1 kpw w zw. z art. 636 § 1 kpk i art. 8 w zw. z art. 21 pkt 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz. U. Nr 49, poz. 223 z 1983r. z późniejszymi zmianami).

Mając na względzie powyższe okoliczności, Sąd drugiej instancji orzekł jak w sentencji wyroku.