Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt. XII K 253/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 7 maja 2019 roku

Sąd Okręgowy w Warszawie XII Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący: SSO Beata Najjar

Sędzia SR del. Małgorzata Demianiuk – Dzik (spr.)

Ławnicy: Stefania Alicja Wilewska, Elżbieta Wójcik, Jolanta Zakrzewska

Protokolant: sekr. sąd. Daniel Wiśniewski

przy udziale Prokuratora: Tomasza Pyzary

oraz oskarżyciela posiłkowego R. J.

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 24 kwietnia 2019r.

sprawy:

W. R.

urodzonego (...) w M.,

syna W. i I. z domu D.

oskarżonego o to, że:

w dniu 10 lipca 2013 r. przy ul. (...) w W. nieumyślnie spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu R. J. w ten sposób, że podczas szamotaniny z pokrzywdzonym oddał kilka strzałów z broni palnej, przy czym co najmniej dwa pociski ugodziły pokrzywdzonego w klatkę piersiową oraz udo powodując rany postrzałowe, skutkujące uszkodzeniem płuca, naczyń i wstrząsem krwotocznym

tj. o czyn z art. 156 § 2 k.k.

orzeka

I.  przyjmując, że W. R. w dniu 10 lipca 2013 r. w W. przy ul. (...), działając w warunkach obrony koniecznej, odpierając bezpośredni, bezprawny zamach na swoje zdrowie i życie, oddał co najmniej 6 strzałów z broni palnej w postaci pistoletu M. 9 mm (...), przy czym nie mając zamiaru spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu R. J., postrzelił go w udo prawe oraz w klatkę piersiową po stronie prawej, która to rana skutkowała uszkodzeniem płuca, naczyń i wstrząsem krwotocznym powodując u R. J. chorobę realnie zagrażającą życiu - na podstawie art. 156 § 2 k.k. w zw. z art. 156 § 1 pkt 2 k.k. w zw. z art. 25 § 1 k.k. w zw. z art. 414 § 1 k.p.k. uniewinnia oskarżonego;

II.  kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa.

Sygn. akt: XII K 253/17

UZASADNIENIE

W oparciu o całokształt okoliczności ujawnionych na rozprawie Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

dnia 10 lipca 2013 roku W. R. został poinformowany przez firmę ochroniarską o uruchomieniu się alarmu na terenie jego posesji w Z.. Miało to miejsce około godziny 21:00. W. R. był zaniepokojony zaistniałą sytuacją, ponieważ dzień wcześniej dostarczono mu do nowego domu sprzęt AGD, który przechowywany był w garażu. Przed opuszczeniem mieszkania znajdującego się przy ul. (...) W. R. wyjął z sejfu broń w postaci pistoletu M. o nr (...), na której posiadanie miał pozwolenie i udał się wraz z synem K. R. do Ząbek w celu zweryfikowania informacji o włączonym alarmie. Na miejscu okazało się, że jedno z okien było otwarte na oścież, ale nic z domu nie zginęło. Po sprawdzeniu posesji obaj mężczyźni wrócili na B., gdzie wówczas zamieszkiwali. Około godziny 23:00 po zaparkowaniu samochodu, W. R. wziął z auta latarkę, wraz z synem rozdzielili się i rozpoczęli poszukiwania jeża, którego dostrzegli wcześniej w świetle reflektorów. Tymczasem R. J. wraz ze swoją partnerką P. W., bratem P. M. W. i jego konkubiną B. S. oraz małoletnim dzieckiem dwojga ostatnich osób, wyszli z mieszkania R. J., gdzie odbywało się wcześniej spotkanie, podczas którego cała czwórka spożywała alkohol. R. J. i P. W. zaoferowali gościom po zakończonym spotkaniu, że odprowadzą ich do domu. Wychodząc zabrali ze sobą także psa, by wyprowadzić go na spacer. Grupa szła ulicą (...), wzdłuż bloku numer 4. R. J. zauważył K. R. i zawołał go do siebie. W. R. w tym czasie znajdował w pewnej odległości od zgromadzonego towarzystwa. Po tym jak usłyszał podniesione głosy i wulgaryzmy podszedł do grupki osób i zapytał „czy ktoś jest komuś coś winien?”. R. J. uderzył oskarżonego pięścią w twarz na skutek czego spadły mu okulary korekcyjne. Następnie R. J. zaczął dusić obiema rękoma W. R. wypowiadając wulgaryzmy. W tym czasie K. R. brał udział w szarpaninie z M. W. oraz P. W., co kątem oka widział i słyszał oskarżony. W międzyczasie B. S. oddaliła się wraz z małoletnim synem z miejsca zdarzenia. Oskarżony ostrzegł, że jest w posiadaniu broni i może jej użyć, wtedy R. J. nasilił ucisk na szyję i zaczął pchać W. R.. Oskarżony mając wolne ręce wyjął broń z kieszeni i przeładował ją na wysokości twarzy R. J. po czym oddał strzał celując w ziemię, na skutek czego R. J. został postrzelony w prawe udo. R. J. nie zareagował jednak na ten postrzał i przewrócił oskarżonego na plecy na ziemię. Następnie, przycisnął W. R. swoim ciałem i dusił za gardło, drugą ręką sięgając w stronę broni, którą trzymał W. R. i którą pokrzywdzony chciał mu odebrać. Oskarżony uderzał R. J. kolbą broni w głowę, by uwolnić się od uścisku. W pozycji leżącej oskarżony oddał kilka strzałów będąc wciąż szarpanym przez R. J. próbującego odebrać mu broń. Widząc tę szarpaninę, K. R. usiłował odciągnąć R. J. od swojego ojca, wtedy został trafiony w lewe ramię komunikując to krzyknięciem: „tato postrzeliłeś mnie”. Ponieważ interwencja K. R. nie odniosła skutku i nie powstrzymała R. J., który nadal kontynuował atak na W. R. grożąc przy tym zabójstwem, ten ostatni w dalszym ciągu bronił się i po raz kolejny padł strzał. Po nim R. J. wstał i odszedł na kilka metrów, po czym zdjął koszulkę i kierując się ponownie w stronę oskarżonego groził, że go zabije. W. R. oddał ostatni strzał, nie mierząc do nikogo, wówczas R. J. bez słowa odszedł w stronę bloku. W międzyczasie, miejsce zdarzenia opuścili także M. W. i P. W. wykrzykując wobec W. R. i jego syna groźby. Na skutek postrzału K. R. skarżył się na coraz większy ból i płakał, dlatego został zabrany przez W. R. z miejsca zdarzenia do domu. Oskarżony udzielił synowi wraz z żoną pierwszej pomocy, opatrując ranę i podając leki przeciwbólowe. Kiedy na miejsce zdarzenia przyjechał patrol policji zawiadomiony telefonami mieszkańców bloku m.in. I. M. (1), funkcjonariusz S. G. odnalazł w drugiej klatce leżącego R. J.. Mężczyzna był bez koszulki, na klatce piersiowej miał widoczną krwawiącą ranę postrzałową, a kontakt z nim, pomimo, że pozostawał przytomny, był utrudniony. W czasie, gdy policjanci zabezpieczali miejsce zdarzenia wezwano karetkę pogotowia. Podczas penetracji terenu funkcjonariusze Policji zatrzymali kobietę, którą okazała się być P. W.. Początkowo zaprzeczyła ona, aby brała udział w mającej miejsce kilka minut wcześniej sytuacji, a także by znała postrzelonego mężczyznę. Ostatecznie przyznała jednak, iż pokrzywdzony jest jej konkubentem, a wcześniej pomiędzy R. J. i jej bratem, a K. i W. R. doszło do kłótni o motor, który miał naprawiać R. J.. Wskazała przy tym, że nie zna przebiegu zdarzenia, gdyż wcześniej się oddaliła. Następnie na miejsce zdarzenia wrócił W. R., który przyznał policjantom, że to on strzelał i przypadkowo postrzelił swojego syna prosząc dla niego o pomoc. Do funkcjonariuszy podeszła również wcześniej poinformowana o przebiegu wydarzeń przez B. H. W.- siostra M. W. z informacją, że jej brat znajduje się w domu. Policjanci zatrzymali M. W. pod wskazanym przez kobietę adresem.

Następnego dnia po zatrzymaniu W. R. został poddany oględzinom, podczas których ujawniono: zadrapanie na palcu środkowym i palcu małym prawej ręki, widoczne zadrapania nad nadgarstkiem ręki lewej oraz na wysokości nadgarstka, zadrapanie pod lewym uchem, zadrapanie palca dużego, palca obok i małego palca lewej stopy oraz opuchliznę kostki lewej. Lekarz chirurg J. D. przeprowadzający badanie oskarżonego w Szpitalu przy ul. (...) stwierdził w zaświadczeniu: tkliwość palpacyjną szyi w rzucie lewego mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego, bez widocznych zewnętrznych obrażeń, niewielki wylew podskórny okolicy skroni lewej, otarcie naskórka okolicy lewego barku, lewej stopy. Obrażenia które poniósł oskarżony zostały zakwalifikowane jako skutkujące rozstrojem zdrowia na okres poniżej 7 dni w rozumieniu art. 157 § 2 k.k. Badanie na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wykazało, że oskarżony był trzeźwy.

Historia choroby R. J. wskazywała, iż doznał dwóch przelotowych ran postrzałowych, przy czym jedna usytuowana była w obrębie klatki piersiowej z otworami ran w okolicy II międzyżebrza w linii przymostkowej prawej i w okolicy około VI—VII międzyżebrza w linii pachowej środkowej. Z kolei druga rana postrzałowa znajdowała się na wysokości 1/3 górnej uda prawego po stronie przyśrodkowej a długość kanału postrzałowego wynosiła ok. 10 cm. Pokrzywdzony R. J. przeszedł operację w trybie doraźnym. Wykonano u niego toraktomię prawostronną stwierdzając uszkodzenie naczyń ściany klatki piersiowej oraz rozerwanie płata środkowego płuca prawego z krwawieniem do jamy opłucnowej. R. J. trafił do szpitala w stanie ciężkim ogólnym, we wstrząsie, mężczyzna był pod wpływem alkoholu, miał 2,5 promila etanolu we krwi. Pokrzywdzony przebywał w szpitalu od dnia 11 do 23 lipca 2013 roku na oddziale chirurgicznym, w tym, z powodu niewydolności oddechowej, która wymagała mechanicznej wentylacji. Przez okres pierwszych 7 dni pokrzywdzony był leczony na Oddziale Intensywnej Terapii. Ujawnione u pokrzywdzonego obrażenia ciała skutkowały chorobą realnie zagrażającą życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k.

W trakcie zdarzenia R. J., P. W. i M. W. znajdowali się w stanie nietrzeźwości mając odpowiednio 2,5 ‰ alkoholu we krwi, 0,74 mg/l, 1,08mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.

Powyższy stan faktyczny sąd ustalił na podstawie:

częściowo wyjaśnień oskarżonego W. R. złożonych na etapie postępowania przygotowawczego i sądowego k. 85 – 87, 152 – 155, 366 – 371, 985 v – 989 v, 1287 v – 1288, 1454v, częściowo zeznań ( i wyjaśnień w charakterze podejrzanego) świadka R. J. k. 164 – 166, k. 169 – 171, k. 453 – 465, 494 – 496, 465 – 467, k. 981 – 982, k. 1029, k. 1030 v, k. 1370 – 1372, 1456, częściowo zeznań ( i wyjaśnień w charakterze podejrzanych) świadków: M. W. k. 78-81, 631-639, 1327, P. W. k. 84-85, 501-503 (omyłkowo wskazane jako k. 114-117 będące numerami pierwotnymi skopiowanego protokołu), 492-493, K. R. k. 96-97, 600-606, 1015v-1020, zeznań świadków: S. G. k. 28-29, 408-410, M. Z. k. 72-73, 411-413, B. S. k. 42-43, 414-418, częściowo zeznań I. M. (1) k. 59-60, 61-62, k. 592-596, zeznań J. J. (1) k. 108-109, 597-600, M. S. k. 116-117, 606-608, M. C. k. 115, D. M. k. 121-122, 609-611, I. M. (2) k. 683-688, B. Z. k. 930-931, W. D. k. 931-931v oraz opinii biegłych z k. 1428v, opinii biegłych A. Z. (1) i C. D. złożonych na rozprawach: w dniu 22.10.2015r. k. 780-784, w dniu 10.03.2016 k. 932-933, 5.05.2016r. k. 952-957 v, podczas eksperymentów procesowych na rozprawach w dniach 17.06.2016 k.979-990, 15.09.2016r. k. 1014-1020, 29.09.2016 k. 1028-1034 oraz na rozprawie w dniu 27.02.2019r. k. 1428, opinii biegłego A. Z. złożonej na rozprawie w dniu 16.06.2015r. k. 688-693 opinii biegłego P. K. złożonej na rozprawie w dniu 17.06.2016r. k. 979v-980v, biegłego T. G. złożonej na rozprawie w dniu 14.03.2017r. k. 1097-1099, a także protokołu zatrzymania oskarżonego k. 5, protokołu z przebiegu badania stanu trzeźwości k. 7, protokołu zatrzymania rzeczy k. 8-10, protokołu zatrzymania osoby k. 11-12, protokołu zatrzymania osoby k. 14, protokołu zatrzymania osoby k. 15, protokołu z przebiegu badania stanu trzeźwości M. W. k. 16-17, protokołu przeszukania k. 18-19, protokołu zatrzymania osoby k. 20, protokołu przeszukania osoby k. 21-22, protokołu z badania stanu trzeźwości k. 23, protokołu oględzin miejsca zdarzenia k. 24-25, protokołu oględzin oskarżonego k. 28-29, protokołu oględzin rzeczy wraz z materiałem poglądowym i płytą k. 30-39, tablicy poglądowej k. 42-45, protokołu oględzin M. W. wraz z materiałem poglądowym k. 47-49, protokołu przeszukania osoby k. 50-51, protokołu oględzin P. W. k. 52, protokołu z pobrania śladów (...) k. 53, materiałów poglądowych k. 54-56, protokół przeszukania k. 62-64, protokołu zatrzymania rzeczy k. 65-67, protokołu oględzin uzupełniających miejsca zdarzenia k. 68-69, protokołu oględzin rzeczy k. 72-73, protokołu oględzin rzeczy k. 74-75, protokołu zatrzymania rzeczy, k. 107-109, protokołu oględzin rzeczy wraz z materiałem poglądowym k. 110-111, historii choroby K. R. k. 124-132, opinii sądowo lekarskiej dot. K. R. k. 134-135, opinii sądowo lekarskiej dot. R. J. k. 137-139, danych o karalności oskarżonego k. 178, historii choroby R. J. znajdującej się w kopercie podpiętej do obwoluty tomu I, danych o karalności oskarżonego k. 264, k. 311, wywiadu środowiskowego k. 313-314, szkicu k. 420, szkicu k. 450, kopii aktu oskarżenia ze sprawy I Ds. (...). 471-481, materiału poglądowego k. 511-520, pisma Prokuratury Rejonowej (...) wraz załącznikami w tym płytą CD z metryką k. 525-543, materiału poglądowego k. 545-581, pisma Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli k. 614, pisma (...) W. IV wraz z załączoną kopią zaświadczenia lekarskiego k. 615-616, pisma biegłego k. 656, danych o karalności oskarżonego k. 700, opinii z zakresu broni balistyki i medycyny sądowej k. 716-725,, protokołu pobrania materiałów porównawczych k. 808, opinii z zakresu badań genetycznych i daktyloskopijnych k. 811-816, 817-819, protokołu pobrania materiału porównawczego k. 865, 866, opinii z zakresu badań genetycznych wraz z załącznikiem k. 872-879, pisma Szpitala (...) wraz z kopertą z oryginałami dokumentacji medycznej R. J. k. 941-942, pisma Szpitala (...) wraz z protokołem operacyjnym R. J., który znajduje się w kopercie na k. 942 wraz z dokumentacją z leczenia szpitalnego R. J. k. 951, nagrania eksperymentu procesowego na rozprawie k. 991, nagrania eksperymentu procesowego na rozprawie w dniu 15.09.2016 k. 1021, nagrania eksperymentu procesowego na rozprawie w dniu 29.09.2016k. (...), opinii sądowo – psychologicznej k. 1068-1073, kopii postanowienia z dn. 9X.2013r w sprawie 1 Ds. (...) k. 1087-1090, K. k. 1363, kopii wyroku w sprawie VK 649/17 k.1335-1336, opinii uzupełniającej k.1395-1402.

W. R. postawiono zarzut z art. 158 § 2 k.k. w zb. z art. 159 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. Podczas pierwszego przesłuchania, na etapie postępowania przygotowawczego, dnia 12 lipca 2013 r. oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia.

Dnia 4 października 2013 r. Prokuratura Rejonowa W.-W. wydała wobec oskarżonego postanowienie o zmianie postanowienia o przedstawieniu zarzutów przedstawiając W. R. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 156 § 2 k.k. Podczas przesłuchania, które odbyło się w tym samym dniu w obecności obrońcy, W. R. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i oświadczył, że podtrzymuje swoje dotychczasowe wyjaśnienia, a nadto je uzupełnił.

Podczas rozprawy, która odbyła się dnia 13 października 2014 r. (k.366-371)oskarżony również nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Kolejne wyjaśnienia oskarżony składał w czasie rozprawy w dniu 17 czerwca 2016 r. (k. 985-990), kiedy to zajmował stanowisko w trakcie eksperymentu procesowego.

Na rozprawie dnia 10 maja 2018 r. (k. 1287v-1288 odczytane na rozprawie w dniu 24.04.2019r. k. 1454v) W. R. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, a jedynie do oddania strzałów w obronie własnej, z uwagi na to, że został napadnięty. Dodał, że jego celem było wyłącznie wezwanie pomocy i nie chciał zrobić nikomu krzywdy, w tym swojemu synowi, który stał się ofiarą. Odmówił składania wyjaśnień, nadmienił, iż będzie odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. Potwierdził fakt złożenia wyjaśnień na wcześniejszych etapach postępowania, ale nie odnosił się do ich treści.

Na rozprawie w dniu 24 kwietnia 2019 r. (prowadzonej od początku wobec zmiany składu sądu k. 1454v) oskarżony także nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Podtrzymał swoje dotychczasowe wyjaśnienia. Podał, iż nie był sprawcą ani inicjatorem zdarzenia, przyznał się do oddania strzałów i ponownie odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania sądu oraz stron.

Sąd obdarzył walorem wiarygodności wyjaśnienia oskarżonego w zakresie, w jakim opisał przyczynę znalezienia się wraz z synem na miejscu zdarzenia w dniu 10 lipca 2013 oraz początek spotkania z R. J. i osobami mu towarzyszących. Wyjaśnienia oskarżonego są w tym zakresie spójne, logiczne i konsekwentne. Korespondują także z zeznaniami jego syna K. R.. Nie budzą wątpliwości Sądu również te wyjaśnienia oskarżonego, w których wskazuje on jako osobę atakującą R. J. niereagującego na jakiekolwiek ostrzeżenia, w tym o możliwości użycia broni. Okoliczności te potwierdza nie tylko przychylny oskarżonemu syn, ale również osoby występujące po stronie R. J. tj. świadkowie B. S. (która wskazała, że to R. J. zaczepił jako pierwszy jednego z mężczyzn) i P. W. (która opisała agresywne zachowanie R. J. w stosunku do K. i W. R.). Na aprobatę zasługiwały także wyjaśnienia oskarżonego odnośnie faktu użycia broni i oddania strzałów, w tym części w pozycji stojącej, a części w pozycji leżącej na ziemi, podczas szarpania się z atakującym go oskarżycielem posiłkowym. W tym zakresie także wyjaśnienia oskarżonego zbieżne są z zeznaniami pozostałych uczestników przedmiotowego zdarzenia, postronnych świadków, protokołami oględzin miejsca oraz protokołami oględzin osób i dokumentacją medyczną.

W szczególności podstawą ustaleń faktycznych dokonanych przez Sąd były wyjaśnienia oskarżonego składane na początkowym etapie postępowania tj. w postępowaniu przygotowawczym. Oskarżony po raz pierwszy wyjaśniał w dniu 12 lipca 2013r, a więc w bardzo krótkim czasie po zdarzeniu, kiedy jego pamięć była najświeższa i nie obarczona jeszcze znajomością jakiegokolwiek materiału dowodowego zgromadzonego w toku postępowania. Oskarżony zrelacjonował wówczas przebieg zdarzenia. Był on jednak pozbawiony istotnych szczegółów, jak chociażby dokładnego, precyzyjnego opisu chwytu, który R. J. zastosował wobec oskarżonego oraz pozycji na ziemi, w której oskarżony znajdował się oddając strzały. W. R. nie został dopytany o to przez przesłuchującego go prokuratora, co się okazało brzemienne dla dalszego toku postępowania, albowiem oskarżony w tym względzie na dalszym etapie postępowania uzupełniał i częściowo zmieniał swoje wyjaśnienia. W swoich pierwszych wyjaśnieniach oskarżony podał jednak kilka istotnych kwestii wskazując na prawą wolną rękę, w której trzymał broń skierowaną ku górze podczas, gdy już znajdował się na ziemi. Po drugie wyjaśniał, iż leżąc na ziemi i będąc duszonym przez R. J. wielokrotnie uderzał go kolbą pistoletu w głowę. Po trzecie wreszcie podniósł, że mając w zasięgu jego korpus strzelał tylko i wyłącznie w górę. Sąd dał wiarę powyższym wyjaśnieniom. Są one logiczne i spójne. Oskarżony składał je spontanicznie, w krótkim czasie po zatrzymaniu, aczkolwiek jak to już wskazane wyżej wyjaśnienia te są pozbawione precyzji, na co niewątpliwie miał wpływ sposób przesłuchania oskarżonego, który, jak wynika z protokołu, nie odmówił odpowiedzi na pytania i nic nie stało na przeszkodzie dopytaniu oskarżonego o szczegóły.

Kolejne wyjaśnienia w postępowaniu przygotowawczym oskarżony złożył w dniu 4 października 2013r., a więc niespełna trzy miesiące od zdarzenia. Zbieżnie z poprzednimi wyjaśnieniami opisał przebieg zajścia, a więc to, w jaki sposób się ono rozpoczęło i agresywny atak na niego ze strony R. J.. W tym zakresie wyjaśnienia oskarżonego należało ocenić jako logiczne, spójne i konsekwentne. Oskarżony w tych kolejnych wyjaśnieniach doprecyzował pewne okoliczności, w szczególności te dotyczące jego pozycji leżącej wskazując, że po przewróceniu znalazł się twarzą do ziemi, a napastnik założył mu chwyt zwany krawatem polegający na naciśnięciu przedramionami na przód i tył szyi. Wskazał nadto, że prawą zgiętą ręką oddawał strzały w powietrze. Podtrzymał wyjaśnienia o kilkukrotnym uderzaniu napastnika rękojeścią pistoletu w głowę, co nie odnosiło żadnego skutku. Spójnie również z poprzednimi wyjaśnieniami wskazał, w jaki sposób całe zdarzenie się zakończyło.

Podczas rozprawy w dniu 13 października 2014r. oskarżony obszernie opisał przebieg zdarzenia podtrzymując wersję, że znajdował się twarzą do ziemi przewrócony przez oskarżyciela posiłkowego, który dusił go i próbował wyszarpać mu broń. Oskarżony podał, że w tym czasie miał twarz i głowę przyciskaną do ziemi, a J. leżał na nim. Wskazał, że gdy leżał i był duszony przez pokrzywdzonego oddał kolejne dwa lub trzy strzały w górę, a nadto, że miał zgiętą w łokciu prawą rękę, w której trzymał broń lufą skierowaną ku górze.

Oskarżony podczas eksperymentu procesowego, na samym jego początku, podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia, że w czasie oddawania strzałów w pozycji leżącej znajdował się twarzą do ziemi i potwierdził ułożenie, które według odczytanych jego wyjaśnień zajęli pozoranci. W chwili zaś, gdy opiniujący po wyjaśnieniach oskarżonego, biegły z zakresu balistyki wykluczył, aby w czasie zdarzenia oskarżony leżał twarzą zwróconą do ziemi i uznał, że taka pozycja jest mało prawdopodobna dla postrzału pokrzywdzonego w klatkę piersiową, oskarżony wskazał, że przedstawił jedynie wycinek tego, co się działo, gdy leżeli na ziemi. Obaj się szarpali. Aby uwzględnić podawane przez oskarżonego okoliczności trzymania ręki z bronią do góry i oddawania strzałów, z których jeden mógłby trafić w klatkę piersiową R. J., biegły polecił pozorantom położenie się w odpowiedni sposób, przy czym oskarżony na swoim prawym boku. Według biegłego A. Z. (1) nadal ta pozycja nie umożliwiała spowodowania rany klatki piersiowej, której doznał pokrzywdzony. Wówczas oskarżony po raz kolejny uzupełnił swoje wyjaśnienia wskazując, że zdarzenie miało przebieg dynamiczny i strzał nie musiał być w tej sytuacji skierowany prosto w górę, a nadto, że on sam w tej dynamicznej sytuacji próbował zmienić pozycję albo oderwał boczną część twarzy w górę, ale nie na tyle, aby coś widzieć. Dodał, że próbował przekręcić się na prawy bok. Po kolejnym ułożeniu pozorantów oskarżony zajął stanowisko, iż przez cały czas nie miał twarzy zwróconej na jeden bok, a próbując się wyzwolić mógł zająć każdą inną pozycję, czyli mógł mieć twarz skierowaną wprost do ziemi. Po kolejnym opiniowaniu przez biegłych, którzy wykluczali pewne proponowane przez oskarżonego ułożenia, oskarżony po raz kolejny dostosowywał treść swoich wyjaśnień do wniosków opinii biegłych. W ocenie Sądu wyjaśnienia oskarżonego, odnośnie przewrócenia go przez oskarżonego twarzą do ziemi i w takiej pozycji oddawanie strzałów, w świetle opinii biegłych z zakresu medycyny i balistyki, ale także pierwotnych zeznań K. R., które korelowały z depozycjami M. W. są niewiarygodne. Wyjaśnienia oskarżonego, który początkowo konsekwentnie twierdził o przyciskaniu go twarzą do ziemi przez pokrzywdzonego, nie sygnalizując istotnej zmiany pozycji w trakcie szarpaniny ewaluowały wraz z wykluczaniem przez biegłych kolejnych podawanych przez oskarżonego odnośnie swojej pozycji wersji. Podnieść należy, że w swojej opinii biegli wskazywali, że najbardziej naturalną pozycją do oddania strzału, jaki ranił R. J. była pozycja na wznak, którą dodatkowo uprawdopodobniają podawane przez oskarżonego okoliczności uderzania kolbą pistoletu w głowę pokrzywdzonego, jak również wyjaśnienia o posiadaniu w zasięgu korpusu napastnika. W uzupełniającej opinii biegli uznali jednak za prawdopodobną pozycję zmienną pośrednią pomiędzy ,,na prawym boku” a na ,,plecach” nie znajdując jednak uzasadnienia dla forsowanej przez oskarżonego pozycji twarzą do ziemi. To ostatnie ułożenie (czyli twarzą do ziemi) zdają się wykluczać również dowody z opinii biegłego z zakresu genetyki obrazujące ślady biologiczne pozostawione na ubraniu oskarżonego. Mianowicie w opinii tej wskazano, że miejsce zabrudzeń krwią pokrzywdzonego znajduje się na przedniej powierzchni nogawki lewej, kilka centymetrów od szwu bocznego oraz tylnej powierzchni 9 cm od szwu bocznego lewego. Choć jak wskazują biegli z zakresu medycyny i balistyki nie można jednoznacznie wykluczyć, iż ślady te nie powstały już w trakcie przewracania oskarżonego na ziemię, to gdyby zostały naniesione w trakcie szarpaniny w parterze przemawiałyby za ułożeniem osób twarzą do siebie a nie za pozycją oskarżonego twarzą do ziemi. Wreszcie zauważyć należy, że ułożenie oskarżonego na plecach wynika z osobowych źródeł dowodowych w postaci pierwszych zeznań K. R. złożonych bezpośrednio po zdarzeniu oraz zeznań M. W., do których oceny Sąd odniesie się w dalszej części uzasadnienia.

W ocenie Sądu oskarżony wyjaśniał o swojej pozycji w trakcie szarpania z R. J. realizując przysługujące mu prawo do obrony i przyjmując wersję najbardziej dla siebie korzystną. Nie mniej nie można odmówić wiarygodności wyjaśnieniom oskarżonego, który wskazywał na dużą dynamikę zdarzenia i zaprzeczył statyczności swojej pozycji oraz podkreślał ograniczoną widoczność. Znajduje to potwierdzenie w opinii biegłych z zakresu medycyny i balistyki, którzy wskazali, że gdyby oskarżony leżał przez cały czas na wznak i oddawał strzały, to warunki i widoczność jaka tam była oznaczałyby, że musiał widzieć swego syna. Biegli wskazali, że biorąc pod uwagę długość łokcia i broni oraz tego, że syn był pochylony i stosunkowo niewysokiego wzrostu, przy takiej widoczności musiałby widzieć swojego syna. W ocenie biegłych fakt postrzelenia syna prowadzi do konstatacji, że widoczność musiała być ograniczona.

Podczas ponownie prowadzonego postępowania oskarżony podtrzymał swoje wyjaśnienia, nie chciał odpowiadać jednak na pytania sądu i prokuratora, co uniemożliwiło doprecyzowanie i wyjaśnienie częściowej zmiany wyjaśnień przez oskarżonego. W tym miejscu jednak należy podkreślić, że prawem oskarżonego jest odmowa składania wyjaśnień na każdym etapie postępowania i z tego powodu nie można wywodzić negatywnych konsekwencji dla oskarżonego.

Nie mniej zauważyć trzeba, że wyjaśnienia oskarżonego co do zasady były spójne na każdym etapie postępowania. Nie może umknąć uwadze fakt, że zdarzenie, które jest przedmiotem sprawy miało przebieg dynamiczny. Obaj z oskarżycielem posiłkowym nie pozostawali w pozycjach statycznych, albowiem oskarżony próbował się wyswobodzić z ataku R. J. i nie dopuścić do odebrania sobie broni, a oskarżyciel posiłkowy atakował i dążył do przejęcia pistoletu. Wersja ta znajduje również potwierdzenie w opinii biegłych A. Z. (1) i C. D.. Ponadto, dokumenty w postaci lekarskich zaświadczeń wydanych na podstawie badań oskarżonego w szpitalu na B. oraz wspólna opinia biegłych potwierdziły wersję oskarżonego, iż był duszony rękami za szyję przez napastnika oraz rzucony na ziemię. Zgodnie z uzupełniającą opinią biegłych, uwzględniając dynamikę zdarzenia oraz przebieg kanału postrzałowego klatki piersiowej R. J., minimalną odległość strzału, długość broni, usytuowanie na lewej nogawce spodni strzelającego krwi pokrzywdzonego, wydaje się dość prawdopodobne, że w momencie strzału, który zranił pokrzywdzonego w klatkę piersiową W. R. leżał na podłożu w pozycji zmiennej pośredniej między „na prawym boku” a „na plecach” i miał częściowo ograniczoną widoczność. R. J. leżał na nim ukośnie w ten sposób, że przyciskał go górą tułowia, a nogi miał ułożone obok niego z jego prawej strony, przy ułożeniu na plecach. Ta wersja przebiegu zdarzenia potwierdziła również wyjaśnienia oskarżonego, gdyż w takich okolicznościach technicznie możliwe byłoby także podduszenie leżącego W. R. poprzez nacisk przedramienia na szyję, a drugą ręką chwytanie za rękę z bronią.

Przebieg zdarzenia był bardzo dynamiczny. Nie ulega wątpliwości, iż oskarżony odczuwał lęk przed napastnikiem oraz jego współtowarzyszami, uzasadniona jest zatem towarzysząca mu obawa o życie swoje i syna, który równolegle uczestniczył w bójce z M. W. oraz P. W.. Ponadto, oskarżony obawiał się utraty broni, co mogłoby skutkować zadaniem obrażeń jemu lub synowi. Sąd nie miał wątpliwości, że zachowanie oskarżonego było jak najbardziej prawidłowe i naturalne w zaistniałej sytuacji. Oskarżony podczas przesłuchania konsekwentnie tłumaczył, iż nie miał zamiaru skrzywdzić kogokolwiek, używając broni, miał na celu odstraszenie napierającego napastnika oraz wezwanie pomocy, która nie nadchodziła. Sąd dał wiarę powyższym twierdzeniom oskarżonego z uwagi na fakt, że nie celował z broni do żadnej osoby na co wskazują także pozostali, poza pokrzywdzonym, uczestnicy tego zdarzenia podając, iż oskarżony oddawał strzały ostrzegawcze w górę. Zarówno oskarżony jak i pokrzywdzony nie byli w stanie dokładnie wskazać okoliczności, w wyniku których został postrzelony R. J., przy czym wersję postrzału w klatkę piersiową przedstawioną przez pokrzywdzonego biegli uznali za nieprawdopodobną, w przeciwieństwie do relacji oskarżonego o oddaniu strzałów w pozycji leżącej. Sąd obdarzył walorem wiarygodności także wyjaśnienia oskarżonego co do okoliczności odejścia przez pokrzywdzonego z miejsca zdarzenia. Wyjaśnienia te znalazły potwierdzenie w treści zeznań M. W.. Biegły lekarz A. Z. (1), wskazał, iż nagłe odejście przez pokrzywdzonego z miejsca zdarzenia wywołane było najprawdopodobniej skutkami, które zaczął odczuwać na skutek postrzału w klatkę piersiową. Oskarżony podał, iż nie widział, aby pokrzywdzony miał jakieś obrażenia, pomimo, iż jak sam mówił, zdjął koszulkę. Relację podaną przez oskarżonego uwiarygodnił biegły A. Z. (1), który zaopiniował, iż przy tym rodzaju obrażeń R. J. krwawił do wnętrza ciała.

Świadek K. R. podczas pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego (k.96-97) przyznał się do udziału w bójce. Zbieżnie z wyjaśnieniami swojego ojca podał okoliczności, w jakich doszło do konfliktu. K. R. zaprzeczył jednak, aby przed uderzeniem przez R. J. była między nimi rozmowa i w tym zakresie jego relacja nie zasługuje na wiarę. Z wyjaśnień bowiem samego oskarżonego, ale także zeznań pokrzywdzonego, P. W. i M. W. wynika, że przedmiotem rozmowy były jakieś wzajemne rozliczenia za części do motoroweru posiadanego przez K. R.. Pośrednio znajduje to potwierdzenie również w zeznaniach funkcjonariusza Policji S. G., który podał, że zatrzymana na miejscu zdarzenia P. W. ( a więc w chwili, kiedy nie miała ona możliwości uzgodnienia jakiejkolwiek wersji z pozostałymi członkami zajścia) wskazała, że ,,doszło do kłótni o jakiś motor.” W pozostałym zakresie K. R. w sposób spójny i logiczny opisuje podczas swoich wyjaśnień przebieg zdarzenia, a w głównej mierze swoją rolę i podejmowane przez siebie czynności. W ocenie Sądu skupienie się głównie na swojej osobie oraz osobach, które go bezpośrednio atakowały jest w pełni logiczne. Wobec dynamiki zdarzenia, zaangażowania w bójkę z M. W. i P. W., ograniczonej widoczności z uwagi na porę dnia, K. R. nie miał możliwości pełnej obserwacji tego, co się dzieje i wiernego odzwierciedlania roli oraz pozycji każdej osoby.

Podczas kolejnego przesłuchania dnia 4 października 2013 r. (k.148-149) świadek odmówił składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonego.

Dnia 17 lutego 2015 r. K. R. złożył zeznania przed sądem (k.600-606). Kolejne zeznania w postępowaniu jurysdykcyjnym świadek składał podczas prowadzonego eksperymentu procesowego w dniu 15.09.2016r. Po raz ostatni zaś zeznawał na rozprawie w dniu 3 lipca 2018r. przy ponownym rozpoznaniu sprawy. Sąd co do zasady dał wiarę zeznaniom tego świadka, gdyż opisany przez niego przebieg zdarzenia jest zbieżny z wyjaśnieniami oskarżonego, a także częściowo zeznaniami M. W., P. W. i B. S., a odnośnie doznanego przez świadka postrzału znajduje potwierdzenie w opinii biegłych z zakresu medycyny oraz balistyki. Jak to już zostało zaznaczone wyżej, przy ocenie zeznań świadka, należało wziąć pod uwagę po pierwsze jego aktywne zaangażowanie w całe zdarzenie, które uniemożliwiało mu dokładną obserwację roli każdej z osób, a nadto porę dnia i stres, jaki wiązał się z tą sytuacją. Wątpliwości Sądu budzą natomiast złożone na dalszym etapie postępowania zeznania świadka w zakresie opisywanej przez niego pozycji, w jakiej miał znajdować się W. R. po przewróceniu na ziemię. W swoich pierwszych zeznaniach K. R. opisał, że oskarżony leżał na plecach, a R. J. dusił W. R. za gardło. W kolejnych zeznaniach świadek w sposób nieudolny próbował się z tej wersji wycofać tłumacząc to użyciem terminologii sportowej, w której pojęcie „na plecach” oznacza coś innego niż w języku potocznym, a także próbując tłumaczyć w jaki sposób rozumie pojęcie ,,dusić za gardło”. Zauważyć także należy, że zeznając początkowo spontanicznie w dniu 3 lipca 2018r., a więc po prawie 5 latach od zdarzenia świadek powoływał się na niepamięć odnośnie szczegółów zdarzenia, ale po odczytaniu mu wcześniejszych zeznań z postępowania przygotowawczego odnośnie ułożenia ojca na plecach stanowczo oświadczył, że chce tę kwestię sprostować ponownie tłumacząc, że inaczej rozumie pojęcie ,,leżeć na plecach”. Świadek uczynił tak mając świadomość, że jest to sporny i istotny element dla sprawy. W ocenie Sądu zeznania tej treści świadek złożył, aby wesprzeć wersję oskarżonego, który początkowo nie oznaczył wyraźnie swojej pozycji, a później konsekwentnie forsował pozycję twarzą do ziemi. Sąd poprzez bezpośredni kontakt ze świadkiem miał możliwość dostrzec, że jest on bardzo wrażliwą, nieco nawet zagubioną osobą, pozostającą pod dużym wpływem swojego ojca. Stąd w ocenie sądu karkołomne tłumaczenia świadka odnośnie ułożenia ojca na ziemi miało na celu wsparcie postawy prezentowanej przez oskarżonego.

Sąd jedynie częściowo obdarzył wiarą zeznania oskarżyciela posiłkowego R. J. . Po raz pierwszy pokrzywdzony został przesłuchany dnia 7 października 2013 r. jako świadek (k.164-166). Kolejne zeznania w postępowaniu przygotowawczym złożył w dniu 18 października 2013r. (k. 169-170).

Na wiarę zasługiwały zeznania R. J., w których zbieżnie ze świadkami B. S., P. i M. W. opisał przebieg ich spotkania w jego mieszkaniu, podczas którego spożywali alkohol oraz wspólne wyjście, w celu odprowadzenia B. S. i M. W.. Na wiarę zasługiwały również zeznania świadka, w których podaje on zarzewie konfliktu, a mianowicie kwestię nierozliczonych części do motoroweru K. R.. Zeznania te korelują zarówno z wyjaśnieniami oskarżonego, jak i zeznaniami P. W., a pośrednio świadka S. G. funkcjonariusza Policji, który wiedzę w tym zakresie powziął od P. W. tuż po przybyciu na interwencję na ul. (...) w dniu 10 lipca 2013r. Brak natomiast podstaw do uznania wiarygodności wersji R. J., w której wskazuje on, że, został zaczepiony przez W. i K. R., a jego działanie wobec W. R. było jedynie reakcją obronną, celem uniemożliwienia oskarżonemu celowania pistoletem w oskarżyciela posiłkowego i towarzyszące mu osób.

Zeznania świadka w tym zakresie są sprzeczne nie tylko z wyjaśnieniami oskarżonego i zeznaniami jego syna, ale również zeznaniami B. S. i wyjaśnieniami P. W.. P. W. wyjaśniła, że to R. J. wykazał się agresją wobec W. R., który w żaden sposób nie prowokował pokrzywdzonego i zachowywał się spokojnie. Zeznania R. J. stoją również w opozycji do relacji M. W., który wskazał, że zainterweniował wówczas, gdy trwała już szarpanina pomiędzy R. J. a nieznanymi mu mężczyznami.

Nie można uznać również za prawdziwe zeznań, które traktują o momencie oddania strzału raniącego R. J. w klatkę piersiową. Zeznaniom, w których R. J. wskazuje na oddanie strzału, gdy znajdował się w pozycji stojącej przeczą nie tylko osobowe źródła dowodowe, ale również opinia biegłych z zakresu medycyny i balistyki, która wyklucza oddanie strzału w klatkę piersiową do stojącego pokrzywdzonego. Nie można dać wiary również tym zeznaniom, w których pokrzywdzony wskazuje na szarpaninę z oskarżonym już po zdjęciu koszulki i otrzymanie postrzału właśnie w tym momencie. Wersji tej oponują dowody z wyjaśnień oskarżonego, ale także zeznań postronnych świadków, jak choćby D. M., a przede wszystkim przywołany wyżej dowód z opinii biegłych, który wykluczył otrzymanie przez pokrzywdzonego postrzału, w czasie, gdy on jak i oskarżony pozostawali w pozycji stojącej. Wskazać należy, że R. J. w swoich zeznaniach wielokrotnie powołuje się na niepamięć, co może być uzasadnione faktem pozostawania w wysokim stopniu nietrzeźwości, które niewątpliwie mogło mieć wpływ na sposób spostrzegania i zapamiętywania zdarzeń przez oskarżyciela posiłkowego. Nie mniej, w ocenie sądu, prezentując taką wersję oskarżyciel posiłkowy niewątpliwe dąży do wyeliminowania swojej roli w całym zdarzeniu jako napastnika i osoby, która wykazując agresję i przewagę fizyczną przewróciła oskarżonego na ziemię.

Sąd dostrzegł również niekonsekwencję w zeznaniach pokrzywdzonego początkowo twierdził on, że to W. i K. R. zaczepili jego i osoby mu współtowarzyszące. Dopiero w postępowaniu przed sądem rozprawie w dniu 14 stycznia 2015 r. R. J. znając już zapewne wersję przedstawioną nie tylko przez oskarżonego i jego syna, ale także P. W. zmienił przedstawiony wariant przyznając, że to on podszedł do oskarżonego zaprzeczając jednak konsekwentnie, aby wykazywał wobec W. R. jakąkolwiek agresję.

Zeznania, które składał R. J. na poszczególnych etapach postępowania, czy w swojej własnej sprawie są niespójne, przedstawiał on odmienne wersje wydarzeń. Pytany o przyczyny rozbieżności nie potrafił ich w logiczny sposób wyjaśnić, zasłaniając się niepamięcią, której miał doznać na skutek zaistniałego zdarzenia. Pokrzywdzony na początkowym etapie postępowania składał zeznania opisując zachowania poszczególnych osób, na etapie postępowania sądowego zeznawał odmiennie, podawał inne okoliczności, wskazał, że ktoś inny był inicjatorem szarpaniny, dopiero na pytania sądu wskazał na swoje problemy z pamięcią, na które wcześniej się nie skarżył. Nasuwa się wniosek, że zachowanie pokrzywdzonego jest przyjętą przez niego linii obrony, albowiem występował on również jako podejrzany, a następnie oskarżony o udział w bójce. Wątpliwości co do wiarygodności zeznań świadka wzbudza chociażby fakt, że już na etapie postępowania sądowego, pokrzywdzony obarczał wywołaniem konfliktu inne osoby jak np. M. W.. Ponadto, opis zdarzenia przedstawiony przez pokrzywdzonego stoi w opozycji do zeznań pozostałych uczestników, podana wersja przebiegu zdarzenia została także podważona przez biegłych z zakresu balistyki i broni oraz medycyny sądowej. Zastrzeżenia sądu budzi także umniejszanie przez pokrzywdzonego swojego udziału w całym zdarzeniu, podczas gdy z zeznań pozostałych świadków, czy wyjaśnień oskarżonego wynika, że to R. J. był inicjatorem całego zdarzenia. Jego zeznania były, jak już wcześniej wskazano, zmienne, niespójne, momentami nielogiczne, wówczas w odpowiedzi na zadawane pytania pokrzywdzony zasłaniał się niepamięcią. Nie potrafił wprost opisać swojego udziału w zdarzeniu, mówił tylko, że mogło być tak, gdyż tego nie wyklucza. B. S. zarzucił kłamstwo, twierdząc, iż brała udział w całym zdarzeniu podczas, gdy żaden inny świadek okoliczności tych nie potwierdza.

Naocznym świadkiem zdarzenia był także M. W. , któremu przedstawiono jednocześnie zarzut udziału w bójce i przesłuchano w dniu 12 lipca 2013r. w charakterze podejrzanego (k. 81-83). Następnie M. W. był przesłuchiwany jeszcze w postępowaniu przygotowawczym i w trakcie rozpraw. Sąd jedynie częściowo dał wiarę wyjaśnieniom i zeznaniom świadka M. W. co do przebiegu zdarzenia, a mianowicie odnośnie daty, miejsca i osób, które brały w nim udział oraz faktu, iż doszło do szarpaniny pomiędzy R. J. a K. i W. R. podczas, której oskarżony oddał strzały z broni palnej. Budzą jednak wątpliwości Sądu częściowo zeznania świadka odnośnie przebiegu zdarzenia i roli jego samego podczas całego zajścia. Świadek już podczas pierwszych wyjaśnień w dużej mierze zasłaniał się niepamięcią i brakiem możliwości szczegółowego odtworzenia przebiegu zdarzenia oraz roli poszczególnych osób z uwagi na to, że znajdował się wówczas w stanie nietrzeźwości. W widoczny sposób świadek unika wskazania zarówno genezy zwady między R. J. a W. i K. R., jak również marginalizuje swoją rolę chcąc z pewnością wpłynąć pozytywnie na swój status podejrzanego. Podobną postawę zajmuje w dalszym toku postępowania, będąc już przesłuchiwany jako świadek. M. W. zasłaniał się niepamięcią, nie chciał wprost wypowiadać się na temat tego, kto z kim się szarpał lub uderzył. Sąd zwrócił również uwagę na fakt, iż w swoich zeznaniach M. W. pominął udział swojej siostry P.. Jak wynika z zeznań mieszkańców bloku oraz oskarżonego a także jego syna, P. W. brała czynny udział w zdarzeniu. Wątpliwości budzi zachowanie świadka na rozprawie głównej, kiedy to zeznawał inaczej niż poprzednio, zwłaszcza, że świadek wskazał jakoby poprzednie wyjaśnienia były jedynie jego wyobrażeniem o przebiegu zdarzenia. Świadek nie potrafił w logiczny sposób wytłumaczyć rozbieżności, zasłaniając się obawą o konkubinę i syna. Ponadto, brak jest dowodów, by M. W. doznał w trakcie zdarzenia urazu głowy skutkującego utratą przez niego świadomości (na który powoływał się dopiero w trakcie przesłuchania przed Sądem). Tuż po interwencji nie zgłaszał próśb udzielenia mu pomocy lekarskiej i nie podawał żadnych dolegliwości.

Kolejnym świadkiem, biorącym udział w zdarzeniu była P. W. , przesłuchiwana w charakterze podejrzanej (k.84-85). Podczas przesłuchania w dniu 12 lipca 2013r. przyznała się ona do udziału w bójce. Sąd dał wiarę relacji P. W. odnośnie okoliczności i przebiegu spotkania jej i R. J. z M. W. oraz B. S., a następnie wspólnego opuszczenia mieszkania, by odprowadzić tę ostatnią dwójkę do ich domu. Jest ona logiczna i spójna z zeznaniami pozostałych osób uczestniczących w spotkaniu. Jako wiarygodne Sąd ocenił również wyjaśnienia P. W., w których wskazała, że inicjatorem ataku na W. R. był R. J.. To jej konkubent uderzył i przewrócił oskarżonego oraz zachowywał się agresywnie. Wyjaśnienia świadka w tym zakresie są logiczne i spójne z wyjaśnieniami oskarżonego i zeznaniami jego syna. Wskazać należy, że jako konkubina oskarżyciela posiłkowego nie miała ona żadnej motywacji do składania zeznań tej treści, a wręcz przeciwnie, co tym bardziej utwierdza sąd w szczerości opisywanej przez nią genezy zdarzenia. Sąd jako wiarygodne ocenił również wyjaśnienia P. W., w których podała ona, iż doszło do szarpaniny pomiędzy K. R. a jej bratem. Opisując zdarzenie wskazywała ona, że wszystko działo się dynamicznie, a nadto znajdowała się pod wpływem alkoholu, więc nie była w stanie wszystkiego z dokładnością odtworzyć. Zauważalne było, że P. W. ma problemy z umiejscowieniem sekwencji zdarzeń, odtworzeniem pozycji i roli poszczególnych osób w czasie, gdy padały strzały. Widoczne jest jednak także, że podobnie jak jej brat, próbuje ona umniejszać swoją rolę w całym zdarzeniu wskazując, że sprowadzała się ona jedynie do próby odciągnięcia K. R. od jej brata. Nadto podała, że oddaliła się z miejsca zdarzenia ze swoim bratem w trakcie, kiedy R. J. szarpał się jeszcze z oskarżonym. Relacja świadka w tym zakresie nie zasługuje na wiarę. Jest ona sprzeczna nie tylko z wyjaśnieniami oskarżonego i zeznaniami K. R., ale także wersją M. W. oraz postronnych świadków obserwujących zdarzenie z okna swoich domów. Zarówno oskarżony, jak i K. R. wskazywali na aktywną postawę P. W., która atakowała wraz z bratem K. R. i dopingowała R. J., gdy ten podniósł się z ziemi i nie zamierzał wycofać się z napaści na W. R.. Znajduje to w pełni potwierdzenie w zeznaniach postronnego świadka J. J. (1) , który częściowo zdarzenie obserwował z okien swojego mieszkania usytuowanego przy ul. (...). Świadek wskazał, że stojąca w grupce dwóch mężczyzn kobieta machała w kierunku mężczyzny z bronią jakimś materiałem (bluzą czy czymś podobnym) i było widać agresję z jej strony, jak i ze strony jej współtowarzyszy, którzy, jak wskazał świadek, ,,chcieli dojść” do znajdujących się po przeciwnej stronie młodego i starszego mężczyzny. Sąd w pełni uznał za wiarygodne zeznania świadka J. J. (1), albowiem jako osoba niezaangażowana po żadnej ze stron, przypadkowy obserwator, nie miał żadnego motywu, aby zeznawać niezgodnie z prawdą. Z relacji świadka, w kontekście ustalonego stanu faktycznego wynika, że był on sprawozdawcą końcowej fazy zajścia pomiędzy oskarżonym i jego synem a R. J. i jego towarzyszami.

Wracając do zeznań P. W. wskazać należy na ich niekonsekwencję na dalszym etapie postępowania. Podczas kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym P. W. znając już wersję podawaną przez swojego konkubenta próbowała się wycofać z wcześniejszego stanowiska. Pytana o rozbieżności w swoich zeznaniach tłumaczyła je tym, że została zmuszona przez Policję groźbami pobicia do zeznawania na niekorzyść R. J. i wymyśliła wersję zdarzenia.

Sąd nie dał wiary powyższym depozycjom P. W.. Przede wszystkim z uwagi na fakt, że na kolejnych etapach postępowania świadek zmieniała wersję wydarzeń. O ile po raz pierwszy złożone wyjaśnienia pokrywały się w części z zeznaniami innych uczestników tego zdarzenia, to następnie podawała kolejną wersję zdarzeń, przy czym nieprzekonująco argumentowała zmianę składanych wyjaśnień. Sąd zwrócił uwagę na fakt, iż P. W. miała na celu umniejszenie swojej roli w całym zdarzeniu, a także osób jej bliskich czyli brata M. W. i konkubenta R. J.. Sąd nie dał wiary tłumaczeniom P. W. jakoby została zastraszona podczas składania wyjaśnień. Należy zwrócić uwagę, że początkowo świadek wskazywała, iż została zmuszona do złożenia obciążających pokrzywdzonego zeznań, które zostały przez nią wymyślone, następnie stwierdziła, że nie została do nich zmuszona jednakże obawiała się policjantów przeprowadzających przesłuchanie. Wersja przedstawiona przez świadka była przede wszystkim niespójna, nielogiczna oraz nie pokrywała się z zebranym materiałem dowodowym, dlatego też zdaniem sądu nie zasługuje na uznanie za wiarygodną. Wskazać należy również, że dopiero kilka miesięcy później, znając już wersje innych uczestników postępowania, P. W. powoływała się na niewłaściwe zachowanie policjantów podczas przesłuchania, a przecież gdyby istotnie osoby postronne wpływały na treść jej depozycji w sposób bezprawny miała możliwość zasygnalizowania tej kwestii już przed przesłuchującym ją wówczas w dniu 12 lipca 2013r. prokuratorem bądź w zareagowania, w krótkim czasie po przesłuchaniu zawiadamiając o nadużyciach organy ścigania.

Świadek B. S., konkubina M. W. została przesłuchana dnia 11 lipca 2013 r. (k.42-43), a następnie 19 listopada 2014 r. (k.414-418). Sąd częściowo obdarzył walorem wiarygodności zeznania świadka B. S.. Szczegółowo i zbieżnie z zeznaniami P. W., M. W. oraz R. J. opisała ona przebieg wieczornego spotkania, na którym spożywano alkohol oraz wspólnego wyjścia wszystkich osób z mieszkania po spotkaniu. Natomiast zeznania świadka odnośnie zajścia na ulicy (...) są już pozbawione szczegółowości. Niewątpliwie na postrzeganie świadka miało wpływ to, że musiała się ona zająć przestraszonym i płaczącym małoletnim synem, z którym jak najszybciej chciała oddalić się z miejsca zdarzenia. Nie mniej B. S. szczątkowo opisuje chronologię zdarzeń umniejszając przy tym rolę swojego konkubenta M. W. w zajściu i sprowadzając ją do łagodzenia konfliktu, który miał zaistnieć między R. J. i nieznaną jej osobą. Należy zwrócić także uwagę na fakt, iż w swoich zeznaniach B. S. pominęła udział P. W., która aktywnie uczestniczyła w zdarzeniu. Zdaniem sądu miał na to wpływ fakt, iż P. W. jest siostrą jej konkubenta M. W. i tym samym osobą bliską dla świadka. Celem złożenia zeznań tej treści niewątpliwie była chęć ochronienia P. W. przed karnoprawnymi konsekwencjami.

Sąd obdarzył walorem wiarygodności zeznania świadków- lekarzy Szpitala (...) B. Z. oraz W. D. , w którym przeprowadzono operację a następnie podjęto leczenie pokrzywdzonego.

B. Z. początkowo nie przypominał sobie osoby R. J. z uwagi na mnogość przypadków, z którymi ma do czynienia na co dzień, jednakże po okazaniu świadkowi historii choroby, przypomniał sobie, iż brał udział w zabiegu operacyjnym R. J.. Z uwagi na fakt, iż w dokumentacji przesłanej przez szpital nie było protokołu z operacji pokrzywdzonego świadek nie był w stanie wskazać jak wyglądały rany postrzałowe, czy były czyszczone, jakiego były kształtu. Świadek podał, że pacjent trafił na oddział intensywnej terapii w stanie ciężkim, bez ciśnienia, zagrażający życiu, co najprawdopodobniej było spowodowane utratą krwi. Z kolei świadek W. D. w swoich zeznaniach podał podobne okoliczności, co świadek B. Z.. Brał udział w operacji R. J., po podaniu informacji przez sąd skojarzył zdarzenie. Również nie wskazał wyglądu ran postrzałowych, których opis powinien według świadka znajdować się dokumentacji sporządzonej przy przyjmowaniu pacjenta do szpitala. Po okazaniu przez sąd epikryzy ze szpitalnego oddziału ratunkowego oraz opisu badania z oddziału chirurgicznego świadek podał, że z opisu wynika, iż stan pacjenta był średnio ciężki, ze spadkami ciśnienia co skutkowało zakwalifikowaniem go w trybie pilnym do leczenia operacyjnego.

Przesłuchiwani lekarze nie mieli związku z żadną ze stron postępowania, wiedzę o zdarzeniu powzięli w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności, które mogłyby wpłynąć na podważenie wiarygodności ich zeznań.

W toku postępowania zostali przesłuchani także mieszkańcy bloku, którzy zaalarmowani głośną wymianą zdań oraz słyszanymi strzałami zaobserwowali pewne fragmenty zdarzenia z okien swych mieszkań.

Jako wiarygodne Sąd ocenił zeznania świadka M. Z. . Świadek jest osobą postronną, zajście obserwował z okna swojego mieszkania i z uwagi na ograniczoną widoczność oraz wadę wzroku miał możliwość jedynie fragmentarycznej obserwacji. Świadek opisał to, co zapamiętał ze zdarzenia. Nie potrafił jednak podać żadnych szczegółów ani w wyglądzie osób ani ich rozpoznać. W ocenie Sądu zrelacjonowane przez świadka zachowanie dwóch szarpiących się i przemieszczających przy tym mężczyzn oraz towarzyszącej im kobiety koreluje z opisanym przez uczestników zajściem pomiędzy K. R. a M. i P. W..

Jako wiarygodne Sąd ocenił zeznania świadków mieszkańców bloków przy ul. (...), choć zeznania świadków nie zawierały zbyt wielu szczegółów, albowiem, jak wskazywali świadkowie, nie byli w stanie, z uwagi na ograniczoną widoczność, obserwować dokładnie przebiegu zdarzenia i rozpoznać osób biorących w nim udział. Oboje potwierdzili, iż w zajściu brali udział mężczyźni oraz kobieta, a podczas awantury słyszeli wystrzały z broni. Z ich relacji wynika, że byli obserwatorami końcowej fazy incydentu na osiedlu podobnie, jak świadek D. M. , którego zeznania Sąd również obdarzył wiarą. W odróżnieniu jednak od wyżej wymienionych dwóch świadków D. M. o wiele precyzyjniej opisał to, co zapamiętał z tego dnia, a przede wszystkim potrafił zidentyfikować oskarżonego i jego syna, albowiem były to osoby mu znane. Z K. R. świadek chodził do szkoły. D. M. również w swoich zeznaniach wskazał, że słyszał dwa lub trzy strzały, ale w tym czasie nie wyglądał przez okno i nie widział, w jakich okolicznościach i przez kogo zostały oddane. Podczas rozprawy sądowej, świadek potwierdził, które złożył na etapie postępowania przygotowawczego, nadmieniając, iż podchodził do okna dwukrotnie, a za drugim razem widział mężczyznę trzymającego się za brzuch.

Zeznania świadka I. M. (2) nie wniosły zbyt wiele do sprawy, bowiem świadek zeznała, iż zdarzenie obserwowała z okna balkonowego, przy czym widok przysłaniały jej nieco krzaki. Z relacji świadka wynika, iż słyszała głośny jazgot i krzyk dziewczyny. Kiedy cofnęła się z powrotem do mieszkania usłyszała trzy strzały, myśląc początkowo, ze to fajerwerki, następnie zadzwoniła na policję. Z relacji świadka wynika, że grupa stała jeszcze pod blokiem, ale po przyjeździe policji nikogo już w tamtym miejscu nie było.

Odnośnie zeznań świadek I. M. (1) Sąd jedynie częściowo uznał je za wiarygodne, a mianowicie odnośnie faktu, że w nocy 10.07.2013r. na ul. (...) miało miejsce zajście między dwoma mężczyznami, a grupką składającą się z innych dwóch mężczyzn i kobiety, którzy zachowywali się głośno oraz tego, że w trakcie zajścia padały strzały. Na wiarę zasługiwało również zeznanie świadka o wezwaniu przez nią Policji na interwencję. Relacje świadka w tym zakresie korespondują z pozostałymi dowodami z osobowych jak i pisemnych źródeł dowodowych, w szczególności wyjaśnieniami oskarżonego, zeznaniami świadków i protokołem oględzin miejsca zdarzenia. Walorem wiarygodności natomiast nie można było objąć tych zeznań I. M. (1), w których opisuje ona okoliczności postrzelenia R. J.. Zeznania te są sprzeczne z całokształtem zebranego materiału dowodowego. Przede wszystkim stoją w opozycji do wyjaśnień oskarżonego, a także zeznań świadków, ponadto, taką wersję zdarzenia wykluczyła opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz broni i balistyki. Biegli wskazali, iż według opisu przedstawionego przez świadka nie mogło dojść do powstania takich kanałów przebiegu ran postrzałowych, jakie stwierdzono u pokrzywdzonego. Wskazano natomiast, że zeznania świadka mogłyby tłumaczyć powstanie postrzału uda. Zdaniem sądu na taką interpretację przebiegu zdarzenia świadka miał wpływ stres i nerwy, o których sama podczas przesłuchania wspominała, bowiem świadek nie znała uczestników zdarzenia i nie miała powodów by celowo zeznawać nieprawdę.

Walorem wiarygodności sąd obdarzył zeznania świadka S. G. , funkcjonariusza policji, który przybył na miejsce zdarzenia. Świadek zeznał to, co było mu w sprawie wiadome: częściowo poprzez własne spostrzeżenia, a częściowo zasłyszane z relacji osób, które przebywały na miejscu zdarzenia. Powyższe zeznania świadek potwierdził na rozprawie sądowej. Z uwagi na wykonywany przez świadka zawód, wielość przypadków z którymi miał do czynienia oraz upływ czasu nie zapamiętał wielu szczegółów zdarzenia. Zeznania świadka są spójne i logiczne. Świadek jest osobą postronną, na miejscu zdarzenia znalazł się w związku z wykonywanymi czynnościami służbowymi, nie był związany z żadną ze stron postępowania i brak jest podstaw do kwestionowania jego zeznań.

Jednym z najistotniejszych dowodów w sprawie była opinia sądowo-lekarska wydana w toku postępowania przez biegłego lek. med. specjalisty chirurgii ogólnej A. Z. (1) dotycząca charakteru obrażeń poniesionych w czasie zdarzenia przez pokrzywdzonego oraz K. R.. Biegły w swej opinii podał, że K. R. doznał dnia 10 lipca 2013 r. rany postrzałowej lewego ramienia, z kolei R. J. doznał obrażeń ciała w postaci rany postrzałowej klatki piersiowej po stronie prawej co skutkowało uszkodzeniem płuca, naczyń i wstrząsem krwotocznym oraz rany postrzałowej prawego uda.

Na rozprawie dnia 16 czerwca 2015 r. (k.688-693) biegły podtrzymał pisemną opinię dotyczącą obrażeń ciała R. J.. Ponadto, dodał, że rana klatki piersiowej pokrzywdzonego była raną postrzałową, przeszywającą, której wlot znajdował się na przedniej powierzchni klatki piersiowej w drugim międzyżebrzu po stronie prawej tuż przy mostku. Z kolei rana wylotowa znajdowała się w 6-7 międzyżebrzu po stronie prawej w okolicy dolnego kąta łopatki. Zeznania pokrzywdzonego, który wskazał na drobiny ziaren prochu w skórze oraz na brak rąbka oparzeniowego i wskazanie przez lekarza badającego pokrzywdzonego rany wlotowej i wylotowej pozwoliły na próbę określenia z jakiej odległości oddano strzał w kierunku pokrzywdzonego. Zdaniem biegłego, jeśli chodzi o ranę klatki piersiowej, to była to odległość 8-60 cm pomiędzy wylotem lufy a powierzchnią ciała. Z uwagi na skąpy opis rany postrzałowej uda prawego biegły nie był w stanie podać, która rana była raną wlotową, a która wylotową. Jednakże z uwagi na brak elementów charakterystycznych dla postrzału z bliskiej odległości, biegły ocenił odległość na powyżej 60 cm. Z uwagi na sprzeczności występujące w wyjaśnieniach oraz zeznaniach świadków, biegły oparł swe rozumowania na analizie charakteru rany klatki piersiowej i przebiegu jej kanału i doszedł do wniosku, iż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ustawienie osób, w którym sprawca leży na plecach trzymając broń w prawym ręku i oddaje strzał, podczas gdy klęczący lub siedzący na nim pokrzywdzony usiłuje mu wyrwać z ręki broń. Biegły brał ponad to inne warianty postrzału, jednakże wykluczył wersję, w której oskarżony stoi wraz z pokrzywdzonym twarzami do siebie, przez wzgląd na kierunek postrzału, który byłby w takiej wersji niemożliwy, nawet w sytuacji gdyby broń została pochylona ku dołowi celem jej wyrwania, na co wskazuje także różnica wzrostu (oskarżony jest 10 cm wyższy od pokrzywdzonego). Na poparcie swoich twierdzeń biegły dodał, że przy wadze jednostki broni typu M., która bez amunicji waży 600 gram, ręka trzymająca broń musiałaby być wzniesiona nienaturalnie wysoko, by wylot lufy mógł być skierowany przez pokrzywdzonego ku dołowi i w efekcie spowodować zaistniały skutek. Biegły wykluczył także oddanie strzału przez leżącego sprawcę w kierunku stóp pokrzywdzonego, ponieważ wtedy kanał rany byłby skierowany ku górze, a nie ku dołowi. Biegły odnośnie rany klatki piersiowej przyjął wartość nachylenia broni do powierzchni ciała na 30-45 stopni, jednak jak podkreślił jest to wartość szacunkowa i jego zdaniem właściwsze byłoby podanie, iż było to nachylenie pod stosunkowo ostrym kątem. Wykluczył, by rana klatki piersiowej była raną z rykoszetu, z uwagi na brak w protokole operacyjnym uszkodzeń charakterystycznych dla tego rodzaju pocisku.

Z uwagi na to, że ustalenie przebiegu zdarzania miało podstawowe znaczenie dla podjęcia prawidłowego rozstrzygnięcia w sprawie, sąd postanowił dopuścić dowód ze wspólnej opinii biegłego z zakresu broni i balistyki oraz biegłego z zakresu medycyny sądowej w celu ustalenia przebiegu zdarzenia, zwłaszcza pozycji zarówno oskarżonego jak i pokrzywdzonego w chwili oddawania strzałów. W sporządzonej wspólnej pisemnej opinii biegły A. Z. (1) oraz C. D. wskazali, że ilość zabezpieczonych na miejscu zdarzenia łusek, a także wyniki oględzin broni wskazują na to, że na miejscu zdarzenia oddanych zostało 6 strzałów. Strzał w kierunku klatki piersiowej pokrzywdzonego został oddany z odległości od 10 do 50 cm. Ustalono, że strzał w kierunku uda R. J. został oddany z odległości powyżej 50 cm, jednak bliższych danych dotyczących odległości strzału nie byli w stanie ustalić. Biegli wykluczyli kategorycznie, aby rana postrzałowa klatki piersiowej powstała w wyniku zrykoszetowanego pocisku. Wzięli pod uwagę, iż uderzenie zrykoszetowanego pocisku było możliwe jeśli chodzi o powstałą ranę uda, jednak uznali tę wersję za mało prawdopodobną. Uwzględniając usytuowanie otworu wlotowego rany postrzałowej klatki piersiowej, przebieg kanału postrzałowego, odległość strzału oraz obecność i usytuowanie na ubraniu oskarżonego oraz pistolecie zabrudzeń przypominających zakrzepłą krew, wydaje się, zdaniem biegłych najbardziej prawdopodobne, że w momencie oddawania strzału skutkującego postrzałem klatki piersiowej pokrzywdzonego, strzelający leżał w pozycji pośredniej- pomiędzy „na brzuchu”, a „na prawym boku”. R. J., miał w momencie strzału być nachylony nad strzelającym z mocnym pochyleniem tułowia ku dołowi. Biegli podkreślili, że najbliższe takiej wersji zdarzenia są wyjaśnienia złożone przez oskarżonego. Biegli wskazali, że nie można ustalić w jakich pozycjach znajdowali się w momencie postrzelenia w udo strzelający i poszkodowany, ponad to w materiale dowodowym brak jest danych, na podstawie których można ustalić miejsce oddania strzałów lub odtworzyć tory lotu wystrzelonych na miejscu zdarzenia pocisków. W złożonej opinii biegli podali również, że obrażenia ciała stwierdzone na ciele oskarżonego mogły powstać w wyniku duszenia go rękami za szyję i podczas szamotaniny ze sprawcą, co potwierdziło również wersję zdarzenia wskazaną przez oskarżonego w składanych przez niego wyjaśnieniach. Biegli potwierdzili powyższą opinię w całości na rozprawie głównej (k.781-783). W swoich objaśnieniach wskazali na skąpy materiał dowodowy dotyczący postrzału uda. Lekarz zaopatrujący R. J. określił ranę jako kanał poprzeczny, czyli, według objaśnień biegłych, zwrot ten należy rozumieć jako równoległy do powierzchni ziemi, co oznacza, że broń musiała być skierowana prostopadle do uda pokrzywdzonego by spowodowała takie obrażenia. Biegli zwrócili uwagę, iż policjanci skupili się na widocznych obrażeniach ciała oskarżonego, z kolei lekarz uznał je za mniej istotne z punktu widzenia medycznego i nie wspomniał o nich w swoim zaświadczeniu skupiając się na istotnych klinicznych obrażeniach, co zdaniem biegłych jest częstą praktyką. Odnośnie odczuwanych przez oskarżonego skutków duszenia, biegli przybliżyli pojęcie „tkliwości palpacyjnej”, która oznacza, że lekarz nie stwierdził widocznych zewnętrznych obrażeń w postaci zaczerwienienia czy zadrapania, natomiast na skutek przeprowadzonego badania stwierdził bolesność tej okolicy. Oskarżony zgłosił w wywiadzie ból okolicy szyi, co weryfikował lekarz. Biegli nie wykluczyli tego by oskarżony był duszony obiema rękami, jednak skłaniali się ku wersji, iż ucisk był jednostronny, gdyż lekarz odnotował tkliwość palpacyjną szyi po lewej stronie. Nie stwierdzono u oskarżonego śladów zewnętrznych duszenia, jednak jak wskazali biegli, u osób starszych skóra jest luźna i ucisk z zewnątrz dotyczy struktur położonych pod skórą, co mogło spowodować, iż nie powstały zewnętrzne obrażenia. Podkreślili również, że siła ucisku nie była znaczna. Biegli odnieśli się także do obrażeń poniesionych przez R. J., wskazując, że rana postrzałowa wywołała silne krwawienie do wnętrza klatki piersiowej, z kolei, co do rany uda, biegli wskazali, że krwawienie z rany uda mogło nie być obfite.

Biegli przyjmowali różne warianty przebiegu zdarzenia i przyjętych przez oskarżonego i pokrzywdzonego pozycji w trakcie oddawania strzałów. Poddali wówczas w wątpliwość wersję pokrzywdzonego, jakoby miał otrzymać pocisk w klatkę piersiową stojąc naprzeciw oskarżonego. Podczas kolejnego terminu rozprawy (k.953-956) biegli objaśnili brak wzmianki o tatuażu prochowym w okolicach rany pokrzywdzonego, co tłumaczyli nagłym przebiegiem zabiegu, podczas którego uwaga operujących lekarzy nie była skierowana na niewiele znaczący pod względem klinicznym objaw. Biegli zwrócili uwagę, że lekarze kliniczni nie są wyczuleni na zwracanie uwagi na takie okoliczności w przeciwieństwie do lekarzy sądowych. Ponad to, biegły C. D. wskazał, że w protokole operacyjnym nie odnotowano opisu ran z punktu widzenia kryminalistyki. Z kolei biegły A. Z. (1) stwierdził, że blizna po ranie wlotowej jest nieco porozciągana, co miałoby wskazywać na toczący się w obrębie rany wlotowej proces zapalny, który mógł powstać w wyniku obecności ciał obcych, np. drobin prochu. Biegli odnieśli się także do rany postrzałowej uda, stwierdzili, że zranienie musiało powstać wcześniej, niż szamotanina na ziemi pomiędzy pokrzywdzonym, a oskarżonym, co wynika z całości oceny materiału dowodowego. Biegli wzięli pod uwagę opinię biegłego z zakresu genetyki, z której wynikało, że ślady krwi R. J. zostały ujawnione na zewnętrznej bocznej powierzchni lewej nogawki spodni oskarżonego (trzy ślady), co sprawia, że biegli uznali, że w momencie oddawania strzału powodującego postrzał klatki piersiowej u pokrzywdzonego, strzelający mógł znajdować się w pozycji pośredniej pomiędzy „na brzuchu” a „na prawym boku”, z tym, że z uwagi na usytuowanie śladów krwi pokrzywdzonego na spodniach oskarżonego, należałoby przyjąć, że strzelający leżał bardziej na swoim brzuchu niż na boku, czyli leżał twarzą skierowaną do ziemi. W tym czasie, pokrzywdzony, leżąc na oskarżonym okrakiem, znajdował się na wysokości, która pozwoliła na powstanie plam krwi na spodniach oskarżonego pochodzących z rany po postrzale w udo. Gdyby, według wersji pokrzywdzonego, klęczał on obok leżącego na brzuchu oskarżonego, krwawiące udo nie dotykałoby powierzchni spodni oskarżonego i ślady te by nie powstały. Biegli wskazali, ze nie wiedzą w jaki sposób doszło do oddania postrzału w udo, jednak biorąc pod uwagę zabrudzenia na nogawce oskarżonego pochodzące od R. J. musiało to nastąpić wcześniej niż doszło do szarpaniny w parterze.

Podczas kolejnych terminów rozpraw, sąd postanowił przeprowadzić eksperyment, w którym odtworzone zostały wskazywane podczas przesłuchań wersje przebiegu wydarzeń.

Przy ponownym rozpoznaniu sprawy sąd zwrócił się do biegłych o sporządzenie pisemnej opinii uzupełniającej celem doprecyzowania okoliczności poprzez wskazanie w jakim wzajemnym położeniu znajdowali się oskarżony W. R. oraz pokrzywdzony R. J. w momencie, kiedy doszło do powstania u pokrzywdzonego obrażeń. Biegli w swojej opinii (k. 1395-1402) potwierdzili, że biorąc pod uwagę zeznania niemal wszystkich świadków zajścia zdarzenie miało niezwykle dynamiczny charakter, oskarżony i pokrzywdzony szarpali się w pozycji leżącej. Jedynie z zeznań pokrzywdzonego wynikało, że postrzał w klatkę piersiową miał otrzymać podczas szamotaniny lecz w pozycji stojącej. Biegli uznali jednak tę wersje za mało realną z uwagi na fakt, że kanał postrzałowy klatki piersiowej biegł od góry ku dołowi pod kątem ok. 30 o-45 o w stosunku do pionu, a 60 o-45 o w stosunku do poziomu. Odległość otworu wlotowego od wylotu lufy musiałaby wynosić 10 cm, jednak biegli wskazali na brak śladów termicznego i mechanicznego działania gazów prochowych. Biegli podnieśli w opinii, że pokrzywdzony był 10 cm wyższy od oskarżonego dodając do tego długość fragmentu pistoletu wystającego przed chwyt broni, co dało ok. 10 cm. Uwzględniając te odległości, W. R. w momencie strzału, który zranił R. J. musiałby trzymać pistolet powyżej swojej głowy z lufą skierowaną ku dołowi, przy czym rękę z bronią mieć silnie skręconą w nadgarstku. Biegli wskazali, że oddanie strzału w takiej pozycji jest nienaturalne i z uwagi na odrzut broni podczas wystrzału mało prawdopodobne. Jako drugi argument odrzucający pozycję stojącą obu mężczyzn w momencie postrzału w klatkę piersiową biegli podali konieczność powstania na odzieży W. R., zwłaszcza koszuli, plamy od krwi wypływające z rany postrzałowej klatki piersiowej podczas szarpaniny na podłożu, w momencie przyciskania oskarżonego ciałem przez R. J.. Analiza dokonana przez biegłych wyklucza zatem wersję podaną przez pokrzywdzonego. Odnośnie śladów krwi R. J. na spodniach oskarżonego- biegli wskazali, że uczestnicy zajścia byli cały czas w ruchu i najprawdopodobniej zmieniali swoje pozycje, mogły zatem nastąpić momenty, w których krwawiąca rana postrzałowa uda stykała się z nogawką spodni oskarżonego, powodując nanoszenie wspomnianych plam. Zdaniem biegłych plamy te mogły powstać jeszcze w pozycji stojącej obu mężczyzn, np. w momencie, gdy R. J. próbował przewrócić oskarżonego podcinając go zranioną nogą lub zakładając tzw. haka od tyłu na jedną nogę. Biegli podkreślili, że zabrudzenia te nie musiały powstawać dopiero w momencie oddawania postrzału klatki piersiowej. W swojej opinii podnieśli, że zebrany materiał dowodowy uniemożliwia ustalenie pozycji W. R. w momencie oddania strzału. Wskazywali jedynie na najbardziej prawdopodobne wersje przebiegu zdarzenia. W ocenie biegłych przyjęcie pozycji oskarżonego „na wznak” uwiarygadniają jego wyjaśnienia o kilkukrotnym uderzeniu pokrzywdzonego w głowę rękojeścią pistoletu. Przyjęcie pozycji oskarżonego „twarzą do ziemi” wykluczałoby możliwość uderzenia rękojeścią pistoletu w głowę, natomiast możliwość oddania postrzału w klatkę piersiową, sprowadziłaby do granic prawdopodobieństwa. W związku z powyższymi rozważaniami, biegli wskazali, że najprawdopodobniejszą wersją jest przyjęcie, że w czasie walki, do której doszło na ziemi, W. R. znajdował się w różnych pozycjach i przyjmując różne pozycje oddawał strzały, a każdy ze świadków tego zdarzenia, mógł w swojej świadomości zarejestrować inne położenie walczących mężczyzn. Co do rany uda, biegli wskazują, że oskarżony w swoich wyjaśnieniach podaje, że jeden z pierwszych strzałów ostrzegawczych oddał najprawdopodobniej w ziemię, dlatego też możliwe, że wówczas doszło do zadania rany w udo. Mężczyźni stali wówczas w odległości ok. 1 m od siebie, przy takim usytuowanie technicznie możliwe było postrzelenie w udo pokrzywdzonego i powstanie kanału postrzałowego o takim przebiegu. Biegli podkreślili, że przy uwzględnieniu dynamiki zdarzenia oraz przebieg kanału postrzałowego klatki piersiowej pokrzywdzonego oraz minimalną długość strzału i długość broni i usytuowanie na lewej nogawce spodni strzelającego krwi poszkodowanego i wątpliwości podniesione w przebiegu analizy, wydaje się prawdopodobne, że w momencie strzału powodującego ranę klatki piersiowej oskarżony leżał na podłożu w pozycji zmiennej pośredniej, między „na prawym boku” a „na plecach” i miał częściowo ograniczoną widoczność. R. J. miał wówczas leżeć na oskarżonym ukośnie, w ten sposób że przyciskał go górą tułowia, a nogi miał ułożone obok niego z jego prawej strony, wtedy także możliwe byłoby podduszenie leżącego W. R. poprzez nacisk przedramieniem na szyję a drugą ręką chwytanie z rękę z bronią.

Sąd przyznał opinii biegłych walor wiarygodności, w szczególności opinii uzupełniającej. Przy ponownym rozpoznaniu sprawy biegli ponownie szczegółowo przeanalizowali materiał dowodowy, a w szczególności zachowane ślady materialne. W sporządzonej przez siebie opinii uwzględnili przebieg zdarzeń opisany zarówno w wyjaśnieniach oskarżonego jak i zeznaniach świadków, przy czym niektóre z opisanych wersji uznali za prawdopodobne, inne z kolei odrzucali jako mało prawdopodobne, rozpatrywali jednak wiele wariantów, brali także udział w eksperymencie procesowym, w którym każda z wersji przebiegu zdarzenia była analizowana. Biegli posiadali należytą wiedzę specjalistyczną, odpowiadali w sposób jasny i logiczny na zadawane pytania dlatego też sporządzone przez nich opinie stanowią pełnowartościowy materiał dowodowy w niniejszej sprawie. Wskazać w tym miejscu należy, że opinia biegłych jest istotnym, ale przecież nie jedynym dowodem w sprawie i została wykorzystana przez Sąd do ustalenia stanu faktycznego w korelacji z pozostałymi dowodami, w szczególności w postaci osobowych źródeł dowodowych.

Z przeprowadzonej opinii daktyloskopijnej (k.817-819) wynika jednoznacznie, że na pistolecie nie ujawniono odwzorowań linii papilarnych nadających się do identyfikacji. Z ekspertyzy kryminalistycznej z zakresu badań genetyki (k. 872-877) wynika natomiast, że materiał genetyczny uzyskany ze spodni jeansowych, w które ubrany był oskarżony pochodzi, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością od R. J.. Śladów biologicznych pochodzących od R. J. nie ujawniono jednak na pistolecie. Opinię tę podtrzymał biegły P. K. (k. 879v-981), wykluczył obecność DNA K. R. i R. J. na badanych próbkach. Wyniki opinii nie zaprzeczają wersji oskarżonego, który co prawda podawał, iż pokrzywdzony próbował sięgać w kierunku broni i łapał go za rękę, nie wskazując jednak by chwytał za broń. Powyższe znajduje również oparcie w opinii uzupełniającej biegłych z zakresu medycyny i balistyki, w której biegli wykluczyli, aby R. J. trzymał ręką przedni fragment pistoletu wpływając w ten sposób na kierunek strzału. Nie wyklucza to zaś możliwości trzymania W. R. za rękę z bronią .

W niniejszej sprawie została przeprowadzona również opinia biegłego psychologa(k.1068-1073), który podkreślił, iż oskarżony ujawnia cechy podwyższonego napięcia wewnętrznego, co mogło być spowodowane postępowaniem sądowym. Oskarżony według biegłego manifestuje ekstrawertywny typ przeżywania, prezentuje się jako osoba kładąca nacisk na podejmowanie działań oraz potrzebę efektywności. W obrazie oskarżonego dominuje zorientowanie na realizację przyjętych celów, konsekwentne działanie w oparciu o plan i potrzeba respektowania przyjętych reguł. Prezentuje się jako osoba preferująca stabilne warunki zewnętrzne, skoncentrowany na własnych dążeniach. Wyniki badań oskarżonego nie wskazywały na zakłócający wpływ ewentualnej tendencji do manipulowania prezentowanym wizerunkiem, brak jest także istotnych wskaźników utrwalonych skłonności do zachować agresywnych bądź podwyższonej wrażliwości na stres i frustrację. Biegły wskazał, że brak jest przesłanek, które przemawiałyby za wnioskami o utrwalonych skłonnościach do epizodów zachować agresywnych w przypadku badanego. Podczas rozprawy sądowej biegły podkreślił (k.1097-1099), że nie stwierdził u oskarżonego cech, które wskazywałyby na skłonności do wdawania się w konflikty bądź wprost do podejmowania agresywnych zachowań. Biegły uznał, że z psychologicznego punktu widzenia zamanifestowanie posiadania broni jako czynnik odstraszający nie wydaje się patologiczna, podobnie jak podjęcie czynnej samoobrony z wykorzystaniem pistoletu. Zdaniem biegłego relacja oskarżonego była psychologicznie wiarygodna, zbieżna z jego strukturą osobowości, a jego logikę działania można zestawić z narastającym poczuciem zagrożenia w zaistniałej sytuacji. Podczas przesłuchania biegły podkreślił, że nie jest jego rolą ocena prawdziwości wyjaśnień oskarżonego, lecz ocena jego osobowości. Biegły przedstawił rzetelną opinię, zaprezentował logiczne i rzeczowe wnioski, w związku z czym sąd uznał przedstawioną opinię za pełnowartościowy i wiarygodny dowód.

Jako wiarygodne sąd ocenił pozostałe dowody z dokumentów ujawnione w toku rozprawy. Zostały one sporządzone przez uprawnione osoby i nie były kwestionowane przez żadną ze stron postępowania.

W oparciu o tak zgromadzone i ocenione dowody sąd doszedł do przekonania, że zachowanie W. R. należało rozpatrywać w ramach kontratypu obrony koniecznej.

Zgodnie z treścią art. 25 k.k. nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem. Realia przedmiotowej sprawy wpisują się w stanowisko Sądu Apelacyjnego który wskazał, że prawidłowe zastosowanie instytucji obrony koniecznej, objęcie jej ramami inkryminowanego zdarzenia wymaga prawidłowego, precyzyjnego odtworzenia jego przebiegu, w tym zamiaru towarzyszącego działaniom każdego z uczestników. Obrona konieczna występuje w przypadku aktywności obydwu stron przestępstwa, zakłada akcję - bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem, co jest istotą każdego przestępstwa, ale także interakcję - odpieranie tego zamachu. Ekskulpacja osoby, która przeciwstawia się zamachowi powodując negatywne skutki dla drugiej strony owego starcia, następuje w wyniku ustalenia, bezprawności zamachu, konieczności jego odparcia, a przede wszystkim bezpośredniości zamachu. Sąd uniewinnia, na podstawie art. 25 § 1 k.k., tego, kto swym działaniem wypełnił znamiona czynu kwalifikowanego przez prawo karne, ale musiał tak postąpić, jeśli w sytuacji nagłej, dynamicznej, trudno kontrolowanej, niebezpiecznej, podjął możliwe kroki, zastosował dostępne środki, by odeprzeć bezpośredni, bezprawny zamach (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 11 października 2017 r. w sprawie II AKa 231/17).

Z zebranego materiału dowodowego wynika, że oskarżony W. R. spowodował swoim zachowaniem rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż 7 dni u pokrzywdzonego R. J., co skutkowało chorobą realnie zagrażającą życiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.p.k. Zdaniem sądu, nie ulega jednak wątpliwości, iż oskarżony nie przyczynił się do spowodowania zajścia, które miało miejsce dnia 10 lipca 2013 r. , lecz wypełnił znamiona obrony koniecznej w związku z tym, że odpierał bezpośredni, bezprawny zamach na jego zdrowie i życie. Należy nadmienić, że aby działanie obronne było skuteczne, musi intensywnością przekraczać siłę zamachu. Sąd miał na względzie genezę zdarzenia, do którego doszło w dniu 10 lipca 2013r. Oskarżony zainterweniował widząc nieletniego syna w grupie zachowujących się agresywnie dorosłych osób. Podjął działania takie, jak każdy rodzic zaniepokojony o swoje dziecko. Podszedł celem ustalenia przyczyny konfliktu syna z nieznajomymi zadając pytanie ,,czy ktoś jest coś komuś winien”. Niewątpliwie kwestią sporną pomiędzy K. R. a R. J. było rozliczenie za części do reperowanego motocykla. Na tę okoliczność wskazują zarówno wyjaśnienia oskarżonego, zeznania R. J., P. W. jak również pośrednio zeznania S. G., który podał, iż zatrzymana na miejscu zdarzenia P. W. przekazała jako powód zajścia kłótnię ,,o jakiś motor”. Zdaniem Sądu oskarżony nie kreował się na osobę władną rozstrzygnąć ewentualnie zaistniały spór, ale jako rodzic zaniepokojony o swoje dziecko, widząc napiętą sytuację i mającą przewagę liczebną nad synem grupkę osób, starał się zareagować w sposób, który, w jego ocenie, miał obronić syna i wyjaśnić sytuację. Spokojna, jak ją opisuje świadek P. W. w swojej pierwotnej relacji, postawa oskarżonego nie spotkała się jednak ze zrozumieniem, a on sam został zaatakowany brutalnie przez będącego pod wpływem alkoholu, o wiele młodszego i silniejszego R. J.. Napastnik zaczął go dusić. Oskarżony został uprzednio uderzony przez oskarżyciela posiłkowego, co spowodowało strącenie mu okularów. Z powodu krótkowzroczności nagła utrata okularów musiała spowodować w oskarżonym jeszcze większą dezorientację i strach. Chcąc odstraszyć napastnika, oskarżony ostrzegł, że ma broń, co nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Korzystając z okazji, oskarżony wyciągnął broń z kieszeni, którą przeładował na oczach R. J. i oddał strzał ostrzegawczy. Oskarżony nie celował bronią w nikogo. Działania oskarżonego nadal nie przyniosły oczekiwanego skutku, napastnik bowiem nie ustępował i pomimo doznanego w czasie szarpaniny postrzału w nogę nie ustał w ataku i przewrócił oskarżonego na ziemię. Brak jest jakichkolwiek przesłanek na to, że celem oskarżonego, który wyjął broń był zamiar postrzelenia kogokolwiek i aby oskarżony celował w osoby znajdujące się w jego zasięgu. Nie wskazuje na to żaden dowód poza uznanymi za niewiarygodne zeznaniami R. J.. Pomimo, iż oskarżony ostrzegał posiadaniem broni, musiał odczuwać przewagę pokrzywdzonego i jego współtowarzyszy, gdyż nie odstępowali od ataku, zlekceważyli jego ostrzeżenia. Mając w ręku broń powalony już na ziemię oskarżony, nie użył jej od razu, początkowo próbował powstrzymać napastnika uderzając go kolbą pistoletu w głowę. Działania oskarżonego okazały się bezskuteczne. Wobec nieustępliwości i agresji napastnika W. R. oddał kolejne strzały, na skutek czego postrzelił R. J.. Trudno zgodzić się z wersją, by z zamiarem postrzelenia napastnika oskarżony mierzył w niego i oddał strzał, bowiem trzeba mieć na uwadze, że przypadkowo postrzelił także syna K., który próbował w tym czasie odciągnąć napierającego na oskarżonego R. J.. Sytuacja była bardzo dynamiczna. Oskarżony szarpał się z napastnikiem, próbował wyswobodzić z uścisku, nie miał okularów, jego widoczność była ograniczona, co potwierdzają w swojej opinii biegli z zakresu medycyny i balistyki i czemu dowodzi fakt, iż prócz postrzelenia pokrzywdzonego w klatkę piersiową, W. R. trafił także swojego syna, czego bez wątpienia nie chciał uczynić. Gdy K. R. powiedział „tato postrzeliłeś mnie” pokrzywdzony wstał, jednak wbrew oczekiwaniom oskarżonego R. J. nadal nie odstąpił od ataku, tylko zdjął koszulkę i grożąc oskarżonemu ruszył w jego stronę ponownie. Wtedy oskarżony oddał ostatni strzał nie mierząc do nikogo. Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego który wskazywał, iż narastał w nim strach, obawa o życie swoje a także zdrowie i życie 17-letniego wówczas syna. Był wieczór, okolicę oświetlało tylko słabe światło ulicznych latarni, oskarżony został zaatakowany przez potężnego mężczyznę, który okazał się być bardzo agresywny, towarzyszyły mu dwie osoby, w związku z czym miał prawo w takich warunkach obawiać się o własne życie. Dodatkowo, w pobliżu znajdował się syn oskarżonego w otoczeniu współtowarzyszy napastnika, którzy także byli agresywni, co oskarżony dostrzegał, jednocześnie uczestnicząc w szarpaninie z R. J.. Pomimo uprzednich ostrzeżeń, a nawet oddanych strzałów ostrzegawczych napastnik nie ustępował, wręcz zwiększał siłę ataku, co powodowało narastającą obawę u oskarżonego. Ponadto, napastnik groził że go zabije, podobnie groźby wypowiadali również jego współtowarzysze wobec syna K.. Jak wielokrotnie wskazywał oskarżony w swoich wyjaśnieniach- pokrzywdzony wydawał mu się osobą niepoczytalną i „sprawiał wrażenie wariata”. W. R. oddawał strzały m.in. celem wezwania pomocy, która jednak nie nadchodziła. Napastnik cały czas na niego napierał, a oskarżony obawiał się utraty przytomności i przejęcia broni, która mogłaby wówczas zostać wykorzystana przeciwko niemu.

Mając na względzie powyższe okoliczności, sąd doszedł do przekonania, że zamach podjęty przez pokrzywdzonego był rzeczywisty i bezpośrednio zagrażający zdrowiu lub życiu oskarżonego. Sąd podziela również pogląd Sądu Najwyższego, który wskazał, iż obrona konieczna nie wymaga zachowania umiarkowania obrony względem możliwości szkody, jaka grozi napastnikowi, ale uprawnia do zastosowania takiej obrony, która jest konieczną aby odeprzeć zamach w warunkach jego trwania i z uwzględnieniem środków, jakie pozostają w dyspozycji napadniętego. "Konieczność" jest relatywną względem zamachu, zarówno co do sposobu jak i środka obrony, przy czym granica "konieczności" obrony wyznacza "odparcie" zamachu a nie szkoda napastnika (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 20 lutego 1979 r. w sprawie III KR 20/79 ). Oceniając stopień niebezpieczeństwa zamachu nie należy brać pod uwagę samego skutku, lecz całokształt okoliczności mających miejsce w trakcie zdarzenia. Napastnik dokonując zamachu powinien liczyć się z ryzykiem doznania szkody, bowiem zaatakowany ma prawo użyć takich środków obrony, jakie są niezbędne dla jej skuteczności. Oskarżony był w posiadaniu broni, na którą miał pozwolenie i którą miał ze sobą nie przypadkowo, lecz zabrał udając się na miejsce zagrożone włamaniem, gdzie mogło mu grozić niebezpieczeństwo np. w przypadku przyłapania sprawców włamania na gorącym uczynku. Bronił się zatem najskuteczniejszym i dostępnym mu środkiem. Analizując przebieg zdarzenia, które miało miejsce 10 lipca 2013 r. należy przede wszystkim brać pod uwagę, iż blisko sześćdziesięcioletni wówczas W. R., któremu towarzyszył 17-letni syn został zaatakowany przez potężniejszego i agresywnego napastnika, któremu towarzyszyły dodatkowo dwie osoby- mężczyzna i kobieta. Oskarżony nie mógł mierzyć się tężyzną fizyczną do napastnika. Nie miał innej możliwości obrony, bowiem próby wyswobodzenia spod ucisku napastnika nie przynosiły rezultatów. Dodatkowo, oskarżony kątem oka dostrzegł szamotaninę, w której uczestniczył jego syn i dwie nieznane mu osoby, co musiało potęgować strach u oskarżonego. Całkowicie zrozumiałe zdaniem sądu jest, iż obawiał się nie tylko o swoje zdrowie i życie, ale także syna, co sam wielokrotnie podkreślał. Próby nastraszenia napastnika posiadaniem broni wywoływały w nim jeszcze większą agresję, czego zdaniem sądu, oskarżony nie mógł się spodziewać, bowiem oczekiwał, że napastnik z obawy przed jej użyciem ustąpi, co się jednak nie wydarzyło. Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że pomimo prób obrony w postaci uderzania kolbą w głowę R. J. nie odniosło to żadnego skutku. O sile i determinacji napastnika świadczy również nie skuteczna próba pomocy ojcu ze strony K. R.. Pomimo kopnięcia pokrzywdzonego w głowę oraz próby odciągnięcia przez K. R. R. J. od oskarżonego, pokrzywdzony nie zakończył swojego ataku. Dopiero strzał otrzymany w klatkę piersiową spowodował odstąpienie od atakowania oskarżonego.

W ocenie Sądu nie można w żaden sposób wykluczyć, że strzał ten był przypadkowy, wywołany zachowaniem R. J., który przecież cały czas szarpał oskarżonego próbując odebrać broń i mógł skierować rękę z bronią w swoja stronę. Zdarzenie jak już Sąd wskazał powyżej miało charakter niezwykle dynamiczny o czym świadczą relacje wszystkich osób. Trudno w oparciu o to przyjąć, że oskarżony mógł kontrolować w pełni swoje działania i ruchy oraz miał pełne pole obserwacji, skoro był duszony i przytrzymywany przez R. J. i w konsekwencji doszło do postrzelenia także syna oskarżonego.

Zamiarem oskarżonego nie było spowodowanie śmierci, czy choroby u napastnika, chciał bowiem w pierwszej kolejności chronić siebie i syna, a także wezwać pomoc alarmując hukiem strzałów sąsiadów. Z zebranego materiału dowodowego wynika, że zamach trwał stale i nieprzerwanie, ponadto, nie sposób twierdzić, by podjęcie obrony przez oskarżonego była przedwczesne lub spóźnione. Gdyby celem oskarżonego była chęć wyrządzenia R. J. krzywdy z racji negatywnego nastawienia wobec jego osoby, to z pewnością oskarżony zdołałby postrzelić napastnika jeszcze zanim został przewrócony na ziemię, czego jednak nie chciał uczynić. Oskarżony oddawał strzały kierując broń w górę lub w ziemię, a zranienie pokrzywdzonego w klatkę piersiową nastąpiło, kiedy szamoczący się R. J. i W. R. leżeli na ziemi, m.in. na skutek szarpaniny i próby przejęcia broni przez napastnika. W takich samych okolicznościach miał zresztą miejsce postrzał syna oskarżonego- K., który został trafiony w ramię podczas próby ratowania ojca. W analizowanym stanie faktycznym, W. R. osiągnął wreszcie zamierzony cel, bowiem napastnik odstąpił od ataku. Oskarżony podjął obronę tuż po tym, jak R. J. zaczął go dusić i grozić śmiercią, trudno w zaistniałych okolicznościach wskazać na inną możliwość obrony przed młodszym, silniejszym i agresywnym mężczyzną biorąc pod uwagę, że oskarżony był w posiadaniu broni, która okazała się być jedynym skutecznym środkiem na powstrzymanie napastnika. Kwestią natomiast kolejną pozostaje to, czy stopień nasilenia zamachu i obrony oraz okoliczności, w jakich działanie obronne zostało podjęte, uzasadnia przyjęcie, że sposób obrony oskarżonego był współmierny do grożącego mu ze strony pokrzywdzonego niebezpieczeństwa i czy nie zostały przekroczone granice obrony koniecznej. Nie ulega wątpliwości, że obrona może mieć tylko konieczny charakter, a więc musi być podjęta w taki sposób i takimi środkami, jakie są w konkretnej sytuacji niezbędne do odparcia zamachu. Należy też pamiętać, że zastosowana obrona z jednej strony - musi być skuteczna, a z drugiej - umiarkowana, nie wyrządzająca nadmiernej szkody, a więc i współmierna do niebezpieczeństwa zamachu, które to niebezpieczeństwo z punktu widzenia zasady proporcjonalności, czyli współmierności obrony, musi też być oceniane jako wypadkowa wielu czynników, w tym jego intensywności, natężenia działań agresywnych i ich powtarzalności, okoliczności zajścia, a także właściwości i cech atakującego i napadniętego. Dopiero przy takiej kompleksowej ocenie niebezpieczeństwa zamachu można dokonywać oceny współmierności zastosowanego sposobu obrony. Oczywistym jest, że tragiczny skutek w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu wskutek zastosowania obrony koniecznej (tak jak w realiach tejże sprawy) nie może też decydować - bez analizy okoliczności zajścia - o przekroczeniu granic obrony koniecznej, bowiem oceny tej należy dokonać z punktu widzenia całokształtu okoliczności wynikłych w trakcie sytuacji będącej przedmiotem osądu, nie zaś z punktu widzenia jej tragicznych skutków. Faktem jest, że pokrzywdzony w czasie zdarzenia był osobą nietrzeźwą i nieuzbrojoną. Jak to już jednak zostało podkreślone wyżej agresja R. J. była bardzo duża, a jego konkubina P. W. podała, że po alkoholu agresja u oskarżonego znacznie wzrasta. Niewątpliwie alkohol powoduje upośledzanie czynności narządów ciała i koordynacji ruchowej, ale z relacji K. R. wynika, że pokrzywdzony często był widywany przez niego pod wpływem alkoholu. Inaczej z pewnością reaguje organizm osoby sporadycznie spożywającej alkohol od organizmu osoby spożywającej ten alkohol z większą częstotliwością. Z zeznań świadków nie wynika, aby pokrzywdzony przy stwierdzonym u niego wysokim stanie nietrzeźwości był niezborny ruchowo, zataczał się czy nie był w stanie funkcjonować. Wręcz przeciwnie z wyjaśnień M. W., P. W. i B. S. wynika, że normalnie wyszli oni z domu, by wspólnie odprowadzić się po wcześniejszym spotkaniu. Nikt nie wspomina o jakimkolwiek złym samopoczuciu, czy złej kondycji pokrzywdzonego. Dowiedzione jest zaś naukowo, że alkohol na poziomie od 2 do 3 promili powoduje obniżoną zdolność do kontroli własnych zachowań, większą drażliwość i obniżoną tolerancję oraz skłonność do agresywnych zachowań. Trudno uznać, aby oskarżony, który wówczas był w wieku 58 lat i w towarzystwie siedemnastoletniego syna, mając na przeciwko siebie agresywnego, dużo młodszego i silniejszego pokrzywdzonego przystępującego do ataku na niego, a pozostałe towarzyszące pokrzywdzonemu, również nietrzeźwe osoby, atakowały jego syna, przekroczył granice obrony koniecznej dobywając broni, po wcześniejszym ostrzeżeniu o możliwości jej użycia. Za niewiarygodne, z powodów już wyżej podanych, należy zaś uznać zeznania R. J., że wszedł w kontakt fizyczny z oskarżonym, gdyż próbował odebrać mu broń, ponieważ ten celował w stronę pokrzywdzonego i towarzyszących mu osób. Podjęty przez oskarżonego sposób obrony w pozycji leżącej także nie przekroczył granic obrony koniecznej. Oskarżony oddał kilka strzałów w powietrze chcąc odstraszyć przeciwnika i zaalarmować o pomoc mimo tego agresja pokrzywdzonego nie malała, ani nie zaprzestał on atakowania oskarżonego. Przez cały czas usiłował zabrać oskarżonemu broń i groził zabójstwem dusząc przy tym za szyję W. R.. Zaatakowany ma prawo odpierać zamach kosztem napastnika, choćby miał możność uniknięcia zamachu w inny sposób. Nie wymaga się więc, aby zastosowana obrona była jedynym możliwym sposobem uniknięcia skutków zamachu, a użyte niebezpieczne narzędzie ( jeśli nie było mniej niebezpiecznego ) nie musi świadczyć o przekroczeniu jej granic . Zastosowana obrona musi być "konieczna", tj. nie nadmiernie intensywna. Obrona jest niewspółmierna wtedy, gdy sprawca narusza dobro napastnika w większym stopniu, niż było to konieczne, albo dobro, którego naruszyć nie było konieczności. O niebezpieczeństwie zamachu decyduje szereg czynników, w tym dobro zaatakowane, siła i środki zamachu oraz sposób ich użycia, właściwości napastnika, czas i miejsce zamachu, wreszcie dynamicznie rozwijający się przebieg, który może potęgować lub zmniejszyć to niebezpieczeństwo. Napadnięty ma prawo do obrony skutecznej i to napastnika obciąża ryzyko szkodliwych następstw, także gdy atakuje gołymi rękami. Nie można zaatakowanemu stawiać wymagań co do sposobu obrony czy doboru narzędzi, o ile mieszczą się one w granicach konieczności. Z istoty obrony koniecznej wynika, że ma ona charakter samoistny, a nie subsydiarny, co oznacza, że odpieranie zamachu kosztem dobra napastnika jest usprawiedliwione samą bezprawnością i bezpośredniością zamachu, a nie brakiem innego racjonalnego sposobu uniknięcia zamachu. Samoistny charakter obrony oznacza także, że w jej ramach można poświęcić dobro napastnika o wyższej wartości niż dobro bronione, co nie wyklucza posłużenia się niebezpiecznym narzędziem przez atakowanego. Działający w obronie koniecznej może użyć takich środków, jakie uważa w konkretnych okolicznościach za niezbędne do odparcia zamachu, co oznacza, że mogą to być również przedmioty niebezpieczne. Jest bowiem oczywiste, że prawo nie powinno ustępować przed bezprawiem, a zatem napadnięty nie musi usuwać się przed zamachem, lecz ma prawo bronić się środkami odpowiednimi do użytych w zamachu, byleby tylko nie przekroczył proporcji dóbr właściwej obronie koniecznej. Instytucja obrony koniecznej pozwala na użycie każdego niezbędnego środka obrony w celu odparcia zamachu na zdrowie czy życie, przy czym narzędzie i sposób obrony muszą być użyte w granicach konieczności. Orzecznictwo Sądu Najwyższego i literatura stawiają prawo do skutecznej obrony przed bezprawnym zamachem. Podkreślają w szczególności, że obrona powinna mieć przewagę nad siłą, albowiem obrona zbyt słaba prowadzi tylko do niepożądanej wzajemności. Dojść trzeba do wniosku, że granice obrony koniecznej określa zarówno dyrektywa jej umiarkowania, jak i skuteczności. Odpierania ataku, a więc podejmowania określonych w tym celu działań, nie można zatem rozpatrywać abstrakcyjnie, a należy oceniać przy uwzględnieniu konkretnie i realnie występującej sytuacji , z uwzględnieniem okoliczności stosowania tej obrony oraz realności zamachu, a nie (...) z pozycji skutków, jakie ta obrona spowodowała dla napastnika. Broniący się przed atakiem ma prawo użycia takiego przedmiotu, który jest w stanie zapewnić mu odparcie ataku, nawet gdy napastnik posługuje się gołymi rękami. Dopuszczalne jest użycie niebezpiecznego narzędzia nawet w sytuacji gdy atakujący używa jedynie siły fizycznej, o ile napadnięty nie dysponuje innym środkiem obrony. Użycie, zwłaszcza z umiarem, niebezpiecznego narzędzia nie może być uznane za przekroczenie granic obrony koniecznej, jeżeli odpierający zamach nie rozporządzał wówczas innym, mniej niebezpiecznym, ale równie skutecznym środkiem obrony, a z okoliczności zajścia wynika, że zamach ten zagrażał życiu lub zdrowiu napadniętego. Nie negując potrzeby uwzględniania stanu nietrzeźwości napastnika przy ocenie współmierności podejmowanych działań przez broniącego się, należy jednocześnie stanowczo przeciwstawić się wynikającemu rzekomo stąd generalnemu nakazowi "schodzenia nietrzeźwemu napastnikowi z drogi", czy salwowania się przed nim ucieczką . Takie rozumowanie jest niezrozumiałe, a nawet szkodliwe społecznie. Nie sposób nie zauważyć, że alkohol bardzo często wzmaga agresję. Należy podkreślić również, że to pokrzywdzony pierwszy zaatakował oskarżonego, w sytuacji, gdy W. R. starał się załagodzić sytuację. Powyższe wynika nie tylko z wyjaśnień oskarżonego, P. W. i zeznań K. R., ale znajduje uzasadnienie w treści opinii biegłego psychologa, który podniósł, że oskarżony nie wykazuje tendencji do zachowań agresywnych i sprawnie panuje na emocjami. To pokrzywdzony uderzył oskarżonego i zaczął go dusić, co nastąpiło przed powaleniem oskarżonego i było w związku z tym elementem zamachu. Po drugie stan nietrzeźwości pokrzywdzonego nie może ograniczać broniącego się przed nim oskarżonego w stosowaniu środków koniecznych do obrony. Po trzecie pomiędzy atakującym a broniącym się istniała dysproporcja sił z racji wieku, wzrostu i wagi. Pomimo więc tego że pokrzywdzony posługiwał się jedynie „gołymi rękami” użycie przez oskarżonego do odparcia zamachu pistoletu było konieczne jako element równoważący dysproporcję sił. Podkreślić również należy, że nawet po otrzymaniu postrzału w klatkę piersiową pokrzywdzony nadal wykazywał agresję i chciał zaatakować oskarżonego, co nie nastąpiło tylko dlatego, że oskarżony oddał kolejne strzały ostrzegawcze. Odnosząc się do kwestii niewezwania przez oskarżonego pomocy do pokrzywdzonego to należy mieć na uwadze fakt, że pomimo zdjęcia koszulki przez R. J. ani pokrzywdzony ani żaden ze świadków nie wskazują na to, by R. J. w sposób widoczny krwawił z rany, czy informował o otrzymaniu postrzału. Zarówno z wyjaśnień M. W., jak i P. W. wynika, że oni nie zorientowali się nawet, że pokrzywdzony doznał takiego obrażenia. M. W. wyjaśnił, że o postrzeleniu R. J. dowiedział się dopiero na Policji, a P. W. także oddaliła się z miejsca zdarzenia i dopiero po powrocie od policjantów dowiedziała się o stanie pokrzywdzonego. O tym, że rana R. J. mogła krwawić do środka opiniował również biegły z zakresu medycyny sądowej. Leżącego i krwawiącego pokrzywdzonego odnaleźli policjanci po upływie pewnego już czasu od chwili rozstania się uczestników zdarzenia. Skoro zatem R. J. o własnych siłach, bez wyraźnych czy komunikowanych - także dla osób mu towarzyszących - oznak postrzelenia oddalił się z miejsca zdarzenia, trudno zarzucić oskarżonemu brak zainteresowania losem napastnika. Podnieść należy, że zdarzenie było wyczerpujące i psychicznie i fizycznie zarówno dla oskarżonego jak i jego syna. Stąd decyzja o udaniu się do domu i udzielenie tam pierwszej pomocy synowi oraz podaniu leków w celu uśmierzenia bólu przed udaniem się po fachową pomoc, nie może być uznana za niezrozumiałą. Podkreślić przecież należy, że oskarżony nie zwlekał z udzieleniem synowi takiej pomocy i nie przetrzymywał go rannego w miejscu zamieszkania, ale natychmiast po pojawieniu się policji na miejscu zdarzenia, a przecież nastąpiło to w szybkim czasie od zajścia, wyszedł z domu i poinformował po pierwsze, że to on strzelał, a po drugie, że w mieszkaniu znajduje się ranny syn i poprosił dla niego o pomoc.

W związku z powyższym, sąd uniewinnił oskarżonego, nie dopatrując się w jego zachowaniu popełnienia czynu zabronionego. Z uwagi na zapadły wyrok sąd nie uwzględnił wniosku oskarżyciela posiłkowego o zadośćuczynienie zgodnie z treścią art. 46 § 1 k.p.k.

Wobec uniewinnienia oskarżonego, podstawie art. 632 pkt 2 k.p.k. sąd obciążył kosztami postępowania Skarb Państwa.