Pełny tekst orzeczenia

UZASADNIENIE

Formularz UK 2

Sygnatura akt

II AKa 19/21

Załącznik dołącza się w każdym przypadku. Podać liczbę załączników:

1

1.  CZĘŚĆ WSTĘPNA

0.11.1. Oznaczenie wyroku sądu pierwszej instancji

Wyrok z dnia 8 września 2020 r., Sąd Okręgowy w Zielonej Górze, sygn. akt II K 71/19

0.11.2. Podmiot wnoszący apelację

☐ oskarżyciel publiczny albo prokurator w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☐ oskarżyciel posiłkowy

☐ oskarżyciel prywatny

☒ obrońca

☐ oskarżony albo skazany w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☐ inny

0.11.3. Granice zaskarżenia

0.11.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☒ na korzyść

☐ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

0.11.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

art. 438 pkt 4 k.p.k. – rażąca niewspółmierność kary, środka karnego, nawiązki lub niesłusznego zastosowania albo niezastosowania środka zabezpieczającego, przepadku lub innego środka

art. 439 k.p.k.

brak zarzutów

0.11.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

2.  Ustalenie faktów w związku z dowodami przeprowadzonymi przez sąd odwoławczy

0.12.1. Ustalenie faktów

0.12.1.1. Fakty uznane za udowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

0.12.1.2. Fakty uznane za nieudowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

0.12.2. Ocena dowodów

0.12.2.1. Dowody będące podstawą ustalenia faktów

Lp. faktu z pkt 2.1.1

Dowód

Zwięźle o powodach uznania dowodu

0.12.2.2. Dowody nieuwzględnione przy ustaleniu faktów
(dowody, które sąd uznał za niewiarygodne oraz niemające znaczenia dla ustalenia faktów)

Lp. faktu z pkt 2.1.1 albo 2.1.2

Dowód

Zwięźle o powodach nieuwzględnienia dowodu

STANOWISKO SĄDU ODWOŁAWCZEGO WOBEC ZGŁOSZONYCH ZARZUTÓW i wniosków

Lp.

Zarzut

1. rażące naruszenie przepisów prawa procesowego, jakie miało wpływ na treść zaskarżonego wyroku, to jest:

a) art. 7 k.p.k. w zw. z art. 424 k.p.k. poprzez dowolną ocenę zebranego w sprawie materiału dowodowego, która w konsekwencji doprowadziła do błędnych ustaleń faktycznych a w szczególności:

- uznanie za wiarygodne zeznań M. S. (1), iż był on obecny na miejscu zdarzenia i jako jedyne źródło dowodowe miał widzieć uderzenie w oko butelką przez oskarżonego N., mimo iż:

przedstawiona przez świadka historia na rozprawie w dniu (...) r. od słów „… Następnie gdy odwróciłem wzrok” do słów „… oberwał butelką w kość policzkową” nigdy nie miała i nie mogła mieć miejsca, skoro zaprzeczają takiej relacji inni świadkowie a zwłaszcza sam M. R. oraz sam oskarżony N.,

w trakcie jednej rozprawy (...) r.) świadek S. kilkukrotnie zmieniał zdanie co do czasu jego pobytu na miejscu („ Byliśmy dosłownie na (...)”, „ ten dźwięk usłyszałem w czasie do (...) minut od czasu kiedy tam szedłem”, „ Myślę, że w czasie gdy przyjechaliśmy pod C. do momentu jak odjechaliśmy upłynęło(...) minut”, „ ja myślę, że odjechałem z miejsca zdarzenia (...)minut od przyjazdu policji”, co sugeruje, że był na miejscu zdarzenia minimum (...) minut, by ostatecznie na rozprawie w dniu (...) r. stwierdzić, iż „ ja byłem tam na chwilę”,

świadek S. miał widzieć, jak w kierunku, w którym miało dojść do rozbicia pierwszej butelki szedł R. razem z ochroniarzami, mimo iż zaprzeczyli temu podczas konfrontacji nie tylko J. W. i M. N., ale również sam M. R., co jednoznacznie potwierdza, iż był to kolejny wymysł w historii przedstawionej przez M. S. (1),

świadek ten nie zauważył ani faktu pobicia przez R. osoby trzeciej, na skutek czego postanowił interweniować oskarżony N., jak również, iż R. uderzył N., ale także faktu, iż P. N. był bity i kopany przez osoby trzecie, co jest o tyle dziwne, że widzieli to liczni świadkowie a sam S. twierdzi, że był na miejscu, jak przyjechała Policja a tym samym oczywistym jest, że musiałby widzieć to zdarzenie,

sam świadek S. w rozmowie na M. pisał do J. G., że „ brakuje świadków a cwel się wszystkiego wypiera”, co pokazuje, że na szybko potrzebne było zeznanie na P. N., nawet potwierdzające nieprawdę,

świadek S. stwierdził, iż „ chyba od M. wiem, bo mówił mi, że policja zaniedbała czynności i nie zabezpieczyła żadnych materiałów dowodowych”, co jest sprzeczne z jego zeznaniami chwilę wcześniej, iż był na miejscu zdarzenia (...) minut po przyjeździe Policji a tym samym sam doskonale zaobserwował by ten fakt, pomijając już jego kolejne przedstawione kłamstwo, iż szkło sprzątała bliżej nieokreślona sprzątaczka pani G., która ma dwóch synów, podczas gdy jedyna sprzątaczka pani B. ani szkła nie sprzątała, ani też nie ma dwóch synów, tylko córkę w wieku (...)lat,

- przyjęcie, iż obecność na miejscu zdarzenia M. S. (1) potwierdza K. D., co jest o tyle dziwne, że podczas przesłuchania stwierdza, że był na miejscu razem z P. P. (1) oraz K. Ż., by po chwili dodać jeszcze M. S. (1), ale stwierdzając, że był tak pijany, że nie pamięta czy on tam w ogóle był i czy się pojawił, co powoduje, że trudno do takiej depozycji nie podejść z dużą dozą ostrożności, gdyż stan upojenia alkoholowego powinien u świadka wpływać na zdolność dokładnego zapamiętywania obecności zarówno z jednej strony P. P. (1) i K. Ż., jak i z drugiej strony M. S. (1),

- przyjęcie, że obecność na miejscu zdarzenia M. S. (1) potwierdza P. P. (1), mimo że w swobodnej wypowiedzi mówi tylko o obecności w G. K. D. i K. Ż. a dopiero na pytanie o M. S. (1) stwierdza, że „… on dołączył do nas tego wieczora. Ale nie wiem kiedy”, przy jednoczesnym stwierdzeniu, że jego stan trzeźwości był mizerny i że miał jedynie „ stop klatki” z tego wieczora,

- przyjęcie, iż obecność na miejscu zdarzenia M. S. (1) potwierdza K. Ż., mimo iż świadek ta na rozprawie bez pytania podała, że zarówno w jedną stronę do C., jak i z powrotem nie było M. S. (1) a stwierdzenie takie w postępowaniu przygotowawczym jasno wskazuje, że pomyliła S. z K. D. a jednocześnie przedstawiła poszczególne elementy wieczoru dokładnie jak P. P. (1), K. D. oraz M. A., co czyni wersję M. S. (1) o obecności na miejscu zdarzenia jako niewiarygodną, bo nie potwierdzoną przez osoby trzecie;

b) art. 410 k.p.k. w zw. z art. 424 k.p.k. poprzez pominięcie przy wydaniu zaskarżonego wyroku istotnych okoliczności sprawy ustalonych w wyniku przeprowadzonego postępowania dowodowego, w tym przeprowadzonych konfrontacji w trybie art. 172 k.p.k., to jest:

- całkowite pominięcie, jako nie mające znaczenia w sprawie, zeznań świadka K. Ż., która wyraźnie stwierdziła na rozprawie w dniu(...)r., iż do Ś. jechała z G. z P. P. (1) oraz K. D. oraz że nikogo po drodze nie dobierała oraz że z powrotem zabrała jeszcze M. A., wskazując, że umieszczenie w sprawie S. wynika z pomylenia jego osoby z K. D.,

- pominięcie istotnego dowodu w postaci zeznań K. L., który nie tylko z jednej strony zeznał, że M. R. był osobą wyjątkowo agresywną, wielokrotnie bijącą ludzi, szukającą zaczepek, ale również, że na wysokości hurtowni w stronę (...) widział grupkę (...) chłopaków i dziewczynę, w której jeden z nich (mężczyzna w bluzie z kapturem) mówił, „ co ja kurwa zrobiłem”, co może wskazywać, iż był to sprawca zdarzenia,

- pominięcie tej części zeznań świadka K. D., z których wynika, że w barze (...) był feralnego wieczoru (...) minut, co całkowicie podważa twierdzenia M. S. (1), że był tam na miejscu zdarzenia co najmniej do (...) minut po przyjeździe policji, skoro mieli rzekomo razem tam być,

- pominięcie istotnego faktu, że to bliscy P. N. dwukrotnie zawiadamiali Policję, co w przypadku uznania go za sprawcę przez Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uznać należy za niezgodne z logiką i zasadami doświadczenia życiowego, aby w przypadku rzeczywistej winy P. N. za uderzenie butelką w oko M. R. ktokolwiek z rodziny sprawcy przywoływałby Policję, której notabene od razu P. N. przyznał, że brał udział w zdarzeniu z M. R., ale nie uderzył go butelką, choć przecież formalnie nie miał takiego obowiązku (nie był słuchany po pouczeniu z art. 233 k.k. jako świadek ani też nie wyjaśniał jako podejrzany),

- pominięcie tej części zeznań świadka K. D., z której wynika, iż wracali z C. we trójkę, to jest z K. Ż. oraz P. P. (1), dodając, że „ chyba jeszcze jechał z nami kolega S. ” oraz że nie zna M. A., choć to M. A. a nie M. S. (1) jechał tym samochodem, bo po niego do C. przyjechała K. Ż.,

- pominięcie zeznań w charakterze świadka M. A., z których wynika, że K. Z. odwoziła jego do G. i że był z nimi P. P. (1), nic nie wspominając o obecności M. S. (1),

- pominięcie tej części zeznań świadka M. S. (2), który był rozpytywany na miejscu o zdarzenie przez Policję, iż „ jak przyjechała Policja, to nie było nikogo do rozpytania”, co powoduje konieczność pochylenia się nad prawdomównością M. S. (1) i jego obecności na miejscu zdarzenia, skoro miał być obecny jeszcze „ 20-30 minut po przyjeździe policji”,

- pominięcie tej części zeznań świadka R. K., z których jednoznacznie wynika, iż zna zarówno M. S. (1), jak i K. Ż. i że osób tych tego dnia nie widział na miejscu zdarzenia,

- pominięcie tej części zeznań świadka D. O. oraz jego korespondencji prowadzonej z D. K., z których wynika, że to nie oskarżony stoi za rozbiciem butelki na głowie M. R.,

- pominięcie zeznań świadka M. G., funkcjonariusza Policji, z których wynika, że podczas pobytu na terenie zdarzenia podeszłą do nich, tzn. funkcjonariuszy Policji jedna osoba, która stwierdziła, że widziała zdarzenie a co następnie zostało ujęte w notatce służbowej oraz że podczas interwencji w domu rodziny N. sam oskarżony bez postawienia zarzutu przyznał się, że uderzył kogoś w twarz pięścią, ale nie mogło to spowodować rzeczonego pozbawienia oka, o co pytali policjanci,

- pominięcie zeznań Ł. W., funkcjonariusza Policji, który był na miejscu zdarzenia i zeznał, iż nikt nie podszedł do niego by złożyć zeznania,

- pominięcie zeznań W. K., funkcjonariusza Policji, który był na miejscu zdarzenia i zeznał, że nikt nie podszedł do niego, by złożyć zeznania oraz że gdyby na miejscu zgłosiła się osoba, która by mówiła, że widziała przebieg zdarzenia, to na pewno byłaby wylegitymowana oraz odnotowana w notatce,

- pominięcie zeznań A. W., technika kryminalistycznego z KPP w M., z których wynika, że na miejscu zdarzenia było dużo szkła a nadto, że ze znalezionych „ szyjek butelki” pobrał wymaz do badania śladów biologicznych, który został przekazany do KPP w M.,

- pominięcie zeznań w charakterze świadka N. D., z których wynikało, że M. R. skakał po chłopaku przy schodach przed C. a P. N. poszedł w tamtym kierunku mówiąc, żeby go zostawił, bo on leży i nie ma sensu go bić,

c) art. 366 § 1 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. poprzez brak dążenia do wykrycia prawdy materialnej, to jest nie wyjaśnienie:

- jak to możliwym, że Policja po przyjechaniu na miejsce zdarzenia miała nie uzyskać informacji o „ naocznym świadku zdarzenia”, skoro – co jak wynika z notatki urzędowej na k. 1 – wszyscy istotni świadkowie zdarzenia zostali rozpytani i pobrano od nich dane personalne,

- jak to możliwe, aby M. S. (1) wszystko obserwował będąc na miejscu nawet (...) minut, skoro sam mówi w innym miejscu, że był tam tylko na chwilę, podobnie zresztą jak K. Ż., która miała go przywieźć do Ś. i odwieźć z jego kolegami,

- dlaczego Sąd z jednej strony kwestionuje fakt, iż jedną z osób bitą przed C. przez M. R. i jego kolegów byli obywatele Ukrainy, co potwierdzałoby wersję oskarżonego N., skoro Sąd sam stwierdza chwilę wcześniej, że doszło tam do bójki pomiędzy „ nieustalonymi osobami” a tym samym wykluczenie osób z Ukrainy jest oczywiście nielogiczne,

- jak to możliwym, aby świadek P. P. (1) miał być ważnym dowodem zaświadczającym o obecności S. na miejscu zdarzenia, skoro jego stan upojenia alkoholowego nie pozwalał na zapamiętanie faktu, że po zdarzeniu wcale nie wrócił do G. z K. Ż., ale był pod domem P. N., o czym mówi w swoich zeznaniach M. S. (1),

- co stało się z zabezpieczonym śladem z butelki i jaki wynik był ewentualnego badania, co ma istotne znaczenie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż od oskarżonego P. N. nikt nie pobrał zarówno wymazów pod kątem DNA, ale nawet nie pobrano odcisków palców, co jest zdumiewające przy sprawie stricte kryminalnej;

2. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku a sprowadzający się do mylnego uznania, iż:

a) świadek M. S. (1) w dniu (...) r. był obecny w Ś. na terenie lokalu C. i widział uderzenie w twarz w okolice oka M. R. butelką przez oskarżonego P. N. w sytuacji, gdy:

- wśród faktów uznanych za udowodnione (1.1 uzasadnienia) nie ma ani jednego zdania w zakresie ustaleń, iż M. S. (1) w ogóle pojawił się w lokalu, z kim się pojawił, około której godziny i kiedy ostatecznie opuścił lokal C., co jednoznacznie pokazuje, że faktów w tym zakresie nie udało się ustalić,

- osoby, jakie miały rzekomo jechać samochodem razem z M. S. (1) do i z C., czyli K. Ż., K. D. oraz P. P. (1) w swobodnej wypowiedzi co do składu osobowego poruszającego się samochodem nic nie mówili o obecności M. S. (1) i dopiero po rozpytaniu Sądu wskazywali, że być może również był M. S. (1), co zdumiewa tym bardziej, że nie pytano o obecność tej osoby w gronie kilkuset osób, ale zaledwie(...) jadących jednym pojazdem,

- kilkukrotne przesłuchanie M. S. (1) wskazuje, że przedstawia on oczywiście nieprawdziwe informacje, bo są one sprzeczne nie tylko z depozycjami osób trzecich, ale są wewnętrznie sprzeczne same ze sobą nawet w tak podstawowej kwestii jak długości czasu pobytu i możliwości fizycznego zauważenia zdarzenia, gdzie padają czasy od chwilowego pobytu (...) minut do pobytu ponad (...) minut,

- przeprowadzenie kilku konfrontacji z udziałem M. S. (1) wyraźnie uzmysłowiło, że świadek ten najzwyczajniej mija się z prawdą, przedstawiając oczywiście nieprawdziwe fakty, które nigdy nie zaistniały,

b) oskarżony P. N. dopuścił się czynu zarzucanego mu w akcie oskarżenia, polegającego na uderzeniu butelką w okolice oka M. R. w sytuacji, gdy brak jest w sprawie dowodów tak osobowych, jak i rzeczowych, które wskazywałyby na sprawstwo oskarżonego N.;

3. (zarzut ten postawiony jest na wypadek nieuwzględnienia w/w zarzutów) naruszenie przepisów prawa materialnego, to jest art. 25 k.k. poprzez jego nie zastosowanie w sytuacji poczynienia przez Sąd ustaleń, czego materialnym dowodem jest uzasadnienie zaskarżonego wyroku, iż oskarżony stanął w obrocie osoby trzeciej, która była z dużą agresją bita i kopana przez M. R. i jego kolegów a tym samym ratując życie bitemu wcale nie „ opowiedział się po jednej stronie” i nie dołączył do bójki, ale działał z zamiarem odparcia i zakończenia tego bezprawnego ataku.

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania zarzutu za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny

Przed przystąpieniem do omówienia poszczególnych zarzutów należy zauważyć, iż skarżący, mimo iż formułuje z jednej strony zarzuty obrazy prawa procesowego, tj. art. 410 k.p.k. w zw. z art. 424 k.p.k. i art. 7 k.p.k. w zw. z art. 424 k.p.k. a z drugiej strony zarzut błędu w ustaleniach faktycznych w rzeczywistości co do zasady stawia zaskarżonemu wyrokowi zarzut błędu w ustaleniach faktycznych o charakterze dowolności. Apelujący bowiem zarzuca Sądowi I instancji dokonanie błędnej, bo dowolnej oceny zebranych w tej sprawie dowodów, zwłaszcza zeznań głównego świadka oskarżenia M. S. (1), który miał widzieć przebieg inkryminowanego zdarzenia, starając się w ten sposób przekonać, iż relacja procesowa M. S. (1) nie oddaje rzeczywistości, bowiem świadek ten nawet nie był na miejscu zdarzenia i nie mógł widzieć jego przebiegu, natomiast to wyjaśnienia oskarżonego zasługują na wiarygodność. Należy jednak przypomnieć, iż zarzut błędu “dowolności”, a taki został w rzeczywistości sformułowany w apelacji, jest jednak tylko wtedy słuszny, gdy zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania, przy czym dla swej skuteczności wymaga on od apelującego wykazania, jakich konkretnych uchybień w świetle wskazań wiedzy, doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania dopuścił się sąd w dokonanej ocenie materiału dowodowego a nie tylko ograniczenia się do własnej oceny tego materiału (por. wyrok SN z 20.02.1975 r., II K 355/74, OSNPG 1975, nr 9, poz. 84; wyrok SN z 22.01.1975 r., I Kr 197/74, OSNKW 1975, nr 5, poz. 58). Przy czym trzeba zauważyć, iż zarzut ten dla swej skuteczności powinien obejmować całość istotnego materiału dowodowego a nie tylko fragment tego materiału, skoro przepis art. 438 pkt 3 k.p.k., tak jak i zresztą przepis art. 438 pkt 2 k.p.k., poza samym stwierdzeniem błędu w ustaleniach faktycznych, jak i obrazy przepisów postępowania wymaga dodatkowo wykazania, iż uchybienia te mogły mieć wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia.

Mając na uwadze rozbudowanie przez apelującego zarzutów dotyczących zarówno obrazy prawa procesowego, jak i błędu w ustaleniach faktycznych, Sąd odwoławczy nie będzie się odnosił z osobna do każdego z nich, bowiem w praktyce byłoby to znacznie utrudnione dla zachowania przejrzystości niniejszego uzasadnienia. Omawiając natomiast poszczególne kwestie, które doprowadziły Sąd odwoławczy do konkretnych ustaleń, nastąpi dopiero wskazanie, które zarzuty okazały się bądź nie okazały się uzasadnione.

Należy przypomnieć, iż zaskarżonym wyrokiem P. N. został skazany za przestępstwo kwalifikowane z art. 156 § 1 pkt 2 k.k., mające polegać na tym, iż w dniu (...) r. w Ś. woj. (...), uderzył szklaną butelką w głowę M. R., w wyniku czego ten doznał obrażeń pod postacią ran ciętych powieki górnej i dolnej oka prawego, przenikającej rany rogówki i twardówki z wypadnięciem tęczówki, ciała rzęskowego i upływem ciała szklistego oka prawego, licznych ran ciętych skóry twarzy, złamania kości nosa z przemieszczeniem, krwiaka tkanek miękkich okolicy nadoczodołowej lewej, co skutkowało powstaniem trwałej jednoocznej ślepoty, powodując u wymienionego pokrzywdzonego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci innego ciężkiego kalectwa oraz trwałe istotne zeszpecenie.

Nie ulega w tej sprawie wątpliwości, iż w wyniku zdarzenia, to jest uderzenia M. R. butelką szklaną, a więc twardym przedmiotem, w okolicę prawego oka doznał on obrażeń przedstawionych wyżej w opisie czynu. Obrażenia te bowiem wynikają z dokumentacji medycznej dotyczącej pokrzywdzonego (k. (...)) i z dokumentacji fotograficznej (k. (...)) oraz opinii biegłych z dziedziny medycyny sądowej M. S. (3) (k. 57 i 243-244) oraz J. S. (k.(...). Biegli ci nie mieli żadnych wątpliwości, iż obrażenia twarzy (oka prawego) pokrzywdzonego mogły powstać w sposób i w czasie podawanym przez pokrzywdzonego, to jest poprzez uderzenie go w okolicę tego miejsca przez sprawcę szklaną butelką. Biegły S., gdy jeszcze na etapie wydawania opinii nie były znane efekty leczenia pokrzywdzonego, gdyż leczenie to było w toku, stąd też nazwał swoją opinię „tymczasową” i wówczas kwalifikował doznane przez pokrzywdzonego obrażenia z art. 157 § 1 k.k., wskazał jednoznacznie, iż sposób działania sprawcy poprzez właśnie uderzenie szklaną butelką i to w okolicę ciała pokrzywdzonego, jaką była głowa i oko narażały go na bezpośrednie niebezpieczeństwo wystąpienia skutków z art. 156 k.k. w postaci innego ciężkiego kalectwa. Biegła J. S., dysponując już kompletną dokumentacją medyczną, po zakończonym procesie leczenia pokrzywdzonego, w swojej opinii jednoznacznie stwierdziła, iż doznane przez pokrzywdzonego obrażenia oka prawego skutkowały powstaniem jednoocznej ślepoty, co spełniało kryteria innego ciężkiego kalectwa w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k. Jednocześnie biegła ta, wskazując na wzajemną lokalizację i przenikający charakter stwierdzonych ran, stosunek długości ran do ich głębokości przekonywująco stwierdziła, iż powstały one w wyniku uderzenia narzędziem ostrym, ostrokrawędzistym, zaś ich lokalizacja względem siebie wskazuje, iż wszystkie te rany mogły powstać w wyniku jednego uderzenia całą szklaną butelką w okolicę głowy z użyciem dość dużej siły, przy czym uderzenie to najprawdopodobniej zostało zadane w okolicę twarzy, gdzie kość zlokalizowana jest tuż pod powłokami skórnymi (np. okolicę czołową) i w wyniku tego uderzenia butelka trzymana w ręce sprawcy pękła i stłukła się w jej dalszej części a rany cięte powstały na skutek oddziaływania na tkanki miękkie twarzy ostrych krawędzi dalszej części już zbitej butelki. Biegła wyraziła przy tym przekonanie, iż tym przedmiotem mogła być szklana butelka od piwa. Biegła również w sposób logiczny i zrozumiały stwierdziła, iż pomiędzy zachowaniem sprawcy polegającym na uderzeniu w twarz szklaną butelką a stwierdzonymi u M. R. obrażeniami w postaci ran ciętych twarzy i oka prawego – przenikającej rany rogówki i twardówki z wypadnięciem tęczówki, ciała rzęskowego i upływem ciała szklistego, skutkujących jednooczną ślepotą, zachodzi bezpośredni związek przyczynowy (k. (...)).

Obie opinie a zwłaszcza ta ostateczna biegłej J. S. nie są w tej sprawie kwestionowane. Z opinii tych wynika więc jednoznacznie mechanizm działania sprawcy, który doprowadził, poprzez uderzenie z dość dużą siłą w okolicę twarzy pokrzywdzonego M. R. szklaną butelką od piwa do powstania obrażeń, które skutkowały trwałą i nieodwracalną jednooczną ślepotą, co spełniało kryteria innego ciężkiego kalectwa w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 k.k. Natomiast, mając na uwadze postawione przez apelującego zarzuty, istotnym jest rozważenie, czy możliwe jest, w świetle zebranego w tej sprawie materiału dowodowego, przypisanie P. N. za powstanie tych skutków sprawstwa i winy. Skarżący bowiem kwestionuje dokonaną przez Sąd I instancji ocenę zebranych dowodów, starając się wykazać, iż brak jest w sprawie dowodów, które świadczyłyby o sprawstwie oskarżonego N., przy czym apelujący w sposób szczególny skupił się na podważeniu wiarygodności świadka M. S. (1).

Zapoznając się z treścią uzasadnienia zaskarżonego wyroku zauważyć należy, iz rzeczywiście Sąd I instancji szczególną wagę poświęcił zeznaniom tego świadka, z których miała wynikać najistotniejsza okoliczność a mianowicie, iż to właśnie P. N. uderzył pokrzywdzonego butelką w głowę (ocena zeznań tego świadka w sekcji 2 formularza uzasadnienia wyroku – str. (...)). Wprawdzie Sąd I instancji dostrzegł szereg nieścisłości w zeznaniach tego świadka, wykazując wręcz częściową niewiarygodność tych zeznań, to jednak nie znalazł podstaw do podważenia jego zeznań co do faktu głównego wskazanego wyżej (ocena zeznań M. S. (1) w pkt 2.2. formularza uzasadnienia – str. (...)).

Analizując te zeznania i nie zapominając o innych dowodach, mających istotne znaczenie przy ocenie tych zeznań, uznać należy za apelującym, iż świadek ten nie może zostać uznany za wiarygodnego.

Na wstępie należy wskazać na okoliczności pojawienia się tego świadka w niniejszym procesie. Zdarzenie miało miejsce w dniu (...) r. w parku w pobliżu baru (...) (bar ten miał jeszcze inne nazwy, na co trafnie wskazuje apelujący, tj. (...), (...), ale w świadomości bywalców tego miejsca funkcjonował on pod nazwą (...) i tak też będzie nazywany w dalszej części uzasadnienia).

W miejscu tym, tj. zarówno w samym barze, w jego bezpośredniej bliskości, w tym w ogródku piwnym, jak i w P. Dworcowym znajdowało się w tym czasie wiele osób. Tak samo wiele osób znajdowało się w pobliżu samego zdarzenia w parku z udziałem pokrzywdzonego M. R., w tym także ci, co uczestniczyli wraz z nim w bójce z „nieustalonymi” osobami. Okoliczności te wynikają w sposób niekwestionowany z ustaleń faktycznych, poczynionych przez Sąd I instancji w sekcji 1 formularza uzasadnienia wyroku a zwłaszcza, jeżeli chodzi już o sam przebieg bójki, w której brał udział M. R. i samego czynu z ustaleń zawartych na str. 3-4 uzasadnienia.

Sam pokrzywdzony już podczas pierwszego przesłuchania w dniu (...) r. przyznał, iż w parku podszedł do grupy osób, która się między sobą szarpała, sam też szarpał się z jakimś młodym mężczyzną, przy czym nagle od tyłu dostał butelką w przód twarzy, że butelka rozbiła się na jego twarzy, ale nie wie, kim był ten sprawca, gdyż zaszedł go od tyłu (k. (...)). Tak samo pokrzywdzony zeznał na k. (...). Przesłuchani bezpośrednio po samym zdarzeniu świadkowie, tj. w dniu (...) r. M. M. (2) (k.(...)), M. N. (k. (...)), który też był słuchany (...)), J. W. (k. (...) r. D. J. (k.(...)), K. H. (k. 34v), w dniu (...) r. M. S. (2) (k.50), w dniu (...) r. K. K. (k. 63-64) i w dniu (...) r. N. D. (k. 79-80) nie wskazali wprost, by widzieli osobę sprawcy w chwili uderzenia butelką, nie mówiąc nadto o jego zidentyfikowaniu. Przybyli na miejsce zdarzenia policjanci M. G. (k.(...)) i W. K. (k. (...) również na miejscu od osób tam przebywających nie dowiedzieli się wprost, kto był sprawcą szkodzenia ciała M. R..

M. G. bezpośrednio po przybyciu na miejsce zdarzenia w parku przy rannym pokrzywdzonym zauważył pracowników ochrony (M. N. i J. W. – przyp. SA), dodając, iż przy pokrzywdzonym były też inne osoby, także wylegitymowane potem i ujęte w załączniku adresowym, które także usiłowały pomóc pokrzywdzonemu. Świadek wskazał, iż obecne tam towarzystwo było mieszane i pod widocznym wpływem alkoholu, dodając, iż była także taka sytuacja, iż zaraz po ich przyjeździe do W. K. podeszła M. M. (2), mówiąc, by pomóc jej chłopakowi, gdyż go biją. Jednak nie wskazała, gdzie ten bity chłopak się znajduje a i ona sama, cyt.: „ rozpłynęła się w towarzystwie”. Świadek przyznał, iż na miejscu dokonywali rozpytania w celu ustalenia sprawcy, jednak część osób rozpytywanych była wzburzona, twierdząc, iż wiedzą kto to zrobił, ale nie powiedzą, bo sami wymierzą sprawiedliwość. Określali sprawcę ksywką „żołnierz” z uwagi na noszenie spodni typu moro. Świadek wskazał też, iż inni znów twierdzili, iż sprawcą była osoba obywatelstwa ukraińskiego z czapką z logo N. z daszkiem skierowanym do tyłu i że miała miejsce przepychanka między Polakami a Ukraińcami. Świadek podał, iż podczas rozpytania pokrzywdzonego i osób tam stojących ustalili, iż sprawca uderzył butelką w głowę i w pobliżu faktycznie ujawnili kawałki szkła typowe po butelce od piwa. W podobny sposób zeznał W. K.. Podał on przy tym, iż jakaś dziewczyna podeszła do niego, twierdząc, iż kawałek dalej się szarpią lub biją, ale jak poszedł w tym kierunku to nic już tam nie było, zaś osoby tam będące rozeszły się, mówiąc, iż miały zwykłą sprzeczkę. Tej dziewczyny już więcej nie widział. Świadek też dodał, iż jakiś mężczyzna twierdził, iż gdy siedział na ławeczce to słyszał i widział, że doszło do jakiejś bójki, że na pewno słyszał jakieś głosy ukraińskie i usłyszał w trakcie tej bójki dźwięk tłuczonej butelki a później wszyscy zaczęli uciekać, ale nie potrafił podać wyglądu sprawcy, twierdząc, iż tam było ciemno. Okoliczności przytoczone przez funkcjonariuszy Policji znajdują także odzwierciedlenie w notatce urzędowej na k. 1.

Powyższe dowody wskazują więc jednoznacznie, iż na miejscu zdarzenia nikt nie powiedział policjantom kto konkretnie był sprawcą. Był on jedynie opisywany jako „żołnierz” bądź jako osoba pochodzenia ukraińskiego, nosząca czapeczkę z daszkiem odwróconym do tyłu głowy. Jednocześnie jednak z tych policyjnych ustaleń wynikało, iż niektóre osoby, których policjanci wskazać konkretnie nie potrafili, wiedziały kto był sprawcą, ale chcieli się z nim sami „rozliczyć”.

W takich zaś okolicznościach dowodowych pojawił się w tej sprawie M. S. (1). Przy czym, jak słusznie to podnosi skarżący, M. S. (1) nie dość, iż posiadał pewne znajomości w kręgach policyjnych czy okołopolicyjnych (str. 8 apelacji), to nadto w rozmowie poprzez komunikator internetowy z J. G. wyrażał swój osobisty stosunek do tej sprawy, twierdząc, iż „ brakuje świadków a cwel się wszystkiego wypiera” (str. 10 apelacji). Fakty te zresztą znajdują odbicie w dowodach na k. (...), gdzie to matka oskarżonego przedstawiła wydruki z (...), mające potwierdzać znajomość różnych osób, w tym M. S. (1) z pokrzywdzonym R. oraz z żoną jednego z funkcjonariuszy Policji miejscowej K. (także k. (...)) a także w zeznaniach J. G. (k. (...)) i okazywanej świadkowi S. na rozprawie korespondencji na k. (...), do której nie potrafił się jednoznacznie ustosunkować, zaprzeczając przed okazaniem, że w ogóle na temat tej sprawy i postawy P. N. nie pisał nikomu (k. (...)). To zaś znów wskazuje na emocjonalne zaangażowanie świadka S. w tę sprawę z uwagi na fakt, iż pokrzywdzonym jest jego kolega oraz na negatywne jego nastawienie wobec osoby P. N.. Skarżący wskazał w apelacji na szereg niespójności w relacjach tego świadka. Abstrahując od okoliczności dotyczących podawania różnego czasu pobytu świadka pod C. i na miejscu zdarzenia, także po przyjeździe Policji, co już stawia pod znakiem zapytania szczerość wypowiedzi tego świadka, należy zwrócić uwagę na następujące fakty, wynikające z jego zeznań oraz zeznań innych osób.

M. S. (1), pierwotnie słuchany przez policjanta w dniu (...) r. a więc dzień po zdarzeniu, tyle że o irracjonalnej porze, skoro przesłuchanie zaczęło się o godz. (...) (co także dostrzegł Sąd I instancji – k. (...)), na początku tego przesłuchania wskazał, iż wie, co się stało jego koledze (M. R. – przyp. SA) w nocy z (...). Świadek zeznał, iż pojechał pod C. w Ś. z koleżanką K. Ż. jej autem, zajechali tam po jej kolegę M. i byli pod C. między (...)). Nadmienić należy, iż już ten fragment zeznań budzi zastrzeżenia. Mając bowiem na uwadze rzekomy czas pobytu świadka pod C., który miał być krótki, co zresztą wynika nawet z treści tych zeznań, to niemożliwym jest, by świadek widział inkryminowane zdarzenie aż po godzinie a nawet po półtorej godziny czasu od tego przyjazdu, skoro zdarzenie, jak to trafnie ustalił Sąd I instancji miało miejsce około (...), co wynika także z zeznań w/w policjantów a także z faktu zarejestrowanego na monitoringu lokalu wcześniejszego zdarzenia z udziałem pokrzywdzonego, za które ten został skazany w odrębnym postępowaniu, z którego wynika, iż zdarzenie to z udziałem M. R. i M. L. miało miejsce po godz. (...), tj. po rozmowie pokrzywdzonego z Y. H. (str. 2-3 uzasadnienia zaskarżonego wyroku). Poza tym nieprawdą jest, iż M. S. (1) miał rzekomo przyjechać do Ś. jedynie z K. Ż., co ma wynikać zarówno z jej zeznań, jak i zeznań K. D., P. P. (1) i M. A., o czym niżej będzie mowa. Skoro zaś M. S. (1) przyjechał tak wcześnie pod C., to nie mógł praktycznie krótko od tego przyjazdu widzieć zdarzenia z godziny (...), skoro to zdarzenie miało miejsce znacznie później, licząc od godziny jego dotarcia pod lokal. Skoro zaś po tym przyjeździe od razu po przyjściu pod C. zauważył tam stojącego M. R., to nie mógł z nim nawet zamienić ani jednego zdania na temat jego uczestnictwa w jakiejś „zadymie”, co wynika z sugerowanego w tym protokole pytania, bo przecież po przyjeździe do C. przez świadka taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca. Dalej świadek zeznał, iż po tej krótkiej rozmowie podszedł do (...) (czyli K. Ż. – przyp. SA – k. (...), z czego miało wynikać, iż po przybyciu na miejsce Ż. nie stała razem z R., co znów sprzecznie wynika z zeznań M. R. z rozprawy. Dalej M. S. (1) zeznał, iż widział, jak R. rozmawiał chyba z K. H. a jak usłyszał dobiegający od wysokości schodów dźwięk rozbijanego szkła, to obejrzał się tam i zobaczył idącego w tamtą stronę M. R. razem z ochroniarzami C. (k. (...)). Tej okoliczności dotyczącej wspólnego udania się w kierunku odgłosu tłuczonego szkła jednak nie potwierdzili ani M. R. na rozprawie (k. (...), co koresponduje z jego zeznaniami ze śledztwa), ani obaj ochroniarze, tj. M. N. (k. (...)) i J. W. (k. (...)), co także koresponduje z ich zeznaniami ze śledztwa. Świadek S. podał, iż wówczas zauważył, jak jakiś chłopak spadł ze schodów w krzaki. Świadek dalej zeznał, iż widział, jak M. R. tam podszedł, to stał tam P. N. i, cyt.: „ M. pamiętam i to usłyszałem, bo stałem od niego może z 5-6 metrów powiedział do N. „frajerze nie butelką”. A ochroniarze z C. byli razem za M.. I jak M. widziałem jakby na chwilę odwrócił głowę i wtedy P. N. uderzył go butelką w prawą część twarzy tak jakby w prawą kość policzkową. Według mnie ta butelka była pusta i była chyba po Ż. lub L.. I po tym uderzeniu ta butelka na twarzy M. rozbiła się. Po tym uderzeniu M. upadł na kolana i rękami złapał się za twarz. Po tym uderzeniu N. uciekł”. Dalej świadek zeznał, iż na pewno widzieli ochroniarze jak N. uderzył butelką R., zaś po tym uderzeniu on skupił całą swą uwagę na R., który klęczał na ziemi i trzymał się za twarz (k. (...) Również ten fragment istotnej wypowiedzi budzi poważne wątpliwości. Wynika bowiem z tych zeznań m.in. fakt, iż świadek widział to zdarzenie z odległości około 5-6 metrów, gdy tymczasem świadek nawet nie wspomniał, by przemieszczał się w kierunku odgłosu szkła tuż za R. i ochroniarzami a przecież odległość od baru (...) do tego miejsca zdarzenia wynosiła około (...) metrów. W tych zaś znów okolicznościach świadek, gdyby stał koło baru, to z uwagi na tę odległość i panujące ciemności nie mógłby zobaczyć ani usłyszeć takich szczegółów, o których opowiedział. Poza tym w/w ochroniarze nawet nie potwierdzili, by widzieli to uderzenie. Dodać też trzeba, iż z zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonego, o której niżej będzie mowa, wynika, iż oskarżony wcale nie uciekł a w zasadzie nie zdążył uciec, gdyż obecni na miejscu od razu napadli na niego i po przewróceniu na ziemię kopali go. Nie są również prawdzie twierdzenia świadka, by podczas tego zajścia N. był ubrany cały na czarno i miał chyba czapkę z daszkiem też czarną (k. (...)), bowiem z zapisu monitoringu baru (...) wynika, iż oskarżony był ubrany w odzież o jasnym kolorze, w tym spodnie moro i jasną bluzę (k. (...)). Świadek także wskazał, iż na miejscu zdarzenia obecna była dziewczyna N., która na pewno widziała to uderzenie (k. 36v). Świadek zeznał, iż wie, że na miejsce zaraz przyjechał policja i pogotowie, ale on nie mógł już dłużej zostać, bo mu się spieszyło, ponieważ koleżanka musiała jechać do domu (k. (...)). Z tego fragmentu wynika więc, iż świadek praktycznie po przyjeździe policji od razu oddalił się z miejsca zdarzenia, co jednak znów nie znajduje potwierdzenia w jego zeznaniach z rozprawy. Niewiarygodnie przy tym brzmią jego zapewnienia, iż nie mógł jeszcze zostać po przyjeździe Policji, by dać chociaż spisać swoje dane osobowe, celem dalszego złożenia w tej sprawie zeznań. Trzeba bowiem zauważyć, iż sprawa dotyczyła jego bliskiego kolegi, który w tym zdarzeniu mocno ucierpiał a tym samym brak chęci pozostania na miejscu do czasu jego spisania trudno wręcz usprawiedliwić rzekomym spieszeniem się K. Ż. do domu, tym bardziej, iż rzecz miała miejsce w nocy a więc praktycznie K. Ż. w sytuacji, gdy popełniono przestępstwo i jej kolega był jego bezpośrednim świadkiem o tej porze nie mogło się nigdzie spieszyć.

Świadek S. zapewniał podczas tego przesłuchania, iż to co zeznał, jest prawdą i nikt mu nie sugerował, co ma zeznawać, zaś o tej sprawie zrobiło się głośno w Ś. i dlatego postanowił powiedzieć co się stało (k. 36v). Należy podnieść, iż już te zapewnienia świadka podczas tego przesłuchania mogą budzić pewne wątpliwości, skoro świadek nie został na miejscu zdarzenia po przyjeździe Policji, jak i jego wersja wydarzeń nie znajduje odzwierciedlenia w innych dowodach.

Należy wreszcie jeszcze zwrócić uwagę na końcowe wypowiedzi świadka podczas tego przesłuchania. Świadek bowiem był pytany ewidentnie o zdarzenie jakie miało miejsce parę minut wcześniej w lokalu i na zewnątrz pod lokalem, za które M. R. został ostatecznie skazany wraz z J. W. i K. H. w sprawie Sądu Rejonowego w Ś. o sygn. akt (...)). Świadek jednak, mimo iż miał stać w pobliżu zaprzeczył, by M. R. miał jakąś kłótnię z kimkolwiek (tu: mówi, że z U.) a także, by kogoś kopał czy bił (k. (...), co nie polega na prawdzie z przyczyn oczywistych, gdyż właśnie takie zdarzenie miało miejsce, co przecież w tej sprawie nie jest kwestionowane. Jednocześnie zauważyć należy, iż już przed tym przesłuchaniem świadek miał okazję zapoznać się z nagraniem z wnętrza C. z tej nocy (k. (...)). To zaś stawia pod znakiem zapytania obiektywizm świadka. Z jednej strony bowiem świadek w swoich zeznaniach przemilcza fakt zdarzenia przed barem z udziałem R. a z drugiej zeznaje o okolicznościach zdarzenia i innych szczegółach, które nie znajdują oparcia w rzeczywistości ani w materiale dowodowym. Tym samym nie może być uznane za wiarygodne jego dalsze twierdzenie, iż widział zdarzenie z udziałem rozpoznanego przez niego ze zdjęć P. N. i to z bliskiej odległości (k. (...)).

M. S. (1) podczas eksperymentu procesowego z udziałem oskarżonego w dniu (...) r. zeznał podobnie (k. (...)), więc w tożsamy sposób należy do tych zeznań podejść. W tych zeznaniach świadek podał, iż P. N. stał w grupie osób, skąd też dobiegł pierwszy odgłos tłuczonego szkła. Jednak ta okoliczność nie znalazła żadnego potwierdzenia w innym wiarygodnym dowodzie, co także wynika z ustaleń faktycznych Sądu I instancji, a poza tym musi budzić zdziwienie fakt rozpoznania P. N. aż z tak znacznej odległości, tym bardziej, iż w miejscu tego zdarzenia było ciemno a P. N. miał rzekomo być ubrany cały na czarno. Również, jak już wspomniano wyżej, nie znajduje żadnego potwierdzenia fakt, by spod lokalu w to miejsce ruszył M. R. wraz z ochroniarzami. Świadek wprawdzie w trakcie tego eksperymentu wskazał miejsce, w którym zatrzymał się i z którego obserwował zdarzenie, ale i tę relację świadka uznać należy za wątpliwą, bowiem nie dość, iż w pierwotnych zeznaniach o tym nie wspomniał, to nadto nikt w tej sprawie nie potwierdził wiarygodnie tej okoliczności. Świadek po wskazaniu w sposób obrazowy, jak miało dojść do uderzenia R. przez N. zeznał, iż po tym uderzeniu N. szarpał się z ochroniarzami, ale nie widział, by N. upadł, po czym nie widział, co dalej działo się z oskarżonym, gdyż zajął się R.. Należy zauważyć, iż również te okoliczności nie znajdują oparcia w dowodach. Trzeba bowiem zauważyć, iż z ustaleń Sądu Okręgowego, opartych także na wiarygodnych w tym względzie wyjaśnieniach oskarżonego wynika, iż po tym uderzeniu N. od razu zaatakowało trzech lub czterech mężczyzn, po czym oskarżony upadł i był kopany (k. 152-152v), przy czym ani ochroniarze, ani M. R., ani inna osoba nie potwierdziła, by od razu rannym R. zajął się akurat M. S. (1).

Tak samo należy odnieść się do zeznań M. S. (1) złożonych w trakcie konfrontacji z N. D. w dniu (...)). Nieprawdzie bowiem z zebranymi dowodami i ustaleniami faktycznymi Sądu I instancji brzmią zapewnienia świadka, iż ze strony M. R. tuż przed uderzeniem butelką nie było żadnych rękoczynów. Notabene, nawet ta okoliczność nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach M. R., który przecież przyznał w toku rozprawy, że zadawał wtedy ciosy. Tu znów sprzecznie z wcześniejszymi zeznaniami świadek podał, iż po uderzeniu butelką pierwszego mężczyzny na schodach stał koło niego nieznany mu mężczyzna w czarnej czapce N. lub adidas a P. N. stał obok, gdy tymczasem czarną czapkę na głowie miał mieć P. N.. Poza tym znów nie znajdują żadnego potwierdzenia zeznania świadka, iż w stronę tej bójki przy schodach skierował się M. R. z dwoma ochroniarzami.

Tak samo także należy odnieść się do twierdzenia świadka S. sformułowanego podczas konfrontacji z K. K. z (...) r., gdzie mówił, iż co działo się po uderzeniu butelką R. to nie wie, gdyż był zajęty M. (k. 864). Jak już wyżej powiedziano tej okoliczności nikt w tej sprawie nie potwierdził a poza tym naiwnie brzmią zapewnienia świadka, iż był zajęty kolegą, skoro przy nim nic nie robił. Poza tym skoro świadek tak przejmował się losem kolegi, to tylko jeszcze bardziej trącą naiwnością jego wcześniejsze twierdzenia, iż nie dał się spisać policjantom i nie powiedział im, co się stało a tylko spieszył się wraz z koleżanką do domu.

Na rozprawie w dniu (...) r. nieprawdzie brzmią zapewnienia świadka, iż na miejscu zdarzenia miał być tylko dosłownie 5 minut, bowiem co innego wynika z jego pierwotnych zeznań (k. (...)). Nieprawdzie brzmią twierdzenia świadka, iż po podejściu tam M. R., gdzie starał się on stanąć w obronie tego pierwszego zaatakowanego, cyt.: „ oskarżony wykonał zamach butelką, M. w ostatniej chwili chciał się odchylić od tego ataku i oberwał butelką w kość policzkową” a w przeciągu 5 minut zleciało się tam mnóstwo ludzi a sprzątaczka w tej imprezy, przed przyjazdem Policji, wzięła miotłę i sprzątnęła cale szkło, jakby nic się nie działo (k. (...)). Relacja ta jest bowiem ewidentnie sprzeczna z zeznaniami samego pokrzywdzonego, w której sam przyznawał, iż zadawał wtedy ciosy pięścią a poza tym sam fakt sprzątnięcia szkła przez sprzątaczkę z imprezy, którą jeszcze miała być jakaś „ pani G. ”, której synów on zna (k. (...) nie znajduje żadnego dowodowego wsparcia ani w zeznaniach w/w policjantów i Ł. W. (k. (...)), technika kryminalistyki A. W. (k. (...)), ani w zeznaniach J. B., która była wówczas obsługą lokalu i to ona sprzątała szkło po zdarzeniu w parku, ale dopiero za zgodą Policji (k. (...)). Nie mogą więc przekonywać zapewnienia M. S. (1), iż sprzątaczka wyszła zaraz sprzątać to szkło a nie godzinę później, bo ją widział przy M. R. (k. (...)). Jak to bowiem wynika z zeznań policjantów tam na miejscu po ich przyjeździe było pełno szkła a więc nie mogło być ono przed ich przyjazdem sprzątane. Ponadto świadek S. wskazał, iż tam było ciemno i dopiero jak podszedł blisko to rozpoznał oskarżonego (k. (...)). Zeznanie to z jednej strony wskazuje, iż dopiero z bliska można było rozpoznać konkretną osobę z uwagi na fakt, iż tam było ciemno a z drugiej strony tej jego bliskiej obecności przy zdarzeniu nikt w niniejszej sprawie nie potwierdza w sposób wiarygodny. Tu znów, jak w śledztwie świadek zeznał, iż spod baru (...) szli we trójkę M. R. i ochroniarze (k. (...)), czego nikt z nich nie potwierdził. Dodać trzeba, iż świadek tu zeznał, iż nie poszedł w kierunku zdarzenia, ale obserwował je z boku, przy czym opisując przebieg zdarzenia stwierdził, iż oskarżony wykonał zamach butelką, M. odchylił się i dostał tą butelką, przy czym kiedy oskarżony wziął zamach butelką to R. i N. byli do siebie skierowani twarzami (k. 1855). Świadek jednak nie potrafił tego obrazowo przedstawić na rozprawie (k. 1855). Poza tym ta okoliczność znów nie znajduje odzwierciedlenia w relacjach wiarygodnych co do tej okoliczności świadków. Nie potwierdza jej bowiem ani sam pokrzywdzony, który wprost wskazał, iż uderzenie dostał od sprawy, który stał gdzieś z tyłu niego a więc którego nie widział. Na tę okoliczność także wskazuje także obserwujący to zajście W. S., którego zeznania będą jeszcze niżej omawiane. Dziwne przy tym, iż świadek całą uwagę skupił na M., gdyż mocno krwawił (k. (...)), ale nie udzielił mu osobiście żadnej pomocy, choć, jak twierdził, czekał na przyjazd Policji i jeszcze tam przebywał przez jakiś czas. Naiwnie przy tym brzmią dywagacje świadka z rozprawy z dnia (...) r., iż nie udzielał pomocy koledze, no nie chciał się angażować w tę sytuację, gdyż jego dziewczyna nie byłaby zadowolona, że był w tym barze, który nie ma zbyt dobrej renomy (k.(...). Takie tłumaczenie jest wręcz niezrozumiałe w sytuacji, gdy jego kolega potrzebował autentycznej pomocy, zaś ponoć świadek znajdował się w jego bezpośredniej bliskości. Również sprzeczne z zeznaniami M. R. są deklaracje świadka S., iż obok siebie widział P. P. (1), gdy był przy pokrzywdzonym (k. 1855). Świadek dopiero na rozprawie wspominał o P. P. (1) i to nie tylko w kontekście tego, że stał w pobliżu rannego M., ale i dlatego, że spod C. wracał samochodem K. Z. także z nim (k. 1855v), o czym w ogóle do tej pory w swoich zeznaniach nie wspominał, w tym tych pierwotnych, składanych na świeżo po zdarzeniu. Świadek przyznał, iż o sprawie rozmawiał z M. R. w szpitalu, zaprzeczając jednak, by starał się poszukiwać świadków na prośbę pokrzywdzonego (k. 1855v). Świadek również zaprzeczył, by znał D. J. oraz by widział inną osobę, która udzielałaby R. pomocy i prosiła ochroniarzy o przyniesienie ręczników (k. 1855v). Tymczasem z zeznań D. J., który także nie znał M. S. (1), złożonych jeszcze w dniu (...) r. jasno wynika, iż to on (poza ochroniarzem) jako pierwszy zobaczył rannego M. R. i to on mu udzielał pomocy, wołając przy tym ochroniarzy o przyniesienie ręczników, jak i ochroniarze informowali, że dzwonili na pogotowie i karetka już jedzie (k. 32), co także potwierdził na rozprawie (k. (...)). Świadek ten przy tym potwierdził zeznania pokrzywdzonego, który mu mówił, iż nie wie, kto mu spowodował te obrażenia, gdyż sprawcy nie widział w chwili zadawania ciosu butelką, która się rozbiła. Zeznania D. J. znajdują znów odbicie w zeznaniach M. N. (k. (...)).

Świadek M. S. (1) potwierdził przy tym swoje zeznania ze śledztwa, nie potrafiąc jednak wyjaśnić występujących w jego zeznaniach sprzeczności (k. (...)). Dodać przy tym należy, iż świadek logicznie wskazał, iż lepiej pamiętał zdarzenie w ubiegłym roku (k. (...)) a więc składając wyjaśnienia dobę po zdarzeniu. Skoro jednak tak, to trudno zrozumieć dlaczego dopiero później w jego zeznaniach pojawiły się informacje na temat sprzątania szkła bezpośrednio po zdarzeniu, dlaczego w jego zeznaniach pojawił się P. P. (1), dlaczego w jego zeznaniach pojawiły się inne czasy przebywania na miejscu zdarzenia, dlaczego też w jego zeznaniach pojawił się nieco inny mechanizm otrzymania uderzenia butelką w twarz w związku z odruchem pokrzywdzonego. Dodać przy tym należy, iż ani te pierwotne informacje, ani i te nowe nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym a także w zasadach logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego. Wskazać przy tym trzeba, iż skoro świadek przebywał jeszcze na miejscu zdarzenia przez około 20-30 minut od przyjazdu Policji (k. 1856), to rodzi się słuszna konstatacja, iż K. Ż. wcale się nie spieszyło, by szybko odjechać, zaś świadek z przyczyn sobie znanych nie zgłosił się wtedy do policjantów, by podać swoje dane i zawiadomić o przebiegu zajścia a zwłaszcza o osobie sprawcy. Przy czym przyczyna ta w świetle wątpliwości, jakie trafnie podnosi apelujący mogła również wynikać z faktu, iż po prostu świadka wówczas tam nie było w czasie zdarzenia. Dodać też trzeba, iż takich wątpliwości co do wiarygodności tego świadka nabrał Sąd I instancji, skoro z urzędu na rozprawie(...) r. zarządził przeprowadzenie konfrontacji M. S. (1) ze świadkami J. B., M. N. i J. W. a jedynie na wniosek obrońcy także z D. J. (k. 1994v), które przeprowadzono na rozprawie w dniu (...) r. (k. 2004v-2007v). Podczas tych konfrontacji świadkowie w żaden sposób nie potwierdzili zeznań M. S. (1). Dodatkowo należy stwierdzić, iż ochroniarze (M. N. i J. W.) z M. S. (1) nie znali się, zaś M. S. (1) zeznał, iż ochroniarzy nie byłby w stanie rozpoznać. Gdy zaś świadkowi uzmysłowiono, iż M. N. był wtedy ochroniarzem, to świadek S. jedynie na podstawie jego postury zasugerował, iż zeznawał cały czas właśnie o takiej, jak M. N. większej osobie” jako o ochroniarzu (k. 2004v). Oczywiście tak pokrętna odpowiedź świadka nie może przesądzić o jej wiarygodności, gdyż „ większą osobą” a więc osobą dobrze zbudowaną może być każdy inny mężczyzna i niekoniecznie ochroniarz. Tak samo należy ocenić zeznania M. S. (1) dotyczące drugiego ochroniarza, tj. J. W., tyle, że jak to stwierdził sam Sąd I instancji, J. W. jest podobnego wzrostu co świadek S., tylko lepiej zbudowany (k. 2005v), więc świadek S. nie mógł się nawet wyglądem sugerować, iż W. był ochroniarzem. Poza tym świadek S. pokrętnie odniósł się do rzekomej swojej pomocy, jakiej miał udzielać rannemu M. R., twierdząc, iż nie udzielał pomocy przedmedycznej R. a tylko spytał czy wszystko w porządku (k. 2005). Ta okoliczność więc również stawia pod znakiem zapytania rzeczywistą obecność świadka S. na miejscu zdarzenia, tym bardziej, iż nie potrafił w toku tych konfrontacji wskazać, dlaczego w rzeczywistości nikt go nie widział na miejscu zdarzenia (k. 2005), skoro był najpierw blisko C. a potem miejsca zdarzenia, rzekomo przy samym pokrzywdzonym, któremu udzielał pomocy, mając przy tym kontakt wzrokowy z policjantem. Przy czym w czasie tych konfrontacji twierdził, iż mógł być niezauważony przez innych, bo, cyt.: „ tam byłem na chwilę” (k. 2005), gdy tymczasem w zeznaniach pierwotnych, które według jego relacji mają być bardziej wiarygodne, jako złożone na świeżo, wynika, iż był tam nie chwilę, ale znacznie dłużej, o czym dokładniej wyżej powiedziano. Tym bardziej więc za naiwne należy uznać tłumaczenia świadka S., iż J. W. faktycznie nie widział go przy M. R., skoro, cyt.: „ ja się ewakuowałem, bo byłem w pośpiechu” (k. 2005v), co, w świetle tego, co wyżej powiedziano, nie było prawdą. Świadek M. S. (1) w toku rozprawy również sam sobie zaprzecza, skoro na rozprawie w dniu (...) r. podał, iż on odszedł z miejsca zdarzenia jak pogotowie przyjechało do M. R. (k. 1855v), gdy tymczasem w czasie konfrontacji zeznał wyraźnie, że nie było go na miejscu podczas przyjazdu karetki (k. 2005v).

Świadek przy tym sprzecznie ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami twierdził, iż jednak szkło sprzątać mogła konfrontowana z nim J. B., przy czym tę informację o sprzątnięciu szkła przed przyjazdem Policji miał uzyskać następnego dnia, w czasie przesłuchania od policjantów (k. 2006v). Trudno tu zrozumieć świadka, skoro raz twierdzi, iż sam naocznie widział, jak sprzątaczka, notabene inna, sprzątała szkło przed przyjazdem Policji, zaś tu znów twierdzi, iż o tym fakcie sprzątania dowiedział się od policjantów. Ta wprawdzie drobna, ale istotna okoliczność również stawia pod znakiem zapytania rzeczywistą obecność świadka S. na miejscu i w czasie zdarzenia. Poza tym znów sprzecznie z wcześniejszymi deklaracjami świadek S. zeznał o powodach niezgłoszenia się do Policji na miejscu zdarzenia. Wcześniej bowiem twierdził, iż nie uczynił tego, bo się spieszył, gdy tym razem nie zrobił tego, bo z tym wiązałoby się jeżdżenie po sądach (k. 2007). Ta okoliczność również świadczy o nieszczerości świadka podczas składanych zeznań. Jednocześnie jednak świadek poniekąd przyznał, iż sugerowano mu z kręgu znajomych M. R., by zgłosił się na Policję i złożył zeznania, choć nie wymienił żadnych z tych osób a nawet nie wiedział, skąd one miałyby wiedzieć, że był tam na miejscu (k. 2007), co, mając także na uwadze wcześniejszy dostęp świadka do zapisu monitoringu w barze świadczy o ukierunkowaniu jego zeznań w niniejszej sprawie na celowe obciążenie P. N..

Jak już wskazano wyżej, powyższe zeznania są pełne sprzeczności, irracjonalnych treści a do tego praktycznie w całości sprzeczne z wiarygodnym materiałem dowodowym, co nie pozwala w żaden sposób na danie im wiary. Należy przy tym zeznania te zestawić także z zeznaniami osób, z którymi M. S. (1) miał rzekomo przyjechać na miejsce zdarzenia i z tego miejsca odjechać.

K. Ż., zeznając w dniu (...) r. a więc dzień po pierwszym przesłuchaniu M. S. (1), podała, iż (...) r. do C. w Ś. przyjechała po północy po kolegę M. A., gdyż była z nim umówiona, że wracając do domu zabierze go z lokalu. Nie wchodząc do lokalu czekała na w/w w parku przed wejściem do ogródka. Zeznała, iż wówczas na miejsce dojechała razem z M. S. (1) i P. P. (1), którzy też nie wchodzili do baru. K. Ż. zeznała, iż w czasie, gdy była przed lokalem, to widziała, jak M. R., którego znała od kilku lat osobiście, rozmawiał z jakąś Ukrainką, która była dziewczyną tego, co wyprowadzono z lokalu. Potem miała miejsce w parku „jakaś zadyma”, była szarpanina między różnymi osobami, ale nie wiedziała o co chodziło. Świadek dalej zeznała, iż w tamtym kierunku, tj. w stronę dworca PKP i ul. (...) pobiegł m.in. M. S. (1) i M. R.. Potem słyszała, iż ktoś krzyczał, by dzwonić po karetkę, bo coś się stało. Za chwilę z lokalu wyszedł M. A. i razem poszli do jej auta. Poza tym, jak przechodzili, to widziała jak na ścieżce w środku koła w parku leżał jakiś mężczyzna i za chwilę przyjechała Policja i karetka. Jak już była przy samochodzie to dzwoniła do P. P. (1), że już czeka w samochodzie i P. P. (1) i M. S. (1) przyszli i pojechali do domu. Z zeznań tych wynika także, iż w samochodzie M. S. (1) z P. P. (1) powiedzieli tylko, że M. R. dostał butelką w twarz, że źle to wyglądało i miał to zrobić jakiś typ ze Ś., ale żadnych danych o tym sprawcy nie podawali (k. (...). Zeznania te wskazują na dwie istotne okoliczności: mianowicie fakt, iż K. Ż. przywiozła do C. zarówno M. S. (1) i P. P. (1) i że M. S. (1) mógł być rzeczywiście świadkiem inkryminowanego zdarzenia. Jednocześnie jednak już w tych zeznaniach pojawia się sprzeczność z zeznaniami M. S. (1). M. S. (1) bowiem nie zeznał, iż pobiegł w kierunku szamotaniny w parku, jak M. R., ale że uczynił to R. razem z dwoma ochraniarzami, zaś on gdzieś przebywał z boku i temu się przyglądał z bliska. Z zeznań tych też wynika, iż w C. pojawili się po północy, co by współgrało z pierwotnymi zeznaniami M. S. (1), zaś odjechali z tego miejsca po pojawieniu się pogotowia, co znów oznacza, iż M. S. (1) nie przebywałby tam tylko chwili, jak zeznawał, ale wystarczająco długi czas, by zgłosić się do przybyłych na miejsce policjantów jako świadek zdarzenia. Jednak i w zeznaniach K. Ż. pojawiła się istotna sprzeczność. Tu bowiem zeznała, iż zadzwoniła do P. P. (1), gdy tymczasem już w toku rozprawy zeznała, iż po przyjeździe do C. „padł” jej telefon a więc nie mogła zadzwonić. Tymczasem w toku przesłuchania na rozprawie w dniu (...) r. świadek w swobodnej wypowiedzi na temat tego wyjazdu zeznała zgoła inaczej. Podała wówczas, iż pod C. znalazła się jedynie na jakieś 10 minut, przyjechała po kolegę i czekała na niego pod klubem. Przyjechała tam z P. P. (1) oraz z (...), którego nazwiska nie pamiętała. Czekała pod klubem na A., bo padł jej telefon. Po 10 minutach M. A. wyszedł na papierosa, poszli więc razem w stronę (...) i pojechali do domu, jeszcze odwiozła P. P. (1) i K.. Świadek wprawdzie miała widzieć jakąś szarpaninę, ale przed klubem, zaś już żadnego zdarzenia w parku nie widziała. Nie widziała też wtedy M. R.. Kojarzy natomiast M. S. (1), którego wówczas nie widziała. Natomiast po P. i K. podjechała do G.. Ten K., to K. D., który z P. gdzieś odeszli. Po około 10 minutach wszyscy we czworo poszli do samochodu i odjechali (k. 1957v). Analizując te zeznania trzeba znów stwierdzić trzy jakże istotne okoliczności, które są sprzeczne z jej zeznaniami ze śledztwa. Pierwsza dotyczy telefonu, o czym wyżej wspomniano. Druga dotyczy faktu, iż nie widziała znanego jej M. R.. Trzecia zaś najistotniejsza, to taka, iż wówczas w ogóle nie widziała znanego jej M. S. (1), natomiast samochodem jechała do Ś. z P. P. (1) i K. D. a wracała do domu dodatkowo z M. A.. Trzeba przy tym stwierdzić, iż zeznania te są jednoznaczne i stanowcze w wymowie, więc trudno tu tłumaczyć się jakąś pomyłką. Tymczasem świadek po ujawnieniu jej zeznań ze śledztwa podtrzymała je, dostrzegając różnicę w zeznaniach, i twierdząc, że K. i M. to są znajomi P. i nie rozróżnia czy zabierała M. czy K., bo ich nie zna osobiście a dzisiaj nie potrafi powiedzieć kogo wtedy zabrała, bo ich nie kojarzy (k. 1958-1958v) Co przy tym istotne, świadek już nie potrafiła wskazać kogo rzeczywiście poza P. zabrała samochodem do Ś.. Należy jednak nadmienić, iż jej swobodne zeznania z rozprawy korespondują ze swobodnymi zeznaniami złożonymi na rozprawie przez P. P. (1) i K. D., co stawia je w zupełnie innym świetle. Natomiast jej zeznania ze śledztwa, iż do parku pobiegli R. ze S. nie znajdują nawet wsparcia w zeznaniach M. R..

P. P. (1) podczas pierwszego przesłuchania w dniu (...) r. zeznał, iż był tej nocy u znajomych w G.. Po północy, może około (...) wyjechali z G. we troje, tj. on, K. D. i K. Ż. do Ś. do baru (...). Ż. umówiła się tam z jakimś kolegą M.. Świadek przyznał, iż widział, jak w parku była jakaś szarpanina, ale nie wiedział, kto się szarpał. Poszedł tam bezwładnie, gdyż był mocno pijany i pamięta, że jeden mężczyzna uderzył drugiego w głowę butelką. Świadek na ten temat nie potrafił podać żadnych konkretów, natomiast sprawca, co zadał uderzenie butelką zaczął uciekać w kierunku ulicy (...). Za nim też od razu pobiegli inni mężczyźni. Wszyscy mówili, iż to był P. N. i że przesadził. Pamiętał, iż tam była też obecna dziewczyna N.. Świadek nie potrafił wskazać czy faktycznie widział, by to P. N. uderzył butelką w głowę pokrzywdzonego, gdyż był w znacznym stanie nietrzeźwości. Świadek nie potrafił podać większej liczby szczegółów i nie wiedział, co w tym czasie robili i gdzie byli jego koledzy (k. 54). Z tych zeznań wynikają znów dwie istotne kwestie. Pierwsza, zgodna z zeznaniami K. Z. z rozprawy, tj. że z nimi do Ś. jechali on, Ż. i K. D., co oznacza, iż nie jechał z nimi M. S. (1). Drugą istotną kwestią jest wskazanie nie wprost, ale pośrednio na P. N. jako sprawcę uderzenia butelką w głowę M. R.. W ocenie Sądu odwoławczego co do obu tych twierdzeń należy dać w pełni wiarę. Trzeba bowiem zauważyć, iż świadek zeznania te składał praktycznie bezpośrednio po zdarzeniu, i choć, jak twierdził, znajdował się w znacznym stanie nietrzeźwości, to jednak fakt jazdy w tym składzie osobowym znajduje potwierdzenie w jednoznacznych swobodnych zeznaniach K. Ż. z rozprawy, zaś fakt, iż już bezpośrednio po uderzeniu butelką na miejscu zdarzenia wskazywano na P. N., jako sprawcę, wynika z szeregu innych dowodów, o których będzie mowa niżej. Poza tym świadek ten okazał się na etapie śledztwa konsekwentny, gdyż te okoliczności znalazły również odzwierciedlenie w zeznaniach z dnia (...) r. (k. 76). Na rozprawie już świadek złożył wyjątkowo pokrętne zeznania (k. 1858v-1860). Wprawdzie tu znów oskarżony podtrzymał swoje zeznania ze śledztwa, co należy ocenić jak te powyższe, jednak zasłaniając się nadmiarem spożytego alkoholu czy nawet tzw. urwaniem filmu, twierdził, iż to, co przedstawił to raczej jego odczucia, niż fakty. Nie ulega wątpliwości, iż zeznania te już nie mogą stanowić podstawy ustaleń faktycznych, tym bardziej, iż sam przyznawał, iż jest nierzetelny. Jednak we wskazanych dwóch kwestiach zeznania z rozprawy nie podważają skutecznie jego twierdzeń ze śledztwa, bowiem tam wskazał dokładnie z kim jechał do Ś. i w jakim celu a także wskazał nie to, co widział, bo tu miał mieć wątpliwości, ale co słyszał na miejscu o osobie sprawcy, widząc, iż faktycznie on uciekał z miejsca zdarzenia. Te bowiem okoliczności, jak już wspomniano, znajdują odbicie w wiarygodnym materiale dowodowym. Tym samym niewiarygodnie brzmią zapewnienia świadka z rozprawy, iż M. S. (1) dołączył do nich tego wieczoru i że to on, jako trzeźwy, prowadził samochód do Ś.. W tym zakresie świadek nie zasługuje na wiarę, gdyż w swobodnej relacji w ogóle nie wskazał na M. S. (1) i zeznał co do wspólnego wyjazdu do Ś. tak, jak to uczynił w śledztwie a poza tym po ujawnieniu mu zeznań ze śledztwa podtrzymał je. Nie można więc mówić o przypadkowości jego zeznań co do osób, które pojechały do Ś., skoro również w swobodnej relacji z rozprawy tak samo zeznała K. Ż.. Nie mają natomiast żadnego znaczenia dowodowego wspomniane przez świadka plotki na temat rzekomego przebiegu zdarzenia a zwłaszcza osoby sprawcy, gdyż plotka, jako niepochodząca z pewnego źródła nie może być podstawą dokonania pewnych ustaleń faktycznych. Ponadto, jak uczy doświadczenie, plotki zawierają już często dodane o nowe wymyślone szczegóły bądź przekręcone czy źle zasłyszane bądź zrozumiane fakty, jakie rzekomo miały mieć miejsce. Plotki przy tym o różnej treści mogą być rozsiewane przez różne osoby zgodnie z ich interesami i niekoniecznie stanowią odzwierciedlenie prawdziwych faktów.

K. D., zeznając na rozprawie w dniu (...) r. podał, iż był tam z 5 minut a na miejsce przyjechał z P. P. (1) i K. Ż. (k. 1978-1978v). Świadek po tej wypowiedzi wyraził wątpliwość czy czasem z nimi nie jechał jeszcze M. S. (1), ale go już dobrze nie pamiętał, gdyż był pijany. Jak bowiem się wyraził, nie pamiętał już czy S. pojawił się w G. czy doszedł też w Ś. i czy w ogóle tam był. Świadek wyjątkowo pokrętnie zeznał na temat S., że zeznania te w tym zakresie nie mogą stanowić żadnej podstawy dokonania ustaleń.

M. A. w dniu (...) r. zeznał, iż do C. zawiozła go koleżanka K. Ż., która miała też po niego przyjechać. Jak przyjechała, to czekała na zewnątrz i dzwoniła do niego by wyszedł. Jak wyszedł, to zobaczył, że M. R. trzyma się za prawe oko, siedząc przy wyjściu z baru do ogródka. Widział, że karetka czy policja przyjechała. Żadnej szamotaniny z tego czasu sobie nie kojarzy. Pojechali do G. z K. Ż.. Na pewno samochodem odwozili chłopaka o imieniu P. (P. – przyp. SA). Jechał z nimi jeszcze drugi chłopak – kolega K., ale go nie znał. Obu wysadzili w G. (k. 889v-890). Zeznania te co do samej jazdy samochodem z P. i Ż. korespondują z zeznaniami w/w świadków i w tym zakresie zasługują na wiarę. Natomiast wożenie już drugiego chłopaka nie zasługuje na wiarę, o czym świadczą w/w wiarygodne relacje świadków oraz same zeznania M. A. z rozprawy. Jak bowiem zeznał w toku rozprawy to z tego co pamiętał to z nim i Ż. wracał do G. tylko P. (P. – przyp. SA), zaś danych M. S. (1) nie kojarzy (k. 1988-1988v). Ta swobodna wypowiedź świadka składa się w logiczną całość ze swobodnymi zeznaniami K. Ż., P. P. (1) i K. D., z których jasno wynikało, iż tym samochodem Ż. nie jechał M. S. (1). Tym samym nie można dać wiary zapewnieniom świadka A., złożonym po odczytaniu zeznań ze śledztwa, iż skoro wówczas zeznał, iż ich jechało czworo, to tak musiało być. Jednak w rzeczywistości nie był tego pewny czy ten nieznany mu kolega Ż. rzeczywiście wtedy z nimi jechał.

Zaprezentowane powyżej zeznania świadków układają się w pewną logiczną całość, jeżeli uwzględni się ich swobodne relacje z rozprawy oraz zeznania P. P. (1) zarówno ze śledztwa, jak i rozprawy. Skoro zaś w tych relacjach świadkowie ci zgodnie twierdzili, iż z nimi samochodem Ż. nie jechał M. S. (1) a kategoryczne w tym względzie zaprzeczenie wyraziła K. Ż., to tym zeznaniom należy dać pełną wiarę. Zeznania te znów wpisują się w całościową postawę procesową prezentowaną przez M. S. (1) zarówno na etapie śledztwa, jak i przed Sądem I instancji. Relacja ta jest bowiem niespójna, nielogiczna, świadek przy tym nie potrafi przekonująco wyjaśnić występujących w tych relacjach sprzeczności a poza tym fakt przyjazdu jego do Ś. z wyżej wymienionymi nie znajduje w wiarygodnych relacjach tych świadków potwierdzenia. To więc prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż świadek ten nie mógł zostać zawieziony przez K. Ż. pod bar (...) a tym samym nie mógł być naocznym obserwatorem zdarzeń, mających miejsce z udziałem M. R. i P. N.. Co istotne, Sąd I instancji zauważył, iż częściowo zeznania tego świadka nie mogły być uznane za wiarygodne, z uwagi na występujące w nich nieścisłości, jednak z ich oceny nie wyciągnął należytych wniosków. Sąd I instancji bowiem w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku zbyt pobieżnie je ocenił, co wynika z oceny tych zeznań na str. 10-11 uzasadnienia, nie zwracając uwagi na szereg sprzeczności czy wręcz niedorzeczności, jakie w tych zeznaniach występowały, jak i na ich sprzeczność z wieloma innymi dowodami, na które wyżej zwrócono uwagę. To samo zresztą należy odnieść do oceny zeznań M. R., które akurat w tym zakresie co do obecności M. S. (1) ewoluowały. Podczas pierwszego przesłuchania w dniu (...) r. świadek o S. w ogóle nie wspomniał, chociaż już twierdził, iż ktoś powiedział jego rodzinie, iż sprawcą był P. N. (k.28-29). Należy przy tym wspomnieć, iż również tego dnia został przesłuchany pierwszy raz w charakterze świadka M. S. (1). Podczas kolejnego przesłuchania w dnu 10.05.2018 r. pokrzywdzony już zeznał, iż to od M. S. (1) dowiedział się, iż był świadkiem zdarzenia (k. 143-144), co też potwierdził podczas przesłuchania w dniu (...) r. (k. 847). Dopiero w trakcie rozprawy pokrzywdzony wskazał, iż po wyjściu z baru, gdy już chciał udać się do domu, stał ze znajomymi M. S. (4), K. Ż. i P. P. (1) i kiedy rozmawiali, to usłyszał huk rozbitej butelki (k. 1839) a nawet, że myśli, iż S. widział, jak ta nieznana osoba uderzyła inną osobę butelką (k. 1840). W tym zakresie zeznania te nie mogą zostać uznane za wiarygodne, gdyż nie znajdują oparcia w zeznaniach K. Ż. i P. P. (1) a poza tym świadek dopiero o tej okoliczności spotkania się z S. pod barem zeznał na rozprawie. Dodać trzeba, iż pokrzywdzony w swoich zeznaniach był zachowawczy, skoro nawet nie chciał potwierdzić swoich zeznań ze śledztwa (k. 1840v-1841v). Jednak wskazana ewolucja tych zeznań nakazuje logicznie przyjąć, iż pokrzywdzony, zeznając dopiero na rozprawie o obecności w parku S., Ż. i P. chciał po prostu w ten sposób uwiarygodnić prawdomówność zeznań M. S. (1). Mając zaś na uwadze wszystkie przytoczone wyżej okoliczności to uprawdopodobnienie nie mogło wypaść przekonująco. Sąd I instancji przy tym również nie przywiązał większej wagi na oceny zeznań K. Ż., K. D., P. P. i M. R., z których wynikają wręcz odmienne okoliczności niż te przyjmowane przez Sąd I instancji. Także dokładna analiza samego przebiegu zdarzenia wcale nie znajduje odzwierciedlenia w wypowiedziach świadka S.. Nie ulega wątpliwości, iż zeznania M. S. (1) są zbliżone co do samego przebiegu przedmiotowego zdarzenia, o czym faktycznie mogły mówić różne osoby, które wówczas przebywały w parku i widziały zdarzenie bądź o nim słyszały, jednak zawierają one też istotne różnice, które te zeznania dyskredytują. Rację ma więc apelujący obrońca, iż przy ocenie zeznań tego świadka Sąd Okręgowy nie uwzględnił szeregu okoliczności wynikających także z zeznań innych świadków, jak i z wyników samych konfrontacji zarządzonych z urzędu przez Sąd I instancji, na które również dokładnie zwrócono uwagę wyżej. To zaś oznacza zasadność stawianych w apelacji zarzutów kwestionujących ocenę zarówno zeznań M. S. (1), jak i zeznań K. Ż., P. P. (1) i K. D., co doprowadziło Sąd I instancji do dokonania dowolnych ustaleń faktycznych, opartych co do przebiegu zdarzenia na zeznaniach M. S. (1) a dokładniej mówiąc co do faktu obserwowania tego zdarzenia przez M. S. (1). Powyższe więc wynika z uwzględnienia, jako zasadnych, zarzutów apelacyjnych postawionych w punktach 1 lit. a) i b) a także lit. c) dotyczących oceny zeznań M. S. (1) a także zeznań (a w zasadzie braku takiej oceny) K. D., P. P. (1) i K. Ż. oraz M. A. a także i oceny zeznań M. S. (2), które stały w opozycji do zeznań M. S. (1) co do osób znajdujących się w pobliżu pokrzywdzonego w czasie, gdy przyjechała Policja a także i R. K., który nie widział na miejscu zdarzenia m.in. M. S. (1), którego zna czy oceny braku zgłoszenia się M. S. (1) do przybyłych na miejscu policjantów, co także należy wyczytać po analizie notatki urzędowej z k. 1 z rozpytania osób na miejscu o zdarzeniu. Tak same z tych samych powodów za zasadne okazały się zarzuty błędu w ustaleniach faktycznych, postawione w pkt 2 pod lit. a) a dotyczących tożsamych bądź zbliżonych okoliczności dotyczących zeznań M. S. (1), K. Ż., K. D. i P. P. (1), w tym także przeprowadzonych z udziałem M. S. (1) konfrontacji z innymi świadkami. Przy czym należy tylko w tym ostatnim przypadku nadmienić, iż Sąd orzekający w sprawie, dokonując ustaleń faktycznych nie zawiera w nich zachowania się poszczególnych osób, które następnie występują w sprawie w charakterze świadków (chodzi tu o ewentualnych świadków, którzy obserwowali bądź mogli obserwować przebieg zdarzenia bądź w tym czasie znajdować się gdzieś w pobliżu), gdyż ustalenia faktyczne, jakich dokonuje Sąd orzekający zarówno w treści wydanego wyroku, jak i jego uzasadnienia mają dotyczyć konkretnego zachowania się sprawców (oskarżonych) i pokrzywdzonych, mających istotne znaczenie w świetle znamion stawianych im zarzutów popełnienia przestępstwa, ewentualnie innych okoliczności faktycznych mających znaczenie przy stosowaniu określonej sankcji karnej. To zaś oznacza, iż Sąd I instancji nie miał obowiązku w ustaleniach faktycznych opisywać zachowania się poszczególnych świadków, w tym M. S. (1), K. Ż. i innych.

Podkreślić jednak trzeba wyraźnie, iż to, że stwierdzono w niniejszej sprawie powyższe uchybienia, które były w apelacji szczególnie akcentowane i to w sposób uzasadniony, nie oznacza, iż uchybienia te mogły mieć wpływ na treść zaskarżonego wyroku. Ta ostatnia konstatacja świadczy więc w rzeczywistości o braku podstaw do stawiania tych zarzutów w oparciu o art. 438 pkt 2 i 3 k.p.k. Trzeba bowiem wyraźnie nadmienić, iż wbrew twierdzeniom skarżącego niezasadny okazał się zarzut błędu w ustaleniach faktycznych zawarty w pkt 2 pod lit. b), z którego ma wynikać, iż P. N. dopuścił się zarzucanego mu aktem oskarżenia czynu, polegającego na uderzeniu butelką w okolice oka M. R.. Nie jest bowiem prawdą, iż w sprawie brak jest dowodów, które wskazywałyby na sprawstwo oskarżonego N..

Wracając do zeznań pokrzywdzonego M. R. stwierdzić należy, iż wynika z nich jasno, iż nie widział osoby sprawcy uderzenia go butelką, która wskutek tego uderzenia rozbiła mu się na twarzy, gdyż ten cios butelką został mu zadany w przód twarzy przez sprawcę, który stał gdzieś z jego tyłu lub z boku i po prostu z tego powodu samego sprawcy w momencie uderzenia butelką nie widział. Świadek jednak później słyszał, iż sprawcą był P. N. (k. 28-29, 143-144, 143-144, 854, 1838v-1841v).

Wyżej już wskazano na zeznania tego świadka, z których wynikało, iż szarpał się wcześniej prawdopodobnie z jakimś młodym mężczyzną, który potem rozbił o jego twarz butelkę, ale jednak tego sprawcy w chwili uderzenia butelką nie widział (k. 28-29).

Pokrzywdzony przy tym zeznał, iż szarpał się i bił się z domniemanym sprawcą pierwszego uderzenia butelką w głowę innej osoby i w czasie tej wymiany ciosów został sam uderzony tą butelką w twarz (k. 1839v), co także znajduje potwierdzenie w jego pierwotnych zeznaniach z k. 28-29 i kolejnych na k. 143-144 i 847 oraz na k. 1838v. Uściślając zaś tę wypowiedź pokrzywdzony dodał, iż po uderzeniu tej pierwszej osoby, która się przewróciła podszedł do niego P. N., wywiązała się między nimi wymiana zdań i wtedy dostał to uderzenie butelką w twarz, choć akurat z uwagi na odwrócenie się nie zauważył od kogo (k. 1839).

Zeznania pokrzywdzonego w znacznej części korespondują z zeznaniami świadka W. S., który stojąc niedaleko widział z boku przebieg zdarzenia. Świadek ten bowiem w dniu (...) r. wskazał na swoją bytność na dyskotece w C. w dniu (...)r. (k. 187), co nie jest w tej sprawie kwestionowane, tym bardziej, iż świadek sam siebie rozpoznał na monitoringu z baru. On, jak i inni, którzy przebywali w ogródku piwnym, w pewnym momencie usłyszał odgłosy jakiejś zadymy w parku. Jak doszedł tam, blisko, tj. do schodów po prawnej stronie parku, to zauważył, iż chłopak, na którego mówią (...) (M. R. – przyp. SA) stoi blisko pomnika i było tam też kilka innych osób. Ten (...) z kimś się szarpał. Obserwując ich bójkę w pewnej chwili zauważył, iż od strony ogrodzenia (D.) biegł chłopak, trzymając chyba butelkę w ręku, biegł do tej grupy, gdzie się (...) szarpał, podbiegł do (...) od przodu i zamachnął się ręką, w której trzymał butelkę, uderzając go tą butelką w twarz, po czym (...) upadł a ten co uderzył butelką, uciekał w stronę D., wówczas kilku mężczyzn za nim pobiegło i zaczęli go kopać. Była tam również dziewczyna tego chłopaka, co uderzył butelką. Świadek przy tym przyznał, iż by nie rozpoznał tego chłopaka, co uderzył butelką (...), gdyż było tam ciemno (k. 187-188), co potwierdził podczas kolejnego przesłuchania na k. 1131. Zauważyć należy, iż świadek ten nie znał ani M. R., ani P. N., więc nie był do żadnego z nich w jakikolwiek sposób nastawiony negatywnie czy pozytywnie a więc nie miał żadnego powodu, by kogokolwiek w tej sprawie fałszywie obciążać. Co istotne przy tym, świadek wskazywał na naganne zachowania zarówno M. R., który się z kimś bił, jak i P. N., który w tym czasie uderzył R. butelką w głowę. To więc świadczy o obiektywizmie świadka w jego wypowiedziach a tym samym o szczerości jego zeznań. W świetle tych zeznań nie ulega zaś wątpliwości, choć świadek nie rozpoznał mężczyzny, który uderzył butelką R., iż był nim P. N., co znów jasno wynika z innych dowodów, o których poniżej. Nie ulega bowiem w świetle tych dowodów żadnych wątpliwości, iż bezpośrednio po tym uderzeniu butelką właśnie za to za oddalającym się P. N. pobiegli inni mężczyźni stojący w pobliżu i pobili go w odwecie za to uderzenie R.. Zeznania W. S., zwłaszcza co do niedalekiej odległości dzielącej jego od bijących się znajdują potwierdzenie w zeznaniach P. K., który w tym czasie stał razem z S., choć nie tak dokładnie obserwował zdarzenie, skoro po usłyszeniu trzasku rozbijanej butelki obrócił się i wtedy zobaczył leżącego pokrzywdzonego (k. 995v-996).

Podobnie, choć z mniejszą liczbą szczegółów z uwagi na znaczną odległość obserwacji podał świadek B. S.. Gdy bowiem stał on w pobliżu ogródka piwnego baru (...) to widział z odległości ok. 30-40 metrów zdarzenie w parku, gdzie wprawdzie stały lampy, ale było ciemno i widział, jak ktoś miał butelkę w ręku i uderzył butelką inną osobę, stojącą tyłem do niego, choć nie wie kim były te osoby a nawet nie wiedział, czy ten bijący to był mężczyzna czy kobieta. Świadek był jedynie w stanie wskazać, iż ten bijący miał na sobie sweter w szarym kolorze, zaś innych szczegółów nie pamiętał (k. 903v-904v). Należy zauważyć, iż świadek więcej zdarzenia nie obserwował. Jednak już sam opis sprawcy wskazuje na osobę P. N., oczywiście mając na uwadze zeznania świadka S. i pozostałe dowody, o czym świadczy bluza koloru szarego, w którą, co wynika z zapisu monitoringu, oskarżony był wtedy ubrany. Zeznania te unaoczniają przy tym niemożność dokładnego zauważenia z tego miejsca, tj. z okolic ogródka piwnego C. dokładnego przebiegu inkryminowanego zdarzenia, nie mówiąc już o rozpoznaniu jego uczestników a więc sprawcy, jak i pokrzywdzonego. Poza tym świadek wskazał również na krążące plotki o rzekomym sprawcy narodowości ukraińskiej, co nie może stanowić w tej sprawie dowodu, o czym już zresztą, to jest o istocie plotek, już wyżej powiedziano.

M. M. (2), dziewczyna P. N., składając zeznania na gorąco po zdarzeniu wprawdzie, jak zeznała, nie widziała samego zamachu butelką, ale widziała, że w parku była jakaś zadyma między Polakami a Ukraińcami, widziała, jak bito i kopano jednego z chłopaków, który leżał, i wtedy w jego obronie chciał stanąć P. N., złapał wtedy jednego z napastników i uderzył go chyba pięścią w okolice twarzy. Starała się odciągnąć N., ale ten kazał jej odejść, gdyż robiło się tam niebezpiecznie. Potem, jak się obróciła, to widziała, jak już kopali jej chłopaka (P. N.). Świadek wprawdzie zeznała, iż nie widziała uderzenia butelką, ale wszyscy mówili, że pokrzywdzony dostał butelką i że to jej chłopak go butelką uderzył. Świadek widziała jednak, że wcześniej, zanim pokrzywdzony upadł, to N. uderzył go pięścią. Zaręczała jednocześnie za swojego chłopaka, że butelką nie uderzył (k. 16v). Podobnie świadek zeznała podczas kolejnych przesłuchań na k. 857-858, 1842-1844. Przy czym trzeba nadmienić, iż świadek wyraźnie odróżnia fakt najpierw przyłączenia się P. N. do zdarzenia, w którym miała być bita jedna osoba, zaś następnie fakt przystąpienia przez P. N. do starcia ręcznego z M. R., podczas którego najpierw nastąpiła między nimi wymiana zdań a następnie nastąpiła między nimi wymiana ciosów (k. 1842v). Nie ulega wątpliwości, iż świadek pośrednio potwierdza w swoich zeznaniach fakt, iż to P. N. uderzył butelką pokrzywdzonego R.. Na gorąco bowiem wyraźnie słyszała, iż tak na miejscu zdarzenia osoby, które je obserwowali bądź w którym uczestniczyli wypowiadali się, iż to zrobił P. N., za którym od razu kilka osób pobiegło i pobiło, zaś znów ta okoliczność pozostaje w pełnej korelacji z zeznaniami W. S., który znów nie miał żadnych powodów, by fałszywie obciążać sprawcę (tu: P. N.) zadaniem uderzenia pokrzywdzonego butelką w głowę. To zaś nie pozwala na danie wiary zapewnieniom M. M. (2), iż jej chłopak butelką nie uderzył, choć jednocześnie, jak wynika z jej zeznań, na chwilę ona odwróciła się od miejsca zdarzenia, odchodząc stamtąd na prośbę chłopaka, więc po prostu tej okoliczności mogła akurat nie zauważyć.

Podobnie należy ocenić zeznania K. K., który tamtego dnia przebywał w towarzystwie m.in. P. N. i który w trakcie zdarzenia przebywał w parku wraz ze swoją dziewczyną N. D., M. M. (2) i P. N.. Wprawdzie świadek ten swoją niewiedzę co do szczegółów zdarzenia motywował swoim stanem nietrzeźwości, w jakim się wówczas znajdował, ale kojarzył, że była jakaś bójka, że P. N. tam poszedł i kogoś odciągał i się chwilę szarpał, po czym, nie widząc tego, usłyszał huk rozbijanej butelki i zobaczył, iż kilka osób rzuciło się w kierunku N., który zaczął się oddalać w kierunku ulicy (...) i wówczas był on przez te osoby atakowany (k. 63v-64, 863-864, 1858v-1860). Świadek więc pośrednio, jak M. M. (2) potwierdził zeznania W. S., z których wynikał fakt uderzenia przez P. N. butelką pokrzywdzonego R.. Dodać przy tym trzeba, iż co do samego przebiegu zdarzenia świadek ten nie wniósł nowych treści, gdyż, jak sam mówił, był znacznie zamroczony nadmiarem spożytego alkoholu a do tego był zajęty kłótnią ze swoją dziewczyną i zdarzenia dokładnie nie obserwował.

Podobnie, jak zeznania M. M. (2), należy ocenić zeznania N. D.. Świadek w dniu (...) r. zeznała, iż w pobliżu, gdzie przesiadywali na ławce, jedna grupa osób biła i kopała jedną osobę, która już leżała. Jednym z bijących był M. R.. P. N. poszedł w tamtą stronę i powiedział do tych mężczyzn, żeby przestali kopać leżącego i próbował ich rozdzielić, wtedy też otrzymał uderzenie w twarz z otwartej ręki od M. R.. M. pobiegła za P. i chciała go odciągnąć. Dalej nie patrzyła w tamtą stronę, gdyż kłóciła się z K. K. a potem usłyszała huk rozbijającego się szkła. Natychmiast tam się odwróciła i zobaczyła, że M. R. siedział obok schodów skulony trzymając się za głowę, wokół niego stało ze 4 mężczyzn a w odległości 1-2 metrów od nich stał P. N.. Wtedy usłyszała, że to on zrobił i wtedy całą ta grupa, poza R. ruszyła na P. N. i zaczęła go kopać. On się przewrócił na ziemię a oni go bili i kopali (k. 79-80). W tożsamy sposób świadek zrelacjonowała zajście w toku kolejnych przesłuchań w konfrontacjach na k. 854-855, 856-858, 861-862 i na rozprawie na k. 1908v-1911). Jedynie niewiarygodnie brzmią jej zapewnienia iż po przewróceniu się przez n/n mężczyznę M. R. skakał po nim (k. 1908v), bowiem ta okoliczność nie pojawiła się wcześniej w jej pierwotnych zeznaniach, natomiast zaczęła o tym mówić później, gdy rodzina oskarżonego próbowała poprzez docieranie do świadków osobiście bądź wynajętego detektywa w ten sposób wpływać na ich postawy procesowe. Należy zauważyć, iż tej okoliczności nie potwierdzał bezpośredni i obiektywny obserwator zdarzenia, to jest W. S. a także i sam oskarżony. Trzeba przy tym dodać, iż zeznania tego świadka oraz M. M. (2) i K. K. o tyle współgrają z zeznaniami pokrzywdzonego, iż wskazują jednoznacznie, iż w trakcie przyłączenia się P. N. do zdarzenia, gdzie rzekomo stanął w obronie bitego, sam wdał się w słowną utarczkę z M. R. i doszło też między nimi do szarpania się czy następnie wymiany ciosów. Skoro zaś, jak to wynika z tych ostatnich zeznań, P. N., mówiąc kolokwialnie, oberwał od M. R., to miał interes osobisty w tym, by mu się zrewanżować czymś podobnym. To zaś tłumaczy samo zachowanie się P. N. w trakcie zdarzenia, przy czym na samo sprawstwo P. N. odnośnie uderzenia butelką wskazują już omówione wyżej zeznania W. S.. Notabene, zeznania te znów znajdują odbicie w zeznaniach M. S. (2). Świadek ten, pierwotnie zeznając w dniu 8.05.2018 r., wskazał, iż w pobliżu pomnika w parku pojawiło się ze sześć osób, które się pobiły, w tym jedni mówili po polsku a inni po ukraińsku. Osoby te się rozeszły, ale w pewnym momencie usłyszał dźwięk tłuczonej butelki i odwrócił się w tamtym kierunku i wówczas zobaczył leżącego na ziemi chłopaka, to był (...), zaś wtedy wszyscy zaczęli gonić tego chłopaka, co go uderzył butelką i obiegli za nim w stronę ul. (...). Tam go dogonili i kopali go jak leżał. Nie znał go, ale był on z dziewczyną, która próbowała go bronić i krzyczała, żeby go nie bili. Świadek dodał przy tym, iż zarówno sprawca, jak i pokrzywdzony nie brali wcześniej udziału w tej bójce z Ukraińcami (k. 50). Podczas kolejnego przesłuchania świadek zeznał w tożsamy sposób (k. 95). Wprawdzie przyznał, iż znał P. N., ale nie kojarzył, czy to on uciekał, bo nie widział jego twarzy, choć ten uciekający był postury N.. Podobnie też świadek zeznał w dniu (...) r. (k. 1200-1201) i w toku rozprawy (k. 1906v-1908). Wprawdzie świadek w swoich zeznaniach sugerował, iż sprawcą mógł być jakiś Ukrainiec, jednak logika jego całościowych zeznań, w powiązaniu z w/w zeznaniami, zwłaszcza dziewczyny oskarżonego i N. D. jasno wskazuje, iż świadek opisywał tu jako sprawcę P. N..

Powyższe relacje świadków znajdują znów odzwierciedlenie w wyjaśnieniach samego oskarżonego, jakie złożył na początkowym etapie niniejszego postępowania.

Wprawdzie podczas przesłuchania w dniu (...) r. nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień (k. 132), ale już po przemyśleniu sprawy i konsultacji z obrońcą podczas przesłuchania jeszcze tego samego dnia przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu (k. 140-141). Oskarżony podczas tego przesłuchania co do okoliczności samego inkryminowanego zdarzenia wyjaśnił podobnie jak świadkowie, w których towarzystwie przebywał na ławce w parku. Oskarżony bowiem wyjaśnił, iż widział, jak w pewnym momencie idąca grupa mężczyzn zaczęła się bić między sobą i w trakcie tej bójki jeden z chłopaków otrzymał cios w głowę, przewrócił się i dwóch innych go kopało po głowie i w inne części ciała. Wtedy to podszedł do jednego z tych kopiących, mówiąc, aby go zostawili, ale oni, twierdząc, że to Ukrainiec kopali go dalej. Wówczas oskarżony przyznał, iż wtedy zaczął się szarpać z jednym z tych kopiących i podczas tej szarpaniny, cyt.: „ on mnie uderzył chyba pięścią w twarz. Ja wtedy odruchowo uderzyłem go też, potem zorientowałem się, że trzymam w ręku butelkę”, podnosząc, iż nie chciał mu wtedy zrobić krzywdy i zrobił to odruchowo, bojąc się o własne bezpieczeństwo. Oskarżony przyznał, iż po tym uderzeniu ten chłopak osunął się na ziemię i nagle grupa mężczyzn przewróciła go na ziemię i zaczęła go kopać. Oskarżony przyznał, iż znał tego, któremu zadał cios butelką, która była cała, ale nie potrafił wskazać, czy po tym ciosie butelka się potłukła oraz zaprzeczył, by u pokrzywdzonego widział obrażenia (k. 140-141). Wyjaśnienia te należy uznać co do zasady, co nie oznacza, iż w całości co do przebiegu zdarzenia za wiarygodne. Co do sprawstwa oskarżonego, w tym jego późniejszego zaatakowania przez obecne na miejscu osoby korespondują one z zeznaniami W. S., M. S. (2), M. M. (2), N. D. i K. K.. Z wyjaśnień tych wynika także to, iż początkowo, gdy przystąpił do zdarzenia polegającego na tym etapie na biciu jednego człowieka przez dwóch innych, to sam wdał się w szarpaninę z, jak się okazało, M. R., który zadał mu cios ręką w twarz, więc w odwecie (w odruchu) sam mu oddał, uderzając w jego głowę butelką. Nie polegają jednak na prawdzie tłumaczenia oskarżonego, iż to było tylko odruchowe uderzenie, gdyż ta okoliczność stoi już w sprzeczności z wiarygodnymi w tym względzie zeznaniami M. R., z którymi korespondują zeznania W. S. a z których jasno wynika, iż uderzenie to było przez sprawcę celowane butelką wprost w twarz pokrzywdzonego, przy czym było ono bardzo silne, skoro od razu po nim butelka się rozbiła, pokrzywdzony upadł, zalewając się krwią. Jednocześnie wyjaśnienie to nie pozostawia wątpliwości, iż oskarżony posłużył się wówczas butelką od piwa. Podczas kolejnego przesłuchania w trakcie eksperymentu procesowego w dniu 21.05.2018 r. oskarżony już wyrażał wątpliwość czy zadał uderzenie z pięści czy butelką (k. 150-154). Tu twierdził, iż widział, jak grupa osób zaatakowała dwie inne osoby i widział też, jak R. kopał leżącą osobę. Oskarżony wyjaśnił, iż podszedł tam i odciągnął R. od leżącego mężczyzny. Z wyjaśnień tych wynika jasno, iż niejako ten etap zdarzenia się zakończył a dalej nastąpiło już ich solowe starcie. Jak bowiem oskarżony wyjaśnił, R. zbliżył się do niego, po czym on (oskarżony – przyp. SA) złapał go od przodu rękoma i szarpnął, po czym znów R. uderzył go chyba pięścią w okolice lewego policzka, to na to oskarżony mu oddał, uderzając w twarz, przyznając jednak, iż to uderzenie mógł zadać przedmiotem trzymanym w ręku, po którym R. upadł a on sam został zaatakowany przez trzech lub czterech mężczyzn, po czym upadł na ziemię i sam był kopany (k. 151-152v).

Wyjaśnienia te, mając na uwadze ich treść zbliżoną do poprzednich należy ocenić w tożsamy sposób. Tak samo zresztą należy ocenić jego trzecie wyjaśnienia, złożone w trakcie posiedzenia o zastosowanie tymczasowego aresztowania, kiedy to także przyznał się do winy i potwierdził swoje wcześniejsze przyznanie z wyjaśnieniami (k. 172).

W tych zaś okolicznościach zdumiewać mogą jego kolejne wyjaśnienia z dnia 25.06.2018 r. złożone w obecności już innego obrońcy, podczas których nie przyznał się do winy, tj. spowodowania utraty widzenia u pokrzywdzonego, zaprzeczając by to on uderzył go butelką a sugerując, iż uczyniła to inna osoba. Oskarżony natomiast tak jak poprzednio przyznał, iż sam wdał się w to zdarzenie, bowiem najpierw odciągał R. a potem wdał się z nim z wymianę ciosów, ale tylko przy użyciu pięści (k. 302-304). Oskarżony, zmieniając swoją wersję i nie przyznając się do winy uczynił to w sposób nieprzekonujący. Za niewiarygodne bowiem uznać należało jego supozycje, iż poprzednie przyznanie się do winy wynikało z takiej rady poprzedniego obrońcy, gdyż wtedy może liczyć na łagodną karę. Nie ulega wątpliwości, iż nikt zdrowo myślący, a takim jest przecież oskarżony, nie przyznaje się do winy, skoro czynu nie popełnił. W realiach tej sprawy natomiast takie przyznanie się było podyktowane okolicznościami sprawy. Skoro bowiem już zebrane dowody wskazywały na uderzenie pokrzywdzonego butelką właśnie przez oskarżonego, to upieranie się przez oskarżonego, iż tak nie było z punktu widzenia obrony uznawać należało za irracjonalne. Rację miał więc obrońca, iż przyznanie się do winy jest poważną okolicznością łagodzącą, dzięki której oskarżony mógł liczyć na dość łagodną karę, co zresztą ostatecznie znalazło wyraz w treści wyroku skazującego. Oskarżony, wiedząc, iż uderzył R. butelką miał więc pełne prawo skorzystać z dobrej rady swojego obrońcy i tak też uczynił. W tych zaś okolicznościach przyjęcie na dalszym etapie zupełnie odmiennej linii obrony nie mogło przynieść oskarżonemu szans powodzenia, bowiem właśnie oceniony wyżej, jak i przez Sąd I instancji materiał dowodowy, z wyłączeniem zeznań M. S. (1), dawał pełną podstawę do przypisania oskarżonemu sprawstwa i winy. Tak samo więc należy odnieść się do dalszych wyjaśnień oskarżonego z k. 1641-1642 oraz złożonych na rozprawie na k. 1837v-1838, gdzie ponadto przyjął taktykę odpowiadania wyłącznie na pytania swojego, notabene kolejnego już obrońcy, nie chcąc odpowiadać na pytania prokuratora czy Sądu I instancji. Przy czym nie brzmią szczerze w świetle przedstawionych już wyżej dowodów, jak i jego samego wcześniejszych wyjaśnień zapewnienia, iż gdy dopiero po wymianie ciosów z pięści z R., gdy szedł w kierunku swoich znajomych, którzy siedzieli na ławce, usłyszał z tyłu dźwięk rozbijanego szkła i w tym momencie ktoś się na niego rzucił od tyłu, rzucił go na ziemię i kilka osób zaczęło go kopać. Trzeba tylko dodać, iż ta „nowa” wersja zdarzenia brzmi nielogicznie i nieżyciowo, gdyż w takiej sytuacji bez sensu byłoby zaatakowanie oskarżonego przez napastników, skoro to nie on uderzył butelką i nie spowodował tym samym obrażeń głowy pokrzywdzonego a stało się to jakąś chwilę później za sprawą innej osoby w sytuacji, gdy już oskarżony odszedłby na pewną odległość od pokrzywdzonego.

Należy podkreślić, iż te dowody były podstawą ustaleń faktycznych dokonanych przez Sąd I instancji, co wynika z uzasadnienia zaskarżonego wyroku w sekcji 1 na str. 3-5, gdzie Sąd Okręgowy wprost odwołał się do wskazanych wyżej dowodów, zaś ich ocenę, zbieżną z powyższą dokonał w sekcji 2 formularza uzasadnienia na str. 8-12. Sąd I instancji przy tym kierując się całościową oceną tych dowodów, łącznie z zeznaniami M. S. (1), doszedł do korzystnego dla oskarżonego wniosku, iż do uderzenia pokrzywdzonego butelką w głowę nie doszło w okolicznościach podanych przez W. S., ale w okolicznościach podawanych przez wskazywanych wyżej świadków, to jest, że do tego uderzenia doszło po wcześniejszej konfrontacji R. i N. (str. 12 uzasadnienia).

Powyższe zaś oznacza, iż wyłączenie z kręgu świadków zdarzenia M. S. (1) nie mogło mieć w tej sprawie znaczenia dla dokonania prawidłowych ustaleń faktycznych a tym samym nie mogło mieć wpływu na treść zaskarżonego wyroku skazującego.

Dodać też trzeba, iż Sąd I instancji prawidłowo nie dał wiary (bądź uznał za nieistotne) tym supozycjom świadków, którzy odmiennie relacjonowali okoliczności zdarzenia, w tym opierając się na relacjach pochodzących od innych osób, które należało traktować w kategoriach plotek, czy nawet na rzekomej własnej obserwacji zdarzenia, jak to miało mieć miejsce w przypadku świadka P. P. (4), co znów znajduje odzwierciedlenie w treści formularza uzasadnienia w sekcji 2 (podsekcji 2.2.) na str. 13-27. Należy jedynie nie zgodzić się z ustaleniem Sądu I instancji, iż osobą, z którą bili się R. z innymi a którą potem kopali nie mógł być jakiś mężczyzna narodowości ukraińskiej. Podkreślić należy, na co trafnie wskazuje apelujący, iż Sąd I instancji ustalił, iż w parku miała miejsce bójka pomiędzy „nieustalonymi” osobami i pomiędzy M. R. doszło do rękoczynów z „nieustalonym” mężczyzną, który następnie upadł. W tych zaś okolicznościach, skoro szereg osób, w tym świadków twierdziło, iż w tym zdarzeniu brali udział (...), to brak jest powodów, by wykluczać taką możliwość, przy czym wcale nie musi tu chodzić o osoby, które wcześniej przebywały w barze (...), czy też przechodzącego tam w późniejszym czasie A. Y.. Ta okoliczność jednak, w świetle ustalonego faktycznego przebiegu zdarzenia nie mogła mieć żadnego znaczenia na treść zaskarżonego wyroku.

Odnośnie zaś P. P. (4), Sąd I instancji trafnie zwrócił uwagę na fakt, iż świadek z miejsca, w którym się znajdowała nie mogła po prostu widzieć przebiegu zdarzenia a zwłaszcza takich szczegółów jak samo zachowanie się jego uczestników, nie mówiąc już o elementach ich garderoby, gdyż po prostu z uwagi na czas zdarzenia, panujące ciemności i odległość od niego te okoliczności nie mogły być zauważone, co zresztą wynika z zeznań wielu innych świadków, na które także wyżej wskazano. Osoby postronne bowiem musiały podejść dość blisko, by móc kogokolwiek rozpoznać czy zobaczyć szczegóły zachowania się różnych osób. Poza tym te okoliczności wynikają wprost z wyników eksperymentu procesowego z dnia (...) (k. 1181-1182, 1183-1185). Tym samym jej zeznania w kluczowych dla sprawy okolicznościach odnośnie samego przebiegu zdarzenia i występujących w nim osób, w tym P. N. (k. 609-611, 1182, 1916-1917) nie mogły zostać uznane za wiarygodne, tym bardziej, co również Sąd I instancji zauważył, były one niezgodne nawet z ostatnią wersją zdarzenia prezentowaną przez oskarżonego, jak i niezgodne z zeznaniami M. M. (2) (str. 21-22 uzasadnienia zaskarżonego wyroku), jak i były niezgodne z zeznaniami przybyłych na miejsce policjantów, którzy zaprzeczyli twierdzeniom świadka, że w niewybredny sposób została przez nich przepędzona z miejsca zdarzenia. Zeznania P. P. (4) nie mogą więc skutecznie podważyć prawidłowych ustaleń faktycznych, opartych na wymienionym wyżej materiale dowodowym. Natomiast to, iż do policjantów, w tym Ł. W. nie podszedł na miejscu ktokolwiek, by złożyć zeznania nie może być argumentem na poparcie stawianych zarzutów obrazy prawa procesowego (w pkt 1 lit. b) a w konsekwencji błędu w ustaleniach faktycznych, gdyż również nie podeszli do niego osoby, które zeznawały w tej sprawie na korzyść oskarżonego bądź te, które rzeczywiście były w pobliżu zajścia, jak dla przykładu K. K. czy N. D.. To samo dotyczy zarzutów związanych z niepodejściem świadków zdarzenia do policjantów M. G. i W. K.. To zaś, iż oskarżony podczas interwencji w mieszkaniu jego rodziców przyznał policjantom, iż brał udział w zdarzeniu i uderzył kogoś w twarz pięścią nie oznacza, iż jego przyznanie się do winy także w zakresie użycia butelki nie zasługuje na uwzględnienie. Fakt ten wynikający z zeznań policjantów natomiast oznacza, iż oskarżony był na miejscu zdarzenia i brał w nim udział. Tym samym w kategoriach polemiki należy uznać ten zarzut, iż oskarżony sam przyznał się policjantom do uderzenia z pięści pokrzywdzonego, czym nie mógł spowodować jego ciężkich obrażeń, bowiem nie tylko ta okoliczność nie znajduje potwierdzenia w wiarygodnym materiale dowodowym, to nadto stanowiła ona ewidentnie o przybranej przez oskarżonego postawie obronnej, która zresztą także wynikała podczas jego pierwszego przesłuchania po pojawieniu się w prokuraturze, kiedy nie przyznawał się do winy i odmawiał złożenia jakichkolwiek wyjaśnień. Natomiast przywołany przez skarżącego fakt, mający wynikać z zeznań N. D., iż M. R. skakał po leżącym chłopaku nie może skutecznie podważyć ustaleń faktycznych, bowiem, jak to oceniono wyżej, nie zasługiwał on na danie wiary.

Mając na uwadze wskazany wyżej jednoznaczny materiał dowodowy co do osoby sprawcy stwierdzić należy jednoznacznie, iż sugerowane przez skarżącego pominięcie zeznań K. L. (k. 1086-1087, 1926v-1929) nie ma tutaj żadnego znaczenia. To, że jego zeznania mogły wskazywać na jakieś inne idące ulicą osoby, których wypowiedzi mogły świadczyć o tym, iż coś złego zrobiły w żaden sposób nie może przekładać się na ustalenia w niniejszej sprawie, iż chodziło tu o uszkodzenie oka M. R., tym bardziej, iż te osoby zobaczył dopiero w czasie, gdy w parku była już Policja oraz po przyjeździe karetki pogotowia a więc już po upływie pewnego czasu od samego zdarzenia (k. 1087). Na marginesie zaś należy wskazać, iż z zeznań tych wynika, że na jego postawę procesową znacząco starał się wpływać wujek oskarżonego, pokazując mu nagrania z monitoringu i sugerując czy wręcz wmawiając mu, że na pewno tego nie zrobił jego chrześniak (k. 1086-1087), przy czym znów na rozprawie świadek prezentował wyjątkowo negatywne nastawienie względem osoby M. R., nazywając go „cwaniakiem” (k. 1926v-1929). Dodać przy tym trzeba, iż K. L., jak zeznał, w ogóle żadnej bójki nie widział a tym samym trafnie Sąd I instancji ocenił zeznania tego świadka, odnosząc się także do tej przypadkowej grupy, o której świadek wspominał (str. 22-23 uzasadnienia). Zarzut dotyczący pominięcia zeznań tego świadka również więc uznać należy za chybiony, tym bardziej, iż w rzeczywistości Sąd I instancji tych zeznań w swojej ocenie nie pominął.

Również niezasadny był zarzut pominięcia zeznań D. O., gdyż Sąd I instancji także poddał te zeznania ocenie. Należy bowiem zauważyć, iż Sąd I instancji zasadnie dał wiarę temu świadkowi, z którego zeznań wynikało, iż nie widział samego ataku na osobę M. R. a tym samym nie mógł wiedzieć kto spowodował u niego obrażenia ciała (str. 11 uzasadnienia). Wbrew natomiast twierdzeniom skarżącego zeznania te stanowią tylko dodatkowo pośredni dowód na sprawstwo oskarżonego. Jak bowiem wynika z jego zeznań z (...) r., gdy na chwilę wyszedł z C. i udał się w kierunku ulicy (...), to zauważył, że w parku przy ogrodzeniu leżał chłopak, do którego około siedem osób podchodziło i go kopało, zaś obok stała zapłakana dziewczyna, zaś atakujący go mężczyźni krzyczeli do niego, że nie będzie bił butelką. W pobliżu zaś widział drugą grupę a w niej był m.in. siedzący mężczyzna i ochroniarz, który dzwonił na Policję i Pogotowie (k. 183-184). W świetle tych zeznań, mając na uwadze przedstawiony wyżej wiarygodny materiał dowodowy nie ulega wątpliwości, iż tym pierwszym mężczyzną, którego kopano, był P. N. a tym drugim (rannym) był M. R.. Tożsame w treści zeznania świadek złożył na k. 951-952, wskazując przy tym na wyjątkowo nachalną postawę wobec niego matki oskarżonego, która także chciała koniecznie dotrzeć do W. S.. Takie zaś zachowanie się B. N. mogło tylko świadczyć o chęci wpływania na postawy procesowe świadków.

Świadek wreszcie podobnie zeznał na rozprawie (k. 1914v-1916), gdzie nawet wprost wskazywał, iż od ludzi dowiedział się, iż to ten leżący, którego kopali (tj. P. N. – przyp. SA) wybił komuś (czytaj: M. R. – przyp. SA) oko butelką. To więc, iż świadek korespondował z D. K., negując, by to P. N. był sprawcą nie może mieć wpływu na ustalenia faktyczne, skoro świadek, jak wynika z jego zeznań, zdarzenia nie widział. Tym samym jego twierdzenia w tym zakresie mogą być jedynie oparte na zasłyszanych relacjach różnych, niemożliwych obecnie do zidentyfikowania osób, co nie może stanowić podstawy do dokonania ustaleń faktycznych.

Za polemiczne uznać też należy zarzuty apelującego związane z zawiadamianiem przez bliskich oskarżonego dwukrotnie Policji w dniu zdarzenia. Nie można bowiem zapominać, iż pierwsze zawiadomienie Policji nastąpiło przez jego dziewczynę w sytuacji, gdy oskarżony był kopany przez inne osoby, co, patrząc z zewnątrz było sytuacją groźną dla jego zdrowia czy nawet życia. Policja została wezwana do tego zdarzenia i to przez bardzo zdenerwowaną sytuacją M. M. (2) (k. 108-109, 125). Za drugim zaś razem telefoniczne wezwanie przez M. M. (2) nastąpiło na prośbę matki oskarżonego w związku z atakiem nieznanych osób w miejscu zamieszkania oskarżonego i jego rodziny na osobę oskarżonego, co wynika z zeznań choćby policjantów M. G. (k. 933-936, 1917v-1919) i W. K. (k. 1061-1062 i 1963-1963v). Wezwanie w tym przypadku Policji na pomoc z uwagi na dobijanie się przez nieznanych sprawców do mieszkania rodziny oskarżonego, a więc w sytuacji odczuwania zagrożenia, było również czymś naturalnym, natomiast oskarżony w trakcie rozmów z policjantami po prostu negował najistotniejszy fakt, jakim było posłużenie się butelką i uszkodzenie oka pokrzywdzonego, przy czym mówienie o tym policjantom było już wyrazem przyjętej wówczas linii obrony przez oskarżonego, o czym wyżej wspomniano. Nie ma więc w tym podwójnym wezwaniu Policji czegoś niezgodnego z logiką i zasadami doświadczenia życiowego, jak to stara się dostrzegać apelujący.

Powyższe więc przekonuje, iż postawiony w punkcie 2 lit. b) zarzut błędu w ustaleniach faktycznych nie mógł zostać uwzględniony.

Mając zaś na uwadze przytoczone powyżej okoliczności dotyczące oceny istotnego materiału dowodowego, eliminując z niego zeznania M. S. (1), wskazywane przez skarżącego pewne uchybienia w zakresie zabezpieczania dowodów w niniejszej sprawie, które zarzucono w pkt 1 lit. c) nie mogą mieć w tej sprawie żadnego znaczenia. Przy czym apelujący sam odpowiedział na zadane przez siebie pytanie, co stało się ze śladami, jakie powinny zostać zabezpieczone w tej sprawie (str. 8 apelacji), przy czym świadek A. W. zeznał, iż badał jeden fragment butelki na miejscu zdarzenia, ale praktycznie nie ujawnił na nim żadnych śladów: ani biologicznych, ani daktyloskopijnych (k. 1987v-1988). Dodać przy tym trzeba, iż brak ujawnienia na szyjce od zbitej butelki śladu biologicznego oskarżonego nie przesądzałby o niemożności uznania, iż oskarżony akurat tej konkretnej butelki nie miał w rękach i jej nie użył, bowiem nie wiadomym jest, jak tę butelkę konkretnie trzymał a tym samym, czy pozostawił na niej (ujawnionym fragmencie) swój ślad nadający się do identyfikacji, jak i niewiadomym jest, czy do czasu przyjazdu Policji przedmioty te w postaci butelek czy jej fragmentów nie były dotykane, choćby przypadkowo przez inne osoby, które przecież w znacznej ilości tam się znajdowały. Poza tym, o czym już wspomniano, fakt użycia przez oskarżonego butelki wynika w tej sprawie jednoznacznie z zeznań naocznego świadka W. S., jak i wyjaśnień samego oskarżonego, który nie miałby żadnych racjonalnych powodów, aby ten fakt zmyśleć. Niedokonanie więc w niniejszej sprawie badań tego śladu czy w ogóle badań pod kątem występowania takiego śladu biologicznego nie mogło mieć żadnego wpływu na treść zaskarżonego wyroku.

Wskazać należy, iż powyższych ustaleń faktycznych nie podważają dokumenty przedłożone przez obrońcę w toku postępowania apelacyjnego a znajdujące się w odrębnym załączniku. Dokumenty te bowiem stanowią wyraz zaangażowania się w niniejszej sprawie rodziny oskarżonego, która już w toku prowadzonego śledztwa, pisząc m.in. liczne skargi na działania prowadzących śledztwo czy poprzez poszukiwanie informacji na portalach społecznościowych próbowała wykazać różne powiązania pomiędzy świadkami i innymi osobami, w tym także z organów ścigania, by w ten sposób wpłynąć na treść rozstrzygnięcia i spowodować uwolnienie syna od stawianych mu zarzutów. Te intencje wynikają także z przedłożonych w toku rozprawy dokumentów, mających na celu zainicjowanie postępowania przygotowawczego, w którym mają zostać wykazane nieprawidłowości w działaniach prowadzących śledztwo w tej sprawie, jak i złożenie przez niektórych świadków fałszywych zeznań. Dokumenty te nie mogą mieć jednak żadnego znaczenia w niniejszym postępowaniu apelacyjnym, bowiem nie podważają one ustaleń, jakie zostały poczynione w tej sprawie, mimo uznania dowolności Sądu Okręgowego w ocenie zeznań M. S. (1) i rzekomo jadących z nim do i ze Ś. świadków.

Mając na uwadze prawidłowość dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń faktycznych nie można zgodzić się z zarzutem alternatywnym apelującego, iż Sąd I instancji powinien przyjąć działanie oskarżonego w warunkach obrony koniecznej. Tymczasem przecież Sąd I instancji ustalił, iż po interwencji oskarżonego w poczynania M. R. względem innej osoby sam wdał się z nim w solowy pojedynek, poczynając od utarczki słownej, następnie szarpanie się i wymianę ciosów, co ostatecznie zakończyło się uderzeniem R. w głowę butelką przez P. N.. Takie działanie oskarżonego nie miało żadnego umotywowania w treści art. 25 k.k.

Należy przypomnieć, iż nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.

Działanie w obronie koniecznej polega na podjęciu takiej akcji obronnej, jaka niezbędna jest do odparcia ataku w momencie bezpośredniego zagrożenia ze strony napastnika. Bezpośredniość zagrożenia wchodzi w grę również wówczas, gdy istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zagrożone atakiem dobro zostanie zaatakowane natychmiast, w najbliższej chwili, co właśnie miało miejsce w niniejszej sprawie (por. wyrok SN z dnia 11 grudnia 1978 r., II KR 266/78, OSNKW 1979/6/65; wyrok SN z dnia 8 lutego 1985 r., IV KR 18/85, OSNKW 1985/11-12/92). Podnieść także należy, iż działaniem w obrocie koniecznej jest odpieranie zamachu. Odpieranie zamachu musi więc być realizacją znamion typu czynu zabronionego a to oznacza, że czyn popełniony w ramach obrony koniecznej może realizować znamiona różnych typów czynów zabronionych charakteryzujących się zarówno umyślnością, jak i nieumyślnością, a także kombinacją tych znamion podmiotowych. Skoro zaś warunkiem koniecznym realizacji znamion typu czynu zabronionego jest zaatakowanie dobra prawnie chronionego, odpieranie zamachu jest atakiem na dobro prawnie chronione, a więc na życie, zdrowie, cześć, mienie, nietykalność cielesną napastnika (por. W. Wróbel (red.), A. Zoll (red.) i inni: „Kodeks karny. Część ogólna. Tom I. Część I. Komentarz do art. 1-52”, WK 2016, Wydanie V, teza 39 do art. 25).

Jak wynika z ustaleń faktycznych powyższe zachowanie się oskarżonego i pokrzywdzonego sprowadzało się do wzajemnej konfrontacji tych osób, jaka miała miejsce już w sytuacji, gdy M. R. w żaden sposób nie atakował innej leżącej osoby a więc nie miało ono już miejsca w trakcie bójki czy pobicia w rozumieniu art. 158 § 1 k.k. O tym właśnie świadczy najpierw wzajemna wymiana zdań, potem wzajemne szarpanie się a następnie wymiana ciosów z pięści. Zdarzenie to stanowiło już typowy pojedynek dwóch osób, który przybrał dorozumianą zgodę na zadawanie sobie razów. Ten element zachowania pokazuje, iż obaj dobrowolnie zgodzili się na „bijatykę”, w której każdy z nich występował zarówno w roli napastnika, jak i broniącego się przed atakami. W takiej zaś sytuacji ani oskarżony, ani pokrzywdzony nie mogli się powoływać na działanie w warunkach obrony koniecznej (por. wyrok SN z dnia 09.06.1988 r., I KR 168/88, OSP 1990/8/304; wyrok Sądu Apel. w K. z dnia 23.08.2001 r., II AKa 282/01, KZS 2002/3/33; wyrok Sądu Apel. we W. z dnia 27.02.2013 r., II AKa 38/13, LEX nr 1299047). Dopóki więc obaj mężczyźni, godząc się na to, jednocześnie atakowali się i bronili, nie używając przy tym żadnych niebezpiecznych przedmiotów, to taki stan nie upoważniał do przyjęcia działania w warunkach art. 25 § 1 k.k. W takiej bowiem sytuacji wzajemna zgoda na naruszanie nietykalności, a nawet doznanie lekkich obrażeń ciała znosi bezprawność wzajemnych działań. Jednakże i podczas wzajemnej „bijatyki” może powstać sytuacja, która uprawni jedną ze stron do działania w obronie koniecznej, kiedy to jeden z jej uczestników złamie poprzednio osiągnięte porozumienie. Stanie się tak bowiem wówczas, gdy na przykład jeden z uczestników tej „bijatyki” sięgnie po jakichś niebezpieczny przedmiot, którym w sposób bezpośredni zaatakuje dobra prawne drugiego z uczestników zdarzenia, narażając go w ten sposób na znacznie poważniejsze skutki (por. wyrok Sądu Apel. w K. z dnia 05.12.2003 r., II AKa 256/03, KZS 2004/1/26). Taka też sytuacja wystąpiła w niniejszej sprawie, ale ze strony oskarżonego, który przy eskalacji zdarzenia (najpierw wymiana zdań, potem szarpanie się a potem wymiana ciosów) sięgnął po butelkę, którą miał przy sobie i nią uderzył już w głowę bezbronnego w tej sytuacji M. R., powodując przy tym bardzo poważne skutki dla jego zdrowia, wyczerpujące znamiona przestępstwa z art. 156 § 1 pkt 2 k.k.

Zachowanie oskarżonego miało przy tym już miejsce, jak wskazano wyżej, po ustaniu wcześniejszego zdarzenia, polegającego na biciu człowieka przez M. R.. W tej zaś sytuacji również brak jest podstaw do powoływania się przez skarżącego na konieczność przypisania oskarżonemu działania w warunkach obrony koniecznej. Tak to zresztą tę sytuację ocenił również Sąd I instancji (sekcja 3 formularza uzasadnienia zaskarżonego wyroku – str. 29-30), z czym należy się w pełni zgodzić.

Skarżący nie zdołał skutecznie podważyć tego ustalenia Sądu I instancji. To zaś, iż M. R. uchodził w miejscowej opinii za osobę wyjątkowo agresywną, o czym świadczy choćby fakt wcześniejszego użycia przez niego przemocy fizycznej, za które został prawomocnie skazany nie oznacza przyzwolenia na użycie wobec niego przemocy w sytuacji, gdy M. R. ponownie zachowa się w podobny sposób. To bowiem w świetle tego, co przedstawił apelujący na str. 18-19 apelacji raczej stanowiłoby zachętę do zastosowania względem jego osoby odwetu a nie chęci niesienia pomocy osobie wcześniej napadniętej przez M. R.. Jak przy tym już wykazano, oskarżony, przystępując do „bójki” z M. R. już nie pomagał osobie wcześniej bitej przez R. a tym samym nie mógł w tej sprawie powoływać się na działanie w warunkach obrony koniecznej czy nawet z przekroczeniem jej granic.

Wniosek

1. zmiana zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od przypisanego mu w wyroku czynu,

2. zmiana zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od przypisanego mu czynu przy przyjęciu, iż oskarżony działał w ramach obrony koniecznej w rozumieniu art. 25 k.k.,

3. uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Zielonej Górze.

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

Uwaga! Niezasadność dotyczy wszystkich wniosków.

Zwięźle o powodach uznania wniosku za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny.

Ad. 1, 2 i 3

Żaden z tych wniosków nie zasługuje w tej sprawie na uwzględnienie a to z przyczyn, które doprowadziły do uznania za bezskuteczne wszystkich zarzutów apelacyjnych.

W tych zaś okolicznościach, skoro wyrok skazujący P. N. jest w pełni uzasadniony, to brak jest podstaw do zmiany tego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu.

Dodać przy tym trzeba, iż ten trzeci wniosek w świetle postawionych zarzutów, jak i przesłanek określonych w art. 437 § 2 zd. 2 k.p.k. jest niezrozumiały. Brak jest więc podstaw do uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

4.  OKOLICZNOŚCI PODLEGAJĄCE UWZGLĘDNIENIU Z URZĘDU

1.

Sąd Apelacyjny z urzędu uwzględnił konieczność poprawienia błędnej kwalifikacji prawnej przypisanego oskarżonemu czynu – art. 455 k.p.k.

Zwięźle o powodach uwzględnienia okoliczności

Sąd I instancji, przyjmując kwalifikację prawną czynu oskarżonego z art. 156 § 1 pkt 2 k.k. przywołał w jej podstawie także przepis art. 4 § 1 k.k. Przywołanie jednak tego przepisu jest niezrozumiałe, skoro czyn był popełniony w dniu 6 maja 2018 r. a więc w czasie, gdy stanowił już zbrodnię zagrożoną karą pozbawienia wolności od lat 3 w wyniku nowelizacji tego przepisu z dniem 13.07.2017 r. ustawą z dnia 23 marca 2017 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny, ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich oraz ustawy - Kodeks postępowania karnego (Dz.U.2017.773 – art. 1 pkt 2 i art. 4). Od tego czasu sytuacja prawna oskarżonego w przypadku tego przestępstwa, jak i innych okoliczności branych pod uwagę podczas orzekania nie uległa pogorszeniu a tym samym brak jest w świetle art. 4 § 1 k.k. podstaw do powołania tego przepisu, skoro nie stosuje się tutaj ustawy obowiązującej poprzednio z uwagi na to, iż miałaby być względniejsza dla sprawcy. Sąd Okręgowy zresztą nie przytoczył żadnej argumentacji na poparcie przyjęcia w kwalifikacji prawnej także tego przepisu.

Tym samym, Sąd Apelacyjny, kierując się treścią art. 455 k.p.k. i powyższymi przesłankami, mając przy tym na uwadze poprawność dokonanych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych, zmienił zaskarżony wyroku co do kwalifikacji prawnej przypisanego oskarżonemu przestępstwa, eliminując z jej podstawy przepis art. 4 § 1 k.k.

5.  ROZSTRZYGNIĘCIE SĄDU ODWOŁAWCZEGO

0.15.1. Utrzymanie w mocy wyroku sądu pierwszej instancji

0.11.

Przedmiot utrzymania w mocy

0.1Utrzymano w mocy zaskarżony wyrok w zakresie winy i kwalifikacji prawnej przypisanego oskarżonemu w pkt 1 czynu (z wyjątkiem dot. art. 4 § 1 k.k.) oraz w zakresie wymierzonej za ten czyn kary, w zakresie orzeczonego w pkt 2 na podstawie art. 46 § 1 k.k. środka kompensacyjnego, w zakresie zaliczenia w pkt 3 tymczasowego aresztowania na poczet kary i w zakresie orzeczenia w pkt 4 o dowodach rzeczowych oraz w zakresie zasądzonych w pkt 5 i 6 kosztów procesu.

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku w zakresie winy i kary oraz środka kompensacyjnego a także kwalifikacji prawnej, ze wskazaną wyżej modyfikacją, było wynikiem nieuwzględnienia zarzutów apelacyjnych oraz braku podstaw do ingerencji w to orzeczenie z urzędu w trybie art. 439 k.p.k. lub art. 440 k.p.k. W zaprezentowanej wyżej w pkt 3 formularza ocenie dowodów wykazano, iż Sąd I instancji prawidłowo ustalił sprawstwo i winę oskarżonego w popełnieniu przypisanego mu przestępstwa. Kwalifikacja prawna tego czynu z art. 156 § 1 pkt 2 k.k. nie budzi wątpliwości w tej sprawie. Sąd I instancji wystarczająco i przekonywująco omówił zastosowanie tej kwalifikacji prawnej, słusznie przyjmując działanie oskarżonego z zamiarem ewentualnym, co także należycie umotywował. Wymierzona zaś oskarżonemu za to przestępstwo kara 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności z zastosowaniem do tego nadzwyczajnego złagodzenia kary na podstawie art. 60 § 1 k.k. jest w okolicznościach tej sprawy karą sprawiedliwą a do tego niekwestionowaną przez strony przeciwne, zwłaszcza prokuratora. Sąd I instancji, stosując to nadzwyczajne złagodzenie dostrzegł okoliczności obciążające w postaci znacznego stopnia społecznej szkodliwości czynu, ale też zwrócił uwagę na fakt, iż oskarżony jest sprawcą młodocianym, którego warunki i właściwości osobiste związane z pozytywnym funkcjonowaniem na wolności, zwłaszcza po opuszczeniu aresztu śledczego, kiedy to skończył szkołę, uzyskując świadectwo dojrzałości i podjął pracę, którą stale wykonuje a do tego nie był karany i w miejscu pracy i zamieszkania cieszy się pozytywną opinią, wskazują, iż nie zasługuje on na długotrwałą, bo co najmniej 3-letnią izolację penitencjarną, tym bardziej, iż wobec tego młodego człowieka już samo tymczasowe aresztowanie przyniosło pozytywne skutki. Tym samym więc zastosowanie wobec oskarżonego, jako sprawcy młodocianego, na podstawie art. 60 § 1 k.k. nadzwyczajnego złagodzenia kary było w pełni uzasadnione, stąd też wymierzona kara pozbawienia wolności zasługuje na akceptację.

Orzeczenie środka kompensacyjnego (zadośćuczynienia) na podstawie art. 46 § 1 k.k. było wynikiem spowodowania przez oskarżonego u pokrzywdzonego przypisanym mu przestępstwem krzywdy oraz złożeniem przez pokrzywdzonego stosownego żądania naprawienia tej szkody poprzez zapłatę zadośćuczynienia. Słusznie przy tym Sąd Okręgowy nie znalazł podstaw do uwzględnienia wniosku o zapłatę 100.000 zł, gdyż kwota 30.000 zł będzie w tej sprawie w pełni wystarczająca, co jasno zostało wykazane na str. 32-33 uzasadnienia zaskarżonego wyroku.

Orzeczenie o zaliczeniu tymczasowego aresztowania na poczet kary pozbawienia wolności znajduje uzasadnienie w przepisie art. 63 § 1 k.k., natomiast czasokres pozbawienia wolności oskarżonego znajduje odbicie w dokumentach na k. 148 i 1941.

Orzeczenie o dowodach rzeczowych jest naturalną konsekwencją ich zaliczenia jako integralnej części do akt niniejszej sprawy.

Orzeczenia o kosztach procesu zwarte w punktach 5 i 6 zaskarżonego wyroku znajdują swoje oparcie we wskazanych przez Sąd I instancji przepisach. Nie były one w niniejszej sprawie kwestionowane ani co do zasady, ani co do wysokości, zaś Sąd odwoławczy nie znalazł powodów, by w orzeczenia te zaingerować z urzędu.

0.15.2. Zmiana wyroku sądu pierwszej instancji

0.0.11.

Przedmiot i zakres zmiany

0.0.1Zmiana zaskarżonego wyroku dotyczy kwalifikacji prawnej przypisanego oskarżonemu czynu.

Zwięźle o powodach zmiany

Powody tej zmiany z urzędu wskazano już wyżej w pkt 4 formularza.

0.15.3. Uchylenie wyroku sądu pierwszej instancji

0.15.3.1. Przyczyna, zakres i podstawa prawna uchylenia

1.1.

Nie dotyczy

art. 439 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

2.1.

Konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości

Nie dotyczy

art. 437 § 2 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

3.1.

Konieczność umorzenia postępowania

Nie dotyczy

art. 437 § 2 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia i umorzenia ze wskazaniem szczególnej podstawy prawnej umorzenia

4.1.

Nie dotyczy

art. 454 § 1 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

0.15.3.2. Zapatrywania prawne i wskazania co do dalszego postępowania

Nie dotyczy

0.15.4. Inne rozstrzygnięcia zawarte w wyroku

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

I

Sąd odwoławczy zauważył, iż Sąd Okręgowy w punkcie 1 zaskarżonego wyroku w podstawie prawnej orzeczonej kary zastosował przepis art. 60 § 1 pkt 2 k.k., mimo iż przepis ten nie jest podstawą wymiaru kary, gdyż takowa jest wymierzona na podstawie art. 60 § 6 pkt 2 k.k., co dotyczy właśnie zbrodni przypisanej oskarżonemu. Tym samym należało to „uchybienie” potraktować w ramach oczywistej omyłki pisarskiej określonej w art. 105 § 1 k.p.k. (zamiast § 6 wpisano § 1) i dlatego też omyłkę te sprostowano zgodnie z art. 105 § 1-3 k.p.k.

6.  Koszty Procesu

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

III

Mając na uwadze niezasadność wniesionej apelacji na korzyść oskarżonego, na podstawie art. 636 § 1 k.p.k. zasądzono od oskarżonego w całości na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe za postępowanie odwoławcze w postaci wydatków określonych w art. 618 § 1 pkt 1 i 10 k.p.k., tj. w wysokości 20 zł, stanowiący ryczałt za doręczenie pism – tu: zawiadomień o terminie rozprawy apelacyjnej, niezależnie od liczby doręczonych pism (§1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18 czerwca 2003 r. w sprawie wysokości i sposobu obliczania wydatków Skarbu Państwa w postępowaniu karnym - Dz.U.2013.663 j.t.) oraz w kwocie 30 zł, stanowiącą opłatę za wydanie danych o karalności (art. 24 ust. 3 ustawy z dnia 24 maja 2000 r. o Krajowym Rejestrze Karnym - Dz.U.2012.654 j.t. z późn. zm. - w zw. z §3 ust. 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18 czerwca (...). w sprawie opłat za wydanie informacji z Krajowego Rejestru Karnego - Dz.U.2014.861).

Ponadto, z uwagi na niezasadność apelacji, Sąd odwoławczy wymierzył oskarżonemu za postępowanie odwoławcze opłatę od wymierzonej przez Sąd I instancji kary w wysokości 300 zł na podstawie art. 8 w zw. z art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity z 1983 r., Dz.U. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.).

7.  PODPIS

G. N. P. S. M. K.