Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VII W 416/20

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W budynku wielorodzinnym przy ul. (...) w H. zamieszkują dwie rodziny: byli małżonkowie M. W. i P. W., zajmujący dolną kondygnację, oraz małżeństwo A. I. i M. I., zajmujące górną kondygnację. Pomiędzy rodzinami istnieje konflikt sąsiedzki wynikający z nieporozumień na tle korzystania z zamieszkałego przez nich budynku. Pomimo że znajdują się w nim tylko dwa lokale, nie zdołali wypracować modelu zgodnego funkcjonowania. W to miejsce czynią sobie różnorakie złośliwości mające na celu dokuczenie i uprzykrzenie wspólnego zamieszkiwania, co znalazło wyraz także w licznych wcześniejszych sprawach sądowych.

Nie inaczej było w dniu 22.08.2020 r. A. I. i M. I. przebywali w swoim domu. Około godz. 21:00 postanowili położyć dzieci spać. A. I. zajął się wyszukiwaniem kanału telewizyjnego z bajkami, zaś M. I. postanowiła otrzepać koc. W tym celu wyszła na balkon i zaczęła go strzepywać, co zirytowało przebywającego piętro niżej P. W.. Krzycząc, wyzywał sąsiadkę słowami wulgarnymi, powszechnie uznanymi za obelżywe. Małżonkowie I. nie zdecydowali się na podejmowanie dyskusji i konfrontację, schowali się w mieszkaniu i zamknęli balkon.

P. W. został także obwiniony o to, że w ramach tego samego zdarzenia, rzucając kamieniem, uszkodził osłonę balkonu sąsiadów, powodując szkodę o wartości 60 zł. Czyn ten został przez oskarżyciela zakwalifikowany z art. 124 § 1 kw.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie zeznań świadków: A. I. (k. 41v-42, 46-46v, 55), M. I. (k. 46v-47), J. S. (k. 54v), protokołu oględzin miejsca wraz z materiałem poglądowym z oględzin (k. 9-14) oraz informacji z firmy (...) (k. 57, 64).

Obwiniony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Oświadczył, że w tym czasie był w pracy i że mogłyby to potwierdzić inne osoby. Na kolejnej rozprawie wycofał się z zajętego stanowiska. Stwierdził, że tego dnia nie świadczył pracy, ale wykonywał obowiązki związane z pracą. Przebywał na terenie firmy (...), w której był zatrudniony. W przeciwieństwie do wcześniejszych wyjaśnień, tym razem nie było osób, które mogłyby ten fakt potwierdzić. Obwiniony twierdził, że pracował sam. Zmianę stanowiska tłumaczył tym, że przychodząc do sądu, nie wiedział, czego dotyczy sprawa, która się przeciwko niemu toczy. Nie miał w związku z tym czasu, aby się zastanowić, jak odnieść się do zarzutu.

Sąd zważył, co następuje:

Ustalenia faktyczne sprawy sąd poczynił co do zasady na podstawie zeznań świadków A. I. i M. I.. Okoliczność, że pomiędzy stronami istnieje głęboki i rozciągnięty w czasie konflikt sama w sobie nie dyskwalifikowała ich wartości dowodowej. Podobnie, nie można było odmówić wiarygodności z tego tylko powodu, że w sprawie nie było innych dowodów o charakterze obiektywnym, mogących potwierdzić lub wykluczyć jedną z przedstawianych wersji, jak też z tego powodu, że są oni pokrzywdzonymi, a zatem w jakimś stopniu są zainteresowani wynikiem sprawy. Jak każdy inny dowód, wymagały one oceny na tle unikalnych okoliczności konkretnej sprawy, w szczególności zestawienia z pozostałym materiałem dowodowym.

Jeśli chodzi o tę sprawę, zważywszy na zajęte przez obwinionego stanowisko, ocenę dowodów rozpocząć należało od zweryfikowania przedstawionego alibi. P. W. utrzymywał, że w dacie zdarzenia nie było go w domu. Początkowo twierdził, że pracował, później jednak się z tego wycofał, oświadczając że się pomylił, gdyż nie przygotował się do sprawy. Zdaniem sądu jednak to nie pomyłka, czy też nieznajomość przedmiotu sprawy były powodem zmiany zajętego stanowiska, a zamiar procesowego zweryfikowania przedstawianych okoliczności. Po rozprawie wystąpiono do pracodawcy obwinionego z żądaniem potwierdzenia faktu świadczenia pracy, tym bardziej, że były to godziny nocne. Sąd zwrócił się także z prośbą o wskazanie danych osobowych księgowej, która rzekomo mogła potwierdzić pracę obwinionego. W odpowiedzi pracodawca zaprzeczył, aby P. W. tego dnia świadczył pracę. Okazało się również, że księgowość w firmie (...) prowadzi firma zewnętrzna.

W ocenie sądu to właśnie z powodu upadku własnej linii obrony obwiniony próbował na kolejnych terminach rozprawy wybrnąć jeszcze z zaistniałej sytuacji, twierdząc że wprawdzie świadczył pracę na terenie firmy (...), ale robił to poza oficjalnym czasem pracy i bez formalnego polecenia ze strony pracodawcy. Wersję tę starał się potwierdzić M. T., właściciel firmy, jednak jego zapewnienia nie zyskały aprobaty sądu. Nie dano wiary w szczególności twierdzeniom, jakoby plac firmy nie był zamykany na noc, a pracownicy niemal powszechnie pożyczają w tej porze firmowe samochody, koparki i narzędzia. Kluczyki do pojazdów są przy tym niemal ogólnodostępne, znajdują się w skrzynce na listy.

Istotnej wartości dowodowej nie wnosiły do sprawy zeznania M. W., byłej żony obwinionego, obecnie pozostającej z nim w związku nieformalnym. Odwoływała się w nich bardziej do swojej pamięci, stwierdzając że takiego zdarzenia sobie po prostu nie przypomina, aniżeli do konkretnych faktów. Wyraziła oprócz tego rozżalenie postawą sąsiadów, którzy mieli wielokrotnie posądzać jej byłego męża o rzeczy, których nie zrobił.

Z zeznań M. W., a pośrednio także z pytań zadawanych przez P. W. pokrzywdzonym, wyłaniał się problem sąsiedzki dotyczący tego, że sąsiedzi z góry otrzepywali koc, przez co zaśmiecany był ich balkon, usytuowany na niższej kondygnacji. Podnoszony zgodnie zarzut stanowił jednak w tym wypadku tak naprawdę potwierdzenie dla relacji pokrzywdzonych, skoro gwałtowną reakcję obwinionego miało wywołać właśnie otrzepanie koca przez M. I.. Zachowanie obwinionego wpisywałoby się zatem w pewien kontekst całego konfliktu sąsiedzkiego, którego jednym z elementów niewątpliwie była także kwestia sposobu korzystania z balkonu i związanej z tym uciążliwości.

W świetle poczynionych powyżej uwag ocena zeznań M. I. i A. I. była dużo łatwiejsza i w rezultacie pozwalała uznać je za materiał wiarygodny. Przedstawiona relacja była spójna wewnętrznie, logiczna oraz chronologicznie i sytuacyjnie osadzona w czasie. Na tej podstawie sąd przyjął, że pomiędzy P. W. a sąsiadką doszło do incydentu spowodowanego otrzepywaniem koca, na który zareagował impulsywnie i wulgarnie, obrzucając ją wyzwiskami.

Pokrzywdzeni zgłaszali ponadto, że obwiniony rzucił także w kierunku ich balkonu grudką ziemi, na skutek czego doszło do uszkodzenia plastikowej osłony. Widoczna na zdjęciach dziurka miała powstać od uderzenia kamieniem. Zgromadzony w tym zakresie materiał dowodowy był jednak niewystarczający i nie pozwalał na przypisanie tego skutku obwinionemu. Kluczowy okazał się tu protokół oględzin balkonu oraz przesłuchanie wykonującego tę czynność funkcjonariusza policji. J. S. oświadczył: „Nie przypominam sobie, abym w trakcie oględzin stwierdził taki kamień, kamyk, który jest widoczny na okazanych mi zdjęciach. Gdybym go zobaczył w trakcie oględzin, to bym go opisał i sfotografował. Takiego kamienia w trakcie oględzin nie było. Pokrzywdzony A. I. w trakcie oględzin nie wskazywał takiego kamienia”.

Przedstawiona tu ocena nie pozostawała w sprzeczności z przyznaniem zeznaniom pokrzywdzonym wiarygodności co do zasady. Nie stanowiła ona w szczególności o odrzuceniu wersji, wedle której obwiniony cisnął grudką piachu w kierunku balkonu sąsiadów. Zgromadzony materiał dowodowy nie dostarczył jednak podstaw do powiązania zarzucanego mu zachowania ze skutkiem w postaci zniszczenia osłony balkonu.

Obwinionemu zarzucono popełnienie wykroczenia z art. 51 § 1 kw, polegającego na zakłóceniu spokoju. Zgodnie z przytoczonym przepisem, penalizowane jest zachowanie polegające na zakłócaniu krzykiem, alarmem lub innym wybrykiem spokoju publicznego, porządku publicznego lub spoczynku nocnego, ewentualnie na wywołaniu zgorszenia w miejscu publicznym. Podstawowym warunkiem odpowiedzialności za to wykroczenie jest zatem ustalenie, że czyn sprawcy stanowi wybryk, a zatem pojęcie wybryku wysuwa się na pierwsze miejsce przy analizie ustawowych znamion tego przepisu. W rozumieniu potocznym przez wybryk rozumie się w zasadzie każde zachowanie, które odbiega od przyjętego w danym miejscu, czasie i okolicznościach. Wybryk zatem będzie miał miejsce, gdy czyn sprawcy odbiegał od przyjętych w danej sytuacji obowiązujących norm postępowania, innymi słowy pozostawał w sprzeczności ze zwykłymi normami ludzkiego współżycia (tak M. Mozgawa (red.), Kodeks wykroczeń. Komentarz, Warszawa 2007). Aktualna jest także definicja zaproponowana przez innego przedstawiciela doktryny, a mianowicie, że wybryk jest to czyn rażąco odbiegający od przyjętych w danych okolicznościach obowiązujących norm zachowania się i okazujący lekceważenie ich przez sprawcę, czy też inaczej, czyn poważnie kolidujący z obowiązującymi w danej sytuacji normami zachowania się, które sprawca lekceważy (tak L. Falandysz, Wykroczenie zakłócenia porządku publicznego, Warszawa 1974).

Od strony przedmiotowej zachowanie sprawcy musi rażąco naruszać przyjęte normy współżycia społecznego, a ponadto cechować się umyślnością, która to cecha jest elementem podmiotowym (tak A. Marek, Prawo wykroczeń (materialne i procesowe), Warszawa 2002). Dla porządku przywołać jednak należy odmienne stanowisko, które neguje przypisywanie wybrykowi aspektu podmiotowego w postaci umyślnego występowania przeciwko porządkowi (por. P. Daniluk (red.), Kodeks wykroczeń. Komentarz, Warszawa 2016). Zdaniem autora ów aspekt podmiotowy nie stanowi elementu konstytutywnego samego wybryku.

Podobnie wybryk interpretowany jest w judykaturze (por. orz. SN z dnia 2.12.1992 r. sygn. III KRN 189/92). W uzasadnieniu tego orzeczenia Sąd Najwyższy uznał, że wybryk to zachowanie, jakiego wśród konkretnych okoliczności czasu, miejsca i otoczenia, ze względu na przyjęte zwyczajowo normy ludzkiego współżycia nie należało się spodziewać, które zatem wywołuje powszechne negatywne oceny społeczne i uczucia odrazy, gniewu, oburzenia. Wybryk charakteryzuje więc ostra sprzeczność z powszechnie akceptowanymi normami zachowania się. A contario, Sąd Najwyższy wywiódł, że nie może być uznany za wybryk czyn, który nie tylko nie koliduje w rażący sposób z obowiązującymi w określonym kontekście sytuacyjnym normami zachowania się, ale wręcz wzbudza w odbiorze powszechnym oceny akceptacji, choćby milczącej zgody, aprobaty, podziwu lub uznania.

Wykroczenie wybryku ma charakter materialny. Do jego dokonania konieczny jest skutek w postaci zakłócenia spokoju, porządku publicznego, spoczynku nocnego lub wywołania zgorszenia w miejscu publicznym. Dla bytu wykroczenia wystarczy przy tym, że nastąpi jeden z tych skutków, ale możliwe jest też, że sprawca swoim zachowaniem spowoduje dwa lub więcej skutków, o których mowa w przepisie (tak R. Krajewski, Wykroczenia wybryku i nieobyczajnego wybryku, Przegląd Sądowy, listopad-grudzień 2010).

Przez zakłócenie spokoju publicznego należy rozumieć naruszenie równowagi psychicznej ludzi, a więc spowodowanie u nich w szczególności uczucia zaniepokojenia czy też zdenerwowania. Osoby te muszą znajdować się w miejscach dostępnych dla nieokreślonej liczby osób. Ważne jest, aby skutek dotknął osoby znajdujące się w miejscu publicznym, a więc takim, w którym wybryk mógł dotrzeć od większej liczby nieoznaczonych osób i że wywołał on przewidziane skutki przynajmniej w stosunku do jednej osoby (tak M. Bojarski, W. Radecki, Kodeks wykroczeń. Komentarz, Warszawa 2005). Zakłócenie porządku publicznego polega natomiast na naruszeniu norm określających zachowania ludzi w zbiorowości. Porządek publiczny opiera się bowiem na stabilności reguł funkcjonujących w danym środowisku, a czyn sprawcy stanowi ich naruszenie (tak T. Bojarski (red.), Kodeks wykroczeń. Komentarz, Warszawa 2009). Innymi słowy, przez porządek publiczny należy rozumieć takie zachowanie osób w miejscach publicznych, które pozostaje w zgodzie z ogólnie przyjętymi normami społecznymi i utrzymanie którego leży w interesie publicznym, a zatem zakłóceniem porządku publicznego będzie utrudnianie lub uniemożliwianie takiego normalnego zachowania (tak B. Kurzępa, Kodeks wykroczeń. Komentarz, Warszawa 2008).

Oceniając zachowanie obwinionego w kontekście przytoczonych tu znamion, stanowiło ono zdaniem sądu niewątpliwie odstępstwo od ogólnie przyjętych norm i standardów życia społecznego. Dotyczyło to nie tylko kierowania wulgarnych wyzwisk pod adresem sąsiadki, ale także używania podniesionego głosu, czy wręcz krzyku. Oczywiście można było wysuwać pewne zastrzeżenia pod adresem M. I. co do tego, czy otrzepywanie koca z wyższej kondygnacji jest zgodne z zasadami współżycia sąsiedzkiego, niemniej jednak nawet to nie usprawiedliwiało reakcji, jaka została przypisana obwinionemu. Zachowanie to stanowiło wybryk w rozumieniu art. 51 § 1 kw.

Wymierzając karę za popełnione wykroczenie sąd miał na uwadze ogólne dyrektywy jej wymiaru uregulowane w art. 33 § 1 kw, w szczególności stopień społecznej szkodliwości czynu sprawcy, jak również zapobiegawcze i wychowawcze cele kary, jakie ma ona osiągnąć w stosunku do ukaranego.

Biorąc powyższe od uwagę, sąd doszedł do przekonania, że adekwatną sankcją w stosunku do popełnionego czynu będzie kara grzywny w symbolicznej wysokości 200 zł. Tak dobrana surowość kary pozwoli osiągnąć cele w zakresie prewencji indywidualnej, rozumianej jako skutek odstraszający przed podejmowaniem podobnych działań w przyszłości. Kara w tej wysokości jest również w ocenie sądu proporcjonalna do możliwości zarobkowych obwinionego.

Opłatę wymierzono na podstawie art. 3 ust. 1 w zw. z art. 21 pkt. 2 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. 1983 nr 49, poz. 223 t.j. ze zm.) oraz na podstawie art. 119 § 1 kpw obwinionego obciążono zryczałtowanymi wydatkami postępowania.