Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VIII Ca 175/22

UZASADNIENIE

Apelacja jest zasadna.

Sąd Okręgowy podzielił ustalenia faktyczne Sądu I instancji, stojące u podstaw wydanego przez ten Sąd orzeczenia, znajdujące się w jego pisemnym uzasadnieniu (wyrok – k. 109 akt, uzasadnienie – k. 118 – 122 v. akt) przyjmując je za własne i czyniąc podstawą własnego rozstrzygnięcia, poza ustaleniem wysokości kwoty jaka potrzebna była do przywrócenie stanu poprzedniego uszkodzonego pojazdu. W związku z tym nie istniała potrzeba ich szczegółowego powtarzania. Na uwzględnienie nie zasługiwały natomiast rozważania prawne Sądu Rejonowego – w tym zakresie Sąd Okręgowy uwzględnił zarzuty apelacji.

Apelację od powyższego wyroku wniósł pozwany zaskarżając go w części, tj.: w pkt I ponad zasądzoną kwotę 482,78 zł – co do kwoty 2.765,05 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 30 listopada 2019 r. do dnia zapłaty oraz w zakresie ustawowych odsetek za opóźnienie w zakresie niezaskarżonej kwoty 482,78 zł oraz w pkt II w całości.

Zaskarżonemu wyrokowi pozwany zarzucił naruszenie art. 233 § 1 k.p.c. oraz art. 361 § 1 k.c. i art. 363 § 1 k.c. w zw. z art. 6 k.c., a także przepisu art. 481 § 1 k.c. w zw. z art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych
(t.j. Dz. U. z 2021 r. poz. 854 z późn. zm.).

Uzasadniając zarzuty pozwany podniósł m.in., że Sąd Rejonowy wadliwie ocenił zeznania poszkodowanego – właściciela uszkodzonego pojazdu, przyjmując że dokonana przez niego naprawa nie przywróciła pojazdu do stanu sprzed szkody, a nadto pomijając jego zeznania w części, w jakich wskazał on, że dotychczasowe naprawy pojazdu dokonywane były zawsze poza ASO i z użyciem zamienników, a nie części oryginalnych. Skarżący zarzucił także, że Sąd nie wziął pod uwagę poziomu wyeksploatowania pojazdu oraz jego wieku. Wskazał też, że wadliwie przyjął, iż odsetki za opóźnienie powinny być liczone od 30 listopada 2019 r., podczas gdy pozwany dowiedział się o szkodzie i dodatkowych roszczeniach cesjonariusza dopiero w dniu 6 lipca 2020 r.

W związku z podniesionymi zarzutami skarżący wniósł o:

1.  zmianę zaskarżonego wyroku poprzez:

a.  zmianę pkt I wyroku i oddalenie powództwa w zaskarżonej części, tj. zmianę wyroku i zasądzenie od pozwanego na rzecz powoda kwoty 482,78 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 6 sierpnia 2020 r. do dnia zapłaty i oddalenie powództwa w pozostałej części;

b.  zmianę wyroku w pkt II i zasądzenie od powoda na rzecz pozwanego kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych z uwzględnieniem stosunkowego wyniku sprawy, z ustawowymi odsetkami za opóźnienie w płatności poczynając od dnia prawomocności orzeczenia, do dnia zapłaty;

2.  zasądzenie od powoda na rzecz pozwanego kosztów postępowania apelacyjnego, w tym kosztów zastępstwa adwokackiego, według norm przepisanych, z ustawowymi odsetkami za opóźnienie w płatności poczynając od dnia prawomocności orzeczenia, do dnia zapłaty.

(apelacja – k. 126 – 129 v. akt)

W odpowiedzi na apelację powód wniósł o jej oddalenie jako bezzasadnej oraz o zasądzenie od pozwanego zwrotu kosztów postępowania.

Sąd Okręgowy w okolicznościach niniejszej sprawy podzielił stanowisko pozwanego, zgodnie z którym brak jest podstaw dla przyznania powodowi kwoty wyższej, niż faktycznie poniesione przez poszkodowanego – właściciela uszkodzonego pojazdu – koszty jego naprawy. Z zeznań poszkodowanego wynika bowiem wprost, wbrew odmiennym twierdzeniom Sądu Rejonowego, że suma kwot otrzymanych od ubezpieczyciela (około 1.200 zł) oraz od firmy powoda (500 zł) wystarczyła mu na naprawę pojazdu, dodając jednoznacznie, że w jego ocenie samochód został przywrócony do stanu poprzedniego (k. 55 v. akt).

Prezentowana przez Sąd Rejonowy odmienna interpretacja tych zeznań stanowi jedynie próbę uzasadnienia wydanego rozstrzygnięcia, wbrew jednoznacznym, niebudzącym wątpliwości zeznaniom samego poszkodowanego, który przyznał, że koszt przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody wynosił 1.700 zł. Również pominięcie przez Sąd Rejonowy, przy ocenie wysokości spornego odszkodowania, faktu że przedmiotowy pojazd był wyeksploatowany, miał kilkanaście lat, przed zdarzeniem brał udział w kilku kolizjach, które były naprawiane metodami nieprofesjonalnymi przy użyciu nieoryginalnych części zamiennych, świadczy o wybiórczej i dowolniej ocenie powołanych zeznań.

Z okoliczności sprawy, w tym zwłaszcza zeznań samego poszkodowanego, w sposób jednoznaczny wynika ponadto, że poszkodowany w okresie między wyliczeniem szkody przez ubezpieczyciela i wypłatą odszkodowania, a datą zawarcia umowy cesji nie podejmował jakichkolwiek działań celem weryfikacji decyzji ubezpieczyciela, w szczególności nie składał od niej odwołania. Przez kilka miesięcy nie zgłaszał ubezpieczycielowi dalszych roszczeń o zapłatę, ponad kwotę przyznaną mu w wyniku postępowania likwidacyjnego. Rozważać można by zatem czy w istocie poszkodowany już wówczas nie uznał, że wypłacona dobrowolnie przez ubezpieczyciela kwota zaspokaja w całości jego roszczenie o naprawienie szkody, a co za tym idzie – także w zakresie różnicy miedzy kosztami naprawy pojazdu, na które poszkodowany wskazywał w toku postępowania, a kwotą wypłaconego odszkodowania, żądanie nie wygasło. Pozwany nie podnosił jednak w tym zakresie zarzutu, kwestionując zaskarżony wyrok częściowo i uznając za zasadne żądanie, co do w/w różnicy.

Odnosząc się do stanowiska poszkodowanego wskazać trzeba, że finalnie, jak wynika z powołanych już zeznań, za wystarczającą dla usunięcia szkody, tj. przywrócenia pojazdu do stanu sprzed zdarzenia, uznał on kwotę 1.700 zł. Taka postawa poszkodowanego pozwala na przyjęcie, że w jego ocenie w/w kwota pozwalała na naprawienie szkody w pełni w związku z czym nie ma on jakichkolwiek, dalszych roszczeń z tego tytułu, ponad w/w kwotę. Konsekwencją tego jest natomiast uznanie, że w dacie zawarcia z powodem umowy cesji, poszkodowany mógł przelać na jego rzecz wierzytelność o zapłatę tytułem odszkodowania maksymalnie kwoty stanowiącej różnicę między kwotą wypłaconą mu przez ubezpieczyciela, tj. 1.217,22 zł, a sumą poniesionych przez niego kosztów niezbędnych do przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody, tj. 1.700 zł. Oczywistym jest bowiem, że nie mógł scedować na powoda wierzytelności w większej kwocie niż taka, którą sam uznawała za uzasadnioną i w pełni zaspokającą jego roszczenie. Podkreślenia wymaga, że celem odszkodowania jest naprawa szkody poniesionej przez poszkodowanego – choć szkoda ma charakter obiektywny i jest wymierna, a w celu wysokości należnego odszkodowania co do zasady powołuje się dowód z opinii biegłego, to jednak w sytuacji, gdy sam poszkodowany uznaje, że określona kwota jest wystarczająca dla pokrycia całości szkody, to brak jest podstaw, aby przyjmować, że zasadnym jest przyznanie z tego tytułu kwoty wyższej. Celem odszkodowania jest bowiem wyrównanie uszczerbku w majątku poszkodowanego. Poszkodowany ma natomiast co do zasady najlepszą wiedzę odnośnie rozmiaru doznanego uszczerbku, a w szczególności okoliczności mających wpływ na jego wysokość – w okolicznościach niniejszej sprawy są to zwłaszcza faktycznie poniesione koszty wystarczające w ocenie samego poszkodowanego do przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody, jak też okoliczności związane z historią pojazdu: kolizjami, sposobem usuwania wcześniejszych szkód, stosowanych podczas napraw części. Zdaniem Sądu Okręgowego w składzie rozpoznającym niniejszą sprawę, warunkiem skutecznego scedowania przez poszkodowanego wierzytelności z tytułu przysługującego mu od ubezpieczyciela odszkodowania jest to, aby uważał, że jego roszczenia z tego tytułu nie zostały zaspokojone. Stanowisko poszkodowanego w tym zakresie powinno się co do zasady wyrażać podjęciem przez niego konkretnych czynności wobec ubezpieczyciela, w ramach których wyrazi on swoje niezadowolenie z przyznanej mu w wyniku postępowania likwidacyjnego kwoty świadczenia. Wyjątkiem od powyższego może być sytuacja, w której poszkodowany w ogóle nie zgłasza szkody, a wierzytelność z jej tytułu od razu przelewa na nabywcę wierzytelności. Jeśli natomiast poszkodowany dokona naprawy pojazdu, uznając że został on przywrócony do stanu sprzed szkody, to nie może on cedować z tego tytułu jakiejkolwiek dalszej wierzytelności. Oznacza to, że również gdy wypłacona kwota co prawda nie wystarczy na naprawę pojazdu, jednak poszkodowany dokonał naprawy za określoną kwotę i kwota ta w jego ocenie była wystarczająca dla pełnej restytucji szkody, to przedmiotem cesji nie może być roszczenie ponad całkowity koszt tak dokonanej naprawy, uznanej przez samego poszkodowanego za wystarczającą dla przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody, ponieważ wygasło ono jako zaspokojone z chwilą naprawy pojazdu.

Odmienne od wyrażonego wyżej stanowiska założenie, prowadziłoby w tego rodzaju sprawach co niniejsze, do absurdalnej sytuacji, w której nawet gdy sam poszkodowany uważa, że roszczenie o naprawienie szkody zostało w pełni zaspokojone, to jednocześnie może on skutecznie przelać je na nabywcę wierzytelności.

Oceny powyższej nie zmienia późniejsze zgłoszenie się do poszkodowanego z propozycją odkupu wierzytelności z tytułu odszkodowania przedsiębiorcy skupującego tego rodzaju roszczenia, co – co do zasady – ma miejsce po kilku miesiącach od wypłaty świadczenia przez ubezpieczyciela, którego wysokość nie jest kwestionowana przez poszkodowanego. Niezależnie od treści umowy cesji, jak również innych oświadczeń składanych przez poszkodowanego na potrzeby tej umowy, w szczególności, co do tego, że wypłacone przez ubezpieczyciela świadczenie nie wystarczyło do usunięcia szkody, tego rodzaju następcze działania nie mogą prowadzić do przywrócenia roszczenia, które mogłoby być objęte taką umową cesji, skoro z chwilą akceptacji przez poszkodowanego świadczenia ubezpieczyciela i dokonania naprawy pojazdu w sposób, który w ocenie samego poszkodowanego przywrócił go do stanu poprzedniego, roszczenie to wygasło. Innymi słowy, decydujący dla oceny istnienia roszczenia jest stan istniejący po jego częściowym lub całkowitym zaspokojeniu przez ubezpieczyciela – w szczególności ocena samego poszkodowanego, co do tego, czy doznana przez niego szkoda została naprawiona, a jeśli tak to w jakim stopniu.

Mając na uwadze powyższe podkreślenia wymaga, że Sąd Okręgowy podziela ugruntowane orzecznictwo Sądu Najwyższego zgodnie z którym należne poszkodowanemu odszkodowanie powinno odpowiadać wartości hipotetycznej naprawy, co zakłada możliwość wyboru przez poszkodowanego zarówno sposobu usunięcia szkody, jak i tego czy w ogóle będzie naprawiał uszkodzony pojazd. W przypadku jednak zbycia wierzytelności z tytułu odszkodowania za szkodę komunikacyjną, stosowanie wprost w/w poglądu również w stosunku do nabywcy wierzytelności, profesjonalnie zajmującego się skupem roszczeń ze szkód komunikacyjnych, budzi istotne wątpliwości. Powyższa linia orzecznicza ma bowiem na względzie ochronę uzasadnionego interesu poszkodowanego. W praktyce jednak, wobec gwałtowanego rozwoju firm skupujących wierzytelności z tytułu szkód komunikacyjnych, bezkrytyczne stosowanie tej wykładni we wszystkich sprawach odszkodowawczych służy coraz częściej interesowi tego rodzaju podmiotów, które za kwoty o wiele niższe, niż wartość dochodzonego następnie świadczenia, masowo nabywają wierzytelności od poszkodowanych w wyniku kolizji drogowych. Każdorazowo należy w takiej sytuacji badać okoliczności konkretnej sprawy. W sytuacji jednak gdy sam poszkodowany – tak jak ma to miejsce w sprawie niniejszej – nie podejmował żadnych działań względem ubezpieczyciela celem weryfikacji wysokości przyznanego mu odszkodowania, dając tym samym wyraz temu, że akceptuje stanowisko ubezpieczyciela, a ponadto zeznając w sprawie przyznaje, że wystarczająca dla przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody była kwota niższa niż dochodzona przez powoda, domaganie się obecnie przez powoda z tego tytułu wierzytelności znacznie przekraczającej w/w kwotę, nie znajduje uzasadnienia.

Zdaniem Sądu Okręgowego w składzie rozpoznającym niniejszą sprawę, w sprawach tego rodzaju co niniejsza, w których po stronie powodowej występują podmioty fachowo zajmujące się skupowaniem wierzytelności z tytułu roszczeń powypadkowych, w pierwszej kolejności badaniu podlegać powinno podlegać to, w świetle poczynionych już rozważań, czy roszczenie nie wygasło po zaspokojeniu, a w dalszej kolejności jaka kwota rzeczywiście była wystarczającą dla naprawienia szkody w pełnej wysokości w ocenie samego poszkodowanego. Nie jest natomiast zasadnym stosowanie powołanego, ugruntowanego orzecznictwa Sądu Najwyższego dotyczącego sposobu ustalania odszkodowania z tytułu szkód komunikacyjnych, opartego na okolicznościach, w których to poszkodowany jest powodem, do spraw takich jak niniejsza, w których po stronie powodowej występuje przedsiębiorca prowadzący działalność w zakresie skupu wierzytelności ze szkód komunikacyjnych. W takich sprawach należy ze szczególną ostrożnością badać przede wszystkim omówione już okoliczności dotyczące istnienia wierzytelności, którą miał nabyć powód – przedsiębiorca, ale również z całą surowością podchodzić do oceny pozostałych przesłanek, badanych w tego rodzaju sprawach, zwłaszcza kwestii przyczynienia się do powstałej szkody, ustalania jej wysokości (rodzaju przyjętych dla wyceny naprawy części, stawi za roboczogodzinę naprawy).

Mając na uwadze powyższe za oczywiście niezasadne uznać należy stanowisko Sądu Rejonowego, zgodnie z którym w przedmiotowej sprawie zasadnym było ustalenie wysokości kosztów naprawy uszkodzonego pojazdu przy przyjęciu zastosowania części oryginalnych z logo producenta, skoro z bezspornych okoliczności faktycznych sprawy wynika, że uszkodzony pojazd w chwili szkody miał 14 lat, przed zdarzeniem uczestniczył w innych kolizjach, a jego naprawy odbywały się najtańszym kosztem, metodami „chałupniczymi”, z zastosowaniem tanich zamienników. Ocena Sądu Rejonowego prowadzi w takiej sytuacji do absurdalnego wniosku, że samochód kilkunastoletni, który nigdy nie był naprawiany w autoryzowanej stacji z użyciem części oryginalnych, na dodatek doświadczony kilkoma kolizjami, których skutki były usuwane nieprofesjonalnie – metodami gospodarczymi, dla przywrócenia go do stanu sprzed zdarzenia szkodowego powinien być naprawiany z zastosowaniem części oryginalnych, z logo producenta, które stosuje się co do zasady jedynie w sytuacji pojazdów stosunkowo nowych , mających pełną historię serwisową w autoryzowanych stacjach, przy zastosowaniu takiego właśnie rodzaju części. Stanowisko takie skutkowałoby wręcz podwyższeniem wartości pojazdu, który po wielu kolizjach i szkodach, usuwanych nieprofesjonalnie, przy użyciu najtańszych części, zostałby naprawiany w fachowym warsztacie z użyciem części oryginalnych.

Mając na uwadze poczynione rozważania stwierdzić należy, że orzeczenie sądu nie może opierać się na automatycznym stosowaniu zasad składających się na reguły orzekania w sprawach szkód komunikacyjnych, nawet jeśli zostały one wyznaczone przez Sąd Najwyższy w ramach ugruntowanej linii orzeczniczej. W konkretnych okolicznościach bezrefleksyjne stosowanie tych zasad, z pominięciem charakteru i specyfiki danej sprawy, prowadzi – tak jak miało to miejsce w niniejszej sprawie – do wydawania rozstrzygnięć rażąco sprzecznych z zasadami logiki, doświadczenia życiowego oraz poczuciem sprawiedliwości. W niniejszej sprawie nie sposób logicznie uzasadnić przyjęcia przez Sąd Rejonowy możliwości scedowania przez poszkodowanego wierzytelności przekraczającej kwotę potrzebną na przywrócenie uszkodzonego pojazdu do stanu sprzed szkody, którą sam uznawał za wystarczającą. Podobnie nie znajduje uzasadnienia przyjęcie, że odszkodowanie powinno być ustalane przy zastosowaniu cen części oryginalnych, w sytuacji gdy sprawa dotyczy pojazdu 14-letniego w dacie szkody, mocno wyeksploatowanego technicznie, który w przeszłości przeszedł kilka kolizji i nigdy nie był naprawiany w profesjonalnych warsztatach przy użyciu oryginalnych części. Rozstrzygnięcie takie uwzględnia tylko i wyłącznie interes powoda - firmy skupującej roszczenia powypadkowe – w uzyskaniu jak największego zysku.

Również za oczywiście błędne uznać należało rozstrzygnięcie Sądu Rejonowego w przedmiocie odsetek. Sąd Okręgowy podzielił w tym zakresie argumentację apelacji. Pozwany został zawiadomiony o dalszych roszczeniach w związku ze szkodą dopiero w dniu 6 lipca 2020 r., kiedy to doręczono mu odpis pozwu w niniejszej sprawie. Wcześniej szkoda była likwidowana przez (...) w ramach tzw. bezpośredniej likwidacji – pozwany zaś zwrócił (...) z tego tytułu całą wypłaconą poszkodowanemu kwotę, nie mając wiedzy o jakichkolwiek dalszych roszczeniach poszkodowanego. Nie sposób przyjąć przy tym, że (...) działała w imieniu pozwanego, a niezależnie od tego, że pozwany powinien antycypować roszczenia, które ujawnione zostały dopiero po zawarciu przez poszkodowanego umowy cesji. Mając na uwadze powyższe zasadnym jest przyjęcie, że odsetki ustawowe za opóźnienie od zasądzonej kwoty należało liczyć od dnia 6 sierpnia 2020 r., tj. upływu 30 dni od zawiadomienia pozwanego o spornym roszczeniu.

Mając na uwadze powyższe Sąd Okręgowy na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 482,78 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 6 sierpnia 2020 r. do dnia zapłaty, oddalając powództwo w pozostałej części. Na zasądzoną kwotę składa się różnica między kwotą dobrowolnie wypłaconą przez ubezpieczyciela, a kosztami naprawy uszkodzonego pojazdu, wskazanymi przez pozwanego jako wystarczające dla przywrócenia go do stanu sprzed szkody (1.700 zł – 1.217,22 zł).

W konsekwencji zmianie podlegało także rozstrzygnięcie o kosztach procesu przed Sądem I instancji, o których orzec należało na podstawie art. 100 k.p.c. stosunkowo je rozdzielając. Powód wygrał sprawę w 15% (482,78 zł z 3.247,83 zł), ponosząc łącznie koszty w kwocie 1.619,04 zł, stosownie do niekwestionowanych wyliczeń zawartych w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Pozwany powinien mu zwrócić 15% tych kosztów, tj. kwotę 243 zł.

Pozwany wygrał sprawę w 85%, poniósł natomiast koszty w kwocie 1.419,04 zł, w tym 900 zł wynagrodzenia reprezentującego go pełnomocnika, 17 zł opłaty skarbowej od pełnomocnictwa oraz 502,04 zł zaliczki na biegłego (co uwzględnia kwotę 197,96 zł podlegającą zwrotowi ze środków Skarbu Państwa, niewykorzystaną w części przypadającej na pozwanego, stosownie do wyliczeń Sądu Rejonowego). Powód powinien mu zwrócić 85% tych kosztów, tj. 1.206 zł.

Po wzajemnym potrąceniu tych kosztów powód powinien zwrócić pozwanemu tytułem kosztów procesu 963 zł, wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie za czas po upływie tygodnia od dnia doręczenia niniejszego wyroku zobowiązanemu do dnia zapłaty.

O kosztach postępowania odwoławczego orzeczono na podstawie art. 98 §1, §1 1 oraz § 3 k.p.c. zasądzając z tego tytułu od powoda na rzecz pozwanego kwotę 650 zł, na która składa się 450 zł wynagrodzenia reprezentującego pozwanego pełnomocnika oraz 200 zł opłaty sądowej od apelacji (na poczet której zaliczono 100 zł opłaty od uzasadnienia), wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie za czas po upływie tygodnia od dnia doręczenia wyroku zobowiązanemu, do dnia zapłaty.