Pełny tekst orzeczenia

Sygn akt I C 1443/20

UZASADNIENIE

Powód – R. M. wniósł pozew przeciwko (...) sp. z o. o. w W. o ochronę dóbr osobistych. Powód zażądał zobowiązania pozwanego do zaniechania naruszeń dóbr osobistych powoda poprzez usunięcie ze strony internetowej pozwanego artykułu z dnia 5 września 2017 r. pt. „Skandal na P.! Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła!” w terminie 24 godzin od daty uprawomocnienia się wyroku wydanego w niniejszej sprawie i zakazanie jego ponownego umieszczania na stronie internetowej pozwanego oraz w Gazecie (...). R. M. zażądał także zobowiązania pozwanego do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych powoda przez złożenie w terminie 14 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku na własny koszt oświadczenia o określonej treści, przy czym treść oświadczenia ma zostać zamieszczona na okładce Gazecie (...) i na stronie internetowej, przy czym powierzchnia zajęta przez tło oraz umieszczone na nim oświadczenia okładce gazety nie może być mniejsza niż część wydzielona na artykuł o powodzie na okładce tejże gazety z dnia 5 września 2017 r. Nadto powód wniósł o zapłatę przez pozwanego kwoty 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Na uzasadnienie wskazał, że w dniu 5 września 2017 r. na łamach ogólnopolskiej Gazety (...) ukazał się artykuł pod tytułem „RODZINA ZMARŁEGO OSKARŻA: Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła!”, który tego samego dnia umieszczono i do dziś dostępny jest na stronie internetowej Gazety. W centralnej części okładki Gazety umieszczony został wizerunek powoda, przedstawiający jego twarz. Obok wizerunku umieszczony został tytuł artykułu napisany dużą czcionką. Opis artykułu odsyła do pełnej treści zawartej na stronie 6 Gazety. W artykule zawarto odnoszące się do powoda zwroty: „Wyrzucił trumnę z kościoła!”, „Skandal na P.! Ksiądz bez serca!”, „Ksiądz dołożył nam cierpień”. Artykuł został umieszczony również na stronie internetowej Gazety, gdzie w jego opisie można przeczytać , że „E. L. chciała godnie pochować swojego zmarłego ojca, E. na cmentarzu w rodzinnym K.. Niestety na przeszkodzie stanął proboszcz parafii, R. M.. Odmówił katolickiego pogrzebu, a jego wikary przegonił sprzed kościoła karawan z trumną z ciałem zmarłego.” Artykuł przedstawia historię przygotowań i przebiegu uroczystości pogrzebowych E. D.. Historia została opowiedziana w Gazecie w sposób chaotyczny, lakoniczny i jednostronny. Materiał wywołuje u odbiorcy wrażenie, że Proboszcz Parafii – ks. R. M. postąpił w sposób niemoralny, niezasadny i krzywdzący bliskich zmarłego.

Pozwany - (...) sp. z o. o. w W. wniósł o oddalenie powództwa w całości. W pierwszej kolejności podniósł zarzut przedawnienia wskazując, że sporny artykuł ukazał się w dzienniku (...) Gazeta (...) w dniu 5 września 2017 r. podczas gdy pozew w sprawie datowany jest na 19 listopada 2020 r. a wpłynął do sądu 23 listopada 2020 r. tj po ponad trzech latach od publikacji spornego materiału. Ponadto pozwany podniósł, że nie została spełniona przesłanka naruszenia dóbr osobistych powoda, że dobra osobiste powoda zwłaszcza w zakresie czci, dobrego imienia, nieposzlakowanej opinii, pozycji zawodowej i prestiżu nie zostały naruszone, a działania pozwanej nie naraziły powoda na utratę zaufania potrzebnego dla prawidłowego wypełniania obowiązków proboszcza. Pozwany twierdził, że prezentowane w artykule informacje były prawdziwe, a przy przygotowaniu materiału dochowano zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej, a jego publikacja stanowiła działanie w uzasadnionym celu społecznym. Wskazał, że wypowiedź zawarta w spornym artykule stanowiła dopuszczalną ocenę i uzasadnioną krytykę zachowania powoda przez osoby nim dotknięte opartą na prawdziwych okolicznościach faktycznych, która znajduje się pod ochroną art. 41 prawa prasowego. Pozwany podniósł ponadto z ostrożności procesowej brak podstaw do dochodzenia majątkowego środka ochrony dóbr osobistych, nieadekwatność i bezpodstawność oświadczenia o przeproszeniu powoda, zbyt długi termin publikacji żądanych przeprosin.

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Po śmierci E. D. jego córki – Ż. L. i B. D. (1) udały się razem do proboszcza parafii, w której zamieszkiwał zmarły – ks. R. M. w celu dokonania ustaleń związanych z pogrzebem. Proboszcz powołując się na zwyczaje w parafii poinformował, że trumna z ciałem zmarłego nie zostanie wprowadzona do kościoła i zapytał, czy córki zmarłego się na to zgadzają. Przyczyną takiej decyzji proboszcza było to, że zmarły nie chodził do kościoła. Ż. L. nie była zadowolona z tej propozycji, lecz ostatecznie zgodziła się na nią po uzgodnieniu z księdzem, że trumna w czasie mszy będzie stała przed kościołem.

(dowód: zeznania B. D. (1) – k. 215v – 217, zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v, zeznania powoda R. M. – k. 240 - 241v)

B. D. (1) bywała przed śmiercią ojca na pogrzebach w K.. Ż. L. od momentu gdy wyprowadziła się od ojca w wieku 16 lat nie bywała na mszy w K. ani nie odwiedzała ojca, bo E. D. pił, a ona miała małe dziecko i nie chciała żeby widziało dziadka po alkoholu. W chwili śmierci ojca Ż. L. miała 31 lat.

(dowód: zeznania B. D. (1) – k. 215v – 217, zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v)

W dniu pogrzebu E. D. księdza R. M. nie było w K.. Był na urlopie poza granicami kraju. Ceremonię pogrzebową prowadził wikary – ksiądz S. C.. Najpierw żałobnicy udali się do kościoła na różaniec odmawiany za zmarłego. Podczas różańca karawan z trumną stanął pod kościołem, później odjechał pod bramę cmentarza. Po różańcu odprawiona została msza w intencji zmarłego, a następnie miał miejsce pochówek na cmentarzu. Wszystko odbyło się zgodnie z ustaleniami dokonanymi wcześniej z proboszczem.

(dowód: zeznania B. D. (1) – k. 215v – 217, zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v)

W czasie różańca Ż. L. i B. D. (2) były w kościele. Mąż Ż. D. L. był na zewnątrz, bo jest niewierzący, ale nie słyszał żadnej rozmowy z kierowcą karawanu. Mimo to był przekonany że to wikary kazał karawanowi odjechać. Ksiądz C. rozmawiał przed kościołem z firmą pogrzebową. Kierowca karawanu pytał dlaczego nie mogą wnieść trumny do kościoła. W. wyjaśnił, że było to przedmiotem ustaleń rodziny z proboszczem. Pracownik firmy pogrzebowej spytał gdzie ma się odbyć ostatnie pożegnanie. Ksiądz C. poinformował że może się to odbyć albo w ich kaplicy albo na cmentarzu. Wówczas karawan odjechał spod kościoła. Nikt z żałobników nie interweniował u wikarego w tej sprawie. D. L. był oburzony tym, że, jak twierdził, wikary nie przyszedł na tę godzinę na którą był umówiony. Zgromadzeni ludzie też wg niego byli tym zbulwersowani.

(dowód: zeznania B. D. (1) – k. 215v – 217, zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v, zeznania D. L. – k. 220v – 221v, zeznania S. C. – k. 219 – 220)

Kontakt z redakcją (...) zainicjował D. L.. Opowiedział dziennikarzowi swoją historię. Na pewno nie mówił dziennikarzowi, że ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła, bo tak nie było. Jego żona nie miała pretensji o to że ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła, bo było ustalone, że trumna będzie pod kościołem. Nie powiedziała też dziennikarzowi, że ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła. Ani D. ani Ż. L. nie mówili o żadnym z księży, że jest bez serca. Małżonkowie nie powiedzieli też dziennikarzowi, że nie było mszy.

(dowód: zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v, zeznania D. L. – k. 220v – 221v)

Po telefonicznej rozmowie p. L. z dziennikarzem umówili się na spotkanie. Dziennikarz przyjechał z fotografem i pojechali w czwórkę do K.. Na ulicy próbowali zaczepiać przechodniów i pytać o przebieg pogrzebu, ale nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Potem dziennikarz z fotografem udali się do proboszcza – księdza R. M.. Ksiądz zgodził się na rozmowę, a poinformowany, że tak czy inaczej dziennikarz zdobędzie jego zdjęcie – również na wykonanie zdjęcia do artykułu.

( dowód: zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v, zeznania D. L. – k. 220v – 221v, zeznania M. O. – k. 217v – 218v, zeznania P. P. – k. 236v - 238)

Dziennikarz – P. P. kontaktował się telefonicznie z drugą córką zmarłego – B. D. (1). Poinformowała go że siostra zgodziła się na to, że trumna będzie poza kościołem oraz że ksiądz kilkakrotnie się upewniał, czy córki są świadome tych ustaleń. Informowała też dziennikarza, że nie życzy sobie tego artykułu. Po ukazaniu się materiału w Gazecie do B. D. (1) telefonowali również inni dziennikarze, lecz po usłyszeniu że twierdzenia z artykułu są nieprawdą stwierdzali, że nie będą o tym pisać.

(dowód: zeznania świadka B. D. (1) – k. k. 215v – 217)

W wydaniu z dnia 5 września 2017 r. na pierwszej stronie Gazety (...) znalazła się zapowiedź artykułu zajmująca najwięcej miejsca pośród innych zapowiedzi, z tytułem zapisanym największą czcionką ze wszystkich widocznych na tej stronie treści i zdjęciem twarzy proboszcza R. M., które było największym zdjęciem twarzy na tej stronie. Tytuł brzmiał: „Rodzina zmarłego oskarża: Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła”. Mniejszym drukiem, na pierwszej stronie podano m.in. informacje, że „Pan E. wierzył w Boga. Jego bliscy twierdzą, że do kościoła na msze chodził i często się modlił. Ale dla księdza proboszcza z K. na P. to widać za mało, by mógł mieć odprawioną normalnie mszę pogrzebową”. Na stronie 6 Gazety ponownie zostało zamieszczone podobnej wielkości zdjęcie twarzy księdza R. M. w bezpośrednim sąsiedztwie nagłówka „Wyrzucił trumnę z kościoła” i „Skandal na P.! Ksiądz bez serca”. W treści artykułu znalazły się twierdzenia wypowiedziane jakoby przez córkę zmarłego – E. - : „usłyszałam (od księdza) że ojciec był pijakiem i rzadko bywał w kościele. Na koniec proboszcz powiedział, że to będzie nauczka dla innych”. Dalej artykuł wskazywał, że „(...) pod kościół podjechał karawan z trumną. Na ten widok z kościoła wybiegł wikary i kazał przestawić karawan 100 m dalej. Wzburzeni ludzie próbowali interweniować. Od wikarego usłyszeli, że to decyzja proboszcza.”

(bezsporne, nadto dowód: kopia strony 1 i 6 Gazety (...) – k. 28, 29)

D. L. i Ż. L. potwierdzają, że pogrzeb E. D. był katolicki, pochówek też był z udziałem księdza, ludzie u wikarego nie interweniowali i p. L. nie informowali o niczym takim dziennikarza. Stwierdzili także, że nagłówek artykułu nie mówi prawdy – nie informowali dziennikarza, że ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła.

(dowód: zeznania Ż. L. – k. 221v – 223v, zeznania D. L. – k. 220v – 221v)

Po ukazaniu się artykułu życie księdza M. się załamało. Zaczął otrzymywać dziesiątki telefonów dziennie z pretensjami lub wprost z życzeniami śmierci, „zdechnięcia”. Osoby spoza parafii miały do niego pretensje, zarzucały że nie ma serca. Również osiemdziesięcioletnia matka księdza jest zaczepiana i znieważana podobnie jak jego brat i bratowa. Mimo, że ksiądz M. zmienił parafię i mieszka obecnie w C., do dzisiaj w czasie wizyty duszpasterskiej spotyka się z negatywnymi opiniami. Pomimo że od publikacji artykułu upłynęły ponad trzy lata, nadal po wpisaniu do wyszukiwarki internetowej imienia i nazwiska księdza wyskakuje ten artykuł. Od czasu ukazania się artykułu ksiądz R. M. leczy się na nadciśnienie.

(dowód: zeznania R. M. – k. 240 - 241v)

Sąd zważył:

Powództwo zasługiwało na uwzględnienie w znacznej części.

Powód powołał się na treść art. 23, 24 oraz 448 kc. Z przepisów tych wynika, że dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.

Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.


W razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia.

W pierwszej kolejności należało rozważyć podniesiony przez pozwanego zarzut przedawnienia. Nie było sporne pomiędzy stronami, że artykuł w Gazecie (...) zarówno w wydaniu papierowym jak i internetowym ukazał się 5 września 2017 r. Pozew złożono natomiast w listopadzie 2020 r.

W myśl art. 442 1 § 1 kc roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia.

Zgodnie jednak z art. 118 kc zd. 2 koniec terminu przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, chyba że termin przedawnienia jest krótszy niż dwa lata.

Jak wynika z powyższego – termin przedawnienia majątkowych roszczeń powoda upływał z dniem 31 grudnia 2020 r., czyli pozew wniesiono przed jego upływem.

Żądania powoda oparto o dokonane przez pozwanego naruszenia dóbr osobistych definiowanych przez powoda jako dobre imię, godność, cześć, nieposzlakowana opinia, pozycja zawodowa i prestiż.

Powoda obciąża przy tym ciężar udowodnienia, że w istocie doszło do wymienionego naruszenia, a pozwanego – że naruszenie to nie było bezprawne.

Należy się zgodzić z wywodami pozwanego, że przedstawienie w artykule prasowym rzeczywistego przebiegu zdarzeń nie może naruszać niczyich dóbr. Przyznać też należy, że nie jest rzeczą dziennikarza dociekać która ze stron przedstawionego sporu ma rację o ile tylko przedstawi w materiale stanowiska obu oponentów.

Przeprowadzone postępowanie dowodowe dowiodło jednak, że te elementarne zasady rzetelności dziennikarskiej nie zostały zachowane. Przede wszystkim – twierdzenia zawarte w kwestionowanym artykule stały w oczywistej sprzeczności nie tylko z realnym przebiegiem zdarzenia, ale nawet z twierdzeniami osób, z których opisu czerpał dziennikarz.

Całkowicie odmiennie przyczynę wzburzenia opisała bowiem Ż. L. i jej mąż – D. L., z których inicjatywy powstał materiał, a całkowicie inna okoliczność została uwypuklona – sprzecznie z prawdą – przez dziennikarza.

Z zeznań małżonków L. wynikało bez wątpienia, że ich oburzenie wywołało domniemane polecenie wikarego by karawan z trumną odjechał spod kościoła w czasie różańca. W żadnym razie nie zarzucali tego działania proboszczowi (którego wówczas w ogóle nie było K.) a tym bardziej nie twierdzili, że ks. M. wyrzucił trumnę z kościoła. Krzyczący z pierwszej strony Gazety przekaz „Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła!” połączony ze zdjęciem twarzy powoda jest więc w całości nie tylko nieprawdziwy, ale sprzeczny z przekazem „źródeł” informacji. Już samo zestawienie tego zdania ze zdjęciem stanowi o nierzetelnym podejściu dziennikarza i celowym przeinaczeniu uzyskanych informacji w celu uzyskania treści powodujących wzburzenie, a tym samym – większe zainteresowanie odbiorców.

Nie ulega wątpliwości, że już sam tytuł artykułu naruszył przy tym dobra osobiste powoda przypisując mu działanie, którego nie dokonał i którego w dodatku nikt (poza dziennikarzem) mu nie zarzucał. Biorąc pod uwagę, że powód z racji sprawowanej funkcji proboszcza parafii, regularnie prowadził rozmowy i ustalenia nt uroczystości pogrzebowych z członkami rodzin, nieprawdziwe informacje zawarte w tytule naruszyły jego dobre imię i prestiż związany pozycją zawodową.

Dalsza część artykułu zawiera również niczym niepoparte insynuacje nakierowane na przedstawienie kapłana w złym świetle. Insynuacje te również – co należy podkreślić – nie pochodziły od małżonków L. ani od nikogo z biorących udział w uroczystościach żałobnych, gdyż z nikim innym dziennikarz nie rozmawiał.

Zarówno na pierwszej stronie Gazety jak i wewnątrz numeru, gdzie znajduje się dalsza część materiału autor zasugerował, że warunkiem pochówku zmarłego na cmentarzu w K. było m.in. to, że „nie będzie mszy”. Msza w intencji zmarłego została natomiast odprawiona po modlitwie różańcowej, a przed obrzędami na cmentarzu jak wynika z relacji zarówno małżonków L. jak i drugiej córki zmarłego oraz powoda, z którymi rozmawiał dziennikarz. W internetowej wersji artykułu dziennikarz stwierdził natomiast wprost, że „proboszcz parafii, R. M. odmówił katolickiego pogrzebu”. Informacji takiej nie przekazali jednak Ż. i D. L., co wynika wprost z ich zeznań.

Dziennikarz nie pokusił się przy tym o choćby pobieżne zapoznanie się normami regulującymi katolickie obrządki pogrzebowe. Nie wiadomo więc na jakiej podstawie uznał, że odmówienie różańca za zmarłego, odprawienie mszy w jego intencji a następnie pochówek z udziałem księdza nie stanowi „katolickiego pogrzebu”. Jeżeli samodzielnie nie dotarł do odpowiednich norm miał możliwość uzyskania w tym zakresie wyjaśnień od proboszcza, z którym rozmawiał przed publikacją artykułu. Nawet jednak bez zgłębiania zasad i obrządków Kościoła (...), powołując się na notoryjność powszechną można stwierdzić, że w praktyce spotykane są różne procedury pogrzebowe, a wprowadzenie trumny z ciałem zmarłego do świątyni nie zawsze jest ich integralnym elementem. Najbardziej dobitnym przykładem były w niedalekiej przeszłości uroczystości pogrzebowe zmarłych na COVID – 19, których trumny nie mogły zostać wprowadzone do kościoła, a przecież nie sposób twierdzić, że odmówiono im katolickiego pogrzebu.

Bezpodstawnie również autor artykułu – P. P. próbował wywołać wrażenie, że przebieg uroczystości pogrzebowych wzburzył znaczną grupę osób („wzburzeni ludzie próbowali interweniować”, „Parafian jego tłumaczenia nie przekonują”). Jak jednak wynika z zeznań małżonków L. – żadnych prób interwencji wobec wikarego nie było. Nie sposób też stwierdzić jakich „parafian” nie przekonały jakoby tłumaczenia Proboszcza, skoro jak potwierdził sam dziennikarz – z żadnym parafianinem nie rozmawiał ani przed, ani po rozmowie z ks. R. M..

Należy przy tym zauważyć, że to co dziennikarz , wbrew intencji p. L. uznał za istotę „problemu” czyli warunek proboszcza by trumna pozostała przed kościołem, nie było okolicznością sporną. Zarówno w rozmowie z autorem artykułu jak i w toku postępowania sądowego powód przyznał, że taka była jego decyzja.

Zastosowane w materiale prasowym środki wyrazu w postaci insynuacji, sugestii czy wreszcie przeinaczania faktów w połączeniu z hasłowymi podsumowaniami typu: „Skandal na P.! Ksiądz bez serca” czy „Ksiądz dołożył nam cierpień” zostały zastosowane świadomie w celu pogłębienia u czytelnika wrażenia, że widniejący na zdjęciu kapłan jest osobą niewrażliwą na ludzkie cierpienie, bezpodstawnie odmawiającą zmarłemu należnej czci i godności. Taki sposób przedstawienia osoby powoda z pewnością naruszył jego godność i dobre imię.

Wobec ustalenia że istotnie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, rozważyć należało argumenty pozwanego zmierzające do wykazania, że naruszenie to nie było bezprawne. Pozwany wskazywał, że „prezentowane w artykule informacje były prawdziwe, a przy przygotowaniu materiału dochowano zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej, a jego publikacja stanowiła działanie w uzasadnionym celu społecznym”.

Jak wynika z omówionego wyżej materiału dowodowego – znaczna część informacji zawartych w artykule nie była prawdziwa. Nie chodzi przy tym o sytuację gdy nieprawdziwe informacje podali dziennikarzowi źródłowi informatorzy, lecz o taką, że nawet owe „źródła” zaprzeczają prawdziwości zawartych w materiale stwierdzeń.

Nie miały znaczenia dla dokonywanych w sprawie ustaleń zeznania świadka D. G.. Jak bowiem wynika z jego zeznań – nie miał żadnego kontaktu z dziennikarzem przed ukazaniem się artykułu, toteż materiał nie powstał w oparciu o pochodzące od niego informacje. Świadek nie widział także momentu, kiedy karawan z trumną odjechał spod kościoła, przyjechał na pogrzeb kiedy trumna była już na cmentarzu. Jego wiedza w zakresie przebiegu zdarzeń, które dla Ż. i D. L. stały się inspiracją do kontaktu z dziennikarzem, pochodziła od samej Ż. L., która złożyła własne zeznania.

Nie sposób w działaniach autora artykułu doszukać się elementarnych zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej. Sprzeczne z tymi zasadami było przeinaczenie informacji udzielonych przez małżonków L., brak chociażby próby uzyskania informacji o regułach dotyczących katolickiego pochówku a wreszcie całkowite zignorowanie informacji pochodzących od drugiej z córek zmarłego – B. D. (1). Choć nie wyraziła ona zgody na zamieszczenie jej nazwiska w artykule, to jednak jej zdecydowany sprzeciw wobec publikacji, informacja, że opis zdarzeń nie jest prawdziwy powinny sprowokować dziennikarza do choćby powierzchownej weryfikacji przygotowanego materiału. Do niczego takiego jednak nie doszło. Dziennikarz zignorował nawet wolę córki zmarłego by nie zamieszczać w artykule nazwiska jej zmarłego ojca ani jego zdjęcia.

Niezrozumiałe są także w kontekście zgromadzonego materiału dowodowego twierdzenia jakoby dziennikarz działał w interesie społecznym. Nie sposób przyjąć by w czyimkolwiek interesie było uzyskiwanie informacji nieprawdziwych i zmanipulowanych. Jeżeli pierwotną intencją dziennikarza (bo nie była to intencja p. L.) było przedstawienie problemu w postaci odmowy wprowadzenia do kościoła trumny z ciałem zmarłego; z jednej strony uczuć jego bliskich, a z drugiej – motywów jakimi kierował się ksiądz, to niewątpliwie miał prawo to uczynić. Powód w żadnym momencie ani nie wypierał się swojej decyzji ani nie dążył do zatajenia informacji na ten temat. Problem ten jednak w ogóle nie został przedstawiony. Tytuł artykułu opisywał za to zdarzenie do którego obiektywnie nie doszło i o którym nikt dziennikarza nie informował.

Z powyższych przyczyn nie można było przyjąć, że działania pozwanego pozbawione były bezprawności.

Żądania zawarte w pozwie w znacznej części okazały się zasadne.

Niewątpliwie usunięcie naruszającego dobra osobiste materiału z zasobu dostępnego publicznie nie może być uznane za żądanie wygórowane. Sąd zwrócił przy tym uwagę, że do dnia ogłoszenia wyroku, po wpisaniu do popularnej wyszukiwarki internetowej imienia i nazwiska powoda, na wysokiej pozycji pojawiał się link do spornego artykułu. Oznacza to, że nieprawdziwe informacje o powodzie były publicznie dostępne przez niemal pięć lat. Brak jest jakiegokolwiek racjonalnego powodu by ten stan rzeczy został utrzymany. Nakaz usunięcia artykułu ze strony internetowej w żaden sposób nie narusza natomiast uprawnień pozwanego do zarchiwizowania tego materiału w niepublicznych, dostępnych jedynie dla pozwanego zasobach.

O powyższym orzeczono w punkcie 1 wyroku.

Żądanie zamieszczenia na łamach Gazety oraz w jej wydaniu internetowym wskazanego w pozwie oświadczenia również wprost zmierza do usunięcia skutków naruszenia i jest zdaniem sądu do niego proporcjonalne.

Treść zawartego w żądaniu oświadczenia znajduje odzwierciedlenie w ustaleniach postępowania dowodowego. Sposób, rozmiar i czas w jakim ukazać ma się oświadczenie wprost przystają do parametrów artykułu P. P.. Przypomnieć należy, że zapowiedź artykułu z dużym tytułem i zdjęciem powoda została zamieszczona na pierwszej stronie papierowego wydania Gazety i zajmowała najwięcej miejsca ze wszystkich prezentowanych tam zapowiedzi. Decyzja o takim ulokowaniu zdjęcia i tytułu spowodowała, że z nieprawdziwym twierdzeniem „Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła” zapoznać się mogło znacznie więcej osób niż tylko czytelnicy Gazety. Praktycznie każdy kto wszedł do punktu z prasą lub przechodził obok niego mógł zapoznać się z tym tytułem i zobaczyć zdjęcie powoda. Logiczne i proporcjonalne wydaje się więc by w taki sam sposób ulokowane zostało oświadczenie usuwające skutki naruszenia.

Nie narusza zasady proporcjonalności również żądanie zamieszczenia oświadczenia na stronie internetowej i pozostawienie go tam przez kolejnych 14 dni. Zważywszy, że jak wskazano wyżej, sam artykuł był dostępny w internecie przez niemal 5 lat, okres 14 dniowy nie wydaje się zbyt dolegliwy zwłaszcza, że z każdym kolejnym dniem w miarę pojawiania się nowych treści oświadczenie zajmować będzie coraz niższą pozycję na stronie.

O powyższym orzeczono więc w punkcie 2 wyroku.

W punkcie 3 wyroku sąd upoważnił powoda do opublikowania tekstu oświadczenia na koszt pozwanego w przypadku niedokonania tego przez pozwanego we wskazanym terminie. Zawarcie upoważnienia w wyroku ma na celu sprawniejsze usunięcie skutków dokonanego naruszenia, a w żadnym razie nie stanowi dla pozwanego większej dolegliwości niż ustanawiają to przepisy prawa. W przypadku bowiem wykonania wyroku zgodnie z normami prawnymi punkt ten nie będzie miał zastosowania.

Sąd na podstawie art. 24 i 448 kc zasądził też w punkcie 4 na rzecz powoda zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w wysokości 30.000 zł. Miarkując żądanie powoda określone w pozwie na 50.000 zł sąd wziął pod uwagę zakres przestrzenny i czasowy naruszenia, doznane przez powoda dolegliwości oraz te elementy krzywdy, których usunięcie nie jest możliwe.

Gazeta (...) to czasopismo o zasięgu ogólnopolskim, które od kilkunastu lat notuje najwyższą sprzedaż spośród dzienników ogólnopolskich. W 2017 r. o około 130.000 egzemplarzy wyprzedzało dziennik na drugiej pozycji. Z pewnością ta okoliczność wpływa na określenie skali naruszenia. Dodatkowo – w oparciu o artykuł opublikowany przez pozwanego, naruszające dobra powoda treści zamieściły też inne czasopisma, w tym również zagraniczne, co wynikało z zeznań powoda. Nieprawdziwe treści sprowokowały szereg nieprzychylnych a nawet agresywnych komentarzy internautów. Część komentujących nie poprzestała przy tym na wpisach w internecie. Jak wynika z załączonego do pozwu zaświadczenia Komisariatu Policji w G. po kilku dniach od ukazania się artykułu z uwagi na powtarzające się telefony z niepochlebnymi opiniami nt proboszcza, telefon został odłączony od sieci.

Z zeznań powoda wynika także, że z niepochlebnymi komentarzami zetknęła się także jego matka, brat i bratowa, co spowodowało u niego również dodatkowy stres i poczucie krzywdy.

Skutki artykułu prasowego ks. R. M. odczuwał również po zmianie parafii, mieszkając w C.. Podczas wizyt duszpasterskich nowi parafianie niekiedy nawiązywali do treści zamieszczonych w Gazecie i w oparciu o nie wypowiadali niepochlebne opinie o powodzie.

Nie wszystkie skutki opublikowanego artykułu, które bądź dotknęły powoda bezpośrednio bądź pośrednio – uderzając w najbliższych krewnych, z którymi jest emocjonalnie związany, mogą być usunięte przez złożenie oświadczeń na łamach periodyków. Z oświadczeniami, które ukażą się na łamach Gazety oraz na stronie internetowej zapoznają się bowiem głównie stali czytelnicy lub osoby, które trafią na nie przypadkowo, incydentalnie. Nie sposób jednak w ten sposób dotrzeć do szerokiego kręgu czytelników, którzy o treści artykułu dowiedzieli się pośrednio – z innych gazet, portali internetowych, czy wreszcie z ustnych relacji. Naruszenie czci, godności, prestiżu w oczach tych osób może być praktycznie nieodwracalne. Nieodwracalna jest więc w tym zakresie krzywda wyrządzona powodowi.

Zasądzając na rzecz powoda kwotę 30.000 zł sąd wziął także pod uwagę, że pozwany z przedmiotowego artykułu uczynił element dzięki któremu miała się zwiększyć sprzedaż wydania z dnia 5 września 2017 r. Takie bowiem artykuły lokuje się na pierwszych stronach dzienników. Tytuł i temat artykułu zapowiadanego na pierwszej stronie ma jak powszechnie wiadomo spowodować, że potencjalny czytelnik zdecyduje się kupić gazetę. Taką rolę - „zachęcającą” do kupna gazety pełniła zapowiedź i tytuł „Rodzina zmarłego oskarża: Ksiądz wyrzucił trumnę z kościoła!” połączone z wizerunkiem powoda.

Skoro więc w ocenie samego pozwanego jako profesjonalnego podmiotu na rynku mediów tytuł (zawierający nieprawdę) miał podwyższyć sprzedawalność numeru dziennika, który jest niekwestionowanym liderem pod względem ilości sprzedawanych egzemplarzy, można było uznać, że zasądzona kwota zadośćuczynienia jest adekwatna do skali naruszenia oraz do korzyści jakie z naruszenia dóbr powoda osiągnął pozwany.

O powyższym sąd orzekł na podstawie art. 448 kc.

W punkcie 5 wyroku oddalono żądanie zadośćuczynienia w pozostałej części.

W punkcie 6 wyroku orzeczono o kosztach postępowania na podstawie art. 100 kpc uznając, że określenie należnej sumy zależało od oceny sądu, a roszczenia były słuszne co do zasady. Na zasądzone koszty złożyła się oplata od pozwu – 2500 zł + 600 zł, wynagrodzenie pełnomocnika – 3600 zł + 720 zł oraz koszt opłaty skarbowej od pełnomocnictwa – 17 zł. Sąd błędnie zsumował ww kwoty do sumy 9137 zł zamiast do sumy 7437 zł, lecz błąd ten na obecnym etapie nie może być usunięty w drodze sprostowania z urzędu.

pełnomocnika – 3600 zł + 720 zł, koszt opłaty skarbowej od pełnomocnictwa – 17 zł,