Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 621/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 17 października 2014 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Marcin Schoenborn (spr.)

Sędziowie SSO Grażyna Tokarczyk

SSO Bożena Żywioł

Protokolant Marzena Mocek

przy udziale Krystyny Marchewki

Prokuratora Prokuratury Okręgowej

po rozpoznaniu w dniu 17 października 2014 r.

sprawy W. W. ur. (...) w R.,

syna A. i B.

oskarżonego z art. 177§1 kk

na skutek apelacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego

od wyroku Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej

z dnia 19 maja 2014 r. sygnatura akt VI K 351/12

na mocy art. 437 § 1 kpk, art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną;

2.  zasądza od oskarżycielki posiłkowej A. B. na rzecz oskarżonego kwotę 420 (czterysta dwadzieścia) złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych na ustanowienie obrońcy w postępowaniu odwoławczym;

3.  zasądza od oskarżycielki posiłkowej A. B. na rzecz Skarbu Państwa wydatki za postępowanie odwoławcze w kwocie 20 (dwadzieścia) złotych i wymierza jej opłatę za II instancję w kwocie 60 (sześćdziesiąt) złotych.

sygn. akt VI Ka 621/14

UZASADNIENIE

Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej wyrokiem z dnia 19 maja 2014 r. sygn. akt VI K 351/12 na mocy art. 66 kk oraz art. 67 § 1 kk umorzył warunkowo postępowanie karne na okres próby 1 roku wobec oskarżonego W. W. o czyn z art. 177 § 1 kk polegający na tym, że w dniu 27 listopada 2011 r. w R. na ul. (...) prowadząc samochód osobowy marki F. (...) o nr rej. (...) w kierunku ul. (...) umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że prowadził pojazd z prędkością nie mniejszą niż 75 km/h, a zatem przekraczającą wartość dopuszczalną w miejscu zdarzenia wynoszącą 50 km/h i prędkością niebezpieczną oraz nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że nienależycie uważnie obserwował przedpole jazdy i nie zachował szczególnej ostrożności, czym nieumyślnie spowodował wypadek drogowy, doprowadzając do zderzenia z wykonującą manewr skrętu w lewo kierującą samochodem osobowym F. (...) o nr rej. (...) A. B. w wyniku czego w/w kierująca samochodem F. (...) A. B. doznała wieloodłamowego przemieszczonego złamania trzonu obojczyka lewego i wstrząśnienia mózgu, które to obrażenia spowodowały u pokrzywdzonej naruszenie prawidłowych czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni.

Na podstawie art. 629 kpk w zw. z art. 627 kk zasądził od oskarżonego na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. B. kwotę 936 złotych tytułem wydatków związanych z ustanowieniem pełnomocnika. Z kolei w oparciu o art. 629 kpk, art. 624 kpk i art. 7 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa częściowo wydatki w kwocie 90 złotych oraz opłatę w wysokości 80 złotych.

Apelację od tego wyroku złożył pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej. Zaskarżając orzeczenie w całości, w istocie na niekorzyść oskarżonego, zarzucił mu:

1.  obrazę przepisów postępowania, która mogła mieć wpływ na treść wyroku, a to:

-

art. 201 kpk polegającą na nieuwzględnieniu wniosku oskarżycielki posiłkowej w przedmiocie dopuszczenia dowodu z opinii innego biegłego sądowego na okoliczność ustalenia faktycznego przebiegu wypadku drogowego będącego przedmiotem niniejszego postępowania w sytuacji, gdy opinia biegłego sądowego M. D. okazała się niejasną i niepełną w rozumieniu art. 201 kpk,

-

art. 7 kpk polegającą na przekroczeniu granic swobodnej oceny dowodów bez uwzględnienia zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego,

2.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku, który mógł mieć wpływ na treść tego wyroku polegający na przyjęciu, że pokrzywdzona włączając się do ruchu zjechała na prawy pas jezdni ul. (...) (w kierunku centrum K.), jechała tym pasem, będąc już na początku wjazdu przed chodnikiem w kierunku bramy wjazdowej przy posesji nr (...) ul. (...) dokonała zmiany kierunku jazdy, czym praktycznie zajechała drogę pojazdowi kierowanemu przez oskarżonego w sytuacji, gdy taka okoliczność praktycznie nie mogła zaistnieć.

Podnosząc zaś te zarzuty pełnomocnik wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Rejonowemu w Rudzie Śląskiej do ponownego rozpoznania.

Sąd Okręgowy w Gliwicach zważył, co następuje.

Apelacja pełnomocnika jako oczywiście bezzasadna na uwzględnienie nie zasługiwała.

Wbrew przekonaniu skarżącego sąd merytoryczny zgromadził kompletny materiał dowodowy, który poddał następnie rzetelnej ocenie, wyprowadzając z niego trafne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu Rejonowego przedstawiony w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku jest prawidłowy pod względem logicznym i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Sąd odwoławczy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej od dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny dowodów, ani też do zakwestionowania trafności jego ustaleń faktycznych. Sąd Rejonowy dochodząc do ostatecznych wniosków nie przekroczył bowiem ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełnił innych uchybień prawa procesowego, które mogłyby rzutować na treść wydanego przez niego merytorycznego rozstrzygnięcia. Prawidłową była również ocena prawna czynu, którego popełnienie przez oskarżonego stwierdził Sąd pierwszej instancji. Także uzasadnienie wyroku czyni zadość ustawowym wymogom określonym w art. 424 kpk. Sąd Rejonowy wskazał w nim, na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz z jakich przyczyn odmówił wiary dowodom przeciwnym. Nie popełnił także Sąd pierwszej instancji błędów w zakresie zastosowania przepisów prawa materialnego.

Natomiast apelacja pełnomocnika stanowi jedynie polemikę z prawidłowymi ustaleniami i prawnymi zapatrywaniami Sądu pierwszej instancji.

Dla przejrzystości dalszego wywodu trzeba wyraźnie zaznaczyć, do czego zmierza skarżący nie godząc się z zaskarżonym wyrokiem. Jego zdaniem okoliczności zderzenia pojazdów kierowanych przez oskarżonego (F. (...)) i pokrzywdzoną (F. (...)) na ulicy (...) w R. w dniu 27 listopada 2011 r. ok godz. 18:00 były inne od tych ustalonych przez Sąd Rejonowy. Uważa, iż do owego zderzenia nie doszło podczas wyprzedzania F. (...) przez pojazd kierowany przez W. W., kiedy to auto, za kierownicą którego zasiadała pokrzywdzona, wykonało manewr skrętu w lewo zajeżdżając w istocie drogę wyprzedzającemu go pojazdowi. Według apelującego do zderzenia tych samych pojazdów doszło, gdy pokrzywdzona ustawiona prostopadle do osi jezdni, zamierzała tyłem wyjechać na ulicę (...) z wyjazdu położonego w ciągu chodnika zlokalizowanego po lewej stronie patrząc z kierunku, z którego nadjechał pojazd kierowany przez oskarżonego i obrać przeciwny do niego kierunek jazdy, a zatem zająć przeciwny pas jezdni w stosunku do tego, po którym prawidłowo zgodnie z zasadą ruchu prawostronnego powinien przemieszczać się F. (...), gdy tymczasem ten miał jechać lewym pasem, a nawet częściowo po chodniku i uderzyć w tych warunkach w lewy bok F. (...), który nie zdążył nawet wyjechać na jezdnię. Zaznacza przy tym skarżący, że owy manewr pokrzywdzona wykonywała chcąc zawrócić na ulicy (...) po tym, jak ok. 20-30 metrów przed miejscem zderzenia włączyła się do ruchu wjeżdżając na jezdnię z chodnika położonego po jej lewej stronie.

Podkreślenia wymaga, iż obie wersje zderzenia owych pojazdów wynikały z dowodów ze źródeł osobowych. Z jednej strony były wyjaśnienia oskarżonego i zeznania jego pasażera w osobie K. G., z drugiej zaś relacje pokrzywdzonej, jej córki oraz męża, przy czym dopiero R. B. słuchany po raz pierwszy w postępowaniu sądowym, już po przesłuchaniu w tej fazie procesu A. B. oraz W. B., zaakcentował wyraźnie, że manewr wykonywany przez jego żonę w krytycznym momencie stanowił w istocie fragment bardziej złożonego manewru zawracania.

Dla stwierdzenia, która z tych w istocie wykluczających się wersji odpowiadała prawdzie, koniecznym okazało się skorzystanie z wiadomości specjalnych z zakresu ruchu drogowego.

Już w postępowaniu przygotowawczym uzyskano dwie opinie biegłego B. M., przy czym uzupełniającą z związku ze zmianą roli procesowej W. W. skutkującą niemożnością wykorzystania w dalszym postępowaniu złożonych przez niego w charakterze świadka zeznań.

W postępowaniu jurysdykcyjnym Sąd Rejonowy natomiast zdecydował o powołaniu nowego biegłego w osobie M. D..

Tu trzeba wyraźnie zaznaczyć, iż obaj biegli byli zgodni co do okoliczności zderzenia pojazdów. Z wykorzystaniem posiadanych wiadomości specjalnych poddali ocenie uszkodzenia pojazdów oraz ich wzajemne powypadkowe usytuowanie, a także warunki drogowe na miejscu zdarzenia i wykluczyli w istocie na podstawie technicznej analizy określonej przez nich prędkości zderzeniowej F. (...) oraz wzajemnego usytuowania pojazdów w momencie zderzenia, by mogło do niego dojść w okolicznościach opisanych przez pokrzywdzoną, jej córkę i męża, za którymi opowiada się apelujący pełnomocnik.

Istotnie biegły M. nie analizował szerzej przypadku przejazdu F. (...) częściowo po chodniku, zakładając, iż ślady kół ujawnione podczas oględzin w dniu 28 listopada 2011 r. nie mogą być wiązane ze zdarzeniem z dnia poprzedniego, gdyż nie są widoczne na dokumentacji fotograficznej z oględzin przeprowadzonych wieczorową porą bezpośrednio po wypadku.

Do kwestii tej w swej pisemnej opinii odniósł się już niewątpliwie rzeczowo biegły D. wskazując dobitnie z odwołaniem się do stwierdzonej bezsprzecznie prędkości F. (...) przekraczającej 70 km/h, a także lokalizacji drzewa, iż ślady kół na chodniku przed miejscem zderzenia pojazdów nie mogły zostać pozostawione przez auto kierowane przez oskarżonego. Jego prędkość z przyczyn technicznych to wykluczała. Wywód ten jest jak najbardziej przekonujący. Wręcz wiedza ogólna z zakresu fizyki oraz elementarne doświadczenie życiowe, jakim dysponują kierujący pojazdami, podpowiadają, że auto jadące z prędkością rzędu 70 km/h nie byłoby w stanie na odcinku drogi sięgającym 14,5 metra, a na takiej długości stwierdzono owe ślady kół przed miejscem zderzenia (k. 20), przemieszczać się nie po torze prostolinijnym, lecz jechać tak jakby miało omijać raz z jednej, a raz drugiej strony, pachołki i to jeszcze wjeżdżając lewymi kołami na chodnik. Jest to po prostu obiektywnie niemożliwe, a na taki właśnie styl jazdy owe ślady wskazywałyby.

W tym kontekście biegły D. jednocześnie stwierdził z odwołaniem się do posiadanej wiedzy specjalistycznej, iż nie było możliwe, by F. (...) jadący z tak dużą prędkością, jak określona na podstawie bilansu energetycznego potrzebnego na spowodowanie uszkodzeń pojazdów i ich powypadkowe przemieszczenie, mógł jeszcze ominąć rosnące na chodniku drzewo w sposób umożliwiający mu zderzenie z F. (...) w deklarowanym przez pokrzywdzoną miejscu i to jeszcze przy takim wzajemnym ich położeniu, na jakie wskazywały poddane analizie uszkodzenia pojazdów, konkretnie przodu F. (...) oraz lewego boku w przedniej części F. (...) (k. 421-422). Z tego rodzaju argumentacją, podtrzymaną w toku przesłuchania biegłego na rozprawie, kiedy to wyraźnie też powiedział, iż w wersji zderzenia pojazdów prezentowanej przez pokrzywdzoną F. (...) uderzyłby w F. (...) swoim lewym przodem, a nie prawym, na co wskazywały jego uszkodzenia (k. 497), nie sposób się zaś nie zgodzić. Także i ją bowiem należy ocenić pozytywnie w świetle wiedzy ogólnej z zakresu fizyki oraz elementarnego doświadczenia życiowego charakteryzującego w zasadzie każdego kierującego pojazdami mechanicznymi. Wycofujący na jezdnię F. (...) z zamiarem obrania kierunku przeciwnego do kierunku przemieszczania się F. (...), gdy przynajmniej jego przód od nadjeżdżającego pojazdu odgradzało wspomniane drzewo, po prostu nie mógłby w miejscu zderzenia się aut być usytuowany względem nieoznakowanego radiowozu tak, aby wozy zderzyły się w sposób odwzorowany na podstawie ich uszkodzeń i to nawet, gdyby założyć niemożliwe, że oskarżony jakoś zdołał ominąć drzewo i wykonać jeszcze gwałtowny skręt w lewo, który i tak w owych okolicznościach byłby nie tyle odruchowym manewrem obronnym, co działaniem wręcz samobójczym, niosącym bowiem oczywiste ryzyko zderzenia się z kolejną przeszkodą w postaci metalowego ogrodzenia, względnie bramy wjazdowej na posesję.

Do stwierdzenia powyższego nie była potrzebna dokładna analiza czasowo-przestrzenna. Odrobina wyobraźni skorelowana z wiedzą ogólną i doświadczeniem życiowym pozwalało bowiem zrozumieć wywód biegłego D., który jasno i pewnie wykluczał okoliczności zderzenia pojazdów, za którymi opowiada się skarżący pełnomocnik. W żadnym razie o sporządzonej przez biegłego D. opinii nie można z tego powodu powiedzieć, by była niejasną.

Myli się też skarżący twierdząc, że biegły D. nie wywiązał się w pełni ze zlecenia danego mu przez Sąd Rejonowy. Treść pisemnej opinii wskazuje bowiem na przeprowadzenie analizy czasowo-przestrzennej (k. 422). Co prawda wykonana ona została dla oddania dynamiki ruchu pojazdów w okolicznościach ich zderzenia przedstawionych przez oskarżonego i świadka G., nie mniej było to uzasadnione, gdy uprzednio ta właśnie wersja zdarzenia znajdowała potwierdzenie w analizie śladów materialnych przeprowadzonej z wykorzystaniem wiadomości specjalnych. Poza tym biegły D. dokonał oceny topografii terenu w miejscu, gdzie doszło do zderzenia pojazdów, co wyraźnie dokumentowały liczne fotografie z naniesionymi na nie znacznikami charakterystycznych punktów wynikających z protokołów oględzin oraz relacji przesłuchanych osób (k. 398-400). Z wykonanych przez niego rzeczoznawczych oględzin miejsca zdarzenia wyraźnie też wynikało, iż wyjazd z posesji, z którego wycofywać miała pokrzywdzona kierowany pojazd, nie znajdował się około czterech metrów za przedmiotowym drzewem, lecz rozpoczynał się bezpośrednio za nim (k. 407). Okoliczność ta w zasadzie wynikała już z oględzin przeprowadzonych w dniu zdarzenia, a konkretnie z dokumentacji fotograficznej wówczas sporządzonej.

Nie jest zaś tak, iż rolą biegłego z zakresu ruchu drogowego jest ocena dowodów ze źródeł osobowych, czego zdaje się, iż skarżący pełnomocnik oczekiwał od M. D.. Podczas jego przesłuchania na rozprawie zadawał mu bowiem pytania, które miały wymusić na biegłym zmianę jego stanowiska opartego na analizie śladów materialnych, tylko na tej podstawie co pokrzywdzona i jej mąż jako świadkowie twierdzili, gdzie pierwotnie stał zaparkowany F. (...) i w jaki sposób w związku z tym mógł być realizowany manewr zawracania. Tymczasem, gdy biegły w reakcji na to swoimi słowami w istocie słusznie zasygnalizował, iż poza wypowiedziami przesłuchanych osób, nie dysponował materialnymi śladami odnoszącymi się do owych okoliczności przywoływanych przez świadków, które winien byłby poddać analizie z wykorzystaniem posiadanych wiadomości specjalnych (k. 497v), co jest przecież oczywiste i z tego też powodu niepotrzebnymi były kolejne oględziny miejsca zdarzenia, podczas których pokrzywdzona i jej mąż mieliby precyzyjniej określić owo „sporne” miejsce, pełnomocnik wypomniał mu nieznajomość okoliczności sprawy (k. 498), ujawniając się w istocie z niezrozumieniem roli biegłego w postępowaniu karnym i jego kompetencji. Należy mu zatem przypomnieć, że zgodnie z art. 193 § 1 kpk opinii biegłego zasięga się, jeżeli stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych. Rolą biegłego z zakresu ruchu drogowego jest zatem dostarczyć takich danych z wykorzystaniem posiadanej wiedzy specjalistycznej, których uwzględnienie jest potrzebne do stwierdzenia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia. Inaczej rzecz ujmując, to nie biegły ma stwierdzić, który z uczestników ruchu naruszył zasady bezpieczeństwa, lecz winien to ustalić sąd. Biegły dzięki posiadanej wiedzy specjalnej ma więc jedynie pomóc sądowi odtworzyć na podstawie zabezpieczonych śladów materialnych (ale już nie przez ocenę dowodów ze źródeł osobowych) rzeczywiste i ewentualnie pożądane zachowanie się uczestników ruchu, na podstawie którego to sąd ma obowiązek z uwzględnieniem całokształtu okoliczności ujawnionych na rozprawie stwierdzić, czy i który z nich oraz w jaki sposób owe zasady bezpieczeństwa naruszył, a także jaki był tego wpływ na zaistnienie wypadku i jego skutki. Z tak postawionego zadania, właściwe też określonego w postanowieniu Sądu Rejonowego z dnia 15 maja 2013 r. o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego (k. 383) powołany do jej wydania M. D. należycie się wywiązał.

Nie może być zatem mowy o tym, że wydana przez niego opinia, tylko z tego powodu, iż nie spełniła oczekiwań skarżącego, dotknięta jest jakimkolwiek mankamentem, który nakazywałby wdrożenie trybu postępowania uregulowanego w art. 201 kpk. Sąd odwoławczy nie stwierdził więc obrazy tego przepisu. Sąd Rejonowy zasadnie bowiem oddalił wniosek pełnomocnika o powołanie innego biegłego w miejsce M. D., skoro wydana przez niego opinia nie była niepełną, niejasną, jak też nie zachodziła sprzeczność w samej opinii oraz między różnymi opiniami w tej samej sprawie. Jeżeli dowód z opinii jest przekonujący i zrozumiały dla sądu, który to obiektywnie i trafnie uzasadnił, to fakt, że dowód ten nie jest przekonujący lub zrozumiały dla strony procesowej, nie może stworzyć podstawy do stosowania przepisu art. 201 kpk. Zwłaszcza zaś nie może stać się podstawą do stosowania tego przepisu procesowego okoliczność, że strona ta, wdając się samodzielnie w spekulacje myślowe natury specjalistycznej, dochodzi w rezultacie do przekonania, że wnioski natury ściśle fachowej - i to w dziedzinie, w której z natury rzeczy brakuje stronie wiadomości specjalnych - są błędne ( por. wyrok SN z 21 czerwca 1971 r., III KR 18/71, OSNPG 1972, nr 2, poz. 33; wyrok SN z 23 listopada 1977 r., V KR 180/77, OSNPG 1978, nr 4, poz. 50).

Jest zaś oczywistym, że wymagające wiadomości specjalnych okoliczności stwierdzone przez biegłego D., w istocie tożsame z tymi wynikającymi już z opinii biegłego M., a wykluczające zderzenie pojazdów w warunkach prezentowanych przez pokrzywdzoną i jej córkę, zaś w ślad za nimi przez świadka R. B., który co oczywiste naocznym obserwatorem wypadku nie był, a wiedzę na jego temat posiadał od swych bliskich (jedyne co miał widzieć, to miejsce zaparkowania pojazdu i powód, dla którego oskarżona zdecydowała się nim kierować), musiały prowadzić do krytycznej oceny relacji pochodzących z tych właśnie osobowych źródeł dowodowych w takim zakresie, w jakim nie przystawały one do pozytywnie zweryfikowanych wiadomościami specjalnymi okoliczności podawanych przez oskarżonego i G. G. (2).

Tego rodzaju ocena w żadnym razie nie była dowolną, uwzględniała bowiem całokształt okoliczności sprawy poddanych analizie z uwzględnieniem przede wszystkim wskazań wiedzy i to specjalistycznej. Zasady prawidłowego rozumowania, a także wskazania doświadczenia życiowego, na sprzeczność wniosków Sądu Rejonowego z którymi powołuje się skarżący, tak naprawdę w konkretnych okolicznościach niniejszej sprawy nie były najistotniejszymi przy ocenie dowodów osobowych. Obie wersje wypadku w świetle wskazań doświadczenia życiowego, jeśliby abstrahować od prędkości F. (...), są bowiem do wyobrażenia, choć już w świetle zasad logiki akurat wersja pokrzywdzonej wydaje się rzeczywiście mało prawdopodobna, kiedy w żaden sposób nie tłumaczy, dlaczego pojazd kierowany przez oskarżonego miałby jechać po przeciwnym pasie ruchu, a nawet częściowo po chodniku w sytuacji, gdy lokalizacja kierowanego przez nią auta na wyjeździe z posesji i jej twierdzenie, że z lewej strony widoczne były jedynie światła pojazdu, który w nią później uderzył, sugerowałaby, że prawy pas ruchu był wolny i nie istniała potrzeba jego zmiany w celu wyprzedzenia innego uczestnika ruchu.

Warto też zauważyć, iż dalekimi od okoliczności wypadku, za którymi opowiadał się skarżący, były spostrzeżenia A. K.. Jakkolwiek słusznie dostrzegł Sąd Rejonowy, że świadek ten szczegółowo wypadku rzeczywiście widzieć nie mógł, co dobitnie uzmysławiać musiało zobrazowane stosowną fotografią przez biegłego D. miejsce, z którego czynił obserwację (k. 417), jak też pora dnia i wiążące się tym po zmroku ograniczenie widoczności, nie mniej miał prawo dostrzec to, co go bezpośrednio poprzedzało. A wówczas miał widzieć cztery białe światła, co wskazywałoby na światła mijania dwóch pojazdów jadących równolegle do siebie (k. 40, 269v). Gdyby pokrzywdzona bezpośrednio przed wypadkiem cofała, taki widok przed oczami świadka K., który w żadnym momencie nie twierdził też, by jakiś pojazd jadący z kierunku, w którym czynił obserwację, przejechał po chwili przed oknami jego mieszkania, nie byłby obiektywnie możliwy.

Nie dając zatem wiary zeznaniom pokrzywdzonej, tak jak i relacji jej córki oraz męża, w zakresie, w jakim twierdzili, że do zderzenia doszło w momencie, gdy F. (...) wycofywał na jezdnię ze zlokalizowanego w ciągu chodnika ulicy (...) wjazdu na posesję, Sąd Rejonowy nie uchybił art. 7 kpk.

W konsekwencji zaś tego wszystkiego, co zostało wyżej przedstawione, nie mogło być błędem tego sądu ustalenie okoliczności zderzenia pojazdów na podstawie wyjaśnień oskarżonego i świadka G., z których wynikało, że doszło do niego podczas wyprzedzania F. (...) przez F. (...), któremu to pierwszy z pojazdów w pewnym momencie realizowania wspomnianego manewru zajechał drogę wykonując skręt w lewo.

Jakkolwiek w ich relacjach pojawiły się też okoliczności, które się nie potwierdziły, a mianowicie kwestia używania lampy błyskowej, nie mniej na tej podstawie, w obliczu okoliczności wypływających z opinii biegłych, nie sposób byłoby skutecznie twierdzić, iż przebieg wypadku był zgoła odmienny i przedstawiał się tak, jakim rysowali go pokrzywdzona, jej córka i mąż. Da się bowiem logicznie obronić twierdzenie, że policjanci poruszający się nieoznakowanym radiowozem z nadmierną prędkością i to po drodze znajdującej się poza ich rejonem służbowym, nadto pojazdem znajdującym się jedynie czasowo w dyspozycji zatrudniającej ich jednostki Policji, próbowali nieskutecznie tłumaczyć się ze zdarzenia, w którym auto to uległo w istocie całkowitej dewastacji, a poważniejszych urazów doznała jedynie A. B.. Wskazywali bowiem nawet nie to, że poruszali się pojazdem uprzywilejowanym, co fakt, iż musieli być szczególnie dobrze widoczni dla kierującej F. (...), która ich obecności na drodze i wysyłanego świetlnego sygnału ostrzegawczego miała nie dostrzec, względnie je zbagatelizowała. Jak zaś wykazały stosowne wyliczenia biegłych, w tym M. D., z owymi konsekwencjami zderzenia pojazdów w adekwatnym związku przyczynowym pozostawało również zachowanie kierującego F. (...), który także musiał naruszyć zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, by do owego zderzenia doszło przy ustalonej prędkości kierowanego przez niego auta. Niewątpliwie w ten sposób umyślnie złamał nakaz poruszania się z prędkością administracyjnie dopuszczalną i bezpieczną, a przy okazji musiał nieumyślnie naruszyć obowiązek zachowania szczególnej ostrożności podczas wyprzedzania, który nakazywał mu odpowiednio szybkie, bez opóźnień, reagowanie na wszelkie zmiany sytuacji na drodze. Ponieważ temu nie sprostał i spóźnił się z reakcją logicznym jest wniosek, iż musiał nienależycie obserwować przedpole jazdy.

Godząc się zatem w pełni z Sądem Rejonowym w tym, iż owo zachowanie kierującego F. (...) stanowiło naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym pozostające w adekwatnym związku przyczynowym ze skutkiem w postaci urazów doznanych przez pokrzywdzoną, a więc realizowało przedmiotowe i podmiotowe znamiona czynu zabronionego stypizowanego w art. 177 § 1 kk, Sąd Okręgowy nie znalazł jednocześnie najmniejszych podstaw do kwestionowania zawartego w wyroku rozstrzygnięcia w zakresie odnoszącym się do zastosowanego wobec oskarżonego środka reakcji karnoprawnej na fakt popełnienia przestępstwa w postaci warunkowego umorzenia postępowania, który opiera się na zaniechaniu skazania i wymierzenia kary sprawcy winnego popełnienia przestępstwa.

Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił i wskazał okoliczności, które przemawiały za tym, że stopień społecznej szkodliwości czynu popełnionego przez oskarżonego oraz stopień jego zawinienia nie były znaczne. Tu warto zauważyć, iż określenie „nie jest znaczny” nie ma tego samego znaczenia, co termin „nieznaczny”, obejmuje bowiem swoim zakresem również wypadki o „średnim” stopniu społecznej szkodliwości i zawinienia.

Gdy nie mogło również budzić wątpliwości spełnienie pozostałych przesłanek wynikających z art. 66 § 1 kk pozwalających na warunkowe umorzenie postępowania, tj. niekaralność oskarżonego za przestępstwo umyślne, która została potwierdzona aktualnymi danymi z Krajowego Rejestru Karnego, a także pozytywna prognoza społeczono-kryminologiczna co do jego przyszłego zachowania, nie pozostawało Sądowi Okręgowemu nic innego jak za trafne uznać orzeczenie Sądu Rejonowego również w zakresie, jakim W. W. w związku z popełnieniem przez niego przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 3 czyniło beneficjentem instytucji warunkowego umorzenia postępowania. Wprawdzie warunkowe umorzenie ma charakter fakultatywny, co oznacza, że nawet mimo ziszczenia się wszystkich przesłanek jego stosowania, sąd nie musi go zastosować, owo ziszczenie się przesłanek warunkowego umorzenia ma bowiem charakter warunku progowego, koniecznego, ale niewystarczającego, trzeba jeszcze woli sądu, nie mniej uznać należało za prawidłowe stanowisko Sądu Rejonowego, iż w okolicznościach sprawy owe warunki progowe były wystarczające, by wobec oskarżonego zastosować dobrodziejstwo wspomnianej instytucji. Spowodowanie przedmiotowego wypadku drogowego był przecież incydentalnym zachowaniem w jego dorosłym życiu. Jakkolwiek było ono dolegliwe i nieprzyjemne dla jego ofiary, nie mniej pamiętać też należy, iż to jej zachowanie wytworzyło stan zagrożenia na drodze, którego następstw w postaci zderzenia aut z uwagi na parametry ruchu pojazdu kierowanego przez oskarżonego i jego nieuwagę nie udało się uniknąć. Poza tym spowodowanie wypadku drogowego może się przytrafić każdemu, choćby najlepszemu kierowcy. Chwilowa nieuwaga kierującego w ruchu drogowym nie jest bowiem zjawiskiem nietypowym, czy odosobnionym, wymagającym od razu napiętnowania, w szczególności w sytuacji, gdy nie ujawnia on lekceważącego stosunku do zasad bezpieczeństwa, które winien przestrzegać. Reakcją na taki mankament zachowania nie musi być zatem skazanie i wymierzenie kary. Warunkowe umorzenie postępowania to zaś nie to samo, co jego bezwarunkowe umorzenie. Wyrok warunkowo umarzający postępowanie karne wydany w trybie art. 414 § 1 kpk jest bowiem orzeczeniem stwierdzającym popełnienie przestępstwa, opartym na uznaniu winy.

Podkreślenia jeszcze wymaga, iż najmniejszych wątpliwości nie budziło wyznaczenie oskarżonemu rocznego minimalnego okresu próby.

Nie było też najmniejszych powodów, by nie zgodzić się z zaskarżonym wyrokiem w zakresie obciążenia oskarżonego wydatkami oskarżyciela posiłkowego po myśli zasady wyrażonej w art. 627 kpk mającej zgodnie z art. 629 kpk odpowiednie zastosowanie również w razie warunkowego umorzenia postępowania.

Nie znajdując również innych uchybień, niż podniesione w apelacji, w szczególności tych podlegających uwzględnieniu niezależnie od kierunku i granic zaskarżenia orzeczenia, Sąd odwoławczy zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.

Nieuwzględnienie apelacji pełnomocnika zgodnie z art. 636 § 1 kpk skutkować musiało obciążeniem oskarżycielki posiłkowej jako przegrywającej kosztami procesu za postępowanie odwoławcze, tj. wydatkami Skarbu Państwa, na które złożył się jedynie ryczałt za doręczenie pism w kwocie 20 złotych oraz opłatą określoną w minimalnej wysokości w oparciu o art. 13 ust. 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych, a nadto wydatkami oskarżonego poniesionymi na ustanowienie obrońcy odpowiadającymi wysokości stawki minimalnej określonej w § 14 § ust. 2 pkt. 4 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu.

Z tych wszystkich względów Sąd Okręgowy orzekł jak w części dyspozytywnej swego wyroku.