Pełny tekst orzeczenia

Wyrok z dnia 10 września 1998 r.
I PKN 301/98
Ryzyko osiągnięcia rezultatu w ramach umowy o dzieło wiążącej przed-
siębiorstwo z kontrahentem zamawiającym wykonanie określonego obiektu
budowlanego nie może być przenoszone na stosunki pracy łączące przedsię-
biorstwo z jego pracownikami. Nieważna w świetle art. 18 § 2 KP jest klauzula
umowy o pracę, według której czas pracy wynosi 39 godzin na tydzień i 169
godzin na miesiąc "przy osiągnięciu" 100% norm wydajności przyjętych w kon-
trakcie inwestycyjnym.
Przewodniczący SSN: Walerian Sanetra, Sędziowie SN: Andrzej Kijowski
(sprawozdawca), Jadwiga Skibińska-Adamowicz.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu w dniu 10 września 1998 r. sprawy z po-
wództwa Bogusława G. przeciwko Przedsiębiorstwu Budownictwa Przemysłowego
„C.-K.” w K. o zapłatę i sprostowanie świadectwa pracy, na skutek kasacji strony poz-
wanej od wyroku Sądu Apelacyjnego-Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w
Krakowie z dnia 9 grudnia 1997 r. [...]
o d d a l i ł kasację.
U z a s a d n i e n i e
Sąd Wojewódzki-Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Krakowie wyrokiem
z dnia 24 czerwca 1997 r. [...], zasądził od pozwanego Przedsiębiorstwa Budownic-
twa Przemysłowego „C.-K.” S.A. w K. na rzecz powoda Bogusława G. kwotę
8.181,25 DM z 8% od dnia 15 stycznia 1996 r., nadał rygoru natychmiastowej wy-
konalności do kwoty 1.050 DM, a ponadto nakazał stronie pozwanej sprostować
świadectwo pracy powoda przez dodanie stanowiska „tynkarz” (murarz-tynkarz) i
oddalił powództwo w pozostałym zakresie. W motywach tego rozstrzygnięcia Sąd
Wojewódzki powołał się na następujące ustalenia faktyczne.
2
Powód Bogusław G. swą pierwszą terminową umowę o pracę na budowie za-
granicznej w S. (RFN) na stanowisku murarza zawarł z pozwanym pracodawcą na
okres od dnia 26 września do dnia 15 października 1994 r., a następnie przedłużał
do 15 grudnia 1994 r., do 13 kwietnia i do 13 lipca 1995 r., przy czym upływ terminu
tej ostatniej umowy zbiegał się z zakończeniem realizacji wspomnianego kontraktu.
Według oceny Jacka K. - kierownika budowy, powód był dobrym pracownikiem, więc
chciał go też zatrudnić na kolejnej budowie w H., która powinna się rozpocząć w
październiku, a umowa o pracę zostałaby przedłużona do 22 grudnia 1995 r. W dniu
19 lipca 1995 r. powód podpisał umowę o pracę na okres od 1 sierpnia do 22 grud-
nia 1995 r., uzgadniając z kierownikiem budowy, że w okresie przerwy będzie korzys-
tał z urlopu bezpłatnego, wobec czego złożył stosowny wniosek z terminem do 30
września 1995 r.
Pod koniec września 1995 r. powód w dziale kadr pozwanego przedsiębiors-
twa w K. zgłosił po raz pierwszy swą gotowość do pracy i chęć powrotu na budowę w
Niemczech. Powód zgłaszał się jeszcze kilkakrotnie, otrzymując odpowiedź, że roz-
poczęcie inwestycji w H. opóźnia się, więc powinien czekać na wezwanie przez kie-
rownika budowy. Zgodnie z § 3 zawartej przez powoda umowy o pracę, w razie prze-
rwy dłuższej niż tydzień, spowodowanej niemożnością wykonywania pracy z okreś-
lonych umową przyczyn, pracownik zostaje na koszt pracodawcy skierowany na ten
okres do kraju w ramach urlopu bezpłatnego względnie „rozliczenia końcowego z
zachowaniem wymogów 2-tygodniowego okresu wypowiedzenia stosunku pracy”.
Przewóz pracowników na budowę w H. nastąpił transportem pracodawcy w
dniu 19 listopada 1995 r., jednakże powód miał w tym czasie wyznaczony termin
rozprawy sądowej, więc do Niemiec pojechał autobusem w dniu 22 listopada 1995 r.
Po kilku dniach pracy powód 30 listopada 1995 r. zgłosił kierownikowi budowy ko-
nieczność wyjazdu do kraju na kolejną rozprawę, na co nie otrzymał zgody ze
względu na napięte terminy robót budowlanych. Po scysji z Jackiem K., powód po-
szedł do niemieckiego lekarza, od którego uzyskał orzeczenie o niezdolności do
pracy od dnia 17 grudnia 1995 r. W dniu 2 grudnia 1995 r. powód wyjechał do Polski,
a po upływie okresu zwolnienia lekarskiego nie został już do upływu terminu umowy
o pracę (tj. do 22 grudnia 1995 r.) dopuszczony do pracy i do RFN wrócił jedynie po
swoje rzeczy osobiste.
Podstawę kontraktu na eksport usług między polskimi i niemieckimi firmami
stanowi umowa o dzieło, zawierana zgodnie z § 631 BGB. Integralną częścią takiej
3
umowy jest kosztorys, czyli spis usług do wykonania wraz z cenami jednostkowymi
stosowanymi na niemieckim rynku, opartymi zazwyczaj na normach DIN i przepisach
VOB, których przyjęcie przez strony determinuje późniejszą realizację kontraktu.
Polskie przedsiębiorstwo ponosi ryzyko prawidłowego wykonania dzieła, dając też
gwarancję usunięcia ewentualnych usterek i pokrycia szkód powstałych wskutek
nieterminowego wykonania zobowiązania. Wypłata należności przez zamawiającego
dzieło następuje z reguły na podstawie miesięcznych obmiarów wykonanych robót
lub poszczególnych pozycji kosztorysu.
Zgodnie z § 2 ust. 3 umowy o pracę powodowi przysługiwało za pracę za gra-
nicą wynagrodzenie walutowe za każdą wypracowaną godzinę normy wydajności
określonej w kontrakcie według kategorii zaszeregowania 7B oraz godzinowo-akor-
dowej stawki zaszeregowania w wysokości 11 DM/godz. W myśl § 4 umowy czas
pracy na budowie wynosił 39 godzin tygodniowo i 169 godzin miesięcznie „przy
osiągnięciu 100% wydajności norm niemieckich”. Dzienną normę godzin pracy
ustalał kierownik budowy z uwzględnieniem osiągniętej wydajności i potrzeb budowy.
Wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych, wykonywaną wyłącznie na
polecenie bezpośredniego przełożonego, miało wzrastać o 25% za każdą godzinę
takiej pracy w dni robocze oraz o 50% za każdą godzinę w niedziele lub święta. Za-
równo umowa o pracę (§ 2 ust. 2), jak też Regulamin zatrudniania pracowników skie-
rowanych przez PBP „C.-K.” S.A. do pracy w RFN dopuszczały zatrudnienie w akor-
dowym lub czasowo-zadaniowym systemie pracy, przy zastosowaniu niemieckich
norm pracochłonności i w powiązaniu z terminem realizacji kontraktu.
Pozwany pracodawca rozliczał pracowników według systemu zadaniowego,
narzuconego warunkami kontraktu. Na wynagrodzenia pracowników przeznaczano
54% kosztorysowej wartości kontraktu i według tego ustalane były normy zadaniowe.
Norma dla prac tynkarskich wynosiła od 30 do 35 m
2
tynku dziennie, a dla prac mu-
rarskich od 9-11 metrów dziennie. Normy były bardzo wyśrubowane i ciężkie do wy-
konania. Nierealne praktycznie było założenie, że praca przy takich normach może
się zakończyć o godz. 15
00
lub 16
00
. Mistrz Kazimierz M. sporządzał codziennie ewi-
dencję ilości przepracowanych godzin, wyliczaną w oparciu o normę wydajności, a
nie faktyczny czas pracy. Wynagrodzenie powoda, obliczone według takiego syste-
mu zadaniowego, wyniosło 6.823 DM za 1994 r. i 18.608 DM za 1995 r., w tym 10
godzin z 50% dopłatą.
4
Praca na budowie trwała faktycznie po około 60 godzin tygodniowo, a czasami
nawet dłużej, jeżeli zachodziła konieczność terminowego ukończenia prac i osiąg-
nięcia zakładanej w kontrakcie wydajności, o czym decydował kierownik budowy w
uzgodnieniu z mistrzem lub mistrz samodzielnie. Rozkład czasu pracy był w zasadzie
stały, tj. od godz. 7
00
do godz. 19
00
(z godzinną przerwą na posiłek) przez 4 dni w
tygodniu oraz do godz. 17
00
we czwartek (aby pracownicy mogli zrobić zakupy) i do
godz. 13
00
lub 15
00
w sobotę. Zdarzało się, że ten czas pracy był wydłużany lub
skracany. Strona pozwana nie przedstawiła ewidencji nominalnego czasu pracy
prowadzonej na budowie przez Kazimierza M. Ilość pracy powoda według systema-
tycznych zapisów w jego zeszycie wyniosła w okresie od 27 września 1994 r. do 29
lipca 1995 r. 2177,5 godziny, z czego 467,5 godziny wykracza poza 46 godzin pracy
w tygodniu.
Dokonując prawnej kwalifikacji tych ustaleń faktycznych Sąd Wojewódzki
podkreślił, że ryzyko wykonania umowy o dzieło, a więc osiągnięcia pewnego rezul-
tatu stanowiącego przedmiot zobowiązania „C.-K.” względem niemieckiego kontra-
henta, ponosi pozwany pracodawca i nie może on ryzyka tego przenosić na pracow-
ników zatrudnionych w ramach umowy o pracę. Jedną z charakterystycznych cech
stosunku pracy jest bowiem ponoszenie przez pracodawcę ryzyka jego przedsięw-
zięć. Tymczasem pozwany pracodawca próbuje to ryzyko przerzucać bezprawnie na
pracowników, o czym świadczą jego twierdzenia, że podstawę kontraktu z niemiec-
kim partnerem stanowi tzw. wykaz robót oraz niezbędny godzinowy nakład pracy,
przy uwzględnieniu niemieckich norm wydajności, stanowiących bazę naliczenia
funduszu płac oraz że wszelkie obniżenie poziomu norm przy realizacji zobowiązania
może doprowadzić do nierentowności, a nawet dopłat ze strony wykonawcy kon-
traktu, wobec czego poniekąd musi prowadzić do zatrudniania pracowników ponad
normy czasu pracy ustalone w przepisach wydanych z upoważnienia kodeksu pracy.
Postanowienia § 4 umowy o pracę dotyczące rozliczania godzin nadliczbo-
wych są jednak dla pracownika mniej korzystne niż uregulowania zawarte w przepi-
sach rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 27 grudnia 1974 r. w sprawie niektórych
praw i obowiązków pracowników skierowanych do pracy za granicą w celu realizacji
budownictwa eksportowego i usług związanych z eksportem (jednolity tekst: Dz.U. z
1990 r. Nr 44, poz. 259 ze zm.), oraz uchwały nr 71 Rady Ministrów z dnia 3 maja
1989 r. w sprawie zasad wynagradzania oraz przyznawania innych świadczeń zwią-
zanych z pracą pracownikom skierowanym do pracy za granicę w celu realizacji bu-
5
downictwa eksportowego i usług eksportowych (M.P. Nr 14, poz. 106). Według § 10
ust. 1 rozporządzenia i § 5 ust. 1 uchwały czas pracy na budowie eksportowej nie
może przekraczać 8 godzin na dobę i 46 godzin na tydzień, a praca świadczona po-
nad te normy jest pracą nadliczbową. Co prawda pozwany uznaje, że pracą nadlicz-
bową jest praca powyżej 39 godzin w tygodniu i 169 godzin miesięcznie, jednakże
dopiero po osiągnięciu 100% wydajności przyjętej w normach niemieckich powiąza-
nych bezpośrednio z terminem realizacji kontraktu. Tymczasem jest poza sporem, że
w ramach 39 godzin pracownicy wydajności tej nie osiągali, a faktyczny czas ich
pracy przekraczał ustaloną przepisami prawa pracy tygodniową normę 46 godzin.
Wobec tego Sąd Wojewódzki uznał, że do obliczenia wynagrodzenia powoda za
pracę w godzinach nadliczbowych nie należy w świetle art. 18 § 2 KP stosować pos-
tanowień § 4 umowy, tylko przepis § 5 uchwały nr 71 Rady Ministrów. Kierując się
opinią biegłego, dysponującego zestawieniem godzin nadliczbowych przedstawio-
nym przez powoda, Sąd Wojewódzki uwzględnił powództwo do kwoty 8.181,25 DM.
Za uzasadnione uznał też Sąd żądanie dotyczące zmiany świadectwa pracy w części
odnoszącej się do stanowiska pracy powoda. Skoro faktycznie wykonywał on pracę
murarza-tynkarza, to zgodnie z art. 97 § 2 KP taki rodzaj pracy powinien być
uwidoczniony w świadectwie pracy.
Apelację strony pozwanej oddalił Sąd Apelacyjny-Sąd Pracy i Ubezpieczeń
Społecznych w Krakowie wyrokiem z dnia 9 grudnia 1997 r. [...]. W uzasadnieniu
tego wyroku Sąd Apelacyjny bez zastrzeżeń podzielił stanowisko Sądu pierwszej
instancji, że ryzyko prawidłowego wykonania umowy o dzieło ponosi zawierający ją
pracodawca, zaś jego pracowników obowiązuje umowa starannego działania, wyna-
gradzana za efekt tylko wówczas, gdyby to było zgodne z polskim prawem. Sąd
Apelacyjny podkreślił, że powoływanie się przez pracodawcę na zasadę volenti non
fit iniuria i zarzut nielojalności pracownika, który odnotowuje czas pracy w godzinach
nadliczbowych zamiast ewentualnie wypowiedzieć niekorzystną dlań umowę o pracę,
jest niestosowne, gdyż treść zasad wynagradzania na budowie zagranicznej,
przedstawionych powodowi do akceptacji przy zawieraniu umowy o pracę nie res-
pektowała powszechnie obowiązujących norm, o czym go jednak nie uprzedzała,
więc mógł pozostawać w przekonaniu o ich prawidłowości.
Kasację od tego wyroku wniósł w imieniu pracodawcy jego pełnomocnik, za-
rzucając naruszenie prawa materialnego przez błędną wykładnię i niewłaściwe zas-
tosowanie „w szczególności” art. 80 zdanie pierwsze, art. 83 § 1 i art. 136 KP oraz §
6
5 ust. 1 uchwały nr 71 Rady Ministrów z dnia 3 maja 1989 r., jak też naruszenie
przepisów postępowania, w „w szczególności” art. 210 § 3 KPC „skoro Sąd nie roz-
trząsał wyników postępowania dowodowego oraz w ogóle nie wydał żadnego pos-
tanowienia w tym zakresie” i domagając się na tej podstawie uchylenia zaskarżonego
orzeczenia oraz wyroku Sądu Wojewódzkiego i przekazania sprawy do ponownego
rozpoznania. W uzasadnieniu skargi kasacyjnej podniesiono, że w razie aprobaty
stanowiska zajętego przez Sądy orzekające w sprawie martwe byłyby w zasadzie
powołane wyżej przepisy Kodeksu pracy, a tak nie można traktować intencji
ustawodawczych. Pracodawca musi bowiem „zachować relację między stosunkiem
prawnym łączącym go z pracownikami i wymaganiami kontraktu zawieranego z in-
westorem niemieckim. W żadnym więc przypadku nie można traktować tego jako
przerzucenia ryzyka podmiotu wykonującego umowę o dzieło na swych pracowni-
ków, gdyż pracownicy nie mogą wykonywać pracy bez jakiegoś reżimu („sibi et
musas”), lecz musi być ona powiązana z kontraktem, skoro inwestor wypłaca wyna-
grodzenie nie za pracę jako taką w abstrakcji, tylko dającą wymierne efekty, mające
na celu zrealizowanie kontraktu pod względem terminu i jakości”. Skarżący uważa,
że skoro pracodawca otrzymuje w ramach kontraktu zlecenie wybudowania określo-
nej budowli, to musi konsekwentnie „opracować harmonogram realizacji poszczegól-
nych jej etapów, przypisując je odnośnym zespołom pracowników. Pracownicy wyko-
nują przypisane harmonogramem etapy, inwestor je odbiera, pracodawca fakturuje i
otrzymuje wynagrodzenie, dzielone następnie na fundusz płac pracowników, koszty
materiałowe i ogólne oraz pewien zysk, zgodny z przepisami RFN”. Tymczasem
Sądy całkowicie pominęły przepis art. 80 zdanie pierwsze KP, iż wynagrodzenie
przysługuje za pracę wykonaną i „nie rozważały stosunku między pracodawcą a
pracownikiem w cyklu realizacji zadania inwestycyjnego”.
Sądy pominęły też - zdaniem skarżącego - przepis § 5 ust. 1 uchwały nr 71
Rady Ministrów, iż praca w godzinach nadliczbowych może być wykonywana „wy-
łącznie na polecenie kierownika budowy”. Co prawda skarżący przyznał w apelacji
pojedyncze fakty należycie wynagrodzonej pracy przez 12 godzin dziennie (np. przy
betonowaniu stropów, które musi być ze względów technologicznych prowadzone
bez przerwy), ale to nie upoważniało Sądu Apelacyjnego do potraktowania takich
przypadków jako reguły. Dlatego skarżący podtrzymuje zarzut, że powód nie zgłaszał
konieczności wykonywania pracy w nadgodzinach i nie żądał od kierownika budowy
7
stosownego polecenia, tylko sam „po cichu” i bez potwierdzenia przełożonych
wypisywał w zeszycie bez obiektywnej kontroli przełożonych czas swojej pracy.
Sąd Apelacyjny pominął również zarzut nieprzeprowadzenia dowodu z przes-
łuchania w charakterze świadka Ryszarda Walaszka - kierownika niemieckiego od-
działu kadr, co uniemożliwiło wszechstronne rozważenie opinii biegłej i konfrontacji
jej stanowiska z zeznaniami świadka, rozliczającego wynagrodzenia pracowników.
Nie wydając w odniesieniu do tego dowodu żadnego postanowienia, Sąd naruszył
art. 210 § 3 KPC.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Kasacja jest bezzasadna i podlega oddaleniu graniczącemu z jej odrzuce-
niem. Sąd Najwyższy rozpoznaje bowiem kasację w jej granicach, wyznaczonych
przede wszystkim przez podstawy kasacyjne i ich uzasadnienie, a z urzędu bierze
pod rozwagę jedynie nieważność postępowania. Tymczasem jedyny zarzut proce-
sowy podniesiony przez skarżącego powołuje się na naruszenie art. 210 § 3 KPC,
który stanowi, że rozprawa między innymi obejmuje, stosownie do okoliczności, pos-
tępowanie dowodowe i roztrząsanie jego wyników. Skarżący nie dostrzega więc, że
Sąd Apelacyjny nie prowadził własnego postępowania dowodowego i o tyle też nie
roztrząsał jego wyników, tylko zaakceptował ustalenia faktyczne poczynione w postę-
powaniu pierwszoinstancyjnym, wobec czego nie mógł „z natury rzeczy” naruszyć
przepisu art. 210 § 3 KPC. Co prawda skarżący domagał się w trakcie rozprawy
apelacyjnej „dopuszczenia dowodu z nowego biegłego znającego warunki zatrudnie-
nia w Niemczech”, lecz był to wniosek „ewentualny”, a ponadto warunkowy w tym
sensie, że aktualizował się „w razie” przekazania sprawy Sądowi Wojewódzkiemu do
ponownego rozpoznania. Natomiast kasacyjny zarzut nieustosunkowania się przez
Sąd Apelacyjny do wskazywanego przez apelację faktu nieprzeprowadzenia w pos-
tępowaniu pierwszoinstancyjnym dowodu z zeznań świadka Ryszarda W., nie został
odniesiony do żadnego z przepisów procedury, nie mówiąc już o uprawdopodobnie-
niu, że uchybienie to mogło mieć istotny wpływ na wynik sprawy.
Z braku adekwatnych, a cóż dopiero usprawiedliwionych zarzutów proceso-
wych, Sąd Najwyższy jest przy rozpatrywaniu przedmiotowej skargi związany ustale-
niami faktycznymi zaskarżonego wyroku. W świetle tychże ustaleń nie może być
również mowy o naruszeniu przez Sąd drugiej instancji wymienionych w skardze
8
przepisów prawa materialnego zarówno przez ich „niewłaściwe zastosowanie”, jak
też przez ich „błędną wykładnię”. Pomimo kumulatywności zarzutów błędnej wykładni
i niewłaściwego zastosowania przepisów prawa materialnego, skarżący ogranicza się
do przytoczenia ich brzemienia, co oczywiście nie jest tożsame z wykładnią za-
kodowanych w nich norm prawnych, a tym samym wykluczało możliwość wykazania
błędów wykładni i wyjaśnienia na czym miałoby polegać ich popełnienie w zaskarżo-
nym wyroku. Kontekst uzasadnienia kasacji wskazuje zresztą, że skarżący kwestio-
nuje w istocie model stosunku pracy jako zobowiązania starannego działania i
przedstawiając ten stosunek jako szczególne zobowiązanie rezultatu, próbuje tej
koncepcji bronić na gruncie przepisów art. 80 zdanie pierwsze, art. 83 § 1 i art. 136
KP. Tymczasem Sądy orzekające w sprawie słusznie podkreślały, że ryzyko osiąg-
nięcia rezultatu w ramach umowy o dzieło, łączącej skarżącego pracodawcę z jego
niemieckim kontrahentem, nie może być przenoszone na stosunki pracy skarżącego
z jego pracownikami. Są to bowiem dwa odrębne zobowiązania, chociaż pozostają
ze sobą w genetycznym i funkcjonalnym związku w takim znaczeniu, że zatrudnianie
pracowników jest w swej możliwości oraz celowości uwarunkowane istnieniem zobo-
wiązań przedsiębiorstwa pracodawcy względem odbiorców jego towarów lub usług.
Wobec nich przedsiębiorca zobowiązuje się do osiągnięcia określonych rezultatów i
w tym względzie eksport usług budowlanych nie jest - wbrew wyobrażeniom skarżą-
cego - czymś wyjątkowym. Dla wykonania tych zobowiązań przedsiębiorca zatrudnia
pracowników, których powinnością jest „jedynie” staranne działanie. Wprawdzie
właściwe zorganizowanie procesu pracy i umiejętne czynienie użytku z kompetencji
dyrektywnych najczęściej umożliwia przedsiębiorcy - pracodawcy uzyskanie wspo-
mnianych rezultatów, lecz ponosi on też wobec pracowników - w granicach swej wy-
płacalności- gospodarcze i produkcyjne ryzyko każdego przedsięwzięcia. Przerzu-
canie tego ryzyka na pracownika byłoby niedopuszczalną próbą odebrania mu
prawnie chronionej pozycji „wynajmującego” swą siłę roboczą i stawienia go w poło-
żeniu podprzedsiębiorcy (subantreprenera).
Tak właśnie oceniać należy klauzulę wprowadzaną przez skarżącego do
umów o pracę na budowie zagranicznej, że czas pracy wynosi 39 godzin na tydzień i
169 godzin na miesiąc „przy osiągnięciu 100% wydajności norm niemieckich”. Norma
czasu pracy jest bowiem w tym wypadku wiązana nie tyle z ilością godzin
pozostawania pracownika w dyspozycji pracodawcy (art. 128 KP), ile z osiągnięciem
określonej normy wydajności pracy. Odpowiednio „wyśrubowana” norma wydajności
9
pozwala pracodawcy na bezprawne uchylenie się od obowiązku wynagradzania
pracy nadliczbowej, gdyż niezależnie od ilości godzin potrzebnych do osiągnięcia
założonej wydajności, jej uzyskanie jest zawsze traktowane jako praca w normalnym
czasie pracy. Sądy orzekające w sprawie trafnie zatem uznały, że taka klauzula jest
w świetle art. 18 § 2 KP nieważna, a uprawnienie pracownika do wynagrodzenia za
pracę w godzinach nadliczbowych kształtuje § 5 uchwały nr 71 Rady Ministrów z dnia
3 maja 1989 r. w sprawie zasad wynagradzania oraz przyznawania innych świadczeń
związanych z pracą pracownikom skierowanym do pracy za granicą w celu realizacji
budownictwa eksportowego i usług eksportowych (M. P. Nr 14, poz. 106). Zlecanie
pracownikowi zadań, których wykonanie w normalnym czasie pracy jest niemożliwe
trzeba przy tym kwalifikować jako równoznaczne z poleceniem świadczenia pracy
nadliczbowej, co wyklucza kasacyjny zarzut naruszenia powołanego przepisu przez
działanie powoda bez polecenia kierownika budowy.
Znaczenia prawnego nie ma też argument skarżącego, że niemieckie normy
wydajności są tak wysokie. Jeśli bowiem normy te mają rzeczywiście charakter norm
pracy w ujęciu art. 83 § 1 KP, a więc zostały ustalone z uwzględnieniem poziomu
techniki i organizacji pracy niemieckich przedsiębiorstw budowlanych (argument z
art. 83 § 2 KP), to - przy podobnym poziomie techniczno-organizacyjnym przedsię-
biorstwa skarżącego - osiąganie niemieckich norm pracy musiałoby być możliwe
również dla Polaków, którzy nie są gorszymi pracownikami od Niemców. Domniema-
nie faktyczne przemawiałoby zatem za techniczno-organizacyjną ułomnością przed-
siębiorstwa skarżącego pracodawcy, a tym samym za niedopuszczalnością stoso-
wania przez niego niemieckich norm pracy, które nie byłyby zresztą w ogóle normami
pracy w rozumieniu art. 83 KP. Irrelewantne prawnie byłyby tym bardziej normy
wydajności oparte wyłącznie na kryteriach rynkowych, a więc wynikające z kalkulacji
nakładów pracy przyjmowanej, czy wręcz narzucanej polskim przedsiębiorstwom
przez niemieckich inwestorów. Zgoda na kontrakt o tak „wyśrubowanych” parame-
trach wydajności pracy należy do sfery gospodarczego ryzyka danego przedsiębior-
cy, a więc obciążą jego ewentualny zysk, bez uszczerbku dla płacowych uprawnień
pracowników.
Stosowanej przez skarżącego praktyki rozliczania norm czasu pracy na bu-
dowie zagranicznej nie usprawiedliwia też przepis art. 136 KP. Kasacyjny zarzut na-
ruszenia tego przepisu należałoby zresztą zdyskwalifikować dlatego już tylko, że w
brzmieniu powoływanym w skardze obowiązuje on dopiero od dnia 2 czerwca 1996
10
r., gdyż obecną stylizację nadała mu ustawa z dnia 2 lutego 1996 r. o zmianie ustawy
- Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. Nr 24, poz. 110). Gdyby zaś
skarżący znał ten przepis w brzmieniu obowiązującym przed dniem 2 czerwca 1996
r., a więc w okresie objętym sporem, to najprawdopodobniej w ogóle by się do niego
nie odwoływał, gdyż musiałby wówczas wziąć pod uwagę również jego pozostałą
treść. Jeżeli pominąć w tym miejscu kwestię bardzo wąskiego zakresu zastosowania
ówczesnego art. 136 KP (wobec pracowników, których czas pracy z uwagi na rodzaj i
warunki pracy mógł być określony „tylko” wymiarem ich zadań), to chodzi tu przede
wszystkim o zasadę, że zadania tych pracowników miały być ustalone w taki sposób,
aby pracownicy mogli je wykonać w normalnym czasie pracy (art. 136 zdanie. 2 KP).
Konieczność ta jest zresztą tak oczywista, że pominięto ją w aktualnym brzmieniu
art. 136 KP (zamieszczono ją jednak w zmodyfikowanej postaci w art. 129
8
§ 1 KP),
co nie ma istotnego znaczenia dla samej koncepcji zadaniowego czasu pracy.
Tymczasem jest poza sporem, że zadania wyznaczane powodowi na niemieckich
budowach nie zawsze były możliwe do zrealizowania w normalnym czasie pracy.
Równie chybiony jest kasacyjny zarzut naruszenia art. 80 zdanie pierwsze KP,
który stanowi, że wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną. Jeśli zresztą zwa-
żyć, że „wynagrodzenie za pracę” nie może być niejako z istoty rzeczy wypłacane
bez świadczenia pracy, to cytowany przepis byłby truizmem, więc jego normatywny
sens trzeba upatrywać w ustawodawczym zamiarze zdystansowania się od pojęcia
„pracy niespełnionej” według art. 455 KZ, jak też podkreślenia wyjątkowości oraz
szczególnego charakteru „wynagrodzenia” (wypłaty gwarancyjnej) przysługującego
pracownikowi na podstawie przepisów szczególnych za czas niewykonywania pracy.
Powodowi nie zasądzono jednak wynagrodzenia za czas niewykonywania pracy,
tylko - w zgodzie z art. 80 zdanie pierwsze KP - wynagrodzenie za pracę wykonaną
w godzinach nadliczbowych.
Z wyżej wskazanych względów Sąd Najwyższy na podstawie art. 393
12
KPC
orzekł, jak w sentencji.
========================================