Pełny tekst orzeczenia

POSTANOWIENIE Z DNIA 5 PAŹDZIERNIKA 2007 R.
SND 2/07
1. Prezes sądu dyscyplinarnego jest uprawniony do wydania zarządzenia o
odmowie przyjęcia wniosku o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do
odpowiedzialności karnej (art. 80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o
ustroju sądów powszechnych) z uwagi na to, że wniosek ten jest „oczywiście
bezzasadny”, nie tylko mając na względzie oczywisty brak podstaw faktycznych
do wysuwania żądania dotyczącego uchylenia immunitetu, ale także kierując się
względami natury prawnej, które w jaskrawy sposób świadczą o tym, że
wszczęcie postępowania karnego przeciwko sędziemu byłoby bezprzedmiotowe.
2. Możliwość i zasadność wydania zarządzenia, które znajduje swoje
umocowanie w treści art. 80 § 2b Prawa o ustroju sądów powszechnych, należy
wiązać nie ze źródłami „oczywistej bezzasadności” wniosku, ale ze stopniem
nieracjonalności wystąpienia przez prokuratora o wydanie zezwolenia na
pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej.
Przewodniczący: sędzia SN Józef Iwulski.
Sędziowie SN: Przemysław Kalinowski, Stanisław Zabłocki
(sprawozdawca).
S ą d N a j w y ż s z y – S ą d D y s c y p l i n a r n y na posiedzeniu z
udziałem Rzecznika Dyscyplinarnego Sądu Najwyższego, sędziego Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku – Andrzeja Konopki oraz protokolanta po
rozpoznaniu zażalenia, wniesionego przez prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej –
Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na
zarządzenie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 26 lipca 2007 r., sygn. akt
SND 2/07, w przedmiocie odmowy przyjęcia – na podstawie art. 80 § 2b zd. 1 ustawy
z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. Nr 98, poz.
1070 ze zm.) w zw. z art. 8 § 1 ustawy z dnia 23 listopada 2002 r. o Sądzie
Najwyższym (Dz. U. Nr 240, poz. 2052 ze zm.), jako oczywiście bezzasadnego
wniosku prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z dnia 13 lipca 2007 r., sygn. akt: (...), o
zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego
w stanie spoczynku
p o s t a n o w i ł : u t r z y m a ć w m o c y zaskarżone z a r z ą d z e n i e .
2
U z a s a d n i e n i e
Wnioskiem złożonym do Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego w dniu 23
lipca 2007 r. prokurator Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu domagał się wydania zezwolenia na
pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku, „wobec istnienia uzasadnionego podejrzenia, iż :
I. W dniu 14 lipca 1982 r. w W., jako funkcjonariusz państwa komunistycznego,
będąc sędzią Sądu Najwyższego, działając wspólnie i w porozumieniu z
czterema ówczesnymi sędziami Sądu Najwyższego, w toku prowadzonego
postępowania przeciwko Marianowi J. i Ryszardowi S., sygn. akt (...),
dopuścił się zbrodni komunistycznej, polegającej na przekroczeniu uprawnień
i bezprawnym pozbawieniu wolności Mariana J. w ten sposób, że w dniu 14
lipca 1982 r. wydał wyrok, sygn. akt (...), o utrzymaniu w mocy wyroku Sądu
Wojewódzkiego z dnia 8 stycznia 1982 r., sygn. akt (...), (błędne określenie
istoty wyroku; powinno być „o oddaleniu rewizji nadzwyczajnej” – uwaga
SN) w sprawie Mariana J., pomimo tego, że czyn który zarzucano Marianowi
J., a określony w art. 46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie
wojennym (Dz. U. Nr 29, poz. 154), który stanowił podstawę jego skazania
przez Sąd Wojewódzki na karę 4 lat pozbawienia wolności, nie był przez
prawo zabroniony, przez co pozbawił bezprawnie wolności Mariana J. do
dnia 8 kwietnia 1983 r., które to zachowanie nosiło cechy represji politycznej
stosowanej wobec wyżej wymienionego za jego przynależność do NSZZ
„Solidarność” i było działaniem na jego szkodę,
tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. i art. 189 § 2 k.k. przy zastosowaniu art. 11 § 2
k.k. w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci
Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. z
1998 r. Nr 155, poz. 1016 z późn. zm.).
II. W dniu 14 lipca 1982 r. w W., jako funkcjonariusz państwa komunistycznego,
będąc sędzią Sądu Najwyższego, działając wspólnie i w porozumieniu z
czterema ówczesnymi sędziami Sądu Najwyższego, w toku prowadzonego
postępowania przeciwko Marianowi J. i Ryszardowi S., sygn. akt (...),
dopuścił się zbrodni komunistycznej, polegającej na przekroczeniu uprawnień
i bezprawnym pozbawieniu wolności Ryszarda S. w ten sposób, że w dniu 14
lipca 1982 r. wydał wyrok, sygn. akt (...), o utrzymaniu w mocy wyroku Sądu
3
Wojewódzkiego z dnia 8 stycznia 1982 r., sygn. akt (...), w sprawie Ryszarda
S. (błędne określenie istoty wyroku; powinno być „o oddaleniu rewizji
nadzwyczajnej” – uwaga SN), pomimo tego, że czyn który zarzucano
Ryszardowi S., a określony w art. 46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12 grudnia 1981
r. o stanie wojennym (Dz. U. Nr 29, poz. 154), który stanowił podstawę jego
skazania przez Sąd Wojewódzki na karę 4 lat pozbawienia wolności, nie był
przez prawo zabroniony, przez co pozbawił bezprawnie wolności Ryszarda S.
do dnia 8 kwietnia 1983 r., które to zachowanie nosiło cechy represji
politycznej stosowanej wobec wyżej wymienionego za jego przynależność do
NSZZ „Solidarność” i było działaniem na jego szkodę,
tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. i art. 189 § 2 k.k. przy zastosowaniu art. 11 § 2
k.k. w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci
Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. z
1998 r. Nr 155, poz. 1016 z późn. zm.)”.
Zarządzeniem wydanym w dniu 26 lipca 2007 r. Prezes Sądu Najwyższego Lech
Paprzycki, działając w zastępstwie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego – Prezesa
Sądu Dyscyplinarnego w sprawach dyscyplinarnych sędziów Sądu Najwyższego,
powołując za podstawę prawną swego rozstrzygnięcia art. 80 § 2b zd. 1 ustawy z dnia
27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. Nr 98, poz. 1070 ze
zm.) w zw. z art. 8 § 1 ustawy z dnia 23 listopada 2002 r. o Sądzie Najwyższym (Dz.
U. Nr 240, poz. 2052 ze zm.), odmówił przyjęcia wyżej wskazanego wniosku jako
oczywiście bezzasadnego.
Zasadniczą część motywacyjną swego rozstrzygnięcia, Prezes Sądu Najwyższego
– Prezes Sądu Dyscyplinarnego poprzedził stwierdzeniem, że prokurator IPN nie
podał daty czynu zarzucanego Marianowi J. i Ryszardowi S., którą to datę, istotną dla
jednego z wątków argumentacyjnych zarówno wniosku, jak i zażalenia, da się jednak
ustalić na podstawie treści aktu oskarżenia skierowanego do Sądu Wojewódzkiego
oraz wyroku tego Sądu.
W dalszej części uzasadnienia swego zarządzenia Prezes Sądu Najwyższego –
Sądu Dyscyplinarnego rozważył zagadnienie o czysto prawnym charakterze i
stwierdził, że niedopuszczalne jest stosowanie – tak jak postuluje to autor wniosku o
wydanie zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej – w tzw.
kumulatywnym zbiegu przepisów art. 231 § 1 k.k. oraz art. 189 § 2 k.k., a to z uwagi
na subsydiarny charakter przepisu art. 246 § 1 k.k. z 1969 r. (któremu odpowiada
przyjęty przez prokuratora IPN przepis art. 231 § 1 k.k. z 1997 r.). Konstatacja ta –
według zaskarżonego rozstrzygnięcia – nakazuje wyeliminować z pola dalszych
rozważań kwestię występowania dostatecznie uzasadnionego podejrzenia popełnienia
4
przez sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku przestępstw, w części
dotyczącej kwalifikacji prawnej z art. 231 § 1 k.k., czyniąc aktualnymi jedynie
rozważania co do przestępstw określonych w art. 189 § 2 k.k.
Przechodząc do istoty sprawy, Prezes Sądu Najwyższego – Prezes Sądu
Dyscyplinarnego wywiódł, że pismo, wskazujące na późniejsze niż dnia 14 grudnia
1981 r. ogłoszenie Dziennika Ustaw Nr 29, zawierającego m.in. dekret o stanie
wojennym, zostało skierowane przez Biuro Prawne Urzędu Rady Ministrów w dniu 9
kwietnia 1991 r. (Nr Pr. 147 – 67/91) do Biura Orzecznictwa Sądu Najwyższego, w
związku z czym dopiero po tej dacie dowód ten mógł stać się podstawą praktyki
orzeczniczej i dopiero od tejże daty mógł on stanowić podstawę do wzruszania
prawomocnych orzeczeń w wyniku rozpoznania nadzwyczajnych środków
zaskarżenia, w tym również w trybie wznawiania postępowań z tej przyczyny, iż po
wydaniu orzeczenia ujawniły się „nowe fakty lub dowody nie znane przedtem sądowi”
(art. 540 § 1 pkt 2 k.p.k.), czyli na podstawie prawnej zwanej w orzecznictwie i
piśmiennictwie jako tzw. propter nova. W konsekwencji, zwrócił uwagę na fakt, że
gdyby fakt antydatowania rzeczonego publikatora był znany sądom orzekającym w
latach 1981 – 1983, brak byłoby – w latach dziewięćdziesiątych i późniejszych –
podstaw do wzruszania wydanych w przeszłości orzeczeń we wskazanym trybie.
Prezes Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego stwierdził, że nie sposób zatem
przyjąć, aby sędzia – którego dotyczy wniosek – mógł posiadać, w chwili prowadzenia
przez siebie postępowania, świadomość antydatowania Dziennika Ustaw,
zawierającego treść dekretu o stanie wojennym. Bowiem dopiero w roku 1991, wraz z
notyfikowaniem Sądowi Najwyższemu pisma „Nr Pr. 147 – 67/91”, upadło
domniemanie prawne, że publikator ten został wydany (prawidłowo) w dniu 14
grudnia 1981 r.
W zaskarżonym zarządzeniu podkreślono ponadto, że wniosek prokuratora IPN
w sprawie zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, w ogóle
nie zawiera rozważań dotyczących strony podmiotowej inkryminowanego
przestępstwa, co przy uwzględnieniu umyślnego charakteru występku z art. 189 § 1
k.k. oraz wcześniej poruszanych kwestii, przesądza o jego oczywistej bezzasadności.
Zażalenie na powyższe zarządzenie złożył Prokurator Instytutu Pamięci
Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu,
zaskarżając je w całości i zarzucając – na podstawie art. 438 pkt. 2 i 3 k.p.k. –
rozstrzygnięciu:
„I. obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść orzeczenia , a to art.
80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U.
z 2001 r. Nr 98, poz. 1070 z późn. zm.) w związku z art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k.
polegającą na przyjęciu oczywistej bezzasadności skierowania wniosku o zezwolenie
5
na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku na podstawie dokonanej oceny wiarygodności dowodów przedstawionych
przez prokuratora na poparcie wniosku, podczas gdy ugruntowana linia orzecznictwa
wyraźnie wskazuje, iż ocena wiarygodności dowodów przedstawionych na poparcie
zarzutów nie może być dokonana w ramach wstępnej kontroli oskarżenia, a jedynie po
przeprowadzeniu pełnego postępowania;
II. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia mający
wpływ na jego treść a polegający na bezpodstawnym przyjęciu, iż sędzia Sądu
Najwyższego w toku rozprawy, sygn. akt (...), nie dopuścił się naruszenia zasady lex
retro non agit pomimo, iż czyny będące przedmiotem tego postępowania, a których
mieli dopuścić się oskarżeni Marian J. i Ryszard S. miały miejsce w dniach 14 – 16
grudnia 1981 r., podczas gdy Dziennik Ustaw zawierający stanowiący podstawę ich
skazania dekret o stanie wojennym nosił datę 14 grudnia 1981 r., zaś opublikowany
został po dniu 16 grudnia 1981 r., przez co czyny stanowiące przestępstwa w świetle
treści art. 46 ust. 1 i 2 tegoż dekretu, popełnione w dniu 13 grudnia 1981 r.
(wewnętrzna sprzeczność twierdzeń; w tym samym zdaniu pierwotnie wskazano,
prawidłowo, jako datę czynu, 14 - 16 grudnia 1981 r. – uwaga SN) w żaden sposób nie
mogły być uznawane za zakazane przez prawo”.
Wskazując na powyższe skarżący – na podstawie art. 427 § 1 i 2 i art. 437 k.p.k.
– wniósł o „uchylenie zaskarżonego zarządzenia i przekazanie sprawy Rzecznikowi
Dyscyplinarnemu celem jej przekazania do rozpoznania Sądowi Dyscyplinarnemu
przy Sądzie Najwyższym jako sądowi pierwszej instancji”.
Uzasadniając przytoczony wyżej zarzut z pkt. II petitum zażalenia, prokurator
IPN podtrzymał twierdzenia, które zamieścił we wstępnym wniosku. Jedynym nowym
elementem jest teza zamieszczona na k. 5 in fine – k. 6 maszynopisu zażalenia,
zgodnie z którą z szeregu wyroków uniewinniających wydanych w latach 80-tych, a
wymienionych w opracowaniu Marii Stanowskiej i Adama Strzembosza pt.
„Sędziowie warszawscy w okresie próby 1981 – 1989” miałoby wynikać, że podstawą
takich rozstrzygnięć był fakt, iż zarzucane czyny w chwili ich popełnienia były
niekaralne, w związku z późniejszym opublikowaniem Dziennika Ustaw z dekretem o
stanie wojennym. To z kolei – zdaniem skarżącego – miałoby świadczyć o tym, że
sędziowie, w tym sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, „mogli posiadać
wiedzę pozwalającą odrzucić domniemanie zgodności czasu publikacji aktu prawnego
z datą wskazaną w Dzienniku Ustaw zawierającym ten akt”.
Odwołując się do zasad promulgacji aktów prawnych, obowiązujących w 1981 r.,
skarżący podniósł, że jedyną prawnie dopuszczalną formą ogłoszenia takowych była
publikacja w Dzienniku Ustaw (art. 4 ustawy z dnia 30 grudnia 1950 r. o wydawaniu
Dziennika Ustaw PRL i Dziennika Urzędowego Monitor Polski – Dz. U. Nr 58, poz.
524). Tym samym brak było podstaw do uznawania zgodności z obowiązującym
6
ówcześnie prawem przepisu art. 61 dekretu o stanie wojennym, stanowiącym o mocy
obowiązującej dekretu od dnia jego uchwalenia.
W części uzasadnienia nawiązującej do zarzutu z pkt. I petitum zażalenia,
skarżący wywiódł, posiłkując się orzecznictwem Sądu Najwyższego oraz sądów
powszechnych, że – jego zdaniem – zakres wstępnej kontroli oskarżenia nie obejmuje
merytorycznej oceny poszczególnych dowodów i przesądzenia o winie oskarżonego,
zaś oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia zachodzi w sytuacji braku
jakichkolwiek dowodów świadczących o popełnieniu przez oskarżonego przestępstwa,
nie może być natomiast efektem oceny takowych (zob. przytoczone przez skarżącego:
postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 3 czerwca 2003 r., IV KK 132/03, publ. w
OSNwSK 2003/1/1221; postanowienie tego Sądu z dnia 3 stycznia 2006 r., III KK
96/05, Prok. i Pr. 2007/2/6 oraz postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach z
dnia 12 lipca 2006 r., II AKz 439/06, KZS 2006/11/86). Tymczasem odmowa
przyjęcia wniosku nastąpiła w wyniku oparcia się na części zgromadzonego w sprawie
materiału dowodowego, przy jednoczesnym odmówieniu waloru wiarygodności
przedstawionej we wniosku argumentacji, a więc na skutek – niedopuszczalnej
zdaniem skarżącego – oceny dowodów, dokonanej przez Prezesa Sądu Najwyższego.
Ponadto prokurator IPN podniósł, że podstawowym warunkiem podjęcia uchwały
zezwalającej na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, jest „zebranie
danych, które zawierają dostateczne podstawy do przedstawienia sędziemu zarzutu
popełnienia przestępstwa”, a innymi słowy, sąd dyscyplinarny wydaje uchwałę o
takim zezwoleniu, gdy dowody zgromadzone w postępowaniu przygotowawczym
dostatecznie uzasadniają popełnienie przez sędziego przestępstwa. Jakakolwiek,
wobec tego, ocena zasadności wniosku i przesłanego wraz z nim materiału
dowodowego zastrzeżona jest do właściwości sądu dyscyplinarnego, a nie organu
procedującego w trybie art. 80 § 2b ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych.
Tak samo kształtuje się uprawnienie do stwierdzenia ewentualnego działania (tu:
orzekania) w warunkach usprawiedliwionego błędu, odnośnie obowiązywania dekretu
o stanie wojennym, co zastrzeżone jest do wyłącznej kompetencji sądu
dyscyplinarnego, a nie jego prezesa. Ustalenie ewentualnego błędu, może nastąpić
wyłącznie w drodze odebrania stosownej relacji od osoby, która podjęła
inkryminowane jej działanie, co z uwagi na uwarunkowania proceduralne może
wprawdzie nastąpić w postępowaniu przygotowawczym, z tym, że dopiero po
uzyskaniu zgody sądu dyscyplinarnego na pociągnięcie sędziego do
odpowiedzialności karnej.
Jako „całkowicie bezprzedmiotowe” dla zastosowania instytucji przewidzianej w
art. 80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych
zostały uznane przez autora zażalenia, zawarte w uzasadnieniu zarządzenia Prezesa
Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego, rozważania dotyczące powołania w
7
kwalifikacji prawnej przedstawionej we wniosku, również art. 231 § 1 k.k. Uchwała
zezwalająca na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej wiąże tylko, przy
wszczęciu postępowania przygotowawczego, co do osoby i rodzaju przestępstwa, nie
zaś co do jego kwalifikacji prawnej, która stosownie do treści art. 399 § 1 k.p.k. może
ulec zmianie aż do momentu wydania wyroku.
Prokurator IPN podniósł również, że brak jest jakiegokolwiek związku
przyczynowo – skutkowego pomiędzy ewentualnym pozostawaniem przez
obwinionego sędziego w kontaktach z osobami obeznanymi z kulisami wprowadzania
stanu wojennego a pogwałceniem przez niego zasady nullum crimen nulla poena sine
lege poenali anteriori.
Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny, rozpoznając zażalenie zważył, co
następuje:
Zażalenie jest niezasadne, a zatem zaskarżone zarządzenie należało utrzymać w
mocy.
Na wstępie wskazać należy, jaki był, w związku z kierunkiem zaskarżenia i
cechami podmiotu wnoszącego środek odwoławczy, zakres kognicji Sądu
Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego, działającego jako organ ad quem, to jest jako
organ rozpoznający środek odwoławczy. Zgodnie z art. 434 § 1 k.p.k., stosowanym
odpowiednio w tzw. postępowaniu immunitetowym ze względu na treść art. 80d § 1
zd. 3 p.u.s.p. oraz art. 128 p.u.s.p., sąd odwoławczy może orzec na niekorzyść osoby,
której dotyczy wniosek o wydanie zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności
karnej, tylko w granicach zaskarżenia oraz jedynie w wypadku stwierdzenia uchybień
podniesionych w środku odwoławczym. W niniejszej sprawie nie stwierdzono zaś
okoliczności, które nakazywałyby bądź to z urzędu przekroczyć granice zaskarżenia,
bądź to uwzględnić z urzędu uchybienia, których nie podniesiono w zażaleniu. Tak
więc dalsze wywody niniejszego uzasadnienia będą ściśle nawiązywały do treści
zawartych w zażaleniu prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z dnia 7 sierpnia 2007 r.
W drugiej kolejności należy zwrócić uwagę na to, że wskazane pismo procesowe
prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu nie we wszystkich fragmentach ma charakter
klasycznego środka odwoławczego. Skarżący nie zechciał bowiem do końca
respektować zasady, iż zażalenie, tak jak każdy środek odwoławczy, nie może
sprowadzać się do prostego powtórzenia argumentów użytych w skardze mającej
zainicjować dany typ postępowania, bez zważania na to, czy i w jaki sposób do
argumentów tych odniósł się już organ procesowy pierwszej instancji i bez rozważenia
tego, czy powtarzane argumenty mogą mieć zastosowanie w realiach faktycznych i
procesowych sprawy, w której środek ten jest wnoszony. Z istoty środka
8
odwoławczego wynika bowiem, że stosowana w nim argumentacja powinna być
ukierunkowana na wykazanie błędów, których miał się dopuścić organ a quo, i to ze
wskazaniem nie tylko tego, że określone uchybienie jest przez ustawę procesową
wymieniane jako podstawa odwoławcza, ale także i przy udokumentowaniu, że
dopuszczenie się określonego uchybienia mogło mieć wpływ na wynik sprawy.
Taki właśnie, całkowicie „nieodwoławczy” charakter mają, z wyjątkiem jednego
argumentu, wywody mające służyć za uzasadnienie zarzutu z pkt. II petitum zażalenia.
Skarżący zdaje się ignorować powszechnie akceptowaną regułę, zgodnie z którą zarzut
błędu w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę rozstrzygnięcia (pomińmy
oczywisty lapsus zażalenia, w którym mowa jest konsekwentnie o „orzeczeniu”, gdy
tymczasem, z powołaniem się na odpowiednie stosowanie art. 438 § 1 k.p.k. w zw. z
art. 466 § 1 k.p.k., należało wskazywane zarzuty odnosić do zaskarżonego
„zarządzenia” ewentualnie „rozstrzygnięcia”), jest tylko wówczas słuszny, gdy
zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez organ wydający rozstrzygnięcie
pierwszoinstancyjne, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania. Zarzut
ten nie może jednak sprowadzać się do samej tylko polemiki z ustaleniami
poczynionymi w uzasadnieniu rozstrzygnięcia organu a quo, lecz powinien zmierzać
do wykazania, jakich mianowicie konkretnie uchybień w zakresie zasad logicznego
rozumowania dopuścił się ten organ w ocenie zebranego materiału dowodowego.
Sama możliwość przeciwstawienia ustaleniom organu a quo odmiennego poglądu nie
może zaś prowadzić do wniosku o dopuszczeniu się przez tenże organ błędu w
ustaleniach faktycznych, w rozumieniu art. 438 § 1 pkt 3 k.p.k.
Konkludując: zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę
zaskarżonego rozstrzygnięcia, nie może się sprowadzać do samej tylko odmiennej
oceny materiału dowodowego, lecz powinien polegać na wykazaniu, jakich uchybień
w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego dopuścił się organ a quo w
dokonanej przez siebie ocenie (por. z poglądami wyrażonymi w odniesieniu do tego
charakteru zarzutu np. w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 24 marca 1975 r., II KR
355/74, OSNPG 1975, z. 9, poz. 84; wyroku Sądu Najwyższego z dnia 22 stycznia
1975 r., I KR 197/74, OSNKW 1975, z. 5, poz. 58, z aprobującymi uwagami M.
Cieślaka i Z. Dody, Pal. 1976, nr 2, s. 64, oraz W. Daszkiewicza, PiP 1976, nr 4, s.
127; zob. też analogiczne ujęcie zagadnienia w orzecznictwie sądów powszechnych,
np. w wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 6 lipca 1995 r., II Akr 182/95,
OSNPiPr 1996, z. 2-3, poz. 24; wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 6
października 2000 r., II Aka 138/00, OSNPiPr 2002, z. 1, poz. 28, oraz wyroku Sądu
Apelacyjnego w Łodzi z dnia 10 maja 2001 r., II Aka 80/01, OSNPiPr 2002, z. 11,
poz. 27). Uwzględniając powyższe, nie może być skuteczny środek odwoławczy,
operujący ogólnikami, typu: „Odmowa przyjęcia wniosku nastąpiła w wyniku oparcia
się na części zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, przy jednoczesnym
9
odmówieniu przymiotu wiarygodności przedstawionej we wniosku argumentacji”
(zob. k. 7 maszynopisu zażalenia).
Zauważyć wypada, że jeśli już upatrywać uchybień w zakresie zasad logicznego
rozumowania, to stwierdzenie ich istnienia należałoby odnieść do wywodów zażalenia
osadzonych w kontekście stwierdzeń zawartych we wniosku złożonym przez
prokuratora IPN w dniu 13 lipca 2007 r. (które to pismo procesowe zainicjowało tok
procedowania w niniejszej sprawie) i do wewnętrznej spójności samego wniosku. Na
ten wewnętrzny brak logiki w twierdzeniach organów prokuratury w delikatny sposób
zwrócił uwagę już Prezes Sądu Najwyższego w zaskarżonym zarządzeniu (k. 3 in fine
– k. 4 w zestawieniu z k. 6 jego uzasadnienia). Skoro owa dyskretna forma okazała się
zawodna, obecnie należy sprzeczności te wytknąć już w sposób otwarty. Na str. 7
maszynopisu wniosku znajduje się odpowiadające faktom historycznym ustalenie, iż
„o b e c n i e (podkreślenie – SN) jest to już faktem powszechnie wiadomym, co
wynika z informacji Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów, a także z zeznań
głównego specjalisty wymienionego urzędu ds. legislacji Antoniego Kornasia, to
Dziennik Ustaw Nr 29 z 1981 r. z tekstem dekretu o stanie wojennym i o
postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie
obowiązywania stanu wojennego był antydatowany, gdyż jego druk rozpoczęto
dopiero w godzinach rannych 17 grudnia 1981r., a ukończono go w dniu następnym”
(składnia zdania jak w oryginale – uwaga SN). Już tylko w kontekście użytego przez
prokuratora IPN prawidłowego stwierdzenia, iż „obecnie” fakt ten jest powszechnie
znany, należałoby postawić pytanie, jak – w świetle zasad logiki oraz reguł wiedzy i
doświadczenia życiowego – można z tego, że „obecnie” coś jest powszechnie znane,
wywodzić czyjkolwiek obowiązek posiadania wiedzy co do takiego faktu w
przeszłości i, co więcej, czynić mu z tego tytułu zarzut, a z zarzutu tego wywodzić
wszelkie skutki prawne, o jakich mowa tak we wniosku zmierzającym do
zainicjowania postępowania o uchylenie immunitetu, jak i w rozpoznawanym środku
odwoławczym. Dodać należy, że autor powyższego sformułowania, zawartego we
wniosku prokuratury, musiał posiadać wiedzę o dacie, w jakiej ujawniona została
newralgiczna informacja Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów, a także o dacie, w
jakiej zostały na tę samą okoliczność złożone zeznania przez wskazanego
funkcjonariusza tego urzędu, Antoniego Kornasia. Po pierwsze, w ogólnie dostępnym
i powszechnie znanym oficjalnym zbiorze orzecznictwa Sądu Najwyższego,
wiadomość o ujawnieniu przez Biuro Prawne Urzędu Rady Ministrów antydatowania
Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r. po raz pierwszy pojawiła się na początku 1992 r.,
gdy to w nr 1-2 OSNKW z 1992 r., pod poz. 3 opublikowany został wyrok składu 7
sędziów z dnia 20 września 1991 r., II KRN 154/91. To właśnie w tej precedensowej
sprawie po raz pierwszy ujawnione zostało pismo Biura Prawnego Urzędu Rady
Ministrów, sygnowane Nr Pr. 147-67/91 (zob. k. 13 akt Sądu Najwyższego o sygn. II
10
KRN 154/91) i w konsekwencji po raz pierwszy odwołano się do – powziętej dopiero
w tym właśnie czasie nie tylko przez sędziów Sądu Najwyższego, ale przez całe
polskie środowisko prawnicze – wiedzy o kompromitujących władze stanu wojennego
okolicznościach fałszu intelektualnego aktu prawnego mającego moc ustawy (zob.
szerzej A.Wąsek: Glosa do wyroku składu 7 sędziów z 20 września 1991 r., PiP 1993,
nr 10, s. 113 i nast., a w szczególności s. 116). Po drugie, w jednoznaczny sposób
świadczy o tym odnotowanie przez prokuratora (ale jedynie na marginesie str. 7
maszynopisu wniosku) zarówno faktu posiadania przez organy IPN newralgicznego
pisma Biura Prawnego URM, sygnowanego Nr Pr. 147 – 67/91 (chociaż na wskazanej,
zapewne omyłkowo, przez prokuratora k. 5045 akt głównych, przesłanej w kserokopii
Sądowi Najwyższemu, figuruje zupełnie inny dokument), a także wiedzy tych
organów, jak ograniczony był krąg osób, którym w grudniu 1981 r. znany był fakt
antydatowania Nr 29 Dziennika Ustaw i jak późno fakt ten przekazany został do
wiadomości opinii publicznej (tę ostatnią okoliczność potwierdzają zenania świadka
A. Kornasia, w których przyznaje on, że wstydliwy fakt antydatowania organu
promulgacyjnego ujawniono dopiero w 1991 roku – zob. k. 5052-5057 akt głównych,
a w szczególności k. 5055). Wskazane wyżej dowody wykazują zatem, że – w
opozycji do wiedzy „obecnej” – p o p r z e d n i o (podkreślenie – SN), to jest co
najmniej do dnia 9 kwietnia 1991 r., wiedza na temat faktu antydatowania Dziennika
Ustaw zawierającego m.in. treść dekretu o stanie wojennym, mogła być znana jedynie
bardzo wąskiemu, ściśle wtajemniczonemu kręgowi osób. Nadmierna, jak się okazało,
delikatność stwierdzeń zaskarżonego zarządzenia, w którym wytknięto, iż „zapewne
tylko przez przeoczenie, prokurator IPN nie podał daty pisma wskazującego na
późniejsze niż dnia 14 grudnia 1981 r. ogłoszenie Dziennika Ustaw Nr 19,
zawierającego m. in. dekret o stanie wojennym” (k. 6 uzasadnienia), dała autorowi
środka odwoławczego asumpt do podtrzymania tezy już nie tylko o samej możliwości
powzięcia przez sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku informacji o tym, że
stosuje prawo, które nie zostało jeszcze prawidłowo ogłoszone, a więc ustawę
nieobowiązującą, ale wręcz tezy o posiadaniu przez tegoż sędziego takiej wiedzy.
Należy zatem obecnie otwarcie stwierdzić, iż zapewne nie przez przypadek najpierw
na kilkunastu stronach wniosku, a obecnie na kilku stronach zażalenia, nie pada data
pisma Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów sygnowanego Nr Pr. 147 – 67/91,
albowiem podanie tej daty ukazywałoby jak na dłoni wewnętrzny brak logiki
twierdzenia, iż możliwe było posiadanie przez sędziów orzekających w latach
osiemdziesiątych świadomości okoliczności ujawnionych dopiero na początku lat
dziewięćdziesiątych, a w konsekwencji wywodzenie z nielogicznego założenia
wyjściowego także i założeń dalszych, mających uzasadnić tezę o dopuszczeniu się
między innymi przez sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku czynów
11
wypełniających znamiona przestępstw wskazanych w petitum wniosku o wydanie
zezwolenia na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.
Prokurator IPN próbuje przejść do porządku dziennego także i nad argumentem
nawiązującym do treści art. 540 § 1 pkt 2 k.p.k., gdy tymczasem bez popadania w
wewnętrzną sprzeczność założeń i brak logiki oraz konsekwencji w podejmowanych
krokach prawnych nie można z jednej strony akceptować wznawiania postępowań w
tego typu sprawach, jak sprawa Mariana J. i Ryszarda S., z tego powodu, iż po
wydaniu orzeczenia ujawniły się nowe fakty lub dowody nieznane przedtem sądowi,
wskazujące na to, że czyn, który został przypisany skazanym nie stanowił
przestępstwa, a z drugiej strony wnioski o uchylenie immunitetu opierać na
twierdzeniu przeciwstawnym, zgodnie z którym członkowie składów orzekających w
latach osiemdziesiątych dopuścili się zbrodni komunistycznej, stosując ustawę, co do
której mieli świadomość antydatowania jej publikacji.
Jak już wyżej zasygnalizowano, w rozpoznawanym zażaleniu odwołano się do
jednego tylko argumentu, mającego służyć za uzasadnienie zarzutu z pkt. II jego
petitum, który nie stanowił powtórzenia treści samego wniosku. Argumentem tym jest
rzekome twierdzenie autorów cyt. opracowania A. Strzembosza oraz M. Stanowskiej,
iż sędziom warszawskim już w początku lat osiemdziesiątych znany był fakt
antydatowania Dziennika Ustaw zawierającego dekret o stanie wojennym. Istotnie,
gdyby argument ten okazał się trafny, mógłby on i powinien, bez wątpienia, prowadzić
do uwzględnienia środka odwoławczego i wzruszenia zaskarżonego zarządzenia.
Jedynie na marginesie zauważyć należy, że przy prawidłowej konstrukcji zażalenia
odwołanie się do tego argumentu w uzasadnieniu powinno być poprzedzone w samym
petitum przywołaniem jako podstawy prawnej art. 427 § 3 k.p.k. w zw. z art. 466 § 1
k.p.k. oraz w zw. z art. 80 § 3 zd. 3 (w dacie sporządzania przez prokuratora środka
odwoławczego, zaś obecnie – art. 80d § 1 zd. 3) p.u.s.p. i art. 128 p.u.s.p. Jest rzeczą
oczywistą, że to bynajmniej nie wskazany mankament konstrukcyjny wpłynął na
zdyskwalifikowanie także i tego argumentu. Rzecz bowiem w tym, że okazał się on
całkowicie – oględnie rzecz nazywając – nieprawdziwy. Można mieć jedynie nadzieję,
że odwołanie się do treści mających rzekomo figurować we wskazanej przez
prokuratora IPN publikacji, z całkowitym wypaczeniem ich sensu, jest po prostu
wynikiem nieuważnej lektury książki A. Strzembosza i M. Stanowskiej przez
skarżącego, nie wynika zaś z innych przyczyn. Twierdzenie, że na str. 239 – 245
opracowania „Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981–1988”, Warszawa 2005,
figurować mają dowody, iż w latach 80-tych „stosunkowo często jako podstawę
uniewinnienia powoływano fakt, iż zarzucane czyny w chwili ich popełnienia były
niekaralne w związku z późniejszym opublikowaniem Dziennika Ustaw zawierającego
dekret o stanie wojennym”, najzwyczajniej nie odpowiada prawdzie. Stwierdzenie
takie nie jest bowiem powiązane na wskazanych stronicach z żadnym z orzeczeń
12
przytaczanych przez autorów książki. Co więcej, gdyby prokurator IPN uważnie
odczytał treści zawarte na powoływanych stronicach, to doszedłby do konkluzji, że
wręcz zaprzeczają one przyjmowanemu przezeń założeniu. Na wskazanych stronicach
przywoływane są bowiem, co prawda, wyroki uniewinniające, ale w odniesieniu do
niektórych z nich figuruje nadto informacja, że w zakresie niektórych zarzutów,
zawartych w tych samych wyrokach, nastąpiło umorzenie postępowania z powodu
stwierdzenia przedawnienia albo np. zastosowano instytucję warunkowego umorzenia
postępowania. Jest oczywiste, że w wypadku posiadania przez sędziów wydających te
orzeczenia świadomości tzw. antydatowania Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r.,
odwoływanie się, choćby w części, do instytucji przedawnienia lub warunkowego
umorzenia postępowania stanowiłoby nie tylko rażącą niekonsekwencję, ale powinno
być przez prokuratora IPN oceniane tak samo, jak zachowanie sędziego Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku. Tak więc inna musiała być tzw. podstawa prawna
wyroków uniewinniających wydawanych w sprawach, których sygnatury przytoczone
zostały przez A. Strzembosza i M. Stanowską. W jeszcze bardziej oczywisty sposób
wypaczone zostały przez skarżącego treści zawarte na powoływanej przezeń str. 101
opracowania pióra dwójki wskazanych autorów. Istotnie, na tej właśnie stronie
figuruje tak eksponowane przez prokuratora IPN stwierdzenie, że „stosunkowo często
przy wydawaniu wyroku uniewinniającego powoływano się na to, że zarzucane czyny
w chwili ich popełnienia były niekaralne w związku z późniejszym opublikowaniem
Dziennika Ustaw zawierającego dekrety „wojenne”. Niekiedy uniewinnienie
następowało z braku „wystarczającej podstawy faktycznej”. Tyle tylko, że w sposób
nie budzący najmniejszych wątpliwości odnosi się ono do wyroków ferowanych w
tzw. postępowaniach rehabilitacyjnych, toczących się w latach 90-tych, w związku z
wnoszeniem przez uprawnione podmioty rewizji nadzwyczajnych lub wniosków o
wznowienie postępowania, a nie, jak sugeruje skarżący, do wyroków „wydanych w
latach 80-tych”. W celu właściwego zrozumienia tekstu wystarczyło zapoznać się z
kontekstem cytowanego przez prokuratora IPN fragmentu, to jest z kilkoma zdaniami
poprzedzającymi ten fragment lub kilkoma zdaniami następującymi po nim albo
choćby z przypisami zawartymi za str. 100 oraz 101 książki A. Strzembosza i M.
Stanowskiej, w tym także z przypisem o numeracji 54., dotyczącym cytowanych zdań,
w których to odnośnikach przywoływane są sygnatury spraw z pierwszej połowy lat
dziewięćdziesiątych i daty orzeczeń późniejsze od newralgicznego dnia 9 kwietnia
1991 r., w którym ujawnione zostało antydatowanie Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r.
Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny stwierdza więc z całą stanowczością, że ani
na stronicach wskazanych przez autora środka odwoławczego, ani w żadnym innym
fragmencie powoływanej książki, nie można znaleźć jakiegokolwiek uzasadnienia dla
twierdzenia, że „sędziowie i prokuratorzy, w tym także sędzia Sądu Najwyższego w
stanie spoczynku, mogli posiadać wiedzę pozwalającą odrzucić domniemanie
13
zgodności czasu publikacji aktu prawnego z datą wskazaną w Dzienniku Ustaw
zawierającym ten akt”. W konsekwencji zaś tezę zgłoszoną przez prokuratora IPN na
k. 6 maszynopisu uzasadnienia, że „okoliczność tą uznać należy za fakt notoryjny,
który na mocy art. 168 k.p.k. nie wymaga dowodu” wolno uznać już nie tylko za
całkowicie bezzasadną, ale wręcz paradoksalną. Jeśli coś można uznać za notorium, to
fakt, że w trudnym okresie lat osiemdziesiątych szereg wyroków uniewinniających
opartych było na odważnym, pogłębionym stosowaniu przy ocenie dowodów reguły in
dubio pro reo (ówczesny art. 3 § 3 k.p.k. z 1969 r.) albo interpretacji zawężającej
znamiona niektórych zachowań stypizowanych w dekrecie o stanie wojennym (np.
pojęcia „strajku” czy „akcji protestacyjnej”). Natomiast przyjmowanie założenia, że
sędziowie (a odpowiednio także i prokuratorzy) mieli świadomość antydatowania
organu promulgacyjnego, w którym opublikowany został dekret o stanie wojennym, a
w konsekwencji mogli i powinni opierać wyroki uniewinniające na tym właśnie
argumencie, stoi w oczywistej sprzeczności z prawdą historyczną o tych czasach.
Niezrozumiały w realiach niniejszej sprawy jest wywód zawarty na str. 9 – 11
maszynopisu zażalenia, nawiązujący do treści art. 61 dekretu o stanie wojennym i
rzekomej nieprawidłowości stanowiska zawartego w zaskarżonym zarządzeniu co do
tego, że sędziowie orzekający w sprawie Mariana J. i Ryszarda S., w tym sędzia Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku, w chwili orzekania działali w usprawiedliwionym
błędnym przekonaniu, iż treść art. 61 dekretu o stanie wojennym dawała podstawę do
stosowania retroaktywnych postanowień tego dekretu, w związku z czym w ich
zachowaniu w chwili orzekania brak jest bezprawności działania. Takie stanowisko
nie zostało zaprezentowane w zaskarżonym zarządzeniu, albowiem z uwagi na daty
czynów zarzucanych przed laty Marianowi J. i Ryszardowi S. rozważanie zagadnień
związanych z relacją treści art. 61 dekretu o stanie wojennym do art. 1 oraz art. 121
Kodeksu karnego z 1969 r. i z uwzględnieniem kontekstu przepisów ówcześnie
obowiązującej Konstytucji PRL, w ogóle nie było potrzebne. Można domniemywać,
że autor środka odwoławczego te fragmenty uzasadnienia omyłkowo przeniósł do jego
treści z jakiegoś pisma procesowego, równolegle sporządzanego w innej sprawie
(takie też było, zapewne, źródło – wytkniętych już w tzw. części historycznej
niniejszego uzasadnienia – omyłek w sygnaturze oraz wewnętrznych niekonsekwencji
co do daty czynów Mariana J. i Ryszarda S.). Prawidłowość tej supozycji
potwierdzałoby nadto porównanie treści zarzutów zawartych w petitum zażalenia ze
wskazanymi fragmentami jego części motywacyjnej. W petitum tym, ani w jego pkt. I,
ani w pkt. II, nie zgłoszono zarzutu, iżby zaskarżone zarządzenie miało być obciążone
także i uchybieniem polegającym na obrazie prawa materialnego, sprowadzającej się
do wadliwej wykładni art. 61 dekretu o stanie wojennym jako normy posteriorycznej
wobec reguły wyrażonej w art. 1 k.k. Rozważania te miałyby sens jedynie wówczas,
gdyby oskarżonym Marianowi J. i Ryszardowi S. zarzucono przed laty, iż w dniu 13
14
grudnia 1981 roku dopuścili się popełnienia czynu zabronionego, stypizowanego w
dekrecie o stanie wojennym, a sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku zasiadał
w składzie orzekającym, który wyraził lub zaaprobował pogląd, iż z uwagi na treść art.
61 dekretu mogą oni ponieść za ten czyn odpowiedzialność karną, zgodnie z zawartą
w treści tego przepisu normą, iż „dekret wchodzi w życie z dniem ogłoszenia z mocą
od uchwalenia”. Ponieważ jednak już z samego opisu czynu – zawartego w wyroku,
którego dotyczyła oddalona, z udziałem sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku, rewizja nadzwyczajna, a którego to orzeczenia treść przytoczona została
we wniosku i powtórzona w zażaleniu prokuratora IPN – wynika, iż oskarżonym
Marianowi J. i Ryszardowi S. przypisano działanie w dniach 14 – 16 grudnia 1981 r., a
więc działanie w dniu nominalnego ogłoszenia dekretu o stanie wojennym oraz w
dniach następnych, zatem sędziowie mieli formalno-prawne podstawy do traktowania
akcji strajkowej jako czynu zabronionego bez jakiegokolwiek naruszania zasady
retroaktywności, chyba że posiadali w chwili orzekania wiedzę o antydatowaniu
Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r. Tej ostatniej kwestii poświęcone zaś zostały
obszerne wcześniejsze fragmenty uzasadnienia niniejszego postanowienia.
Pomimo tego, że – jak to wyżej wykazano – zawarta w zażaleniu wniesionym
przez prokuratora IPN argumentacja nawiązująca do rzekomego pogwałcenia przez
sędziego Sądu Najwyższego zasady retroaktywności nie wytrzymuje krytyki już w
samej sferze faktów, to jednak – z uwagi na znaczenie zagadnienia podniesionego
przez autora skargi dla prawidłowej wykładni prawa – warto kwestii tej poświęcić
kilka dalszych akapitów, zastrzegając, że uwagi te czynione są w sferze teoretycznej i
w oderwaniu od okoliczności niniejszej sprawy. Otóż nawet wówczas, gdyby
oskarżonym Marianowi J. i Ryszardowi S. przypisano przed laty działanie w dniu 13
grudnia 1981 r., nie można byłoby bez zastrzeżeń podzielić twierdzeń prokuratora
IPN. Z fundamentalnych wręcz przyczyn zarzut, iż sędzia naruszył zasadę lex retro
non agit, stosując klauzulę promulgacyjną określoną w art. 61 dekretu o stanie
wojennym w przytoczonym wyżej brzmieniu, a w konsekwencji dopuścił się
przestępstwa, musiałby uwzględniać założenie, że także i odpowiedzialność karna
sędziego (np. za bezprawne pozbawienie oskarżonego wolności) opierać się musi na
zasadzie zawinienia. W konsekwencji, uprawniona formalnie i zasadna merytorycznie
dyskwalifikacja prawna normy stanowiącej o retroaktywności dekretu o stanie
wojennym sama przez się wystarcza – czemu Sąd Najwyższy dał wyraz w swych
licznych wyrokach – co prawda do uwolnienia oskarżonego (skazanego) od
odpowiedzialności karnej za popełnienie przestępstwa określonego w rozdziale VI
tego dekretu, ale ten sam czynnik nie powinien i wręcz nie może stanowić
automatycznie przesłanki czegoś przeciwnego, a mianowicie poniesienia przez
funkcjonariusza publicznego odpowiedzialności karnej za stosowanie przepisów
dekretu, łącznie z zawartą w dekrecie normą o jego retroakcji.
15
W piśmiennictwie celnie wskazano, że nie można zaaprobować prostego,
niepoprzedzonego dodatkową refleksją, odwołania się, w celu wydania decyzji przez
Sąd Dyscyplinarny na niekorzyść (uchwała o zezwoleniu na pociągnięcie do
odpowiedzialności karnej miałaby, bez wątpienia, taki właśnie charakter), do
orzecznictwa Sądu Najwyższego z początku lat dziewięćdziesiątych, wykształconego
już na gruncie zasad prawnoustrojowych państwa, które w czasie działania
funkcjonariusza nie istniały (por. np. H. Kmieciak: W kwestii odpowiedzialności
karnej za respektowanie klauzuli o retroakcji dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o
stanie wojennym (art. 61) przy stosowaniu jego przepisów, WPP 2006, nr 1, s. 29 i
nast.). Dodać wypada, że pogląd ten podzielają także autorzy, na których powołuje się
prokurator IPN, a których uznać należy za czołowych znawców realiów, w jakich
funkcjonowali sędziowie w latach osiemdziesiątych. Stwierdzili oni bowiem, że: „W
tym miejscu warto podnieść, że w owym czasie żaden sędzia nie próbował podważyć
konstytucyjności dekretów regulujących represje w stanie wojennym. Wynikało to nie
tylko z braku formalnych instytucji upoważniających do tego sądy, tak jak to jest
obecnie, ale i z mocno zakorzenionego przekonania o „dekoracyjnym” znaczeniu
przepisów konstytucyjnych. Dzielono się jednak wątpliwościami odnośnie do
okoliczności uchwalenia tych dekretów” (zob. A. Strzembosz, M. Stanowska:
„Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981 – 1988. Uzupełnienie”, Warszawa 2007,
s. 6).
Refleksja taka doprowadziła w dotychczasowym orzecznictwie dyscyplinarnym,
dotyczącym tego zagadnienia, do uznawania wniosków o uchylenie immunitetu
sędziowskiego bądź prokuratorskiego za niezasadne. Przykładowo, w uchwale Sądu
Najwyższego z dnia 1 lipca 2002 r., SND 1/02, stwierdzono, że całkowicie nietrafna
jest teza o odpowiedzialności za naruszenie zasady lex retro non agit w wyniku
respektowania przez skład orzekający normy sformułowanej w art. 61 dekretu z dnia
12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym. W uzasadnieniu tego zapatrywania odwołano
się do wywodów A. Wąska (zob. cyt. wyżej glosę do wyroku składu 7 sędziów SN z
dnia 20 września 1991 r., PiP 1993, nr 10, s. 115), że wynikające z art. 61 dekretu o
stanie wojennym jego retroaktywne działanie wprawdzie było sprzeczne z
unormowaniem zawartym w art. 1 k.k., ale dekret ten mógł być (pozornie) uważany za
lex posterior w stosunku do Kodeksu karnego, a art. 121 k.k. dawał podstawę do
stosowania retroaktywnych postanowień dekretu (art. 61), stanowiących wyłom w
zasadzie nultum crimen sine lege anteriori. W ówczesnym stanie prawnym sądy nie
miały zaś warunków do uznania, że ów art. 61 jest sprzeczny z Konstytucją PRL. W
piśmiennictwie podniesiono też, że obecnie łatwo jest wskazywać na ogólnikowość i
pokrętność klauzuli z art. 61 dekretu, ale wówczas trudno było ją zakwestionować
(zob. A.Gubiński: Glosa do wyroku składu 7 sędziów z 20 września 1991 r., PiP 1993,
nr 10, s. 120). W uchwale powiększonego składu Sądu Najwyższego w dniu 11
16
października 2002 r., SNO 29/02 (Orzecznictwo Sądu Najwyższego – Sądu
Dyscyplinarnego 2002, z. I-II, poz. 36), utrzymującej w mocy uchwałę z dnia 1 lipca
2002 r., SND 1/02, nie tylko zaaprobowano przedstawione stanowisko, ale wskazano
kolejne argumenty, świadczące o braku bezprawności w zachowaniu sędziego, którego
sprawa dotyczyła. Identyczne stanowisko zajął również Sąd Najwyższy w uchwale z
dnia 13 stycznia 2003 r. (Orzecznictwo j.w. 2003, z. I, poz. 17), a także Sąd
Dyscyplinarny dla Prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej w orzeczeniu z dnia 14
października 2002 r., SD.I.1/2002, w którym stwierdzono, że: „Bezpodstawna jest teza
o odpowiedzialności prokuratora za naruszenie swoim działaniem zasady lex retro non
agit w wyniku zastosowania normy sformułowanej w art. 61 dekretu o stanie
wojennym (…) zgodnie z przyjętymi wtedy regułami wykładni sądy, ani tym bardziej
prokuratorzy nie byli władni zakwestionować mocy obowiązującej prawa
stanowionego. Brak jest zatem również podstaw do uznania, że prokurator stosując
przepisy dekretu o stanie wojennym do czynów popełnionych w dniu 13 grudnia 1981
r. świadomie chciał przekroczyć swoje uprawnienia, albo co najmniej przewidywał
taką możliwość i na nią się godził.”
Przed przejściem do przedstawienia powodów niezasadności także i drugiego z
centralnych zarzutów sformułowanych w zażaleniu, uwagę poświęcić wypada
wątkowi w sumie marginalnemu, ale interesującemu z prawnego punktu widzenia,
związanemu z wytknięciem w treści zarządzenia błędu w kwalifikacji prawnej, do
której odwoływał się wniosek prokuratora IPN. Gdyby bowiem do zarzutu tego –
przedstawionego co prawda nie w petitum środka odwoławczego, ale dopiero w jego
uzasadnieniu, co także nasuwać może, samo przez się, uwagi krytyczne – Sąd
Najwyższy nie ustosunkował się w niniejszym postanowieniu, naruszyłby normę
przewidzianą w art. 433 § 2 k.p.k. Jak wykazuje wywód zawarty na k. 11 – 12
maszynopisu zażalenia, nie dość precyzyjnie odczytana została przez skarżącego myśl
wyrażona w zarządzeniu. W tej ostatniej decyzji procesowej nie został bowiem
wyrażony pogląd, że klauzule subsydiarności obowiązujące przy przestępstwie tzw.
nadużycia władzy zarówno na gruncie Kodeksu karnego z 1969 roku, jak i na gruncie
Kodeksu karnego z 1997 roku, mają taki sam zakres wykluczający. Jest sprawą
bezsporną, że obecnie (art. 231 § 4 k.k.) ustawowa klauzula subsydiarna została
ograniczona li tylko do typu czynu zabronionego określonego w art. 228 k.k. (i to
jedynie gdy idzie o typ przestępnego nadużycia władzy kwalifikowany z uwagi na
działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej – art. 231 § 2 k.k.),
natomiast w poprzednim stanie prawnym jej zakres był niepomiernie szerszy (art. 246
§ 4 d.k.k.) i obejmował praktycznie wszystkie typy czynów zabronionych, przewidując
w konsekwencji wyłączenie stosowania art. 246 § 1 – 3 d.k.k., jeśli tylko czyn
wypełniał znamiona innego przestępstwa albo gdy przekroczenie uprawnień lub
niedopełnienie obowiązków należało do jego znamion. Zarządzenie wskazywało
17
natomiast na to, że reguła art. 4 § 1 k.k. sprzeciwia się możliwości proponowania
takiej kwalifikacji prawnej czynu, do jakiej odwoływał się wniosek prokuratora IPN.
W zaskarżonym rozstrzygnięciu nawiązano do założenia, że ocena, czy określonej
osobie można zarzucić tzw. przestępne nadużycie władzy musi być dokonywana
niejako na „dwóch poziomach”, a mianowicie z uwzględnieniem tego, czy określony
czyn tej osoby mógł być zakwalifikowany jako owo nadużycie nie tylko w chwili
orzekania (występowania z wnioskiem), ale także i w chwili dokonywania czynu. Przy
czym, w aspekcie dokonywania tej oceny prawnej należałoby stosować klauzulę
subsydiarności korzystniejszą dla sprawcy, a więc ową szeroką, przewidzianą w art.
246 § 4 k.k. Na poparcie swego stanowiska Prezes Sądu Najwyższego powołał pogląd
wyrażony w niepublikowanym wyroku Sądu Najwyższego z dnia 8 maja 2007 r., IV
KK 93/07, oraz zapatrywanie wyrażone w piśmiennictwie (por. G. Rejman: Zbrodnie
komunistyczne w koncepcji polskiego prawa karnego, WPP 2006, nr 1, s. 10). Z kolei
skarżący odwołuje się do postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 5 lipca 2005 r., WZ
13/05, OSNKW 2005, z. 10, poz. 98 oraz do niepublikowanego wyroku Sądu
Apelacyjnego w Katowicach z dnia 28 lutego 2003 r., II AKa 298/02. Rozumowanie
skarżącego bazuje na założeniu, że treści art. 4 § 1 k.k. nie można odnosić do
poszczególnych elementów kwalifikacji prawnej czynu, który miałby zostać
zarzucony czy przypisany danej osobie, ale do kompleksowej oceny sytuacji
procesowej sprawcy na gruncie ustaw porównywanych. W konsekwencji zaś badanie
zakresu działania klauzuli subsydiarności powinno być dokonywane na gruncie tej
ustawy, która „globalnie” jest względniejsza dla sprawcy. Przyznać należy, że ten
ostatni pogląd zasługuje nie tylko na uwagę, ale wręcz na akceptację. Stanowi on
bowiem refleks dość powszechnie akceptowanej zarówno w piśmiennictwie (zob. np.
A. Zoll /w:/ A. Zoll /red./: Kodeks karny. Część ogólna. Komentarz, Kraków 2004, s.
103), jak i w orzecznictwie (por. np. wyrok składu siedmiu sędziów SN z dnia 13
stycznia 1970 r., V KRN 402/69, OSNKW 1970, z. 4-5, poz. 37 i uchwałę SN z dnia
12 marca 1996 r., I KZP 2/96, OSNKW 1996, z. 3-4, poz. 16) linii wykładni, zgodnie
z którą w rozumieniu art. 4 § 1 k.k. ustawą „względniejszą dla sprawcy” jest ta ustawa,
która zastosowana w konkretnej sprawie przewiduje dla sprawcy najłagodniejsze
konsekwencje. Wybór taki musi być oparty na ocenie całokształtu konsekwencji
wynikających z zastosowania konkurujących ze sobą ustaw. Prokurator IPN nie
dostrzega jednak tego, że proponując takie właśnie, słuszne, rozumienie normy
wyrażonej w art. 4 § 1 k.k., nie może osiągnąć celu, do którego zmierza, to jest
wykazania, że w stanie przedmiotowym opisanym w zarzutach sformułowanych we
wniosku możliwe byłoby postawienie funkcjonariuszowi państwowemu zarzutu
przestępnego nadużycia władzy. Co więcej, zwalczając pewien pogląd prawny, na
innym odcinku stosuje rozumowanie takie samo jak to, które ocenia jako błędne. Dla
wyjaśnienia tego ostatniego stwierdzenia przypomnieć wypada po pierwsze to, że
18
zgodnie z treścią art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci
Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zbrodniami
komunistycznymi są czyny „stanowiące przestępstwa według polskiej ustawy karnej
obowiązującej w czasie ich popełnienia”, przy czym rezultatem takiego ustawowego
rozwiązania jest konieczność dokonania przez prokuratora (sąd orzekający) analizy
takiego czynu w aspekcie jego strony podmiotowej, jak i przedmiotowej ze
wszystkimi konsekwencjami przewidzianymi przez obowiązujące wówczas prawo
karne, uwzględniającej również właśnie treść art. 4 § 1 k.k. Stosowanie tego ostatniego
przepisu do czynów mających stanowić zbrodnię komunistyczną jest co prawda
ograniczone, ale tylko i wyłącznie do kwestii związanych z biegiem terminów
przedawnienia, co wynika wprost z redakcji art. 4 ustawy o IPN (por. J.A. Kulesza:
Niektóre zagadnienia strony przedmiotowej zbrodni komunistycznych, Pal. 2005, nr 5-
6, s. 31). Jeśli tak, to całkowicie chybione jest porównywanie – w aspekcie treści art. 4
§ 1 k.k. – jedynie zagrożenia ustawowego sankcją karną przewidzianego w art. 231 § 1
obecnie obowiązującego Kodeksu karnego i tego, które przewidziane było w jego
odpowiedniku, to jest w art. 246 § 1 k.k. i wysnuwanie na tej tylko podstawie wniosku,
że „należy w niniejszej sprawie stosować ustawę nową, przewidującą możliwość
stosowania kumulatywnego zbiegu przepisów art. 231 § 1 k.k. z art. 189 § 2 k.k.”
(zob. k. 12 maszynopisu zażalenia). Rozumowanie uwzględniające ową całościową
ocenę sytuacji procesowej osoby, której miałby zostać przedstawiony zarzut, powinno
natomiast przebiegać całkowicie innym torem. Na gruncie poprzednio obowiązującego
stanu prawnego, tego z daty popełnienia czynu, odpowiedzialność prawnokarną tej
osoby należałoby ewentualnie – właśnie z uwagi na szeroki zakres klauzuli
subsydiarności przewidziany w art. 246 § 4 d.k.k. – rozpatrywać jedynie w aspekcie
treści art. 165 § 2 d.k.k., który przewidywał zagrożenie sankcją karną od roku do lat
10. Natomiast na gruncie obecnie obowiązującego stanu prawnego, mając na
względzie z jednej strony treść art. 11 § 2 i 3 k.k., oraz z drugiej strony o wiele węższy
zakres klauzuli subsydiarności przewidziany w art. 231 § 4 k.k., odpowiedzialność
prawnokarną tej osoby należałoby rozpatrywać nie tylko pod kątem popełnienia
przestępstwa z art. 189 § 2 k.k., przewidującego takie samo zagrożenie sankcją karną
jak art. 165 § 2 d.k.k., to jest od roku do lat 10, ale nadto i pod kątem pozostającego z
nim w tzw. zbiegu kumulatywnym przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. Nie trzeba
przeprowadzać szerszego wywodu dla wykazania, że przy porównywaniu dwóch
stanów prawnych, względniejszy jest ten, w którym określoną osobę można
ewentualnie pociągnąć do odpowiedzialności za popełnienie j e d n e g o t y l k o
p r z e s t ę p s t w a z a g r o ż o n e g o t a k ą s a m ą s a n k c j ą k a r n ą
(podkreślenie – SN) jak to, za które osoba ta mogłaby zostać pociągnięta do
odpowiedzialności na gruncie innego stanu prawnego, który p o n a d t o (podkreślenie
– SN) uzasadniałby przedstawienie jej zarzutu popełnienia i drugiego przestępstwa,
19
pozostającego w tzw. kumulatywnym zbiegu. Zatem bez wątpienia również i taka
wykładnia art. 4 § 1 k.k., jaką proponuje Prokurator IPN w swym zażaleniu, prowadzić
powinna do wniosku, iż sędziemu Sądu Najwyższego, pomijając nawet w całości
argumentację przedstawioną w pierwszej części niniejszego postanowienia, z przyczyn
czysto prawnych nie można byłoby przedstawić zarzutu popełnienia przezeń
przestępstwa tzw. nadużycia władzy.
Na zakończenie tego wątku rozważań wskazać jeszcze należy, że ma rację
Prokurator IPN, gdy stwierdza, że uchwała zezwalająca na pociągnięcie sędziego do
odpowiedzialności karnej wiąże przy wszczęciu postępowania karnego tylko „w
zakresie tożsamości osoby i rodzaju przestępstwa, o popełnienie którego osoba, której
immunitet zostaje uchylony, jest podejrzana”, natomiast nie wiąże ona co do
kwalifikacji prawnej. Z tego słusznego stwierdzenia wyprowadza natomiast
nieuzasadniony wniosek, że organ procesowy, jakim był Prezes Sądu Najwyższego
wydający zaskarżone zarządzenie, nie miał prawa zwrócenia uwagi na wadliwość
proponowanej kwalifikacji prawnej. Po pierwsze, nawet wówczas, gdyby kwalifikacja
ta nie miała j a k i e g o k o l w i e k (podkreślenie SN) znaczenia prawnego, i tak
organ sądowy zawsze ma prawo wytknąć prokuratorowi dostrzeżone uchybienie o
charakterze prawnym. Po drugie zaś, i ten aspekt zagadnienia jest o wiele istotniejszy,
kwestia prawidłowego i precyzyjnego zakwalifikowania czynu może mieć jednak we
wszystkich fazach tzw. postępowania immunitetowego istotne znaczenie. Otóż nie
może budzić wątpliwości, że uchwała sądu dyscyplinarnego o zezwoleniu na
pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej może być wydana tylko w
odniesieniu do czynu (czynów) objętego (objętych) wnioskiem (por. W. Kozielewicz:
Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów. Komentarz, Warszawa 2005, s. 56). Zgoda
sądu dyscyplinarnego nie pozbawia zaś sędziego immunitetu w ogóle i nie otwiera
drogi do wszczynania bez kontroli sądu dyscyplinarnego postępowań karnych o inne
czyny (zob. np. uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 23 maja 2003 r., SNO 23/03,
OSNSD 2003, z. I, poz. 13). Tak więc prokuratorzy powinni w swych wnioskach
dokładnie określać czyn (czyny) sędziego, w odniesieniu do których immunitet miałby
zostać uchylony, wraz z podaniem danych pozwalających na ścisłą konkretyzację
czynu. Wbrew pozorom, z tego ostatniego punktu widzenia kwestia kwalifikacji
prawnej niejednokrotnie może nie być obojętna. Jak bowiem wskazywano na to już w
orzecznictwie (por. np. uzasadnienie postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 20
października 2005 r., II KK 184/05, OSNKW 2005, z. 12, poz. 120), kwalifikacja
prawna wprawdzie nie ma bezpośredniego znaczenia z punktu widzenia oceny
tożsamości czynu, tym niemniej wskazanie przez oskarżyciela na taką, a nie inną,
kwalifikację prawną może mieć znaczenie o tyle, że pozwala „zdekodować” wolę
oskarżyciela co do tego, jakie zachowanie, w istocie, obejmuje oskarżeniem (lub – w
wypadku postępowania immunitetowego – zamiarem oskarżenia).
20
Także i ostatni z zarzutów podnoszonych w zażaleniu, rzekomej obrazy
przepisów postępowania, a to art. 80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o
ustroju sądów powszechnych (Dz. U. z 2001 r. Nr 98, poz. 1070 z późn. zm.) w
związku z art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k., nie zasługuje na uwzględnienie.
Już sama konstrukcja zarzutu, przytoczona powyżej, ujawnia jego podstawową
wadę. Wynika z niej, że Prokurator IPN praktycznie utożsamia instytucję prawną
przewidzianą w art. 80 § 2b Prawa o u.s.p. z inną instytucją prawną, przewidzianą w
akcie prawnym o innym charakterze, a mianowicie z tą, którą określa przepis art. 339
§ 3 pkt 2 k.p.k. O tym, że powyższa supozycja co do poglądu prawnego skarżącego, na
którym oparta jest konstrukcja zarzutu z pkt. I zażalenia, jest prawidłowa, świadczy
zresztą wymownie ten fragment jego uzasadnienia, w którym autor już zupełnie
otwarcie stwierdza, iż – jego zdaniem – „należy w tym zakresie w drodze analogii
posiłkować się orzecznictwem definiującym pojęcie oczywistego braku faktycznych
podstaw oskarżenia, które wyrażono w art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k.” (str. 6 maszynopisu
zażalenia). Tymczasem, wbrew stanowczości przekonań prokuratora IPN, nie można
obu wymienianych przez niego, niejako „jednym tchem”, instytucji utożsamiać, czy
choćby tylko upatrywać w nich daleko idącej zbieżności. W konsekwencji, nie negując
prawidłowości poglądów prawnych wyrażonych w cytowanych przez prokuratora IPN
orzeczeniach wydanych na gruncie art. 339 § 2 pkt 2 k.p.k., nie sposób bezkrytycznie
podzielić tezy, że odnoszą się one w równej mierze do zarządzeń podejmowanych
przez Prezesa Sądu Najwyższego, czy też prezesa innego sądu dyscyplinarnego, na
podstawie art. 80 § 2b Prawa o ustroju sądów powszechnych.
Po pierwsze, podzielenie poglądów prezentowanych przez prokuratora IPN w
zażaleniu naruszałoby jedną z podstawowych reguł wykładni, nazywaną w teorii
prawa zakazem wykładni synonimicznej. Zakaz ten nawiązuje do istoty synonimu, to
jest wyrażenia „różnokształtnego”, ale oznaczającego to samo. Wspomniana tu reguła
wykładni zabrania zatem przyjmowania, że ustawodawca nadaje różnym zwrotom to
samo znaczenie (por. np. L. Morawski: Zasady wykładni prawa, Toruń 2006, s. 103).
Tymczasem dla skarżącego umorzenie postępowania „z powodu oczywistego braku
faktycznych podstaw oskarżenia” jest praktycznie tożsame z odmową przyjęcia
wniosku z uwagi na to, że jest on „oczywiście bezzasadny”. Doprawdy trudno szeroko
polemizować z tak właśnie „oczywiście bezzasadną” tezą. Wskażmy zatem w tym
miejscu na to, że pierwsza z instytucji nawiązuje jedynie do przesłanek natury
faktycznej, zaś druga nie zawiera takiego ograniczenia. Oznacza to w konsekwencji,
że „oczywista bezzasadność” wniosku, o której mowa jest w art. 80 § 2b u.s.p.
odnoszona może być nie tylko do przesłanek natury faktycznej, ale także i do
przesłanek natury prawnej. Kończąc ten wątek rozważań należy zatem wyrazić
zapatrywanie, iż prezes sądu dyscyplinarnego jest uprawniony do wydania zarządzenia
o odmowie przyjęcia wniosku o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do
21
odpowiedzialności karnej (art. 80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o
ustroju sądów powszechnych) z uwagi na to, że wniosek ten jest „oczywiście
bezzasadny”, nie tylko mając na względzie oczywisty brak podstaw faktycznych do
wysuwania żądania dotyczącego uchylenia immunitetu, ale także kierując się
względami natury prawnej, które w jaskrawy sposób świadczą o tym, że wszczęcie
postępowania karnego przeciwko sędziemu byłoby bezprzedmiotowe (albowiem np.
działał on w ramach ustawowego kontratypu, nastąpiło przedawnienie karalności
czynu, którego dotyczyć miałoby ściganie, sędzia objęty wnioskiem zmarł,
postępowanie o uchylenie immunitetu co do tego samego czynu tej samej osoby
zostało prawomocnie zakończone, zaś występujący z wnioskiem nie podał żadnych
nowych okoliczności, albo wcześniej wszczęte toczy się).
Po drugie, z samego sformułowania ustawy wynika, że możliwość i zasadność
wydania zarządzenia, które znajduje swoje umocowanie w treści art. 80 § 2b Prawa o
ustroju sądów powszechnych, należy wiązać nie ze źródłami „oczywistej
bezzasadności” wniosku, ale ze stopniem nieracjonalności wystąpienia przez
prokuratora o wydanie zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności
karnej. Owa „oczywistość” może zatem wynikać, jak już była o tym wyżej mowa, nie
tylko z przyczyn natury dowodowej, ale i z przyczyn natury prawnej i to zarówno o
charakterze materialno-prawnym, jak i o charakterze procesowym. Nie ma,
przykładowo, potrzeby szerszego uzasadniania tezy, że za „oczywiście bezzasadny”
należałoby uznać wniosek prokuratora, który wnosiłby o zezwolenie na pociągnięcie
sędziego do odpowiedzialności karnej za czyn, wobec którego nastąpiło przedawnienie
karalności. Uchylenie immunitetu takiemu sędziemu i tak musiałoby bowiem
prowadzić do wydania postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania (art. 17 § 1
pkt 6 k.p.k.), a zatem przeczyłoby nie tylko racjonalności podejmowanych działań, ale
wręcz świadczyłoby o akceptowaniu przez organ sądowy podejmowania działań, które
nie mogą prowadzić do celu relewantnego dla instytucji uregulowanej w art. 80 Prawa
o ustroju sądów powszechnych.
Po trzecie, jeśli zatem można byłoby dokonywać jakichś porównań instytucji
stanowiącej przedmiot analizy w niniejszym postanowieniu do instytucji znanych
Kodeksowi postępowania karnego, to jako punkt odniesienia przyjąć należałoby
instytucję określoną w art. 535 § 3 k.p.k., polegającą na przyznaniu uprawnienia do
oddalenia na posiedzeniu, w składzie jednoosobowym, skargi kasacyjnej z powodu jej
„oczywistej bezzasadności”. Chociaż i w tym zakresie, z uwagi na odrębność obu
instytucji, należałoby zachować wstrzemięźliwość w dokonywaniu porównań, a z
pewnością nie można byłoby dokonać niejako utożsamienia przesłanek ich
stosowania. Za poczynieniem takiego punktu odniesienia przemawiałoby jednak
przynajmniej użycie tego samego ustawowego sformułowania o „bezzasadności”
(skargi w jednym wypadku, a wniosku w drugim wypadku) i to tego samego, a
22
mianowicie „oczywistego”, stopnia. Jeśli zatem prokurator IPN odwoływał się do
orzecznictwa i piśmiennictwa ukształtowanego na gruncie Kodeksu postępowania
karnego, powinien zwrócić uwagę na dość jednolitą judykaturę i poglądy doktryny w
kwestii przesłanek upoważniających do skorzystania z możliwości uznania kasacji za
„oczywiście bezzasadną”. Przypomnijmy, że w piśmiennictwie dość jednolicie
przyjmuje się, iż o c z y w i s t a b e z z a s a d n o ś ć (kasacji) zachodzi wówczas,
gdy sąd stwierdza w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości, iż w sprawie nie
wystąpiły uchybienia określone w art. 439 k.p.k. ani też jakiekolwiek inne rażące
naruszenia prawa, zarzucone w skardze kasacyjnej, a jeżeli nawet jakieś uchybienie –
nie należące do kategorii określonej w art. 439 § 1 k.p.k. – nastąpiło, to z całą
pewnością nie mogło ono mieć istotnego wpływu na treść orzeczenia. Proponowano
też przyjąć, że o oczywistej bezzasadności kasacji można mówić wówczas, gdy jej
niezasadność wręcz „rzuca się w oczy” bez potrzeby głębszych analiz, przy czym
równie jednolicie akceptuje się tezę, że „oczywista bezzasadność” może się
relatywizować zarówno co do samego faktu występowania zarzucanego uchybienia,
jak i do jego potencjalnego wpływu na treść zaskarżonego orzeczenia. (zob. np.
P. Hofmański /w:/ Orzeczenie sądu kasacyjnego /w:/ Aktualne problemy prawa i
procesu karnego. Księga ofiarowana profesorowi Janowi Grajewskiemu, Gdańskie
Studia Prawnicze, t. XI 2003, s. 345; zob. też formuły wskazane w Komentarzach do
Kodeksu postępowania karnego: pod red. Z. Gostyńskiego, Warszawa 2004, t. III, s.
618, pod red. P. Hofmańskiego, Warszawa 2007, t. III, s. 272, pod red.
J. Grajewskiego, Kraków 2006, s. 323, pod red. T. Grzegorczyka, Kraków 2005, s.
1257 oraz pod red. F. Prusaka, Warszawa 1999, t. II, s. 1445 – 1446 i w artykułach
R.A. Stefańskiego: Rozpoznawanie kasacji na posiedzeniu, PiPr 2001, nr 2, s. 64 oraz
L. Paprzyckiego: Oczywista bezzasadność i oczywista zasadność kasacji /w:/
P. Hofmański, K. Zgryzek /red/: Współczesne problemy procesu karnego i wymiaru
sprawiedliwości. Księga pamiątkowa ku czci prof. K. Marszała, Katowice 2003, s. 320
i n.). Również Sąd Najwyższy w modelowym wyroku z dnia 20 października 1998 r.,
V KKN 314/97, OSNKW 1998, z. 11-12, poz. 60, przyjął przedstawione wyżej
rozumienie „oczywistej bezzasadności”, a następnie w szeregu publikowanych i
niepublikowanych orzeczeń odwoływał się doń.
W jedynym „tematycznym” komentarzu do kompleksu przepisów Prawa o
ustroju sądów powszechnych, dotyczących postępowania dyscyplinarnego,
opublikowanym już po wprowadzeniu do polskiego systemu prawnego instytucji
przewidzianej w art. 80 § 2b Prawa o u.s.p., nie bez istotnych przyczyn wskazuje się
zatem, że „wniosek jest oczywiście bezzasadny wówczas, gdy w sposób nie budzący
najmniejszych wątpliwości, w sposób niejako „rzucający się w oczy” (…) stwierdza
się np., że czyn zarzucany sędziemu nie zawiera znamion czynu zabronionego albo
ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa czy też, gdy na tym etapie
23
można stwierdzić, że brak jest dowodów uzasadniających dostatecznie, że zarzucany
czyn popełnił sędzia” (zob. W. Kozielewicz: op. cit., s. 66 – 67).
Po czwarte, proponowana przez prokuratora IPN wykładnia naruszałaby kolejną
fundamentalną regułę interpretacyjną, a mianowicie tzw. zakaz wykładni per non est,
zgodnie z którym nie wolno jest interpretować przepisów prawnych tak, aby pewne
ich fragmenty okazały się zbędne (zob. np. L. Morawski: op. cit., s. 106). Stwierdza
bowiem skarżący, że „j a k a k o l w i e k (podkreślenie – SN) ocena zasadności
wniosku i przesłanego wraz z nim materiału dowodowego zastrzeżona jest do
właściwości Sądu Dyscyplinarnego, a jako taka nie może podlegać ocenie w trybie art.
80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych”. Jeśli
by zatem podzielić zapatrywanie prokuratora IPN, druga z przewidzianych w art. 80 §
2b Prawa o u.s.p. przesłanek odmowy przyjęcia wniosku okazałaby się normą
całkowicie „pustą”, albowiem jeśli prezesowi sądu dyscyplinarnego nie wolno byłoby
dokonywać „jakiejkolwiek” oceny zasadności wniosku, tym samym byłby on
pozbawiony możliwości oceny stopnia owej bezzasadności, także i w kontekście nader
jaskrawej jego niezasadności. Tymczasem ustawodawca wyraźnie uprawnienie takie
przyznał prezesowi sądu dyscyplinarnego, a nie tylko samemu sądowi
dyscyplinarnemu na późniejszym etapie postępowania, skoro obok czysto formalnych
przesłanek przyjęcia odmowy wniosku (część pierwsza zdania pierwszego art. 80 § 2b
Prawa o u.s.p.), jako równorzędną dopuścił także przesłankę merytoryczną, związaną
właśnie ze stopniem zasadności („oczywista bezzasadność” nie jest niczym innym jak
stopniem zasadności) samego wniosku (część druga zdania pierwszego art. 80 § 2b
Prawa o u.s.p.).
Podsumowując uwagi z czterech powyższych punktów, stwierdzić należy, że
oczywiście błędne jest twierdzenie prokuratora IPN, stanowiące fundament zarzutu z
pkt. I zażalenia, jakoby prezes sądu dyscyplinarnego, a in concreto Prezes Sądu
Najwyższego działającego jako Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny, nie był
uprawniony przed wydaniem zarządzenia w trybie art. 80 § 2b Prawa o u.s.p. do
dokonywania jakichkolwiek ocen tak w płaszczyźnie oceny materiału dowodowego,
jak i w płaszczyźnie prawnej zasadności wniosku prokuratora o zezwolenie na
pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej. Przeciwnie, założenie, iż
ustawodawca działa racjonalnie i że nie tworzy przepisów, które w jakiejkolwiek
warstwie są tzw. normami pustymi, nakazuje przyjąć, że uregulowanie normatywne
przewidujące, iż odmowa przyjęcia wniosku powinna nastąpić nie tylko wówczas, gdy
nie odpowiada on warunkom formalnym, ale także i wówczas, gdy jest on „oczywiście
bezzasadny”, wręcz nakłada na prezesa sądu dyscyplinarnego dokonanie takich ocen
już na tym wstępnym etapie tzw. postępowania immunitetowego.
Zagadnienie sprowadza się zatem jedynie do tego, czy tak dokonana ocena przez
Prezesa Sądu Najwyższego w sprawie sędziego Sądu Najwyższego w stanie
24
spoczynku jest prawidłowa, to jest, czy wniosek dotyczący tej osoby i odnośnie tych
zarzutów, które zostały w nim zawarte, istotnie był bezzasadny, a nadto, czy
bezzasadność ta cechowała się stopniem „oczywistości”. Na tak postawione pytanie
odpowiedź udzielona została w niniejszym postanowieniu Sądu Najwyższego w tej
jego części, która zawiera ocenę zarzutu przedstawionego przez prokuratora IPN w
pkt. II wniesionego przezeń środka odwoławczego. W tej części postanowienia, która
dotyczyła rzekomego błędu w ustaleniach faktycznych, Sąd Najwyższy wykazał
bowiem jak jaskrawym stopniem bezzasadności, czy wręcz – użycie tego określenia
jawi się, niestety, jako niezbędne – instrumentalności nacechowane jest twierdzenie
prokuratora IPN o istnieniu podstaw faktycznych i prawnych do przedstawienia
sędziemu Sądu Najwyższego zarzutów zbrodni komunistycznej opisanej we wniosku.
Nie poparte jakąkolwiek argumentacją są stwierdzenia zażalenia, że odmowa przyjęcia
wniosku nastąpiła w wyniku oparcia się jedynie na części zgromadzonego materiału
dowodowego. O gołosłowności tego stwierdzenia najlepiej świadczy fakt, że w
partiach zażalenia następujących po tym stwierdzeniu brak jest wymienienia jednego
choćby dowodu, który miałby zostać przez Prezesa Sądu Najwyższego pominięty, a
mógłby mieć znaczenie dla oceny dokonanej przez ten organ. Oczywiście poza
„nowym dowodem”, do którego prokurator IPN odwołał się dopiero w zażaleniu, a
mianowicie poza publikacją A. Strzembosza i M. Stanowskiej. O jawnym
przeinaczeniu przez skarżącego rzeczywistej treści tego ostatniego dowodu była już
mowa we wcześniejszych partiach niniejszego uzasadnienia i nie ma potrzeby
powracania do tego przykrego lapsusu. Równie jaskrawym stopniem gołosłowności
cechuje się stwierdzenie skarżącego, że w trakcie wstępnej kontroli wniosku o
zezwolenie na pociągnięcie sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku do
odpowiedzialności karnej Prezes Sądu Najwyższego naruszył zasadę swobodnej oceny
dowodów. Wypada w tym miejscu powtórzyć raz jeszcze, tym razem już tylko w
wielkim skrócie, że materiał dowodowy w tym zakresie, jaki może mieć znaczenie dla
oceny stopnia bezzasadności wniosku złożonego przez Prokuratora IPN w niniejszej
sprawie, jest niezwykle ubogi, a jednocześnie zupełnie jednoznaczny. Składa się nań
dokument ujawniony dopiero w 1991 roku, świadczący o antydatowaniu Dziennika
Ustaw, w którym opublikowany został dekret o stanie wojennym oraz zeznania
świadków (w szczególności zeznania świadka A. Kornasia), które potwierdzają tezę,
iż fakt owego antydatowania był w początku lat osiemdziesiątych, a i w późniejszym
czasie, trzymany w najgłębszej tajemnicy, jako kompromitujący władze PRL z okresu
stanu wojennego. Jedynym uprawnionym wnioskiem, zgodnym z zasadami wiedzy,
logiki i doświadczenia życiowego jest ten, że osoba, która nie pozostawała w
kontakcie z którąkolwiek z osób wtajemniczonych w kulisy mechanizmów
związanych z wprowadzeniem w życie stanu wojennego, a w szczególności z
wydrukowaniem Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r., musiała pozostawać w
przekonaniu, iż stosuje przepisy prawidłowo promulgowanego prawa, a więc nie
narusza zakazu retroaktywności. Z tego punktu widzenia wyrazem całkowitego
niezrozumienia problemu jest twierdzenie skarżącego, że ta ostatnia okoliczność – do
25
której odwołał się Prezes Sądu Najwyższego, wskazując jednocześnie na to, jak
kształtowałby się w odniesieniu do niej ciężar dowodu – jest „całkowicie
bezprzedmiotowa”. Przeciwnie, to właśnie wówczas, gdyby nie wskazano także i na
ten aspekt zagadnienia, ocenie przeprowadzonej przez Prezesa Sądu Najwyższego
można byłoby postawić zarzut dowolności, a w każdym bądź razie zarzut niepełności.
Nie można także zgodzić się z twierdzeniem skarżącego, że dla oceny tego, czy
określona osoba działała w usprawiedliwionym błędzie, niezbędne jest najpierw
złożenie w tym przedmiocie oświadczenia przez tę osobę. Takie stawianie problemu
nawiązuje wręcz do teorii formalnej oceny dowodów, zgodnie z którą pewne ustalenia
mogą być dokonane jedynie w oparciu o określony rodzaj dowodu. Tymczasem nie
może podlegać dyskusji, że w polskim systemie prawnym ustalenie każdej
okoliczności może zostać dokonane w oparciu o każdy z dowodów, w tym także przy
przyjęciu założenia, iż dany fakt jest powszechnie znany (art. 168 k.p.k. in principio).
Dlatego też np. wskazywano już w tym uzasadnieniu, że – z wyjątkiem niezwykle
wąskiego kręgu osób – możliwość powzięcia wiedzy dopiero w 1991 roku o
antydatowaniu Dziennika Ustaw zawierającego dekret o stanie wojennym można
byłoby nawet uznać za notorium, niewymagające dowodzenia.
W niniejszej sprawie brak jest zresztą potrzeby odwoływania się w tym zakresie
do instytucji notorium, skoro sędzia Sądu Najwyższego złożył pisemne oświadczenie z
dnia 25 września 2007 r., w którym podał, że takiej wiedzy nie posiadał „nie tylko w
roku 1982, ale i w następnych latach, także po ustaniu stanu wojennego, aż do lat 90-
tych, kiedy to prasa i inne media zaczęły informować o ustaleniach badających
kwestię, w jakiej dacie Dziennik Ustaw został wydrukowany” (k. 57 akt SND 2/07).
Jeśli zaś idzie o zagadnienie ewentualnego usprawiedliwionego błędnego
przekonania, że treść art. 61 dekretu o stanie wojennym dawała podstawę do
stosowania zawartej w jego treści klauzuli retroaktywności, to drążenie tej
problematyki – jak wykazano szczegółowo wcześniej w niniejszym uzasadnieniu –
jest, z uwagi na datę czynów zarzucanych Marianowi J. i Ryszardowi S. oraz datę
Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 roku, całkowicie bezprzedmiotowe w odniesieniu do
osoby sędziego Sądu Najwyższego w aspekcie wniosku Prokuratora IPN z dnia 23
lipca 2007 roku.
Na zakończenie wypada z całą stanowczością podkreślić, że to właśnie
rozumowanie zaprezentowane najpierw we wniosku z dnia 23 lipca 2007 r., a
następnie kontynuowane w zażaleniu z dnia 7 sierpnia 2007 roku, w drastyczny
sposób wkracza w sferę dowolności oceny dowodów, czy wręcz ignoruje ich
rzeczywistą treść. W konsekwencji, wniosek Prokuratora IPN – oparty na założeniu,
że stan wiedzy i świadomości, którą posiadają przedstawiciele polskiego środowiska
prawniczego, ale dopiero od roku 1991, uprawnia do przedstawienia sędziemu Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku zarzutu bazującego na przeświadczeniu, iż już
26
blisko 10 lat wcześniej nie tylko mógł, ale wręcz miał on wiedzę o tym, że przekracza
uprawnienia sędziego, stosując antydatowany dekret – jest „oczywiście bezzasadny”.
Decyzja Prezesa Sądu Najwyższego o odmowie jego przyjęcia, podjęta na podstawie
art. 80 § 2b Prawa o ustroju sądów powszechnych, była zatem w pełni prawidłowa.