Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt V ACa 140/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 17 lutego 2012 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku – Wydział V Cywilny

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Maryla Domel-Jasińska

Sędziowie:

SA Teresa Sobolewska

SO del. Krzysztof Nowaczyński (spr.)

Protokolant:

stażysta Agnieszka Jasłowska

po rozpoznaniu w dniu 17 lutego 2012 r. w Gdańsku na rozprawie

sprawy z powództwa Zespołu (...) w C.

przeciwko J. D., (...) Spółce Akcyjnej w W.

o ochronę dóbr osobistych i zapłatę

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w(...)

z dnia 23 września 2011 r. sygn. akt I C 2070/10

I.  prostuje w zaskarżonym wyroku oznaczenie pozwanej spółki w ten sposób, że w miejsce: (...) Spółka Akcyjna Oddział w B.” wpisuje w odpowiednim przypadku: (...) Spółka Akcyjna w W.”,

II.  oddala apelację,

III.  zasądza od powoda solidarnie na rzecz pozwanych kwotę 2.970 zł (dwa tysiące dziewięćset siedemdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego.

Na oryginale właściwe podpisy.

Sygn. akt V ACa 140/12

UZASADNIENIE

Powód Zespół (...) w C. wystąpił z pozwem
przeciwko J. D., M. B. (1) i (...)o ochronę dóbr osobistych i domagał się zobowiązania
pozwanych do zamieszczenia w tygodniku (...) na pierwszej
stronie przeprosin za zamieszczenie w artykule „(...)
nieprawdziwych treści naruszających dobre imię, dobrą sławę i cześć
szpitala. Powód wniósł również o zasądzenie solidarnie od pozwanych na
rzecz Domu Dziecka w C. kwoty 55.000 zł tytułem zadośćuczynienia
za krzywdę, jakiej dopuścili się publikacją artykułu. W uzasadnieniu
wskazano, że w dniu 1 października 2010r. w tygodniku zamieszczono
powoływany artykuł, w którym autor o inicjałach MB eksponował brak
dbałości ze strony pracowników szpitala w opiece nad małoletnimi
pacjentami i opisał zdarzenia, które mogły doprowadzić do śmierci
niemowlęcia w szpitalu. Przedstawiając tą sytuację wzięto pod uwagę relację
tylko jednej pacjentki, bez uwzględnienia informacji uzyskanych u innych
pacjentów, którzy zarzutów nie potwierdzili.

Pozwani J. D., (...) wnieśli o oddalenie powództwa, zarzucając że nie doszło do
bezprawnego naruszenia dóbr osobistych powoda. Podnieśli, że chybiony był
argument o niedochowaniu należytej staranności i rzetelności, albowiem
artykuł powstał w oparciu o wiarygodne i zweryfikowane źródło. Całość
materiału została przedstawiona w sposób opisowy, tak aby każdy czytelnik
mógł wyrobić sobie własną opinię na temat tej sprawy.

Wyrokiem z dnia 23 września 201 lr. Sąd Okręgowy w (...) oddalił
powództwo i zasądził od powoda na rzecz pozwanych solidarnie kwotę 4.011
zł tytułem zwrotu kosztów procesu. Orzeczenie to było, wynikiem
następujących ustaleń i wniosków:

W C. ukazuje się tygodnik (...), którego wydawcą jest
spółka (...), zaś redaktorem naczelnym pisma od 2003r. jest (...). W drugiej połowie 2010r. w redakcji pracował dziennikarz (...). Od dłuższego czasu do redakcji zgłaszali się czytelnicy i przekazywali
informacje na temat niewłaściwej opieki personelu pielęgniarskiego na
oddziale (...) szpitala w C.. Czynili to jednak bez podawania
swoich danych personalnych. We wrześniu 2010r. A. B. zamieszkała w miejscowości C. matka (...)zgłosiła się na prywatną wizytę do (...),

l

która skierowała dziecka do szpitala w C. na oddział (...), w
którym zajmowała stanowisko ordynatora. A. P. (1) przebywała w
szpitalu z dzieckiem przez okres 7 dni. Dziecko zostało ulokowane w drugim
pokoju licząc od pokoju pielęgniarek. Wszystkie pokoje, w których
przebywały chore dzieci były przeszklone, tak że widać było co się dzieje w
sąsiednim pokoju. W niedzielę na oddział przywieziono młodszą od (...). Matka nie mogła zostać z dzieckiem, które umieszczono w
pierwszym pokoju licząc od dyżurki pielęgniarek. Ustalił Sąd a quo, (...)widziała cały czas dziecko i stwierdziła, ze dużo płacze.
Około godziny 23.00 zostało ono nakarmione i spało do około godziny 4.00
rano. Później zaczęło płakać. Był moment, ze zaniepokoiła się tym, że dziecko
jest czymś przykryte i płacze, a nie przychodzi do niego żadna z pielęgniarek.
Obawiała się, iż dziecko może się udusić. Nie widziała dokładnie czym było
przykryte dziecko, ale mogło to być cos cięższego niż pielucha, bo nie
widziała ruchu rączek dziecka. Zgłosiła ten fakt do pielęgniarek. Jedna z
nich poinformowała ją, że dziecko przykryte jest pieluchą i poszła do niego
zajrzeć. Rano do dziecka przyszła pielęgniarka aby je nakarmić. Sprawdziła
ona czy mleko leci z butelki, a potem chciała zrobić w smoczku większą
dziurkę paznokciem i szukała czegoś w kieszeni. Dziecko jadło wolno i nie
zostało do końca nakarmione. Pielęgniarka położyła je na wznak i przykryła;
dziecko płakało. Około godziny 7.00 rano A. P. (1) zgłosiła ten
płacz i siostra oddziałowa poinformowała ją, że musi przyjść pielęgniarka.
Dziecko płakało do godziny 8.00 a następnie usnęło. Po około godzinie
obudziło się i znowu płakało do kolejnego karmienia o godzinie 10.00.
A. P. (1) do południa w poniedziałek zgłaszała płacz dziecka, ale
słyszała jak pielęgniarki mówiły, że to nie ich dziecko i powinna z nim być
jego matka. Zaobserwowała ona również, że była przerwa w karmieniu dzieci
od 23.00 do 7.00 i w tych godzinach trudno było uzyskać mleko dla dziecka.
Dziecko, które obserwowała było karmione zaraz po rozniesieniu mleka, ale
nie wypijało całej porcji i większa część mleka pozostawała w butelce. Około
godziny 12.00-13.00 dziecko przewieziono w inne miejsce. Do tego czasu na
oddziale nie pojawili się jego rodzice. A. P. (1) zaobserwowała
również, że w tym czasie na oddziale przebywała 18- letnia matka z
dzieckiem chorym na (...), które płakało i miało (...). Nie potrafiła
ona poradzić sobie z dzieckiem, ale żadna z pielęgniarek nie chciała jej
pomóc. Dopiero kiedy matka z ojcem zażądali wypisu ze szpitala i rozmowy z
dyrekcją pielęgniarki zaproponowały pomoc przez zabranie dziecka do wózka
a matka w tym czasie mogła odpocząć. Tego samego dnia A. P. (2) szpital. Nie wypełniała ankiety, którą otrzymała. Nie zgłosiła też
uwag, czy zastrzeżeń do pracy pielęgniarek ordynatorowi oddziału. Sama
zresztą żadnych uwag do opieki nad jej dzieckiem nie miała.

Ustalił dalej Sąd I instancji, że poczynione spostrzeżenia nie dawały jej
spokoju i udała się do redakcji (...), gdzie podzieliła się swoimi
wrażeniami z pobytu w szpitalu w C.. Podała też swoje imię, nazwisko
i zostawiła numer telefonu. Pracownik redakcji tego samego dnia przekazał
uzyskane wiadomości do redakcji (...). Tam zainteresowano się
tematem i redaktor naczelna poleciła zapoznanie się ze sprawą
dziennikarzowi M. B. (1). Ten w dniu 23 września 2010r. udał się
do szpitala w C. aby ustalić, czy na oddziale dziecięcym przebywało
dziecko o nazwisku P.. Rozmawiał z dyrektorem szpitala, ordynatorem
oddziału oraz pielęgniarką oddziałową. Rozmawiał również z rodzicami dzieci,
które leżały na oddziale, ale żadna z tych osób nie była na oddziale podczas
dyżuru nocnego, o którym opowiadała A. P. (1). Udzielono mu
wyjaśnień w zakresie karmienia dzieci, sposobu sprawowania opieki oraz
poinformowano, że dziecko o nazwisku P. nie leżało w szpitalu. W
związku z tym skontaktował się z A. P. (1), która przekazał mu
wypis ze szpitala, z którego wynikało, że jej dziecko ma nazwisko B.,
zaś ona ma nazwisko dwuczłonowe P. - B.. Dziennikarz
ponownie udał się do szpitala i tam potwierdzono, że takie dziecko na
oddziale dziecięcym leżało.

Sąd ustalił, że dnia 1 października 2010r. w tygodniku (...)
ukazał się artykuł autorstwa M. B. (1)(...)”.
Po jego ukazaniu do redakcji wpłynęło pismo B. D., w
którym domagała się sprostowania artykułu. Redaktor naczelna (...) przeprowadziła z ordynatorem oddziału dwie rozmowy telefoniczne,
w których ustalono, że ukaże się sprostowanie informacji dotyczącej
porównania szpitala w C. do szpitala (...) w B., gdyż to
nie B. D. była autorem tego porównania. Odnośnie
dalszego sprostowania redaktor poinformowała ordynatora, że sprostowanie
nie ukaże się z uwagi na ogólnikowość żądania. Pani ordynator wyraziła na
to zgodę.

Sąd Okręgowy zważył, że stan faktyczny ustalono na podstawie
dowodu z dokumentów i zeznań świadków. Dokumenty nie budziły
wątpliwości co do ich autentyczności. W całości dano wiarę (...). Nie znała ona rodziców dziecka, o którym opowiadała
dziennikarzom. Sama też, ani jej dziecko przebywając na oddziale nie doznali
żadnej krzywdy. Dlatego też zeznania świadka były wiarygodne. Odnośnie
zeznań (...)Sąd zauważył, ze świadek przedstawiła swoje
spostrzeżenia z pobytu jej dziecka w powodowym szpitali, ale miało to
miejsce 7 lat wcześniej. Stąd zeznania nie wniosły niczego istotnego do
sprawy, poza potwierdzeniem, że od kilku lat redakcja mogła otrzymywać
sygnały o opiece medycznej na oddziela (...) szpitala. Podobnie
niczego istotnego do sprawy nie wniosły zeznania M. B. (2), która

przedstawiła przebieg wizyty autora artykułu w szpitalu, zasady obwiązujące
w pracy, ale nie był obecna na oddziale w czasie dyżuru pielęgniarek
opisywanego w artykule. Natomiast A. C. była pielęgniarką,
która miała wówczas dyżur. Zeznawała ona, że podczas dyżuru nic się nie
wydarzyło, choć potwierdziła, że do dyżurki przyszła jakaś matka i zgłaszała
płacz dziecka oraz swoje zastrzeżenia, że dziecko jest za mocno przykryte.
Świadek przyznała też, że karmiła dziecko, podając iż mleko nie ma grudek.
Nie podawała też, czy próbowała przy smoczku powiększyć dziurę. Sąd uznał
zeznania świadka za wiarygodne w przeważającej części, z wyjątkiem tego, że
dziecko to nie płakało. W tym zakresie zeznania świadka były rażąco
sprzeczne z zeznaniami A. P. (1), którym dano wiarę w całości.
Odnośnie zeznań A. S., to potwierdziła ona, że jakaś matka
interweniowała w sprawie zbyt mocno przykrytego dziecka, ale po
sprawdzeniu informacja to nie potwierdziła się. Również ten świadek
twierdziła, że dziecko nie płakało co było sprzeczne z materiałem
dowodowym. W pozostałym zakresie co do relacji artykułu świadek
zasłaniała się niepamięcią. Niewiele (...). Twierdziła ona, że niezgodne
z prawdą było prawie wszystko w artykule, choć nie potrafiła dokładnie
wyjaśnić swego stanowiska. Wbrew jej zeznaniom w artykule nie napisano
tez aby dziecko było przykryte kocem i mogło się udusić.

Sąd zważył również, że zeznania świadków uzupełniły zeznania stron. Dał
wiarę zeznaniom M. B. (1) i J. D., gdyż są jasne, nie
budzą wątpliwości i korespondują ze sobą stanowiąc logiczna całość. Za
wiarygodne uznano również zeznania dyrektor szpitala (...). Do akt
złożono kopie wyników badań satysfakcji pacjentów za III kwartał 2010r.;
strona pozwana ich nie kwestionowała. Dowód ten, zdaniem Sądu, nie
wnosił niczego istotnego do sprawy. Informacje te nie mają związku z
nocnym dyżurem opisanym w artykule. Podobnie należało ocenić kserokopie
kartek z zeszytu opinii pacjentów. Natomiast pozwani przedłożyli kopie
wypowiedzi internautów o zaniedbaniach na oddziale, tak przed opisywanym
zdarzeniem, jak i po ukazaniu się artykułu.

W ocenie Sadu Okręgowego powód poszukiwał ochrony prawnej na
gruncie przepisów art. 23 i 24 k.c., a więc regulacji dotyczących ochrony
dóbr osobistych. W niniejszej sprawie nie można jednak przyjąć, że treść
artykułu naruszała dobre imię i część powoda. Autorzy tekstu przedstawili w
nim dwie strony, tj. relację matki oraz wypowiedzi pracowników szpitala. Nie
przedstawiono żadnego konkretnego zarzutu do powoda i nie przesądzono też
czyja wersja jest prawdziwa. Ocena pracy personelu oddziału był oceną
rodzica przebywającego tam pacjenta. Sąd zauważył, że ze względu na
zadania prasy i dziennikarzy - wynikające z Prawa prasowego - ich
odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych doznaje istotnej modyfikacji

w porównaniu z zasadami ogólnymi odpowiedzialności. Dziennikarz powinien
zachować więc szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i
wykorzystaniu materiałów prasowych, a ponadto działać zgodnie z etyką
zawodową i zasadami współżycia społecznego.

Zebrany materiał dowodowy nie wykazał aby pozwani nie dochowali należytej
staranności i rzetelności w przygotowaniu materiału prasowego. Jego treść
powstała w oparciu o wypowiedź matki pacjenta przebywającego w szpitalu
ora personelu oddziału. Dziennikarz rozmawiał również z innymi matkami,
ale nie mógł przytoczyć ich wypowiedzi, gdyż żadna z nich akurat tej nocy nie
przebywała na oddziale. Materiał był obiektywny, skoro przedstawiono
relacje dwóch stron. Materiał dowodowy nie wykazał też nieprawdziwości
przedstawionych informacji. Potwierdziła je świadek A. P. (1).
Publikacja miała też na celu ochronę interesu społecznego, gdyż
przedstawiała relację istotną dla lokalnego środowiska. Nie potwierdziły się
natomiast twierdzenia powoda, że publikacja wywołała panikę wśród
mieszkańców powiatu (...), gdyż w tym zakresie nie przedstawiono
żadnych dowodów.

W tym stanie Sąd pierwszej instancji uznał, że treść artykułu
(...)” nie naruszyła dobrego imienia i czci powoda, i
dlatego powództwo podlegało oddaleniu. O kosztach procesu postanowiono
na mocy art. 98 k.p.c.

W apelacji od powyższego wyroku powód Zespół (...) domagał się jego zmiany i uwzględnienia żądania pozwu oraz
zasądzenia od pozwanych kosztów procesu za obie instancje. Podniósł
zarzuty naruszenia: art. 24 k.c. przez uznanie, ze publikacja artykułu nie
naruszyła dóbr osobistych powoda, art. 1 ustawy prawo prasowe poprzez
uznanie, że nie doszło poprzez opublikowanie artykułu do naruszenia zasady
rzetelnego informowania obywateli oraz prawidłowo zastosowana została
przez pozwanych zasada kontroli i krytyki społecznej, art. 6 ustawy prawo
prasowe przez uznanie, że pozwani w sposób prawdziwy opisali działalność
powoda, art. 10 ustawy prawo prasowe przez przyjęcie, że pozwani
publikując artykuł postąpili zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia
społecznego, art. 12 ustawy prawo prasowe poprzez uznanie, że pozwani
zachowali szczególną staranność i rzetelności przy zbieraniu materiałów
prasowych, a zwłaszcza sprawdzili zgodność z prawdą uzyskanych
wiadomości, art. 233 k.p.c. poprzez przekroczenie granic swobodnej oceny
dowodów polegające na całkowicie dowolnym przyjęciu, że tylko Pani
Agnieszka przedstawiła prawdziwy przebieg dyżuru opisanego w artykule
(...)”, przyjęcie że kserokopie z forum potwierdzały jej

słowa oraz pominięcie dowodu z ankiet a także uznanie, że zeznania
świadków wskazanych przez powoda są w większości niewiarygodne.

W uzasadnieniu apelacji wskazano, że zgodnie z prawem prasowym prasa
korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich
rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki
społecznej. Przepisy prawa prasowego chronią jednak również prawa innych
podmiotów przed ich bezprawnym naruszeniem. Kwestionowany artykuł
narusz dobre imię szpitala oraz sugeruje, że sposób postępowania personelu
wobec pacjentów był negatywny i to nie tylko w sytuacji opisanej w artykule,
ale zawsze, co wynika z podtytułu „(...)”. Z zeznań (...)wynika natomiast, że oprócz zdarzenia opisywanego w artykule
opieka nad pacjentami wykonywana była właściwie. Natomiast(...) zeznał, że nie przedstawił relacji innych matek, z którymi
rozmawiał, gdyż żadna z nich nie była w szpitalu podczas opisywanego
zdarzenia. Zdaniem powoda nie jest to prawda, gdyż jest to stanowisko
odosobnione. Równie zeznania świadka P. są mało wiarygodne, gdyż
trudno uznać, że w czasie jednego dyżuru pielęgniarki w ogóle nie opiekowały
się dzieckiem, by od dnia następnego opieka była już prawidłowa. Takie
twierdzenie jest niezgodne z prawami logiki i dlatego należało uznać, ze
świadek miała jakiś cel w oczernianiu powoda. Potwierdza to również brak
zgłoszenia uwag w samym szpitalu. Dziecko nie mogło też być pozostawione
samo od godziny 23.00-4.00 i pozostawać okryte pieluchą, czy jak wskazuje
pozwany kocem, bo inni pacjenci na pewno żądaliby uspokojenia dziecka. W
takim stanie informacje przedstawione w artykule nie miały charakteru
rzetelnego i faktycznie były dezinformacją. Takie zaś działanie nie może
korzystać z ochrony prawnej i nie wyłącza bezprawności działania.
Dziennikarz nie może również powoływać się na okoliczność, że zwalnia go od
odpowiedzialności powołanie się na wypowiedź osoby, która udziela mu
informacji bez sprawdzenia prawdziwości zarzutów zawartych w tej
wypowiedzi, czego pozwany zaniechał. Nie zwalniały go z tego obowiązki
wypowiedzi na forach internetowych, nie mówiąc o tym, że na innych forach
nie pojawiły się żadne negatywne głosy o funkcjonowaniu oddziału
dziecięcego. Wreszcie należało uwzględnić, że do naruszenia dobra osobistego
dochodzi w chwili publikacji materiału prasowego i ta chwila jest decydująca
dla oceny bezprawności naruszenia. W takim razie materiał w postaci
informacji telefonicznych, czy materiały z forum internetowego o
nieprawidłowościach w szpitalu, jako niepochodzące z tej daty, nie mogły
stanowić podstawy dla dokonywania ustaleń stanu faktycznego sprawy i nie
miały żadnego znaczenia dla jej rozstrzygnięcia.

W odpowiedzi na apelację powoda pozwani domagali się jej oddalenia jako
niezasadnej i zasądzenia na swoją rzecz solidarnie kosztów postępowania
apelacyjnego.

Sąd Apelacyjny ustalił i zważył, co następuje:

Apelacja powoda jako niezasadna podlegała oddaleniu. Wbrew
stawianym zarzutom Sąd pierwszej instancji nie dopuścił się naruszenia
wskazywanych przepisów prawa materialnego i procesowego, poczynił w
sprawie trafne ustalenia faktyczne i na ich podstawie wyciągnął zasadne
wnioski, które prowadziły do oddalenia powództwa o ochronę dóbr
osobistych i zapłatę zadośćuczynienia. Dlatego też poczynione ustalenia i
przedstawione w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku wnioski należało
przyjąć za własne bez potrzeby procesowej ponownego ich przedstawiania w
niniejszym uzasadnieniu, a szerzej odnieść należało się tylko do tych
ustaleń i ocen, które zostały zakwestionowane w apelacji (tak też: Sąd
Najwyższy w wyroku z dnia 10 października 1998r, III CKN 650/98, nie
publik.).

Obowiązkiem sądu wynikającym z art. 233 § 1 k.p.c. jest dokonanie
wszechstronnej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego. Musi to
więc być ocena dowodów, która układa się w logiczną całość, oparta o zasady
doświadczenia życiowego. Strona, która tak jak powód podnosi zarzut
przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów powinna więc wykazać, że
wnioski postawione przez sąd nie układają się w taką logiczna całość, lecz
pozostają ze sobą w sprzeczności. W przedmiotowej sprawie zasadnicze
znaczenie miała ocena zeznań świadka A. B., na
podstawie relacji której doszło do przygotowania i opublikowania artykułu
(...)”. Sąd pierwszej instancji ocenił te zeznania jako
w całości wiarygodne, to jest takie, które potwierdzają informacje
przedstawione w artykule, zaś powód nie wykazał aby zeznania tego świadka
były niewiarygodne i taką ocenę należało podzielić. Niewątpliwie za trafny
nie można uznać argumentu, że świadek musiała mieć jakiś cel w
oczernianiu powoda. Powód nawet nie próbuje wskazać o jaki cel mogłoby
świadkowi chodzić. Tymczasem wiarygodność relacji świadka wynika właśnie
z tego, że opisała ona dwie sytuacje, które wskazywały na nieprawidłową
pracę personelu pielęgniarskiego podczas dyżuru na oddziale (...), a
które jej bezpośrednio nie dotyczyły, i które zaobserwowała podczas pobytu w
szpitalu. Co więcej świadek wskazywała przecież, że opieka nad jej dzieckiem
była prawidłowa i nie miała żadnych zastrzeżeń w tej mierze. Wprawdzie
świadek nie zgłosiła zaobserwowanych nieprawidłowości do ordynatora, czy
dyrektora szpitala, ale przekonujące jest, że źle się z tym czuła i właśnie

dlatego po powrocie do domu powiadomiła o tym redakcję (...).
Świadek P. - B. przebywała ze swoim dzieckiem w drugim
pokoju od dyżurki pielęgniarek, zaś płaczące dziecko było w pierwszym
pokoju. Oczywistym jest, że to właśnie ona najdokładniej mogła obserwować
opiekę sprawowaną nad dzieckiem i naturalne jest, że zwracała na to dziecko
szczególną uwagę, gdyż jego rodzice nie sprawowali nad nim osobistej opieki,
pozostawiając dziecko pod opieką pielęgniarek. Stąd informowanie o płaczu
dziecka, czy obawa co do jego przykrycia jakimś materiałem - jednak nie
kocem jak podniesiono w apelacji. Wbrew twierdzeniom apelacji świadek nie
zeznała, a Sąd nie ustalił, że nie było opieki nad dzieckiem między godzinami

23.0  a 4.00. Sąd ustalił przecież, że dziecko zostało nakarmione o godzinie

23.0  i spało do godziny 4.00, wobec czego w tym czasie inni pacjenci
faktycznie nie musieli zgłaszać płaczu dziecka do dyżurki pielęgniarek. W
tym stanie w żadnej mierze nie podważono oceny Sądu pierwszej instancji co
do uznania za w pełni wiarogodne zeznań świadka A. P. (1), której
relacja stanowiła podstawę opublikowania kwestionowanego artykułu, i
której zeznania potwierdzają przebieg opisywanego w artykule dyżuru. Sąd
nie odrzucił zeznań świadków wnioskowanych przez powoda, a stwierdził
jedynie, że w części zeznania te - dyżurujących pielęgniarek - potwierdzają
relację A. B. co do zgłaszanych przez nią
interwencji w dyżurce pielęgniarek. Natomiast Sąd odmówił wiarygodności tej
części zeznań, że dziecko nie płakało i uzasadnił swoją ocenę, która to ocena
nie została podważona w apelacji.

W apelacji postawiono również zarzuty naruszenia prawa prasowego przez
nierzetelne podanie informacji bez jej potwierdzenia. Właściwie, zdaniem
skarżącego, autor artykułu rozmawiał z innymi rodzicami, którzy nie
potwierdzili wersji zaprezentowanej przez świadka, wobec czego nie
przedstawiono ich stanowiska w artykule. Pozwany dziennikarz zeznał, że
faktycznie podczas wizyty w szpitalu rozmawiał z rodzicami przebywających
tam dzieci, ale żaden z nich nie był w szpitalu w dacie opisywanego dyżuru, i
dlatego nie zamieszczał ich relacji w artykule. Jest to wiarygodne, gdy wziąć
pod uwagę, że dziennikarz był w szpitalu kilka dni po zdarzeniu i dla
podważenia tej tezy nie wystarcza przekonanie powoda, że zapewne było
inaczej. O staranności i rzetelności w zbieraniu informacji świadczy fakt
rozmowy dziennikarza z dyrektorem szpitala, ordynatorem oddziału i
pielęgniarką oddziałową i przedstawienie ich relacji w treści artykułu,
podobnie jak relacji A. P. (1). Zgodzić się można jedynie z
powodem, że faktycznie dla oceny czy doszło do naruszenia dóbr osobistych
istotna jest chwila publikacji artykułu, wobec czego nie stanowią istotnego
materiału dowodowego informacje z forów internetowych, czy zgłoszenia
telefoniczne o nieprawidłowej pracy oddziału. Podobnie zresztą jak nieistotne
dla rozstrzygnięcia były przedłożone przez powoda kartki z zes2ytu opinii

pacjentów, czy dane za III kwartał odnośnie wyników badań satysfakcji
pacjentów. Trzeba jednak wskazać, że tak też ocenił ten materiał Sąd I
instancji, wskazując jedynie, że opisywany materiał mógł potwierdzać
informacje o pracy oddziału dziecięcego we wcześniejszym okresie.

Można też zgodzić się z argumentem apelacji, że również sam tytuł, czy
podtytuł może naruszać dobra osobiste. Trudno jednak stawiać taki zarzut
podtytułowi „(...)”. Skoro powódka przebywała ze
swoim dzieckiem w szpitalu przez tydzień czasu, to trudno podważyć
stanowisko, że właśnie przez ten czas obserwowała pracę pielęgniarek.
Natomiast treść artykułu dotyczy przecież konkretnych zdarzeń w nim
opisanych podczas jednostkowego dyżuru pielęgniarek. Twierdzenie, że
podtytuł sugeruje, że negatywne działanie personelu szpitala dotyczyło nie
tylko pojedynczej sytuacji opisanej w artykule, ale miały miejsce stale, jest
zupełnie nieuprawnione. Równie uprawnione jest twierdzenie, że podczas
tygodniowego pobytu w szpitalu i obserwacji pracy pielęgniarek tylko raz
zaobserwowano nieprawidłowości przy pracy, które opisano w artykule. Nie
ma też nic nielogicznego we wniosku, że przez pozostałe dni opieka była
sprawowana w sposób prawidłowy, co właśnie potwierdziła w swoich
zeznaniach świadek A. B.. Nieprawidłowości
dotyczyły przecież opieki nad dzieckiem bez rodziców, pozostawionym pod
opieką pielęgniarek, a regułą było przecież, że bezpośrednią opiekę nad
małymi dziećmi sprawowali na oddziale ich rodzice, którzy mogli przebywać
tam przez cały czas pobytu dziecka w szpitalu.

W związku z powyższym zasadnie Sąd pierwszej instancji uznał, że w
artykule przedstawiono prawdziwe informacje o pracy pielęgniarek w trakcie
jednego z dyżurów na oddziale(...) powodowego szpitala, znajdujące
oparcie w relacji A. B., która te nieprawidłowości w
opiece zaobserwowała a następnie potwierdziła składając przed sądem
zeznania w charakterze świadka. Obszar dopuszczalnej krytyki prasowej nie
może wykraczać jedynie poza granice zgodnego z prawdą relacjonowania
faktów. Wobec tego jak trafnie wyjaśnił Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9
grudnia 2009r. (IV CSK 290/09, system LEX nr 560607)”... podawanie do
publicznej wiadomości faktów prawdziwych, co do zasady nie może być
zakazane zwłaszcza, gdy leży w interesie społecznym; podmiot prowadzący
działalność z naruszeniem prawa i zasad współżycia powinien liczyć się z
upublicznieniem takich faktów i ich negatywną oceną społeczną oraz brać
pod uwagę możliwość emocjonalnej reakcji osób bezpośrednio nią
dotkniętych.; prawdziwa wypowiedź o określonej osobie nie może z uwagi na
treść zawartej w niej informacji naruszać dobrego imienia tej osoby”. Należy
zauważyć, że prawo prasowe określa obowiązki i powinności dziennikarza, w
tym powoływany wcześniej obowiązek zachowania szczególnej staranności i

rzetelności przy zbieraniu informacji i wykorzystywaniu ich dla celów
prasowych (art. 12 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984r. Prawo
prasowe - Dz. U. Nr 5, poz. 24 ze zm.) oraz działania zgodnie z etyką
zawodową i zasadami współżycia społecznego (art. 10 ust. 1 powoływanej
ustawy). W wypadku publikacji prasowych interes społeczny wyraża się
przede wszystkim w urzeczywistnianiu zasad jawności życia publicznego i
prawa społeczeństwa do informacji. Dotyczy on sfery życia publicznego i
dlatego osoby działające na forum publicznym muszą liczyć się z
zainteresowaniem prasy i społeczeństwa ich pracą. Z tego właśnie powodu
przyjmuje się, że w odniesieniu do takich osób zakres dopuszczalnej krytyki
jest szerszy, a udzielana ochrona słabsza.

Przenosząc powyższe uwagi na grunt przedmiotowej sprawy oczywistym było,
że powód jest podmiotem publicznym i społeczeństwo lokalne oczekuje
informacji o pracy szpitala. Należy również zauważyć, że ochrona dóbr
osobistych przysługuje tylko przed działaniem bezprawnym, czyli sprzecznym
z prawem lub zasadami współżycia społecznego. Przepis art. 24 § 1 k.c.
statuuje domniemanie bezprawności, które jednak zostało obalone przez
pozwanych przez wykazanie okoliczności usprawiedliwiających działanie, o
czym była mowa wyżej. Przede wszystkim jednak informacja przedstawiona
w kwestionowanym artykule była rzetelna i nie przekraczała w tej
konkretnej sytuacji potrzeby podania negatywnych informacji o działaniach
powoda (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 4 marca 1992r.,(...), niepubl.). Oczywiście potrzeba sięgania do przesłanki
bezprawności istnieje, gdy strona powodowa wykaże, że doszło do naruszenia
jej dobra osobistego, a tak jak wyjaśniono wyżej w przedmiotowej sprawie
powód temu obowiązkowi nie podołał, skoro treść informacji zawartej w
artykule była prawdziwa. W ocenie Sądu Apelacyjnego, jak wyjaśniono wyżej,
dziennikarz działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu, artykuł
został przygotowany i sporządzony na podstawie rzetelnych, należycie
zweryfikowanych źródeł, zaś okoliczności sprawy - według kryteriów
obiektywnych - zostały przedstawione w sposób wszechstronny i obiektywny
(tak też trafnie Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 1 grudnia 2006r., I CSK
346/06, system LEX nr 560844).

Powyższe ustalenia i oceny przesądziły wobec tego o niezasadności
zarzutów apelacji w przedmiocie naruszenia przepisów prawa materialnego
tj. art. 1,6, 10 i 12 Prawa prasowego. W tym stanie apelacja jako niezasadna
podlegała oddaleniu, na podstawie art. 385 k.p.c. (pkt II wyroku). O kosztach
procesu (pkt III)postanowiono na mocy art. 98 i 99 k.p.c. w zw. z §§ 6 pkt 6 i
10 ust. 1 pkt 2 oraz § 12 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra
Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002r. w sprawie opłat za czynności
radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy
prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (Dz. U. Nr

163, poz. 1349, ze zm.). Sprostowano również zaskarżony wyrok przez
oznaczenie pozwanej spółki jako (...) Spółka Akcyjna w W.” (pkt I).
Pozwana w piśmie procesowym z dnia 15 grudnia 201 lr. wskazała, że spółka
(...) nie posiada oddziałów posiadających odrębną osobowość prawną oraz
własną zdolność sądową. Zdaniem pozwanej, skoro Sąd w wyroku określił
pozwaną jako (...) SA Oddział w B., to taki podmiot nie posiada
legitymacji procesowej i powództwo w tym zakresie winno być oddalone.
Tymczasem w przypadku wadliwego oznaczenia jako strony jednostki
organizacyjnej osoby prawnej, w judykaturze Sądu Najwyższego dopuszczono
ze względów pragmatycznych możliwość potraktowania takiej sytuacji jako
niewłaściwe oznaczenie strony, a tym samym - sprostowania oznaczenia
strony, oczywiście przy spełnieniu określonych warunków, w szczególności
dotyczących stosownych upoważnień (por. postanowienie Sądu Najwyższego
z dnia 1 kwietnia 2003r., II CKN 1422/00 i z dnia 23 lipca 2004r., III CK
266/03, niepubl. oraz wyrok z dnia 3 grudnia 2010r., I PK 120/10, system
LEX nr 738391). W toku procesu pełnomocnictwo do reprezentacji pozwanej
zostało udzielone przez (...) SA w W. (por. - k. 64), wobec czego
stosownie do powyższych uwag skutki uchybienia mogły zostać naprawione
w drodze prawidłowego oznaczenia tego pozwanego. Skoro nie uczynił tego
Sąd pierwszej instancji takie postanowienie podjął Sąd Apelacyjny, na
podstawie art. 350 §§ 1 i 3 k.p.c.