Sygnatura akt VI Ka 1018/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 stycznia 2015 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Grażyna Tokarczyk

Protokolant Marzena Mocek

przy udziale przedstawiciela KMP w G. st.sierż. Rafała Walczaka

po rozpoznaniu w dniu 20 stycznia 2015 r.

sprawy D. M. ur. (...) w R.,

syna P. i E.

obwinionego z art. 86§1 kw, art. 93§1 kw

na skutek apelacji wniesionej przez obwinionego

od wyroku Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej

z dnia 30 września 2014 r. sygnatura akt VI W 69/14

na mocy art. 437 § 1 kpk w zw. z art. 109 § 2 kpw i art. 636 § 1 kpk w zw. z art. 119 kpw

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od obwinionego na rzecz Skarbu Państwa zryczałtowane wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 50 (pięćdziesiąt) złotych i wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 40 (czterdzieści) złotych.

VI Ka 1018/14

UZASADNIENIE

Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej wyrokiem z dnia 30 września 2014 roku sygn. akt VI W 69/14 uznał D. M. za winnego tego, że w dniu 25 listopada 2013 roku, około godziny 15:10 w R. na ulicy (...) nie zachował należytej ostrożności i spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że kierując samochodem m-ki M. o nr rej. (...), podczas wykonywania manewru omijania najechał na stojącego na jezdni pieszego, czym doprowadził do obrażeń ciała Pana M. W. naruszających czynności jego narządów na okres poniżej dni siedmiu, w tym samym miejscu i czasie jako osoba kierująca w/w pojazdem uczestniczącym w wypadku drogowym nie udzielił niezwłocznej pomocy poszkodowanemu i odjechał z miejsca zdarzenia, - to jest wykroczenia z art. 86 § 1 kw oraz wykroczenia z art. 93 § 1 kw i za to wymierzył mu karę grzywny w wysokości 400 złotych, na mocy art. 93 § 2 kw w zw. z art. 29 § 1 i § 2 kw orzekając wobec obwinionego środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 8 miesięcy.

W apelacji osobistej obwiniony podniósł, że żaden organ postępowania nie dokonał właściwej oceny jak i staranności w wyjaśnieniu sprawy, nie przesłuchał kluczowego świadka P. S. ani A. P., P. S. był najbliżej W., a P. szedł z S., a policja tych świadków nie przesłuchała. Podkreślił, że odległość od szkoły do zakrętu to 20- 30 m i brawura nie była możliwa. Kiedy zauważył uszkodzenie błotnika skontaktował się przez Internet z pokrzywdzonym, to oskarżenie o zniszczenie i żądanie kosztów naprawy spowodowało, że W. nakłamał matce. W. i S. mieszkają na H. na ul. (...). W apelacji obwiniony podał, że W. kopnął w samochód stąd uszkodzenie błotnika. Zawarł też twierdzenie, że pokrzywdzony nie potrzebował pomocy skoro udał się autobusem do domu. Podkreślił również, że nie łamie nagminnie przepisów i miał tylko jeden wypadek.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje.

Apelacja obwinionego jest niezasadna, Sąd I instancji przeprowadził pełne postępowanie dowodowe, pozwalające na dokonanie stanowczych ustaleń w zakresie sprawstwa i winy obwinionego, dowody oceniając zgodnie z zasadami wiedzy, logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego.

Argumentacja, która miałaby wskazywać, że zawiadomienie organów ścigania o zdarzeniu jest wynikiem obawy pokrzywdzonego przed koniecznością naprawienia szkody jest nieskuteczna. Obwiniony nie zapoznał się dość uważnie z aktami sprawy, aby ów wniosek podnosić, co więcej, analiza poszczególnych czynności przekonuje, że taka motywacja, a to chęć uniknięcia odpowiedzialności towarzyszy właśnie obwinionemu.

Nie było kwestionowane w sprawie, że M. W. podobnie, jak obwiniony teren szkoły opuszczali około godz. 15.10, pierwszy zdążył przejść przez jezdnię, a następnie chciał wrócić, aby drogę kontynuować z kolegą P. S.. Obwiniony w kolei udał się na parking, aby wracać samochodem. Oznacza to upływ pewnego okresu czasu.

Następnie pokrzywdzony wrócił do domu autobusem, a jak wynika z notatki (k. 4) już około godz. 16.00 z polecenia oficera dyżurnego policjanci udali się do miejsca zamieszkania M. W., zatem interwencję zgłoszono przed godziną 16.00. Matka pokrzywdzonego złożyła zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia w godz. 16.30- 16.40 (k. 7).

Powyższe, a szczególnie czas skierowania do pokrzywdzonego policji, przekonuje o prawdziwości zeznań pokrzywdzonego, że bezpośrednio po przybyciu do domu i opowiedzeniu o zdarzeniu matce, ta wezwała policję. Nie było zatem czasu nie tylko na wymyślanie przebiegu zdarzenia, które jak trafnie podnosi obwiniony spostrzegały również inne osoby, ale tym bardziej absurdalnym jest twierdzenie, aby w tym czasie pokrzywdzony zdążył się z kimkolwiek komunikować.

Odmiennie D. M., wobec którego czynności podjęte zostały w godz. 17.40- 18.10 (k. 8-10).

Niedorzecznym jest też twierdzenie, że uszkodzenie błotnika samochodu, którym kierował obwiniony mogło powstać na skutek kopnięcia pojazdu przez pokrzywdzonego. Pomijając, że takie zachowanie byłoby wyrazem skrajnej głupoty, to obwiniony nie chce zauważyć, że pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci stłuczenia stawu kolanowego, a już z pewnością kolanem nie kopał samochodu w ruchu, a innych obrażeń nie doznał. Co ważne i czego przecież nie twierdzi obwiniony, M. W. nie przewrócił się, co mogłoby taki uraz ewentualnie spowodować.

To z kolei, że pokrzywdzony obrażeń doznał wynika wprost z opinii biegłego z zakresu medycyny, który opierał się na kserokopii karty informacyjnej z udzielenia specjalistycznej pomocy lekarskiej w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym(...)w K. w dniu 25.11.2013 r. godz. 19.30, gdzie rozpoznano stłuczenie stawu kolanowego i zastosowano unieruchomienie szyną gipsową, zaś biegły ocenił, że ów uraz naruszał czynności narządu ciała pokrzywdzonego na okres do 7 dni (k. 20v opinia).

Niewątpliwie M. W. bezpośrednio przed zdarzeniem przechodził przez jezdnię ul. (...) najpierw na przeciwną do szkoły stronę, aby później wracać i gdy był na jezdni nadjechał obwiniony. Pokrzywdzony poruszał się poza wyznaczonym przejściem dla pieszych, jednak w tym rejonie przejścia dla pieszych nie było, a zatem co do zasady był uprawniony do przekraczania jezdni. Co więcej w czasie gdy wchodził na nią w jedną i drugą stronę, nie przejeżdżały ulicą żadne pojazdy. Pierwszym był dopiero obwiniony, w chwili gdy wyjechał on na ul. (...) pokrzywdzony był w trakcie przechodzenia przez jezdnię, obwiniony potwierdził, że M. W. był na jedni.

Zatem należycie realizując obowiązki kierującego pojazdem mechanicznym obwiniony w pierwszej kolejności powinien był się upewnić co do zachowania pieszego i tego, z którym kierunku zmierza, z pewnością też zwolnić, albo wręcz zaniechać jazdy. Manewr omijania pieszego w tych warunkach był z góry obarczony ryzykiem, a wykonywany w sposób uniemożliwiający pieszemu zorientowanie się, z której strony będzie ominięty, uniemożliwił skuteczne podjęcie czynności obronnych, do których został zmuszony, ale nie był w tych warunkach zobowiązany, w tym znaczeniu, że ich nie podejmowanie nie obciążałoby M. W..

Jeżeli natomiast obwiniony chciałby się powoływać na nieprawidłowość zachowania pieszego w postaci jego przebywania na jezdni i nieprzewidywalności zachowania, wypada przypomnieć młodemu kierowcy jedną z podstawowych zasad ruchu drogowego wyrażoną w art. 4 ustawy prawo o ruchu drogowym, to jest zasadę zaufania i ograniczonego zaufania. Wedle tych uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania. Zatem jeżeli obwiniony twierdzi, że zachowanie pokrzywdzonego na jezdni było nie prawidłowe, tym bardziej winien był zachować ostrożność. W tej sytuacji twierdzenia, że to pokrzywdzony wszedł, czy wręcz „wpakował się pod koła”, mają się nijak nawet do prezentowanego w wyjaśnieniach obwinionego przebiegu zdarzenia, jak i do spoczywających na nim obowiązków wynikających wprost z zasad ruchu drogowego.

Obwiniony w apelacji chętnie podnosi, że świadkowie zeznają niekonsekwentnie, samemu tejże stanowczości nie zachowując, o czym przekonuje nowa wersja o tym, że pokrzywdzony kopnął w samochód.

Odwoływanie się do przebiegu postępowania wyjaśniającego, tam podejmowanych lub nie czynności, jest pozbawione znaczenia o tyle, że w sprawach o wykroczenia postępowanie wyjaśniające ma charakter skrócony i uproszczony, a ogólnym celem postępowania jest to, aby dowody było przeprowadzone bezpośrednio przed Sądem, dlatego to, że świadkowie byli dokładnie słuchani dopiero w postępowaniu głównym nie ma wpływu na prawidłowe rozpoznanie sprawy.

Odnosząc się do manifestowanych różnic w zeznaniach, obwiniony nie uwzględnił dynamik zdarzenia, krótkiego czasu jego trwania, tego, że każdy obserwował je z innego punktu, inny był zakres zainteresowania obserwatorów i nie wszyscy postrzegali jednoczasowo te same fragmenty zdarzenia. Jednoznacznie jednak wszyscy wskazywali, że M. W. w chwili wjazdu obwinionego był na jezdni, że obwiniony omijał go i w trakcie tego manewru potrącił, zaś po odjechał pomimo wprawdzie braku upadku pokrzywdzonego, ale słyszalnego odgłosu uderzenia oraz skulenia się pokrzywdzonego, manifestującego tym samym doznanie obrażeń, które nie musiały skutkować natychmiastowym unieruchomieniem.

Nie przekonuje również twierdzenie o niewiarygodności relacji pokrzywdzonego i świadka, gdyż zamieszkują w sąsiedztwie. Niewątpliwie wszystkie osoby relacjonujące zdarzenie znają się ze szkoły, to już mogło rodzić dla każdego z nich pewną niezręczność życiową, nie wykluczone, że to również skłoniło pokrzywdzonego, który nie odczuwał jeszcze w pełny sposób skutków uderzenia, do udania się do domu, a nie powiadomienia policji, czy np. dyrekcji szkoły.

Słusznie przy tym Sąd I instancji odwołał się do doświadczenia życiowego połączonego z relacjami świadków o słyszalnym odgłosie uderzenia, iż nawet niewielki kontakt innego przedmiotu w pojazdem w ruchu jest dla kierowcy słyszalny nawet z siłą zwiększoną niż rzeczywiste uderzenie.

W tym właśnie należy upatrywać odpowiedzialności za wykroczenie z art. 93 kw, co jak już podkreślał Sąd I instancji może dotyczyć nie tylko sprawcy, ale każdego innego uczestnika.

Zgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym (art. 44) kierujący pojazdem w razie uczestniczenia w wypadku drogowym, jeżeli w wypadku jest zabity lub ranny, udzielić niezbędnej pomocy ofiarom wypadku oraz wezwać zespół ratownictwa medycznego i Policję. To, że pokrzywdzony potrzebował pomocy wynika z doznanych przez niego obrażeń, ale również i faktu, że samodzielne dotarcie do domu nie było możliwe, musiał przecież korzystać z pomocy kolegi.

Nie jest to bowiem kwestia dobrego obyczaju, kultury, ale obowiązku ustawowego, który każdy z kierujących przyjmuje na siebie, a o powadze owego obowiązku przekonuje, że wykroczenie przeciwko temu jest zagrożone karą aresztu lub grzywny, a co więcej wobec sprawcy orzekany jest obligatoryjny środek karny zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jest to jedno z najsurowiej zagrożonych wykroczeń nie tylko z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To z tym zachowaniem, a nie samą kolizją jest związany zakaz orzeczony wobec obwinionego.

Podsumowując Sąd Okręgowy nie uwzględnił apelacji obwinionego, Sąd I instancji miał bowiem w polu widzenia okoliczności wskazane przez apelującego, oczywiście prócz kopania w samochód, gdyż to jest nowością, niemniej prawidłowo zgromadzony i oceniony materiał dowodowy doprowadził Sąd meriti do słusznych wniosków o sprawstwie i winie obwinionego, a to z kolei pozwoliło na prawidłową kwalifikację zachowań jako dwóch wykroczeń z art. 86 § 1 kw oraz z art. 93 § 1 kw.

Na akceptację zasługuje również dobór kary o charakterze wolnościowym (zaznaczono, że możliwym było orzeczenie kary aresztu), z kolei w wymiarze kary grzywny upatrywać można łagodności, a ta jest zrozumiała jedynie z tego względu, że jako osoba nie uzyskująca stałych dochodów, choć zdolna do podejmowania dorywczych prac, obwiniony będzie w stanie karę grzywny ponieść, a ta stanowiła będzie należytą odpłatę. Również orzeczenie o obligatoryjnym środku karnym zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, blisko dolnej granicy ustawowego zagrożenia, zasługuje na akceptację.

Odnosząc się do zarzutu, iż obwiniony nie jest nagminnym sprawcą wykroczeń drogowych, wskazać należy na niezrozumienie uzasadnienia zaskarżonego wyroku, gdyż Sąd odwołał się do nagminności w sensie ogółu naruszeń przepisów ruchu drogowego na terenie R. przez wszystkich kierujących, co jest składnikiem przekonującym o wyższym stopniu społecznej szkodliwości zachowania obwinionego.

Zgodnie z art. 29§ 3kw Sąd I instancji winien był nałożyć na obwinionego się obowiązek zwrotu dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdu.

Ponieważ jednak apelacja została wywiedziona na korzyść obwinionego Sąd odwoławczy wskazanej zmiany dokonać nie mógł.

Wskazany przepis w całości stanowi: „ Zakaz, o którym mowa w § 1, obowiązuje od uprawomocnienia się orzeczenia. Orzekając zakaz nakłada się obowiązek zwrotu dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdu, jeżeli dokument ten nie został zatrzymany. Do chwili wykonania tego obowiązku okres, na który orzeczono zakaz, nie biegnie.” Powyższe oznacza, że z chwilą wydania wyroku Sądu odwoławczego wyrok jest prawomocny, a obwinionego ów zakaz obowiązuje, jednak do czasu zwrócenia dokumentu organowi, który ten wystawił, nie jest liczony okres, na który zakaz został orzeczony.

Mając powyższe na uwadze Sąd Okręgowy utrzymał zaskarżony wyrok w mocy.