Sygn. akt II AKa 129/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 12 czerwca 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku II Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Krzysztof Ciemnoczołowski (spr.)

Sędziowie: SSA Witold Kuczorski

SSA Andrzej Rydzewski

Protokolant: st. sekr. sądowy Aleksandra Konkol

przy udziale Prokuratora Prokuratury Apelacyjnej w G. Lilianny Stojek

po rozpoznaniu w dniu 12 czerwca 2013 r.

sprawy

A. B.

oskarżonej z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 294 § 1 k.k. w zb. z art. 12 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez Prokuratora Prokuratury Okręgowej w T.

od wyroku Sądu Okręgowego w Toruniu

z dnia 19 października 2012 r., sygn. akt II K 110/11

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną;

II.  kosztami procesu za postępowanie odwoławcze obciąża Skarb Państwa.

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy w Toruniu rozpoznawał sprawę A. B., oskarżonej o to, że :

w okresie od 19 czerwca 2006 r. do 29 września 2006 r. w T. i innych miejscach, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, wspólnie i porozumieniu z osobą, której sprawę wyłączono do odrębnego rozpoznania, po uprzednim wprowadzeniu w błąd osób reprezentujących (...) ( (...)) i inne podmioty wchodzące w skład tej grupy kapitałowej, co do faktu dokonania przelewów z tytułu zawartych umów oraz możliwości zapłaty wszystkich pozostałych należności i konieczności, w związku z tym kontynuowania współpracy, doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości 821.114,14 dolarów USA, stanowiącego równowartość, około 2.052.785, - złotych, które polegało na realizowaniu – bez zapłaty – usług hotelowych

to jest o czyn z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 294 §1 kk w zb. z art. 12 kk.

Wyrokiem z dnia 19 października 2012 roku, sygn. akt II K 110/11, Sąd Okręgowy w Toruniu uniewinnił oskarżoną od popełnienia zarzucanego jej czynu, kosztami postępowania obciążając Skarb Państwa.

Apelację od powyższego wyroku złożył prokurator, podnosząc zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, będącego następstwem obrazy przepisów postepowania, tj. art. 4 k.p.k., art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k., polegającego na przyjęciu, po dokonanej dowolnie i wybiórczo ocenie przeprowadzonych dowodów, bez uwzględnienia zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, że dowody zgromadzone w toku postępowania przygotowawczego i ujawnione w toku rozprawy głównej, nie stanowią wystarczającej podstawy do uznania oskarżonej za winną popełnienia czynu (...) zarzuconego jej aktem oskarżenia, podczas gdy prawidłowa ocena zgromadzonego materiału dowodowego, w tym wyjaśnień złożonych przez wymienioną oraz między innymi zeznań świadków, w tym przedstawiciela pokrzywdzonego powinna prowadzić do wniosku, iż oskarżona czyn ten popełniła. W konkluzji apelujący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje.

Apelacja okazała się bezzasadną w stopniu oczywistym.

Wbrew stanowisku autora apelacji nie sposób stwierdzić, aby sąd orzekający dopuścił się obrazy przepisów postępowania, a w jej następstwie dokonał błędnych ustaleń faktycznych. Tytułem uwag wstępnych należy odnotować, że postępowanie przeprowadzono z poszanowaniem wszelkich zasad procesowych. Poczynione przez sąd a quo ustalenia faktyczne niewątpliwie mają walor prawdziwych, a przez to zgodnych z wymogiem wynikającym z przepisu art. 2 § 2 k.p.k. Dokonano ich w sposób obiektywny, badając, zgodnie z art. 4 k.p.k., okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonej. Materiał dowodowy poddano wszechstronnej analizie, a oceny, na podstawie których sformułowano kluczowe dla rozstrzygnięcia sprawy wnioski, realizowane były w sposób swobodny, tj. zgodnie z art. 7 k.p.k., przy uwzględnieniu zasad prawidłowego rozumowania, a także wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Stanowisko sądu pierwszej instancji znalazło kompleksowe odzwierciedlenie w treści pisemnego uzasadnienia wyroku, które w pełnym zakresie poddaje się kontroli instancyjnej.

Podnosząc zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, prokurator stwierdził, że Sąd Okręgowy prawidłowo ustalił stan faktyczny, dokonując jedynie błędnej oceny zamiaru oskarżonej (s. 3 apelacji). Tym samym apelujący, będący jednym z podmiotów wymienionych w treści art. 434 § 1 zdanie 2 k.p.k. stanął na stanowisku, iż w jego ocenie uchybienie polegało na błędzie dowolności, a nie miało postaci błędu braku.

Zarzucając sądowi a quo dowolność ocen, autor apelacji zarówno w zarzucie, jak i w uzasadnieniu środka odwoławczego, nie wskazał na konkretne błędy w dochodzeniu przez sąd a quo do określonych ocen. Tymczasem tylko stwierdzenie tego rodzaju nieprawidłowości może skutkować uznaniem, że mamy do czynienia z błędem dowolności jako postacią błędu w ustaleniach faktycznych (podobnie - postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 26.07.2007r., sygn. akt IV KK 175/07). Wyrażone w środku odwoławczym stanowisko stanowi zatem jedynie polemikę z ocenami, dokonanymi przez sąd orzekający.

Odnosząc się do poszczególnych argumentów, wyrażonych w treści środka odwoławczego, sąd ad quem prezentuje następujące stanowisko.

O obrazie przepisów art. 4 k.p.k., art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k., względnie o wadliwych ustaleniach faktycznych, nie świadczy fakt, że oskarżona wraz z P. P. obsługiwała „(...)”. Okoliczność powyższa była brana pod uwagę przez sąd orzekający i miała charakter bezsporny. Sąd Okręgowy trafnie przyjął, że brak jest jakiegokolwiek dowodu na zawarcie porozumienia przewidzianego w art. 18 § 1 k.k. (co najmniej dorozumianego) przez A. B. i P. P.. Na aprobatę zasługuje rozumowanie, iż postrzeganie oskarżonej przez inne osoby jako osoby zaufanej P. P., nie uzasadniało wniosku, że wymienionych łączyło porozumienie, o którym mowa w zarzucie aktu oskarżenia. Przypomnienia wymaga, że oskarżona była wyróżniającym się pracownikiem, przez co niewątpliwie P. P. darzył ją zaufaniem, mającym charakter wzajemny. Zaufanie w relacjach przełożony-podwładny nie może być jednak automatycznie odczytywane jako przejaw porozumienia przestępczego w sytuacji, gdy na takowe brak jest jakichkolwiek konkretnych dowodów. Organ pierwszej instancji słusznie wyeksponował przy tym istnienie podziału zadań w ramach „(...)”, polegającego na wyłączeniu z zakresu czynności oskarżonej spraw finansowych, a pozostawieniu ich wyłącznie w kompetencji P. P.. Apelujący ustaleń tych nie zakwestionował (s. 3 apelacji), w związku z czym zaakceptował pogląd sądu a quo, że w ramach zakresu zadań służbowych, oskarżona nie posiadała kompetencji do obsługi systemu księgowego ani też wglądu w ten system (potrzebne dane, np. wydruki poleceń przelewów. uzyskiwała od pracownic księgowości). Tym samym teza, że oskarżona obsługując „(...)”, miała w tym obszarze pełną lub szeroką wiedzę na temat realiów finansowych współpracy z kontrahentem, jest tezą wadliwą już nawet w świetle tych okoliczności, których apelujący nie negował.

Należy zgodzić się z sądem orzekającym, iż na korzyść oskarżonej w tym kontekście przemawiały również inne okoliczności. Nie negując bowiem faktu, że A. B. miała świadomość istnienia zaległości płatniczych (skoro korespondowała na ten temat z pokrzywdzonym podmiotem), nie sposób zarazem obronić tezy, iż świadomość ta dawała oskarżonej obraz działalności przestępczej (oszustwa), a nie zwykłych problemów z tzw płynnością finansową. Sąd a quo ma rację, że skoro A. B.:

to generalnie jej rolę należy oceniać w kategoriach pracownika, lojalnie wykonującego polecenia przełożonych i ufającego im, a nie jako rolę współsprawcy w zakresie czynności, mających za cel doprowadzenie strony pokrzywdzonej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

W świetle powyższej oceny, stosowne rozważania Sądu Okręgowego, zwłaszcza na s. 39-41 uzasadnienia wyroku, zasługują na miano prawidłowych, uwzględniających wszelkie istotne okoliczności oraz opartych o zasady prawidłowego rozumowania i doświadczenia życiowego.

Sąd odwoławczy podziela te oceny, wyrażając zapatrywanie, iż przy braku niezbędnych dowodów, nieuprawnioną jest interpretacja zachowania oskarżonej jako przestępczego jedynie na tej podstawie, że była sumiennym, rzetelnym i lojalnym pracownikiem. Sama tylko wiedza A. B., iż występują opóźnienia w płatnościach, nie może być w tej sytuacji tłumaczona na jej niekorzyść (art. 5 § 2 k.p.k.) poprzez formułowanie dowolnej oceny o istnieniu po jej stronie świadomości, że sytuacja ta pozostaje w związku przyczynowym z przestępstwem oszustwa (przy założeniu, że takowe popełniono).

Nie zasługiwała na uwzględnienie argumentacja na s. 4 apelacji. Apelujący ma wprawdzie rację, że w świetle zeznań P. P., latem 2006 roku płatności na rzecz pokrzywdzonego realizowano z opóźnieniami, stosując praktykę wysyłania dowodów przelewu wprowadzonych do systemu (co dotyczyło także innych kontrahentów), lecz bez ich autoryzacji. Prawdą jest również, że A. B. otrzymywała maile od pokrzywdzonego, wskazujące na nieregularną realizację płatności, a w odpowiedzi zapewniała, że „przelew jest w drodze” oraz załączała kopie przelewów nie zrealizowanych. Pomimo to nie sposób zgodzić się z apelującym, iż to zachowanie oskarżonej, mającej świadomość złej kondycji firmy, skutkowało przyjmowaniem turystów przez hotel, należący do pokrzywdzonej spółki.

Po pierwsze - nieuprawnionym jest pogląd apelującego, iż wiedza oskarżonej o zaległościach płatniczych wobec kontrahenta, była równoznaczna z wiedzą o generalnie złej sytuacji finansowej spółki, w której pracowała. Nie jest trafnym argument na s. 5 apelacji, iż oskarżona musiała posiadać wiedzę o finansach spółki, opiekując się „(...)” i rozliczając tamtejsze usługi. Wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego pozwalają przyjąć, że w każdej działalności gospodarczej mogą zdarzyć się okresy przejściowej niewypłacalności, lecz wystąpienie takich przypadków nie zawsze jest równoznaczne z niewypłacalnością trwałą, zupełną, nieodwracalną, a więc taką, której następstwem jest konieczność ogłoszenia upadłości firmy. W niniejszej sprawie nie został przeprowadzony lub ujawniony jakikolwiek dowód, mogący wskazywać, że A. B. posiadała całościową wiedzę o stanie finansów spółki, w której była zatrudniona. Dowody, na które powołuje się apelujący, dawały oskarżonej obraz częściowy, niepełny, mogący wywołać u niej przekonanie, że sytuacja, pomimo pewnych trudności, znajduje się jednak po kontrolą przełożonych. Znamiennym jest posłużenie się przez samą A. B. argumentem, że jej przekonanie o przejściowym charakterze trudności wywołane było faktem przyjmowania turystów przez hotel na Dominikanie. Skoro zaś ten stan wiedzy i przekonania oskarżonej potwierdzały zeznania P. P., a także inne okoliczności (podpisanie porozumienia w M. bez jej wiedzy, podpisanie porozumienia na Dominikanie „przy okazji” innych czynności służbowych, zapewnienia kierowane do wszystkich pracowników przez władze spółki), to tym bardziej nie sposób uznać, że A. B. miała powody do daleko idącej, szerokiej, interpretacji wydarzeń, dopuszczającej możliwość, że działania jej przełożonych mogą mieć postać czynów zabronionych w rozumieniu prawa karnego.

Po drugie - skoro nie ma dowodów, że A. B. znała całościowo sytuację spółki, to tym samym nie ma podstaw do uznania, że jej zapewnienia wobec kontrahenta, iż należność zostanie uregulowana, były wysyłane z zamiarem wprowadzenia strony pokrzywdzonej w błąd. W sytuacji bowiem, gdy oskarżona udzielała odpowiedzi w dobrej wierze, a więc w przekonaniu, że zapłata nastąpi, nie można mówić o zamiarze bezpośrednim (a więc wymaganym dla bytu oszustwa) wprowadzenia przez nią strony pokrzywdzonej w błąd. Pomimo zatem, że obiektywnie zapewnienia te nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości, to jednak nie ma podstaw do uznania, że korespondując z pokrzywdzonym podmiotem, oskarżona celowo utwierdzała go w fałszywym przekonaniu o przyszłej zapłacie należności. Przeciwnie - należy wyrazić pogląd, że jako etatowy pracownik spółki (w przeciwieństwie do osób „decyzyjnych”, do których należał P. P., nawet nie pełniąc już funkcji w zarządzie), A. B. nie miała kompetencji do samodzielnej oceny, czy jej pracodawca zrealizuje zapewnienia o zamiarze zapłaty należności. Jej zadania nie obejmowały bowiem spraw z zakresu księgowości, a zapewnienia P. P. o zamiarze zapłaty, były wystarczającą podstawą do ustalonego sposobu prowadzenia korespondencji z pokrzywdzonym (por. również rozważania Sądu Okręgowego na s. 41-45 uzasadnienia).

Oceny powyższej nie podważa fakt, że A. B. załączała do korespondencji kopie przelewów, wprowadzone do systemu, lecz nie autoryzowane. Kwestia ta została poddana przez sąd orzekający wnikliwej i w pełni prawidłowej ocenie na s. 43-44 uzasadnienia. Trafną jest zamieszczona tam ocena, iż fakt uzyskiwania kopii przelewów od osób uprawnionych (pracowników księgowości), brak osobistych uprawnień do wglądu w system księgowy lub rachunkowość firmy, wreszcie zapewnienia P. P., pozbawiały oskarżoną realnej możliwości dokonania samodzielnej oceny, czy przesłanie określonego dokumentu będzie się wiązało z wprowadzeniem pokrzywdzonego w błąd. Wniosek przeciwny nie może być wyprowadzany z faktu, że polecenia przelewu w chwili ich wysłania nie były autoryzowane. Nawet bowiem przy najmniej korzystnym dla oskarżonej założeniu, że miała ona świadomość, iż brak autoryzacji oznacza niewykonanie operacji, nie sposób przyjąć, że zakładała również, że do autoryzacji nie dojdzie w przyszłości. Skoro bowiem ufała zapewnieniom P. P., to z pewnością zakładała, że w odpowiednim momencie zadecyduje on o faktycznym przekazaniu środków kontrahentowi. Należy dodać - co słusznie wyeksponował sąd orzekający - iż praktyka wysyłania kopii poleceń przelewu, również nieautoryzowanych, dotyczyła różnych kierunków turystycznych, a nie wyłącznie Dominikany, co niewątpliwie pogłębiało przekonanie oskarżonej, że jej działania nie stanowiły ekscesu na tle metod, stosowanych przez innych pracowników.

W świetle powyższych rozważań sąd odwoławczy o tyle podziela pogląd apelującego, iż obiektywnie A. B. w istocie „uczestniczyła w wytworzeniu w świadomości osób reprezentujących pokrzywdzonego fałszywego obrazu wycinka rzeczywistości przez zapewnienie o rychłym zapłaceniu należności i konieczności w związku z tym kontynuowania współpracy”, niemniej jednak to jej uczestnictwo nie miało charakteru umyślnego, realizowanego z bezpośrednim, kierunkowym (w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) zamiarem oszustwa. Nie ma bowiem jakichkolwiek dowodów, iż oskarżona działała w roli innej, niż tylko i wyłącznie lojalnego pracownika, sumiennie wykonującego wolę przełożonych, nieświadomego sytuacji finansowej, w jakiej znajdowała się wówczas spółka.

Nie zasługuje na aprobatę argumentacja na s. 4-5 apelacji, zgodnie z którą „wytworzeniem u pokrzywdzonego fałszywego obrazu rzeczywistości” było podpisanie przez oskarżoną porozumienia w dniu 10.08.2006 roku. Dyskontując poszczególne argumenty prokuratora w tej mierze, sąd ad quem zważył, co następuje.

Przede wszystkim wszelkie cechy oceny swobodnej (art. 7 k.p.k.) ma ocena przedmiotowej kwestii, zaprezentowana na s. 42-43 uzasadnienia zaskarżonego wyroku. Sąd odwoławczy podziela to wnioskowanie, w związku z czym nie widzi potrzeby jego przytaczania.

Argument autora apelacji, iż bezpodstawnie dano wiarę oskarżonej, że podpisując porozumienie, traktowała to jako przyjęcie zadłużenia do wiadomości, stanowi jedynie polemikę z prawidłowo umotywowanym stanowiskiem sądu orzekającego. Organ ten ma niewątpliwie rację, dając wiarę wyjaśnieniom oskarżonej w omawianej kwestii, gdyż wyjaśnienia owe pozostają w zgodzie z zasadami prawidłowego rozumowania oraz - nade wszystko - doświadczenia życiowego. Skoro bowiem ustalono, że A. B. była pracownikiem sumiennym i oddanym swojej firmie oraz lojalnym wobec przełożonych, a przy tym miała świadomość zaległości płatniczych wobec kontrahenta (prowadząc na ten temat korespondencję) i była zapewniana przez P. P., że zaległości te zostaną uregulowane, to z pewnością czuła się w obowiązku złożyć podpis pod przedłożonym jej dokumentem, dając tym samym wyraz akceptacji obliczenia długu i harmonogramu spłat. Takie zachowanie należy uznać - stosując kryteria przewidziane treścią art. 7 k.p.k. - za adekwatne do wiedzy oskarżonej co do istnienia długu oraz do jej przekonania, że pracodawca jest zainteresowany prolongatą spłaty długu, z jednoczesnym zagwarantowaniem ciągłości przyjmowania turystów do hotelu. Było to zarazem zachowanie konsekwentne względem wcześniejszych czynności służbowych oskarżonej, polegających między innymi na zapewnianiu kontrahenta o zamiarze uregulowania płatności przez spółkę.

O tym, że podpisanie porozumienia stanowiło przyjęcie do wiadomości zadłużenia i harmonogramu spłaty, a nie kreowanie treści zobowiązań spółki, świadczy również okoliczność, iż A. B. z pewnością nie dopuszczała możliwości istnienia zasadniczych nieścisłości w przedłożonym jej obliczeniu, gdyż postawa kontrahenta świadczyła, iż jest on zainteresowany zarówno odzyskaniem długu, jak i kontynuacją współpracy. Oskarżona, prowadząc wcześniejszą korespondencję, niewątpliwie była w stanie ocenić szacunkowo, czy kwota zadłużenia wymieniona w dokumencie odpowiada istniejącym zaległościom (co w oczywisty sposób nie przeczy tezie, iż nie znała całościowo kondycji finansowej spółki), a zarazem nie miała podstaw do przyjęcia, że kontrahent, zainteresowany dalszą współpracą, zawyży należność. A. B. niewątpliwie zakładała przy tym, że ostateczna weryfikacja zaległości będzie możliwa w miarę potrzeby po szczegółowej analizie faktur w siedzibie firmy. W efekcie zachowanie oskarżonej nie może nasuwać wątpliwości z punktu widzenia zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań doświadczenia życiowego (art. 7 k.p.k.).

Nie jest słusznym pogląd prokuratora (s. 5-6 apelacji), iż podpisaniu dokumentu przez oskarżoną „przy okazji” pobytu na Dominikanie przeczy fakt, że nie była ona w żaden sposób zmuszana do tej czynności. Przede wszystkim rozumowanie apelującego jest wewnętrznie sprzeczne, gdyż na s. 3 apelacji stwierdził on, że nie kwestionuje ustaleń sądu orzekającego co do faktów, co powinno zatem dotyczyć także i omawianej kwestii (sąd a quo ustalił, że A. B. przebywała na Dominikanie w innych sprawach, a kontrahent wykorzystał jej obecność do zorganizowania spotkania i podpisania dokumentu). Gdyby jednak nawet uznać, że apelujący w istocie podważa tę część ustaleń, to odpowiedzią na jego zastrzeżenia musiałoby być stwierdzenie o braku dowodu, potwierdzającego jego tezę. Zarazem wersja, wynikająca z wyjaśnień oskarżonej, jest wersją w pełni miar logiczną gdy uwzględni się fakt, że kontrahent, niewątpliwie zainteresowany zarówno odzyskaniem długu, jak i kontynuacją współpracy, podejmował w pierwszej kolejności próby polubownego odzyskania należności. Do takich prób z pewnością zalicza się osobista rozmowa z osobą przybyłą w imieniu dłużnika, co w świetle zasad doświadczenia życiowego (art. 7 k.p.k.) umacnia przekonanie sądu ad quem, że do spotkania i rozmowy mógł dążyć - zgodnie z twierdzeniami A. B. - kontrahent.

Nie zasługuje na uwzględnienie argument, iż o zamiarze wprowadzenia w błąd świadczy podpisanie przez dokumentu w imieniu (...) Sp. z o.o. i (...) sp. z o.o., podczas gdy A. B. nie była przedstawicielem tych spółek, nadto funkcjonowały one pod innymi nazwami (odpowiednio (...) sp. z o.o. i (...) sp. z o.o.). Nawet bowiem, jeżeli oskarżona przekroczyła uprawnienia służbowe, to nie sposób zakładać, że uczyniła to w złej wierze, a w szczególności celem wprowadzenia kontrahenta w błąd (por. wcześniejsze rozważania). Przeciwnie - nie da się wykluczyć możliwości, że chciała ona - jak wyjaśniła - jak najlepiej bronić interesu swojego pracodawcy, zyskując przedłużenie terminów zapłaty i możliwość kierowania turystów do hotelu. Jeśli zaś nawet podpisanie dokumentu było obiektywnie ryzykowne (wobec braku wcześniejszych uzgodnień z przełożonymi), ewentualnie nastąpiło pod wpływem presji (tj. oskarżona nie była dość asertywna, by odmówić złożenia podpisu), to okoliczności te nie świadczą niezbicie o zamiarze udziału w przestępstwie oszustwa, uzasadniając co najwyżej rozważania nad celowością takiego postępowania oskarżonej w konkretnych okolicznościach.

Pozbawiony znaczenia jest argument apelującego, iż dla przedstawicieli pokrzywdzonej spółki istotne było, że podpisują porozumienie z osobą, z którą cały czas współpracowali. Jakkolwiek powołana teza jest prawdziwa, to nie sposób w oparciu o nią uznać, że A. B. w jakikolwiek sposób wykorzystała swoją pozycję względem kontrahenta. Przypomnienia wymaga, że spotkanie na Dominikanie, zakończone podpisaniem porozumienia z dnia 10.08.2006 roku, odbyło się z inicjatywy przedstawicieli tamtejszej spółki, którzy wykorzystali w tym celu obecność A. B. (por. wcześniejsze rozważania). Skoro zatem inicjatorką spotkania nie była oskarżona, to nie ma podstaw do uznania, że w jakikolwiek sposób dążyła ona to wprowadzenia kontrahentów w błąd, wykorzystując fakt wcześniejszej współpracy. Oskarżona wprawdzie nie poinformowała rozmówców, że jest jedynie pracownikiem spółek wskazanych w dokumencie, lecz w toku postępowania logicznie i konsekwentnie wyjaśniała, że nie traktowała złożenia podpisu jako oświadczenia woli (przyjęcia na spółkę zobowiązań), lecz jako przyjęcie wysokości długu i zasad jego spłaty do wiadomości.

Całkowicie dowolny charakter ma argument apelującego, że deklaracje składane przez A. B. były niemożliwe do realizacji i zmierzały do „kredytowania” usług turystycznych. Jak już wskazano, trafnymi są ustalenia sądu orzekającego co do tego, że oskarżona nie miała kompleksowej wiedzy na temat kondycji finansowej spółki, nie mając dostępu do ksiąg rachunkowych lub systemu księgowego, nadto ufając zapewnieniom P. P. (por. wcześniejsze rozważania). Tym samym teza prokuratora, iż oskarżona dysponowała wiedzą o niemożności spłaty zobowiązań, nie ma żadnego umocowania w dostępnym materiale dowodowym. Argument o negocjowaniu „kredytowania” usług turystycznych jest częściowo prawdziwy, gdyż oskarżona, zapewniając kontrahenta o zamiarze wywiązania się przez spółkę ze zobowiązań, uzyskiwała również zapewnienia o przyjmowaniu kolejnych grup turystów. Ponieważ jednak - co wykazano wcześniej - działała w dobrej wierze, nie mając wiedzy, że jej pracodawca jest bankrutem, takiego kierunku negocjacji nie można uznać za przejaw umyślnego, realizowanego z zamiarem bezpośrednim, doprowadzenia kontrahenta do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

W podsumowaniu powyższych wywodów należy ponownie podkreślić, że - wbrew ocenie apelującego - postępowanie nie dostarczyło dowodów winy A. B., a zwłaszcza podstaw do przypisania jej działania z zamiarem bezpośrednim kierunkowym, właściwym występkowi określonemu treścią art. 286 § 1 k.k. Nie przesądzając w tym miejscu, czy w niniejszej sprawie mamy do czynienia z oszustwem, czy zwykłym niewywiązaniem się ze zobowiązań o charakterze cywilnoprawnym (kwestia ta zostanie rozstrzygnięta w postępowaniu prowadzonym przeciwko P. P.), stwierdzić należy, że nawet w przypadku ewentualnego przyszłego ustalenia, że przestępstwo to popełniono, nie sposób przyjąć, iż A. B. chciała uczestniczyć w realizacji jego znamion (art. 9 § 1 k.k.), gdyż nie istnieją dowody ani na istnienie porozumienia przestępczego, ani też dowody, że zachowaniu oskarżonej przyświecał zamiar inny od polegającego na sumiennym i lojalnym reprezentowaniu interesów firmy, w której była zatrudniona.

W świetle zaprezentowanych wyżej motywów sąd odwoławczy uznał, że nie zachodzą podnoszone w apelacji prokuratora uchybienia, określone w art. 438 pkt 2 i 3 k.p.k., co przy braku okoliczności, uzasadniających uchylenie lub zmianę wyroku niezależnie od granic zaskarżenia lub podnoszonych zarzutów (art. 439 k.p.k.), uzasadniało orzeczenie na podstawie art. 437 § 1 k.p.k. o utrzymaniu zaskarżonego wyroku w mocy, z jednoczesnym uznaniem apelacji na podstawie art. 457 § 2 k.p.k. za oczywiście bezzasadną.

Z uwagi na treść rozstrzygnięcia, na podstawie art. 632 pkt 2 k.p.k. kosztami procesu za postępowanie odwoławcze obciążono Skarb Państwa.