Sygn. akt II K 599/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 9 września 2016 r.

Sąd Rejonowy w Legionowie w II Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: S.S.R. Grzegorz Woźniak

Protokolant: Maciej Błaszczyk

przy udziale Prokurator Piotr Barczewski

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 21.06. i 6.09.2016 r.

sprawy przeciwko

P. B. urodz. (...)

w L.

syna T. i A. z d. N.

oskarżonego o to, że: I. w dniu 16 kwietnia 2015 r. w L., woj. (...) znieważył słowami wulgarnymi funkcjonariuszy Policji st. post. T. A., st. sierż. R. S. oraz funkcjonariusza Straży Miejskiej W. F. podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych,

tj. o czyn z art. 226 § 1 k.k.

II. w dniu 16 kwietnia 2015 r. w L., woj. (...) stosował przemoc w postaci szarpania i popychania funkcjonariuszy P. st. post. T. A., st. sierż. R. S. oraz funkcjonariusza Straży Miejskiej W. F., uniemożliwiając w ten sposób nałożenie kajdanek, nadto kopał nogami w okolice ud, kolan oraz głowy funkcjonariusza P. st. sierż. R. S. w celu zmuszenia ww. funkcjonariuszy do zaniechania prawnej czynności służbowej zatrzymania osoby,

tj. o czyn z art. 224 § 2 k.k.

orzeka

I. Na mocy art. 4 § 1 k.k. stosuje wobec oskarżonego Kodeks karny w brzmieniu obowiązującym do wejścia w życie ustawy z dnia 20.02.2015 r. o zmianie ustawy Kodeks karny i innych ustaw (Dz. U. poz. 396) zwany dalej „k.k.”.

II. W ramach czynu zarzucanego oskarżonemu P. B. w punkcie I aktu oskarżenia uznaje go za winnego tego, że w czasie i miejscu jak w zarzucie znieważył słowami obraźliwymi funkcjonariuszy P. st. post. T. A., st. sierż. R. S. oraz funkcjonariusza Straży Miejskiej W. F. podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, co stanowi przestępstwo z art. 226 § 1 k.k. i za to na mocy powołanego przepisu wymierza mu karę 3 (trzech) miesięcy pozbawienia wolności.

III. Uznaje oskarżonego P. B. za winnego popełnienia zarzucanego mu w punkcie II aktu oskarżenia czynu, stanowiącego przestępstwo z art. 224 § 2 k.k. i za to na mocy powołanego przepisu wymierza mu karę 8 (ośmiu) miesięcy pozbawienia wolności.

IV. Na mocy art. 85 k.k. w zw. z art. 86 § 1 k.k. kary wymierzone oskarżonemu w punktach II i III wyroku łączy i orzeka karę łączną 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności.

V. Na mocy art. 63 § 1 k.k. na poczet kary łącznej orzeczonej wobec oskarżonego w punkcie IV wyroku zalicza okres zatrzymania go od dnia 16.04.2015 r. do dnia 17.04.2015 r.

VI. Na podstawie art. 230 § 2 k.p.k. zwraca oskarżonemu dowód rzeczowy zabezpieczony na k. 114 zbioru H.

VII. Na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. w zw. z art. 17 ust. 1 Ustawy o opłatach w sprawach karnych zwalnia oskarżonego z obowiązku zwrotu kosztów sądowych i przejmuje je na rzecz Skarbu Państwa.

Sygn. akt II K 599/15

UZASADNIENIE WYROKU

z dnia 9 września 2016 r.

Sąd, na podstawie całokształtu materiału dowodowego ujawnionego podczas rozprawy głównej, ustalił następujący stan faktyczny:

Oskarżony P. B. pozostawał w związku partnerskim z M. K., para rozstała się, miała wspólne dziecko J. urodzoną w (...) roku. Oskarżony miał ustalone terminy spotkań z córką w niedzielę od godziny 9.00 do poniedziałku godzina 19.00 i w czwartki od godziny 9.00 do 19.00. W dniu 15 kwietnia 2015 r. wieczorem M. K. wysłała sms-a oskarżonemu, że córka w dniu 16 kwietnia 2015 r. miała uczestniczył w wycieczce z Przedszkola, miała to być jej pierwsza wycieczka i prosiła go, żeby zgodził się na jej wyjazd. Oskarżony nie udzielił odpowiedzi. W dniu 16 kwietnia 2015 r. około godz. 9.20 oskarżony przyjechał do miejsca zatrudnienia byłej partnerki – salonu fryzjerskiego w L. przy ul. (...). Oskarżony wszedł do salonu, chciał rozmawiać z byłą partnerką, ta nie chciała z nim rozmawiać i schowała się w pomieszczeniu socjalnym. Oskarżony wykrzykiwał w obecności pracowników salonu i jego klientów, że zostały naruszone jego uprawnienia do widywania się z córką i żądał wydania córki. Prośby o uspokojenie się oskarżony ignorował, był coraz bardziej wulgarny i nagrywał zdarzenie telefonem komórkowym. M. K. wezwała Policję. Po pewnym czasie na miejsce, około godziny 9.40 przyjechał patrol P. wraz z wspierającym ich strażnikiem miejskim. Policjantami byli starszy sierżant R. S. i starszy posterunkowy T. A., strażnikiem miejskim był W. F., dowództwo podczas patrolu pełnił starszy sierżant R. S., ze względu na wyższy stopień służbowy. Gdy policjanci i strażnik miejski przybyli na miejsce zdarzenia chcieli dowiedzieć się co było powodem interwencji. Oskarżony nagrywał ich i nie chciał spokojnie wyjaśnić o co chodziło w sprawie, był przy tym arogancki i nie pozwolił policjantom wyjaśnić sytuacji w sposób spokojny, przy jednoczesnym wysłuchaniu stron. Wobec tego, że oskarżony zachowywał się prowokacyjnie i arogancko, policjanci postanowili najpierw wysłuchać zgłaszającą interwencję. Policjanci zaprosili M. K. by przedstawiła im okoliczności sprawy i w tym celu udali się z nią do pomieszczenia socjalnego. Oskarżony udał się pod to pomieszczenie, chciał dostać się do środka, a gdy zamknięto drzwi przekładał rękę z telefonem przez drzwi tego pomieszczenia. Policjanci stwierdzili, że nie mogli wyjaśnić okoliczności zdarzenia w obecności oskarżonego, gdyż ten krzyczał, prowokował policjantów do gwałtownej reakcji. Wyprosili zatem oskarżonego z wnętrza salonu, oskarżony udał się schodami w stronę drzwi i stanął przed nimi. Przed nim na schodach stał T. A.. Oskarżony prowokował policjanta do gwałtownej reakcji, chciał go wciągnąć w dyskusję na temat jego uprawnień do widzenia z córką. T. A. nie odzywał się na zaczepki oskarżonego. Oskarżony powiedział do T. A., że był gamoniem. Ten poczuł się znieważony, gdyż określenie to według niego dotyczy osoby nieporadnej, nieudacznej. Jednak nie podjął czynności służbowych wobec oskarżonego. Następnie oskarżony powiedział, że napis (...) na mundurze policjanta kojarzy się z takim napisem na koszulce jego byłej dziewczyny i że lubił patrzeć na ten napis z tyłu, gdy uprawiał seksualne igraszki z tą dziewczyną. Wypowiedzi oskarżonego miały na celu zdenerwowanie policjanta, sprowokowanie go do gwałtownej reakcji, którą oskarżoną chciał nagrać, by wykorzystać przeciwko temu funkcjonariuszowi P.. Słowa wypowiedziane przez oskarżonego były zwrócone przeciwko wszystkim funkcjonariuszom publicznym biorących udział w tej interwencji, gdyż działali oni wspólnie.

Dowód:

- zeznania R. S. (k.48,56-57),

- zeznania T. A. (k. 50v-51,57v-59),

- zeznania W. F. (k. 52v-53,59v-60),

- zeznania M. K. (k. 75v-77,82v-83),

- zeznania M. W. (k. 78v-79,83),

- zeznania A. K. (k. 80v-81,83v-84),

- częściowo wyjaśnienia oskarżonego (k.46 zbioru B,54v-56),

- protokół oględzin (k.108-113 zbioru H),

- oględziny nagrania (k.84).

Po kilku minutach na górę po schodach wyszedł R. S., zwrócił się do oskarżonego o przedstawienie jego wersji zdarzenia. Oskarżony nie chciał jej przedstawić, wulgarnie zwracał uwagę, że interwencja nie przebiega zgodnie z jego oczekiwaniami. Policjanci usiłowali uspokoić oskarżonego, ten stawał się coraz bardziej natarczywy. Policjanci wezwali oskarżonego do wylegitymowania się, celem ustalenia jego tożsamości. Oskarżony wulgarnie zażądał od funkcjonariuszy P. by oni wylegitymowali się przed nim, był w tym żądaniu nieustępliwy. Oskarżony powiedział do policjantów i strażnika miejskiego, że byli gamoniami. Policjanci poczuli się znieważeni sformułowaniem oskarżonego, tym bardziej że wypowiadał je głośno, w miejscu publicznym, nieopodal chodnika, którym przechodzili piesi. Policjanci stwierdzili, że nie mogą pozwolić na dalsze znieważanie ich i postanowili zatrzymać oskarżonego. Policjanci chwycili oskarżonego za ręce, w celu nałożenia mu kajdanek na nie. Oskarżony używał siły fizycznej, by im się wyrwać. Policjantom dopomógł strażnik miejski, który chwycił oskarżonego za tułów. Policjanci używając siły fizycznej i chwytów obezwładniających przewrócili oskarżonego na ziemię, chcieli założyć mu kajdanki za ręce od strony pleców. Oskarżony wyrywał się, szarpał i kopał nogami. R. S. został kilka razy kopnięty w głowę. Funkcjonariuszom publicznym udało się obezwładnić oskarżonego, posadzili go na krawężniku. Następnie przewieźli go radiowozem do Komendy Powiatowej Policji w L.. W drodze do K. R. S. źle się poczuł, został odwieziony do Szpitala. Po wykonaniu badań wyszedł do domu, jednak nadal czuł się źle i następnego dnia zgłosił się do lekarza. Przebywał kilka dni na zwolnieniu lekarskim, korzystał z konsultacji neurologicznych. Po pewnym czasie odzyskał pełną sprawność fizyczną, ale częściej niż przed zdarzeniem odczuwał bóle głowy.

Dowód:

- zeznania R. S. (k.48,56-57),

- zeznania T. A. (k. 50v-51,57v-59),

- zeznania W. F. (k. 52v-53,59v-60),

- zeznania M. K. (k. 75v-77,82v-83),

- zeznania M. W. (k. 78v-79,83),

- zeznania A. K. (k. 80v-81,83v-84),

- częściowo wyjaśnienia oskarżonego (k.46,54v-56),

- protokół zatrzymania (k.3 zbioru A),

- protokół oględzin (k.108-113 zbioru H),

- oględziny nagrania (k.84).

- protokół zatrzymania (k.3 zbioru A),

- karta informacyjna (k. 98 zbioru F),

- opinia biegłego (k. 97 zbioru F).

Podczas postępowania przygotowawczego oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia (k.46). Stwierdził, że przyjechała Policja do zakładu pracy jego byłej konkubiny M. K.. Przyjechało trzech funkcjonariuszy: dwóch policjantów i strażnik miejski. Prawdopodobnie wezwała ich jego była konkubina. Jeden z funkcjonariuszy poszedł z M. K. do odrębnego pomieszczenia. Nagrywał całość zdarzenia telefonem komórkowym. Po jakimś czasie policjant wyszedł, funkcjonariusze próbowali go wylegitymować. Odmówił, bo funkcjonariusze nie spełnili jego żądania o wylegitymowanie się. Jeden z policjantów stwierdził, że go zatrzymują. Stwierdził, że nie znieważył policjantów, powiedział do jednego z nich, że był gamoniem. Gdy policjanci stwierdzili, że go zatrzymują cofnął się, żeby uzyskać lepsze ujęcie. Wówczas policjanci złapali go za ręce i przewrócili na ziemię. Później policjant dusił go łokciem, stracił przytomność. Zanim stracił przytomność z niemocy wierzgał nogami, broniąc się przed duszeniem. Na miejscu były jakieś postronne osoby. Policjanci przytrzymywali go na ziemi, później wprowadzili do radiowozu. Po badaniu przez lekarza Pogotowia przewieziono go do Szpitala, gdzie udzielono mu pomocy. Stwierdził, że nie popychał ani nie szarpał policjantów, nie kopał ich, tylko bronił się przed duszeniem.

Podczas rozprawy również nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia (k.184-185). Podał, że w dniu 16 kwietnia 2015 r. przypadał dzień jego widzenia z dzieckiem od godziny 9.00 do 19.00. Tego dnia M. K. nie odbierała od niego telefonów, udał się do jej miejsca zamieszkania, a gdy nikogo tam nie zastał do salonu fryzjerskiego, gdzie pracowała. M. nie chciała powiedzieć gdzie było ich dziecko, przyjechała Policja. Zdenerwował się tą sytuacją i powiedział, że policjant zachowywał się jak gamoń. Panowie pod pretekstem znieważenia rzucili się na niego, był duszony. Nie znieważył funkcjonariuszy, zaś ich interwencja została wymyślona i sprokurowana ze względu na uprzedzenia do jego osoby.

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego w części, w której podał, że udał się do salonu fryzjerskiego, gdzie pracowała M. K., dowiedział się, że była partnerka nie wyda mu tego dnia dziecka, mimo treści prawomocnego postanowienia sądowego określającego terminy widzeń z dzieckiem, policjanci i strażnik miejski przeprowadzili interwencję w ten sposób, że najpierw rozmawiali z jego byłą partnerką, a potem z nim. Ta część jego wyjaśnień znajduje potwierdzenie w zeznaniach R. S. (k.48,56-57), T. A. (k. 50v-51,57v-59), W. F. (k. 52v-53,59v-60), M. K. (k. 75v-77,82v-83), M. W. (k. 78v-79,83), A. K. (k. 80v-81,83v-84). Nie zasługuje na wiarę ta część wyjaśnień oskarżonego w której podał, że nie znieważył funkcjonariuszy publicznych, a jedynie negatywnie ocenił ich pracę. Nie jest wiarygodna też ta część jego wyjaśnień, w której podał, że nie stawiał oporu wobec policjantów, nie szarpał się, nie wyrywał i nie kopał. Ta część wyjaśnień oskarżonego jest bowiem sprzeczna z zeznaniami zeznaniach R. S. (k.48,56-57), T. A. (k. 50v-51,57v-59), W. F. (k. 52v-53,59v-60), M. K. (k. 75v-77,82v-83), M. W. (k. 78v-79,83), A. K. (k. 80v-81,83v-84). Ponadto twierdzenia oskarżonego o tym, że zachowywał się poprawnie jest sprzeczne z nagraniem, którego sam dokonał (k.108-113 zbioru H). Bezpośrednie oględziny tego nagrania (k.84) wskazuje jednoznacznie, że oskarżony był wulgarny wobec funkcjonariuszy publicznych na służbie i znieważył ich słowami obraźliwymi. Twierdzenia oskarżonego o tym, że nie kopał policjantów są sprzeczne z kartą informacyjną (k. 98 zbioru F) i opinią biegłego (k. 97 zbioru F), z których jednoznacznie wynika, że R. S. doznał konkretnych obrażeń ciała.

R. S. zeznał w postępowaniu przygotowawczym (k.48), iż w dniu 16 kwietnia 2015 r. został wezwany do salonu fryzjerskiego. Przybył na miejsce z policjantem T. A. oraz strażnikiem miejskim W. F.. Okazało się, że w salonie znajdowały się kobiety i mężczyzna, który wszczął awanturę. Nie było możliwym przeprowadzenia spokojnej rozmowy, gdyż mężczyzna krzyczał i zachowywał się arogancko. Udał się na zaplecze porozmawiać z kobietą, która wezwała Policję, oskarżony cały czas nagrywał zdarzenie telefonem komórkowym, przekładał rękę nad ścianą pomieszczenia gdzie rozmawiał ze zgłaszającą kobietą. Poprosił mężczyznę, by wyszedł, ten uczynił to, T. A. i W. F. czuwali by nie wrócił. Po wysłuchaniu kobiety, udał się do awanturującego się mężczyzny. Przedstawił mu się i poprosił o przedstawienie wersji zdarzenia. Mężczyzna stwierdził, że niczego nie powie, chciał by oni się wylegitymowali, bo chciał nagrać ich legitymacje. Nazwał ich gamoniami, obraźliwie odniósł się do napisu P. na ich strojach, porównując, że taki sam miała jego kochanka i lubi patrzeć na ten napis podczas igraszek z nią. Poczuł się znieważony słowami i zachowaniem oskarżonego. W pewnym momencie uznał, że chciał on się oddalił z miejsca interwencji, chwycili go wówczas z T. A. za ręce, oskarżony zaczął się wyrywać i szarpać. W obezwładnieniu oskarżonego pomagał strażnik miejski, oskarżony przewrócił go i leżąc na nim kopał nogami. Pokrzywdzony został kopnięty kilka razy w uda, kolana, a gdy schylił się, żeby założyć oskarżonemu kajdanki na ręce oskarżony kopnął go kilka razy silnie kolanem w głowę. Po około 5 minutach udało im się założyć kajdanki na ręce oskarżonego, wówczas uspokoił się i pozwolili mu usiąść na krawężniku. Oskarżony wtedy uderzył swoją głową kilka razy w krawężnik, stwierdził, że zgłosi, że został pobity przez policjantów. Wsadzili go do radiowozu i jechali do K.. Wówczas poczuł zawroty głowy, została wezwana do niego karetka Pogotowia Ratunkowego, był przewieziony do Szpitala (...), gdzie zrobiono mu badania, lekarz stwierdził powierzchowny uraz głowy i zalecono konsultację neurologiczną. Dodał, że w Komendzie Powiatowej Policji w L. pracował miesiąc przed zdarzeniem, nie podejmował wcześniej interwencji wobec oskarżonego i nie znał go.

Podczas rozprawy zeznał (k.56-57), iż dostali wezwanie od dyżurnego, żeby udać się na ul. (...) do salonu fryzjerskiego gdzie akurat była awantura lub kłótnia, po przyjeździe zauważył oskarżonego, który nagrywał zdarzenie, bo miał telefon komórkowy z włączoną lampą. Wstępnie spytał się kto wezwał Policję, zgłosiła się kobieta, nie pamięta imienia i nazwiska. Ze zgłaszającą wszedł do pomieszczenia w salonie, kolegom kazał czekać przed pomieszczeniem w środku salonu. Zamknął drzwi i chciał wysłuchać zgłaszającą, ona oświadczyła, że miała wspólne dziecko z oskarżonym, on miał wyznaczone widzenia z tym dzieckiem, w dniu dzisiejszym ten dzień wypadł i przyszedł, wszczął awanturę, wyzywał ją przy ludziach, świadkach i klientach bo nie dała mu dziecka. Powiedziała, że informowała go, że dziecko miało zaplanowany wyjazd z przedszkola. Poprosił kolegę, żeby wyprowadził oskarżonego, bo przeszkadzał w przesłuchaniu zgłaszającej. Oskarżony nie chciał tego uczynić, ale przekonała go do tego pracownica salonu. Gdy skończył rozmowę poprosił kolegę T. A., ten przedstawił mu jak oskarżony się zachowywał podczas jego nieobecności, razem wyszli schodami na zewnątrz salonu. Przedstawił się oskarżonemu i chciał wysłuchać jego wersji, ale oskarżony nie dał im dojść do słowa, zachowywał się nadpobudliwie, żądał okazania legitymacji celem jej nagrania, nazwał ich „gamoniami” i zaczął oddalać się z miejsca interwencji. Wtedy z T. złapali go za ręce, oskarżony zachowywał się agresywnie, szarpał się z nimi, wymachiwał nogami, wielokrotnie kopnął go w nogi. Oskarżony został przewrócony i próbowali założyć mu kajdanki, uniemożliwiał to w ten sposób, że wyrywał je, zaplatał pod siebie, ponadto wymachiwał i kopał nogami, kopnął go kolanem wielokrotnie w głowę. Kiedy go obezwładniali wielokrotnie mówił mu, że jest zatrzymany. Podczas przejazdu do K. zgłosił koledze, że źle się poczuł, bardzo bolała go głowa. Został przewieziony do Szpitala, gdzie udzielono mu ambulatoryjnej pomocy, a później korzystał z konsultacji neurologicznych.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego pokrzywdzonego, gdyż są logiczne, rzeczowe, zasadniczo konsekwentne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach T. A. (k. 50v-51,57v-59), W. F. (k. 52v-53,59v-60), M. K. (k. 75v-77,82v-83), M. W. (k. 78v-79,83) i A. K. (k. 80v-81,83v-84) oraz wyżej wymienionej wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego (k.46,54v-56). Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Obrażenia pokrzywdzonego znajdują potwierdzenie w karcie informacyjnej (k. 98 zbioru F) i opinii biegłego (k. 97 zbioru F). Należy wziąć pod uwagę, że pokrzywdzony jest osobą obcą dla oskarżonego, nie miał z nim żadnych zatargów przed zdarzeniem i nielogicznym byłoby, żeby miał podawać nieprawdziwe okoliczności, na niekorzyść oskarżonego.

T. A. zeznał podczas postępowania przygotowawczego (k.50v-51), iż pracuje w Wydziale Prewencji Komendy Powiatowej P. w L.. W dniu 16 kwietnia 2015 r. pełnił służbę wraz z R. S. oraz strażnikiem miejskim W. F.. Około godziny 9.40 udali się na ul. (...), gdzie w salonie fryzjerskim miało dojść do awantury. Zgłaszającą była M. K., rozmawiał z nią R. S.. W lokalu przebywał mężczyzna, który nagrywał zachowanie pracowników salonu i przybyłych na miejsce funkcjonariuszy P. oraz Straży Miejskiej. Później dowiedział się, że był to oskarżony P. B.. Mężczyzna ten nie chciał podać swoich danych osobowych, utrudniał rozpytanie zgłaszającej, mimo że był pouczony, iż następnie będzie mógł przedstawić własną wersję zdarzeń. Jedna z pracownic salonu poprosiła oskarżonego by opuścił salon, co ten uczynił. Udał się za nim i blokował mu możliwość ponownego zejścia na dół. Oczekując na przyjście na górę R. S., oskarżony drwił z P. i Straży Miejskiej, stwierdził że byli gamoniami. Odebrał jego słowa jako zniewagę, określenie go jako gamonia odebrał jako uwłaczanie jego wiedzy i kompetencjom. Po chwili z pomieszczenia socjalnego wyszedł R. S., chciał rozpytać oskarżonego, ten wycofywał się na zewnątrz budynku, żądał od nich okazania legitymacji służbowych, celem ich nagrania. Ponownie ich obraził, twierdząc że byli gamoniami. Stwierdził ponadto, że koszulkę z napisem P. ma jakaś kobieta i podczas igraszek lubi patrzeć na ten napis z tyłu. Oskarżony tym sformułowaniem obraził go jako funkcjonariusza P.. Przez cały przebieg zajścia był agresywny, wulgarny i opryskliwy. Zachowywał się jakby chciał oddalić się z tamtego miejsca, wówczas wspólnie z R. S. postanowili go zatrzymać, w tym celu chwycili go za ręce. Oskarżony szarpał się i wyrywał, w obezwładnieniu go pomagał strażnik miejski. Oskarżony ponadto kopał R. S. w nogi, a gdy ten się schylił kopnął go w głowę. Gdy udało się założyć mu kajdanki, udał się po radiowóz, umieścili w nim oskarżonego i jechali do K.. R. S. zasygnalizował, że źle się poczuł, strasznie bolała go głowa.

Podczas rozprawy zeznał (k.57v-59) zeznał, że dostali wezwanie wraz R. S. i W. F., celem udania się do salonu fryzjerskiego na ul. (...) w L.. W lokalu tym panował chaos. Oskarżony awanturował się z jakąś kobietą, były wzajemne krzyki między stronami. Wezwali oskarżonego, żeby wyszedł z tamtego poumieszczania. R. S. prowadził tą interwencję i zgodnie z techniką udał się na rozpytanie osoby zgłaszającej. Po wielu próbach udało się namówić oskarżonego, żeby opuścił lokal. R. S. wysłuchiwał zgłaszającą, a on stał z oskarżonym. Oskarżony był wulgarny i natarczywy, powiedział, że nie zna przepisów, stwierdził, że był „gamoniem”. Oskarżony próbował ich sprowokować, cały czas krzyczał, nie poddawał się poleceniom. Jego słowa odebrał jako osobisty atak na swoją osobę, gdyż jest dumny z tego, że jest policjantem. Ponadto stwierdził, że koszulkę z napisem P. miała jakaś jego kobieta, z którą lubił uprawiać igraszki i oglądać ten napis z tyłu. Gdy S. zakończył rozpytanie zgłaszającej, ustali, że należy wysłuchać racji oskarżonego. Wyszli z tego pomieszczenia i stanęli w przedsionku na klatce schodowej, oskarżony cały czas krzyczał. Poprosili go, żeby się wylegitymował, on powiedział, że nie uczyni tego, bo on pierwszy ich wezwał do wylegitymowania, a ponadto dla niego nie byli policjantami. Nie wie jakie były jego intencje, ale tak jakby chciał oddalić się z miejsca zdarzenia, a oni nie mieli danych personalnych osoby uczestniczącej w interwencji. Powiedział do nich, że byli „gamoniami”. Ponieważ oskarżony nie wykonywał ich próśb i wykonywał ruchy wskazujące na możliwość oddalenia się podjęli decyzję, że zostanie zatrzymany. Próbowali przekazać to oskarżonemu, ale on cały czas krzyczał i nie mogli dojść do głosu. Chwycili go za ręce, on zaczął się wyrywać i uciekać, z tyłu chwycił go W. F. w okolicy tułowia. Oskarżony i strażnik miejski przewrócili się. Kiedy chcieli zastosować kajdanki nie dało się, bo cały czas się bronił i kopał nogami. Udało się założyć mu kajdanki z tyłu za plecami, wówczas poszedł po radiowóz. Kiedy jechali radiowozem do K. R. S. źle się poczuł, mówił że rozbolała go głowa.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego pokrzywdzonego, gdyż są logiczne, rzeczowe, zasadniczo konsekwentne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach R. S., W. F. (k. 52v-53,59v-60), M. K. (k. 75v-77,82v-83), M. W. (k. 78v-79,83) i A. K. (k. 80v-81,83v-84) oraz wyżej wymienionej wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego (k.46,54v-56). Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Obrażenia R. S. znajdują potwierdzenie w karcie informacyjnej (k. 98 zbioru F) i opinii biegłego (k. 97 zbioru F). Należy wziąć pod uwagę, że pokrzywdzony jest osobą obcą dla oskarżonego, nie miał z nim żadnych poważnych zatargów przed zdarzeniem i nielogicznym byłoby, żeby miał podawać nieprawdziwe okoliczności, na niekorzyść oskarżonego.

W. F. zeznał w postępowaniu przygotowawczym (k.52v-53), iż tamtego dnia jeździł w policjantami w patrolu mieszanym. Udali się na ul. (...) w L., gdzie miało dojść do awantury. Zastali na miejscu kobietę zgłaszającą zdarzenie i oskarżonego. R. S. chciał z nią porozmawiać, oskarżony utrudniał tą rozmowę. R. S. poprosił ich, żeby wyprowadzili oskarżonego, oskarżony wyszedł, gdy poprosiła o to jedna z pracownic. Oskarżony był wzburzony, kilkukrotnie nazwał ich gamoniami. Gdy S. przeprowadził rozpytanie M. K., chcieli uzyskać od oskarżonego dane osobowe. Oskarżony cały czas krzyczał, żądał od nich okazania legitymacji służbowych, zachowywał się lekceważąco oraz arogancko. Gdy S. zakończył rozpytanie zgłaszającej przyszedł na górę, ponownie się przedstawił. Oskarżony ciągle krzyczał, był arogancki i nazwał ich gamoniami. Powiedział, że napis P. ma jego kobieta i gdy uprawia z nią seks lubi patrzeć na ten napis z tyłu. Podjęli decyzję o jego zatrzymaniu, policjanci chwycili go za ręce. Oskarżony szarpał się i wyrywał, kopnął kilka razy R. S., próbował pomóc w obezwładnieniu go. Chwycił go z tyłu, oskarżony go przewrócił na ziemię. Oskarżony ponownie kopał R. S., do czasu gdy został obezwładniony. Udało się go umieścić w radiowozie, podczas przejazdu do K. R. S. skarżył się na silny ból głowy. Podczas rozprawy zeznał (k.59v-60), iż dostali wezwanie na ul. (...) odnośnie zakłócania spokoju. Po przybyciu na miejsce zastali oskarżonego kłócącego się z byłą konkubiną. Policjant S. chciał porozmawiać ze zgłaszającą celem ustalenia co się wydarzyło. Oskarżony został wyproszony przez jedną z pracownic, stanął w wejściu do tego pomieszczenia. Przed nim stał A., oskarżony był wzburzony twierdząc, że tego dnia był dzień jego spotkania z dzieckiem. Oskarżony był wzburzony, nalegał na ustalenie co się stało z jego córką. Następnie kilkakrotnie nazywał ich gamoniami. Po wysłuchaniu zgłaszającej podszedł policjant S., chciał wylegitymować oskarżonego i usłyszeć jego wersję wydarzeń. Oskarżony nie chciał się wylegitymować, po raz kolejny określił ich gamoniami. Wtedy nastąpiła próba obezwładnienia oskarżonego i próba założenia mu kajdanek. Policjanci za pomocą chwytów obezwładniających i dźwigni wykręcili ręce oskarżonego do tyłu w celu założenia kajdanek, oskarżony cały czas się szarpał. Został położony przez policjantów na ziemi, wówczas założono mu kajdanki.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego pokrzywdzonego, gdyż są logiczne, rzeczowe, zasadniczo konsekwentne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach R. S., T. A., M. K. (k.75v-77,82v-83), M. W. (k. 78v-79,83) i A. K. (k. 80v-81,83v-84) oraz wyżej wymienionej wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego (k.46,54v-56). Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Należy wziąć pod uwagę, że pokrzywdzony jest osobą obcą dla oskarżonego, nie miał z nim żadnych zatargów przed zdarzeniem. W tej sytuacji byłoby niezrozumiałym gdyby podawał nieprawdziwe okoliczności, na niekorzyść oskarżonego.

M. K. zeznała w postępowaniu przygotowawczym w ujawnionym fragmencie zeznań (k. 76-77), że oskarżony po wejściu do salonu trzymał telefon komórkowy i nagrywał zdarzenie. Wykrzykiwał „dyrdymały” związane z opieką nad ich córką. Wezwała Policję, oskarżony nagrywał policjantów, przeklinał, policjanci wyprowadzili go z salonu, słyszała jak policjanci powiedzieli oskarżonemu, że został zatrzymany. Oskarżony wyrywał się w trakcie zatrzymania, bronił się kopiąc na oślep, kopał policjanta w głowę. Podczas rozprawy zeznała (k. 82v-83), że przyszedł do nich do salonu oskarżony i się awanturował. Dzień wcześniej poinformowała go, że dziecko miało wycieczkę z przedszkola. Przejechał do niej do pracy, bo to było coś nieprzyjemnego dla niej. Znieważał policjantów, nagrywał ich. Policjanci chcieli go obezwładnić, on szarpał się, bo chcieli go skuć, wyrywał się.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego świadka, gdyż są logiczne, rzeczowe, zasadniczo konsekwentne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach R. S., T. A. (k. 50v-51,57v-59), W. F. (k. 52v-53,59v-60), M. W. (k. 78v-79,83) i A. K. (k. 80v-81,83v-84) oraz wyżej wymienionej wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego (k.46,54v-56). Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony był związany z tym świadkiem, rozstali się i mieli wspólne dziecko, a niewątpliwie świadek miała do niego pretensje odnośnie zachowania wobec niej. Należy wziąć jednak pod uwagę, że świadek nie podawała zdarzeń i okoliczności innych niż bezstronni świadkowie i nie można jej zeznań dezawuować poprzez wcześniejszy związek partnerski z oskarżonym.

M. W. zeznała w postępowaniu przygotowawczym (k.78v-79), iż około godziny 9.15 do salonu fryzjerskiego wszedł oskarżony, krzyczał do M. K., by oddała mu dziecko. Był agresywny, wulgarny i nagrywał telefonem komórkowym. Poszła do salonu, później zobaczyła, że oskarżony rozmawiał z policjantami. Cały czas był agresywny, nie chciał się wylegitymować, po chwili zaczął się szarpać z policjantami, kopał jednego z nich i uderzał rękoma. Ponadto słyszała, że wyzywał policjantów. Podczas rozprawy zeznała (k.83), że oskarżony przyszedł do salonu, gdzie pracowała i nagrywał, chciał rozmawiać z M. K., była nerwowa atmosfera. Ktoś wezwał Policję. Chciały, żeby Policja wyprowadziła oskarżonego, bo stwarzał zagrożenie dla nich i klientów. Była lekka szamotanina na zewnątrz, oskarżony nie słuchał policjantów. Ponadto jednego policjanta kopał, oni nie mogli sobie dać z nim rady, wpadł w dziki amok.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego świadka, gdyż są logiczne, rzeczowe, zasadniczo konsekwentne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach R. S., T. A., W. F., M. K. i A. K. (k. 80v-81,83v-84) oraz wyżej wymienionej wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego (k.46,54v-56). Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony był osobą obcą i nieskonfliktowaną ze świadkiem. Nielogicznym byłoby, żeby świadek miała podawać nieprawdziwe okoliczności, na niekorzyść oskarżonego.

A. K. zeznała w postępowaniu przygotowawczym (k.80v-81), że jest fryzjerską, pracuje w salonie przy ul. (...) w L.. Do salonu tego przyszedł oskarżony, nagrywał telefonem komórkowym, był agresywny i wulgarny, żądał od byłej partnerki wydania dziecka na widzenie, ignorował prośby o uspokojenie się. M. K. wezwała Policję. Oskarżony wobec policjantów był jeszcze bardziej wulgarny i agresywny, nie chciał wykonywać ich poleceń. Policjanci wyprowadzili go z salonu, później widziała, że siedział na ziemi, był obezwładniony, śmiał się głupkowato i próbował wyrywać się policjantom. Podczas rozprawy zeznała (k.83v-84), iż była w pracy, przyszedł oskarżony i bardzo awanturował się z M. K.. Całego zdarzenia nie widziała, bo miała klientkę. Widziała jak przyjechali policjanci. Oskarżony krzyczał, że ma „papier na widzenia” z córką J.. Nie pamięta czy wyzywał policjantów. Widziała jak był obezwładniony. Leżał na ziemi i policjanci go obezwładnili.

Sąd dał wiarę zeznaniom tego świadka, gdyż są logiczne, rzeczowe i znajdują potwierdzenie w wiarygodnej części wyjaśnień oskarżonego oraz zeznaniach R. S., T. A., W. F., M. K. i M. W.. Zeznania te znajdują również potwierdzenie w protokole oględzin (k.108-113 zbioru H) i oględzinach nagrania (k.84). Świadek jest osobą obcą dla oskarżonego, nie miał z nim żadnych konfliktów i nielogicznym byłoby, gdyby zeznawała o nieprawdziwych spostrzeżeniach.

Opinia biegłego (k.97 zbioru F) jest jasna i pełna, gdyż została sporządzona przez lekarza dysponującego fachową wiedzą w dziedzinie zdrowia ludzkiego i jego zaburzeń, nie była kwestionowana przez strony. Stąd stała się podstawą ustalenia stanu faktycznego.

Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy w postaci dokumentów wymienionych na k. 85 został sporządzony przez powołane do tego osoby, poszczególne dokumenty były sporządzone obiektywnie i nie zachodzą wątpliwości odnośnie ich autentyczności, nie były one kwestionowane przez strony. Uwzględniając powyższe, dokumenty te stały się podstawą ustaleń faktycznych w sprawie.

Ustalony stan faktyczny tworzy spójną, logicznie uzasadnioną całość, poszczególne wiarygodne dowody wzajemnie się uzupełniają i potwierdzają. Na podstawie tak ustalonego stanu faktycznego wina i okoliczności popełnienia czynów przypisanych oskarżonemu nie mogą budzić wątpliwości.

Sąd zważył, co następuje:

Oskarżony był ojcem małoletniej córki, która mieszkała z jej matką, on miał natomiast ustalone odwiedziny córki w każdy czwartek tygodnia, od godziny 9.00 do 19.00 i w niedzielę od godziny 9.00 do poniedziałku godzina 19.00. Matka dziecka M. K. uznała, że dla dziecka ważniejsze niż spotkanie z ojcem będzie by w dniu 16 kwietnia 2015 r. pojechała z wycieczką z Przedszkola. Należy zwrócić uwagę, że oskarżony miał w tym względzie rację, skoro Sąd prawomocnie ustalił jego kontakty z córką na każdy czwartek, to tylko od jego zgody zależało czy spotkanie to mogło być przełożone na inny dzień tygodnia. M. K. nie powinna bez jego wyraźnej zgody zmieniać terminu spotkania, nie wystarczającym było powiadomienie oskarżonego poprzez sms-a o wyjeździe córki na wycieczkę przedszkolną. Odnośnie tego aspektu sprawy należy przyznać rację oskarżonemu, że była partnerka powinna wydać mu dziecko zgodnie z orzeczeniem w przedmiocie sprawowania opieki nad córką.

Zdenerwowanie oskarżonego można by uznać za usprawiedliwione okolicznościami, gdyby faktycznie celem działania oskarżonego było dążenie do spotkania z córką. Jednak oskarżony nie działał w tym celu, gdyż wówczas powinien uzgodnić inny termin spotkania w zamian za niewykorzystane spotkanie z córką, albo odebrać córkę bezpośrednio po wycieczce przedszkolnej. Oskarżony mógł wyrazić oburzenie wobec byłej partnerki i ewentualnie wystąpić do Sądu Rodzinnego o ukaranie M. K. za uchylanie się od wykonania prawomocnego postanowienia. Tymczasem oskarżony głośno wykrzykiwał swoje żale wobec byłej partnerki, znieważał ją, odczytywał treść prywatnej korespondencji wobec obcych, niezainteresowanych sprawą ludzi. Działania oskarżonego nie miały żadnego usprawiedliwienia i były tylko nagannym zachowaniem w miejscu publicznym. Oskarżony był wielokrotnie wzywany do opuszczenia salonu, nie zastosował się do nich, utrudniał, a wręcz uniemożliwiał prowadzenie tego salonu. Wezwanie Policji na miejsce zdarzenia było w pełni zasadne i słuszne. Oskarżony wobec policjantów był arogancki i wyzywający, gdyby w sposób spokojny i wyważony przedstawił swoje rację istniała szansa, że zostałby wysłuchany wspólnie z byłą partnerką, a interwencja Policji zakończyła się na pouczeniu stron o możliwościach prawnych rozwiązania ich sprawy. Oskarżony nie chciał jednak spokojnego przebiegu interwencji, zależało mu tylko i wyłącznie na prowokacji wobec policjantów. W tej sytuacji przeprowadzający interwencję starszy sierżant R. S. postanowił wysłuchać najpierw zgłaszającą interwencję, a następnie porozmawiać z oskarżonym. Oskarżony opuścił salon na żądanie pracownicy tego salonu, policjant T. A. blokował mu możliwość zejścia po schodach w dół, dzięki czemu R. S. mógł wysłuchać M. K.. W czasie gdy oskarżony stał przed schodami cały czas nagrywał stojącego przed nim policjanta T. A., wyraźnie prowokował go do gwałtownego zachowania. Gdy policjant nie dał się sprowokować oskarżony stwierdził, że był „gamoniem”, słowa te odnosiły się do wszystkich funkcjonariuszy biorących udział w interwencji, gdyż działali oni wspólnie. Celem działania oskarżonego było znieważenie obu policjantów i strażnika miejskiego. Następnie oskarżony wspomniał, że napis P. nosiła na koszulce jego była dziewczyna, lubił patrzeć na ten napis, w trakcie igraszek seksualnych z tą dziewczyną. Słowa te były znieważające wobec funkcjonariuszy Policji, którzy wykonywali swój zawód z dumą i stwierdzili, że oskarżony wypowiadał te słowa tylko po to, by ich obrazić. Ponadto po zakończeniu rozpytania M. K., R. S. podszedł do oskarżonego i poprosił go o przedstawienie jego wersji zdarzenia. Oskarżony nie był zainteresowany tym, żądał okazania legitymacji służbowych policjantów, by mógł je nagrać. Oskarżony był wielokrotnie proszony o zachowanie spokoju, zamiast tego stawał się coraz bardziej agresywny słownie i wulgarny. Posunął się do tego, że ponownie nazwał policjantów i strażnika miejskiego „gamoniami”.

Należy zwrócić uwagę, że użyte dwukrotnie przez oskarżonego słowo wobec funkcjonariuszy Policji i strażnika miejskiego nie jest słowem wulgarnym, jest natomiast to określenie obraźliwe. Powszechne rozumienie tego sformułowania jest tożsame z odczuciami pokrzywdzonych. Słowem tym oznacza się człowieka nieporadnego, nieudacznego, niekompetentnego. Z pewnością zawiera negatywną ocenę danej osoby.

Policjanci jak członkowie każdej korporacji zawodowej mogą i powinni być dumni z przynależności do niej, wykonują społecznie ważny i potrzebny zawód, chronią społeczeństwo przed negatywnymi zjawiskami w sferze bezpieczeństwa publicznego. W tej sytuacji porównywanie napisu P. z mundurów policjantów i koszulki dziewczyny w trakcie czynności seksualnych faktycznie mogło być odebrane przez policjantów jako obraźliwe wobec nich.

Nie może zatem budzić wątpliwości, że zachowanie oskarżonego, polegające na użyciu wobec funkcjonariuszy Policji i strażnika miejskiego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych wyżej wymienionych sformułowań stanowi znieważenie tych funkcjonariuszy publicznych. Czyn oskarżonego wyczerpuje zatem znamiona przestępstwa określonego w art. 226 § 1 k.k.

Policja, działając na podstawie art. 244 § 1 k.p.k., zatrzymała oskarżonego jako domniemanego sprawcę przestępstwa polegającego na znieważeniu policjantów. Niewątpliwie istniało bowiem uzasadnione przypuszczenie popełnienia przez oskarżonego przestępstwa i na chwilę zdarzenia nie ustalono jego tożsamości. Wzbudziło to zdecydowany sprzeciw oskarżonego, kwestionował zasadność tej czynności, poprzez użycie siły fizycznej polegającej na wyrywaniu się, szarpaniu, kopaniu policjantów po nogach. Podkreślić należy, że policjanci i strażnicy miejscy są funkcjonariuszami publicznym, jak wynika to jednoznacznie z treści art. 115 § 13 pkt 7 k.k. Obowiązkiem policjantów i strażnika miejskiego jako funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa publicznego było wykonanie dyspozycji art. 244 § 1 k.p.k. i zatrzymanie oskarżonego jako domniemanego sprawcy czynu określonego w art. 226 § 1 k.k.

Występek określony w art. 224 § 2 k.k. polega na tym, że sprawca stosuje przemoc lub groźbą bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybranej do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej. Niewątpliwie oskarżony podjął takie działania, gdyż używał przemocy wobec funkcjonariuszy publicznych w celu zmuszenia ich do zaniechania dokonania prawnej czynności służbowej. Nie może zatem budzić wątpliwości, że czyn oskarżonego powinien być zakwalifikowany zgodnie z propozycją z punktu II aktu oskarżenia.

Oskarżony ukończył 31 lat, jest kawalerem, ma na utrzymaniu 4-letnią córkę, zdobył wykształcenie podstawowe, na wolności pracował jako dziennikarz i zarabiał 1.750 zł miesięcznie (oświadczenie z k.54), był 4 razy karany sądownie, w tym raz za przestępstwo podobne (k.2).

Kara powinna przekonać oskarżonego i ogół społeczeństwa, że popełnianie przestępstw nie jest opłacalne i zamiast spodziewanych korzyści przynosi dolegliwości i ewentualnie konieczność naprawienia wyrządzonej szkody. Celem kary jest również kształtowanie w społeczeństwie szacunku dla norm prawnych i słusznych interesów innych osób oraz wskazywanie, że reguły współżycia społecznego wykluczają dopuszczalność przyjęcia możliwości znieważania funkcjonariuszy publicznych podczas wykonywania przez niego czynności urzędowych oraz używania wobec nich przemocy. Oskarżony musi zrozumieć, że policjant lub strażnik miejski wykonujący obowiązki służbowe nie jest jego kolegą, z którym można dyskutować oraz obrażać go, a w razie niekorzystnego rozwoju zdarzeń szarpać się z nimi lub kopać.

Oskarżony umyślnie naruszył zasady porządku prawnego, nie liczył się z uprawnieniami pokrzywdzonych do poszanowania ich czci i godności, wystąpił także przeciwko prawidłowemu funkcjonowaniu instytucji publicznej.

Stopień społecznej szkodliwości obu czynów był znaczny, ze względu na umyślne działanie oskarżonego, świadome godzenie w cześć i użycie przemocy wobec policjantów oraz strażnika miejskiego, ze spowodowaniem niewielkich obrażeń ciała R. S. (por. opinia z k. 97).

Należy zwrócić uwagę, że z dniem 1 lipca 2015 r. uległ zmianie Kodeks Karny, koniecznym jest rozważenie czy liczne nowelizacje wskazują na konieczność zastosowania art. 4 § 1 k.k. i przyjęcia, że Kodeks Karny w brzmieniu sprzed wejścia w życie ustawy z dnia 20.02.2015 r. (Dz. U. z 2015 r., poz. 396) był względniejszy wobec oskarżonego. Ustawa obowiązująca poprzednio i obecnie przewidywała i przewiduje takie same granice kary oraz takie same znamiona przestępstwa. Istotne znaczenie może mieć nowelizacja treści art. 63 § 1 k.k., zgodnie z którą obecnie można zaliczyć okres zatrzymania, jeśli pozbawienie wolności trwało 24 godziny, jak wynika z treści art. 63 § 5 k.k. Oskarżony był zatrzymany w dniu 16.04.2015 r. o godz. 10.15 i zwolniony tego dnia o godzinie 16.50 (k.3 zbioru A). Zaliczeniu nie podlega zatem żaden okres. Zgodnie natomiast z poprzednio obowiązującym stanem prawnym zaliczeniu podlega okres od zatrzymania do zwolnienia po przesłuchaniu (k.45), czyli dwa dni (16 i 17 kwietnia 2015 r.). Możliwości warunkowego zawieszenia wykonania kary obecnie są ujęte bardziej restrykcyjnie, gdyż zgodnie z art. 69 § 1 k.k. warunkowo zawiesić można karę do 1 roku pozbawienia wolności i to tylko wówczas, gdy sprawca nie był karany uprzednio na karę pozbawienia wolności. Poprzednio można było zawiesić wykonanie kary do 2 lat pozbawienia wolności, bez wymogu niekaralności na karę pozbawienia wolności, przy ogólnym warunku, że właściwości i warunki osobiste sprawcy świadczą o uzasadnionym przypuszczeniu, że sprawca nie popełni więcej przestępstwa. Te warunki wobec oskarżonego nie są obecnie i nie były spełnione pod rządami poprzedniej ustawy, gdyż jak wynika z karty karnej (k.28) oskarżony był 4 razy karany, w tym raz za podobny czyn. Świadczy to o tym, że oskarżony nie zasługuje na dobrodziejstwo warunkowego zawieszenia wykonania kary na gruncie poprzednio obowiązującej i obecnie obowiązującej ustawy. Zgodnie z treścią art. 4 § 1 k.k. należy zatem zastosować wobec oskarżonego Kodeks Karny w brzmieniu obowiązującym do dnia wejścia w życie ustawy z dnia 20.02.2015 r. o zmianie ustawy Kodeks Karny i innych ustaw, z uwagi na możliwość zaliczenia dwóch pełnych dni zatrzymania na poczet kary.

Biorąc pod uwagę powyżej wymienione okoliczności wymiaru kary Sąd uznał, że karą adekwatną do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu oraz zdolną spełnić cele wychowawcze i zapobiegawcze wobec oskarżonego powinna być kara 3 miesięcy pozbawienia wolności za znieważenie funkcjonariuszy publicznych. Za użytą wobec nich brutalną przemoc, powodującą konieczność korzystania z pomocy lekarskiej przez jednego z nich adekwatną, sprawiedliwą i spełniającą wszystkie cele kary powinna być kara pozbawienia wolności w wymiarze 8 miesięcy.

Uwzględniając, że oba czyny zostały dokonane tego samego dnia, w związku z tożsamą sytuacją faktyczną, Sąd uznał, że kara łączna powinna być orzeczona na zasadzie znacznej absorpcji kar. Kara łączna 10 miesięcy pozbawienia wolności jest adekwatna, sprawiedliwa i powinna przekonać oskarżonego do przestrzegania porządku prawnego w przyszłości, a w społeczeństwie ugruntować szacunek dla porządku prawnego.

Dowód rzeczowy został zwrócony oskarżonemu, gdyż po uprawomocnieniu się wyroku stanie się on zbędny dla dalszego postępowania.

Biorąc pod uwagę, iż oskarżony nie ma możliwości zwrotu kosztów sądowych, Sąd zwolnił go z tego obowiązku i przejął koszty sądowe na rzecz Skarbu Państwa.