Sygn. akt IV Ka 626/16

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy zważył co następuje:

Apelacja okazała się o tyle zasadna, że w wyniku jej wniesienia należało uchylić zaskarżony wyrok i umorzyć postępowanie karne wobec oskarżonego.

Jeśli chodzi o zarzuty apelacji, odnośnie przeprowadzonej przez Sąd Rejonowy oceny zgromadzonych w sprawie dowodów, to istotnie szereg uwag okazało się tu trafnych. Rzeczywiście, zeznania obu głównych świadków oskarżenia, czyli A. K. i S. N. nie są do końca spójne. Świadek S. N. na rozprawie sądowej zeznał bowiem, że oskarżony w ogóle nie zdołał odjechać samochodem, gdyż został przez ochronę z niego wyciągnięty. Świadek ten potwierdził następnie zeznania złożone w dochodzeniu (zgodne ze stanem faktycznym ustalonym przez Sąd Rejonowy) i wycofał się z wersji zaprezentowanej na rozprawie, usprawiedliwiając się zatarciem tego wydarzenia w pamięci, z powodu upływu czasu. Jednakże obrona słusznie zauważyła, że od dnia zdarzenia nie upłynął jakiś bardzo duży odstęp czasowy, a świadek S. N. sam przyznał, że w tym czasie nie miał już podobnych zdarzeń. Z kolei świadek A. K. zeznał o kierowaniu samochodem przez oskarżonego, które polegało na cofnięciu o ok. 1 metr, lecz miało mieć to miejsce już po tym, jak kobieta wjechała tym samochodem w ogrodzenie. Wynikałaby tu zatem inna chronologia zdarzeń, niż podał w dochodzeniu S. N. i która ostatecznie została przyjęta w stanie faktycznym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Dodatkowo świadek policjant M. I., stwierdziła, że według pierwszej relacji ochroniarzy (ujętej następnie w notatce urzędowej), oskarżony wcale nie miał cofać samochodem, lecz ruszyć nim do przodu i to on był sprawcą wjechania autem w ogrodzenie.

Mimo to, nie ma jednak podstaw do przyjęcia, że Sąd Rejonowy dokonał błędnego ustalenia, iż oskarżony kierował w stanie nietrzeźwości samochodem, poprzez cofnięcie nim na krótkim odcinku. Motyw kierowania samochodem przez oskarżonego pojawił się bowiem we wszystkich relacjach ww. świadków (za wyjątkiem zeznań S. N. z fazy swobodnej wypowiedzi na rozprawie), a także w zeznaniach innego policjanta – P. B.. Zaistniałe rozbieżności w tych zeznaniach mogły natomiast wynikać – jak zauważył Sąd Rejonowy – z samej dynamiki zdarzeń. Oczywiście trzeba też pamiętać, że pomiędzy oskarżonym, a pracownikami ochrony, w tym oboma naocznymi świadkami zdarzenia, doszło tej nocy do awantury (co pozostaje poza sporem), jednakże nie może to automatycznie oznaczać, że ci celowo pomówili oskarżonego o kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości.

Tym samym brak było podstaw do uwzględnienia wniesionej apelacji, w kierunku zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu, albo uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

O ile Sąd Rejonowy prawidłowo uznał, że oskarżony wyczerpał swym zachowaniem ustawowe znamiona zarzucanego mu przestępstwa z art. 178a § 1 k.k., to nie można zgodzić się z Sądem meriti, odnośnie dokonanej przezeń oceny stopnia społecznej szkodliwości tegoż czynu.

Zdaniem Sądu Okręgowego, biorąc pod uwagę całokształt ujawnionych w sprawie okoliczności, należało dojść do wniosku, iż stopień społecznej szkodliwości, popełnionego czynu jest znikomy.

Za powyższą konkluzją przemawiają następujące okoliczności:

Jak ustalił Sąd Rejonowy, całe kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości przez oskarżonego sprowadziło się do wycofania nim na niewielką odległość ok. 2 metrów. Nie wiadomo jednak, dlaczego Sąd meriti przyjął odległość 2 metrów, skoro z zeznań świadka A. K. na rozprawie sądowej (co do tego świadka, strony nie wnioskowały o odczytanie zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym) wynika, że była to odległość ok. 1 metra (k.45). Także świadek S. N., po odczytaniu mu zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym (w których nie określił przejechanej przez oskarżonego odległości) ocenił, że było to ,,nie więcej, niż 1 metr” (k. 46). Trzeba zatem przyjąć (zwłaszcza, że w dalszym ciągu obowiązuje dyrektywa wynikająca z przepisu art. 5 § 2 k.p.k.), iż oskarżony przejechał, jako kierujący, odległość zaledwie 1 metra. Powoduje to, że stworzone przez oskarżonego zagrożenie dla bezpieczeństwa było minimalne.

Co więcej, z ustaleń Sądu Rejonowego zawartych w stanie faktycznym uzasadnienia zaskarżonego wyroku wynika, że gdy pracownicy ochrony zwrócili oskarżonemu uwagę, że nie może on jechać autem, gdyż jest pod wpływem alkoholu – ten dobrowolnie zaprzestał dalszego cofania i wysiadł z auta. Z ustaleń tych nie wynika więc, aby zachodziła konieczność ,,siłowego” wyciągania oskarżanego z samochodu. Zabranie przez ochroniarzy kluczyka nastąpiło dopiero po tym, jak za kierownicą samochodu usiadła I. G. ruszyła nim do przodu i wjechała w ogrodzenie.

Zauważyć też należy, że oskarżony i I. G., mając świadomość, że spożywali alkohol, nie zamierzali wcale odjeżdżać samochodem z parkingu, z którego miał ich odebrać ktoś z rodziny (lub wezwane taxi), a wersji tej, ani nie zakwestionował Sąd Rejonowy, ani też nie można jej wykluczyć w świetle przeprowadzonych dowodów i sekwencji zaistniałych zdarzeń. Natomiast to, że oskarżony ruszył samochodem do tyłu (następnie z rezygnując z dalszej jazdy), miało związek z zaistniałą awanturą z pracownikami ochrony oraz wezwaniem oskarżonego i jego partnerki do opuszczenia terenu ośrodka.

Wszystko to zdecydowanie łagodzi ocenę zachowania oskarżonego. Zespół powyższych okoliczności, a przede wszystkim minimalna odległość przejechana przez oskarżonego, uzasadnia przyjęcie tezy, iż stopień społecznej szkodliwości czynu przypisanego oskarżonemu, mieścił się granicach znikomości, w rozumieniu art. 1 § 2 k.k.

Przyjęciu znikomej szkodliwości społecznej popełnionego przez oskarżonego czynu nie stoi też na przeszkodzie rodzaj i charakter naruszonego jego czynem dobra prawnego.

Oczywiście uwadze Sądu Okręgowego nie może ujść, że ogólnie zachowanie oskarżanego tej nocy było naganne, gdyż wdał się on w awanturę z pracownikami ochrony, a także wobec interweniującej policji zachowywał się arogancko i niewłaściwe. Jednakże nie może to wpłynąć na ocenę stopnia społecznej szkodliwości rozpoznawanego czynu. Przedmiotem niniejszego postępowania był bowiem zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, a nie np. stawianie czynnego oporu wobec funkcjonariuszy, czy też znieważanie funkcjonariusza lub innej osoby (nic przecież nie stało na przeszkodzie, by uprawniony do tego podmiot – uznając, że są ku temu podstawy – wniósł oskarżenie o tego rodzaju czyny).

Również uprzednia karalność oskarżonego, jako element dotyczący osoby sprawcy, a nie samego czynu, nie mógł mieć wpływu na ocenę stopnia jego społecznej szkodliwości.

Wobec uznania, iż przypisany oskarżonemu czyn charakteryzował się stopniem społecznej szkodliwości w stopniu jedynie znikomym, postępowanie karne w tym zakresie podlegało – zgodnie z treścią art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k. w zw. z art. 1 § 2 k.k. – umorzeniu.

Dlatego też Sąd odwoławczy uchylił zaskarżony wyrok i umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego.

Wobec treści powyższego rozstrzygnięcia merytorycznego – zgodnie z art. 632 pkt 2 k.p.k. – kosztami sądowymi poniesionymi w niniejszej sprawie, należało obciążyć Skarb Państwa. Nie było natomiast podstaw, by Skarb Państwa pokrył koszty wyłożone przez oskarżonego na obronę z wyboru (art. 632a § 1 k.p.k.).