Sygn. akt III APa 19/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 24 sierpnia 2017 r.

Sąd Apelacyjny w Katowicach

Wydział III Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie:

Przewodniczący

SSA Jolanta Pietrzak

Sędziowie

SSO del. Anna Petri (spr.)

SSA Tadeusz Szweda

Protokolant

Elżbieta Szewczyk

po rozpoznaniu w dniu 24 sierpnia 2017r. w Katowicach

sprawy z powództwa M. P. (1)

przeciwko M. H. i J. H. (1)

o zadośćuczynienie, odszkodowanie, rentę wyrównawczą i ustalenie

na skutek apelacji powoda M. P. (1) oraz pozwanych M. H. i J. H. (1)

od wyroku Sądu Okręgowego - Sądu Pracy w Katowicach

z dnia 2 listopada 2016r. sygn. akt IX 1 P 105/13

1.  zmienia zaskarżony wyrok:

a)  w punkcie 1 b w ten sposób, że zasądza solidarnie od pozwanych M. H. i J. H. (1) na rzecz powoda M. P. (1) kwotę 7.142,20 (siedem tysięcy sto czterdzieści dwa 20/100) zł tytułem odszkodowania, z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 21 lutego 2011r.;

b)  w punkcie 1 c w ten sposób, że zasądza solidarnie od pozwanych M. H. i J. H. (1) na rzecz powoda M. P. (1) kwotę 30.400 (trzydzieści tysięcy czterysta) zł tytułem skapitalizowanej renty za okres od czerwca 2010r. do października 2016r.;

c)  w punkcie 2 w ten sposób, że zasądza solidarnie od pozwanych M. H. i J. H. (1) na rzecz powoda M. P. (1) kwoty po 400 (czterysta) zł miesięcznie tytułem renty od listopada 2016r. płatnej do 10 dnia miesiąca z ustawowymi odsetkami na wypadek opóźnienia;

d)  w punkcie 3 w ten sposób, że ustala na przyszłość odpowiedzialność pozwanych za mogące ujawnić się w przyszłości skutki zdarzenia z dnia 10 lutego 2010r.;

e)  w punkcie 5 w ten sposób, że zasądza solidarnie od pozwanych M. H. i J. H. (1) na rzecz powoda M. P. (1) kwotę 2.088 (dwa tysiące osiemdziesiąt osiem) zł tytułem zwrotu kosztów postępowania przed Sądem I instancji;

2.  oddala apelację powoda w pozostałej części;

3.  oddala apelację pozwanych w pozostałej części;

4.  zasądza solidarnie od pozwanych M. H.
i J. H. (1) na rzecz powoda M. P. (1) kwotę 2.369 (dwa tysiące trzysta sześćdziesiąt dziewięć) zł tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego.

/-/SSO del. A.Petri /-/SSA J.Pietrzak /-/SSA T.Szweda Sędzia Przewodniczący Sędzia

UZASADNIENIE

Powód M. P. (1) domagał się od pozwanych M. H.
i J. H. (1) solidarnej zapłaty 150.000 zł tytułem zadośćuczynienia z ustawowymi odsetkami od 21 lutego 2011r., odszkodowania w kwocie 10.640,11 zł z ustawowymi odsetkami od 21 lutego 2011r., 14.800 zł tytułem skapitalizowanej renty z uwagi
na zwiększenie potrzeb wynikłych z jego stanu zdrowia od 1 czerwca 2010r. do 30 czerwca 2013r. i renty na przyszłość w kwotach po 400 zł miesięcznie płatnych do 10 dnia każdego miesiąca. Ponadto powód domagał się ustalenia odpowiedzialności pozwanych na przyszłość za skutki wypadku z 10 lutego 2010r. oraz zwrotu kosztów procesu. W uzasadnieniu
podał, że będąc pracownikiem pozwanych uległ wypadkowi przy pracy, doznając licznych obrażeń powodujących jego całkowitą niezdolność do pracy i 73% uszczerbku na zdrowiu. Odpowiedzialność pozwanych wynika z zasady ryzyka statuowanej w art. 435 k.c. z uwagi
na to, że ich przedsiębiorstwo zajmuje się przede wszystkim transportem. Rozmiar cierpienia i negatywnych skutków wypadku oraz konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów
w związku ze stanem zdrowia powoda uzasadniają zgłoszone żądania.

Pismem procesowym z 7 kwietnia 2015r. powód rozszerzył żądanie pozwu domagając się tytułem zadośćuczynienia dodatkowo 50.000 zł z odsetkami od dnia zgłoszenia tego żądania. Wskazał, że trwające nadal i nierokujące poprawy zaburzenia, w tym neurologiczne
i psychiczne uzasadniają żądanie w tej wysokości. Ostatecznie w dniu 2 listopada 2016r. domagał się zapłaty 200.000 zł tytułem zadośćuczynienia, 10.640,11 zł tytułem odszkodowania, skapitalizowanej renty za okres od czerwca 2010r. do października 2016r.
w kwocie 30.400 zł i bieżącej renty w kwotach po 400 zł miesięcznie.

Pozwani wnieśli o oddalenie powództwa i zasądzenie kosztów procesu podnosząc,
że żądania powoda są niezasadnie wygórowane. Powód wraz z trzema osobami miał przenieść metalową szafę z wyposażeniem po wąskich schodach. Pracownicy zastanawiali się nad demontażem jej elementów, lecz powód, mimo braku formalnego kierownictwa grupą, będąc osobą apodyktyczną, sprzeciwiał się temu, spiesząc się do domu. Podczas znoszenia szafy został przez nią uderzony, gdy zsuwała się na dół. Brak należytej staranności pracowników wyklucza możliwość przypisania pozwanym odpowiedzialności za wypadek, do którego przyczynił się powód, co potwierdziły ustalenia przeprowadzonego w tej sprawie śledztwa. Mimo tego, pozwani po wypadku okazali powodowi i jego rodzinie wymierną pomoc, także finansową: kilkukrotnie wozili żonę powoda do szpitala do Ł. i przez 6 miesięcy wypłacali mu po 2.000 zł miesięcznie. W lipcu i sierpniu pieniądze odebrał sam powód jadąc samochodem, podczas, gdy z orzeczeń lekarskich wynika, że jest niezdolny
do samodzielnej egzystencji. W późniejszym czasie pozwani mijali powoda prowadzącego samochód na (...).

Wyrokiem z dnia 2 listopada 2016r. Sąd Okręgowy w Katowicach w punkcie
1a) zasądził solidarnie od pozwanych na rzecz powoda kwotę 150.000 zł tytułem zadośćuczynienia z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 21 lutego 2011r.; w punkcie 1b) - kwotę 5.356,65 zł tytułem odszkodowania z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 21 lutego 2011r.; w punkcie 1c) - kwotę 22.800 zł tytułem skapitalizowanej renty
za okres od czerwca 2010r. do października 2016r.; w punkcie 2 - kwoty po 300 zł miesięcznie tytułem renty na przyszłość od listopada 2016r. płatnej do 10 dnia danego miesiąca z ustawowymi odsetkami na wypadek opóźnienia. W punkcie 3 ustalił
na przyszłość odpowiedzialność pozwanych za mogące ujawnić się w przyszłości skutki zdarzenia z 10 lutego 2010r. z uwzględnieniem przyczynienia się powoda do powstania zdarzenia w 25%. W punkcie 4 oddalił powództwo w pozostałym zakresie. W punkcie
5 zasądził od pozwanych solidarnie na rzecz powoda kwotę 5.323 zł tytułem zwrotu kosztów procesu. W punkcie 6 nakazał pobranie od pozwanych solidarnie na rzecz Skarbu Państwa (Sądu Okręgowego w Katowicach) kwoty 6.470,70 zł tytułem wydatków i 9.087 zł tytułem opłaty. W punkcie 7 odstąpił od obciążania powoda wydatkami.

Sąd I instancji ustalił, że od czerwca 2005r. do listopada 2010r. powód
był zatrudniony u pozwanych prowadzących w formie spółki cywilnej Przedsiębiorstwo Handlowo - Usługowe (...) w K.. Pracował na stanowisku kierowcy samochodu ciężarowego i jednocześnie faktycznie wykonywał obowiązki tragarza. W chwili wypadku był doświadczonym pracownikiem i w zakresie usług przeprowadzkowych kontaktował się ze zleceniodawcami.

Przedsiębiorstwo pozwanych zajmowało się wówczas transportem, przeprowadzkami na terenie kraju i pracami wysokościowymi, w tym związanymi z przemieszczaniem przedmiotów na i z wysokości. Pozwani używali w tym celu samochodów, także ciężarowych i skonstruowanej przez pozwanego ręcznie obsługiwanej wciągarki. Prace związane
z przemieszczaniem przedmiotów na miejscu wykonywane były siłą człowieka. We wpisie
do ewidencji działalności gospodarczej, jako przedmiot działalności przedsiębiorstwa, wskazano transport drogowy towarów, naprawę i konserwację sprzętu telekomunikacyjnego, rozbiórkę i burzenie obiektów budowlanych oraz roboty związane z budową i wykończeniem obiektów.

Syn pozwanej - T. S. (2) współpracował z pozwanymi prowadząc własną działalność gospodarczą pod nazwą P.U. (...) w K. w tym samym miejscu,
co pozwani. Zgodnie z wpisem do ewidencji, zajmował się transportem drogowym
towarów. Przy transporcie sprzętu telekomunikacyjnego występował w imieniu pozwanych, odbierał klucze do obiektów i koordynował przebieg prac wykonywanych przez zespół pracowników.

W dniu 10 lutego 2010r. powód wraz z T. S. (2), M. C.
i synem pozwanego - J. H. (2) miał przemieścić szafę telekomunikacyjną
z dachu biblioteki w Ł.. Oprócz koordynującego działania, lecz nie zatrudnionego
przez pozwanych T. S. (2), nie było wyznaczonego przełożonego lub kierownika prac. Nie przeprowadzono też instruktażu co do sposobu wykonania tej pracy. Szafa ważyła ponad 200 kg i miała być zniesiona z dachu na V piętro, gdzie znajdowała się winda,
po schodach o szerokości około l m, co uniemożliwiało jej transport przez cztery osoby. J. H. (2) zdecydował, że nie chce ryzykować znoszenia szafy bez demontażu
jej elementów, tzw. modułów, co zmniejszyłoby jej masę o około połowę. Na zniesienie szafy w stanie niezdemontowanym zdecydował się powód z T. S. (2). Byli oni połączeni uprzężą szelkową, na której znajdowała się szafa. Powód szedł po schodach tyłem niosąc szafę na pasie zamocowanym do uprzęży szelkowej, a T. S. (2) szedł za szafą.
W trakcie przenoszenia w dół klatki schodowej szafa zaklinowała się o sufit korytarza.
W celu odblokowania jej pracownicy szarpnęli szafę, która zaczęła bez kontroli zsuwać się
w dół. Powód i T. S. (2) nie byli w stanie jej utrzymać, ani kontrolować
jej przemieszczania się, więc zsunęli się po schodach wraz z nią. Upadająca szafa przygniotła powoda do przeciwległej ściany, powodując liczne obrażenia.

W protokole ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku, jako przyczynę zdarzenia, wskazano niewłaściwą organizację pracy przez pracowników. Nie stwierdzono naruszeń przepisów bhp przez pracodawcę, ani przez pracownika. W uwagach do protokołu powód podniósł, iż w dniu zdarzenia kierującym pracami nie był J. H. (2), lecz T. S. (2). Prawomocnym postanowieniem z dnia 30 sierpnia 2010r. Prokurator
Prokuratury Rejonowej w Łodzi - Polesiu umorzył dochodzenie prowadzone w związku
z wypadkiem.

Jak wynika z opinii biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy - mgr inż. W. Z., w chwili wypadku przemieszczano ręcznie przedmiot przez zbyt wąskie schody i korytarz w stosunku do rozmiarów transportowanego przedmiotu, co stanowiło naruszenie § 8 ust. 2 rozporządzenia MPiPS z 14 marca 2000r. w sprawie bhp przy ręcznych pracach transportowych. Dlatego doszło do jego zaklinowania, a szarpanie szafy
w celu jej odblokowania spowodowało utratę kontroli nad nią. Korytarz w budynku był
na tyle wąski, że niemożliwe było przeniesienie jej przez cztery osoby. Pracodawca
nie zapewnił alternatywnego bezpiecznego sposobu transportu, dysponując jedynie nieatestowanym urządzeniem wyciągowym, co narusza § 3 ust. 1 cytowanego rozporządzenia. Ponadto w miejscu wypadku pracowali trzej pracownicy pozwanych,
w tym powód oraz T. S. (2). Żaden z nich nie miał kompetencji do organizowania
i zapewniania warunków pracy przy ręcznych pracach transportowych. Nie było tam również osoby kierującej pracami ze strony pracodawcy w rozumieniu art. 212 pkt 1 k.p. Żaden
z pracowników nie miał obowiązku zorganizowania stanowiska pracy zgodnie z zasadami bhp, nałożonego w ramach określenia rodzaju pracy i żaden nie był przeszkolony w tym kierunku. Skonstruowana przez pozwanego ręczna wciągarka od chwili skonstruowania podlegała pod nadzór UDT, a bez tego stwarzała niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia osób posługujących się nią. Urządzenie to mogło być użytkowane wyłącznie na mocy decyzji
o dopuszczeniu do ruchu, wydanej przez organy dozoru technicznego. Używanie jej
bez wymaganej decyzji powodowało zagrożenie sankcjami. Warunki pracy w dniu wypadku naruszały wiele norm z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, powodując zagrożenie wypadkiem.

Na podstawie opinii biegłego z zakresu chirurgii szczękowo - twarzowej i z zakresu okulistyki, Sąd I instancji ustalił, iż w wyniku zdarzenia powód doznał wielofragmentowego złamania twarzoczaszki typu le Fort III, II i I obustronnie, z przemieszczeniem odłamów,
w tym złamania wszystkich ścian oczodołu, złamania podstawy przedniego dołu czaszki, rany czoła, stłuczenia twarzy i licznych otarć skóry twarzy. W ramach hospitalizacji w Oddziale Chirurgii Szczękowo - Twarzowej Szpitala (...) w Ł. w lutym 2010r. konieczne było leczenie operacyjne - krwawa repozycja i zespolenie kośćca twarzoczaszki metalem, szycie ran, repozycja złamań oczodołu z plastyką siatką tytanową i wyciąg międzyszczękowy elastyczny. Kolejna hospitalizacja w tym Szpitalu w listopadzie 2010r. obejmowała leczenie operacyjne - osteoplastykę kości jarzmowej, szczękowej, skroniowej z plastyką oczodołu lewego. Leczenie stacjonarne w styczniu 2011r. związane było z niedomykalnością powiek lewego oka. Obecnie u powoda występują bóle, zawroty głowy, niedosłuch uchem lewym
i podwójne widzenie wynikające ze zniekształcenia oczodołu. Pojawiła się asymetria twarzy - zapadnięta okolica jarzmowa po lewej stronie i głębsze osadzenie lewej gałki ocznej. Lewa szpara powiekowa jest zmniejszona, oko lewe ma ograniczoną ruchomość, na twarzy widoczne są blizny. Lewa gałka oczna jest ustawiona nieprawidłowo, tj. jest cofnięta w głąb oczodołu i zepchnięta do dołu, co powoduje dwojenie widzenia, poza patrzeniem na wprost. Pole widzenia oka lewego jest ograniczone koncentrycznie.

Z opinii biegłych z zakresu laryngologii, neurologii i psychiatrii wynika, iż wskutek wypadku, u powoda doszło również do pourazowego obustronnego odbiorczego upośledzenia słuchu. Dodatkowo spowodował on wystąpienie zaburzeń neurologicznych i psychicznych,
w tym padaczki. Od czerwca 2010r. powód rozpoczął leczenie lekami przeciwpadaczkowymi, które musi kontynuować w związku z napadami nawracającymi kilka razy w miesiącu.
Od września 2011r. do grudnia 2011r. powód był leczony na oddziale dziennym szpitala psychiatrycznego w związku z organicznymi zaburzeniami nastroju. Takie hospitalizacje miały miejsce kilkakrotnie w kolejnych latach. Oprócz leków przeciwpadaczkowych, powód przyjmuje leki przeciwdepresyjne i nootropowe. Wypadek spowodował u niego wyraźne zmiany organiczne w ośrodkowym układzie nerwowym, skutkujące m.in. zaburzeniami pamięci świeżej i koncentracji uwagi. W związku z nimi, ma organiczne zaburzenia nastroju, objawy zespołu psychoorganicznego, labilność nastroju i lęk. Rokowania są niepomyślne - wymaga dalszego leczenia neurologicznego i psychiatrycznego. Występujący u niego wcześniej zespół korzeniowy na tle dyskopatii stanowił proces samoistny, niezwiązany
z wypadkiem.

Po zdarzeniu powód był hospitalizowany w Szpitalach w Ł. i P., łącznie przez okres sięgający dwóch miesięcy. Konieczne było wykonanie kilku zabiegów chirurgicznych w obrębie czaszki. Po powrocie do domu nie był w stanie samodzielnie chodzić. Przez 2-3 miesiące poruszał się z tzw. balkonikiem. Z osoby utrzymującej dom stał się człowiekiem wymagającym stałej pomocy innej osoby w codziennych sprawach.
Obecnie powód nie pracuje. W związku z objawami neurologicznymi oraz leczeniem objawów zespołu psychoorganicznego na tle urazowym, wymaga stałej farmakoterapii.
Na leki wydaje miesięcznie około 200-300 zł. Powinien odbywać rehabilitację,
lecz nie może pozwolić sobie na prywatnie zabiegi z uwagi na niską rentę i brak możliwości podjęcia pracy.

W związku z leczeniem rozpoczętym i kontynuowanym przez specjalistów z Kliniki
w Ł. oraz późniejszymi potrzebami konsultacji, powód ponosił liczne koszty. Konieczny był dojazd do placówek medycznych, czym kilkukrotnie zajmowali się pozwani, noclegi członków rodziny powoda, zakup leków, środków medycznych i zaopatrzenia okulistycznego. Wykazane przez powoda przy pomocy rachunków kwoty to: zakup leków - 3.206,60 zł, okularów - 130 zł, soczewek korekcyjnych - 80 zł, kopia dokumentacji medycznej - 15,6 zł, noclegi żony powoda w schronisku - 710 zł. Rachunki za paliwo wynoszą 6.447,91 zł, przy czym nie przedłożono dowodów pozwalających na dokładne ustalenie jego przeznaczenia.

Dnia 4 stycznia 2012r. Miejski Zespół do spraw Orzekania o Niepełnosprawności
w R. zaliczył powoda do osób o znacznym stopniu niepełnosprawności
z powodu epilepsji (symbolu E) do 31 stycznia 2014r. Orzeczeniem z 3 lutego 2014r. ustalono, że od 10 lutego 2010r. do 28 lutego 2016r. niepełnosprawność ta wynika z przyczyn neurologicznych i z powodu epilepsji, a orzeczeniem z 31 marca 2016r. stwierdzono,
że do 31 marca 2020r. powód jest niepełnosprawny w stopniu znacznym dodatkowo również z przyczyn psychiatrycznych. Wskazano przy tym, że ma znacznie ograniczoną zdolność
do samodzielnej egzystencji. Z badań przeprowadzonych przez lekarzy orzeczników ZUS wynika, że powód był całkowicie niezdolny do pracy początkowo do 30 kwietnia 2016r.,
a następnie do 30 kwietnia 2019r. Do tego czasu ma przyznaną rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, która obecnie wynosi 2.466,98 zł netto. Z tytułu 73% stałego uszczerbku na zdrowiu organ rentowy przyznał powodowi jednorazowe odszkodowanie
w kwocie 47.085 zł.

W piśmie z dnia 4 lutego 2011r. powód wezwał pozwanych do zapłaty 150.000 zł tytułem zadośćuczynienia i 20.000 zł tytułem poniesionych do tego czasu kosztów leczenia. Pismem z 21 lutego 2011r. pozwani odmówili zapłaty. Następnie w dniu 16 października 2012r. powód wystąpił z wnioskiem o zawezwanie pozwanych do próby ugodowej, domagając się kwoty 150.000 tytułem zadośćuczynienia i 35.000 zł tytułem odszkodowania obejmującego m.in. zwiększone koszty leczenia. Do ugody jednak nie doszło.

Pozwani uiścili koszt noclegów żony powoda w czasie jego hospitalizacji w Ł.. Umożliwiali mu również korzystanie ze swego telefonu do października 2010r. Nadto
przez kilka miesięcy po wypadku uiszczali powodowi nieuwidocznione w rachunkach kwoty tytułem kosztów leczenia.

Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy, Sąd I instancji wskazał
na rozbieżności między relacjami świadków i powoda w zakresie przebiegu wypadku
przy pracy. Powód i świadek M. C. - obcy w stosunku do pozwanych, twierdzili,
że kierującym grupą był syn pozwanej - T. S. (2). Ten z kolei wraz z synem pozwanego - J. H. (2), wskazywali na nieformalne kierownictwo powoda.
W świetle wszystkich okoliczności sprawy, Sąd Okręgowy uznał, iż pracami nieformalnie koordynował T. S. (2), jako osoba współdziałająca z pozwanymi w ramach relacji rodzinnych i zaufania. Nie będąc zatrudnionym u pozwanych, nie miał przy tym statusu pracownika organizującego i nadzorującego prace z ich strony, w strukturze ich przedsiębiorstwa. Sąd I instancji nie oparł swych ustaleń na zeznaniach świadka A. M. - specjalisty z zakresu bhp w zakresie, w którym opisywał przebieg zdarzenia
z 10 lutego 2010r., bowiem nie uczestniczył w nim i bazował jedynie na relacjach osób biorących udział w pracach.

Sąd Okręgowy podzielił wnioski wynikające ze wszystkich opinii biegłych sądowych, nie znajdując podstaw do ich kwestionowania. Odnosząc się do opinii biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy wskazał, iż opracował on opinię główną i uzupełniającą
w sposób rzetelny, szczegółowo analizując okoliczności zdarzenia w świetle zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, jak i wymogów technicznych stawianych sprzętowi używanemu przy pracach na wysokości. Natomiast, co do opinii biegłych specjalności medycznych, Sąd ten miał na uwadze to, że swe wnioski poparli wiedzą specjalistyczną, należycie argumentując swe twierdzenia w zakresie związku dolegliwości powoda
z wypadkiem przy pracy.

Zdaniem Sądu Okręgowego, powództwo jest zasadne w znacznej części. Podstawę odpowiedzialności pozwanych z tytułu bezprawnego i zawinionego wyrządzenia powodowi szkody stanowi przepis art. 415 k.c. W ocenie tego Sądu, nie występują tu przesłanki odpowiedzialności na zasadzie ryzyka, unormowane w art. 435 k.c. Pozwani nie prowadzą bowiem przedsiębiorstwa wprawianego jako całość w ruch siłami przyrody: używają
co prawda samochodów do transportu i ręcznie obsługiwanej wciągarki, ale bardzo istotny element ich działalności stanowi praca fizyczna. Tak też było w przypadku zdarzenia
z 10 lutego 2010r., kiedy to ekipa transportowa, w tym powód, miała za zadanie ręczne przetransportowanie z dachu budynku szafy telekomunikacyjnej. Miało się to odbyć
po schodach, następnie windą, a docelowo przedmiot miał być zaniesiony do samochodu stojącego pod budynkiem. Mając na uwadze przesłanki odpowiedzialności przewidziane
w art. 415 k.c., konieczne było ustalenie, czy zachowanie pozwanych było bezprawne
i czy można im przypisać winę.

Zważywszy na dokonane ustalenia, Sąd I instancji doszedł do przekonania,
że pozwani - pracodawcy powoda naruszyli swym zachowaniem wynikający z art. 207
§ 1 i § 2 pkt 1 i 2 k.p.
obowiązek zapewnienia bezpiecznych warunków pracy. Nadto, wbrew treści art. 237 3 i art. 237 4 k.p., dopuścili go do pracy określonego rodzaju, bez uprzedniego szkolenia odnoszącego się do tego rodzaju czynności związanych z transportem ręcznym ciężkiego przedmiotu. Jak wynika między innymi z opinii biegłego z zakresu bhp, pozwani naruszyli art. 207 § 1 i 2 k.p. oraz § 8 i 3 rozporządzenia (...) z 14 marca 2000r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy ręcznych pracach transportowych. Z kolei używana przez pozwanych wciągarka, nie była dopuszczona do użytkowania na podstawie decyzji UDT. Jako przedsiębiorcy trudniący się pracami transportowymi, pozwani mieli w pełni możliwość przewidzenia, że niezachowanie podstawowych przepisów z zakresu bhp
i wymogów technicznych, niesie za sobą poważne niebezpieczeństwo wypadku, co uzasadnia przypisanie im winy i odpowiedzialności solidarnej, w myśl art. 441 k.c.

Rozważając w świetle art. 361 i 362 k.c. zasadność zgłoszonego przez pozwanych zarzutu przyczynienia się powoda do powstania szkody, Sąd Okręgowy wskazał,
iż zmniejszenie odszkodowania na podstawie art. 362 k.c. może mieć miejsce,
gdy poszkodowanemu przypiszemy winę w postaci nienależytej dbałości o własne dobra. Elementem obiektywnym, wywołującym naruszenie tej prawnie chronionej sfery interesów, jest także niedołożenie staranności we własnych sprawach. Przyczynienie się występuje wówczas, gdy okaże się, że bez udziału poszkodowanego szkoda hipotetycznie
nie powstałaby lub nie przybrałaby rozmiarów, które ostatecznie w rzeczywistości osiągnęła. Zastosowanie art. 362 k.c. uzależnione jest od okoliczności faktycznych ustalonych
z uwzględnieniem zasady wyrażonej w art. 6 k.c., w myśl której ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne (wyrok Sądu Najwyższego
z dnia 18 lutego 2009r., II PK 154/08).

W ocenie Sądu I instancji, w dniu 10 lutego 2010r. powód nie dochował opisanego powyżej obowiązku dbałości o swoje dobro, przystępując do czynności szczególnie niebezpiecznej, ze znacznym prawdopodobieństwem grożącej utratą kontroli nad przenoszonym ciężarem. Jako pracownik doświadczony i starszy wiekiem, w ramach uzgodnień między pracownikami, miał niejednokrotnie wiele do powiedzenia co do sposobu wykonania danej pracy. O ile przy tym tego dnia pracami nie kierowała osoba wyznaczona przez pracodawców w rozumieniu art. 212 k.p., to również brak jest podstaw do przyjęcia,
że pracodawcy ci bezwzględnie nakazali wykonanie tej czynności w taki właśnie sposób.
Był on raczej wynikiem uzgodnień między osobami, które ją realizowały. Zadanie
to ostatecznie zgodził się wykonać T. S. (2) i powód. Mając jednak na uwadze wagę zagrożonych dóbr (życia i zdrowia), w myśl art. 210 § 1 k.p., powód miał zachowaną możliwość podjęcia decyzji o odmowie wykonania tej czynności w opisany sposób. Uzasadnia to przyjęcie, że powód przyczynił się do powstania wypadku w 25%, decydując się na wykonanie pracy w sposób, który już wówczas był przez pracowników na miejscu postrzegany jako szczególnie niebezpieczny (sprzeciw J. H. (2)) w sytuacji, w której nie spotykał się z przymusem lub innym zaburzeniem procesu motywacyjnego.

Co się tyczy żądania zadośćuczynienia opartego o art. 445 § 1 k.c. w związku
z art. 444 § 1 k.c., organ orzekający zaakcentował, iż ma ono postać pieniężną i jest przyznawane jako kompensata niemajątkowych skutków czynu niedozwolonego. Oceniając sytuację powoda, Sąd I instancji uznał, iż uległ on wypadkowi przy pracy o poważnych konsekwencjach zdrowotnych i psychicznych. W chwili zdarzenia był sprawny i zdolny
do ciężkiej pracy. Wypadek spowodował u niego bardzo poważne obrażenia ciała, obejmujące znaczną część kośćca czaszki i organów pomieszczonych w głowie. Konieczne stało się leczenie, w tym kilka operacji, co łączyło się ze znacznymi dolegliwościami bólowymi, przekładającymi się również negatywnie na jego stan psychiczny. Przez kilka miesięcy po zdarzeniu powód był niezdolny praktycznie do wszystkich podstawowych czynności. Nie wrócił już do stanu zdrowia sprzed wypadku, nastąpiła jego inwalidyzacja. Ponadto musi zmagać się z konsekwencjami oszpecenia twarzy. W ramach badań orzeczników ZUS i PZON stwierdzana jest jego całkowita niezdolność do pracy i znaczny stopień niepełnosprawności. Utrzymują się znaczne dolegliwości neurologiczne, okulistyczne i psychiatryczne spowodowane zespołem psychoorganicznym o negatywnym rokowaniu. Powoduje to, że co do zasady, Sąd Okręgowy uznał za usprawiedliwione żądanie zadośćuczynienia w wysokości 200.000 zł za znaczny uszczerbek na zdrowiu, cierpienie
i poważne, trwałe następstwa zdrowotne. Nie jest to kwota wygórowana, zważywszy
na konsekwencje wypadku i poziom życia społeczeństwa w ostatnich latach, w tym średnie wynagrodzenie za pracę. Sąd ten uwzględniał także fakt, że powód otrzymał z ZUS jednorazowe odszkodowanie za 73% uszczerbku na zdrowiu, które nie podlega odjęciu
od kwoty zadośćuczynienia, lecz uwzględniane jest przy ustalaniu jego wysokości. Odszkodowanie to wypłacane z tytułu ubezpieczenia społecznego nie ma tożsamych funkcji
z cywilnoprawnym roszczeniem o zadośćuczynienie. Stąd, zważywszy na 25% przyczynienie powoda do zdarzenia, organ orzekający zasądził na rzecz powoda tytułem zadośćuczynienia kwotę 150.000 zł (pkt 1a wyroku).

Co się tyczy żądania odszkodowawczego, Sąd I instancji powołał się na przepis
art. 444 § 1 k.c., zgodnie z którym w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia, a jeżeli poszkodowany stał się inwalidą, także sumę potrzebną na koszty przygotowania do innego zawodu. W myśl § 2, jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej, albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać
od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty.

Za wykazane i uzasadnione, w myśl art. 444 § 1 k.c., Sąd Okręgowy uznał żądania powoda potwierdzone złożonymi rachunkami za koszty leczenia i koszty z nim związane, odnoszące się do kwoty 3.206,60 zł za leki, 210 zł za nabycie okularów i szkieł, 15,6 zł
za uzyskanie dokumentacji, 710 zł za noclegi wykazane rachunkami wystawionymi na rzecz żony powoda. Koszty te były bezpośrednio związane z konsekwencjami doznanego
przez powoda uszczerbku na zdrowiu i z koniecznością zakupu niezbędnych produktów
oraz opłacenia noclegów żony opiekującej się powodem. Sąd I instancji uznał również
co do zasady, że w kolejnych miesiącach po hospitalizacji, w ramach skomplikowanego leczenia prowadzonego w Ł., konieczne było odbywanie podróży związanych
z leczeniem, zarówno rodziny powoda, jak i jego samego, w ramach wizyt ambulatoryjnych lub dojazdów w celu hospitalizacji. Mając przy tym na uwadze dyspozycję art. 322 k.p.c.
i złożenie jedynie rachunków za nabycie paliwa, Sąd uznał, że nie jest możliwe uwzględnienie żądania zwrotu kosztów paliwa w kwocie odpowiadającej sumie rachunków, tj. 6.447,91 zł. Nie sposób bowiem uznać, w braku stosownych dowodów, że kwoty te były spożytkowane jedynie na dojazd powoda w celach leczenia, mając na uwadze to,
że członkowie rodziny powoda używali samochodu również w innych celach, niż w celu udzielania pomocy powodowi. Czasokres koniecznych dojazdów wynoszący co najmniej kilka miesięcy i ich odległość na trasie do Ł. i okolic uzasadniały przyjęcie przez Sąd Okręgowy, w świetle art. 322 k.p.c., kwoty 3.000 zł, jako adekwatnej dla pokrycia kosztów zużytego na ten cel paliwa. Co się tyczy kosztów usługi dentystycznej, Sąd ten uznał,
iż brak w sprawie danych, które potwierdzałyby związek poniesionych na ten cel kosztów
z wypadkiem powoda. Łącznie uwzględnione kwoty tytułem odszkodowania wyniosły 7.142,20 zł, z czego Sąd I instancji zasądził kwotę odpowiadającą 75% tak wyliczonego odszkodowania, tj. 5.356,65 zł (pkt 1b wyroku).

W zakresie żądania renty, Sąd Okręgowy ocenił przesłanki zasadności powództwa
na podstawie art. 444 § 2 k.c., wskazując, iż na tle tego przepisu, przysługuje
ona poszkodowanemu w razie całkowitej lub częściowej utraty zdolności do pracy zarobkowej, zwiększenia się jego potrzeb lub zmniejszenia się jego widoków powodzenia
na przyszłość. Co istotne, każda z tych okoliczności może stanowić samodzielną podstawę zasądzenia renty (G. Bieniek, Komentarz do Kodeksu cywilnego, Warszawa 2013, art. 444). Sąd I instancji wskazał, iż przez cały okres od czerwca 2010r. do nadal powód wymaga leczenia i rehabilitacji, co wiąże się z wydatkami na leki przeciwpadaczkowe i zalecane
z przyczyn psychiatrycznych. Ponadto, gdyby poddawał się rehabilitacji i związanym z tym zabiegom, to wiązałoby się to z koniecznością ponoszenia kosztów leczenia rehabilitacyjnego, nie niższych, niż 70 zł za wizytę. W ramach powszechnych usług NFZ,
są to przy tym serie zabiegów ograniczone rodzajowo i przyznawane raz na długi okres.
W przekonaniu Sądu Okręgowego, uzasadnia to uznanie, że w świetle art. 322 k.p.c., z tytułu zwiększonych potrzeb powód wymaga wydatków w kwocie 400 zł miesięcznie. Mając to
na uwadze i po uwzględnieniu 25% przyczynienia powoda do zdarzenia za okres od czerwca 2010r. do października 2016r., zasądzono na jego rzecz skapitalizowaną rentę w kwotach
po 300 zł miesięcznie, łącznie 22.800 zł (pkt 1c wyroku). Od listopada 2016r. na przyszłość, tytułem renty, zasądzono kwoty po 300 zł miesięcznie, płatne do 10 dnia danego miesiąca
z odsetkami ustawowymi w przypadku opóźnienia (pkt 2 wyroku). Z uwagi na przyjęte przyczynienie się powoda do zdarzenia, w pozostałym zakresie żądanie renty oddalono
(pkt 4 wyroku).

W odniesieniu do żądania ustalenia odpowiedzialności pozwanych na przyszłość,
w oparciu o art. 189 k.p.c., Sąd I instancji wskazał, że również w czasie obowiązywania
art. 442 § 3 k.c., powód dochodzący naprawienia szkody na osobie może mieć interes prawny w ustaleniu tej odpowiedzialności za szkody mogące powstać w przyszłości. Wprowadzenie uregulowania stanowiącego, że bieg terminu przedawnienia roszczenia o naprawienie szkody na osobie rozpoczyna się z chwilą dowiedzenia się przez poszkodowanego o szkodzie
i osobie zobowiązanej do jej naprawienia (bo tak należy odczytywać art. 442 1 § 3 k.c.), oznacza, że w żaden sposób nie został ograniczony czas, w jakim może ujawnić się szkoda
na osobie, prowadząca do powstania odpowiedzialności pozwanego za skutki danego zdarzenia. Kolejny proces odszkodowawczy może się więc toczyć nawet po dziesiątkach lat od wystąpienia zdarzenia wywołującego szkodę. Trudności dowodowe z biegiem lat narastają, a przesądzenie w sentencji wyroku zasądzającego świadczenie odszkodowawcze
o odpowiedzialności pozwanego za szkody mogące powstać w przyszłości zwalnia poszkodowanego z obowiązku udowodnienia wszystkich przesłanek odpowiedzialności zobowiązanego (uchwała Sądu Najwyższego z 24 lutego 2009r., III CZP 2/2009). W ocenie organu orzekającego, powód ma interes prawny w żądaniu ustalenia odpowiedzialności pozwanych na przyszłość, na wypadek ujawnienia się nieznanych dotąd skutków zdrowotnych zdarzenia. Mając to na uwadze, Sąd Okręgowy ustalił, że pozwani również
w przyszłości odpowiadać będą za uszczerbek powoda powiązany przyczynowo
z wypadkiem, z uwzględnieniem 25% przyczynienia się powoda do powstania zdarzenia
(pkt 3 wyroku).

W zakresie przekraczającym uwzględnione żądania Sąd I instancji oddalił powództwo, mając na uwadze przyjęte przyczynienie się powoda do zdarzenia i niewykazanie zasadności części żądania odszkodowania (pkt 4 wyroku).

W kwestii odsetek Sąd Okręgowy orzekł w oparciu o art. 481 k.c. uznając, iż datą wymagalności zadośćuczynienia i odszkodowania jest data wezwania do zapłaty wynikająca z art. 455 k.c. Ponieważ nie złożono dowodu doręczenia wezwania z dnia 4 lutego 2011r., przeto, zgodnie z pozwem, Sąd ten przyjął dzień złożenia przez pozwanych odpowiedzi
na wezwanie. Zgodnie z art. 481 k.c. odsetki ustawowe za opóźnienie od kwot renty
od listopada 2016r. uznał za należne od dat następujących po wskazanych w wyroku terminach płatności.

W zakresie kosztów procesu Sąd I instancji miał na uwadze to, że powód wygrał proces w znacznej części, równej 73,93% pierwotnie zgłoszonego żądania. Uzasadnia to orzeczenie oparte o art. 100 k.p.c. i zasądzenie na jego rzecz od pozwanych stosunkowych kosztów. W odniesieniu do wartości przedmiotu sporu, zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002r. o opłatach za czynności radców prawnych, kwota wynagrodzenia pełnomocnika wynosi 7.200 zł. Mając na względzie stosunkowy rozdział kosztów, Sąd ten zasądził na rzecz powoda kwotę 5.323 zł
(pkt 5 wyroku).

Uwzględniając te same okoliczności, w oparciu o art. 113 ust. 1 ustawy
o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, nakazano pobrać od pozwanych
solidarnie na rzecz Skarbu Państwa opłatę od pozwu w zakresie części uwzględnionej
w kwocie 9.087 zł i część wydatków poniesionych przez Skarb Państwa w kwocie 6.470,70 zł (pkt 6 wyroku).

Apelację od tego wyroku wniósł powód, zaskarżając go w części:
w zakresie punktu 1a wyroku - co do kwoty 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia
z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 21 lutego 2011r.; w zakresie punktu 1b
wyroku - co do kwoty 1.785,55 zł tytułem odszkodowania z ustawowymi odsetkami
za opóźnienie od dnia 21 listopada 2011r. do dnia zapłaty; w zakresie punktu 1c
wyroku - co do kwoty 7.600 zł tytułem skapitalizowanej renty za okres od czerwca
2010r. do października 2016r.; w zakresie punktu 2 wyroku - co do kwoty 100 zł
miesięcznie tytułem renty na przyszłość, poczynając od listopada 2016r., płatnej
do 10 dnia miesiąca z ustawowymi odsetkami na wypadek opóźnienia; w punkcie 3
wyroku w zakresie, w którym Sąd Okręgowy orzekł odpowiedzialność pozwanych
za skutki zdarzenia mogące ujawnić się na przyszłość, ale z uwzględnieniem
przyczynienia się powoda do powstania zdarzenia w 25%; w punkcie 4, w którym
Sąd oddalił roszczenia dalej idące, poza zasądzonymi i w punkcie 5 wyroku,
w którym Sąd orzekł o kosztach procesu z uwzględnieniem faktu, że powód wygrał proces
w 75%.

Ostatecznie precyzując apelację, powód domagał się zmiany zaskarżonego wyroku
w zaskarżonej części, poprzez:

1.  zasądzenie na swoją rzecz dalszej kwoty:

- 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia z ustawowymi odsetkami za opóźnienie
od 21 lutego 2011r. ponad orzeczoną kwotę 150.000 zł;

- 1.785,55 zł tytułem odszkodowania z ustawowymi odsetkami za opóźnienie
od 21 lutego 2011r. ponad orzeczoną kwotę 5.356,65zł;

- 7.600 zł tytułem skapitalizowanej renty za okres od czerwca 2010r. do października 2016r. ponad już orzeczoną kwotę 22.800zł;

- 100 zł miesięcznie tytułem dalszej renty na przyszłość, poczynając od listopada 2016r. ponad już orzeczoną kwotę 300 zł miesięcznie;

2.  ustalenie na przyszłość odpowiedzialności pozwanych za mające się ujawnić
na przyszłość skutki zdarzenia z 10 lutego 2010r. bez uwzględnienia przyczynienia się powoda do zdarzenia w jakimkolwiek zakresie;

3.  zasądzenie od pozwanych solidarnie na rzecz powoda kosztów procesu za I instancję w całości;

4.  zasądzenie od pozwanych solidarnie na rzecz powoda kosztów postępowania,
w tym kosztów zastępstwa procesowego za II instancję.

Ostatecznie, na rozprawie apelacyjnej powód sprecyzował, że nie skarży wyroku Sądu I instancji w części oddalającej powództwo o odszkodowanie w zakresie zwrotu kosztów paliwa przekraczających 3.000 zł.

Apelujący zarzucił zaskarżonemu wyrokowi:

- naruszenie prawa materialnego - art. 361 i 362 k.c., poprzez ich niewłaściwą interpretację i przyjęcie, że powód przyczynił się do powstania wypadku w 25%,
co skutkowało zasądzeniem dochodzonych pozwem roszczeń w 75%,

- naruszenie art. 210 §1 k.p., poprzez jego zastosowanie w sytuacji,
gdy w okolicznościach sprawy nie może on znaleźć zastosowania,

- naruszenie przepisów postępowania mających istotny wpływ na wynik postępowania, a to art. 233 § 1 k.p.c., poprzez przekroczenie granicy swobodnej oceny dowodów,
co doprowadziło do błędnych ustaleń Sądu I instancji pozostających w sprzeczności
z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w szczególności z opinią biegłego sądowego z zakresu bhp.

Apelujący podniósł, że Sąd I instancji błędnie uwzględnił przyczynienie się powoda do powstania zdarzenia w 25%, albowiem „nienależycie dbał o własne dobra”, co skutkowało częściowym oddaleniem powództwa. Powołując się na treść art. 362 k.c. wywiódł,
iż w polskim prawie brak ogólnie sformułowanego obowiązku dbania o własne dobro, toteż nie można powodowi zarzucić zawinienia w spowodowaniu zdarzenia. Trudno też dopatrzeć się innych okoliczności, które wskazywałyby na zasadność zmniejszenia odszkodowania
w tak znacznym zakresie.

Zdaniem apelującego, skoro w dniu zdarzenia ekipa pracowników została oddelegowana do miejsca oddalonego od siedziby pracodawcy o ponad 200 km w celu demontażu szafy telekomunikacyjnej, to odmowa wykonania transportu szafy oznaczałaby niewykonanie zadania, niepotrzebny dojazd do miejsca demontażu, co przekładałoby się
na znaczne straty pracodawców. W sytuacji, gdy ręczny transport szaf telekomunikacyjnych przez pracowników pozwanych stanowił regułę, to odmowa transportu szafy w dniu wypadku stanowiłaby przejaw braku dbałości o dobro pracodawcy. Powód nie mógł przy tym powiadomić pracodawcy o chęci powstrzymania się od pracy, albowiem pozwani pracodawcy oddelegowali do niej brygadę pracowników nie przydzielając jednak osoby kierującej nimi, ani też nie nadzorując osobiście prac, jakie miały być wykonane. Pracodawcy nigdy dotąd
nie sprzeciwiali się ręcznemu transportowaniu szaf telekomunikacyjnych, uznając go
za dopuszczalny. Natomiast, wysyłając brygadę do ręcznych prac transportowych, pozwani naruszyli przepisy art. 207 § 2 pkt 1 k.p. w związku z § 13 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia MPiPS z 14 marca 2000r., godząc się na nieprzestrzeganie limitu masy 50 kg, przypadającej
na jednego pracownika.

Apelujący zaakcentował, iż Sąd I instancji w sposób dowolny zinterpretował opinię biegłego sądowego do spraw bhp - mgr inż. W. Z., który jednoznacznie zanegował przyczynienie się powoda do powstania wypadku przy pracy w dniu 10 lutego 2010r. wskazując, że skoro żadna z czterech osób oddelegowanych do transportowania szafy telekomunikacyjnej nie była osobą kierującą pracownikami w rozumieniu Kodeksu pracy,
to brak jakichkolwiek podstaw, by którąkolwiek z tych osób rozliczać z wadliwości organizacji pracy w zakresie bezpieczeństwa pracy. O przyczynieniu można by mówić tylko w przypadku naruszenia przez pracownika organizacji pracy i przepisów bhp na prawidłowo zorganizowanym przez pracodawcę stanowisku pracy, co w niniejszej sprawie nie ma miejsca.

Apelację od tego wyroku wnieśli również pozwani.

Domagali się jego zmiany i oddalenia powództwa w całości, ewentualnie jego uchylenia i przekazania sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania celem przeprowadzenia dowodu z opinii innego biegłego z zakresu bhp oraz zasądzenia kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego za obie instancje według norm przepisanych. Ostatecznie sprecyzowali, że nie skarżą wyroku Sądu Okręgowego w części dotyczącej oddalenia powództwa, a w skład wskazanej przez nich wartości przedmiotu zaskarżenia winna wchodzić też bieżąca renta wyrównawcza. Zarzucili zaskarżonemu wyrokowi:

1.  naruszenie prawa materialnego:

- art. 212 k.p., poprzez zastosowanie tego przepisu w ślad za wywodami biegłego
do spraw bhp, do ustalenia czy pozwani właściwie zorganizowali miejsce pracy powoda, podczas, gdy ten przepis stosuje się do właściwej organizacji „stanowiska pracy”, zaś pojęcia „miejsce pracy” i „stanowisko pracy”, nie są tożsame;

- § 17 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 14 marca 2000r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy ręcznych pracach transportowych, poprzez niezastosowanie tegoż przepisu dla oceny warunków zapewnionych przez pozwanych dla wykonania przez powoda transportu ręcznego szafy dnia 10 lutego 2010r.;

- § 19 ust. 2 rozporządzenia Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej
z 29 października 2003r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego
w zakresie eksploatacji niektórych urządzeń transportu bliskiego
(Dz. U. z 2003r.,
nr 193, poz. 1890), poprzez jego niezastosowanie do oceny legalności użycia urządzenia wciągarki, w którą pozwani wyposażyli brygadę powoda celem zapewnienia alternatywnego sposobu transportu szafy, co skutkowało niezasadnym obciążeniem pozwanych przez Sąd winą za brak zapewnienia alternatywnego sposobu transportu szafy;

- art. 100 § 1 k.p. oraz art. 100 § 2 pkt 3 i 4 k.p., poprzez ich niezastosowanie do oceny zachowania powoda, w szczególności do oceny świadomego odstąpienia przez niego od odciążenia szafy, poprzez demontaż wewnętrznych modułów przed podjęciem się jej ręcznego transportu w składzie dwuosobowym oraz świadomego
odstąpienia powoda od przetransportowania szafy z dachu budynku za pomocą wciągarki;

- art. 362 k.c., poprzez ustalenie przez Sąd przyczynienia się powoda do powstania szkody w niewielkim stopniu (25%) i zmniejszenie w takim zakresie obowiązku naprawienia szkody przez pozwanych, podczas, gdy okoliczności i stopień winy obu stron ocenione prawidłowo, powinny prowadzić Sąd do wniosku, iż to powód swoim rażącym niedbalstwem i lekceważeniem wypracowanej w zakładzie pracy praktyki, ryzyka oraz zasad bhp, doprowadził do wypadku i tym samym, niemal wyłącznie zawinił powstaniu szkody;

2.  naruszenie przepisów prawa procesowego, mające wpływ na wynik sprawy, a to:

- art. 233 § 1 k.p.c. i art. 278 § 1 k.p.c., poprzez czynienie przez Sąd ustaleń:

a)  co do prawa w oparciu o opinię i wywody prawne biegłego do spraw bhp, podczas, gdy kwestie dotyczące ustalenia, stosowania i interpretacji prawa, należą do wyłącznej kompetencji Sądu,

b)  faktycznych w oparciu o niekompletną i nierzetelną opinię biegłego do spraw bhp
w zakresie warunków technicznych do prawidłowego przeprowadzenia czynności związanej z przemieszczeniem szafy przez klatkę schodową, w której z powodu rzekomego braku materiału dowodowego, biegły uchylił się od odpowiedzi na pytanie o możliwość prawidłowego wykonania zadania przez powoda, poprzez uprzednie odciążenie szafy za pomocą wymontowania z niej modułów, mimo, iż materiał dowodowy w postaci parametrów technicznych szafy znajdował się w aktach sprawy
i umożliwiał ustalenie ciężaru szafy po wymontowaniu z niej wewnętrznych modułów;

- art. 278 k.p.c., poprzez:

a)  powierzenie biegłemu z zakresu bhp oceny stanu prawnego sprawy oraz interpretacji przepisów prawnych znajdujących zastosowanie w niniejszej sprawie (pytania 3 i 5
do opinii podstawowej),

b)  powierzenie temu biegłemu zadania ustalenia stanu faktycznego sprawy,
a zaniechanie zasięgnięcia jego opinii w przedmiocie uwarunkowań technicznych
i technologicznych, któremu winna podlegać praca, przy wykonywaniu której powód doznał szkody;

- art. 233 k.p.c., poprzez sprzeczność istotnych ustaleń faktycznych Sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego, przejawiającą się w:

a)  błędnym ustaleniu zakresu naruszeń zasad bhp, których dopuściły się strony i ich wpływu na zaistnienie wypadku i w konsekwencji na uznaniu pozwanych za winnych zaistnienia wypadku i powstania szkody, podczas, gdy właściwa ocena materiału dowodowego winna prowadzić do wniosku, iż do wypadku doszło na skutek rażącego niedbalstwa, samowoli i lekceważenia ryzyka przez powoda przy wykonywaniu powierzonego mu przez pozwanych zadania, zaś uchybienia, których dopuścili się pozwani miały charakter formalny i przy uwzględnieniu charakteru zadania powierzonego powodowi i doświadczenia powoda przy wykonywaniu tego rodzaju prac, jak i utrwalonej w zakładzie pracy praktyki, uchybienia te nie miały wpływu
na zaistnienie wypadku;

b)  błędnym ustaleniu, że to z uwagi na zbyt wąski korytarz klatki schodowej, powód zdecydował się ręcznie transportować szafę wraz tylko z jednym pracownikiem, zamiast czynić to z trzema innymi osobami, tj. dwoma pracownikami i jednym współpracownikiem, oddelegowanymi w tym celu przez pracodawcę, podczas,
gdy warunków i możliwości technicznych transportu szafy, poprzez klatkę schodową, Sąd w ogóle nie badał, a w rzeczywistości ów korytarz o szerokości 1 m umożliwiał ręczne przemieszczanie szafy przez cztery osoby, zaś przyczyny odmowy udziału
w transportowaniu szafy dwóch pozostałych pracowników nie wynikały z szerokości korytarza, lecz ze znacznego ciężaru szafy;

c)  błędnym ustaleniu jedynie na podstawie twierdzeń powoda, iż nikt nie kierował pracą czteroosobowej brygady oddelegowanej przez pracodawcę do demontażu
i przetransportowania szafy z dachu budynku do windy, podczas, gdy:

- pozwani wskazywali, iż powód, z racji największego stażu pracy i doświadczenia
w wykonywaniu u nich tego typu prac, zawsze kierował pracami zespołu, z którym pracował i zarówno pozwani, jak i powód zawarli w tym przedmiocie ustne porozumienie i je respektowali;

- przesłuchani współpracownicy biorący udział w pracach 10 lutego 2010r. również wskazywali, iż z tych właśnie przyczyn podporządkowywali się powodowi
przy wykonywaniu pracy i akceptowali jego kierownictwo;

- powód już w 2007r. w piśmie do pracodawcy stanowiącym wniosek o podwyżkę wynagrodzenia, znajdującym się w jego aktach osobowych wskazywał jednoznacznie na swoją kierowniczą rolę przy wykonywaniu zadań powierzonych przez pracodawcę, które to okoliczności ocenione prawidłowo i we wzajemnym powiązaniu winny były doprowadzić Sąd do logicznego wniosku, iż twierdzenia powoda zmierzają jedynie
do osiągnięcia celu procesowego, zaś kierowanie przez niego pracami w dniu 10 lutego 2010r. było faktem;

d)  błędnym ustaleniu, że pozwani, jako pracodawcy, nie zapewnili właściwych warunków do wykonania zadania - ręcznego przemieszczenia zdemontowanej szafy stalowej z dachu budynku, w tym nie zapewnili alternatywnego sposobu transportu, podczas, gdy właściwa ocena materiału dowodowego wskazuje, że:

- pozwani zapewnili dla wykonania transportu właściwe i wystarczające środki
w postaci 3 oddelegowanych pracowników i jednego współpracownika przedsiębiorstwa pozwanych (łącznie 4 mężczyzn) wyposażonych w certyfikowane pasy transportowe;

- ręczny transport szafy był możliwy do wykonania przez czterech mężczyzn
w warunkach panujących w lokalu, nawet bez demontażu wewnętrznych modułów szafy - stosownie do § 17 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 14 marca 2000r.;

- ręczny transport szafy w sposób bezpieczny był możliwy także we dwie osoby
po uprzednim odciążeniu szafy, poprzez wymontowanie z niej wewnętrznych modułów - stosownie do § 17 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia z dnia 14 marca 2000r. Ministra Pracy i Polityki Społecznej;

- pozwani zapewnili alternatywny (choć bardziej czasochłonny i pracochłonny) sposób transportu szafy, poprzez bezpieczne, wypróbowane i zgodne z prawem użycie wciągarki zewnętrznej, która jako urządzenie określone w załączniku nr 1
do rozporządzenia Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia
29 października 2003r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego
w zakresie eksploatacji niektórych urządzeń transportu bliskiego
, nie podlegała wymogom urządzeń pod nadzorem UDT;

3.  niewyjaśnienie istotnych okoliczności sprawy, a to tego, jaki byłby ciężar szafy
po wymontowaniu wewnętrznych modułów i czy przenoszenie tak odciążonej szafy
w sposób, w jaki czynił to powód wraz z T. S. (2), byłby bezpieczny
i czy odpowiadałby warunkom transportowania tego typu przedmiotu określonym
w § 17 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki społecznej z dnia 14 marca 2000r.
i to zarówno w odniesieniu do transportu podejmowanego przez 2, jak i 4 osoby,
przy użyciu pasów transportowych.

Apelujący podkreślili, że przyczyn błędów Sądu I instancji upatrują w ustaleniu stanu faktycznego, przyczyn wypadku i zawinienia w jego spowodowaniu w niezasadnym powierzeniu biegłemu ocen prawnych i interpretacji przepisów znajdujących zastosowanie
w sprawie. Powołując się na wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 27 kwietnia 2016r.
(I ACa 1858/15) wskazali, że zadaniem biegłego nie jest ustalenie stanu faktycznego sprawy, lecz naświetlenie i wyjaśnienie przez sąd okoliczności z punktu widzenia posiadanych
przez biegłego wiadomości specjalnych przy uwzględnieniu zebranego i udostępnionego biegłemu materiału sprawy. Przedmiotem opinii biegłego nie mogą być kwestie prawne,
w tym wykładnia pojęć użytych w przepisie. Tymczasem, powołany w sprawie biegły
z zakresu bhp nie powstrzymał się od ustalania stanu faktycznego i nie uniknął przy tym błędów, podobnie zresztą, jak przy kwalifikacji prawnej zachowań stron oraz ewentualnych uchybień w ich zachowaniu. Pomimo tego, Sąd Okręgowy w znacznej części oparł
swe ustalenia i ocenę prawną na opinii biegłego.

Odnosząc się do opinii biegłego z zakresu bhp, apelujący zaprzeczyli, by mieli obowiązek przydzielenia osoby kierującej pracownikami, gdyż prace, które zostały im powierzone nie cechowały się szczególnym stopniem niebezpieczeństwa. Zanegowali też zasadność postawionego im zarzutu braku nadzoru, ponieważ to właśnie w ramach nadzoru pracodawca dobrał czteroosobowy zespół do wykonywania prac i pozostawał w kontakcie telefonicznym z pracownikami, którzy posiadali długoletnie doświadczenie
przy wykonywaniu prac transportowych i to gwarantowało ich bezpieczną realizację. Zapewnił też w tym celu wyposażenie w pasy, wciągarkę i inne narzędzia ręczne umożliwiające demontaż transportowanych przedmiotów.

W ocenie apelujących, skierowanie przez pracodawcę czteroosobowego zespołu umożliwiało wykonanie prac na co najmniej dwa sposoby, tj. ręczny transport szafy telekomunikacyjnej z dachu na poziom windy lub transport z wykorzystaniem wciągarki
z dachu na poziom „0”. Z kolei ręczny transport można było wykonać poprzez transport szafy bez wymontowywania wewnętrznych modułów w cztery osoby lub poprzez transport szafy po wymontowaniu modułów tylko we dwie osoby. Tymczasem do wypadku doszło wskutek pośpiechu i presji czasu wywołanej przez poszkodowanego, który musiał powrócić do R. do godziny 17 00. Zastosowanie wciągarki wydłużyłoby prowadzenie prac o około
2 godziny, a demontaż modułów szafy - o pół godziny, co uniemożliwiłoby powrót o tym czasie.

Apelujący zaakcentowali, iż biegły błędnie stworzył definicję „stanowiska ręcznego transportu szały telekomunikacyjnej”, co nie ma jakiekolwiek odzwierciedlenia w stanie faktycznym i prawnym zaistniałego zdarzenia. Przez „stanowisko pracy” rozumie się bowiem przestrzeń pracy wraz z wyposażeniem w środki i przedmioty pracy, w której pracownik lub zespół pracowników wykonuje pracę - § 2 pkt 8 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 26 września 1997r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (Dz. U. z 2003r., nr 169, poz. 1650 z późn. zm.). Natomiast miejsce zaistnienia wypadku w dniu 10 lutego 2010r. było „miejscem pracy” w rozumieniu
§ 2 pkt 7 b tego rozporządzenia.

Zdaniem apelujących, ze stanu faktycznego i prawnego dotyczącego sposobu użytkowania wciągarki wynika, że pozwani nie dopuścili się naruszenia przepisów,
gdyż pracodawca nie był konstruktorem wciągarki, lecz zakupił ją. Zmiany, jakie w niej wprowadził, nie zmieniły jej przeznaczenia. Wbrew założeniom biegłego, nie było konieczności zgłoszenia jej do Urzędu Dozoru Technicznego. Jak wynika z treści rozporządzenia Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 29 października 2003r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego w zakresie eksploatacji niektórych urządzeń transportu bliskiego (Dz. U. z 2003r., nr 193, poz. 1890), procedurze odbioru UDT nie podlegają wciągarki zasilane napięciem jednofazowym o udźwigu
do 1.000 kg oraz wciągarki ręczne o udźwigu do 2.000 kg, czyli takie, które stosowali pracownicy pozwanych. Użytkowanie wciągarki było całkowicie bezpieczne, o czym świadczy fakt jej częstego wykorzystywania przy prowadzeniu tego typu prac transportowych.

Apelujący zanegowali też, by mieli obowiązek przydzielenia osoby kierującej pracownikami, skoro powierzone im prace nie cechowały się szczególnym stopniem niebezpieczeństwa. Wskazali, iż biegły nie wykazał naruszenia przez powoda jakiegokolwiek przepisu mającego związek z zaistniałym zdarzeniem. Gdyby szafa była przenoszona
w pozycji poziomej, po jej uprzednim demontażu lub gdyby opróżniona szafa była transportowana przy wykorzystaniu wciągarki, to nie doszłoby do wypadku przy pracy w dniu 10 lutego 2010r. Za przebieg zdarzenia pełną odpowiedzialność ponoszą pracownicy wykonujący prace transportowe.

Biegły nie wykazał naruszenia przez powoda jakiegokolwiek przepisu mającego związek z zaistniałym zdarzeniem. Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego,
do wypadku doszło wskutek zlekceważenia przez zespół pracowników zasad bezpieczeństwa, tj. transportu przedmiotu w pozycji, która doprowadziła do jego zakleszczenia. Wskutek tego i działań podjętych celem uwolnienia przenoszonej szafy, nastąpiło jej niekontrolowane przemieszczenie. W przypadku przenoszenia szafy w pozycji poziomej, po uprzednim demontażu jej wyposażania lub transportu opróżnionej szafy przy wykorzystaniu wciągarki, nie doszłoby do wypadku przy pracy w dniu 10 lutego 2010r. Za przebieg zdarzeń pełną odpowiedzialność ponoszą pracownicy wykonujący prace transportowe. Działanie poszkodowanego i wymuszenie przeniesienia szafy na pracowniku T. S. (2) doprowadziło do zaistnienia wypadku, za co pełną odpowiedzialność ponosi poszkodowany, co też ustalono w treści protokołu powypadkowego.

W ocenie apelujących, biegły bezzasadnie powołał się na przepis § 13 ust. 1 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 14 marca 2000r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy ręcznych pracach transportowych (Dz. U. z 2000r.,
nr 26, poz. 313, z późn. zm.), zgodnie z którym masa przedmiotów podnoszonych
i przenoszonych przez jednego pracownika nie może przekraczać 50 kg - przy pracy dorywczej. Tymczasem, przy zespołowym przenoszeniu przedmiotów ich masa ograniczona jest przez § 17 ust. 2 tego rozporządzenia, który przewiduje, iż niedopuszczalne jest zespołowe przenoszenie przedmiotów na odległość przekraczającą 25 m lub o masie przekraczającej 500 kg. W tej sytuacji, stawianie zarzutu złej organizacji pracy jest nieuzasadnione.

Zdaniem apelujących, biegły nie miał podstaw do przyjęcia, iż przyczyną takiego,
a nie innego sposobu transportu szafy był tylko i wyłącznie fakt zbyt wąskiego korytarza klatki schodowej. Po zdemontowaniu wewnętrznych modułów szafy, jej waga wynosi 80 kg, tj. o 1/5 mniej, niż przyjął Sąd. Tymczasem masa przedmiotu, który uderzył i przygniótł powoda do ściany wpływała bezpośrednio na wielkość i rodzaj doznanych przez niego obrażeń.

Odnosząc się do ustaleń Sądu I instancji co do okoliczności wypadku i zawinienia stron w jego spowodowaniu, apelujący podkreślili, iż skoro powód miał świadomość i wiedzę o tym, iż szafę przed znoszeniem należało odciążyć, poprzez wymontowanie wewnętrznych modułów, lecz świadomie o tego odstąpił, to stanowiło to delikt pracowniczy opisany
w art. 100 k.p. Tym bardziej zatem zaniechanie takie, wynikające z pośpiechu, winno było doczekać się właściwej oceny Sądu. Odpowiedzialności powoda za naruszenie obowiązków pracowniczych nie zmniejsza fakt braku formalnego przeszkolenia go przez pracodawcę. Jedyną przyczyną wypadku była podjęta przez powoda umyślnie świadoma i celowa próba zniesienia szafy we dwie osoby po schodach bez uprzedniego odciążenia jej. Tymczasem Sąd Okręgowy niemalże w całości uchylił się od oceny prawidłowości zachowań osób biorących udział w wykonaniu zadania, w tym pominął samowolne i ryzykowne działania powoda,
w żaden sposób nieakceptowane przez pozwanych, którym dodatkowo sprzeciwiali się pozostali pracownicy, lecz na skutek obarczonych błędami, sugestywnych i nieprzystających do rzeczywistości wywodów prawnych biegłego do spraw bhp skoncentrował swą uwagę
na zachowaniu pozwanych. W ich ocenie, naprowadzone fakty i argumentacja prawna skarżącego są wystarczające do zmiany wyroku i orzeczenie co do meritum, poprzez oddalenie powództwa w całości. Gdyby jednak ów ogrom zaniechań i omyłek biegłego
do spraw bhp przemawiał zdaniem Sądu odwoławczego za koniecznością uzyskania nowej, wyczerpującej opinii w materii, to skarżący wnieśli o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

Niezależnie od powyższego, zdaniem apelujących Sąd meriti niezasadnie przyjął,
iż od tego typu roszczeń, jakie zasądzone zostały na rzecz powoda, odsetki za opóźnienie należą się od dnia wezwania do zapłaty. Tymczasem w takich sprawach do chwili wydania wyroku nie jest znana ani podstawa odpowiedzialności pozwanego, ani kwota świadczenia, którą dopiero ustala w wyroku sąd, wobec czego trudno obciążać pozwanych za opóźnienie
w zapłacie nieznanego im wcześniej świadczenia. Powołując się na wyrok Sądu Najwyższego z 6 kwietnia 2016r. (V CSK 389/15), apelujący wskazali, iż odsetki naliczane są od chwili wezwania do zapłaty, gdy od początku znana jest wysokość roszczenia i znajduje ona potwierdzenie w toku przewodu sądowego, wskazując na zasadne twierdzenie powoda zarówno co do przesłanek, jak i wysokości roszczenia. Natomiast od wydania wyroku liczy się je wówczas, gdy dopiero w wyniku rozstrzygnięcia sprawy okazuje się czy i w jakiej wysokości przyznać należy zadośćuczynienie.

Pismem z 28 lipca 2017r. apelujący powołali nowe fakty i dowody, których nie mogli powołać w postępowaniu przed Sądem I instancji, a mianowicie: płytę DVD zawierającą zapis obrazu i dźwięku utrwalony 13 lipca 2017r., a przedstawiający powoda prowadzącego na drodze publicznej pojazd marki S. o numerze rejestracyjnym (...), zeznania świadka S. S. na okoliczność samodzielnego prowadzenia
przez powoda pojazdu i poruszania się nim na drogach publicznych, dokumentację fotograficzną przedstawiającą powoda samodzielnie noszącego pakunki do samochodu zaparkowanego pod jego domem, a następnie prowadzącego powyższy pojazd
przy jednoczesnym braku okularów korekcyjnych, zeznania pozwanej na okoliczność opisanego wyżej zaobserwowanego przez nią zdarzenia.

Apelujący wskazali, iż na skutek dowodów z opinii biegłych z zakresu medycyny
i zeznań powoda Sąd meriti przyjął, iż w następstwie wypadku przy pracy, w stanie zdrowia powoda powstały znaczne deficyty ograniczające możliwość jego samodzielnej egzystencji, powodujące jego inwalidyzację i rodzące konieczność korzystania przez niego ze stałej opieki lub pomocy innej osoby. Powód kilkakrotnie podkreślał, że na skutek doznanych urazów, nieustannie cierpi na zaburzenia równowagi, jest epileptykiem i nie jest w stanie samodzielnie prowadzić samochodu. Wskazał, że ilekroć zachodzi konieczność dojazdu samochodem - zawozi go syn, albo córka. Wskazywał, iż z uwagi na znaczny stopień niepełnosprawności powypadkowej, nie potrafi nic sam zrobić i wszystko spadło na syna. Nie jest w stanie też prowadzić domu.

Jak wynika tymczasem z zawnioskowanych dowodów dnia 13 lipca 2017r., powód bez potrzeby korzystania z pomocy innych osób wynosił z budynku sporych gabarytów pakunki, które następnie załadował do zaparkowanego pod swoim domem samochodu marki S.. Następnie prowadził samochód, nie korzystając przy tym nawet z okularów korekcyjnych, co widać na jednej z fotografii, choć zarówno on, jak i jego córka M. P. (2) podczas składania zeznań stanowczo zaprzeczali, by z uwagi na znaczne deficyty
w stanie zdrowia - powód był w stanie zasiąść za kierownicą.

W ocenie apelujących, przedstawione dowody wskazują jednoznacznie, że powód
w rzeczywistości radzi sobie znacznie lepiej z codzienną egzystencją, niż wynikałoby to
z jego dyspozycji i treści opinii biegłych specjalności medycznych. Rodzą podejrzenie,
że opinie biegłych zostały sporządzone w oparciu o nierzetelne badania, których wyniki stanowiły efekt symulacji powoda, na co wskazywał już biegły specjalista z zakresu laryngologii dr. med. J. L. ujawniając, iż chwiejność powoda w trakcie wykonywanych prób chodu należy uznać za nieco pozorowaną. Nadto z zeznań złożonych przez świadka M. R. (1) wynikało, iż już w sierpniu 2012r. jadąc samochodem
z pozwaną mijały samochód powoda, którym samodzielnie kierował. Powołane okoliczności poddają zatem w wątpliwość konieczność korzystania przez niego ze stałej opieki
oraz pomocy innej osoby.

Apelujący zauważyli, iż opinia biegłej sądowej z zakresu okulistyki - lek. med. A. K. została oparta na badaniach polegających na odczytywaniu kolejnych liter
z tzw. tablicy S., podczas których bardzo łatwo jest symulować wyniki, ponieważ lekarz musi polegać na twierdzeniach badanego, że wskazywanych na tablicy liter nie widzi. Na tej podstawie Sąd Okręgowy przyjął, iż obecnie u powoda występuje podwójne
widzenie, pomimo, że prowadzi on samochód na długich trasach i z powodzeniem
manewruje pojazdem na osiedlowym parkingu. Jego umiejętności stawiają więc pod znakiem zapytania stwierdzoną u niego powypadkową wadę wzroku w postaci podwójnego
widzenia.

W ocenie apelujących, twierdzenia powoda dotyczące jego stanu zdrowia, pozostają
w rażącej sprzeczności z rzeczywistością i przeczą jego wiarygodności w zakresie, w jakim zanegował, iż do wypadku przy pracy doszło na skutek wywołanego przez niego
pośpiechu i presji czasu, związanej z koniecznością powrotu tego dnia do R. przed godziną 17 00, gdyż o tej godzinie jego córka miała udać się na badanie tomografii komputerowej.

Apelujący podkreślili, że powód zeznał, iż nie jest stanie sam prowadzić pojazdu
z uwagi na to, że po wypadku cierpi na epilepsję, choć w rzeczywistości nie ma
on najmniejszych problemów z kierowaniem samochodem. Tymczasem, zgodnie
z załącznikiem nr 4b ust. 5 obwieszczenia Ministra Zdrowia z 9 stycznia 2013r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie badań lekarskich kierowców i osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami osobie, u której rozpoznano padaczkę, przyjmującej leki przeciwpadaczkowe, ubiegającej się o prawo jazdy kategorii A, A1, B, B1, B+E, T albo posiadającej prawo jazdy kategorii A.A1, B, B1 B+E,T, można wydawać prawo jazdy albo przedłużać okres jego ważność po przedstawieniu opinii neurologa potwierdzającej brak napadów padaczkowych w ciągu 2 lat leczenia.
Po tym okresie osoba podlega badaniom kontrolnym przez lekarza neurologa co pół roku przez okres 2 lat, następnie co rok przez kolejne 3 lata, a następnie w zależności od wskazań lekarskich.

W ocenie apelujących, przedstawione przez nich okoliczności wzmacniają wniosek apelacyjny o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji, albowiem poza przeprowadzeniem dowodów wskazanych
w niniejszym piśmie, zachodzi potrzeba weryfikacji opinii biegłych, które legły u jego podstaw. Zasadnym wydaje się również umożliwienie stronie pozwanej wystąpienia
z wnioskiem dowodowym o przesłuchanie w charakterze świadka żony powoda A. P. (2), która najprawdopodobniej widoczna jest jako pasażer na zdjęciach wykonanych 13 lipca 2017r. i sąsiadów, na okoliczność rzeczywistych trudności oraz ograniczeń życia codziennego powoda.

Powód wniósł o oddalenie apelacji pozwanych i zasądzenie od nich solidarnie na jego rzecz kosztów zastępstwa procesowego.

W jego ocenie, rozstrzygnięcie Sądu I instancji jest prawidłowe, z wyłączeniem ustalenia 25% jego przyczynienia się do zdarzenia. Przeprowadzone dowody przesądziły zasadę odpowiedzialności pozwanych i pozwoliły na zważenie wysokości zgłaszanych
przez niego roszczeń.

Odnosząc się do pisma apelujących z 28 lipca 2017r., powód wniósł o oddalenie ich nowych wniosków dowodowych podnosząc, iż zdobyte dowody pozyskane w wyniku naruszenia prawa stanowią tzw. owoce zatrutego drzewa. Wskazał, że dnia 13 lipca 2017r. złożył w Komendzie Miejskiej Policji w R. zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia przez J. H. (1) i M. H., polegającego
na nachodzeniu go w miejscu zamieszkania i fotografowania bez uzyskania zgody. Zdaniem powoda, sama obserwacja innej osoby może zostać uznana za przestępstwo z art. 267 § 2 k.k. Zasada demokratycznego państwa prawa wyklucza możliwość zaakceptowania, by Sąd będący gwarantem praworządności zezwolił stronie w toku procesu korzystać z dowodów zdobytych z naruszeniem prawa (tak wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 10 stycznia 2008r.; I ACa 1057/07).

Niezależnie od powyższego, dokumentacja fotograficzna złożona do akt sprawy
nie dowodzi słuszności stanowiska strony pozwanej. Zarzucenie powodowi, że jest symulantem, jest niedopuszczalne. Okoliczność, że dnia 13 lipca 2017r. powód poruszał się pojazdem marki S. po ulicy osiedlowej, nie stanowi dowodu na to, że kieruje nim
na dalsze odległości. Powód nie jest niewidomy i nigdy nie twierdził, że nie jest w stanie przestawić samochodu z odległości kilkudziesięciu metrów. Wydane w niniejszej sprawie opinie obiektywnie oceniły stan jego zdrowia i co do zasady nie były kwestionowane
przez stronę pozwaną.

Pozwani wnieśli o oddalenie apelacji powoda.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja powoda zasługiwała na częściowe uwzględnienie.

Sformułowany przez niego zarzut naruszenia przez Sąd I instancji przepisu art. 233
§ 1 k.p.c.
okazał się uzasadniony w odniesieniu do ustalenia przyczynienia się przez powoda do wypadku przy pracy z dnia 10 lutego 2010r. Zgodnie z jego brzmieniem, Sąd ocenia wiarogodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Tymczasem, jak słusznie podkreślił apelujący, żaden
z zebranych w sprawie dowodów nie dawał podstaw do przyjęcia, iż powód przyczynił się
do zdarzenia. Ewentualność taką całkowicie wykluczyła jedyna wydana w niniejszej sprawie główna i uzupełniająca opinia biegłego specjalisty z zakresu bhp mgr inż. W. Z. wraz z jego ustnymi wyjaśnieniami. Wynika z nich jednoznacznie, iż pozwani pracodawcy nie zorganizowali pracy powoda w sposób zapewniający jej bezpieczne wykonanie,
nie nadzorowali jej, nie wyznaczyli osoby kierującej zespołem i nie przeprowadzili wymaganego szkolenia okresowego i stanowiskowego. W ocenie biegłego, skala i ranga tych naruszeń wykluczała dopuszczalność przyjęcia jakiegokolwiek przyczynienia się powoda
do zdarzenia.

Podkreślić w tym miejscu należy, iż ustalenie stopnia przyczynienia pracownika
do wypadku przy pracy wymaga wiedzy specjalistycznej biegłego z zakresu bhp i jako takie, nie może być przedmiotem samodzielnej oceny Sądu. Jak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 3 września 2009r. (III UK 30/09; Lex nr 537018), gdy sprawa wymaga wiadomości specjalnych, to sąd nie może rozstrzygać wbrew opinii biegłych. Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy, Sąd I instancji podzielił wnioski wynikające z opinii biegłego z zakresu bhp wskazując, iż została opracowana w sposób rzetelny i zawiera szczegółową analizę okoliczności zdarzenia na tle zasad bezpieczeństwa i higieny pracy
oraz wymogów technicznych stawianych sprzętowi używanemu przy pracach na wysokości. Zatem, wbrew wymogom art. 328 § 2 k.p.c., Sąd ten nie wskazał w uzasadnieniu wyroku,
by odmówił temu dowodowi wiarygodności i mocy dowodowej. Nie miał więc żadnych podstaw do pominięcia wniosku tego biegłego w zakresie braku przyczynienia się powoda
do zdarzenia. Konkluzja przyjęta przez Sąd Okręgowy, mimo braku jakiegokolwiek dowodu, który by to potwierdzał, wykracza poza ramy swobodnej oceny wiarygodności i mocy dowodów, wynikające z przepisu art. 233 k.p.c. i jako taka, musi być uznana za dowolną.
Jak Sąd ten formalnie słusznie ocenił - opinia biegłego z zakresu bhp jest kategoryczna
i zawiera przekonujące uzasadnienie przyjętych wniosków. Wobec jej jednoznacznej treści, organ orzekający nie miał więc podstaw do przyjęcia przyczynienia powoda do wypadku
i pomniejszenia z tego względu przysługujących mu świadczeń.

W pozostałym zakresie Sąd odwoławczy w całości podziela zarówno ustalenia,
jak i ocenę prawną zasadności powództwa, zawartą w obszernym i precyzyjnym uzasadnieniu zaskarżonego rozstrzygnięcia. Pozwani nie zgłaszali przy tym w apelacji innych zarzutów, poza tymi odnoszącymi się do winy powoda w doprowadzeniu do wypadku.

W tej sytuacji, z mocy at. 386 § 1 k.p.c., Sąd Apelacyjny zmienił zaskarżony wyrok
i zgodnie z niepodważanymi wnioskami apelacyjnymi powoda, w punkcie 1 sentencji zasądził solidarnie od pozwanych na jego rzecz pozostałe 25% wartości:

- dochodzonego odszkodowania z art. 444 § 1 k.c. w kwocie 1.785,55 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 21 lutego 2011r., ponad orzeczoną kwotę 5.356,65 zł (łącznie 7.142,20 zł);

- żądanej skapitalizowanej renty z art. 444 § 2 k.c. za okres od czerwca 2010r.
do października 2016r. w wysokości 7.600 zł ponad już orzeczoną kwotę 22.800 zł (łącznie 30.400 zł);

- dochodzonej dalszej renty, poczynając od listopada 2016r. w kwocie 100 zł miesięcznie ponad już orzeczoną kwotę 300 zł miesięcznie (łącznie 400 zł miesięcznie) płatnej do 10 dnia miesiąca z ustawowymi odsetkami na wypadek opóźnienia.

Konsekwencją częściowego uwzględnienia apelacji powoda była też zmiana zaskarżonego wyroku polegająca na ustaleniu na podstawie art. 189 k.p.c. na przyszłość odpowiedzialności pozwanych za mające się ujawnić na przyszłość skutki zdarzenia
z 10 lutego 2010r., bez uwzględnienia przyczynienia się powoda do zdarzenia
w jakimkolwiek zakresie.

W pozostałym zakresie apelacja powoda nie zasługiwała na uwzględnienie.

Podstawę prawną przyznanego powodowi zadośćuczynienia stanowił prawidłowo powołany przez Sąd I instancji przepis art. 445 § 1 k.c. w związku z art. 444 § 1 k.c., który przewiduje kompensatę niemajątkowych i niewymiernych skutków czynu niedozwolonego. Jego wysokość zależy od rozmiaru doznanej przez poszkodowanego krzywdy. Musi ona
przy tym przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, przy uwzględnieniu skali i zakresu następstw uszkodzenia ciała oraz sytuacji życiowej poszkodowanego. Ponadto ocena wysokości zadośćuczynienia musi uwzględniać przeciętną stopę życiową społeczeństwa
(tak wyroki Sądu Najwyższego z 26 listopada 2009r., III CSK 62/09 i z 29 listopada 2009r., III CSK 62/09). O wysokości zadośćuczynienia decyduje stopień natężenia doznanej krzywdy, tj. rodzaj, charakter, długotrwałość cierpień fizycznych i ujemnych doznań psychicznych, ich intensywność i nieodwracalność ujemnych skutków zdrowotnych
(tak wyroki Sądu Najwyższego z 14 lutego 2008r., II CSK 536/07, z 26 listopada 2009r.,
III CSK 62/09 i z 28 stycznia 2010r.).

Oceniając rozmiar doznanej przez powoda krzywdy, Sąd I instancji prawidłowo wziął pod uwagę jego całkowitą niezdolność do pracy i znaczny stopień niepełnosprawności, ogrom cierpień związanych z jego leczeniem, w tym hospitalizacjami i nieodwracalne skutki wypadku przy pracy oraz kwotę 47.085 zł przyznaną mu przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych tytułem jednorazowego odszkodowania za 73% uszczerbek na zdrowiu spowodowany wypadkiem przy pracy. Należy przy tym mieć na względzie, iż jak wynika
z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 18 listopada 2004r. (I CK 219/04, Lex nr 146356) naprawienie szkody niemajątkowej w postaci krzywdy polegające na przyznaniu poszkodowanemu odpowiedniej sumy pieniężnej wiąże się z tym, że ze względu na istotę krzywdy nie jest możliwe jej ścisłe wyliczenie, w przeciwieństwie do szkody majątkowej. Mając na uwadze wskazane wyżej okoliczności, uznać należy, iż kwota zasądzona przez Sąd Okręgowy tytułem zadośćuczynienia spełnia kryterium odpowiedniości.

Jednocześnie przywołać trzeba podzielany przez Sąd Apelacyjny ugruntowany pogląd orzecznictwa, zgodnie z którym Sąd odwoławczy może korygować rozmiar zadośćuczynienia wtedy tylko, gdy przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności sprawy mających na to wpływ, jest ono niewspółmiernie nieodpowiednie, jako rażąco wygórowane lub rażąco niskie
(tak wyroki Sądu Najwyższego z 7 stycznia 2000r., II CKN 651/98, Lex nr 51063 i z 9 lipca 1970r., III PRN 39/70, OSNC 1971/3/53). Ingerencja sądu drugiej instancji na płaszczyźnie wysokości zadośćuczynienia zasądzonego przez sąd pierwszej instancji jest zatem możliwa dopiero wtedy, gdy sąd pominął jakieś istotne okoliczności wpływające na szacowanie odpowiedniego zadośćuczynienia lub nie nadał im takiego należytego znaczenia. Wobec tego zarzuty, których intencją jest wykazanie wadliwości rozstrzygnięcia, poprzez zawyżenie
lub zaniżenie kwoty zadośćuczynienia za krzywdę, mogą być uznane za skuteczne jedynie
w tych sprawach, w których zapadłe rozstrzygnięcie w sposób oczywisty i rażący narusza przesłanki ustalenia wysokości zadośćuczynienia. Tymczasem Sąd Apelacyjny nie stwierdził takiej sytuacji w realiach rozpatrywanego przypadku. Jak wskazano wyżej, Sąd Okręgowy rozważył wszystkie następstwa wypadku przy pracy powoda, zarówno dla jego stanu zdrowia, jak i subiektywne negatywne doznania. Trafnie wziął także pod uwagę charakter zadośćuczynienia pieniężnego za szkodę niemajątkową, który ma służyć złagodzeniu doznanej krzywdy, ale nie może być źródłem wzbogacenia.

Należy przy tym zauważyć, iż rozmiar krzywdy powoda doznanej w związku
z wypadkiem przy pracy z dnia 10 lutego 2010r. na przestrzeni czasu nie uległ zmianie
i był mu znany już w 2010r. od zakończenia hospitalizacji, a najpóźniej od wezwania pozwanych do zapłaty z 4 lutego 2011r. Na przyjęcie przeciwnych wniosków nie pozwalają też opinie biegłych z zakresu medycyny, którzy nie powołują się na żadne nowe powypadkowe dolegliwości powoda, jakie miałyby pojawić się wraz z rozszerzeniem powództwa w dniu 10 kwietnia 2015r. Stąd też Sąd odwoławczy uznał za odpowiednią zasądzoną przez Sąd I instancji kwotę zadośćuczynienia. Apelujący nie stawia przy tym zarzutów, jakoby zasądzona kwota nie spełniała tego wymogu.

Żądana przez powoda dodatkowa kwota 50.000 zł byłaby nadmiernie zawyżona
przy uwzględnieniu rozmiaru krzywdy doznanej przez niego na skutek wypadku przy pracy. Przede wszystkim jednak wynikała ona z rozszerzenia w tym zakresie powództwa pismem
z dnia 10 kwietnia 2015r. bez wykazania zasadności żądania objętego tym rozszerzeniem.
W nader skondensowanej formie powód powołał się bowiem jedynie ogólnikowo na „treść dotychczasowych opinii biegłych i stwierdzony przez nich rozmiar obrażeń i ich skutków”, których w żaden sposób nie sprecyzował. Tym samym uznać należy, iż rozszerzając powództwo powód dokonał de facto jedynie zmiany ilościowej dochodzonej należności
nie wykazując przy tym jego zasadności, co nie może uzasadniać jego uwzględnienia. Stanowisko takie jest jednolite w orzecznictwie (tak m.in. Sąd Apelacyjny w Katowicach
w wyroku z dnia 30 marca 2017r.; III APa 80/16).

Powód w żaden sposób nie wskazał, by z opinii biegłych wynikały nowe okoliczności uzasadniające zmianę żądanej sumy zadośćuczynienia. Wszystkie schorzenia powypadkowe wymieniane przez biegłych były mu już znane w momencie wystąpienia z wezwaniem
do zapłaty w dniu 4 lutego 2011r., tj. po roku od zdarzenia, a tym bardziej w chwili wytaczania powództwa dnia 13 czerwca 2013r. Powód nie wskazał na żadne nowe fakty świadczące o zwiększeniu się po tym czasie jego krzywdy, które przemawiałyby
za rozszerzeniem powództwa. Wszystkie wymienione przez biegłych dolegliwości
nie stanowiły dla niego żadnej „nowości” i były mu znane w dacie złożenia pozwu. Oznacza to, że powód je uwzględnił, określając kwotę zadośćuczynienia na poziomie 150.000 zł.
W dacie złożenia pozwu 13 czerwca 2013r. całościowy zakres krzywdy był już ustalony
i możliwy do oceny przez powoda, który miał już wówczas pełną świadomość, że leczenie skutków wypadku będzie długotrwałe. W pierwszym okresie po zdarzeniu rozmiar
tej krzywdy był przy tym największy. Żadna z opinii biegłych nie ujawniła nowej krzywdy, której powód nie był w stanie przewidzieć w dacie wnoszenia pozwu i której nie objąłby podstawą zgłoszonego już przez siebie żądania. Tym samym, nie wystąpiły okoliczności uzasadniające rozszerzenie powództwa, których nie było w dacie składania pozwu.
Od początku, a najpóźniej od złożenia pozwu powód miał rozeznanie co do rozmiaru krzywdy, skali jej następstw, dokuczliwości i czasu trwania leczenia. Skoro przy tym pozew sporządzał profesjonalny pełnomocnik, to musiał mieć też świadomość, że celem postępowania o zadośćuczynienie jest całościowe ustalenie krzywdy i na tej podstawie określenie jednego świadczenia. Dlatego w podstawie faktycznej swojego powództwa uwzględnił niewątpliwie wszelkie schorzenia powoda, w tym te, na które powołuje się
w piśmie z dnia 10 kwietnia 2015r., dokonując zmiany ilościowej powództwa.

Rozszerzenia powództwa nie uzasadniały też bliżej niesprecyzowane niekorzystne rokowania w zakresie dolegliwości powoda związanych z wypadkiem przy pracy, wynikające z opinii biegłych z zakresu okulistyki i psychiatrii. Przede wszystkim, niewątpliwie wynikały one z informacji udzielanych przez lekarzy leczących powoda. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by przez okres niemal dwóch i pół roku po zdarzeniu utwierdzali oni go w przekonaniu, iż stan wiedzy medycznej pozwoli na całkowite wyleczenie schorzeń powypadkowych.
Z uwagi na ich rodzaj i zakres, nie było podstaw do takiego wniosku. Jednocześnie opinie te
z istoty rzeczy nie wskazują jakiego typu dolegliwości i o jakim natężeniu pojawią się
u powoda w przyszłości. Co przy tym najistotniejsze - konkretna krzywda, która wówczas wystąpi, będzie mogła zostać naprawiona dzięki ustaleniu odpowiedzialności pozwanych
na przyszłość. Skoro zatem powód nie wykazał, że zaistniały podstawy uzasadniające rozszerzenie powództwa, to roszczenie, o które rozszerzył powództwo, nie mogło podlegać uwzględnieniu.

Z tych względów, na mocy art. 385 k.p.c., Sąd Apelacyjny orzekł jak w punkcie 2 wyroku, oddalając w tym zakresie apelację powoda, jako bezzasadną.

Apelacja pozwanych zasługiwała na częściowe uwzględnienie - jedynie
w odniesieniu do kosztów zastępstwa procesowego, orzeczonych przez Sąd I instancji.

Konsekwencją zaskarżenia wyroku w całości na skutek apelacji obydwu stron i jego modyfikacji w zakresie punktów od 1 do 3, zachodzi także konieczność korekty rozstrzygnięcia o kosztach postępowania przed Sądem I instancji, o czym orzeczono
w punkcie 1e, na mocy art. 100 zd. 1 k.p.c. przy zastosowaniu art. 391 § 1 k.p.c. i § 12 ust. 1 pkt 5 w związku z § 6 pkt 7 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (tekst jednolity: Dz. U z 2013r, poz. 461 z późn. zm.) i § 21 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz. U. z 2015r., poz. 1800) oraz § 11 ust. 1 pkt 5 w związku z § 6 pkt 7 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu
(Dz. U. z 2013r., poz. 490 z późn. zm.) przy zastosowaniu § 21 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22 października 2015r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dz. U. z 2015r., poz. 1804), rozdzielając je stosunkowo pomiędzy stronami w punkcie
1e wyroku.

Powód dochodził kwoty 242.341 zł i ostatecznie wygrał proces co do kwoty
192.341 zł, czyli w 79%, a pozwani przegrali go w 21%. Tym samym, winni uiścić solidarnie na rzecz powoda różnicę: 58% (79% minus 21%) kosztów zastępstwa procesowego wynoszących 3.600 zł, tj. 2.088 zł w miejsce przyjętej błędnie przez Sąd I instancji kwoty 5.323 zł.

W pozostałym zakresie apelacja pozwanych nie zasługiwała na uwzględnienie.

Sformułowany przez apelujących pozwanych zarzut naruszenia przez Sąd I instancji przepisów procesowych: art. 233 § 1 k.p.c. (w dalszym zakresie, niż omówiono to powyżej)
i art. 278 § 1 k.p.c., nie był uzasadniony. W świetle ugruntowanych poglądów orzecznictwa, ocena dowodów należy do istoty sędziowskiego wymiaru sprawiedliwości realizowanego przez sąd pierwszej instancji. Ingerencja sądu drugiej instancji możliwa jest tylko wówczas, gdy skarżący wykaże, iż sąd pierwszej instancji rażąco uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego oraz brak jest wszechstronnej oceny wszystkich istotnych dowodów (tak wyroki Sądu Najwyższego z 29 lipca 1998r.; II UKN 151/98; OSNAPiUS nr 1999, nr 15, poz. 492 i z 5 stycznia 1999r.; II UKN 76/99; OSNAPiUS
z 2000r., nr 19, poz. 732). Skoro apelacja pozwanych takich zarzutów nie przedstawia, przeto nie sposób przyjąć, iż skutecznie podważyli oni ustalenia faktyczne dokonane przez Sąd I instancji. Przedstawione przez apelujących argumenty nie wnoszą do sprawy żadnych nowych okoliczności faktycznych, ani prawnych, mogących stanowić podstawę zmiany zaskarżonego orzeczenia, a stanowią wyłącznie polemikę z dokonaną przez Sąd I instancji interpretacją przepisów ustawy, która, z wyjątkiem przyjęcia przyczynienia powoda do zdarzenia, musiała w tej sytuacji zostać uznana za prawidłową.

Wbrew zarzutom apelujących, Sąd Okręgowy przeprowadził staranne postępowanie dowodowe, w oparciu o które poczynił trafne ustalenia faktyczne oraz wywiódł wnioski
w pełni uprawnione wynikiem tego postępowania, poza tym, który odnosił się
do przyczynienia powoda do zdarzenia, o czym była mowa na wstępie rozważań. Zarzuty stawiane przez apelujących zaskarżonemu wyrokowi okazały się niezasadne. Nie mogły prowadzić do osiągnięcia zamierzonego przez nich skutku.

Analizując apelację pozwanych, w pierwszej kolejności należy odnieść się
do negowanej przez nich opinii biegłego z zakresu bhp - mgr inż. W. Z.
oraz zawartego w apelacji wniosku o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania celem przeprowadzenia dowodu z opinii innego biegłego z zakresu bhp. Taki zarzut i wniosek apelacyjny mógłby zostać uwzględniony jedynie wówczas, gdyby pozwani skutecznie podważyli zasadność oddalenia przez Sąd I instancji ich wniosku o dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego z zakresu bhp. Tymczasem pozwani, reprezentowani przez fachowego pełnomocnika, nie zwrócili uwagi tego Sądu na uchybienie procesowe w trybie art. 162 k.p.c. Zgodnie z brzmieniem tego przepisu, strony mogą w toku posiedzenia, a jeżeli nie były obecne, na najbliższym posiedzeniu zwrócić uwagę sądu na uchybienia przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu. Stronie, która zastrzeżenia nie zgłosiła, nie przysługuje prawo powoływania się na takie uchybienia w dalszym toku postępowania, chyba, że chodzi
o przepisy postępowania, których naruszenie sąd powinien wziąć pod rozwagę z urzędu,
albo że strona uprawdopodobni, iż nie zgłosiła zastrzeżeń bez swojej winy.

Zgodnie ze jednolitym stanowiskiem przyjmowanym w orzecznictwie i doktrynie, prekluzja przewidziana w przepisie art. 162 k.p.c., obejmuje swym zakresem wszystkie uchybienia procesowe, w tym także w zakresie postępowania dowodowego i przepis ten znajduje zastosowanie także do postanowień oddalających wnioski dowodowe. Jeśli więc
sąd pierwszej instancji wydał postanowienie o oddaleniu wniosków dowodowych,
to dla skutecznego powołania się w toku dalszego postępowania na zarzuty, mające podważyć treść tego postanowienia, strona winna zgłosić do protokołu zastrzeżenie. Strona traci uprawnienie do skutecznego zarzucania w apelacji uchybień sądu pierwszej instancji, dotyczących oddalenia wniosków dowodowych, jeśli nie zwróciła na nie uwagi (tak wyrok Sądu Najwyższego z 29 sierpnia 2013r.; I CSK 713/12; Lex nr 1391108; wyroki Sądu Apelacyjny w Łodzi z 5 lipca 2016r.; I ACa 34/16; Lex nr 2106871, z 10 grudnia 2013r.;
I ACa 784/13, Lex nr 1416130 i Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 6 maja 2016r.;
I ACa 1296/15; Lex nr 2121885).

Ponieważ pozwani nie zgłosili zastrzeżeń w przedmiocie oddalenia ich wniosku
o dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego z zakresu bhp w toku postępowania
przed Sądem I instancji i nie uprawdopodobnili, że nie uczynili tego bez swojej winy,
a stawianych przez nich potencjalnych naruszeń Sąd odwoławczy nie bierze pod rozwagę
z urzędu, przeto obecnie apelującym nie przysługuje prawo powoływania się na nie w toku postępowania apelacyjnego. Skoro zatem nie mogą skutecznie wnosić o dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego z zakresu bhp, przeto zasadność ich apelacji musi zostać oceniona w świetle jedynego dowodu w tym przedmiocie jakim jest opinia biegłego mgr inż. W. Z., którą Sąd I instancji uznał za rzetelną, a Sąd odwoławczy taką ocenę
w pełni podziela.

Abstrahując od braku w tej sytuacji możliwości dowodowych pozwanych w celu wykazania, że powód przyczynił się do zdarzenia, uznać należy, iż wniosek powyższego biegłego o braku takiego przyczynienia, zasługuje na pełną aprobatę. Wbrew zarzutom apelujących, bazując na tej opinii, Sąd I instancji nie dopuścił sią naruszenia art. 278 k.p.c., zasięgając opinii biegłego z zakresu bhp, by skorzystać z jego wiadomości specjalnych w tym zakresie. Opinie biegłych z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy z istoty rzeczy mają swe źródło w przepisach prawa z tej dziedziny i sprowadzają się do odniesienia stanu faktycznego sprawy wynikającego z przeprowadzonych dowodów do norm bhp, do których przestrzegania zobligowane są obydwie strony stosunku pracy. W tej sytuacji, nie sposób negować opinii takiego biegłego z tej przyczyny, że zawiera ona interpretację przepisów bhp, skoro w takim właśnie celu została sporządzona.

Odnosząc się do zarzutów materialnoprawnych stawianych przez apelujących zaskarżonemu wyrokowi, rozpocząć należy od podkreślenia faktu, iż Sąd Okręgowy trafnie ocenił, że podstawę ich odpowiedzialności za wypadek, jakiemu uległ powód, stanowi zasada winy unormowana w art. 415 k.c. Wina pozwanych potwierdzona jednoznacznie opinią biegłego z zakresu bhp - mgr inż. W. Z. polegała na tym, że:

- nie zorganizowali oni pracy, ani stanowisk pracy, w sposób zapewniający jej bezpieczne wykonanie, naruszając tym samym przepis art. 212 pkt 1 i 3 k.p.;

- nie wskazali pracownikom i nie przeanalizowali z nimi sposobu wykonania specyficznego i niebezpiecznego zadania, jakim było przetransportowanie szafy telekomunikacyjnej z dachu budynku na niższe piętro, gdzie była winda, pomimo,
że stanowiło to zasadniczy przedmiot ich działalności, a jak zeznał świadek T. S. (2), na tym samym obiekcie byli tydzień wcześniej i znali go już; w tej sytuacji, nie mogą skutecznie powoływać się na to, iż gdyby sposób transportu szafy był inny, to nie doszłoby do zdarzenia; żaden z przeprowadzonych dowodów nie wskazuje
na wydanie przez nich polecenia prawidłowego przetransportowania szafy, zgodnie
z zasadami bhp;

- dopuścili ewentualność znoszenia szafy po klatce schodowej szerokości około 1 metra (potwierdzonej dokumentacją fotograficzną) przez dwóch pracowników, ponieważ wbrew ich założeniom sprzecznym z zasadami doświadczenia życiowego,
nie sposób przyjąć, by w tej przestrzeni zmieściłoby się ich czterech wraz z szafą telekomunikacyjną; stanowiło to naruszenie § 8 ust. 2 rozporządzenia Ministra Pracy
i Polityki Społecznej z 14 marca 2000r.
w sprawie bhp przy ręcznych pracach transportowych oraz innych pracach związanych z wysiłkiem fizycznym (Dz. U.
z 2000r., nr 26, poz. 313), polegające na ręcznym przemieszczaniu przedmiotu
przez zbyt wąskie schody i korytarz w stosunku do rozmiarów transportowanego przedmiotu;

- kierując do przemieszczenia szafy jedynie 4 osoby, z góry zaakceptowali, iż na każdą z nich przypadać będzie ciężar przekraczający dopuszczalną masę, jaką może przenosić jedna osoba, czym naruszyli przepis § 17 ust. 1 pkt 2 cytowanego wyżej rozporządzenia MPiPS z 14 marca 2000r., który przewiduje, iż przenoszenie przedmiotów, których masa przekracza 30 kg dla mężczyzn powinno odbywać się zespołowo, pod warunkiem, aby na jednego pracownika przypadała masa nieprzekraczająca 42 kg dla mężczyzn przy pracy dorywczej; skoro bezspornie ciężar szafy był większy, niż 200 kg, a nie wydano polecenia demontażu szafy
przed przenoszeniem, co przyznał nawet specjalista z zakresu bhp pozwanych - świadek A. M., przeto uznać należy, iż wskazana wyżej norma została naruszona niemal trzykrotnie, skoro dopuszczono do przenoszenia szafy o masie ponad 200 kg przez dwie osoby; cytowany przez apelujących przepis § 17 ust. 3
tego rozporządzenia, wskazujący na niedopuszczalność zespołowego ręcznego przemieszczanie przedmiotów o masie przekraczającej 500 kg dla mężczyzn wbrew ich stanowisku, nie wskazuje na możliwość zespołowego przenoszenia przez cztery osoby przedmiotów o masie poniżej 500 kg, co pozostawałoby w rażącej sprzeczności z powołanym wyżej § 17 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia;

- nie wydali polecenia demontażu szafy, bądź przetransportowania jej przy pomocy wciągarki, choć jedynie to, w ich ocenie, miało zapewnić bezpieczne jej przemieszczenie; gdyby nawet uznać, że takie polecenie zostało wydane, na co brak dowodu, to wbrew wymogom art. 212 pkt 5 k.p., nie zostało ono wyegzekwowane, przez co uznać je należy za bezprzedmiotowe;

- nie zapewnili alternatywnego bezpiecznego sposobu transportu szafy,
by wyeliminować jej ręczne znoszenie, naruszając tym samym przepis § 3 ust. 1 powołanego rozporządzenia; znamiennym przy tym jest, iż powołanie się
przez pozwanych na dysponowanie przez pracowników urządzeniem wyciągowym pojawiło się dopiero pod koniec postępowania prowadzonego przez Sąd I instancji,
a wcześniej ani pozwani, ani też świadkowie o nim nie wspominali, co nie pozwala
na uznanie za wiarygodne, że było ono dostępne, a tym bardziej - zalecane; apelujący nie podważyli też skutecznie stanowiska biegłego o niedopuszczalności zastosowania tej wciągarki bez wymaganych atestów; nie wskazali precyzyjnie regulacji, z której miałoby wynikać, iż to właśnie urządzenie nie wymagało ich;

- nie sprawowali nadzoru nad wykonaniem zadania (takiego nadzoru nie stanowiła
w żadnym wypadku potencjalna możliwość skontaktowania się z nimi telefonicznie)
i nie wyznaczyli nikogo, kto mógłby taki nadzór pełnić, czym naruszyli przepis
art. 212 k.p.; żadna ze skierowanych do tej pracy osób nie miała kompetencji
do organizowania i zapewniania warunków pracy przy ręcznych pracach transportowych; nikt nie był w tym celu przeszkolony i do tego zobowiązany,
więc żadnego znaczenia nie ma kto przejął rolę kierowniczą; treść protokołu oględzin sporządzonego przez specjalistę do spraw bhp pozwanych - świadka A. M.
i odpowiedzi pozwanych na uwagi powoda do protokołu powypadkowego wskazują przy tym wyraźnie, iż nadzorującym wykonanie prac był wyłącznie syn pozwanego - świadek J. H. (2); fakt, iż „powód nie był szefem” potwierdza też wyraźnie odpowiedź na pozew, a późniejsza zmiana stanowiska pozwanych w tym zakresie
nie może być uznana za przekonującą;

- dopuścili do pracy powoda bez szkolenia okresowego i stanowiskowego, co wyraźnie przyznali.

Skala i rozmiar naruszeń przepisów bhp, jakich dopuścili się pozwani, nie pozostawia wątpliwości co do tego, iż w pełni ponoszą winę za spowodowanie wypadku przy pracy powoda w dniu 10 lutego 2010r.

Co się tymczasem tyczy stawianego przez pozwanych zarzutu przyczynienia powoda do zdarzenia w oparciu o przepis art. 362 k.c., to w świetle poczynionych na wstępie uwag
o charakterze procesowym, nie może on zostać uwzględniony przez Sąd I instancji. Jedyny dowód na tę okoliczność w postaci opinii biegłego z zakresu bhp jednoznacznie wykluczył taką ewentualność. Zakładając, iż zarówno pozwany pracodawca, jak i świadczący u niego usługi główny specjalista z zakresu bhp - świadek A. M. potwierdzili w protokole powypadkowym okoliczności zdarzenia w sposób zgodny z rzeczywistością, to już na tej podstawie należało uznać, że w wyniku przeprowadzonego postępowania powypadkowego zgodnie ocenili, iż przyczyną zdarzenia nie było naruszenie przez powoda przepisów bhp. Aktualna zmiana ich zapatrywania w tym zakresie podyktowana jest wyłącznie taktyką procesową, zmierzającą do wyłączenia lub ograniczenia odpowiedzialności pozwanych
za skutki zdarzenia, która naraża ich na zarzut potwierdzenia w dokumencie faktów niezgodnych z rzeczywistością celem „udzielenia powodowi pomocy” w uzyskaniu świadczeń ubezpieczeniowych, czego nie sposób zaaprobować.

Nie sposób zgodzić się z bezpodstawnym przyjęciem przez Sąd I instancji jakiegokolwiek przyczynienia powoda do zdarzenia, nieznajdującego potwierdzenia w opinii biegłego z zakresu bhp, która jako jedyna mogła na to wskazywać. Jak trafnie w niej wskazano, o przyczynieniu powoda można by mówić wyłącznie wówczas, gdyby
na prawidłowo zorganizowanym i nadzorowanym miejscu jego pracy dopuścił się
on naruszenia zasad bhp, co w niniejszym przypadku nie miało miejsca.

O przyczynieniu powoda do zdarzenia niewątpliwie nie świadczy przyjęty przez Sąd Okręgowy brak bezwzględnego nakazu zniesienia szafy przez dwie osoby i nieskorzystanie przez niego z możliwości odmowy podjęcia się tego zadania. Przede wszystkim bowiem zauważyć należy, iż taki sposób znoszenia szafy bez jej demontażu był zgodny z praktyką obowiązującą u jego pracodawcy, który nigdy temu się nie sprzeciwiał. Wobec braku wymaganego przeszkolenia w tym zakresie, trudno więc było oczekiwać od powoda, by tym razem odmówił wykonania takiej samej pracy lub niespodziewanie domagał się wymontowania modułów z szafy. Skoro bowiem dotąd taki sposób wykonania zadania był
w pełni akceptowany przez pracodawcę i nie niósł za sobą negatywnych konsekwencji,
to powód mógł nie zdawać sobie sprawy z grożącego mu niebezpieczeństwa. Gdyby nawet założyć, że powinien mieć jego świadomość, to stopień jego winy w odniesieniu do winy pozwanych byłby tak niewspółmiernie niski, że nie mógłby zostać potraktowany
jako jego przyczynienie się do wypadku przy pracy i nie mógłby rzutować na wysokość należnych mu świadczeń. Niewątpliwie, konsekwencją przyjęcia takiego przyczynienia
i tak nie mogłoby być uchylenie obowiązku naprawienia szkody, jak chcieliby tego pozwani.

W tym miejscu należy podkreślić, iż poza zarzutami odnoszącymi się
do przyczynienia powoda do wypadku przy pracy, pozwani nie zgłaszali żadnych innych zarzutów dotyczących zasadności, czy też wysokości roszczeń uwzględnionych przez Sąd Okręgowy, które wobec braku podstaw do ich podważania, zostały uznane za prawidłowe.

Na uwzględnienie nie zasługują też zarzuty apelujących odnoszące się do wadliwego ustalenia przez Sąd I instancji daty wymagalności roszczeń powoda, a co za tym idzie - daty początkowej biegu odsetek. Słusznie bowiem Sąd ten uznał, iż z mocy art. 455 k.c., wobec
nieoznaczenia terminu spełnienia świadczenia o zadośćuczynienie i odszkodowanie i tego,
iż termin ten nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenia te winny być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania. Skoro zobowiązanie do ich zapłaty
ma charakter zobowiązania bezterminowego, to przekształcenie go w zobowiązanie terminowe może nastąpić w wyniku wezwania wierzyciela do zapłaty. Z tą chwilą dłużnik popada w opóźnienie, co rodzi po jego stronie wynikający z art. 481 § 1 k.c. w związku
z art. 455 k.c. obowiązek zapłaty odsetek. Pokreślić przy tym należy, iż Sąd odwoławczy
nie znajduje żadnych podstaw ku temu, by jako datę wymagalności tych roszczeń przyjąć datę wydania wyroku zasądzającego je, zgodnie z oczekiwaniami apelujących, opartymi
na orzecznictwie sądowym, nakazującym ogólnikowe odniesienie się do okoliczności konkretnej sprawy. Zgodnie z poglądem dominującym obecnie w orzecznictwie, orzeczenie sądu przyznające zadośćuczynienie, czy też odszkodowanie, ma charakter rozstrzygnięcia deklaratoryjnego, a nie konstytutywnego. Sąd Apelacyjny w pełni podziela stanowisko Sądu Najwyższego zawarte m.in. w wyrokach z dnia 29 sierpnia 2013r. (I CSK 667/12,
Lex 1391106) i z 7 listopada 2013r. (II PK53/13, Lex nr 1418731), zgodnie z którym, jeżeli zobowiązany nie reguluje tych świadczeń w terminie wynikającym z art. 455 in fine k.c., uprawniony nie ma możliwości czerpania korzyści z tego świadczenia, jakie mu się należy
od momentu wezwania dłużnika do zapłaty. Stanowiska tego nie podważa pozostawienie przez ustawę zasądzenia tych należności i określenia ich wysokości w pewnym zakresie uznaniu sądu. Przewidziana w art. 448 k.c. możliwość przyznania przez sąd odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia za krzywdę nie zakłada bowiem dowolności ocen sądu,
a jest jedynie konsekwencją niewymiernego w pełni charakteru okoliczności decydujących
o doznaniu krzywdy i jej rozmiarze. Mimo pewnej swobody sądu przy orzekaniu
o zadośćuczynieniu, wyrok zasądzający zadośćuczynienie nie ma charakteru konstytutywnego, lecz deklaratywny. Zatem, zadośćuczynienie za krzywdę staje się wymagalne po wezwaniu odpowiedzialnego za naprawienie szkody do spełnienia tego świadczenia na rzecz pokrzywdzonego. To samo należy odnieść do odszkodowania, którego wysokość i składniki były sprecyzowane przez powoda w wezwaniu do zapłaty. Takie stanowisko zajął również Sąd Najwyższy w wykach z dnia 30 stycznia 2004r. (I CK 131/03; OSNC z 2005r., z. 2, poz. 40), z 10 lutego 2000r. (II CKN 725/98; OSNC z 2000r., z. 9,
poz. 158) i z dnia 8 sierpnia 2001r., (I CKN 18/99; OSNC z 2002r., z. 5, poz. 64), a także Sąd Apelacyjny w Katowicach m.in. w wyrokach z dnia 24 maja 2016r. (I ACa 1153/15;
Lex nr 2057738) i z dnia 25 lutego 2009r. (III APa 8/09). W niniejszej sprawie roszczenie powoda o zadośćuczynienie i odszkodowanie stało się wymagalne z chwilą doręczenia pozwanym wezwania do zapłaty. Pozostając w bliskim kontakcie z powodem przez pierwsze miesiące po wypadku, pozwani znali rozmiar jego cierpień i wysokość ponoszonych
przez niego w związku z tym kosztów, które zostały przez niego sprecyzowane w wezwaniu do zapłaty z 4 lutego 2011r. Data jego doręczenia nie była znana, ale musiała poprzedzać złożenie przez nich odpowiedzi na to wezwanie 21 lutego 2011r., co oznacza, iż popadli oni w opóźnienie najpóźniej od tego dnia, jak prawidłowo przyjął Sąd I instancji. Ponieważ
z powodu długotrwałego procesu pozwani przez długi czas pozostawali w opóźnieniu, przeto waloryzacyjny charakter odsetek ma zniwelować wynikające z tego faktu negatywne skutki dla powoda, którego uzasadnione w przeważającej części roszczenia przez ten czas
nie zostały zaspokojone (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 22 lutego 2007r.,
I CSK 433/06; Lex 274209).

Zauważyć przy tym należy, iż przywołana argumentacja pozostaje w zgodzie
z wywodami odnoszącymi się do braku podstaw do rozszerzenia powództwa
o zadośćuczynienie, wobec braku nowej krzywdy po stronie powoda po wezwaniu pozwanych do zapłaty. Okoliczność ta z jednej strony nie pozwoliła mu na skuteczne rozszerzenie powództwa, a z drugiej strony nie usprawiedliwia opóźnienia pozwanych
w zapłacie sprecyzowanych już wówczas roszczeń.

Opierając się na treści postanowień art. 381 k.p.c. oraz art. 391 § 1 k.p.c.
przy zastosowaniu art. 207 § 6 k.p.c. w związku z art. 217 § 2 i 3 k.p.c., Sąd odwoławczy
nie znalazł przy tym podstaw do uwzględnienia wniosków dowodowych apelujących zawartych w piśmie procesowym z dnia 28 lipca 2017r. Terminowość ich złożenia należy ocenić przez pryzmat art. 381 k.p.c., zgodnie z którym sąd drugiej instancji może pominąć nowe fakty i dowody, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, chyba, że potrzeba powołania się na nie wynikła później. Przesłanki nakazujące uwzględnienie tych wniosków nie zostały spełnione. Wszystkie zawnioskowane dowody: płyta DVD, dokumentacja fotograficzna, zeznania świadka S. S.
i przesłuchanie pozwanej, zmierzały do wykazania, że dnia 13 lipca 2017r. powód sam nosił pakunki do samochodu marki S. o numerze rejestracyjnym (...) zaparkowanego
pod jego domem, a następnie kierował nim po drodze publicznej bez okularów korekcyjnych. Przede wszystkim potrzeba powołania tych dowodów nie wynikła dopiero w toku postępowania apelacyjnego. Okoliczności wskazujące na to, że stan zdrowia powoda umożliwia mu prowadzenie pojazdu akcentowane były przez pozwanych już w 2013r.,
kiedy to wskazywali oni, iż w lipcu i sierpniu 2010r. przyjechał do nich samodzielnie
po pieniądze, a następnie kilkakrotnie mijali go na (...), kiedy sam prowadził pojazd,
co pozwana i świadek M. R. (2) potwierdziły w toku przesłuchania. Tym samym, powyższe wnioski dowodowe mają potwierdzić wykazaną już przed Sądem I instancji okoliczność i jako takie, nie zasługują na uwzględnienie.

Niezależnie od powyższego, okoliczność mająca wynikać ze zgłoszonych wniosków dowodowych nie potwierdza tezy pozwanych o błędnych ustaleniach Sądu I instancji
w zakresie stanu zdrowia powoda. Wbrew ich twierdzeniom, nie sposób przy ich pomocy zaprzeczyć inwalidyzacji powoda z uwagi na fakt, iż z tytułu całkowitej niezdolności
do pracy w związku z wypadkiem przy pracy u pozwanych, ma przyznaną rentę
do 30 kwietnia 2019r. oraz ustalony do 31 marca 2020r. znaczny stopień niepełnosprawności. Podobnie, z opinii biegłej z zakresu neurologii nie wynika, iż powód nie jest samodzielny, lecz że nie powinien kierować samochodem z uwagi na ryzyko napadów padaczkowych
oraz ograniczone pole widzenia oka lewego związane z dwojeniem obrazu, które jest wynikiem złamania ścian oczodołu. Konkluzje biegłych w tym zakresie nie były kwestionowane przez pozwanych i nie pojawiły się na skutek subiektywnych badań powoda, jak sugerują apelujący. Jak wskazali biegli, wynikały one z rozpoznanej u niego padaczki
i widocznego nieprawidłowego ustawienie lewej gałki ocznej, której ruchomość jest ograniczona. Okoliczność, czy powód faktycznie prowadzi samodzielnie samochód,
nie wpływa na trafność przyjętego przez biegłych wniosku, iż nie powinien tego czynić. Podkreślić w tym miejscu wypada, że Sąd I instancji nie zanegował tej okoliczności
i nie uzależnił wysokości roszczeń powoda od tego, czy kieruje on samochodem, czy też nie. Tym samym uznać należy, że wnioski dowodowe apelujących były spóźnione, nieprzydatne dla rozstrzygnięcia i jako takie, nie zasługiwały na uwzględnienie.

Mając powyższe na uwadze, na mocy art. 385 k.p.c., Sąd Apelacyjny oddalił
w punkcie 3 apelację pozwanych w zakresie nieodnoszącym się do kosztów postępowania, jako bezzasadną.

O kosztach zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym orzeczono
na podstawie art. 100 zd. 1 k.p.c. przy zastosowaniu art. 391 § 1 k.p.c. i § 10 ust. 3 w związku z § 10 ust. 1 pkt 2, § 9 ust. 1 pkt 5 i § 2 pkt 6 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz. U. z 2015r., poz. 1800 z późn. zm.) oraz § 10 ust. 3 w związku z § 10 ust. 1 pkt 2, § 9 ust. 1 pkt 5 i § 2 pkt 6 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22 października 2015r. w sprawie opłat
za czynności radców prawnych (Dz. U. z 2015r., poz. 1804 z późn. zm.), rozdzielając
je stosunkowo pomiędzy stronami w punkcie 4 wyroku.

Wartość przedmiotu zaskarżenia powoda wynosiła 60.585,55 zł, z czego powód wygrał w postępowaniu apelacyjnym 10.585,55 zł, co stanowi 17% tej wartości. Tym samym, przysługuje mu 17% kosztów zastępstwa procesowego (17% ze stawki 2.025 zł obliczonej jako 5.400 zł x 50% x 75 %), tj. 344 zł. Pozwani nie wnosili bowiem o zwrot kosztów zastępstwa procesowego od apelacji powoda.

Po ostatecznym sprecyzowaniu przez pozwanych, iż z mocy art. 22 k.p.c., wartość przedmiotu zaskarżenia obejmuje też bieżącą rentę, tj. 3.600 zł (300 zł x 12 miesięcy)
i zsumowaniu tej kwoty ze wskazaną w apelacji: 178.156 zł, wartość ta stanowi łącznie 181.756 zł. Pozwani przegrali apelację niemal w całości (z wyjątkiem kosztów zastępstwa procesowego przed Sądem I instancji), więc winni ponieść koszty zastępstwa procesowego powoda w postępowaniu apelacyjnym, o jakie wnosił w odpowiedzi na ich apelację, które wynoszą 2.025 zł. Tym samym, po rozliczeniu obydwu apelacji, tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego, pozwani winni łącznie uiścić na rzecz powoda solidarnie kwotę 2.369 zł (344 zł + 2.025 zł), o czym orzeczono w punkcie 4 sentencji.

/-/SSO del. A.Petri /-/SSA J.Pietrzak /-/SSA T.Szweda
Sędzia Przewodniczący Sędzia

JR