II W 379/17

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny w sprawie:

19 lutego 2016r. po godzinie 15 obwiniony T. W. jechał jako kierowca samochodem marki B., pasażerem był jego ojciec oraz małoletnie dzieci. Za obwinionym jechała samochodem marki A. jego narzeczona A. W. (1) i matka. Oba samochody jechały od W. do W.. W tym samym kierunku jechał samochodem marki K. K. M. (1). Na odcinku pomiędzy W. a W. wyprzedził samochód A. (...) następnie podjął próbę wyprzedzenia samochodu B. , w tym momencie obwiniony przyspieszył jednak pokrzywdzony wyprzedził go i dojechał do sygnalizacji świetlnej znajdującej się na wysokości szpitala. Na światłach , które nadawały sygnał czerwony stał samochód R. (...), kierowany przez A. S. (1). Po chwili pomiędzy pojazd R. a K. wjechał – stając ukosem – obwiniony. Z samochodu wyszedł S. W. (1) i zaczął ubliżać pokrzywdzonemu. Gdy zapaliły się zielone światła samochody ruszyły powoli. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów obwiniony w sposób nagły i niesygnalizowany stanął co spowodowało to , że jadący za nim pokrzywdzony aby uniknąć kolizji, musiał wykonać manewr zjazdu w lewo. Nie zdołał jednak uniknąć kolizji i prawym narożnikiem uderzył w samochód B..

Dowody: zeznania K. M. k.6, 51-52

Zeznania T. S. k. 4, 52-53

Zeznania A. S. (1) k.59-59v

Szkic miejsca k.8

Oględziny pojazdów k.9-18

Obwiniony T. W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, iż był zmuszony do zahamowania, bo na drogę wybiegł mu pies, obwiniony rzekomo obawiał się że za psem wbiegnie dziecko (k.51). Obwiniony wyjaśnił, że zanim dojechał na światła doszło do wyprzedzania go przez samochód K. w sposób , który spowodował że musiał zjechać na pobocze. T. W. nie przeczył, że wjechał ukosem przez samochód pokrzywdzonego na sygnalizacji świetlnej a z samochodu wyszedł jego ojciec.

Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom obwinionego, albowiem pozostają w sprzeczności z pozostałym materiałem dowodowym, w szczególności z zeznaniami pokrzywdzonego i świadkami S. oraz zasadami doświadczenia życiowego. W ocenie Sądu, wyjaśnienia obwinionego zmierzają ewidentnie do uniknięcia odpowiedzialności za zarzucane mu wykroczenie. Żaden z dowodów osobowych uznanych za wiarygodne nie potwierdza tezy o wbiegnięciu psa na jezdnię.

Świadkowie K. M. i T. S. oraz A. S. (1) zeznali, iż w ich ocenie manewr obwinionego nie miał uzasadnionej przyczyny, spowodował konieczność gwałtownego hamowania, które było odczuwalne jako wręcz zatrzymanie pojazdu. K. M. wolno i z zachowaniem ostrożności ruszył na światłach za samochodem B. w odległości około 20 metrów. W jego ocenie odległość ta była bezpieczna. Świadkowi widzieli pasażera samochodu B., który na światłach wyszedł z samochodu i w niekulturalny sposób zwracał uwagę pokrzywdzonemu.

Okoliczności które zaistniały przed zdarzeniem tj. na odcinku drogi między W. logicznie wyjaśniają dlaczego ojciec obwinionego wysiadł z samochodu i zwracał uwagę pokrzywdzonemu. Uzasadniają też nagłe hamowanie i spowodowanie kolizji. Obwiniony miał – jak to określiła A. W. (2) – ,,ułatwiać jej jechanie” bo jest tzw. niedzielnym kierowcą. Nie czuje się ona pewnie jako kierowca. Obwiniony miał odnieść wrażenie, że K. M. zajeżdża jej drogę – choć w rzeczywistości tak nie było, bo nawet A. W. (2) tego nie potwierdza (k.59). Obwiniony postanowił zatem ,,nauczyć” pokrzywdzonego jazdy i wykazać swoją wyższość, wiedziony źle pojętą empatią.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadków K. M. i T. S. oraz A. S. albowiem są one jasne, spójne i wzajemnie się uzupełniają.

Świadkowie ci konsekwentnie przedstawiali przebieg zdarzenia, a ich wersja ma potwierdzenie w załączonym do akt materiale poglądowym. W ocenie Sądu, rzeczywiście odległość między pojazdami była bezpieczna, jak twierdzi pokrzywdzony, albowiem zmniejszyła się ona dopiero w momencie hamowania, a K. M. był w stanie podjąć manewr obronny, jednak z uwagi na nagły manewr hamowania obwinionego doszło do zderzenia. Świadczą o tym uszkodzenia samochodu K. i jego położenie. Żaden z tych świadków nie widział nagłej przeszkody na drodze. Która spowodowałaby konieczność hamowania.

Sąd nie dał wiary zeznaniom świadka S. W. który za obwinionym , twierdził, że samochód B. był ,,spychany” na drodze, iż hamowanie było wymuszone sytuacją a pokrzywdzony jechał zbyt blisko ich pojazdu. W ocenie Sądu zeznania te zmierzają do wzmocnienia wersji obwinionego, której nie można dać wiary z przyczyn podanych powyżej. Nadto S. W. już na światłach chciał wytłumaczyć pokrzywdzonemu swe racje a czynił to słowami wulgarnymi. Obwiniony i jego ojciec tak bardzo byli zirytowani rzekomym zajechaniem drogi przez pokrzywdzonego, A. W. (2), że samochodem B. wbrew zasadom i zdrowemu rozsądkowi wjechali ukosem między dwa samochody czekające na światłach.

Obwiniony miał niczym nie ograniczoną możliwość kontynuowania jazdy ulicą (...), która jednak w efekcie zdarzenia nie nastąpiła. Obwiniony T. W. zaprezentował przykład tzw. kierowcy-wychowawcy. (...) nie tolerują u innych jakichkolwiek błędów, nawet tych popełnianych nieumyślnie. Ich typowe myślenie to: „Zajechałeś mi drogę, to ja zajadę ci ją jeszcze bardziej, tak żebyś wiedział, jakie to było niebezpieczne”. Skutki tego mogą być znacznie groźniejsze od błędów popełnionych wcześniej przez innych. Osoby z syndromem wychowawcy budują poczucie własnej wartości na tym, że inni są od nich gorsi, bo popełniają błędy. Sami przy tym nie dostrzegają własnych słabości oraz ewentualnych konsekwencji swoich przesadnych reakcji. Zdaniem wielu psychologów próby wychowywania innych uczestników ruchu spotykają się zwykle z nieufnością, irytacją, frustracją oraz agresją. Niektórzy wskazują tu również na powiązanie z marką prowadzonego przez siebie samochodu.

Zgodnie z przepisem art. 19 ust 2 pkt 2 Prawa ruchu drogowym kierujący pojazdem jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Aby manewr hamowania nie powodował zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudniania, powinien być wykonywany spokojnie, z lekkim naciskiem na pedały hamulca; chyba że wymaga tego sytuacja na drodze (B. Kurzępa, Kodeks drogowy..., s. 77). Gwałtowne hamowanie może doprowadzić do najechania przez pojazdy jadące z tyłu, mimo zachowania przez nie odpowiedniego odstępu. Hamując kierujący musi mieć na uwadze również innych uczestników ruchu, aby jego manewr nie był dla nich zaskoczeniem. W niniejszej sprawie pokrzywdzony miał prawo przypuszczać, iż obwiniony sprawnie zakończy manewr, bowiem miał ku temu możliwości, nie mógł za to przypuszczać, iż będzie hamował w przypadku, gdy przed nimi nie było żadnych przeszkód. Zasada ograniczonego zaufania wyrażona w art. 4 cytowanej ustawy, zakłada, że każdy ma prawo liczyć, iż inni uczestnicy ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego zachowania; szczególne okoliczności zmieniają dotychczasowe zaufanie w nieufność. Kierowca ma prawo mieć zaufanie do innych uczestników ruchu drogowego, że będą oni przestrzegali przepisów i zasad bezpieczeństwa tego ruchu. Zaufanie to powinno być jednak o tyle ograniczone, że musi niezwłocznie zmienić się w brak zaufania, gdy tylko pojawi się sygnał wskazujący na konkretną możliwość naruszenia przepisów ruchu przez inną osobę" (post. SN z dnia 3 grudnia 1962 r., Rw 1237/62, OSNKW 1963, nr 7-8, poz. 139). Zasada ta została w pełni określona w uchwale połączonych Izb Karnej i Wojskowej SN z dnia 22 czerwca 1963 r., VI KO 54/61, OSNKW 1963, nr 10, poz. 179, w której postanowiono, że: "Prowadzący pojazd powinien kierować się zasadą ograniczonego

zaufania do innych uczestników ruchu. Oznacza to, że ma on prawo liczyć na respektowanie przepisów i zasad bezpieczeństwa ruchu przez współuczestników ruchu dopóty, dopóki ich cechy osobiste lub określone zachowanie albo inna szczególnie uzasadniona doświadczeniem życiowym sytuacja nie każą oczekiwać, że mogą się oni nie dostosować do obowiązujących przepisów lub zasad bezpieczeństwa ruchu. Wskazówką, że współuczestnicy ruchu mogą się zachować na drodze w sposób nieprawidłowy, jest zwłaszcza jawna i dostrzegalna dla prowadzącego pojazd ich niezdolność przestrzegania przepisów i zasad ruchu". Granicę między utratą ufności a nabraniem nieufności określano na poziomie potencjalnego naruszenia przepisów lub zasad bezpieczeństwa ruchu. Tak ukształtowana zasada została powtórzona w uchwale pełnego składu Izby Karnej SN z dnia 28 lutego 1975 r., V KZP 2/74, OSNKW 1975, nr 3-4, poz. 33, teza 6, przeniesiona do prawa o ruchu drogowym z 1983 r., a następnie - do obowiązującego Prawa o ruchu drogowym. W ocenie Sądu w niniejszej sprawie ani cechy osobiste, ani nieprawidłowe zachowanie się, ani szczególna uzasadniona doświadczeniem życiowym sytuacja, nie mogły prowadzić do utarty zaufania do obwinionego jako uczestnika ruchu. W tym miejscu należy zaakcentować treść przepisu art. 3 ust 1 Prawa o ruchu drogowym – uczestnik ruchu znajdujący się na drodze jest obowiązany zachować ostrożność, a w przewidzianych prawem sytuacjach – szczególną ostrożność oraz unikać wszelkiego działania , które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu lub porządku ruchu drogowego albo ten ruch utrudniać. Utrudnianie ruchu obejmuje takie działania lub zaniechania, które zakłócają płynność ruchu lub jego warunki. W ich wyniku ruch staje się utrudniony, ale możliwy. Chodzi o wywołanie sytuacji zmuszających innych uczestników ruchu do zwiększenia uwagi lub podejmowania dodatkowych manewrów, np. hamowania.

W ocenie Sądu, obwiniony T. W., swoim zachowaniem - nagłym manewrem hamowania, bez uwzględnienia zbliżającego się za nim pojazdu, spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. "Zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego" polega na stworzeniu takiej sytuacji, która grozi nastąpieniem ujemnych skutków dla ruchu drogowego. Zagrożenie bezpieczeństwa jest w istocie niebezpieczeństwem. W języku potocznym "niebezpieczeństwo" oznacza "stan, sytuację, położenie grożące czymś złym" . Trafnie wskazuje się, że w ogólnym pojęciu niebezpieczeństwa chodzi o sytuację zawierającą w sobie potencjalną możliwość przerodzenia się w nowy układ, oznaczający powstanie ujemnych następstw ocenianych w punktu widzenia interesów jednostki (K. B., Przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu..., s. 72). Zasadnie podkreśla się w literaturze, że termin "niebezpieczeństwo" oznacza zjawisko przedstawiające groźbę dla jakiegoś podmiotu (M. C., Pojęcie niebezpieczeństwa w prawie karnym, (...) 1955,z. 1, s. 152). Jest to pewna sytuacja lub stan rzeczy charakteryzujący się odpowiednim stopniem prawdopodobieństwa nastąpienia ujemnego skutku (A. Spotowski, Funkcja niebezpieczeństwa w prawie karnym, Warszawa 1990, s. 669).

W tym stanie rzeczy, w ocenie Sądu, wina obwinionego T. W. jest ewidentna i została mu udowodniona. Popełnił on wykroczenie z ar 86§1kw i za to z mocy tego przepisu został skazany i wymierzono mu karę jak w sentencji wyroku.

Wymierzając obwinionemu karę Sąd uwzględnił jako okoliczność obciążające obwinionego jego umyślne działanie i zachowanie co najmniej niekulturalne. Jako okoliczność łagodzącą przyjęto nieznaczne uszkodzenia pojazdu K.. Sąd nie dostrzegł innych okoliczności łagodzących leżących po jego stronie.

Wobec powyższego, w ocenie Sądu, kara wymierzona obwinionemu jest adekwatna do stopnia jego zawinienia i społecznej szkodliwości jego czynu. Tak ukształtowana wpłynie na obwinionego wychowawczo i zapobiegawczo oraz spełni swe zadania w zakresie prewencji ogólnej.

Wobec skazania obwiniony został obciążony kosztami postepowania i opłatą.