Warszawa, dnia 13 lutego 2018 r.
Sygn. akt VI Ka 717/17
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie VI Wydział Karny Odwoławczy w składzie :
Przewodniczący: SSO Anita Jarząbek - Bocian
protokolant: protokolant sądowy stażysta Paulina Sobota
przy udziale prokuratora Iwony Zielińskiej
po rozpoznaniu dnia 13 lutego 2018 r.
sprawy D. F. (1), syna K. i M., ur. (...) w W.
oskarżonego o przestępstwo z art. 284 § 1 k.k.
na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego
od wyroku Sądu Rejonowego w Wołominie
z dnia 19 kwietnia 2017 r. sygn. akt II K 280/13
wyrok w zaskarżonej części tj. co do oskarżonego D. F. (1) zmienia w ten sposób, że uniewinnia oskarżonego od popełnienia przypisanego mu czynu z art. 284 § 1 k.k.; zasądza od Skarbu Państwa na rzecz oskarżonego D. F. (1) kwotę 840 złotych tytułem zwrotu kosztów ustanowienia obrońcy z wyboru w instancji odwoławczej; kosztami postępowania w sprawie obciąża Skarb Państwa.
Sygn. akt VI Ka 717/17
Apelacji obrońcy oskarżonego D. F. (1) w zakresie w jakim zarzuciła błąd w ustaleniach faktycznych, wynikający z naruszenia art. 7 kpk, poprzez przyjęcie, iż oskarżony działał z zamiarem przywłaszczenia zwierząt - jest trafna. Wyjaśnienie powodów, dla których Sąd Odwoławczy dokonał reformatoryjnej zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego zacząć trzeba od odnotowania, że strona podmiotowa przestępstwa z art. 284 & 1 k.k. polega na umyślności i to wyłącznie w formie zamiaru bezpośredniego tj. postępowania z cudzą rzeczą jak właściciel oraz sprawcy musi towarzyszyć zamiar zatrzymania mienia bez żadnego tytułu prawnego. Sprawca występku z art. 284 &1 kk musi działać w ściśle określonym celu, którym jest przywłaszczenie cudzej rzeczy (mienia). Nie wystarcza, że sprawca godzi się na możliwość przywłaszczenia. Niezbędnym dla przypisania przywłaszczenia jest, by tego chciał, by to było jego celem. Zamiar przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej, określany jako animus rem sibi habendi, wymaga istnienia po stronie sprawcy zamiaru powiększenia swego majątku kosztem majątku pokrzywdzonego. Zamiaru przywłaszczenia nie można zatem identyfikować (utożsamiać) z zamiarem bezprawnego władania cudzą rzeczą, bezprawnego nią dysponowania, a nawet bezprawnego zatrzymania, ale z zamiarem trwałego włączenia przez sprawcę cudzej rzeczy ruchomej do swojego majątku. Odnosząc te uwagi natury prawno-teoretycznej do rozpoznawanej sprawy stwierdzić trzeba, że dla uznania winy podsądnego koniecznym jest dowodowe wykazanie, iż działając – zgodnie z opisem czynu mu przypisanego – w dniu 3 listopada 2012r. towarzyszył mu ten szczególny zamiar – zatrzymania zwierząt dla siebie albo dla innej osoby, bez żadnego ku temu tytułu. Analiza materiału dowodowego zebranego w sprawie, w ocenie Sądu Odwoławczego, na przyjęcie takie nie pozwala.
Dla wykazania powyższego należy zatem, a mając na uwadze uwagi poczynione wcześniej odnośnie zamiaru z jakim sprawca ma działać, jeszcze raz prześledzić wydarzenia z inkryminowanego dnia. Te zaś sprowadzają się do tego, iż na skutek anonimowego zawiadomienia skierowanego do Stowarzyszenia - Pogotowia dla Zwierząt, o prawdopodobnym istnieniu u K. K. (2) pseudo hodowli i trzymaniu psów w złych warunkach, w dniu 3 listopada 2012r., dwóch inspektorów tego Pogotowania: oskarżony D. F. (1) (jako główny inspektor), M. G. (1) (inspektor) i wolontariusze w tym S. J. oraz kilkoro innych udają się na interwencję. Na miejscu zdarzenia ujawniają m.in. psy – 3 suki ze szczeniakami trzymane w złych warunkach bytowych, wyglądające na chore: suki i szczeniaki nie miały dostępu do wody, trzymane były w klatkach dla gryzoni, w których nie miały możliwości swobodnego poruszania się, a wkłady w klatkach były brudne od moczu i kału, uszy szczeniąt były zaklejone plastrami, po ich zdjęciu na uszach nie było sierści; suki miały brudne małżowiny uszne, przerośnięte pazury, kamień na zębach. Psy nie miały aktualnych szczepień, nie były odrobaczone (k.478, 475). Tak zastany obraz tych zwierząt został oceniony przez Inspektorów Pogotowia dla Zwierząt tj. oskarżonego i M. G. (1) jako zagrażający zdrowiu zwierząt. Nadto faktycznie zamieszczane przez pokrzywdzoną ogłoszenia internetowe i brak aktualnych opłat członkowskich w Związku Hodowców utwierdziły interweniujących w przekonaniu, iż mają do czynienia z pseudo hodowlą. Na podstawie tych okoliczności oskarżony jako Generalny Inspektor Pogotowia dla Zwierząt zadecydował, że w trybie art. 7 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt podejmuje decyzję o odebraniu tych zwierząt ich właścicielce K. K. (2). Ponieważ K. K. (2) na dobrowolne wydanie zwierząt się nie godziła oskarżony wezwał na miejsce interwencji Policję. W obecności funkcjonariuszu Policji zwierzęta zostały zabrane, a pokrzywdzonej wydany został dokument podpisany przez oskarżonego z podaniem podstawy prawnej zabrania zwierząt oraz z wymienieniem jakie psy zostały jej odebrane (k. 5). Dnia następnego odebrane zwierzęta zostały okazane lekarzowi weterynarii, który dokonał ich badania, potwierdzając zarówno spostrzeżenia z miejsca zdarzenia zaobserwowane przez oskarżonego i pozostałych uczestników interwencji z ramienia Pogotowia dla Zwierząt, jak i inne dodatkowe dolegliwości, szczegółowo opisane w sprawozdaniu (k. 87).
Jak zatem na tej podstawie można przyjąć, iż w dniu 3 listopada 2012r. oskarżony faktycznie działał z tym szczególnym zamiarem wymaganym dla występku przywłaszczenia tj. w celu i z chęci powiększenia swego majątku kosztem majątku pokrzywdzonego, zatrzymania rzeczy dla siebie bez żadnego ku temu tytułu prawnego. W ocenie Sądu Okręgowego nie można zgodzić się z argumentami przedstawionymi przez Sąd Rejonowy w pisemnym uzasadnieniu, że w zasadzie to wszystko to była mistyfikacja ze strony podsądnego po to tylko aby dokonać przywłaszczenia zwierząt. Trzeba zwrócić uwagę, iż w dniu zdarzenia oskarżony w żaden sposób nie ukrywał swojej tożsamości, działał jawnie i w obecności wielu świadków: innego inspektora Pogotowia dla Zwierząt, wolontariuszy, członków rodziny pokrzywdzonej. Co znamienne to właśnie z inicjatywy oskarżonego wezwana została na miejsce zdarzenia Policja, w obecności której zwierzęta zostały odebrane. Funkcjonariusze Policji P. K. i I. Ł. działaniom oskarżonego nie przeszkodzili. Nie jest wystarczającym wytłumaczeniem tego stanu rzeczy jak to czyni Sąd I instancji, że Policjanci „nie znali się na ustawie o ochronie zwierząt” i dlatego do tego doszło. Wydaje się bowiem oczywiste, że jeżeli stan zwierząt byłby tak jednoznacznie dobry i pewny, że nie dawałby powodów do interwencji po stronie Pogotowia, to nawet przy braku znajomości szczegółowych uregulowań prawnych ustawy o ochronie zwierząt ww Policjanci, opierając się na doświadczeniu zawodowym i faktach, powinni byli zareagować i nie dopuścić do zabrania zwierząt, bo taka sytuacja faktycznie mogłaby rodzić wątpliwości co rzeczywistych intencji oskarżonego. Wskazywać, że nie chodzi mu o pomoc zwierzętom, ale ich bezprawne przywłaszczenie. Tak się jednak nie stało i w asyście Policji zwierzęta zostały zabrane. Trzeba także pamiętać, że oskarżony pozostawił pokrzywdzonej podpisany przez siebie dokument potwierdzający fakt i przyczyny odebrania zwierząt. Zatem trudno o lepszy „pakiet” dowodów świadczących przeciwko niemu, jeżeli faktycznie z takim przestępczym zamiarem miałby działać. Nie można także zgodzić się z twierdzeniem Sądu Rejonowego, że badania weterynaryjne odebranych zwierząt przeprowadzone zostały dla pozoru. Co to bowiem musiałoby oznacza: że przeprowadzająca badanie lekarz weterynarii M. M. (2) współdziała z oskarżonym, że nie przeprowadziła badań psów i szczeniaków, czy też, że zrobiła to tylko pozornie. Brak jakichkolwiek dowodów na którąkolwiek z tych tez. Z zeznań świadka M. M. (2) nie wynika, aby łączyły ją z oskarżonym jakiekolwiek relacje inne niż wynikające z tego, iż podczas niedzielnego dyżuru w lecznicy weterynaryjnej zostały jej przedstawione do badania psy i szczeniaki przywiezione przez oskarżonego i innych pracowników Pogotowia dla Zwierząt i które to badania wykonała, wystawiając stosowne zaświadczenie (k. 151, 82). W toku postępowania w sprawie potwierdziła wyniki przeprowadzonych badań. Ponownie - wbrew interpretacji Sądu Rejonowego – to pierwsze badanie, przeprowadzone po odebraniu pokrzywdzonej zwierząt, wcale nie potwierdza przyjęcia o winie oskarżonego. Świadek M. M. (2) przyznała, iż „stan zdrowia badanych psów nie kwalifikował ich do natychmiastowego przejęcia i odebrania, stan zdrowia tych psów nie zagrażał ich życiu, lecz zagrażał ich zdrowiu” (k. 151). Zatem w świetle powyższego należy stwierdzić, iż w dniu 3 listopada 2012r., po stronie oskarżonego, nie zachodziła taka sytuacja, że upatrzył sobie „fajne, zdrowe szczeniaki”, które postanowił włączyć do swojego majątku i w tym celu zabrał je pokrzywdzonej, ale to zabranie wynikało z tego, że uznał, że pozostawienie ich w dotychczasowych warunkach zagrażać będzie ich zdrowiu. Tak to ocenił na podstawie warunków bytowych w jakich je zastał, ich wyglądu i jak wynika z dowodu z zeznań świadka M. M. (2) faktycznie taki był stan zdrowia tych zwierząt – zagrażający ich zdrowiu. Wreszcie koniecznym jest odniesienie się do ostatecznej opinii biegłego sądowego z zakresu weterynarii W. S. wydanej w sprawie, z której wynika, że choć trudno kategorycznie stwierdzić, że interwencja zabrania zwierząt była zasadna, to jednak biegły potwierdził, że pewne symptomy zdrowotne stwierdzone u tych zwierząt - a o których mówiła inspektor M. G. (2) jako zaobserwowane na miejscu i stanowiące podstawę interwencji - jak stan uzębienia, stan uszu, brak szczepień ochronnych, odrobaczenia, zapalenie spojówek mogły sugerować długotrwałe przebywanie psów w złych warunkach zoohigienicznych. Podczas rozprawy głównej biegły faktycznie wiele okoliczności „doprecyzował”, podtrzymując jednak treść opinii i wnioski w niej zawarte (k. 93, 995-997). Skoro tak stwierdził biegły sądowy, a wiadomo, że nie są to schorzenia, które powstawiają z dnia na dzień, to nie wydaje się być uzasadnionym zaufanie jakim Sąd Rejonowy obdarzył zeznania świadka J. A. – przeprowadzającego kontrole weterynaryjne u pokrzywdzonej, że nie było tam żadnych nieprawidłowości w utrzymaniu psów, skoro nie zwrócił uwagi na tak wiele schorzeń i taki stan rzeczy tolerował. Nie można jednak całkowicie wykluczyć, iż lekarz ten nie był na weterynaryjnej kontroli u pokrzywdzonej po tym jak urodziły się opisane szczeniaki. Przemawia za tym okoliczność, że zeznając nie potrafił on dokładnie podać dat wizyt i co istotne nie pamiętał także czy były tam jakieś szczeniaki, a więc może to wskazać, że wizyty lekarskie były przed narodzinami szczeniąt i po ich zabraniu (k.994).
Reasumując zatem: wskazane okoliczności przemawiają za tym, że nie ma dowodów świadczących jednoznacznie o tym, że zabierając pokrzywdzonej w dniu 3 listopada 2012r. wymienione suki ze szczeniakami oskarżony działa w innym celu niż z chęci ich ratowania, bo jak wynika choćby z opinii biegłego sądowego decyzja ta nie była całkowicie pozbawiona racjonalnych podstaw, skoro biegły ten potwierdził długotrwałe przebywania psów w złych warunkach zoohigienicznych. Stan zagrożenia dla zdrowia potwierdziła także M. M. (2) – lekarz weterynarii, badająca psy zaraz po odebraniu, a więc której badanie wydaje się najbardziej oddającym stan zdrowia zwierząt z chwili odebrania. Oskarżony nie zabrał przecież zupełnie zdrowych i trzymanych w dobrych warunkach zwierzęta, ale psy, których ogląd zewnętrzny i warunki przebywania spowodowały, iż uznane zostało, że może to zagrażać ich zdrowiu. Analiza opisanych okoliczności: działanie organizacji Pogotowia dla Zwierząt na podstawie anonimowego zgłoszenia o pseudo hodowli (okoliczność tę wstępnie potwierdzały ogłoszenia w Internecie), działanie całego zespołu ludzi (inspektorów i wolontariuszy), wezwanie przez oskarżonego Policji na miejsce zdarzenia, której przedstawione zostały planowane działania i ich powody, pisemne potwierdzenie przez oskarżonego podjętych działań, wreszcie oddanie zabranych zwierząt do badania weterynaryjnego, które częściowo potwierdziło obawy o stan zdrowia zwierząt, a także złożenie zawiadomienia o popełnieniu przez pokrzywdzoną czynu z art. 35 ust.1 a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt, w żadnym razie nie potwierdziły aby w dniu 3 listopada 2012r., bo do takiego czasu Sąd Rejonowy w czynie przypisanym ograniczył działanie oskarżonego, miało na celu przywłaszczenie zwierząt z chęci ich włączenia do majątku oskarżonego. Zdaniem Sądu Okręgowego wydarzenia dnia 3 listopada 2012r. kategorycznie temu przeczą i potwierdzają, że zabierając w tym dniu psy pokrzywdzonej oskarżony miał oparcie w art. 7 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt. Przepis ten stanowi, iż „w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia”. Oskarżony tak ocenił stan zwierząt i taką też podstawę prawną wskazał jako powód ich odebrania (k. 5). Można się oczywiście, w świetle późniejszych stanowisk lekarzy weterynarii, którzy wypowiadali się w sprawie, zastanawiać, czy natychmiastowe odebranie psów było decyzją do końca słuszną, niemniej jednak na pewno nie była to decyzja pozbawiona jakichkolwiek racjonalnych podstaw, a podjęta tylko po to by oskarżony – we własnym interesie - przejął władztwo nad psami. Pamiętać trzeba, iż oskarżony musiał podjąć decyzję tam na miejscu, na podstawie zaistniałej sytuacji i tak ją ocenił, że stan zdrowia psów zagraża ich zdrowiu, co zresztą w pewnym zakresie potwierdziła lekarz weterynarii badająca zwierzęta bezpośrednio po odebraniu, a w dalszej kolejności, także biegły sądowy potwierdzając długotrwałe przebywanie psów w złych warunkach zoohigienicznych. Dla ostatecznej oceny tego stanu rzeczy w sprawie potrzebna była opinia biegłego sądowego, a zatem osoby posiadającej wiadomości specjalne w tym zakresie, a oskarżony musiał podjąć decyzję na podstawie zastanej sytuacji, a przypomnijmy, były to zbyt małe klatki, brudne podkłady, wizualnie zły stan zdrowia suk i szczeniąt, zaklejone uszy, brak wody i na tej podstawie taką decyzję podjął. Jej zasadność ocenia jest na gruncie postępowania administracyjnego, bo czym innym jest, czy okoliczności faktyczne uzasadniały wykorzystanie art. 7 ust. 3 cyt. Ustawy, a czym innym istota rozpoznawanej sprawy: że zabierając zwierzęta oskarżony działał w zamiarze ich przywłaszczenia. Nie jest argumentem świadczącym o działaniu oskarżonego z takim zamiarem wskazana przez Sąd Rejonowy okoliczność, że od początku uwaga oskarżonego skierowana była na suki ze szczeniakami (k.1167). Uwaga była skupiona na suki ze szczeniakami, bo anonimowe zgłoszenie dotyczyło pseudo hodowli, a zatem suk ze szczeniakami, a nadto jak podała świadek M. G. (1) w tym zakresie mieli pewne dowody, że suki z małymi trzymane są w złych warunkach, a opisanych wcześniej. Takich dowodów nie były co do pozostałych psów w mieszkaniu pokrzywdzonej. Zatem okoliczność ta może być odczytana także odwrotnie: nie działali bez dowodów.
Na podstawie powyższych rozważań Sąd Odwoławczy uznał, iż przedstawione okoliczności, nie pozwalają na przyjęcie, w sposób pewny i nie budzący wątpliwości, iż w dniu 3 listopada 2012r. oskarżony D. F. (1) działał z jednym ściśle określnym i jasnym zamiarem w postaci przywłaszczenia psów pokrzywdzonej. Co więcej ocena wydarzeń tego dnia, szczegółowo wskazanych wyżej, tezie tej przeczy: oskarżony działał publicznie, jawnie, pod własnym nazwiskiem, a zatem gdyby faktycznie chciał popełnić przestępstwo zostałby łatwo wykryty, a przecież tak nie działa przestępca, a z drugiej strony przedmiot przywłaszczenia nie był tak drogocenny, aby ryzykować odpowiedzialnością karną. Przede wszystkim jednak charakter i chronologia działań podjętych przez oskarżonego w dniu 3 listopada 2012r. świadczy jednak, że działał w zupełnie innym celu – ochrony zdrowia zabranych zwierząt i takim celem się kierował. Jak wskazano ocena, czy do końca była to sytuacja uzasadniającą uruchomienie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, jest przedmiotem oceny prawno – administracyjnej w innej sprawie i pozostaje bez bezpośredniego związku z rozpoznawaną. W sprawie niniejszej, na podstawie opisu czynu przypisanego oskarżonemu, koniecznym było zatem wykazanie, że oskarżony w dniu 3 listopada 2012r. nie tylko rozporządził mieniem pokrzywdzonej, ale że zrobił to, bo chciał zatrzymać zwierzęta dla siebie. Wynika to z tego, że do wykazania popełnienia występku z art. 284 &1 kk nie wystarczy samo rozporządzenie cudzym mieniem, konieczne jest, aby sprawca chciał je zatrzymać bez prawnego tytułu (wyrok SN z 6.01.1978 r., V KR 197/77, OSNPG 1978/6, poz. 64; Górniok [w:] Górniok i in., t. 2, s. 400). Co więcej nawet samo zatrzymanie cudzej rzeczy i używanie jej dla zysku, któremu nie towarzyszy zamiar zatrzymania tej rzeczy na własność, nie stanowi znamion sprzeniewierzenia, gdyż przy tym przestępstwie zachowaniu sprawcy musi towarzyszyć animus rem sibi habendi, a więc wola (zamiar) zatrzymania cudzej rzeczy dla siebie lub innej jeszcze niż powierzający mu je osoby (wyrok SN z 15 lipca 2010 r., III KK 434/09, OSNSK 2010, poz. 1463). W sprawie dowodów na działanie oskarżonego z takim zamiarem brak: w dniu 3 listopada 2012r. działał z ramienia i w towarzystwie innych działaczy Pogotowia dla Zwierząt, również dnia następnego, przywożąc zwierząt do badania weterynaryjnego – jak wynika z zeznań świadka M. M. (2) - przyjechał wraz z innymi wolontariuszami, a zwierząt nie okazał jako swoich tylko podał, że zostały zatrzymane w czasie interwencji. Należy także odnotować, iż przeczącym ustaleniom o winie oskarżonego jest okoliczność, iż zwierzęta zostały przywiezione na żądanie Prokuratora w dniu 15 listopada 2012r. Psy te zostały – według notatki sporządzonej właśnie przez Prokuratora prowadzącego to postępowanie – dostarczone przez „tymczasowych opiekunów zwierząt”, co także zdaje się przeczyć tezie o ich przywłaszczeniu przez oskarżonego, skoro po odebraniu trafiły do tymczasowych opiekunów (k.88). Znamienne jest także, że zwierzęta te – po badaniu - zostały tym osobom ponownie wydane.
Oczywiście Sąd Odwoławczy zauważa, iż jak wynika z akt sprawy nie udało się ustalić, gdzie znajdują się aktualnie zabrane pokrzywdzonej (z jednym wyjątkiem) psy. I jest to niewątpliwie sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Działania takich organizacji jak rzeczone Pogotowie dla Zwierząt muszą być transparentne, łatwe do skontrolowania w przeciwnym razie przeczą idei i celowi ich działania. Nadto przecież może zachodzić potrzeba zwrotu zwierząt ich właścicielowi (art. 7 ust. 6 cyt. Ustawy o ochronie zwierząt). Sąd Odwoławczy w tym kontekście przyjmuje także, że z punktu widzenia realizacji znamion przywłaszczenia mogą one przybierać różnorakie formy, także rozciągnięte w czasie, ale wobec opisu czynu przypisanego oskarżonemu, wedle którego działanie to nastąpiło tylko w dniu 3 listopada 2012r., a także wobec kierunku zaskarżenia wyroku, rozważania i poszukiwania ewentualnej winy oskarżonego i dowodów ją potwierdzających w wydarzeniach jakie zaszły po 3 listopada 2012r. jest już niemożliwe.
W tym stanie rzeczy Sąd Okręgowy zmienił wyrok w zaskarżonej części i uniewinnił oskarżonego D. F. (1) od popełnienia przypisanego mu czynu z art. 284&1 kk, nadto orzeczono o kosztach postępowania w sprawie, obciążając nimi Skarb Państwa.