Sygn. akt IV Ka 70 / 18

UZASADNIENIE

Apelację uznać należało za bezzasadną, albowiem wbrew zarzutom w niej zawartym, rozumowanie, jakie sąd I instancji zaprezentował przy ocenie dowodów i czynieniu ustaleń faktycznych, nie może zostać uznane za na tyle dowolne, nielogiczne, czy z innych powodów wadliwe, by mogło skutkować uwzględnieniem któregokolwiek z wniosków odwoławczych, w szczególności zaś tego, który sprowadzał się do postulatu zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od zarzuconego czynu. Ze skarżącym zgodzić się należało o tyle tylko, iż zeznania R. B. rzeczywiście nie wniosły do sprawy niczego istotnego i same w sobie nie mogły stanowić podstawy dowodowej dla odtworzenia tego, czy bezpośrednio przed interwencją policyjną pojazd, w którym znajdował się oskarżony, stał na poboczu, czy też się poruszał po drodze publicznej. Świadek ten nie był bowiem w stanie przypomnieć sobie niczego istotnego z czynności przez niego podejmowanych. Podobnego zarzutu nie można jednak stawiać zeznaniom jego koleżanki z patrolu, E. B.. Ta bowiem pamiętała okoliczności interwencji na tyle, by w oparciu o jej relacje móc zdeprecjonować wyjaśnienia oskarżonego. Dotyczy to zwłaszcza tego, iż interwencja podjęta została z uwagi na podejrzane zachowanie kierowcy ( okazał się oskarżony ), który na widok radiowozu wyraźnie zwolnił. Mając na uwadze, iż policjanci patrolowali okolicę min. w związku z podejrzeniem poruszania się w okolicy nietrzeźwego kierowcy, pojazd został zatrzymany, a kierujący został poddany kontroli stanu trzeźwości. Potwierdzeniem wiarygodności jej relacji są zapiski w notatnikach służbowych obu policjantów, w których znajdowały się tożsame sfomułowania o „ zatrzymaniu do kontroli ” pojazdu oskarżonego. Jest to zwrot jednoznacznie świadczący o tym, że chodziło o kontrolę pojazdu będącego w ruchu, zatrzymanego wskutek interwencji. Nie ma w nich mowy o tym, jakoby kontrola została przeprowadzona wobec kierowcy pojazdu, który już wcześniej, od pewnego czasu, stał na poboczu. O ile zeznania funkcjonariuszy były składane przed sądem po upływie wielu miesięcy od czasu interwencji ( co skutkowało problemami ze szczegółowym relacjonowaniem jej przebiegu ), o tyle zapiski w tych notatnikach oraz notatka urzędowa sporządzona przez E. B. sporządzane były niemal od razu. Z dokumentacji tej wynika też min., że oskarżony w ogóle negował spożywanie alkoholu. Kłóci się to z jego wyjaśnieniami, w których podnosił, iż alkohol spożywał znacznie wcześniej, aniżeli przeprowadzona była interwencja. Gdyby na chwilę założyć, że było tak, jak przed sądem wyjaśniał, od razu przedstawiałby policjantom taką wersję zdarzenia, jak ta zaprezentowana w toku procesu, w tym to, że alkohol wprawdzie spożywał, ale po zakończeniu jazdy. Nic z tej wersji ani w notatce, ani w notatnikach nie zostało odnotowane. Nie jest przekonującym argument, że funkcjonariusze redagowali ujęte w tych dokumentach treści wbrew obiektywnej rzeczywistości, poświadczając w ten sposób nieprawdę.

Podkreślić także należy, iż wersja prezentowana przez oskarżonego jest z gruntu nielogiczna i sprzeczna z doświadczeniem życiowym. Trudno uwierzyć i zrozumieć powody, dla których oskarżony, po rzekomej awarii samochodu uniemożliwiającej dalszą jazdę kilkaset metrów przed domem, zadecydował, że będzie w nim nocował. Użycie zwrotu o awarii „ rzekomej ” jest uzasadnione, jeśli się weźmie pod uwagę, że po krótkim czasie wskazana przez oskarżonego osoba na jego posesję skutecznie dojechała. Wbrew twierdzeniom oskarżonego, przedmioty, które miał w samochodzie, nie jawią się na tyle wartościowe, by zrozumiałym była nocna nad nimi warta. Także stan zdrowia oskarżonego nie był na tyle zły, by uniemożliwiać przemieszczanie się na tym niewielkim odcinku, skoro nie stanowił przeszkody do podjęcia decyzji o wieczornym objeździe terenów łowieckich i pasieki oraz ładowaniu ulów. Podkreślić też należy, iż o tym powodzie pozostaniu w samochodzie oskarżony przed sądem I instancji nie wspominał. Podobnie z wówczas składanych wyjaśnień wynika, że ule ładował do samochodu samodzielnie.

W świetle przedstawionych powyżej dowodów, faktów i okoliczności ustalenia zaprezentowane w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku uznać należy za prawidłowe. Nie zmienia ich wymowa zeznań przesłuchanych przed sądem odwoławczym świadków. Trudno uwierzyć, że po kilku miesiącach kierowca pamięta, koło jakiego pojazdu konkretnego dnia przejeżdżał, jeżeli nie towarzyszy temu jakaś wyjątkowa, szczególna okoliczność, powodująca, że faktycznie zdarzenie to mogło utkwić w pamięci. Nawet, jeśli na stojące przy ulicy pojazdy zwraca się uwagę, to jeśli nie towarzyszy temu nic wyjątkowego, co przykuwa uwagę i pamięć, taki powszechny i codzienny widok każdego kierowcy, nie jest rejestrowany w pamięci.