Sygn. akt: XIII Ga 516/19

UZASADNIENIE

Przedmiotowa sprawa rozpoznawana była na podstawie przepisów o postępowaniu uproszczonym, dlatego też Sąd Okręgowy, do którego żadna ze stron nie skierowała żądania rozpoznania apelacji na rozprawie, rozpoznał ją na posiedzeniu niejawnym, mając na względzie przepis art. 505 10 § 2 k.p.c.

Ponieważ Sąd Okręgowy nie przeprowadzał postępowania dowodowego, uzasadnienie wyroku, stosownie do dyspozycji art. 505 13 § 2 k.p.c. będzie zawierało wyjaśnienie podstawy prawnej wyroku z przytoczeniem przepisów prawa. Sąd Okręgowy dokona jednak również ustalenia faktów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy w oparciu o przedstawione przed Sądem pierwszej instancji dowody.

Zarzuty apelacji okazały się uzasadnione w całości.

Sąd Rejonowy dopuścił się naruszenia prawa procesowego, art. 233 § 1 k.p.c. w zakresie oceny materiału dowodowego na wszystkich płaszczyznach istotnych z punktu widzenia rozstrzygnięcia, a w konsekwencji błędnie wywiódł, że powód wadliwe wykonał zlecenie transportowe pozwanego oraz, że pozwany poniósł szkodę, której rekompensata dokonała się w drodze potrącenia z roszczeniem stanowiącym przedmiot sporu.

Nawet gdyby pozwany poniósł szkodę wywołaną zawinionym zachowaniem powoda (co nie zostało dowiedzione), to Sąd pierwszej instancji wadliwie zinterpretował oświadczenia pozwanego zawarte w nocie obciążeniowej z dnia 28 lipca 2014 r. (k. 148 i 149). W dokumencie tym brakuje jednoznacznego oświadczenia, wymaganego treścią art. 499 k.c., na mocy którego pozwany chciałby wywołać skutek w postaci umorzenia wzajemnych wierzytelności. Pozwany jednoznacznie wpisał tam, że wstrzymuje płatność na rzecz powoda należnej mu drugiej części wynagrodzenia, zaś sam żąda zapłacenia kwoty 1.540 euro lub 6.361,74 zł. Żądanie zapłaty zostało powtórzone w uzasadnieniu noty obciążeniowej. Takie stanowisko wyklucza, aby pozwany chciał wywołać skutki w postaci umorzenia wzajemnych wierzytelności. Zarzut potracenia nie został także zgłoszony w trakcie postępowania sądowego, przy czym wyjaśnić należy, że nie mogło się to dokonać na mocy żadnego pisma procesowego sporządzonego przez pełnomocnika pozwanego, gdyż reprezentujący pozwanego pełnomocnik nie posiadał upoważnienia do składania oświadczeń w zakresie prawa materialnego. W efekcie, dopatrując się potrącenia, Sąd pierwszej instancji dopuścił się naruszenia prawa materialnego, art. 498 i 499 k.c., co Sąd Okręgowy zobowiązany był wziąć pod uwagę z urzędu.

W istocie pozwany nie wyjaśnił także, w jaki sposób doszedł do kwoty 1.540 euro, wpisanej do noty obciążeniowej skierowanej do powoda. Nawet zatem w przypadku złożenia oświadczenia o potrąceniu, wymaganego przepisem art. 499 k.c., niemożliwe było uznanie, że skutek w postaci umorzenia wzajemnych wierzytelności mógł nastąpić. W szczególności z faktury nr (...) (k. 150) wystawionej przez pozwanego dla (...) (...) na kwotę 825 euro za wykonanie spornego transportu nie wynika, że należność wynikająca z faktury nie została uregulowana, a pozwany obciążony został przez w. kontrahenta jakąś karą. Nie wynika też, że kwota ujęta na tej fakturze uwzględniała już jakiekolwiek obciążenie dokonane przez spółkę w.. Doświadczenie życiowe uczy, że jeśli kontrahent jednej ze stron postępowania w stosunkach handlowych obciążył tę stronę karą umowną lub inna sankcją z tytułu wadliwego wykonania umowy, to fakt ten posiada bogatą dokumentację. Dlatego też należało z dużą ostrożnością odnosić się do zeznań złożonych przez stronę na tę okoliczność, jeśli nie zostały one poparte dowodami w postaci dokumentów. Skoro więc pozwany na okoliczność poniesionej straty w związku z rzekomo wadliwym wykonaniem transportu przez powoda nie przedstawił żadnego dokumentu od spółki w. (...), to Sąd Rejonowy nie miał postaw do uznania, że pozwany w związku z przedmiotowym transportem poniósł jakąkolwiek szkodę. Można się oczywiście zastanawiać, czy szkodą w tym przypadku nie była różnica między wynagrodzeniem należnym pozwanemu od w. spółki za wykonanie transportu (825 euro netto), a wynagrodzeniem należnym powodowi, jakie zostało umówione pierwotnie (900 euro netto), gdyż najczęściej przewoźnik zleca dalszemu przewoźnikowi wykonanie transportu za kwotę niższą lub równą tej jaką sam wynegocjował, a w przedmiotowym wypadku było odwrotnie, ale uwagi te pozostają w sferze przypuszczeń i bez właściwej dokumentacji handlowej nie mogą być podstawą orzekania. Z całą zaś pewnością obciążenie przewoźnika karą w wysokości pełnego frachtu na podstawie pkt 3 zlecenia było wątpliwe w sytuacji, gdy usługa transportowa została faktycznie wykonana, a pozwany zadeklarował nawet podwyższenie frachtu do kwoty 1.540 euro.

Niewątpliwie w treści noty obciążeniowej przygotowanej dla powoda pozwany przyznał, że strony związane były umową, na podstawie której fracht został ustalony na poziomie 1.540 euro. Na pozwanym, który był autorem takiego oświadczenia spoczywał obowiązek udowodnienia, że kwota ta została zawyżona w warunkach wady oświadczenia woli w postaci groźby lub wyzysku. Jeśli rzeczywiście miała miejsce groźba zastosowana przez powoda, to zgodnie z treścią art. 88 § 1 k.c. pozwany powinien złożyć pisemne oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych swojego oświadczenia woli dotyczącego podwyższenia frachtu do kwoty 1.540 euro. Ponieważ oświadczenia takiego w aktach sprawy zabrakło, Sąd Rejonowy powołując się w swoim uzasadnieniu na wymuszenie przez powoda od pozwanego różnych oświadczeń woli naruszył art. 88 § 1 k.c.. Sąd Okręgowy, nie będąc związany zarzutami prawa materialnego, zobowiązany był wziąć tę okoliczność pod uwagę z urzędu.

Jeżeli oświadczenie o podwyższeniu frachtu zostało złożone w warunkach wyzysku, o którym mowa w art. 388 k.c., wywołanego przymusowym położeniem pozwanego, to jego obowiązkiem było złożenie oświadczenia zawierającego żądanie zmniejszenia jego świadczenia albo unieważnienia umowy. Bez stosowanego żądania ze strony pozwanego Sąd Rejonowy nie mógł zastosować przepisów o wyzysku, gdyż prowadziłoby to do naruszenia prawa materialnego art. 388 k.c., co Sąd Okręgowy, nie będąc związany zarzutami prawa materialnego, zobowiązany był wziąć pod uwagę z urzędu.

Argumenty przedstawione powyżej stanowią wystarczającą podstawę do zmiany wyroku Sądu pierwszej instancji i uwzględnienia powództwa w całości. Dla porządku jednak wyjaśnić należy, że Sąd pierwszej instancji wadliwie także ocenił kwestię prawidłowości wykonania przez pozwanego zlecenia transportowego. Sąd Rejonowy oparł się przy tym na zeznaniach pozwanego oraz świadka D. J., uznając te zeznania za wiarygodne wbrew treści udzielonego przez pozwanego pisemnego zlecenia (k. 16), wbrew treści innych dokumentów, a także wbrew zasadom logicznego rozumowania.

Po pierwsze, nie wiadomo w oparciu o jakie dowody Sąd Rejonowy przyjął, że umowa nakładała na powoda obowiązek wykonania przewozu z jednym załadunkiem i rozładunkiem (bez doładowań), skoro nie wynika to w żadnym wypadku z treści pisemnego zlecenia. Z dokumentu tego wiadomo tylko tyle, że pozwany zamówił 7,5 metra bieżącego przestrzeni ładunkowej, co oznacza, że racjonalny przedsiębiorca, dysponując naczepą o długości 13,62 metra poszukuje transportu na tej samej trasie dla ładunku, który może zmieścić na pozostałych 6 metrach, które nie zostały zamówione wcześniej. Twierdzenie, że cała naczepa miała być do dyspozycji pozwanego nie jest do pogodzenia z treścią zlecenia i w związku z tym nie jest wiarygodne. Fakt przyjęcia przez powoda zlecenia od firmy (...) na 6 metrów przestrzeni ładunkowej nie mógł więc przemawiać na niekorzyść powoda. Nie mógł też wpłynąć na czas załadunku towaru objętego zleceniem pozwanego, skoro załadunek dla (...) miał się odbyć w dniu 18 lipca 2014 r. w C., czyli w drodze powrotnej.

Po drugie, nie wiadomo w oparciu o jakie dowody Sąd Rejonowy przyjął, że pozwany spóźnił się na załadunek. Owszem tak twierdził świadek D. J. i tak pozwany zapisał w uzasadnieniu noty obciążeniowej z dnia 28 lipca 2014 r., ale nie znajduje to potwierdzenia w faktach. Spedytor działający w imieniu pozwanego wpisał do zlecenia transportowego datę załadunku – 17 lipca 2014 r. wskazując godzinę 19.00, jako godzinę graniczną. Termin ten nie został przez powoda przekroczony w żadnej mierze. Jak wynika z korespondencji prowadzonej przez strony w formie maila (k. 25 i 26). Samochód został załadowany w dniu 17 lipca 2014 r. przed godziną 17.00. Niewątpliwie zatem powód dotrzymał warunków umowy. Gdyby powód miał się spóźnić na załadunek 14 godzin, to w zleceniu transportowym figurowałaby data 16 lipca 2014 r. jako data załadunku, lub wczesne godziny poranne dnia następnego. Wobec jednoznacznej treści zlecenia transportowego jakiekolwiek twierdzenia pozwanego, że doszło do przesunięcia godziny załadunku, o czym kierowca miał być informowany telefonicznie nie mogły być uznane za wiarygodne. Powód przyjął bowiem określone zlecenie i skoro domagał się jego zmiany w zakresie masy ładunku i wysokości wynagrodzenia, to wymagałby tego także w przypadku przesunięcia terminu załadunku. Sam pozwany, chcąc uniknąć wątpliwości dowodowych powinien więc przedstawić przynajmniej wydruk maila, który potwierdzałby, że załadunek miał być dokonany w godzinach porannych w dniu 17 lipca 2014 r., a powód zaakceptował tę zmianę.

Po trzecie, nie wiadomo w oparciu o jakie dowody Sąd Rejonowy przyjął, że to powód spowodował opóźnienie w rozpoczęciu transportu żądając podwyższenia wynagrodzenia ze względu na większą wagę ładunku. Przede wszystkim strony osiągnęły kompromis w zakresie dodatkowego wynagrodzenia w dniu 17 lipca 2014 r. przed godziną 19.00, czyli przed godziną wskazaną w zleceniu. Dodatkowe negocjacje nie wpłynęły więc na przekroczenie granicznej godziny załadunku. Najważniejsze jednak, że powód miał rację żądając od pozwanego nowego zlecenia uwzględniającego nowe okoliczności, których zlecenie pierwotne nie obejmowało. To pozwanego obciąża fakt, że w swoim zleceniu transportowym zmówił tylko 7,5 metra bieżącego przestrzeni ładunkowej i wpisał wagę towaru niższą niż rzeczywista. Przede wszystkim zaś zlecenie transportowe nie informowało, że towar będzie na paletach i nie wyjaśniało ile ma być tych palet. W efekcie zlecenie nie obejmowało zarówno wagi samych palet jak i powierzchni, którą one zajmują. Sąd Rejonowy wadliwie zdyskredytował zeznania świadka M. K., co do powierzchni zamówionej przez pozwanego, zapominając o powierzchni, jaką zajmuje 31 palet z towarem, którego nie należy piętrować. Jak słusznie zauważył skarżący w swojej apelacji, na długości 7,5 metra naczepy można zmieścić bez piętrowania tylko 18 palet, których rozmiar wynosi 1,2/0,8 m. Bez względu na to, czy ustawimy palety po trzy w rzędzie (stroną krótszą do szczytu naczepy) czy po dwie w rzędzie (stroną szerszą do szczytu naczepy) będzie to tylko 18 palet. Kierowca powoda, chcąc przyjąć towar na powierzchni zamówionej przez D. J. musiał więc poddać go piętrowaniu, co skomplikowało załadunek i wydłużyło jego czas. Pozwany, jako profesjonalista musiał sobie zdawać sprawę z tych trudności. Na marginesie podnieść też trzeba, że pozwany nie udowodnił, aby ze względu na piętrowanie palet towar miał ulec zniszczeniu, a odbiorca odmówił jego przyjęcia. Sąd Rejonowy na dwunastej stronie uzasadnienia swojego wyroku bezpodstawnie zarzucił powodowi uszkodzenie ładunku.

W efekcie należało przyjąć, że to pozwany ponosi odpowiedzialność za to, że samochód powoda nie rozpoczął transportu w dniu 17 lipca 2014 r. w godzinach wcześniejszych. Zwłoka w rozpoczęciu transportu obciążała pozwanego, który zawarł w zleceniu nieprecyzyjne informacje, co do wagi towaru i przestrzeni jakiej wymaga jego złożenie. Trudności w załadunku oraz negocjacje dotyczące dopłacenia frachtu za dodatkowe 2 tony ładunku spowodowały, że transport wyruszył później niż oczekiwał tego pozwany. Mogło się to wpłynąć na termin przyjazdu na miejsce rozładunku.

Po czwarte, brak jest dowodów na to, że rozładunek mógł się odbyć w dniu 19 lipca 2014 r. jedynie po wcześniejszym uzgodnieniu tego terminu w drodze telefonicznej. Zeznania świadka D. J. złożone na tę okoliczność po raz kolejny przeczą faktom wynikającym z pisemnego zlecenia. Ponieważ to pozwany twierdził, że zlecenie pisemne w zakresie daty rozładunku zostało zmienione, jego obciążał obowiązek udowodnienia tego twierdzenia. Dowód taki nie został przeprowadzony, zaś zeznania świadka J. były na tyle niespójne w kontekście treści całego zlecenia, że nie sposób uznać je za wiarygodne. Także w tym przypadku podkreślić trzeba, że pozwany nie przedstawił żadnych dowodów, poza zeznaniami własnymi oraz świadka D. J., który był autorem pisemnego zlecenia, z których wynikałoby, że termin dostawy został ograniczony do dnia 18 lipca 2014 r. Wskazać należy, że gdyby rzeczywiście miała miejsce taka ingerencja w treść zlecenia, to wątpliwe jest, aby nie został po tym ślad w postaci faksów, maili, wiadomości SMS, czy wydruków z komunikatora „trans”. Wątpliwe jest też, aby powód, który potrafił domagać się zmiany zlecenia w zakresie masy ładunku i wynagrodzenia nie domagał się także ingerencji w jego treść, co do skrócenia czasu transportu. Czas transportu jest podstawowym parametrem usługi, jeśli więc ma ulec skróceniu, to nie może się to odbyć jedynie na podstawie informacji telefonicznych przekazywanych przez zleceniodawcę w trakcie wykonywania usługi, bez porozumienia ze zleceniobiorcą. Reguł gry nie zmienia się bowiem w jej trakcie, chyba że obie strony wyrażą na to zgodę. Skoro więc pozwany nie przedstawił żadnych dowodów na okoliczność tego, że powód przyjął do wiadomości i zaakceptował zmianę zlecenia transportowego przez wykluczenie możliwości rozładunku w dniu 19 lipca 2014 r., to podstawienie samochodu do rozładowania w tym dniu przed godziną 6.00 należało uznać, za wywiązanie się przez powoda z jej warunków.

Niestety dla pozwanego okoliczności sprawy świadczą o tym, że powód wywiązał się należycie z przyjętego zlecenia transportowego. Nie zostało udowodnione ani opóźnienie w podjęciu ładunku, ani opóźnienie w dotarciu na miejsce rozładunku. Przeszkody z jakimi zetknął się przewoźnik wynikały zaś z błędów spedytora, działającego w imieniu pozwanego, który wadliwie opisał masę ładunku, nie poinformował, że ładunek będzie złożony na 31 paletach i zamówił zbyt małą przestrzeń ładunkową. Wiedząc zaś, że transport nie dotarł do S. w dniu 18 lipca 2018 r. (przynajmniej powinien o tym wiedzieć przy dochowaniu należytej staranności, gdyż mógł skontaktować się z odbiorcą skoro rzekomo nie mógł nawiązać kontaktu z kierowcą), nie zorganizował rozładunku w dniu następnym, chociaż jak wynika z treści jego zeznań nie wykraczało to poza zakres możliwości spedytora. Spedytor nie przewidział wreszcie, że do spornego transportu potrzebna będzie cała przestrzeń ładunkowa i nie zastrzegł w zleceniu, że transport ma się odbyć bez żadnych dodatkowych doładunków. Skoro więc powód bezspornie przewoził także inny ładunek, który musiał dowieźć do S. w dniu 19 lipca 2014 r. to nic dziwnego, że nie oczekiwał na rozładunek w S. przed firmą (...) S.A. i wrócił tam dopiero po wykonaniu innych, ciążących na nim obowiązków. Konieczność powrotu do S. wiązała się z kosztami, za które powód mógł oczekiwać dodatkowego wynagrodzenia. Czy właściwa była w tym przypadku kwota 500 euro nie było przedmiotem badania skoro pozwany zaakceptował tę należność, a nie wykorzystał instrumentów prawnych, opisanych w art. 88 k.c. lub 388 k.c., które mogłyby pozwolić na jej weryfikację. Pozwany zgodził się także na nowe warunki płatności, które przewidywały zapłacenie połowy frachtu netto w nowej wysokości przed rozładunkiem, a pozostałej części po 60 dniach.

Na zakończenie, odnosząc się do twierdzenia powtarzanego przez pozwanego na gruncie orzeczenia Sadu Najwyższego wydanego w sprawie III CSK 783/14, że roszczenie nie powinno zostać uwzględnione skoro zostało wyrażone w złotówkach, pomimo że zlecenie opiewało na walutę euro, wyjaśnić należy, iż zgodnie z punktem 1 zlecenia transportowego powód został zobowiązany do wystawienia dla pozwanego faktury w PLN, przeliczył zatem umówioną wartość wynagrodzenia na złotówki i wynik wpisał do faktury zgodnie z żądaniem pozwanego. Żądanie pozwu wyrażone w PLN odpowiada zatem wymaganiom pozwanego wskazanym w zleceniu.

Mając na uwadze powyższe Sąd Okręgowy na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że uwzględnił powództwo w całości i na podstawie art. 98 § 1 k.p.c. obciążył pozwanego wszystkimi kosztami poniesionymi przez powoda w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji i w postępowaniu odwoławczym, a także kosztami poniesionymi tymczasowo przez Skarb Państwa-Sąd Rejonowy w Kaliszu. Na zasądzone od pozwanego na rzecz powoda koszty postępowania przed sądem pierwszej instancji złożyły się: opłata od pozwu – 100 zł., wynagrodzenie pełnomocnika, ustalone na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych – 600 zł, opłata skarbowa od pełnomocnictwa – 17 zł, oraz koszty osobistego, dwukrotnego dojazdu przedstawiciela powoda do Sądu Rejonowego w Kaliszu - 478,20 zł. Na zasądzone od pozwanego na rzecz powoda koszty postępowania odwoławczego złożyła się zaś tylko opłata od apelacji – 100 zł.