Sygn. akt II AKa 218/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 grudnia 2018 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku II Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Krzysztof Noskowicz (spr.)

Sędziowie: SSA Andrzej Czarnota

SSA Dorota Rostankowska

Protokolant: st. sekr. sądowy Aleksandra Konkol

po rozpoznaniu w dniu 20 grudnia 2018 r.

sprawy

A. K., c. E. ur. (...) w G.

oskarżonej z art. 126a k.k. w zw. z art. 119 § 1 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonej

od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 20 marca 2018 r., sygn. akt IV K 163/17

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

II.  wymierza oskarżonej opłatę w wysokości 100 (sto) złotych za postępowanie odwoławcze i obciąża ją wydatkami tego postępowania.

UZASADNIENIE

A. K. została oskarżona o to, że: w dniu 20 maja 2016 roku działając publicznie za pośrednictwem ogólnodostępnego portalu społecznościowego (...), umieszczając pod wizerunkiem posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej A. P. wpis o treści: „(...)”, nawoływała do popełnienia czynu określonego w art. 119 § 1 k.k. poprzez zastosowanie wobec posła na Sejm RP A. P. przemocy w postaci naruszenia nietykalności cielesnej z powodu jej przynależności politycznej, tj. o czyn z art. 126a k.k. w zw. z art. 119 § 1 k.k.

Sąd Okręgowy w Gdańsku, wyrokiem z dnia 20 marca 2018 r.
w sprawie IV K 163/17, oskarżoną A. K. , w ramach czynu zarzucanego jej aktem oskarżenia uznał za winną tego, że w dniu 20 maja 2016 roku znieważyła posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej A. P. za pomocą środków masowego komunikowania umieszczając pod jej zdjęciem na mównicy sejmowej na portalu społecznościowym (...), wpis
o treści: „(...)”, to jest czynu kwalifikowanego
z art. 216 § 2 k.k. i za to na podstawie art. 216 § 2 k.k. w zw. z art. 33 § 1 i 3 k.k. wymierzył jej karę 100 stawek dziennych grzywny po10 złotych każda stawka (pkt I), zasądzając nadto od oskarżonej na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. P. kwotę 300 złotych tytułem zwrotu poniesionych przez oskarżycielkę kosztów procesu (pkt II) oraz wymierzył oskarżonej opłatę w wysokości 100 złotych (pkt III).

Wyrok powyższy został zaskarżony przez obrońcę oskarżonej w całości. Obrońca wyrokowi temu zarzuciła:

I.  Na podstawie art. 438 pkt 1 k.p.k. obrazę przepisów prawa materialnego, tj. art. 216 § 2 k.k. w zw. z art. 31 ust. 2-3 w zw. z art. 54 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 10 ust. 1-2 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez:

1.  Dokonanie oceny prawno-karnej jedynie poprzez analizę literalnej
i dosłownej treści wypowiedzi i ustalenie, że A. K. porównała A. P. do prostytutek „obsługujących" Niemców (s. 16 uzasadnienia wyroku) bez uwzględniania ani okoliczności, ani wcześniejszego zachowania A. P., ani konieczności posługiwania się przez oskarżoną określoną symboliką,

2.  Uznanie, że umieszczenie na portalu społecznościowym (...) zdjęcia przedstawiającego A. P. na mównicy sejmowej z wpisem
o treści: „(...)” stanowi przekroczenie granic swobody wypowiedzi i wolności wyrażania opinii, podczas gdy:

a)  wypowiedź oskarżonej mieściła się w granicach debaty politycznej na niezwykle istotny temat, była podyktowana względami patriotycznymi, została opublikowana w stanie wzburzenia zachowaniem A. P.
i była wywołana zachowaniem A. P.,

b)  zamiarem oskarżonej poprzez sformułowanie kontrowersyjnej wypowiedzi był udział w debacie publicznej, a nie obrażenie A. P.;

c)  wypowiedź oskarżonej stanowiła odzwierciedlenie kontrowersyjnego zachowania A. P. na mównicy sejmowej i wpisywała się
w konwencję stanowczego i dobitnego wyrażania swojej opinii - odpowiedzi na zachowanie A. P., stanowiła dozwoloną prawem krytykę postawy A. P. i była adekwatna do poziomu debaty publicznej podyktowanego przez posłankę.

II.  Na podstawie art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych, który miał wpływ na treść zapadłego orzeczenia, polegający na przyjęciu że:

a)  wypowiedź opisana w pkt. 1 wyroku stanowiła znieważenie A. P., podczas gdy była to krytyczna odpowiedź na działania (gest) A. P., o cechach adekwatnych do gestu A. P., odpowiedź podyktowana wzburzeniem i opublikowana w zamiarze napiętnowania zachowania/gestu A. P.,

b)  treść Uchwały w sprawie obrony suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej i jej obywateli z dnia 20 maja 2016 roku w większości dotyczyła Trybunału Konstytucyjnego, podczas gdy w treści Uchwały wskazano cel uchwały (obrona suwerenności Polski), jak i potwierdzenie, że żadne wolności nie są w Polsce zagrożone, zaś opozycja wykorzystuje spór o Trybunał do walki politycznej oraz wezwanie do przeciwstawienia się wszelkim działaniom przeciwko suwerenności państwa i obrony interesu narodowego i ładu konstytucyjnego RP,

c)  treść ww. Uchwały świadczyła o braku „chęci udzielenia pomocy osobom uciekającym z krajów w których toczy się wojna", podczas gdy Uchwała w ogóle nie mówiła o uchodźcach wojennych, a o emigrantach
z krajów nieobjętych wojną, którzy masowo napływali do Europy i których Unia Europejska chciała „relokować” w Polsce, czemu rząd Prawa i Sprawiedliwości się przeciwstawił.

d)  zamiarem A. P. było zaprezentowanie „stanowiska partii” PO w kwestiach zmian ustawodawczych oraz przyjmowania uchodźców
i wyrazem dezaprobaty dla zmian legislacyjnych oraz „braku chęci pomocy osobom uciekającym z krajów, w których toczy się wojna”, zaś zamiarem A. K. było „wykorzystanie sposobności by pokrzywdzoną zaatakować niemerytorycznie” i „działanie na pokaz”, które nie ma nic wspólnego
z „postawą patriotyczną”, a to w sytuacji gdy gest A. P. wzburzył znaczną część społeczeństwa i sprowokował adekwatne do tego gestu zachowanie A. K.,

e)  zachowanie A. P. spełniało przesłanki merytorycznej dyskusji, których nie dostrzegła A. K., a wypowiedź oskarżonej nacechowana była brakiem merytoryczności, podczas gdy oba zachowania miały ten sam charakter oraz cel - wywołanie wśród opinii publicznej poruszenia i zainteresowania tematem, przy czym wypowiedź A. K. była wywołana oburzającym oskarżoną zachowaniem A. P.,

f)  zachowanie A. P. dla A. K. nie było oburzające i nie stanowiło „sprzeniewierzenia się” suwerenności Polski, podczas gdy subiektywne odczucia oskarżonej i jej motywacja zostały wyartykułowane zarówno przez nią samą, jak również przez świadków oskarżonej i dla A. K. podarcie Uchwały, która zarówno w tytule, jak i w pierwszym zdaniu wskazuje że „Rzeczpospolita Polska, zgodnie z Konstytucją jest suwerennym demokratycznym państwem prawa” stanowiło gest niedopuszczalny;

III.  Na podstawie art. 438 pkt 2 k.p.k. naruszenie prawa procesowego, które miało wpływ na wynik postępowania, a konkretnie art. 55 § 1-2 k.p.k. w zw.
z art. 485 k.p.k. w zw. z art. 489 § 1 k.p.k., art. 490 k.p.k., art. 491 k.p.k. i art. 497 k.p.k. poprzez przeprowadzenie w sprawie o przestępstwo ściganie
z oskarżenia prywatnego postępowania zwyczajnego, z pominięciem przepisów o postępowaniu w sprawach z oskarżenia prywatnego w wyniku czego:

a)  nie przeprowadzono wymaganego przez art. 489 § 1 k.p.k. w zw. z art. 492 k.p.k. w zw. z art. 490 k.p.k. poprzedzającego rozprawę postępowania pojednawczego i posiedzenia pojednawczego,

b)  pozbawiono A. K. uprawnienia do wniesienia wzajemnego aktu oskarżenia określonego w art. 497 § 1 k.p.k. oraz korzystania z uprawnień pokrzywdzonej określonych w art. 497 § 3 k.p.k., a w wyniku tego przeprowadzono postępowanie w sprawie z oskarżenia prywatnego zainicjowane aktem oskarżenia oskarżyciela posiłkowego będącego oskarżycielem publicznym, mimo nieobjęcia przestępstwa prywatnoskargowego ściganiem publicznym;

Podnosząc te zarzuty obrońca wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonej A. K. od zarzucanych jej czynów.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje:

Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.

Przed przystąpieniem do wskazania powodów niepodzielenia zarzutów postawionych przez obrońcę oskarżonej należało dokonać ich uporządkowania
z punktu widzenia poprawności ich sformułowania. Nieprawidłowe jest bowiem stawianie zarzutów naruszenia prawa materialnego (w tym przypadku art. 216 § 2 k.k. w zw. z art. 31 ust. 2-3 w zw. z art. 54 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 10 ust. 1-2 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka
i Podstawowych Wolności w sytuacji, gdy skarżący kwestionuje prawidłowość dokonanych w sprawie ustaleń faktycznych. Jak słusznie wskazuje się od dawna w orzecznictwie, obraza prawa materialnego polega na jego wadliwym zastosowaniu lub niezastosowaniu w orzeczeniu, które jest oparte na trafnych
i niekwestionowanych ustaleniach faktycznych, a zatem nie można mówić o jej zaistnieniu w sytuacji, gdy wadliwość orzeczenia w tym zakresie jest wynikiem błędnych ocen i ustaleń faktycznych przyjętych za jego podstawę, bądź też jest wynikiem obrazy przepisów prawa procesowego (por. m. in. postanowienie SN z 15 lutego 2007 r., IV KK 234/06, OSNwSK 2007/1/438).

Ponieważ autorka apelacji, w przypadku postawionych zarzutów obrazy prawa materialnego, w istocie upatruje wadliwości zaskarżonego wyroku
w błędnych ocenach i przyjętych ustaleniach faktycznych, tym samym zarzuty te (przywołane w punkcie I) należało potraktować jako zarzuty błędu
w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wydanego wyroku. Zostaną one omówione łącznie z prawidłowo postawionymi zarzutami błędu
w ustaleniach faktycznych wyspecyfikowanymi w punkcie II, tym bardziej, że wzajemnie się one przenikają i uzupełniają. Niezależnie od tego Sąd Apelacyjny przeprowadzi również rozważania dotyczące stricte obrazy wskazanych przez skarżącą przepisów prawa materialnego jako zarzutu ewentualnego (alternatywnego).

Natomiast odrębny charakter mają zarzuty dotyczące obrazy przepisów postępowania określone w punkcie III. Z uwagi to, że z ich istoty wynika zarzut przeprowadzenia postępowania w sprawie w niewłaściwym trybie należało je potraktować pierwszoplanowo.

Odnosząc się do tej grupy zarzutów stwierdzić trzeba, że nie zasługują one na uwzględnienie, ponieważ wynikają one z niewłaściwego zrozumienia trybu postępowania w jakim toczyła się sprawa. Otóż wskazać trzeba, że postępowanie w sprawie toczyło się wskutek skargi złożonej przez subsydiarnego oskarżyciela posiłkowego. Tryb ten należy odróżniać od postępowania w sprawach z oskarżenia prywatnego. Dlatego nie ma racji skarżąca, że w sprawie doszło do naruszenia art. 55 § 1-2 k.p.k. w zw. z art.
485 k.p.k.
w zw. z art. 489 § 1 k.p.k., art. 490 k.p.k., art. 491 k.p.k. i art. 497 k.p.k. poprzez przeprowadzenie w sprawie o przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego postępowania zwyczajnego, z pominięciem przepisów
o postępowaniu w sprawach z oskarżenia prywatnego, w wyniku czego oskarżona nie mogła skorzystać z posiedzenia pojednawczego czy też wnieść prywatnego (wzajemnego) aktu oskarżenia.

Sąd Okręgowy miał te kwestie na uwadze. W swoich rozważaniach wskazał, że w sprawie zostały spełnione warunki formalne do wystąpienia przez A. P. z subsydiarnym aktem oskarżenia (s. 4-5 uzasadnienia). Sąd Apelacyjny podziela te rozważania. Ów subsydiarny akt oskarżenia dotyczył czynu z art. 126a k.k. w zw. z art. 119 § 1 k.k. Słusznie jednak sąd
a quo, przystępując do oceny prawnej zachowania oskarżonej, analizował je przez pryzmat także innych przepisów: art. 255 § 1 k.k. w zw. z art. 222 § 1 k.k., art. 216 § 2 k.k., art. 226 § 1 k.k. w zw. z art. 231a k.k., zgodnie z regułą, że kwalifikacja prawna czynu zarzucanego oskarżonej przytoczona przez oskarżyciela nie wiąże sądu (s. 10-12 uzasadnienia). Uprzedzając dalsze rozważania stwierdzić trzeba, że trafnie przypisał oskarżonej A. K. popełnienie przestępstwa z art. 216 § 2 k.k. W kwestii tej dokonał stosownego pouczenia stron w trybie art. 399 § 1 k.p.k., a oskarżyciel posiłkowy nie wyraził woli rezygnacji z oskarżenia nawet przy zmianie kwalifikacji prawnej czynu (k. 489-490 akt), popierając je i aktywnie uczestnicząc
w dalszych czynnościach procesowych. Zatem tylko jako superfluum należy postrzegać odebranie przez Sąd Apelacyjny na rozprawie odwoławczej oświadczenia, że oskarżycielka posiłkowa popierała i nadal popiera oskarżenie (k. 683 akt).

Nie ma zatem racji skarżąca, że sprowadzenie zarzutu do czynu z art. 216 § 2 k.k., tj. ściganego z oskarżenia prywatnego winno w zaistniałej sytuacji skutkować powróceniem do trybu oskarżenia prywatnego, a w konsekwencji zaowocować przeprowadzeniem postępowania pojednawczego oraz umożliwieniem oskarżonej wniesienia wzajemnego aktu oskarżenia. Gwoli ścisłości, w nawiązaniu do nie dość jasnego sformułowania zawartego
w zarzucie III b in fine, należy jeszcze wskazać, że systemowo oskarżyciel posiłkowy (także subsydiarny) nie jest oskarżycielem publicznym, a w sprawie nie zachodziła konieczność ingerencji oskarżyciela publicznego w ściganie przestępstwa prywatnoskargowego.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego omawiane zarzuty należy postrzegać tylko w kategorii swoistego wypełniacza treści apelacji. Wszak oskarżona A. K. nie wyrażała woli pojednania się z pokrzywdzoną A. P., a wręcz przeciwnie. Nie skorzystała też z możliwości przeprowadzenia postępowania mediacyjnego choćby w toku postępowania odwoławczego (k. 683-684 akt ). Stąd też uprawnione jest wnioskowanie, że jej rzeczywiste intencje zupełnie nie przystają do sformułowanych przez jej obrońcę zarzutów o charakterze koncyliacyjnym.

Ponieważ Sąd Apelacyjny doszedł do wniosku, że oskarżona swoiście pojmuje instytucję pojednania, uznaje za stosowne wskazanie, że jeśli w grę miało wchodzić przeproszenie kogoś, to układ ról procesowych był w tym przypadku jasny: to oskarżony może przeprosić, a pokrzywdzony może wybaczyć, nie odwrotnie!

Zarazem trzeba też zwrócić uwagę na to, że w świetle treści art. 497 § 1 k.p.k. ( Oskarżony może aż do rozpoczęcia przewodu sądowego na rozprawie głównej wnieść przeciwko oskarżycielowi prywatnemu będącemu pokrzywdzonym wzajemny akt oskarżenia o ścigany z oskarżenia prywatnego czyn, pozostający w związku z czynem mu zarzucanym. Sąd rozpoznaje wówczas łącznie obie sprawy) zupełnie niezrozumiałe w przełożeniu na realia sprawy jest to, o co A. K. chciałaby w tym trybie oskarżyć A. P., skoro ta nie naruszyła jej dóbr osobistych, nie pokrzywdziła ją
w rozumieniu prawnokarnym.

Przechodząc teraz do omówienia zarzutów błędu w ustaleniach faktycznych należy poprzedzić to uwagami o charakterze ogólnym. Otóż Sąd Apelacyjny stwierdza, że przeprowadzona kontrola odwoławcza nie wykazała, aby sąd a quo dopuścił się zarzucalnego błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku, w żadnej jego postaci. To jest ani tzw. błędu braku (czego i skarżąca nie kwestionuje), ani błędu dowolności, związanego z przekroczeniem granic swobodnej oceny dowodów. Wykonał ciążące na nim podstawowe obowiązki orzecznicze. Zarówno ten, który dotyczy przeprowadzenia postępowania dowodowego zgodnie z przepisami postępowania karnego, jak i ten, który sprowadza się do przeprowadzenia prawidłowej oceny całokształtu okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej, z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego (art. 7 k.p.k.).

Jednocześnie podkreślić trzeba, że sporządzone w sprawie uzasadnienie wyroku odpowiada wymogom określonym w art. 424 § 1 k.p.k. Przedstawiona
w nim ocena zebranego w sprawie materiału dowodowego jest kompleksowa, zaprezentowane rozumowanie jest logiczne, a w konsekwencji wyprowadzone wnioski co do sprawstwa oskarżonej są trafne.

Sąd Apelacyjny podziela ustalenia faktyczne i rozumowanie sądu a quo, które doprowadziło do przypisania oskarżonej A. K. popełnienia przestępstwa z art. 216 § 2 k.k. Odmienne w swej istocie argumenty przytaczane przez autorkę apelacji mają w tej sytuacji tylko wymiar polemiczny
z prawidłowymi ustaleniami i finalnym stanowiskiem sądu meriti.

W nawiązaniu do ukształtowanej linii orzeczniczej wypada przypomnieć, że zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę wyroku jest bowiem tylko wówczas słuszny, gdy zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania. Zarzut ten nie może jednak sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami sądu, wyrażonymi w uzasadnieniu wyroku, lecz do wykazania, jakich mianowicie konkretnych uchybień w zakresie logicznego rozumowania dopuścił się sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego. Możliwość zaś przeciwstawienia ustaleniom sądu orzekającego odmiennego poglądu nie może prowadzić do wniosku o dokonaniu przez sąd błędu w ustaleniach faktycznych (por. m. in. wyrok SN z 3 października 2014 r., SNO 46/14, LEX nr 1514772; wyrok SA w Gdańsku z 13 kwietnia 2017 r., II AKa 31/17, LEX nr 2329100; wyrok SA w Lublinie z 30 maja 2018 r., II AKa 115/18, LEX nr 2528736).

Konieczna jest jeszcze jedna uwaga wskazująca jednocześnie na obiektywizm sądu meriti, a mianowicie, że sąd ten nie przypisał oskarżonej popełnienia czynu z art. 126a k.k. w zw. z art. 119 § 1 k.k. Nie ma zatem powodów do kwestionowania, także z uwagi na kierunek zaskarżenia, tego stanowiska sądu a quo, że rzeczywistym celem zamieszczenia przedmiotowego wpisu przez A. K. nie było nawoływanie innych osób do tego, aby złapały A. P. i (...) (bądź w jakikolwiek inny sposób naruszyły jej nietykalność osobistą) – (s. 11 uzasadnienia). Kwestie te są zatem poza dyskusją i nie ma potrzeby ponownego ich rozważania.

Natomiast trafność przypisania oskarżonej A. K. popełnienia przestępstwa z art. 216 § 2 k.k. nie budzi wątpliwości Sądu Apelacyjnego. Rozważania sądu meriti wyjaśniające przyczyny takiego postąpienia (s. 12 uzasadnienia i n.) są przekonywujące i zasługują na aprobatę. Słusznie sąd a quo nie dał wiary oskarżonej, że dokonując na (...)wpisu o treści „(...)” chodziło jej jedynie o krytykę „postawy”, nie zaś osoby pokrzywdzonej. W konsekwencji zasadnie przyjął, że przywołany wpis zmierzał do osiągnięcia osobistej satysfakcji z wyrządzonej A. P. krzywdy moralnej (s. 14 uzasadnienia). Jak i to, że celem działania oskarżonej było obrażenie A. P., nie zaś walka
w obronie suwerenności Polski, gdyż ta (suwerenność) gestem A. P., wyrażającym opinię klubu parlamentarnego (...), polegającym na podarciu projektu uchwały w sprawie obrony suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej i praw jej obywateli, z którego treścią A. P. się nie zgodziła, w żaden sposób nie została zagrożona. Nie jest chybione w związku
z tym przyjęcie, wbrew temu, co utrzymuje obrońca oskarżonej, że A. K. wykorzystała tę sposobność, aby pokrzywdzoną zaatakować niemerytorycznie (s. 16 uzasadnienia). Sąd Apelacyjny zgadza się z sądem
a quo, że był to „złośliwy atak osobisty”, ponieważ „określenie „coś”
w kontekście człowieka zawiera w sobie poziom pogardy, którego nie da się usprawiedliwić” (s. 17 uzasadnienia).

Bezsprzecznie, słowo - zaimek rzeczowny (zastępujący rzeczownik) odpowiada na pytania „kto?, co?” – co m.in. daje odpowiednio odpowiedź: „ktoś” i „coś”. Czy można zatem powiedzieć o człowieku (w tym przypadku
o A. P.) coś? To pytanie retoryczne. Zarazem Sąd Apelacyjny zgadza się z sądem a quo, że jest to pierwszy element zniewagi zawarty
w dokonanym wpisie. Drugi, mocniejszy i jeszcze bardziej poniżający należy postrzegać w kontekście historycznym użycia tego określenia – w porównaniu A. P. do kobiet, które w okresie okupacji i po wojnie zostały uznane za kolaborantki lub które jako prostytutki obsługiwały Niemców. Te kolejne słowa uszczegóławiają zatem, że tak zdehumanizowaną osobę trzeba „(...)” oraz za jakie przypisane jej przewinienia.

Oskarżona A. K. jest historykiem z wykształcenia i nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że takie fakty historyczne, jak wynikające
z przywołanego kontekstu, były jej znane. Sąd Apelacyjny zwrócił uwagę stron w trybie art. 168 k.p.k. na tego typu zdarzenia jako na fakty powszechnie znane. Żeby nie być gołosłownym w tej materii wskazał też na najnowsze opracowania o charakterze naukowym dotyczące również tej problematyki (Joanna Ostrowska, Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej. Marginesy, Warszawa 2018; Maren Röger, Wojenne Związki. Polki
i Niemcy podczas okupacji, Warszawa 2016; Antony Beevor, Artemis Cooper, Paryż wyzwolony, Kraków 2015).

Jest to nawiązanie do powszechnie znanych faktów golenia głów kobietom, w czasie II wojny światowej i po niej, które prostytuowały się
z Niemcami i uznawane były za kolaborantki. Bliskość z wrogiem postrzegana jako fraternizacja z nim w sferze intymnej czy też ujmowana jako kolaboracja horyzontalna (pozioma) była wówczas często utożsamiana ze zdradą własnego narodu i w taki właśnie sposób była piętnowana.

Odniesienie zaś tego wszystkiego do A. P.
i potraktowanie jej jako takiej osoby, to już jest ciężka zniewaga.

Nie przekonują w konsekwencji wyjaśnienia oskarżonej, że wzburzyło ją zachowanie pokrzywdzonej, że chodziło jej jedynie o krytykę „postawy”, nie zaś osoby pokrzywdzonej, stąd konieczność posłużenia się taką symboliką. Nie ma też racji skarżąca, że nie można uznać słów (wpisu) oskarżonej jako powszechnie uznawanych za obelżywe, jak trafnie uczynił to sąd a quo (s. 13 uzasadnienia). Dokonane ustalenia i przeprowadzone rozważania nie dają
przy tym podstaw do podzielenia argumentacji autorki apelacji, że wpis oskarżonej posiadał formę bezosobową i nie był skierowany do żadnego konkretnego adresata.

Porównanie wypowiedzi oskarżonej do wskazanego kontekstu historycznego również tylko w ocenie obrońcy oskarżonej jest całkowicie bezzasadne. Przypisanie takiego porównania, wbrew temu co twierdzi skarżąca, nie „leży tylko i wyłącznie w kwestiach nieprawdziwych domniemań Sądu”, gdyż z wykazaniem tego apelująca także się nie zmierzyła.

Sąd Apelacyjny zwraca uwagę na to, że wypowiedzi w języku polskim należy interpretować przede wszystkim zgodnie z ich literalnym brzmieniem
i pełnioną przez każdy język naturalny funkcją komunikacyjną. Nie sposób zatem podzielić odmiennego w tej kwestii twierdzenia obrońcy oskarżonej.
To, co napisała oskarżona na (...), to prosty, jasny komunikat.
Nikt z odbiorców, którzy wpis ten komentowali, nie podawał, że jest to tekst niezrozumiały, wieloznaczny, czy jak chce tego skarżąca i sama oskarżona
- symboliczny. Trzeba zatem powtórzyć za sądem a quo, który odwołuje się również do orzecznictwa ETPCz w Strasburgu, że „mowa nienawiści” nie może zastępować rzeczowej krytyki i z całą mocą podkreślić, że wolność wyrażania swoich poglądów nie oznacza wolności znieważania.

Sąd Apelacyjny podkreśla przy tym, że zawodne jest usprawiedliwianie „mowy nienawiści” zastosowaniem określonej symboliki. W realiach sprawy trzeba było mieć po prostu odwagę przyznać się do błędu, a nie brnąć
w interpretacje, które są nielogiczne, nieżyciowe i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Utrzymywanie przez oskarżoną, że dokonując rzeczonego wpisu miała na myśli postawę A. P. nie może być ocenione inaczej jak tylko krętactwo.

Nie ma zatem racji autorka apelacji twierdząc, że Sąd Okręgowy dokonał wadliwej wykładni i analizy całości wypowiedzi oskarżonej, że uwzględnił jedynie wypowiedź o literalnym brzmieniu, bez uwzględnienia jej przyczyn, kontekstu sytuacyjnego, ani też konwencji stylu zachowania, podyktowanej przez oskarżyciela w dniu podarcia uchwały na mównicy sejmowej.

Jednocześnie trzeba wskazać na to, że oskarżona A. K. ocenia omawianą sytuację jednostronnie i subiektywnie. Podkreśla bowiem, że wzburzyło ją zachowanie pokrzywdzonej A. P., natomiast odmawia jej możliwości emocjonalnego zareagowania zarówno na tryb wprowadzenia przywołanej uchwały do porządku dziennego obrad sejmowych, jak i konkretne treści w niej zawarte.

W nawiązaniu do argumentów skarżącej trzeba stwierdzić, że sąd a quo zasadnie wskazał na to, że w tej mierze odwoływanie się tylko do zapisu art. 54 Konstytucji, że „ Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji” jest niewystarczające. Nie można bowiem pomijać zapisów artykułu 31 § 3 Konstytucji, zgodnie z którym „ Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne
w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności
i praw innych osób
. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw
. Jednym z takich ograniczeń jest chociażby regulacja zawarta w art. 216 § 2 k.k. Sąd meriti bardzo szeroko odniósł się też do unormowań związanych
z wolnością wyrażania opinii i swobody wypowiedzi również na gruncie art. 8
i art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 roku i orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tym zakresie (s. 15 uzasadnienia).

Sąd Okręgowy, wbrew temu co twierdzi skarżąca, oparł się nie tylko na literalnej i dosłownej treści omawianego wpisu, ale także uwzględnił okoliczności dotyczące A. P. w takim zakresie, w jakim było to konieczne dla dokonania prawidłowego rozstrzygnięcia w ramach przypisanego oskarżonej finalnie czynu. Obiektywizm i w tej materii został zachowany. Świadczy o tym to, że zeznania pokrzywdzonej sąd a quo uznał tylko częściowo za wiarygodne, to jest w tych kwestiach, które wiązały się zarówno
z umieszczeniem rzeczonego wpisu na (...) i czasu jego umieszczenia (czego skarżąca zdaje się w ogóle nie dostrzegać), jak i też jej motywacją związaną z podarciem projektu uchwały (nie uchwały jak utrzymuje to autor apelacji) na mównicy sejmowej. Słusznie sąd meriti nie miał wątpliwości co do tego, że A. P. nie sprzeciwiała się suwerenności Polski (s. 7-8 uzasadnienia).

Na aprobatę zasługują również rozważania sądu meriti co do ewentualnego zaistnienia kontratypu dozwolonej krytyki w odniesieniu do zachowania A. K. (s. 14-15 uzasadnienia). Już tylko one same są wystarczające dla obalenia twierdzeń autorki apelacji co do konieczności posługiwania się przez oskarżoną określoną symboliką. Jest bowiem oczywiste, jak wskazał na to Sąd Okręgowy, odwołując się do orzecznictwa SN i ETPCz, że osoba piastująca funkcję publiczną narażona jest na wystawianie swoich poczynań pod osąd opinii publicznej i musi liczyć się z krytyką swojego postępowania, która jest społecznie pożyteczna i pożądana, jeżeli została podjęta w interesie publicznym i ma cechy rzetelności oraz rzeczowości, a jednocześnie nie przekracza granic potrzebnych do osiągnięcia społecznego celu krytyki. Poza ramy krytyki wykracza takie zachowanie, które nie odnosi się do faktów,
a opiera jedynie na ocenach sformułowanych za pomocą pejoratywnych przymiotników (wyrok SN z 28 września 2000 r., V KKN 181/98; wyroki ETPCz: z 21 marca 2002 r. w sprawie 31611/96 Nikula przeciwko Finlandii oraz z 17 grudnia 2004 r. w sprawie 49017/99 Pedersen i Baadsgaard przeciwko Danii). Osoba taka bezsprzecznie powinna bardziej znosić przywołaną krytykę niż ktoś, kto takich funkcji publicznych nie pełni. Jednakże w całej rozciągłości trzeba zgodzić się z sądem meriti, że „Jednym z warunków brzegowych dopuszczalnej krytyki jest znieważenie, które pojawia się, gdy krytyka przekroczy rozsądny stopień wątpliwości co do jej osobistego charakteru lub poszanowania dobrego imienia” (s. 14 uzasadnienia). Tej argumentacji skarżąca także zdaje się nie dostrzegać. Dlatego też nie ma racji twierdząc, że wypowiedź oskarżonej mieściła się w granicach debaty politycznej na niezwykle istotny temat i uwarunkowana była względami patriotycznymi. Natomiast zgodzić trzeba się co do tego, że została opublikowana w odpowiedzi na zachowanie A. P., odebrane przez oskarżoną bardzo emocjonalnie i była wywołana tym zachowaniem, co jednak nie usprawiedliwiało w żaden sposób dokonania znieważającego wpisu.

To, co w sprawie jest bardzo istotne, a jest specyficznie interpretowane przez autorkę apelacji, zamyka się w kolejnych trafnych stwierdzeniach sądu
a quo, a mianowicie, że „Prawo do krytyki nie może być utożsamiane z prawem do znieważenia, a krytyczne oceny powinny być wyrażane w odpowiedniej formie, zwłaszcza, gdy nie są wyrażane w sposób spontaniczny, lecz zaplanowany i przemyślany, tak jak to miało miejsce w niniejszej sprawie
- A. K. umieściła przecież swój wpis na (...) kilka godzin po wystąpieniu A. P., miała zatem wystarczająco dużo czasu na zastanowienie się nad jego formą i treścią” (s. 15 uzasadnienia). Samo w sobie przeczy to intencjom działania wskazywanym przez oskarżoną. Słusznie zatem sąd a quo nie dał jej wiary, że czuła się zagrożona zachowaniem A. P., kiedy ta darła uchwałę. Tym samym nie pozwala to na podzielenie argumentacji autorki apelacji, która zarazem błędnie wskazuje, że sąd a quo nielogicznie powiązał pojęcia spontaniczności razem z „zaplanowaniem”
i „przemyśleniem”. Z przytoczonego sformułowania (w całości, a nie „okrojonego”, jak czyni to obrońca w uzasadnieniu apelacji) nie wynika przecież, że sąd meriti przyjął, iż oskarżona działała w sposób spontaniczny (zob. podkreślenie SA).

W odniesieniu do tej grupy zarzutów zwrócenia uwagi wymaga to,
że skarżąca przypisuje oskarżonej chęć uczestniczenia w „debacie politycznej” czy też „debacie publicznej”, zupełnie nie dostrzegając tego, że w rzeczy samej dokonywanie wpisów na (...), to jest zabieranie głosu w mediach społecznościowych w ujawnionych okolicznościach sprawy, nie czyni zadość definicjom przywołanych debat. Nie wdając się w szersze dywagacje teoretyczne na ten temat trzeba wskazać, że „debata” (z fr. débat -„spór”) jest pochodną wywiadu na aktualny temat, w którym bierze udział więcej niż dwóch specjalistów w danej dziedzinie, zaproszonych do redakcji. Wyróżnia się następujące odmiany debaty: a) perswazyjną – przekonanie słuchaczy
i czytelników do jakichś stanowisk, np. nowych przepisów prawnych, albo odwiedzenie od jakichś postaw, zachowań; b) problemową – wszechstronne naświetlenie jakiegoś zagadnienia, które dotyczy wszystkich obywateli i będzie wymagało społecznych decyzji czy akceptacji; c) analityczną – z udziałem fachowców, ekspertów, wyjaśniających słabo znane czy całkiem nieznane aspekty ogólnie znanej sprawy. Cechy typologiczne debaty to właściwy, reprezentatywny, przedstawiający różne opcje dobór dyskutantów czy ekspertów, ważność (atrakcyjność) tematu, który nie może być zbyt znany czy opracowany, umiejętność wyważenia roli prowadzącego, który nie powinien być apodyktyczny, ale nie może też pozwolić, by debata przerodziła się
w kakofoniczny wielogłos czy kłótnię (zob. W. Pisarek (red.), Słownik terminologii medialnej, Universitatis 2006). Jak z tego wynika debata ma charakter uporządkowany, sformalizowany, najczęściej toczy się z udziałem prowadzącego (moderatora), a jej istota polega na rozwiązaniu określonego problemu czy przedstawieniu określonej sprawy. Nie ulega wątpliwości, że dokonywanie wpisów na (...) i wypowiadanie się w tych mediach społecznościowych jest rodzajem komunikacji w sferze publicznej czy prywatnej, jednakże nie sposób przyjąć, z uwagi na wskazane wyżej elementy, że oskarżona swoim wpisem zainicjowała w ten sposób zorganizowaną formę debaty politycznej czy publicznej. Natomiast niewątpliwe jest to, że A. P. uczestniczyła w debacie parlamentarnej, przez którą należy rozumieć określony w regulaminie Sejmu sposób prowadzenia dyskusji na temat zagadnień, które są przedmiotem dziennego porządku posiedzenia. Jakkolwiek debata parlamentarna jest rodzajem debaty publicznej, to jednak nie sposób przyznać racji skarżącej, że zachowanie oskarżonej było adekwatne do poziomu debaty publicznej podyktowanego przez posłankę. Po prostu dlatego, że obiektywnie rzecz ujmując, nie ma w tym zakresie wymiernej płaszczyzny porównywania.

Zachowanie A. P. spełniało przesłanki merytorycznej dyskusji w ramach debaty parlamentarnej, w której uczestniczyła i zajęła stanowisko, wprawdzie spektakularne, lecz na miarę obradowania nad projektem omawianej uchwały w zaskakującym trybie nagłym, co wynika
z dokonanych ustaleń faktycznych (s. 1 uzasadnienia). Tych okoliczności oskarżona już jednak nie dostrzegała wyjaśniając na temat swojego rzekomego wzburzenia zachowaniem pokrzywdzonej. Okoliczności te pomija również autorka apelacji.

Oskarżona, poza dokonaniem rzeczonego wpisu, nie zrobiła już nic więcej, aby wcielić w życie sugerowany przez jej obrońcę zamiar udziału
w debacie publicznej. Trudno zarazem zrozumieć jak oskarżona chciała prowadzić debatę publiczną, skoro jak utrzymuje posługiwała się do tego określoną symboliką, a nikomu niczego nie wyjaśniała. W szczególności, że chodziło jej o „postawę” A. P.. Nie sposób przyjąć
w tych okolicznościach, jak utrzymuje to skarżąca, że A. K. przyświecał cel, jakim było wywołanie wśród opinii publicznej poruszenia
i zainteresowania tematem. Oskarżona w żaden sposób nie zareagowała przecież na nieprzychylne pokrzywdzonej wpisy internautów, co także przeczy jej dobrym intencjom uczestniczenia tylko w debacie, którą miała zapoczątkować swoim wpisem. Wbrew temu co twierdzi autorka apelacji, to co działo się następnie w przestrzeni publicznej, również nie ekskulpuje oskarżonej.
W szczególności nie ma istotnego znaczenia to, że wypowiedź sformułowana przez oskarżoną była jednym z wielu podobnych głosów.

Odnośnie do pozostałych okoliczności przytaczanych przez autorkę apelacji, w ramach zarzutu błędu w ustaleniach faktycznych, również nie przedstawiają się one zasadnie.

Wbrew twierdzeniom skarżącej Sąd Okręgowy nie ustalił, że treść uchwały (projektu uchwały) w sprawie obrony suwerenności Rzeczpospolitej Polskiej i jej obywateli z dnia 20 maja 2016 r. w większości dotyczyła Trybunału Konstytucyjnego, bowiem wynika to wprost z przedstawienia treści projektu tej uchwały na s. 1 uzasadnienia wyroku i odesłania w tej mierze do dowodu – projektu rzeczonej uchwały na k. 63 akt. Te ustalenia są miarodajne. Natomiast na s. 6 uzasadnienia sąd a quo, odnosząc się do wypowiedzi A. K., że znała treść uchwały, wprawdzie stwierdził, że „ta
w przeważającej mierze odnosiła się do zmian ustawodawczych dotyczących Trybunału Konstytucyjnego”, a w niewielkiej części projekt dotyczył również przyjmowania uchodźców, to i tak nie oznacza, że nie dostrzegał innych zapisów w tym projekcie, zgodnie z dokonanymi w tej mierze ustaleniami. Przytoczone sformułowania zostały użyte w kontekście oceny, wobec zarzutów oskarżonej, czy A. P. sprzeciwiała się suwerenności Państwa Polskiego. Trafnie sąd a quo przyjął, że przez podarcie projektu uchwały A. P. wyraziła stanowisko reprezentowanej przez nią partii
w tych właśnie kwestiach i trzeba dużego natężenia złej woli, aby gest ten potraktować jako skierowany przeciwko suwerenności Polski, a tak właśnie uczyniła oskarżona. Wbrew temu co twierdzi jej obrońca w uzasadnieniu apelacji, nie jest to kuriozalne stanowisko Sądu pierwszej instancji, bo wynika
ono z przeprowadzonych dowodów i ich rzetelnej oceny. Nie ma także znaczenia w sprawie to, z jakim wynikiem został przegłosowany następnie
w Sejmie RP projekt omawianej uchwały.

Równie zasadne jest i to stwierdzenie sądu meriti, że A. K. celowo wypaczyła wymowę gestu A. P., aby uniemożliwić merytoryczną dyskusję, sobie zaś dała przyzwolenie na jej obrażanie za wyimaginowane „sprzeniewierzenie się” suwerenności Polski (s. 6 uzasadnienia).

Zupełnie nie na miejscu są w tej sytuacji rozważania skarżącej zawarte
w uzasadnieniu apelacji, z zastrzeżeniem, że są czynione niezależnie od faktu czy naruszenie suwerenności miało w sprawie miejsce, dotyczące relacji przyczynowo - skutkowej w zakresie występowania przeciwko suwerenności Polski przez określoną osobę w przytoczonych układach partyjnych. Odnosi się to także do dywagacji dotyczących działania na terenie RP partii politycznej (...) i jej lidera.

W zaistniałej sytuacji istotniejsze znaczenie miała zawartość treściowa rzeczonego projektu uchwały, nie zaś proporcje w jakich poszczególne kwestie były w niej omówione. To, co można stwierdzić z całą pewnością jest to, że kwestie związane z Trybunałem Konstytucyjnym zostały przytoczone w drugim akapicie projektu uchwały (k. 63 akt). Bynajmniej nie jest tak, jak utrzymuje to autorka apelacji, że „temat Trybunału Konstytucyjnego poruszało wyłącznie jedno zdanie z całej uchwały”. Skarżąca zarazem nie wykazała, że przywołane proporcje były inne, co czyni przedmiotem zarzutu i że mogło to mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Sąd Apelacyjny, potrzeby nadawania aż takiego znaczenia tym okolicznościom, nie dopatrzył się.

Podobnie rzecz się ma z polemiczną oceną skarżącej co do tego, czy rację ma sąd a quo w stwierdzeniu, że doszukiwanie się zagrożenia dla suwerenności Polski „w geście będącym wyrazem politycznej dezaprobaty dla zmian legislacyjnych dotyczących Trybunału Konstytucyjnego oraz braku chęci udzielenia pomocy osobom uciekającym z krajów, w których toczy się wojna, było podyktowane jedynie złą wolą oskarżonej” (s. 7 uzasadnienia). To bowiem, że zdaniem skarżącej w uchwale (projekcie uchwały) była mowa tylko
o emigrantach, a nie o uchodźcach wojennych, wcale nie oznacza, że sąd a quo rozminął się z prawdą. Dla ścisłości, w projekcie uchwały jest mowa
o emigrantach „którzy przybyli do Europy” (k. 63 akt). Jest także mowa
o podejmowaniu w instytucjach Unii Europejskiej prób narzucenia Polsce decyzji w sprawie tych emigrantów, czemu rząd Prawa i Sprawiedliwości się przeciwstawiał, natomiast partia A. P. - (...) miała zdanie odmienne. Sąd Okręgowy nie popełnił zatem błędu stwierdzając, że zamiarem A. P. było zaprezentowanie stanowiska partii (...) również i w tej kwestii.

Mając na uwadze całokształt okoliczności sprawy w pełni zasadnie Sąd Okręgowy stwierdził, że A. K. „wykorzystała sposobność, aby pokrzywdzoną zaatakować niemerytorycznie. Było to działanie na pokaz, nie mające nic wspólnego z postawą patriotyczną wyrażającą się w obronie suwerenności ojczyzny” (s. 6 uzasadnienia). Zupełnie dowolne są argumenty skarżącej, że takiemu stwierdzeniu sprzeciwia się to, że gest A. P. wzburzył znaczną część społeczeństwa i sprowokował adekwatne do tego gestu zachowanie oskarżonej. Przerzucanie odpowiedzialności z oskarżonej na pokrzywdzoną jest tylko nieskutecznym zabiegiem erystycznym. Jedynie polemiczna jest zarazem ocena obrońcy oskarżonej, że akceptowanie takich zachowań oskarżyciela, a nie oskarżonej, prowadzi do spadku poziomu debaty publicznej, jej zwulgaryzowania i sprymityzowania (odmiennie i słusznie sąd
a quo – s. 17 uzasadnienia).

Wreszcie trzeba wskazać i na to, w odniesieniu do ostatniego z zarzutów, że subiektywne odczucia oskarżonej wyartykułowane przez nią, jak i też świadków ją popierających, były przedmiotem wnikliwej analizy sądu a quo. Równie zasadnie sąd ten stwierdził, że wyjaśnienia A. K. uznać trzeba za mające na celu artykułowanie jej poglądów i prezentowanie siebie jako bojownika o rzekomo zagrożoną suwerenność i niepodległość.

Reasumując stwierdzić trzeba, że Sąd Okręgowy nie dopuścił się błędu dowolności uznając, że rzeczona wypowiedź (wpis) na (...) stanowiła znieważenie A. P., a w konsekwencji przyjmując, że wyczerpało to znamiona występku określonego w art. 216 § 2 k.k. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby podzielić twierdzenie autorki apelacji, że ze strony oskarżonej była to tylko krytyczna odpowiedź na działania (gest) A. P. o cechach adekwatnych do tego gestu. Fakt, że nastąpiło to
w zamiarze napiętnowania zachowania/gestu A. P. sąd a quo miał na uwadze przyjmując zasadnie, że został jednak przekroczony warunek brzegowy dozwolonej krytyki i doszło do znieważenia pokrzywdzonej. Trafnie też stwierdził, że powołując się na wolność słowa nie można zastępować argumentów merytorycznych zniewagami, bowiem co trzeba ponownie podkreślić - wolność wyrażania swoich poglądów nie oznacza wolności znieważania.

Ponieważ Sąd Okręgowy wykazał, że wszystkie przesłanki odpowiedzialności karnej oskarżonej z art. 216 § 2 k.k. zostały spełnione, to brak jest w związku z tym powodów do przyjęcia, że dopuścił się obrazy prawa materialnego, sugerowanej przez autorkę apelacji.

Końcowo należy jeszcze stwierdzić, że wymierzona oskarżonej kara grzywny jest karą sprawiedliwą, mającą właściwy wydźwięk w sferze społecznego oddziaływania - stanowi wyraźny sygnał, że nie może być mowy
o tolerowaniu tzw. „mowy nienawiści”.

W konsekwencji brak było powodów do postąpienia przez Sąd Apelacyjny stosownie do wniosku skarżącej o uniewinnienie oskarżonej.

Mając wszystko to na uwadze, a jednocześnie nie stwierdzając okoliczności, które należałoby brać pod uwagę z urzędu (art. 439 § 1 k.p.k.
i art. 440 k.p.k.), Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.

Opłatę za postępowanie odwoławcze wymierzono oskarżonej na podstawie art. 8 w zw. z art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r.
o opłatach w sprawach karnych
(Dz. U. z 1983 r., Nr 49, poz. 223 ze zm.),
a wydatkami postępowania odwoławczego obciążono ją na podstawie art. 627 k.p.k. w zw. z art. 634 k.p.k.