Sygn. akt III Ca 99/19

UZASADNIENIE

Zaskarżonym postanowieniem z dnia 30 października 2018 r. Sąd Rejonowy w Brzezinach, w sprawie z wniosku B. W. i H. W. z udziałem W. K. (1) o zasiedzenie: w pkt 1 stwierdził, że małżonkowie B. W. i H. W. na prawach ustawowej wspólności małżeńskiej nabyli przez zasiedzenie z dniem 31 sierpnia 2010 r. własność nieruchomości rolnej położonej w Jordanowie o powierzchni 3,7475 ha, składającej się z działek nr (...), z urządzoną księgą wieczystą nr (...) oraz w pkt 2 ustalił, że każdy z uczestników ponosi koszty związane ze swoim udziałem w sprawie.

Powyższe orzeczenie całości zaskarżyła apelacją uczestniczka W. K. (2), zarzucając:

1) naruszenie prawa materialnego tj. art. 172 k.c. przez błędną wykładnię pojęcia „samoistnego posiadania nieruchomości” oraz art. 176 § 1 k.c. przez bezpodstawne doliczenie do czasu posiadania części nieruchomości przez wnioskodawców czasu posiadania dziadków wnioskodawcy;

2) niewyjaśnienie wszystkich istotnych okoliczności sprawy co do ustalenia przesłanki zasiedzenia jaką jest jej posiadanie samoistne nieruchomości przez wnioskodawców, co do ustalenia czasu posiadania nieruchomości przez wnioskodawców potrzebnego do zasiedzenia oraz co do istnienia przesłanek umożliwiających zaliczenie do czasu posiadania przez wnioskodawców części nieruchomości czasu posiadania poprzedników;

3) sprzeczność istotnych ustaleń Sądu z treścią materiału zebranego w sprawie odnośnie okoliczności decydujących o zakwalifikowaniu zachowania wnioskodawców jako posiadania samoistnego nieruchomości;

4) naruszenie przepisów postępowania, a zwłaszcza:

art. 233 § 1 k.p.c. wskutek dokonania wadliwej oceny dowodów;

art. 299 k.p.c. w zw. z art. 302 § 1 k.p.c. i art. 13 § 2 k.p.c. poprzez zaniechanie przeprowadzenia dowodu z przesłuchania uczestniczki postępowania W. K. (1) w ramach przeprowadzonego dowodu z przesłuchania stron.

W konkluzji skarżąca przede wszystkim wniosła o zmianę zaskarżonego postanowienia drogą oddalenia złożonego wniosku o zasiedzenie. Z kolei wniosek ewentualny dotyczył uchylenia postanowienia wstępnego i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Oprócz tego apelantka zażądał zwrotu kosztów postępowania za II instancję. Dodatkowo skarżąca zwróciła się o uzupełnienie materiału dowodowego poprzez:

- przesłuchanie w charakterze strony uczestniczki;

- dopuszczenie dowodu z zeznań nowego świadka A. K., który przed I instancją występował w roli pełnomocnika uczestniczki;

- dopuszczenie nowych tzn. odnalezionych dowodów z dokumentów w postaci opłacania przez uczestniczkę składek obowiązkowego ubezpieczenia budynków oraz kserokopii zaświadczenia z Urzędu Gminy w B..

W odpowiedzi na apelację wnioskodawcy wnieśli o jej oddalenie oraz obciążenie uczestniczki kosztami postępowania odwoławczego.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja jest niezasadna i jako taka nie zasługuje na uwzględnienie, ponieważ wydane przez Sąd Rejonowy postanowienie jest prawidłowe. Z tej też przyczyny Sąd Okręgowy podziela ustalenia faktyczne Sądu I instancji i przyjmuje je za własne, gdyż stanowią one rezultat rzetelnej i wnikliwej oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. W całej rozciągłości podzielić też należy poczyniony przez Sąd Rejonowy wywód jurydyczny. Tym samym racji bytu nie mają podniesione przez uczestnika względem rozstrzygnięcia zarzuty.

W pierwszej kolejności chybionym okazał się zarzut natury procesowej związany błędną, niekompletną i stronniczą oceną zebranego w sprawie materiału dowodowego. W myśl art. 233 § 1 k.p.c. Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Ocena dowodów polega na ich zbadaniu i podjęciu decyzji, czy została wykazana prawdziwość faktów, z których strony wywodzą skutki prawne. Celem Sądu jest tu dokonanie określonych ustaleń faktycznych, pozytywnych bądź negatywnych i ostateczne ustalenie stanu faktycznego stanowiącego podstawę rozstrzygnięcia. Ocena wiarygodności mocy dowodów przeprowadzonych w danej sprawie wyraża istotę sądzenia w części obejmującej ustalenie faktów, ponieważ obejmuje rozstrzygnięcie o przeciwnych twierdzeniach stron na podstawie własnego przekonania sędziego powziętego w wyniku bezpośredniego zetknięcia ze świadkami, stronami, dokumentami i innymi środkami dowodowymi. Powinna odpowiadać regułom logicznego rozumowania wyrażającym formalne schematy powiązań między podstawami wnioskowania i wnioskami oraz uwzględniać zasady doświadczenia życiowego wyznaczające granice dopuszczalnych wniosków i stopień prawdopodobieństwa ich występowania w danej sytuacji. Jeżeli z określonego materiału dowodowego Sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena Sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Na takim stanowisku stoi też ugruntowane i jednolite orzecznictwo Sądu Najwyższego, czego odzwierciedleniem jest chociażby wyrok SN z dnia 7 października 2005 r., IV CK 122/05, opubl. baza prawna LEX nr 187124. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami, lub gdy wnioskowanie Sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo – skutkowych to przeprowadzona przez Sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona. W judykaturze wskazuje się, że dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie wystarcza stwierdzenie o wadliwości dokonanych ustaleń faktycznych, odwołujące się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Konieczne jest tu wskazanie przyczyn dyskwalifikujących postępowanie Sądu w tym zakresie. W szczególności skarżący powinien wskazać, jakie kryteria oceny naruszył Sąd przy ocenie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im je przyznając (zob. postanowienie SN z dnia 23 stycznia 2001 r., sygn. akt IV CKN 970/00, opubl. baza prawna LEX nr 52753). Zarzut ten nie może więc polegać jedynie na zaprezentowaniu własnych, korzystnych dla skarżącego ustaleń stanu faktycznego, dokonanych na podstawie własnej, przychylnej dla skarżącego oceny materiału dowodowego (por. postanowienie SN z dnia 10 stycznia 2002 r., sygn. akt II CKN 572/99, opubl. baza prawna LEX nr 53136). Innymi słowy subiektywne przekonanie apelującego co do wartości i siły przekonywania poszczególnych dowodów nie może być wystarczające dla skutecznego wzruszenia kwestionowanego rozstrzygnięcia i stanowi jedynie polemikę z prawidłowym wnioskowaniem Sądu Rejonowego.

W rozpoznawanej sprawie ocena dowodów dokonana przez Sąd pierwszej instancji uwzględnia dyrektywy wskazane w art. 233 § 1 k.p.c. jest swobodna, ale nie dowolna, odnosi się do całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Pisemne motywy zaskarżonego wyroku zawierają wyraz własnego przekonania Sądu popartego wywodem logicznymi i wewnętrznie spójnym, dlatego w pełni pozostają pod ochroną art. 233 § 1 k.p.c. W tym miejscu z całą stanowczością trzeba podkreślić, że W. K. (2) nie przedstawiła wiarygodnego materiału dowodowego, który potwierdzał jej wersję zdarzeń. Wykazywana przez uczestniczkę aktywność i inicjatywa dowodowa okazały się na tej płaszczyźnie nie wystarczające, ponieważ w gruncie rzeczy poprzestała ona jedynie na własnych stwierdzeniach. Dokładnie rzecz biorąc polegało to na wskazaniu innego alternatywnego stanu faktycznego mającego za podstawę własną ocenę dowodów. Taki sposób skonstruowania zarzutu naruszenia zasad swobodnej oceny dowodów nie może się ostać, jako że opiera się on wyłącznie na własnym przekonaniu skarżącej o innej niż przyjął sąd wadze (doniosłości) poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu. Twierdzenia W. K. (1) były zaś mało obiektywne i w gruncie rzeczy stanowiły próbę ukazania jej osoby w zupełnie odmiennym świetle jako wyłącznego posiadacza samoistnego nieruchomości lub przynajmniej jej części. Na koniec podkreślenia wymaga, iż wszystkie przeprowadzone dowody zostały przez Sąd Rejonowy przywołane oraz szeroko i wnikliwie omówione. Poza tym nie można też zarzucić, by Sąd I instancji na tle przeprowadzonych dowodów budował wnioski, które z nich nie wynikają. Z kolei zarzut nie wyprowadzenia wniosków konkurencyjnych, podanych przez skarżącego nie mieści się w zakresie przywołanej normy. W konkluzji Sąd Okręgowy uznał, że w niniejszej sprawie nie doszło do przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów.

Jako błędu nie można też ujmować nieprzeprowadzenia dowodu z przesłuchania uczestniczki W. K. (1). Od razu warto zaznaczyć, iż strony procesowe są naturalnie osobami najlepiej zorientowanymi w rzeczywistym stanie faktycznym sprawy. Stąd mogą odgrywać w pewnych przypadkach rolę źródła dowodu (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 15 grudnia 2015 r., III AUa 1283/15). Z drugiej strony trzeba jednak mieć na uwadze, że strony są podmiotami bezpośrednio zainteresowanymi korzystnym dla siebie rozstrzygnięciem, przez co emocjonalnie podchodzą do sprawy. To zaś utrudnia dokonanie obiektywnej oceny i analizy postrzeganych zdarzeń. Istnieje też zwiększone ryzyko świadomego lub nawet nieświadomego zniekształcania faktów (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 16 czerwca 2015 r., I ACa 126/15). Niekiedy mówi się nawet, że dowód z przesłuchania stron ma najmniejszy walor obiektywizmu. Niezależnie od wątpliwości towarzyszących wartości dowodowej zeznań przesłuchiwanej strony, istnieją też ograniczenia ustawowe opisane w art. 299 k.p.c. Mianowicie, dowód z przesłuchania stron może być dopuszczony tylko wtedy, gdy materiał dowodowy został wyczerpany lub w sprawie w ogóle brak jest środków dowodowych, a jednocześnie nie zostały wyjaśnione fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy (fakty istotne w ocenie sądu, nie zaś tylko określane przez strony jako istotne). Podkreślić należy, że potrzeba lub zbędność przeprowadzenia dowodu z przesłuchania stron indywidualizuje się w konkretnej sprawie, na tle istniejących uwarunkowań. W judykaturze wyraźnie się zaś wskazuje, że niewyjaśnienie faktów istotnych dla treści rozstrzygnięcia sprawy powoduje, że niezbędne staje się przeprowadzenie dowodu z przesłuchania stron (por. wyroki SN z dnia 17 listopada 1946 r., C III 719/45, opubl. OSN Nr 2/1948, poz. 34; z dnia 2 sierpnia 2007 r., V CSK 124/07, opubl. baza prawna LEX nr 619679; z dnia 19 stycznia 2005 r., I CK 467/04, opubl. baza prawna LEX nr 1498573 oraz z dnia 26 lipca 2011 r., I UK 29/11, opubl. baza prawna LEX nr 1026622). Natomiast nie należy dopuszczać dowodu z przesłuchania stron, jeżeli sąd za pomocą innych środków dowodowych wyrobi sobie przekonanie co do stanu faktycznego i zgłoszonych przez strony żądań. Przy takim ujęciu okazuje się więc, iż dowód z przesłuchania strony w rozumieniu art. 299 k.p.c. wcale nie jest obligatoryjny. Wręcz przeciwnie ma on zawsze charakter subsydiarny i stanowi jedynie formę uzupełnienia postępowania dowodowego. Naruszenie tego unormowania może wystąpić jedynie wtedy, gdy nieprzesłuchanie stron, mimo zgłoszenia takiego wniosku dowodowego przez jedną z nich, mogło wpłynąć na wynik sprawy, rozumiany jako wyjaśnienie wszystkich istotnych i spornych okoliczności, albo gdy dowód z przesłuchania stron był jedynym dowodem, jakim dysponował sąd (zob. wyrok SN z dnia 18 kwietnia 2012 r. II PK 197/11, opubl. baza prawna LEX nr 1216857). W rozpoznawanej sprawie, w ocenie Sądu II instancji taka sytuacja nie wystąpiła. Mianowicie zgromadzony w sprawie bogaty materiał dowodowy ewidentnie przemawiał na korzyść wnioskodawców, stąd też Sąd I instancji w toku prowadzenia sprawy nabrał przekonania, że poddane pod osąd roszczenie zasługuje na uwzględnienie. Wobec tego zbytecznym okazało się przesłuchanie uczestniczki.

W sferze stricte merytorycznej wiedziony przez uczestników spór ogniskował się wiec wokół kwestii istnienia przesłanek zasiedzenia. Mianowicie istota problemu sprowadzała się do tego czy po stronie małżonków B. i H. W. wystąpiło posiadanie samoistne w odniesieniu do nieruchomości rolnej w Jordanowie. Wbrew twierdzeniom apelującej odpowiedź na tak postawione pytanie jest pozytywna i na tej płaszczyźnie w całej rozciągłości trzeba się zgodzić ze Sądem Rejonowym, który dokonał prawidłowej wykładni kluczowego w tym zakresie art. 172 k.c.

Gwoli przypomnienia posiadanie samoistne oznacza stan władztwa nad rzeczą odpowiadający posiadaniu właścicielskiemu. Posiadacz samoistny włada rzeczą "jak właściciel" oraz czyni to „dla siebie” i „we własnym interesie” (art. 336 k.c.). Inaczej mówiąc wykonuje faktycznie uprawnienia składające się na treść prawa własności (art. 140 k.c.). Do tych atrybutów należą zaś korzystanie z rzeczy, jej gospodarcze eksploatowanie i pobieranie pożytków, rozporządzanie oraz fizyczne przekształcanie, aż do całkowitego zniszczenia. Władztwo nad rzeczą musi być przy tym stanem trwałym (choć przejściowo posiadacz może nie wykonywać władztwa bez utraty posiadania), nie napotykającym skutecznego oporu osób trzecich. Posiadacz powinien więc tak jak właściciel wykonywać swoje władztwo w granicach określonych przez ustawy, zasady współżycia społecznego i zgodnie ze społeczno – gospodarczym przeznaczeniem owego władztwa faktycznego. Wola władania dla siebie (animus rem sibi habendi) przejawia się w podejmowaniu wielu czynności wskazujących na to, że posiadacz traktuje rzecz jako pozostającą w jego sferze swobodnej dyspozycji, przy czym ocena podejścia uwzględnia rzeczywistą wolę władającego, ale dokonywana jest obiektywnie, z punktu widzenia otoczenia posiadającego (tak np. wyrok SN z dnia 19 grudnia 2000 r., V CKN 164/00, opubl. baza prawna LEX nr 52668; postanowienie SN z dnia 28 lutego 2002 r., III CKN 891/00, opubl. baza prawna LEX nr 54474; postanowienie SN z dnia 30 września 2010 r., I CSK 586/09, opubl. baza prawna LEX nr 630169). Podkreślenia wymaga, iż wola posiadacza władania rzeczą dla siebie przejawia się w czynnościach faktycznych wskazujących na samodzielny, rzeczywisty i niezależny od woli innej osoby stan władztwa. Przedsiębrana w taki sposób dyspozycja posiadacza powinna odpowiadać dyspozycjom właściciela, chociażby posiadacz nie miał przekonania, że jest właścicielem. Świadomość "właścicielska" lub jej brak rzutuje wówczas na dobrą albo złą wiarę posiadania i w konsekwencji oddziałuje tylko na długość okresów zasiedzenia. Uwagę zwrócić należy także, iż posiadanie samoistne może występować nie tylko w sytuacji, gdy posiadacz jest przekonany o swoich uprawnieniach właściciela, lecz także wówczas gdy wie, że właścicielem nie jest, ale chce posiadać rzecz i posiada ją tak, jakby był właścicielem. Tak czy inaczej do zasiedzenia wymagane jest zatem to, aby podmiot, na którego rzecz biegnie termin zasiedzenia, zamanifestował wyraźnie względem otoczenia swoją wolę władania gruntem jak właściciel. Według zewnętrznych znamion zachowania posiadacza można oceniać zarówno corpus jak też animus possidendi. Istotne znaczenie ma również rozpoznanie zdarzenia stanowiącego źródło nabycia posiadania. Wespół z dalszym zachowaniem posiadacza, manifestowanym na zewnątrz, pozwala określać rodzaj posiadania. Z drugiej strony, zawarcie umowy najmu, dzierżawy, użyczenia itp., przesądza raczej o nabyciu posiadania zależnego. Niemniej jednak zawsze przydatna jest pilna obserwacja zewnętrznych znamion posiadania (por. Kodeks cywilny. Komentarz, E. Gniewek, komentarz do art. 172, System Informacji Prawnej Lex Omega 2013). Wreszcie na koniec nie można przeoczyć dobrodziejstwa płynącego z art. 339 k.c. przepis ten wprowadza domniemanie, zgodnie z którym ten, kto rzeczą faktycznie włada, jest posiadaczem samoistnym Zawarte w art. 339 k.c. domniemanie prawne ma jednak charakter usuwalny, a więc można je obalić dowodząc, że faktyczne władanie oznaczonej osoby stanowi jej posiadanie zależne lub dzierżenie. Jak powiedział zaś Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 14 marca 2014 r., III CSK 103/2013, opubl. baza prawna Lex Polonica nr 8483849) „władanie podporządkowane posiadaniu samoistnemu innej osoby, oparte na użytkowaniu, zastawie, najmie, dzierżawie lub innym prawie, z którym łączy się określone władztwo nad rzeczą jest posiadaniem zależnym (art. 336 in fine k.c.)”.

Odnosząc powyższe uwagi i poglądy do stanu faktycznego sprawy Sąd Okręgowy w pełni podziela konkluzję Sądu Rejonowego, że posiadanie przedmiotowej nieruchmości ze strony B. W. i H. W. cechowało się przymiotem samoistności. Jak już zostało wskazane wyżej, aby posiadanie miało cechy samoistności wnioskodawcy musieliby znajdować się w sytuacji pozwalającej im na korzystanie z rzeczy w taki sposób, w jaki mogą to czynić osoby, którym przysługuje do rzeczy określone prawo własności, a także musiałaby być uzewnętrzniona ich wola władania rzeczą dla siebie (animus rem sibi habendi), przejawiająca się w czynnościach faktycznych wskazujących na samodzielny, rzeczywisty i niezależny od woli innej osoby stan władztwa. W toku sprawy wnioskodawcy konsekwentnie

powoływali się na fakt, iż od wielu lat samodzielnie gospodarują na nieruchomości i zachowują się jak właściciele. Te czynności przejawiały się zaś samodzielnym utrzymywaniem gospodarstwa, przeprowadzaniem czynności gospodarskich i zabiegów pielęgnacyjnych, dbałością o czystość i porządek, wykonywaniem napraw i remontów oraz regulowaniem opłat za media i uiszczaniem należności publiczno-prawnych. Wszystkie te okoliczności znalazły potwierdzenie w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym, czego wyrazem są jednoznaczne, spójne i zgodne relacje świadków. Ponadto wnioskodawcy wyraźnie uzewnętrzniali swoją wolę władania rzeczą dla siebie, przejawiającą się w wielu różnorakich czynnościach wskazujących na samodzielny, rzeczywisty i niezależny od woli innych osób stan władztwa. Z pola widzenia nie może umknąć to, że małżonkowie W. byli postrzegani przez otoczenie jako właściciele nieruchomości, wobec której

autonomicznie i suwerennie podejmowali wiążące decyzje. Dobitnym tego przykładem jest zwłaszcza samodzielna rozbiórka domu mieszkalnego, obory i studni oraz ciągłe czynienie szerokich nakładów inwestycyjnych i modernizacyjnych, które zwiększały funkcjonalność, dochodowość i atrakcyjność gospodarstwa. Wreszcie z tymi właśnie osobami załatwiono wszelkie sprawy związane z nieruchomością. W ich rękach skupiały się więc ewidentnie wszystkie uprawnienia władcze, ponieważ jako wyłączni decydenci przesądzali o funkcjonowaniu, kształcie i losach nieruchomości. W pełni zrozumiałe jest przy tym to, iż na przestrzeni lat aktywność uczestników względem nieruchomości rozkładała się z różnym natężeniem. Zaangażowanie poszczególnych osób (w tym oczywiście wnioskodawców) ulegało więc zmianom, na co duży wpływ miał też sposób wejścia w posiadanie. Mianowicie nie ulega żadnych najmniejszych wątpliwości, iż w latach 70 – tych XX wieku wiodącą rolę na terenie posesji odgrywali dziadkowie uczestników tj. małżonkowie S. i S. W.. Wówczas uczestnicy jako wnukowie oraz ich rodzice jako dzieci pomagali wymienionym gospodarzom. Ich podstawa odpowiadała zaś zwyczajom panującym w stosunkach wiejskich, gdzie dzieci niezależnie od wieku pracują w gospodarstwie stosownie do swoich sił i możliwości. Zgromadzony materiał wskazuje z kolei, iż pomimo licznych zawirowań i zagmatwanych losów prawnych nieruchomości (przeniesienie własności nieruchomości na wnioskodawcę umową z dnia 10 marca 1971 r. w zamian za dożywocie; akt własności ziemi z dnia 30 czerwca 1976 r. stwierdzający, że właścicielami są S. i S. W. oraz przeniesienie własności nieruchomości na uczestniczkę umową z dnia 4 czerwca 1979 r. zawartą w trybie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym rolników) wolą małżonków W. było przekazanie gospodarstwa wnukowi H. W. i jego żonie B.. Ten zamiar wdrożyli zresztą w życie sukcesywnie przenosząc na wnioskodawców w sposób nieformalny kolejne części nieruchomości, poczynając od sierpnia 1980 r. W tym stanie rzeczy okazuje się więc, iż dziadkowie przygotowywali wnuka i jego żonę do przejęcia gospodarstwa, dzieląc się swoim doświadczeniem oraz udzielając rad i wskazówek. Powoli acz nieuchronnie ustępowali przy tym ze sfery swojego władztwa, przekazując wnioskodawcom coraz więcej kompetencji. Inaczej rzecz ujmując przekazujący pozwalali wnioskodawcom na coraz większą swobodę, mając do nich pełne zaufanie. W tym właśnie kontekście należy odbierać dokonywane przez wnioskodawców czynności. Mianowicie z racji młodszego wieku mogli te sprawy załatwić o wiele sprawniej i szybciej. Warto również podkreślić, iż W. K. (2) w pełni i bez żadnych zastrzeżeń respektowała uprawnienia brata i jego żony oraz nigdy wyraźnie się im nie sprzeciwiła. Z drugiej strony uczestniczka bynajmniej nie pozostawała całkowicie bierna, gdyż niekiedy pracowała na terenie gospodarstwa stosownie do swoich sił i możliwości. Jednakże jej zachowanie było podyktowane przede wszystkim chęcią niesienia pomocy członkom rodziny, jak również wdzięcznością wobec matki, brata i bratowej za uprzednio sprawowaną opiekę nad własną córką. Poza tym niezależnie od ich ilości prac, rodzaju i częstotliwości, nie były one na tyle natężone, aby przekreślić władztwo głównych dysponentów. Co ważne uczestniczka w tych działaniach nie była samodzielna, albowiem tak czy inaczej pozostawała po kontrolą wnioskodawców. Rola uczestniczki miała zatem charakter pomocniczy i drugorzędny bez możliwości podejmowania autonomicznych decyzji. Obrazu rzeczy nie zmienia zaś to, iż uczestniczka w urzędowej dokumentacji figurowała jako płatnik podatku rolnego, jak również opłacała składki ubezpieczeniowe. Po pierwsze te okoliczności stanowiły konsekwencję formalnego statusu właścicielskiego po stronie uczestniczki. Po drugie te przejawy aktywności, choć ważne stanowiły w sumie skromny wycinek uprawnień właścicielskich, które tak naprawdę wnioskodawcy w sposób dorozumiany scedowali na uczestniczkę. Natomiast w materiale dowodowym brak jest śladu, aby uczestniczka wyraźnie zamanifestował swoje władztwo i pierwszeństwo przed którymkolwiek z małżonków W.. Takiej wymowy nie ma zwłaszcza zawarta przez strony umowa dzierżawy, która słusznie została zdyskwalifikowana przez Sąd z racji jej pozorności w rozumieniu art. 83 § 1 k.c. Całokształt okoliczności sprawy, a zwłaszcza faktyczne działania uczestników, które w ogóle nie zmieniały ich dotychczasowych relacji, dawały wyraźne podstawy do uznania, że sporządzenie umowy dzierżawy nastąpiło jedynie na potrzeby uzyskania dopłat i dotacji pomocowych ze strony Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Rekapitulując przy takim układzie stosunków nie mogły się ostać zmierzające w przeciwnym kierunku wywody apelacji, na gruncie której skarżąca za pomocą usilnych starań i zabiegów próbowała się ukazać jako właściciel nieruchomości.

Następnie żadnych uwag ani zastrzeżeń nie wzbudza ustalenie przez Sąd I instancji daty początkowej biegu 30 – letniego terminu zasiedzenia w złej wierze oraz doliczenie okresu posiadania przez poprzedników prawnych. Za Sądem Rejonowym powtórzyć trzeba, że przekazanie pierwszej części gospodarstwa o powierzchni 1 ha nastąpiło w sierpniu 1980 r., stąd też okres zasiedzenia można było liczyć od dnia 31 sierpnia 1980 r. Z kolei dla możliwości doliczenia przez następcę czasu posiadania służebności przez poprzednika konieczne było, aby w czasie biegu zasiedzenia doszło do przeniesienia posiadania. Stanowczo podkreślić należy, że przeniesienia posiadania nie musi mieć żadnej szczególnej formy, co oznacza że może nastąpić w dowolny sposób nawet na drodze dorozumianej, byleby z okoliczności danego przypadku wynikało, że wolą i świadomością zainteresowanych było przeniesienie posiadania. Tak też stało się w niniejszej sprawie, albowiem dziadkowie wnioskodawcy małżonkowie S. i S. W. sukcesywnie przekazywali jemu i jego żonie kolejne części gospodarstwa. Wszyscy mieli zatem przymiot współposiadacza samoistnego nieruchomości, działającego w takich samych warunkach i w identycznym zakresie, co trwało aż do chwili gdy dziadkowie wyzbyli się na rzecz wnuka i jego żony ostatniej części działki. Nadmienić jeszcze trzeba, że jeżeli poprzedni posiadacz uzyskał posiadanie nieruchomości w złej wierze, czas jego posiadania może być doliczony tylko wtedy, gdy łącznie z czasem posiadania obecnego posiadacza wynosi przynamniej lat 30. Następstwo w posiadaniu ze skutkami określanymi w komentowanym przepisie umożliwia zachowanie ciągłości posiadania. Każdy kolejny posiadacz rzeczy wstępuje bowiem w posiadanie swojego poprzednika. Następstwo to obejmuje wszystkich poprzedników będących posiadaczami samoistnymi (por. postanowienie SN z dnia 29 kwietnia 1987 r., III CRN 96/87, opubl. OSNCP Nr 11/1988 poz. 157). Jak zaś wskazał Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 20 lutego 2013 r. (III CSK 156/12, opubl. baza prawna LEX nr 1314357), jeżeli z ustalonych okoliczności faktycznych wynika, że w okresie biegu zasiedzenia nastąpiło przeniesienie posiadania, a łączny czas posiadania obecnego posiadacza samoistnego i jego poprzednika prowadzi do zasiedzenia, to doliczenie okresu poprzednika Sąd powinien uwzględnić z urzędu i nie jest w tym zakresie związany żądaniem wniosku.

Na koniec jako spóźniony należało potraktować zawarty w apelacji wniosek o dopuszczenie dowodu z zeznań świadka A. K., który wcześniej występował w sprawie jako pełnomocnik uczestniczki. Z art. 381 k.p.c. wynika, że sąd drugiej instancji może pominąć nowe fakty i dowody, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, chyba że potrzeba powołania się na nie wynikła później. Przepis ten stwarza zatem jedynie możliwość dowodzenia okoliczności wyłącznie faktycznych, wcześniej niemożliwych do wykazania z przyczyn obiektywnych (tak Sąd Apelacyjny w Katowicach z dnia 30 listopada 2016 roku, V ACa 237/16, Legalis numer 1558626). Natomiast w dyspozycję tego przepisu nie wpisuje się mimo wszystko konkretny przypadek zaistniały w przedmiotowej sprawie. Gwoli przypomnienia kodeks postępowania cywilnego, w przeciwieństwie do kodeksu postępowania karnego, nie zawiera przepisu, który zakazywałby przeprowadzenia dowodu z zeznań świadka, który byłby pełnomocnikiem procesowym strony. Brak regulacji odnoszących się do pełnomocników procesowych w postępowaniu cywilnym nie oznacza jednak, że w tym zakresie nie ma żadnych ograniczeń. Dotyczą one wyłącznie profesjonalnych pełnomocników. Należy w tym względzie wskazać na postanowienia ustawy z dnia 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze (tekst jednolity Dz. U. z 2015 r. poz. 615 z późn. zm.) oraz ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o radcach prawnych (tekst jednolity Dz. U. z 2016 r. poz. 233). Zgodnie bowiem z art. 6 ust. 1 Prawo o adwokaturze adwokat obowiązany jest zachować w tajemnicy wszystko, o czym dowiedział się w związku z udzielaniem pomocy prawnej. Ponadto, ust. 3 tego przepisu stanowi, że adwokata nie można zwolnić od obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej co do faktów, o których dowiedział się, udzielając pomocy prawnej lub prowadząc sprawę. Tożsame rozwiązania zostały przewidziane w art. 3 ust. 3 i ust. 5 ustawy o radcach prawnych. Mając na uwadze powyższe regulacje stwierdzić należy, że pełnomocnik strony może zostać przesłuchany w charakterze świadka. Powyższe może zostać dokonane zarówno na wniosek strony, którą pełnomocnik reprezentuje, jak też z inicjatywy strony przeciwnej. Należy jednak wskazać, że przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka, który jest pełnomocnikiem procesowym jednej ze stron, niesie ze sobą dalsze konsekwencje. Otóż, w literaturze wskazuje się, że pełnomocnik, który nie złożył jeszcze zeznań, nie może być obecny przy przesłuchaniu innych świadków (art. 264 k.p.c.). Ponadto pełnomocnik jako świadek nie może również samemu sobie zadawać pytań (art. 271 § 1 k.p.c.). Co więcej, pełnomocnikowi, który wcześniej zeznawał jako świadek, byłoby niezręcznie w ramach końcowego wystąpienia ("roztrząsania wyników postępowania dowodowego" – art. 210 § 3 k.p.c.) przekonywać sąd, że to właśnie jego zeznania zasługują na wiarygodność, w przeciwieństwie do zeznań innych świadków. Z tych względów samorząd adwokacki stoi na stanowisku, że adwokat powołany na świadka powinien wypowiedzieć pełnomocnictwo, a pełnomocnik nieprofesjonalny powinien na czas składania zeznań ustanowić substytuta (J. K., Odpowiedź na pytanie prawne, NP 1959, nr 12, s. (...); K. K., Przesłuchanie pełnomocnika procesowego w charakterze świadka w postępowaniu cywilnym, NP 1984, nr 4, s. 74 i n.). Powyższe stanowisko jest również potwierdzone w orzecznictwie, gdzie przyjmuje się, że pełnomocnik procesowy strony może być przesłuchany w charakterze świadka pod warunkiem, że zrzeknie się pełnomocnictwa, ponieważ łączenie tych dwóch ról procesowych nie jest dopuszczalne (tak min. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 6 maja 2008 r., sygn. akt VI ACa 1517/07). Wobec powyższego w gestii uczestniczki tak naprawdę leżała kwestia wyboru rodzaju środków dowodowych, za pomocą których chciała udowodnić swoje racje przemawiające za oddaleniem wniosku o zasiedzenie. Dokładnie rzecz ujmując autonomiczną i samodzielną decyzją W. K. (1) pozostawało to czy jej mąż A. K. bardziej przysłuży się swojej mocodawczyni jako pełnomocnik, czy też jako świadek dysponujący istotnymi informacjami, które mogłoby zostać skonfrontowane z obrazem zdarzeń przedstawionym przez wnioskodawców.

Mając na uwadze powyższe Sąd Okręgowy na podstawie art. 385 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c. orzekł jak w sentencji.

O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono w oparciu o art. 520 § 1 k.p.c., ponieważ nie wystąpiły jakiekolwiek przesłanki przemawiające za odstąpieniem od wyrażonej w powołanym wyżej przepisie naczelnej zasady ponoszenia przez uczestników postępowania kosztów związanych z ich udziałem sprawie. Zważyć bowiem należy, iż niniejsza sprawą jest sprawą rozpoznawaną w postępowaniu nieprocesowym, a każdy z uczestników był w równym stopniu zainteresowany w jej rozstrzygnięciu, co wyrażało się definitywnym wyjaśnieniem spornego stanu prawnego nieruchomości.