Sygn. akt II Ca 5/22

UZASADNIENIE

Postanowieniem z dnia 14.10.2021r. Sąd Rejonowy w Staszowie oddalił wniosek E. S. o wydanie depozytu sądowego. Podstawy faktyczne i prawne takiego rozstrzygnięcia Sąd pierwszej instancji przedstawił w pisemnym uzasadnieniu (k.32-34).

Postanowienie w całości zaskarżyła wnioskodawczyni. W wywiedzionej apelacji zarzuciła naruszenie art. 233 § 1 kpc; art. 231 § 1 kpc w zw. z art. 232 kpc – w sposób szczegółowo opisany. Wobec tego wniosła o:

1/ dopuszczenie dowodu z opinii biegłego geodety na okoliczność „wykazania faktu stanu prawnego działek (...) na dzień ich wywłaszczenia, historii przekształceń tych działek od momentu oznaczenia nieruchomości gruntowych zgodnie z przedłożonym aktem notarialnym(...)., czy działki wskazane w przedłożonym akcie notarialnym (...). odpowiadają działkom, które zostały wywłaszczone przez Gminę S.”;

2/ zmianę zaskarżonego postanowienia poprzez wydanie z depozytu sądowego kwoty 12 204,77 zł tytułem odszkodowania za wywłaszczone nieruchomości wraz z waloryzację na dzień wypłaty; przekazanie w/w środków pieniężnych na rachunek bankowy (…); zasądzenie od uczestnika na rzecz wnioskodawczyni kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego, z uwzględnieniem opłaty skarbowej od pełnomocnictwa.

Uczestnik nie zajął żadnego stanowiska w postępowaniu apelacyjnym.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja okazała się niezasadna.

Stosownie do treści art. 693 14 kpc na żądanie wierzyciela sąd postanowi wydać mu depozyt, jeżeli zachodzą warunki określone we wniosku o złożenie do depozytu. Z kolei zgodnie z treścią art. 693 17 kpc, jeżeli złożenie do depozytu nastąpiło na żądanie właściwego organu, depozyt wydaje się osobie uprawnionej dopiero po wykazaniu przez nią, że warunki pod którymi wydanie depozytu mogło nastąpić, zostały spełnione. W konsekwencji tego, każdy kto domaga się takiego wydania winien wykazać, że zostały spełnione warunki dla takiego wydania określone w postanowieniu o złożeniu do depozytu sądowego. Wykazanie to, w braku szczególnych uregulowań może nastąpić w każdy – przewidziany przepisami regulującymi dowodzenie w postępowaniu cywilnym – sposób.

Z przebiegu postępowania poprzedzającego wydanie zaskarżonego postanowienia, a także z treści uzasadnienia tego ostatniego wynika, że Sąd Rejonowy uwzględnił te zasady, zmierzając do znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy wnioskodawczyni zdołała wykazać – w jakimkolwiek zakresie (tak przestrzennym, jak i „udziałowym”) – prawo własności do nieruchomości stanowiących działki o nr ew.: (...) – o pow. 0,03 ha; (...) o pow. 0.0181 ha; (...) o pow. 0,0283 ha. Taki warunek wydania depozytu niewątpliwie wynikał z treści prawomocnego postanowienia Sądu Rejonowego z dnia 21.11.2011r. (k.28 akt o sygn. I Ns 406/11). Wprawdzie operuje ono przesłanką „przysługiwania prawa rzeczowego”, to nie ulega wątpliwości, że w tym konkretnym przypadku całość rozważań należało zawęzić tylko do jednego z tego rodzaju praw, tj. prawa własności. Taka wykładnia nie budziła wątpliwości również samej wnioskodawczyni, a miała racjonalne podstawy także w kontekście charakteru świadczenia złożonego do depozytu. Było to odszkodowanie za wywłaszczenie nieruchomości, czyli odjęcie prawa własności, a wobec tego chodziło o świadczenie należne jej właścicielowi, a nie każdemu innemu podmiotowi, który legitymowałby się innym niż własność prawem rzeczowym do nieruchomości, w tym o charakterze ograniczonym, np. użytkowaniem.

Wbrew stanowisku skarżącej, wyprowadzona w tym zakresie przez Sąd pierwszej instancji konkluzja jest prawidłowa. Sąd Okręgowy również stwierdził, że wnioskodawczyni nie zdołała wykazać prawa własności (współwłasności) do w/w wywłaszczonych nieruchomości. Poczynione przez Sąd Rejonowy ustalenia co do faktów istotnych dla takiego wnioskowania pozostają prawidłowe. Sąd Okręgowy w całości je podzielił i przyjął za własne. To oznacza, że nie znalazły żadnego usprawiedliwienia podniesione w apelacji zarzuty naruszenia prawa procesowego, tj. art. 233 § 1 kpc. Ich analiza prowadzi do następujących spostrzeżeń.

Pierwszy z nich, chociaż odwołuje się do art. 233 § kpc i wskazuje na „dokumentację (…) w postaci m.in. aktu notarialnego”, to nie zawiera żadnych treści, które miałyby obejmować przede wszystkim stwierdzenie, że ocena tego dowodu jest wadliwa, a następnie - skonkretyzowane wskazanie i wykazanie tej wadliwości z punktu widzenia reguł wynikających z art. 233 § 1 kpc. W to miejsce skarżąca wskazuje, że naruszenie art. 233 § 1 kpc nastąpiło „poprzez błąd w ustaleniach faktycznych i przyjęcie, że wnioskodawczyni nie wykazała tytułu prawnego do wywłaszczonej nieruchomości”. Jest to konstrukcja wadliwa, ponieważ prawidłowo rozumiany zarzut naruszenia art. 233 § 1 kpc – jako ten stanowiący jedynie instrument zwalczenia oceny dowodów dokonanej przez sąd pierwszej instancji, już ze swej istoty nie może polegać na błędzie w ustaleniu faktów, poczynionym jedynie w oparciu o tak, a nie inaczej ocenione dowody. Innymi słowy, relacja pomiędzy zarzutem naruszenia art. 233 § 1 kpc, a błędem w ustaleniu sprowadza się jedynie do tego, że skuteczne postawienie tego pierwszego może być dopiero podstawą efektywności tego drugiego. Tym samym bez wzruszenia oceny dowodów w sposób już wyżej wskazany, wszelkie oparcie traci zarzut błędu w ustaleniach poczynionych na podstawie tychże dowodów. Niezależnie od tego zauważyć należy i to, że skarżąca próbując wypełnić ten zarzut treścią, stwierdza w nim, iż „z aktu notarialnego z 1938r. wynika jednoznacznie, że wywłaszczone przez Gminę działki były wcześniej we władaniu W. W., a później również jego syna J. W., którego to wyłączną spadkobierczynią jest wnioskodawczyni”. Problem polega na tym, że wykazanie samego „władania nieruchomością” pozostawało prawnie obojętne z punktu widzenia odpowiedzi na pytanie o wypełnienie warunku wydania depozytu, bo ten stanowiło wykazanie własności i to brał pod uwagę Sąd Rejonowy, trafnie wykluczając stan tego wykazania. Tym czasem zarzut w tej przywołanej wyżej jego części nawet nie zmierzał do wzruszenia prawidłowości wniosku Sądu Rejonowego co do niewykazania spełnienia warunku wydania depozytu. Zatem zawarta w tym zarzucie konkluzja, jakoby ten „stan władania” „uzasadniał żądanie wydania depozytu w udziale(...)” z tych wszystkich przyczyn nie znajdowała żadnego oparcia.

Już zupełnie niezależnie od treści tego zarzutu, nie budziło żadnych wątpliwości Sądu Okręgowego to, że zaoferowane przez wnioskodawczynię dowody z dokumentów nie pozwalały na wyprowadzenie wniosku, jakoby w dacie wywłaszczenia przysługiwało jej prawo własności (współwłasności) do przedmiotowych nieruchomości. Argumentacja Sądu Rejonowego na uzasadnienie takiej tezy była nie tylko prawidłowa, ale i kompletna, zatem bezprzedmiotowym jest jej powielanie w tym miejscu. Podkreślić jedynie należy, że poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o to, czy wnioskodawczyni przysługuje udział w prawie własności w/w nieruchomości – w nakreślonych przez wnioskodawczynię „podstawach” - musiało odbywać się w dwóch aspektach. Skoro wnioskodawczyni ten tytuł prawny wywodziła z aktu notarialnego z (...). (k.4-5), to w pierwszej kolejności koniecznym było przestrzenne zidentyfikowanie opisanej w nim nieruchomości, tak by była możliwa jej identyfikacja w kontekście stanu ujawnionego w ewidencji gruntów – na datę wywłaszczenia. Innymi słowy, trzeba było wyjaśnić to, czy, a jeżeli tak, to w całości, czy w fizycznej części, a jeżeli w tej ostatniej – to w jakiej, nieruchomości będące przedmiotem wywłaszczenia (opisane w w/w postanowieniu o złożeniu do depozytu sądowego) wyczerpują nieruchomość opisaną w w/w akcie notarialnym. Dopiero po uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi na tak postawione zagadnienie celowym pozostawałoby wyprowadzenie wniosków już w płaszczyźnie „łańcucha” następstw prawnych „prowadzącego” do wnioskodawczyni. Jeśli idzie o identyfikację przestrzenną, to ani akt notarialny, ani opinia biegłego geodety – sporządzona na potrzeby postępowania w sprawie o sygn. akt I Ns 217/17 (jej odpis - k.26-27), nie pozwoliły na ustalenie, że działki o nr ew. (...); (...); (...) są tożsame z nieruchomością opisaną w akcie notarialnym z(...). (k.4-5). Z w/w opinii biegłego można jedynie wnioskować, że w ewidencji gruntów istniała działka o nr ew. (...), która została podzielona na działki (...), a taki wpis pojawił rejestrze w trakcie modernizacji ewidencji gruntów w roku 1989. Biegły wskazał, że wówczas pod jedną pozycją rejestru zapisano, iż W. W. na podstawie (...) (…) i aktu notarialnego(...) z(...). jest właścicielem działek: (...),(...)i (...), z kolei pod drugą pozycją rejestru odnotowano, że spadkobiercy W. W. – użytkownik J. W. – są w posiadaniu działki (...), a wpis ten został „zmieniony” w 1995r. na działki (...). Wreszcie z opinii wynika i to, że działka o nr ew. (...) została podzielona (na potrzeby realizacji inwestycji drogowej) na siedem działek, wśród których pojawiły się działki o nr ew. (...); (...); (...) (czyli te będące przedmiotem w/w wywłaszczenia). Te ustalenia biegłego prowadzą do następujących wniosków. Prze wszystkim zwraca uwagę to, że w przypadku działki (...), a także (...) i(...) biegły wskazuje, że ich właścicielem jest W. W. – na podst. (...) i w/w aktu notarialnego. Natomiast odnośnie działki (...), a następnie (...), z której z kolei zostały wydzielone działki (...); (...); (...) z opinii nie wynika nic, co pozwoliłoby identyfikować je jako część nieruchomości opisanej w w/w akcie notarialnym. Innymi słowy, biegły nie czyni tego aktu notarialnego podstawą identyfikacji w/w działek tj. ani tej o nr ew. (...), która m.in. (bo łącznie z działkami (...)) w rejestrze gruntów „zastąpiła” (jak ujął to biegły) działkę (...). To wszystko potwierdza jedynie brak w tej opinii podstawy do wyprowadzenia wniosku co do tożsamości pomiędzy działkami (...); (...); (...), a nieruchomością bądź jej częścią – opisaną w w/w akcie notarialnym. Nie można pomijać także wniosku biegłego, co do tego, że m.in. te trzy w/w nieruchomości (o nr ew. (...); (...); (...)) nie mają uregulowanego stanu prawnego. Trudno przyjąć, by biegły mógł sformułować taką tezę, jeżeli udałoby mu się dojść do wniosku, że te trzy działki odpowiadają części nieruchomości z aktu notarialnego. Tym bardziej, że do takiego wniosku doszedł, ale w przypadku działki o nr ew. (...), która jak wynika z już przytoczonych ustaleń nie miała nic wspólnego z późniejszymi działkami o nr ew. o nr ew. (...); (...); (...), bo te wywodziły się z działki o nr ew. (...). Istotne jest i to, że wnioskodawczyni nie tylko nie negowała treści tej opinii, ale wręcz się na nią powoływała – wyprowadzając jednak na jej podstawie wnioski, które z niej nie wynikały. Oczywiście opinia ta mogła być bez przeszkód wykorzystana w niniejszym postępowaniu, po pierwsze wobec treści art. 278 ( 1) kpc, a po drugie wobec jej wartości dowodowej – z punktu widzenia wszystkich kryteriów jej weryfikacji, czego - raz jeszcze podkreślić należy – nie negowała sama wnioskodawczyni.

Zarzut naruszenia art. 233 § 1 kpc oznaczony nr 1 tiret 2 także – sprowadzający się do błędu w ustaleniach faktycznych i przyjęciu, że wnioskodawczyni nie udowodniła stanu prawnego działek, z przyczyn już wyżej wyjaśnionych, także nie mógł znaleźć żadnego usprawiedliwienia. Ponadto wbrew jego treści, problem nie sprowadzał się do „wątpliwości” sądu – co do stanu prawnego, ale kategorycznych, jednoznacznych i mających pełne obiektywne oparcie wniosków w tym zakresie wyprowadzonych. Zatem próba przypisania Sądowi pierwszej instancji obowiązku dopuszczenia z urzędu dowodu z opinii biegłego, dla udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, czy te nieruchomości opisane w akcie notarialnym odpowiadają nieruchomościom, które zostały wywłaszczone, nie znajduje żadnych podstaw. Skarżąca wprawdzie trafnie eksponuje inicjatywę dowodową strony – jako zasadę dowodzenia w postępowaniu cywilnym, a jako wyjątek od niej - działanie sądu z urzędu, jednak w realiach tej sprawy wyprowadza ostatecznie wadliwy wniosek, skoro „odwraca” te proporcje, sprowadzając wszystko do sytuacji, w której w każdym praktycznie przypadku nie wykazania przez stronę prawdziwości faktów (z których wywodzi ona korzystne dla siebie skutki prawne), sąd miałby prowadzić postępowanie dowodowe z urzędu, poszukując „za stronę” dowodów, które miałyby ostatecznie potwierdzić jej tezę. Taki sposób rozumowania – z punktu widzenia standardów postępowania cywilnego, w tym i postępowania dowodowego nie znajduje właściwego jurydycznego oparcia.

Analogicznie należałoby ocenić i ten kierunek apelacji, który sprowadzał się do wskazania, że Sąd Rejonowy miał naruszyć art. 233 § 1 kpc poprzez brak zasugerowania wnioskodawczyni dowodu z opinii biegłego. Przecież Przewodniczący w Sądzie Rejonowym dwukrotnie kierował do wnioskodawczyni pisma (k.13; 18), z których jednoznacznie wynikało, co winna wykazać, wobec „braków” które dostrzega Sąd Rejonowy. Wnioskodawczyni poprzestała jedynie na złożeniu tej w/w już opinii biegłego T. P. (wydanej na potrzeby postępowania o sygn. akt I Ns 217/17). Nie można tracić z pola widzenia i tego, że jeżeli nawet Sąd Rejonowy miałby z urzędu przeprowadzić dowód z opinii biegłego geodety na okoliczność identyfikacji tożsamości przestrzennej tych wskazanych już nieruchomości – w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia tj sprawy, to i tak nie byłoby to wystarczające dla udzielenia odpowiedzi na pytanie o stan prawny nieruchomości w dacie ich wywłaszczenia, o czym szerzej w dalszej części uzasadnienia.

Skoro zatem brak było podstaw do zidentyfikowania tych trzech w/w nieruchomości, jako części nieruchomości objętej w/w aktem notarialnym, to już z tej przyczyny bezprzedmiotowe pozostawały dalsze rozważania z punktu widzenia „łańcucha” następstw prawnych.

Niezależnie od tego, jeżeli nawet istnienie takiej tożsamości założyć, to trafne pozostają dwa kolejne spostrzeżenia Sądu Rejonowego. Z treści aktu notarialnego rzeczywiście nie wynika, jakoby W. W. miał nabyć w pełni własność opisanej w nim nieruchomości (a taką tezę stawiała wnioskodawczyni). Po pierwsze, nabywającymi byli W. W. i jego żona J. W. (która pozostawała także jednym ze spadkobierców K. i A. małżonków P.). Po drugie, nie nabyli oni pełni własności, a jedynie część udziałów od pozostałych spadkobierców K. i A. małżonków P., skoro jeden ze spadkobierców oświadczył, że zbywa wszystkie „odziedziczone w ten sposób prawa” , drugi – „połowę” (tych praw), a trzeci – „ich 1/7”. Treść § 2 tego aktu notarialnego nie pozostawia tu żadnych wątpliwości. Zatem poprzestanie tylko i wyłącznie na wykazaniu dziedziczenia po W. W. (jak próbowała czynić to wnioskodawczyni) i tak byłoby nie wystarczające do wykazania jej współwłasności do tych w/w nieruchomości, jeżeli nawet założyć, że były one tożsame przynajmniej w części (fizycznej) nieruchomości opisanej w akcie notarialnym. W dalszym ciągi otwartym byłoby pytanie o to, kto pozostawałby właścicielem reszty udziałów – niezbytych w/w aktem notarialnym przez pozostałych spadkobierców K. i A. małżonków P., a także kto nabyłby udziały po J. W., która część udziałów w spadku odziedziczyła po rodzicach , a część – we wskazanym § 2 w/w aktu notarialnego – nabyła od pozostałych spadkobierców i to łącznie z mężem W. W., na co trafnie zwraca uwagę także Sąd Rejonowy, a co zupełnie uszło uwadze skarżącej.

Wobec już poczynionych rozważań bezprzedmiotowym pozostawało przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego geodety w postępowaniu apelacyjnym. Po pierwsze dowód ten był spóźniony i jako taki podlegał pominięciu – stosownie do art. 381 kpc. Po drugie, jeżeli nawet założyć, że dowód ten miałby potwierdzić tą przedmiotową tożsamość nieruchomości we wskazanym już zakresie, to i tak – jak zostało już wyjaśnione - nie byłby on wystarczający dla wykazania następstwa prawnego pozwalającego wyprowadzić konkluzję, że wnioskodawczyni była w dacie wywłaszczenia współwłaścicielką przedmiotowych nieruchomości. Także i z tej przyczyny dowód ten został pominięty w postępowaniu apelacyjnym.

W tym stanie rzeczy Sąd Okręgowy na podstawie art. 385 kpc orzekł jak w sentencji.

(...)

(...)

(...)