Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II KK 206/12
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 8 kwietnia 2013 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Stanisław Zabłocki (przewodniczący, sprawozdawca)
SSN Józef Dołhy
SSN Dariusz Świecki
Protokolant Ewa Oziębła
przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej Małgorzaty Wilkosz - Śliwy,
w sprawie M. K.
uniewinnionego od popełnienia czynu określonego w art. 177 § 1 i 2 kk
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 8 kwietnia 2013 r.,
kasacji, wniesionej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego S. D.
od wyroku Sądu Okręgowego w W.
z dnia 22 lutego 2012 r.,
zmieniającego wyrok Sądu Rejonowego
z dnia 17 czerwca 2011 r.,
1) uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje sprawę Sądowi
Okręgowemu w W. do ponownego rozpoznania w
postępowaniu odwoławczym;
2) nakazuje zwrócić oskarżycielowi posiłkowemu
S. D. kwotę 450 (czterysta
pięćdziesiąt) złotych, uiszczoną przezeń tytułem opłaty od
kasacji.
UZASADNIENIE
2
M. K. został oskarżony o to, że w dniu 15 grudnia 2002 r. w W. umyślnie
naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym określone w art. 20 ust. 1
ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym w ten sposób, że
kierując samochodem ciężarowym marki Mitsubishi Pajero, nr rej. [….] przekroczył
dozwoloną prędkość w obszarze zabudowanym czym przyczynił się do zderzenia z
samochodem osobowym marki Ford Escort, nr rej. […] kierowanym przez S. D.
wykonującym manewr skrętu w lewo na skrzyżowaniu przez co nieumyślnie
spowodował obrażenia ciała u kierującego oraz pasażerów samochodu Ford – u S.
D. obrażenia w postaci stłuczenia klatki piersiowej po stronie prawej z mnogimi
złamaniami żeber, krwiakiem ściany klatki piersiowej i jamy opłucnej prawej jak też
złamania obojczyka prawego i obu gałęzi kości łonowej prawej, u J. D. obrażenia
ciała w postaci stłuczenia ściany dwunastnicy, krwawienia do jamy otrzewnej i do
przestrzeni zaotrzewnej z objawami wstrząsu krwotocznego, złamania kciuka
lewego, stłuczenia kolana prawego, prawej okolicy lędźwiowej, talerza prawej kości
biodrowej i lewego ramienia, natomiast u J. D. – S. obrażenia ciała skutkujące
zgonem na miejscu wypadku tj. o czyn z art. 177 § 1 i 2 k.k.
Sąd Rejonowy w W., wyrokiem z dnia 17 czerwca 2011 r.:
I. w ramach zarzucanego mu czynu oskarżonego M. K. uznał za winnego
tego, że w dniu 15 grudnia 2002 r. w W., na skrzyżowaniu ulic P. i P.
umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym określone w
art. 20 ust. 1 i art. 25 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o
ruchu drogowym w ten sposób, że jadąc ulicą P. z kierunku P.
samochodem marki Mitsubishi Pajero z prędkością ponad 25 km/h
większą od dopuszczalnej administracyjnie i nie zachowując szczególnej
ostrożności nieumyślnie spowodował wypadek z samochodem marki
Ford Escort wykonującym manewr skrętu w lewo z ulicy P. w ulicę P. na
skutek czego spowodował:
- u kierującego samochodem Ford Escort S. D. obrażenia ciała w
postaci: stłuczenia klatki piersiowej po stronie prawej z mnogim
złamaniem żeber, krwiakiem ściany klatki piersiowej i jamy opłucnowej
prawej, jak też złamaniem obojczyka prawego i obu gałęzi kości łonowej
prawej skutkujących rozstrojem zdrowia trwającym dłużej niż 7 dni;
3
- u pasażera samochodu Ford Escort J. D. obrażenia ciała w postaci
stłuczenia głowy z wstrząśnieniem mózgu, rozerwania krezki jelita
cienkiego i okrężnicy, odcinkowego stłuczenia ściany dwunastnicy,
krwawienia do jamy otrzewnej i do przestrzeni zaotrzewnowej z objawami
wstrząsu krwotocznego skutkujących ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu w
postaci choroby realnie zagrażającej życiu pokrzywdzonego;
- u pasażerki samochodu Ford Escort J. D. – S. masywne obrażenia
wielonarządowe skutkujący śmiercią pokrzywdzonej;
to jest występku z art. 177 § 1 i 2 k.k. i za to na podstawie art. 177 § 2
k.k. wymierzył oskarżonemu karę jednego roku i sześciu miesięcy
pozbawienia wolności;
II. na podstawie art. 69 § 1 i 2 k.k., art. 70 § 1 pkt. 1 k.k. wykonanie
orzeczonej kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesił na okres
próby wynoszący trzy lata;
III. na podstawie art. 71 § 1 k.k. (w brzmieniu obowiązującym do nowelizacji
ustawą z dnia 5 listopada 2009 r. o zmianie ustawy Kodeks karny, ustawy
Kodeks postępowania karnego, ustawy – Kodeks karny wykonawczy,
ustawy – Kodeks karny skarbowy oraz niektórych innych ustaw) orzekł
wobec oskarżonego M. K. karę grzywny w liczbie stu pięćdziesięciu
stawek dziennych określając wysokość jednej stawki na siedemset
złotych;
IV. na podstawie art. 42 § 1 k.k. i art. 43 § 1 pkt 1 i § 3 k.k. orzekł wobec
oskarżonego M. K. środek karny w postaci zakazu prowadzenia
wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres dwóch lat
i jednocześnie nałożył na oskarżonego obowiązek zwrotu prawa jazdy do
organu, który wydał mu ten dokument;
V. na podstawie art. 627 k.p.k. obciążył oskarżonego kosztami
postępowania w całości.
Od powyższego wyroku apelację na niekorzyść oskarżonego – w części
dotyczącej wymierzonej kary - wniósł pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego
formułując zarzuty błędu w ustaleniach faktycznych, rażącej niewspółmierności
kary oraz naruszenia przepisów prawa materialnego – art. 49 k.k. Z kolei na
korzyść oskarżonego wnieśli zwykłe środki odwoławcze jego obrońcy. Apelację
osobistą złożył także oskarżony M. K.
4
Po rozpoznaniu apelacji, wyrokiem z dnia 22 lutego 2012 r., Sąd Okręgowy
w W. zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że uniewinnił oskarżonego M. K.
od popełnienia zarzucanego mu czynu.
Powyższy wyrok został zaskarżony przez pełnomocnika oskarżyciela
posiłkowego kasacją, w której sformułowano następujące zarzuty:
I. rażące naruszenie prawa procesowego mające istotny wpływ na treść
zaskarżonego wyroku, a to:
1. naruszenie art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. w zw. z art. 437 § 2 k.p.k.
polegające na dokonaniu sprzecznej z zasadami prawidłowego
rozumowania oraz wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego oceny
dowodów, która pociągnęła za sobą przyjęcie wadliwych ustaleń w zakresie
okoliczności stanowiących podstawę faktyczną wyroku, zasadniczo
odmiennych od ustaleń poczynionych w tym względzie przez Sąd I Instancji -
pomimo że Sąd ad quem nie wykazał, iżby Sąd a quo dopuścił się jakichś
błędów w ocenie dowodów albo wyprowadził z nich nieuprawnione wnioski,
a przeciwnie: wprost przyznał, że procedowanie Sądu a quo w tym zakresie
było w pełni prawidłowe - co w szczególności przejawia się w:
1) poczynieniu przez Sąd II instancji błędnego ustalenia, że nakaz jazdy z
prędkością nie wyższą od prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej nie
był w realiach stanu faktycznego sprawy tą zasadą bezpieczeństwa w
ruchu lądowym, której przestrzeganie miało chronić przed
niebezpieczeństwem kolizji (wypadków), w sytuacji, gdy w świetle wiedzy
i zasad doświadczenia życiowego jest oczywiste, że cel, w jakim
ustawodawca albo właściwy organ posługuje się kategorią prędkości
(administracyjnie) dopuszczalnej jest właśnie taki,
2) przyjęciu przez Sąd II instancji nietrafnej interpretacji faktycznego
kontekstu reguł określających zasadę szczególnej ostrożności przy
zbliżaniu się do skrzyżowania,
3) poczynieniu przez Sąd II instancji błędnego ustalenia, że zachowanie
przez oskarżonego prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej nie
gwarantowało uniknięcia wypadku w sytuacji, w której z
niekwestionowanych przez Sąd II instancji opinii biegłych jednoznacznie
wynika coś zgoła przeciwnego,
5
4) poczynieniu przez Sąd II instancji błędnego ustalenia co do tego, który z
uczestników ruchu dopuścił się naruszenia zasady bezpieczeństwa w
ruchu lądowym pozostającego w tzw. związku normatywnym z
wypadkiem, co pociągnęło za sobą błędne ustalenie, że to nie oskarżony
spowodował wypadek, w sytuacji, gdy z niekwestionowanych przez Sąd
II instancji opinii biegłych jednoznacznie wynika, że gdyby oskarżony
stosował się w krytycznym czasie do nakazu jazdy z prędkością nie
wyższą od prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej, tj. jechał z
prędkością nieprzenoszącą 60 km/h, to do wypadku by nie doszło,
5) niedostrzeżeniu przez Sąd II instancji, że skoro z niekwestionowanych
przez Sąd II instancji opinii biegłych jednoznacznie wynika, iż gdyby
oskarżony stosował się w krytycznym czasie do nakazu jazdy z
prędkością nie wyższą od prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej, do
wypadku by nie doszło – to w sposób konieczny pociąga to za sobą
wniosek, że do wypadku doszło właśnie na skutek niezachowania przez
oskarżonego owego nakazu,
6) poczynieniu przez Sąd II instancji błędnego ustalenia co do tego, jaki
manewr obronny w realiach stanu faktycznego sprawy oskarżony
obowiązany był wykonać, tj. przyjęciu, że był to manewr, jaki oskarżony
faktycznie wykonał, podczas gdy z opinii biegłych i okoliczności sprawy
jednoznacznie wynika, iż manewrem prawidłowym była jazda na wprost
połączona z maksymalnym hamowaniem, co w konsekwencji
doprowadziło Sąd Odwoławczy do błędnego przekonania, że
oskarżonemu nie można przypisać sprawstwa wypadku, a nadto że
zachodzi sytuacja, o której mowa w art. 437 § 2 k.p.k., i ostatecznie
skutkowało zmianą wyroku Sądu I Instancji i bezzasadnym
uniewinnieniem oskarżonego przez Sąd Odwoławczy od popełnienia
zarzucanego mu przestępstwa, podczas gdy w realiach niniejszej sprawy
jeśliby nawet Sąd ad quem wykazał, że ocena Sądu a quo w zakresie
ustaleń dotyczących przedstawionych wyżej okoliczności dotknięta jest
istotnymi błędami natury faktycznej lub logicznej, to i tak uwzględniając
ograniczenia wynikające z art. 437 § 2 k.p.k. prowadzić by to mogło co
najwyżej do uchylenia wyroku Sądu I instancji i przekazania sprawy temu
Sądowi do ponownego rozpoznania;
6
2. naruszenie art. 437 § 2 k.p.k. w zw. z art. 193 § 1 k.p.k. polegające na
zmianie wyroku Sądu Rejonowego dla w W. z dnia 17 czerwca 2011 r. i
uniewinnieniu oskarżonego M. K. od popełnienia zarzucanego mu czynu,
pomimo że zebrany materiał dowodowy był ku temu niewystarczający i nie
zezwalał na wydanie orzeczenia reformatoryjnego, co było następstwem
tego w szczególności, że Sąd ad quem, w ślad za opinią biegłych z zakresu
ruchu drogowego i techniki jazdy, błędnie przyjął, iż nie zachodziła
konieczność dopuszczenia dowodu z opinii biegłego z zakresu medycyny
sądowej na okoliczność ustalenia, jakie byłyby skutki wypadku w zakresie
życia i zdrowia osób jadących samochodem marki Ford Escort w sytuacji,
gdyby pojazd oskarżonego M. K. poruszał się z prędkością
(administracyjnie) dopuszczalną, czy skutki te byłyby takie same (tak samo
intensywne) jak te, które faktycznie wystąpiły, w sytuacji, w której przyjęcie
przez Sąd II instancji (nietrafnego) ustalenia, że przestrzeganie przez
oskarżonego nakazu jazdy z prędkością administracyjnie dopuszczalną, nie
zapobiegłoby wypadkowi, ze względu na konieczność dysponowania
wiadomościami specjalnymi obligowało do przeprowadzenia w sprawie
dowodu z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej we wskazanym wyżej
zakresie, którego nie można było, jak to uczynił Sąd II instancji, zastąpić
dowodem z opinii biegłych z zakresu innych specjalności, w szczególności
biegłych z zakresu ruchu drogowego i techniki jazdy, ani tym bardziej
własnym doświadczeniem członków składu orzekającego, albowiem jedynie
biegły z zakresu medycyny sądowej dysponuje wiadomościami specjalnymi
uprawniającymi do wypowiadania się i wydania opinii w kwestii obrażeń
odniesionych przez osoby uczestniczące w wypadku drogowym,
ewentualnie:
3. rażące naruszenie przepisów prawa materialnego mające istotny wpływ na
treść zaskarżonego wyroku, mianowicie naruszenie art. 177 § 2 k.k. w zw. z
art. 177 § 1 k.k. w zw. z art. 25 ust. 1 i art. 20 ust. 1 ustawy z dnia 20
czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym w brzmieniu obowiązującym w
dacie czynu oskarżonego (dalej „p.r.d.") poprzez ich nieprawidłową
wykładnię i w konsekwencji niewłaściwe zastosowanie, polegające na
bezpodstawnym założeniu, że w realiach ocenianego stanu faktycznego
dyrektywą techniczną precyzującą treść normy sankcjonowanej
7
wyprowadzanej z art. 177 § 1 i 2 k.k. nie jest żadna z zasad bezpieczeństwa
w ruchu lądowym naruszonych przez oskarżonego, tj. ani zasada
zachowania szczególnej ostrożności ani nakaz zachowania prędkości
(administracyjnie) dopuszczalnej, czego następstwem było przyjęcie, że
jedyną i bezpośrednią przyczyną wypadku w dniu 15 grudnia 2002 r. było
nieustąpienie przez S. D. pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z
naprzeciwka, co ostatecznie skutkowało nietrafną oceną, że zachowanie się
zarzucane oskarżonemu M. K. nie urzeczywistniało znamienia
czasownikowego czynu zabronionego określonego w art. 177 § 2 k.k. w zw.
z art. 177 § 1 k.k. podczas gdy prawidłowa wykładnia przepisów art. 177 § 1
i 2 k.k. w zw. z art. 25 ust. 1 i art. 20 ust. 1 p.r.d. prowadzi do wniosku, że
zasadnicze znaczenie dla ustalenia treści normy sankcjonowanej
odtwarzalnej z art. 177 § 1 i 2 k.k. w zw. z art. 25 ust. 1 i art. 20 ust. 1 p.r.d.
ma w wypadku zbliżania się do skrzyżowania zasada zachowania
szczególnej ostrożności znajdująca uszczegółowienie w dyrektywach
technicznych określających bezpieczny sposób wykonania manewru
polegającego na przejechaniu przez skrzyżowanie, w tym w szczególności w
zwiększeniu uwagi i zachowaniu się w sposób umożliwiający odpowiednio
szybkie reagowanie na warunki i sytuacje zmieniające się na drodze oraz -
jak zawsze - nakaz jazdy z prędkością nie wyższą niż prędkość
(administracyjnie) dopuszczalna, co oznacza, że w realiach niniejszej sprawy
przestrzeganie przede wszystkim tych zasad zapobiegać miało powstawaniu
przekraczającego akceptowaną miarę niebezpieczeństwa kolizji (wypadku) i
w pełni uzasadnia przypisanie oskarżonemu zarzucanego mu przestępstwa.
W konkluzji kasacji pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wniósł o uchylenie
zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w W.
do ponownego rozpoznania.
W pisemnej odpowiedzi na kasację prokurator Prokuratury Okręgowej w W.
wniósł o jej oddalenie, jako oczywiście bezzasadnej. Pisemną odpowiedź na
kasację wniósł także obrońca M. K., postulując „oddalenie kasacji jako bezzasadnej
w stopniu oczywistym”.
W trakcie rozprawy kasacyjnej pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego i obrońca
oskarżonego podtrzymali swoje stanowiska. Do stanowisk zajętych przez swych
reprezentantów procesowych przyłączyli się oskarżyciel posiłkowy i oskarżony.
8
Natomiast prokurator Prokuratury Generalnej zajął stanowisko odmienne od
prezentowanego przez prokuratora Prokuratury Okręgowej i wniósł o uwzględnienie
kasacji pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego.
Sąd Najwyższy, rozpoznając kasację w granicach zaskarżenia i
podniesionych zarzutów (art. 536 k.p.k.), stwierdził, co następuje.
W sprawie nie zachodzą okoliczności określone w art. 439 i 455 k.p.k., jednakże
zarzut, iż w realiach niniejszej sprawy Sąd ad quem niewłaściwie ocenił to, czy
istnieją normatywne podstawy do przypisania M. K. skutku w postaci
przedmiotowego wypadku drogowego, okazał się zarzutem zasadnym. Otwarcie
przyznać należy, że nie jest obecnie możliwe odtworzenie z całkowitym stopniem
pewności, czy pierwotnym źródłem błędnych założeń, które legły o podstaw wyroku
Sądu Odwoławczego, były uchybienia procesowe, prowadzące do wadliwych ocen
co do tego, które z zachowań poszczególnych uczestników przedmiotowej kolizji
drogowej, naruszających zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, powinny na
płaszczyźnie normatywnej prowadzić do przypisania tego skutku, czy też może
owym pierwotnym źródłem stwierdzonego błędu było wadliwe pojmowanie przez
Sąd Okręgowy założeń koncepcji - do której werbalnie Sąd ten odwołał się - tzw.
obiektywnego przypisania. Wątpliwości w tej materii żywił, zapewne, także i autor
kasacji, skoro na to samo, w istocie, uchybienie Sądu ad quem, zwracał uwagę
zarówno stawiając (w pkt I części dyspozytywnej kasacji) zarzut naruszenia
przepisów procedury, jak i następnie (w pkt III części dyspozytywnej kasacji) zarzut
naruszenia przepisów prawa materialnego. Po dostrzeżeniu tej wątpliwości, Sąd
kasacyjny stwierdza jednak, że nie ma ona i mieć nie może znaczenia dla
rozstrzygnięcia sprawy. Mniej istotne jest bowiem zdiagnozowanie pierwotnych
źródeł naruszenia prawa, którym obarczone jest orzeczenie Sądu ad quem.
Decydujące znaczenie przypisać natomiast należy stwierdzeniu istnienia tego
błędu, ocenie jego charakteru (to jest rozstrzygnięciu, czy jest to błąd rażący) oraz
ocenie istotności wpływu tego naruszenia prawa na treść prawomocnego wyroku.
Ponieważ jednak Sąd kasacyjny powinien, co do zasady, ustosunkować się
względem wszystkich zarzutów nadzwyczajnego środka zaskarżenia (art. 433 § 2
k.p.k. w zw. z art. 518 k.p.k.), stwierdzić trzeba, że wyrok o charakterze
kasatoryjnym zapadł w uwzględnieniu przede wszystkim zarzutów sformułowanych
w pkt 1. części dyspozytywnej kasacji. Rzecz jasna nie dlatego, że w takiej
kolejności zarzuty zostały skonfigurowane przez autora kasacji, ani nie dlatego, iż
9
uchybieniom wskazanym w tym właśnie zarzucie proponowała nadać szczególną
wagę prokurator Prokuratury Generalnej w wystąpieniu w trakcie rozprawy
kasacyjnej, ale dlatego, że zdecydowanie więcej argumentów przemawia za tym,
że pierwotnym źródłem błędu, którym obarczony jest wyrok Sądu Odwoławczego,
były uchybienia procesowe, a nie „czyste” naruszenie prawa materialnego.
Deklaracja zawarta na k. 10 in fine uzasadnienia wyroku tego Sądu zdaje się
bowiem świadczyć o tym, że prawidłowo od strony teoretycznej definiuje on
możliwość przypisania odpowiedzialności za przestępstwo skutkowe w świetle
koncepcji obiektywnego przypisania, ale następnie dokonuje wadliwej
implementacji tych poglądów na grunt realiów niniejszej sprawy. Do koncepcji
obiektywnego przypisania w aspekcie tych reguł ostrożności, których naruszenie
przez M. K. stwierdzono w niniejszej sprawie, przyjdzie jeszcze, i to w sposób
szczegółowy, powrócić w dalszej części uzasadnienia.
Wyżej opisane założenia o charakterze generalnym, które legły u podstaw
wyroku Sądu kasacyjnego, wyjaśniają, dlaczego Sąd ten uznał, że zasługuje na
uwzględnienie i prowadzi do uchylenia zaskarżonego wyroku przede wszystkim
zarzut podniesiony w pkt I-1 skargi pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego.
Istotnie, w wyniku naruszenia przepisów procedury, wskazanych w skardze, to jest
art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. i w zw. z art. 437 § 2 k.p.k., na etapie
postępowania odwoławczego dokonano oceny dowodów sprzecznej z zasadami
prawidłowego rozumowania oraz ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia
życiowego, co w rezultacie doprowadziło do przyjęcia wadliwych ustaleń w zakresie
okoliczności stanowiących podstawę faktyczną wyroku, zasadniczo odmiennych od
ustaleń poczynionych w tym względzie przez Sąd I Instancji. Zasadnie też wskazał
autor kasacji, że przewartościowań tych Sąd ad quem dokonał w konfiguracji
procesowej, w której nie tylko, iż nie wykazano, iżby Sąd a quo dopuścił się jakichś
błędów w ocenie dowodów albo wyprowadził z ujawnionych dowodów
nieuprawnione wnioski, ale co więcej, w sytuacji, w której Sąd odwoławczy
werbalnie przyznał, iż procedowanie Sądu I instancji było w pełni prawidłowe. W
nadzwyczajnym środku zaskarżenia, w sześciu podpunktach zarzutu I-1, wskazano
na te założenia, które legły u podstaw diametralnie odmiennego - w porównaniu z
podjętym przez Sąd Rejonowy - rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego. Przy takiej
konstrukcji tzw. części dyspozytywnej skargi kasacyjnej można odnieść wrażenie,
że wszystkie te, jak to określa pełnomocnik, „przejawy” wadliwego procedowania,
10
były stawiane przezeń na równi i traktowane jako niezależne od siebie (do nieco
odmiennych wniosków można dojść po lekturze uzasadnienia kasacji). Zdaniem
Sądu kasacyjnego tak nie jest, albowiem podstawowe znaczenie należy przypisać
tym z nich, które zostały wymienione w podpunktach 3-6 i które nie są zresztą
całkowicie od siebie odizolowane, przeciwnie – pozostają w ścisłym związku i
wzajemnie się przenikają, a w ostatecznym efekcie prowadzą do naruszającego
granice swobody ocen ustalenia o charakterze najbardziej fundamentalnym dla
niniejszej sprawy, wymienionego w podpunkcie 1, iż nakaz jazdy z prędkością nie
wyższą od administracyjnie dopuszczalnej nie był w realiach stanu faktycznego
sprawy tą zasadą bezpieczeństwa w ruchu lądowym, której przestrzeganie miało
chronić przed niebezpieczeństwem wypadków, a której naruszenie – dodajmy –
dawało normatywne podstawy do obiektywnego przypisania skutku.
W tym miejscu, aby nie wracać do tego zagadnienia w toku dalszego wywodu,
skomentowana zostanie przez Sąd kasacyjny kwestia, do której skarżący
nawiązywał w podpunkcie 2 zarzutu I-1 (a w części motywacyjnej skargi m.in. na jej
k. 24-28), a mianowicie odwoływanie się w sprawie niniejszej do obowiązku
zachowania szczególnej ostrożności w rejonie skrzyżowania (art. 25 ust. 1 p.r.d) w
sposób odrębny i nie powiązany z naruszeniem zasady zachowania prędkości
administracyjnie dozwolonej, jako limitującej prędkość bezpieczną (także i w rejonie
skrzyżowania). Zdaniem Sądu Najwyższego, takie odrębne wskazywanie w
realiach niniejszej sprawy na naruszenie przez M. K. zasady bezpieczeństwa w
ruchu określonej w art. 25 ust. 1 p.r.d. i analizowanie istnienia normatywnych
podstaw do przypisania temu oskarżonemu spowodowania skutku w postaci
przedmiotowego wypadku właśnie w wyniku naruszenia tak wyizolowanej zasady,
nie jest ani potrzebne, ani metodologicznie właściwe. Obowiązek zachowania
prędkości administracyjnie dozwolonej (określonej według reguł ściśle
sprecyzowanych w art. 20 p.r.d.), także przy zbliżaniu się do skrzyżowania stanowi,
bez wątpienia, element ostrożności. Tak określona zasada bezpieczeństwa ruchu
nie zawiera dodatkowego, ocennego elementu, charakteryzowanego terminem
ostrożności „szczególnej”. Zachowanie prędkości administracyjnie dozwolonej,
także w rejonie skrzyżowania, współokreśla ostrożność podstawową
(rudymentarną). Jeśli zatem w realiach konkretnej sprawy możliwe jest wykazanie
naruszenia zasady bezpieczeństwa w ruchu o mniej ocennym charakterze oraz
istnienie podstaw do obiektywnego przypisania skutku na drodze naruszenia takiej
11
właśnie zasady o mniej ocennym charakterze, sięganie po rozważania związane z
zasadą o bardziej ocennym charakterze nie jest celowe. Co więcej, może tylko
ewokować niepotrzebne wątpliwości, związane np. z kontrowersjami w
piśmiennictwie co to tego, czy przepis art. 25 ust.1 p.r.d. dotyczy tylko kierującego
pojazdem zbliżającym się do skrzyżowania równorzędnego, czy także do
skrzyżowania, na którym pierwszeństwo jest ustalone za pomocą znaków czy
sygnałów (w tym świetlnych) drogowych (zob. szerzej R.Stefański: Prawo o ruchu
drogowym. Komentarz, 3 wydanie, Warszawa 2008, s. 285-286; tamże dalsza
literatura przedmiotu). W konsekwencji, wszelkie dalsze uwagi Sądu kasacyjnego
czynione będą przy założeniu, że M. K. naruszył obowiązek zachowania prędkości
administracyjnie dozwolonej, która in concreto w rejonie przedmiotowego
skrzyżowania stanowiła jednocześnie i prędkość bezpieczną. Numeryczne
określenie prędkości dopuszczalnej na danym odcinku drogi (dla danego rodzaju
pojazdu) oznacza bowiem potencjalnie bezpieczną prędkość. O ile bowiem
zachowanie prędkości odpowiadającej prędkości administracyjnie dopuszczalnej, to
jest ustalonej w przepisach, znakiem drogowym lub w decyzji organu
rejestrującego, samo przez się nie stanowi, iż kierowca zachował prędkość
bezpieczną w rozumieniu przepisów prawa o ruchu drogowym, na drodze bowiem
mogą in concreto panować takie warunki (np. atmosferyczne lub w zakresie
natężenia ruchu), że nawet prędkość mniejsza od administracyjnie dozwolonej nie
będzie zapewniała panowania nad pojazdem (zob. np. wyrok Sądu Najwyższego z
dnia 25 maja 1995 r., II KRN 52/95, OSNKW 1995, z. 11-12, poz. 82), o tyle
budowanie takiej relacji w przeciwnym kierunku wydaje się możliwe jedynie
teoretycznie (np. w odniesieniu do sytuacji zwiększenia prędkości ponad
administracyjnie dopuszczalną przy wyprzedzaniu - w warunkach pełnej i
niezakłóconej widoczności oraz przy braku pojazdów nadjeżdżających z
naprzeciwka - pojazdu jadącego z prędkością poniżej administracyjnie dozwolonej
ale doń zbliżonej). Po pierwsze bowiem, wyznaczenie prędkości administracyjnie
dozwolonej, w szczególności tej określonej ustawowo w art. 20 p.r.d., jest
rezultatem założenia, że tylko jazda z taką właśnie prędkością warunkuje
zapewnienie należytego panowania nad pojazdem określonego rodzaju i na
określonym obszarze, nawet w optymalnych warunkach. Za przyjęciem takiego
założenia przemawia także treść art. 21 ust. 1 i ust. 2 pkt 2 p.r.d., w świetle których
to przepisów jeżeli szczególne warunki ruchu na drodze lub na jej odcinku
12
zapewniają zachowanie bezpieczeństwa ruchu nawet przy prędkości wyższej od
określonej w art. 20 p.r.d., to jedynie organ zarządzający ruchem, mający
świadomość takich uwarunkowań, może zwiększyć prędkość administracyjnie
dopuszczalną. Po drugie, przekroczenie prędkości administracyjnie dopuszczalnej
jest niebezpieczne dla większości statystycznych kierowców, a przepisy
bezpieczeństwa w ruchu muszą być ustalane dla sytuacji typowych (por. R.
Stefański : Prawo o ruchu…, op. cit., s. 233).
To właśnie w nawiązaniu do zasady bezpieczeństwa określonej w art. 20 ust. 1
p.r.d. pełnomocnik słusznie wytknął Sądowi II instancji błędne ustalenie, że
zachowanie przez oskarżonego prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej nie
gwarantowało uniknięcia wypadku w sytuacji, w której z niekwestionowanych przez
Sąd II instancji opinii biegłych jednoznacznie wynika coś zgoła przeciwnego (pkt I.3
kasacji), a nadto mylne ustalenia co do tego, który z uczestników ruchu dopuścił się
naruszenia zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym pozostającego w tzw.
związku normatywnym z wypadkiem, co pociągnęło za sobą wadliwy wniosek co do
możliwości przypisania oskarżonemu spowodowania wypadku w sytuacji, gdy z
niekwestionowanych przez Sąd II instancji opinii biegłych jednoznacznie wynika, że
gdyby oskarżony stosował się w krytycznym czasie do nakazu jazdy z prędkością
nie wyższą od prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej, wówczas do wypadku
by nie doszło (pkt I.4 kasacji). Nie można wreszcie pełnomocnikowi odmówić racji
także i co do tego, że wyrok Sądu ad quem obarczony jest tzw. błędem
rozumowania (error in iudicando), nazywanym przez autora kasacji błędem w
ocenie (błędem w ewaluacji), polegającym na niedostrzeganiu, iż skoro z
niekwestionowanych przez Sąd II instancji opinii biegłych jednoznacznie wynika, że
gdyby oskarżony stosował się w krytycznym czasie do nakazu jazdy z prędkością
nie wyższą od prędkości (administracyjnie) dopuszczalnej, to do wypadku by nie
doszło, w sposób konieczny pociąga to za sobą wniosek, że do wypadku doszło
właśnie na skutek niezachowania przez oskarżonego tego właśnie nakazu (pkt I.5
kasacji). Do podniesionego przez pełnomocnika zagadnienia podjęcia przez
oskarżonego błędnego manewru obronnego (pkt I.6 kasacji) Sąd kasacyjny
przywiązuje nieco mniejszą wagę, albowiem - nie negując tego, że z opinii biegłych
i okoliczności sprawy jednoznacznie wynika, iż manewrem prawidłowym była jazda
na wprost połączona z maksymalnym hamowaniem - wykonanie przez M. K. w
13
sytuacji kolizyjnej manewrów odmiennych od optymalnych, a więc w rezultacie
wadliwych, było już tylko pochodną błędu pierwotnego.
Zdaniem Sądu Najwyższego, od tego etapu postępowania, na którym
poszczególne zespoły biegłych powołanych w niniejszej sprawie, uzgodniły
stanowisko co do parametrów kluczowych dla tzw. rozliczenia czasoprzestrzennego
przedmiotowego wypadku (w tym co do, opartego na wiedzy specjalnej, określenia
prędkości z jaką jechał oskarżony M. K. i co do opartego także na tej wiedzy
wyliczenia, czy – przy rozmaitych wariantach zachowania – poruszanie się przezeń
z prędkością dozwoloną zapobiegłoby skutkowi), ustalenie tego, czy oskarżony
ponosi odpowiedzialność za ten wypadek nie powinno nasuwać trudności. Z uwagi
na realia tej sprawy przypomnieć należy, że niejednokrotnie (nie są to przy tym
sytuacje stanowiące rzadkie wyjątki) współodpowiedzialnymi za występek
określony w art. 177 § 1 lub 2 k.k. (to jest za spowodowanie wypadku drogowego)
mogą być dwaj współuczestnicy ruchu, a czasem nawet większa ich liczba (por.
wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3 listopada 2010 r., II KK 109/10, Lex Nr 62252
oraz aprobującą glosę R.A.Stefańskiego, Pal. 2011, Nr 3-4, s. 144 i nast.).
Warunkiem takiej właśnie oceny prawnej jest stwierdzenie, w odniesieniu do
każdego z tych uczestników z osobna, po pierwsze tego, że w zarzucalny sposób
naruszył on, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu, po drugie
tego, że pomiędzy jego zachowaniem a zaistniałym wypadkiem istnieje powiązanie
przyczynowe oraz tego, że istnieje normatywna podstawa do przyjęcia, iż
zachowanie uczestnika ruchu powiązane przyczynowo z wypadkiem zasługuje z
kryminalno-politycznego punktu widzenia na ukaranie. Ten ostatni wyznacznik
odpowiedzialności, oceniać należy według kryterium, w myśl którego przypisywalny
jest tylko taki skutek, który został przez danego uczestnika ruchu spowodowany w
wyniku sprowadzenia przezeń niedozwolonego niebezpieczeństwa (ryzyka) jego
powstania albo istotnego zwiększenia ryzyka już istniejącego (a będącego np.
wynikiem zachowania innego współuczestnika ruchu) – oczywiście w razie
zrealizowania się tego właśnie niebezpieczeństwa (ryzyka) w postaci skutku
spełniającego znamiona typu czynu określonego w art. 177 § 1 lub 2 k.k. Dodać
należy, że uczestnik ruchu musi naruszyć tę regułę postępowania (w sferze
odpowiedzialności za wypadki drogowe – tę zasadę bezpieczeństwa w ruchu),
która miała zapobiec nastąpieniu skutku na tej drodze, na której skutek nastąpił.
14
W świetle takich właśnie założeń powinno przebiegać rozumowanie organu
rozstrzygającego w przedmiocie odpowiedzialności M. K. Zaznaczyć przy tym
należy, że zadaniem Sądu kasacyjnego w niniejszej sprawie (tak jak i uprzednio
zadaniem Sądu Okręgowego i Sądu Rejonowego) nie było - w związku z
działaniem zasady skargowości - wypowiedzenie się co do ewentualnego stopnia
odpowiedzialności (współodpowiedzialności) za przedmiotowy wypadek innego
uczestnika ruchu, to jest S. D. Tym ostatnim zagadnieniem zajmowano się w
odrębnej sprawie, której wynik, zgodnie z zasadą samodzielności jurysdykcyjnej
(art. 8 § 1 k.p.k.), nie mógł wiązać sądów orzekających w niniejszej sprawie. Nie
oznacza to, rzecz jasna, że zachowanie S. D. - oskarżyciela posiłkowego, nie może
i nie powinno być analizowane, ale w sposób samodzielny, przez sądy w niej
orzekające, choćby w aspekcie tzw. współprzyczynienia się innego uczestnika
ruchu (w świetle tego, co już zresztą zostało wyżej powiedziane). Powracając
zatem do kwestii odpowiedzialności M. K. w takim aspekcie, w jakim mógł się nią
zajmować Sąd kasacyjny, a więc tylko w granicach nadzwyczajnego środka
zaskarżenia i zgłoszonych w nim zarzutów, stwierdzić należy, iż na etapie
postępowania kasacyjnego w istocie tylko jedna kwestia podlegała analizie, a
mianowicie to, czy w świetle koncepcji obiektywnego przypisania możliwe było
przypisanie mu skutku spowodowania przedmiotowego wypadku drogowego. Sam
bowiem fakt, iż oskarżony jechał z prędkością znacznie wyższą od administracyjnie
dopuszczalnej, a więc naruszył zasadę bezpieczeństwa w ruchu określoną w art.
20 ust. 1 p.r.d., a nawet to, że zachowanie takie w płaszczyźnie empirycznej
pozostawało w związku z tym wypadkiem, nie mogło być, i w istocie nie było,
przynajmniej na tym etapie postępowania kwestionowane. W skardze kasacyjnej
kontestowano natomiast stanowisko Sądu odwoławczego co do tego, iż „to nie
reguła postępowania naruszona przez oskarżonego – a zatem zachowania
prędkości administracyjnej (…) gwarantowała brak wystąpienia skutku w postaci
zderzenia pojazdów” (s. 9 uzasadnienia wyroku tego Sądu), a więc, w istocie,
pogląd Sądu ad quem, iż wyłączenie odpowiedzialności M. K. powinno nastąpić w
związku z tym, że w realiach sprawy nie istnieją normatywne podstawy do
obiektywnego przypisania skutku (s. 13 uzasadnienia wyroku tego Sądu). Zdaniem
Sądu Najwyższego, argumenty zaprezentowane w tej mierze w kasacji zasługują
na ich zaaprobowanie.
15
Należy przyznać rację autorowi kasacji co do tego, że skoro celem nakazu
nieprzekraczania zakazu prędkości administracyjnie dopuszczalnej jest m.in.
zapobieganie zderzeniom pojazdów będących w ruchu, to M. K. naruszył tę właśnie
zasadę ostrożności (in concreto – zasadę bezpieczeństwa w ruchu), której
przestrzeganie ma chronić przed takim skutkiem, jaki nastąpił w niniejszej sprawie
(por. k. 14 uzasadnienia kasacji). Pozostaje zatem do rozstrzygnięcia kolejna
kwestia, a mianowicie to, czy oskarżony swoim zachowaniem, opisanym w zarzucie
aktu oskarżenia, w sposób znaczący zwiększył ryzyko wystąpienia skutku,
stanowiącego znamię typu czynu zabronionego z art. 177 § 1 i 2 k.k. Jak to już
bowiem wyżej wyjaśniono, odpowiedzialność za skutek uzasadnia jedynie takie
przyczynienie się, które w sposób istotny zwiększa ryzyko wystąpienia tego skutku,
który jest relewantny z punktu widzenia typizacji czynu. Dokonanie prawidłowych
ocen co do tego, czy zachowanie oskarżonego w znaczący sposób zwiększyło
ryzyko wystąpienia skutku ma szczególne znaczenie w sprawie, w której inny ze
współuczestników ruchu także przyczynił się do jego wystąpienia, co przecież w
niniejszej sprawie także nie jest – na tle ustalonego w niej stanu faktycznego –
kwestionowane. Także i rozumowanie zaprezentowane w kasacji co do tego
ostatniego zagadnienia zasługuje, zdaniem Sądu Najwyższego, na aprobatę. Jest
ono bardzo obszernie uargumentowane, ale jego „esencja” zaprezentowana
została w pkt 3 na k. 14 uzasadnienia skargi, w którym pełnomocnik zasadnie
wywodzi, iż „nieprzestrzeganie przez oskarżonego nakazu nieprzekraczania
prędkości administracyjnie dopuszczalnej pozostawało w rzeczowym związku z
przedmiotowym wypadkiem drogowym, skoro wiadomo, że gdyby oskarżony
stosował się w krytycznym czasie do tego nakazu, tj. jechał z prędkością
nieprzenoszącą 60 km/h, do wypadku by nie doszło”. Istotnie, z uzgodnionych opinii
wszystkich biegłych jednoznacznie wynika, że gdyby M. K. nie naruszył zasady
bezpieczeństwa w ruchu, określonej w art. 20 ust. 1 p.r.d., to jest gdyby poruszał
się z prędkością nieprzekraczającą 60 km/h, wówczas do wypadku by nie doszło i
to niezależnie od tego, czy oskarżony jechałby, hamując, na wprost bez zmiany
kierunku jazdy, czy też jechałby po torze ruchu znaczonym śladami hamowania, a
nawet wówczas, gdyby nie podjął żadnych tzw. manewrów obronnych, to jest jechał
na wprost bez zmiany kierunku jazdy i nie hamując (k. 419-423 akt, uzgodniona
opinia z dnia 20 listopada 2008 r. oraz k. 895-900 akt, uzgodniona opinia z dnia 15
stycznia 2011 r.). Konstrukcje prawne nie mogą prowadzić do wniosków
16
nieakceptowalnych z punktu widzenia zasad logiki i doświadczenia życiowego.
Oceny prowadzone w oparciu o teoretyczne konstrukcje prawne muszą być
społecznie zrozumiałe. Ocena, iż naruszenie zasady bezpieczeństwa w ruchu,
polegającej na obowiązku zachowywania prędkości administracyjnie dozwolonej,
nie tworzy normatywnej podstawy do przypisania osobie naruszającej tę zasadę (i
to w sposób rażący, bowiem umyślnie i przy blisko 50% przekroczeniu prędkości)
skutku za zaistniały wypadek w sytuacji, gdy w świetle opinii biegłych dostosowanie
się do tej zasady zapobiegłoby skutkowi przy każdym dalszym wariancie
zachowania oskarżonego, jest wręcz nie do zaakceptowania. Wyrażonego wyżej
zapatrywania nie może zmienić fakt, iż w świetle ustalonego stanu faktycznego inny
z uczestników ruchu współprzyczynił się (nawet w sposób istotny) do zaistnienia
skutku. Nie jest bowiem wyłączona możliwość przyjęcia, iż dwaj uczestnicy ruchu,
każdy z nich na drodze naruszenia innej reguły ostrożności, w nieakceptowalny
sposób zwiększyli ryzyko powstania skutku w postaci wypadku. Podobny sposób
rozumowania prezentowany już był przez Sąd Najwyższy, choć może bez tak
silnego związania go z analizą koncepcji obiektywnego przypisania (ale już w
okresie, gdy w orzecznictwie tego Sądu przyjmowano, iż dla przypisania
odpowiedzialności za wypadek drogowy nie jest wystarczające stwierdzenie
przyczynienia się określonej osoby do skutku relewantnego z punktu widzenia
przepisu art. 177 § 1 lub 2 k.k. wyłącznie w płaszczyźnie empirycznej, gdyż
przyczynienie to musi spełniać dodatkowe kryteria o charakterze normatywnym).
Np. w postanowieniu z dnia 1 grudnia 2003 r., III KK 339/03, Lex Nr 83784, Sąd
ten stwierdził, że „przepisy prawa o ruchu drogowym nakazują zachowanie przez
kierowcę prędkości administracyjnie dozwolonej właśnie po to, aby mógł on
dokonać manewrów obronnych przed ewentualnie zaistniałą na drodze
przeszkodą”, a ponieważ „z opinii biegłego jednoznacznie wynika, iż gdyby
kierujący pojazdem jechał z prędkością dozwoloną (60 km/h), to miałby możliwość
zatrzymania samochodu przed torem ruchu roweru”, w konsekwencji „ten wypadek
drogowy można niewątpliwie powiązać z poprzedzającym go naruszeniem przez
oskarżonego przepisów prawa o ruchu drogowym”. Sąd Najwyższy zwrócił też
uwagę w cytowanym wyżej wyroku na to, że „niezaprzeczalny fakt, iż
pokrzywdzony przyczynił się do tego wypadku, zajeżdżając oskarżonemu drogę,
nie zwalnia od odpowiedzialności oskarżonego”, gdyż zachowanie oskarżonego
polegające na przekroczeniu prędkości administracyjnie dopuszczalnej „stworzyło i
17
istotnie zwiększyło prawnie nieakceptowalne niebezpieczeństwo dla ruchu
drogowego i niebezpieczeństwo to objawiło się w postaci nastąpienia wypadku
drogowego i śmierci rowerzysty”. Najistotniejsza jest jednak konkluzja końcowa
postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 1 grudnia 2003 r., iż „w każdym wypadku
zdarzeń tego rodzaju jedyną okolicznością wyłączającą odpowiedzialność byłoby
ustalenie, iż niemożliwe byłoby uniknięcie kolizji i takich samych jej skutków, gdyby
prowadzony pojazd poruszał się z prędkością administracyjnie dopuszczalną.
Dotyczy to zresztą wszystkich wypadków administracyjnego ograniczenia tej
prędkości”. Identyczna argumentacja przedstawiona została przez Sąd Najwyższy
w postanowieniu z dnia 13 listopada 2008 r., III KK 202/08, Lex Nr 477902.
Odmienne wnioski co do istnienia normatywnych podstaw przypisania M. K.
skutku za zaistniały wypadek, wysnute przez Sąd Okręgowy z przesłanek
określonych w pkt a. oraz b. na k. 10 uzasadnienia wyroku tego Sądu, nie znajdują
aprobaty Sądu kasacyjnego.
Rozumowanie Sądu ad quem związane z przesłanką z pkt b. zostało zasadnie
podważone przez autora kasacji (na k. 13 in fine-14 uzasadnienia skargi), poprzez
wskazanie, iż Sąd odwoławczy neguje karygodność charakteru przyczynienia się
oskarżonego nie do tego skutku, który jest relewantny z punktu widzenia zespołu
znamion występku spowodowania wypadku drogowego. Dla rozstrzygnięcia o
odpowiedzialności karnej M. K. istotna jest bowiem, w świetle specjalistycznych
wyliczeń poczynionych przez biegłych, odpowiedź na pytanie, czy gdyby oskarżony
jechał z prędkością 60 km/h zdołałby uniknąć zderzenia z pojazdem
pokrzywdzonego, nie zaś odpowiedź na pytanie, czy zdołałby zatrzymać swój
pojazd przed torem jazdy pojazdu pokrzywdzonego (co w realiach
czasoprzestrzennych niniejszej sprawy nie pokrywa się). Dodać należy, a do
kwestii tej Sąd Najwyższy jeszcze powróci, że obliczenia dotyczące poruszania się
przez oskarżonego po torze ruchu znaczonym śladami hamowania związane są z
wyborem przez oskarżonego obiektywnie wadliwego wariantu obronnego.
Również rozumowanie Sądu ad quem związane z przesłanką z pkt a. jest
obarczone podobnym błędem. Sąd rozważa nie to, czy przy zachowaniu przez
oskarżonego prędkości nakazanej zdołałby on uniknąć zderzenia z pojazdem
pokrzywdzonego, ale to, czy niezachowanie przez M. K. prędkości nakazanej
musiało doprowadzić do przecięcia się torów obu pojazdów. Po drugie, Sąd
odwoławczy z jednej strony zakłada, że wyłącznie odpowiedzialny za skutek w
18
postaci przedmiotowego wypadku jest S. D., nie dostrzegając jednak, iż
rozumowanie zaprezentowane w związku z przesłanką opisaną w pkt a.
(uczynienie w realiach niniejszej sprawy decydującym elementem tego, czy
teoretyczne wyliczenia prowadzą do nieuchronności przecięcia się torów
poruszania obu pojazdów) musiałoby ewokować wniosek, iż także
pokrzywdzonemu nie można przypisać skutku (albowiem bez żadnej reakcji ze
strony któregokolwiek z uczestników ruchu samochód prowadzony przez
pokrzywdzonego zdołałby przejechać przed pojazdem oskarżonego i zjechać ze
skrzyżowania; wyliczenie takie stawia w ogóle pod znakiem zapytania to, czy w
ustalonym stanie faktycznym zasadnie założono naruszenie przez S. D. reguły
przewidzianej w art. 25 ust. 1 p.r.d.). W tym miejscu przywołać należy
wypowiedziany już we wcześniejszym fragmencie niniejszego uzasadnienia pogląd,
iż stosowanie konstrukcji prawnych nie może prowadzić do wniosków
nieakceptowalnych z punktu widzenia zasad logiki i doświadczenia życiowego.
Konstrukcja, w której przy stwierdzeniu po stronie obu uczestników ruchu
drogowego zarzucalnego i rażącego naruszenia reguł ostrożności i przy
zmaterializowania się skutku w postaci wypadku drogowego, jednocześnie
doszłoby do stwierdzenia, że żadna z nich nie zwiększyła w nieakceptowalny
sposób ryzyka wystąpienia tego właśnie skutku (i w konsekwencji nikt nie
odpowiada za ten wypadek), bowiem gdyby każda z nich konsekwentnie
realizowała nieprawidłowe zachowanie i tak nie doszłoby do przecięcia się toru
poruszania pojazdów, jest ze wskazanych wyżej powodów nieakceptowalna, a
wolno stwierdzić, że wręcz paradoksalna. Po trzecie, wskazać trzeba, że
rozumowanie Sądu ad quem, zaprezentowane na k. 10-11 uzasadnienia wyroku
stanowi typowy przykład widzenia „wszystkiego z osobna”. Gdyby przez chwilę
podzielić rozumowanie tego Sądu (oparte o przesłankę z punktu a. na k. 10) co do
braku normatywnych podstaw przypisania M. K. skutku w postaci wypadku, bowiem
to nie reguła ostrożności określona w art. 20 ust. 1 p.r.d. gwarantowała brak
wystąpienia tego skutku, wówczas nieodzownym byłoby postawienie pytania, czy
niebezpieczeństwo tego skutku nie zostało przypadkiem zrealizowane na innej
drodze, a mianowicie błędnych manewrów tzw. obronnych podjętych przez tego
oskarżonego. O tym, że manewry te z obiektywnego punktu widzenia były błędne,
przekonuje treść opinii biegłych. We wcześniejszym fragmencie niniejszego
uzasadnienia Sąd Najwyższy dał wyraz temu, że w sytuacji, gdy eksponuje się -
19
jako decydujące o przypisaniu M. K. skutku - naruszenie innej reguły
bezpieczeństwa (tj. tej określonej w art. 20 ust. 1 p.r.d.), mniejszą wagę należy
przykładać do tych błędów w technice prowadzenia pojazdu, które były niejako
pochodną błędu pierwotnego. Nie oznacza to jednak, że zasadne jest całkowite
usunięcie ich z pola widzenia. Bowiem przy zdyskwalifikowaniu naruszenia reguły
zachowania prędkości bezpiecznej jako pozostającej w relacji nie tylko empirycznej,
ale i normatywnej, ze skutkiem w postaci wypadku, z całą jaskrawością – i
wówczas już nie jako drugoplanowe, ale jako pierwszoplanowe – jawiłoby się
pytanie, czy w relacji takiej z tym skutkiem nie pozostaje w takim razie wybór
manewru obronnego prowadzącego, w realiach sprawy, do swoistej „pogoni” po
skrzyżowaniu pojazdu prowadzonego przez oskarżonego za pojazdem
prowadzonym przez S. D. Rozumowanie Sądu ad quem zaprezentowane w tej
kwestii na k. 11 uzasadnienia wyroku oparte jest na założeniu, iż nie można
zarzucić naganności manewrów obronnych podjętych „w odpowiedzi na
stwierdzoną sytuację zagrożenia”, stworzoną, jak stwierdza ten Sąd, przez innego
uczestnika ruchu, albowiem także i przy poruszaniu się z prędkością
administracyjnie dopuszczalną oskarżony mógłby dokonać wadliwych ocen co do
możliwości zapobieżenia niebezpieczeństwu poprzez prosty manewr hamowania,
niepołączony ze zmianą toru jazdy. Rzecz jednak po pierwsze w tym, iż – wbrew
wywodom tego Sądu – każdy w miarę doświadczony kierowca może, a
przynajmniej powinien, prawidłowo ocenić, jadąc z typową dla terenu
zabudowanego prędkością, czy jest w stanie zatrzymać pojazd np. przed pasami
dla pieszych (czy skrzyżowaniem). Ocena taka ulega natomiast zakłóceniu w
sytuacji gdy kierowca narusza w rażący sposób prędkość dopuszczalną, dlatego,
że świadomość nieprawidłowości własnych zachowań zwiększa stres, sprzyja
uleganiu tzw. panice, a w konsekwencji w znaczący sposób opóźnia reakcję
psychomotoryczną w porównaniu z tą, która występuje w sytuacji typowej. Po
drugie zaś w tym, że bez jakiegokolwiek wyjaśnienia pozostawił Sąd odwoławczy
to, dlaczego zakłada, iż samą sytuację zagrożenia - mającą niejako usprawiedliwiać
wybór nieadekwatnego w realiach sprawy manewru obronnego - wywołał li tylko
pokrzywdzony i dlaczego jako czynnik nieistotny także dla samej sytuacji
zagrożenia (a nie dla zaistniałego skutku) traktuje jazdę przez oskarżonego w
rejonie skrzyżowania z prędkością znacznie przekraczającą dopuszczalną.
20
Podsumowując wszystkie dotychczasowe rozważania, Sąd Najwyższy
stwierdza, że nie zasługuje na aprobatę pogląd Sądu ad quem co do tego, iż
naruszenie tych reguł ostrożności, które pogwałcił M. K., nie daje normatywnych
podstaw do przypisania mu skutku w postaci zaistniałego wypadku. Omówione
wcześniej procesowe źródła prowadzące do tego błędnego poglądu ocenić należy
jako rażące naruszenie prawa, które nie tylko mogło, ale i wręcz miało wpływ na
treść prawomocnego orzeczenia.
Sąd Najwyższy nie widzi potrzeby szerszego, niż uczynione w toku
dotychczasowego wywodu, ustosunkowywania się do zarzutu oznaczonego w
części dyspozytywnej kasacji punktem 3. Jak już bowiem była o tym mowa, także i
w części kasacji nawiązującej do tego właśnie zarzutu, pełnomocnik kontestował –
tylko od innej strony – prawidłowość poglądu wyrażonego przez Sąd odwoławczy w
kwestii zasadności obiektywnego przypisania M. K. odpowiedzialności za skutek w
postaci przedmiotowego wypadku drogowego.
W związku z zarzutem podniesionym w pkt 2. części dyspozytywnej kasacji
wystarczające, na użytek niniejszego uzasadnienia, są dwa stwierdzenia. Po
pierwsze, że pełnomocnik od czysto teoretycznej strony miał rację co do tego, że to
nie biegli z zakresu ruchu drogowego i techniki jazdy (samodzielnie) ale biegli z
zakresu medycyny sądowej dysponują wiadomościami specjalnymi do wydawania
opinii w kwestii rodzaju obrażeń odniesionych przez osoby uczestniczące w
wypadku drogowym lub rodzaju obrażeń, które osoby w nim uczestniczące mogłyby
odnieść przy założeniu innej dynamiki tego wypadku (w odniesieniu do ustalania
okoliczności tego ostatniego rodzaju typowym jest jednak powoływanie tzw. opinii
kompleksowej lub opinii uzgodnionej między biegłymi z zakresu medycyny sądowej
a biegłymi z zakresu dynamiki ruchu drogowego, albowiem do ich wyjaśnienia
niezbędne mogą być wiadomości specjalne z zakresu obu tych dziedzin wiedzy).
Po drugie, że rozpoznanie uchybienia opisanego w tym punkcie kasacji należy
uznać za przedwczesne, a nawet za bezprzedmiotowe dla dalszego toku
postępowania (art. 436 w zw. z art. 518 k.p.k.). Rozpatrywanie materii opisywanej
na k. 17-20 uzasadnienia kasacji traci bowiem rację bytu przy takim poglądzie na
metodę ustalania powiązań empirycznych i normatywnych między ustalonym
zachowaniem oskarżonego a skutkiem w postaci wypadku, za jakim opowiedział
się Sąd Najwyższy. Miał zatem rację Sąd a quo, gdy stwierdził swego czasu, że
dopuszczanie dowodu z opinii specjalistycznej w celu ustalenia, czy w sytuacji
21
rozwijania przez samochód prowadzony przez oskarżonego prędkości
administracyjnie dozwolonej skutki dla pokrzywdzonych byłyby takie same jak te,
które stwierdzono w niniejszej sprawie (to jest przy zderzeniu z pojazdem jadącym
z prędkością o blisko 50 % wyższą), dezaktualizuje się wobec stwierdzenia
biegłych, iż przy prędkości 60 km/h w ogóle nie doszłoby do zderzenia z
samochodem prowadzonym przez pokrzywdzonego, a w konsekwencji osoby
znajdujące się w tym samochodzie nie mogłyby doznać jakichkolwiek obrażeń ciała
(por. k. 20-21 uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego).
Z wszystkich opisanych wyżej przyczyn, Sąd Najwyższy rozstrzygnął jak w
części dyspozytywnej wyroku. Przy ponownym rozpoznaniu sprawy w
postępowaniu odwoławczym Sąd Okręgowy powinien respektować zapatrywania
prawne Sądu Najwyższego wyrażone w niniejszym wyroku, a dotyczące
okoliczności relewantnych dla ustalania powiązań empirycznych i normatywnych
pomiędzy zasadą bezpieczeństwa ruchu drogowego, określoną w art. 20 ust. 1
p.r.d., a skutkiem w postaci zaistnienia wypadku drogowego (art. 442 § 3 k.p.k. w
zw. z art. 518 k.p.k.).
Treść przepisu art. 527 § 4 k.p.k. determinowała zwrot oskarżycielowi
posiłkowemu kwoty uiszczonej przezeń tytułem opłaty od kasacji.