Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VII U 2034/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 10 grudnia 2015 roku.

Sąd Okręgowy w Lublinie VII Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie: Przewodniczący: Sędzia S.O. Lucyna Stąsik-Żmudziak

Protokolant: sekretarz sąd. Małgorzata Gruza

po rozpoznaniu w dniu 10 grudnia 2015 roku w Lublinie

sprawy T. G.

z udziałem zainteresowanych R. P., A. P. (1), A. P. (2) i M. M.

przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddziałowi w L.

o prawo do renty rodzinnej

na skutek odwołania T. G.

od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddziału w L.

z dnia 14 sierpnia 2014 roku znak (...)

I.  zmienia zaskarżoną decyzję i ustala T. G. prawo do renty rodzinnej po zmarłym w dniu (...) roku Z. P. od dnia (...) roku;

II.  zasądza od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddziału w L. na rzecz T. G. kwotę 120 (sto dwadzieścia) złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.

VII U 2034/14

UZASADNIENIE

Decyzją z dnia 14.08.2014 r., Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Oddział w L., odmówił T. G. prawa do renty rodzinnej po zmarłym mężu, Z. P., ponieważ stwierdził, że na podstawie zgromadzonej dokumentacji nie można uznać, że do dnia śmierci męża pozostawała z nim we wspólności małżeńskiej i prowadziła wspólnie gospodarstwo domowe z uwagi na różne adresy zamieszkania i oświadczenia trojga pełnoletnich dzieci, według których nie mieszkała z mężem i nie opiekowała się nim. (k. 24 a. r.).

W dniu 08.09.2014 r. T. G. wniosła odwołanie od powyższej decyzji domagając się jej zmiany i ustalenia prawa do renty rodzinnej po zmarłym mężu Z. P.. (k. 2 – 4 a. s.).

W odpowiedzi na odwołanie organ rentowy wniósł o jego oddalenie, wskazując na argumenty podniesione w zaskarżonej decyzji. (k. 5-6 a. r.).

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

T. G., urodzona (...), w dniu (...) r. złożyła wniosek o rentę rodzinną po swoim mężu, Z. P., zmarłym dnia (...)Wnioskodawczyni oświadczyła, że do chwili śmierci swojego współmałżonka wspólnie z nim zamieszkiwała mimo różnych adresów zameldowania, co wynikało z sytuacji rodzinnej i urzędowej. (oświadczenie k. 13ar)

W tej samej dacie do ZUS wpłynęło pismo z dnia 14.07.2014r., podpisane przez A. P. (1), M. M. i R. P., którzy poinformowali organ rentowy, że są pełnoletnimi dziećmi Z. P. i ich zdaniem w przypadku ubiegania się przez T. G. o rentę rodzinną będzie to dla niej świadczenie nienależne z uwagi na to, że małżonkowie nie pozostawali ze sobą do dnia śmieci zmarłego w faktycznej wspólności małżeńskiej. (k. 14-16ar)

Skutkiem tego było kolejne oświadczenie T. G. twierdzącej, że pomiędzy nią a jej zmarłym mężem nie ustała wspólność małżeńska. (oświadczenie k. 20ar)

W takim stanie sprawy została wydana zaskarżona decyzja.

Podstawą faktyczną wydania zaskarżonej decyzji była okoliczność braku, w chwili śmierci Z. P. – tj. (...) r. – faktycznej wspólności małżeńskiej pomiędzy nim, a jego żoną, T. G..

Na etapie postępowania dowodowego w niniejszej sprawie, bezspornym było, że wnioskodawczyni nie miała zasądzonych od męża alimentów na swoją rzecz, należności takie nie zostały również ustalone ugodą sądową oraz, że pomiędzy wnioskodawczynią, a Z. P., nie orzeczono separacji, ani rozwodu (okoliczności przyznane).

W związku z powyższym, przedmiotem sporu oraz ustaleń sądu w niniejszej sprawie była okoliczność, czy w chwili śmierci Z. P. istniała między nim
a jego żoną, faktyczna wspólność małżeńska, obejmująca więź majątkowo-gospodarczą, emocjonalną, uczuciową, osobistą oraz duchową.

T. G., zawarła związek małżeński z Z. P. dnia(...) r. (odpis skrócony aktu małżeństwa – k. 10 a. r.). Były to ich drugie związki małżeńskie. Obydwoje w chwili zawarcia małżeństwa mieli określony status rodzinny i majątkowy. Obydwoje byli wdowcami, posiadającymi własne mieszkania, w których byli zameldowani, każde miało pełnoletnie dzieci z poprzednich małżeństw. Mieli też samodzielny status majątkowy. Mąż wnioskodawczyni pracował a następnie uzyskał prawo do emerytury. Również wnioskodawczyni pracowała (u syna męża), była nadto uprawniona do renty rodzinnej po pierwszym mężu. Zawarcie związku małżeńskiego zostało różnie przyjęte przez dzieci. O ile związek był w pełni akceptowany przez dzieci wnioskodawczyni o tyle akceptacja przez dzieci Z. P. była raczej pozorna. Z jednej strony formalnie nie protestowali przeciwko nowemu małżeństwu ojca, uczestniczyli w ślubie, twierdzili, że ojciec miał prawo do podjęcia decyzji w tym zakresie i ta decyzja co do zasady dobrze służyła ojcu, przyjmowali wnioskodawczynię na świątecznych uroczystościach rodzinnych a z drugiej strony zachowywali pełną rezerwę do wnioskodawczyni poprzez zwracanie się do niej: (...) oraz nie utrzymując żadnych kontaktów z jej dziećmi czy rodziną. Pomimo twierdzeń, że ojciec bardzo kochał wnioskodawczynię na każdym kroku podkreślali, że ich zdaniem wnioskodawczyni nie spełniła kryteriów dobrej żony. Według nich wnioskodawczyni szantażowała emocjonalnie ojca, wielokrotnie wyprowadzała się od męża na 2-3 tygodnie, domagała się od niego pieniędzy, nie interesowała się jego stanem zdrowia, zwłaszcza tuż przed śmiercią, co powinno dać podstawę do stwierdzenia, że wspólność małżeńska ustała 2-3 tygodnie przed datą zgonu.

Dowód: wyjaśnienia A. P. (2) k. 62-63vas, M. M. k. 63v-64v, A. P. (1) k. 64v-65v, R. P. k. 66-66vas.

Zupełnie inne było podejście do małżeństwa prezentowane przez dzieci wnioskodawczyni i jej rodzinę. Z. P. był przez nich traktowany jako bliska osoba, zapraszany na różne domowe spotkania, rodzinne wesela.

Dowód: zeznania A. G. k. 84v85vas, I. G. k. 86vas, W. G. k. 86v-87as.

Po zawarciu związku (...) zamieszkała w mieszkaniu męża, w L. na ulicy (...). Tam przeniosła część swoich rzeczy. Formalnie mieszkanie należało do syna jej męża. Nadal była zameldowana w poprzednim mieszkaniu, należącym do jej córki. Po zawarciu małżeństwa mieszkanie to pozostało w użytkowaniu wnioskodawczyni. Oprócz wnioskodawczyni nikt tam nie mieszkał. Ona nadal z własnych środków opłacała wszystkie media, czynsz. Wnioskodawczyni w trakcie małżeństwa przychodziła do swojego domu, tak sama jak i z mężem. Trzymała w tym mieszkaniu część swoich rzeczy, podlewała kwiaty, przygotowywała tam uroczystości dla swoich dzieci.

Dzieci męża wnioskodawczyni odczytywali przebywanie wnioskodawczyni w swoim domu jako odejście od ich ojca, aczkolwiek przyznawali, że wnioskodawczyni zawsze do niego wracała i ich ojciec oczekiwał powrotu wnioskodawczyni gdyż bardzo ją kochał i przeżywał jej odejście. Nie godzili się z tym, że ich ojciec przekazywał pieniądze wnioskodawczyni. Mąż wnioskodawczyni istotnie co miesiąc przekazywał jej kwotę ok. 600 złotych na jej własne potrzeby. Oprócz tego małżonkowie wspólnie podejmowali decyzje dotyczące bieżących zakupów, razem chodzili do sklepu, spędzali czas na działce należącej do wnioskodawczyni, odwiedzali dzieci wnioskodawczyni, razem chodzili do kościoła. Mąż wnioskodawczyni z własnych pieniędzy opłacał użytkowane przez nich mieszkanie. Przez sąsiadów małżonkowie byli oceniani jako zgodne i czułe małżeństwo, trzymające się za ręce i dobrze się do siebie odnoszące oraz dobrze o sobie mówiące. Sąsiedzi z zazdrością spoglądali na gesty jakimi obdarzali się małżonkowie. Nie było to dostrzegane przez dzieci Z. P., które zresztą nie były często w ich domu. Ze względu na własne obowiązki związane z pracą, swoimi rodzinami, ojca odwiedzali sporadycznie, przy okazji świąt, czasami w niedzielę.

Z. P. nie sprawiał wrażenia osoby chorej. Przeciwnie wszyscy twierdzili, że był okazem zdrowia, silny i na nic się nie uskarżający. Ani dzieci ani żony nie informował, że pojawił się u niego nowotwór, być może sam do końca nie posiadał takiej wiedzy. Na czerwiec 2014r roku został zaplanowany jego pobyt w szpitalu. Żonie powiedział, że nie jest to nic poważnego i będą wykonywane rutynowe kilkudniowe badania. Uzgodnił, że syn A. P. (2) zawiezie go do szpitala. Na czas pobytu męża w szpitalu wnioskodawczyni postanowiła przenieść się do własnego mieszkania. Uważała, że skoro mieszkanie należy formalnie do syna jej męża, to w czasie jego nieobecności właściwe będzie, że ona powróci do siebie. Od męża otrzymała 700 złotych na utrzymanie. W mieszkaniu pozostawiła klucze oraz swoje rzeczy. Nie przewidywała, że mąż nie wróci do domu.

Tymczasem w szpitalu okazało się, że stan zdrowia Z. P. nie jest dobry, zdiagnozowano nowotwór, uznano potrzebę zabiegu operacyjnego.

Z. P. upoważnił personel medyczny do informowania o stanie swojego zdrowia tylko dzieci. W trakcie kontaktu telefonicznego z żoną poinformował ją aby nie przychodziła do szpitala, że nie życzą sobie tego jego dzieci. Wnioskodawczyni kontaktowała się z mężem jedynie telefonicznie. Przeprowadzony zabieg operacyjny przebiegł pomyślnie, jednakże zaszła konieczność drugiej operacji, pojawiło się zapalenie płuc i po kilku godzinach Z. P. nagle zmarł.

Nieoczekiwana śmierć zaskoczyła tak wnioskodawczynię jak i dzieci zmarłego. Emocje spowodowały, że dzieci zmarłego przekazały wnioskodawczyni, że nie chcą aby uczestniczyła w pogrzebie ich ojca. Same zajęły się pochówkiem nie informując jej ani jej rodziny o terminie. Ostatecznie wnioskodawczyni nie wzięła udziału w pogrzebie męża jednakże silnie to przeżyła.

(dowód zeznania wnioskodawczyni k.59v-62 w zw. z k.88 as, zeznania: K. S. k. 83as, J. P. k. 83v-84as, M. K. k. 84as, A. G. k. 84v-85v as, Z. J. k. 86-86v as, I. G. k. 86v, W. G. k. 86v-87as, H. P. k. 87-87vas, I. P. k. 87v

W oparciu o powołane dowody sąd ustalił, że pomiędzy Z. P. a T. G. nie ustały faktyczne więzi małżeńskie.

Wbrew twierdzeniom dzieci Z. P. pomiędzy małżonkami nadal do jego śmierci trwała wspólność małżeńska. W ocenie Sądu zgromadzony w sprawie materiał dowodowy świadczy, że pomiędzy małżonkami nie doszło do rozkładu osobistej więzi. Twierdzenia dzieci, że rozpad małżeństwa nastąpił 2-3 tygodnie przed śmiercią ich ojca są na wyrost i niezgodne ze stanem faktycznym. Z samego faktu, że wnioskodawczyni przeniosła się do własnego mieszkania na czas pobytu męża w szpitalu nie można wyciągać tak dalekich wniosków. Zdaniem Sądu przeprowadzka ta była uzgodniona pomiędzy małżonkami i wynikała stąd, że wnioskodawczyni źle sama czuła się w mieszkaniu, w istocie należącym do syna męża, podczas nieobecności małżonka. Związane to było to ze specyficzną sytuacją rodzinną a mianowicie z faktem, że zdawała sobie sprawę, iż dzieci nie akceptują jej jako żony ich ojca i dają ku temu sygnały, chociaż bez wyraźnych złowrogich działań. Wnioskodawczynię otaczała nieprzyjazna atmosfera i odsuwano ją od ojca, czego wyrazem było zawiezienie go bez niej do szpitala i następnie wywarcie presji aby nie przychodziła do szpitala. Wnioskodawczyni podporządkowała się temu ale jej więzi z mężem nie wygasły. Nadal kontaktowała się z mężem telefonicznie. Z uwagi na nagłość zgonu Z. P. nie mogła przewidzieć, że nie zobaczy już męża żywego i nie wróci do jego mieszkania. Jej wyprowadzka miała charakter czasowy, w żaden sposób nie wynikający z konfliktu pomiędzy małżonkami ale jedynie dlatego, że mieszkanie czasowo opuścił mąż wnioskodawczyni ze względu na pobyt w szpitalu. Okoliczność, że wnioskodawczyni nie wróciła do mieszkania męża powstała wyłącznie dlatego, że mąż wnioskodawczyni nagle zmarł na skutek komplikacji po zabiegu operacyjnym. Faktem jest, że wnioskodawczyni nie odwiedzała męża w szpitalu ale wynikało to z tego, że została odsunięta od opieki nad mężem przez jego dzieci, które wyraźnie nie chciały jej wizyt i przekonały do tego ojca. On podporządkował się w tym zakresie dzieciom i nakłonił wnioskodawczynię aby do szpitala nie przychodziła. Nadal utrzymywał kontakt telefoniczny z wnioskodawczynią. Wszystkie dzieci Z. P. potwierdziły, że wiedzą o co najmniej jednym telefonie od wnioskodawczyni i nie przeczyły, że ich ojciec utrzymywał w szpitalu kontakt z żoną. W tej sytuacji gdy dzieci poprzez swoje zaborcze działania pozbawiły wnioskodawczyni możliwości zajęcia się jej mężem w szpitalu to trudno przyjąć, że wnioskodawczyni w tak trudnej sytuacji miała pogłębiać konflikt z dziećmi męża i wbrew nim przychodzić do szpitala. Jednakże brak odwiedzin w szpitalu nie musiałby skutkować tym, że małżeństwo wnioskodawczyni w przypadku powrotu Z. P. do domu rozpadłoby się. Nie ma ku temu żadnych przesłanek aby tak twierdzić. Pamiętać należy, że pobyt w szpitalu pierwotnie uważany był niewiele znaczący i nie groźny, krótkotrwały i miał dotyczyć jedynie wykonania badań lekarskich. Nikt nie przewidział, że mąż wnioskodawczyni jest poważnie chory i nastąpią komplikacje po zabiegu operacyjnym. Śmierć Z. P. była nagła i wszystkich zaskoczyła. Tylko dlatego, że doszło do niespodziewanej śmierci małżeństwo ustało. Szok związany z nagłą śmiercią Z. P. tak wpłynął na jego dzieci, że pogłębiły niechęć do wnioskodawczyni dały jej wprost odczuć, że jej nie akceptują. Nie tylko nie poinformowały o śmierci ojca, odsunęły od przygotowań związanych z pogrzebem ale nawet wprost przekazały wnioskodawczyni, że nie chcą by wnioskodawczyni w nim uczestniczyła powołując się na wolę zmarłego. Tymczasem w ocenie Sądu jeśli chodzi o funkcjonowanie małżeństwa wnioskodawczyni nic w nim nie wskazywało, że było to małżeństwo konfliktowe. Nikt z zeznających w sprawie nie podał aby małżonkowie żyli niezgodnie, nigdy nie zdarzyły się sytuacje aby prosili o interwencję i pomoc w poprawie ich relacji. Przyznały to również dzieci Z. P. podając, że nigdy ojciec nie prosił ich o pomoc w związku z jakimkolwiek konfliktem z żoną. Przeciwnie obraz małżeństwa przedstawiony przez sąsiadów był bardzo pozytywny. Oczywiście sąsiedzi nie utrzymywali z małżonkami pogłębionych relacji ale ich zewnętrzny osąd małżeństwa był taki, że było to małżeństwo zgodne, razem podejmujące decyzje, czułe aż do tego stopnia, że wzbudzające podziw i zazdrość sąsiadów. Tak naprawdę to również obraz małżeństwa wnioskodawczyni przedstawiony przez dzieci Z. P. nie był negatywny. Dzieci doskonale sobie zdawały sprawę, że ich ojciec kocha wnioskodawczynię i małżeństwo ma niego dobry wpływ. W tej sytuacji jest nieco niezrozumiałe dlaczego tak „rozhuśtały” sytuację pomiędzy małżonkami gdy tymczasem nie było ku temu obiektywnych powodów. W ocenie Sądu zupełnie niepotrzebnie wtrąciły się do spraw małżeńskich ojca i podejmowane przez nich działania wymknęły się spod kontroli, doprowadzając do konfliktu, który nie miał rzeczywistych podstaw.

Pomiędzy T. G. i Z. P. nie ustała także więź majątkowo-gospodarcza. Jak wskazano wyżej, w niniejszej sprawie bezspornym było, że wnioskodawczyni nie miała zasądzonych, ani ustalonych ugodą sądową alimentów od męża na swoją rzecz, natomiast z przeprowadzonych dowodów wynika, że Z. P. w znacznej części utrzymywał swoją małżonkę. Poza sporem było, że co miesiąc przekazywał jej kwotę 600 zł. na jej własne potrzeby a oprócz tego małżonkowie wspólnie podejmowali decyzje dotyczące bieżącego utrzymania. W dzień poprzedzający wyjazd do szpitala (...) przekazał małżonce kwotę 700 złotych na jej utrzymanie. Co do pozostałych kosztów małżonkowie mieli swoje uzgodnienia. Każde z nich samodzielnie osiadało swoje źródła utrzymania – emerytury, dochody z pracy. Istniały też koszty związane z ich majątkami czy zobowiązaniami rodzinnymi. W sprawie nie pojawiły się jakiekolwiek okoliczności, z których by wynikało, że na tym tle były pomiędzy nimi najmniejsze chociażby nieporozumienia. Oznacza to, że w tym zakresie małżeństwo funkcjonowało prawidłowo i brak podstaw do przyjęcia, że ustała pomiędzy małżonkami wież ekonomiczna.

W opisanych warunkach w ocenie Sądu pomiędzy małżonkami utrzymały się więzi emocjonalne, uczuciowe i duchowe.

Przypomnieć należy, że cała sprawa pojawiła się w związku z działaniami dzieci Z. P.. Twierdziły one, że małżeństwo ich ojca ustało 2-3 tygodnie przed jego śmiercią. Winą za to obarczyły wnioskodawczynię. Tymczasem to ich działania ewidentnie prowadziły do rozpadu małżeństwa ich ojca. To one odsunęły wnioskodawczynię od ich ojca. Wywarły emocjonalną presję, której podporządkował się Z. P. i T. G.. Następnie z własnych wymuszonych działań wysnuły negatywne konsekwencje dla wnioskodawczyni.

Sąd dokonał następującej oceny zgromadzonych dowodów:

Stan faktyczny w sprawie Sąd ustalił w oparciu o wszystkie przeprowadzone w sprawie dowody. Wskazać należy, że dzieci Z. P., które były bezpośrednimi sprawcami całej sprawy informując ZUS o niewłaściwym postępowaniu wnioskodawczyni stawiły się do Sądu jedynie na pierwszą rozprawę i złożyły tylko wyjaśnienia. Na kolejne rozprawy nikt z nich się nie pojawił i nie kwestionował zeznań kolejnych świadków. Zasadniczo należy ich wyjaśnienia uznać za wiarygodne tyle, że nie można się zgodzić z prezentowaną przez nich oceną, że z podanych przez nich faktów wynika ustanie więzi małżeńskich. Dzieci przyznawały, że ich ojciec kochał swoją żonę a ustanie małżeństwa datowały na okres związany z pobytem ich ojca w szpitalu, kiedy to same spowodowały, że wnioskodawczyni została przez nich usunięta od męża. Na cały wcześniejszy okres wskazywały jako okres faktycznego istnienia małżeństwa, zawartego z miłości i dobrze służącego ich ojcu. Co prawda wskazywali na długie okresy, kiedy to wnioskodawczyni miała się wyprowadzać od męża ale w tym zakresie twierdzenia nie są w pełni wiarygodne. Nie miały częstego kontaktu z ojcem, Każde z nich miało swoje obowiązki, swoją rodzinę, ojciec nie należał do osób, które zwierzały się swoim dzieciom. Jednakże i one dostrzegały, że ojciec czule zwracał się do swojej żony i nie miały wiedzy o ich poważniejszych konfliktach.

Zresztą nie mają istotnego znaczenia w sprawie gdyż poza sporem jest, że wnioskodawczyni zawsze wracała do męża, była przez niego oczekiwana i nigdy nie skutkowało to istotnym konfliktem pomiędzy małżonkami. Nie było mowy o rozwodzie czy trwałej separacji.

Sąd uznał za wiarygodne zeznania wnioskodawczyni albowiem znajdują one potwierdzenie w zeznaniach wszystkich przesłuchanych świadków: sąsiadów Z. P. i rodziny wnioskodawczyni. Zeznania świadków w tym zakresie były bardzo spójne: wszyscy wskazali, że małżeństwo było zgodne, czułe, bezkonfliktowe. Żaden z elementów podawanych przez świadków nie świadczył o tym, że małżeństwo faktycznie ustało w okresie kiedy było przez nich oceniane. Przeciwnie podawane okoliczności świadczyły o jego trwałości i ugruntowaniu związku małżeńskiego. Nic nie wskazywało na jego rozpad.

Sąd zważył, co następuje:

Odwołania zasługiwało na uwzględnienie.

Zgodnie z art. 65 ust. 1 w zw. z art. 67 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia
17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
(Dz. U. z 2009 r., Nr 153, poz. 1227 ze zm.), renta rodzinna przysługuje między innymi małżonkowi osoby, która w chwili śmierci miała ustalone prawo do emerytury lub renty z tytułu niezdolności do pracy lub spełniała warunki wymagane do uzyskania jednego z tych świadczeń.

Mąż wnioskodawczyni w chwili śmierci miał ustalone prawo emerytury.

Zgodnie z art. 70 ust. 2 powołanej ustawy prawo do renty rodzinnej nabywa wdowa, która osiągnęła wiek 50 lat lub stała się niezdolna do pracy po śmierci męża, nie później jednak niż w ciągu 5 lat od jego śmierci lub od zaprzestania wychowywania osób wymienionych w ust. 1 pkt 2.

Zgodnie z art. 70 ust. 3 ustawy, małżonka rozwiedziona lub wdowa, która
do dnia śmierci męża nie pozostawała z nim we wspólności małżeńskiej, ma prawo
do renty rodzinnej, jeżeli oprócz spełnienia warunków określonych w ust. 1 lub 2 miała w dniu śmierci męża prawo do alimentów z jego strony ustalone wyrokiem lub ugodą sądową.

W świetle powyższych regulacji, przesłanką nabycia przez wnioskodawczynię prawa do renty rodzinnej było pozostawanie przez nią we wskazanej wspólnocie
z mężem, do dnia jego śmierci.

Pojęcie wspólności małżeńskiej, o jakim mowa w ostatnio powołanym przepisie, obejmuje zasadniczo elementy zarówno majątkowe, jak też więź duchową, osobistą, emocjonalną i uczuciową (por. uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego
w Gdańsku z 15.05.2013 r., III AUa 1534/12).

Niemniej jednak, z uwagi na alimentacyjny charakter renty rodzinnej, zasadnicze znaczenie przy rozważaniu istnienia wspólności małżeńskiej na potrzeby ustalenia uprawnień do tego świadczenia mają istniejące pomiędzy małżonkami stosunki majątkowe, polegające na realizowaniu małżeńskiego obowiązku alimentacyjnego. Na to wskazał Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów
z 26.10.2006 r., III UZP 3/06. Ogólnym celem przedmiotowego świadczenia jest bowiem zrekompensowanie uprawnionej osobie utraty żywiciela.

Jednocześnie, zgodnie z powołaną uchwałą, w braku orzeczenia rozwodu albo separacji, domniemywa się istnienie pomiędzy małżonkami wspólności. Zastosowanie tego faktycznego domniemania zależy jednak od realiów konkretnej sprawy,
w szczególności trudno mu przypisać bezwzględny charakter w sytuacji,
gdy małżonkowie mieszkali oddzielnie. W takim wypadku nie mogą mieć decydującego znaczenia ogólne twierdzenia wnioskodawcy o dążeniu do utrzymania omawianych więzi (por. uzasadnienie wyroku SN z 14.12.2009 r.).

W realiach niniejszej sprawy uznać należy, że wnioskodawczyni utrzymywała wspólnotę pomiędzy nią, a jej małżonkiem. Dążenie takiego przejawiał również Z. P.. Małżonkowie mieli ze sobą stały kontakt przed jego pobytem w szpitalu. Utrzymywali kontakt telefoniczny w trakcie jego leczenia. Uzgodnili tryb postępowania przed dziećmi Z. P.. Wcześniej razem mieszkali w jego mieszkaniu przy ulicy (...), przy jednoczesnym utrzymywaniu używanego własnego mieszkania wnioskodawczyni. Rozłączenie pomiędzy nimi związane było wyłącznie z tym, że mąż wnioskodawczyni miał krótko przebywać w szpitalu i zrobić niezbędne badania a wnioskodawczyni przeniosła się do własnego mieszkania aby nie stwarzać krępującej sytuacji dzieciom Z. P.. Nie było żadnych powodów, które wskazywały by na to, że opuszczała to mieszkanie na trwałe. Nie było to poprzedzone realnym konfliktem pomiędzy małżonkami a wręcz przeciwnie. W ocenie Sądu wynikało z ich porozumienia. Wnioskodawczyni dzień wcześniej otrzymała od męża pieniądze na utrzymanie na czas jego nieobecności. Gdyby nie niespodziewana śmierć Z. P. to po jego powrocie ze szpitala wnioskodawczyni wróciła by do jego domu. To, że sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej wynikało z działań jego dzieci. Jednakże z faktu, że wnioskodawczyni przystosowała się do żądań dzieci jej męża i zaniechała wizyt w szpitalu oraz nie przyszła na pogrzeb, kiedy przekazano jej, że nie jest tam dobrze widziana nie można wysnuć wniosku, że jej małżeństwo trwale wcześniej ustało. Przystosowanie się do klimatu wytwarzanego przez dzieci nieakceptujące realnie małżeństwa ich ojca świadczyło o tym, że wnioskodawczyni nie chciała wprowadzać konfliktu pomiędzy mężem a jego dziećmi a przeciwnie dążyła do równowagi w rodzinie.

Tak więc w chwili śmierci Z. P. istniała wspólność małżeńska pomiędzy nim, a wnioskodawczynią. T. G. ma prawo do renty rodzinnej po swoim mężu.

W takiej sytuacji organ rentowy nieprawidłowo odmówił wnioskodawczyni prawa do przedmiotowego świadczenia decyzją z 14.08.2014 r.

Mając na względzie przedstawione okoliczności zaistniały podstawy do zmiany zaskarżonej decyzji, i dlatego na podstawie art. 477 14 § 2 k.p.c., sąd orzekł jak w sentencji przyznając wnioskodawczyni prawo do spornego świadczenia. W toku postępowania wnioskodawczyni była reprezentowana przez pełnomocnika i dlatego na podstawie przepisów kodeksu postępowania cywilnego orzeczono o konieczności zwrotu na jej rzecz przez organ rentowy kosztów zastępstwa procesowego.