Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 97/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 7 stycznia 2016 roku

Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim III Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący SSO Jacek Gasiński

Sędzia SSO Tomasz Olszewski

Ławnicy Agata Bielecka, Ewa Kierebińska, Krystyna Rogala

Protokolant Magdalena Mazurkiewicz

w obecności Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Maz. Magdaleny Witko

po rozpoznaniu w dniach 26 listopada 2015 roku, 16 grudnia 2015 roku i 7 stycznia 2016 roku

sprawy

K. C.

syna M. i A. z domu P.

urodzonego (...) w T.

oskarżonego o to, że:

w dniu 2 lipca 2015r. przy ul. (...) w T.., pow. (...) woj. (...), działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia M. C., wypchnął go z okna mieszkania usytuowanego na IV piętrze bloku mieszkalnego, oznaczonego nr (...), w wyniku czego pokrzywdzony spadł na ziemię i doznał licznych wielonarządowych obrażeń w postaci obustronnych złamań żeber, pęknięcia śledziony i wątroby, krwiaka jamy otrzewnowej, złamania miednicy, które to obrażenia skutkowały zgonem pokrzywdzonego

tj. o przestępstwo z art. 148§1 kk

o r z e k a :

1.  oskarżonego K. C. uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i za to na podstawie art. 148§1 kk wymierza mu karę 11 (jedenaście) lat pozbawienia wolności,

2.  na podstawie art. 63§1 kk na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia wolności poczynając od dnia 02.07.2015r. godz. 08:35,

3.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Adwokackiej adw. M. K. kwotę 1033,20 (jeden tysiąc trzydzieści trzy 20/100) złotych tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu,

4.  zwalnia oskarżonego K. C. od kosztów sądowych, które przejmuje na rachunek Skarbu Państwa.

UZASADNIENIE

Pokrzywdzony M. C. mieszkał w T. w bloku przy ul. (...), w mieszkaniu położonym na (...)piętrze. Mieszkanie to należało do jego wujka W. S.. M. C. miał tam osobny pokój. W. S. nie życzył sobie, by w mieszkaniu odwiedzali M. C. jego synowie, w tym oskarżony K. C., uważał bowiem, że mają na niego zły wpływ a nadto podejrzewał, iż M. C. trafił wcześniej do więzienia za przestępstwo, w którym brali udział także jego synowie.

W czerwcu 2015 r. W. S. wyjechał do sanatorium. Wówczas w mieszkaniu przy (...)zaczął pojawiać się K. C. oraz jego brat K.. Spożywali alkohol wspólnie z M. C..

dowód: zeznania W. S. k. tom II k. 60, J. S. tom II k. 65.

K. C. przyszedł do mieszkania ojca także w dniu 1 lipca 2015 r. Rozmawiali, oglądali telewizję. Nie spożywali alkoholu. Ok. godziny 22 położyli się spać. Ok. godziny 4 w nocy M. C. obudził się. Chciał sprawdzić coś w telefonie i stwierdził, iż telefon nie działa. Zarzucił synowi, że to on go popsuł. Zaczęli się kłócić, wzajemnie na siebie krzyczeli, szarpali się. Następnie M. C. usiadł na parapecie okna, z nogami spuszczonymi na zewnątrz. K. C. podszedł do niego i oburącz wypchnął go, powodując wypadnięcie ojca z okna.

dowód: wyjaśnienia oskarżonego tom I k.74, 79.

Po upadku M. C. jeszcze żył. Zauważył go, leżącego pod blokiem, jego sąsiad R. H., który wracał wówczas ze sklepu. Zapytał co się stało. M. C. zdołał jedynie powiedzieć „R. pomóż”, następnie zaczął już tylko charczeć. Te odgłosy usłyszała A. M., również sąsiadka pokrzywdzonego. Wyszła na balkon swojego mieszkania i zobaczyła leżącego na ziemi pokrzywdzonego i stojącego obok R. H.. R. H. krzyknął do niej, żeby wezwała pogotowie. A. M. spojrzała wówczas do góry, w stronę mieszkania M. C. i zobaczyła wystające przez parapet nogi i rękę trzymającą wysięgnik anteny. Po chwili nogi się schowały. A. M. zbiegła wówczas na dół, wezwała pogotowie. Próbowali z R. H. pomóc pokrzywdzonemu, który w pewnym momencie stracił oddech, przez kilka minut, zanim przyjechała karetka, prowadzili akcję reanimacyjną. Po przybyciu pogotowia lekarz stwierdził, iż pokrzywdzony praktycznie nie daje oznak życia. Podjęte zostały czynności resuscytacyjne, jednak nie przyniosły one efektu.

dowód: zeznania świadków R. H. tom II k. 82-83, A. M. tom II k. 61, A. B. tom II k. 62, karta informacyjna tom I k. 3.

Chwilę po przybyciu karetki pogotowia na miejscu znalazł się także patrol policji. Policjanci ustalili, które mieszkanie należy do pokrzywdzonego, uzyskali też informację, iż w oknie tego mieszkania widać było wcześniej wystające czyjeś nogi. Policjanci udali się na (...) piętro, zaczęli dobijać się do drzwi mieszkania, w którym mieszkał M. C.. Trwało to ok. 10 minut, nikt nie otwierał. Od sąsiadów policjanci dowiedzieli się, iż do pokrzywdzonego miał przychodzić syn. Ponownie zaczęli dobijać się do drzwi, zagrozili, że je wyważą. Wówczas K. C. otworzył. Rozpytany na miejscu, co się wydarzyło, początkowo stwierdził, iż ojciec sam wszedł na parapet i wyskoczył. Później, w trakcie dalszego rozpytania oświadczył że opowie, jak było naprawdę. Powiedział, że spał wówczas w mieszkaniu u ojca, doszło między nimi do kłótni w związku z uszkodzeniem telefonu, następnie M. C. otworzył okno i usiadł na parapecie z nogami na zewnątrz strasząc syna, że wyskoczy. Wtedy oskarżony podszedł do niego i pchnął go obiema rękami w plecy, tak, że pokrzywdzony spadł. K. C. powiedział również do policjantów, że sam także chciał wyskoczyć, usiadł na parapecie, ale się przestraszył i zszedł z okna.

dowód: zeznania świadków M. P. tom II k. 54-55 i 62-63, C. M. tom II k. 63-64, A. K. tom II k. 64-65.

W czasie zdarzenia zarówno oskarżony jak i pokrzywdzony byli trzeźwi. dowód: sprawozdania z badań tom I k. 95 i 110.

Sekcja zwłok M. C. wykazała liczne poważne obrażenia wewnętrzne, w tym obustronne złamania żeber, stłuczenie płuc, pęknięcie wątroby i śledziony, krwiak jamy otrzewnej czy złamanie kości miednicy z przemieszczeniem odłamów. W opinii biegłego M. C. zmarł na skutek stwierdzonych obrażeń tułowia z następowym wstrząsem. Biegły podał również, iż tego rodzaju obrażenia mogły powstać przy upadku z wysokości.

Trakcie sekcji nie stwierdzono natomiast u denata takich obrażeń ciała, które mogły wskazywać na użycie wobec niego przemocy.

dowód: opinia z oględzin i sekcji zwłok - tom I k. 88 – 90.

Oskarżony K. C. nie był dotychczas karany.

Od ok. roku był praktycznie bezdomny, matka wyrzuciła go z mieszkania, gdyż nadużywał alkoholu, „ćpał”, nie chciało mu się pracować, był agresywny wobec niej i jej konkubenta. Nie miał żadnego zajęcia. Czasami był widywany przez członków rodziny na ulicy, często w stanie nietrzeźwym. Według sąsiadów, w czasie gdy mieszkał u matki zachowywał się poprawnie, wydawał się być spokojny i niekonfliktowy, nikogo nie zaczepiał. Według informacji ePUAP w 2014 r. osiągnął dochód w wysokości 1,6 tys. złotych.

dowód: zeznania A. C. tom II k. 66, wywiad tom I k. 127-128, dane o karalności tom II k. 89, informacja tom II k. 29.

K. C. nie jest chory psychicznie ani upośledzony umysłowo. W czasie dokonywania zarzucanego mu czynu był w stanie rozpoznać jego znaczenie i pokierować swoim postępowaniem.

Rozwój umysłowy oskarżonego i sprawność jego funkcji intelektualnych mieści się w granicach normy wiekowej, na poziomie przeciętnym. Ma nieprawidłowo ukształtowaną osobowość o cechach dyssocjalnych, zdradza też cechy uzależnienia od alkoholu. Wcześniej miał kontakty z tzw. „dopalaczami”, nie jest jednak uzależniony od narkotyków, czy innych środków psychoaktywnych.

dowód: opinia biegłych psychiatrów – tom I k. 153-156, tom II k. 94-95, opinia biegłego psychologa – tom I k. 141-143, tom II k. 95.

Oskarżony K. C. w trakcie pierwszego przesłuchania, przeprowadzonego przez funkcjonariuszy policji, nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa.

Wyjaśnił, iż nocował wówczas u ojca. Obudzili się nad ranem, doszło do kłótni i szarpaniny, gdyż ojciec zarzucił mu zepsucie telefonu. W pewnej chwili ojciec oświadczył, że ma zamiar wyskoczyć przez okno, podszedł do okna, otworzył je i usiadł z nogami zwieszonymi na zewnątrz, i po kilkudziesięciu sekundach wyskoczył. K. C. stwierdził, iż mówił mu, żeby nie skakał, próbował go powstrzymać, złapać za koszulkę, ale było już za późno. Zaprzeczył, by miał wypchnąć ojca, stwierdził, że w żaden sposób nie przyczynił się do jego śmierci. Podał, że potem sam też chciał wyskoczyć, usiadł nawet na oknie, ale się wystraszył. (wyjaśnienia – tom I k. 50).

Przesłuchany następnie przez prokuratora przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Odnośnie pierwszej fazy zdarzenia wyjaśnił tak jak poprzednio, stwierdził natomiast, że gdy ojciec usiadł już na parapecie okna w złości podszedł do niego i wypchnął go oburącz. Potwierdził, że potem sam też chciał skoczyć i usiadł na oknie ale nie wyskoczył, bo boi się wysokości.

Stwierdził także, iż przesłuchiwany na policji powiedział, że tata sam wyskoczył przez okno, bo bał się konsekwencji.

Wyjaśnił także, że z tatą miał bardzo dobry kontakt, nie wie co się wtedy z nim stało, dlaczego to zrobił. Stwierdził, że wie, iż zrobił bardzo źle, bardzo tego żałuje (wyjaśnienia – tom I k. 74).

Następnie K. C. był przesłuchiwany przez Sąd, w trakcie posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania.

Przyznał się wówczas do postawionego mu zarzutu zabójstwa i odmówił składania wyjaśnień. Po odczytaniu wyjaśnień, które złożył przed prokuratorem potwierdził je w całości. Podał, iż pokłócił się z tatą o telefon, tata usiadł na oknie. Nie wie po co go wypchnął (wyjaśnienia – tom I k. 79).

Przed Sądem oskarżony ponownie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu. Wyjaśnił, iż został na noc u ojca. Nie mógł spać, co chwilę wstawał, miał myśli samobójcze. Nad ranem otworzył okno i usiadł na parapecie, chciał wyskoczyć ale ojciec mu nie pozwolił. Potem ojciec sam usiadł na parapecie nogami w dół, na zewnątrz i skoczył. Stwierdził, iż nie było żadnej kłótni o telefon, wymyślił to. Był wówczas trzeźwy, nie zażywał też żadnych środków.

Po tym jak ojciec wyskoczył nie zadzwonił po karetkę ani nie zszedł, żeby próbować mu pomóc – nie potrafił wyjaśnić dlaczego.

Wyjaśnił, że przyznał się w postępowaniu przygotowawczym, bo mu policjanci powiedzieli, że to będzie na jego korzyść i szybciej pójdzie do domu (wyjaśnienia – tom II k. 57-59).

Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy Sąd stwierdził na wstępie, iż znaczna część przeprowadzonych dowodów ma charakter niesporny, jest w pełni jasna i wiarygodna. W szczególności chodzi tu o zeznania praktycznie wszystkich przesłuchanych świadków oraz większość dowodów z dokumentów, które Sąd zaliczył do materiału dowodowego. Dowody te generalnie nie były przez strony kwestionowane i – w ocenie Sądu – nie ma potrzeby szczegółowego ich omawiania (poza opiniami biegłych psychiatrów i psychologa – o czym niżej).

Trzeba też jednak od razu stwierdzić, iż zeznania świadków, wyjąwszy może M. P., C. M. i A. K., oraz ww. dowody z dokumentów, nie dostarczają informacji pozwalających odpowiedzieć na zasadnicze dla odpowiedzialności oskarżonego pytanie, tj. w jaki sposób pokrzywdzony wypadł z okna i w konsekwencji poniósł śmierć.

Dokonując ustaleń w tym zakresie Sąd oparł się w głównej mierze na wyjaśnieniach oskarżonego, które złożył on w Prokuraturze, oraz przed Sądem (...)w T.w trakcie posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania. W pierwszym z tych przesłuchań oskarżony w miarę dokładnie zrelacjonował przebieg zdarzenia, wskazał na przyczynę kłótni z ojcem, opisał w jaki sposób go wypchnął. W drugich , tj. przed Sądem, w pełni je potwierdził. W przekonaniu Sądu, tłumaczenie, iż przyznał się, bo policjanci powiedzieli mu, że szybciej wróci do domu, jest absolutnie nielogiczne, nieprzekonujące i niewiarygodne. Po pierwsze trzeba zważyć, iż oskarżony nie przyznał się w trakcie przesłuchania przez policję (chronologicznie pierwszego) ale wtedy, gdy składał wyjaśnienia przed prokuratorem. Po drugie, podnieść należy, iż organy ścigania nie dysponowały tego rodzaju dowodami, które dawałyby podstawę do wnioskowania o tymczasowe aresztowanie. Wprawdzie K. C. już w mieszkaniu powiedział policjantom, że wypchnął ojca, jednak taka relacja, zwłaszcza oceniona przez pryzmat innych „głupot” (jak sam je nazwał), które wówczas opowiadał, sama w sobie z pewnością nie stanowiłaby dowodu pozwalającego choćby na przyjęcie, iż są podstawy do pozbawienia go wolności. Zeznania policjantów będących na miejscu zdarzenia nabrały większej „mocy dowodowej” dopiero po tym, jak oskarżony przyznał się do zabójstwa, potwierdzały bowiem to, co oskarżony wówczas wyjaśnił. Można zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że gdyby oskarżony konsekwentnie twierdził, iż ojciec sam wyskoczył, czy choćby np. przypadkowo wypadł udając, że chce wyskoczyć, to zaraz po przesłuchaniu pewnie wróciłby do domu nie zaś trafił do aresztu. Oskarżony jest osobą, której poziom intelektualny jest w normie, posiada zdolność logicznego rozumowania, zdolność rozumienia złożonych sytuacji, przewidywania i planowania ( vide opinia psychologiczna). Nie sposób zatem uznać, iż nie zdawał on sobie sprawy jakie będą konsekwencje wyjaśnień, które złożył w prokuraturze. Trzeba także pamiętać, iż K. C. w pełni potwierdził te wyjaśniania przed Sądem (...), choć już wiedział, iż konsekwencją przyznania się był wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Nie sposób zatem racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego miałby przyznawać się do zabójstwa ojca, gdyby istotnie nie wypchnął go za okno. W przekonaniu Sądu wyjaśnienia złożone w Prokuraturze były następstwem tego, iż oskarżony wreszcie w pełni zrozumiał, co się stało, co zrobił. Przestał zatem „zabawiać się” opowieściami o demonach, mężczyźnie z oderwaną głową czy o tym, że widział potem ojca na komendzie i szczerze zrelacjonował, co w istocie się stało. Jak to często bywa, po kilku miesiącach spędzonych w areszcie i nabytej tam „edukacji”, w czasie rozprawy oskarżony odwołał swoje wyjaśnienia, jednak – jak wyżej wspomniano – praktycznie w żaden sposób nie wykazał, iż wiarygodne jest to, co mówił przed Sądem Okręgowym. Podkreślić wypada, iż w ostatnich wyjaśnieniach oskarżony zaprzeczał nawet tym okolicznościom, o których mówi wtedy, gdy jeszcze nie przyznał się do zabójstwa, tj. o kłótni o telefon i szarpaniu się z ojcem, zatem obecnie neguje już wszystko, co w jakikolwiek sposób mogłoby wskazywać na jego sprawstwo.

Na koniec tej części rozważań wypada także zaznaczyć, iż za sprawstwem oskarżonego przemawia także jego zachowanie bezpośrednio po zdarzeniu, tj. próba ukrywania się w mieszkaniu przed policją i otwarcie drzwi dopiero wobec groźby ich wyłamania. Gdyby pokrzywdzony istotnie sam wyskoczył, zachowanie takie nie miałoby sensu, mógłby przecież K. C. od razu otworzyć drzwi, czy nawet wcześniej zejść na dół i powiedzieć co się stało. Tymczasem pozostał w mieszkaniu i udawał, że nikogo nie ma. Najwyraźniej więc nie wiedział jak się zachować i co powiedzieć, być może miał nawet nadzieję, iż sąsiedzi nie wiedzą, że mógł nocować u ojca i może uda mu się niezauważenie wymknąć po odejściu policjantów.

Jak już wyżej wspomniano, wyjaśnienia oskarżonego, w których przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa, znajdują także potwierdzenie w zeznaniach funkcjonariuszy policji, którzy pierwsi pojawili się na miejscu zdarzenia i tam rozmawiali z K. C.. Zeznania te są spójne, logiczne i wzajemnie powiązane i brak jakichkolwiek podstaw, by odmówić im wiarygodności. Jednocześnie zeznania te wskazują na te elementy zdarzenia, o których wyjaśniał potem oskarżony w Prokuraturze, co dodatkowo przemawia za wiarygodnością oskarżonego podczas tego przesłuchania.

Na koniec dodać jeszcze wypada, iż w toku postępowania nie ujawnił się najmniejszy nawet powód, dla którego M. C. mógł chcieć popełnić samobójstwo. Był uważany za osobę pogodną, przyjazną, nie miał większych problemów, czy to zdrowotnych czy osobistych. Dlaczego więc miałby skakać z okna i to akurat nocą, w czasie gdy nocował u niego syn?

Podsumowując Sąd stwierdził, iż wyjaśnienia oskarżonego złożone w toku postępowania przygotowawczego przed Prokuratorem i przed Sądem (...)w T., które ocenić należy jako w pełni wiarygodne, w połączeniu z relacjami funkcjonariuszy policji M. P., C. M. i A. K., dają pełne podstawy do ustalenia, że to K. C. umyślnie wypchnął swojego ojca przez okno mieszkania.

Jednocześnie Sąd nie stwierdził, by oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności (nie mówiąc oczywiści o jej zniesieniu).

Wskazują na to jednoznacznie opinie biegłych psychiatrów, tj. opinia pisemna i ustna, złożona na rozprawie. Trzeba zaznaczyć, iż biegli psychiatrzy (podobnie jak psycholog) mieli pełną wiedzę o dotychczasowym sposobie życia oskarżonego w kontekście używania przez niego alkoholu czy też innych środków, które ewentualnie mogłyby w jakiś sposób zaburzyć jego zdolności postrzegania czy zachowanie i nie stwierdzili, by do zaburzenia takiego doszło.

Do analogicznych wniosków doszedł także biegły psycholog stwierdzając, iż rozwój umysłowy, sprawność funkcji intelektualnych oskarżonego mieści się granicach normy wiekowej, przy czym zdradza on cechy uzależnienia od alkoholu, brak natomiast uzależnienia od substancji psychoaktywnych.

Należy także zauważyć, iż czyn, który zarzucany jest oskarżonemu, nie tylko nie stoi w sprzeczności z cechami jego osobowości ale wręcz im odpowiada. Jak stwierdził biegły, występujące u oskarżonego zaburzenia osobowości mogą w sytuacjach trudnych ( a taką niewątpliwie była nocna kłótnia z ojcem) wyzwalać zachowania impulsywne a także aspołeczne.

Zarówno opinie psychiatrów jak i psychologa są, w przekonaniu Sądu, pełne, jasne i pozbawione sprzeczności a także wzajemnie spójne. Biegli dysponowali odpowiednim materiałem badawczym i posłużyli się właściwymi metodami diagnostycznymi a w toku rozprawy dodatkowo wyjaśnili wszelkie ewentualne wątpliwości. Z powyższych względów opinie te Sąd uznał za w pełni wiarygodne i dające podstawę do dokonywania na ich podstawie odpowiednich ustaleń.

Mając na uwadze przedstawiony wyżej materiał dowodowy, jego ocenę i dokonane na tej podstawie ustalenia, Sąd uznał oskarżonego K. C. za winnego tego, że działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia wypchnął swojego ojca z okna mieszkania, na skutek czego, przy upadku na ziemię M. C. doznał obrażeń skutkujących jego zgonem, tj. uznał oskarżonego za winnego popełnienia przestępstwa zabójstwa z art. 148 § 1 kk.

W ocenie Sądu, w sprawie tej nie ma czytelnego motywu, czy klarownych pobudek, jakimi kierował się oskarżony. Zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje, iż oskarżony z ojcem żyli w zgodzie, byli w dobrych stosunkach. Nie było między nimi żadnego istotnego sporu. W czasie zajścia oskarżony był trzeźwy i nie znajdował się pod działaniem środków, które mogłyby zaburzyć jego osąd sytuacji. Jest osobą sprawną intelektualnie, dobrze rozumie sytuacje, w jakich się znajduje, rozumie podstawowe normy społeczne i prawne. Brak wyraźnego motywu, czy też niemożność jednoznacznego wskazania na pobudki działania oskarżonego nie wyklucza jednak możliwości przypisania mu określonego przestępstwa. W tym przypadku Sąd uznał, iż było to zachowanie typowo sytuacyjne, nagłe i emocjonalne, spowodowane kłótnią i szarpaniną z ojcem, zaś o istnieniu bezpośredniego zamiaru pozbawienia życia świadczy obiektywna ocena zachowania się oskarżonego. Zdaniem Sądu oskarżony, tak jak i każda dorosła, przeciętnie nawet rozwinięta i doświadczona osoba, miał pełną świadomość, iż upadek z wysokości czwartego piętra na twarde podłoże z zasady kończy się śmiercią i trzeba wyjątkowego zbiegu okoliczności, i niezwykłego szczęścia, by skutek taki nie nastąpił. Istnieją zatem pełne podstawy do przyjęcia, iż wypychając pokrzywdzonego z okna oskarżony nie tylko godził się na skutek w postaci śmierci M. C. ale chciał w tym momencie pozbawić go życia. W przekonaniu Sądu o zamiarze ewentualnym można mówić, gdy skutek w postaci śmierci jest normalnie jednym z kilku możliwych następstw określonego zachowania, nie zaś, gdy jest następstwem praktycznie pewnym, jak miało to miejsce w niniejszej sprawie.

Wymierzając oskarżonemu karę za tak przypisane przestępstwo Sąd stwierdził na wstępie, iż każde przestępstwo zabójstwa charakteryzuje się ze swej istoty bardzo wysokim stopniem społecznego niebezpieczeństwa. W tym przypadku brak jest jednak podstawy i potrzeby sięgania po karę o szczególnym charakterze, tj. karę 25 lat pozbawienia wolności, jak wnioskował oskarżyciel. Nie przemawia za tym ani drastyczny sposób działania sprawcy, ani istnienie zasługującej na szczególne potępienie motywacji. Dotychczasowy sposób życia oskarżonego również nie wskazuje, by w jego przypadku niezbędna była tak długotrwała izolacja, żeby cele kary zostały osiągnięte.

Rozważając natomiast wysokość kary w ramach „normalnego” ustawowego zagrożenia Sąd stwierdził, iż w sprawie występują zarówno okoliczności obciążające, jak i te wskazujące na możliwość łagodniejszego potraktowania.

W ocenie Sądu podstawową okolicznością obciążającą jest to, że oskarżony pozbawił życia własnego ojca, osobę, która w pewien sposób go wspierała, z którą utrzymywał kontakt po tym, jak matka wyrzuciła go z domu. Na niekorzyść oskarżonego przemawia także jego zachowanie bezpośrednio po zdarzeniu, brak skruchy, żalu, choćby próby sprawdzenia, czy jakimś cudem ojciec nie przeżył. Również dane środowiskowe nie przemawiają na jego korzyść. Oskarżony nie przejawiał skłonności do pracy, prowadził nieustabilizowany tryb życia, nadużywał alkoholu, pod wpływem którego wszczynał wcześniej awantury domowe.

Z drugiej strony K. C. nie był dotychczas karany, co może wskazywać, iż nie jest osobą całkowicie zdemoralizowaną. Jak już wyżej wspomniano jego zachowanie skutkujące pozbawieniem życia pokrzywdzonego było działaniem impulsywnym, emocjonalnym i sytuacyjnym, co nakazuje potraktować go jednak łagodniej niż sprawcę, który zabija np. z premedytacją, czy z chęci zysku. Na pewnym etapie postępowania oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu i choć przed Sądem to odwołał, to jednak owo wcześniejsze przyznanie wskazuje, że jakieś poczucie winy mimo wszystko u niego wystąpiło.

Mając na uwadze wszystkie te okoliczności Sąd uznał, iż kara 11 lat pozbawienia wolności jest karą adekwatną do stopnia społecznej szkodliwości czynu oskarżonego a jednocześnie wystarczającą, by osiągnąć cele prewencyjne wobec jego osoby. Wobec braku istotnych okoliczności umniejszających winę, nie sposób również uznać, by dolegliwość takiej kary przekroczyła stopień winy. Sąd uznał też, iż kara ta będzie wystarczająca dla osiągnięcia jej celów także z uwagi na potrzebę kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia wolności poczynając od dnia zatrzymania.

Sąd orzekł także o kosztach nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu, mając na względzie charakter sprawy, ilość terminów rozprawy i niezbędny nakład pracy obrońcy.

Oskarżonego Sąd zwolnił od kosztów sądowych bowiem obecnie nie uzyskuje on żadnych dochodów i raczej nie będzie miał szans na ich osiąganie przez wiele najbliższych lat. Z tego względu Sąd uznał, iż nie byłby w stanie ponieść, choćby częściowo, tych kosztów.

Wobec powyższego orzeczono jak w sentencji.