Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IX Ka 433 / 13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 sierpnia 2013 roku

Sąd Okręgowy w Toruniu IX Wydział Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący - SSO Barbara Plewińska

Protokolant - st. sekr. sąd. Katarzyna Kotarska

przy udziale przedstawiciela Komendy Straży Miejskiej w Toruniu – Marcina Gajewskiego

po rozpoznaniu w dniu 20 sierpnia 2013 roku

sprawy P. C.

obwinionego z art. 51 § 1 kw, art. 65 § 2 kw, art. 141 kw, art. 75 § 1 kw, art. 145 kw

na skutek apelacji wniesionych przez: obwinionego i jego obrońcę

od wyroku Sądu Rejonowego w Toruniu

z dnia 22 maja 2013 roku sygn. akt XII W 2978/12

I.  zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

II.  zasądza od obwinionego na rzecz Skarbu Państwa / Sądu Rejonowego
w Toruniu / kwotę 30,- / trzydziestu / zł. tytułem opłaty za drugą instancję
i obciąża go wydatkami poniesionymi przez Skarb Państwa w postępowaniu odwoławczym.

Sygn. akt IX Ka 433/13

UZASADNIENIE

P. C. został obwiniony o to, że w dniu 29 lipca 2012 r. ok. godz. 05.30 w T. na ul. (...)przy lokalu (...) krzykiem zakłócił spokój i porządek publiczny, nie udzielił informacji o tożsamości własnej umundurowanemu strażnikowi miejskiemu, używał słów wulgarnych w miejscu publicznym, nie zachowując należytej ostrożności rzucił butelkę po piwie na chodnik oraz odłamkami szkła zaśmiecił chodnik dostępny dla publiczności,

- tj. o wykroczenie z art. 51 § 1 kw, art. 65 § 2 kw, art. 141 kw, art. 75 § 1 kw,
art. 145 kw.

Wyrokiem z dnia 22 maja 2013 roku Sąd Rejonowy w Toruniu, sygn. akt
XII W 2978/12, uznał obwinionego za winnego tego, że w dniu 29 lipca 2012 roku około godziny 05.30 w T. na ul. (...) przy lokalu (...), będąc pod wpływem alkoholu, krzykiem zakłócił spokój i porządek publiczny, nie udzielił informacji
o tożsamości własnej umundurowanemu strażnikowi miejskiemu oraz używał słów wulgarnych w miejscu publicznym, tj. wykroczeń z art. 51 § 2 kw, art. 65 § 2 kw, art. 141 kw i za to, na podstawie art. 51 § 2 kw w zw. z art. 9 § 2 kw, wymierzył mu karę 300 zł grzywny, uniewinnił go natomiast od popełnienia pozostałych zarzucanych mu czynów, tj. wykroczeń
z art. 75 § 1 kw i art. 145 kw.

W części uniewinniającej kosztami postępowania sąd obciążył Skarb Państwa,
a w pozostałym zakresie zwolnił go od obowiązku uiszczenia opłaty sądowej, a poniesionymi wydatkami obciążył Skarb Państwa.

Wyrok ten zaskarżyli w całości obwiniony i jego obrońca.

Dążąc do jego podważenia, obwiniony wskazał, że sąd I instancji błędnie uznał go za winnego dopuszczenia się przypisanych mu zaskarżonym wyrokiem czynów, a prawidłowa ocena zgromadzonego materiału dowodowego powinna prowadzić do wniosków odmiennych i uniewinnienie go również od popełnienia tych wykroczeń.

W oparciu o powyższe skarżący domagał zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie go od popełnienia przypisanych mu w nim czynów.

Obrońca obwinionego zarzucił błędy w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę zaskarżonego orzeczenia, mające istotny wpływ na jego treść, polegające na nietrafnym przyjęciu głównie w oparciu o niewiarygodne zeznania R. Z.,
że obwiniony w dniu 29 lipca 2012 r. krzykiem zakłócił spokój i porządek publiczny, nie udzielił informacji o tożsamości umundurowanemu strażnikowi miejskiemu oraz używał słów wulgarnych w miejscu publicznym, podczas gdy prawidłowa ocena wyjaśnień obwinionego, zeznań jego kuzynów, a także częściowo zeznań funkcjonariuszy policji (w zakresie wskazującym na przyczynę wezwania) winna prowadzić do wniosków odmiennych
i przyjęcia, że obwiniony zachowywał się spokojnie, ani nie używał słów wulgarnych, a to strażnicy, którzy nie żądali od niego podania danych osobowych, nieprawidłowo przeprowadzili interwencję.

Wskazując na w/w zarzuty, skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie obwinionego również od tych wykroczeń, których popełnienie przypisane zostało mu zaskarżonym wyrokiem.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Ani apelacja obwinionego, ani uszczegóławiający jego stanowisko środek odwoławczy wniesiony przez jego obrońcę, nie zasługiwały na uwzględnienie.

Po dokonaniu wszechstronnej analizy całokształtu zgromadzonych dowodów, sąd
I instancji słusznie uznał, że spośród dwóch sprzecznych ze sobą wersji wydarzeń zaprezentowanych w postępowaniu, to wersja oskarżenia, znajdująca oparcie w zeznaniach funkcjonariuszy straży miejskiej i policjantów, była zgodna z prawdą. Sąd meriti przekonująco wyjaśnił, dlaczego to one, a nie wyjaśnienia obwinionego i korespondujące
z nimi zeznania świadków, będących członkami jego rodziny, zasługiwały na danie im wiary.

Skarżący nie wykazał, by sąd I instancji naruszył zasady prawidłowego rozumowania, czy doświadczenia życiowego, uznając za pełnowartościowy materiał dowodowy, opisujące przebieg podjętej m.in. wobec obwinionego interwencji, zeznania R. Z.. Zeznania te, faktycznie, w zakresie okoliczności kluczowych dla orzeczenia o odpowiedzialności obwinionego były stanowcze, spójne, korespondowały
z treścią notatki służbowej i znajdowały potwierdzenie w relacjach pozostałych uczestników interwencji oraz dalszym przebiegu wydarzeń. Okoliczności, o których mowa była w apelacjach, nie stwarzały zaś wątpliwości co do tego, czy R. Z. mówił prawdę, wskazując na to, że w nocy 29 lipca 2012 roku obwiniony, mimo wezwania, nie udzielił informacji o swojej tożsamości, używał słów wulgarnych i zakłócał spokój.

W ocenie sądu odwoławczego, w świetle treści całokształtu relacji w/w świadka, nie mogło być żadnych wątpliwości, że mimo wyraźnego, zgłoszonego przez strażników
w ramach ich uprawnień wezwania, obwiniony nie ujawnił w ogóle swoich danych osobowych, a konkretnie – że miał nie tylko nie okazać dokumentu tożsamości, ale - mimo żądania - odmówić ustnego podania danych osobowych. W notatce urzędowej faktycznie mowa była jedynie o tym, że obwiniony odmówił wylegitymowania się. Jednakże zarówno
w jego zeznaniach z rozprawy, przedstawiających szczegółowo okoliczności odnotowanego w tymże dokumencie zdarzenia (k. 47v.), jak i zeznaniach policjantów, których przyczynę przyjazdu również skrótowo określono jako odmowę wylegitymowania się, już wyraźnie wskazano, że obwiniony nie tylko nie okazał dokumentu tożsamości, ale odmówił funkcjonariuszom straży miejskiej ustnego podania swoich danych osobowych. P. K. wyraźnie stwierdził wszak, że strażnicy powiedzieli im, gdy dotarli na miejsce, „że osoby te nie chcą nam podać danych personalnych” (k. 66v.). Również i J. S. twierdził,
że chodziło o kilku „mężczyzn, którzy nie chcieli podać danych” (k. 83v.). Wręcz niemożliwym byłoby poza tym, by przystępując do legitymowania, strażnicy miejscy wezwali obwinionego i jego towarzyszy wyłącznie do okazania im dokumentów tożsamości i nawet wobec stwierdzenia przez nich, że nie posiadają takich dokumentów przy sobie, nie zażądali od nich ustnego podania danych osobowych. Bezspornym jest wszak, że osoba legitymowana może uczynić zadość swoim obowiązkom nie tylko poprzez okazanie stosownego dokumentu, ale także ustne podanie swoich danych. Z uwagi na fakt, że nie wszyscy noszą przy sobie dowód osobisty, nie są wcale rzadkie przypadki, gdy właśnie tak się dzieje. W sprawie nie ujawniono zaś żadnych powodów, dla których będący osobami obcymi dla obwinionego
i jego towarzyszy, strażnicy miejscy akurat w tym wypadku mieli kategorycznie obstawać tylko przy okazaniu dokumentów. Trudno też było uwierzyć, że ewentualne zakwestionowanie zasadności podjętej interwencji przez osoby, których dotyczyła – co musi wszak nierzadko zdarzać się w praktyce zawodowej funkcjonariuszy – mogło skłonić ich,
w porze tuż przed zakończeniem służby (ok. godz. 5:30), do wezwania na miejsce zdarzenia patrolu policji w celu uzyskania danych o ich tożsamości, których sami nie spróbowali nawet pozyskać, wykorzystując wszelkie dostępne im i tak nieskomplikowane środki, jak ustne wezwanie. Czynność ta niepotrzebnie wydłużałaby czas interwencji w błahej w istocie sprawie. Zachowanie takie narażałoby ich też na słuszny gniew policjantów. Skoro znajdowali się w miejscu publicznym, a hałas był na tyle duży, że spowodował obudzenie się niektórych mieszkańców, nie mogli poza tym mieć żadnej pewności, że nie znajdzie się żadna osoba, która będzie mogła poświadczyć, że obwiniony i jego towarzysze nie byli w ogóle wzywani do ustanego podania swoich danych osobowych. Sąd orzekający słusznie podkreślił w tym kontekście, że zgłoszenie przez obwinionego zastrzeżeń co do sposobu przeprowadzenia przez strażników miejskich interwencji (nagle zajechali drogę, nie przedstawili się i od razu zażądali dokumentów) lub prawidłowości ich umundurowania, czy tym bardziej – zasadności podjęcia wobec niego jakichkolwiek czynności służbowych, zwłaszcza, że nie miał on wątpliwości co do tego, że rzeczywiście miał do czynienia
z funkcjonariuszami straży miejskiej, nie dawało mu prawa do odmowy ujawnienia swoich danych personalnych. Zaznaczyć jednak należało, że z zeznań policjantów jednoznacznie wynikało, że na podstawie przekazanych im informacji nie dopatrzyli się oni żadnych nieprawidłowości w sposobie przeprowadzenia interwencji przez strażników. Teza o tym,
że miały one miejsce wydawała się tym bardziej wątpliwa, że stosownej skargi na nich nie wniósł żaden z mężczyzn.

Słowa R. Z. w zakresie, w jakim wskazał on, że znajdujący się
w miejscu publicznym obwiniony wypowiadał słowa wulgarne, a zachowaniem swoim zakłócał spokój okolicznym mieszkańcom, znajdowały natomiast potwierdzenie nie tylko
w zeznaniach kolegi z patrolu, ale i policjanta J. S., który lepiej niż P. K. pamiętał okoliczności tamtej interwencji. Skarżący niezasadnie zbagatelizował tę okoliczność, choć w żaden sposób nie wyjaśnił, dlaczego ów policjant, do którego postępowania żadnych zastrzeżeń nie zgłosił obwiniony, a dla którego strażnicy byli - tak, jak obwiniony - osobami obcymi, miałby potwierdzać niezgodne z prawdą słowa R. Z., choć składając fałszywe zeznania narażałby się sam na odpowiedzialność karną i dyscyplinarną. Powodów takich nie doszukał się też sąd odwoławczy. Skoro zaś prowadzący interwencję strażnik miejski zareagował na nieprawidłowe zachowanie obwinionego, informując go o zamiarze wniesienia wniosku o ukaranie, niezrozumiałym dla sądu odwoławczego jest brak jakiej reakcji policjantów miałby, zdaniem skarżącego, świadczyć
o wiarygodności słów obwinionego? Podkreślenia wymagało w tym kontekście,
że zachowanie pozostałych osób zakłócających spokój również nie pozostało bez reakcji
– strażnicy uznali, że wobec nich, jako mniej agresywnych, wykazujących mniejsze natężenie złej woli, wystarczające będzie poprzestanie na pouczeniu. Nikt nie zarzucał natomiast obwinionemu, który spożywał wcześniej alkohol, że używając wulgaryzmów nie dawał po prostu upustu swojej złości i zdenerwowaniu, tylko, że kierował słowa wulgarne pod adresem funkcjonariuszy w zamiarze znieważenia ich.

Ani w notatce urzędowej, ani w swoich pierwszych zeznaniach R. Z. faktycznie nie podał, że w czasie interwencji na miejscu zdarzenia obecni byli jeszcze dwaj inni strażnicy miejscy oprócz niego i K. M.. Skarżący przydał jednak,
w ocenie sądu odwoławczego, tej okoliczności zbyt wielkie znaczenie przy ocenie jego wiarygodności. Oceniając jego rzetelność jako świadka nie sposób było bowiem nie zauważyć, że składając zeznania przed sądem, gdy w najdrobniejszych szczegółach wyjaśniane były okoliczności wskazanego we wniosku o ukaranie zdarzenia, nie zawahał się on ujawnić, że wraz nim i K. M. obecnych było jeszcze dwóch innych funkcjonariuszy straży miejskiej. Natomiast pominięcie tego rodzaju informacji w notatce
i zeznaniach, złożonych w trakcie postępowania wyjaśniającego, można było uznać za usprawiedliwione. To, ilu strażników miejskich było na miejscu zdarzenia nie miało wszak żadnego znaczenia dla oceny postępowania obwinionego. Nie wydawało się zatem z punktu widzenia wskazań logiki, czy doświadczenia życiowego, niczym dziwnym, że świadek nie wspomniał o tym w treści notatki służbowej, która ze swej istoty jest dokumentem jedynie ogólnie wskazującym na kluczowe z perspektywy postawionych zarzutów elementy przebiegu wydarzeń, ani w trakcie pierwszych, utrwalających procesowo najważniejsze okoliczności, zeznań. Zwłaszcza, że dodatkowy patrol niejako przypadkowo znalazł się
w radiowozie wraz z nim i K. M., z którym jedynie tego dnia faktycznie pełnił służbę (k. 47v - 48). Teza o tym, że chcąc pomówić obwinionego, R. Z. celowo pominął milczeniem informację o obecności A. B. i W. S., aby uniemożliwić sądowi dostęp do mogących to zdemaskować dowodów - jaką zdawał się stawiać skarżący - wydawała się tym bardziej absurdalna, że zeznania „pominiętych” funkcjonariuszy, jako osób, które nie podejmowały czynności wobec obwinionego, nie wniosły nic istotnego do sprawy, w szczególności - nie dawały najmniejszych podstaw do podważenia zeznań R. Z.. Nie sposób nie wspomnieć też o tym, że informację o tym, ilu funkcjonariuszy straży miejskiej było wówczas obecnych posiadali wezwani policjanci, nadto została ona utrwalona w dokumentacji służb. Wielką naiwnością byłoby przypuszczenie, że sprytne zredagowanie dokumentów, czy zeznań mogłoby zapobiec jej wyjściu na jaw.

Na tym tle również i okoliczność, że z adnotacji umieszczonej na notatce wynikało, że pomimo, iż sporządzona została zgodnie z obowiązującą praktyką jeszcze w dniu zdarzenia, to do sekcji zajmującej się wykroczeniami wpłynęła dopiero dnia 8 sierpnia 2013 roku, nie uzasadniała tezy o tym, że R. Z. pomówił obwinionego o niepopełnione przez niego w rzeczywistości wykroczenia. Powyższy zarzut był zresztą o tyle niezrozumiały, że gdyby podzielając stanowisko obrońcy, przyjąć, że świadek, który w istocie nigdy nie żądał ustnego podania mu danych osobowych, chciał pomówić obwinionego o odmowę ujawnienia informacji na temat własnej tożsamości, i w tym celu dopuścił się – jak sugeruje apelacja - jakiejś nierzetelności przy sporządzaniu tego dokumentu, to spodziewać należałoby się raczej, że zawierać będzie ona zapisy w sposób nie stwarzający żadnych wątpliwości, świadczące o winie obwinionego, tj. konkretne wskazanie, że obwiniony odmówił zarówno okazania dokumentu, jak i ustnego podania swoich danych, tak, by niemożliwe było wysunięcie przeciwko jej treści, na przykład takich, jak obrońca, zarzutów.

Niezrozumiałym było też, w jaki sposób fałszywe oskarżenie obwinionego o szereg niepopełnionych wykroczeń w ogóle mogłoby przysłużyć się ukryciu nieprawidłowości
w sposobie podjętej interwencji i faktu posiadania niezgodnego z przepisami umundurowania, skoro skutkowało automatycznym skierowaniem sprawy do sądu, gdzie postępowanie strażników miejskich z dnia 29 lipca 2012 roku poddane zostało drobiazgowej analizie, niezależnie do ewentualnego pojawienia się skarg na ich zachowanie. Wtedy też należałoby spodziewać się, poza tym, że wszyscy mężczyźni będący świadkami tych uchybień zostaną oskarżeni. O tym, dlaczego – oceniając rzecz rozsądnie - wykluczyć należało pomówienie obwinionego „z zemsty” za samo wyrażenie negatywnej opinii o sposobie przeprowadzenia interwencji, była już natomiast mowa we wcześniejszym fragmencie niniejszego uzasadnienia.

Podsumowując poczynione rozważania stwierdzić należało, że brak było jakichkolwiek podstaw, by zmienić wyrok zgodnie z postulatami skarżących. Sąd orzekający właściwie ocenił zgromadzone dowody i trafnie orzekł o odpowiedzialności obwinionego.

Zastrzeżeń - jako ukształtowane zgodnie z zasadami określonymi w art. 33 kw - nie budziło rozstrzygnięcie o karze.

W trakcie analizy akt sprawy pod kątem zaistnienia przesłanek z art. 104 kpow i art. 440 kpk w zw. z art. 109 § 2 kpow, Sąd Okręgowy nie dopatrzył się uchybień, które skutkować musiały uchyleniem zaskarżonego orzeczenia niezależnie od granic zaskarżenia
i podniesionych zarzutów.

Na podstawie art. 119 kpow w zw. z art. 636 kpk w zw. z art. 627 kpk oraz § 3 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z dnia 10 października 2001 roku w sprawie wysokości zryczałtowanych wydatków postępowania oraz wysokości opłaty za wniesienie wniosku o wznowienie postępowania w sprawach o wykroczenia (Dz. U. z dnia 15 października 2001 r.), sąd zasądził od obwinionego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 30,- zł tytułem opłaty oraz obciążył go zryczałtowanymi wydatkami postępowania odwoławczego.