Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI ACa 232/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 22 stycznia 2015 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie VI Wydział Cywilny w składzie:

Przewodniczący - Sędzia SA– Krzysztof Tucharz

Sędzia SA– Marcin Strobel

Sędzia SO del. – Tomasz Pałdyna (spr.)

Protokolant: – sekr. sąd. Mariola Frąckiewicz

po rozpoznaniu w dniu 22 stycznia 2015 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa M. J. (1)

przeciwko J. S.

o ochronę dóbr osobistych

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie

z dnia 15 marca 2013 r.

sygn. akt XXV C 1504/10

oddala apelację.

Sygn. akt VI ACa 232/14

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 22 stycznia 2015 roku

Po ostatecznym sprecyzowaniu żądania M. J. (1) domagał się, by J. S. przeprosiła go, zamieszczając na drugiej stronie piątkowego wydania dziennika (...) ogłoszenie następującej treści: „J. S. przeprasza M. J. (1) za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących jego osoby, czym naruszyła jego dobra osobiste”. Domagał się też zasądzenia od niej na swoją rzecz 120 000 zł z odsetkami ustawowymi od momentu wniesienia pozwu tytułem zadośćuczynienia pieniężnego. W uzasadnieniu pozwu wyjaśnił, że pozwana występując jako świadek w kilku sprawach karnych złożyła fałszywe zeznania, w których naruszone zostały jego dobra osobiste. Pozwana miała twierdzić, że powód jest pedofilem, zboczeńcem, że występuje w filmach pornograficznych z udziałem nieletnich oraz że takie filmy nagrywał. Tego typu wypowiedzi miały też paść w rozmowach z osobami oskarżonymi w owych sprawach karnych i z innymi osobami. Z pozwu wynika, że działanie pozwanej miało na celu zniszczenie dobrej opinii powoda w środowisku i usunięcia go z domu, w którym mieszkał 65 lat, a którego pozwana stała się właścicielem. M. J. (1) podnosił także, że pozwana miała się zemścić za to, że została skazana za włamanie do jego mieszkania, spowodowanie katastrofy budowlanej i grabież jego mienia latem 1998 roku.

Pozwana domagała się oddalenia powództwa, utrzymując, że pozew w sprawie niniejszej stanowi zemstę za eksmitowanie powoda i jego brata z lokalu stanowiącego jej własność. Zaprzeczyła też, by używała w stosunku do powoda przywołanych w pozwie zwrotów.

W wyroku z dnia 15 marca 2013 Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo i orzekł o kosztach procesu, dochodząc do przekonania, że działania pozwanej były podjęte w ramach obowiązującego porządku prawnego i w obronie ważnego interesu społecznego.

Z ustaleń faktycznych poczynionych przez sąd pierwszej instancji wynika, że na początku lat osiemdziesiątych pozwana kupiła dom w którym zamieszkiwał, m. in. powód i jego brat M. i podjęła kroki zmierzające do eksmisji lokatorów. Ostatecznie do eksmisji doszło w 1999 roku. Zanim jednak to się stało, w budynku w 1998 roku była katastrofa budowlana. W czasie wynoszenia rzeczy z lokalu powoda i jego brata w lokalu ujawniono wiele kaset wideo. Pozwana sprawdziła zawartość znajdującą się na kasetach i oceniła, że znajduje się na nich pornografia dziecięca. O swoim odkryciu powiadomiła znajomych G. K. i D. K., którzy po obejrzeniu nagrań zasugerowali pozwanej oddanie kaset na policję. Tak też pozwana miała uczynić, chociaż na zdjęciach nie było widać kamerzysty, a jedynie jego głos, który instruował te dzieci. Zarówno pozwana jak i świadek K. mieli rozpoznać głos powoda. Na nagraniach widoczny był drugi mężczyzna, który „w obrzydliwy sposób dotykał te dzieci”.

Wstępna analiza materiału doprowadziła – jak ustala dalej sąd – do wszczęcia postępowania karnego, które ostatecznie wiele razy kończyło się umorzeniem postępowania. Jednocześnie problemem miały zainteresować się media (telewizja i gazety, m.in. dziennik (...)). Pozwana miała być wzywana na przesłuchania i przekazywać informacje dziennikarzom. Natomiast powód i jego brat po umorzonym postępowaniu wytoczyli przeciwko różnym osobom (pozwanej, dziennikarzom) procesy karne i cywilne. W każdym z tych procesów J. S. składała zeznania w charakterze świadka. Sąd powołuje w tym miejscu zeznania pozwanej. W sprawie IV K 533/08 toczącej się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Pragi Północ pozwana miała stwierdzić, że jej zdaniem powód jest pedofilem, że dysponuje na tę okoliczność nagraniem na kasecie, na której jest widoczny brat powoda i słychać głos powoda. Opisywała, że na zdjęciach są dzieci bez ubranek, że były też zdjęcia „stosunku brata z maleńkimi dziećmi”. Podawała, że wcześniej sprzedający jej dom określał powoda i jego brata „zboczeńcami”. W sprawie VIII K 1428/10 toczącej się w tym samym Sądzie Rejonowym pozwana miała zeznać, że na zdjęciach znajdujących się na kasecie wideo widziała „współżycie pana M. J. (1) z dzieckiem, że na tych zdjęciach przeważały dzieci obnażone, że na tych kasetach są obaj panowie, którzy tworzą sceny”. Pozwana w tej sprawie miała przyznawać, że udzieliła dziennikarzom (...) informacji, że „widziała dziecko wychodzące z domu powoda a następnie zdjęcie tego dziecka było na kasecie, na której dziecko jest uczone, jak ma się masturbować”. Miała też podawać dziennikarzom, że na kasecie wyraźnie rozpoznaje głos powoda i jego brata oraz, że na kasecie rozpoznała sceny kręcone w lokalu, w którym zamieszkiwał powód i jego brat. Odnotowuje się przy tym, że fakt rozmowy z dziennikarzami potwierdziła dziennikarka K. B. i dziennikarz M. Z.. To ta pierwsza napisała szereg artykułów prasowych na temat powoda i jego brata, i o tym, czym – na podstawie dowodów – mieli się zajmować, czyli o pedofilii. Również ze św. A. M. pozwana miała rozmawiać na temat powoda.

Sąd Okręgowy ustala również, że w sprawie IV K 367/06 toczącej się przed Sądem Rejonowym dla m. st. Warszawy poddano oględzinom przedstawione kasety. W załączonych do sprawy dowodach znajduje się opinia sądowo-seksuologiczna, z której ma wynikać jednoznacznie, że na kasecie znajdują się materiały pornograficzne z udziałem małoletnich dziewczynek, że nakłaniane one były do ekspozycji nagości, że wiele dziewczynek było nakłanianych i manipulowanych. W aktach tych ma znajdować się również akt oskarżenia przedstawiony M. J. (1) za groźby karalne skierowane przeciwko J. S. oraz akt oskarżenia w stosunku do M. J. (2), w którym zarzuca się temu ostatniemu, że w okresie od 1986 roku do co najmniej 1997 roku utrwalał wspólnie i porozumieniu treści pornograficznych z udziałem małoletnich dzieci. Wyrokiem z 2 kwietnia 2005 roku został on uznany winnym zarzucanych mu czynów. Natomiast – jak się odnotowuje – wobec powoda nie zapadł żaden prawomocny wyrok skazujący za takie przestępstwa.

Także przeciwko M. Z., który w czasie, kiedy ukazywały się artykuły, był redaktorem naczelnym (...), toczyły się wszczęte przez M. J. (1) sprawy, tak w postępowaniu cywilnym, jak i karne z oskarżenia prywatnego. Sąd powołuje się w tym miejscu na sprawę VI Ka 464/12, w której go uniewinniono, ale wyrok został uchylony do ponownego rozpoznania i aktualnie postępowanie nadal się toczy.

Sąd Okręgowy wyjaśnił, że pominął dowody z zeznań świadków zaprezentowanych przez powoda – sędziów i prokuratorów rozpoznających sprawy toczące się z udziałem powoda, stając na stanowisku, że dowody z tych zeznań nie mają znaczenia dla sprawy, ponieważ dotyczą treści zeznań składanych przez pozwaną w rozpoznawanych przez nich sprawach. Zeznania te – jak się wywodzi – zostały zawarte w protokołach z przesłuchania i stanowią dokumenty urzędowe, a powód nie kwestionował treści zawartych w nich, zatem – jak uznaje sąd – nie istniała potrzeba dodatkowego przesłuchania osób, z udziałem których odbywały się czynności przesłuchania. Sąd zaznacza przy tym, że przeprowadzenie tych dowodów „w sposób nieuzasadniony prowadziłoby do przewlekłości postępowania”.

Sąd meriti oddalił wniosek powoda o przesłuchanie świadka P. Ł., albowiem adres wskazywany przez powoda nie był skutecznym adresem dla doręczeń. Wyjaśnia się przy tym, że na rozprawie poprzedzającej zamknięcie rozprawy i wyrokowanie powód podał, że świadek od jakiegoś czasu nie mieszka pod wskazywanym przez niego adresem i wnosił o udzielenie mu terminu na ustalenie aktualnego adresu świadka, jednak sąd nie uwzględnił tego wniosku, bo powód miał świadomość, że świadek od dawna nie mieszka pod wskazanym adresem i winien już wcześniej podjąć kroki w kierunku ustalenia adresu, a nie czekać z tym wnioskiem do kolejnej rozprawy. W ocenie Sądu Okręgowego takie działanie również zmierza do przewlekania postępowania.

W rozważaniach prawnych sąd pierwszej instancji powołał się na art. 23 i 24 k.c. oraz poddał analizie pojęcie „pedofil”, „pedofilia” i „zboczeniec”. Sąd nie miał wątpliwości, że są to określenia dla mężczyzny pejoratywne. Osoby, które posiadają te skłonności oraz osoby zajmujące się pornografią dziecięcą, spotykają się z wyjątkową krytyką społeczną i dezaprobatą. Dlatego – jak się wywodzi – przypisywanie komukolwiek powyższych skłonności i zachowań musi się odbywać wyjątkowo rozważnie i powściągliwie, tak, by bez uzasadnionych podstaw nie ingerować w cudze życie osobiste. Nie można jednak – jak uznaje Sąd Okręgowy – w obawie przed ewentualnymi zarzutami nie zwracać uwagi na spostrzeżony problem.

Sąd pierwszej instancji ocenia przy tym, że „działaniom powódki nie sposób zarzucić bezprawności działania” (bez wątpienia przy tym chodzi tu o pozwaną). Działanie ma być bezprawne wówczas, gdy pozostaje w obiektywnej sprzeczności z zasadami porządku prawnego, to znaczy, zarówno normami postępowania wyznaczonymi przez normy prawne, jak również zasadami współżycia społecznego. Naruszenie czyichś dóbr osobistych – jak wywodzi dalej sąd – może być usprawiedliwione a nawet pożądane, ale „tylko w sytuacji istnienia prawdziwości negatywnych opinii na temat osoby, której dobro osobiste jest naruszane oraz jednocześnie konieczności obrony dobra o wyższej wartości”.

Dalej ocenia się, że działanie pozwanej nie było nacechowane złośliwością i chęcią skierowania wobec M. J. (1) fałszywych podejrzeń, przedstawienia go w opinii lokalnej w negatywnym świetle. Pozwana – jak się wywodzi – która po zapoznaniu się z zapisami na taśmach i ocenie, że popełnione zostało w warunkach ciągłych przestępstwo polegające na produkcji pornografii dziecięcej i czynów nierządnych z dziećmi, zawiadamiając organy ścigania i przedstawiając im materiał, jakim dysponowała, spełniła swój obywatelski obowiązek zawiadomienia o popełnionym przestępstwie. Dalszy tok postępowania należał już do organów ścigania. Składanie zeznań w charakterze świadka na wezwanie organów ścigania i sądów także zostało uznane przez sąd za jej obowiązek. Na korzyść pozwanej sąd zarachowuje to, że przed złożeniem materiałów do organów ścigania konsultowała ujawniony materiał z innymi osobami i nie chciała sama oceniać tego materiału, by ocena ta nie była subiektywna. Ma to oznaczać, że jej działanie było wyważone. Informacje przekazywane dziennikarzom miały być tymi samymi informacjami, które przekazywała składając zeznania w sądzie. Odnotowuje się także, że „powtarzalność tych zeznań spowodowana była faktem składania przez powoda pozwów, w których pozwana zgłaszana była w charakterze świadka”. Jej zeznania w każdej sprawie miały być bardzo zbliżone co do swej treści, a jedynie używano nieco innych określeń. Odnotowuje się przy tym, że obowiązkiem procesowym świadka jest jedynie relacjonowanie sądowi swojej wiedzy i swoich spostrzeżeń co do faktów, a nie udowadnianie czegokolwiek.

Rozmowy z dziennikarzami – jak ocenia sąd pierwszej instancji – były wywołane chęcią powiadomienia i ostrzeżenia społeczności lokalnej. Postępowania karne w związku z ujawnionymi materiałami z przyczyn formalnych były umarzane, a zdaniem pozwanej proceder się toczył i to z udziałem dzieci z sąsiedztwa.

Sąd Okręgowy zauważa, że na dzień wyrokowania w sprawie niniejszej nie było żadnego prawomocnego wyroku skazującego powoda w związku z zapisami na ujawnionych kasetach wideo, ale to – jak ocenia – „nie odbiera bezprawności działania pozwanej”. Zauważa się przy tym, że „ostatecznie nie było też odmowy wszczęcia postępowania wobec nie stwierdzenia cech przestępstwa, nie było też wyroku uniewinniającego”. Postępowanie dowodowe wykazać miało natomiast, że niemożność postawienia zarzutów wobec niektórych czynów wynikała z braku informacji o czasie popełnienia przestępstwa, co uniemożliwiało ustalenie, czy nie nastąpiło przedawnienia ścigania i karania, w innym wypadku z kolei nie można było porównać głosu na taśmie z głosem M. J. (1), ponieważ ten odmówił odebrania od niego próbki głosu. Wprawdzie – jak się wywodzi – odmowa udzielania zgody na pobranie próbki głosu w postępowaniu karnym nie mogła być traktowana jako dowód obciążający, to jednak w warunkach postępowania w sprawie niniejszej fakt ten ma mieć wpływ na wiarygodność zeznań powoda. Powód – co się podkreśla – nie wykazał, że kasety ujawnione w jego mieszkaniu zostały celowo podrzucone do jego mieszkania. Przyznał, że były to kasety jego i brata, że znajdowały się na nich materiały z jego i brata podróży, ale, że zostały one „zagrane” przez osoby trzecie z materiałem z pornografią dziecięcą. Sąd Okręgowy ocenia, że powód w tym zakresie jest niewiarygodny, a brak dowodów na okoliczność podrzucenia tak spreparowanych kaset przez pozwaną nie pozwolił mu na szersze odniesienie się.

Apelację od tego rozstrzygnięcia wywiódł powód, zaskarżając wyrok w całości i zarzucając sądowi pierwszej instancji naruszenie prawa procesowego, które miało wpływ na treść wyroku, „a w szczególności art. 233 k.p.c.” poprzez błędną ocenę zgłaszanych przez niego dowodów oraz zaniechanie wszechstronnego i merytorycznego rozważenia zebranego materiału. W uzasadnieniu apelacji powód powołuje się na fakt stronniczego prowadzenia sprawy przez sędziego referenta i faworyzowanie pozwanej, kwestionuje oddalenie zgłoszonych przez siebie wniosków dowodowych, podnosi, że sąd nie udzielił mu niezbędnych pouczeń zgodnie z art. 5 k.p.c., a także kwestionuje decyzje sądu w przedmiocie dopuszczonych dowodów. Apelujący kwestionuje także sposób procedowania sądu. Powód domaga się przy tym uchylenia wyroku w punktach 1 i 2 oraz uwzględnienia powództwa, względnie – przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie. W ocenie Sądu Apelacyjnego zaskarżony wyrok odpowiada prawu.

Na czoło zarzutów apelacji wysunięty został zarzut naruszenia art. 233 k.p.c. Jest to jedyny przepis procesowy na który powołano się w rubrum apelacji i zarówno treść zarzutu („błędna ocena dowodów … zaniechanie przez sąd wszechstronnego i merytorycznego rozważenia zebranego materiału”), jak też uzasadnienie apelacji, nakazują przyjmować, że chodzi o § 1 tego artykułu. Zdaniem sądu drugiej instancji Sąd Okręgowy przepisu tego nie naruszył, bo dokonana przezeń ocena materiału dowodowego mieści się w granicach zakreślonych tym przepisem.

Nie należy zapominać, że skuteczne postawienie zarzutu naruszenia tego przepisu wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonania swobodnej oceny dowodów. Nie jest wystarczające przekonanie strony, o innej – aniżeli przyjął sąd – ocenie poszczególnych dowodów (tak w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 21 marca 2006 roku, I ACa 1116/05, niepubl.; tak samo Sąd Najwyższy w uzasadnieniach niepublikowanych wyroków z dnia 14 marca 2002 roku, IV CKN 859/00 i z dnia 6 listopada 1998 roku, III CKN 4/98). Tymczasem, zarzuty apelacji mają wymiar polemiczny, co nie wystarcza do zakwestionowania ustaleń poczynionych przez sąd meriti. Apelujący ogranicza się w zasadzie do kontestowania tej oceny i gołosłownego podważania wiarygodności zeznań świadków i strony biernej.

Zresztą, część zarzutów w tym obszarze dotyczy okoliczności nieistotnej dla rozstrzygnięcia, a ściślej – ustaleń w przedmiocie katastrofy budowlanej. To, czy katastrofę tę spowodowała J. S. i czy została za to skazana, nie ma większej doniosłości, skoro zważy się na to, że fakt wieloletniego zadawnionego sporu pomiędzy M. J. (1) i J. S. został uwzględniony w ocenie prawnej dokonywanej przez sąd pierwszej instancji. Zresztą, spór ten stawia pod znakiem zapytania nie tylko czystość intencji pozwanej, ale i powoda.

Kwestionowane przez apelującego czynności procesowe sądu dotyczące materiału dowodowego nie mogą być przedmiotem zarzutów apelacyjnych, bo nie zostały oprotestowane w trybie art. 162 k.p.c. Zgodnie z treścią tego przepisu strony mogą w toku posiedzenia, a jeżeli nie były obecne, na najbliższym posiedzeniu zwrócić uwagę sądu na uchybienia przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu. Stronie, która zastrzeżenia nie zgłosiła, nie przysługuje prawo powoływania się na takie uchybienia w dalszym toku postępowania. W tych okolicznościach rzeczone zarzuty nie mogą być przedmiotem analizy sądu odwoławczego. Stwierdzić można tylko, że w istocie rzeczy sąd miał podstawy do oddalenia wniosków o przesłuchanie świadków, skoro chodzić miało o treść znanych sądowi protokołów, zaś apelacja nie poddaje żadnych racjonalnych argumentów zwalczających ocenę Sądu Okręgowego w tej kwestii.

Odnosząc się do meritum rozstrzygnięcia należy – rozwijając myśli zawarte w uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej instancji – odróżnić od siebie dwie sytuacje. Powód bowiem wywodził swe roszczenia z dwóch różnych podstaw faktycznych, powołując się na fałszywe i dotykające go zeznania pozwanej składane przed sądami oraz na informacje rozpowszechniane przez nią na innych forach, w szczególności w stosunku do dziennikarzy i sąsiadów. W ocenie Sądu Apelacyjnego rozróżnienie owo winno być punktem wyjścia przy ocenie zachowania pozwanej, bo o bezprawności działania sprawcy naruszenia rozstrzygają, m. in. okoliczności naruszenia dobra.

Jak wynika z art. 24 k.c. naruszenie dóbr osobistych rodzi odpowiedzialność cywilnoprawną tylko wtedy, gdy jest bezprawne. Działanie skutkujące naruszeniem dóbr osobistych nie jest bezprawne, m. in. wówczas, gdy jest dokonywane w ramach porządku prawnego (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 28 października 1971 roku, I CR 425/71). Działanie w ramach porządku prawnego zaliczyć należy – obok wykonywania prawa podmiotowego, obrony interesu zasługującego na ochronę i zgody uprawnionego – do kontratypów uzasadniających ingerencję w sferę cudzych dóbr osobistych. Z powołaniem się na ten kontratyp w orzecznictwie przyjmuje się jednolicie, że złożenie zeznań w charakterze świadka nie może – co do zasady – generować odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych. Nie należy zapominać, że świadek ma obowiązek złożenia zeznań i nie może się od niego uchylić tylko dlatego, że jego zeznania mogłyby kogoś dotknąć.

W judykaturze dostrzega się, że zeznania świadków składane w toku procesów sądowych nader często dotykają dóbr osobistych, a te same wypowiedzi w innych warunkach byłyby uznane za bezprawne. Uzasadnieniem uchylenia bezprawności w tej sytuacji ma być funkcja procesu cywilnego czy karnego. Zwraca się tu uwagę na konieczność zgromadzenia przez sąd orzekający jak najszerszego materiału oraz na potrzebę zabezpieczenia spontaniczności i szczerości wypowiedzi (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 9 stycznia 2004 roku, IV CK 304/02; tak samo Sąd Apelacyjny w Katowicach w uzasadnieniu wyroku z 14 marca 2014 roku, I ACa 1060/13). Przyjmuje się także, że składanie zeznań przez świadka w postępowaniach sądowych i przygotowawczych jest działaniem w ramach porządku prawnego, nawet jeżeli podawane fakty obiektywnie nie są prawdziwe lub co do prawdziwości których świadek nie jest w stanie przedstawić dowodów (tak Sąd Apelacyjny w Warszawie w uzasadnieniu wyroku z 28 maja 2013 roku, I ACa 1529/12). Świadek nie może być – co do zasady – obciążany konsekwencjami swoich zeznań, nawet jeśli spostrzeżenia jego nie znajdą potwierdzenia w faktach, będąc jedynie projekcją jego przekonań co do takiego, a nie innego stanu rzeczy. Świadek ma wszak mówić to co wie, a czasami – co sobie wyobraża, często też zmuszany jest do wyrażania własnych ocen. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w sprawie niniejszej, bo z treści protokołów rozpraw dopuszczonych przez sąd jako dowód wynika, że pozwana była wypytywana o własną ocenę osoby M. J. (1) i jego brata.

Nie jest jednak tak, że naruszenie dóbr osobistych przez świadka zeznającego w ramach procesu nigdy nie będzie rodzić po jego stronie odpowiedzialności z art. 24 § 1 k.c. czy art. 448 k.c. Słusznie przyjmuje się w orzecznictwie, że egzoneracja oparta na braku bezprawności z powodu działania w ramach porządku prawnego nie wchodzi w rachubę gdy wykracza poza granice, jakie porządek ten zakreśla (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 13 kwietnia 2000 roku, III CKN 777/98), jak też, że działanie owo musi pozostawać w zgodzie z obowiązującymi przepisami, powinno być rzeczowe, obiektywne, podjęte z należytą ostrożnością i przez osobę uprawnioną. Nie może też wykraczać poza niezbędną dla określonych prawem celów potrzebę w zakresie wyrażanych ocen (z uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego z 13 kwietnia 2000 roku, III CKN 777/98). O ile świadek może nie znać prawdy i jego opowieść nie musi mieć pokrycia w faktach, o tyle nie wolno mu kłamać, jak też używać słów i zwrotów, które dotykać mogą inne osoby, a które są zbyteczne do opisania faktów, o które jest indagowany. Tym niemniej, nie wyklucza to możliwości używania słów dosadnych, nawet jeśli są obraźliwe, o ile świadek relacjonuje się cudze wypowiedzi albo używa zwrotów powszechnie stosowanych na określenie zjawisk, które opisuje.

Z tych wszystkich powodów użycie przez pozwaną w trakcie zeznań takich słów, jak „pedofil” czy „zboczeniec”, nie może uchodzić za działanie bezprawne. Wprawdzie mogło to dotykać powoda, ale przecież przedmiotem dochodzenia w postępowaniach, w których słowa te padły, były przypisywane powodowi i jego bratu skłonności i działania pedofilskie. Co więcej, używając tych słów pozwana powoływała się nie tylko na swoją ocenę, ale i na cudze opinie. Tak, np. w sprawie IV K 367/06 zeznała, mówić o swoich sąsiadach: „Tam wszyscy wiedzą, że bracia J. są zboczeńcami. Taka jest o nich opinia”. Jej zeznanie nosiło zatem znamiona relacji, w której opowiedzieć trzeba, to co się słyszało od innych. Świadek nie może tego, co usłyszał przeinaczać i zmuszony jest powtórzyć zasłyszane słowa.

W konkluzji stwierdzić trzeba, że materiał dowodowy zgromadzony w aktach sprawy, w szczególności rzeczone protokoły rozpraw, dają podstawy do przyjęcia, że zeznania pozwanej mieściły się w granicach celów postępowań, w których zostały złożone. Wprawdzie pozwana używała słów jednoznacznych i dosadnych, ale z pewnością nie po to, by dokuczyć powodowi, by go poniżyć, a jedynie by opisać w przystępny sposób swoje spostrzeżenia. Uwaga ta dotyczy również twierdzeń pozwanej co do autorstwa filmów pornograficznych. Stwierdzić wręcz trzeba, że jej zeznania są raczej wyważone, jeśli zważy się na wieloletni konflikt z powodem i jego bratem. Do oceny takiej miała prawo, skoro – co zostało niewadliwie ustalone – w mieszkaniu powoda odnalazła materiały jednoznacznie świadczące na niekorzyść ich właściciela. Mogła też zakładać, że właścicielem tym jest powód, skoro odnaleziono je w zajmowanym przez niego mieszkaniu. Pozwana dowiodła także, o czym świadczą głównie zeznania G. i D. K., ale także zeznania M. Z., że miała podstawy do przypuszczeń, że autorem filmów z pornografią dziecięcą jest także powód, nie tylko jego brat. Zeznań owych świadków nie można zdyskredytować tylko dlatego, że pomiędzy powodem a świadkami istnieje zadawniony konflikt.

Oceniając legalność działania pozwanej w drugim z analizowanych obszarów – poza ramami postępowań karnych, stwierdzić trzeba, że brak jest dowodów na to, by J. S. oczerniała M. J. (1) w oczach innych osób. Podkreślić trzeba, że samo przekazywanie informacji dziennikarzom nie jest równoznaczne z naruszeniem dóbr osobistych. Nie wiadomo wszak, jakie informacje pozwana przekazała i czy to, co padło z jej ust, mogło nosić znamiona pomówienia, a także, czy miała świadomość tego, jak informacje te zostaną wykorzystane. Nie ma w szczególności jednoznacznych dowodów na to, że to pozwana przekazała prasie kasetę z filmem pedofilskim, a już na pewno na to, że sfabrykowała znajdujący się tam materiał filmowy. Nie ma żadnych dowodów na pomawianie przez pozwaną powoda wśród sąsiadów.

Zgodzić się przy tym trzeba z Sądem Okręgowym, że nawet jeśli pozwana dzieliła się z dziennikarzami i z sąsiadami tymi samymi informacjami, które podawała przed sądem, to jej zachowanie trzeba by było zakwalifikować jako działanie w ochronie słusznego interesu. Także w tym przypadku byłoby ono legalne z punktu widzenia reżimu ochrony dóbr osobistych. W okolicznościach ustalonych przez sąd pierwszej instancji niepokój pozwanej i podjęte w związku z tym działania informacyjne, byłyby zupełnie zrozumiałe. W tym zakresie Sąd Apelacyjny w pełni podziela ocenę prawną wyrażoną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Powtarzanie w tym miejscu podniesionych tam argumentów nie wydaje się celowe.

Z tych wszystkich powodów, uznając apelację za bezzasadną, na podstawie art. 385 k.p.c. orzeczono jak na wstępie.