Pełny tekst orzeczenia

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 15 marca 2016 r.

Sąd Rejonowy Poznań - Stare Miasto w Poznaniu w VIII Wydziale Karnym

w składzie: Przewodniczący: SSR Monika Matysiak

Protokolant: st. sekr. sąd. Izabela Kozłowska

w obecności Prokuratora Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto Joanny Gosienieckiej
po rozpoznaniu dnia 11 grudnia 2015 r., 8 lutego 2016 r. i 15 marca 2016 r. sprawy

P. B., ur. (...) w G., syna M. i I. z domu K.

oskarżonego o to, że:

w dniu 20 marca 2014r. w P. przy ul. (...) wspólnie i w porozumieniu z J. S. i innymi nieustalonymi osobami poprzez popychanie, szarpanie za mundur, odciąganie zmuszał funkcjonariuszy Policji asp. szt. K. K. (2), st. post. M. S., st. post. A. M. i post. P. P. (1), a nadto poprzez oblanie nieustaloną cieczą asp. szt. K. K. (2) i st. post. M. S., do odstąpienia od czynności służbowej legitymowania osób postronnych,

tj. o czyn z art. 224 § 2 k.k.

1.  Oskarżonego P. B. uniewinnia od popełnienia zarzucanego mu czynu.

2.  Na podstawie art. 632§2 kpk kosztami procesu obciąża Skarb Państwa.

SSR Monika Matysiak

UZASADNIENIE

W dniu 20 marca 2014 roku w P. na terenie dzielnicy S. odbywała się manifestacja członków i sympatyków skłotu (...). Zgromadzenie rozpoczęło się około godziny 15:30 u zbiegu ulicy (...), skąd około godziny 16:50 jego uczestnicy przeszli na ulicę (...) przed siedzibę Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w P..

Około godziny 17:20 na polecenie dowódcy akcji podinsp. G. G. policjanci: asp. szt. K. K. (3), st. post. M. S., st. post. A. M. i post. P. P. (1) rozpoczęli próbę legitymowania 4 osób stojących przy wejściu do sklepu sieci (...) na rogu ulicy (...). Osoby te miały pokazywać obraźliwe gesty wobec policjantów. Nie były to osoby związane z odbywającym się zgromadzeniem. W trakcie tej czynności policjanci zostali otoczeni przez grupę uczestników manifestacji, którzy domagali się odstąpienia przez policjantów od wykonywanych czynności, zarzucając Policji czepianie się normalnych obywateli. W tym czasie oskarżony P. B. znajdował się w pobliżu tej grupy złożonej z: osób wobec których policjanci podjęli czynności, policjantów i kilku osób, które czynnie próbowały przeszkodzić funkcjonariuszom w ich pracy. Stał jednak biernie w odległości od 1,5 metra do 3 metrów od interweniujących policjantów, przyglądał się przebiegowi wydarzeń. Opisana powyżej grupa sprzed drzwi sklepu przemieszczała się najpierw w kierunku środka jezdni ulicy (...), potem powróciła na ulicę (...). Grupa otaczająca policjantów szarpała ich, odciągała od legitymowanych osób. W pewnym momencie drugi z pierwotnie oskarżonych tj. J. S., ubrany w szarą bluzę z kapturem, z twarzą zasłoniętą maską w kolorze różowym oblał K. K. (3) i M. S. bezbarwną cieczą. J. S. za czyn ten, zakwalifikowany jako przestępstwo z art. 224 § 2 k.k. został skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w P. z dnia 21 kwietnia 2015 roku w sprawie VIII K 800/14 na karę 12 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych po 30 godzin miesięcznie.

Oskarżony P. B. cały czas przyglądał się z odległości 3-1,5 metra od tej grupy przebiegowi wydarzeń. Stał momentami z rękoma założonymi na piersi, całkowicie biernie.

Po oblaniu przez skazanego J. S. cieczą obu policjantów interwencję podjęła grupa policjantów z oddziału prewencji ubrana w kaski i posiadająca tarcze. P. B. został w tym czasie przepchnięty w tłumie manifestantów w kierunku środka ulicy (...). A następnie przytrzymany przez A. M. i dociśnięty do muru budynku, w którym mieści się sklep (...), gdzie przy wejściu do sklepu był przytrzymany siłowo przez A. M. z pomocą K. K. (3).

Na widok zatrzymania oskarżonego przynajmniej trzy osoby z grupy demonstrantów próbowały oswobodzić P. B. z rąk policjantów, wyszarpując go. Osoby te były odciągane przez policjantów z oddziału szturmowego. W momencie oderwania tych osób od oskarżonego i przytrzymujących do funkcjonariuszy K. i M. P. B. przewrócił się na jezdnię. Cały czas był przytrzymywany przez jednego z pokrzywdzonych policjantów, leżąc zasłaniał sobie obydwoma rękoma głowę. Gdy oskarżony biernie leżał na ziemi funkcjonariusze K. K. (3), A. M. M. S. i P. P. (1), chwytając go za ręce i nogi podnieśli go i przenieśli do pobliskiego radiowozu, gdzie oskarżony został wylegitymowany i formalnie zatrzymany.

Podczas przeszukania osoby oskarżonego nie znaleziono u niego żadnych podejrzanych przedmiotów, których posiadanie byłoby zabronione.

P. B. ma 29 lat. Ma wykształcenie wyższe. Z zawodu jest pedagogiem. Jest kawalerem, nie ma nikogo na utrzymaniu. Podczas pierwszego rozpoznania sprawy pracował w Grupie Animacji Pozarządowej (...), a obecnie pracuje w firmie siostry zajmującej się wspieraniem edukacji domowej. Posiada samochód osobowy marki N. (...) rocznik 1998 r. wartości około 1.800 zł. Osiąga dochód w granicach 2.000 zł netto miesięcznie. Nie był dotychczas karany sądownie.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: wyjaśnień oskarżonego – k. 225-226 oraz w oparciu o dokumenty w postaci: notatki urzędowej – k. 2, protokołu zatrzymania – k. 3, protokołu przeszukania osoby – k. 6-7, karty karnej – k. 52, 189, 332, protokołu oględzin materiału z monitoringu miejskiego oraz prywatnych nagrań – k. 76-77, 78, 156, 287, 302.

Jedynie w niewielkim zakresie wykorzystano zeznania świadków: K. K. (3) – k. 12-14, 201-209, 244-246, M. S. – k. 19-20, 210-214, 251-252, P. P. (1) – k. 24, 218-225, 247, A. M. – k. 26, 229-235.

Oskarżony P. B. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i w toku całego postępowania odmawiał składania wyjaśnień. Współpracował natomiast podczas oględzin materiału z monitoringu wskazując momenty, kiedy jego sylwetkę widać podczas nagrania – k. 225-226. Tym wypowiedziom oskarżonego Sąd dał wiarę w całości, albowiem znajdowały potwierdzenie w odtworzonym materiale z monitoringu. Osoba, którą P. B. oznaczył jako jego sylwetka na nagraniu, okazała się tą samą osobą, która potem została zatrzymana i przeniesiona przez czterech funkcjonariuszy Policji do radiowozu. Sąd nie miał zatem wątpliwości co do tego, że oskarżony wyszukał swoją osobę na nagraniu prawidłowo.

Sąd zeznaniom świadka K. K. (3) dał wiarę jedynie w części. Konkretnie odnośnie tego, że miała miejsce manifestacja, że podczas tego zgromadzenia on i pozostali policjanci podjęli czynność legitymowania czterech osób stojących pod sklepem (...) i, że podczas tej czynności zostali otoczeni przez grupę mężczyzn, którzy krzyczeli do nich, aby zaprzestali legitymowania, a potem odciągali ich od osób legitymowanych i przepychali się z nimi. Jest to wersja, która w pośredni sposób (co do obrazu) została potwierdzona podczas odtworzenia materiału z monitoringu.

Natomiast Sąd nie dał wiary temu, że to właśnie P. B. miał być jedną z osób, które popychały świadka K. podczas czynności legitymowania. Jak wynika z materiału z monitoringu, gdzie oskarżony oznaczył na jednej z kopii jego osobę w poszczególnych momentach wydarzeń, w tym czasie, gdy trwała czynność legitymowania owych czterech osób, P. B. podczas tej czynności i późniejszej przepychanki, praktycznie do momentu interwencji policyjnego oddziału prewencji w kaskach i z tarczami, nie zbliżał się do pokrzywdzonych policjantów na odległość mniejszą niż 1-1,5 metra i jak wynika z nagrania zachowywał się całkowicie biernie, stojąc i przyglądając się przebiegowi wydarzeń bez śladu jakiegokolwiek emocjonalnego zaangażowania. Nie jest również możliwe to, by pokrzywdzony rozpoznał oskarżonego z uwagi na rzekomy charakterystyczny ubiór. Mężczyzn w ciemnych kurtkach/bluzach i jasnych spodniach było paru w tłumie otaczającym policjantów, a oskarżony nie miał ani charakterystycznego wyglądu ani szczególnie odznaczającej się odzieży, która rzucałaby się w oczy.

Na rozprawie w dniu 15 stycznia 2015 roku świadek podał, że od osób legitymowanych był odciągany przez kilka osób i nie potrafił wskazać ich liczby. Następnie podał, że po oblaniu cieczą przez J. S. zdał sobie sprawę z tego, że nie dokończą czynności legitymowania i gdy się wycofywali to zatrzymali jedną z osób, która brała udział w odpychaniu go i szarpaniu za odzież. Osobą tą był P. B.. Jest to oświadczenie całkowicie niewiarygodne, albowiem nie było żadnego planowego wycofania się funkcjonariuszy z dokonywanej czynności legitymowania owych 4 osób. W momencie, gdy szarpiąca się grupa manifestantów i policjantów zaczęła się przemieszczać na jezdnię ulicy (...) interweniował oddział prewencji z tarczami i tak zakończyło się to zdarzenie.

Absurdalne jest również stwierdzenie świadka K., że zatrzymanego rozpoznał po elementach odzieży tj. ciemnej kurtce i dżinsach i budowie ciała. Sąd raz już wspomniał o tym, że odzież oskarżonego B. w dniu zdarzenia nie nosiła żadnych charakterystycznych elementów. W ciemną bluzę i dżinsy w grupie zgromadzonych osób było ubranych jeszcze przynajmniej kilku mężczyzn, również postura oskarżonego nie jest w żaden sposób zapadająca w pamięć. Oskarżony jest mężczyzną przeciętnej postury- ma 63 kg wagi i 179 cm wzrostu. Nie nosi również żadnych szczególnie charakterystycznych cech wyglądu. Rozpoznanie na tej podstawie, że oskarżony odpowiadał wzrostem jednej z osób, które popychały świadka – patrz k. 203, jest niewiarygodne. Taki wzrost miało wielu uczestników tego zdarzenia i ewentualne podobieństwo nie może stanowić podstawy do przyjęcia winy i sprawstwa oskarżonego. Sam zresztą świadek ostatecznie przyznał, że P. B. nie miał charakterystycznej odzieży ani innych cech szczególnych umożliwiających identyfikację ponad wszelką wątpliwość.

Świadek ponadto zmieniał wersje odnośnie tego, jakich działań miałby się podjąć na jego szkodę oskarżony. Raz podawał, że P. B. go odpychał i szarpał za odzież, a potem, że tylko popychał. Przy zwróceniu mu przez Sąd uwagi na tą nieścisłość pytaniem „dlaczego pan w takim razie wcześniej mówił o odpychaniu i szarpaniu za odzież przez tego mężczyznę?” odpowiedział: „ponieważ w taki sposób atakowały mnie również inne osoby” – k. 203. Trudno jest na podstawie takiego oświadczenia przypisać komukolwiek winę, albowiem sprowadzałoby się do założenia, że skoro paru szarpało, to szarpali wszyscy. Później świadek ostatecznie sprostował tą wypowiedź – k. 207 i podał, że oskarżony B. miał to tylko popychać.

O tym, że świadek najprawdopodobniej przypisał oskarżonemu działanie na swoją szkodę dlatego, że akurat P. B. został zatrzymany i wylegitymowany świadczy również to, że mimo, iż świadek kategorycznie twierdził, że to oskarżony go popychał, nie przyznał jednak wyraźnie, by widział twarz oskarżonego w swoim pobliżu, a zwłaszcza podczas tej czynności sprawczej, jakiej miał się dopuścić oskarżony B.. Świadek nie potrafił również logicznie odpowiedzieć na pytania, ile osób w tym momencie, kiedy oskarżony miał go popychać, dotykało go. Świadek twierdził natomiast, że oskarżony miał odepchnąć go rękami, które dotykały go w górną część jego ciała, w okolice torsu i ramienia. Na rozprawie w dniu 27 marca 2015 roku świadek na nagraniu nie potrafił wskazać jednoznacznie momentu, kiedy miało dojść do fizycznego kontaktu z P. B.. Jako jedyny przypuszczalny moment wskazał minutę i dziewiętnaście sekund nagrania, gdyż w tym momencie było wokół świadka dużo przemieszczających się osób. Przy odtwarzaniu nagrania z karty 156 świadek nie rozpoznał w popychających go osobach żadnego z ówczesnych oskarżonych.

Świadek zaprzeczył natomiast temu, by oskarżony w momencie zatrzymania go przez A. M. popychał tego funkcjonariusza. Świadek widział, jak oskarżony się szarpał próbując oswobodzić się z chwytu zastosowanego przez M., jak jednak Sąd poniżej stwierdził, zostało to zakwalifikowany jako naturalny odruch każdego człowieka wobec którego stosuje się przemoc fizyczną zwłaszcza polegającą na silnym chwycie za szyję.

Zeznania świadka odnośnie rozpoznania w P. B. napastnika mającego przynajmniej jednorazowo odepchnąć K. K. (3) Sąd uznał za niewiarygodne, stwierdzając, iż liczne nielogiczności, sprzeczne oświadczenia świadka i niezgodność jego wypowiedzi z obiektywnym materiałem dowodowym, jakim jest nagranie zdarzenia z kamery monitoringu miejskiego nie pozwalają uznać wypowiedzi świadka za podstawę do przyjęcia sprawstwa i winy oskarżonego.

Podobna ocena dotyczy zeznań M. S.. Również jego wersja odnośnie ogólnego przebiegu zgromadzenia oraz podjętych czynności jest zdaniem Sądu wiarygodna, gdyż znajduje potwierdzenie w pozostałym materiale dowodowym uznanym za wiarygodny. Natomiast odnośnie mężczyzn, którzy mieli aktywnie przeszkadzać w czynności legitymowania i odciągać świadka od osób legitymowanych albo szarpać, to M. S. w pierwszym przesłuchaniu podał jedynie dane jednego rozpoznanego sprawcy, tj. podał opis ubioru J. S.. Odnośnie oskarżonego B. świadek wiedział, iż taka osoba została zatrzymana, ale nie potrafił podać, jak miałby się on zachowywać podczas opisywanych wydarzeń. W tej sytuacji jego wypowiedzi z postępowania przygotowawczego mogły zostać wykorzystane jedyne do ogólnego opisu tła wydarzeń.

Na rozprawie świadek skupił się głównie w swoich zeznaniach na fakcie oblania go niezidentyfikowaną cieczą przez jednego z demonstrantów, natomiast odnośnie udziału w zdarzeniach oskarżonego B. nie potrafił podać żadnych szczegółów, w tym nawet przypuszczalnej ilości osób, które miały otaczać ich w momencie legitymowania 4 osób pod sklepem (...), ani czy ilość ta ulegała zmianie podczas trwania całego zdarzenia.

Niewielką wartość miały również zeznania P. P. (1). Również on w postępowaniu przygotowawczym podawał jedynie ogólny przebieg wydarzeń i w tym zakresie Sąd mógł dać mu wiarę. Natomiast odnośnie tego, jakoby świadek ten miał widzieć, że osoba zatrzymana, czyli P. B., miała szarpać za mundur K. K. (3) i odciągać go od czynności legitymowania, to podczas pierwszego przesłuchania świadek nie podał żadnych bliższych szczegółów, ani w jakim to miało być momencie, ani na czym dokładnie polegało. Ponadto jako jedyny ten świadek podał na rozprawie wersję, jakoby powodem podjęcia czynności legitymowania było zaobserwowanie przez K. K. (3), że jakiś mężczyzna miał spożywać na ulicy alkohol pod sklepem (...). Jest to wersja nie potwierdzona nawet przez K. K. (3), który konsekwentnie podawał, że czynność legitymowania czterech osób pod sklepem podjęli na polecenie przełożonego, gdyż osoby te miały wykonywać obraźliwe gesty wobec policjantów. Zresztą również na nagraniu nie widać, by ktokolwiek z osób legitymowanych miał w ręku jakikolwiek przedmiot mogący być uważany za pojemnik z alkoholem.

Na rozprawie z kolei świadek opisał, iż widział oskarżonego dopiero, jak ten próbował się uwolnić od chwytów zastosowanych przez K. i M. w momencie zatrzymania przy murze koło wejścia do sklepu (...). Sam świadek wcześniej przed interwencyjnym wejściem w tłum oddziału prewencji był szarpany za ramiona, ale nie potrafił podać przez kogo, a tym bardziej, by robił to oskarżony B.. Nie umiał też podać, co do momentu interwencji oddziału prewencji robił P. B.. Nie podał też, żeby go widział w grupie osób otaczających policjantów próbujących dokonać czynności legitymowania. Tej części zeznań świadka Sąd nie kwestionował.

Niewiarygodne były natomiast zeznania świadka, jakoby widział on, jak oskarżony szarpie się z K. K. (3) bezpośrednio przed momentem, jak oskarżony został podniesiony z ziemi przez czterech pokrzywdzonych i zaniesiony do radiowozu. Na odtworzonym nagraniu wyraźnie widać, że oskarżony po upadku na ziemię przyjął postawę obronną, zasłaniając się rękoma głowę, a to, że w tym samym czasie K. K. (3) próbował go chwycić za te ręce nie można nazwać celowym, aktywnym szarpaniem się. W interpretacji świadka widocznie każde ruchy rąk osoby nie poddającej się ulegle działaniom funkcjonariusza Policji stanowią „szarpanie się”, co zresztą świadek potwierdził stwierdzając, że określenie „szarpał się” rozumiał jako gwałtowny ruch kończynami w trakcie niesienia, czego akurat nie zaobserwowano na odtworzonym nagraniu. Sam świadek za chwilę zresztą sobie zaprzeczył, podając, że rzekomy gwałtowny ruch kończynami nie miał miejsca podczas niesienia, a wcześniej tj. przed podniesieniem, bo kiedy nieśli oskarżonego, to był on już spokojny. Taka zmienność relacji świadczy zdaniem Sądu jedynie o tym, że świadek niejako „na siłę” stara się przedstawić oskarżonego jako osobę, wobec której konieczne było podejmowanie wzmocnionej reakcji fizycznej podczas zatrzymania z uwagi na agresywne zachowanie zatrzymywanego, co akurat nie miało miejsca, a co doskonale widać w końcowym fragmencie nagrania z tej interwencji.

Największe wątpliwości Sądu budziły zeznania A. M.. W postępowaniu przygotowawczym świadek ten podał, że podczas czynności legitymowania „podbiegła do nich grupa mężczyzn i kobiet z zebranego tłumu, te osoby zaczęły nas przepychać i szarpać za mundury, wśród nich znajdował się B. P., który to także szarpał mnie i naczelnika za mundur jednocześnie krzycząc „zostawcie tego mężczyznę”, w tym momencie ja wraz z naczelnikiem odwróciliśmy się przycisnęliśmy B. do elewacji budynku (...)”. Sąd zauważa, iż do momentu interwencyjnego wejścia w tłum oddziału prewencji oskarżony znajdował się w biernym tłumie otaczającym przepychającą się grupę manifestantów i pokrzywdzonych policjantów i dopiero w momencie, gdy w wyniku interwencji funkcjonariuszy z tarczami i w białych kaskach znalazł się w bezpośrednim pobliżu świadka i K. K. (3) mógł w jakikolwiek sposób naruszyć ich nietykalność cielesną. Niestety tego akurat momentu nie widać na nagraniu. Widać dopiero moment, gdy P. B. został zatrzymany przy murze przy wejściu do sklepu (...), a i z tego momentu nagrania nie widać, by był szczególnie aktywny w swoim oporze. Aktywność widać po stronie obezwładniających go policjantów, którzy przy pomocy chwytów obezwładniających starali się odciągnąć oskarżonego z tłumu, którego przedstawiciele po chwili zaczęli ich szarpać próbując oswobodzić oskarżonego. Z jego strony nie widać na nagraniu aktywnej postawy poza próbami zmniejszenia nacisku chwytów założonych na jego szyję przez jednego z pokrzywdzonych. Jest to jednak akurat zrozumiałe, bo każdy człowiek w momencie podduszania broniłby się przed takim działaniem bez względu na to, kto stosowałby taki chwyt. Jest to bowiem biologicznie jak najbardziej zrozumiała reakcja instynktowna, często nie w pełni zależna od naszej woli. Sąd zauważa jednak, że moment kiedy oskarżony stał jeszcze biernie w tłumie obserwującym przepychankę pokrzywdzonych policjantów z manifestantami, do chwili, gdy w wyniku interwencji oddziału prewencji znalazł się pod ścianą budynku mieszczącego sklep jest tak krótki, (dosłownie kilka sekund), że zdaniem Sądu oskarżony fizycznie nie był w stanie w tak krótkim czasie szarpać obu mężczyzn i wykrzykiwać do nich jakichkolwiek słów, zresztą słowa te nie miałby już logicznego sensu, gdyż interwencja oddziału prewencji zakończyła całą szarpaninę grupy manifestantów z policjantami, gdyż zostali oni rozdzieleni. Sąd podejrzewa zatem, że świadek M. wraz z K. K. (3) po prostu zatrzymali pierwszego napotkanego manifestanta, który wydał się im podobny do któregoś z mężczyzn z szarpiącej ich grupy choćby z powodu podobnego stroju, względnie, że interwencja oddziału prewencji spowodowała to, że oskarżony mógł w kotłującym się tłumie zetknąć się fizycznie z którymś z policjantów, co ten poczytał jako fizyczny atak na jego osobę. Sam świadek zresztą w tych samym zeznaniach – k. 26v logicznie sobie zaprzeczył, raz bowiem podał, że oskarżony B. szarpał go i naczelnika K. za mundur, by na końcu zeznań stwierdzić, iż nie jest w stanie wskazać kto dokładnie z tego tłumu szarpał go za mundur.

Na rozprawie świadek M. również twierdził, iż P. B. odpychał i szarpał legitymujących policjantów, odnośnie swojej osoby nie potrafił jednak składnie podać, jakie czynności wykonał oskarżony. W tym zakresie zasłonił się niepamięcią związaną z upływem czasu. Twierdził jednak, że oskarżony wielokrotnie popychał K. K. (3) w tłumie i jego przy okazji też. Przy próbie sprecyzowania wzajemnego położenia oskarżonego wobec obu policjantów świadek podał, że P. B. znajdował się z jego tyłu, stał rzekomo zaraz za nim. Mieli mieć kontakt „ciało w ciało”. Nie jest to możliwe, albowiem z odtworzonego materiału z monitoringu miejskiego wynika, że oskarżony podczas przepychanek manifestantów z pokrzywdzonymi policjantami stał najbliżej w odległości około metra od najbliższego z nich, a często była to odległość większa, nawet sięgająca 3 metrów. Nie jest więc możliwe, by to właśnie oskarżonego świadek widział jako osobę stojącą bezpośrednio za nim, no chyba, że był taki moment podczas przemieszczania się wszystkich opisywanych osób podczas interwencji oddziału prewencji. Sąd nie dał zatem wiary świadkowi odnośnie tego, że to oskarżony miał być osobą wielokrotnie popychającą K. K. (3), gdyż sam pokrzywdzony K. ostatecznie podał, iż został przez oskarżonego raz odepchnięty, a nie wielokrotnie. Już choćby w tym detalu relacje obu pokrzywdzonych świadków nie są spójne.

Inną niespójnością w wersji A. M. z ustalonym stanem faktycznym jest to, że złapanie oskarżonego przez świadka M. miało nastąpić przed interwencją oddziału prewencji. Z odtworzonego nagrania wynika, że oskarżony co prawda stał w momencie tego wejścia w tłum policjantów z tarczami najbliżej pokrzywdzonych w całej dotychczasowej historii swojego pobytu na tym fragmencie zgromadzenia, jednak zatrzymanie oskarżonego nastąpiło już po interwencji oddziału prewencji, a najwcześniej w jej trakcie, gdyż sam moment złapania oskarżonego przez świadka M. nie jest widoczny. Nie jest też prawdą, że powodem wyciągania oskarżonego z grupy w kierunku radiowozu była chęć wyjęcia go spod działania gazu. Jak widać na nagraniu po zatrzymaniu oskarżonego i zastosowaniu wobec niego chwytów obezwładniających za bark i szyję nastąpiła próba odbicia go przez paru manifestantów i to wyszarpywanie przez nich ciała oskarżonego z rąk interweniujących policjantów spowodowało konieczność udzielenia im pomocy przez któregoś z członków oddziału prewencji. Jest to zatem kolejny fragment zeznań świadka, gdy minął się on z prawdą odnośnie przebiegu wydarzeń.

Ostatecznie okazało się, że świadek podał, iż był szarpany za mundur przez oskarżonego dlatego, że czuł, że jest szarpany, nie widział jednak przez kogo dokładnie, a wywnioskował, że przez oskarżonego, bo jak się odwrócił to go rzekomo zobaczył za sobą. Po chwili świadek po raz kolejny sobie zaprzeczył stwierdzając, iż za nim stało wiele osób, a nie jest w stanie dokładnie podać, kto za kim bezpośrednio stał, a oni byli otoczeni przez tłum. Natomiast świadek pewność co do tego, że sprawcą szarpań i popchnięć jest oskarżony B. wyprowadził z tego, że jak się parę razy odwrócił, to on był najbliżej ich. Sąd jeszcze raz powtarza, iż jest to wersja wykluczona przez materiał z nagrania tego fragmentu zgromadzenia przez kamerę monitoringu miejskiego, zatem zeznania świadka muszą dotyczyć innej osoby, która ostatecznie nie została zidentyfikowana, a świadek w momencie podjęcia interwencji przez zwarty oddział prewencji najprawdopodobniej przypadkowo złapał oskarżonego jako osobę znajdującą się akurat w tym momencie blisko niego i podobną do osoby zaobserwowanej uprzednio czy to pod względem odzieży, czy cech sylwetki. Tym samym Sąd nie dał wiary świadkowi co do tego, że miał być szarpany czy popychany przez P. B., gdyż sprzeciwia się takiemu wnioskowi całkowicie bezstronny materiał dowodowy w postaci nagrania z monitoringu, gdzie zachowania oskarżonego do momentu interwencji oddziału prewencji w żaden sposób nie można uznać za aktywnego w sposób opisany w ostatnim akapicie na karcie 232.

Co znamienne, po odtworzeniu świadkowi tego nagrania na rozprawie w dniu 24 lutego 2015 r. nie potrafił on wskazać żadnego momentu, na którym byłoby widać, że jest szarpany czy popychany, a zwłaszcza, że czyni to oskarżony. Jedyny moment, jaki po odtworzeniu mu nagrań podał, że wtedy miało nastąpić działanie oskarżonego, to ten jak dociskają z K. oskarżonego do elewacji budynku, a jak Sąd ustalił, był to już moment, kiedy nie można mówić o zmuszaniu obu policjantów przez oskarżonego do odstąpienia od prawnej czynności legitymowania osób postronnych. Zatrzymanie oskarżonego jest już bowiem innym zdarzeniem historycznym, nie objętym zarzutem.

Bezwartościowe dla ustalenia ewentualnego sprawstwa i winy oskarżonego B. okazały się zeznania R. N. – k. 25 i 226-229. Świadek ten zeznawał w postępowaniu przygotowawczym wyłącznie odnośnie szczegółów zatrzymania na miejscu zdarzenia J. S.. Świadek nie widział szczegółów interwencji pokrzywdzonych wobec osób stojących pod sklepem ani późniejszych zdarzeń, nie mógł zatem opisać ewentualnej roli oskarżonego B. w tych wydarzeniach.

Również zeznania P. S. – k. 235-237 nie wniosły niczego istotnego do sprawy akurat oskarżonego P. B., gdyż świadek ten został przesłuchany na okoliczność zatrzymania drugiego oskarżonego tj. J. S. i oblania policjantów przez tego oskarżonego nieustaloną cieczą, widział jakąś szarpaninę z pokrzywdzonymi, jednak nie potrafił podać żadnych istotnych szczegółów.

Sąd pominął również ten materiał dowodowy np. protokoły oględzin odzieży policjantów czy opinię biegłego odnośnie obrażeń K. K. (3), które dotyczyły wyłącznie działania skazanego J. S. odnośnie oblania policjantów cieczą z butelki, jako nie mające znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Bez znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy były również opinie służbowe o poszczególnych policjantach uczestniczących w zdarzeniu. Żaden ich zapis nie dotyczył szczegółów rozpoznawanego zdarzenia, a fakt posiadania dobrej opinii u pracodawcy nie ma wpływu na ocenę wiarygodności wypowiedzi tych osób, które Sąd ocenia zgodnie z zasadami określonymi w art. 7 k.p.k.

Sąd odstąpił od bezpośredniego ponownego przesłuchania pokrzywdzonych oraz pozostałych świadków, uznając, iż dotychczas osoby te zostały tak wnikliwie i szczegółowo przesłuchane przez Sąd w poprzednim składzie, że obecnie nie ma już właściwie pytań, które mogłyby zostać zadane. Pokrzywdzeni, im bardziej byli naciskani przez strony postępowania oraz sąd, tym bardziej zmienione wersje podawali, zatem Sąd w obecnym składzie zdecydował, iż pozostanie jedynie przy pogłębionej ocenie dotychczas złożonych zeznań w porównaniu z odtworzonym materiałem z monitoringu. Ponowne przesłuchanie pokrzywdzonych i tak nie dawało szans na przyznanie się świadków K. i M. do błędu w identyfikacji, gdyż wtedy automatycznie świadkowie ci musieliby się przyznać do niewłaściwego wykonania ich podstawowych obowiązków służbowych. Ponadto strony obecne na rozprawie w dniu 8 lutego 2016 roku oraz w dniu 15 marca 2016 r. dwukrotnie złożyły wyraźne oświadczenia do protokołu rozprawy, iż nie wnoszą o bezpośrednie przesłuchanie żadnej z dotychczas przesłuchanych osób.

Za wiarygodne uznano materiały z nagrań przebiegu zdarzenia oraz pozostałe opisane dokumenty. Materiał z nagrań, pomimo swoistej ingerencji w niego poprzez oznaczenie na tym materiale sylwetki oskarżonego, nie nosił innych śladów celowego montażu. Sąd na poszczególnych terminach odtworzył większość nagrań z monitoringu, także część tych odtwarzanych już podczas pierwszego z postępowań sądowych i nie dostrzegł różnic w nagraniach mogących wskazywać na taki montaż. Pozostałe dokumenty zostały sporządzone przez uprawnione do tego osoby i organy, w granicach ich kompetencji, a strony nie kwestionowały ich autentyczności.

Odnośnie udziału oskarżonego P. B. w zarzucanym mu czynie Sąd ustalił na podstawie zeznań świadków oraz przeprowadzenia dowodu z nagrania z monitoringu, iż w żaden sposób nie da się wykazać istnienia pomiędzy oskarżonym a J. S. istnienia jakiegokolwiek porozumienia odnośnie działań przypisanych ostatecznie w prawomocnym wyroku J. S.. W tym zakresie wszyscy przesłuchani świadkowie byli zgodni, iż nie zauważyli, by J. S. działał w jakikolwiek porozumieniu z inną osobą, a tym bardziej z P. B.. Z zarzutu postawionego przez prokuratora odpadło zatem działanie wspólnie i w porozumieniu z J. S. i oblanie funkcjonariuszy Policji K. K. (3) i M. S. nieustaloną cieczą, bo to działanie można przypisać wyłącznie skazanemu J. S..

Przedmiotem rozważań Sądu było zatem to, czy P. B. mógł dopuścić się zmuszania funkcjonariuszy Policji: K. K. (3), M. S., A. M. i P. P. (1) do odstąpienia od prawnej czynności legitymowania osób postronnych poprzez popychanie, szarpanie za mundur i odciąganie. W tym zakresie Sąd ustalił na podstawie zeznań świadków, że takiego działania oskarżony nie wykonywał na pewno wobec st. post. M. S., gdyż ten ani w toku postępowania przygotowawczego ani podczas rozprawy w Sądzie o żadnym takim działaniu nie zeznawał, a oskarżonego kojarzy jedynie z pomocy przy przenoszeniu do radiowozu. Również świadek P. P. (1) nie podał w żadnym momencie trwania postępowania, by rozpoznał w oskarżonym osobę, która miała go szarpać za ramiona podczas próby legitymowania. Świadek ten nie kojarzył nawet osoby oskarżonego wśród otaczającej ich grupy manifestantów, co potwierdza stanowisko oskarżonego oraz wyniki ponownych oględzin materiału z monitoringu. Także żaden z pozostałych świadków nie podał, by widział, że oskarżony miałby naruszać w jakikolwiek sposób nietykalność cielesną P. P. (1). Ostatecznie sam świadek P. wprost stwierdził – k. 221, że zatrzymany (tj. P. B.) nie szarpał się z nim nawet podczas zatrzymania.

Odnośnie wszystkich zachowań oskarżonego podczas jego zatrzymania Sąd uznał, iż te zachowania nie zostały objęte zarzutem postawionym P. B.. Jest to bowiem odrębna czynność prawna podjęta przez pokrzywdzonych funkcjonariuszy Policji. Pierwotna czynność służbowa, polegająca na legitymowaniu osób postronnych zakończyła się bowiem najpóźniej w momencie rozpoczęcia interwencji zwartego oddziału prewencji i to co miało miejsce po tej interwencji tj. zatrzymanie P. B. przy murze budynku, próba jego oswobodzenia przez innych manifestantów z rąk policjantów oraz przewrócenie się oskarżonego i jego transport do radiowozu są już odrębnym zdarzeniem historycznym, nie objętym zdaniem Sądu postawionym zarzutem. Tym samym ewentualne naruszenia nietykalności cielesnej zwłaszcza A. M. i K. K. (3) w początkowej fazie tej czynności służbowej, jaką było zatrzymanie oskarżonego, winny być ewentualnie przedmiotem kolejnego postępowania. Sąd na marginesie stwierdza jednak, co zresztą już wyżej opisał, że nie dopatrzył się w zachowaniu oskarżonego widocznym na nagraniu tzw. czynnego oporu, a jedynie bierny polegający na przeciwstawianiu się nadmiernemu naciskowi rąk funkcjonariusza przy założonym na szyi chwycie obezwładniającym. Natomiast późniejsze zachowanie oskarżonego jest całkowicie bierne, gdyż po wyrwaniu z rąk próbujących go odbić manifestantów i upadku na ziemię oskarżony przyjął postawę typowo obronną, zasłaniając swoją głowę rękoma, a następne zupełnie biernie, jak przysłowiowy worek ziemniaków, poddał się działaniom pokrzywdzonych podczas przenoszenia do radiowozu.

Pozostają zatem funkcjonariusze: A. M. i K. K. (3), których oskarżony miał rzekomo odpychać, popychać i szarpać podczas czynności legitymowania osób postronnych. Sam A. M. nie potrafił jednoznacznie podać, jakie czynności miał wobec jego osoby wykonać oskarżony, tj. czy go szarpał, czy popychał, czy odpychał. Cały czas twierdził natomiast, że oskarżony wielokrotnie popychał K. K. (3). Z kolei K. K. (3) ostatecznie zeznał, że został raz odepchnięty przez oskarżonego podczas przepychanek w czasie próby legitymowania. Jednoznacznie zaprzeczyły takiej wersji materiały z monitoringu miejskiego odtworzone w trybie „slow motion” na rozprawie. W oparciu o pomocnicze oznakowanie sylwetki oskarżonego dokonane w tym samym materiale przedłożonym przez obronę do apelacji ustalono, iż podczas próby legitymowania osób postronnych przez pokrzywdzonych K. i M. oskarżony nigdy nie znajdował się w ich bezpośredniej bliskości, najbliżej nich był w odległości około 0,5-1 metra w momencie, gdy rozpoczęła się interwencja policjantów z oddziału prewencji, nie mógł zatem wykonać wszystkich tych działań, jakie zarzucają mu pokrzywdzeni, nie wykazywał również żadnego emocjonalnego zaangażowania w przebieg czynności legitymowania tych przypadkowych osób pod sklepem (...). Stał bowiem jako bierny obserwator w tłumie innych osób, mając nawet w niektórych momentach ręce splecione w charakterystyczny sposób na piersiach. W oparciu o ten materiał Sąd uznał, iż nie jest możliwe by to oskarżony był osobą opisywaną przez świadków M. i K., jako popychającą ich i szarpiącą. Konsekwencją takiego ustalenia było uznanie, iż jedynym dopuszczalnym rozstrzygnięciem przy takim materiale dowodowym jest wydanie wyroku uniewinniającego oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu.

O kosztach procesu orzeczono na podstawie art. 632 pkt 2 kodeksu postępowania karnego, obciążając wobec uniewinnienia oskarżonego tymi kosztami Skarb Państwa.

SSR Monika Matysiak