Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt I C 728/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Ż., dnia 2 września 2016 r.

Sąd Rejonowy w Żaganiu I Wydział Cywilny w następującym składzie:

Przewodniczący: SSR Kamila Powoźnik

Protokolant: sekr. sąd. Sylwia Sokół

po rozpoznaniu w dniach: 18 maja 2016r., 24 czerwca 2016r. i 24 sierpnia 2016 r. w Ż.

sprawy z powództwa A. O.

przeciwko J. S. (1)

- o zapłatę

I.  zasądza od pozwanego J. S. (2) na rzecz powódki A. O. kwotę 1.500 zł (słownie: jeden tysiąc pięćset) wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 11.05.2015 roku do dnia 28.07.2015 roku;

II.  w pozostałej części powództwo oddala;

III.  zasądza od pozwanego na rzecz powódki kwotę 75 tytułem zwrotu stosunkowo rozdzielonych kosztów procesu.

I C 728/15

UZASADNIENIE

Powódka A. O. wniosła pozew przeciwko J. S. (2), żądając zapłaty kwoty 6.000 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 03.02.2015 r. do dnia 28.07.2015r. W uzasadnieniu pozwu podała, że powyższa kwota wynika z reklamacji pojazdu, zakupionego od pozwanego. Do pozwu dołączyła umowę kupna pojazdu i dokumenty, związane z reklamacją pojazdu.

W odpowiedzi na pozew (k. 47 – 55) pełnomocnik pozwanego wskazał, że po sprzedaniu pojazdu ojciec powódki poprosił pozwanego o poradę związaną z problemami z silnikiem. Pozwany polecił mu warsztat samochodowy, a w ramach dbałości o renomę firmy zgodził się, w ramach ugody, na partycypację w naprawie pojazdu, poprzez zakupienie silnika, powódka miała ponieść koszty naprawy u mechanika. Na tym rola pozwanego miała się skończyć. Pełnomocnik pozwanego podkreślił, że powódka nie składała wówczas reklamacji ani ustnie ani pisemnie, stąd też pozwany nie działał w ramach naprawy z tytułu rękojmi. Pozwany nie otrzymał od powódki samochodu do oględzin, nie został zapoznany z wadami, nie wskazał powódce zakresu koniecznych napraw. Po dokonaniu wymiany silnika powódka nadal była niezadowolona i zaczęła stawiać nowe żądania wobec pozwanego, żądając naprawy i zwrotu kosztów naprawy. Naprawa przez pozwanego nie była możliwa, ponieważ powódka nie dostarczyła pozwanemu pojazdu, który cały czas pozostawał w jej posiadaniu. Wady wskazywane przez powódkę nie wynikają z wad elementów zakupionego, używanego pojazdu, który miał 15 lat, ale dotyczą elementów, które podlegają naturalnemu zużyciu w czasie eksploatacji. Powódka domaga się zwrotu kosztów napraw, których dokonała sama i bez konsultacji z pozwanym. Pozwany został pozbawiony możliwości weryfikacji, czy problem z pojazdem wynikał z istniejącej w pojeździe wady, czy z nieprawidłowej naprawy, wykonanej przez powódkę. Pozwany nie jest także w stanie stwierdzić, czy naprawa w zakresie wykonanym przez powódkę była konieczna. Pozwany nie odpowiada za nieprawidłową naprawę dokonaną przez powódkę we własnym zakresie. Ponadto niektóre rachunki przedstawione przez powódkę dotyczą elementów wyposażenia, takich jak wycieraczki, olej silnikowy, płyn do czyszczenia tapicerki, za które pozwany nie odpowiada. Rachunek na kwotę 877 zł dotyczy napraw wykonanych w październiku 2014 r., a więc jeszcze przed zgłoszeniem wady przez powódkę. Powódka narusza postanowienia ugody, zawartej z pozwanym, eskalując żądania. Ponadto, gdyby powódka działała w ramach reklamacji i złożyła reklamację wraz z pojazdem, to pozwany mógłby ocenić, że koszt ewentualnej naprawy byłby nieopłacalny i skorzystać z prawa odstąpienia od umowy, zwrócić powódce cenę i zatrzymać pojazd. Wskutek działań powódki, powódka żąda zwrotu kosztów naprawy, stanowiących kwotę zbliżoną do ceny pojazdu, a ponadto zatrzymuje pojazd dla siebie, co powoduje bezpodstawne wzbogacenie się powódki.

Na rozprawie (k. 69 – 72) powódka podtrzymała żądanie zapłaty kwoty 6.000 zł tytułem zwrotu kosztów naprawy, wskazując, że obecnie po naprawach pojazd jest sprawny i chce go użytkować, nie chce odstąpić od umowy, nie domaga się zwrotu ceny (k. 70). Podała, że po zakupie auta w krótkim czasie zaczęło coś stukać w silniku, jej partner R. L. w jej imieniu poinformował o tym pozwanego telefonicznie, pozwany wskazał warsztat samochodowy, do którego mieli zaprowadzić auto. Następnie pozwany kontaktował się mechanikiem, mechanik powiedział, że urwała się jakaś śruba i że trzeba wymienić silnik, bo wymiana tej śruby zajmie więcej czasu i będzie droższa niż wymiana silnika. Pozwany zaproponował, że kupi silnik, a ona miała zapłacić za wymianę silnika. Przekazywał to telefonicznie jej partnerowi, na co zgodziła się. Po wymianie silnika należało wymienić płyny, podczas gdy po zakupie zmieniła olej na nowy. Po odebraniu samochodu, w czasie użytkowania (jazdy) samochód gasł. Samochód rwał paski podczas jazdy. Po tym została wykonana diagnostyka i okazało się, że nowy silnik nie pasował do starego osprzętu silnika, ponieważ wymieniany był nie cały silnik, tylko blok. Nikt nie poinformował jej, że po wymianie silnika powinna wykonać jeszcze dodatkowe czynności, coś sprawdzać. (...) doprowadziła do sprawności, przeszło przegląd w 2016 roku i chce nim nadal jeździć.

Pełnomocnik pozwanego na rozprawie podtrzymał twierdzenia zawarte w odpowiedzi na pozew (k. 70 – 72). Pozwany na rozprawie wskazał, że sprzedał powódce sprawne auto, w stanie takim, jak zostało wstawione do komisu przez poprzedniego właściciela. Samochód miał duży przebieg. Kiedy zadzwonił partner powódki, wskazując, że słyszy stuki w silniku, to polecił mu najlepszy warsztat w mieście, jeśli chodzi o silniki. Kiedy spotkali się w warsztacie z mechanikiem, okazało się, że pękła śruba wału korbowego, co było do stwierdzenia dopiero po wyjęciu i rozebraniu silnika przez mechanika. Mechanik zaproponował wymianę silnika jako tańszy i szybszy sposób, pozwany stwierdził, że powódka („ci państwo”) jest „w złej sytuacji” i zdecydował, że on kupi silnik, a powódka pokryje koszty naprawy. Mówił też powódce (jej partnerowi) o możliwości postawienia auta do naprawy u niego w warsztacie samochodowym, ale „zapadła” decyzja, że auto będzie naprawiane w warsztacie, w którym już było (u świadka M. S.), na powyższych zasadach. Pozwany zakupił silnik, przewiózł do warsztatu, zadzwonił do partnera powódki, z pytaniem, czy są rozliczeni, uzyskał podziękowanie, potwierdzenie, że są rozliczeni. Następnie miał telefony od partnera powódki, że coś się dzieje z paskiem, poradził, aby pojechał do warsztatu, ponieważ może coś źle zostało zamontowane. Następnie był zmęczony pismami, gdzie powódka żądała on niego coraz wyższej kwoty, stąd też zaproponował zapłatę określonej kwoty w ugodzie.

Powódka na rozprawie dodatkowo stwierdziła, że pozwany jako specjalista powinien wiedzieć, że zakupiona część nie będzie pasować do starego sprzętu. Pozwany stwierdził, że powódka dokonywała napraw bez konsultacji z nim. Powódka wskazała, że potrzebowała auto, pozwany zawieszał działalność, nie udało jej się skontaktować, dokonywała napraw jak najniższym sposobem. Pozwany wskazał, że działalność zawieszał na okres zimowy, zadeklarował, że może przyjąć auto z powrotem do komisu, a powódce zapłacić za nie kwotę 5.000 zł. Powódka nie wyraziła zgody na taką propozycję (k. 72).

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 26.09.2014 r. J. S. (2) w zakresie działalności swego przedsiębiorstwa pod nazwą Przedsiębiorstwo Handlowe (...) w Ż. zawarł umowę sprzedaży samochodu osobowego marki M. (...) typ A (silnik 1,7 (...), r.prod. 1999, nr rej. (...)) z A. O.. Cena pojazdu wynosiła 8.600 zł i została w całości zapłacona.

dowód: faktura z dnia 26.09.2014 r. nr (...) k. 11.

Strony umowy sprzedaży z dnia 26.09.2014 r. nie uzgodniły indywidualnych właściwości ww. pojazdu. Według zapewnień sprzedającego, pojazd był sprawny, jego stan jako pojazdu używanego miał być adekwatny do roku produkcji i przebiegu, który wynosił ok. 230.000 km.

Pojazd był zarejestrowany w Polsce i miał aktualne badania techniczne.

okoliczność bezsporna , a nadto:

twierdzenia pozwanego k. 69v.

W grudniu 2014 roku partner powódki R. L., jadąc w/w samochodem, usłyszał stuki w silniku, działając w imieniu powódki zadzwonił do pozwanego, informując go o tym fakcie. Pozwany wskazał mu warsztat M. S. (2) w Ż., gdzie R. L. pozostawił pojazd i gdzie najpóźniej w dniu 06.12.2014 r., po demontażu silnika i rozebraniu go, mechanik wraz z pozwanym dostrzegli urwaną śrubę wału korbowego. Pozwany zadzwonił do R. L., poinformował go telefonicznie o rodzaju usterki i sposobach jej usunięcia. Zgodnie z informacją uzyskana od mechanika, były dwa sposoby naprawy: rozebranie wału na części, wymiana śruby i ponowne złożenie, co trwałoby dłużej i mogło być droższe, oraz wymiana silnika na inny, co miało być czynnością mniej czasochłonną i tańszą.

W czasie rozmowy telefonicznej pozwany i R. L., działający w imieniu i na rzecz powódki, w celu jak najkrótszego czasu usunięcia usterki, uzgodnili, że usterka zostanie usunięta poprzez wymianę silnika, pozwany poniesie koszt zakupu i transportu innego silnika używanego, a powódka poniesie koszt montażu tego silnika w pojeździe, w warsztacie M. S. (2).

Pozwany zakupił i dostarczył do warsztatu używany silnik (blok silnika) 1,7 (...) od M. (...), o przebiegu ok. 90.000 km, ponosząc z tytułu jego zakupu kwotę 1.200 zł (+ 100 zł za transport), który to blok silnika M. S. (2) zamontował w pojeździe, a powódka poniosła koszty tego montażu w kwocie 1.200 zł. Powódka poniosła także koszty wymiany oleju, co było konieczne przy wymianie silnika.

dowód: pismo z dnia 19.12.2014 roku k. 54;

faktura z dnia 05.01.2015 roku nr (...) k. 14v;

pismo pozwanego z dnia 11.02.2015 roku k. 8 – 9;

pismo powódki z dnia 18.02.2015 roku k.7;

zeznania świadka R. L. k. 92 – 97;

zeznania świadka M. S. (2) k. 95 – 97.

Po odbiorze pojazdu z warsztatu, samochód gasł i zrywał paski klinowe. Mechanik M. S. (2) w okresie styczeń – luty 2015 roku wymieniał w swoim warsztacie paski klinowe, przy kolejnej wymianie po dokładniejszych oględzinach stwierdził, że jest uszkodzony napinacz, krzywe koło pasowe, wymienił napinacz paska klinowego i od tego momentu pasek klinowy nie uległ już uszkodzeniu. Koszt wymiany napinacza paska z tego tytułu wyniósł 200 zł.

Przy odbiorze pojazdu po wymianie silnika ani pozwany, ani też mechanik M. S. (2) nie poinformowali powódki (ani też R. L., który pojazd odbierał), czy celowa jest diagnostyka układu wtrysków po wymianie bloku silnika na inny.

dowód: zeznania świadka R. L. k. 92 – 97;

zeznania świadka M. S. (2) k. 95 – 97;

twierdzenia stron k. 69 – 72;

faktura z dnia 06.02.2015 roku nr (...) k. 14.

Po usunięciu usterki napinacza paska klinowego pojazd nadal gasł, trudno się uruchamiał. W dniu 03.02.2015 roku powódka odholowała pojazd do specjalistycznego warsztatu w O. celem diagnozy układu wtryskowego i regeneracji wtrysków.

W tym samym dniu powódka sporządziła reklamację pojazdu, wyliczając dotychczasowe usterki i koszty napraw, pozwany reklamację otrzymał w dniu 05.02.2016 roku.

W odpowiedzi na reklamację pozwany nie uznał roszczeń powódki.

dowód: reklamacja z dnia 03.02.2015 roku k. 10;

pismo pozwanego z dnia 11.02.2015 roku k. 8 – 9;

zeznania świadka R. L. k. 92 – 97;

zlecenie naprawy z dnia 05.03.2015 roku k. 13.

Powódka w odpowiedzi pismem z dnia 18.02.2015 roku zażądała zwrotu kwoty za wymianę silnika i paska napinacza, tj. kwoty 1.400 zł, wyznaczając termin zapłaty do dnia 20.02.2015 roku pod rygorem wytoczenia powództwa, z uzasadnieniem, że kwota ta pozwoli jej na naprawę wtryskiwaczy lub pompy, a dotychczasowy sposób współnaprawy nie przyniósł spodziewanych rezultatów, pojazd nadal jest niesprawny.

W odpowiedzi pozwany zaproponował powódce zapłatę na jej rzecz kwoty 700 zł, przesyłając jej projekt ugody z dnia 04.03.2015 roku, pod warunkiem zrzeczenia się roszczeń, wynikających z umowy sprzedaży z dnia 26.09.2014 r., na co powódka nie zgodziła się.

dowód: pismo powódki z dnia 18.02.2015 roku k. 7;

pismo pozwanego z dnia 02.03.2015 roku wraz z projektem ugody k. 5,6.

Powódka w marcu 2015 roku usunęła usterkę w postaci niesprawnych wtrysków, w specjalistycznym warsztacie w O., ponosząc koszty diagnozy pompy paliwowej i układu wtryskowego w kwocie łącznej ok. 2.000 zł. Po tej naprawie pojazd jest sprawny, powódka używa go zgodnie z przeznaczeniem.

dowód: zeznania świadka R. L. k. 92 – 97;

twierdzenia powódki w oświadczeniu k. 12;

zlecenie naprawy z dnia 05.03.2015 roku k. 13.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie przedłożonych przez strony dokumentów i zeznań obu świadków, R. L. i M. S. (3), które są ze sobą zbieżne i wzajemnie się uzupełniają. Zeznania świadków są również co do zasady zbieżne z twierdzeniami pozwanego w ramach wyjaśnień składanych na rozprawie, o czym jeszcze będzie mowa niżej, stąd też za zbędny należało uznać dowód z zeznań stron, skoro twierdzenia sporne zostały dostatecznie wyjaśnione innymi dowodami (dokumentami postępowania reklamacyjnego, zeznaniami świadków). Wiele okoliczności okazało się bezspornych po przeprowadzeniu dowodów z zeznań obu świadków. Stąd też sąd nie znalazł podstaw, aby podważać twierdzenia stron, którym druga strona nie zaprzeczyła, w tym, aby podważać twierdzenia pozwanego, co do prawdziwości faktów, które opisywał, a którym powódka nie zaprzeczała.

Sąd zważył, co następuje:

Roszczenie powódki należało za uznać za uzasadnione jedynie w części, do kwoty 1.500 zł.

Umowa z dnia 26.09.2014 r. między pozwanym a powódką została zawarta w czasie obowiązywania ustawy z dnia 27.07.2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. Nr 141, poz. 1176 ze zm. - zwana dalej “ustawą”), która weszła w życie w dniu 01.01.2003 r. Umowę tę należy zakwalifikować jako umowę sprzedaży towaru konsumpcyjnego, o której mowa w art. 1 ust. 1 powołanej ustawy, jako że pozwany w zakresie swego przedsiębiorstwa sprzedał powódce samochód w celu nie związanym z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą lub zawodową (sprzedaż konsumencka).

Ustawa ta została uchylona ustawą z dnia 30.05.2014 roku o prawach konsumenta (Dz.U. 2014, poz. 827 ze zm.), przy czym - zgodnie z art. 51 ustawy z dnia 30.05.2014 roku - do umów zawartych przed wejściem w życie ustawy stosuje się przepisy dotychczasowe. Ustawa z dnia 30.05.2014 roku weszła w życie w dniu 24.12.2014 roku, stąd też w niniejszej sprawie, do umowy zawartej w dniu 26.09.2014 roku, zastosowanie mają nadal „przepisy dotychczasowe”, tzn. obowiązująca w dniu zawarcia umowy poprzednia ustawa z dnia 27.07.2002 roku (art. 52 pkt 2, art. 55 ustawy z dnia 30.05.2014 roku), zwana dalej „ustawą”.

W art. 1 ust. 4 ustawy wyłączono stosowanie w przypadku sprzedaży towaru konsumpcyjnego przepisów art. 556 – 581 Kodeksu cywilnego o rękojmi i gwarancji przy umowie sprzedaży; ustawa ta zawiera odrębną regulację uprawnień kupującego w przypadku sprzedaży towaru konsumpcyjnego niezgodnego z umową (art. 4 – 12) oraz co do udzielonej kupującemu gwarancji (art. 13). Trudno zatem uznać, że poglądy piśmiennictwa, wyrażane na gruncie przepisów Kodeksu cywilnego o rękojmi, mają bezpośrednie przełożenie do szczególnych przepisów ustawy z dnia 27.07.2002 roku, które posługują się zupełnie odrębnymi pojęciami, odwołując się do „niezgodności towaru z umową”, a nie do „wady rzeczy” (pismo pełnomocnika pozwanego k. 49).

Przepisy art. 4 – 12 ustawy regulują roszczenia kupującego, przysługujące mu w stosunku do sprzedawcy w razie stwierdzenia niezgodności towaru z umową. W przedmiotowej sprawie okolicznością bezsporną jest, że właściwości pojazdu nie były między stronami umowy uzgadnianie indywidualnie, nic innego nie wynika zarówno z dowodu zakupu, tj. faktury, jak i z twierdzeń stron.

Art. 4 ust.1. ustawy stanowi, że sprzedawca odpowiada wobec kupującego, jeżeli towar konsumpcyjny w chwili jego wydania jest niezgodny z umową. W ust. 3 tego artykułu zawarto definicję pojęcia “zgodności towaru z umową”, o której mowa w ust. 1. Zgodnie z tym przepisem towar konsumpcyjny jest zgodny z umową, jeżeli nadaje się do celu, do jakiego tego rodzaju towar jest zwykle używany, oraz gdy jego właściwości odpowiadają właściwościom cechującym towar tego rodzaju. Domniemanie zgodności towaru z umową przyjmuje się również, gdy towar odpowiada oczekiwaniom dotyczącym towaru tego rodzaju, opartym na składanych publicznie zapewnieniach sprzedawcy, producenta lub jego przedstawiciela; w szczególności uwzględnia się zapewnienia, wyrażone w oznakowaniu towaru lub reklamie, odnoszące się do właściwości towaru, w tym także terminu, w jakim towar ma je zachować.

W art. 4 ust. 1 zd. drugie ustawy zawarto przy tym domniemanie, że niezgodność towaru z umową istniała w chwili wydania towaru, jeśli niezgodność ta zostanie stwierdzona przed upływem sześciu miesięcy od wydania towaru.

W przedmiotowej sprawie – jak wynika choćby z reklamacji z dnia 03.02.2015 roku (k. 10) – niezgodność towaru z umową (usterka pojazdu, tj. urwana śruba wału korbowego wewnątrz silnika, uniemożliwiająca jego używanie) ujawniła się w dniu 06.12.2014 roku, a zatem bez wątpienia przed upływem sześciu miesięcy od daty wydania towaru (który to termin biegł do dnia 26.03.2015 roku, przyjmując za datę sprzedaży dzień 26.09.2014 roku, wskazany na fakturze zakupu k. 11).

Powódka zawiadomiła pozwanego o swoich roszczeniach z zachowaniem terminu określonego w art. 9 ust. 1 ustawy, tj., przed upływem dwóch miesięcy od stwierdzenia niezgodności towaru z umową, o czym świadczy data otrzymania reklamacji przez pozwanego, wskazana przez niego w piśmie z dnia 11.02.2015 roku (odpowiedzi na reklamację k. 8). Pozwany wskazał, że reklamację otrzymał w dniu 04.02.2015 roku, termin z art. 9 ust. 1 ustawy upływał z dniem 06.02.2015 roku, w tym czasie powódka wysłała reklamację, którą pozwany otrzymał, a zatem złożyła zawiadomienie (reklamację) w ustawowym terminie. Powódka zawiadamiała także pozwanego ustnie, jeszcze w grudniu 2014 roku, niezwłocznie po stwierdzeniu usterki silnika (telefonicznie partner powódki R. L.). Daty stwierdzenia usterki i wysłania reklamacji wynikają z pism wymienionych przez strony jeszcze przed procesem, w toku procesu nie były przez żadną ze stron kwestionowane, stąd są to fakty bezsporne (art.230 kpc).

Przepis art. 4 ustawy wskazuje terminologicznie na dwa domniemania: domniemanie zgodności towaru z umową (art. 4 ust. 3 ustawy) i domniemanie niezgodności towaru z umową w chwili wydania towaru konsumentowi (art. 4 ust. 1 zd. drugie ustawy). Ś. rzecz biorąc, „domniemanie” zgodności towaru z umową, określone w art. 4 ust. 3 ustawy, jest w istocie definicją pojęcia „zgodności towaru z umową” – w przypadku towaru, którego właściwości nie były uzgadniane indywidualnie ze sprzedawcą. Przepis ten określa, kiedy towar jest zgodny z umową. Natomiast, z uwagi na właściwe domniemanie, zawarte w art. 4 ust. 1 zd. drugie ustawy, można stwierdzić, że – zgodnie z ustawą – istnieje domniemanie zgodności towaru z umową (w rozumieniu art. 4 ust. 3 ustawy), o ile niezgodność w tym znaczeniu ujawni się po upływie okresu sześciu miesięcy od daty wydania towaru. Jeśli niezgodność (w rozumieniu art. 4 ust. 3 ustawy) ujawni się przed upływem tego terminu, mamy do czynienia z domniemaniem, zgodnie z którym przyjąć należy, że niezgodność ta istniała już w chwili wydania towaru, czyli że sprzedawca za nią odpowiada. Dostrzec należy, że przepis art. 4 ust. 3 ustawy nie stanowi, że w ogóle „domniemywa się, że towar jest zgodny z umową”, lecz „domniemywa się”, że jest zgodny z umową, jeśli posiada określone cechy lub właściwości, wskazane w tym przepisie (tj. nadaje się do celu, do jakiego tego rodzaju towar jest zwykle używany, czy też, gdy jego właściwości odpowiadają właściwościom cechującym towar tego rodzaju).

W odróżnieniu od „wady rzeczy” w przepisach używanych na gruncie rękojmi, ustawowe pojęcie „niezgodności towaru z umową” odwołuje się do celu lub właściwości towaru, stwierdzonych z okresie 6 miesięcy od wydania towaru. Jeżeli w tym okresie konsument stwierdzi, że towar nie ma cechy, jaką zwykle mają tego rodzaju towary bądź nie posiada właściwości, które powinien posiadać towar tego rodzaju, to powstają po jego stronie roszczenia z tego tytułu. Bez znaczenia jest przy tym ustalanie, czy nieposiadanie określonej cechy bądź właściwości wynikało z „wady” towaru, istniejącej już w chwili wydania (co wymaga niejednokrotnie szeregu zabiegów, badających przyczynę danej wadliwości, tkwiących „wewnątrz” rzeczy, niemożliwych do ustalenia na podstawie zewnętrznych oględzin); art. 4 ust. 3 ustawy przenosi akcent na stwierdzenie pewnych skutków wadliwości, w postaci braku właściwości czy cechy, bez ustalania „wewnętrznej” przyczyny tego stanu rzeczy. Jeśli ten brak cechy czy właściwości nastąpi w okresie sześciu miesięcy od wydania towaru, zastosowanie ma wzruszalne domniemanie, że braki te istniały już w chwili wydania umowy. Sprzedający może to domniemanie obalić, z tym że to na nim spoczywa ciężar dowodu (art. 6 kc). Jeżeli natomiast brak określonej cechy czy właściwości, właściwych dla towarów tego rodzaju, został stwierdzony po upływie sześciu miesięcy od wydania towaru, to kwestię, czy braki te istniały już w chwili wydania towaru, winien udowodnić konsument. Jedynie brak określonej cechy czy właściwości, mający miejsce w chwili wydania towaru, rodzi odpowiedzialność na gruncie przepisów ustawy.

Za trafne należy uznać spostrzeżenie pełnomocnika pozwanego, że auto w dniu zakupu miało 15 lat (k. 49), stąd też zgodność towaru (sprzedanego samochodu) z umową oceniać należy z uwzględnieniem tego, że pojazd był używany od 15 lat, a zatem nie można od oczekiwać, że jego właściwości będą tożsame z właściwościami pojazdu nowego. Ocena zgodności towaru z umową w rozumieniu art. 4 ust. 3 ustawy polega co do zasady na ustaleniu, czy:

a/ towar nadaje się do celu, do jakiego tego rodzaju towar jest zwykle używany,

b/ właściwości towaru odpowiadają właściwościom cechującym towar tego rodzaju.

Brak któregoś z tych elementów definicji powoduje, że towar nie jest zgodny z umową. Pozostałe elementy definicji „zgodności towaru z umową” (art. 4 ust. 3 zd. drugie ustawy) odnoszą się do porównania towaru z określonym wzorcem towaru, wynikającym z publicznych zapewnień sprzedawcy, producenta lub jego przedstawiciela (zwłaszcza w reklamie), co w przedmiotowej sprawie nie ma realnego znaczenie, ponieważ brak jest podstaw do ustalenia, że sprzedany powódce samochód był przedmiotem publicznych zapewnień pozwanego bądź producenta, co do określonych cech i właściwości towaru.

Pojazd sprzedany był pojazdem używanym, wyprodukowany w 1999 roku, o przebiegu ok. 230.000 km. Okoliczność co do roku produkcji wynika wprost z dowodu zakupu, natomiast przebieg wskazał pozwany na rozprawie (k. 70v), co w świetle twierdzeń powódki, która tej okoliczności nie podważała, a sama podała, że nie pamięta przebiegu i nie uznaje tej okoliczności za istotną przy zakupie pojazdu (k. 69v), należało uznać za okoliczność przyznaną, a zatem bezsporną między stronami (art. 230 kpc w zw. z art. 229 kpc). Bez wątpienia powódka jako konsument, powinna zachować należytą staranność w oględzinach pojazdu przed decyzją zakupu, w realiach sprawy uznać należało, że taką podstawową staranność zachowała, odbyła jazdę próbną (co wynika z jej twierdzeń, nie kwestionowanych przez stronę przeciwną). Pojazd wówczas jeździł, był sprawny, czyli nadawał się do celu, do jakiego są używane pojazdy. Trudno zgodzić się z powódką (k. 69v), że przebieg pojazdu nie ma znaczenia i powódka jako konsument mogła nawet nie mieć orientacji co do rzędu tej wartości. Właściwości pojazdu używanego wyznaczają zarówno rok, jak i przebieg pojazdu. W zależności od tych dwóch cech pojazdu następuje zużycie jego elementów składowych, potrzeba wymiany pewnych części, wynikająca z eksploatacji. Dotyczy to zarówno osiągnięcia pewnego okresu używania (wiek), jak i jego częstotliwości (przebieg). Znaczny przebieg pojazdu, powyżej 200.000 km, uzasadnia twierdzenie, że pojazd (jego elementy składowe) mógł być bardziej wyeksploatowany, aniżeli pojazdy w tym samym wieku, ale z niższym przebiegiem. Na pierwszy rzut oka, właściwości tego pojazdu przy oględzinach towaru przed zakupem, nie odbiegały od właściwości pojazdów o tym roczniku produkcji i przebiegu; właściwości pojazdów tego rodzaju pozwalają na stwierdzenie, że są one jeszcze sprawne, przy czym pewne elementy czy podzespoły będą wymagać wymiany w przyszłości, zwłaszcza te części, które nie zostały wcześniej wymienione, a przebieg wskazuje, że już powinno to nastąpić. Wytrzymałość pewnych elementów, podatnych za zużycie, również może być obniżona, może wystąpić wyższe zużycie paliwa, aniżeli deklarowane przed producenta nowego modelu, itd.

Kwestia, czy właściwości konkretnego towaru (tu: pojazdu używanego) w chwili wydania odpowiadały właściwościom cechującym towar tego rodzaju, jest zależna od wzorca, jaki zostanie użyty do tej oceny. W przypadku pojazdów używanych nie jest to prosta i matematyczna ocena. Właściwości pojazdu należy oceniać, wziąwszy pod uwagę zaawansowany wiek i duży przebieg pojazdu, ale nie są to wszystkie elementy oceny właściwości danego pojazdu. Niezasadne z pewnością są oczekiwania konsumenta co do stanu pojazdu używanego i jego poszczególnych części, tak jak co do pojazdu nowego czy kilkuletniego na gwarancji producenta. Im starszy pojazd, im większy przebieg, tym większe ryzyko jego awaryjności (usterek) i każdy konsument nabywający pojazd używany, winien się z tym ryzykiem (brakiem określonych właściwości) liczyć. Właściwości tego rodzaju pojazdów (pojazdów używanych) są odmienne od pojazdu nowego. Im starszy pojazd, im dłużej używany, tym większe następuje zużycie części tego pojazdu, elementów jego wyposażenia, czy podzespołów. Właściwości te zależą też od tego, czy pojazd w czasie dotychczasowego użytkowania był odpowiednio serwisowany, czy wymieniano zużyte części w ramach zwykłej eksploatacji oraz w razie usterek, zgodnie z zaleceniami producenta. Stan aut używanych o tym samym wieku i przebiegu może być bardzo różny, poczynając od pojazdów zadbanych, poprzez utrzymane przeciętnie, w stanie należytym, czy też wreszcie poniżej minimalnych standardów dbałości o pojazd. W przypadku pojazdów używanych może okazać się, że inne wzorce tego rodzaju pojazdu (co do ich właściwości) są miarodajne dla sprzedawcy (przeciętny), a inne dla konsumenta (zadbany). Na tym przykładzie widać też różnicę między „niezgodnością” a „wadą” towaru/rzeczy. W przypadku „wady” w rozumieniu przepisów o rękojmi, nieistotne było, że sprzedawany pojazd był wiekowy i zużyty i w jakim wzorcu właściwości się mieścił. Z punktu widzenia odpowiedzialności za wady rzeczy, sprzedający ponosił co do zasady odpowiedzialność za „wady” pojazdu, czy np. za wszystkie zużyte części wewnątrz pojazdu, jakie istniały w chwili zakupu („wady”), które następnie spowodowały awarię, bez względu na to, czy taki stan pojazdu był stanem podobnym do innych pojazdów o tym wieku i stopniu zużycia, czyli bez względu na fakt, że sprzedany pojazd posiadał właściwości odpowiadające właściwościom pojazdów tego rodzaju, bez względu na to, jakie kryteria co do wzorca właściwości zostałyby przyjęte (zadbany, przeciętny, zaniedbany). Kwestia wyłączenia określonych „wad” (np. wynikających z normalnej eksploatacji pojazdu przez nabywcę) wynikała z wykładni przepisów o rękojmi w orzecznictwie i doktrynie.

Powódka jako konsument zakupiła używany samochód osobowy o znacznym przebiegu, stąd mogła i powinna była liczyć się z tym, że w trakcie używania pojazdu nastąpi konieczność wymiany elementów zużytych w wyniku znacznej eksploatacji, do oceny której przebieg ma istotne znaczenie, a konsument może się z nim zapoznać bez trudu (stan licznika jest dobrze widoczny po zajęciu miejsca za kierownicą).

Nie można jednak zapominać, że powódka jako konsument zakupiła pojazd od pozwanego jako pojazd sprawny i zdatny do jazdy, zgodnie z umową pojazd miał on służyć do jazdy (nie był pojazdem sprzedanym na części, czy na złom). Pozwany nie zastrzegał przy tym, że pojazd nie może być używany na odległość przekraczającą określony odcinek, ani też, że nie należy pojazdu nadmiernie eksploatować (np. co do częstotliwości jazdy jednego dnia), nic takiego w każdym razie nie wynika ani z twierdzeń stron, ani z przeprowadzonych dowodów. Trudno uznać, że konsument w każdym przypadku zakupu 15-letniego pojazdu powinien sam uznać, że istnieją ograniczenia w użytkowaniu ze względu na wiek i przebieg i jakiego rodzaju one być powinny. Trudno zatem uznać za zasadne zarzuty pozwanego, zgłaszane przez niego w pismach przedprocesowych (np. k. 8). W tym miejscu zaznaczyć należy, że w trakcie procesu nie potwierdziły się zarzuty pozwanego, że usterka (urwana śruba) wynikała z użytkowania auta ponad normę, np. co do ciągnięcia przyczepy z końmi. Z zeznań świadka R. L., jak i twierdzeń powódki wynika jednoznacznie, że pojazd nie posiadał zamontowanego haka holowniczego, więc nie mógł być używany do ciągnięcia przyczepy (pomijając już możliwości wynikające z wpisów w dowodzie rejestracyjnym). Pozwany po zeznaniach świadka R. L. nie podnosił już tej okoliczności, a posiadanie czy nieposiadanie haka holowniczego można łatwo sprawdzić, więc w oparciu o choćby zeznania świadka R. L. uznać należało, że bezzasadne były zarzuty pozwanego co do nadmiernej eksploatacji pojazdu. Powódka w odpowiedzi na pismo pozwanego z dnia 11.02.2015 roku wskazała, że pojazd w ciągu dwóch miesięcy był używany na odległość nie dalej niż 20 km w jedną stronę, dopiero wyjazd na dalszą odległość ujawnił wadliwość (k. 7v), podobnie opisywała sposób używania pojazdu na rozprawie, czego pozwany nie podważał, a jej twierdzenia potwierdza również świadek R. L..

Zgodnie z umową pojazd został sprzedany jako sprawny, zdatny do zwykłej jazdy, a skoro wówczas sprzedawca w umowie czy publicznych zapewnieniach nie uczynił żadnego zastrzeżenia co do sposobu użytkowania pojazdu, to brak jest podstaw, aby czynić powódce zarzut, że zakupionym pojazdem podróżowała na dalsze odległości aniżeli do 20 km, np. z Ż. do L.. Samochód mechaniczny, nawet używany, kilkunastoletni, o dużym przebiegu, jeśli jest oferowany przez sprzedawcę jako pojazd sprawny i nadający się do jazdy (a nie jako złom, czy pojazd z przeznaczeniem na części), powinien co do zasady nadawać się do jazdy, przy czym brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia, aby jego używanie było ograniczone do odcinków o określonej długości. Podstawowym przeznaczeniem pojazdu sprawnego jest używanie go do jazdy i nie ma podstaw, aby wymagać ograniczeń w jego używaniu przez konsumenta po zakupie, chyba że konkretne i jasne ograniczenia zawarł sprzedawca w umowie lub publicznym zapewnieniu, a konsument, nabywając taki pojazd, wiedział o tym i na te ograniczenia się zgodził. Brak jest jakichkolwiek dowodów na to, że powódka używała pojazdu niewłaściwie bądź niezgodnie z przeznaczeniem (np. poprzez nadmierną eksploatację, przewożenie nadmiernego ciężaru), ciężar dowodu w tym zakresie spoczywał na pozwanym, skoro to on wywodziłby z tej okoliczności korzystne dla siebie skutki prawne (uwolnienie się od odpowiedzialności za szkodę zawinioną wyłącznie przez powódkę) – art. 6 kc.

Za bezsporne uznać należy fakty, które wynikają z pism obu stron, kierowanych do strony przeciwnej jeszcze przed procesem, a także z twierdzeń stron na rozprawie, którym druga strona nie zaprzeczyła, w szczególności po przeprowadzeniu postępowania dowodowego, w postaci zeznań świadków R. L. i M. S. (3). Bezsporne jest, że partner powódki, R. L., w obecności którego powódka nabywała pojazd, wszelkie czynności po zakupie podejmował w imieniu powódki, działając na jej rzecz, czego nie podważa ani powódka, ani pozwany (mylnie w pismach posługując się sformułowaniem o „ojcu powódki”, podczas gdy bezsporne jest, że chodziło R. L.).

Zeznania świadka R. L. co do zgłoszenia usterki i przebiegu naprawy pojazdu są w wielu punktach zbieżne z okolicznościami podawanymi przez pozwanego na rozprawie w ramach wyjaśnień strony (k. 70v – 72). W szczególności zarówno pozwany, jak i świadek R. L. podawali, że usterka objawiła się poprzez dźwięk w postaci stukania, dobiegającego z silnika (k. 70v, k. 93v). Obaj zgodnie podawali, że po wyciągnięciu silnika i rozebraniu go na części przez mechanika M. S. (3) okazało, że urwała się śruba wału korbowego. Okoliczność ta, co do wystąpienia tego rodzaju usterki silnika, uniemożliwiającej dalsze użytkowanie pojazdu przez powódkę, jest właściwie bezsporna między stronami i stąd nie wymagała żadnych dodatkowych dowodów (w tym opinii biegłego), strony nie podważały dowodu z zeznań świadka M. S. (2), mechanika, który ustalił tą przyczynę niesprawności auta, po demontażu i rozebraniu silnika na części. Jedyną istotną rozbieżnością pomiędzy pozwanym a świadkiem R. L. (poza przewidywaną kwotą usługi naprawy silnika, jaką miała ponieść powódka) jest w zasadzie kwestia, czy po zakończeniu naprawy silnika (wymiany bloku silnika na „nowy”, czyli inny używany) świadek, działający na rzecz powódki, zawarł ustną umowę (ugodę), w czasie rozmowy przez telefon, w której miał zrzec się dalszych roszczeń (jak twierdził pozwany, na pytanie, czy są „kwita”, rozliczeni – k. 71, świadek miał potwierdzić, że tak, czemu świadek na rozprawie zaprzeczył, wskazując, że powiedział, że są rozliczeni, „jeśli nic więcej się nie wydarzy” – k. 95).

Skoro w okresie sześciu miesięcy od daty wydania samochodu wystąpiła niesprawność silnika (dokładnie: urwana śruba w wale korbowym bloku silnika), to co do zasady uznać należy, że właściwość ta (określonej śruby) tkwiła z pojeździe w chwili wydania, zgodnie z domniemaniem z art. 4 ust. 1 in fine ustawy. Pomocne dla ustalenia, czy taka usterka wynika z zużycia określonych części z uwagi na bieżącą eksploatację pojazdu, są zeznania świadka M. S. (2), których żadna ze stron nie podważała. Świadek ten zeznał, że kiedy auto zostało do niego przyprowadzone, stukał silnik, który świadek musiał wyjąć i rozebrać (k. 95v). Jak wskazał świadek, nie było śladów ingerencji w silnik, śruba ta nie była przerdzewiała, ona nie może zardzewieć, bo jest zanurzona w oleju i urwała się ta część śruby zanurzona w oleju (k. 96). Jak dalej zeznał świadek, jest on mechanikiem od 20 lat, takie przypadki bardzo rzadko się zdarzają, on sam miał dosłownie trzy takie przypadki (k. 96v), jak wynikało z relacji klientów, nie było to spowodowane niczym szczególnym, nadzwyczajnym. Na podstawie tych zeznań można stwierdzić, że zużycie śruby wału korbowego w taki sposób (urwanie się części śruby zanurzonej w oleju) nie jest normalnym następstwem eksploatacji, w każdym razie niewątpliwe jest, że śruby te nie podlegają tego rodzaju wymianie, jak niektóre elementy eksploatacyjne po określonym czasie, czy przebiegu (klocki hamulcowe, świece, filtr oleju, pasek rozrządu itp.), urwanie śruby wału korbowego, nawet w używanym aucie, jest zjawiskiem rzadkim. Pozwany wskazywał, że taka usterka może zdarzyć się nawet w aucie nowym, nie tylko w używanym (pismo k. 5). Opierając się na tym stwierdzeniu, można przyjąć, że takie zużycie śruby (materiału, z jakiego jest wykonana) nie należy do usterek typowych dla aut używanych, wynikających z normalnego zużycia określonej części z uwagi na wiek i przebieg auta.

Z pewnością urwana śruba wału korbowego w silniku nie jest cechą ani właściwością typową dla aut używanych, sprzedawanych co do zasady jako sprawne. Właściwości tego rodzaju aut, kilkunastoletnich, o znacznym nawet przebiegu mogą powodować konieczność wymiany niektórych zużytych elementów, które normalnie się zużywają i ich zużycie w określonym czasie jest do przewidzenia. Natomiast wystąpienie zużycia wyżej wskazanej części (czyli wystąpienie cechy braku wytrzymałości materiału, z którego jest wykonany określony element, tu: śruba wału korbowego) nie mieści się przeciętnym wzorcu pojazdu używanego, jako że – jak wynika choćby z twierdzeń pozwanego, czy zeznań świadka M. S. (3) – nie stanowi ona typowej usterki auta używanego, w określonym wieku czy ze znacznym przebiegiem. Należało zatem przyjąć, że brak wytrzymałości śruby wału korbowego, prowadzący do jej nagłego urwania w czasie jazdy, stanowi brak właściwości pojazdu, której oczekuje się od pojazdu tego rodzaju, przy zastosowaniu wzorca przeciętnej miary w dbałości o pojazd przez poprzednich użytkowników. Brak tej właściwości przesądza też o braku celu, do jakiego używa się zwykle pojazdy używane, tj. o braku możliwości jazdy takim pojazdem, jako że bez tej śruby silnik nie może normalnie pracować. Skoro ta właściwość (brak wytrzymałości śruby, materiału, z jakiego została wykonana) ujawniła się w okresie sześciu miesięcy od daty wydania pojazdu, to zgodnie z domniemaniem zawartym w art. 4 ust. 1 zd. drugie ustawy przyjąć należało, że istniała ona już w dacie wydania towaru. Urwanie śruby (objawiające się na zewnątrz stukaniem, dobiegającym z silnika), jest skutkiem, a brak wytrzymałości materiału, z którego była wykonana śruba – przyczyną urwania się śruby, a jednocześnie właściwością pojazdu, która nie jest zgodna z właściwościami, jakich można przeciętnie oczekiwać od pojazdów tego rodzaju (używanych, o wieku i przebiegu zbliżonym do pojazdu sprzedanego powódce).

Bez znaczenia z tego punktu widzenia jest okoliczność, że właściwość ta (brak wytrzymałości materiału śruby) nie była do wykrycia przed demontażem silnika i jego rozebraniem przez mechanika, nie była właściwie możliwa do stwierdzenia na podstawie zewnętrznych oględzin do czasu, aż wystąpił skutek (w postaci urwania się śruby), co podnosi pozwany w pismach przedprocesowych, uzasadniając uwolnienie się od swojej odpowiedzialności jako sprzedawcy. Pozwany twierdził, że usterka ta nie została wywołana przez żadną wadę, która istniałaby w chwili zakupu (k. 5). Twierdzenia te odwołują się przy tym do „wady” tkwiącej w rzeczy już w chwili wydania, co bardziej odpowiada przepisom o rękojmi, które nie mają w przedmiotowej sprawie zastosowania. Ponadto pozwany niejako wskazuje, że usterka powstała bez przyczyny, tkwiącej w materiale, z jakiego wykonany był element. Skoro brak tej właściwości (materiału, z jakiego wykonana została śruba) wystąpił w terminie sześciu miesięcy od wydania pojazdu, to zgodnie z wyżej wskazanym domniemaniem, istniał już w chwili wydania towaru, a zatem pozwany jako sprzedawca pojazdu powódce jako konsumentowi, odpowiada za brak tej właściwości w chwili wydania (art. 4 ust. 1 ustawy). To na pozwanym spoczywał ciężar dowodu faktu przeciwnego, jako na tej stronie, która z faktu tego wywodziła skutki prawne w postaci uwolnienia się od odpowiedzialności sprzedawcy przy sprzedaży konsumenckiej (art. 6 kc). Aby stwierdzić, że urwanie śruby wału korbowego było wywołane inną przyczyną niżeli właściwości materiału, z jakiego została wykonana, istniejących w chwili wydania towaru bądź później, należałoby skorzystać z wiadomości specjalnych, które może posiadać wyłącznie biegły, co wymagałoby także szczegółowych oględzin i badania wału korbowego oraz urwanej śruby. Przeprowadzone dowody nie pozwalają na dokonanie tak szczegółowych ustaleń, a w świetle domniemania z art. 4 ust. 1 zd. drugie (w związku z definicją „zgodności towaru” z art. 4 ust. 3) ustawy nie można było ustalić, że towar był zgodny z umową w chwili wydania.

Pozwany był reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika (radcę prawnego), stąd zbędne były pouczenia na rozprawie o treści art. 6 kc, konsekwencjach braku inicjatywy dowodowej, jak i o treści wyżej powołanych przepisów ustawy. Zasadą procesu cywilnego jest kontradyktoryjność postępowania, wymagająca od stron inicjatywy dowodowej; sąd cywilny może dopuścić dowód z urzędu w sytuacjach wyjątkowych, gdy nieporadność strony oraz zasady słuszności uzasadniają taką konieczność. W przypadku dowodu z opinii biegłego odpowiedniej specjalności brak jest podstaw do uznania, że jego nieprzeprowadzenie było wynikiem nieporadności strony (pozwanego), bądź też, że przeprowadzenia tego dowodu wymagały zasady słuszności.

Przepisy ustawy nie wprowadzają bezwzględnej odpowiedzialności sprzedawcy wobec kupującego w każdym przypadku, gdy konsument jest niezadowolony z właściwości towaru. Niezadowolenie konsumenta musi wiązać się z właściwością bądź brakiem właściwości, odbiegającymi istotnie od cech urządzenia danego rodzaju. Oczywiste jest przy tym, że poszczególne urządzenia w danej grupie rodzajowej, nawet te produkowane seryjnie, mogą się różnić co do niektórych swoich właściwości, zwłaszcza dotyczy to rzeczy (pojazdów) używanych. Dla zaistnienia przesłanek odpowiedzialności sprzedawcy konieczne jest stwierdzenie, że różnice te są na tyle znaczne, że istotnie odbiegają od właściwości przeciętnej rzeczy tego gatunku. W przedmiotowej sprawie powódka dowiodła (na podstawie dokumentów i zeznań obu świadków) braku takiej właściwości (brak wytrzymałości śruby wału korbowego jako brak występujący rzadko i niezależnie od tego, czy auto jest nowe, czy używane), który oceniony w obiektywny sposób pozwolił na ocenę pojazdu jako nie posiadającego właściwości, którą winien posiadać. Nie sposób też uznać, że powódka jako konsument o tej niezgodności wiedziała w chwili zawarcia umowy bądź też, oceniając rozsądnie, powinna była wiedzieć (art. 7 ustawy). Mogła liczyć się z innymi usterkami, wynikającymi z przebiegu i wieku, typowymi dla aut używanych.

Wobec powyższego powództwo należało co do zasady uznać za zasadne, przy czym roszczenie powódki co do wysokości należało uznać za wygórowane.

Zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy, jeśli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość towaru zgodnego z umową oraz rodzaju i stopień stwierdzonej niezgodności, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie naraziłby kupującego inny sposób zaspokojenia.

Zgodnie natomiast z art. 8 ust. 4 ustawy, jeżeli kupujący, z przyczyn określonych w ust. 1, nie może żądać naprawy ani wymiany albo jeśli sprzedawca nie zdoła uczynić zadość takiemu żądaniu w odpowiednim czasie lub gdy naprawa lub wymiana narażałaby kupującego na znaczne niedogodności, ma on prawo domagać się stosownego obniżenia ceny albo odstąpić od umowy. Przy określaniu odpowiedniego czasu naprawy lub wymiany uwzględnia się rodzaj i cel jego nabycia.

W realiach przedmiotowej sprawy niemożliwe było zrealizowanie roszczenia kupującego o wymianę towaru na nowy, albowiem przedmiotem umowy była sprzedaż pojazdu używanego. Natomiast należało rozważyć możliwość zaspokojenia roszczenia powódki poprzez naprawę pojazdu. Faktem jest, że trafnie zauważał pozwany już w pismach przedprocesowych, że powódka nie przedstawiła mu pojazdu do naprawy, stąd nie mógł ocenić możliwości naprawy oraz tego, czy będzie ona wymagała nadmiernych kosztów. Faktem jest też jednak, że pozwany nigdy nie poinformował powódki o tym, że powinna przyprowadzić pojazd do niego, w czasie pierwszego telefonicznego zawiadomienia o usterce silnika wskazał warsztat konkretnego mechanika.

Pozwany w ogóle kwestionował, aby zgłoszenie mu usterki silnika (które objawiało się na zewnątrz stukaniem w silniku) telefonicznie przez partnera powódki było zgłoszeniem reklamacji, a swoje własne postępowanie po tym zgłoszeniu oceniał w kategoriach pomocy, którą zaoferował w imię dbałości o renomę firmy (na rozprawie, jak wskazał, doszedł do wniosku, że powódka była w trudnej sytuacji i dlatego zdecydował się na ugodowe rozłożenie kosztów usunięcia tej usterki).

Obowiązek zawiadomienia sprzedającego przez konsumenta o niezgodności towaru, przewidziany w art. 9 ust. 1, nie musi nastąpić w formie pisemnej, przynajmniej nic takiego nie wynika z przepisu. Zastrzeżenie, że do zachowania terminu wystarczające jest wysłanie zawiadomienia przed jego upływem, dotyczy faktu, gdy zawiadomienie jest uczynione w formie pisma, wysyłanego za pośrednictwem doręczyciela (poczty), gdzie wyjątkowo do zachowania terminu nie jest wymagane, aby oświadczenie dotarło do adresata w taki sposób, że mógł się z nim zapoznać (w przeciwieństwie do ogólnego przepisu art. 61 § 1 kc), wystarczające jest wysłanie pisma w tym terminie. Natomiast co do samej formy oświadczenia konsumenta (zawiadomienia), zastosowanie ma ogólny przepis art. 60 kc. Czynność prawna konsumenta może zatem przybrać inną formę aniżeli pisemna, wystarczające jest, aby wola konsumenta została ujawniona w sposób dostateczny, czyli co najmniej zawierała zgłoszenie usterki. Konsument w tym czasie nie musi nawet zgłaszać określonych roszczeń (o tym art. 9 ust. 1 ustawy nie mówi), lecz jedynie w tym terminie musi zawiadomić sprzedającego o stwierdzonej niezgodności, może także wyrazić wolę naprawy lub wymiany (bądź inne żądanie). Konsument może zawiadomić sprzedawcę także ustnie, nie musi przy tym używać ustawowych sformułowań (ani przytaczać treści art. 9 ust. 1 ustawy), nie musi też wprost nazywać swego oświadczenia „reklamacją”.

W przedmiotowej sprawie powódka (partner działający na jej rzecz) zawiadomiła pozwanego o stwierdzonej niezgodności (usterce silnika) telefonicznie, co jest bezsporne i wynika z twierdzeń obu stron. Rozbieżność stron dotyczy jedynie oceny tej czynności i czynności pozwanego w odpowiedzi na to zgłoszenie. Pozwany twierdzi mianowicie, że działał wówczas z grzeczności, chcąc pomóc powódce, która zwróciła się do niego o pomoc. Tym nie mniej z przedstawionych faktów wynika, że ta ocena pozwanego (i jego pełnomocnika) nie była uprawniona. Po pierwsze, pozwany nie wskazał w trakcie tej rozmowy telefonicznej, że działa jedynie grzecznościowo, a nie realizuje roszczenia powódki jako konsumenta (przynajmniej nic takiego nie wynika z twierdzeń stron ani z zeznań świadka R. L.). Pozwany był sprzedawcą pojazdu, którego usterki zawiadomienie dotyczyło, przy czym zawiadomienie to nastąpiło w terminie sześciu miesięcy z art. 4 ust. 1 zd. drugie ustawy, a pozwany jako profesjonalista powinien wiedzieć, że termin ten jest czasem, gdy zgodnie z ustawą domniemuje się, że stwierdzone niezgodności tkwiły już w chwili wydania towaru, za co on jako sprzedawca odpowiada. Po drugie, co nie mniej ważne, nie stało się tak, że pozwany jedynie wskazał (czy też jak twierdzi, „polecił”) powódce najlepszego mechanika w mieście, w zakresie napraw silników. Pozwany, po pozostawieniu przez powódkę auta we wskazanym przez niego warsztacie, udał się do tego warsztatu, w celu zapoznania się z rodzajem usterki, jaka była do stwierdzenia dopiero po demontażu i rozebraniu silnika. Następnie pozwany kontaktował się telefonicznie z partnerem powódki, informował go o przyczynie niesprawności silnika i uzgadniał z nim dalszy sposób postępowania. Gdyby pozwany nie działał w ramach załatwienia reklamacji konsumenta (realizacji roszczeń z art. 8 ust. 1 ustawy), to nie byłoby żadnego powodu, aby z własnej inicjatywy pojechał do mechanika, w celu ustalenia, co jest przyczyną usterki silnika. Jeśli wskazanie warsztatu byłoby jedynie grzecznościowe, w celu pomocy powódce w znalezieniu miejsca naprawy we własnym zakresie, to pozwany nie miałby żadnego powodu, aby po tej rozmowie telefonicznej dalej interesować się sprawą i podejmować dalsze czynności, zmierzające do usunięcia usterki.

Podważanie znaczenia swoich czynności w sprawie usunięcia zgłoszonej usterki silnika pozwany rozpoczął dopiero po dalszych zgłoszeniach następnych usterek, jakie miały miejsce już po pierwszej naprawie silnika i po złożeniu przez powódkę reklamacji pisemnej. Jednocześnie pozwany (jego pełnomocnik) twierdził, że powódka – eskalując żądania – nie dotrzymuje warunków ugodowego załatwienia sprawy przy pierwszej naprawie, co z kolei wskazuje, że ugoda ta była czynnością o określonym znaczeniu prawnym, a nie działaniem jedynie grzecznościowym.

W ocenie sądu, gdyby pozwany działał wyłącznie grzecznościowo, przekazując jedynie powódce informację o funkcjonujących w Ż. warsztatach, a w szczególności, który jest najlepszy od silników, to nie byłby zainteresowany ani w dalszym ustalaniu przyczyny usterki silnika, ani też nie zawierałby żadnej ugody co do rozłożenia kosztów usunięcia tej usterki na obie strony. Trudno uznać, że ponoszenie kwoty 1.200 zł na zakup silnika, który należało znaleźć i przetransportować do warsztatu, było warunkowane jedynie bezinteresowną chęcią pomocy powódce, stanowiącej dla pozwanego osobę obcą, którą znał jedynie z powodu zakupu od niego pojazdu, który uległ awarii. W ocenie sądu, przyczyną działań pozwanego było załatwienie reklamacji powódki w taki sposób, aby uwolnić się od innych roszczeń w przyszłości, z tytułu sprzedaży tego pojazdu, czego dowodzi aktywność pozwanego w zakresie uzyskania od powódki (jej partnera) zrzeczenia się dalszych roszczeń jako konsumenta (pozwany w tym celu dzwonił już po zakończeniu naprawy, aby uzyskać od partnera powódki takie zrzeczenie się dalszych roszczeń). Skoro pozwany podjął się uczestniczyć w naprawie pojazdu (kupując i dostarczając inny silnik), to oznacza, że przyjął też własną odpowiedzialność zarówno za niezgodność towaru (na istnienie usterki w chwili wydania), jak i za sposób usunięcia tej usterki (naprawę towaru). Nie sposób uznać tych działań pozwanego za czynności, za które odpowiedzialności żadnej nie ponosi (choćby z punktu widzenia możliwości wystąpienia dalszych szkód wskutek wadliwości zakupionego przez niego elementu, o czym będzie jeszcze mowa niżej).

Sprzedający nie musi realizować roszczeń naprawy z art. 8 ust. 1 osobiście, może też wskazać inne miejsce naprawy, przy czym odpowiada za działania osób trzecich jak za własne (art. 430 kc – jako że sprzedający powierza wykonanie czynności innej osobie, na własny rachunek). Pozwany, wskazując przy tym miejsce dostarczenia towaru (niesprawnego auta), sam wybrał warsztat, osobę mechanika, za którego działania odpowiada. Zauważyć też należy, że strony wówczas zawarły ugodę, w której ustaliły reguły ponoszenia odpowiedzialności za usunięcie usterki. Pozwany osobiście dokonał oględzin dotychczasowego silnika, rozebranego na części u mechanika, chybione jest zatem twierdzenie, że powódka nie przedstawiła mu pojazdu, nie miał możliwości zapoznania się i oceny usterki. To pozwany także zabrał stary blok silnika, a nie powódka. Gdyby pozwany wskazał w rozmowie telefonicznej partnerowi powódki, że ma pojazd dostarczyć do jego miejsca działalności, to rozsądnie rzecz ujmując, można założyć, że powódka dostosowałaby się do tego. Pozwany wskazał powódce inne miejsce naprawy pojazdu (warsztat świadka M. S. (2)) i powódka pozostawiła pojazd w tym wskazanym miejscu.

Następnie, po stwierdzeniu przy pomocy mechanika rodzaju usterki i jej przyczyny, pozwany i powódka, przy realizacji roszczenia naprawy towaru, zawarli ugodę co do sposobu naprawy, jak i współponoszenia kosztów tej naprawy. Uznać należy, że w ramach swobody umów, ugoda taka była dopuszczalna. W przedmiotowej sprawie – wedle twierdzeń mechanika – były dwa sposoby usunięcia usterki silnika. Jak wynika z zeznań R. L., powódce i jemu zależało na czasie, a naprawa poprzez rozebranie silnika i wymianę samej śruby miała być czasochłonna, kosztowna i w zasadzie nie gwarantująca pewności sprawnego działania podzespołów po ponownym złożeniu silnika. Tańszym i szybszym sposobem miała być wymiana silnika, przy czym, jak się później okazało, chodziło o wymianę samego bloku (słupka) silnika, a nie całego silnika, co było oczywiste dla pozwanego, ale nie dla powódki. Ten drugi sposób usunięcia usterki odpowiadał zarówno powódce, jak i pozwanemu, i oboje zgodnie zadecydowali o takim sposobie naprawy. Bezsporne jest, że pozwany wybrał „nowy” silnik (tj. blok silnika używany, z innego pojazdu, o niższym przebiegu 90.000 km), a powódka poniosła koszty demontażu i montażu tej części w miejsce dotychczasowego bloku silnika z urwaną śrubą. Twierdzenia pozwanego, że uzyskał zrzeczenie się dalszych roszczeń po naprawie, wyrażone przez partnera powódki, nie znajduje przy tym potwierdzenia w zeznaniach świadka R. L., który zaprzeczył tym twierdzeniom. Świadek L. stwierdził, że powiedział, iż będą rozliczeni, jak nic więcej się nie zdarzy, nikt inny nie słyszał tej rozmowy, brak jest zatem dowodów, które mogłyby przesądzić, która wersja jest prawdziwa i jakie znaczenie obaj rozmówcy przypisywali tym twierdzeniom (zresztą rozbieżnym). Sąd nie ocenia ani prawdziwości twierdzeń pozwanego, ani świadka L., uznając, ze ich sprzeczne twierdzenia same w sobie nie są wystarczające do oceny, która wersja jest prawdziwa, konfrontacja świadka z pozwanym nie usunęła tej wątpliwości, stąd też trudno bez innych dowodów uznać, że istotnie zrzeczenie się dalszych roszczeń przez powódkę miało miejsce, przy czym z twierdzeń samej powódka nie wynika, aby co do takiej czynności miała w ogóle zamiar upoważniać R. L.. Nasuwa się zatem dodatkowa wątpliwość, czy R. L., nawet jeśli powiedział tak, jak to twierdzi pozwany, czy działał w imieniu powódki, z zamiarem wywarcia określonych skutków tego oświadczenia w sferze majątkowej powódki, a nie w swoim. Dowodem jednoznacznym i pewnym byłoby pisemne oświadczenie, którego ostatecznie powódka nie podpisała (k. 6).

Jak wynika także z zeznań R. L., które co do zasady znajdują potwierdzenie też w zeznaniach M. S. (3), blok silnika dostarczony przez pozwanego zawierał wadę (niezgodność towaru z umową), tj. krzywy napinacz paska, co powodowało rwanie pasków klinowych już po zamontowaniu silnika dostarczonego przez pozwanego. Zeznania świadka R. L. są obszerne, świadek dość dokładnie opisał działanie pojazdu (silnika) w okresie po naprawie (wymianie bloku), w tym co do powietrza w przewodach paliwowych oraz napinacza i pasków klinowych (krzywe koło pasowe napinacza), natomiast zeznania świadka M. S. (3) są bardziej lakoniczne, świadek już niektórych szczegółów nie pamiętał, pamiętał jednak, że po wymianie bloku były problemy z wężykami przewodów paliwa, co usunął, stwierdził, że nie pamięta już kwestii napinacza, ale skoro tak mówi świadek L., to na pewno tak było (k. 96), Wymiana przez świadka M. S. (2) napinacza paska klinowego jest potwierdzona rachunkiem przez niego wystawionym (k. 14), stąd należało uznać zeznania świadka R. L. w tym zakresie za wiarygodne, zresztą pozwany, obecny przy zeznaniach, nie podważał tych zeznań, podnosząc jedynie fakt uzgodnienia (czy też nieuzgodnienia) ze świadkiem, że ta naprawa wyczerpuje wszelkie roszczenia powódki.

Pozwany wskazuje wprawdzie, że silnik był objęty 30- dniową gwarancją rozruchową, jaką otrzymał ustnie od zbywcy tej części (k. 95), ale jak też wskazał, nie poinformował o tym powódki, ani przy odbiorze auta po naprawie, ani też później, przy zgłaszaniu kolejnych problemów z pojazdem. Powódka nie miała zatem szansy podjęcia decyzji, aby skorzystać z tej możliwości, skoro nie została o tym poinformowana. Jako konsument ma ona przy tym prawo do zgłaszania roszczeń wyłącznie do pozwanego jako sprzedawcy, który dostarczył zamontowaną jako sprawną część silnika, a pozwany ma ewentualnie roszczenia regresowe w myśl art. 12 ust. 1 ustawy. Stąd też uznać należy, że pozwany ponosi wobec powódki jako konsumenta odpowiedzialność także za niezgodność z umową zakupionej i dostarczonej przez siebie nowej części, na którą wymieniono część poprzedniego silnika, co do której strony uzgodniły jej wymianę.

Zauważyć przy tym należy, że nietrafny jest zarzut pozwanego, że powódka dochodzi roszczenia, które nie jest przewidziane, tj. zwrotu kosztów naprawy. Co do zasady zaspokojenie roszczenia konsumenta o naprawę towaru następuje poprzez nieodpłatne świadczenie tej usługi, w tym poprzez obowiązek zwrotu kosztów naprawy, poniesionych przez konsumenta, co wyraźnie przewiduje art. 8 ust. 2 ustawy. Nieodpłatność naprawy, o której mowa w art. 8 ust. 1 ustawy, oznacza także, że sprzedający ma obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez kupującego, w szczególności kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów oraz ponownego zamontowania i uruchomienia. Zgodnie zatem z art. 8 ust. 1 w zw. z art. 8 ust. 2 ustawy, roszczenie konsumenta o naprawę może być zrealizowane zarówno przez sprzedającego (świadczącego nieodpłatną usługę osobiście lub za pośrednictwem osoby trzeciej) jak i przez kupującego, przy czym sprzedający ma obowiązek zwrócić konsumentowi poniesione przez niego koszty (skoro naprawa obciążająca sprzedającego ma być nieodpłatna – art. 8 ust.1 ustawy).

Powódka domagała się zwrotu kosztów, żądając łącznie kwoty 6.000 zł. Poniesienie niektórych kosztów udowodniła przedłożonymi rachunkami (np. koszt wymiany silnika k. 14v, koszty wymiany napinacza paska k. 14, koszt diagnostyki pompy k. 13), pozostałą część wyliczała na podstawie własnego oświadczenia, przy czym zestawienie reklamacji, rachunków i oświadczenia k. 12 nie pozwala na dokładne ustalenie składników kosztów, składających się na kwotę 6.000 zł. Świadek R. L. wskazał, że ogólny koszt diagnostyki i regeneracji układu wtryskowego, jaka okazała się konieczna po wymianie bloku silnika, wyniósł ok. 2.000 zł (k. 94v). Pojazd powódka kupiła za cenę 8.600 zł. Koszty te stanowią zarówno sumę kosztów, wynikających z pierwszej naprawy, wykonanej przez osobę, wskazaną przez pozwanego (M. S. (2)), jak i dalsze koszty usuwania usterek, jakie ujawniły się po wymianie bloku silnika, a które to usterki wystąpiły w okresie pół roku od wydania towaru, jak i od odebrania pojazdu z pierwszej naprawy, polegającej na wymianie bloku silnika. Dalsze usterki związane były z wadliwie działającym napinaczem (który okazał się krzywy, a co mechanik S. zauważył dopiero za którymś razem – vide: zeznania świadka R. L.), a także wadliwie działającymi wtryskami, co do których po wymianie bloku silnika okazało się, że wymagają regeneracji. Nie można pominąć, że naprawy, które powódka przeprowadziła samodzielnie, wybierając sama sposoby naprawy i usługodawców, okazały się skuteczne, albowiem obecnie pojazd jest sprawny i nadaje się do użytku. Powódka przedstawiła ponadto rachunki, które dotyczą bieżącej eksploatacji pojazdu (k. 13v – wycieraczki, płyn do tapicerek), które trudno uznać za koszty naprawy zmierzającej do usunięcia usterki po wymianie bloku silnika. W reklamacji powódka wyliczyła także koszty (jeszcze przed regeneracją wtrysków), na które nie posiada rachunków (np. sam koszt zakupu napinacza 360 zł + 200 zł usługa wymiany, rachunek posiada tylko na usługę k. 14).

Sąd podziela w tym miejscu pogląd pozwanego, że koszty naprawy w takiej wysokości należało uznać za nadmierne i niecelowe, z uwagi na wartość pojazdu. Przyjmując wartość napraw, które były w stanie przywrócić pojazd do użytku (a które okazały się skuteczne, jako że pojazd obecnie jest sprawny) w wysokości dochodzonej pozwem, tj. 6.000 zł, uznać należało, że są one nadmierne w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy. Pogląd ten jest uzasadniony poprzez porównanie tych kosztów do ceny samego pojazdu, przy czym powszechnie znaną właściwością pojazdów mechanicznych jest to, że z upływem czasu następuje dalsze obniżenie ich wartości. Powódka, naprawiając pojazd „do skutku”, poniosła koszty także w roku następnym po roku sprzedaży (styczeń – marzec 2015), gdzie z samego tylko upływu czasu i faktu, że pojazd był już 16-letni, nastąpiło obniżenie wartości tego pojazdu poniżej kwoty zakupu. Uznać zatem należy, że naprawa pojazdu w 2015 roku dotyczyła już auta, którego wartość była niższa od kwoty 8.600 zł, z racji samej tylko okoliczności rozpoczęcia się roku 2015. Kwota 6.000 zł zbliżała się zatem do wartości samego pojazdu, za którego można było w roku 2015 uzyskać cenę zbliżoną do kosztów jego napraw w 2014 – 2015 roku. Stąd też – nie oceniając bliżej zarzutów pozwanego co do słuszności czy niesłuszności decyzji powódki co do dalszej naprawy auta, uznać należy, że obiektywnie koszty te, z racji ich wysokości w stosunku do ceny auta, były nadmierne. Świadek R. L. wskazał, że skoro powódka poniosła wcześniej inne koszty eksploatacji tego pojazdu (np. wymiana amortyzatorów), to dlatego zdecydowali się z powódką na diagnostykę i naprawę wtrysków. Tym niemniej, skoro sama powódka w reklamacji wskazuje, że jest przerażona „olbrzymimi” kosztami naprawy auta (k. 10v), przed naprawą wtrysków wskazywała, że sięgają już 50% wartości pojazdu (k. 7), to i również w jej ocenie koszty te były nadmierne, niewspółmierne do wartości towaru. Decydując się na ich poniesienie (bez gwarancji, że dalsze naprawy będą skuteczne), powódka działała już na własne ryzyko i odpowiedzialność, ponieważ dalszą naprawę pojazdu, wobec treści art. 8 ust. 1 ustawy, należało uznać za niecelową. Żądanie nieodpłatnej naprawy (w tym zwrot kosztów poniesionych przez samego konsumenta) nie jest żądaniem bezwzględnym i doznaje ograniczeń w świetle art. 8 ust. 1 ustawy. Naprawa w przedmiotowej sprawie okazała się co prawda możliwa (łącznie z naprawą układu wtryskowego), ale z pewnością jej koszty nadmierne, a przez to okazała się niezasadna z punktu widzenia uprawnienia do żądania nieodpłatnej naprawy. Pozwany w pismach przedprocesowych co do zasady kwestionował swoją odpowiedzialność za usterkę silnika, stąd też powódka – przed decyzją o ponoszeniu dalszych znacznych koszów w postaci regeneracji wtrysków – powinna była się liczyć się z tym, że skoro działa we własnym zakresie, a pozwany odmawia dalszych napraw, to jej powinnością jako konsumenta była ocena, czy koszty te (łącznie) nie stanowią kosztów nadmiernych w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy. Zwłaszcza, że jeszcze przed wymianą wtrysków powódka zasięgnęła informacji u rzecznika konsumentów co do swoich uprawnień ustawowych jako konsumenta, jak wynika z zeznań świadka R. L..

Za niezasadne zatem należało uznać roszczenie powódki o zwrot kosztów naprawy, jako że są one nadmierne. Na podstawie art. 8 ust. 4 ustawy uznać jednak należało, że – z uwagi na niemożność wymiany pojazdu na nowy oraz z uwagi na nadmierność kosztów naprawy – zaktualizowały się dalsze roszczenia powódki jako konsumenta, tj. żądania bądź odstąpienia od umowy bądź obniżenia ceny. Powódka jednoznacznie wskazała na rozprawie, że nie wnosi o odstąpienie od umowy, pojazd chce zatrzymać i go nadal użytkować.

Sąd uznał, że zasadne jest natomiast żądanie obniżenia ceny, przy tym kwota 6.000 zł przekracza kwotę tego obniżenia, jakie ma być „stosowne”. Chociaż sama powódka nadal na rozprawie domagała się „zwrotu kosztów” (czyli realizacji nieodpłatnej naprawy w rozumieniu art. 8 ust. 1 w zw. z art. 8 ust. 2 ustawy), to uznać należało, że sąd z urzędu mógł przyznać jej odpowiednią kwotę tytułem stosownego obniżenia ceny, pomimo niewyartykułowania wprost takiego żądania przez powódkę. Powódka nie była reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika. Jest konsumentem w rozumieniu ustawy, któremu przysługują różnorakie roszczenia, w tym niektóre możliwe do uwzględnienia wówczas, gdy inne zostaną ocenione jako niemożliwe lub niezasadne. Sąd w niniejszym składzie podziale przy tym pogląd, wyrażony przez Trybunał Sprawiedliwości, w wyroku z dnia 03.10.2013 roku (C-32/12, Lex nr 1371965), gdzie, na gruncie obowiązywania dyrektywy nr (...) i różnic w prawie krajowym, uznano, że sąd krajowy może z urzędu przyznać konsumentowi obniżkę ceny, choćby konsument nie żądał tej obniżki, wysuwając inne roszczenia (np. odstąpienia od umowy, które nie mogło zostać uwzględnione z powodu nieistotności wady), a przepisy krajowe nie mogą stać na przeszkodzie, aby bez żądania konsumenta taką stosowną obniżkę mu przyznać w miejsce innego, dochodzonego przez niego roszczenia. Przekładając to orzeczenie na grunt niniejszej sprawy, uznać należało, że pomimo braku zmiany przez powódkę podstawy faktycznej swego żądania, art. 321 §1 kpc w obecnym brzmieniu nie może zatem stać na przeszkodzie, aby zasądzić na rzecz powódki określoną kwotę tytułem stosownego obniżenia ceny w rozumieniu art. 8 ust. 4 ustawy, co stało się możliwe dopiero po ocenie przez Sąd niezasadności roszczeń powódki, wyprzedzających roszczenie z art. 8 ust. 4 (art. 8 ust. 1 i 2 – nieodpłatna naprawa), a o co mogło dopiero nastąpić w orzeczeniu kończącym to postępowanie w I instancji.

Zgodnie z przepisem art. 8 ust. 4, obniżenie ceny ma być stosowne. W ocenie sądu, obniżenie ceny powinno być adekwatne do stwierdzonej niezgodności i istotności tej niezgodności, biorąc pod uwagę zarówno rodzaj i cel towaru, jak i jego cenę, uiszczoną przez konsumenta. W szczególności obniżenie ceny należy zastosować w taki sposób, aby nie doszło z kolei do powstania wzbogacenia po stronie konsumenta.

W ocenie sądu, w przedmiotowej sprawie nie można było uznać, że stosowne będzie obniżenie ceny 8.600 zł do kwoty 2.600 zł, czyli o kwotę 6.000 zł. Oznaczałoby to, że powódka uzyskałaby pojazd za kwotę 2.600 zł, co z punktu oceny rodzaju niezgodności, jaka wystąpiła, uznać należy za nadmierną korzyść, jaką konsument uzyskałby w tego rodzaju transakcji. Pojazd tego rodzaju, nawet z usterką silnika w postaci urwanej śruby wału korbowego, zapewne warty byłby więcej niż kwota 2.600 zł, choćby z uwagi na części, jakie można było sprzedać po jego demontażu. Powódka uzyskała przy tym silnik (blok silnika) w znacznie lepszym stanie, jako że blok zakupiony przez pozwanego miał o wiele niższy przebieg niż pierwotny (90.000 km, a nie 230.000 km), w tym zakresie powódka finalnie odniosła korzyść.

Nie bez znaczenia dla ustalenia stosownego obniżenia ceny także jest rodzaj reguły, jaką przyjęły strony w czasie usunięcia stwierdzonej usterki silnika (urwanej śruby), mianowicie koszty naprawy rozłożyły mniej więcej po połowie. Pozwany kupił silnik za kwotę 1.200 zł, a powódka poniosła koszty jego montażu w takiej samej kwocie, według rachunku k. 14v. Pozwany poniósł jeszcze koszty uboczne w postaci kosztów transportu bloku silnika, a powódka – koszty uboczne w postaci ponownej wymiany oleju, która okazała się konieczna po wymianie bloku silnika. Powódka jeszcze w piśmie z dnia 18.02.2015 roku (k. 7v) uznawała, że wystarczającą dla niej kwotą będzie kwota 1.400 zł (za wymianę silnika i napinacza, bez kosztów pobocznych), co powinno było wówczas w jej ocenie wystarczyć na regenerację układu wtryskowego. Koszt tej regeneracji wyniósł ok. 2000 zł (tak świadek R. L. k. 94v), czyli – stosując w dalszym ciągu regułę ugody przyjętą przez strony – ryzyko tej czynności obciążyć mogło pozwanego do kwoty 1.000 zł (połowa). Ponadto niesporne jest, że powódka poniosła koszty wymiany napinacza (zakup + usługa wymiany), wynoszące łącznie ok. 500 zł (560 zł), a koszt ten wynikał z wadliwości elementu zakupionego przez pozwanego bloku silnika (czego nie zauważył od razu, wybrany przez pozwanego i działający na jego ryzyko mechanik, M. S. (3)), a co zatem obciążać winno pozwanego, jako profesjonalistę, który dostarczył blok i odpowiadał za jego wady. Kwota stosownego obniżenia w kwocie 1.500 zł zbliżona jest zatem do kwoty, której żądała powódka jeszcze przed regeneracją wtrysków, jak i zbliżona jest do sumy kwoty 1.000 zł (połowa kosztów regeneracji wtrysków) i 500 zł (koszty wymiany wadliwego napinacza paska klinowego w nowym bloku silnika), łącznie ok. 1.500 zł.

Taką też kwotę sąd uznał za stosowną kwotę obniżenia ceny z tytułu usterki w postaci urwanej śruby wału korbowego, albowiem kwota wyższa – z uwagi na wartość samego pojazdu – byłaby nadmierna i prowadziłaby do wzbogacenia się powódki. Trafnie zauważa pozwany, że powódka otrzymałaby za cenę 2.600 zł auto z lepszym silnikiem (nowszy blok) aniżeli w chwili zakupu (ponosząc jedynie koszt montażu silnika, czyli + 1200 zł). Powódka miałaby otrzymać tytułem obniżenia ceny kwotę zbliżoną do wartości pojazdu i dodatkowo jeszcze zatrzymać ten pojazd, co prowadziłoby do bezpodstawnego wzbogacenia powódki. Łączny koszt wartości zakupu auta (8600 zł) i koszt napraw (6.000 zł) wynosi kwotę 14.600 zł, która jest całkowicie nieadekwatna do wartości auta tej marki, tego rocznika bez względu na przebieg i stan (choćby był idealny). Stąd też trudno za uzasadnione żądanie obniżenia ceny w kwocie zbliżonej do wartości pojazdu. Jeśli obniżenie ceny miałoby zbliżać się do wartości zakupu, to oznacza to, że uzasadnione z punktu art. 8 ust. 4 ustawy byłoby już odstąpienie od umowy, co winno prowadzić do zwrotu wzajemnych świadczeń, czyli do zwrotu pojazdu przez konsumenta za zwrotem ceny.

Kwota 700 zł, proponowana przez pozwanego w projekcie ugody z dnia 04.03.2015r. k. 6, nie mogła zostać uznana za wystarczającą, wziąwszy pod uwagę usterkę, która miała dość poważny charakter i skutki.

Mając powyższe na uwadze, należało zasądzić na rzecz powódki kwotę 1.500 zł tytułem obniżenia ceny, w pozostałej części powództwo należało oddalić.

O odsetkach orzeczono na podstawie art. 481 § 1 i § 2 kc. Zgodnie z treścią przytoczonego artykułu, jeżeli dłużnik opóźnia się ze spełnieniem świadczenia pieniężnego, wierzyciel może żądać odsetek za czas opóźnienia, chociażby nie poniósł żadnej szkody i chociażby opóźnienie było następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi. Paragraf 2 powołanego wyżej przepisu stanowi, że jeżeli stopa odsetek za opóźnienie nie była z góry oznaczona, należą się odsetki ustawowe. Należy pamiętać o tym, że dłużnik popada w opóźnienie, jeśli nie spełnia świadczenia pieniężnego w terminie, w którym stało się ono wymagalne, także wtedy, gdy kwestionuje istnienie lub wysokość świadczenia, chyba że wierzyciel wyraził zgodę na zmianę tego terminu (orz. SN z dnia 13 października 1994 r., I CRN 121/94, OSNCP 1995, nr 1, poz. 21).

Opierając się na wskazanej podstawie prawnej, należało stwierdzić, iż żądanie powoda w zakresie odsetek ustawowych było zasadne, przy czym uznać należało, że należą się one nie od daty wskazanej w pozwie, tj. od dnia 03.02.2015 roku, lecz od daty wyznaczonej do zapłaty w wezwaniu z dnia 05.05.2015 roku (k. 4). W piśmie tym powódka wskazała pozwanemu termin pięciu dni od otrzymania wezwania do zapłaty kwoty 6.000 zł. Termin ten najwcześniej upłynął w dniu 10.05.2015 roku, stąd też odsetki za opóźnienie zostały zasądzone od dnia następnego. Kwota dochodzona pozwem wynikała z żądania powódki, ostatecznie określonego dopiero w wezwaniu z dnia 05.05.2015 roku, w reklamacji (zawiadomieniu o usterce) z dnia 03.02.2015 roku (k.10) powódka zawiadomiła o niezgodności, nie wskazując jeszcze jednoznacznie swoich roszczeń. Powódka żądała zasądzenia odsetek do dnia 28.07.2015 roku i tak też, co do daty końcowej odsetek, orzekł Sąd w pkt I wyroku.

Zgodnie z regułą odpowiedzialności stron za wynik procesu zasądzono od pozwanego na rzecz powódki kwotę 75 zł tytułem stosunkowo rozdzielonych kosztów procesu (art. 100 kpc). Powódka wygrała w stosunku 0,25, wobec czego w takim stosunku należał się jej zwrot kosztów od pozwanego (opłata od pozwu 300 zł x 0,25).